Strona 28 z 30
Samotna Skała
: 30 maja 2023, 15:05
autor: Światła Północy
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Było późne popołudnie, pozbawione słońca, za to pełne gęstych chmur. Wisiały ciężko nad ziemią, posępnie, złowróżbnie, a porywisty wiatr kładł pojedyncze kępki ciemnych traw na czarną glebę.
Kiedy przystanął na najwyższym wzniesieniu, dmąca zawierucha targnęła całym jego ciałem. Podrażniła pióra skrzydeł, sierść tułowia, rozwiała długą kasztanową grzywę i wyrwała zza ucha biały kwiat, który już wkrótce zniknął mu z pola widzenia.
Zaraza. Zmarszczył w niezadowoleniu nos, choć w gruncie rzeczy nie przeszkadzała mu taka pogoda - nerwowa, jakoby zwiastująca nadejście huraganu. Kiedy położył się na skraju zwieszonej nad morderczym urwiskiem skały, mógł nagle chłonąć wyjątkowo kojące widoki. Rozpościerające się w dole martwe łąki i lasy. Senne wzgórza, po których kładły się falujące trawy. Pędzące chmury. Gwiżdżący wiatr. Tereny wolnych stad. Nieco... apokaliptyczna atmosfera.
Podciągnął obolałą kostkę nieco wyżej, a podbródek podparł lewą dłonią. Prawą przesunął po białych, ciepłych łuskach, których właścicielka poruszyła się, rozluźniając miłosny uścisk, jakim raczyła jego szyję. Zsunęła się z niej wkrótce i językiem zasmakowała wilgotnego powietrza. Zaczęła powoli spełzać w dół, po ostrych i nierównych skałach. Wyczuwała obecność skrytych dużo niżej gryzoni. Nie zamierzał jej ani przeszkadzać, ani pomagać.
Mógł przecież poczekać.
Tylko czym zająć się w międzyczasie? Huh. Run nie wyciosa - wiatr ostudzałby je szybciej, niż on rozgrzewał. Z eliksirami nie zamierzał się bawić. Cholerstwo porwałoby mu wszystkie zioła, pewnie od razu z całymi miseczkami. Ani mu się śniło, psia mać, strugać nowe. I tak robił to wyjątkowo często.
Mhhh. Wyciągnął szpon przed siebie. Wskazującego palca prawej dłoni. Przekierował ku niemu źródło, a ostre zwieńczenie rozgrzał. Zaczął wyskrobywać na skale runy w języku ludzi. Ile to już księżyców? Trzy? Cztery? Więcej? Pewnie więcej.
Mór. Coraz to fikuśniejsze słowa, zupełnie niepotrzebne, ale tak bardzo istotne.
Eliminacja. A mógłby po prostu wrócić do drzew. Tylko po co?
Balista.
/Cirith.
Samotna Skała
: 30 maja 2023, 18:17
autor: Duszenie Cierni
Dla innych obecne warunki pogodowe mogły być nie korzystne, większość smoków czy znanych mu istot pochowałaby się w domach, jaskiniach czy innych jamach, chcąc uniknąć ulewy, która miała nadejść. Choć Cirith nie znał innych smoków z podobnym upodobaniem, on sam uwielbiał taką pogodę.
Wiatr targał nim na prawo i lewo, a on mógł czuć się niczym liść na wietrze i dać się temu ponieść nie bacząc, gdzie w danym momencie się znajduje.
Oczywiście, taki niekontrolowany lot był niebezpieczny i samcowi nie raz zdarzyło się boleśnie o tym przekonać, ale było to zbyt przyjemne, uzależniające pozwalające na poczucie odrobiny wolności.
Gdy samiec szybował, z oddali usłyszał dochodzące grzmoty, które dały mu sygnał do rychłego lądowania. Wolał nie zostać trafiony piorunem, w dodatku będąc od tak niedawna w stadzie. A co do tego... Już zdążył się przekonać, z jakimi osobliwymi osobnikami będzie mu dane mieszkać.
W oddali dostrzegł smoka, samotnie leżącego na jednym ze wzniesień. Chyba jeszcze nigdy nie widział tak włochato-owłosionego osobnika a skoro musiał wylądować, to chyba nie zaszkodzi otworzyć do kogoś paszczę i przeczekać nadchodzącą burzę.
Silny trzepot skrzydeł najpewniej był słyszalny, mimo świstu szalejącego wiatru. Mglisty wolał, aby był dostrzeżony zawczasu, aby ktoś nie posądził go o podkradanie się. Gdy ziemia była coraz bliżej, wyciągnął łapy przed siebie i szurnął nimi po kamiennej posadzce, a lądowanie zakończył uderzeniem ogonem.
Wylądował dwa susy od nieznajomego, jeszcze nie orientował się po zapachach, kto jest z jakiego stada. Ważne było, że nieznajomy nie był z jego stada.
Zanim podszedł, otworzył pysk
– Całkiem przyjemnie, co? – zagaił, stojąc w miejscu i obserwując czy nieznajomy pozwoli się do siebie zbliżyć.
» Światła Północy
Samotna Skała
: 04 cze 2023, 11:25
autor: Światła Północy
Położył uszy po sobie, słysząc czyjś ostry głos. Szybko przetasował w głowie karty pozyskanych dotychczas znajomości, nie tylko smoczych, ale również orkowych, krasnoludzkich, jaszczurzych... i tak dalej. Odwrócił się w końcu, a w tej samej chwili wiatr targnął jego włosami, które zaplątały się w poroże, wpadły w oczy i zasłoniły znaczną część pyska. Mlasnął ozorem z widocznym niesmakiem.
