Strona 25 z 37
: 23 gru 2020, 1:35
autor: Pasterz Kóz
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Jeśli mistrzem skradania nie był ten tutaj obecny niebieskołuski smok to najbliższym pretendentem tego tytułu był jakiś robak w ziemi typu dżdżownicy czy innej glizdy. Dopiero na końcu stawki, tuż za ślimakiem, znajdowała się Cynamonowa i jej świetne skradanie z zamkniętymi oczami oraz łbem zadartym do góry. Dobrze, że ten temat został porzucony, bo jeszcze by się tutaj pokłócili.
Zmieszał się trochę na pytanie o tego drugiego. Cholera, przecież to jej wujek, ona nie lubiła walk smoków, a do tego ostatnio zabił iluzję tego smoka na jej oczach. Powinien powiedzieć prawdę czy raczej zachować to dla siebie, bagatelizując całą sprawę? Prawda niby boli, lecz od razu zaczynać od kłamstw to też nienajlepsza opcja.
~ To był Barbarzyński Pogrom. Zionął ogniem w moją szyję, musiał uszkodzić mi coś w niej ~ zamachał prawą łapą w okolicach miejsca, gdzie skóra była nieco bardziej różowa od poparzeń.
~ Przez to mam teraz problemy z mówieniem. On za to oberwał mocno w pysk, więc też nie został bez blizn ~ uśmiechnął się mimowolnie na wspomnienie ich wielu wspólnych walk. Tak, zdecydowanie lubili nieco poszaleć bez ograniczeń na arenie. To jednak opowieści na inny czas, gdyż teraz Poranek skupił się na rozmowie z Goździk. Kiwał głową słuchając jej słów, zwłaszcza tych o kotołaku. Ciekawy wybór na kompana, taki miły w dotyku futrzak, który wydawał się nieźle sobie radzić w lasach. Nie tak groźny jak śmiercionośne kruki, ale zawsze coś.
Ruszyli w kierunku jaskini, gdzie Poranek absolutnie nie bał się nadchodzącego niebezpieczeństwa. Nie bardzo przejął się popiskiwaniami, zwalając to pewnie na jakieś nietoperze czy inne niegroźne stworzenia, jednakże kątem oka obserwował reakcję Zauroczenia. Była taka ła.. O cholera, dużo ich! Chwila nieuwagi, a sam już musiał opędzać się łapami od tych krwiopijców. Jeszcze coś go uderzyło z prawej. Ekimma! Nie, to nadal Goździk. Rozwinął jedno skrzydło, żeby skryć ją przed "atakami" oraz aby dodać nieco otuchy. W pewnym momencie wszystko ustało, aż ostatni utknął we włosach samicy. Poranek aż parsknął, powstrzymując śmiech, gdy zobaczył komizm tej sytuacji.
~ No dobra, to idę ~ sztucznie oburzony zaśmiał się na jej słowa, choć teraz musiał jakoś jej pomóc.
~ Stój, nie ruszaj się i zamknij oczy. Nie będzie bolało ~ ostrzegł nieco poważniej. Nie czekał na żadne słowa sprzeciwu, kiedy w powietrzu zawibrowała maddara. Utworzył niewielką chmurę lodowatej mgły, która poleciała w kierunku głowy Cynamon. Miała ona oddziaływać tylko na nietoperza, bez wpływania na smoka, zaś jej działanie polegało na zmrożeniu nicponia. Nie zamrożeniu czy wywołaniu odmrożeń, Poranek nie chciał go niepotrzebnie zabijać, jedynie unieruchomić w kriostazie, żeby łatwiej było wyplątać włosy z pułapki, z czym samiec chciał pomóc. Co prawda mogłoby to za długo potrwać przez co zwierzę umrze i tak z wychłodzenia, dajmy mu jednak jakąś szansę na przeżycie.
: 23 gru 2020, 17:55
autor: Słodycz Ziemi
Tak, to był dobry pomysł z porzuceniem tego tematu, bo gdyby Cynamonka usłyszała to porównanie to pacnęłaby go łapą między ślepia. A skradanie z zamkniętymi oczami to nowa moda wśród smoków! Oczywiście Poranek wiedziałby o tym gdyby faktycznie był mistrzem skradania, phi.
Skrzywiła się nieznacznie na informację, że to wujek tak urządził Wojownika. Bogowie, czy te walki naprawdę były konieczne? Lub, jeśli już się zdarzały, to musiały być tak okrutne? Chociaż z drugiej strony, czy Astral osiągnąłby tak zabójczą perfekcję, gdyby nie różne, czasem ciężkie, doświadczenia z areny?
– Czego zażądały od Ciebie duszki w zamian za wyleczenie? Mogę jakoś pomóc? – No cóż, lubiła jego głos. Bardziej ten na żywo niż mentalny, chociaż nie mogła powiedzieć żeby taka forma rozmowy była jakoś bardzo nieprzyjemna. Pewnie trzeba było się po prostu przyzwyczaić.
Doceniła to, że osłonił ją swoim skrzydłem przed zabójczym atakiem nietoperzy... Zaraz, czy on właśnie parsknął śmiechem? Co to ma być, ona tu cierpi, a ten się chichra. Zrobiła obrażoną minkę, ale posłuchała go i zamknęła ślepia, gdy obiecał ruszyć jej z pomocą. Wzdrygnęła się ze zdziwienia, czując mroźną mgiełkę na swoich łuskach. Co on tam robi? Uchyliła dyskretnie ślepia, obserwując ruchy Astrala, gdy wyplątywał latającego szczurka z jej cytrynowej grzywki. Pozwoliła mu całkowicie przejąć kontrolę nad tą sytuacją, a sama siedziała cierpliwie, wdychając jego ciepły, słodkawy zapach. Ale czy mogła tak w spokoju czekać aż skończy, mając go na wyciągnięcie łapki? Uśmiechnęła się łobuzersko i zadarła nieco łebek do góry, ale tak żeby nie przeszkadzać. Polizała go powoli po żuchwie i delikatnie skubnęła w tym miejscu kłami, jednak bardzo uważała żeby go nie skrzywdzić. W tym samym czasie jej ogon musnął bok Wojownika, bardzo subtelnie, niczym dotknięcie piórkiem.
: 26 gru 2020, 16:36
autor: Pasterz Kóz
~ Właściwie... Nie byłem u duszków z tym jeszcze. Nie jest to wielki problem, a zawsze każdy kamyk może przydać się innym... Do czegoś tam ~ stwierdził, wzruszając przy tym mimowolnie barkami, gdy wyplątywał nietoperza. Dobrze mieć zapas kamieni na jakieś nagłe potrzeby, a cena za uzdrowienie bywała często wysoka, zwłaszcza skoro chciały konkretny gatunek.
