Strona 26 z 27
Sitowie
: 02 wrz 2024, 23:53
autor: Mistrz Gry
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Wszystkie smoki współpracowały, a była tam też dwójka takich z innych stad! Część smoków obrała strategię zaganiania żab do klejących łap Liliowej, Ametystowa zaganiała trochę świetlików do siatki Tonacji. To był jednak dopiero początek ich owocnej współpracy, trochę musieli się naganiać za świetlikami, a żaby? Wydawały się mieć apetyt, jakby od wielu księżyców niczego nie jadły! Wszystkie żaby, które przyszły tego dnia na ucztę, najadły się. Zdawały się kumkać w podzięce, ale może były to jakieś losowe dźwięki. Piątka żab postanowiła zwrócić uwagę smoków, każda wzięła za cel innego, jakby chciała mu pokazać jakiś przedmiot. Gdzieś wśród trzciny, między liliami schowane były małe paczuszki, które na szczęście nie przesiąknęły za bardzo wodą. Każdy otrzymał swoją, ale nagrody były bardzo podobne! Były to żółto-pomarańczowe owoce z wzorkiem przypominającym spiralę, o słodko-kwaśnym, intensywnym i egzotycznym smaku oraz kombinacja masek i zaproszeń. Kilku osobom trafiły się także tajemnicze naszyjniki... nie wiedziały, co oznaczają, ale wydawało im się, że przynoszą szczęście. I należą do żaby. Dziwne. Żaby przecież nie miały rogów.
Liliowa Łuska: + 1 PF, zaproszenie na bal maskowy, maska żaby, 1/4 roślin
Ametystowa Łuska: + 1 PF, zaproszenie na bal maskowy, maska żaby, 1/4 roślin
Culli: + 1 PF, naszyjnik z rogów żabola, 2/4 roślin
Spijający Barwy: + 1 PF, naszyjnik z rogów żabola, 2/4 roślin
Tonacje Deszczu: + 1 PF, naszyjnik z rogów żabola, 2/4 roślin
Tonacje Deszczu, Spijający Barwy, Culli, Ametystowa Łuska, Liliowa Łuska
Sitowie
: 24 sty 2025, 20:20
autor: Odnaleziona na Jawie
- Delikatnie przyglądała się każdej kolejnej gwieździe, która bardzo leniwie wspinała się na ciemniutkie niebo i sama w sumie nie wiedziała, czego próbuje się tam dopatrzeć. Albo.. kogo. Fakt, zazwyczaj wierzono iż gwiazdy na niebie są duszami jednak...
Czy serio w tych małych punkcikach jest gdzieś Su? I czy znalazł tatę Szrona, tak jak chciał czy może dalej błądzi?
Czuła wiele nieopisanych, kłębiących się w niej reakcji i nawet nie bardzo wiedziała jak je skategoryzować. Wiedziała że czasem ból brzucha niekoniecznie oznacza niestrawność a ucisk w gardle, nie oznacza że nadchodzi choroba.. ale czasem jej ciału nie chciało zwlekać się z legowiska lub po prostu chciało ono spać, mimo jej protestów. Nie bardzo też był ktoś, kto chciałby z nią o tym porozmawiać.. a może to ona unikała towarzystwa?
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 29 sty 2025, 18:52
autor: Skaza Granatu
Skowyt błądził w ciemności nocy, gdzie go tylko łapy poniosą. Śnieg przyjemnie skrzypiał pod łapami, a wicher głaskał jego łuski.
Nie planował przeszkadzać smoczycy, gdyby nie fakt, że w swojej być może głupocie uznał ją przez wzrost za młodzika, który wymsknął się z terenów.
Ciężko było ukryć swoje podejście, dlatego nawet nie próbował, gdy zbliżał się na w miarę komfortową odległość.
– Wszystko w porządku?
No tereny wspólne w ciemności nocy nie były chyba tak częstym miejscem na samotne przesiadywanie.
Uniósł jedno z czarnych skrzydeł i rozwinął je tak by w razie czego, wiatr nie atakował w stronę ziemistej.
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 31 sty 2025, 11:06
autor: Odnaleziona na Jawie
- Bezwiednie zaczęła przebierać przednimi łapami w śniegu, nim delikatnie zaczęła spuszczać na grunt wzrok. Ubiła nawet dwie kuleczki różnego rozmiaru, choć nie złączyła ich ze sobą. Postawiła obok i zaczęła ubijać kolejne.
Choć słuch miała bardzo dobry, gdy nie skupiała się na otoczeniu była tak samo głucha jak przeciętny smok. Skrzypienie śniegu wychwyciła, jednak wzięła je za jakieś odległe dźwięki, najpewniej zwierzyny.
Dopiero gdy usłyszała głos, bezwiednie rozgniotła mniejszą kulkę, trzecią w kolejności.
– Oh. – odwróciła się delikatnie, a delikatny wiatr czule bawił się włosami jej grzywy. Wbiła pusty wzrok w smoka, który podszedł choć musiała mocno zadrzeć głowę do góry z racji dużo większego wzrostu przybysza. W porównaniu co do normalnego smoka był wielki a co dopiero w zestawieniu z nią. Oh, trochę jak Elsept. Ciekawe co u niego? Nawet nie wiedziała gdzie zniknął.