– Przebajecznie. – Zgiął łapę w łokciu i pochylił lekko głowę, coby sięgnąć pazurami po niesforne kosmyki, by zsunąć je nieco niżej - w sposób, dzięki któremu wiatr nakieruje je w bardziej przystępny sposób, po szyi.
Wichry nanosiły ku jego nozdrzom charakterystyczną woń samca, która nosiła w sobie barwy Mgieł, lecz nie były one tak intensywne, jak u reszty gawiedzi, na którą od czasu do czasu się natykał. Był bardziej swój. Nietypowe, ale ciekawe na swój sposób. Nie chciał jednak tego oceniać w żaden sposób, jako że podejście jego własnego stada oraz ojca było... hm. Kontrowersyjne. Niekiedy myślał o ucieczce. Przyjęciu przydomka Zdrajcy, który postanowił żyć bez przynależności do nikogo. Zwykły włóczęga. Wędrowny medyk, który skupia się na tylko i wyłącznie pozyskiwaniu wiedzy oraz doświadczaniu świata. To by było... tak bardzo wygodne. I trudne zarazem. Ciekawe czy faktycznie by na niego polowali.
Poruszył się nieznacznie, kiedy kontrastujący ze skałami wąż, nisko u stóp skały, pochwycił jakiegoś gryzonia, wokół którego zaczynał się oplatać, by zmiażdżyć drobne kości oraz wnętrzności.
– Jesteś w drodze a arenę, czy po prostu sobie zwiedzasz? – zapytał, choć nie patrzył na niego, zbyt skupiony na obserwacji zachowań kompana.
Ciernisty Kolec
Samotna Skała
: 06 cze 2023, 9:38
autor: Duszenie Cierni
Nie miał jeszcze okazji poznać nikogo z Ziemi, słyszał jedynie plotki o tym stadzie, które nie były szczególnie przychylne. Ale czy adept się nimi przejmował? Wiedział, jak bardzo polityka może być zawiła i w takich momentach nigdy nie ma tej bardziej słusznej strony. Mlasnął i powiódł wzrokiem na Ziemistego, wertując jego aparycję. Jak na samca był dość przystojny, możliwe że to właśnie ta niesforna grzywa dodawała mu takiego łagodniejszego uroku.
Mglisty zwiesił łeb, tak jak to miał w zwyczaju i zrobił kilka kroków w stronę Ziemistego, kołysząc długim ogonem na boki.
– Zwiedzam i podziwiam widoki –kącik pyska uniósł się w lekkim uśmiechu, a następnie przysiadł na ziemi, owijając łapy szczelnie ogonem. Krwawe spojrzenie powiodło tym razem na krajobraz przed nim.
Przez chwilę siedział w milczeniu, nieruchomo niczym posąg. Zerknął na wijącego się węża, który najpewniej był kompanem nieznajomego.Wiatr zawiał w stronę pyska Ciritha, niosąc woń północnego. Szybko po jego zapachu mógł wywnioskować, że pała się uzdrowicielstwem. Uniósł lekko łuk brwiowy obserwując jak pyton poluje i dusi swoją ofiarę.
– Niezłe bydle – zaśmiał się cicho i znów spojrzał na samca. –Ciernisty. – rzucił beznamiętnie, wiedząc o kolejnej zasadzie jego stada. Wartość imienia była tak bardzo istotna, że w obliczu smoków z innych stad, musiał posługiwać się tylko tym wybranym przed siebie.
– Jeżeli Ci przeszkadzam to powiedz, zdaję sobie sprawę że nasze stada nie pałają do siebie sympatią – powiedział bez ogródek. Nie miał zamiaru tutaj nikogo atakować czy obrażać, ale wolał na wszelki wypadek postawić sprawę jasno.
Samotna Skała
: 15 sie 2023, 17:57
autor: Urthemiel
- Nie wiedział, co ze sobą zrobić.
Miał wrażenie, że utknął. Zawieszony pomiędzy jednym wyborem a drugim, balansując niezdarnie na krawędzi, przechylając się raz w jedną, raz w drugą stronę, ale nigdy w pełni nie stojąc pewnie po żadnej z nich. Nie oczekiwał wielkich zmian w swojej egzystencji, gdy przybył do Wolnych Stad. Nie widział siebie pośród innych smoków. Podejrzewał, że będzie to tylko chwilowy postój. Porzuci tutaj zdradziecki zad Sytherai i ruszy dalej, zapominając o niej. Zapominając tym samym o swoich rodzicach, przełykając tę gorzką truciznę i próbując zacząć od nowa. Nie patrzeć wstecz.
Był wybitnie naiwny.
Kopnął mijany po drodze odłamek kamienia. Nie wzdrygnął się, czując, jak ostra krawędź rozcina mu palec, a po jego ciemnej powierzchni spływa bardzo wąska strużka krwi. Szedł dalej, powoli, z opuszczonym łbem, skupiony na swoich myślach, a mimo to czujny. Zawsze był czujny. Nawet, gdy jego ślepia nie były skierowane w przód, jego węch i słuch nie miały sobie równych i zawstydzały większość istot, z jakimi miał do czynienia.
