Strona 28 z 33
: 04 sie 2022, 2:30
autor: Władca Przeznaczenia
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Słoneczny nie posiadał niestety aż tak wprawnego wzroku jak łowczyni, więc wiele rzeczy mogło umknąć jego spojrzeniu. Był smokiem, który nie zwracał uwagi na każdy szczegół dookoła niego, a patrzył jedynie na to, na czym akurat się skupiał. Aktualnie całą swoją uwagę skupiał na puchatej kuleczce idącej zaraz obok niego, z którą żartował sobie w najlepsze. Nie licząc Jadu, to ona była osobą, która przyjęła go najmilej ze wszystkich, których spotkał do tej pory.
Obserwował uważnie jak wyraz jej pyska się zmienia, gdy mówił o stadzie Księżyca. Szok, zaskoczenie, a następnie ulga. Sam nie wiedział, czy to dobrze, czy źle, ale skoro na jej pysku nie zagościły emocje takie jak złość czy smutek, to raczej nie miał się o co martwić. Zmrużył nieco oczy, obserwując jej mimikę, jednak nie miał zamiaru dociekać, co samiczka czuje.
– Wspomnienie? Nie znam. Przybyłem do Wolnych ledwie kilka księżyców temu.
Przyznał po chwili, rzucając jakby od niechcenia. W prawdzie posiadał kilka informacji o aktualnym stanie Słońca (w końcu był jego częścią) jednak o stadzie Księżyca nie wiedział praktycznie nic. Jedyne, co było dla niego pewne to to, że byli sojusznikami z Ogniem jeszcze zanim powstało Słońce. A tym bardziej nie znał żadnych smoków z tego stada. Ledwo znał w końcu byłych Ognistych, a co dopiero przedstawicieli innych stad.
Gdy północna zasłoniła pyszczek skrzydłem, on wyprostował szyję, unosząc łeb w górę i patrząc się na jej pyszczek ponad skrzydłem. Cóż, różnica wielkości akurat w tej sytuacji działała na jego korzyść. Nie naruszał jednak jej przestrzeni prywatnej, żeby jej nie spłoszyć.
Ponownie pokazał kiełki, gdy na jego pysku zagościł rozbawiony uśmieszek. Rozmowa między nimi była niezwykle swobodna, a żarty sprawiały, że ciężko było czuć coś innego niż rozbawienie. O ile Aventus tego nie potrzebował, tak zabłąkana północna raczej tak. Poprawiał jej humor, ciągnąc to dalej i dalej, aby Roztargniona nie przestała się uśmiechać.
– Oczywiście. Musisz jednak pamiętać szlachetna pani, aby żaden liść w potrzebie nie pozostał bez pomocy. Taka nasza misja jako Obrońców Liści.
No proszę, chciała się do niego przyłączyć. Czy to wciąż były niewinne żarty, czy jednak północna miała na myśli coś innego?
: 04 sie 2022, 18:45
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Kiwnęła głową przyjmując fakt jaki jej oznajmił. Był więc nowym smokiem i na pewno nie mógł jej powiedzieć co stało się ze Wspomnieniem. Chyba będzie musiała zaciągnąć języka u siostry lub kogoś innego, jeśli tylko kogoś innego uda jej się znaleźć. Musiała przyznać, że nie starała się szukać kontaktów z innymi. Z resztą zawsze wolała las i dziwie zwierzęta niż smoki. Były o wiele łatwiejsze do zrozumienia.
Pokręciła głową i odgrodziła swoją głowę od łba wojownika za pomocą rozłożonego ku górze skrzydła.
– Nie oszukuj!
zaśmiała się i dopiero po dłuższej chwili złożyłaby skrzydło by znów mógł na nią spojrzeć. Swoją drogą czuła coraz większy wstyd gdy tak ją świdrował wzrokiem. Dobra, żyła już na świecie te trzydzieści parę księżyców, ale... większość tego życia albo spędzała w lesie albo spała.
– Oh czyli jak mniemam przyjmujesz mnie do pracy hm?
uniosła zadziornie brew starając się zachować wyluzowany spokój. Wchodziła na wyżyny swoich umiejętności! Może to zasługa aparycji Liany? Ach, jej matka była piękną smoczycą.
– Co cię tu w ogóle sprowadza Aventusie. Muszę przyznać, że rzadko spotykam smoki tak głęboko w lesie. Nawet jeśli to główny trakt.
rzuciła przyglądając mu się swoim fiołkowym i błękitnym wzrokiem. Może on też szukał spokoju, a wpadł na nią?
: 06 sie 2022, 0:39
autor: Władca Przeznaczenia
Górski nie był niestety smokiem, który mógł się pochwalić bogatym życiem towarzyskim. Jego stosunkowo szorstki i trudny charakter sprawiał, że w rzeczywistości niewiele smoków go lubiło. Nie uważał również zbytnio na swoje słowa, więc często zdarzało mu się nieświadomie kogoś zranić bądź urazić. Do tego po potępieniu Przywódcy na ceremonii pasowania, prawdopodobnie wielu Słonecznych nie ma zbyt dobrego mniemania o samcu.
Gdyby jeszcze ich zdanie go obchodziło. Nie przybył na Wolne, żeby szukać przyjaciół. Przybył, aby zdobyć trofea potrzebne, aby ich rodzina ich ponownie przyjęła. Albo to zrobi, albo nie ma po co wracać na zachód. Jednak czy naprawdę chciał tam wracać? Dlaczego miałby tutaj nie zostać?
Z zamyślenia wyrwał go chichot północnej, która zauważyła, jak próbował wykorzystać swój wzrost na swoją korzyść. Lubił patrzeć ładnym samiczkom w oczy. Taka już była jego natura. Zresztą, czy nie każdy samiec w jego wieku by tak zrobił?
– Oczywiście. Przyda mi się zaufany kompan, który będzie mi pomagał w egzekwowaniu praw liści oraz dbaniu o równouprawnienie roślin.
