Strona 25 z 42
: 20 sie 2016, 22:28
autor: Zmierzch Gwiazd
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Veles przybyła do Knaiunu Szeptów spokojnym, niespiesznym krokiem. Od czasu do czasu rozglądała się na boki. Nawyk który obudził się w niej całkiem niedawno. Jako przyszła łowczyni musi być czujna. Przecież w każdej chwili może się zdarzyć że jakiś drapieżnik nadle ją zaatakuje. Dlatego Szmaragdowa wolała być ciągle czujna. Gdy już upewniła się że nikogo nie ma w pobliżu, położyła się na ziemi i połżyła łapę na łapę niczym lwica, podobnie jak to zwykł robić jej ojciec. Spojrzała ku niebu i czekała na przybycie swojego ucznia. Nie przyszła tu z czystej przyjemności lecz by pomóc w nauce innemu adeptowi. I pomyśleć że wcale nie tak dawno to ona prosiła inne smoki o nauki. Teraz to ona uczy innych.
: 22 sie 2016, 14:08
autor: Srebrny Kolec.
Rozłożywszy szeroko skrzydła, Srebrny dumnie leciał po niebie. Latanie sprawiało mu zawsze niewypowiedzianą przyjemność, a przy tym była to szybka, skuteczna i stosunkowo bezpieczna metoda przemieszczania się. Nie widział powodu, dla którego nie miałby użyć jej w celu dotarcia na miejsce spotkania tak oddalone od jego groty.
Dotarłszy do kanionu, wywern obniżył lot, prześlizgnął się między skalnymi ścianami i wylądował na dnie, w dawnym korycie rzeki. Ostatnie kilka skrzydeł dzielących go od smoczycy pokonał już pieszo.
Skłonił łeb przed Szmaragdową Łuską w geście powitania.
-Witaj. Możemy chyba zacząć naukę?
: 12 paź 2016, 17:15
autor: Zmierzch Gwiazd
W końcu dostrzegła adepta na niebie. Gdy tylko go zobaczyła, podniosła się z ziemi i zbliżyła nieco do miejsca jego lądowania.
– Witaj. Jestem Szmaragdowa Łuska. Jeżeli nie chcesz się przedstawiać to nie szkodzi, zaczniemy bez tego. – Rzekła spokojnie.
Zdziwiło ją lekko że samiec się nie przedstawił ale nie okazywała tego. Może zapomniał, może nie chciał się ujawniać. Adeptka to zignorowała. Skoro chciał od razu przejść do nauki to nie będzie go zatrzymywać. Wiedziała jak dla młodych smoków ważna jest nauka. Sama w końcu kiedyś taka była. A może nadal jest ?
– Na początek powiedz mi, w jaki sposób można wytropić zwierzę ? Jakie tropy wskazują na jego obecność ? Wymień ich jak najwięcej. – Powiedziała.
Uśmiechnęła się miło do adepta oczekując na jego odpowiedź. Jeżeli nie wiedział to nie szkodzi. Szmaragdowa chętnie mu wyjaśni.
Dodano: 2016-10-12, 17:15[/i] ]
*************
Nefrytowa już o dłuższego czasu nie mogła znaleźć dogodnego miejsca do odpoczynku. Owszem, mogła wypoczywać w jaskini, gdyby nie to że co chwilę nachodziły ją jakieś smoki. Lubiła spotkania z innymi, ale przecież kiedyś trzeba w końcu znaleźć dla siebie chwilkę.
Szybowała swobodnie opadając aż na dno Kanionu Szeptów. Gdy była już nisko, w końcu postawiła łapy na ziemi i złożyła skrzydła. Rozglądnęła się wokół, jakby próbując wypatrzeć jakiegoś innego smoka. Nie zauważyła nikogo, więc położyła się na ziemi. Przymknęła nieco oczy i napawała się ciszą i spokojem, jaki tutaj panował.
Jednak to nie znaczy, że przestała być czujna. Nasłuchiwała uważnie, bo przecież nigdy nie wiadomo czy rzeczywiście jest się samym.
: 12 paź 2016, 22:31
autor: Zaciekły Kolec
Wiedział i liczył się z konsekwencjami. Zanim to zrobił, przełknął głęboko ślinę. Chciał ale nie mógł.
Na swoich skrzydłach w końcu wkroczył na tereny wspólne, miejsce w którym smoki z każdego stada mogły się dobrowolnie spotykać.
Leciał dalej przed siebie. Daleko na horyzoncie rozpościerała się szara mgła. Nie zamierzał zbliżać się w jej stronę, dlatego wkrótce wylądował w okolicy Czarnych Wzgórz. One właśnie najbardziej kojarzyły mu się z jego domem. Smętna, ponura okolica – to idealne miejsce na rozpoczęcie krótkiej eksploracji.
