Strona 28 z 39
: 09 sie 2021, 23:37
autor: Ślepa Sprawiedliwość
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Niczym wicher zerwała się z Pól Pojedynkowych, przerywając walkę z babcią i pędząc jakby gonił ją sam Tarram. Łzy ściekały jej z oczy i ginęły gdzieś w przestrzeni, gdy leciała w stronę Lasu.
~Co się dzieje? Co robisz!?~ jęknęła mentalnie do umysłu partnera, nie rozumiejąc co się dzieje. Czemu miała odebr.. o nie! Przyspieszyła lotu. Oby nie przybyła za późno...
: 09 sie 2021, 23:39
autor: Nenya
W chwili w której Przywódczyni Ognia rzuciła się na Agnara, wszystkie zgromadzone w Lustrzanym Lesie smoki mogły poczuć, jak delikatna moc towarzysząca im od jakiegoś czasu ulotniła się. Pozostała jedynie chłodna pustka, która wcześniej była nazywana normalnością.
Nenya odwróciła swój boski wzrok od tego wydarzenia.
: 10 sie 2021, 10:06
autor: Narrator
Coś, co z początku wyglądało na rozmowę, która miała zakończyć konflikt pomiędzy matką a synem, prędko przestało mieć cokolwiek wspólnego z pojednaniem. Gdy Żagiew odwróciła się do Agnara, gdy reszta Ognistych przybyła i po prostu rzuciła się na tego, którego ich Przywódczyni okrzyknęła zdrajcą... Sprawy nie potoczyły się tak spektakularnie jakby się wam zdawało.
Agnar nie walczył, rzucając się w stronę swojej matki aby w ten ostatni dla siebie czas po prostu ja przytulić. W odpowiedzi został raniony w szyję. Cięcie nie było jednak śmiertelne, nie było nawet zbyt poważne, jak gdyby sama lekkość ruchu nie wystarczyła do zakończenia życia tego smoka. Polała się pierwsza krew.. Wyglądało też na to iż mętlik w głowie Żagwi wpłynął na czar jej kompana, który powstał lecz był tak słaby iż podbrzusze Agnara zostało nietknięte.
Atakujących było jednak więcej – do zszokowanego ciała samca dotarł ból gdy Palące Światło utkała swój czar, który poparzył pysk w dotkliwy sposób jednak.. To wciąż było za mało by zabić na miejscu, choć Granica Wybuchu nie miała problemu opaść jego prawej pachwiny, jej szczęki zacisnęły się mocno i w akompaniamencie trzasku wyrwały kawał mięsa. Polało się więcej krwi.. Był błysk nadziei gdy struga kwasu, wypuszczona przez Marchew Pustyni minęła się całkowicie z celem, nie czyniąc kolejnej krzywdy Agnarowi, gdy Gromowy przywołał swoją chmurę. Błyskawica wystrzeliła, bardzo poważnie i boleśnie paląc prawe ślepie wygnańca. Wywołało to spustoszenie większe niż ruch Uzdrowicielki czy Czarodziejki, jednak w efekcie wszystkich tych zdarzeń, organizm Agnara nie wytrzymał – Gdyby chciał podjąć jakąś walkę, nie miałby na to nawet siły.. Uścisk osłabł a smok osunął się bezwładnie na ziemię, ciężko ranny lecz.. Wciąż żywy.
Tymczasem Frar udało się zgarnąć swoją magią Aerdie i odciągnąć ją z dala od atakujących, ale mała zaczęła wydawać z siebie rozpaczliwe piski.
Agnar: 2x ciężka (rozerwana prawa pachwina, silne krwawienie i ból, wysokie ryzyko zakażenia), (rana magiczna: poparzenie prawego oka i skóry dookoła niego, silny ból, kłopoty z widzeniem), 2x średnia (długie, ale płytkie cięcie na gardle, krwawienie i ból, ryzyko zakażenia), (rana magiczna: bolesne poparzenie wierzchu pyska, zaczęły się robić pęcherze, część skóry nadaje się tylko do usunięcia) – smok mdleje!
zużyte atuty: chytry przeciwnik
Zużyte przedmioty:
Granica Wybuchu – eliksir zwiększający siłę
Gromowy Kolec – eliksir zwiększający moc
: 10 sie 2021, 10:55
autor: Sztorm
// edit: recon, bo musiałam się dowiedzieć w którym momencie dokładnie chronologicznie wpadłam xD przepraszam za zamieszanie!