Uśmiechnął się półgębkiem widząc, jak unosi zadziornie brew. Była taka mała i niewinna, ale sprawiała wrażenie samicy, która sprowokowana jest w stanie rzucić ci się do gardła z mordem w oczach. Mimo, że nie wyglądała mu na wojowniczkę, nie zamierzał nie doceniać jej umiejętności (chociaż oczywiście, sam uważał, że byłby w stanie ją pokonać bez problemu, o ile nie zabije się o własne łapy). Jej spokojny wyraz pyska sprawiał, że on również mimowolnie zachowywał względny spokój.
– Chciałem wyrwać się na chwilę z terenów stada Słońca. Widywanie ciągle tych samych pysków jest po dłuższym czasie nużące.
Raczej nie szukał nowych znajomości na terenach wspólnych. Jego celem był raczej spokój, odpoczynek od stadnego zgiełku i pałętających się wszędzie piskląt czy młodych adeptów.
: 07 sie 2022, 1:12
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Czyli obydwoje nie mieli bogatego życia towarzyskiego, a mimo to tak dobrze im się rozmawiało. Może inne smoki nie wiedziały co traciły? Dmuchawiec w sumie na ceremoniach zawsze witała się ze wszystkimi. Posyłała im grzeczny uśmiech i lubiła bawić się z młodymi smokami kiedy sama była pisklęciem. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Szczęście do smoków ją opuściło i tyle.
Z drugiej strony spotkała dziś dość miłego samca.
Pokręciła łbem nie mogąc uwierzyć, że Aventus cierpliwie znosił jej pomysł. Wtedy też uśmiechnął się lekko i uniósł zadziornie brew. Przyjrzała mu się wtedy, prawie przewróciła. Odchrząknęła przystając i znów na niego patrząc.
– Powinieneś robić to częściej.
powiedziała spokojnie
– Jesteś wojownikiem, obrońcą stada i tak dalej. Nie zapomnij jednak kim jesteś tu.
nie wiedziała czy nie pozwala sobie na za dużo ale dotknęła delikatnie piersi samca. Widziała co działo się z mamą Jelitko. Jak silne piętno odcisnęły na niej walki. Nie znała dzięki bogom całej prawdy o mamie, ale widziała, że nie było jej zawsze słodko. Samca mógł czekać podobny los i nagle się tym przejęła. Cofnęła łapę.
– Wybacz.
rzuciła nieco zawstydzona i odsunęła się by znów powoli kontynuować spacer.
Skinęła jedynie łbem na jego komentarz. W sumie też teraz należała do Słońca więc... czy i nie jej pysk powinien mu się znudzić. Westchnęła cicho i przymknęła powieki idąc dalej w milczeniu.
: 07 sie 2022, 1:38
autor: Władca Przeznaczenia
Inne smoki zdecydowanie nie wiedziały co traciły. W końcu Roztargniona była niezwykle miłą, delikatną smoczycą. Widać, że chciała dla wszystkich dobrze, ale również za wszystkich się martwiła. Mimo to, była ciągle uśmiechnięta i żartobliwa. Idealna kompanka do rozmów i wspólnych spacerów.
Natomiast on? Suchy, zdystansowany wojownik, nie dbający o uczucia innych. Jednak czasami i on był w stanie sobie pożartować.
Przystanął również, gdy puchata smoczyca zrobiła to samo. Widział nagłą zmianę w jej wyrazie pyska oraz w tonie wypowiedzi. Skąd tak nagle?
– Co powinienem częściej robić?
Przechylił nieco łeb, nie rozumiejąc co samiczka miała na myśli. Chodziło jej o uśmiech? O jego zadziorność? O żarty? Nie miał pojęcia. Nie wiedział co łowczyni siedzi w łebku. Wbrew pozorom, nigdy nie był dobry w zgadywaniu co myślą samice.
Wtedy też dotknęła jego piersi. Czuł delikatną poduszeczkę jej łapy na swoich twardych łuskach. Co ją tak nagle napadło? Oczywiście, nie pogardził tym ruchem, nie nafuczał na nią. Dostała od niego nieme pozwolenie na zbliżenie się.
– A kim, według ciebie, tu jestem?
Zapytał, patrząc się jej prosto w ślepia. Chciał poznać odpowiedź i upewnić się, co smoczyca ma na myśli. Po tym wszystkim miał malutki mętlik w głowie. Czyżby chciała mu powiedzieć, żeby po prostu był sobą i nie przejmował się niczym? Żeby nie zwracał uwagi na to, co się dzieje i był wierny swoim przekonaniom? Żeby robił to, co uważał za słuszne?
Od razu poszedł za nią, gdy wznowiła spacer. Była zawstydzona. Zrobił coś nie tak? Jego mowa ciała została źle odebrana? A może znowu niepoprawnie dobrał słowa, uraził ją nieświadomie w jakiś sposób? Nie był w stanie się tego domyślić.
– Przecież nic się nie stało.
Kolejne westchnięcie wydobyło się z jej pyska. Wydawała się bardzo zmęczona. Jeżeli chciała odpocząć, dlaczego po prostu go nie przepędzi? W najgorszym wypadku odprowadziłby ją do obozu, a w najlepszym, zostawił ją natychmiast.
: 12 sie 2022, 0:44
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Słysząc jego całkowicie nieświadome i szczere pytania, zamrugała szybciej.
O rany... Rozwiana, jak zwykle palnęłaś coś głupiego i teraz się będziesz tłumaczyć. Dopiero go poznałaś, a już prawisz jakieś głupie morały. Zupełnie jakbyś go znała.
Skarciła się w głowie przez co cisza między nimi zaczęła być niebezpiecznie długa i nieprzyjemna. Czy właśnie minął moment kiedy powinna się odezwać? Otwarła lekko pysk po czym go zamknęła. Znów otwarła po czym odetchnęła jakby z rezygnacją.
