Strona 26 z 31
: 23 lut 2021, 18:54
autor: Agnar
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
On wcale nie był wolny, on po prostu był strategiem i czekał na odpowiedni moment. Ale co planował? Albo co chciał osiągnąć zostawił dla siebie. Widocznie wywar naprawdę zakręcił mu w głowie bo nie mógł odciągnąć oczu od przyjaciółki. Ale dlaczego? Widocznie to kolejny efekt naparu. Nagle zauważył że coś się dziej z Mirri. Jego instynkt próbował się przedrzeć przez mgłę wywaru więc z trudem ale znów podniósł głowę i popatrzył na samiczkę.
-Wssssysko dobrerze?
Zapytał po czym z trudem spróbował się podnieść z ziemi. Udało mu się podnieść przednimi łapami które trzęsły się nie mogąc utrzymać piersi samca, nie mówiąc o zadzie który nadal leżał razem z tylnymi łapami na ziemi. Dopiero teraz zauważył że nie ma w nich już prawie czucia. Zaśmiał się z idiotyczności sytuacji. Śmiech jednak nie trwał za długo bo znów przez jego ciało przeszła fala ciepła lekko go ogłuszając i sprawiając że ten znów zamruczał.
: 23 lut 2021, 20:13
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Neeedobrzee.. – odpowiedziała z błogim uśmiechem, gdy w jej brzuchu coś jąknęło. Wykrzesując wszystkie siły, odbierane przez ogłupiającą przyjemność narkotyku, odepchnęła się od podłoża i przetoczyła powoli z peleryny na ziemię. Nnne ma coo fajdać ładnej pelelerynki. Mmm.. to toczeenie to nedobryy pomys bo jej mocniej pookręciło. Aleee.. może jednak nie jes....
– Bleeeugh – zawartość żołądka opuściła jej pysk i wylądowała pod nią, a głowa plasnęła na ziemi, bo nie miała sił się podnosić. He he, miimo ze smród i lezała teras w żyyy.. to i tak byłoo dobzee.. mmm.. przyjemnee ciepełkoo.
– Uuups. Hehe he. Wymsyknełoo mi see, alee doobsle ze nena pelery-–Bleeegh – ojoo.. już se robiila malutka kałuza z tresci pod jej glową, he he. Mokro i smród, aleee na razi to nie pseskadzało jejj, yyy.. na razi, boo było dobze od napojuu. Mmm.. ale napój ne. Ne ne ne.. Juz ne napój, boo pse-gin-ka. Mmm.. dobze jest, ceplutko, alee jak psejdze tooo.. nedobze.
: 23 lut 2021, 21:23
autor: Agnar
Gdy Mirri zaczęła rzygać ciarki przeszły po jego grzbiecie. Zebrał w sobie siłę i doczołgał się do przyjaciółki. Następnie podniósł jej głowę i tłów by nie leżała w własnych wymiocinach. Jednocześnie miała jednak miejsce by w razie co wyrzucić z siebie jeszcze jedno. Pierwszy raz udało mu się nieco stonować moc wywaru. Czuł nadal ciepło ale lekko się też bał że mogło się stać coś złego z Mirri.
– Moooże lek zrooob?
Spytał powoli odzyskując składniowego tworzenia zdań. Lekko też przytulił ziemistą do siebie by było jej wygodniej. Miał nadziej że kiedyś będą się z tego śmiać. No bo jaka inna samica porzygała się po całusie od samca. To dopiero było śmieszne. Nie powstrzymał też lekkiego uśmiechu jak o tym pomyślał.
– J jak...*Hic* jak j jak dłouuo to trwwffa?
No świetnie do tego teraz mu doszła czkawka. Pytanie co jeszcze się dziś wydarzy?
: 23 lut 2021, 22:03
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Nenee.. tera nee cas na lek, bo ja ne damraty, boo to cepa madadaro psyglotolowac, aaa ja tera ne ne madadare bo mi, he he, głowa buuum – noo mogla se zroobić wczesiej te lekii, alee noo.. niee wieciala se taka prze-gin-ka bedzie. Ojooo....
– Bleeegh – ostatnie resztki jedzenia poleciały na ziemię za ramieniem samca. Nooo.. czeeba bedzie zjeśści szybciejj, bo jej, he he, ucieeekło.. Pszynajmnej siee szybciej skonczyy ta prze-gin-ka. Alee, bylo dobrze..