Orkan nie latała za dobrze. Ale też przeniosła się na Tereny Wspólne po rozmowie z Zorzą, więc na miejsce przybyła prosto z pod Jeziora, lewo w kilka oddechów. Niestety, kilka oddechów za późno... Zobaczyła jak Agnar pada nieprzytomny, w ramionach Matki.
Co?
Poczuła gulę dławiącą gardło, czyżby się pogodzili? Trwało to tylko moment, bowiem zapach i widok krwi zdradził jej, że coś zaszło nie tak. Widziała minę Mekhana, zobaczyła obcą wyvernę. Nowa krew, nowy reżim. Zacisnęła zęby. Poprosił o jedną rzecz i jedną tylko... Z resztą co mu mówiła? "Nawet ja nie podołam pięciu smokom na raz"...
Ale mogę spróbować.
Spojrzenie padło na córkę. Czy to było to jajo, które jej pokazywał? Podeszła bliżej, gwałtownie zatrzymując się ledwo ogon od czarującej Przywódczyni. Zacierała ślady, czy miało to jednak znaczenie, skoro była tu Sztorm?
– Żagiew. – skinęła jej łbem formalnie i wyciągnęła łapę w stronę trzymanej przez Ogień małej samiczki, kwilącej za nieprzytomnym ojcem – Proszę.
W jej głosie naprawdę była prośba. Usilna prośba. Nie groziła, jeszcze nie. Na razie chciała to załatwić pokojowo, przynajmniej póki na scenie było pisklę.
: 10 sie 2021, 10:57
autor: Zgubna Słodycz
Samica nie spodziewała się, że tak to się potoczy. Syn padł, nad resztą będzie myślała później, bo teraz adrenalina buzowała w żyłach i smoki nie mogły sobie pozwolić na błąd.
– Mekhan, Granica, Światło i Gromowy, wynieście go w bezpieczne miejsce. Mora, zostajesz ze mną i z dzieciakiem. Maddara świstała, więc wezwał kogoś. – Szybkie rozkazy i obróciła się do Frar. – Przepraszam, za to przedstawienie. Wynagrodzę Ci to jakoś, a jeśli pozwolisz, to moje smoki skorzystają z naszej wspólnej granicy. A teraz pozwolisz, bo zapewne będziemy mieć towarzystwo. Jeśli mogę, wezmę dziecko. – Jej głos złagodniał, gdy mówiła do przywódczyni Plag. Skinęła łbem do swoich, żeby działali. Jeśli Frar pozwoli, to wzięła pisklę na łapy i posłała mentlaną wiadomość do Mirri, do której musiał Agnar się odezwać. – Droga Mirri, nasza rozmowa z Agnarem miała zaskakujący obrót i chciałabym, abyś spotkała się ze mną przy Zimnym Jeziorze. Mam Twoje dziecię i nie chciałabym, aby długo czekało na matkę. – Posłała do samicy, licząc, że ta skieruje się w umówione miejsce. Na miejscu ujrzała jednak Sztorm, która zbliżyła się z jakiejś przyczyny na miejsce. Pokwaśniała, ale posłała wiadomość mentalną do Ognia, prosząc o pomoc. Kakofonia, Popiół. Kto czuł się na siłach, wiedział, że potrzebowała wsparcia w Lustrzanym Lesie. Podobne spojrzenie posłała Frar, która musiała się liczyć, że robiło się niebezpiecznie.
