Strona 25 z 39
: 22 mar 2021, 15:50
autor: Światło Głębin
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Skarabeusz wypuścił powietrze z nozdrzy, słysząc mentalną odpowiedź Sahidy. Następny gryf? Teraz czuł się nie zbyt dobrze że rozdzielił się od niej. Co prawda wydawało się że drugi osobnik nie przejawiał agresji, jednakże co by mogło się stać gdyby zaatakował? Może Żuczek powinien bardziej skupić się na tym by być wsparciem dla innych, niż próbować rozwiązać wszystko samemu. Prawdę mówiąc praca z innymi smokami nie była jego najlepszą stroną.
Wyczuł że reszta chyba także usłyszała wiadomość. Warto było spróbować. Może uda się rozwiązać cały problem bez walki. Sam nie miał wiele do roboty, póki nie było przy nich Sahidy. Jedyne co mógł zrobić o czekać na decyzję reszty. Przelał maddarę, trzymając ją w pogotowiu, gdyby gryf zaatakował jego lub kogoś z reszty uczestników. Koncertował swój wzrok na stworzeniu gotowy odgrodzić ich od ataku twardą, kryształową barierą.
: 23 mar 2021, 11:11
autor: Czarci Pomiot
Oho, zbliżała się Plagijka. I stanęła zdecydowanie za bardzo blisko Pomiot i Błazenka niżby tego chciała. Pomiot nie zaszczyciła jej nawet spojrzeniem, była zbyt zajęta wpatrywaniem się w miejsce, gdzie skrył się gryf. Pewnie z jednej strony wolała mieć kogoś u boku, a z drugiej ta buńczuczność trochę ją w tym momencie irytowała. Może mogłaby sobie sama pozwolić na jakieś ofensywniejsze zagrywki, gdyby nie fakt, że robiła tutaj za Błazenkowego obrońcę, więc każdy atak skierowany w nią mógł potencjalnie zagrozić i młodemu.
– Odwrót? Jaki odwrót? – mruknęła rozbawiona do Rogatej. No aż takich poświęceń nie zamierzała robić, co jej w ogóle do łba strzeliło? Pomiot nadal była Pomiotem. Nie odpuszczała tak łatwo – Mamy tu kulę, więc coś trzeba by z tym zrobić. Tylko najpierw trzeba ściągnąć tą karykaturę ptaka z drzewa.
Szkło chyba nadal się w miarę dobrze nagrzewało, nie? Może należałoby spróbować zionięcia. Nie wiedziała jednak jak ta dziwna odmiana drzew zareaguje z jej ogniem. Może to drzewo jest częściowo szklane? Ciężko było stwierdzić, wolałaby nie podpalić całego lasu, by ściągnąć jednego gryfa z drzewa. Przydałby się ktoś z kwasem. Część przedostałaby się przez te szklane liście i go trochę przypaliła. Mógłby się wystraszyć i uciec. Albo wprost przeciwnie – rzucić im się do gardeł.
Więc Sahidzie udało się znaleźć innego gryfa? Może uda im się jakimś cudem uniknąć konfrontacji.
~ Sądząc po tropach to raczej sam jest młody. Może to jakiś koleżka z grupy. Jak uda ci się go tu przyciągnąć, to może ten drugi odda nam kulę ~ posłała mentalną wiadomość Sahidzie. Raczej dziwne byłoby, by dwa zupełnie nieznajome sobie gryfy żyły na tym samym terytorium. Zapewne ze sobą współpracowały. Teraz przyszło im jedynie czekać na przybycie Ziemnej i liczyć, że drugi gryf nagle nie zamieni się w krwiożerczą bestię. Nie wyobrażała sobie jakim cudem przytarga za sobą całego, młodego osobnika, ale z wielką chęcią to zobaczy. Czerwone ślepia Czarciej nadal były utkwione w koronie drzewa. Im dłużej tutaj stali, tym większe miała wrażenie, że w końcu stwór się rozsierdzi i będą mieli spory problem.
: 23 mar 2021, 15:43
autor: Czas Końca
– Więc róbmy to cośśś – zaproponowała słodko, zdając się kompletnie ignorować fakt, że Ziemna futrzasta małpeczka znalazła drugiego gryfa i jego przyprowadzenie go tutaj może wiele zmienić. Irytował ją syczący ptaszor na drzewie oraz pozorna bezradność swoich towarzyszy, choć Kage nie potrafiła się zdecydować, czy jej to odpowiada, czy nie. Z jednej strony nie cierpiała bezczynności, z drugiej to przecież jej dorastający wrogowie, nie zaś prawdziwa drużyna; nie miała interesu w pomaganiu im. Z tego też powodu powstrzymała się od protestów, podsuwania własnych propozycji, czy jakiejkolwiek innej formie pomocy. Była tu jako irytujący komentator i obserwator, nic więcej.
Smoczyca nie ruszyła się z miejsca, otworzyła jedynie lekko paszczę i również zasyczała. Dosyć zjadliwie, acz cicho. Biorąc pod uwagę jej wadę wymowy i sykliwy sposób mówienia, wydawanie tego jednego dźwięku wyszło jej całkiem realistycznie. Niech gryf wie, że jeśli szuka rozmówcy, to go znajdzie. Może nawet się dogadają, przemawiając w języku żmij? Ha, to byłoby zabawnie.
Poza tą małą czynnością nie zrobiła nic. Posadziła tyłek na ziemi, a jej paszczę ozdobił wyraz ostentacyjnego znudzenia. Na miejscu tego gryfa już by dawno stąd odleciała.