– Eee.. nomale to ta twa ta zee pugocinkii, aale teraa to nenormale.. hehe. Teraaa to mose se twać i ze gocinke nawet! – Zawiesiła na nim przednie łapy, żeby łatwiej mu było ją utrzymać. Hehe, alee lapy i tak suaboo czymały nooo, bo milo i cieplo ii mrowki w łapachh. Too se tak polezy, przyynaaajmniej nie w rzyguu, boo tsyma jo Agii...
: 24 lut 2021, 11:27
autor: Agnar
Czyli nici z leku. Ale zauważył że Mirri nawet nie jest jakoś przestraszona całą sytuacją. To nawet dobrze. Bo jak by ona zaczęła panikować to on też. No ale co mógł teraz zrobić? Przecież nie zostawi jej tutaj. Postanowił więc że nadal będzie ją trzymać obejmując samiczkę w pasie by nie ześlizgnęła się z niego i wszystko z siebie wyrzuciła. Według kleryczki będzie musiał ją tak trzymać jeszcze godzinę ale chyba wytrzyma. Wprawdzie nie miał czucia w tylnych łapach ale przednie powoli wracały do dawnej sprawności. Więc czekał tak długo aż wzrok nie nabrał znów dawnej ostrości a cała euforia po prostu rozpłynęła się. Popatrzył tedy na przyjaciółkę która nadal na nim leżała. Będą chyba musieli oboje odpocząć po takiej akcji.
– H hej Mirri. Żyjesz?
Modlił się do bogów by tylko tylko odpowiedziała albo chociaż głośno chrapnęła na znak że żyje. Ale całe szczęście że że czuł na piersi że oddycha. To już był dobry znak.
– Może nie róbmy już takiej akcji Albo pijmy o wiele mniej
: 24 lut 2021, 17:33
autor: Ślepa Sprawiedliwość
. . .
Gdy jej w końcu przeszło, zorientowała się, że dalej leżała na łapach przyjaciela, który trzymał ją już nie-wiadomo-ile.
– Uch.. Tak.. już schodzę – Przekręciła się powili, zsuwając się, by móc postawić z powrotem łapy na ziemi. Na ufajdanej wymiocinami ziemi.. fuj. Trochę im się to leżenie przy ognisku wymknęło spod kontroli. Dobrze że chociaż nie zabrudziła mu całkowicie jego peleryny.
– Nie nie. Już tego nie pijemy. Zwróciłam przez to chyba połowę wczorajszego posiłku. Może to się jakoś inaczej przygotowuje.. – wypróbuje jakieś inne sposoby, ale to u siebie w grocie, żeby się nie kompromitować. Spuściła wzrok na ziemię ze wstydu, nie chcąc patrzeć Agnarowi w oczy.
– Przepraszam, że tak wyszło. Że ci zepsułam odpoczynek. Tak.. trochę się to wymkło z pod kontroli..
: 25 lut 2021, 1:04
autor: Agnar
Gdy Mirri się od niego odkleiła od razu poczuł chłodne powietrze przeszywające futro. Lecz największy chłód poczuł jak zaczęła go przepraszać. Za co? Nie było tutaj niczego za co miała by przepraszać. Pokręcił głową i powoli podszedł do zielonej samiczki. Następnie lekko podniósł jej główkę do góry trzymając łapką za jej brodę.
– Mirri, te momenty które tu spędziliśmy były najlepszym co mnie w życiu spotkało. Do tej pory moje życie było nudne i opierało się na powtarzalnych dniach. I mimo iż końcówka nie była najlepsza to nie mógłbym sobie wyobrazić lepiej spędzonego czasu.
Uśmiechał się do niej i patrzył na jej oczka. Nie chciał by się winiła. To prawda troszeczkę ubrudziła mu futerko na grzbiecie swoimi... "poprzednim posiłkiem" ale o to nie ma się co martwić. Jakąś rekompensatę kiedyś od niej weźmie ale na pewno nie będzie dawał się przepraszać.
: 25 lut 2021, 20:11
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Och.. czyli nie gniewał się na nią? Patrzyła mu w oczy gdy podtrzymywał jej pysk łapą. Uśmiechnęła się widząc jego uśmiech. To dobrze, że nic się nie stało. Nawet nie spodziewała się, że mu się aż tak spodoba.
