Strona 25 z 32
: 20 gru 2020, 21:05
autor: Echo Zbłąkanych
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Młody słuchał, słuchał, nie komentując. Chłonął wiedzę. Ale ten Rapsod mądry, tyle wie! Może kiedyś się uda być taki, jak on... Obrona za pomocą.... zwierzęcia? Hehehe, jedziemy z koksem. Młody wyobraził sobie... Tricepsa. Miał być wyjątkowo duży, ulany, żeby stanowić barierę przed atakiem. Miał mieć wielkość koło dziesięciu szponów na wysokość i długość piętnastu. Łeb miał mieć wielki jak sklep, jęzor wywalony, i wydawać głupie dziewki pokroju pierdzenia, aby rozproszyć wilka. Dodatkowo wyczarował mu spore poroże. Nie miał za zadanie zaatakować wilka, jedynie narobić rabanu. Zaczął przelewać energię w czar ze źródła, tworząc poczwarę. Miał pojawić się w okolicy lewego barku, po czym poleźć w kierunku wilka, albo przynajmniej się odwrócić, popiardując głupio. Młody aż gulgotał ze smiechu, tworząc maszkarę.
: 22 gru 2020, 23:33
autor: Niepokorny Hiacynt
Wilk po prostu ominął łosia i rzucił się na Echo, który nie dostał już szansy na wytworzenie nowej obrony. Twór Rapsoda skoczył, już otwierał pysk nad barkiem młodszego samca, ale nagle rozproszył się w powietrzu.
– Widzisz pomysł miałeś ciekawy, ale niestety nie zadziałał. To lekcja. Twór nie myśli za siebie. Nie możesz go więc przestraszyć lub zniechęcić do ataku. Drapieżnik wytworzony przez czarodzieja jest takim samym, bezmyślnym narzędziem jak lodowe ostrze, nieważne jak żywo wygląda. – Wytłumaczył spokojnie po czym pstryknął palcami.
– Spróbuj jeszcze raz – Wraz z pstryknięciem, wilk ponownie pojawił się na "arenie". Tym razem biegł na Echo bardziej od tyłu, na celu mając prawe udo czarodzieja.
: 23 gru 2020, 16:40
autor: Echo Zbłąkanych
Młody przyjął swoją porażkę z pokorą... Pora znów działać. Tym razem wilk atakował go od tyłu, chyba kierując do jego tylnych łap. Nie chciał się przekonać, dokładnie ku któremu miejscu... Obrona przez atak!
Wyobraził sobie znów tricepsa, wymiarów takich dokładnie jak poprzednio. Miał być tak samo ulany jak poprzednio, ale teraz na głowie miał być wyposażony w ogromne poroże. Miał zmaterializować się z tyłu czarodzieja, i z głośnym "Reeeeeeeeeeee" ruszyć na wilka. Miał staranować badziewiaka, biorąc go na poroże, zmiatając tym samym z powierzchni ziemi. Ten łoś mial być potężny jak Pyza, więc mało co miałoby szansę wytrzymać takie garażowanie.... Świetlik uśmiechnął się mimowolnie. Przelał energie ze źródła w czar, powoli materializując potężnego Łosia-dzieciokrada. Może teraz pójdzie trochę lepiej?
: 26 gru 2020, 22:15
autor: Niepokorny Hiacynt
Cóż. To było dokładnie to o co Rapsodowi chodziło. Ta obrona najprościej w świecie zatrzymywała, bądź w tym przypadku zbijała atak wroga. Wilk został wzięty na poroże, co dałoby Świetlikowi czas na wytoczenie ofensywy, przez co przeciwnik musiałby wybierać między obroną, a kontratakiem.
– Dobrze. – Wilk został zebrany przez łosia po czym zniknął od razu po wyrzuceniu w powietrze.
– A teraz poćwiczymy coś co już znasz. Obronę poprzez rozproszenie, które daje dość duże pole do popisu przy atakach wyprowadzanych przez czarodziejów. – Stwierdził najprościej w świecie, kiwając głową jakby potwierdzał swoje słowa. Po tym milczał przez chwilę. Właśnie w tej chwili milczenia, Morrigan nagle zesztywniała, przekręciła główkę po czym zakrakała potwierdzająco.
– Nie bój się Maro. Wszyscy są tu po to by twój kompan mógł potrenować. – Zwrócił się na koniec do obrażonej na Echo pumy i przystąpił do działania.
Zdecydował się wykorzystać trik wykonany na nim niegdyś przez Szyszkę. Stworzył powiew chłodnego wiatru, niosącego za sobą drobne, błyszczące płatki śniegu. Wyglądem miały przypominać prawdziwe wprowadzając złudne poczucie bezpieczeństwa. Tak naprawdę jednak te drobne gwiazdeczki, gdyby tylko przyszło im dotknąć ciała smoka miały rozpuścić się nie w wodę, a kwas, który nieprzyjemnie drażniłby łuski. Na początku, skoro był skupiony, drobinek spadać miało dużo, tak by na łuskach młodszego samca pojawiła się ranka obok ranki. Pierwsze śnieżynki już spadły na Echo dając mu namiastkę tego co stanie się później. Na początku miały spadać w okolicy jego grzbietu, ale z czasem, przesuwać się coraz bliżej łba Echa.