: 24 mar 2021, 9:42
autor: Niesforny Kolec
Przylgnął do Czarta.
Mrużył oczy. Chciwie śledził kulę, z niechęcią przenosząc wzrok na gryfa. Przycupnął na gałęzi i siedzi. Paskudny ptak! Dreptał niecierpliwie w miejscu, ugniatając ziemię poduszeczkami. Rozmowy zdawały się nie docierać do niedźwiedzich uszu przez pewien moment.
– Może chciałby coś zjeść. Ptaki lubią jeść – stwierdził ni stąd, ni zowąd. Głowa obróciła się w poszukiwaniu jakiegoś kamienia. W oczach błysnęło. Jeśli natomiast nie chciałby zejść... nie powinni się powstrzymywać przed walką o swoje. Nawet Czarcia się nie poddawała, więc na pewno miał rację. Obrócił do niej głowę, głównie od niej oczekując potencjalnej odpowiedzi. W końcu plagijski podżegacz nadal nie wyglądał na zbyt godnego zaufania po tym, co sobą ukazał. Błazenek doprawdy piętnował taką niesubordynację! Mogła więc poczuć całkowicie jego wybitne niezadowolenie w ukazanym drobnym grymasie, jaki wypełznął na pisk Rybki.
: 26 mar 2021, 23:47
autor: Strażnik
Wyglądało na to, że młodzi znaleźli się w patowej sytuacji, jeżeli nie byli gotowi wyznaczyć sobie lidera, bądź samodzielnie podjąć decyzji. Z jakiegoś powodu uwięziony gryf tkwił dalej na swoim miejscu, sycząc zajadle i co jakiś czas poruszając gałęziami. Zejście do przeciwników, gdy było ich tutaj aż tyle, zupełnie by mu się nie opłaciło, chyba że... coś by mu w tym pomogło.
W gryfiej furii zwierz nie zauważył, że jedna z gałęzi osłabła pod wpływem jego ciężaru, a potem w ostateczności pękła, posyłając stworzenie ku ziemi. Przychylność losu, czy sama Sennah chcąca zmotywować nieśmiałą młodzież? Mimo iż zwierzę było dalekie od pełnych rozmiarów, jego drobne łapy nie do końca odzwierciedlały jego gabaryty. Łbem równał się z najdojrzalszymi obcymi, a choć po jego niezgrabnym lądowaniu dostrzegli, że jedno z jego śnieżnobiałych skrzydeł jest nienaturalnie, boleśnie wygięte, to nie czyniło mniej groźnym widoku jego pazurów oraz zakrzywionego złotego dzioba.
Zwierzę wrzasnęło na nich, strosząc futro na grzbiecie, a potem machnęło kończyną ostrzegawczo, jak zagoniona w kąt puma. Mierzyło wzrokiem głównie Rogatą, w której dostrzegało największe zagrożenie, ale nie doskakiwało do niej. Zamiast tego gryf przylgnął zadem do szklistej powierzchni drzewa, żeby strategicznie zabezpieczyć swój tył. Na tym etapie najmniejszy gwałtowny ruch wystarczył, aby sprowokować go do ataku, bo tylne łapy podkurczone miał do wyskoku.
W międzyczasie Sahida zdołała osiągnąć nie tylko sukces w przekonaniu małego gryfa do skosztowania suszonego mięsa, ale również zainteresowaniu go swoją sztuką. Zwierzę wciąż bało się, że swoim zachowaniem może sprowokować jej wrogość, więc choć stale mruczało, manifestując swój dyskomfort, robiło to dość cicho. Gdy patyk ostatecznie wycofał się z obszaru roboczego, młode przekrzywiło łeb, w zaciekawieniu mrużąc oczy. Nie pojmowało tych przedstawień, ani słów używanych przez smoka, lecz było dość inteligentne, by wyłapać próbę komunikacji. Z dzioba wydobył się krótki syk, ale nie noszący znamienia wrogości. Czy to możliwe, że w ten sposób o coś pytał? Gdy zaczęła się oddalać, gryf uległ pokusie podążania za mięsną ścieżką, obniżając łeb za każdym razem gdy był dość daleko, by niepotrzebnie nie odsłaniać karku przed drapieżnikiem. Najwyraźniej głód pokonywał nieufność, choć łatwo było o zdradę tego tymczasowego zaufania, zwłaszcza że czasami młody zatrzymywał się na dłużej, a potem oglądał na drzewo, z którego zeskoczył, jakby nie chciał go zostawiać. Gdzież ona go prowadziła?
