Strona 28 z 33
: 25 mar 2021, 17:22
autor: Pikujący Upiór
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Latawiec mruknął na słowa smoczycy. Nie do końca rozumiał jej język. Po chwili gapienia się w pieniek obrócił się i podleciał z radością do uzdrowiciela.
Hebog mruknął.
–
Sama? – spytał, interesując się szczegółami. Wyglądała dość młodo. Nawet nie był pewien, czy ona potrafi walczyć. Chociaż z drugiej strony w Pladze było wiele adeptów, którzy niemal od razu po osiągnięciu odpowiedniego wieku opanowują lanie po mordach i zianie ogniem. No ale to w Pladze, a jak jest w Ziemi?
Parsknął, kiedy padło pytanie dotyczące jego akrobacji powietrznych.
–
Heh, nie. Barhdziej odpoczywam, tak jak ty. – odpowiedział.
Cóż, skoro tak się złożyło, że padła kolejna rozmowa z nieznajomą Ziemną, to czas, by zadać typowe dla takiej sytuacji pytanie.
–
Jak masz na imię? – tak, właśnie to.
Bardziej jednak interesowało go to, dlaczego praktycznie każdy smok, z jakim ma do czynienia poza Plagą, należy do stada Ziemi? Czy doprawdy nikt poza nimi więcej nie wyłazi? Chyba jedynym smokiem, jaki poznał osobiście i nie należał do tych ziemnych czy jego stada, był Kwari, którego już dawno nie widział. Pochodził on z Ognia, czyli z sojuszniczego stada. A, i jeszcze Zorza. Poznał też i Delavira, ale ten był samotnikiem. Czy nie?
: 26 mar 2021, 10:48
autor: Ostoja Zimy
Samiczka widziała, że smok nie sprawia wrażenia agresywnego. Czyżby trafiła na kolejnego sympatycznego Plagijczyka? Bardzo możliwe, jednak nie przestanie być czujna. Położyła się na ziemi sycząc odrobinę z bólu pleców i pomasowała się łapą po karku. Chyba będzie musiała poprosić Mirri o jakieś maści na spięte mięśnie – Tak, sama. Od zawsze chodzę tam gdzie chcę – popatrzyła znów na smoczego nieznajomego. – [color=#90bad]6Czy to takie dziwne że Adepci chodzą sami? Czu w Waszym stadzie chodzicie w większych grupach bądź z kompanem?[/color] – oparła brodę o wierzch łapy nie odrywając wzroku od Plagijczyka. Dopiero teraz do niej dotarło , że jej pytanie mogło zabrzmieć dosyć dziwnie – Przepraszam, chyba to było za bardzo wścibskie. A nazywam się Hebanowa Łuska, choć wolę moje imię nadane przez mojego ojca, Sahida. Szkolę się na wojowniczkę – kiwnęła głową w stronę leżącego pnia – Ćwiczyłam tu trochę, muszę być w formie cały czas. A Ty jak masz na imię? – przekrzywiła delikatnie głowę w bok.
: 27 mar 2021, 11:04
autor: Pikujący Upiór
Hebog wylądował na ziemi, bowiem takie długie zwisaniu w powietrzu jest bardziej męczące, niż stanie w miejscu. Tak da odpocząć swoim skrzydłom.
– Adepci bywają rhóżni i nie wszyscy potrhafią walczyć. U nas oni zwykle opuszczają obóz, kiedy są zdolne do walki i polowania. – odpowiedział, po czym wyciągnął ze swojej torby bukłak i się napił.
Spojrzał na Hebanową, która cierpiała na ból pleców. Pewnie niosła na sobie ten pieniek.
– Takie ćwiczenia rhaczej nie należą do najlepszych. Długie dźwiganie ciężkich przedmiotów nie za dobrze wpływa na krhęgosłup. – zasugerował.
W ogóle sądził, że powietrzne ćwiczą tak jak on – w powietrzu. Ale cóż, smoki były bardziej różne, niż przewidywał.
– Nazywam się Pikujący Upiórh. Jestem uzdrhowicielem Plagi. – przedstawił się.