To jednak nie był koniec. Kwiecisty robił swoje, a jego kompanka poderwała się do góry z głośnym wrzaskiem. Podleciała ona do samczyka i zaczęła krakać mu obok ucha i szkpupać go po szyi, by trudniej było mu wykonać zadanie. Właśnie tutaj o to chodziło – o przetestowanie jego koncentracji.
: 06 sty 2021, 21:32
autor: Echo Zbłąkanych
Dobrze, dobrze. Rozproszenie. Działamy, tylko... jak? Obrona przez rozproszenie? Nagle zrobił się raban... jakieś gwiazdki go parzyły, Morrigan chyba oszalała... Nie, nie da się rozproszyć, raz zrobi przynajmniej coś porządnie! Wyobraził sobie piach, dużą ilość piachu... ściana piasku miała mieć wysokość koło siedmiu smoczych pazurów i grubość trzech. Chciał ją cichcem stworzyć po prawej stronie mistrza, i za pomocą maddary pięknie pchnąć w jego stronę. Jego celem stały się oczy czarodzieja, nie była to groźna obrona, ot... trochę piasku w oczy, zeby rozproszyć, nie chciał rozgniewać go... trochę się go obawiał momentami. Zaczerpnął energi z źródła, mimo rozgardiaszu próbując skleili czar. Może się uda?
Dodano: 2021-01-06, 21:32[/i] ]
// inny czas
Świetlik wybrał się na spacer w miejscu swoich nauk... czyli na sławnej polance. Znał to miejsce, i je bardzo lubił. Nauczył się tu rozwiązywania problemów, i całej dotąd poznanej sztuki władania maddarą. Wybrał się w to miejsce o dość późnej porze, żeby troszkę poćwiczyć czary. Jakieś głupoty, żeby odciągnąć uwagę od problemów, które go obecnie trapią.. Bardzo ciążyła mu na sercu sytuacja z przedostatniej ceremonii, no i rozwiązanie więzi z kompanem.. Przez to wszystko stał się cichy i spokojny, jak nie on.. zawsze pełen energii i werwy, gadatliwy. Usiadł sobie po środku, zaczynało się ściemniać... Może jakieś małe oświetlenie? Wyczarował sobie dziesięć kolorowych świetlików.. rozjaśniły półmrok, stwarzając migoczące światełka, tańczące na śniegu. Troszkę to podbudowało jego nastrój. Mamuna została w jego grocie. Kategorycznie odmówiła wyjścia, bo.. zimno.
// Zirka
: 06 sty 2021, 22:30
autor: Pamięć Barw
W istocie to często bywa na tych terenach..a bo tak. W dzień przyszła połazić, a okazało się, że zasiedziała się na jednym z drzew i nastał zmierzch. Chociaż, śnieg ewidentnie go rozjaśniał. A potem zrobiło się ciemniej wczas jak wracała. W tym czasie jej towarzysz już zdążył zasnąć na jej grzbiecie.
Przechodząc lasem wsłuchała się w ciszę wśród której śnieg skrzypiał pod jej łapami. Najwyraźniej i brakowało jej jakiegoś głosu, bo wkrótce zatraciła się w swój własny, w głowie. Haczyła myślami o różne wydarzenia, nie zauważając jak upływa jej droga. Zobaczyła w pewnym momencie delikatne światło w którego kierunku poszła. Łapy same tam ją pokierowały, możliwe, że przez skojarzenie z ciepłem. Zaprzestała wówczas myśli i na skraju się zatrzymała kierując spojrzenie na młodego czarodzieja.
Huh. Najwyraźniej nie tylko ona chodzi po zmroku. Mmm...
Powiodła wzrokiem na śnieg w zastano wieniu czy podejść. Choć pamięta, że dawniej nie miała takiego problemu. Momentalniec dopadło ją zmęczenie po całym dniu. Lecz nie dając się mu postąpiła kroku, malując na pysku miły uśmiech. A co tam jej szkodzi. Podejdzie.
Co prawda, jakby się Echo skupił to dostrzec by mógł już dawno jej odbijające światło wzory. Ale jakby to pominął, to skrzypiący śnieg zdradzał, że ktoś się zbliża.
– Witaj, Echo. – odezwała się na powitanie, stając niedaleko obok. – Też po nocach łazisz? – zaczęła rozmowę spokojnie. Zaraz i tak wodząc wzrokiem za jednym świetlikiem.
: 07 sty 2021, 13:12
autor: Echo Zbłąkanych
Siedział sobie tak... patrząc na te twory. Jak wszystko byłoby łatwiejsze, jakby być takim Świetlikiem... żadnych zwad, smutków, latają sobie i są ładne.. ta, i co, chciałbyś, żeby Cię jakaś żaba zjadła? Tak ostatnia myśl zaatakowała go znienacka, co oznaczała, ze wredna mamuna jednak gdzieś kręciła się w okolicy. Posłał jej wizje kradzieży jej kapelusza, i od razu ucichła. Dalej rozkoszował się świetlnym pokazem. Usłyszałem skrzypnięcie śniegu... co u licha. Odwrócił się szybko, już chcąc tworzyć jakaś magiczną obronę, gdy zobaczył, że to znajoma wojowniczka ze stada ziemi. Pogodna Myśl? Tak, to chyba ona.. Nigdy nie miał okazji z nią porozmawiać, zawsze trzymała się raczej na uboczu. A to niespodzianka!
-Witaj, Pogodna. – powiedział miłym głosem, po czym ukłonił się. Etykieta przede wszystkim.