Następny odpis około poniedziałku
: 27 mar 2021, 18:52
autor: Ostoja Zimy
Poczuła ulgę, kątem oka widziała jak gryf idzie za nią i posila się kawałkami suszonego mięska. Miała nadzieję, że zanim skończy jej się zapas to dojdą we wskazane w wizji miejsce. Przedzierając się przez szklany gąszcz, idąc po swoich wcześniej pozostawionych śladach, pociągnęła noskiem kilka razy wyczuwając coraz silniejszą woń towarzyszy. Posłała mentalną wiadomość:
~ Zbliżam się do Was z gryfem więc nie róbcie gwałtownych ruchów ~
– Zaraz zobaczysz się z drugim gryfem – powiedział najłagodniej jak potrafiła i znów rzuciła kawałek suchego pożywienia. Na szczęście nie była aż tak daleko swojej grupy, jak myślała że jest. Przystanęła kawałek dalej od drużyny i pierwsze co ujrzała to obraz nędzy i rozpaczy jakim był gryf. Zmarszczyła brwi widząc jak boleśnie ma złamane skrzydło. – Na Łuski Kaltarela, jak on musi cierpieć – powiedziała bardziej do siebie. Zrobiła krok w bok aby pokazać większemu gryfowi tego mniejszego. Nie wyglądał jakby był rodzicem, tylko rodzeństwem? – Co im się stało? Gdzie ich rodzice? – spojrzała na resztę pytająco, pogrzebała w torbie i rzuciła gryfowi ostatni kawałek suchego mięska do stworzenia ze złamanym skrzydłem. – Musimy mu jakoś pomóc bo albo padnie z głodu albo coś go zabije – powiedziała cicho aby nie prowokować rozjuszonego drapieżnika.
: 27 mar 2021, 19:29
autor: Światło Głębin
Młodzik cierpliwie czekał. Jak widać byli skazani na Sahidę, by rzeczywiście mogli coś zrobić. Jak widać wszyscy woleli wybrać bardziej dyplomatyczne wyjście. Przynajmniej spróbować, jeżeli istniała taka możliwość. Zaskoczyło go to podejście ze strony smoczycy z Plagi. Chociaż może po prostu uparła się żeby nic kompletnie nie robić?
Cieszyło go że Sahida była już całkiem blisko. Mógł poczuć już odrobinę jej zapachu. Miejmy nadzieję że wszystko pójdzie gładko. Gryf wyglądał jakby miał się na kogoś rzucić w każdym momencie. Żuczek szybko przeanalizował sytuację. Błazenek był chroniony przez Czarcią. Tak więc Skarabeusz musiał pilnować by Sahidzie nic się nie stało. Kto wie czy zwierzak nie uzna jej za zagrożenie dla tego młodszego gryfa.
Dopiero gdy Sahida zwróciła na to uwagę, zauważył że gryf miał złamane skrzydło. No to wytłumaczało czemu nie odleciał. – Faktycznie. Ale co możemy zrobić? Nie ma z nami Mirri i chyba żadne z nas nie szkoli się na uzdrowiciela. – Odpowiedział, trzymając swój głos także cicho, nie chcąc rozjuszyć stworzenia jeszcze bardziej. – Mógłbym spróbować stworzyć coś maddarą, ale nie wiem na ile to pomoże. – Rany! Czuł się bezużyteczny w tej misji, nie mógł wpaść na nic dobrego.
: 29 mar 2021, 0:25
autor: Czarci Pomiot
Całość mięśni Czarta napięła się, słysząc odgłos łamanych gałęzi. Bestia gruchnęła w końcu na ziemię, a Pomiot była gotowa na najgorsze. Musnęła skrzydłem Błazenka, chcąc dodać mu otuchy. Czuła, że może jej teraz potrzebować. Zwierz jednak nie rzucił się na nich, a jedynie krzyknął i wycofał się do pnia. Dopiero teraz mogła się mu dokładnie przyjrzeć. Nie był szczególnie wielki, co dawało im nieco przewagi. Pewnie udałoby się im go pokonać, jeśli działaliby razem. Nie miała jednak co liczyć na pomoc Rogatej, więc nie zaryzykowałaby ataku. Wolała sobie poczekać, aż gryf w końcu straci cierpliwość i zaatakuje ją pierwszą. Widziała te rozwścieczone spojrzenia rzucane w kierunku Plagijki. Wtedy będzie musiała w końcu się dołączyć.
Pomiot stała w bezruchu, mrużąc ślepia i wlepiając swoje spojrzenie w stwora. W końcu przyszła Ziemna i drugi gryf. Nie wyglądał równie niebezpiecznie co drugi. Co prawda nie miał złamanego skrzydła, ale skoro nie usiłował wydziobać oczu Sahidzie do tego momentu, to najwyraźniej nie stanowił dużego zagrożenia.
~ Czy wyglądamy na gryfich piastunów? ~ odezwała się mentalnie w łbach pozostałych, nie chcąc bardziej rozjuszać gryfów kłapaniem mordą, kiedy jeden z nich już znajduje się na granicy własnej wytrzymałości ~ Nie mamy żadnych ziół, a najprawdopodobniej rzuci się na ciebie jak tylko poczuje maddarę. Zresztą to są dzikie drapieżniki. Jeśli się ich stąd nie przepędzi, to rzucą się na jakiegoś pisklaka i będziecie go mieć na sumieniu. No chyba, że ktoś jest w stanie przemówić im do rozumu jakoś inaczej ~ jak dla Czarciej, to powinni je stąd po prostu przegnać, a już najlepszą opcją byłoby zarżnięcie obydwóch. Nie zaryzykuje jednak walki z dwójką, gdy przy sobie ma młodego, którego nie jest w stanie osłonić z dwóch różnych stron. Nie zamierzała wyciągać pomocnej łapy do jakiegoś przyszłego mordercy jej pobratymców. Jak inni lubią się w ten sposób bratać, to niech się bratają, ale ona łapy do tego nie przyłoży.
: 31 mar 2021, 0:26
autor: Niesforny Kolec
Potrząśnięcie łbem.