– Dobry Wieczór. Nie jest w porządku. – nie czuła się najlepiej i to nie tak że pragnęła atencji tylko.. nie była nauczona kłamstwa. Ktoś pytał, odpowiadała jak było.
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 03 lut 2025, 3:31
autor: Skaza Granatu
Nie chciał jej przeszkadzać, choć chyba już to zrobił. Dopiero po bliższym przyjrzeniu się wojownik zdawał sobie sprawę, jak dużo mniejsza była od niego ziemista.
Czy powinien się zniżyć, żeby wygodniej jej było z nim rozmawiać? Żeby nie musiała zadzierać łba tak bardzo do góry? Może gdyby usiadł? Nie, bo jego pysk będzie jeszcze wyżej, a może gdyby się położył? Nie to akurat byłoby dość niegrzeczne prawdopodobnie.
Dopiero jej odpowiedź wyrwała go trochę z rytmu. Na pewno nie spodziewał się takiej bezpośredniości, ale nie czuł się z tym źle.
Wbił czerwone ślepia w łowczynie w zastanowieniu.
– Dobry Wieczór, jest coś, w czym mogę ci pomóc, żeby było w porządku?
Poważne dyskusje rzadko szły mu dobrze, ale jeżeli tylko mógłby jakoś pomóc, chciał spróbować. Nie lubił gdy smoki wokół niego były nieszczęśliwe.
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 13 lut 2025, 23:53
autor: Odnaleziona na Jawie
- Chmiel nie wyglądała, jak gdyby przeszkadzało jej to zadzieranie łba do góry, jednak co jakiś czas było słychać dość ostentacyjne strzyknięcie karku, oznaczające że no.. może zdrowiej byłoby dla starszej samicy żeby jednak jej rozmówca się położył. Ale to tylko teoria wysnuta z powietrza, bowiem Ziemista nie zgłaszała żadnych roszczeń a nawet w głowie o nich nie myślała.
Jego pytanie zawisło w powietrzu, kiedy to samica pomrugała bardzo wolno powiekami. Wpatrywała się w jego dusze, gdy leniwy wiatr smagał jej umęczoną grzywę.
– Chcesz ze mną posiedzieć? Być może gdy nie będę za dużo myśleć, przestane czuć się tak zagubiona. – powiedziała płasko, bez emocji i jakoś tak wcale nie wyglądała na smutną, bo nawet nie potrafiła w istocie tego swojego smutku nazwać.
– Jestem Chmiel. – przedstawiła się zaraz grzecznie.
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 24 lut 2025, 3:28
autor: Skaza Granatu
Słysząc pierwsze strzyknięcie karku swojej rozmówczyni, podjął decyzję. Obniżył się, kładąc się, obserwując kątem oka jej reakcje. Gdyby uznała, że jest to dla niej niegrzeczne, wystarczyłoby słowo. Sam zamrugał zaskoczony, słysząc płaski ton w połączeniu ze znaczeniem słów, które z siebie wypowiedziała. Nie za bardzo wiedział, co sam miał na to odpowiedzieć.
– Oczywiście.
Przyglądał się przez chwilę rozmówczyni w ciszy, jakby w pewnym momencie został zaskoczony jej zdradzeniem swojego imienia.
– Jestem Hisseth, miło mi cię poznać Chmiel.
Gwiazdy świeciły im nad łbami. Mogło to wydawać się dziecinne, ale naprawdę czuł potrzebę poprawienia jej humoru, albo może chociaż jak sama powiedziała, sprawienie, że przestanie rozmyślać, nad czymkolwiek tam rozmyślała. Dlatego zrobił najprostszą możliwą rzecz, jaka zawitała mu do łba. Niekoniecznie najsubtelniejszą. Po prostu zapytał.
– Chcesz może posiedzieć w ciszy czy porozmawiać na jakiś mniej zajmujący myśli temat?
To była jego wersja, co mogę dla ciebie zrobić.
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 26 lut 2025, 22:38
autor: Odnaleziona na Jawie
- Gdy się zniżył, śledziła go ślepiami trochę jak taka natrętna kobra i tylko brakowało żeby zamiatała językiem. Jej wężowe ciało nie pomagało w tej kwestii, do tego te.. dziwne puste oczy. Ale słuchała. I kiwnęła mu głową, delikatnie sięgając do jednego z jego rogów. Zaczęła mu.. nawijać na niego kwiatek. A palce miała zgrabne, długie i.. jeżeli Skowyt kiedyś patrzył na łapy Proroka, wyglądały wręcz kształtem identycznie. Różniły się tylko kolorem bo Chmiel posiadała na ich fantazyjne skarpetki w prążki.
– Twoje imię coś oznacza? Mnie i moje siostry nazwano po roślinach – Chmiel, Imbir.. podobno była też Jaśmin ale nie zdążyłam jej poznać. Umarła. – mówiła to.. tak jakby opowiadała mu o pogodzie. Nawijała mu kolejne, cieniutkie łodyżki i niteczki, przeplatając je z płatkami kwiatów, które miała przy sobie. Robiła.. coś na kształt konstrukcji, przypominającej bardzo piękny, ozdobny powój wspinający się po jego rogu.