-Czy też lubię łazić po nocy? To zależy, obecnie jak najbardziej! Po ostatnich wydarzeniach często udaje się na samotne wędrówki, żeby poukładać myśli... Trochę narozrabiałem, i muszę się z tym zmierzyć. Wybrałem to miejsce, bo mi się dobrze kojarzy, tu zacząłem uczyć się podstaw magii, kończąc na bardziej zaawansowanych rzeczach. Te świetliki pomagają mi się zrelaksować, odprężyć. Lubię ładne, migoczące rzeczy. – powiedział do nowej rozmówczyni Echo. Wybrał się na spacer pierwotnie samotnie, jednak pogawędzić zawsze ma ochotę! Jeszcze z taką ciekawą rozmówczynią... kolorową...
-A co Ciebie skłoniło do łażenia po nocy? Coś się trapi? – spytał z uprzejmą nutą w głosie. Zwykle takie nocne eskapady są czymś wywołane. Czasem dobrze się wygadać, przynajmniej nasz bohater lubił tak robić...
: 09 sty 2021, 0:13
autor: Pamięć Barw
Zostawiła latającego owada w spokoju, gdyż powiodła spojrzeniem na młodego czarodzieja, kiedy ten zaraz począł z odpowiedzią. Słuchała go spokojnie, przy czym starała się skupić, bo coś ciężko jej to szło wieczorami...
Ah. Więc przyszedł pomyśleć. Oj rozumie o co chodzi. Czasami nawet trzeba gdzieś wyjść i poukładać tę myśli. Tylko ona to chyba za dużo tak układa, bo jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia to już nie wie co ma myśleć.
Utrzymała spokojny wyraz pyska na zadane pytanie. No i odbite. Heh. Już się domyśliła, że najprawdopodobniej pozostanie tutaj jeszcze jakiś czas. Więc uważając by nie zwalić przypadkiem Agree z grzbietu, położyła się na śniegu, bo stanie jej się w sumie znudziło.
– W sumie to tak, ale jeśli chodzi o dziś to poprostu nie zauważyłam, kiedy nadszedł wieczór. Chciałam pokazać dziś mojemu kurczakowi jak się wspina na drzewa, co ciekawe nawet wyszło, bo coś tam popróbował. No i jakoś zleciało do wieczora. Chociaż nie mam pojęcia czy mu się to przyda, ale mimo wszystko zawsze fajna umiejętność. No nie? Ja tam to całkiem lubię. – Mówiła lekko się uśmiechając, w międzyczasie się kładąc, by skończyć jak już będzie sobie leżeć. Na śnieg nie zbyt zwróciła uwagę, bo jakby nie patrzeć – przyzwyczaiła się już do zimna. – Teraz jakby wracałam, ale szczerze mówiąc nie śpieszy mi się. Inaczej już bym była w połowie drogi. Heh. – dokończyła. W łapach zaczynając lepić sobie śnieżke, jako, że śnieg jej się nawinął.
: 10 sty 2021, 13:31
autor: Echo Zbłąkanych
Zwrócił uwagę, że rozmówczyni się położyła... Nudził ją? Miał nadzieje, że nie. Najwyżej trzeba będzie coś wymyślić.. Zobaczymy, poczekamy na rozwój sytuacji... Młody jak zwykle próbował przewidywać w przód nastawienie, działania drugiego smoka. Czasem kończyło się to wyciąganiem pochopnych wniosków, co miał w naturze.. I nie była to jedyna z jego przywar..
Ożywił się, gdy usłyszał o kompanie smoczycy... Kruczak... taki duży. Przyglądał się ciekawie Kokatrysowi.. Ciekawe stworzenie, bardzo ładne!
-O, jaki ładny kogucik! Pierwszy raz na oczy widzę kokatrysa! Bardzo mnie ciekawią inne gatunki stworzeń znajdujące się w sąsiedztwie.. Jak udało Ci się nawiązać więź z takim sympatyczną istotą? – zagadnął Echo. Temat kompanów i interesował go od dawna, wszystko co z nimi związane, stąd jego nagły wzrost zaciekawienia.
-Moja towarzyska jest albo w grocie, albo czai się gdzieś w okolicy.. Nie lubi zimna, więc myślę, że pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna. Posiada ciekawą cechę: umie mówić, więc czasem jest zabawnie..czasem mniej – zdradził rąbek tajemnicy dotyczący jego kompana. Nie wyczuwał jej obecności w okolicy, acz wcześniej pozwoliła sobie na pewne docinki.. Więc kto wie, gdzie się szlajała?
Uśmiechnął się tylko na dalszą wypowiedź starszej smoczycy. Zobaczył, że lepi sobie śnieżkę.. Hehe.
Nagle śnieżka wyleciała z jej łap, pofrunęła wysoko, wyrosły jej piękne motyle skrzydła.. i zaczęła latać wokół jej głowy, świecąc bladym, białym światłem. Dodatkowo, śnieg obsypujący się z niej zamieniał się w złoty pył.
Świetlik uśmiechnął się szerzej. Nie tylko głupkowate rzeczy potrafił tworzyć z maddary!
: 13 sty 2021, 1:56
autor: Pamięć Barw
Spojrzenie wciąż kierowała na Echo, różniła się ino uwaga jaką obdarowywała go podczas gdy mówił a kiedy nie. Bo kiedy zaczął mówić to jakby bardziej się ożywiła. Uśmiechnęła się weselej na większe pobudzenie u towarzysza.