Starszy już samczyk rozejrzał się dookoła by już na początku zauważyć że to miejsce nie jest dla niego. Mimo podobieństwa do jego rodzinnych terenów, panowała tu dziwna aura, bardzo nieprzyjemna i sprawiająca niepokój.
Tym bardziej więc pisklęcia zaczęła zastanawiać obecność innego smoka, beztrosko tu odpoczywającego. To co go jeszcze bardziej zaintrygowało, to jego futro! Doskonale widział te zielono-białe barwy w oddali i ujrzał bratnią duszę. Nareszcie ktoś kto jest równie futrzasty co on!
Fáelán zaczął się skradać, a że jeszcze nigdy tego nie ćwiczył, po prostu poruszał się powoli na ugiętych łapach, starając się przemieszczać w ukryciu, od jednej kryjówki do następnej, co jakiś czas nadeptując na hałaśliwe podłoże. Nie przejmował się jednak takimi drobnostkami, w końcu miał misję która wymagała pełnego skupienia! Zamierzał zaskoczyć pierzastą.
: 12 paź 2016, 23:07
autor: Zmierzch Gwiazd
Spodziewała się, że długo raczej nie poodpoczywa. W końcu to Tereny Wspólne – miejsce do którego przychodzą smoki że wszystkich czterech stad.
Łowczyni otworzyła oczy gdy tylko usłyszała kroki innego smoka. Słyszała jego oddech, a potem trzaski gałązek i innych elementów podłoża. Jegomość nawet nie wysilał się żeby uważać pod łapy czy wyciszyć oddech. Ale cóż, Nefrytowa postanowiła dać mu nauczkę. Przestrogę, żeby na przyszłość nie zakradać się do łowców.
Szybko zerwała się na równe łapy i szybkim biegiem ruszyła w kierunku, z którego słyszała odgłosy. Gdy już namierzyła smoka który je wydawał, ugięła mocniej łapy i wyskoczyła w jego kierunku. Warknęła głośno i prawą łapą przycisnęła małe pisklę do ziemi. Spojrzała mu prosto w oczy i wyszczerzyła zęby.
– Bardzo niemądrze... – Stwierdziła.– Z twojego nieudanego skradania wnioskuję że chciałeś mnie albo zaatakować albo zrobić jakiś głupi żart, zgadza się ?
Veles nie lubiła, gdy ktoś przeszkadzał jej w odpoczynku, ale w sumie to przecież tylko niewinne pisklę. Zdjęła łapę z ciała cienistego i postawiła ją na podłożu. Schowała zęby i uśmiechnęła się pogodnie do malucha, na znak że nic mu nie zrobi.
– Wybacz że tak ostro. Zauważyłam że chciałeś mnie zaskoczyć, więc postanowiłam zaskoczyć cię pierwsza. Jak się nazywasz cienisty ?
: 13 paź 2016, 21:20
autor: Zaciekły Kolec
Wszystko szło zgodnie z planem. Jako pisklę piątego poziomu jego doskonała sztuka skradania pozwalała skrócić bezpieczny dystans jaki go wcześniej dzielił. Był gotowy. Jednoosobowa armia w postaci Cienistego samczyka czekała tylko na odliczanie, coby zdążyć użyć prepotkę i jeszcze bardziej zwiększyć swój dps. W końcu wszystko zależało od cyfr. Liczby to wyznacznik potęgi.
Ruszył do przodu, jednoosobowa armia pullnęła bossa i.. coś poszło nie tak. Całe aggro poszło na niego, a wściekła smoczyca natychmiast ruszyła w jego stronę, tylko po to żeby go ściągnąć na hita. Zdążył tylko usłyszeć jej ostatnie słowa, kpiące z jego porażki. Taka zawsze była kolej rzeczy. Jednak na tym się nie skończyło.
W prawdzie powiedziawszy, oczywiście – był zupełnie zaskoczony jej reakcją. Był również przestraszony tym co zrobi. W ułamku sekundy przed jej skokiem był pewien swojej śmierci. Nieprzygotowany na swój koniec, jedynie spoglądał w spowolnieniu na to co wydarzy się dalej.
Poczuł ciężar przygniatający go do ziemi. Nie mógł się ruszyć, ale nie próbował uciec. Czuł na swojej skórze jej ostre pazury. W każdym momencie mogła je zacisnąć, ale tego nie zrobiła.
Zamiast tego zadała odezwała się. Malec uważnie zaczął słuchać, unosząc jedno uszko w górę. Już po jej pierwszych słowach poczuł się źle za to zrobił. Nie miał zamiaru zrobić jej krzywdy!
– Przepraszam, ja po prostu nie chciałem cię obudzić! Masz tak śliczne futerko, że chciałem lepiej mu się przyjrzeć.. – Odpowiedział pół prawdą. W pewnym sensie faktycznie nie chciał jej obudzić, ale skradał się bardziej po to by zachować dyskrecję a następnie ją obudzić. Czyli koniec końców wyszedłby z tego niejako żart.