– Nie przeszkadza mi cisza, nie przeszkadza mi rozmowa. Potrafię jednak być męczącym rozmówcą – Nie rozumiem smoków. – dodała, dodając kolejny, kwiatowy element do swojej konstrukcji.
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 14 mar 2025, 2:08
autor: Skaza Granatu
Nie spodziewał się, że smoczyca sięgnie do jego rogów. Nie bał się dotyku, jednak nie spodziewał się tak bezpośredniego podejścia z braku lepszego słowa. Nachylił się jednak w jej stronę, dla ułatwienia dostępu. Raczej łba mu nie odrąbie prawda?
– Przykro mi jeśli chodzi o siostrę.
Nie spodziewał się również tak prostej trochę bez barwnej odpowiedzi o siostrze. Choć z tego co mówiła, było to długi czas temu.
– Nie sądzę, by oznaczało coś konkretnego, bardziej zlepek dźwięków, który dobrze brzmi. W sumie chyba wszyscy w mojej rodzinie mają imiona na V lub H. Kuzyni, rodzeństwo, rodzice, wujkowie i tak dalej.
Czuł, jak jej palce zawijają rośliny dookoła jego rogów. W sprawie roślin jednak, w jego łbie pojawiło się pytanie pozwalające pociągnąć temat.
– Czy któreś z waszych rodziców jest uzdrowicielem?
Pozwolił sobie spojrzeć na nią, słysząc jej odpowiedź na jego pytanie.
– Nie uważam, byś była męczącym rozmówcą jak na razie.
Nie do końca wiedział, co odpowiedzieć na słowa o nierozumieniu smoków. Chciał coś powiedzieć, ale nie do końca wiedział co. W końcu każdy czasem nie rozumiał trochę smoków, ale żeby mówić, że ktoś jest przez to męczącym smokiem?
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 14 mar 2025, 10:08
autor: Odnaleziona na Jawie
- Chmiel skupiała się na zamontowaniu czegoś, co wyglądało na rogach Skowytu coraz to bardziej jak roślinna instalacja – Gdy zamocowała jedno kwiecie, zabrała się za mocowanie drugiego i.. słuchała. Co jakiś czas odsuwając głowę by sprawdzić czy równo udało jej się osadzić całą tę konstrukcje.
– Nie szkodzi. Nie znałam jej nawet. Ale tata bardzo to przeżył. – tak, widziała to małe drzewko w jego grocie i dobrze wiedziała do czego służyło.. Wiedziała że ojciec kochał je wszystkie bez wyjątku.. Chmiel wzięła się za nawijanie kwiatków na kolejnym rogu. Ależ samiec piękny będzie!
– To ciekawe. Wiem że istnieją inne języki, dlatego spytałam. Czasem coś, co brzmi nam obco dla kogoś ma wielkie znaczenie – piękny zapach suszonej róży, którą zaczęła "przyklejać" do swojej konstrukcji wypełnił chwilę ciszy, nim odpowiedziała mu na pytanie.
– Tata Szron. Wybrał się w podróż z której nigdy nie wrócił, zanim jakakolwiek z nas się wykluła. Cała trójka była dziełem Uessasa, darem dla dwóch kochających się samców – Czarodzieja i Uzdrowiciela. – kiedy na zakręconych rogach pojawiły się ostatnie kwiaty, skorzystała z tego że samiec się pochylił i zaczęła nadziewać jego rogi (trochę jak kebaba, gdyby smoki wiedziały co to) malutkimi kwieciami stokrotek.
– Dziękuje. Po prostu.. nie rozumiem uczuć. Radość, smutek, szczęście, gniew.. znam je tylko z nazwy. Niby nikomu to nie przeszkadza ale czasem nie potrafię kogoś zrozumieć. – miała doświadczenie z różnymi smokami i nie zawsze konfrontacja kończyła się dobrze. Ale Skowyt wyglądał na kogoś.. cierpliwego!
– Dobrze czujesz się w tak dużej rodzinie? – zapytała nagle.
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 22 mar 2025, 0:59
autor: Skaza Granatu
Być może jeśli w drodze powrotnej ktoś go spotka i zapyta o nowy styl dekorowania rogów, zrobi furorę z nowym kwiecistym zdobieniem, na razie jednak o tym nie myślał. Pozwalając siebie upiększać.
Kiwnął delikatnie łbem na jej odpowiedź, by nie zniszczyć ozdób. Nie do końca wiedział, co powinien tu odpowiedzieć, dlatego zachował milczenie. Nie znać własnego rodzeństwa było dla niego dziwną myślą, ale może dlatego, że prawie wszyscy byli od niego młodsi.
– Jeżeli moje imię coś znaczy w innym języku, byłbym ciekaw, mam tylko nadzieje, że nie znaczy jakiegoś gołębiego zadka czy czegoś takiego.
Nawet wyrwał z siebie delikatny żart. Zaraz jednak powrócili rozmową do poważnych tematów.