Jego pracę przerwała Cynamon, która ruszała się w czasie procesu rozplątywania. Już miał ją skarcić za wiercenie się, gdy poczuł język na swojej żuchwie. Poczuł się przyjemnie, a jednocześnie niezręcznie. Ta bliskość, nigdy nie był tak blisko z żadną samicą. Co prawda czuł, iż Goździk mu się podoba, ale nie spodziewał się, że ona odwzajemni jego uczucia. No, może przesada z określeniem tego jak uczucia, bo jeszcze nie wiedział czy to to, z drugiej strony... Co mu szkodzi zaryzykować?
Skończył wyplątywać nietoperza, po czym puścił go wolno, zabierając też maddarę, żeby przypadkiem mały wampir nie spadł na ziemię niczym bryła lodu. Dopiero teraz opuścił głowę przenosząc swój wzrok na Cynamon. Tak piękna. Tak blisko. Nachylił się ku niej, a następnie wyciągnął język, którym polizał ją po całym pysku, od początku aż po środek czoła. Ogon wygiął ku jej ogonowi, aby powoli niczym wąż zacząć go oplatywać w delikatnym uścisku.
~ Przytulnie tu... Nadal Ci zimno? ~ spytał z zadziornym uśmiechem, przysuwając się też nieco bliżej samicy i okrywając ją skrzydłami, żeby lekko na nią naprzeć, zmuszając ją wręcz do jeszcze większej bliskości.
: 28 gru 2020, 10:46
autor: Słodycz Ziemi
Och, a więc duszki żądają kamieni za leczenie kalectw. A ona miała ich całkiem sporo. Nie planowała na razie nic z nimi robić, a nawet gdyby nagle komuś oddała dziesięć kamyków, była pewna, że uzbieranie kolejnej takiej liczby nie potrwa długo.
– Gdybyś jednak chciał odzyskać swój głos i potrzebował kamieni to daj znać. Może akuratnie będę mogła pomóc. – Puściła do niego oczko. Właściwie pomogłaby każdemu w potrzebie, nie wiedziała jednak dlaczego zależy jej najbardziej na tym żeby to najpierw Astral dostał to czego potrzebuje.
Uśmiechnęła się drapieżnie gdy Poranek odwzajemnił jej pieszczoty. Nietoperz już dawno nie zaprzątał jej myśli. W momencie, w którym opuścił jej grzywkę, jego los przestał ją interesować. Natomiast co do Poranka.. Pierwszy raz traktowała kogoś w inny sposób niż tylko przyjacielski. Nie znała tego nowego uczucia, wiedziała jednak, że w jej ciele narasta dziwne napięcie, a powoduje je obecność niebieskiego samca. Tym razem została w miejscu. Już nie odskakiwała od niego jak oparzona, tak jak na początku spotkania. Wtedy jeszcze patrzyła na niego jak na dawnego nauczyciela. Teraz granica przyzwoitości zaczęła się zacierać. A Goździk nie miała nic przeciwko temu, żeby Niebo nauczył ją innego rodzaju zbliżeń,
– Z każdą chwilą co raz cieplej. – Wymruczała kuszącym tonem, a ciepły oddech Cynamonki owiał szyję Poranka, gdy okrył ją swoimi skrzydłami. Nie protestowała też czując jak samiec napiera na nią własnym ciałem, właściwie imponowała jej jego pewność siebie. Pewnie niejedna samica chciałaby być teraz na jej miejscu. Wzdłuż kręgosłupa przeszedł ją przyjemny dreszcz, a sama Cynamonka dopasowała się do ruchów Wojownika.
~***~
Leżała wtulona w Astrala, obserwując go spod wpółprzymkniętych powiek. Uważnie studiowała blizny, którymi ozdobione było jego ciało. Szczególną uwagę zwróciła na białe znamię na czole Poranka, wyraźnie odcinające się od niebieskich łusek. Wyciągnęła przed siebie łapkę i powoli przejechała po bliźnie palcem, zastanawiając się skąd wziął się taki kształt i kolor. Kiedyś na pewno go o to zapyta. Teraz jednak niespiesznie podniosła się, siadając przy nim. Skubnęła go delikatnie w ucho, a na jej pyszczku pojawił się tajemniczy uśmiech.
– To było... Przyjemne. – Ciężko czasem znaleźć odpowiednie słowa, po młodej Łowczyni było jednak widać, że jest zadowolona. Wiedziała, że w najbliższym czasie będzie chciała to powtórzyć. Ciekawe czy Poranek również.
– Muszę już wracać. – Przeszła kilka kroków w kierunku wyjścia jaskini i po raz ostatni obejrzała się za siebie, by spojrzeć w te śliczne szafirowe oczy.
– Jeszcze się spotkamy, Poranku. – Uśmiechnęła się figlarnie, używając słów, którymi pożegnała go ostatnio. Następnie w kilku susach opuściła grotę i wzbiła się w powietrze.
: 29 gru 2020, 21:53
autor: Pasterz Kóz
Niezbyt dyskretnie obserwował Goździk, gdy tak leżeli razem, odpoczywając po tym wszystkim i po prostu ciesząc się sobą. Nie spodziewał się, że znajdą się w takiej sytuacji, tym bardziej, iż nie znał Cynamon tak długo, ale było między nimi takie naturalne napięcie, chemia która musiała w końcu zadziałać. No i zadziałała. Astral miał swoje zasady, których starał się przestrzegać, jedną z nich było związanie się z samicą co do której będzie pewny, że kocha ją całym sobą. Czy czuł coś takiego do Goździk? Czy nie byli ze sobą jeszcze za krótko na takie mocne słowa, a to wszystko było tylko zauroczeniem? Do Tarrama z tym, nie będzie psuł atmosfery pytaniami, niech cieszą się chwilą.
Nieco zawiodło go, gdy wstała, bo oznaczało to, iż pora się zbierać. Nie mogli przecież leżeć tutaj wiecznie. Liznął ją jeszcze ostatni raz w bok pyska i wyszczerzył zielony zęby, posyłając jej ciepły uśmiech. Obserwował ją jak idzie w kierunku wyjścia z jaskini, nadal nie mogąc nacieszyć wzroku.
~ Na to liczę ~ odpowiedział zanim całkiem wyszła, po czym samemu również wstał na równe łapy. Oby tylko mieli jeszcze okazję spotkać się.
//Jeden pisklak i jakiś czas później
Minęło kilka księżyców i wbrew obietnicy, nie mieli okazji spotkać się, nie licząc przypadkowego kontaktu wzrokowego na Ceremonii czy nocy w której wpadła z jajem do jego jaskini. Nie zdążyli wtedy porozmawiać, zwłaszcza, że nie tylko Iskra zdążyła się wykluć, ale też od razu miał jeszcze kontrolną wizytę od teścia. Nie poszło to najlepiej, nie ma jednak co się dziwić.