– Heh. Faktycznie sympatyczny, ale oj ma swój charakterek. W sumie podkarmiłam go w deszczowej porze co kiedyś była i nawiązało się więź. – spojrzała przy okazji na kokatrysa, który z resztą dalej spał. Ciekawe czy prześpi całą noc na jej barkach? Chyba już jest środek nocy.
Zaraz jednak wróciła wzrokiem do smoczego towarzysza z widocznymi zainteresowaniem słuchając o jego kompance. No a co to? Inne stworzonka i ją ciekawią. Ciekawe co to za kompana ma...a czekaj. Czy on nie miał przypadkiem jakiegoś kotowatego? Kotowate potrafią mówić? Heh. A co by było gdyby Agree mógł mówić! Prawdopodobnie podobnie by się nasłuchała. Ale powróciła zaraz do poprzedniej myśli.
– Mówienie u kompanów to w sumie ciekawa cecha, ale za to częsta dosyć. – pojawił się w jej głowie przykład Morrigan i Lolitki. – Mogę wiedzieć czym jest twoja towarzyszka? – zapytała ciekawa.
Wtem śnieżka w jej łapach się poruszyła, a sama zwróciła na nią większą uwagę. Uniosła za nią z zaciekawieniem pysk i śledziła wzrokiem. Przez chwilę toczyły się w jej łbie myśli "Co to jest, że tak się dzieje?", aż nie przypomniała sobie, że ma obok czarodzieja a w powietrzu wibrowała maddara. Jednak dalej śledziła sypiącą się złotem skrzydlatą świat w trakcie uśmiechając się szerzej.
Co by nie powiedzieć, jest to naprawdę ładne!
– hehehe! –
Postanowiła dorównać Echo w zabawie maddarą. Więc zaraz nad jego głową uformował się śnieżny wróbelek jakby uklepany ręcznie taki mały ptaszek, nieco jaśniejszy w porównaniu do nastałego mroku. Co kręcił kółka podobnie jak skrzydlata śnieżka, wokół jego rogów.
: 13 sty 2021, 20:34
autor: Echo Zbłąkanych
Cieszył się, że nie nudził swojej rozmówczyni.. A temat kompanów to dla niego temat rzeka! Ciekawił go ten ładny kogucik, niby ma lekko paskudny charakter? No, ale wyglądem na pewno nadrabia! Też kiedyś brał pod uwagę kokatrysa, jako towarzysza. Jednak nigdy żadnego nie spotkał, więc zarzucił ten plan. Szkoda, może byłby fajny? Nie może tak myśleć! Mglejarce zrobi się przykro.. Wystarczająco ukrzywdził bliskich ostatnio, miał zamiar przełamać tą tendencje. Miła rozmowa jak najbardziej była krokiem w dobrą stronę.
-Charakterek.. no ale jest bardzo ładny, może dałoby się z nim zaprzyjaźnić? – powiedział, śmiejąc się. Zawsze lubił inne gatunki zwierzaków, łatwo mu przychodziło zaprzyjaźnianie się z nimi. Może uzyskanie zaufania takiego.. ładnego a zarazem krwiożerczego stwora można potraktować jako wyzwanie?
Może to będzie forma jego powrotu do normalności? Spędzić więcej czasu ze zwierzętami, zadbać o nie? Miał żaby w grocie którymi się zajmował, może poświęci im więcej czasu?
Troszkę humor mu się podłamał, ale dało się to odczuć minimalnie.. Jakby na ułamek sekundy jego humor się pogorszył, ale Zirka zapytała o jego towarzyszkę! Od razu wrócił mu humor.
– Dotąd miałem za towarzyszkę pumę.. jednak ostatnie wydarzenia na ceremonii ostatniej, sprawiły, że jednak nasze drogi się rozeszły.. Było to wspólną decyzją, nie jednostronną. Jednak po przerwaniu więzi czułem wielką pustkę, jakbym nie był do końca sobą. Więc nawiązałem kolejną więź.. z bardzo sympatyczną, wesołą ale i wygadaną i czasem wredną. Najlepsze jest to, że w ogóle nie pasuje do opisu swojej rasy, to znaczy, nie jest wcale upiorna, wręcz przeciwnie, na swój sposób urocza. Woli być określana grzybową driadą, gardzi resztą swojego gatunku.. mam na myśli.. mamuny. Kręci się chyba gdzieś w okolicy, może przyjdzie, ale nie jest to pewne. – nagadał się Świetlik, Kamień z serca, potrzebował się wygadać, i to zrobił. Bardzo spodobał mu się wróbelek. W ogóle spodobało mu się, że wojowniczka przyłączyła się do jego maddarowych wygłupów.. kupiła sobie w ten sposób jego sympatię, jednak nie powiedział tego na głos. Uśmiechnął się uprzejmie.. i nagle śnieżka, która latała wokół Zirki podzieliła się na siedem mniejszych, każda innego koloru. Zaczęły krążyć wokół głowy smoczycy, jak aureola, skrzydełka i złoty pył pozostały niezmienne. Dodatkowo zaczęły emitować przyjemny śpiew skowronka, cichutki, nie nachalny. Uśmiechnął się jeszcze szerzej widząć swoje twory, jednak nie upiornie. Był to po prostu uprzejmy, szczery uśmiech.