Samica zaś, gdy tylko jej smoki wzięły Agnara na smoki, zaczęła zacierać ślady. Wyobraziła sobie kulę wody, która była bardzo ciepła. Tak poza tym, to nie miała żadnych, specjalnych właściwości, więc samica tchnęła w nią maddarę. Tą kulą wody zaczęła spłukiwać krew. Gdy ta tylko wpłynęła. Gleba wsiąkała mieszaninę, a gdy nie była już widoczna, to przywoływała ją znowu. Gdy teren był pusty od krwi, przywołała słup powietrza, który miał rozwiać smród krwi i zapach Agnara. Kiedy wznieciła już lekki wiatr, to poruszyła tym samym słupem drzewa i kwiaty, aby ich zapach wypełnił Lustrzany Las na nowo. Na koniec roztarła własną łapą nieco udeptanej gleby, aby śladów już po tym napadzie nie było.
: 10 sie 2021, 11:08
autor: Granica Wybuchu
Wargi Riril uformowały się w kółeczko kiedy zauważyła, że ugryzienie nie było tak śmiercionośne jak mogłoby być.
Ups, chyba wyszła z wprawy. Pozostałe ataki wchodziły w biedaka jak w piasek, a jego ciało nie wytrzymało i Agnar utracił przytomność praktycznie od razu.
Unosiła już łapsko żeby zgnieść nim czaszkę nieprzytomnego, ale zatrzymała się w połowie słysząc głos czarownicy. Zmrużyła ślepia, spoglądając pytająco na podbiegającego do niej chochlika.
Co znowu? Przeniosła spojrzenie na przywódczynię i chwilę trawiła kulawe tłumaczenie chochlika.
–
Nekk ane okama. Em om keüb nu...u'um oriete – Chochlik wymamrotał pod noskiem. Wywerna się skrzywiła. Rozkaz wydawał się jej dziwny, jednak nie była w nastroju żeby znowu się z kimś kłócić. Do jej uszu dotarło też przybycie kogoś jeszcze i przez moment spojrzała w tamtym kierunku, ale to chyba ktoś z jej stada? A, straciła już rachubę kto jest kim...
Parsknęła i niechętnie wrzuciła sobie szarą kupę kłaków na grzbiet, od razu czując na plecach jego ciężar. Agnar swoje ważył, ale najwidoczniej księżyce treningów się opłaciły. Deku natomiast podszedł nieśmiało do Marchwi i szturchnął go łapką w bark. Nie chciał tu zostawać, a był przecież potrzebny do komunikacji. Jeżeli wojownik mu na to pozwolił, kompan wdrapał się na jego grzbiet.
Riril ugięła łapy i rozłożyła skrzydła, wybijając się z ziemi do lotu. Las powoli zanikał pod jej łapami kiedy leciała nad drzewami ku terenom stada. Starała się lecieć prosto, chociaż wizja zrzucenia zdrajcy z wysokości była niezwykle kusząca. Może jednak wiedźma miała inne plany. Kto wie. /zt x2?
// →
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 38&start=0
: 10 sie 2021, 12:05
autor: Dymomówczyni
Ostatnie nieobecności na Ceremoniach nie mogły wskazywać niczego dobrego... A jednak Estrel otrzymała wezwanie i natychmiast ruszyła w stronę Lustrzanego Lasu. Coś przecież obiecała smokom Ognia, racja? Skoro Przywódczyni potrzebowała ich pomocy...
To jedna z tych decyzji, przy których nie trzeba się wahać.
Gorzej, że nie posiadała umiejętności teleportacji, a musiała ruszać prosto z obozu. To tam zastała ją wiadomość Zorzy. Ale czego nie robi się dla stada...?
Mogła po prostu lecieć ile sił w skrzydłach.
//start z obozu Ognia
: 10 sie 2021, 12:06
autor: Marchew Pustyni
Atakowanie z lotu, nawet obniżonego niemal do samej ziemi nie było proste. Szczególnie dla kogoś, kto robił to po raz pierwszy. Liczył się jednak efekt, a tym ostatecznie było nieprzytomne ciało zdrajcy. Wciąż żywe, niestety. Zmarszczył pysk, ale nie zdążył zrobić wiele więcej. Informacja od Żagwi była jasna. Przeniesienie nieprzytomnego na tereny Plagi, które były bliżej, było logiczne. Zdawało się jednak, że lecą w innym kierunku. Cokolwiek, byle nie tutaj. Tereny wspólne były zbyt niebezpieczne na dokończenie zabawy, szczególnie gdy nie wiadomo, jak wiele smoków zdołał wezwać. Uderzył skrzydłami ponownie o ziemię, gdy poczuł ruch przy swojej łapie. Marchew nie miał czasu nawet spojrzeć na Chochlika. Chwycił go łapami za fraki (co może nie było tak wygodne, jak grzbiet, ale o wiele szybsze) i po kolejnym uderzeniu skrzydeł wzbił się wyżej, zaraz za Granicą. Zamachy robił pełne, intensywne, pchając swe ciało przede wszystkim do przodu.