Przez najbliższą chwilę stał i milczał, dalej zastanawiając się nad ćwiczeniami Hebanowej. Nie musiał jej pomagać, ale też i nie chciał, aby przez swoją niewiedzę cos przez przypadek sobie zrobiła.
– Długo tak ćwiczysz? – zadał kolejne pytanie.
: 27 mar 2021, 11:19
autor: Ostoja Zimy
Przymknęła lekko oczy a z jej pyszczka uśmiech nie znikał, najwidoczniej miała całkiem dobry dzień. Zwróciła też uwagę na ciekawy akcent smoka. – Tak, pewnie masz rację – przyznała wzdychając ciężko. Spojrzała jeszcze raz na pieniek – Często tak ćwiczę, czasem przywiązuję sobie kamienie do łap i biegam. Ale nie mam tak zwinnych łap jak inne smoki i, no cóż – pokazała na swoją łapkę na której opierała się samiczka. Nie miała szczupłych palców – nie jestem w stanie dobrze ich zawiązać i często się zsuwają. – znów oparła brodę o wierzch łapy – Będę musiała coś innego wymyślić – końcówka jej ogona delikatnie się poruszała, w typowy koci sposób. – Jesteś Uzdrowicielem, Hm? Czyli składasz innych wojowników do kupy, szukasz ziół i takie tam – znów pomasowała się po karku. Mogła zabrzmieć jakby nie doceniała jego fechtunku ale było inaczej. Mirri, która bardzo lubiła i szanowała również była uzdrowicielką i sama już raz poskładała Hebanową.
Rozejrzała się dookoła – Szkoda, że Kaltarel nas opuszcza – westchnęła ciężko. Miała raczej na myśli Zimę, ale skoro on był patronem tej pory roku, samiczka uwazała że kiedy przychodzi Zima, przychodzi też jej bóg. Znów spojrzała na Pikującego – Opowiedz mi o swoim stadzie.
: 27 mar 2021, 12:26
autor: Pikujący Upiór
Zastanowił się. W sumie to sam niewiele wiedział o treningach dla wojowników. W końcu jedynie troszkę się pouczył walki od Czarnoskrzydłego i to bardziej nadaje się na zręcznościowca. Chociaż z drugiej strony dla utrzymania formy niekoniecznie mordować smoczy organizm intensywnymi ćwiczeniami. Ba! Takie wykańczanie jest niewskazane!
– Dla podtrzymywania forhmy niekoniecznie trzeba intensywnie ćwiczyć. W większości przypadków wystarczy zwykła walka trheningowa, czy nawet nieco dłuższy spacer. Ważne, aby rhobić to rhegularnie. – powiedział.
Na zmiany jeszcze nie jest za późno. Przynajmniej na razie. To już tylko kwestia chęci.
Kiwnął łbem, kiedy samiczka zagadała o jego randze, czy raczej profesji. Przyjrzał się temu, jak masowała sobie kark.
– Pomóc ci? – zaproponował. Może nie powinien pomagać, ale co mu tam. Drobny masaż raczej nie powinien być niczym groźnym.
– Tak? A ja się cieszę, że powoli mija ten czas. Łatwiej wtedy będzie o zioła. – rzekł, widząc zasmuconą adeptkę. W zimie nie było niczego przyjemnego, z wyjątkiem braku upałów, które dla północnych były szczególnie uciążliwe.
Zmarszczył nieznacznie czoło, kiedy usłyszał ostatnie zdanie od Hebanowej.
– W sensie? – spytał. Nie do końca rozumiał, o co jej chodziło. Co ma powiedzieć? I po co? Lepiej się upewnić, żeby przypadkiem nie powiedzieć za dużo.
: 27 mar 2021, 13:10
autor: Ostoja Zimy
Leżała tak patrząc na Plagijczyka uważnie słuchając jego słów. Miał rację, musiała zmienić formę treningów bo jak tak dalej pójdzie, to z bólem pleców niewiele się zda jako wojowniczka. Kątem oka znów popatrzyła na swój przytargany pieniek, może w grocie mógłby robić za stołek lub inny mebel.