Tym razem to on powolnym krokiem przemierzał Zagajnik, kręcąc się między drzewami. Ogon plątał się za nim, zagarniając śnieg na boki, on zaś głowę miał skierowaną do góry, gdzie zamyślonym wzrokiem wpatrywał się w niebo. Chyba powinni pogadać. Znaczy, Astral i Goździk, nie Astral i niebo.
~ Co powiesz na mały spacer i rozmowę? Iskra została z Brodaczem, będzie miał na nią oko. Tylko błagam, bez smoków trzecich ~ zaczepił mentalnie "partnerkę", o ile tak mógł ją nazwać. Przynajmniej postara się o to po dzisiejszym dniu.
: 30 gru 2020, 18:10
autor: Słodycz Ziemi
//Ok, jedna Iskierka później
Dreptała sobie do Pyrkowej, niosąc za pomocą maddary martwe żubry. Potarła łapką policzek, a że ich krew nie zdołała jeszcze zastygnąć, to na pomarańczowych łuskach, na prawym policzku, została krwawa smuga. Przystanęła, słysząc głos Poranka. Och.. Spacer? Szlag by to. Wyglądała własnie jakby wyszła z dżungli. Bo.. W sumie to wyszła. Szybko odłożyła martwe zwierzątka do swojego kącika w jadłodajni i użyła niewielkiego zbiornika z wodą, na tyłach wspólnej groty, tam gdzie wstęp mieli tylko Łowcy. Powyciągała spomiędzy łusek resztki kamuflażu w postaci liści i niewielkich gałązek i zanurzyła się w wodzie, żeby zmyć błoto i śnieg. Ale! Zapomniała o pyszczku, na którym dalej były ślady krwi. Wyszła z wody i osuszyła się za pomocą maddary, już nie wyglądała przynajmniej jak bezdomne dziecko. Wysłała Porankowi impuls, informując go, że przyjdzie i zerknęła na kotołaka.
Chciał iść z Nią. Ale nie ufał temu ptaszysku. W ogóle to nawet go nie lubił. Durny kanarek. Jeszcze skrzywdzi Iskierkę. A Cynamonka będzie bezpieczna z tym niebieskim gadem. Lepiej za to mieć oko na ich pisklę, bo Brodacz jest jakiś szurnięty.
Czyli nie będzie świadków. To.. Może lepiej? Uśmiechnęła się do siebie i rozwijając skrzydła wystartowała z pyrkowej. Skierowała się wprost do Zagajnika, ulubionego miejsc ich schadzek. Skoro Astral spoglądał w górę to raczej nie miał szans nie zauważyć jej przybycia. Z drugiej strony, nie bardzo starała się to ukryć. Wylądowała zręcznie, przebiegając kilka kroków by wyhamować. Zatrzymała się przy Wojowniku, delikatnie się uśmiechając.
– Dzień dobry, Poranku. – Rzekła wesoło, posyłając mu zalotne spojrzenie. Ale nagle spoważniała, spoglądając w jego szafirowe ślepia z nieprzeniknionym wyrazem na pyszczku. A krwawa smuga na policzku, o której nie miała pojęcia, wyglądała prawie jak tatuaż wojenny.
– Basior zaraz tu przybędzie. Chce z Tobą poważnie porozmawiać. – Starała się zachować powagę, ale wesołe chochlicze iskierki tańczyły w jej ślepiach. Czy Poranek się nabierze?
: 31 gru 2020, 17:22
autor: Pasterz Kóz
Tylko przez momencik drgnęła mu powieka na wieść o Basiorze. Przez chwilę, dosłownie ułamek sekundy, jedno uderzenie serca, uwierzył w jej słowa. Po tym zmrużył oczy patrząc podejrzliwie na Goździk. To on wezwał ją, nie ona jego, więc byłaby to ironia losu, gdyby teraz coś od niego chciał.
~ Świetnie się składa, chciałem, żebyś poświadczyła, że zabiłem go w walce przez przypadek. Wyzwę go teraz na pojedynek, dobrze? ~ odpowiedział starając się zachować poważny ton z surowym wyrazem pyska, jednakże po chwili złagodniał. W życiu by nie uwierzyła, że on chce kogoś załatwić. Nie był przecież taki wbrew pozorom i jego samobójczym zapędom na arenie podczas walk. Pogrom mógł poświadczyć, iż zawsze hamował pazury kiedy było trzeba.
~ Widzę, że humor dopisuje żartownisiu. Dobrze Cię widzieć ~ uśmiechnął się do niej ciepło, pokazując garnitur zielonych zębów. Powolnym krokiem podszedł bliżej niej, żeby znienacka polizać ją po pysku, gdzie miała krew, tak na powitanie i w celu oczyszczenia.
~ Ubrudziłaś się. Prosto z polowania? O, tu też trochę masz ~ przesłał mentalny szept, po czym zaczął również szorstkim językiem lizać ją całą po boku szyi. ~ Wiesz, Basior mi nie straszny, póki mnie bronisz ~ zachichotał, jednocześnie sunąć powoli ogonem po śniegu niczym wąż, aby końcówką zacząć oplatać ogon Goździk w delikatnym uścisku. Nie przestawał "czyścić" ją z krwi, przykładając się do tego, żeby każdy fragment szyi wraz z pyskiem został oczyszczony. To że to lubił to inna sprawa.
: 01 sty 2021, 22:23
autor: Słodycz Ziemi
Co? Słuchała go, mrużąc błękitne ślepia. Ten to dopiero miał poczucie humoru. Miała taką nadzieję. Że żartował. Nie wyzwie przecież Basiora na pojedynek, prawda? Nie była nawet w stanie sobie wyobrazić kto by zwyciężył. Tato był wspaniały. Silny. Usmażyłby Poranka jednym chuchnięciem z pyska, gdyby chciał. Ale z drugiej strony... Astral był szybki. Zręczny i precyzyjny. Niczym skrytobójca. Podciąłby Basiorowi gardło nim ten zdążyłby się zorientować. Ach, co by to było za starcie. Które nie powinno się nigdy wydarzyć. Żartował sobie z niej. Tak jak ona zażartowała sobie z niego. Nie skomentowała słów o zabijaniu, lecz spojrzała na niego łagodnie, widząc ten ciepły uśmiech. Roztapiała się przy nim za każdym razem. Czy tak powinno być? Najwyraźniej tak. Rozluźniła się, gdy Poranek do niej podszedł. Och... No tak. Mogła zapomnieć o umyciu pyszczka. Ups.
