OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Cieszyła się, że Cynamon nie uznała jej pytania za głupie. Nie tylko rozwiała jej wątpliwości, ale też wytłumaczyła jak sobie radzić w takiej sytuacji. Była pewna, że deszcz działa tylko na jej niekorzyść, ale teraz wie, że również ona ma z tego drobne ułatwienia. Wiara siostry w jej nauce śledzenia bardzo podnosiły ją na duchu. Chyba pierwszy raz czuje się komfortowo w obecności kogoś ze swojej rodziny, a to już naprawdę duży postęp.Ptasznik była podekscytowana, jak jej teraz pójdzie. Już wie co nieco więc nie ma obawy, że jej się nie uda. Kiedy siostra prosiła o zamknięcie oczu zrobiła tak i zaczęła w myślach liczyć do stu. Co prawda raczej dziesięć razy do dziesięciu, ale też się liczy. Gdy zamknęła oczy słyszała jedynie, jak Cynamonowe Zauroczenie się oddala i to wszystko. Nastała cisza, ale nie przestawała liczyć, póki nie doliczy do tego stu. Kiedy skończyła otworzyła oczy od razu zaczęła szukać tropu. Dużo czasu jej nie zajęło dostrzec śladów łap na ziemi, jak i zapachu podczas węszenia. Kierunek śladów, jakie zostawiła łowczyni ziemi doprowadziły ją prosto do rzeki gdzie wydedukowała po odciskach łap, że weszła do wody pozbywając się przy tym zapachu. Zobaczyła też ślady w błocie. Cynamonowe Zauroczenie zamaskowała zapach za pomocą ziemi i roślin, bo było widać to po śladach. Ptasznik nie podda się, bo teraz może mieć problem wywęszyć siostrę. Rozejrzała się za kolejnymi śladami nawet nie przestając czerpania powietrza nosem za zapachem. Kolejne ślady prowadziły ją w stronę przeciwną od rzeki. Uważnie rozglądała się za każdym możliwym śladem, jaki Cynamonowe Zauroczenie mogła zostawić. Dostrzegła krzew, który definitywnie widział lepsze dni. Połamane gałązki i poobgryzane liście. Definitywnie to jej siostra zrobiła. Podeszła bliżej krzewu w celu obwąchania go za zapachem, który faktycznie było czuć. Nie był to najsilniejszy zapach, ale definitywnie wiedziała kto to był. Węszyła dalej kręcąc się po okolicy za nowym tropem, ale... nic. Ślady prowadziły do rośliny i na tym koniec. Nie ma zapachu gdzie indziej ani śladów. Jakby rozpłynęła się w powietrzu. Koralowa Łuska musiała coś pominąć, nie zauważyć. Postanowiła się cofnąć gdzie była na początku i tam szukać od nowa. Będzie powtarzać tę samą ścieżkę ile potrzeba, póki nie znajdzie czegoś. Wróciła do miejsca, gdzie Cynamonowe Zauroczenie nałożyła kamuflaż i bardzo dokładnie rozglądała się i węszyła. Była pewna, że jedynie jakie widzi ślady to prowadzące do krzewu, ale czy na pewno? Nie czuje jej w tej okolicy a ślad się urywa więc musiała iść gdzie indziej. Wrócić się nawet. Ptasznik wątpi, że siostra by poleciała gdzieś daleko bez zostawienia śladu. Nie da się tak wytropić czegokolwiek, jeśli po prostu sobie odleci. Z tą myślą doszukiwała się jakiś śladów na ziemi, które mogła pominąć. Aż w końcu dostrzegła. Ziemia w jednym miejscu była ruszona. Nie było tego tak łatwo widać, ale po długim przypatrzeniu się widać zatarte ślady. Powoli szła nowym tropem po zamazanych śladach łap. Niuchała powietrze za kolejnym tropem i zwracała uwagę na każdy dźwięk, który wyróżni się na tle. Coś brzmiało jakby... szelest. Cichy, ale wyraźnie dźwięk nie brzmiał jak powiew wiatru i roślin uginającymi się pod nim. A to oznacza tylko jedno. Jest bardzo blisko, jeśli już ją słyszy. Skupiła się na zmyśle słuchu. Cynamon mogła zauważyć jak Ptasznik kręci się w jej okolicy, ale jeszcze nie odkryła jej dokładnego położenia. Węszyła, obserwowała i słuchała. Wiedziała, że jest gdzieś tuż obok więc sprawdzała każdy zakamarek, aż nareszcie po bardzo długiej próbie znalezienia Cynamon znalazła ją. Między roślinami w wodzie.
–Znalazłam cię! – rzekła z radością Ptasznik.


