Gwałtownie złote oczy skierowały się na Uzdrowiciela, uniosła lekko brwi z zaskoczenia. Ten smok był faktycznie miły, ale nigdy nie widziała aby smok z tego stada chciał pomagać komukolwiek innemu, zwłaszcza z Ziemi. Może chciał pod przykrywką pomocy skręcić jej kark? Pokręciła nosem zastanawiając się przez chwilę i usiadła. – Dobra, ale jak mi coś zrobisz to... – powiem mamie? Kwiecistemu? Wujkowi Echo? Żadna z tych opcji nie brzmiała jakoś wybitnie groźnie. – ... to odgryzę Ci nos! – Tak, na pewno się przestraszy "wielkiej i groźniej smoczycy". Sama nawet nie wierzyła w swoje słowa i przycupnęła plecami do pyska Pikującego. – Chciałam, żebyś opowiedział mi o swoim stadzie... no nie wiem. Chciałam trochę Was poznać? Każde stado ma jakieś tradycje, tak myślę – na przykład w stadzie Ziemi prawdziwy wojownik traci łapę, ale o tym wolała nie wspominać.
: 27 mar 2021, 14:16
autor: Pikujący Upiór
Hebog podszedł bliżej do Hebanowej, która się zgodziła na masaż.
– Dobrze, tylko połóż się. Tak będzie mi wygodniej. – powiedział. Może to trochę brzmiało dla adeptki podejrzanie, ale cóż, masaż na siedząco to średni masaż. Następnie przysiadł koło niej, położył obie łapy na ramionach smoczycy i zaczął masować kciukami jej kark. Robił ruchy od góry do dołu. Siła nacisku była lekka i równomiernie rozłożona.
– Jak coś będzie boleć, to daj znać. – dodał, nie przerywając na razie masaż.
W tym czasie zastanowił się nad tematem opowiadania o Pladze. Chciała sobie ich poznać? Uh, ciekawe, że ktoś się zainteresował jego stadem. Czyżby nagle zachciało się jej dołączyć?
– Cóż... Trhadycje... O każdej porze w Pladze orhganizuje się turhniej stadny. Wtedy smoki wszystkich rhang rhywalizują ze sobą. Łowcy rhywalizują o to, kto zbierze więcej pożywienia, uzdrhowiciele o to, kto więcej wyleczy albo zbierze ziół, a wojownicy o to, kto wygrha więcej walk. Pisklęta z kolei pod okiem piastuna wykonują dane przez niego zadania. Za każdą wykonaną rzecz związaną z ich rhangą dostaje się punkty, które na koniec turhnieju się podlicza. Kto zbierze najwięcej punktów – wygrhywa. W nagrodę dostaje się odpowiedni tytuł orhaz czterhy kamienie szlachetne ze skarhbca. Pisklęta nie dostają tytułu, ale dostają błyskotki. Jeśli wśrhód wojowników znajdzie się więcej niż jeden zwycięzca, to wtedy muszą walczyć o ten tytuł. – wyjaśnił. Oczywiście, to była niejedyna tradycja u plagijczyków. Było ich kilka, ale postanowił zacząć od tej najbardziej interesującej dla niego.
– Jest ich więcej! Mamy własne tytuły, kodeks, a nawet boga! – postanowił dodać. Może któreś z nich zainteresują Hebanową, kto wie.
: 27 mar 2021, 18:35
autor: Ostoja Zimy
Hebanowa posłusznie rozlała się na ziemi, rozkładając skrzydła na boki, a tylne łapki niczym żaba. Głowę również położyła a uszka skuliła aby lepiej słyszeć to co Uzdrowiciel kombinuje. Gdy poczuła już pierwsze uciski, jej syk bólu szybko zmienił się w gardłowe, typowo kocie mruczenie. Na Kaltarela, powinna chodzić częściej do uzdrowicieli po masaż!
Zamknęła oczy delektując się przyjemnymi uciskami. Słuchała uważnie słów Pikującego i przez chwilę milczała. W Ziemi nie mięli aż takich rozrywek. Pomagali sobie gdy była taka potrzeba, ale nie było takich rywalizacji czy wewnętrznych imion. Trochę im tego zazdrościła. Próbowała pomyśleć co u niech się dzieje takiego, by uznać to za tradycję? Jedyne co przychodziło jej do głowy, to puszczanie przez nią solidnego bełta na każdej ceremonii, ale tym się chyba nie powinna chwalić.