– Tak. Dzisiaj... Całkiem dobrze mi poszło. – Odpowiedziała cicho. Nie opierała się, gdy zlizywał z niej resztki krwi. Chłonęła jego ciepło i zapach. Tak dawno nie mieli okazji żeby zostać sami. Żeby się sobą nacieszyć. Ostatnio... Wiele się działo między nimi.
– Kiedyś się dogadacie. Basior nie ma nic przeciwko Tobie, jestem tego pewna. – Wzruszyła delikatnie barkami, poddając się ruchom szorstkiego języka Astrala, gdy ścierał z niej czerwone smugi. Zamruczała z zadowolenia, przymykając ślepia. Tak, ona też lubiła jego dotyk. W pewnym momencie położyła jednak łapę na piersi Wojownika by go zatrzymać. Delikatnie wyplątała swój ogon z uścisk Nieba i sama też odsunęła się o krok. Uśmiechnęła się zadziornie i zaczęła okrążać Astrala niczym zwierzynę na polowaniu. Każdy jej krok był wyważony, powolny, jakby szykowała się do ataku. Jakby kot bawił się z myszką. Zaczęła okrążać go od prawej strony, znalazła się za nim, a w tym czasie jej ogon musnął jego prawe udo. Szła dalej nie zatrzymując się. Otarła się o lewy bok Poranka, tak by poczuł na sobie jej ciężar. W tym czasie jej ogon błądził spokojnie ciele Wojownika, podążając za jej ruchami. Delikatny niczym muśnięcie piórka. O czym myślała? Trudno powiedzieć, bo pod wpływem chwili obniżyła się na łapkach, jakby szykowała się do skoku, jednak prawą łapką kreśliła coś w śniegu. Wpatrywała się w Astrala złowieszczo, jakby czekając na odpowiedni moment do.. No właśnie do czego? Wyprostowała się szybko, zataczając łuk łapką. Coś tam trzymała. I to coś zmierzało teraz wprost w Astrala, z zamiarem rozbicia się między jego ślepiami. Tak, dokładnie! Biała kulka miękkiego śniegu. Cynamonka zachichotała wesoło. Zdecydowanie miała dzisiaj dobry humor do wygłupów.
: 03 sty 2021, 3:23
autor: Pasterz Kóz
Oczywiście, że Poranek wyszedłby ze starcia zwycięską łapą! Odbył wiele walk na arenie, pojedynkowanie się to było jego trzecie imię, zaraz po Gwieździsty i przegrana. Póki co jednak ich starcie było snute w ramach żartu, toteż nie ma czym się przejmować. Jeszcze.
Przyjemności zostały przerwane, gdy poczuł dotyk na swojej piersi. Odchylił nieco łeb i pozwolił samicy dać się okrążać. Och, bawią się? Kręcił za nią głową, żeby nadążyć za jej ruchami, toteż co chwilę obracał się to w lewo, to w prawo. Co planowała, co chciała? Co prawda działała na niego zmysłowo, tym bardziej tym ogonem, jednakże nie mieli się tutaj zabawiać, a porozma... O TY. WALKA NA ŚNIEŻKI!
Nieoficjalny król śnieżnych bitew postawił przed sobą przezroczystą, lekko fioletową barierę utkaną z maddary, która zatrzymała pocisk. Nie z tym te numery, a zasady nie istniały! Prychnął rozbawiony, widząc dobry humor Cynamonki. Również szybko schylił się po śnieg, składając dłoń w łopatkę ze złączonymi palcami. Nabrał sporą garść, uklepał ją jeszcze w kształt kuli, po czym wyprostował się i posłał w kierunku piersi samicy! Pocisk miał trafić i zmrozić Goździk, zostawiając odmro... A nie, to nie prawdziwa walka. Miał tylko się rozbić i być zimny, o.
W międzyczasie jego maddara skupiała się na dalszej rozmowie.
~ Może nie miałem z nim najlepszego kontaktu do tej pory, ale wydawał się być raczej niezadowolony. Myślisz, że to dlatego, że jesteś jego córeczką tatusia czy ponieważ no... Bo ja? ~ spytał. Mógł traktować Goździk jak oczko w głowie, ale wątpił, żeby taki był powód, w końcu kiedyś musiała się z kimś związać. Prędzej nie pasowała mu osoba, którą wybrała, czyli Astral. Ta kwestia nurtowała go niesamowicie, w końcu wypadało żyć w dobrych relacjach, a nie omijać się czy walczyć na spojrzenia na Ceremoniach. Uch, o co mogło chodzić?
: 03 sty 2021, 22:31
autor: Słodycz Ziemi
Poczuła lekkie ukłucie zawodu, gdy śnieżka nie dosięgnęła jednak pyszczka Astrala. Ha, co za oszust, używa maddary. Spoglądała na niego z rozbawieniem, a jej cienki ogon chodził na boki, kreśląc w powietrzu piruety. Pisnęła cicho, gdy w jej stronę poszybowała śnieżna kula i skuliła się, opadając na ziemię. Śnieżka przeleciała nad nią, a drobne płatki po zimnym pocisku zdołały przylgnąć do jej łusek tylko po to, by zaraz się roztopić. Dobrze, że Poranek jednak nie był taki sztywny i bez poczucia humoru jak myślała, gdy spotkała go po raz pierwszy w jadłodajni, jeszcze jako młodziutka Adeptka. W zasadzie to był... Całkiem czarujący.
Spoważniała, gdy dotarło do niej mentalne pytanie Nieba. Zerknęła jeszcze podejrzliwie czy nie szykuje dla niej kolejnej śnieżki i usiadła, owijając łapki ogonem. Właściwie to zdziwiła się słysząc określenie "córeczka tatusia".
– Praca jest jego ulubioną córeczką. – Odparła cicho, ale bez żalu w głosie. Przecież nigdy nie miała mu tego za złe. Od zawsze wiedziała, że to co robi Basior jest wspaniałe. Ratował tak wiele smoków... To nic, że dla niej i Brzoskwinki nie miał wtedy czasu. Szkoda tylko, że Koralowa nie potrafiła tego zrozumieć. Cynamonka siedziała naprzeciwko Astrala, przyglądając mu się z przekrzywionym łebkiem. Sama musiała się zastanowić nad tym pytaniem. Nie... Basior na pewno nie miał nic przeciwko Wojownikowi.
– Myślę, że przeżył szok, bo uświadomił sobie, że jestem już dorosła. – Odparła całkiem szczerze. Miała czasem wrażenie, ze tato zatrzymał się na etapie, gdy nosiła jeszcze imię Imbirowa Łuska. No cóż... Był bardzo zabiegany.