– Ja? – Zapytał zaskoczony jej zmianą w postawie, po czym gdy tylko zauważył że może już wstać, zrobił to, z nisko ugiętymi łapami coby w każdej chwili odskoczyć i uciec.
– Mam na imię Fáelán. Jestem synem Czerwieni Kaliny i Chłodu Ziemi – Przedstawił się, czując jednocześnie przypływ odwagi i wystawiając do przodu swoje przednie łapki, by wykonać skromny ukłon w jej stronę. Jeżeli nie dyskrecją, to może poprzez grzeczność się zaprzyjaźnią?
: 13 paź 2016, 22:48
autor: Zmierzch Gwiazd
– Nie musisz przepraszać. A ja wcale nie spałam jak już pewnie zauważyłeś. Mogłeś po prostu podejść, nie obraziłabym się.
Po tych słowach spojrzała się w jego oczy jakby chcąc sprawdzić czy Pisklę aby na pewno mówi prawdę. Po prostu wydawało jej się to mało prawdopodobne, że Faelanowi chodziło tylko i wyłącznie o futro Łowczyni.
– Tak, ty – Odrzekła.
Niewinne pisklę. Praktycznie nic nie zrobiło a najadło się strachu przez nią. Powinna była się opanować. Może wtedy ich znajomość rozpoczęła by się inaczej.
– Miło mi cię poznać Faelanie. Moje imię brzmi Nefrytowy Szpon. Jestem córką Azylu Zbłąkanych i Chłodu Ziemi. Wygląda na to że jesteśmy przybranym rodzeństwem. Tym bardziej miło mi cię poznać. Wybacz mi że zareagowałam tak.... impulsywnie. Nie chciałam ani żebyś najadł się strachu ani żeby stała ci się jakaś krzywda.
Czyli to prawda. Nefrytowa ma nowe rodzeństwo. Przybrane, ale będzie je traktować jak rodzone. Rodzina jest najważniejsza. Rozłożyła jedno ze swych skrzydeł i okryła młodzika swoim pierzem. Dni robią się coraz zimniejsze. Pozwoliła mu wtulić się w swoje futro ( o ile tego chciał).
: 15 paź 2016, 11:47
autor: Zaciekły Kolec
Podejść po prostu? Czyli smoki nie obrażą się jak tak po prostu do nich podejdziesz?
Gdyby Fáelán miał jakiś notes, to od razu wpisałby to sobie do niego. Tutaj jedyną alternatywą będzie próba zapamiętania tej mądrości. A warto było ją zapamiętać!
Co jednak go dużo bardziej zaskoczyło to fakt że była jego siostrą.. Siostrą! Jak to możliwe? W takim razie ile jeszcze ma braci i sióstr? Wkrótce się okaże że praktycznie każdy jest w jakiś sposób ze sobą spokrewnieni i osobne stada to wyłącznie iluzja próbująca ukryć jedną wielką (nie)kochającą się rodzinę.
Kim jednak była Azyl Zabłąkanych – zupełnie nie wiedział.
Nie myślał także że stanie się co właśnie się stało. Z momentem w którym ją ujrzał, w jego umyśle zaistniało chiche pragnienie, coby zobaczyć jej futro z bliska, poczuć jakie jest w dotyku.
Więc gdy tylko okryła go swoim skrzydłem, pisklę przeżyło wewnętrzny szał. Jej pióra skutecznie chroniły przed wiatrem i ogrzewały go, a poza tym były niesamowicie miękkie.
Gdy jednak tylko zauważył że Nefrytowy Szpon nie będzie miała mu za złe gdy się w nią w tuli to od razu skorzystał z okazji. W momencie w którym przycisnął się do niej natychmiast przeżył pozytywny szok. Niesamowicie, absolutnie i powalająco miękkie. Nie dziwił się że nie straszne jej są jakikolwiek mrozy – z taką ochroną to i on by mógł beztrosko podróżować w jakiekolwiek warunki.
– Aww.. – Wydało z siebie rozczulone pisklę. – N.. Nie szkodzi.. W końcu i tak nie zamierzałaś zrobić mi krzywdy, co nie? – Zapytał, czując coraz większe ciepło w jej okryciu. W takim tempie, z jej i swoim futrem możliwe że zaraz zacznie się gotować..
– I miło mi cię poznać. Masz bardzo ładne imię.. siostro! – Odpowiedział, zerkając na nią od oku swoimi szmaragdowymi oczkami. Wcześniej bał się o swoje życie, a teraz czuł się całkowicie bezpiecznie pod swoim skrzydłem.
: 15 paź 2016, 19:38
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się szerzej gdy poczuła jak Pisklę wtula się w jej ciało. Nagle poczuła się, jakby była w tym momencie za nie odpowiedziałna. I tak też było. W tym momencie Faelan był pod jej opieką. Ale Szpon nie pozwoli by pisklęciem coá się stało.