Minoderia Mirażu
Samotna Skała
: 16 sie 2023, 17:26
autor: Minoderia Mirażu
- Wszystko powoli się układało. Samica zyskała szansę na nowe życie, bo choć ludzie zdawali się wciąż podążać jej drogą, to potomstwo i stado poniekąd zajmowało jej czas, pozwalając stopniowo odnaleźć się na tych terenach i ostatecznie zatrzymać ją tutaj na dłużej. Coraz rzadziej myślami wracała do Urthemiela, którego zresztą nie widziała od czasu przybycia w to miejsce. Losy przybranego brata przestały ją interesować, a ona sama wychodziła z założenia, że najwidoczniej w jakiś sposób sobie radzi, skoro wcale go nie widuje, a on nie poszukuje jej osoby na terenach wspólnych. No, albo ktoś bądź coś postanowiło ukrócić jego życie. Albo ruszył dalej w podróż po nieznanym świecie, decydując się na całkowite odcięcie się od niej. Nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie. Nie chciała ryzykować, że ta... znajomość w jakiś sposób zatrzęsie tym, co powoli budowała.
Z niezadowoleniem więc przyjęła fakt jego obecności, gdy tylko jej węch wyłapał znajomy zapach, a ślepia zatrzymały się na smoku nieopodal. Rozpoznała go od razu, nie było to szczególnie trudne, zważywszy na to, ile czasu spędzili razem. Wiedziała, że najpewniej i on był świadom tego, że jest w pobliżu. Być może zauważył ją nawet zanim ona sama dostrzegła jego. Mimowolnie prędzej wypuściła powietrze nozdrzami i zatrzymała się. Nie zamierzała się zbliżać. Zdecydowała się poczekać na jego ruch, pozwalając mu iść dalej, jeżeli chciał. Osobliwe uczucie swego rodzaju nostalgii ukłuło ją tylko przez moment, co zaowocowało jedynie zmrużeniem ślepi.
Urthemiel
Samotna Skała
: 14 lip 2024, 16:32
autor: Cisza po Lawinie
Bealyn nie mogła spać. Koszmary gęsto się ścieliły w jej umyśle, uniemożliwiając odpoczynek. Wymknęła się więc w środku nocy i poleciała ku terenom wspólnym. Początkowo chciała odwiedzić dziadka, ale uznała, że może jeszcze nie teraz.
Znalazła się więc na płaskiej skale wśród Czarnych Wzgórz. Uzdrowicielka rzadko opuszczała stadne tereny, nie znała ich więc zbyt dobrze. Skrzyżowała łapy i wpatrywała się tępo w leżący przed nią kosz z jedzeniem, który ze sobą przyniosła. Było w nim mnóstwo mięsa, trochę też owoców, wszystko mniej lub bardziej przygotowane w ramach kucharskich przepisów z Ode Solen.
Ale jeść również nie była w stanie. W gardle ugrzęzła jej gula.
Samotna Skała
: 14 lip 2024, 17:04
autor: Ereon
Głód rzadko kiedy pozwalał na spokojny sen. Boleśnie wykręcał żołądek, zmuszając go do manifestowania pustki dziwacznymi odgłosami, przypominającymi o tym, że powinno przyjąć się posiłek. Nie mógł przeżyć bez jedzenia, jakkolwiek bardzo chciałby być w stanie żywić się powietrzem. Albo porosłą tu i ówdzie trawą. Szlag by trafił drapieżniczą naturę, gdy wokół nie było czym się pożywić.
Dobiegł go zapach. Cała rozmaitość pysznych zapachów, słodkich, owocowych, a także wytrwanych, o metalicznych nutach wskazujących mięso. Przyspieszył kroku. Dobrzy bogowie, czy po księżycach spędzonych tutaj na głodowaniu i poszukiwaniu czegokolwiek, co nadawałoby się do zaspokojenia głodu, wreszcie miał okazję? Zrobiłby wiele, naprawdę wiele. Ostrożne stąpanie zamieniło się przyspieszony trucht. Wyostrzony węch działał w tym momencie jak przekleństwo, zaciskając węzeł na jego żołądku, ilekroć jedynie nabrał oddechu.
Nie mogło być zbyt łatwo. Wyhamował gwałtownie, gdy jego spojrzenie wychwyciło puchatą, niewielką sylwetkę rysującą się na tle rozgwieżdżonego nieba. Nieco lśniące w bladym świetle, złote tęczówki zatrzymały się na koszu, jakby samą mocą umysłu samiec był w stanie przyciągnąć go do siebie i zbiec. Najwidoczniej samica oczekiwała tu kogoś, albo może planowała najeść się w ładnej scenerii. Nic mu do tego. Szansa na posiłek przepadła.
Przysiadł w miejscu i przetarł pysk dwoma palcami uskrzydlonego ramienia. Nie miał już siły uciekać. Przeprosi za przeszkadzanie, jeśli zwróci na siebie jej uwagę, a później wróci do poszukiwań.
Samotna Skała
: 14 lip 2024, 17:42
autor: Cisza po Lawinie
Stukała pazurem o skałę jakiś bliżej nieokreślony rytm. Już dawno oglądanie gwiazd było dla niej nie tyle nudne, co nijakie. Właściwie całe życie takim się stało. Pozbawionym wyrazu, radości, a nawet już smutku. Po prostu egzystowała. Czasem czuła się bliższa Viliarowi niż komukolwiek innemu. Zupełnie jakby przez te kilkadziesiąt księżyców przeżyła wszystko, co życie miało do zaoferowania...
Jej galopujące myśli musiały gwałtownie się zatrzymać, zmuszone do tego przez pojawienie się zupełnie obcego pyska. Było co prawda ciemno, ale jako drapieżnik Bealyn miała niezgorszy wzrok. Zmrużyła go lekko. Zapomniana krew górskich po Pestce Wiśni czasem bywała pomocna. Czy to... wywerna?
Zupełnie podświadomie sięgnęła do kosza po jedną z przekrojonych nektarynek i wsadziła ją sobie do pyska, żując w ramach kontemplacji. Nie miała pojęcia, że ma przed sobą głodującego smoka, któremu machała przed nosem pożywieniem jakby się z niego naigrywała.