– Też będziesz kiedyś się martwił o Iskierkę, gdy osiągnie już odpowiedni wiek. Będziesz się zastanawiał czy nikt jej nie skrzywdzi i nie wykorzysta. Czy będzie szczęśliwa z danym smokiem czy smoczycą. Spróbuj wyobrazić sobie, że za jakiś czas dostaniesz od niej wiadomość, że wykluło jej się pisklę. A Ty nawet nie zauważyłeś, że z kimś się spotyka. – Próbowała pokazać Porankowi inny punkt widzenia. Postawić go w roli Basiora. Już tak chyba miała, że zawsze broniła tego Uzdrowiciela. I to, że czuła się nieco winna. Mogła przecież wcześniej powiedzieć tacie o pisklaku. O Astralu. Nie zasypywać go nagłymi rewelacjami w środku nocy. Ale z drugiej strony... Wtedy czuła się bardzo niepewnie. Nie wiedziała jeszcze kim jest dla niej Gwieździsty. To i nic nikomu nie powiedziała.
Wstała i powoli zbliżyła się do Astrala. Stanęła przed nim i zadarła nieco łebek do góry, by spojrzeć mu w ślepia.
– A Ty... Nie mogło mnie spotkać nic lepszego. – Rzekła z pewnością w głosie. To wszystko... Przyszło dość niespodziewanie. I okazało się dobre. Przystawiła pyszczek do szyi Poranka i zaczęła powoli, z czułością lizać jego łuski, zostawiając delikatne pocałunki.
: 05 sty 2021, 12:32
autor: Pasterz Kóz
Koniec walki? Szybko poddała się, choć Gwieździsty wolał o tym nie wspominać, żeby nie ponawiać bitwy. Mentalnie uznał się za zwycięzce, bo to nie on odpuścił, ha!
Usiadł na śniegu, odgarniając go trochę uprzednio ogonem, żeby nie siedzieć tak bezpośrednio na nim. Dalej ziemia była wilgotna, wręcz mokra i lodowata, aczkolwiek dzielnie zniesie te ciężkie warunki. Nie miał z resztą wyboru oprócz stania w miejscu.
~ To proste, zabronię się jej spotykać, dopóki nie będzie w moim mniemaniu na tyle dorosła. Czyli nigdy ~ prychnął rozbawiony, mówiąc oczywiście żartem. Zdawał sobie sprawę, iż Iskra kiedyś dorośnie, znajdzie partnera, a on będzie mógł tylko modlić się do Immanora, żeby ten ktoś okazał się właściwym smokiem. Ewentualnie Astral będzie musiał zastanowić się jak zamaskować morderstwo. Pewnie Goździk lepiej by sobie poradziła z tym jako Łowczyni, więc pewnie wziąłby ją ze sobą. W końcu nikt nie ma prawa skrzywdzić jego dziecka!
~ Co do Basiora... Jesteś pewna, że to przez to? W sensie, może nie traktuje mnie jako odpowiedniej partii dla Ciebie? ~ zasugerował. Mało razy Uzdrowiciel go leczył? Wiedział jakie życie prowadzi i jakie wyniki miewał na arenie. Jeśli szczęście sprzyjało głupim, to Poranek musiałby być bardzo mądry. Z resztą, czy medyczna praca zwalniała z obowiązków rodzinnych? Skoro znajdował czas na przyjemności to musiał liczyć się z konsekwencjami, czyli dalszą opieką. Wychować się bez rodziców... To nie było miłe. Sam coś o tym wiedział.
Jego zamyślony spojrzenie skupiło się na Cynamonce, gdy tak wstała i podeszła do niego. Pozwolił lizać się po pysku, absolutnie nie sprzeciwiając się pieszczotom
~ Ja czyli kto? Bo wiesz, jest nam razem przyjemnie, mamy pisklaka... Ale kim właściwie jesteśmy? ~ spytał cicho, choć nadal mentalnie, samemu przechodząc do delikatnego lizania pyszczka samicy, zjeżdżając powoli na dół po szyi, gdzie składał najwięcej pocałunków.
: 06 sty 2021, 1:20
autor: Słodycz Ziemi
Gdyby mogła usłyszeć niewypowiedziane na głos myśli Poranka to tylko przewróciłaby ślepiami i zrzuciła śnieg z tej gałęzi nad nim. Ale na szczęście dla niego, nie czytała w myślach. Zachichotała natomiast na słowa o Iskierce, chociaż w głębi duszy obiecała sobie, że porwie kiedyś córkę na rozmowę tylko we dwie i omówi z nią pewne rzeczy oraz upewni się, że młoda może spokojnie i bez przeszkód wychodzić na randki z ładnymi samcami bądź samiczkami. Ale to dopiero za wieeeleeee księżyców.
Co? Teraz poczuła się jakby to jednak na nią spadł ten śnieg z gałęzi. Właściwie to nie spodziewała się tego pytania.
– Wątpię czy uznałby kogokolwiek za odpowiednią partię. Nie rozumiem dlaczego Ty miałbyś być od kogoś gorszy, skoro jest wręcz przeciwnie. I eeee to na szczęście nie jest decyzja mojego taty. – Miała nadzieję, ze ucięła już te wątpliwości. Nie zmieni przecież nastawienia swojego ojca. Może tylko próbować. Jeśli Astral chciał mieć z nim dobry kontakt, to sam mógłby Basiora zaczepić o rozmowę. Samczą. Najlepiej bez przelewania krwi. Ale wracając...
Po jej ciele rozeszło się przyjemne ciepło, gdy i Poranek przyłączył się do niewinnych pieszczot. Ciekawe czy kiedyś przestanie reagować na jego gesty w ten sposób? Nie odpowiedziała od razu na zadane przez niego pytanie, trzymając jeszcze chwilę pyszczek przy jego pyszczku. Bo... Co jeśli robią to po raz ostatni? Odsunęła się jednak w końcu, by móc na niego swobodnie spojrzeć, a może i sama próbowała wyczytać coś z jego ślepi. Zastukała pazurami o nagą, zmarzniętą ziemię. No i co miała mu powiedzieć?
– To więcej niż tylko przyjemność i pisklę. Przynajmniej... dla mnie. Zaufaj mi gdy powiem, że właściwie nie ma dnia, w którym nie zastanawiałabym się czy wszystko u Ciebie w porządku, albo czy nie odniosłeś żadnych poważnych ran na arenie. – Mówiła powoli, spokojnie, chociaż wewnątrz czuła głęboki niepokój. Oto otwierała się przed kimś po raz pierwszy.