– Powinieneś się więcej uśmiechać. Jak przed chwilą.
wyksztusiła w końcu kiedy już ruszyli.
Może nie powinna tak zwlekać z tłumaczeniem się? Teraz kiedy rozmowa powinna już dawno zmienić tory, tak nagła odpowiedź do zawieszonych między nimi pytań była głupia. Miała ochotę głośno jęknąć zdając sobie sprawę jak marnie sobie radziła kiedy nie rzucała żartami. Żarty były dobre, niewinne, odwracające uwagę... szczera rozmowa sprawiała, że czuła niesamowity wstyd. Nie wiedzieć nawet czemu!
– Nie znam cię i nie powinnam było tego mówić, wybacz mi.
znów prosi o wybaczenie. Co jest z nią nie tak? Za chwilę zacznie klęczek bo oddycha.
– To znaczy...
uniosła na niego wzrok
– Wydajesz się silny, to znaczy jesteś silny, masz fizjonomię wojownika jak moja matka. Moja matka była niezwykle silna, odważna, czasem porywcza. Widziałam jednak w jej ślepiach trud i smutek o którym nie mówiła przy nas. Pewnie tylko jej partnerka o nim słyszała. W każdym razie.
odchrząknęła
– Widzę, że to spotyka wielu wojowników. Coś wam łazi po głowie i dajecie się temu zjeść. Zapominacie o uśmiechu i tym jak piękny jak świat. Nie życzę ci tego.
powiedziała w końcu i poruszyła głową tak by wskazać na otoczenie wokół nich. Korony drzew, trakt, krzewy.
: 19 sie 2022, 22:29
autor: Władca Przeznaczenia
Cisza między nimi się przedłużała, a on nie wiedział dlaczego. Jego szkarłatne ślepia wyłapały, że pyszczek samiczki otworzył się kilkakrotnie, jednak żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust. Powiedział coś nie tak? Był zbyt swobodny wobec niej? Uraził ją czymś? Był kompletnie zagubiony, nie wiedział co się działo. Nie wiedział, co było przyczyną takiego zachowania Roztargnionej. A może po prostu nabrała obaw, do wielkiego, masywnego samca?
– Nie musisz się mnie bać. Jak coś ci zrobiłem, to wiedz, że to nie było umyślnie.
Powiedział jedynie, jeszcze zanim smoczyca mu odpowiedziała, korzystając z przeciągającej się między nimi ciszy. Czy to już ten czas, kiedy powinien zostawić ją w spokoju i nie dręczyć swoją obecnością? Aventusowi raczej nie przeszkadzała obecność łowczyni. Co więcej, dobrze się bawił w jej obecności. Czy jednak to było odwzajemnione?
Otworzył nieco szerzej ślepia, gdy jednak dostał odpowiedź. To tyle? Powinien się więcej uśmiechać? Więc dlaczego za każdym razem, jak pokazywał swoje kiełki, to Dmuchawiec milkła nagle, nie wiedząc co powiedzieć? Zamrugał kilkukrotnie, jakby próbując odgadnąć, czy jej słowa miały jakieś drugie znaczenie. Nadal nie rozumiał, o co w tym wszystkim chodziło. Niestety, nie był intelektualistą. Specjalizował się jedynie w walce, w przelewaniu krwi. Myślenie nigdy nie było jego mocną stroną.
– Nie musisz przepraszać. Przecież możesz mówić.
Odparł jedynie. Nie miała za co prosić o wybaczenie. Nie uważał jej słów za zbyt ofensywne. Nie obrażała go, więc nie miał żadnego powodu, aby być na nią zły.
Ich spojrzenia znowu się skrzyżowały, gdy uniosła łeb, aby spojrzeć na niego. Szkarłatne oczy Aventusa ciągle wpatrywały się w urodziwą, futrzaną samiczkę. Słuchał uważnie każdego jej słowa. Zaufała mu, opowiadając o swojej rodzinie. Nie znał jej, nie wiedział, jak wyglądało jej dzieciństwo. Słyszał jednak, że mimo tego, że jej matka była silna, to tak naprawdę coś ciągle ją dręczyło od środka. Czy z nim było tak samo? Nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
Tym razem milczenie nadeszło z jego strony, gdy analizował jej słowa i starał się odpowiedzieć sobie na pytanie- czy jego również coś dręczy? Pierwszy raz zdarzyło się, aby to on milczał. Ci, którzy go znali, pewnie nieźle by się zdziwili. Niektórzy wręcz pomyśleli, że coś jest nie tak. Zresztą, Citialin po tak długiej rozmowie pewnie sama zauważyła, ze to coś niecodziennego.
– Nie wiem jak mam ci na to odpowiedzieć. Jestem po prostu... Sobą. Robię to, co uważam za słuszne i bronię tego, co mi bliskie. Tylko tyle.
Rzucił dopiero po chwili. Doszedł do wniosku, że wie, co może go dręczyć. Miał jednak nadzieję, że futrzasta tego nie zauważyła. Wolał więc udawać, że wszystko jest w porządku. Dopóki sama nie dostrzeże i nie zapyta, miał zamiar zachować to dla siebie. W końcu, nie należał do osób, które uwielbiają opowiadać o swoich uczuciach.
: 21 sie 2022, 17:05
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Miotało nią tyle emocji, że pewnie Trahearne poprzez połączenie z jej umysłem właśnie walił głową w ścianę ich gawry. Sama z resztą miała ochotę uderzyć czołem o drzewo. Samiec był przystojny jak przystało na sporego górskiego wojownika, przyjmował jej pisklęce żarty z lekkością, a nawet odpowiadał na nie swoim żartem. Kiedy patrzył na nią swoimi szkarłatnymi ślepiami miała wrażenie jakby wiercił jej dziurę w duszy. Do tego jego uśmiech i ta całkowita szczerość i brak zrozumienia w wyrazie pyska. Citialin miała ochotę zawyć ze wstydu. Była stateczną, dorosłą samicą! Odpowiedzialną mamą dwóch kompanów i łowczynią stada. Jednak przy tym wielkim samcu było jej dziwne. Pozytywnie, dziwnie.