– U nas raczej niczego takiego nie ma, albo o tym nie wiem – wymruczała samiczka a końcówka ogonka poruszała się mimowolnie. – Hm? Macie Boga? Jakiego? – zaintrygowała się, myślała, że Plagijczycy nie uznają żadnegl bóstwa i to ją odrobinę zaskoczyło. – Co za kodeks? To jakieś Wasze... prawa? – i kolejna niespodzianka. Wyglądało, że to stado jest bardzo zorganizowane.
: 28 mar 2021, 11:26
autor: Pikujący Upiór
To, co dla Hebanowej było naprawdę przyjemne, dla Heboga było to zabawne. Szczególnie to mruczenie. Miał wrażenie, że ma przed sobą nie smoka, a jakiegoś kotka.
Kontynuował masaż. Tym razem robił do całymi dłoniami, a siła nacisku była nieco większa. Coś w rodzaju rozcierania, tylko bardzo delikatne. Takie coś podobno zwiększa przekrwienie skóry, no i, oczywiście, zmniejsza ból.
O, no proszę, jednak zainteresowała się jego ulubionym tematem, czyli bogiem Plagi. Co do samego niewyznawania bóstwa przez Plagijczyków, to i tak i nie. Nie wyznają bóstwa Wolnych Stad, bo dla nich ono wyglądało jak samolubne i zachłanne stworzenia, które pchają się wszędzie, gdzie nie trzeba, a tam, gdzie ich najbardziej potrzebują, to przeciwnie, wcale im się nie śpieszy do pomocy.
– Tak, nazywa się Absthinius, on że Krhuczy Pan. Patrhonuje nasze stado i to właśnie dzięki niemu się odrhodziliśmy, jak feniks z popiołu. Niektórhe smoki nawet twierhdziły, że ujrzały go, kiedy były na grhani śmierhci. Jest to jedyny bóg, który nie wymaga żadnych podarhunków za drhobnostki. – objaśnił, starając się to zrobić jak najkrócej, aby nie zamęczyć młodą smoczycę ich religią.
– Owszem, mamy własne zasady, za którhych złamanie się surhowo karha. Kodeks ten jest dosyć obszerhny i musi go przestrzegać każdy Plagijczyk. Co najciekawsze, karhy są udanie dobrhane, choć nieco krhwawe. No ale cóż, tak działa Plaga. – odpowiedział na kolejne pytanie. Plaga była bardzo dobrze zorganizowana, dlatego mimo pozorów, w tym stadzie bardzo rzadko zdarzają się zabójstwa czy inne naruszenia zasad. Gdyby miał opisać stado jednym słowem, to byłaby to cisza, a nie mrok czy brutalność.
: 28 mar 2021, 11:37
autor: Ostoja Zimy
Kolejne zasady, reguły i kary. Kto to wszystko wymyśla? dla kogo ma być to wygodne? Westchnęła cicho. Widać w każdym stadzie są jakieś zasady mniejsze lub większe a kary, w zależności od występku, krwawe lub nie. Skuliła lekko uszy po sobie. Znów dopadło ją dumanie, tym razem na temat bóstw i zasad. Popatrzyła kątem oka na Uzdrowiciela – Czy jakaś zasada mówi o kontaktach z... "nie przyjaznym stadem"? – Nie wiedziała jak to ująć, bo w sumie, czy relacje ich stad sa na stopie wojennej? Neutralnej? Czy po prostu lepiej aby sie unikały? Tego nie wiedziała. Chyba za bardzo przejmowała się sprawami politycznymi. Powinna sie teraz rozkoszować przyjemnym masażem. Znów się rozluźniła i zamruczała wesoło. – Czasem lubię porozmawiać sobie z Kaltarelem, choć rzadko chodzę do świątyni. Może to dziwne, bo w sumie mi nie odpowiada, ale nie czuję takiej potrzeby. – Zaśmiała się cicho.
: 28 mar 2021, 11:57
autor: Pikujący Upiór
Cóż, te całe zasady dostały im się od starego i dobrego Cienia. Co do kontaktów z "nieprzyjaznym stadem", to nie od razu do niego doszło, o co chodzi. Zazwyczaj to po prostu się unikali i trzymali się w takiej jakby izolacji.