Nie zamierzała krzyczeć, więc skorzystała z maddary, aby się z nim porozumieć.
~ Szukasz kogoś lub się zgubiłeś? – spytała uprzejmym tonem. Nocą mało który smok wychodził na spacer.
Ereon
Samotna Skała
: 14 lip 2024, 18:09
autor: Ereon
Naturalnie w pierwszej chwili odebrał jej zachowanie za kpinę. Ostentacyjne zajadanie się słodkim owocem na jego ślepiach spowodowało sapnięcie i narastające, kłujące uczucie chłodu w klatce piersiowej. Prędko jednak przywrócił zmysły do porządku. Nie czytała mu w myślach, nie znała go, niczego nie wiedziała. Nie mogła tego robić specjalnie, bo... nie wiedziała, że był głodny.
Szpony przeniósł z pyska na łeb, gdy rozbrzmiał w nim subtelny głos smoczycy. Powinien zacząć się przyzwyczajać do podobnej formy komunikacji między smokami zamieszkującymi te tereny. Zaraz jednak opuścił ramię i oparł je na ziemi, ostrożnie postępując parę kroków do przodu, by wyłonić się z cienia.
– Jedzenia. – cóż, może nie była to odpowiedź na to, kogo szukał, a czego, lecz powinna w zupełności wystarczyć. Znów przeniósł wzrok na kosz, który znalazł się teraz niebezpiecznie bliżej. Zaraz oszaleje. Potrząsnął łbem na boki. Nie mógł być aż tak nieoględny, by mamrotać i oczekiwać, że obca tak po prostu się z nim podzieli. Nic nie przychodziło bez wysiłku. Z ponownym cichym sapnięciem, podpierając się na skrzydłach, położył jasne ciało na skale. Położył na niej również pysk, ślepia unosząc ku futrzastej samicy. Skrzydła wyciągnął do przodu, złożone. Wieńczące je palce rozchylił na boki jak papuga oczekująca, że dostanie orzeszka.
– Nie pamiętam, kiedy jadłem. Proszę.
Samotna Skała
: 14 lip 2024, 19:10
autor: Cisza po Lawinie
Kolejny kawałek owocu zatrzymał się w połowie drogi do jej pyska. Nie wykonała żadnego ruchu, nawet oczami, kiedy Ereon zbliżał się do skały, a po chwili na nią nawet wdrapał. Zamrugała dopiero, kiedy odezwał się po raz drugi, tym razem wręcz błagając ją o jedzenie.
Drugą łapą przesunęła kosz nieco bliżej nieco, sugerując, aby się śmiało częstował (4/4 mięsa i 1/4 roślin). Trybiki w jej głowie chodziły na najwyższych obrotach, aż w końcu do niej dotarła pewna smutna prawda.
– Jesteś bezstadnym. – To nie było pytanie. Samotnicy byli co prawda rzadkością, jednak się zdarzali.
Samotna Skała
: 14 lip 2024, 19:30
autor: Ereon
Z początku nic nie powiedziała, tylko przysunęła kosz odrobinę bliżej niego. Zacisnął niewidocznie szczęki. Nawet jeśli korzenie się niejednokrotnie przynosiło efekty, zawsze czuł swego rodzaju ujmę samemu sobie, gdy to robił. Z drugiej strony uważał to za lepsze od kradzieży. Zdobywał się na to jedynie w sytuacjach bez wyjścia. Zupełnie takiej, jak teraz.
W końcu odezwała się, stwierdzając prosty fakt. Zapewne tutejsze smoki przywykły do tego, że znaczna większość widzianych przez nie po raz pierwszy mieszkańców tych terenów zdecydowała się przyłączyć do któregoś ze stad, przejmując jego zasady, zwyczaje i przede wszystkim to, co szczególnie zdradzało danego oddanego stadu – zapach.
Dźwignął się powoli, nadal trzymając ciało dość nisko przy ziemi. Wsparł się na jednym skrzydle, a drugie wyciągnął w kierunku kosza. Chwycił jeden z kawałków mięsa drżącymi palcami, przysuwając go sobie do pyska. Całkiem prędko, jak gdyby zaraz miała się rozmyślić. Przełknął go niemal całkowicie bez rozdrabniania kłami.
– Tak. Dziękuję. – potwierdził jej przypuszczenia, sięgając tym razem po podobny owoc co ten, którym zajadała się nieznajoma. Przysiadł, obracając go w szponach, zanim i on nie wylądował w jego pysku. – Ereon. Z Aygheor.
Samotna Skała
: 15 lip 2024, 10:29
autor: Cisza po Lawinie
Obserwowała go w ciszy, nie przeszkadzając mu w posilaniu się. Zapasów miała tyle, że spokojnie wykarmiłaby tym całą hordę orków, więc nie miała nic przeciwko podzieleniu się z kimś, kto naprawdę był w potrzebie.
Gdy @Ereon się przedstawił, podał przy okazji miejsce pochodzenia. Nie mogła powiedzieć, że kojarzyła tę nazwę, a map miała sporo.
– Bealyn – odpowiedziała niemal mechanicznie. Na język cisnęło się "z Ode Solen", ale przecież to nie jej miasto. – Dlaczego nie dołączysz do któregoś ze stad? Tutejsze prawa i tereny nie sprzyjają wolnym strzelcom. – Nigdy dotąd nie spotkała samotnika z wyboru, więc była bardzo ciekawa jego historii. Może dzięki niej zapomni o trawiącym ją smutku...