Kiedy więc usłyszała jego słowa odebrało jej mowę. Czy to było w ogóle możliwe skoro i tak milczała? W każdym razie otwarła pyska i uśmiechnęła się pokazując wszystkie zęby na raz. Zakłopotana i onieśmielona, że pomyślał iż się go bała.
– No coś ty!
powiedziała wysokim głosem i smagnęła go puchatym ogonem w zad. Co pewnie ledwo nawet poczuł.
– To znaczy, widzę jak wyglądasz i wolałabym nie stać naprzeciwko ciebie na arenie ale... Chwilę.
przekręciła łeb w bok nadal idąc co było sztuką samą w sobie, że nie wlazła w krzewy kiedy tak na niego patrzyła
– Czy powinna się ciebie bać?
jej ślepia błysnęły co tylko pogłębiło różnicę kolorów w obydwu.
Temat rodziny był dla niej ważny, ale uznała, że należy uczyć się od przodków, a nie trzymać ich doświadczenia dla siebie. Dlatego postanowiła powiedzieć mu to co powiedziała. I chyba nie zrobiła słusznie. Zauważyła, że Aventusa zatkało. Jego twarde rysy jakby jeszcze bardziej stwardniały o ile to było możliwe. Milczał tak długo, że rozchyliła lekko pysk martwiąc się iż śmiertelnie go uraziła. On pewnie był jak jej matka. Albo może... Na bogów, dopiero co go poznała, a pewnie poruszyła bardzo wrażliwy temat. Przyglądała się jego szkarłatnym ślepiom by spróbować coś z nich wyczytać.
– Idealny obrońca stada.
powiedziała uśmiechając się ciepło by dodać mu otuchy, kiedy w końcu się odezwał. Nie chciała dalej ciągnąć go za język zwłaszcza, że temat był delikatny a oni dopiero co się poznali.
– Czy poza walką coś jeszcze jest dla ciebie słuszne i chciałbyś to zrobić?
zagaiła puszczając mu oko by rozluźnić atmosferę. Była winna temu, że zrobiło się poważnie i smutno, musiała to naprawić!
Poruszyła beżowymi biało nakrapiany skrzydłami podczas chwili kiedy podskoczyła lekko na ziemię.
: 09 wrz 2022, 3:00
autor: Władca Przeznaczenia
Zamrugał kilkukrotnie oczyma, nadal wpatrując się w futrzastą samiczkę. Teraz to już kompletnie nie rozumiał co smoczycy siedzi w głowie! Czyli jednak nie trafił, Roztargniona wcale się go nie bała. Więc co było przyczyną tego, że milczała, gdy czasami coś mówił? Może taki po prostu miała charakter? Zaprzeczyła jednak od razu, że strach był tego przyczyną, a on od razu jej uwierzył. Nie wyczuwał kłamstwa w jej wysokim, uroczym głosiku, więc to musiało być coś innego. A może tylko mu się wydawało, że zrobił coś źle? Czemu samice były tak trudne do rozwikłania! Gdyby stwierdzały wszystko wprost, tak jak on, nie musiałby się domyślać, co im siedzi w głowach.
Absolutnie nawet nie pomyślał, że mógł zawstydzać Citialin. Ani, że mogła czuć się zakłopotana lub nawet nieco przytłoczona jego towarzystwem.
– Bać? Mnie? Raczej nie. Jesteśmy z tego samego stada, więc to raczej nasi wrogowie powinni się mnie bać. Nie miałbym dla nich litości. Chyba że chcesz wyzwać mnie na pojedynek. Wtedy, jak najbardziej powinnaś się mnie bać. Na arenie nie oszczędzam nikogo.
Odpowiedział swobodnie, a potem ponownie utkwił wzrok na jej dwukolorowych ślepiach. Właśnie, dwukolorowych! Jakby dopiero teraz naprawdę zdał sobie sprawę z tego, że odcień lewej i prawej gałki północnej różnił się odcieniem.
– Masz wyjątkowe oczy. Pierwszy raz takie widzę.
Mruknął swobodnie, przyglądając im się jeszcze kilka chwil. Drobnego smagnięcia ogonem po zadzie nawet nie poczuł. Była to zasługa jego twardych łusek oraz po części zamyślenia spowodowanego wpatrywaniem się w kruszynkę, którą miał przed sobą.
Komplementu jednak nijak nie skomentował. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego umiejętności walki są ponadprzeciętne. W tym był w końcu najlepszy. Przede wszystkim, nie bał się przelać swojej krwi w obronie tego, co było dla niego ważne. Wykorzystywał swoje atuty w taki sposób, jaki mu odpowiadał. Przede wszystkim jednak był sobą. Robił to, co uważał za słuszne.
Kolejne kilka uderzeń serca poświęcił, na przemyślenie odpowiedzi na następne zadane przez smoczycę pytanie. Co chciałby robić? Nigdy o tym nie myślał. Gdy podróżowali, nie chciał opuszczać boku siostry. Pilnował ją, dopóki nie dotarli na tereny Wolnych Stad. Jednak teraz, gdy oboje zostali przyjęci, co tak właściwie go tu trzymało? Trofea, które kazali im zdobyć? Czy z daleka nadal pilnował swoją siostrę? Jaki w ogóle miał cel? Po co ON przybył do Wolnych?
– Ja... Chciałbym być częścią stada. Mieć za co walczyć. I za kogo.
Powiedział w końcu. Wydawało mu się, że właśnie tego chciał. Mimo, że nigdy nie był zbyt ufny w stosunku do innych, to tak naprawdę chciał być częścią społeczności. Nie ważne, czy stada, czy rodziny, która nie kazała im wracać bez trofeów. Chciał mieć swoje miejsce.