Zamrugał powoli zastanawiając się nad tym co powiedziała. Zmrużył tylko ciekawsko ślepia na wspomnienie o Uessasie. Gdzie on już słyszał coś podobnego.
No proszę, wyciągnęła temat, którego on sam zdawał się unikać wyjątkowo często.
– Ja znałem całe swoje rodzeństwo, a jest nas trochę, można, by powiedzieć, że jestem najstarszy, ale to nie prawda, jestem drugim dzieckiem. Mój starszy brat zasnął krótko po tym jak zostałem adeptem, jeszcze się nie obudził.
Chwila przerwy na zastanowienie się jak powinien ubrać to w słowa.
– Myślę, że sen lub zniknięcie jest lepsze niż pewna pewność, że ktoś umarł. Zawsze istnieje, choć cień szansy, że gdzieś tam żyje lub się obudzi w końcu.
To był dla niego specyficzny temat. Z jednej strony tak wiele z jego rodzeństwa odeszło, jak gdyby nigdy ich nie było. Z drugiej strony wolał wierzyć i mieć ten skrawek nadziei niż porzucić tę myśl. Trzymał się jej raczej dość kurczowo.
Informację o całkowitym nierozumieniu uczuć, przyjął z zaciekawieniem. Dobra o czymś takim słyszał po raz pierwszy i choć nie wyobrażał sobie tego, będąc z natury prowadzonym uczuciami samcem, starał się zrozumieć. Postawił na szczerość.
– Nigdy o czymś takim nie słyszałem, ale pewnie ile jest smoków tyle cech. Mówisz, że niby nikomu to nie przeszkadza, a jak Ty się z tym czujesz? Czy tobie to przeszkadza?
Starał się być jak najbardziej otwarty, wyrażając tylko swoją ciekawość. Miał nadzieje, że nie zostanie to odebrane negatywnie.
– Tak, jest nas dużo, ale każdy wnosi coś nowego sprawiającego, że dzień może być inny. Czy to najmłodsze rodzeństwo urządzające polowanie na mój ogon, czy to dziadkowie opowiadający historie ze swoich czasów.
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 22 mar 2025, 19:37
autor: Odnaleziona na Jawie
- Chmiel nawijała dalej, dopieszczając kolejny kolec. Tym razem postawiła na bardziej blade kolory, które miały komplementować kompozycje na tych dwóch, zakręconych z przodu.
– Gołębie zadki nie są takie złe. Gdyby to był biesi zadek, wtedy bym się martwiła na Twoim miejscu. – odparła w skupieniu, choć jej ton nie wydawał się być jakiś taki żartobliwy to w jakiś sposób w sumie.. pociągnęła ten żart. Idea żartu była jej obca co prawda, jednak Sikorka często mówiła takie rzeczy i Chmiel nauczyła się, kiedy najlepiej jest coś pociągnąć... logicznymi faktami. Biesie zady strasznie śmierdziały, więc ten kto nazwałby tak dziecko, musiał.. bardzo go nie znosić. Z drugiej strony ją nazwano po roślinie, której szyszki w dużej dawce zabijają smoki więc kimże ona była, by wyrzucać takie osądy?
Słuchała tego, co mówi o swojej rodzinie. W sumie brzmiało jak.. Ziemia. Nawet ją to pocieszało że w Mgłach też jest jedna, wielka rodzina bo w jakimś stopniu nikt nigdy nie zostanie sam, prawda?
– To ciekawe. Jak się czujesz jako "ten najstarszy"? Moja starsza siostra zawsze mi we wszystkim pomagała i stawała w mojej obronie.. Czasem zastanawiam się, co u niej i czy jest szczęśliwa poza granicami.– wiedziała że tak jest. Czasem smoki odnajdują szczęście poza granicami, wyruszając po prostu w podróż. Wtedy zdała sobie sprawę, że chyba źle opisała biednemu Hissethowi co miała na myśli. Oderwała się na chwilę od kwiecistej roboty, zerkając na niego pustym wzrokiem.
– To prawda. Mojego przebudzenia nikt się nie spodziewał, patrząc na to że Jaśmin umarła we śnie. – tu musiała się z nim zgodzić, czasami.. dobrze jest trwać w takim zawieszeniu. W sumie babcia Goździk też umarła we śnie, prawda? Uh.. Ah, tak! Sprostowanie!
– Ale jeżeli chodzi o Tatę Szrona, umarł za granicami. Do dziś nie wiem do końca jak dokładnie. – i wróciła do nawlekania kolejnych kwiatów. Nieźle jej szło, była już w połowie kolców, teraz też robota szła jej szybciej bo były jednak krótsze niż rogi!
Kiedy zadał jej pytanie, nie odpowiedziała od razu.
– Mi to przeszkadza. Jakby to sprzecznie nie brzmiało, przeszkadza mi akceptacja. To że wszyscy podchodzą do tego, jakby to było coś, na co można machnąć łapą. Dla mnie nie jest bo czuje że odstaje. – odezwała się w końcu, muskając palcami płatek jednego z kwiatów, które właśnie zamontowała na kolejnym rogu.
Wróciła do dalszej roboty, słuchając o rodzinie.