Kolejna mąciwoda! Błazenek nie czuł się zobowiązany do nie robienia gwałtownych ruchów. Nie ukrywał brzydkiego grymasu goszczącego po raz nieskończony na młodym obliczu. "Dlaczego drugi miałby w czymkolwiek pomóc? Prędzej połączą siły, zupełnie jak my", przewijały się kurczowo nieokrzesane przemyślenia. Złote oczy zaiskrzyły się na widok upadającego gryfa. Teraz była szansa.
– Dobić.
Przytłumione, wyszeptane słowo uciekło z pyska pisklęcia zapewne nieoczekiwanie. Niczym niepodyktowane. Doprawdy, lepszym zdawało się zakończyć cierpienia stworzenia, które tak czy inaczej własnego pierzastego skrzydła nie uleczy. Chude ciało zatrzęsło się w niesprecyzowanych emocjach biorących nad nim górę. "Dobrano nas według umiejętności walki. Liczyli się z tym, że komuś może stać się krzywda. Może tego od nas wymagają?" Teorie nie miały końca. Przylgnął jednak bliżej osobistej strażniczki.
: 31 mar 2021, 18:44
autor: Ostoja Zimy
Przewróciła oczami, czy wszystkie smoki jedyne co chcą zrobić to niszczyć i zabijać? Te gryfy były nieszkodliwe a oni mięli zabrać kulę. Stanęła bardziej frontem do smoków, starała się nie unosić głosu, choć jej drżał ze zdenerwowania, na ich brak jakiejkolwiek empatii. Jedyne z czym Sahida mogła się zgodzić, to tym, że inne pisklaki mogłyby wpaść na te gryfy.
Westchnęła głośno – Czy uważacie, że Bogini wysłała nas tu po to abyśmy walczyli z tymi stworzeniami? Myślicie, że Sennah posłała by na nas pokaleczone i wychudzone gryfy? Nie widzicie, że to może być nasza próba? – zmarszczyła nosek, zwłaszcza na Błazenka. Miała ochotę tego małego nicponia natrzeć śniegiem. – Zresztą, martwi mnie też coś innego. Dlaczego dwa gryfy pochowały się w drzewach? Czemu są w takim stanie? – spojrzała na Czarcią – chcesz z nimi walczyć? A może tu jest coś znacznie gorszego przed czym one się chowały? Po prostu... spróbujmy na razie to załatwić bez kaleczenia ich ... proszę. – skuliła uszy i odwróciła łepek w stronę mniejszego gryfka.
: 01 kwie 2021, 23:29
autor: Czas Końca
Obserwowała bieg wydarzeń dosyć biernie, podśmiewając się jedynie pod nosem z powodu niezdecydowania swoich towarzyszy, którzy każdy najdrobniejszy krok pragnęli przegadać, lecz do niczego nie dochodzili w swych dyplomatycznych czynach. Chyba nawet sam Strażnik, Sennah (czy kto tam prowadził to całe wydarzenie) się zniecierpliwił, gdyż, do wtóru trzasku gałęzi zwierzę zleciało. Kage ryknęła najgłośniej jak potrafiła w odpowiedzi na wrzask gryfa i zadarła rogaty łeb, a jej kolczasty ogon ze świstem przeciął powietrze. Było to jednak na tyle. Z chęcią by zawalczyła, lecz hamował ją fakt, że gryf właśnie w niej widział największe zagrożenie. Rzuci się na nią, a na pomoc nie mogła liczyć. Dlatego też nie zrobiła nawet kroku w przód, ba, jakby się nawet cofnęła! Starała się stanąć za najmniejszym w ich grupce, czyli Błazenku. Próbowała to zrobić tak, by nikomu to nie podpadło, gdyż miała w tym swój cel, a by odwrócić uwagę reszty smoków od tego, że przyjmowała podejrzaną pozycję, zaczęła ich prowokować kolejnymi zgryźliwościami.
– I znów gadacie, kłapiecie paszczą, ale nic nie zrobicie. Kompania mi sssię trafiła, nie ma co. Tacy z wasss ssssojusznicy jak ze mnie miły sssmok, nie potraficie sssię zgadać nawet w najprossstszej sssprawie – zakpiła z nich bezczelnie, postanawiając uderzyć w inną strunę. Jednocześnie sięgnęła do źródła maddary i spróbowała czegoś, czego jeszcze nigdy nie robiła. Hebog nauczył ją telepatii, nauczył ją, że mogła przesyłać obrazy oraz przekazywać emocje innym. Ciekawe czy działa to też na inne stworzenia, na przykład takie gryfy? Czas wypróbować. Zalała więc ranne stworzenie wizjami. Najpierw pokazała mu obraz skaczącego w jego stronę smoka, a konkretniej Pomiot, która celowała swymi łapami w jego gardło. Następny był Skarabeusz, który rzekomo skakał w stronę jego poranionego skrzydła. Dla dopiększenia całości za pomocą telepatii zalała umysł gryfa strachem oraz gniewem. Jej cel był prosty – pragnęła sprowokować lub wystraszyć drapieżnika (jedno i drugie powinno być równie skuteczne) i skłonić go do obrony przed grupką, która stanowiła dla niego zagrożenie, a jeśli nawet rzuci się na Kage, uznawszy ją za główne zagrożenie, najpierw będzie musiał podeptać Błazenka. Dzięki tej zagrywce powinna być bezpieczna jednocześnie zaprzepaszczając wysiłki swej drużyny. Mądrząca się Sahida pomagała jej w sianiu niezgody oraz chaosu, dlatego też Kage nie próbowała do niej szczekać, obrzuciła ją jedynie kpiącym spojrzeniem, choć cały swój wysiłek poświęcała na przesyłaniu przerażających obrazów do umysłu gryfa. Panikuj. Atakuj. Broń się.