Nefrytowa przycisnęła go delikatnie skrzydłami do swojego ciała, zapewniając mu tym samym ciepło. Nie chciała żeby jej nowo poznanych brat zmarznął, szczególnie że dni były coraz to zimniejsze. Nadchodziła zima...
– Oczywiście że nie zamierzałam zrobić ci krzywdy ! Nie wybaczyła bym sobie gdyby coś ci się stało braciszku.
Obniżyła nieco łeb i wykręciła szyję w taki sposób, że mogli bez problemu spojrzeć sobie w oczy, co też Łowczyni zrobiła.
– Twoje imię również jest piękne.
: 18 paź 2016, 0:10
autor: Zaciekły Kolec
Poczuł dziwnie przyjemne ciepło w sercu gdy usłyszał jak obca mu dotąd smoczyca nazwała go bratem. To było niezwykle, niesamowicie pocieszające uczucie. Dla pisklęcia miało to właśnie szczególne znaczenie. Nazywanie kogoś bratem czy siostrą w stadzie Cienia niekoniecznie znaczy powiązania rodzinne, a właśnie silne, niewidzialne więzi łączące oba smoki, gotowe walczyć jeden za drugiego, gotowe do poświęceń. W ten sposób nazywa się inną osobę do której pała się niezwykłym szacunkiem, najczęściej odwzajemnionym.
Samczyk natomiast spotykając się pierwszy raz z taką chwilą w swoim życiu, miał mieszane, ale pozytywne uczucia.
Ucieszył się również na fakt, że łowczyni nie zamierzała go zranić, a jedynie nastraszyć.
– Dzięki! Ale wiem że ty sobie sama wybierałaś, a mi wybierała mama! Także no.. muszę podziękować kiedyś mamie. – Powiedziało w głośnym zamyśleniu pisklę, zakręcając się w własnym toku myślenia.
– Powiedz mi.. – Zaczął, wtulając się bardziej w jej futerko. – To było moje pierwsze-kiedykolwiek-skradanie. Aż tak mi fatalnie wyszło? – Zapytał, zerkając na nią od spodu. Z ciekawości nasunął ponownie ten temat, licząc tylko że mimo wszystko nie uruchomi w niej bestii podobnej do tej, która zaszarżowała na niego. Również przydałoby się poznać czyjąś opinię i dowiedzieć się, dlaczego został nakryty. W ten sposób będzie wiedział na co będzie musiał uważać następnym razem.
: 18 paź 2016, 19:44
autor: Zmierzch Gwiazd
– Wybierałam sobie sama, ponieważ to dorosłe imię. Twoje jest pisklęce, dlatego wybrała ci je mama. Mi tata wybierał pisklęce imię, a nazywałam się wtedy Veles.
Jej stare imię... Nawet za nim nie tęskni. Czas zostawić stare czasy za sobą i żyć teraźniejszością. Teraz nie jest już pisklęciem, a łowczynią, dorosłą smoczycą. Nie ma sensu roczulać się nad dzieciństwem, bo to już nie wróci.
– Szczerze ? Z tego co widziałam, to twoja pozycja była nieodpowiednia. Poza tym, stawałeś na liście, gałązki i inne elementy terenu które powodowały hałas. Trzask gałązki jest bardzo dobrze słyszalny wśród ciszy jaka tu panuje.
Po tych słowach wzięła małą gałązkę w łapę i złamała ją, chcąc zaprezentować hałas podobny do hałasu jaki zrobił podczas skradania. Odrzuciła resztkę gałązki gdzieś w bok po czym wróciła wzrokiem do swojego młodszego braciszka.
– Nauczyć cię poprawnego skradania ?
: 18 paź 2016, 21:47
autor: Zaciekły Kolec
Ah, no przecież wcześniej mówiła że nawet nie spała, więc takie chrupanie pod jego łapkami z pewnością zwróciło jej uwagę. Nawet nie musiała otwierać oczu żeby dowiedzieć się że się zbliża.
Słysząc ofertę nauki nie mógł zrezygnować. Samczyk wyszedł spod jej okrycia, żegnając się z jej puszystym futerkiem i stanął wprost przed nią, by pełny determinacji odpowiedzieć.
– Tak! Powiedz mi jak mam robić żeby te liście nie chrupał mi pod łapkami! Przecież ich nie ominę.. – Stwierdził, spoglądając na okolicę. Mógłby przysiąc że gdy był młodszy, to tyle liści na ziemi jeszcze nie było. Według rozumowania pisklęcia, liście zaczęły spadać ponieważ zrobiło się ostatnio zimno. Taki klimat pozostaje niezmienny, tylko okazjonalnie da się poczuć te słoneczne dni i chłodny wietrzyk. W każdym innym wypadku było po prostu pochmurnie i zimno.
Na tyle dobrze że dla pisklęcia takie warunki były znośne, jego futerko chociaż nie było tak puszyste jak jego siostry, to wciąż solidnie go ogrzewało!