Mamo, poradzisz sobie, wierzę w Ciebie.
// ZT →
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 6881#66881
: 10 sie 2021, 12:06
autor: Burzowe Chmury
Nie wiedział jak inni, ale on był całkiem zadowolony ze swoich efektów. Stworzył wystarczające zniszczenia na jego ciele, a piorun był przecudownie piękny. Miał uderzyć mocno by zniszczyć, głośno by każdy usłyszał, miał zabłysnąć tak mocno by każdy go widział. Tak się stało.
Tylko co teraz? To obrzydliwe pisklę zaczęło piszczeć wniebogłosy, czy oni nie mogli po prostu wyrzucić je gdzieś jak najdalej? Nawet nie wiedział do kogo one należało, patrząc jednak na jej wygląd, na pewno nie należała do tego prawie-trupa którym był zdrajca. Może więc jakiś rodzic się znajdzie.. ale nie! Po co! Patrząc na to jak jest przekazywane ono z łapy do łap, to musi być to jakiś wielki skarb.
Był poirytowany tym faktem, wzmożonym przez jazgot jaki pisklę wydawało. I po chwili dopiero usłyszał że małpiszon Riril coś znowu mówi, i tylko do niej.
–
Deva tebe waruer votori ne jawu sparuse zutori'a?? – Wypowiedział stanowczo, po czym warknął cicho, wstrzymując gniew.
Teraz potrzebował podjąć odpowiednie decyzje. Dość trudne kiedy nie zrozumiało się poleceń. Musiał więc poczekać na pannę Riril która przejdzie do czynu. Cokolwiek zrobi, pomoże jej, albo po prostu za nią podąży.
Zbliżająca się sylwetka rozgniewanej błękitnej smoczycy dała mu do zrozumienia że na jednym trupie się nie skończy. Tym bardziej więc spojrzał po wszystkich. Gdy stało się jasne co będą robić, przygotował się do lotu. Ugiął mocno łapy, rozłożył skrzydła i wzbił się z miejsca mocno w górę by zacząć podnosić pułap. Zamierzał lecieć za Riril która zdecydowała przenieść ledwo żyjącego zdrajcę. Pilnował dokładnie jego stan, w razie czego będąc gotów asekurować transport smoka. Głównym celem było dolecenie bez zakłóceń w nowo wyznaczone miejsce, z tego co wychodziło, na tereny Ognia.
// zt
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 6881#66881
: 10 sie 2021, 15:31
autor: Diamentowe Serce
Nie łatwo było podjąć taką decyzję. Czuła się okropnie. Szczególnie, gdy usłyszała pisk pisklęcia. Nie miała tyle odwagi by choćby spojrzeć w stronę masakry jaką zgotowali Agnarowi Ogniści. W tym ona. Bo przecież przyprowadziła tu tych. Sama przyjęła do Stada. A teraz czuła się jak śmieć zamieciony pod wilcze skóry.
Gest Agnara zobaczyła moment przed jego upadkiem. Nie wiedziała, czy jeszcze żyje. Podejrzewała, że raczej nie. Zacisnęła kły, gdy z dala zobaczyła niebieską sylwetkę. Skinęła głową Zorzy i stanęła przy niej, by ją ochraniać. Sztorm to już nie ta sama Sztorm. Niestety.