: 03 kwie 2021, 13:47
autor: Strażnik
Gdy Sahida dotarła do reszty grupy, sprawy potoczyły się bardzo szybko.
Już wcześniej mogła zauważyć, że im bliżej była do swoich znajomych, tym więcej wahania i niepokoju okazywał młody, jakby dobrze wiedział, na jakiej ścieżce właśnie się znajdywał. Wszędzie wokół pełno było zresztą zapachu obcych, które nawet niedoświadczony drapieżnik mógł wyróżnić bez problemu. A jednak nadal za nią podążał, w ostatnim odcinku nie tykając już nawet ofiarowanego mięsa, jakby nie był zdolny go przełknąć. Pióra dochodzące do połowy jego grzbietu nastroszyły się nieznacznie, a i sam łeb powędrował niżej. Na miejscu wydał z siebie niski pomruk, konfrontując się wzrokiem ze swoim rannym krewniakiem. Wydawali się znać, choć trudno było na pierwszy rzut oka określić ich relacje. Młode skuliło ogon, jakby w przeproszeniu i zamarzło na swoim miejscu, kilkanaście kroków od całego zgromadzenia. Patrzyło jednak wytrzeszczonymi ślepiami na przebieg zdarzeń.
Gdy pozostali rozważali co zrobić, do akcji wkroczyła Rogata, która postanowiła ożywić sytuację. Dotknąwszy umysłu starszego gryfa, miała wrażenie, że dochodzi od niego jakaś inna, nieznajoma energia, ale było to krótkie i łatwe do przeoczenia. Dzikie zwierzęta zazwyczaj bardzo intensywnie reagowały na próbę kontaktu przed ich uspokojeniem, zatem zestawiając to z konkretnymi obrazami, Plagijka zdołała osiągnąć swój cel w kwestii zmanipulowania.
Już wcześniej wszyscy dość uważnie obserwujący sytuację, zdołali zauważyć, że drapieżnik przy drzewie wyraźnie spiął się na widok Sahidy w towarzystwie młodego, być może sądząc iż była rzeczą przeciwną do wybawiciela. Stało się. Tylne, popielate łapy wypchnęły spanikowane zwierzę do przodu, wprost na Czarcią, którą irracjonalnie uznał za główne zagrożenie. Nawet jeśli irytował go syk Rogatej, wciąż to nie jej obraz zobaczył w głowie.
Gryf zamierzał wylądować tuż przed Wodną, by następnie przejechać pazurami prawej łapy, po jej piersi – od prawej do lewej i nieco poniżej szyi, by zostawić tam długie trzy szramy. Tym razem nie było żadnego markowania ciosów, przynajmniej z tego co widziała, bo gryf nie widział dla siebie żadnej innej nadziei. Nie do końca musiał przy tej akcji podeptać Błazenka, lecz znalezienie się tak blisko szponów wściekłego drapieżnika, mogło skończyć się dla niego nieciekawie.
Kremowy, mniejszy gryf jedynie zaskrzeczał, na ten okropny widok, ale wciąż trwał w miejscu, sparaliżowany.
//powoli dobiegamy do końca, więc poniedziałek/wtorek mam nadzieję że się najważniejsze odpisy zbiorą
: 04 kwie 2021, 18:00
autor: Czarci Pomiot
Czarcia przestała mieć ochotę na dalsze wyjaśnienia dla mord, które najwyraźniej nie potrafiły zrozumieć grożącego innym niebezpieczeństwa, jeśli nie załatwią tego teraz. Gryfy to nadal drapieżniki, cokolwiek by ich nie przestraszyło, a mogła je przestraszyć cała ich brygada chociażby, to i tak były ewentualnym zagrożeniem. Rogatą nie obdarzyła nawet spojrzeniem. Nie dałaby się rozjuszyć byle słowem. Potrafiła rozpoznać proste sposoby zagrania jej na nerwach i postanowiła zwyczajnie je zignorować. Jedyne co ją aktualnie obchodziło to wściekły gryf w zasięgu jej wzroku i przywierający do jej boku Błazenek. Chciałaby mu rzucić jakieś ciepłe spojrzenie, ale nie mogła oderwać wzroku od zagrożenia.
~ Nie bój się, młody ~ przemówiła w jego umyśle, siląc się na jak najbardziej pewny siebie ton. Nie wiedziała za bardzo jak kogoś poklepać po grzbiecie w takich sytuacjach, więc zamiast muskać go skrzydłem, nieco przycisnęła go nim do swojego boku ~ Załatwimy jakoś te bestie i wrócimy z tą kulą. Ziemiści nie mają za dużo oleju w głowie, ale w końcu ogarną, że pokojowe rozwiązania nie mają tu większego sensu.
Jak przemówiła, tak też się stało. Zauważyła nagłe, nadzwyczajne spięcie w ciele gryfa. Warknęła gardłowo i użyła skrzydła, którym właśnie objęła Błazenka, do silniejszego klepnięcia go w bok, sygnalizując, by jak najszybciej przesunął się gdzieś za nią.