: 18 sty 2021, 22:03
autor: Pamięć Barw
Ta, deszczowa pogoda i danie jedzenia. Pamięta jak nawiązała więź, ale w sumie nawet się jej nie spodziewała. W końcu miała ku temu tyle prób z różnymi zwierzętami i za każdym razem klapa że chyba nie dziwne. Ale Agree jednak udało się uspokoić i to z jego czasem złośliwym charakterkiem. Więc czemu zaprzyjaźnić by się nie dało?
Uśmiechnęła się na spostrzeżenke uroku kokatrysa. No jasne, że jest piękny! Ale w krótce pośpieszyła z odpowiedzią.
– Jestem pewna, że dało by radę! Inaczej chyba nie spał by mi na grzbiecie. W sumie złagodniał od ostatniego czasu, to zawsze może ułatwić. – odparła pogodnie przyglądając mu się chwilę.
W końcu i sama zaczęła pytać o jego kompana, co zaraz odpowiedź przybyła. Przy czym miała nawet rację z tym kotowatym. Właśnie! Pumę widziała parę razy przy nim! Sama nie przepada za kotami, ze względu na niegdyś częste ataki z ich strony. Ale i tak przykre, że oni się nie dogadali. Wie jak to jest odczuwać pustkę... Jednak niewyobraża sobie, by zakończyć więź z Agree. Lubi się z nim przekomarzać. No i za bardzo się przywiązała... Eh...a może to jest jej cały problem?
Nieco odeszła myślami, ale dalej słuchała. I jak widać ta jego kompanka i jej kogucik mają podobne cechy. Nie wszystkie, ale nadal...
– O! Więc to mamuna! – zafascynowała się. – Ciekawe stworzonko. Fajnie gdyby przyszła, nie widziałam wcześniej żadnej. A dlaczego tak nie lubi reszty swoich? A jak się nazywa? – obruciła nieco pysk, który zaraz zwróciła w górę na latające śnieżki.
To dalej się bawimy? Hah! No dobra!
Skowronek podobnie jak jego śnieżka się sklonował. Jednak w odróżnieniu od latania w kółko, miały te pięć skowronków przysiąść na młodym czarodzieju. Cztery na jego głowie i rogach, ostatni miał być widoczny i na nosie przysiadł kierując śnieżny dziób i węglowe oczka na niego. Sama przy tym się uśmiechnęła wesoło.
: 19 sty 2021, 16:26
autor: Echo Zbłąkanych
Cóż, trzeba będzie spróbować! Szkoda, że śpi, i też nie może do nich dołączyć, ale nie zamierza budzić kurczaczka.. Jego towarzyszka zaznaczyła, że ma pewien charakterek, wybudzanie nikogo ze snu nie wróży nic dobrego, poczekamy, może sam się wybudzi, bez przymusu. Tak, tak będzie najlepiej! Młody cieszył się, że znów od jakiegoś czasu ma jasność umysłu, i nie dręczą go głosy... To ułatwia kontakt z innymi smokami, szczególnie, jak się chce zrobić dobre wrażenie..
-Śpi tak potulnie.. nie ma go co budzić, bo się jeszcze rozzłości! – zaśmiał się.
Spróbujmy zawołać tą marudną mamunę.. Gdzie ona może być? Mamunko droga, ktoś chce Cię poznać, może zaszczycisz nas swoją obecnością – zapytał w głowie swoją towarzyszkę, a przynajmniej taką myśl umieścił.. w końcu byli połączeni umysłami, to chyba powinna zareagować.
Chwile brak było jakiejkolwiek reakcji, jednak za jakiś czas..No dobra, akurat jestem w okolicy, jaką mam gwarancje, że mnie ta smoczyca nie zje? Bądź co bądź nie przepadacie za mamunami.. – nadeszła odpowiedź kompanki.
-Ma na imię Mglejarka.. Nie lubi innych mamun, gdyż krzywdzą one pisklaki, a ona sądzi, że trzeba się nimi opiekować.. Boi się innych smoków, gdyż nie ufa ich intencjom.. może zaraz się pokaże/ – odpowiedział na pytanie Zirki. Cóż, w tym czasie można kontynuować zabawę maddarą! Urzekły go skowronki, ładne, miło spiewające, nawet jeden usiadł mu na nosie! Ale fajnie! Co by tu wymyślić? Ha, dobra, motyw kwiatowy i ptaki, to jest dobry pomysł! Nad głową samicy zaroiło się pięć małych sikorek-Modraszek. Trzymały one splot gałązek, wianek. Umieściły go na głowie smoczycy, i zaczęły latać dookoła niej śpiewając ładnie, a na wianku pojawiło się koło dwudziestu niezapominajkowych kiatków, połowa w kolorze różowym, połowa w niebieskim. Uśmiechnął się, widząc swój uroczy twór. Człap człap, człap, człap...
Z pobliskich zarośli.. a raczej zdrewniałych badyli bezlistnych krzaków wychynęła mała, chudziutka, humanoidalna postać, z dużym kapeluszem grzybowym na głowie. Cała główka i twarz skąpane były w białych jak śnieg włosach, sięgających do ziemi, spod włosów paliły się tylko duże, żółte oczy, lustrujące okolicę, które od razu skupiły się na Zirce. Spodziewała się groźnego smoka, a rozmówczyni jej kompana wydawała się... sympatyczna.