: 10 sie 2021, 17:37
autor: Wizja Ognia
Maddara zawibrowała w powietrzu, jednak... Jednak kiedy spostrzegła swój twór, wiedziała, że był słaby. Zacisnęła szczęki. Łuski paliły się, skóra pękała, a jej smród unosił się w powietrzu razem z zapachem krwi. Poruszyła się niespokojnie. To było za mało. Czy jednak pozwoliła emocjom zaburzyć swoje działania? Nie, niemożliwe. A może...?
Widziała, jak Agnar padł, a ona poczuła, jak jej serce się zaciska. Wciąż żył, ale był nieprzytomny. Patrzyła potem na matkę, która wypowiedziała kolejny rozkaz. Kiwnęła łbem, czując się, jakby wszystko działo się, paradoksalnie, w zwolnionym tempie. Riril, Granica Wybuchu, wzięła zdrajcę na swoje plecy. Widziała też babcię, na widok której zesztywniała. Patrzyła na nią, dość długo, patrzyła na małą Aerdie, sama ją przecież nazwała, czując, jak jakaś jej cząstka umiera.
Pokręciła łbem. Nie teraz. Spojrzała po swoich towarzyszach i zaraz odbiła się od ziemi, by odlecieć tam, gdzie oni.
/zt →
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 6881#66881
: 10 sie 2021, 19:07
autor: Kakofonia Szeptów
Kakofonia spędzał czas na... spaniu akurat. Wezwanie od Zorzy obudziło go, a obawa jaka kryła się za maddarowym przekazem postawiła na równe łapy. Samiec wyjrzał z jaskini chcąc odgadnąć jak długo spał. Gdzieś obok trącił kubek po herbacie. Ehh... Musi kiedyś sprzątnąć cały ten syf.
Wracając jednak do niego samego. Samiec niemal od razu po wystawieniu nosa za jaskinię wzbił się w powietrze i z obozu poleciał wprost do Lustrzanego Lasu. Nie wiedząc co go tam czeka...
//start z obozu Ognia
: 10 sie 2021, 19:52
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Pędząc na łeb na szyję w powietrzu, krztusząc się własną śliną usłyszała wiadomość od Przywódczyni Ognia. Momentalnie skręciła na północny zachód, w stronę brzegu Zimnego Jeziora, nim jeszcze dotarła do granicy Szklistego Zagajnika. ~Uratuję ją, obiecuję~ wysłała do Agnara. Nie odpowiadał jej i spodziewała się najgorszego. Oby tylko zdążyła...
: 10 sie 2021, 19:57
autor: Oświecona Łuska
// Start z granicy z Plagijczykami:
https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 195#461195
Ino od razu po wypluciu kamienia dostała ten jeden impuls niemalże proszący
ją o pomoc! Nie zamierzała zawieść swojego stada, choćby w kwestii przybycia na miejsce i poudawania jakichkolwiek umiejętności mogących ukazać jej jakże wysokie wykształcenie w profesji do której pretendowała. Poklepała kilka razy nosem Juchę po łapie na której jeszcze(oby jak najdłużej) trzymała i gwałtownie odwróciła się mniej-więcej w stronę miejsca zdarzenia ktokolwiek-wie-czego.. Oby jej mocne wymachy skrzydłami zawiodły ją na miejsce dostatecznie szybko, aby nikt nie oskarżył jej o leniwienie się, albo co gorsza pasożytowanie na stadzie.
: 10 sie 2021, 20:22
autor: Efekt Motyla
Powiedzieć, że Morax był świeżynką w szeregach Ognia to nie powiedzieć nic. Ledwo co poprzedniego wieczora został zgarnięty z granicy, a drugiego dnia usłyszał w swojej głowie wezwanie od Qixing. Początkowo myślał, że chodzi o spotkanie zwane ceremonią, ale dalsza część mentalnego przekazu jak i jej ton wskazywały na coś innego. Wezwanie o pomoc? Lustrzany Las? Samiec nie miał zielonego pojęcia gdzie się owo miejsce znajduje, wyszedł więc przed swoje leże w obozie Ognia i uważnie obserwował okolicę. Na pewno nie on jeden otrzymał wezwanie. Po krótkiej chwili wypatrywania dostrzegł dwa smoki wzbijające się w powietrze i ruszające w bliżej nieznanym mu kierunku. Gdyby wiadomość nadeszła od kogo innego pozostałby na swoim miejscu, pozwalając zając się sprawą bardziej kompetentnym smokom. Pomocy wzywała jednak Żagiew, przewodnicza a na wezwanie Qixing klanu Ognia należało się stawić. Samiec skłamałby, gdyby powiedział że nie wiodła go także ciekawość. Ugiął łapy, wybił się do skoku zaszumiał skrzydłami i poleciał za Złotołuską samicą oraz Białopiórym samcem, trzymając się za nimi na tyle by pozostali w zasięgu jego wzroku.