– Do tyłu! – szczeknęła nagląco, rzucając mu przelotne spojrzenie, nim wróciła wzrokiem na gryfa, który zdążył już do niej doskoczyć. Widziała tą zbliżającą się do jej piersi szponiastą łapę, grożącą rozpłataniem jej wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu szarpnięcia. Preferowała, żeby się tu nie wykrwawić. Tatuś by się za nią zapłakał na śmierć. No i nie mogła zawieść swojego podopiecznego. Uniosła prawą, przednią łapę w bok, by przy użyciu czystej siły zdzielić przedramię nadlatującej kończyny gryfa, by sprowadzić ją w dół i zniweczyć jego atak. Pomiot była wściekła. Bezbronne, biedne gryfy właśnie próbowały pociąć ją na plastry. Cóż, jak uda jej się to przeżyć, to mocno się zastanowi, czy by nie zarżnąć też drugiego, by dać przykład jak się powinno postępować z tymi bestiami.
//poproszę chytrego na tą obronę xd
: 05 kwie 2021, 12:40
autor: Ostoja Zimy
Nie wierzyła własnym oczom. Gryf rzucił się na Czarcią, nagle, bez uprzedzenia. Co tak bardzo rozjuszyło to stworzenie? A może... drapieżnik nadal był tylko drapieżnikiem. Zwłaszcza, że ten mógł czuć się zagrożony a był w nieciekawym stanie. Choć dalej Sahida uważała, że coś mocno tu nie pasowało. Ale jeśli Sennah faktycznie posłała na śmierć ranne zwierze, tylko po to by zdać jakiś głupi test... Nie! Na pewno by tak nie zrobiła! Ziemista czuła, że prawdopodobnie popełniła duży błąd ufając temu większemu drapieżnikowi, ale ten mały gryf który jej towarzyszył był jeszcze takim samym pisklęciem jak ona czy Błazenek.
Teraz była w kropce, iść do wodnego pisklaka czy dalej pilnować młodszego gryfa. Zacisnęła mocno zęby. Zrobiło się nieciekawie.
W tym momencie do jej głowy przyszedł szalony plan, pewnie tak głupi że na samą myśl Kaltarelowi opadłyby wszystkie kolce i łuski. Widziała jak Czarcia szykuje się do obrony. Usiadła na pupie i ulepiła łapkami kulkę śniegu i rzuciła nią w pysk gryfa tak, by zwrócił na nią uwagę – Tutaj paskudo! Nie, nie do Ciebie Rogata – wyszczerzyła do samiczki kły w uśmiechu i znów ulepiła śnieżkę i rzuciła w gryfa I jeszcze raz!
– No chodź! Chodź za mną ty ... ty wróblu ty! – była głośna, ruchy miała gwałtowne. Chodziło by drapieżnik skupił się na niej. Czemu? A bo miała zamiar go odciągnąć od reszty uciekając w popłochu. Czy to by zadziałało? Tego nie wiedziała, nie umiała nic, więc może jako przynęta by się sprawdziła.
~ Pilnuj małego gryfa ~ rzuciła tylko do Skarabeusza mentalną wiadomość, a jeśli gryf zaszarżował w jej stronę to ta by pobiegła w miejsce, gdzie znalazła małego gryfa.
: 06 kwie 2021, 22:58
autor: Czas Końca
Jej plan się powiódł! Naprawdę się powiódł! Gryf dał się sprowokować i rzucił się prosto na Pomiot z tylko jednym możliwym zamiarem. Kage opuściła łeb i przycisnęła skrzydła do boku by jej nie zawadzały, ugięła także lekko łapy, acz poza tym nie robiła nic. Była gotowa na obronę w razie gdyby gryf jednak zmienił swój cel i jednak spróbował rzucić się na nią, acz oprócz tego nie zamierzała robić absolutnie nic i tylko patrzeć na widowisko, które sama sprowokowała. Ta awantura to miód na jej serce. Teraz już na pewno przegrają!
Rzuciła ponuro-rozbawione spojrzenie Sahidzie, która próbowała... jej robić komplementy? Kage nie traktowała podobnych odzywek jako obrazę. Wiedziała, że była paskudna, że była kolczastą poczwarą z krzywą mordą, który prędzej straszył niż cieszył oko i, bogowie, podobało jej się to. Ziemna musiała postarać się bardziej o ile będzie miała czas podczas bitwy z drapieżnikiem.
: 07 kwie 2021, 19:48
autor: Światło Głębin
Przyprowadzenie młodzika chyba nie dało zbyt wiele. Atmosfera była napięta, że dałoby się ją pokroić pazurami. Drapieżnika wydawał się wystraszony, ale mimo tego nadal mógł być zagrożeniem. Młodszy gryf także nie był chętny, by im od tak pomóc. Kwestia czasu nim któraś ze stron się złamie. I w końcu stało się. Nie był pewny do końca co dokładnie sprawiło że gryf rzucił się w ich stronę, jednak był to niezaprzeczalny fakt, że pokojowe rozwiązanie nie będzie łatwe. Stworzenie wybrało sobie Czarcią Łuskę jako cel. Cóż, przynajmniej jego cel potrafił się bronić. Jednak nadal stanowiło to znaczne zagrożenie dla najmłodszego członka ich grupy. Czarcia odepchnęła błazenka do tyłu. Wtedy właśnie Skarabeusz przelał maddarę, odcinając Błazenka od walki barierą, mającą na celu chronić młodego od oberwania przez przypadek. Bariera miała dwa szpony grubości i była zrobiona z białego kryształu. Częściowo przezroczysta, by młody by nie było problemu widzieć co się dzieje. Przesuwałby ją w miarę, w zależności od tego z której strony znajdował się starszy gryf. Był to głównie środek zapobiegawczy. Miejmy nadzieję że Sahida i Czarcia zajmą jednak dostatecznie zwierzaka.