-Witaj, Zirko... Jestem Mglejarka, mam nadzieje, że nie będziesz chciała mnie zjeść... Smoki nie przepadają za mamunami, ja też nie... Nie jedz mnie, proszę! – zaczęła mówić z początku miłym, melodyjnym głosem, jednak na koniec strach przejął kontrolę.. Podeszła do kompana, cały czas nie spuszczając z oka wojowniczki... Młody przesłał jej uspokajający impuls umysłem.. Nie potrzebnie się bała. Mglejarka była w szoku, że młody tak się zmienił na przestrzeni kilku dni, zero szaleństwa, i te twory maddarowe urocze... Dziwnie się czuła, ale uznała, że dużo bardziej woli go spokojnego, niż wariata.
: 23 sty 2021, 20:05
autor: Pamięć Barw
Faktycznie, nie wyglądało na to, żeby pół kurczak zamierzał się budzić i jak narazie tak też było. A choć Zirce zdarzało się go budzić, to nie zaprzecza, że nie jest to jeden z najlepszych pomysłów.
– Tia, nie warto go złościć... – zwłaszcza bez potrzeby, ale nie kryję że fajnie byłoby gdyby się przebudził i zapoznał z Echo. – Może sam się obudzi. – dokończyła dość optymistycznie.
– O! Naprawdę fajne imię! A z tego co słyszę, może być ona naprawdę sympatyczna![/color] – odparła z uznaniem o jego kompance. Uśmiechnęła się też na możliwość jej przyjścia.
Odruchowo spojrzała między drzewa, lecz od tego odwiódł ją świergot ptaszków. Ale nie narzeka! Nie, nie, nie! Zaśmiała się wesoło na urocze sikorki, a na otrzymany wianek zrobiło jej się naprawdę miło. Aż nie zbyt wiedziała czym się odwdzięczyć! Jednak jej śnieżne skowronki dalej na nim siedziały, puki nie dobiegło do niej czyjeś poczłapywanie rozpraszając ją, w skutek czego skowronki zaraz zniknęły.
Spojrzała w stronę idącej osóbki w spokoju jej się przypatrując. Po grzybowym kapeluszu rozpoznała mamune, lecz nie robiąc z tym nic założyła, że to owa Mglejarka. Przysłuchała się jej przywitaniu w trakcie przechylając o parę stopni w ciekawości głowę, po czym się też uśmiechnęła miło.
– Nie martw się, Mglejarko. Nie zamierzam ciebie jeść. Szkoda by było tak sympatycznej istotki. – rzekła pogodnie acz spokojniej niż wcześniej zauwarzając faktycznie strach o jakim napomknął Echo.
Agree wówczas spał sobie spokojnie, lecz odczuł już mocniejszy chłód pewnie spowodowany brakiem ruchu. Zajęta innym kompanka pewnie nie zauważyła, że się trochę trząsł, jednak i tak się już przebudził. Nie chcąc się ruszać nasłuchiwał i słuchał rozmowy, powoli przekręcając łepek tylko dlatego by zabić ciekawość i zobaczyć jakąś tam Mglejarkę nieco podnosząc powieki.
: 27 sty 2021, 19:33
autor: Echo Zbłąkanych
Uśmiechnął się na słowa wojowniczki o jej koguciku. Ani zamierzał go budzić! Nie potrzebuje wywoływać kolejnych burd, wystarczy na kolejne pięćdziesiąt księżyców.. Zdziwiła go reakcja samicy na mamunę.. większość smoków uznawała je za odrażające.. cieszył się, że ma podobne nastawienie do żywych istot, wpierw należy poznać, następnie oceniać! Uśmiechał się, widząc, że spodobał się jej wianek.. Może mała modyfikacja? Miał ochotę na troszkę zabawy czarami, a ostatnio większą frajdę sprawiały mu twory wesołe i pogodne, bardziej niż te mroczne i szalone.. Cieszył się, że miał znów całkowitą kontrolę nad swoim umysłem, chyba też obecność tak życzliwego mu smoka obok wpływała pozytywnie na jego samopoczucie. Wianek drewniany przeobraził się w koronę, kwiaty niezapominajek zmieniły się na różowe kwiaty lotosu, w ilości dziesięciu, pachnące jak lilia wodna.
Mglejarka była mocno zaskoczona, jej wielkie, żółte oczy jeszcze bardziej się rozszerzyły. Ale kochana!
-Dziękuje Pani.. to rzadkie ze strony smoków, żeby okazywała sympatię takim jak ja.. Jesteś wyjątkiem, tak samoo jak mój kompan.. Cieszę się, że go mam.. – powiedziała ostrożnie, śpiewnym, przyjemnym głosem, nerwowo poprawiając kapelusz. Na razie nie zauważyła łypiącego na nią kolorowego Kokatrysa.. była zbyt mocno pod wrażeniem przyjaznego nastawienia nieznajomej.
-Więc jesteś wojownikiem? To podobnie jak dwóch moich braci! Pewnie pojedynkowałaś się z nimi już? – zagadnął ją wesoło. Pojedynki, przelewana krew.. Było to dość ciężkie brzemię, jednak młody wychodził z założenia, że idzie się tam wyszaleć, i dać upust ewentualnie jakimś negatywnym emocjom. A połatać, to i tak go polatają, nigdy nie walczył jeszcze i w najbliższej przyszłości pewnie też nie będzie walczył na urywanie kończyn.. Za bardzo lubi swoje łapy i skrzydła..
: 31 sty 2021, 23:16
autor: Pamięć Barw
W sumie to nie wie jak by zareagowała na obcą mamune, lecz ta o której była mowa nie wydawała się być złą, więc nie miała jakby powodu do odsunięcia jej.