//start z obozu Ognia
: 10 sie 2021, 22:30
autor: Kuszenie Diabła
Myślała, że bardziej już nie da się zaskoczyć, ale wtedy Agnar... spróbował przytulić atakującą go matkę? Ciężko było jej pojąć powód poddania się w tak kluczowym momencie, ale może zwyczajnie miał już dosyć sporów? Może myślał, że nie ma już dla niego nadziei? Cóż, sama postąpiłaby inaczej, ale na pewno ułatwiło to smokom Ognia zadanie. Wszystko szło raczej gładko, aż nie przybyła smoczyca pachnąca Ogniem, ale wyraźnie sprzeciwiająca się woli swojej przywódczyni. Oczywiście, zawsze byli tacy, świętsi niż pa... prorocy. Frar skrzywiła się, ale potem skinęła łbem na słowa Żagwii.
~ W porządku. Byle nie po naszej stronie. Nie chcę mieć na naszych terenach nieproszonych gości. ~ Ogniści mieli na nie oczywiście wstęp, ale zapewne chcąc nie chcąc powiodą za sobą kordon niezaproszonych tu smoków. Lepiej, żeby zaszyli się z ciałem gdzieś na swoich terenach, a w razie potrzeby Plaga im pomoże. Na razie jednak nie wyczuła takiej sugestii w słowach Zorzy, dlatego nie informowała stada, oprócz delikatnego muśnięcia umysłu partnera, aby był w gotowości.
Na kolejne słowa przesunęła powoli wzrokiem między Żagwią, a wlepiającą w nią ślepia smoczycą i zmarszczyła nos. Pech chciał, że ilekroć widziała pisklęta, uruchamiała się w niej silna potrzeba chronienia ich.
– Nie wiem czy to bezpieczne. – Mruknęła do tej pierwszej, mrużąc ślepia. Niebieskołuska podeszła do niej na niekomfortową odległość. W dodatku nie wyglądała na matkę pisklęcia, ani nie reagowała jak partnerka Agnara czy ktokolwiek mu bliski. Właściwie to czego chciała? Wolałaby oddać pisklę Zorzy w spokojniejszych warunkach, teraz było bezpieczne z nią. Schyliła łeb do maleństwa, gładząc je lekko po łebku. Niewiele mogła zrobić, aby przestało piszczeć, ale mogła chociaż na ten moment uchronić ją przed śmiercią lub łapskami przypadkowych smoków.
– Znasz tę smoczycę, mała? – Z tej wysokości powiodła wzrokiem na Sztorm. Potem znów na pisklę, aby spróbować zaobserwować jego reakcję. Powinna się ucieszyć, jeśli faktycznie była jej znajoma.
Pomijając już fakt, że zwyczajnie martwiła się o pisklę, to nie podobało jej się jak smoczyca zachowywała się względem Żagwii. Miała dostać to co chciała, bo groźnie na nią spojrzała? Powinna dostać za to trzeźwiący cios w łeb, może wtedy nauczyłaby się szacunku do swojego stada.
Westchnęła, po raz kolejny zastanawiając się jak znalazła się w tej sytuacji.