Usłyszał w głowie słowa Sahidy, tak więc starał się utrzymywać spojrzenie na młodszym gryfie, jednocześnie starając się go nie przerazić. Wtedy spadł na pomysł. A gdyby tak przekazać o co im chodziło? Jednak wymagałoby to od niego dość intensywnego zużycia maddary, jednocześnie utrzymując barierę. Może jednak warto spróbować. Nie sądził by ten rozumiał słowa, ale może uda mu się dotrzeć do niego w inny sposób. Zaczął starać się dosięgnąć umysłu młodego gryfa własną maddarą, by przesłać przekaz składający się z wizji i uczuć. Jeżeli mu się uda, gryf powinien odczuć dobre intencje ze strony samca, wraz z wizją kuli której potrzebowali, wizji grupki pokazując że Sahida jest razem z nimi i miejsca gdzie poprzednio starszy gryf się znajdował. Następnie wyobraził sobie prostą wizję jak odchodzą z kulą, pozostawiając dwa gryfy w spokoju z resztą jedzenia jaką miała Sahida. Miał nadzieję że gryf zrozumie sugestie. Nie chcieli nikomu zrobić krzywdy. Jedynie zabrać tą kulę.
: 10 kwie 2021, 3:01
autor: Strażnik
Ponaglony do akcji Błazenek trzymał się uparcie swojego stanowiska, lecz skupiony na ataku gryf, nie zdołał mu jeszcze zagrozić. Stali niemal obok siebie, tak iż młody Wodny mógł podziwiać jako taki majestat zarysowanych mięśni drapieżnika. W powietrzu rozległ się świst pazurów, a następnie pacnięcie – skuteczna obrona Pomiotu, która zdołała w całości zniwelować szarżę czworonożnego ptaszyska.
Drapieżnik zaskrzeczał rozjuszony własnym niepowodzeniem, ale w połowie wydanego dźwięku, prosto w pysk klasnęła go uformowana przez Sahidę śnieżka. Otrząsnąwszy się z białych drobin, gryf wycofał się od bordowej jednym krokiem, a następnie, ciągnięty za nos najbanalniejszą prowokacją, ruszył w stronę nowego agresora. Tutaj jednak ponownie zagrożony okazał się Błazenek, który mógł znaleźć się wprost na trasie gryfa, niewahającego się go w amoku stratować. Trzepocząc jednym, zdrowym skrzydłem, po prostu wybił się przed siebie, z szeroko rozcapierzonymi szponami, mimo że nawet nie myślał, kto mógłby stać się pod jego łapami potencjalną ofiarą. Oficjalnie celem była Sahida, którą piorunował wzrokiem, jakby co najmniej zdzieliła go rozgrzanym kamieniem.
Podczas gdy Rogata popisywała się przed drużyną swoją zdolnością do... obserwacji zdarzeń, Skarabeusz postanowił zaryzykować negocjację z młodym. Niestety mały gryf był zbyt wystraszony, żeby poprawnie odebrać przekaz i o ile zdołał wyróżnić parę wrażeń, obca maddara jedynie mocniej go zestresowała. W przeciwieństwie do swojego starszego krewniaka nie zareagował jednak agresją, a położył po sobie opierzone uszka i wycofał się o parę kroków, jakby gotów do ucieczki.
Coś go jednak wyraźnie powstrzymało, bo zamiast zadbać o swoje bezpieczeństwo, spojrzał przestraszony w stronę Sahidy.
Nie ulegało wątpliwości, że kula musiała znajdywać się na tym samym drzewie, który okupował wcześniej ranny, agresywny gryf, ale zależy na ile któreś z młodzieży miało czas badać to właśnie teraz, gdy byli podczas walki o śmierć i życie.
Niezależnie od tego czy Błazenek dostałby szponami po pysku czy nie, popielaty gryf zamierzał wdać się w pościg za Ziemistą.
Błazenek pod ostrzałem, Sahida ścigana. Mały gryf z wytrzeszczonymi oczami obserwuje sytuację, drżąc na swoim miejscu. Nadal istniała szansa by przynajmniej dla niego załatwić sprawy pokojowo, ale smoki mogły mieć inne plany.
Czym szybciej odpiszecie tym lepiej, bo mogę wam odpisać w weekend
: 10 kwie 2021, 9:42
autor: Ostoja Zimy
Plan się powiódł, ale i tak pisklę zapiszczao w środku. Rzuciła jeszcze na poprawkę ostatnią śnieżkę w pysk wściekłego gryfa tak, aby wleciała mu do oczu. Zachichotała cicho, choć nerwowo i rozpoczęła ucieczkę w stronę miejsca, gdzie znalazła małego gryfka. Zmarszczyła nos widząc, że Błazenek jest na drodze lwiego ptaszyska, ufała że Skarabeusz ruszy swoją magiczna kulą aby przemieścić wodnego pisklaka.
Teraz wszyscy mięli okazję zabrać tę przeklętą kulę i zakończyć próbę, ale najpierw Sahida musi wyjść cało z brawurowej akcji jaką uczyniła. Starała się biec jak najszybciej nie oglądając się za siebie. Mijała drzewa, a jedno z nich zadrapało policzek ziemistej. Gdy znalazła się na otwartej przestrzeni, wzięła kilka głębszych wdechów i zbliżyła się do drzewa nie czekając na atak, odbiła się tylnymi łapami o ziemię i wdrapała się na szklane drzewo. Sama już nie wiedziała na co liczy.