: 18 paź 2016, 23:30
autor: Zmierzch Gwiazd
– Otóż, najpierw musisz się ustawić w odpowiedniej pozycji. Już ci ją pokazuję bracie. – Powiedziała po czym bez zbędnych ceregieli przeszła do dzieła.
Ugięła nieco mocniej łapki w łokciach i kolanach, rozstawiając kończyny nieco szerzej niż w przypadku zwykłego chodu. Głowę wraz z szyją obniżyła, natomiast ogon podniosła w górę na taką wysokość, żeby jej kręgosłup tworzył prawie że prostą linię. Skrzydła odcisnęła mocniej do boków, aby nie zachaczały o żadne krzaki i inne tego typu rzeczy, ale żeby również nie ograniczało to jej ruchów. Spojrzała się na Faelana.
– Ustaw się w takiej samej pozycji.
: 22 paź 2016, 10:16
autor: Zaciekły Kolec
A więc i do skradania jest potrzebna inna pozycja? Mógł tak przypuścić. Gdy uczył się skoków szybko zrozumiał że przy nieco innej postawie mógłby uczyć się uników. Samo skradanie już z pozoru wyglądało podobnie, różniąc się póki co tylko w niewielkim stopniu w postawie.
Ale chwila, dopiero teraz Nefrytowy Szpon ustawiła się prawidłowo. Pisklę zdziwione natychmiast podeszło i zaczęło przyglądać się każdej zmianie w jej dotychczasowej postawie. Zauważył że rozstawiła swoje łapy szerzej niż zwykle. Ugięcie łap było formalnością którą i on uczynił podczas pierwszej próby. Właściwie to większość z tego była mu dobrze znana. Niemniej jednak, zgodnie z jej komendą odsunął się kawałek, i równo przy niej zaczął obierać prawidłową postawę.
Ugiął mocniej swoje łapki, nie za nisko by wciąż nie miał problemu z poruszaniem się. Na chwile je rozluźnił i rozstawił szerzej, w podobnym odstępie co jego wzór. Złożył mocniej skrzydła do boków, podobnie uważając że będą wyłącznie przeszkadzać. Następnie obniżył swój łebek na poziom grzbietu, a ogon uniósł wyżej, by tworzył równą linię wraz z kręgosłupem. Sam ogon nie był sztywny, ale dość długo szedł prosto i tylko końcowo zaczął stopniowo opadać, mając wciąż daleko do podłoża.
– Tak jak teraz? – Zapytało zaciekawione pisklę, spoglądając od boku na swoją nauczycielkę.
: 23 paź 2016, 0:07
autor: Zmierzch Gwiazd
– Tak, teraz twoja pozycja jest prawidłowa.
I zanim Pisklę się obejrzało, przed nim pojawiła się iluzja. Był to Las, dosyć gęsty z dużą liczbą drzew krzewów i innego leśnego życia. W odległości około trzech ogonów stała sarna. Niczego nie podejrzewając sarna. Roślinożercę pożywiał się w spokoju. Zwierzę było odwrócone przodem do pisklęcia a wiatr wiał również na jego niekorzyść. Czy Pisklę poradzi sobie z pierwszym zadaniem postawionym przez samicę ? Nefrytowa głęboko w to wierzyła.
~ Musisz uważać na gałązki, liście, kamienie i wszystko co mogłoby wywołać jakikolwiek hałas a jednocześnie zdemaskować cię. Nie możesz również sapać bo ofiarą to usłyszy. Wycisz swój oddech. Pilnuj każdej swojej części ciała. Staraj się zachodzić zwierzynę od tyłu lub boku, ile oczywiście nie przeszkadza ci w tym wiatr. Powietrze musi wziąć od strony zwierzyny w twoją lub w innym kierunku sle pod żadnym pozorem nie może wciać od twojego ciała w kierunku zwierzęcia. Gotowy ? To do dzieła. Skradaj się. ~ przesłała do jego łebka mentalną wiadomość i wpatrzyła się w jego ruchy. Była gotowa odpowiedzieć na każde pytanie brata, o ile takowe miał.
: 24 paź 2016, 8:04
autor: Zaciekły Kolec
Otoczenie w mgnieniu oka się zmieniło z surowego kanionu na dziką głuszę. Samczyk w odpowiedzi natychmiast zaczął się rozglądać dookoła, by jak najlepiej poznać nowy teren. Bardzo szybko zauważył sarnę o której mówiła Nefrytowa, a wnioskując z jej słów, powinien przesunąć się bardzo szybko!
Pisklę zaczęło przemieszczać się w stronę jakiejś zasłony, tak by stamtąd mógł rozplanować swój kolejny ruch. Miał na uwadze każdy ruch swoich łap. Pilnował po jakim poszyciu chodzi, upewniając się że każdy krok będzie bezszelestny, albo niemalże niesłyszalny. Omijał więc luźne gałązki a już na pewno te większe gałęzie, wiedząc że je nawet lepiej będzie po prostu ominąć. Tak samo o ile to było możliwe, o tyle pilnował by stawiał łapę tam, gdzie nie ma suchych liści. To było już zdecydowanie trudniejsze zadanie, zwłaszcza że czasem te liście skutecznie blokowały mu lepszą kryjówkę! Pamiętał także by oddychać spokojnie, robiąc też to cicho – bez jakiegoś sapania.