Samotna Skała
: 18 lip 2024, 23:38
autor: Ereon
Czuł, jak zbyt szybko wypełnia się pustka w jego żołądku, choć było to złudne uczucie spowodowane za szybkim jedzeniem po znacznej przerwie. Nie chciał być niegrzeczny, kontrolował się jeszcze, więc gdy tylko pojawiło się uczucie sytości – odsunął od siebie kosz i spoglądnął na smoczycę z wdzięcznością. Czy zgromadzenie tych zapasów przyszło jej z łatwością, czy nie – liczył się gest i fakt, że podzieliła się nimi z kimś obcym. Bezstadnym, jak sama słusznie zauważyła.
Teraz już siedział odrobinę mniej spięty, wysłuchując pytania Bealyn. Domyślał się, że ono padnie.
– Nie wiem, czy odnalazłbym się w którymkolwiek tutejszym stadzie. – przyznał zupełnie szczerze. Nie był zdecydowany, na ile powinien podzielić się swoją historią, ale pewne fakty nie niosły za sobą żadnego zagrożenia. Być może świetnie się maskowała, ale poznana właśnie samica zdawała się godna zaufania i zwyczajnie zaciekawiona. Może jedynie do całości zupełnie nie pasował cień przygnębienia, który błąkał się gdzieś w szmaragdowych ślepiach. Nie była to jednak jego sprawa. – Ponadto mam nadzieję wrócić niegdyś w rodzinne strony. Wędruję, by móc powrócić pewnego dnia.
Dla zaakcentowania tajemniczej nuty, poprawił skrzydła. Teraz lewe, uskrzydlone ramię stało się widoczne, wraz z niewielkim obszarem tuż za nim. W ślepia szczególnie rzucał się wymrożony symbol. Piętno o kształcie półksiężyca, któremu towarzyszyła róża wiatrów.
Samotna Skała
: 17 gru 2024, 0:21
autor: Odebrany Oddech
Polana przy Samotnej Skale była niemal zupełnie opustoszała, pogrążona w ciszy, jakby czekała na coś niezwykłego. W powietrzu czuć było chłód, a wieczorne promienie słońca przecinały mgłę złotymi smugami, sprawiając, że wszystko wyglądało jak z innego świata.
Oddech stała na środku polany, dumnie wyprostowana, mimo że jej ogon poruszał się nerwowo po śniegu, zamiatając go. W jej zielonych oczach błyszczała determinacja. Uchyliła powieki, jakby jeszcze chwilę zastanawiała się nad swoimi słowami, po czym wysłała mentalny przekaz do swojego ojca.
~Tato, potrzebuję cię. Spotkajmy się przy Samotnej Skale. Chcę, żebyś nauczył mnie walczyć
Jej głos, choć spokojny, był przepełniony czymś więcej – prawdziwym pragnieniem, by być silniejszą, by kiedyś dorównać ojcu i tym, których podziwiała. Polana była wystarczająco rozległa, by mogli swobodnie ćwiczyć. Czekała teraz z uniesionym łbem i łapami mocno wbitymi w zmarzniętą ziemię, wsłuchując się w każdy szelest, który mógł zwiastować jego przybycie.
Barwy Ziemi
Samotna Skała
: 21 gru 2024, 0:28
autor: Barwy Ziemi
Oho! Jakże go to wezwanie ucieszyło! Znaczy... najpierw przestraszył się trochę, a serce zabiło mu nieco mocniej, kiedy Tanka tak tajemniczo rozpoczęła przekaz, ale na szczęście prędko okazało się, że nie przydarzyło się jej nic strasznego, a wezwanie dotyczyło szkolenia, które ostatnio sam bardzo uparcie jej proponował. Obiecał jej wszak kilka kolejnych instrukcji, więc nie zamierzał łamać danego słowa! A że akurat rozpoczynał się wieczór, to zdołał skończyć wszelkie zadania na dziś i mógł odpowiedzieć na prośbę córki niezwłocznie! Dał jej więc znać że przybędzie, po czym rozłożył skrzydła i pognał w wyznaczone miejsce. A to było dalekie i osobliwe!
– Cześć, córeczko! Ciekawe miejsce wybrałaś na nasz trening! Czyżby podobał Ci się tutejszy klimat? – rzucił na wstępie, nie kryjąc czającego się za jego uśmiechem rozbawienia. A że odezwał się niezwłocznie po przybyciu i nawet nie krył swojej obecności, to bez większych problemów mógł podejść do Tanki, by przywitać się z nią, czule szturchając nosem jej policzek – W każdym razie daleko zaszłaś! Oho! Czyli rozgrzewkę pewnie mamy już za sobą, co? – dodał jeszcze, tym razem śmiejąc się wesoło. Młoda wszak musiała odbyć całkiem długi spacer, a może nawet przybyła tu biegiem, więc mięśnie z pewnością miała rozgrzane! – No dobra, to w takim razie od razu zacznijmy, bo jestem pewien, że już się niecierpliwisz! Chciałbym więc żebyś mi powiedziała, jakie aspekty w czasie walki wciąż sprawiają Ci trudność. W czym czujesz się niepewnie a co uważasz za swoją mocną stronę? – podpytał wesoło, by po chwili przysiąść obok córki, obejmując ją przy tym skrzydłem. Robiło się wszak ciemno, więc i temperatura najpewniej zaczęła się obniżać! A oni mieli parę rzeczy do omówienia, więc lepiej żeby nie zmarzli!