– To bardzo ciekawe jak Mgły i Ziemia są w tym temacie podobne. Dwie duże rodziny, kilka pokoleń zbitych w jedno stado.. I trochę świeżej krwi. – tak, z tego co mówił atmosfera musiała też tam być rodzinna. Jak w Ziemi!
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 06 kwie 2025, 2:08
autor: Skaza Granatu
Zachichotał delikatnie na jej słowa, starając się zbytnio się nie trząść. Nie chciałby zniszczyć pracy, którą tworzyła na jego rogach. Potrzebował naprawdę sporo siły woli do tego. Nie widział jeszcze co prawda całości tego co miał na sobie, ale czuł wiązanie kwiatów na kolcach i płatki na łuskach.
– Myślę że jeśli już powinienem być jeżowym zadkiem, patrząc na podobieństwa. Nigdy nie miałem okazji dobrze się przyjrzeć biesowi, nie wiem, czy jego zadek do mnie pasuje.
Gdy padło pytanie o to jak on się czuje jako ten najstarszy, jego uśmiech stał się ciepły.
– Mogę obserwować, jak stawiają pierwsze kroki na swoich ścieżkach, pomagać im, wspierać, uczyć, poznawać jak patrzą na świat i na jakie smoki wyrosną, bronić jeśli trzeba. To jest niesamowite. Myślę, że twoja starsza siostra mogła czuć to samo, to nazwijmy to rzecz starszego rodzeństwa.
Nie kłamał w tym, absolutnie uwielbiał swoje rodzeństwo. Niestety miało to drugą stronę, ponad połowa jego rodzeństwa nie dotarła do bycia dorosłym smokiem, nigdy miał nie poznać, jak się rozwiną. Jakimi byliby dorosłymi smokami, co by ich cieszyło, co smuciło, co miało sprawiać, że będą się śmiać. Miłość do rodziny nie zawsze była radosna, ale cenił ją bardzo. Ze wszystkimi jej wadami.
Kolejne słowa wyrwały Hissetha z myśli. Zamrugał kilka razy.
– Długo spałaś?
Mogło być to niegrzeczne, by o to pytać, jednak ciekawość zżerała jego wnętrze jak ogień.
Sprostowanie przyjął z delikatnym skinieniem łba, żeby na pewno nic z niego nie spadło.
– Przykro mi w takim razie.
Powinien to mówić? Czy może nie powinien tego mówić? Nie był pewien, powiedział. Był nauczony, że to była jakaś słowna forma wsparcia, a to właśnie było tym, co chciał przekazać Chmiel w tej sytuacji.
Z uwagą słuchał jej odpowiedzi na zadane pytanie. To była zdecydowanie świeża perspektywa, myślał ze akceptacja jest raczej dobra w tak wyjątkowych sytuacjach.
– Wolałabyś normalnie wszystko czuć, gdybyś miała szansę? Jeśli nie przeszkadza Ci to pytanie oczywiście.
Przez całą tę rozmowę trzymał kolce i sztywno, nie chciał nawet ryzykować, że przez jeden nieprzemyślany ruch mógłby zniszczyć jej pracę.
W sumie nigdy nie myślał o podobieństwie Mgieł do innych stad w ten sposób.
– To faktycznie jest ciekawe. Nigdy nie zastanawiałem się, jak to wygląda w innych stadach. W sumie jak teraz na to patrzę to, jest to nawet kojące w pewien sposób, że stada są tak wielopokoleniowe. Tradycje trwają, historia nie zostaje zapomniana.
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 13 kwie 2025, 1:40
autor: Odnaleziona na Jawie
- Chmiel aż sobie przerwała, przekręcając głowę. W sumie..
– Jeż w istocie jest do Ciebie podobny. Nie myślałeś by na polowaniach skorzystać z podobnego przywileju i nadziewać sobie zdobycz na kolce? Jeże są w stanie przenieść w ten sposób na prawdę dużo. – tak. Chmiel znała się trochę na zwierzętach przez to iż większość swojego życia spędziła w.. lesie. I w puszczy. I na równinie. Ogólnie na polowaniu, wiadomo o co chodzi.
Wróciła do zadania i musiała podejść na bok co niestety sprawiało że nie siedziała mu już przy pysku ale słuchała, co było widać po delikatnych ruchach uszu, dość fantazyjnych swoją drogą. Pokiwała mu leniwie głową, trawiąc chwilę słowa. Czy Imbir taka była? Czy.. obserwowała? Bazować mogła tylko na tym, jaka była dla niej w dzieciństwie a to..
– Imbir.. tak. Cieszyła się moim towarzystwem ale potrafiła być nadopiekuńcza. Pomagała we wszystkim, uważała na mnie jakbym była z kruchego lodu. Ale jednocześnie była w tym bardzo... rozważna. – zabrakło jej słowa. Tak.. teraz.. jakoś poczuła jej dotyk na łuskach. Delikatny uśmiech, to jak pomagała jej schodzić z grzbietu dziadka, jak stawała w jej obronie nawet gdy nie musiała.