– Heh.. cieszę, że ci się podobało. Jak chcesz to możemy to kiedyś powtórzyć yyy.. ale z czymś łagodniejszym może. To.. trochę smutne, że masz tak nudno.. w życiu.
: 26 lut 2021, 0:27
autor: Agnar
Trzeba próbować w życiu różnych rzeczy więc Agnar z uśmiechem przytaknął na propozycję. Ciekawe jaki wywar przygotuje na następny raz.
Nie będzie takie smutne jak mnie zaprosisz na a degustacje następnego napoju.
Po tych słowa polizał Mirri po policzku i momentalnie go zamurowało. Czy on naprawdę ją pocałował sam z siebie? Wcześniej działał wywar ale teraz szczerze obdarzył ją prawdziwym całusem. Momentalnie puścił jej łepek i zaczął uciekać oczami gdziekolwiek.
Na bogów przepraszam, nie powinienem. Ja po prostu jestem jeszcze zakręcony i muszę się iść PK tym wszystkim wykąpać.
Ciepło przeszyło jego ciało gdy próbował jakoś usprawiedliwić swój akt nie zdradzając prawdziwego powodu. W końcu jego uczucia wcale nie musiały być odwzajemnione.
: 26 lut 2021, 13:55
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Oczywiście, że zapro-– – przerwała, gdy poczuła jego język na swoim policzku. Nie.. nie spodziewała się tego. Stojąc jak zamurowana, wpatrywała się w niego z pół-otwartym pyskiem. A on teraz ze spuszczonym łbem zaczął ją przepraszać.. Podniosła przednią łapę do góry i...
Położyła ją na jego głowie i poczochrała z całej siły po czerwonej czuprynie.
– Ha ha, to idź się myć, brudasie! – odparła ze śmiechem, po czym polizała go po nie zakrytym policzku. Zanim zdążył poukładać sobie, co się właściwie stało, Mirri odwróciła się, uderzyła skrzydłami i poleciała na wschód.
Zabawny ten Agnar, he he.
//zt
: 12 lip 2021, 11:03
autor: Nieustająca Zamieć
Oczywiście, Neira robiła to co lubi – latała! Tym razem padło na WSpólne. I to po długim locie. Nic więc dziwnego, że upatrywała teraz miejsca na odpoczynek – nawet ona miała swoje limity! Akurat dojrzała jakieś podnóże skał z wysoką trawą – idealną, żeby się ukryć przed słońcem. Dlatego więc podeszła do lądowania już w niej, lądując z gracją.
Usadowiła się wygodnie w niej, nieco ją przygniatając, ale głównie starała się ustawić tak, aby ją przysłaniała. Ewentualnie wspomogłaby się magią, prostując źdźbła. Tak oto przygotowana, nałożyła na siebie lekki czar ochłodzenia i... leżała, regenerując energię. Ot tak.
: 13 lip 2021, 17:43
autor: Słodycz Ziemi
Goździk za to nie leciała lecz wylegiwała się na sporej gałęzi pobliskiego drzewa, ukryta między gęstymi niewielkimi listkami. Ciepłe promienie słońca i ją zaczynały męczyć, a pośród konarów drzewa zawsze znajdował się cień, w którym mogła się ochłodzić i odpocząć. Drobna budowa ułatwiała jej zręczne wspinanie się.
Nie spała, a drzemała sobie z półprzymkniętymi ślepiami gdy nieopodal usłyszała łopot czyichś skrzydeł. Uniosła leniwie jedną powiekę przyglądając się przybyłej smoczycy, sądząc po zapachu – Wodnej. Rany, jej to musi być gorąco z tym futerkiem. Obserwowała z góry, ze swojej kryjówki jak samiczka układa się między trawami i... poczuła wibracje maddary. Rozejrzała się wokół i ze zdziwieniem stwierdziła, że nie dostrzega żadnej zmiany otoczenia. To ją zaintrygowało. Co właściwie zrobiła Wodna? Chciała, naprawdę chciała dać tej drugiej wypocząć, ale nie mogła. Goździk siedziała już tu chwilę, a cisza zaczynała ją nużyć. Zresztą jak tu nie wykorzystać okazji by poznać nowego smoka?