Odebrany Oddech
Samotna Skała
: 21 gru 2024, 1:17
autor: Odebrany Oddech
Zimowy wiatr poruszał delikatnie futrem na jej grzbiecie, a śnieg skrzypiał cicho pod jej ciężarem, kiedy odwróciła głowę, wsłuchując się w każdy dźwięk. W końcu usłyszała znajomy szelest skrzydeł. Zielone oczy rozbłysły, gdy dostrzegła znajomą sylwetkę przelatującą ponad koronami drzew. Ojciec wylądował z gracją, a jego łapy zanurzyły się w śniegu, pozostawiając za sobą wyraźne ślady.
-Cześć, tato. Dziękuję, że przyszedłeś. Chcę, żebyś nauczył mnie walczyć z kimś większym i silniejszym ode mnie. Wiem, że przede mną długa droga, ale chcę być gotowa- powiedziała, podchodząc bliżej. W jej głosie wyraźnie słychać było entuzjazm. Przesunęła wzrokiem po polanie, wskazując na otwartą przestrzeń.
-Myślę, że dobrze radzę sobie z szybkim reagowaniem. Kiedy widzę ruch przeciwnika, potrafię w miarę szybko zareagować i próbować uniknąć ciosu- Stwierdziła, zerkając na niego z pewnością w oczach i uśmiechając się szeroko. Zaraz potem jednak westchnęła i potrząsnęła ciałem nieco poddenerwowana.
-Ale z kolei brakuje mi precyzji. Czasami marnuję siłę przez to, że atakuję w zły moment albo celuję niedokładnie. No i, przyznaję, jestem zbyt niecierpliwa. Czasami działam, zanim dobrze przemyślę swój ruch, i to mnie kosztuje- Spojrzała na ojca z lekkim zmarszczeniem pyska, wyraźnie oczekując jego rady.
Barwy Ziemi
Samotna Skała
: 22 gru 2024, 13:46
autor: Barwy Ziemi
Na jego pysku pojawił się ciepły uśmiech, kiedy tylko usłyszał deklarację córki.
– Już teraz wspaniale Ci idzie, córeczko. Jesteś silna i wytrzymała, a do tego nie uciekasz przed bólem. Walczysz uparcie i do samego końca, nie czmyhając przed niebezpieczeństwem. To cechy wspaniałego przyszłego wojownika, a to czego Ci brakuje, to zwyczajne doświadczenie. A to na szczęście łatwo zdobyć. Wystarczy walczyć z innymi, by móc podpatrzeć używane przez nich techniki! Niektórzy mają bowiem czasem naprawdę ciekawe pomysły, które możemy wdrożyć do naszego sposobu walki. Wystarczy więc obserwować wszystko z głową, a jestem pewien, że prędko okażesz się gotowa do bitki z wielkimi bestiami! – powiedział na wstępie, z pewną dumą przyglądając się córce. Walczył wszak z nią już na arenie, a do tego widział jak walczyła z drapieżnikami, więc wiedział że jest odważna i nieustępliwa. Nie bała się ani bólu ani porażki, a walka zdawała się sprawiać jej przyjemność. On w jej wieku też był wyjątkowo narwany i zawsze chętny do bitki. Szukał wyzwań, a te pozwoliły mu się rozwinąć. Wystarczy więc pozwolić córce na to samo, a i ona z pewnością rozłoży metaforyczne skrzydła. Tanka będzie wspaniałą wojowniczką, jeśli tylko jeszcze nieco się podszkoli. A że właśnie rozpoczynali trening, to o chęć córki do rozwoju nie musiał się martwić!
Potem zaś młoda zaczęła wyliczać swoje silne i słabe strony, więc Ciirioh zamilkł grzecznie, by wysłuchać słów córki. W ich trakcie delikatnie kiwał łbem, przyjmując wątpliwości córki do wiadomości.
– Tak, zdecydowanie wyrobiłaś już sobie instynkt, który pozwala Ci na unikanie ciosów. Widziałem jak sprawnie wykonywałaś uniki, więc jestem pewien, że uważnie obserwujesz przeciwnika. Każdy jego ruch i drgnienie mięśni. W przewidzeniu jego akcji może Ci też pomóc patrzenie na ślepia. Atak często bowiem poprzedza zerknięcie na swój cel. Jeśli więc przeciwnik spojrzy na Twój bark, to prawdopodobnie właśnie tam będzie chciał wbić kły – dodał coś od siebie, chcąc możliwie jak najbardziej pomóc córce w rozwinięciu jej talentów – Czasem mogą się jednak zdarzyć przeciwnicy, którzy będą chcieli Cię oszukać. Ich manewry nie będą wówczas aż tak oczywiste, więc będziesz musiała uważać, by nie dać się nabrać na brak zbieżności między ruchami łap a kierunkiem w którym podążą ich ślepia. Podobnie może być w ciemnościach. Albo nocą... – stwierdził z nieco rozbawionym uśmiechem, kierując wówczas spojrzenie na powoli zachodzące słońce. Myślami był zaś w głębokich czeluściach jaskiń, gdzie niewiele było widać – Oboje nie mamy w sobie górskich genów, więc widzenie po zachodzie słońca może nam sprawiać pewne trudności. Na co wówczas zwracałabyś uwagę, gdyby przyszło Ci walczyć w takich warunkach? – zagadnął, ciekaw pomysłów córki na poradzenie sobie z takim kłopotem.
Potem zaś skupił się na kolejnych słowach Tanki, na moment marszcząc łuki brwiowe w wyraźnym zamyśleniu. Hm... co mógłby jej doradzić?