Wkrótce jednak zrozumiał, co powiedział. Natychmiast wbił wzrok przed siebie, przyjmując swój typowy, surowy wyraz pyska. Był wojownikiem. Nie mógł pokazywać swoich słabości. Nie mógł pokazywać wątpliwości. Każde zachwianie może oznaczać błąd, a każdy błąd może oznaczać śmierć. Musiał być pewny siebie, twardy, bez skazy. Tylko tak mógł przeżyć i zachować swoją godność.
: 11 wrz 2022, 2:14
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Nie wiedziała czemu ale lubiła ten poważny sposób w jaki traktował wszystko to co mówiła. Owszem, NAWET zażartował czasem, ale nigdy nie było to wymuszone czy po prostu sztuczne. Te odrobiny które jej dawał były szczere i ciepłe, trochę jak słońce które wygląda zza chmur. Na bogów ależ brakowało jej tych promyków.
Wracając jednak do powagi, miała ochotę się zaśmiać ale uznała, że mogłoby to go zbić z tropu. Znów...
– Miło mi słyszeć.
skinęła głową i postanowiła nie drążyć tematu dalej. Zwłaszcza, że Aventus postanowił wyrwać jej język i zakopać go sto smoków pod ziemią.
Że co?
Musiała się przesłyszeć. Czy on właśnie wgapiał się w jej ślepia i nazwał ją wyjątkową? To znaczy... jej oczy, ale to trochę jakby nazwał ją. Prawda? Czuła, że pysk znów jej płonie. W dodatku ten jego mruk...
Aaaa!
Miała ochotę schować pysk w piasek, całą głowę!
– D... Dziękuję.
wyjąkała czy też wymamrotała zaciskając mocno pysk i wgapiając się w ziemię jakby miała znaleźć na niej coś co jej upadło.
Musiała zerwać ich wymianę spojrzeń bo podpaliłaby las. I to bez używania oddechu Aventusa!
Ledwo usłyszała co powiedział dalej, a było to ważne. Wszak przyznał się do czegoś intymnego. Wyrzucił to z siebie, a potem zamknął szczelnie jakby miała zrobić mu krzywdę.
Świetnie. Aventus więc zamarł po przyznaniu się do tego, że chce mieć rodzinę i móc ją bronić. Bo inaczej nie można było tego nazwać. A ona... A ona nie sądziła, że będzie w stanie czuć tak potężne zawstydzenie.
Milczenie przeciągało się.
Ptaki ćwierkały, a wiatr wiał.
– Cieszę się, że jesteśmy w jednym stadzie w takim razie.
wyszeptała w końcu.
Zatrzymała się nagle patrząc wciąż przed siebie. Nie mogła patrzeć na niego bo nie zdobędzie się na ten drobny gest, który chodził jej po głowie od mniej więcej połowy spaceru.
– Dziękuje za spacer.
dodała i szybko dotknęła go nosem w policzek. Dotknęła to mało powiedziane bo odwróciła pysk tak szybko, że raczej przywaliła mu nosem w jego twardy polik.
W ślepiach aż jej stanęły łzy, ale powstrzymała się od jęku bólu.
Nie, musiała zachować resztki godności! Cofnęła się ignorując zawroty głowy odbiła się od ziemi i uciekła. Może samiec pomyśli, że ta sytuacja tylko mu się przyśniła! Na bogów... czuła się jak skończona nieudacznica.
/zt
Trakt do Prastarego Drzewa
: 12 kwie 2023, 15:42
autor: Vedilumi
- Bestia wolała nie oddalać się za bardzo od legowiska, bowiem choć nie było tu zwierzyny która mogłaby zrobić im krzywdę z Asu, to wolał chyba instynktownie dmuchać na zimne.. Albo no właśnie, jakoś tak instynkt nakazywał mu kręcić się w pobliżu Młodego.
Był poranek i chciał zaczerpnąć czegoś na kształt.. Bardziej lodowatego powietrza. Bestia rozejrzała się po przepięknie zalesionym terenie, pełnym krętych ścieżek i dziwnie powykręcanych drzew no i.. Uznała że tutaj, właśnie tutaj będzie najlepsze miejsce na relaks! Nie żeby ich mała gawra nie była przytulna ale on, jako mieszanka krwi górskiej i północnej lubiła jak mu tak trochę przywieje chłodem a w pieczarze niestety za bardzo nie wiało.
Położył się więc na boku i rozkoszował wiatrem, który porywał mu kępki sierści.
Trakt do Prastarego Drzewa
: 12 kwie 2023, 15:50
autor: Najlepszy Wojownik
Kokoro musiała sobie przemyśleć wiele rzeczy. Jej ogon fruwał za nią niespokojnie jak bicz, a po lesie poruszała się niebywale głośno i jak bardzo bardzo wkurzone zwierzę. Potrząsnęła głową, odganiając łzy. Zacisnęła zęby, boleśnie przejeżdżając ze zgrzytem szczęką o szczękę. Wtem jednak jej burzliwe myśli rozwiał niespotykany dotąd zapach. Okej, była świadoma, że to tereny niczyje, ale... był dziwny. Może trochę jak Mirri? Może jej się tylko wydaje? Wypadła głośno zza krzaków, dostrzegając dwukrotnie większego drapieżnika leżącego w trawie. Stała jak wryta. Co to za zwierz? Na terenach niczyich nie powinno być zwierzyny, prawda? Nigdy dotąd żadnej tu nie spotkała. Nie, żeby wychodziła jakoś specjalnie często, ale to nadal było bardzo podejrzane.
Właściwie to czas na pierwszą reakcję już minął. Miała okazję jakoś zareagować, coś zrobić. Z całą pewnością ją usłyszało. I lada moment zapewne zamierzało rzucić się z pazurami. Na samą myśl aż przeszedł jej dreszcz po grzbiecie, a serce załomotało.