– Cóż, jeśli Plagijczyk zechce dołączyć do innego stada, jest trhaktowany jako zdrhajca i karhane jest egzekucją. – odpowiedział, jeśli Hebanowej chodziło o coś takiego.
Zastanowił się nad rozmowami Hebanowej z bogiem. Ciekawe, co to były za "rozmowy"? Pewnie po prostu jakieś drobne prośby albo podziękowania.
– Ja rhegularnie odwiedzam kaplicę Absthiniusa, którha znajduje się w świątyni. Składam mu wtedy ofiarhę w postaci zwierzyny w zamian za błogosławieństwo Plagijczyków. – powiedział.
Ostatnio faktycznie tak robił, choć jego modlitwy jakoś słabo działały. Chociaż to pewnie dlatego, że za mało smoków go wyznaje, w końcu to jest dość zapomniany bóg. Wierzył, że kiedyś Kruczy Pan obdarzy ich większą siłą i staną się potężniejsi niż jakiekolwiek inne stado.
: 28 mar 2021, 18:43
autor: Ostoja Zimy
Cóż, całkiem podobna zasada jak w Ziemi, chyba. Jeszcze nie zgłębiała na poważnie zasad panujących u niej w stadzie, choć doskonale pamiętała nieszczęsne zwłoki smoka. Pierwsze zobaczone zwłoki i pierwszy puszczony kłak na pierwszej ceremonii, jak cudownie.
Przechyliła głowę w przód tak aby dać lepszy dostęp do karku. Czuła jak mięśnie zaczynają jej się rozluźniać. W sumie nawet przestały boleć, ale to ugniatanie było tak przyjemne, że nie odzywała się by Uzdrowiciel przestał.
– Moje rozmowy z Kaltarelem są... nie w świątyni. Przynajmniej póki była zima, teraz będę musiała się tam wybrać. Choć nawet nie ma tam jego posągu. Szkoda. – westchnęła ciężko.
Sierść zjeżyła jej się wzdłórz kręgosłupa przez dreszcze. – Macie tam więcej uzdrowicieli? Czy sam wszystkich łatasz?
: 30 mar 2021, 18:51
autor: Pikujący Upiór
Taki masaż nawet Hebogowi się podobał. Może będzie częściej tak robić Plagijczykom? Z drugiej strony, te raczej nie są na tyle otwarte i lepiej ich niepotrzebnie nie ruszać. Chociaż kto, wie, zdarzają się wyjątki w postaci takich łagodnych baranków, jak chociażby Mihr czy Ha'ara.
Teraz zaczął ugniatać. Tak mięśnie będą bardziej rozluźnione i lepiej ukrwione. Siła nacisku przy tym była dalej umiarkowana.
– W sumie to nasze stosunki do Krhuczego Pana nie ogrhaniczają się jedynie do samotnych modlitw. Mamy jeszcze parhę rhytuałów poświęconych jemu. Dokładnie czterhy. Tylko że, no... na rhazie nie mamy kapłana, więc to tak tylko teorhetycznie. – dalej opowiadał. Niech ta samiczka sobie zazdrości, że w Pladze mają tak rozbudowaną wiarę w Kruczego Pana.
– Jasne! Jest jeszcze Szarha Rzeczywistość i Larhum Zjaw, chociaż ta ostatnia jakoś mniej się ukazuje. – odparł. Trochę był zaskoczony takim pytaniem. W sumie to była adeptką i pewnie od niedawna bawi się na arenie, więc raczej nie powinno go to dziwić.
– U nas obowiązki są podzielone. Szarhy zajmuje się leczeniami, a ja dostarhczam mu zioła. Jestem takim stadnym zielarzem. – zachichotał. On faktycznie rzadko kiedy leczy, gdyż Jaah ogarniał to w mgnieniu oka. W końcu przywykł do tego, więc skupił się na innej czynności, jaką jest wieczne zbieractwo ziół.
– A jak tam u was? – spytał. Niech młoda też coś opowie. W końcu nie będzie przecież ciągle paplać i paplać, a przynajmniej na to nie pozwoli.