– Bycie starszym rodzeństwem musi być miłe. – podsumowała, nakładając kolejne, kwieciste ornamenty na kolce skowytu. Przyglądała im się, w myślach zastanawiając się że.. wyglądał dalej jak drapieżnik. Mimo kwietnego zdobienia, dalej jego skóra, rozmiar i kolce mogły zabić jeżeli bardzo się postarał. To poniekąd fascynujące.
Na jego pytanie nie zareagowała źle, było.. normalne.
– Gdzieś około.. trzydziestu księżyców? Kawał czasu. Smoki, które były młode gdy zasypiałam, teraz są starszymi. – to było jak dziwny, niezrozumiały przeskok w czasie, taki w którym ciężko było jej się odnaleźć i nie zamierzała wcale a wcale tego przed Mglistym ukrywać. Po co, skoro był z nią szczery? Na następne słowa pokręciła jedyne głową.
– Tak i nie. Przyzwyczaiłam się już że smoki tolerują wiele dziwactw i odstępstw, póki nie przekraczasz pewnych norm. Gdybym na przykład chodziła i zabijała pisklęta dla mięsa by wykarmić stado, pewnie byliby mi mniej przychylni. Albo gdybym opuściła Ziemię bez wyraźnego powodu, dla mojego widzi mi się. Może gdybym czuła wszystko normalnie, nawiązałabym inne więzi i czuła się lepiej sama ze sobą. Pogodziłam się jednak z tym że nigdy tego nie zaznam i pozostaje mi to, co jest. To, jak jest. – zauważyła to. Pewne rzeczy były przyjmowane z delikatnością, inne.. niekoniecznie. Może podałą Hissethowi trochę ekstremalne przykłady ale tylko takie przyszły jej teraz do łba.
W swojej instalacji dochodziła już do ogona. Dobrze, na samym ogonie kolce są mniejsze to też da po prostu zaplecione ze sobą maki by przełamać kolor.
– W istocie. Choć pewnie z samymi założycielami stad nie mamy wiele wspólnego, wydaje mi się że każde stado ma okres gdzie długo buduje historię. Gdy jedni umierają, na ich miejsce przychodzą następni. Ale wszystko zamyka się w rodzinnym klimacie. Czy myślałeś czasem, co by było gdybyś wykluł się poza Wolnymi? – zapytała z ciekawości.
Skowyt Wierchów
Sitowie
: 26 kwie 2025, 1:02
autor: Skaza Granatu
Jej słowa sprawiły, że sam musiał się zastanowić. To nie był głupi pomysł.
– Nie wiem, czy jestem aż tak podobny do jeża. Nie wiem, czy bym tyle uniósł. Ale może mógłbym robić jako przenośny wilczy dół? Tylko sobie wykopać dół, wyłożyć się w nim i nastroszyć kolce.
Widział jeże tylko parę razy, nie za bardzo się im przyglądał.
Miał świadomość, gdzie była nakładając rośliny między jego kolce. Widział też ruchy jej uszu, być może była to dość błaha myśl w takiej sytuacji, ale czasem zastanawiał się, jakby sam wyglądał z wystającymi uszami.
Na jego pysku pojawił się ciepły uśmiech kiedy zaczęła mówić o swojej siostrze. Fascynujące było, jak bardzo czuł się wywołany jej słowami. Czy tak samo czuło się jego młodsze rodzeństwo? Oczywiście miał też wpadki, przez które czasem zastanawiał się, czy aby na pewno był dobrym bratem. Jak ta sytuacja gdy zabrał Visenye i Vethisa na ceremonie, a oni prawie spadli z jego grzbietu po drodze, bo był młodszy, mniej odpowiedzialny i przekonany, że on lata najlepiej na świecie i wszystko będzie dobrze.
Potrzebował dobrej chwili, by odpędzić od siebie myśl, że być może to właśnie przez to oboje zniknęli.
To była zła myśl, którą starał się trzymać z dala, odwrócił wzrok, starając się utrzymać. Pytanie Ziemnej pomogło, choć jego głos trochę się zachwiał na początku wypowiedzi. Udawał, że wcale nie.
– Jest miłe, czasem zastanawiam się, czy bycie starszym bratem jest jakoś podobne do bycia rodzicem. Chociaż myślę, że bycie rodzicem jest trudniejsze, tak samo bycie piastunem.
Zamrugał zaskoczony, słysząc liczbę księżyców snu, które miała za sobą smoczyca. Być może oznaczało to, że Hegris być może miał szansę się obudzić. Zaraz jednak zaczął zastanawiać się nad czymś innym. Jak to wpłynęło na smoczyce obok niego? Jeżeli Sen działał jak zwykły sen, to właściwie mogła nawet nie wiedzieć, że śpi.
– Szmat czasu, jestem pewien, że powrót po takim czasie musiał być gubiący, przykro mi.
Obudzić się po takim czasie. Miał ochotę ją przytulić, po prostu przytulić, po prostu zapewnić, że wszystko dobrze, dotarło do niego jednak ostatnio, że nie każdy smok może mieć chęć bycia przytulanym z zaskoczenia, a on nie chciał jej przypadkiem zrobić krzywdy. Plus przytulanie kogoś, kogo dopiero poznał, mogło nie być dobrze widziane, a nie chciał, żeby czuła się niekomfortowo.