Tak więc podniosła się ze swojej gałązki i ostrożnie zaczęła się zsuwać z drzewa, starając się robić to jak najciszej. Liczyła na to, że Wodna nie spojrzy akurat w stronę owego drzewa, bo w tym momencie była najbardziej na widoku. Jeśli nie została jeszcze zdemaskowana, opadła miękko, od razu przylegając brzuchem do ziemi. Wysoka trawa i ją kryła bez problemu. Ustawiła się pod wiatr i ruszyła w kierunku smoczycy, zachodząc ją od tyłu. Och, Zauroczenie miała już tyle księżyców, a nadal nie mogła powstrzymać się od psot. Ale końcówka ogona obcej była zbyt puchata i kusząca by ją zignorować. Skradała się cierpliwe, zatrzymując się za każdym razem gdy wydawało jej się, że północna zerka w jej stronę. Nie mogło się nie udać! Prawda? No w każdym razie, jeśli wszystko poszło dobrze, Cynamonka zachichotała cicho i zrobiła delikatne pac, pac, pac po frędzelku na ogonie smoczycy. Szybko po tym odskoczyła, robiąc minę niewiniątka, jednak w błękitnych ślepiach tliły się wesołe ogniki.
: 17 lip 2021, 17:12
autor: Nieustająca Zamieć
Kiedy już uznała, że jest odpowiednio kryta, oczywiście zajęła się sobą, nie zwracając uwagi na otoczenie – co złego może ją tu spotkać?! Aby mieć co robić przy przerwie, jak często to robiła, tak i teraz wyczarowała maddarą śnieg. Z tym, że zamiast samego śniegu od razu, miał spadać z małej chmurki. Szybciej niż normalnie, żeby jednak się pojawił. Teraz po prostu chciała mieć na co popatrzeć. Kiedy spadł, zaczęła go sobie układać w bałwanka. Oczywiście był dużo chłodniejszy od zwykłego – chciała poczuć jego zimno wokół dosyć wyraźnie.
I robiła go tak sobie w spokoju, machając ogonem, dopóki... nie poczuła że ktoś go zaczepia. Hm? Kto to mógł być? Arien wylegiwał się na jej grzbiecie, schowany w futrze... Zaciekawiona się obróciła, dostrzegając jasnoszarą samicę. Więc to ona, tak? Chciała się pobawić? Czemu nie!
Patrząc na nią z zainteresowaniem, delikatnie uniosła ogon, a dokładniej końcówkę. Pomachała nim chwilę przed oczyma samicy. Coraz to szybciej, patrząc czy śledzi go wzrokiem. Po chwili zaczęła wręcz wymachiwać nad łebkiem smoczycy, majtając frędzelkiem energicznie, ciekawa czy się zainteresuje i tym, jeśli poprzednio okazała zainteresowanie. Jednocześnie, patrząc się na nią, dalej machinalnie lepiła bałwanka. Miał już podstawę!
: 28 lip 2021, 19:20
autor: Słodycz Ziemi
No jasne, że Goździk nie mogła zignorować majtającej jej przed pyszczkiem końcówki ogona. Najwyraźniej Wodna nie obraziła się za psikusa, a wręcz przeciwnie – podchwyciła pomysł z zabawą. Łowczyni ugięła łapy, schodząc niżej do ziemi i obserwując przy tym poruszający się niczym wąż ogon. W jej ślepiach pojawiły się wesołe chochliki gdy w jedno uderzenie serca wybiła się do góry wydając z siebie baaaardzoooo grooooźny warkot. Otworzyła pyszczek ukazując szereg ostrych kłów i... kłapnęła nimi w powietrzu, jedną łuskę obok ogona północnej. Chciała się trochę podroczyć. No ale nie urazić! Opadła z gracją na ziemię i przyjrzała się samiczce. Pisnęła cicho, widząc ukrytego w futerku liska.
– Podoba mi się kolor Twojego futerka. I Twój kompan też jest uroczy, jak ma na imię? – Zagaiła, okrążając Wodną, by znaleźć się na wprost niej. Usiadła w podobnej pozycji co smoczyca i przymknęła na chwilę ślepia, wyciągając przed siebie jęzor. Łapała w ten sposób opadające płatki śniegu. Mmm tęskniła za zimą.
– Kim jesteś? – Odezwała się w końcu, przekrzywiając nieco pyszczek. Nie potrafiła racjonalnie odpowiedzieć sobie dlaczego obca ją tak zaintrygowała.