Vedilumi
Trakt do Prastarego Drzewa
: 12 kwie 2023, 16:45
autor: Vedilumi
- W jakiś sposób odpoczynek był bardzo wskazany i mile widziany, trochę nawet cały ten przewrót z posiadaniem piskląt wpłynął w jakimś małym stopniu na Bestię pozytywnie. Chyba... Przestała się na wszystko i wszystkich rzucać?
Jak tak się też zastanowiłem to.. Zawsze spotykał tutaj samców. Dopiero niedawno spotkał Robaczywego i tego kolorowego Słonecznego ale były to chyba dość młode osobniki. A tak? Na terenach wspólnych przewijały się same Samice.. Może na tych całych Wolnych Stadach trwał jakiś okropny deficyt płci męskiej to też samice chwytały się każdego dorosłego, potencjalnie dobrego dawcy genów?
Coś tu biec!
Dalej jesteś zdziwiony? Ja już przyzwyczaiłem się do tego że wiecznie ktoś tu przychodzi. Chociaż... No tak, bieg zwiastował znów jakąś niezbyt przyjemną potyczkę, jak z tą Czerwoną Wężową ze Słońca...
Zerwał się na równe łapy, najeżył i przyjął pozycję obronną jednak nic go nie zaatakowało. A przed nim pojawiła się już Samica, która.. Chyba wyglądała na bardzo zdezorientowaną tym, co widzi? A raczej tym kogo widzi? Stwór jednak nie zamierzał pozostawać spokojny.
– Wrrrrr – zawarczał ostrzegawczo, nie ruszając się z miejsca. Lepiej żeby nie podchodziła.
Najlepszy Wojownik
Trakt do Prastarego Drzewa
: 13 kwie 2023, 22:32
autor: Najlepszy Wojownik
Podejrzane stworzenie faktycznie coś zauważyło. Kokoro przycupnęła, szeroko wytrzeszczając oczy. Cały taki napuszony, najeżony, groźny! Prawdziwy niedźwiedź, tylko taki dwa razy większy. Dla na wpół wężowej Kokoro wyglądał jak końcowy boss w grze. Zadrżała, nadal zaskoczona tym wszysktim. Zaciekawiona, gdzieś w głębi, ale i niesamowicie zła. No bo jak to, stawiał jej warunki? Wypięła pierś i ściągnęła brwi.
– Walczeć to sobie moszesz, mów kim jesteś! Dziwnie pachniesz – powiedziała całkiem neutralnie, siląc się na jak najmniej emocjonalny ton. Obiecała się poprawić czy coś. Więc z całej siły starała się nie brzmieć wrogo wobec nieznajomego, obcego, niepachnącego zbyt mocno stadami, potencjalnie groźnego... cholibka.
– Tylko splóbuj podnieść na mnie łapę – rzuciła ciszej, przez zęby. Całkiem groźnie.
Vedilumi
Trakt do Prastarego Drzewa
: 14 kwie 2023, 19:41
autor: Vedilumi
- ...Eh. Czy w istocie smoczycę dzielą się tutaj na dwa rodzaje – Przesadnie miłe i przesadnie agresywne? Ostatnim czego oboje potrzebowaliśmy to zwada z jakąś samicą, jeszcze w dodatku ze stada Ziemi... Zamykasz sobie drogi na zdobywanie pożywienia Olbrzymie! Mirri Cię od tego nie uratuje!
Wrrrrrr...
Aaaa cholera, po co ja się w ogóle sile na tłumaczenia.
Stworowi nie podobała się postawa Samicy, chociaż... Jej lekkie spuszczenie z tonu trochę załagodziło sytuacje. Dalej był najeżony ale przynajmniej schował kły i.. Nie rzucił się na nią. W sumie niezbyt nawet miał po co, skoro nie atakowała pierwsza, prawda? PRAWDA?
Wycofał się dwa kroki a potem zaczął ruszać nozdrzami czy przypadkiem zapach Asu nie jest wyczuwalny gdzieś przy Ziemistej. Wtedy raczej instynkt wziąłby górę bo ktoś obcy, pachnący jego Młodym nie wróżył nic dobrego. No właśnie, Młodym... Stworowi przeszło przez myśl by skontrolować co tam u niej ale musiałby jakoś zgrabnie wyminąć Przybyszkę.
A do zgrabnych to on nie należał.
Więc trwali sobie tak, patrząc na siebie nawzajem.
Najlepszy Wojownik
Trakt do Prastarego Drzewa
: 16 kwie 2023, 21:07
autor: Najlepszy Wojownik
Ani myślała się ruszyć. Nieznajomy zachowywał się doprawdy przedziwnie, ignorując wszelkie jej słowa i... warcząc, co najwyżej. Zaczynała coraz bardziej powątpiewać, czy to faktycznie był smok, no. Ale wyglądał na takowego! Nie, nie mogła się pomylić. Zwierzyny by tutaj nie było. A kompanem niczyim tym bardziej nie mógł być. Postanowiła spróbować jeszcze raz, zmuszając się do jak najluźniejszej postawy. Stanęła normalnie i nabrała powietrza.
– Hej, jak masz na imię? Jesteś naplawdę duszy – oceniła, siląc się na milszy ton. Jak tak dalej będą na siebie patrzeć bez słowa i tylko napinając mięśnie to szybko zacznie robić się niezręcznie. I chociaż duża jej część chciała zwyczajnie go wyminąć i iść sobie złościć się dalej samemu, to, cóż. Było w nim coś intrygującego. Ten zapach. To, że nie odpowiadał. Może nie znał smoczego?
– W. Jakim. Mówisz. Języku? – zapytała bardzo powoli i wyraźnie, najlepiej jak umiała, wpatrując się w nie tyle rozmówcę, co... uczestnika spotkania?
Vedilumi
Trakt do Prastarego Drzewa
: 17 kwie 2023, 20:42
autor: Vedilumi
- Rozluźniła się trochę, kiedy i ona się rozluźniła ale w dalszym ciągu zdawał się być czujny.