Na jej następne słowa otworzył ślepia trochę szerzej, słysząc przykłady, jakich użyła. Przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć w ciszy zastanawiając się nad tym.
– Nie jest to pewnie duże pocieszenie, ale gdyby było coś, co mógłbym zrobić, żebyś czuła się lepiej sama ze sobą, daj znać, postaram się.
Obrócił łeb w jej stronę, ostrożnie, żeby nie zniszczyć kwiatowej konstrukcji na swoim łbie, by posłać jej delikatny uśmiech. Chciał ją jakoś pocieszyć w ten sposób. Lubił gdy smoki dookoła niego czuły się dobrze.
Kiedy dotarła do jego ogona, rozłożył lotki, żeby miała łatwiejszy dostęp do kolców na końcu.
– Pewnie masz racje, nigdy w sumie nie zastanawiałem się, jak stado buduję swoją historię. Mam wrażenie, że przynajmniej we Mgłach większość historii jest przekazywana z pyska do pyska. Taka historia żyje tak długo jak istnieje pysk przekazujący ją dalej. Gdybym wykluł się poza Wolnymi? Być może wtedy żyłbym z ojcem w jego dość samotniczym życiu. Ale nie wyobrażałem sobie nigdy tego, jeśli mam być szczery, a Ty? Co byś robiła, gdybyś wykluła się poza Wolnymi?
Odwrócił pytanie, na które po prostu nie miał odpowiedzi.
Zatracona Tożsamość
Sitowie
: 17 wrz 2025, 12:24
autor: Uśmiechnięta Łuska
Tagigo coraz pewniej zapuszczała się na Tereny Wspólne. Pilnowała oczywiście, by Tata tych wycieczek nie dostrzegł, zdawała sobie sprawę z jego zmęczenia (czy też może choroby?), nie zawracała mu więc głowy takimi błahostkami jak to, że znowu gdzieś popłynęła. Jak to zwykle w tym wieku bywa, ściany jaskini robiły się już za ciasne dla energicznego smoczątka, a ciekawość pchała naprzód. Zwiedzała głównie zbiorniki wodne; wciąż niezgrabnie poruszała się na lądzie, a choć ostatnia próba by wzlecieć w niebo się powiodła, nie dowierzała jeszcze do końca swoim niedużym skrzydełkom.
Wynurzyła się pośród sitowia, wywołując liczne pluski uciekających żab, zaskoczonych jej nagłym pojawieniem. Woda wypłynęła z jej skrzeli i ściekła po szyi, a pokrywy skrzelowe zamknęły się szczelnie, płuca miast wody wypełniło powietrze. Zerknęła w niebo, chłodne, stalowoszare. Nie zapowiadało kolejnych opadów, ale i nie dawało nadziei na słoneczną pogodę. Nie sądziła, że jeszcze zatęskni za gorącem jakie nie tak dawno brało w posiadanie całą krainę. Cóż, zbliżała się Pora Liściastych Dywanów, szybciej niż młoda mogłaby się spodziewać.
Przysiadła na brzegu, rozglądając się ciekawie, podziwiając nowe tereny.
Osąd Gwiazd
Sitowie
: 18 wrz 2025, 8:20
autor: Osąd Gwiazd
– Bogowie z tobą, Tagigo. – Prorok przysiadł nieopodal. W łapach trzymał jedną z łodyg tataraku, oderwaną od reszty rośliny. Naginał ją lekko, sprawdzając jej wytrzymałość.
– Bam – powiedział krótko, gdy pacnął łeb pisklęcia brązową końcówką wodnej pałki.
Tagigo
Sitowie
: 18 wrz 2025, 12:46
autor: Uśmiechnięta Łuska
Drgnęła, gdy niespodziewanie usłyszała głos. Odwróciła łepek, a ślepka rozszerzyły jej się z zaskoczenia. Sam Prorok zjawił się na tym zarośniętym brzegu, tak zupełnie znienacka! I jeszcze pamiętał jej imię! Brat padnie, jak mu opowie! Wtedy, na Spotkaniu Młodych nie potraktowała słów Cielo o ulubienicy Osądu Gwiazd tak poważnie, a teraz nagle przybył, by spotkać się właśnie z nią!
Serduszko młodej biło mocno; przez myśl jej przeszło nawet, by się ukłonić, gdy... Bam!, trzcinowa pałka pacnęła lekko w pokryte łuskami czoło. Zaśmiała się, na chwilę zapominając o gryzących ją nerwach. Czyżby Prorok nie był aż tak poważny? Nie mogła jednak zapomnieć o dobrych manierach, wszak spotkała właśnie jednego z najważniejszych, jeśli nie najważniejszego smoka na tych ziemiach.
– I z tobą Osądzie Gwiazd – pochyliła łepek z szacunkiem, jednak gdy go uniosła w żółtych oczkach błyskały iskierki ekscytacji – Czy przybywasz wyzwać mnie na bój wodnymi pałkami?
Nie spuszczając wzroku z ogromnego, prastarego smoka, sięgnęła ku najbliższej kępie, by zaopatrzyć się we własny oręż. Z racji że była drobniejsza, z wyraźnym trudem przyszło jej wyrwać tatarakową łodygę. Chwilę więc zajęło, nim wyciągnęła przed sobą własną pałkę.