– Czasem warto podjąć się ryzyka, córeczko. Dostrzeżenie zawahania się przeciwnika może być dobrą okazją na wyprowadzenie własnego ataku, ale musisz być wtedy zdecydowana. Sama musisz podjąć decyzję czy warto zaatakować czy nie, ale koniecznie bądź pewna swojego wyboru. Jeśli spóźnisz się z akcją o choćby jedno uderzenie serca, to może się okazać, że i Twój przeciwnik wybił się już z osłupienia i wtedy oboje możecie ucierpieć. Takie złe dobranie momentu faktycznie może być kosztowne, więc lepiej tego unikać. Zaś jeśli chodzi o brak precyzji... z tym może być podobnie. Nie rozważaj zbyt wielu miejsc wartych zaatakowania. Dostrzeż okazję i od razu ją wykorzystaj, skupiając się na tym jednym odsłoniętym miejscu. Jeśli bowiem będziesz mieć we łbie zbyt dużo przeróżnych myśli i pomysłów, to ostatecznie uderzysz zbyt słabo lub zbyt późno i cały manewr okaże się niedokładny. Warto też pamiętać o tym, że Twój przeciwnik z całych sił będzie starał się uniknąć rany. A to oznacza, że i On będzie w ruchu. Uderzając bierz na to poprawkę. No i nie martw się, jeśli ostatecznie trafisz w inne miejsce. Czasem się tak zdarza, że przeciwnik podczas swojej obrony obróci się znacząco i wówczas zamiast w łapę trafimy na przykład w jego bok. Walka zawsze jest bowiem dynamiczna, więc nie możesz sobie pozwolić ani na wahanie ani na rozważanie swoich pomyłek. To możesz robić po bitce, w ramach pewnego ćwiczenia! – zaznaczył wesoło, unosząc przy tym palec, by zwrócić uwagę córki na wagę jego słów – A jeśli brak precyzji jest bardziej kwestią Twoich ruchów, to możesz spróbować brać szersze zamachy. Możliwe że skupienie się na nieco większym obszarze ciała przeciwnika, ułatwi Ci trafienie w wybrany cel – dodał jeszcze, niejako na głos się nad tym wszystkim zastanawiając – A co do cierpliwości... Walczyłaś już kiedyś z czarodziejem? – zapytał z wyraźną ciekawością, oczekując odpowiedzi na to pytanie. Mogło się to bowiem przydać w dalszym szkoleniu! – Oni są niejako uosobieniem tej cechy. Muszą skupiać się na maddarze, wymyślać jej przeróżne zastosowania i jeszcze cierpliwie czekać aż ich wymysły się zmaterializują. Cały proces ich sposobu walki wydaje się być nieco bardziej skomplikowany, więc i wymaga przetworzenia większej liczby myśli w podobnym czasie. Możesz spróbować wziąć z nich przykład. Pozwolić sobie na chwilę zastanowienia i oddechu przed podjęciem akcji. Byle nie za długą, bo wtedy możesz przepuścić okazję do ataku! – zakończył w końcu, jakby oczekując reakcji córki.
Odebrany Oddech
Samotna Skała
: 22 gru 2024, 17:37
autor: Odebrany Oddech
Siedziała cicho przez moment, przyswajając słowa ojca. Jej ogon lekko poruszał się po śniegu, rysując w nim drobne linie, jakby pozwalała sobie na krótką chwilę zastanowienia. W końcu uniosła pysk i spojrzała na ojca z mieszaniną pewności i zamyślenia.
-Wiem, że siła to moja największa zaleta- powiedziała spokojnie, ale jej głos zdradzał pewną frustrację.
-Ale czasami czuję, że to nie wystarcza. Nawet jeśli mam siłę, by uderzyć, to co z tego, jeśli nie trafię tam, gdzie chcę? Moje ruchy są zbyt chaotyczne, za mało kontrolowane. Chciałabym bardziej panować nad swoimi atakami, żeby były skuteczne, a nie tylko mocne- Przesunęła łapą po śniegu, zerkając na swoje pazury, jakby szukała w nich odpowiedzi.
-I muszę nauczyć się myśleć szybciej. Czasami, zamiast poczekać na lepszy moment, rzucam się na przeciwnika od razu. To działa, gdy mam przewagę, ale jeśli ktoś jest bardziej doświadczony, to kończy się tym, że dostaję w zamian. Chcę nauczyć się wybierać odpowiedni czas na atak, żeby nie marnować siły i nie narażać się niepotrzebnie- Jej spojrzenie na chwilę uciekło na bok, jakby nie chciała przyznać się do tego, co zaraz powie.
-Może też za bardzo polegam na instynkcie. Czasem nie patrzę wystarczająco na to, co robi przeciwnik. Skupiam się na swoim celu i zapominam, że on też myśli, że też może próbować mnie przechytrzyć. Chcę być lepsza w przewidywaniu ich ruchów. Może wtedy będę bardziej nieprzewidywalna dla nich. Wiem, że to wymaga czasu, ale chcę się poprawić. Nie chcę tylko rzucać się do walki. Chcę walczyć mądrze, być nie tylko silna, ale i skuteczna. Dlatego tu jestem, żebyś pokazał mi, jak to zrobić- Odetchnęła głęboko, a w jej zielonych oczach znów błysnęła determinacja.
Barwy Ziemi
Samotna Skała
: 23 gru 2024, 0:03
autor: Barwy Ziemi
W ciszy wysłuchał słów córki, mając przy tym dość niecodzienna minę. Nie miał bowiem pojęcia czy powinien się roześmiać czy raczej westchnąć cicho. Czyżby Tanka była tak zaaferowana swoimi brakami, że aż nie słuchała go z uwagą? Czy naprawdę umknęły jej wszystkie pytania, które jej zadał? Bez odpowiedzi na nie nie mogli przejść dalej, a że Ciirioh nie zamierzał wyręczać córki w myśleniu, to najwyraźniej będzie musiał jej to wszystko powtórzyć po raz kolejny.