Smoczyca zdawała się przełożyć ciekawość nad swój strach i poczęła dociekać imienia. Uhhh. W sumie przechodził przez to wiele razy ale nigdy nikt, kto zaczął od bardziej morderczych zapędów tak po prostu nie pytał go o imię?
Stwora to trochę zdziwiło no ale..
–........Veighmmiigrr.. – odpowiedział, dalej uważając to za dobry sposób na przedstawienie się mimo że w dalszym ciągu było to charczenie. No ale skoro Asu była w stanie to zrozumieć a postronne smoki łapały pojedyncze słowa, które szło rozszyfrować po co miałby się starać?
Uh. Uwłaczające.
– Smoghhhy. – dodał po chwili, przekręcając łeb ciekawsko i podchodząc bliżej, wciąż jednak na ugiętych łapach z mięśniami napiętymi gdyby ów bycie miłym było tylko przykrywką. Bo też tak mogło być, nachodziło mnie takie dziwne wrażenie że prawie żadna samica, która znajdowała się na tych terenach nie miała czystych intencji i zawsze w każdym spotkaniu kryło się jakieś drugie dno, którego sensu nie chciałem zgłębiać.
A Bestia nie zaprzątała sobie łba takimi przemyśleniami i po prosty żyła z dnia na dzień.
Najlepszy Wojownik
Trakt do Prastarego Drzewa
: 17 kwie 2023, 20:56
autor: Najlepszy Wojownik
Miał problem z mówieniem. Dlatego się nie odzywał, co? Wstydził się? Teraz aż zaczynało jej się robić głupio, że w ogóle pomyślała o tym, że może nie być smokiem. Już nie wyglądał tak groźnie. Zadziałało? Może powinna częściej próbować zapanować nad swoimi emocjami. Udała, że w pełni zrozumiała co tam powychrząkiwał i wycharkał, kiwając głową i rzucając jedynie nerwowe spojrzenie w bok co jakiś czas. Aha, fajnie. Przynajmniej język domyśliła się jaki podał.
– O. Wiesz, tesz mi mówią sze dziwnie mówię. Ale to nic – stwierdziła. Nie wiedziała dlaczego, ale chyba jeszcze z nikim właściwie o tym nie gadała tak... wprost. Poza Azbest, ale to trochę inna sytuacja. Właściwie to nadal to było trochę niezręczne.
– Pachniesz Ziemią – stwierdziła po chwili wahania. I tak pewnie nie zrozumie, jeśli spróbuje jej coś wytłumaczyć. Głupie. Wtem przypomniała sobie o co była taka wkurzona niedawno, a jej mimika nieco się zmieniła na powrót na groźniejszą. – Moja cólka się wyplowadziła, kumasz to? I jeszcze zszuca na mnie winę za to wszystko, sze niby jej oglaniczam wolność. A ona chce być wyzwolona i takie tam. Nie tak ją wychowywałam. Kaynya mogła jakoś wylosnąć na nolmalnego smoka, ale nie, Nyan po plostu nie mogła. Ale wszyscy by ją pewnie chlonili, oczywiście sze tak. Ofelia jest cudowna i piękna i mądla, jak zwykle. I to niby ja jej gloszę, wiesz? A to ona jest niebezpieczeństwem dla nas. Zapytałam ją laz o jej pszeszłość i wiesz co powiedziała? No, sze jest moldelcą. I my tszymamy kogoś takiego w stadzie. To jasne, sze będę zła, skolo nikt mnie nie słucha, a potem mają ploblemy – powiedziała w złości, machając gniewnie ogonem. Głupio przyznać, ale patrząc po tym, jak wymawiał słowa uznała, że nawet gdyby chciał jakoś skomentować jej zachowanie, to... i tak by tego nie zrozumiała. Więc doskonała szansa, aby się wygadać i chociaż trochę z siebie wyrzucić. Właściwie to nawet lepiej gdyby nic nie powiedział. Nie potrzebowała kolejnego frajera do zwyzywania.
Vedilumi
Trakt do Prastarego Drzewa
: 17 kwie 2023, 21:18
autor: Vedilumi
- Trzepnął uszami, kiedy znów się odezwała.
Jak dla mnie robiła dobrą minę do złej gry, nie zrozumiała pewnie ani słowa bo też.. Nie nawiązała do żadnego zdania. Z drugiej strony do czego miała nawiązywać, do charczenia? Kiedy powiedziała jednak że ona też dziwnie mówi, chciało mi się krzyczeć że lekka wada wymowy to nic przy... Po prostu zwierzęcym charczeniu. Okropne i podłe.
Podszedł jeden kroczek bliżej lecz zatrzymał się kiedy wspomniała o stadzie Ziemi. Znał już.. Trochę smoków z tego stada ale główne rzeczy z zapachem kojarzył z Mirri. Sam zaciągnął się zapachem rozmawiającej z nim Smoczycy, mierzwiąc jej ciepłym oddechem trochę grzywkę. A potem zaczęła tyradę...
Już troszkę spotkanie z Robaczywym go uspokoiło a raczej wprawiło że są smoki, mówiące wiązanka to też jedynie wycofał łeb, obserwując ogon który językiem ciała nie dawał.. Hm, pozytywnych wibracji. Ale przynajmniej poniekąd używała słów, które rozumiał choć ich znaczenia jeszcze się uczył. Mówiła o córce.. Podawała imiona które mu tak średnio mówiły cokolwiek, chociaż Nyan dudniło w głowie. Coś dzwoniło, jednak nie wiedział w której kaplicy. Ale wyłapał samo córka. I połączył to ze stadem Ziemi. I jeszcze jedno słowo zwróciło jego uwagę.
– Smoggghhhii mogggdeggrrcyyy.. – wychrypiał. Szkoda że totalną bzdurę, którą ten gruby gnojek powtarzał, zajadając się suto kurczakiem a ów zagłodzonym mordercom rzucając słabo ogryzione kości. Skręcało mnie na samą myśl.