Gdy więc nie miał innego wyjścia, musiał przez nie przejść – jednak niezwykle delikatnie. Opuszczał łapę nisko, a następnie gdy już miała dotknąć ściółki, przekładał ciężar swojego ciała na pozostałe łapy, jednocześnie tą bardzo, bardzo powoli opuszczając. Szelest powinien być, ale powinien również być w miarę cichy.
Nie tylko pilnował swoich łap, ale również i skrzydeł na wszelki wypadek, coby nie zahaczyć nimi o cokolwiek. Zdecydowanie ważniejszy do pilnowania był ogon, którym podczas poruszania czuł, że przy odrobinie nieuwagi może mu wszystko zaprzepaścić.
Kiedy znalazł się za pierwszą kryjówką, był ustawiony na południowym zachodzie. Gdyby chciał teraz na nią wyskoczyć, bardzo łatwo by go zauważyła, toteż musiał iść dalej, jednocześnie też pilnując jej zachowania.
Fáelán spojrzał na swoje następne możliwości, wiedząc że jeśli kolejna kryjówka będzie w miarę blisko, to zaistnieje szansa na pozostanie niewykrytym. W przeciwnym wypadku czekać go będzie dylemat. Tym razem jednak oprócz samego cichego poruszania się musiał również pilnować zachowania samej sarny. W międzyczasie, oszacował sobie jak najbezpieczniejszą trasę nie tracąc ani na czasie ani też nie ryzykując za dużo. Gdy znalazła się okazja na w miarę bezpieczne przejście, ruszył do przodu, pilnując po czym przechodzi oraz zerkając też na sarnę. Nie potrafił się aż tak rozdwoić, ale musiał mieć podzielną uwagę, z naciskiem na obserwowanie sarny. Po to przeanalizował swoją ścieżkę by właśnie mniej więcej zapamiętać jak może się poruszać. Miękka gleba i trawa była idealna do poruszania się póki nie siedziało w niej jakieś dziadostwo. Był coraz bliżej kolejnej, bezpiecznej kryjówki dzięki której mógłby zajść sarnę od boku.
: 24 paź 2016, 23:22
autor: Zmierzch Gwiazd
Nefrytowa była zadowolona z poczynania brata. Zachowywał się jak rasowy łowca, jakby smradaniw było dla niego tak normalną rzeczą jak zwykły chód. Niby pierwszy raz się skrada, ale poszło mu to naprawdę dobrze.
W pewnym momencie sarna się po prostu rozpłynęła. Otoczenie natomiast się całkowicie zmieniło. Faelan miał teraz łapy po nadgarstki zanurzone w wodzie. Jakieś trzy ogony od niego, stała krowa. Odwrócony bokiem roślinożercę nie zdawał sobie sprawy z obecności smoków. Wiatru nie było póki co. Zadanie było takie samo jak poprzednio, więc chyba Łowczyni nie musiała tego mówić ?
: 25 paź 2016, 8:13
autor: Zaciekły Kolec
Nie dostał żadnej odpowiedzi odnośnie jego poczynań, nawet w formie mentalnej. Gdy więc cały obszar który mu stworzyła przeistoczył się w podmokły teren, od razu pierwsze co zrobił to obniżył swoją sylwetkę tak mocno jak mógł, uginając swoje łapy i opuszczając jak tylko mógł łeb. Widział swój kolejny cel, wiedział co miał zrobić. Tylko przez chwilę przez myśl przeszło mu pytanie, czy na pewno dobrze wykonał poprzednie zadanie? W końcu to tylko iluzje, skoro maddara jest tym co się wyobrazi to wyobrażenie sobie tego wszystkiego może być na prawdę trudne. Zamiast skomplikowanych ruchów sarny wystarczy po prostu przerwać iluzję i dać znak jak poszło. No własnie, tylko uczeń nie bardzo wiedział czy zmiana iluzji była spowodowana jego błędem czy właśnie prawidłowym wykonaniem zadania.
Nie rozwodząc się zbytnio nad tym dylematem, samczyk postanowił przemyśleć swoje możliwości dostania się do krowy nie ujawniając przy tym swojej obecności. Woda nie była mu nieznana, ale to jak w niej cicho się poruszać już bardziej. Z początku miał plan by zanurzyć się tak by tylko łeb mu wystawał, ale woda była po prostu na to za płytka.