: 07 sie 2021, 15:49
autor: Nieustająca Zamieć
Widząc ruchy samicy, nie przestawała poruszać ogonem, aż do wyskoku. Wtedy też go nie cofała, co pokryła na wszelki wypadek delikatną osłonką (tym samym śnieg na chwilę przestał padać), ale kiedy ostatecznie dziabnęła powietrze, przywróciła śnieg. Nie da się ukryć, że Neira obserwowała z zainteresowaniem, co samica takiego zrobi i... poczuła zawód! Nie po to chroniła ogon, żeby go teraz nie ugryzła! Lub chociaż popacała łapką. Ale taka zmyłka też była ostatecznie ciekawa.
I jak widać, nie miała już ochoty na dalsze zabawy! Ale przynajmniej pochwaliła kolor jej futra! Zawsze miło to usłyszeć, bo w końcu wiedziała, że to dobrze, kiedy ktoś chwali akurat tę cechę jej wyglądu! Szkoda trochę, że sama nie mogła jej poznać, ale przynajmniej widzi w futrze inne cechy, za które ona je lubi.
– O, dziękuję! Ja bardziej lubię je za ogół – jest takie miękkie i cudowne! A kompan to Arien. Ja sama nazywam się Neira, Uciecha Mrozu! – przedstawiła się szybko, po ówczesnej odpowiedzi na pochwałę futerka. Wtedy też dostrzegła ten wyciągnięty języczek.– Widzę, że lubisz zimę! – zauważyła, obsypując łebek samicy delikatną warstewką śniegu z nowej chmurki, która, jak można się domyślić, pojawiła się nad ziemną. Wróciła również do lepienia bałwanka, dalej kusząco machając ogonem.
: 25 sie 2021, 21:50
autor: Słodycz Ziemi
Och, miała pewność, że futerko samiczki było mięciutkie. Mama Goździk też miala mięciutkie futerko. I Brzoskwinka również. Czasem ona sama się zastanawiała jakby to było mieć takie futerko zamiast odstających łusek drzewnego smoka.Ale z drugiej strony była Łowczynią. Już teraz niechętnie pokrywała swoją cytrynową grzywkę warstwą błota dla kamuflażu. A gdyby miała brudzić tak całe futerko... O bogowie.
Wodna miała szczęście, że Cynamonka tym razem była piękna, czysta i pachnąca, nie ociekająca krwią z listkami powtykanymi w cytrynowe loczki. Neira kusiła ją bowiem, nie tylko ruchami swojego ogona. Miała ochotę sprawdzić tą chwaloną przez samiczkę miękkość i się do niej przytulić.
Rozmyślania przerwał jej jednak padający z większą intensywnością śnieg. Goździk zachichotała wesoło, przyjmując z wdzięcznością chłodny puch. Ona też miała prezent dla rozmówczyni. W kilku susach zniknęła za drzewem, z ktorego dopiero zeszła, a po chwili wyłoniła się z garścią drobnych czarnych kamyczków i jednym dużym czerwonym kwiatem.
– Uciecha Mrozu? Też musisz lubić zimę. Ja jestem Cynamonowe Zauroczenie, ale możesz mi mówić Goździk. – Rzekła układając przed Neirą małe drobne kamyczki i kwiat. – Ładny ten Twój bałwanek. Ale przydałby mu się uśmiech, co Ty na to? – Dodała zachęcająco, wskazując na czarne kamyczki. Nie chciała ich wtykać bez pozwolenia, może samiczka miała inną wizję swojego dzieła.
Goździk za to bez pytania wetknęła krwisto czerwony kwiat za ucho Neiry, uśmiechając się przy tym tajemniczo.
– Teraz Twoje futerko jest jeszcze świetniejsze. Lubisz ten kolor? Myślę, że podkreśla Twoje oczy. – Rzekła zaciekawiona różną barwą tęczówek Neiry. Miała nadzieję, że ta nie odbierze negatywnie jej gestu.
– Władasz maddarą niemal tak dobrze jak Przywódcą Ziemi – było jasne, że nikt nie posługiwał się nią lepiej od Rapsoda.– Jesteś Czarodziejką? – Zagadnęła, będąc pod podziwem tego jak wiernie Wodna odtworzyła śnieg.