Oh! Modyfikacja? Ładnie pachnąca. Milutko. Przeniosła po chwili spojrzenie na młodego czarodzieja i również podarowała mu wianek. Na szyi mógł odczuć mały ciężar pochodzący od kwiecistego naszyjnika z dużej ilości różowawych stokrotek.
Spojrzała na Mglejarkę nadal z lekkim uśmiechem. Wyjątkiem. Heh.
– On też się pewnie cieszy. – zerknęła wtedy na czarodzieja. Usłyszała wtedy pytanie, a raczej dwa. Na pierwsze przytaknęła pyskiem, na następne zabrała głos.
– Wiem o których chodzi, ale tylko z Mango się pojedynkowałam. – rzekła spokojnie.
Kokatrys w końcu odwrócił wzrok i rezygnując jak narazie że snu zszedł na śnieg. Obracając się do towarzystwa i chmurnie na nie patrząc podszedł bliżej po to by stanąć przy przednich łapach swojej kompanki. Spoglądając na jej smoczego towarzysza zaciekawił się. Oglądał go jak szalał na jakimś zebraniu, ale teraz nie zapowiada się na pokaz. Cóż.
– Heh. No i wstał mój kogucik. – spojrzała na niego w trakcie podnosząc się do siadu w trakcie napinając i rozluźniając grzbiet. Co jak co, ale trochę zesztywniała od tego leżenia. – Więc to jest Agree. – powiedziała do Echo, lecz spojrzała też na mamune w ciekawości na reakcję nerwowej osóbki.
: 02 lut 2021, 19:27
autor: Echo Zbłąkanych
O, też dostał wianek! Jak uroczo. I zapach ładny, stwierdził jednak, że nie będzie modyfikował poprzedniego tworu, tylko utrzyma go. Mglejarka patrzyła na smoczycę z zachwytem, gdyż mało kto jej tak szybko okazał sympatię.
-Coś w tym jest, poza wrednymi żartami, bywa też miły – powiedziała, starając się nadać ton jak najbardziej przesłodki. Podeszła do kompana, i położyła mu łapę na ramieniu. Szczerze mówiąc, to dobrali się, ona też lubiła głupie kawały, i bywała wredna, ile razy to mu kopa w zadek sprzedała, jak ją denerwował.. Pobrudziła mu oczywiście ramię atramentem z dłoni, który zawsze jakoś się na nich pojawiał.. Cóż, taka jej natura.
O, walczyła z Mango!
-Też miałem jakiś czas temu okazję pojedynkować się z moim owocowym bratem. Przez jego wygląd, kiedyś nazywałem go Panem Pawiem! Oj, przepraszam, zgubiłem wątek! Co do pojedynku, cóż, z mojej strony nie należał do najbardziej udanych, bo przegrałem go sromotnie.. Jednak w przyszłości, gdy się wzmocnię, na pewno spróbuje swych sił ponownie. Ostatnio jednak wygrałem pojedynek z nie byle kim, przez co mocno podbudowałem swoje morale. – paplał Echo. Był dumny, że sklepał Astrala, dzięki temu jakoś nabrał wiatru w żagle, i udało mu się powoli wyjść z dołka.
O, kogut się obudził! Mamuna wbiła w niego swoje zółte, wielkie oczy. Stanęła jeszcze bliżej kompana, syknęła zaniepokojona, pokazując ostre jak brzytwa kły. Znała kokatrysty, i wiedziała, że mogą być bardzo groźne.. Nikt nie ruszy jej towarzysza!
-Witaj, Agree, jestem Echo a to Mglejarka, jesteś bardzo ładny. – powiedział do ptaka. O losie, tak jaby mógł go zrozumieć.. Jednak Echo miał nastrój na gadanie, nawet, jak ktoś do końca nie rozumiał, o co mu dokładnie chodzi..
: 08 lut 2021, 21:08
autor: Pamięć Barw
Na chwilę wyczuła się bardziej na maddarę, ciekawa co jeszcze wykombinuje z niej Echo. Nie dojrzała jednak żeby coś zmieniał, więc spróbowała podtrzymać dłużej swój twór, żeby nie zniknął za szybko.
– Hehe. To dobrze. – odparła pogodnie, kiedy Mglejarka się odezwała. A przyznając, trochę ciekawa się zrobiła tych żartów, lecz w sumie to wie o co chodzi...heh. Dobrze jest czasem sobie podokuczać.
Jej nie przeszkadzało, że paplał. Fajnie się jej z nim gadało, nawet na temat Mango o dziwo.
– No to czyli dobrze sobie radzisz. Ja to z nim walczyłam...o jeju, dawno. Hah. A ja to jeszcze pamiętam... Cóż! Ale też wtedy przegrałam. Chociaż to było sporo temu, więc ciekawe jak by teraz zawalczył. – Tylko czy chce jej się go wyzywać? W sumie czemu nie. Dla ciekawości, ale bez przesady, nie teraz.
–Hm...W sumie to teraz tak myśląc to z Okrzykiem się też pojedynkowałam. Jednak tej walki to już nie pamiętam jak się skończyła. Heh. – powiedziała. No i masz, teraz ona by mogła gadać i gadać.
Popatrzyła za mamuną, kiedy jej kompan wstał. Intrygujące, pomyślała słysząc syk. Zerknęła aż zaraz na swojego kompana, czy może ten jej nie sprowokował.