: 31 mar 2021, 22:48
autor: Ostoja Zimy
Samiczka rozkoszowała się teraz mięsistym ugniataniem. Zawibrowała mocniej co pewnie Uzdrowiciel mógł poczuć na swoich łapach. Jeszcze bardziej ciekawiło ją to stado, ale też nie chciała aż tak wypytywać aby nie wyjść na wścibską. Przeciągnęła się i wstała z ziemi poruszając łopatkami a skrzydłami zatrzepotała czując jak mięśnie wzdłuż kręgosłupa nie są spięte.
Poklepała łapka miejsce na którym leżała – Chodź, teraz moja kolej. Może nie jestem uzdrowicielką, ale łapy mam do tego dobre – pokazała swoje miękkie opuszki łap. Nadawały się do masażu lub do ugniatania ciasta. Od, taka "wyjątkowa" cecha. – Moją przyjaciółką jest jedna z Uzdrowicielek, Sekcja Zwłok, to taka zielona smoczyca – pokiwała główką – Nie wiem czy mamy jakieś tradycje... Z tego co widzę nasze stado żyje własnym życiem, każdy ma swoje różne sprawy i takie tam... Wiem tylko, że ten Strażnik był kiedyś z Ziemi – Wzruszyła ramionkami. Trochę przerażał ją fakt, że tak mało wiedziała o swoim stadzie. Ale kto miał ją tego nauczyć? Ojciec wpadł w Magiczny Sen a matka była zajęta wykarmianiem gąb w stadzie. – Chyba niewiele się u nas dzieje... A! – uderzyła łapką o łapkę – Podobno aby zostać dobrym wojownikiem, trzeba stracić łapę! Ale nie wiem ile w tym prawdy.... – zaśmiała się nerwowo. Teraz to było dopiero żałosne. Poklepała znów miejsce masażu – Chodź, będę delikatna
: 03 kwie 2021, 13:36
autor: Pikujący Upiór
No proszę, jak jej się spodobał masaż! Wkrótce jednak ta wstała, po czym zaproponowała swoje. Zamiana miejsc? Nieco zaskoczony uzdrowiciel po długiej chwili w końcu się położył, rozciągając się na całą długość.
– No dobrha, dawaj! – mruknął, czekając, aż adeptka zrobi z nim... coś. W razie czego ma maddarę i całe stado do pomocy, więc nie przejmował się zbytnio.
O Sekcji Zwłok wiedział co nieco, w końcu widział ją co jakiś czas na arenie. Nie dziwił go fakt, że Hebanowa się z nią przyjaźni. W sumie to i słusznie.
– A, właśnie! – przerwał, gdy ta wspomniała o Strażniku – Byłaś już na spotkaniu młodych? – spytał.
Kolejne słowa jeszcze bardziej go zadziwiali. Dziwaczna tradycja, jaką było uzyskanie miana dobrego wojownika poprzez stracenie łapy.
– Dobrhy wojownik za strhacenie łapy? Ciekawe... – skomentował. Nawet w Pladze nie mieli takiego zwyczaju. Tam dobry wojownik to po prostu smok, który potrafi pokonać przeciwnika.
: 03 kwie 2021, 20:12
autor: Ostoja Zimy
W końcu Pikujący Uzdrowiciel się rozłożył a Adeptka mogła wytupać łapkami jego plecy. Usiadła na pupie a przednie łapki położyła między łopatkami futrzastego Plagijczyka. W jednej łapce rozkładała paluszki i uciskała nimi mięsnie a droga łapka była odrobinę niżej. Cały rytuał nie był jakiś skomplikowany, po prostu łapki zmieniały się na przemian. Starała się nie używać przy tym siły, nie chciała zrobić samcowi krzywdy.
– Tiaa.... spotkanie młodych – zaśmiała się nerwowo, to właśnie tam pierwszy raz spotkała plagowe pisklęta i o niektórych miała dość... niepochlebną opinię – Tak, byłam. Ciekawe doświadczenie – mruknęła i wytupała trochę mocniej.
– Tak mówią, ale mam nadzieję, że ja swojej nie stracę, chciałabym mieć czym walczyć – zaśmiała się głośno – Chociaż proteza Obietnicy jest całkiem ładna – zażartowała i łapkami ugniatała teraz mięśnie przy szyi.