: 10 wrz 2021, 22:48
autor: Nieustająca Zamieć
O, kamyczki! Akurat kiedy go kończyła! Bałwanek wyglądał dokładniej jak, no... smok, w miarę możliwości. Podłużne ciałko, odpowiednio zmodyfikowane w danych miejscach, żeby wyglądały jak łapy. Ogon też był. Jedynie szyja jako-tako nie istniała, ale główka z pyskiem już była. Czym prędzej wzięła kamyczki, wkładając je w miejscu oczu. Inne odpowiednio przycięła maddarą, nadając im kształt trójkąt z nieco wypukłą podstawą. Ułożyła je na pysku tak, aby przypominały zęby. Dokładniej uśmiech. Maddarą nadała jeszcze ostatnie szlify, tworząc też rogi. Okazało się, że... bardzo dobrze przypomina Goździk! Rysy pyska szczególnie je do siebie upodabniały.
– Dziękuję za pomoc, modelko! – odpowiedziała radośnie.
Zajmowała się ty akurat podczas nieobecności samicy. Kiedy ta wróciła, najpierw to powiedziała, a potem dostała... niemal czarny kwiat za ucho? O, według niej pasuje. A jak widział to Arien? Hm? Ciekawy kontrast z przodem i faktyczne skomponowanie się z oczami przez podobieństwo kolorów? Szybko rozpuściła część śniegu, aby się przyjrzeć... Hmmmmm. Za bardzo jej niknął w tej czerni...
– Miło, że tak uważasz! Ja jednak nie mogę tego tak zobaczyć. Widzę kolory jedynie w odcieniach szarości. I dla mnie nie jest wyraźnie widoczny, wręcz może się zgubić na tle umaszczenia. Ale z oczami ładnie kontrastuje! I tak, jestem Czarodziejką! Co pewnie zresztą widać – powiedziała, pokazując, no... ośnieżoną okolicę. – A skąd to pytanie? – dodała jeszcze.
: 04 paź 2021, 20:47
autor: Słodycz Ziemi
Przypatrywała się pracy Czarodziejki, siedząc cichutko by jej nie rozpraszać. Widziała, że powstaje przed nią prawdziwe arcydzieło. Śnieżny twór nabierał co raz to wyraźniejszych kształtów, a Goździk przekrzywiała tylko pyszczek raz w jedną stronę raz w drugą, śledząc zręczne ruchy palców Neiry. Oj.. Spuściła na chwilę wzrok na ziemię, lekko się rumieniąc (jeśli smoki to potrafią!). Doskonale rozpoznała zimowego smoka, który się przed nią pojawił. A dalsze słowa Wodnej tylko to potwierdziły.
– Jesteś nie tylko utalentowaną Czarodziejką ale również ar-ty-stką. – Wskazała na bałwanka, ostatnie, obco brzmiące słowo, wypowiadając starannie i powoli. Chciała nim podkreślić wyjątkowość samiczki. Tym słowem posługiwali się najwspanialsi elficcy malarze podczas ostatniego zwiadu!
Otworzyła lekko pyszczek w zdumieniu, słysząc wyznanie Zamieci. Jak to możliwe, że tak kolorowa samiczka nie widziała barw świata, w którym żyła? O nie, nie mogła pozwolić by piękny czerwony kwiat został smutną czarną roślinką.
Łowczyni jednym szybkim lecz delikatnym ruchem ujęła pyszczek Neiry w swoje łapki, uśmiechając się do niej wesoło. Widać było, że Goździk coś knuła.
– Mogę? – Zapytała cicho i w tym samym momencie musnęła umysł Czarodziejki swoją maddarą. Magiczny przekaz był delikatny niczym połaskotanie piórkiem, a Zauroczenie była gotowa wycofać się w każdej chwili, jeśli taka forma komunikacji nie odpowiadałaby Neirze. Lecz jeśli jej pozwoliła na dalszy przekaz... Umysł ciemnofutrej zalała fala odczuć Cynamonki. Jednak nie w nachalny, nieprzyjemny sposób. Maddara miała formę lekkiego wiosennego wietrzyku, a sama Neira zobaczyła siebie oczami Łowczyni. Czy zdawała sobie w ogóle sprawę z tego jak piękna była?
Trwała tak chwilę przed nią, pokazując rozmówczyni całą jej osobę. Przynajmniej dopóki wizja nie zaczęła się chwiać i rozmywać. Wtedy odcięła dopływ maddary, choć wprawna Czarodziejka musiała uchwycić to małe potknięcie.