– Ależ to zamierzam zrobić, córeczko – odparł na wzmiankę o mądrej walce, uśmiechając się przy tym delikatnie – Po to zadaję Ci te wszystkie pytania, żebyś nauczyła się analizować sytuację. Dzięki temu ukształtujesz w sobie odpowiednie nawyki. Zrozumiesz, że przed podjęciem walki trzeba rozpoznać nie tylko przypuszczalną siłę przeciwnika, ale i swój aktualny stan wraz z ukształtowaniem terenu. Jeśli będziesz pamiętać o przemyśleniu swoich działań, to zdołasz także przytrzymać swoje ciało w miejscu. Nauczysz się przystosowywać swoje instynkty do obranej przez siebie strategii. W ten sposób skoordynujesz swój umysł z odruchami ciała. Wystarczy że będziesz miała plan, w zgodzie z którym będziesz działać – kontynuował, tym razem stale upewniając się, że córka go słucha. Wszak głupio by było powtarzać zadane pytania po raz trzeci! – A zatem powtórzę pytania, które wcześniej Ci zadałem. W jaki sposób będziesz walczyć nocą albo we mgle, gdzie panuje ograniczona widoczność? Jak wówczas zdołasz przewidzieć plany przeciwnika by zdołać umknąć przed atakiem? A także czy walczyłaś już z czarodziejami albo bestiami używającymi maddary? Potyczka z nimi toczy się na innych warunkach, więc chciałbym żebyś zdradziła mi skuteczne według Ciebie sposoby na walkę z nimi – sprecyzował poruszone tematy, mając nadzieję, że tym razem powiedział wszystko na tyle jasno, że córka podejmie się próby wymyślenia odpowiednich do takich walk strategii.
Źle by się jednak czuł, gdyby pozostawił część wypowiedzi Tanki bez odpowiedzi, więc po chwili zdecydował się dodać od siebie jeszcze kilka słów.
– Ponadto cieszy mnie, że tak dokładnie dostrzegasz swoje braki i mówisz o tym, co musisz poprawić w swoim sposobie walki. Świadomość własnych błędów jest ważna, bo dzięki temu możemy się rozwijać. Ta wiedza jest ku temu pierwszym krokiem. Skoro więc wiesz, że często działasz bez zastanowienia, to spróbuj wdrożyć do walki te sposoby, o których wcześniej Ci opowiadałem. To może nie zadziałać od razu, ale im częściej będziesz kontrolować swoje odruchy, tym prędzej zdołasz je przezwyciężyć. Tego nie zdołam zrobić za Ciebie, ale mam nadzieję, że chociaż moje rady okażą się w tej kwestii pomocne – zakończył z uśmiechem, nieco mocniej ściskając młodą skrzydłem, żeby okazać jej swoje wsparcie.
Odebrany Oddech
Samotna Skała
: 25 gru 2024, 16:24
autor: Odebrany Oddech
-Jeśli chodzi o walkę z czarodziejami. Myślę, że najważniejsze to nie pozwolić im się skupić. Jeśli są zmuszeni do ciągłego ruchu albo do obrony, trudniej będzie im skoncentrować się na tworzeniu zaklęcia. Atak z zaskoczenia mógłby działać, a może nawet próba wytrącenia ich z równowagi- Zaczęła spokojnie, choć w jej oczach pojawił się lekki błysk zainteresowania. Temat czarodziejów wydawał się jej fascynujący, a jednocześnie stanowił pewne wyzwanie. Przesunęła łapą po ziemi, zostawiając długą bruzdę w zmarzniętym śniegu. Jej ogon poruszał się powoli, niemal metodycznie, kiedy przemyślała kolejne pytania ojca. Przymknęła oczy na chwilę, jakby próbując wyobrazić sobie siebie w sytuacji walki nocą lub we mgle.
-Nocą albo we mgle. Polegałabym na słuchu i węchu. Dźwięki, takie jak kroki, szelesty czy oddechy przeciwnika, mogłyby pomóc ocenić, gdzie jest i co robi. Węch pomógłby wyczuć zapach krwi lub maddary, jeśli jej używa. Widzenie w takich warunkach to byłoby dla mnie wyzwanie- odpowiedziała rzeczowo, starając się pokazać, że dokładnie przemyślała swoje podejście do takich sytuacji. Uniosła łeb wyżej, spoglądając w stronę ojca, jakby próbowała wyczytać z jego spojrzenia, czy zgadza się z jej słowami. Owinęła ogon ciasno wokół łap, próbując ochronić je przed zimowym chłodem, po czym kontynuowała.
-W przypadku bestii posługujących się maddarą. Myślę, że ważne byłoby zmęczenie ich i wyczekiwanie na błąd. Zmusiłabym je do obrony, a potem szukałabym otwarcia na skuteczny atak. One też mają swoje ograniczenia, a jeśli uda się zmusić je do wytracenia energii, to walka może stać się bardziej wyrównana- stwierdziła z wyraźną pewnością siebie. Oddech na chwilę zamilkła, jakby czekała na odpowiedź ojca. W tym momencie jednak jej postawa wcale nie wskazywała na niepewność, wręcz przeciwnie, była skupiona i gotowa, by podjąć się nowych wyzwań. Jej oczy błyszczały zielonym światłem, a delikatny ruch ogona zdradzał pewien rodzaj ekscytacji. Widać było, że rozmowa o strategiach walki i doskonaleniu umiejętności sprawiała jej prawdziwą przyjemność.
Barwy Ziemi