: 04 kwie 2021, 14:02
autor: Pikujący Upiór
Chociaż sam uzdrowiciel był spokojny, to był jakiś cały spięty. Dlatego też i mięśnie, jakie Hebanowa rozminała, wydawały się zbite. Najwidoczniej to dlatego, że Hebog nie przywykł do tego, że ktoś go dotyka. Mimo to cicho zamruczał, a jego ogon lekko drgał.
– Co, u was też Strhażnik paplał coś o bóstwie Wolnych Stad? – spytał. Nich sobie spokojnie opowiada, dla niego taka informacja nie miała większego znaczenia. Tak tylko zagadnął z ciekawości.
– U nas nie ma takiego wymogu. Wystarhczy, że smok walczy wystarhczająco dobrze, aby pokonać przeciwnika. – rzekł. Dla niego taka tradycja nie miała żadnego sensu. Jeśli ktoś stracił łapę, to przeciwnie, to świadczy, że smok walczy na tyle słabo, że omal nie stracił swoje życie.
Parsknął, gdy adeptka wspomniała o protezie Ha'ary.
– Ohhh! Wiesz, Szarhlatańska Obietnica nie strhaciła swoją łapę w walce z innym smokiem. – powiedział. Owszem, może proteza i była ładna, ale on na to nie zwracał większej uwagi. Ważne, żeby była cała i zdrowa, wtedy przynajmniej na chwilkę świat będzie żyć w spokoju i szczęściu.
: 05 kwie 2021, 12:07
autor: Ostoja Zimy
Tupała ostrożnie by nie uszkodzić jakiegoś mięśnia bądź, aby nie wbić pazurka w skórę. Czuła jak samiec jest cały twardy, więc tym bardziej to skłoniło Hebanową do delikatności. Kątem oka dostrzegła, jak końcówka ogonka mu drga, i uśmiechnęła się do siebie. To było urocze!
– Strażnik może mówić co chce! Ja uznaję tylko Kaltarela – ton jej głosu był pewny siebie. Nie obchodziły ją inne bóstwa, choć życzyła im źle. Po prostu najbliższy jej sercu był właśnie Bóg Zimy.
– Sama nie wiem dlaczego muszą stracic łapę, mój ojciec jest wojownikiem i ją ma... choć ostatnio nie walczy zbyt wiele – mówiąc to przerwała na chwilę masaż aby westchnąc i ponownie zacząć ugniatać zbite mięśnie uzdrowiciela.
– Tak... Słyszałam o tym. To.. przykre. Ona jest taka miła i ma mięciutkie włosy! Prawie jak Twoje futerko – zachichotała – Chciałam żeby przyszła do mnie na ceremonię kiedy będę dorosła... ale to chyba niemożliwe. Nie wiem, czy nasz Przywódca by się zgodził – znów westchnęła, coś dużo wzdychania jak na młoda adeptkę. Przejechała łapkami wzdłuż kręgosłupa i zaczęła ugniatać pod skrzydłami. – Głupie to wszystko, nie możecie się pogodzić? Byłoby łatwiej! – Naburmuszyła się i mocniej wykonała ruch łapki.
: 11 kwie 2021, 10:36
autor: Pikujący Upiór
Oh, ten masaż był zdecydowanie nie najgorszy. Czuł, jak mu mięśnie się powoli i przyjemnie rozluźniały. Choć jakiś pożytek od tych ziemnych!
Mruknął, słysząc odpowiedź dotyczącą strażnika. Czyli, że ja nie obchodziło, co on mówił, byle by tylko zostawił wszystkich w spokoju. W sumie to chyba jedyna rzecz, jaką mogą robić te nieszczęsne pisklaki na całym spotkaniu, co nie chcą to słuchać.
– Wiesz, mi tam was szkoda. Siedzicie sobie cały dzień, słuchacie jakieś nudy od nieznajomego wam starhucha i nawet wyjść stąd w spokoju nie możecie. – powiedział. Szczególnie mu było szkoda Plagijczyków. Reszta niech cierpi, ale o tym nie powiedział na głos.