– Uhm, wybacz, nie posługuję się maddarą tak dobrze, by korzystać z niej dłużej. Mogę za to szybko i sprawnie upolować dla Ciebie tarpana. – Zachichotała cicho i.. nagle jakby doznała olśnienia.
– A te pytania.. Zadaję je z ciekawości. Uważam, że jesteś bardzo interesującą osobą. – Odparła zgodnie z prawdą, ale jej myśli popłynęły już do czegoś innego. – Mam na przykład kolejne. Czy Twój lisek.. Ma imię po Tobie? Tylko wiesz, wypowiadane odwrotnie. – Super Goździk, gratulacje za spostrzegawczość po takim czasie. Ha, mimo wszystko i tak była dumna z siebie, że to zauważyła.
: 08 paź 2021, 22:26
autor: Nieustająca Zamieć
O, nareszcie jakiś komplement, który rozumiała, bo i u niej funkcjonowali artyści! I ah, jak to wspaniale brzmiało! Jej talent do zapamiętywania pysków określony takim mianem, przez taką samicę. O Naranleo, czym sobie na to zasłużyła?!
Wtedy zaś, kiedy miała odpowiedzieć, jej głowa została nagle ujęta w łapy samicy. "Mogę?" zapytała, a Naiera wyraźnie rozmarzona, jedynie niemrawo kiwnęła głową... licząc na inny rezultat. A zamiast tego, dostała przyjemne uczucia (chociaż tyle!) i obraz siebie, który pewnie w domyśle miał być kolorowy. Neira zaś podziwiała siebie w szarych odcieniach, jak zwykle. Cóż, nic nie poradzi na to, że nawet tak proste sztuczki nie pomogą.
– Oj tam, nic nie szkodzi, ja z kolei nic nie upoluję – powiedziała, machając łapą. – I zapomniałam powiedzieć, że w wizjach innych też nie widzę kolorów. Ot, cały czas czerń, biel i szarość. – wzruszyła barkami. – Chociaż przyznam, że przynajmniej raz chciałabym zobaczyć kolory. Z ciekawości jak to jest... Ale poza tym, nie zależy mi na nich. Tak też da się żyć. Ba, wręcz przez ograniczoną paletę, nauczyłam się rozpoznawać bardziej po pyskach, żeby mi się inni nie zlewali z sobą! – Wskazała lodową podobiznę.
Słysząc pytanie o Ariena, spojrzała się na niego, a ten jeszcze mocniej wtulił się w futro.
– Tak! Bo nie wiedziałam jak go nazwać po oswojeniu, to myślę, myślę... i wpadłam właśnie na to! Nadałam tak też imię jednemu smokowi z Ziemi! Nie pamiętam jego dorosłego, ale pisklęce, czyli dla mnie prawdziwe, brzmiało "Niebo", to zmieniłam na "Obein"! Od razu lepiej! Ale tobie nie będzie pasować. Hmm... Nie masz czegoś innego w zanadrzu? Nie wiem, to, adepckie czy coś? – zagadnęła, dalej sobie spokojnie leżąc, wyraźnie się zamyślając. A śnieg dalej padał.
: 08 lis 2021, 20:01
autor: Słodycz Ziemi
Wyraźnie zmarkotniała kiedy jej maddara nie osiągnęła pożądanych rezultatów. Naprawdę chciała pokazać Neirze jakie ma ładne kolory. Jednakże to nie wygląd jest przecież najważniejszy, a charakter i nastawienie. Wodna zdawała się być jedną z tych beztrosko pozytywnych duszyczek, których nie spotyka się często. Wzbudziła swoją osobą od razu sympatię Łowczyni.
– Hmmm a może za to Ty mogłabyś mi pokazać jak postrzegasz świat? Myślisz, że da się tak? – Zagadnęła zaintrygowana. Ciekawiło ją jak to jest widzieć wszystko czarno-białych odcieniach. Jej nie wyszło pokazywanie kolorów Neirze, co uznała za winę swojego słabego posługiwania się maddarą, może jednak jej rozmówczyni się poszczęści. Przecież stworzyła tak przyjemny śnieżny puch i bałwanka. Była to również szansa na lepsze poznanie samiczki..
Rozmyślania przerwały jej dalsze słowa północnej. O nie, co za Astral, spotkał tak ciekawą osobę i nawet jej o tym nie opowiedział!