Cóż, to trening, dlatego po prostu postanowił czegoś spróbować. Pilnując swojej postawy Fáelán miał tylko jedną drogę do przejścia. Nie miał co się rozwodzić nad kryjówkami, ani też nie musiał uważać po czym stąpa skoro woda w której się znajduje cały czas stanowi dla niego problem. Miał do wyboru, albo stawiać łapy od góry, albo przez wodę. Nie wiedział co będzie bardziej hałaśliwe, jednak zdecydował się na tą drugą metodę.
Oczywiście wówczas poprawił swoją pozycję, by jego łokcie w łapach były zgięte tylko do połowy. Skoro nie może się zanurzyć, to nie ma sensu żeby nawet próbował obniżyć swoją sylwetkę jeszcze bardziej.
Czujnie obserwował swój cel. Jak bardzo niepozornie on wyglądał, musiał pilnie obserwować czy krowa nie będzie zamierzała spojrzeć w jego stronę. To zwierzę wydawało się nie przejmować tym co dookoła, ale samczyk nie zamierzał tego wykorzystywać w oczywisty sposób. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Ruszył więc ostrożnie do przodu, szczególnie uważając na pierwszy swój krok, który był swego rodzaju testem. Musiał przesunąć łapę tak, by jak najciszej wykonać ruch, a przy tym też by fale na tafli wody nie były zbyt duże.
Po swoim pierwszym razie nie wiedział czego się spodziewać. Nie było głośno, ale ze względu że nie ma wiatru, woda jest zwyczajnie nieskazitelna. Tylko ruchy jego i krowy wzbudzają ją, przez co z łatwością widać które z nich się poruszyło.
Co jednak mógł zrobić jak nie spróbować mimo wszystko? W ten sam sposób postawił kolejną łapę. I kolejną. I kolejną. Powoli ruszał do przodu, pilnując swojego oddechu by był równy i spokojny – przede wszystkim cichy. Największą uwagę skupiał na sposobie w jakim porusza się po wodzie. Liczył się z każdy krokiem jaki stawia. Wystarczyło jedno chlupnięcie by jego obecność była oczywista.
Ogon uniesiony wyżej, tak by nie dotykał wody – był teraz na równi z grzbietem, zupełnie jak jego łeb którym dodatkowo wyciągnął szyję.
Pilnował swojego celu i uważał by nie krowa nie dowiedziała się o jego obecności. Lecz jeśli z jakiegoś powodu zwróciła by swoją uwagę w jego stronę, samczyk zamarłby w bezruchu.
W takim schemacie zamierzał dojść jak najbliżej krowy.
: 25 paź 2016, 19:34
autor: Zmierzch Gwiazd
– Nieźle. Masz zadatki na Łowcę. Nie popełniłeś ani jednego błędu zarówno w tym ćwiczeniu, jak i w poprzednim.
Otoczenie ponownie się rozpłynęło. Krowa zniknęła, a zaraz po niej zniknęła woda i cała reszta terenu. Nefrytowa sądziła, że Faelan tak dobrze opanował już technikę skradania, że to ostatnie ćwiczenie wystarczy żeby doszlifować jego umiejętności. Tym razem, iluzja którą zobaczył cienisty to była łąka zasypana całkowicie śniegiem. Białe zaspy wyglądały niczym lodowa pustynia. W odległości około dwóch ogonów, stały sarny. Jedna odwrócona przodem, dwie prawym bokiem a jedna tyłem. Czy Pisklę poradzi sobie i w tym zadaniu? To się okaże.
: 26 paź 2016, 8:27
autor: Zaciekły Kolec
Hura! A więc idzie mu całkiem dobrze! A przecież on wyłącznie udaje dobrego łowcę, nigdy nie szkolił się by nim zostać. Jak widać, wystarczy poobserwować zachowanie innych smoków i samemu uruchomić myślenie by czasem zacząć nieświadomie robić coś nad czym wcześniej głęboko się nie zastanawiało. W dodatku te pisklęce zabawy by podkraść się jak najbliżej rodzeństwa.. Wszystko to przełożyło się na dzisiejszy trening. Jego własne teorię i przypuszczenia okazały się prawidłowe bądź całkiem bliskie prawdy. Był teraz tylko ciekaw jakie sztuczki znają doświadczeni łowcy, czy po prostu to długa, wieloletnia praktyka. Bądź co bądź nie wierzył że to co dzisiaj pokazał było idealne.
Tym razem pojawiło się coś białego.. Ten puch był dla Fáelána czymś zupełnie nowym. Gdy więc się pojawił, od razu zaczął razić go w oczu swoim blaskiem. Samczyk był zafascynowany nowym zjawiskiem do takiego stopnia że zaczął się zastanawiać czy ono faktycznie istnieje. No cóż, musi istnieć, inaczej jego siostra nie dawałaby mu takiego ćwiczenia.
Samo zadanie było dużo bardziej wymagające od poprzednich. Już sam fakt że on jest czarny a wszystko dookoła białe sprawiało że będzie widoczny jak.. czarne na białym. To zdecydowanie mu nie pomagało.