– Każdego dnia, gdy wracam z polowania i odwiedzam Iskierkę, mam nadzieję, że Ty również będziesz wtedy w grocie. Nie tylko Brodacz, który pilnuje jej podczas Twojej nieobecności. W Ziemi wszyscy jesteśmy rodziną, natomiast Ty przez ostatnie księżyce stałeś mi się bliższy niż inne smoki w Stadzie. I poza nim. To co czuję przy Tobie nie sprowadza się tylko do... przyjemności. I... Nie chciałabym tego stracić. – Mówiła równie cicho co on. Zdawała sobie sprawę, że dość jasno wypowiada się o swoich uczuciach do Wojownika, nie mając pewności czy traktował to w taki sam sposób co ona. Wiedziała, że on mógł zupełnie inaczej na to spoglądać. Chcieć się jedynie zabawić. A ona nie miałaby pretensji. Bo nie mogła powiedzieć, że żywiła do niego głębokie uczucia podczas ich pierwszego zbliżenia. One przyszły z czasem, a Cynamonka się temu nie opierała. Wtedy jednak nic sobie nie obiecywali, więc nie miała prawa niczego oczekiwać teraz. Chociaż odniosła wrażenie, że on również cieszy się z jej obecności. Nie tylko w tych... przyjemnych kwestiach. Ale z drugiej strony widziała po rodzicach jak bardzo zmienne są smoki. Najpierw ona sama powstała jako wynik eksperymentów między Basiorem i Szarlatanką, a teraz? Matka przedstawiła jej nową smoczycę z Wody, Paqu, jako swoją partnerkę, a ojciec żył w trójkącie z Pyzą i Agatkiem.
– A Ty.. Co Ty myślisz o mnie?
: 08 sty 2021, 2:57
autor: Pasterz Kóz
Całe szczęście, że nikt nie miał umiejętności czytania w myślach, tylko tego by mu brakowało! Przynajmniej dowiedziałby się, iż nie będzie musiał przeprowadzać męskiej rozmowy z Iskrą na temat umawiania się z samcami, samicami i innymi ami, których jako rodzic oczywiście nie zdzierżyłby. Chyba rozumiał powoli Basiora.
Więc nie jest gorszy, przynajmniej w opinii Goździk. Nie spodziewał się raczej innego zdania na ten temat, może to pytanie nie powinien kierować do niej, aczkolwiek liczył na jakąś próbę rzucenia światła na całą sprawę. W końcu wszystko działo się nagle, szybko, bez zastanowienia, a Poranek był raczej spokojnym myślicielem, który analizował każdą najdrobniejszą rzecz w głowie, tak jak teraz. Więęęc przejdźmy dalej!
Z ironią prychnął na pierwsze słowa Goździk.
~ Sugerujesz, że nie wrócę kiedyś z areny? Immanor nade mną czuwa, nie bój nic ~ powiedział mentalnie, pomimo powagi sytuacji. Drobny żarcik. Od razu jednak spoważniał, choć kusiło go, żeby rzucić czymś typu "jesteś gupia i cuchniesz, narka", ale wtedy całkowicie zniszczyłby atmosferę. Wystarczy, że już w swoim umyśle miał tą chorą wizję, a nie chciał psuć tej chwili.
~ Wiesz, zawsze myślałem, że jak znajdę tą jedyną to po prostu będę wiedział. Zobaczę ją, strzeli mnie piorun z nieba i będę wiedział, iż to ta z którą spędzę resztę życia, razem we dwoje. Ewentualnie jeszcze pisklaki podadzą nam wodę na starość. Życie jednak nie jest takie proste i budowanie relacje nie dzieje się ot tak, to proces... ~ urwał, unosząc na chwilę łeb do góry i spoglądając na niebo. Chwilę tak milczał, próbują dobrać odpowiednie słowa, nawet zamachał łapą w powietrzu, ale nic to nie pomogło.
~ Dobra, bredzę ~ skierował wzrok na piękną Goździk. ~ Zakochałem się w Tobie, dobra? Nie spodziewałem się tego, stało się to dosyć nagle. Nie pomyślałem, że tak będzie ani że to będziesz Ty, ale to jesteś Ty. To Ciebie szukałem. Może to zbyt poważne słowa, nie jesteśmy razem... Bo jesteśmy, co nie? Nie jesteśmy razem zbyt długo, lecz zaryzykuję i dam sobie za to odciąć łapę. Kocham Cię Goździk i chcę spędzić z Tobą resztę swojego życia ~ wyznał, może z lekko drżącym głosem, ale za to dumnie wypinając pierś, żeby emanować złudną pewnością siebie. Starał się też skupiać wzrok na Cynamonce, aby nie odwracać wzrok ze strachu o odrzucenie, że zaraz powie "spadaj stary dziadku, to była tylko jednorazowa przygoda". Aż końcówka ogona drżała mu ze zdenerwowania! W końcu to była jego pierwsza taka sytuacja w życiu i oby ostatnia.
: 09 sty 2021, 22:26
autor: Słodycz Ziemi
Wcale nie wyglądała na przekonaną słowami "Immanor nade mną czuwa", ale niech mu będzie. Ale niech tylko spróbuje kiedyś umrzeć! Sam będzie to tłumaczył Iskierce phi! Właściwie to miała do niego pytanie związane z walkami, ale to może po tej rozmowie. I o bogowie, dobrze, że nie rzucił tym obrzydliwym żartem! Nie znalazłaby odpowiednio dużej zaspy, w którą mogłaby go wrzucić za śmieszkowanie w takim momencie.
– Oczywiście, że wrócisz z areny. Przecież jesteś najlepszym Wojownikiem, a teraz masz jeszcze do kogo wracać. – Wcale nie podejrzewała, że kiedyś ośmieliłby się tam umrzeć. A zresztą miała podstawy by tak myśleć. Podczas gdy inni biegali bez łap czy z urwanymi skrzydłami, Poranek od zawsze wydawał się całkiem dobrze trzymać. Miał wprawdzie kilka blizn, w tym jedną dziwną białą, ale chyba niezbyt to było poważne, prawda? Musiał siać postrach na arenie, niczym prawdziwa gwiazda śmierci.
Obserwowała go z uwagą, gdy opowiadał o piorunach i znalezieniu tej jedynej, na zawsze... I sama analizowała jego słowa. Pierwszy raz spotkała się z podejściem związku na zawsze. Właściwie to Goździk nie miała pojęcia jak funkcjonują związki, do tej pory myślała, że smoki są ze sobą tak długo, jak długo jest im ze sobą dobrze, dopóki się dogadują i dbają o siebie nawzajem, a każdy dotyk jednego z nich budzi w tym drugim przyjemne uczucia. Myślała, że każdy taki związek ma jednak swoją datę, gdy się zakończy i już nic nie będzie. Oczywiście nie chciała o tym myśleć, ani nawet się nad tym teraz zastanawiać. Było jej zbyt dobrze przy Poranku, by planować kończenie czegokolwiek. Dlatego z zafascynowaniem słuchała jego słów, to co mówił było bardzo romantyczne, a wizja, którą roztaczał przyciągała ją do niego. Zestarzeć się razem z Gwieździstym, gdzie obydwoje mieli przed sobą jeszcze dziesiątki księżyców... Potrafiła sobie to wyobrazić. I mówił o pisklakach. Ona też chciała więcej piskląt. Miała nadzieję, że Iskierka nie będzie jedyna. A nie widziała innego smoka, który mógłby być lepszym ojcem niż Astral. Bardzo dobrze sobie radził przy małej, jakby miał do tego dar. Miała już zaprzeczyć, że wcale nie bredzi, gdy nagle powiedział te słowa na "k". Słowa, których nie mówi się przy przelotnych znajomościach. Słowa, które mają dużą wagę i moc. Słuchała Poranka, nie przerywając mu. Na jej pyszczku powoli pojawiał się delikatny uśmiech, a na policzkach zakwitł nieśmiały rumieniec. Gdy skończył, spojrzała na niego, a on mógł zobaczyć w jej błękitnych ślepiach odbicie tych wszystkich słów, które wypowiedział. Bo patrzyła teraz na niego z niczym innym jak z czystą miłością.