Ale! Stwór uznał że pozostała kwestia zapachu Ziemi. Wyprostował się więc i nabrał powietrza.
– Bi.........Bi........Bie........Bies........Biesi.....a..... – o, to coś nowego. Spróbował powiedzieć coś wprost a raczej, starał się wypowiedzieć coś poprawnie. – C......ó.....r.....k......a.... Zieghmma. – cóż, cała magia prysła w ostatnim słowie ale poklepał się po klatce łapą, dając jej do zrozumienia że.. "Biesia, córka, Ziemia". Może skojarzy że chodzi mu o to że ma pisklę w Ziemi i dlatego w jakiś sposób nią pachnie?
A może to nie o to chodzi?
Sam nie wiedziałem.
Najlepszy Wojownik
Trakt do Prastarego Drzewa
: 17 kwie 2023, 21:43
autor: Najlepszy Wojownik
Kiedy się do niej zbliżył i zaczął ją obwąchiwać i chuchać, przerwała na chwilę, zamierając. Nie rozumiała. Spojrzała na niego tylko pytająco, trochę takim gestem zaskoczona. Może trochę onieśmielona, ale najbardziej to zwyczajnie zdziwiona. A może to ta cholerna wiosna.
Kiedy już odetchnęła z ulgą i dokończyła swoją opowieść, zerknęła na niego na dłużej. Coś próbował jej przekazać, tak, coś chyba ważnego! Szkoda, że pierwszego powtórzenia kompletnie nie zrozumiała. Ghi Gdercy?
– Tak, totalnie. Masz lację – przytaknęła do niego, kiwając głową. Nareszcie ktoś rozumiał... chyba? No, nie wiedziała co te słowa jeszcze oznaczały, ale stanowczo się nie wkurzył, nie oburzył ani nie zaczął wylewać potoku słów dwukrotnie dłuższego od niej, nawet jeśli niezrozumiałego. Po prostu rozmówca doskonały.
– Bies? Biesa? Biesia? – powtórzyła po nim, przekręcając głowę i ściągając brwi. Otworzyła lekko paszczę, słysząc kolejne, zaskakująco wyraźne słowa. O, a jednak umiał mówić dobrze. A przynajmniej w kontekście jego pierwszych słów brzmiał zaskakująco klarownie! – Czyja cólka? Ja mam dwie. Tesz masz jakąś? Biesia? To ona? Gdzie jest? – dopytała ciekawsko. A potem, rzecz jasna, nie potrafiła się powstrzymać od własnego komentarza. Z pewną dozą oceniania. – Ja bym nie zostawiła cólki samej. Potem uciekają i nie wlacają. I mają do ciebie wąty. Następnym lazem nie popełniłabym tego błędu. Zawsze tszymaj swoje dzieci w jaskini – poradziła mu. Widać, że ci samotni ojcowie to zawsze są jacyś tacy nieporadni. Dla Kokoro było oczywistym jak prawidłowo wychować dziecko.
Vedilumi
Trakt do Prastarego Drzewa
: 17 kwie 2023, 22:08
autor: Vedilumi
- Wiosna... Mieszanka zapachów smoczycy niosła różne wiązanki, jednak głównymi były Ziemia i poirytowanie. W ogóle można nim pachnieć? Samiec odsunął łeb i złapał z rozmówczynią kontakt wzrokowy, przeszywając ją spojrzeniem złotych ślepi i choć miała do czynienia z dzikusem... Nie było w nich wrogości a bardziej zainteresowanie, godne obserwującej z krzaków zwierzyny.
W sumie był zwierzyną.
A potem słuchał w ciszy, bo choć nie mówiła tak szybko jak Robaczywy to miała trochę do powiedzenia. Rozumiał słowa jako słowa, sensu już.. Ale gdy zaczęła wymieniać prawdopodobne dla jego córki imiona, na ostatnie które wymieniła (czyli Biesia) pokiwał energicznie łbem, przytakując. I och miała dwie córki! Mieli coś dużo wspólnego ze sobą, przynajmniej zdaniem Stwora. Może ten deficyt samców był w jakiś sposób jedynie mitem i to Mirri była zdobywcą smoczych przyrodzeń? W sumie żadna inna smoczyca aż tak się do niego nie dobierała...
– Bi.......Bi.....e....sia.... Zi......eg.....Zi......e.......m.......i......igh...a – wydukał, bardzo z trudem ale w miarę już lepiej wyszło mu to Ziemia. Gdy rzuciła wcześniej pytanie czy to jego córka, też pokiwał łbem. No, komunikacja niewerbalna bardzo zbawienna!
– D....gh...wie... Bi.....e....s...i.....a... – zrobił dramatyczną pauzę bo "i" by go przerosło w tym zdaniu – Asu. Asu ghrrghhota, Bi...ehg...a... Mi.....Mi.....Mi-rri. – wyjaśnił, chociaż niestety któreś z kolei wypowiedzenie imienia drugiej córki, sprawiło mu kłopot. Ale! Potem słuchał grzecznie mądrości Ziemistej o trzymaniu dzieci w grocie. Wyciągnął łeb i pociągnął kilka razy powietrze. Cóż, zapach Małej Asu nie ulatniał się nigdzie, to też raczej w grocie nic jej nie jest. Tu miała racje. Ale czy tak trzymałby ją cały czas w grocie? Przecież musiał nauczyć ją kiedyś polować i przetrwać, prawda? Siedzenie w grocie jej tego nie nauczy.
Wow, co za dojrzałe myślenie. Z drugiej strony... Teraz nie wyobraża sobie by Młode siedziało gdzie indziej. Więc pokiwał głową z niemym "tak tak, masz rację".
Jesteśmy do przodu ze słowami, do tyłu z ich sensem.
Ech.....
Najlepszy Wojownik