: 10 sie 2021, 22:42
autor: Nów Księżyca
Do jego głowy również dotarło wezwanie Żagwi. Widać, że po ostatniej ceremonii ściganie Agnara przybrało jakiegoś tempa. Jednak wezwanie na pomoc? Samiec miał raczej przeświadczenie, że smok taki jak Agnar działa w pojedynkę. Kto chciałby się zadawać ze smokiem, który jest wybuchowy? Po którym nie wiadomo czego się spodziewać? Wyszedł ze swojej groty, gdyż niedawno wrócił dopiero co z wyprawy. Chciał chwilę odpocząć zanim wróci do zbierania ziół, jednak los chciał inaczej i musiał pojawić się gdzieś indziej. Lepiej żeby jednak był w pogotowiu, gdyby kogoś było trzeba ratować. Unt nie wiedział jakich umiejętności może spodziewać się po Agnarze, jednak wolał zakładać najgorsze. Może zebrał armię przeciwników ognia? Albo ktoś inny buntował Agnara i stąd brało się jego zachowanie? Miał wiele pytań, jednak na pewno na wszystkie znajdzie odpowiedź później. Wzbił się w powietrzę pod swoją grotą i udał się w stronę Lustrzanego Lasu. Kawałek przed nim widział jak inne smoki również leciały w tamtą stronę. Musiało być zdecydowanie poważnie.
//start z obozu ognia
: 10 sie 2021, 22:48
autor: Zgubna Słodycz
Zorza widziała, że Sztorm nie atakuje. To dobry znak, przynajmniej na razie. Widziała też wątpliwość w Frar, więc odpowiedziała zgodnie z prawdą.
– To babcia Agnara, zatem prababcia malucha i nie zrobi mu krzywdy. – Tyle musiało wystarczyć. I jej, i Sztorm. Zorza chciała dziecko oddać, ale co z tego będzie?
: 11 sie 2021, 12:47
autor: Kuszenie Diabła
Mlasnęła z niezadowoleniem. Na miejscu Zorzy nie dałaby ze sobą tak pogrywać, ale skoro obie smoczyce były jej rodziną... Byłoby to trochę niezręczne, gdyby uważała, że może zapewnić jej większe bezpieczeństwo. Nie przyszła tu, żeby robić kłopoty, tylko je rozwiązywać, dlatego zdecydowała się oddać pisklę. Przed tym zerknęła na nie jeszcze raz.
~ Jestem Frar. Odezwij się do mnie, gdyby ktoś cię źle traktował.~ Przesłała do łebka małej wiadomość mentalną. Może była naiwna myśląc, że cokolwiek z tego zapamięta, ale położyła nacisk na swoje imię, które było względnie proste.
Nie wiedziała w końcu gdzie skończy, wątpiła, aby bliscy Agnara pozwolili na jej pozostanie w Ogniu.
Potem westchnęła i podniosła lekko pisklę, przekazując je Zorzy. Nic tu po niej.
~ Potrzebujesz jeszcze mojej pomocy? ~ Zwróciła się do smoczycy, rzucając pełne dezaprobaty spojrzenie na niebieskołuską. Sytuacja była napięta, ale jeśli ognista da jej znać, że poradzą sobie sami, wróci do swoich smoków.
: 11 sie 2021, 19:43
autor: Narrator
Organizacja:
Granica, Gromowy, Marchew, Światło i Agnar odlatują –
klik!
Sekcja odlatuje, zanim dociera do Zagajnika –
klik!
Postęp drogi smoków, które lecą do Zagajnika z obozu Ognia: 1/6 tur (Dymomówczyni, Kakofonia, Morax, Nów)
W przypadku braku walki tury zostaną przyspieszone
Oświecona i Popiół docierają na miejsce, ale nie mogą wykonać jeszcze żadnej mechanicznej akcji
Smoki obecne w Zagajniku: Żagiew, Łąki, Nawałnica, Sztorm, Oświecona, Popiół, Aerdie
Turę rozpoczyna
Sztorm
: 11 sie 2021, 20:04
autor: Ślepa Sprawiedliwość
W umyśle Przywódczyni Ognia zabrzmiała mentalna wiadomość zdezorientowanej i rozpaczonej Sekcji.
~Pani Żagiew! Jestem na miejscu, ale nikogo tu nie ma! Mówiłaś, że się ze mną tu spotkasz! Gdzie jesteś?! I co się stało z Agnarem i Aerdie?!~