– Zostaw swoją łapę, wolę Cię ze wszystkimi. – Zaczęła, a w tym czasie jej ogon sunął powoli w kierunku ogona Nieba, by spleść się z nim w czułym uścisku. Już nie miał powodów, by drżeć ze zdenerwowania. – Ja też się w Tobie zakochałam, Poranku. Pierwszy raz poczułam coś do Ciebie już podczas naszej nauki. Zaimponowałeś mi wtedy tym, jak zdolnym nauczycielem jesteś. Podobała mi się pasja i zaangażowanie z jakimi podszedłeś do tego żeby nauczyć mnie walczyć. Wiele razy później myślałam o Tobie, chociaż byłam chyba jeszcze za młoda żeby zrozumieć co się dzieje. Później po naszym spacerze tu, w zagajniku – w tym momencie zarumieniła się jeszcze bardziej, na wspomnienie tego, jak blisko wtedy byli, a Astral na pewno widział teraz po niej o czym myślała – to co do Ciebie czuję nie zniknęło, a pogłębiło się. I z każdym dniem co raz bardziej uświadamiałam sobie, że... Kocham Cię, Poranku. I nie chcę nikogo innego. Nie spodziewałam się tej miłości, przyszła nieoczekiwana. Nie żałuję żadnej chwili, którą z Tobą spędziłam i jestem pewna, że każdą kolejną chcę spędzić u Twego boku. To do Ciebie chcę się tulić gdy zasypiam i przy Tobie budzić się każdego dnia. – Jej głos również drżał z nadmiaru emocji. Czuła się jakby wyjawiła właśnie jakiś głęboko skrywany sekret. Mogła, bo Astral jest nie tylko jej partnerem, a również najlepszym przyjacielem. Obdarzyła go nie tylko miłością, lecz również swoim największym zaufaniem. Zbliżyła się, wciskając łebek w zagłębienie między jego szyją, a żuchwą i delikatnie, bezboleśnie skubnęła w tym miejscu zębami, tylko po to żeby zaraz przejechać tam niespiesznie językiem. W tym czasie prawą łapką kreśliła powolne kółka na jego ciele – na barku, na piersi, na przedniej łapce.
: 11 sty 2021, 22:48
autor: Pasterz Kóz
Jasne, najlepszym Wojownikiem. Przynajmniej miło mu się zrobiło na słowa o tym, że ma do kogo wracać. To była prawda akurat i miło grzało mu to serce, gdy o tym myślał.
Dalsze słowa tym bardziej wprawiły go w euforię, choć hm, na to liczył podświadomie. Był raczej optymistą, ale i tak cieszył się z jej słów, aż na pysku wykwitł mu szeroki uśmiech.
~ Czyli oficjalnie jesteśmy razem na dobre i na złe ~ podsumował. Nie musiał pytać o jej definicję związku, skoro sama powiedziała, że chce tylko jego i nikogo innego. Nie będzie tak jak w przypadku jej ojca, co do czego Astral nie miał problemu, ale samemu nie chciałby dzielić się swoją partnerką. Byłby wtedy zazdrosny o nią, niezależnie czy samemu mógłby się wiązać z innymi w przelotnej znajomości. Był bardziej stały i romantyczny, niż rozwiązły i chętny do przygód. Najwidoczniej Goździk też miała takie podejście... Prawda?
Okrył samicę skrzydłami, pozwalając, żeby chwilę stali tak w ciszy i rozkoszowali się sobą, skoro wyznali już swoje uczucia. Nie było to łatwe, aczkolwiek wszystko dobrze się skończyło.
: 12 sty 2021, 13:00
autor: Słodycz Ziemi
Stała tak jeszcze chwilkę, tuląc się do Wojownika, a jej serduszko wypełniało szczęście. Skinęła tylko łebkiem na potwierdzenie jego słów, nie dodając już nic więcej. Bo już chyba powiedzieli sobie wszystko, co mieli do powiedzenia. Kolejnych rzeczy będą się dopiero uczyć o sobie. Goździk czuła się tak, jakby stała na początku niesamowitej przygody.
Chociaż zastanawiała się nad jedną rzeczą. Skąd w Poranku taka pewność do tego wszystkiego? Czy to wynik jakichś wcześniejszych wydarzeń?
– Ej, Poranku, skąd wiesz, że wolisz samiczki? Znaczy... Było Ci wcześniej źle z samcami? – Przekrzywiła łebek, zerkając na niego w zastanowieniu. Pytała całkiem naturalnie, równie dobrze mogłoby to być pytanie w stylu "jak Ci minął dzień". Próbowała zrozumieć co kierowało smokami przy wyborze partnera, porównując ich odpowiedzi do tego co mówiła jej kiedyś Szarlatanka, a Poranek wyglądał na niewiele młodszego do niej.
: 13 sty 2021, 17:50
autor: Pasterz Kóz
Zmrużył podejrzliwie oczy, spoglądając na Cynamon. Jak to... Skąd wiedział? Aż zamrugał ze zdziwienia. No, po prostu wiedział, co nie?
~ Nie byłem z innymi samcami. A skąd wiesz, że Ty wolisz samców? Tak się po prostu czuje, wiesz, taki pociąg do kogoś... No ~ odpowiedział, choć... Czy ona go sprawdzała czy kogoś miał? W końcu nikt nie pytał o tak prozaiczne rzeczy, to jak spytać o to czy niebo jest błękitne. Jest! Ale skąd wie, że jest? Bo jest! Nie rozumiał do końca sensu pytania.
~ A ten... Bo Basior jest w dosyć otwartym związku, co nie? Czy Ty... Też tak chcesz? ~ spytał, woląc się upewnić, skoro już wjechali na takie tematy dotyczące ich przeszłości, upodobań i innych takich. Rozumiał, że Goździk mogła chcieć być wyzwolona czy jak tam chciałaby to nazwać, ale Astral raczej nie chciałby takiej relacji. Miłość miłością, lecz dobrze byłoby ustalić takie rzeczy na początku, żeby później w dalszym ich życiu nie wyszły takie kwiatki.