Jeśli chodzi o Ha'arę, to Hebog nie od razu dowiedział się jej historii. To się stało dopiero po... pewnym incydencie. Do tej pory myślał, że to słodka malutka smoczyca, która jakby przyszła z krainy pewnej barw, kwiatuszków i tęcz, lecz był w błędzie. Teraz to nawet nie wygląda, jak Ha'ara. Ogromna, z czerwonymi włosami i do tego jakaś surowa. Co za dziwoląg.
Jeszcze bardziej go zainteresowało pytanie odnośnie tego, aby Plaga i Ziemia się pogodzili. Wygląda na to, że na serio ma problemy z historią. Co jak co, ale to przede wszystkim od ziemnych zależy.
Parsknął. Ta smoczyca zdecydowanie za dużo chciała.
– Można marzyć. – odpowiedział z anielskim spokojem.
Ta oto kruszynka raczej nic tutaj nie zmieni. No, chyba że o tak znikąd zostanie przywódczynią całego stada. Ale to mało prawdopodobne.
: 11 kwie 2021, 11:14
autor: Ostoja Zimy
Zabrała ostrożnie łapki od grzbietu pikującego –Wiem, jestem zachłanna w tm co chcę. – powiedziała nagle – Może być to nawet samolubne z mojej strony, że tego chcę, nie patrząc na to, czy pasuje to innym smokom. Chciałam po prostu spotykać się z kim chcę, robić to co lubię z tymi smokami, które szanuję bez ... tego piętna bycia głupią Ziemną, albo aby Plagowe smoki w oczach Ziemnych nie były "tymi złymi Plagusami". Pewnie to nie realne, ale może kiedyś się to zmieni. – uśmiechnęła się lekko. Siedziała obok Uzdrowiciela, mając owinięte łapki ogonkiem. Zrobiła chwilę pauzy i znów zasypała samca pytaniami – Jak się Twoi kompani nazywają? Są bardzo nieśmiali – popatrzyła na kruka, choć Latawiec wydawał się bardziej przyjacielski – Chciałabym mieć kompana, podróże w samotności są... nudne – zachichotała cicho
: 11 kwie 2021, 11:37
autor: Pikujący Upiór
W większej części Ziemia jest sama sobie winna, że wyrobiła taką reputację dla Plagi. Nie dość, że nie pomagają, to wręcz przeciwnie, jeszcze sami z radością im dołożą. W ogóle cała sytuacja wyglądała tak, jakby cały świat był przeciwko Pladze i tylko czeka na ten przepiękny moment, aby je ponownie rozwalić na strzępy.
Hebog puścił ciężko i głośno powietrze przez nozdrza, starając się powstrzymać od powiedzenia czegoś głupiego. Jeszcze mu brakowało urazić kogoś, kto sam jest sobie winien.
– Przecież nikt ci nie zabrhania spotykać się z Plagą. Możesz z nami rhozmawiać do woli, dopóki nas nie tkniesz łapą. – rzekł spokojnie.
Jeśli chce, aby te dwa stada się pogodziły tylko po to, aby mogła robić to, co i tak może, to w oczach Heboga wyglądało to głupio.
Drgnął uchem, kiedy ta nagle zagadała o jego kompanach. Zazwyczaj nikt nie interesuje się nimi, dopóki nic poważnego nie zrobią.
Hebog uśmiechnął się, jakby cieszył się z tego, że posiada aż dwóch wiernych towarzyszy.
– Ten latawiec to Erhevinit, a siedzący obok niego krhuk to...
– Tenebris. – dokończył za niego ptak grubym basem.
Czy byli nieśmiali? Trudno było powiedzieć, bowiem zazwyczaj są ciekawscy, tylko przywykli do tego, że nikt nimi się nie interesuje, więc przestali pchać się w cudze sprawy.
– Poczekaj jeszcze trhochę. Wkrhótce sama znajdziesz idealnego towarzysza. – powiedział uzdrowiciel.
Co do faktu, że bez kompana jest jakoś samotnie, to się zgodził. Nie myślał o tym wcześniej. Przywykł do tego, że kompani nic nie robią, tylko cały czas pomagają mu w wyprawach, za co był bardzo wdzięczny.
– A kogo byś chciała? – spytał po chwili.