Inną kwestią był sam śnieg. Póki co samczyk ugiął mocniej łapy by obniżyć jak najniżej swoją sylwetkę. Już wtedy zauważył jak śnieg reaguje na ciężar. Sprawa była podobna jak do poruszania się po suchych liściach, z tym że liście można czasami spokojnie ominąć, a śnieg był wszędzie i nie do ominięcia.
Ostatnią sprawą były same sarny ustawione tak że mogły spokojnie śledzić całą okolicę. Fáelán zauważył jedyną lukę jaką był brak ubezpieczenia lewej strony. Tylko że to nie było do końca prawdą skoro sarna ustawiona tyłem mogła obserwować zarówno to co się dzieje po prawej jak i po lewej. To samo z tą ustawioną przodem.
Co więc mógł zrobić? Najchętniej wytarzałby się w śniegu by choć trochę zakryć tą czerń jaką ma na piórach i futrze gdyby nie to, że jest już trochę za blisko by przy tym nie zwrócić swojej uwagi.
Zamierzał więc ponownie korzystać z ukrycia jakie tym razem dawały śnieżne zaspy. Co prawda nie mógł przez nie obserwować ani zza nich ponieważ wtedy wpadłby w zbyt głęboki śnieg, mógł natomiast ukryć swoją sylwetkę za nimi.
Wpierw jednak musiał dojść w pobliże choć jednej zaspy by mówić o korzystnej czy chociaż bezpiecznej sytuacji. Poruszając się każdy krok stawiał powoli i ostrożnie, postępując z podobnymi zasadami jak w trakcie chodzenia po ściółce. Przełożenie ciężaru na wszystkie pozostałe łapy i postawienie następnej. Śnieg nie mógł skrzypieć pod jego naciskiem, a nawet jeśli miałby pecha, to tak powinien być to cichy szmer, nie głośniejszy od odgłosów jakie same sarny okazjonalnie zrobią kopytami.
Oddychał spokojnie. Wiedział że zachowanie równego oddechu pozwoli mu tym samym bez problemu cicho oddychać przy wystarczającym nakładzie podczas wysiłku. Jakby nie patrząc, samo skradanie się też wymagało siły by zachować równowagę podczas poruszania się po śniegu, zwłaszcza korzystając z takiej techniki. Innego sposobu nie znał.
W taki sposób dotarł do pierwszej zaspy, a właściwie obok niej. Unikał podchodzenia bliżej wyższego śniegu, mając wrażenie że w nim utknie. Patrząc na swoje łapy – lubił się do nich lepić.
Zamierzał więc w jakiś sposób się dostać na lewą stronę by od niej zaplanować atak. Zaspy po drodze jakieś były, ale dużo zajmie mu czasu zanim się przez nie przedostanie, a i nie brakowało luk między jego kryjówkami. To wszystko sprawiało, że samczyk nie był pewny sukcesu. Co mu jednak zostało jak nie po prostu spróbować? Zamierzał po prostu w takim wypadku czujnie obserwować każdą z sarn która może spoglądać w tą stronę, szczególnie tą która spoglądała do tyłu. Idąc ostrożnie po śniegu zamierzał ustawić się po zachodniej stronie tej gromadki. Analizował swoją trasę i wiedział że nie ma zbyt wielkiego wyboru, jednocześnie też stanie w miejscu mu wiele nie pomoże. Po prostu szedł do przodu, pamiętając o zasadzie poruszania się po śnieżnym poszyciu bez głośnego skrzypienia jakie śnieg lubił wydawać w czasie nacisku na niego. W taki sposób zamierzał dojść w miarę równym tempem do kolejnej zaspy, a stamtąd do samych już sarn. Pilnował ich cały czas, gotów zamarznąć w bezruchu na wypadek gdyby któraś go zauważyła. Ogon prosto uniesiony był ponad śniegiem by nim nie szurać. Skrzydła zaciśnięte do boków również unikały z nim kontaktu. Jeszcze kilka kroków i być może uda mu się schować za kolejną zaspą..
: 26 paź 2016, 21:21
autor: Zmierzch Gwiazd
Uśmiechnęła się delikatnie. Właśnie o to jej chodziło. Chciała utrudnić mu nieco skradanie, poprzez stworzenie terenu na którym Faelan będzie doskonale widoczny. To był test, który sprawdzał jego umiejętności oraz wiedzę na sam koniec lekcji.
Biała pustynia rozpłynęła się, a rodzeństwo znowu było w starym, dobrym Kanionie Szeptów. Nefrytowa podniosła się z ziemi i podeszła do cienistego.
– To będzie koniec naszej lekcji. Teraz już wiesz jak poprawnie się skradać. Jeżeli będziesz wykorzystywał wiedzę, którą teraz zyskałeś to nikt nie powinien cię usłyszeć.
Spojrzała się na niego swymi zielonkawymi ślepiami. Tak krótko się znają, a Nefrytowa zdążyła się do niego przywiązać.
//Raport Skradanie I