Czy tak wypada, pacnąć Proroka tatarakiem? Nie było tu nikogo, kogo mogłaby zapytać. Ale to on zaczął, a poza tym zawsze był miły. Nagięła więc kłącze jak on przed chwilą, a gdy puściła, brązowa końcówka pacnęła lekko jedną z przednich łap tamtego. Wyżej nie sięgała, ale nawet jeśli, nie miałaby dość odwagi, by celować w istotniejsze miejsca. Nie chciałaby go obrazić w wypadku, gdyby źle odczytała jego intencje. Posłała mu przy tym szeroki, niewinny uśmiech pisklęcia, które doskonale sobie zdaje sprawę, że troszeczkę psoci.
Osąd Gwiazd
Sitowie
: 19 wrz 2025, 8:15
autor: Osąd Gwiazd
// Pamiętaj, że doedytowanie wzmianki w wiadomości nie zadziała. Jeśli nie da się jej od razu przy pierwszym wysłaniu, lepiej jest usunąć cały post i wysłać go jeszcze raz.
Pacnięty w przednią łapę, Siderus uśmiechnął się lekko i zaśmiał typowym dla niego mrukliwym niskim głosem.
– Ha, w rzeczy samej! – Prorok stanął z powrotem na czterech łapach w pozycji gotowości do walki. Jego trójka łap stała stabilnie na ziemi, lekko ugięta. Prawa przednia była zaś uniesiona, gdyż to w niej trzymał swoją tatarakową broń.
– Tagigo, broń się! – Dał młodej jedynie chwilę, gdyż zaraz machnął prawą przednią łapą, w której trzymał wodną pałkę. Brązowa końcówka miała uderzyć po ukosie: na lewo i w dół. Celem zaś był lewy bark smoczycy.
Tagigo
Sitowie
: 19 wrz 2025, 11:09
autor: Uśmiechnięta Łuska
// Wybacz, nie wiedziałam. Poprawię się na przyszłość!
Prorok się śmiał! Wzięła to za dobrą monetę, również stając na cztery łapki. Płetwy, dotychczas leżące gładko na grzbiecie, teraz nastroszyły się, nadając jej widok bojownika, lub też lwa morskiego, zależnie czy obserwator woli rybki słodkowodne, czy morskie. Teraz to Cielo na pewno zzielenieje z zazdrości, jak to usłyszy! Oczywście nie liczyła zbytnio na wygraną z tak potężnym przeciwnikiem, ale sam fakt, że Osąd Gwiazd postanowił się bawić z nią, nic nieznaczącym pisklakiem, już robiła swoje.
Stanęła na szeroko rozstawionych łapkach, trzech naturalnie. W czwartej, prawej przedniej, ściskała tatarak niby miecz (choć nigdy mieczy dotąd nie widywała). Jej ogon wił się po ziemi, szeleszcząc w sitowiu. Trudno było go opanować, wyrażał wszak całą ekscytację i podniecenie młodej Tagigo.
Na hasło "broń się" wyciągnęła swoją witkę, kierując jej koniec ku dołowi, prawą łapę zaś, którą na swej prowizorycznej broni zaciskała, uniosła nieco powyżej barku, na wysokość szyi. Jednocześnie próbowała odskoczyć przednią lewą łapą w prawo, co wyszło jej cokolwiek niezgrabnie. Liczyła jednak, że zdoła sparować cios, jednocześnie schodząc z jego linii... Może uda jej się przy tym nie przewrócić? Próba jednoczesnego przesuwania prawej łapy w lewo i lewej w prawo wyglądała cokolwiek niezgrabnie, jeśli jednak jej zasłona się powiedzie, zamierzała opuścić prawą łapę, okręcając jednocześnie jej nadgarstek, by choć spróbować trafić w szeroką, pokrytą łuskami pierś Proroka. Liczyła, że odbicie jego ciosu da jej szansę na kontratak... O ile się mnie przewróci, oczywiście. Na lądzie brakowało jej gracji, całkiem więc możliwe, że wszelkie próby spełzną na wylądowaniem pyszczkiem na mulistym brzegu.
Osąd Gwiazd
Sitowie
: 22 wrz 2025, 12:12
autor: Osąd Gwiazd
Odgłos zderzających się ze sobą twardych łodyg towarzyszył obronie Tagigo. Potem zaś sama zaatakowała, na co prorok ugiął lekko łapy. Wykonał szybki unik, odskakując do tyłu o krok, tak, że pałka nie była w stanie musnąć jego piersi, nawet gdyby pisklę wychyliłoby się mocniej do przodu. Wylądował miękko na ziemi i od razu przygotował się do doskoku.
– Dobrze. Atak i obrona. Na zmianę, jak morskie fale. – Prorok skomentował ich walkę. – Teraz spróbuj uniku.
Wybił się znów z ziemi, doskakując do młodej smoczycy. Jego prawa przednia wykonała szeroki, poziomy zamach. Trzymana w niej pałka wodna, miała uderzyć prosto w łokieć lewej przedniej łapy pisklęcia.
Tagigo