– Och, Obein ma na imię Gwieździsty Poranek. – Rzekła, a w tonie jej głosu pojawiła się nutka rozbawienia.– Jest Piastunem, chociaż kiedyś był bardzo zdolnym Wojownikiem. Miałaś okazję się z nim zmierzyć na arenie?– Dodała, zaciekawiona jak Neira i Poranek się poznali.
Zmrużyła lekko ślepia przy kolejnym pytaniu. Nie, odwrócone adepckie też nie brzmiało ładnie. Ale.. Ale miała jeszcze jedno imię, dawno nie używane, pomysł pewnej Plagijki.
– Właściwie.. Jest jeszcze jedno pisklęce. Tata nazwał mnie Goździk i przy tym zostałam. Ale mama wymyśliła Melys. I jak myślisz, nada się? – Rzekła, uśmiechając się delikatnie w oczekiwaniu na werdykt.
: 10 lis 2021, 11:20
autor: Nieustająca Zamieć
Oh, tak! Może pokazać, bez problemu! Neira nie widzi kolorów, więc dziwne jakby inni mieli je widzieć w jej wspomnieniach! Dlatego więc zamiast odpowiadać, od razu przeszła do przelewania wspomnień:
Goździk momentalnie odpłynęła, dając się pochłonąć Neirze... Czuła chłód. Silny, mocny, intensywny, porywający. Mróz, jaki uwielbiała. Smagał jej długie, gęste, szare futro. Delikatne szczypanie pobudzało do życia, a świeżość powietrza nie uciskała. Tej nocy wymknęła się ze znajomymi szlachciankami na pewne strome zbocze pobliskiej góry. Chciały się po prostu zabawić, a zjeżdżanie na tworach maddary z dużą prędkością brzmiało dla samic w ich wieku na wręcz wyśmienitą formę rozrywki! Do tego Neira zawsze ich obroni w razie możliwych konsekwencji – status księżniczki pozwalał na pewne ulgi.
Brnęły niestrudzenie przez śnieg, pod górkę. Szare iglaki służyły za doskonałą osłonę, bo jak zauważyły, Neira przez swoją "kolrowość" była łatwa do zlokalizowania przez patrole. Sama była tego w pewien sposób świadoma – wiedziała że jej czarna część będzie się odznaczać na białym śniegu. Akurat ta góra jako jedyna miała aż tak gęsty las i była na tyle stroma.
Kiedy się w końcu wdrapały, była już północ. Zorza mieniła się szarymi odcieniami nad ich głowami – wszystkie się nią zachwycały. One lubiły kolory, księżniczka zaś płynność i dynamikę zmiany odcieni. Jakże mało zjawisk tak potrafiło! Po zachwytach nad naturą, zaczął się zjazd. Każda na swojej magicznej krze, nieco innej. Adrenalina uderzyła w zasadzie od razu. Przyspieszone tętno, bicie serca i wyostrzenie zmysłów. Parły przed siebie, wymijając przeszkody. Szare kamienie i drzewa śmigały obok, czasami o włos. Neira miała naprawdę dobry czas reakcji, dlatego więc prowadziła resztę. Do tego regularnie sondowała teren przed sobą.
Po zjeździe wróciły do siebie, przeżywając jeszcze niedawny zjazd. Przez cały czas trwania wspomnienia, Goździk była jakby Neirą – odczuwała to co ona, widziała i myślała. Jakby nie potrzebowała w ogóle wyjaśnień wobec tego, co widziała – rozumiała, że była w Heimrze i wiedziała czym on jest. Teraz akurat to się rozmyło, ale dalej – to co zaprezentowane to wiedziała, o resztę mogłaby się dopytać.
Rzecz jasna wolała poczekać, aż skończy mówić całość, żeby nie przerwać jej w połowie... I chwila, to Obein jest teraz Piastunem?! Ale czemu? Gdzie? Jak? Kiedy? Chociaż w zasadzie, przecież dawno go nie widziała...
– Ano! I to niezwykłym Wojownikiem! On się tak szybko poruszał, że aż nie zauważyłam, kiedy położył mnie na początku walki! Nie wiem czemu został akurat Piastunem. Widać u niego o wiele większy talent do walk, niż wychowywania! No, chyba. Tego drugiego akurat nie doświadczyłam... I tak! Melys nada się idealnie! To nawet jest imię! No, brzmi podobnie do melisy, ale nie tak samo, na szczęście! – odpowiedziała.