– Wiem, że jesteś zły za te śnieżki, ale... ale... – no właśnie, ale? Dotarło do niej jak głupio postąpiła. Jednak, co ona mogła zrobić? Nie umiała walczyć, przez nią oberwałaby Czarcia i Błazenek. A Plagijka nie wykazywała się chęcią pomocy. Nie wspominając o przerażonym, małym gryfie którego musiała zostawić. Wspięła się w dalszą część drzewa, jeśli gryf pójdzie za nią, po prostu odleci.
: 10 kwie 2021, 18:55
autor: Światło Głębin
Skarabeusz obserwował przez chwilę młodszego gryfa. Jednak jego starania nie pomogły mu zbytnio. Zwierzę widocznie się bało. Nie wiedział czy będzie w stanie zrobić cokolwiek więcej. Chyba ich próby negocjacji zawiodły. Trzeba będzie to rozstrzygnąć inaczej. Skarabeusz dał sobie spokój, kierując się susami w stronę gonitwy. ~ Sahida! Masz skrzydła! Leć po kulę! Ja spróbuję go zatrzymać!~ Ziemista mogła usłyszeć jego przekaz. Przelał maddarę, wyobrażając sobie sporą grudkę kleistej substancji, celując w prawe skrzydło stworzenia. Miał na celu jedynie zwrócić uwagę zwierza i powstrzymać go przed lotem za Sahidą. Potem...będzie myślał co dalej. Na razie zależało mu jedynie by dać Sahidzie szanse na pochwycenie kuli. Młody gryf nie wydawał się zagrożeniem. Czarcia broniła Błazenka. Rogata...w ogóle nic nie robiła, ale Żuczek nie miał czasu by się denerwować tym w tej chwili.
: 10 kwie 2021, 20:08
autor: Ostoja Zimy
.
.
.
No tak, miała skrzydła! Na Święte Łuski Kaltarela, dlaczego ona ciągle biegała?! Niemądre pisklę, wdrapało się na wysoki punkt drzewa tam, gdzie gałęzie były dostatecznie grube, wolała aby żadna nie pękła pod jej ciężarem. Popatrzyła jeszcze raz na wściekłego gryfa – ... przepraszam, że tak wyszło – powiedziała cicho, jakby do siebie. Rozłożyła skrzydła, wyczuwając przy tym skąd wieje wiatr. Gdy była gotowa, podskoczyła i machnęła nimi kilkukrotnie zgarniając powietrze pod siebie. Nie wahając się ani chwili, wzbiła się wyżej aby przypadkiem drapieżnik jej nie dosięgnął i poleciała w stronę reszty gromady. ~ Już lecę ~ wysłała mentalną wiadomość Skarabeuszowi, choć ton jej myśli był, smutny, może nawet zawiedziony.
Oddychała ciężko, nie zdążyła jeszcze odpocząć po ucieczce od gryfa. Serce jej drżało na myśl, że Błazenkowi mogła stać się krzywda. Ta Rogata, czterooka paskuda? Po co ona im była potrzebna? Nie wiedziała już po co była ta próba. Chciano ich przetestować? Jak? By pokazać że Plagwe pisklaki nienawidzą wszystkich innych, a uwielbiają tylko siebie? Głupie to wszystko. Powoli obniżyła lot gdy była blisko drzewa na którym siedział starszy gryf. Jeszcze rzuciła okiem na malutkiego gryfka i skuliła uszy. Trzeba było szukać tej kuli. Ale co się stanie jak ją znajdą? Fakt, starszy ptak był agresywny, ale co z tym malutkim? Ma umrzeć? Przegryzła policzek od wewnątrz. Łapy skierowała w stronę grubej gałęzi i wylądowała na drzewie łapiąc się mocno gałęzi łapami i ogonem. Rozejrzała się dookoła, starając się znaleźć to ustrojstwo od którego wszystko się zaczęło. A niech spotka tego całego Strażnika. Podniosła się na tylnich łapach i wspięła się wyżej kontynuując poszukiwania.
: 11 kwie 2021, 1:34
autor: Czas Końca
Z Czarciej jednak nie zostały paski pokoereszowanego mięsa, co nieszczególnie zadziwiło Kage. Czerwona wyglądała na taką, która potrafi się bronić i poradzi sobie z rannym przeciwnikiem, nawet jeśli to gryf. Sytuacja wciąż się rozwijała, teraz to Blazenek i Sahida znaleźli się pod ostrzałem, a Kage dalej pozostawała mistrzem nic nie robienia. Była tu kulą u nogi, piątym kołem u wozu i postarała się, żeby wszyscy odczuli ten ciężar. Nie mogła się już doczekać, jak wróci do reszty i opowie siostrze oraz kumplom, jak bardzo zniszczyła innym zabawę.
Zobaczywszy, iż gryfy raczej nie zamierzają się na nią rzucić, przybrała luźniejszą pozycję i po prostu obserwowała. Jej kolczasty ogon bujał się lekko na boki, zaś sama Kage wodził po otoczeniu kpiącym spojrzeniem.
– Szybciej, ruszcie ssssię, zaczynam sssię robić glodna – mruknęła z pozorowanym znudzeniem. Trudno powiedzieć, czy ktokolwiek miał szansę, żeby ją usłyszeć w tym szaleństwie kłów, piór i szponów. Samica zdawała sobie jednak nic z tego nie robić.