: 14 sty 2021, 23:18
autor: Słodycz Ziemi
– Tak, chyba tak się czuje... – Odparła w zamyśleniu. To ciekawe co czuli jej rodzice przy sobie, skoro Szarlatanka lepiej czuła się z samicami, a Basiorek z samcami. A jednak przecież pojawiła się ona, Brzośka i Shiron. Poranek zdawał się mieć za to inne podejście niż dwójka Uzdrowicieli. I Goździk też bardziej skłaniała się do wizji związku jaką ma Astral. Och i znowu rozmowa o jej tacie.
– To chyba nie jest otwarty związek. Raczej żyją sobie w trójkę. – Wzruszyła łagodnie barkami. Dopóki jej rodzice byli szczęśliwi, mogli robić co chcieli. A Cynamonka wcale nie musiała podążać ich śladami, prawda? Zachichotała cicho na kolejne pytanie i zerknęła na partnera z rozbawieniem. No proszę, proszę, dopiero wyznali sobie miłość, a jemu już takie myśli chodzą po łebku.
– Och... Hmmm... Poranku, szybki jesteś. Dopiero wyznaliśmy sobie uczucia, a Ty już mi proponujesz otwarty związek? – Zrobiła urażoną minkę, odwróciła się i usiadła tyłem do niego, zaplatając łapki jedna za drugą. No typowy foch. Prawie, bo przekręciła łebek i spoglądała na niego ukradkiem, a ślepia lśniły jej wesoło. Wiedziała, że nie o to mu chodziło, gdy zadał swoje pytanie, tylko się droczyła. Przecież była pewna, że słuchał jej uważnie jeszcze chwilę temu. Mówiła mu, że chce tylko jego.
– Boisz się, że będziemy się nudzić tylko we dwójkę? – Zapytała tajemniczo i zerknęła na niego chochliczym wzrokiem, a jej ogon zakołysał powoli się na boki. Sprawiała wrażenie jakby coś knuła. Albo czekała aż podejdzie?
: 16 sty 2021, 21:10
autor: Pasterz Kóz
Hm, czyli to w ogóle nie był związek, jedynie relacja polegająca na zapewnianiu sobe przyjemności. Choć brzmiało to dobrze, to dla Astrala brakowało w tym uczucia, głębi, nie chciał oddawać się zwierzęcym zachciankom, a wolał coś trwałego, coś dla umysłu i duszy, nie tylko dla ciała. Nie żeby krytykował czyjś związek, zwłaszcza, że należał do niego jego własny brat (z którym w sumie nie miał kontaktu), aczkolwiek miał pewne przemyślenia na ten temat.
~ Nie, nie, oczywiście, że nie chodziło mi o otwarty związek... Chociaż... ~ udał, że się zastanawia, unosząc wzrok ku niebu w sztucznym zamyśleniu. W ogóle nie przejął się fochem Goździk, nie z nim te sztuczki, przecież był bogiem dobrego humoru.
~ Nieee, jednak to nie dla mnie ~ wrócił wzrokiem ku Cynamon z lekkim uśmiechem. ~ Aczkolwiek jeśli chodzi o nudę, to jestem pewny, że ani sami nie będziemy się nudzić, ani też nasze dzieci nam na to nie pozwolą ~ stwierdził. Iskrze przydałoby się rodzeństwo, a oni ewidentnie lubili starać się o poszerzenie rodziny. Nic więc dziwnego, iż powoli podszedł bliżej samicy, aby nachylić się nad jej szyją i zacząć ją delikatnie lizać. O ile mu na to pozwoli i nic nie knuła.
: 18 sty 2021, 0:43
autor: Słodycz Ziemi
Nie odezwała się już nic na te rozważania o otwartych związkach. Była pewna, że poczułaby ukłucie zazdrości, gdyby Poranek miał inne podejście do ich relacji. Na szczęście zdaje się, iż obydwoje chcieli tego samego.
Przymknęła ślepia i uśmiechnęła się z zadowoleniem, czując drobne pieszczoty na swojej szyi. Astral... Tuż obok, tak przystojny. Po chwili niespiesznie wstała i otarła się zalotnie o bok samca, prężąc grzbiet niczym kotka. W tym samym czasie końcówka jej ogona powoli i delikatnie przejechała po lewym udzie Poranka, a na pyszczku Goździk wykwitł drapieżny uśmiech. Tak, zdecydowanie była w nastroju do starania się o więcej piskląt. Zerknęła na niego i położyła prawą łapkę na jego piersi.
– Nie walcz, Wojowniku. – Zamruczała cicho kuszącym tonem i nacisnęła mocniej, uważając jednak, by nie wbić w niego pazurów. Nie chciała żeby go coś zabolało. Chociaż na arenie chyba podobała mu się ostrzejsza zabawa. Ona wolała jednak mniej dziko, a przynajmniej bez krwi i rozcinania łusek. Przylgnęła teraz do niego, a pod ich łapami, z pomocą maddary, pojawiła się imitacja legowiska ze skór zwierząt. Powinno być trochę bardziej miękko, a przynajmniej do momentu, w którym Cynamonka nie rozproszy się na tyle, że nie będzie mogła skupić się na utrzymywaniu czaru.
: 20 sty 2021, 18:52
autor: Pasterz Kóz
Uśmiechnął się lekko do swojej samicy. Walka nie była jego domeną w tym przypadku, podobnie jak brutalność czy rozlew krwi. Był raczej opanowany, tak jak nacodzień w życiu.
~ Och, nie zamierzam ~ nachylił się ponownie, żeby wrócić do powolnego lizania szyi Goździk, po czym nagłym ruchem niespodziewanie pchnął ją na stworzone przez nią legowisko, oczywiście delikatnie, bardziej chcąc jej pozwolić opaść na nie. Oboje nie będą walczyli.
~***~
Po ich chwilach uniesienia, wtuleni w siebie leżeli jeszcze na magicznym legowisku ze skór, uprzednio tworząc go na nowo, gdy mogli się na tym skupić. Teraz to Poranek zajmował się podtrzymaniem czaru dla ich wygody.
~ Tym razem chyba nie uciekniesz od razu, hm? ~ zapytał, okrywając ją nieco szczelniej skrzydłem dla osłonienia przed chłodem. Co prawda leżeli w jaskini, aczkolwiek i tutaj zimno wdzierało się nieubłaganie. Maddara Poranka i temu stawiała opór, tworząc wokół nich przezroczystą bańkę, jednakże nie wiedział jak długo podtrzyma czar.