Agree za to napatrzył się już na mamune i prawdę mówiąc wisiało mu, że się na niego szczerzy. W końcu ona nie zaatakuję go przy jego smoku, a sam nie miał ochoty się brudzić. Za to utkwił spojrzenie, unosząc przy tym dzióbek, na czarodzieju Echo co ciekawszy mu się wydawał. Nie opuścił wzroku i na komentarz do niego, ale się znacznie wyprostował chcąc jakby pokazać, że jest dumny ze swoich pięknych piórek. Zaś w odpowiedzi zagdakał, niby też mówiąc "cześć".
: 09 lut 2021, 13:33
autor: Echo Zbłąkanych
Mglejarka ucieszyła się, że smoczyca okazywała jej sympatię. W podziękowaniu uśmiechnęła się od ucha do ucha, prezentując swoje uzębienie, które robiło wrażenie, jednak nieco odmienne od zmierzonego, wyglądały.. bardzo groźnie. Szybko zmieniła na zwykły uśmiech, nieco zawstydzona.
Echo zaśmiał się z niej. Lubił w niej to, że bywała taka groźna.. Czasem przydatna rzecz, może nie koniecznie teraz. Wymyślił kolejny maddarowe świecidełko. Wyczarował jej ładny naszyjnik, który składał się ze stu drobniutkich diamencików. Diamenciki ładnie opalizowały w półmroku, dla efektu wyczarował kilka błędnych ogników, żeby spotęgować efekt.
-Z Okrzykiem nie miałem się jeszcze okazji pojedynkować, ale chętnie spróbuje swoich sił. Myślę, że jest wymagającym przeciwnikiem, więc będę trenował ile wlezie, żeby tak łatwo mnie nie pokonał. – powiedział, uśmiechając się. Mango złożył go dość łatwo, zobaczymy, czy tym w wypadku drugiego brata będzie podobnie.. Miał nadzieje, że poradzi sobie z nimi nieco lepiej...
Spojrzał karcąco na Mamunę. Ta od razu przestała syczeć i się rzucać, jednak dalej obserwowała ptaka czujnie, żeby w razie czego strzelić go pazurami, jakby fikał za dużo
Echo tylko wywrócił oczami, przyglądając się kurczaczkowi. Ładny, i chyba rozumiał co się do niego mówi..
-Ładny, i mądry, wie, że go podziwiam, taki towarzysz to skarb. – powiedział w kierunku Zirki. W sumie to ona chyba była jedynym smokiem, który miał z kompana Kokatrysa. Ale tak jak wcześniej mówiła, tego się nie planuje, to raczej przychodzi samo..
-Prawda, bardzo ładny.. – powiedziała śpiewnie mamuna, dalej wbijając wzrok w kurczaka. Nie dodała drugiej kwestii, że kokatrysy bywają niezwykle groźne, jednak może założenie więzi z nim, złagodziło ognisty temperament, z jakiego ten gatunek słynie. Popatrzymy, ocenimy, w razie czego wiadomo..
Echo wpadł na pomysł na nowe wygłupy, wytworzył dwie śniegowe kule, małej średnicy.. Unosily się nad głową czarodzieja.
-Orientuj się! – zaśmiał się, po czym posłał śniegowe pociski w kierunku jej prawego boku. Śnieg był sypki, i miękki, nie miał zrobić jej żadnej krzywdy, tylko rozpocząć zabawę!
: 14 lut 2021, 21:59
autor: Pamięć Barw
W sumie to nie zwróciła większej uwagi na drapieżność w uśmiechu Mglejarki. Nie tylko, że fajnie jej było ujrzeć ogólnie radość na tej twarzyczce, ale i według niej był on całkiem uroczy z uwagi na to że pasował do uroku mamuny.
Spojrzała na naszyjnik z diamencików jaki pojawił się za sprawą czarodzieja. Podobało jej się efekt dawały w połączeniu z półmrokiem i ognikami. Dało to też jej mały pomysł na przemianę kwiecistego naszyjnika na bardziej pasujący do chłodnego otoczenia. Zamiast stokrotek, na jego szyi pojawiały się zamarznięte kropelki wody mające właściwości sopli lodu. Ten po środku miał wielkość szponu, gdzie kolejne, im dalej środka, tym stawały się mniejsze. Pozostawiła taki naszyjnik na szyi czarodzieja.
Słysząc o zamierzonej walce, uśmiechnęła się do niego lekko ukazując kiełki.
– Fajnie będzie usłyszeć o wyniku tej walki. Serio masz szansę wygrać, patrząc na to jakie twory potrafisz to obstawiam, że w walce nie jest jakoś gorzej. – odparła pogodnie, chociaż znała też uroki areny. Jednak naprawdę imponujące jest w jakim stopniu czarodzieje potrafią utrzymać wystarczająco dużo uwagi potrzebnej ich tworom. Szczególnie, kiedy mają dodatkowo ból jeśli dojdzie do rany. Chociaż adrenalinka pewnie pomaga, to jednak nadal szacuneczek.
Gdaknął zgodnie na myślenie Echo. A jak! Przecież nie jest jedynym z tych zacofanych stworów! On umi się porozumieć!
– Hehe. Oj tak. Agree, rozumie w sumie większość co do niego mówię. – spojrzała na pobudzonego kokatrysa. – Hah. Podobają się pochlebstwa, co? Hehe. – Podrapała kogucika za grzebieniem, gdzie lubił.
Obrucił łepek na Zirkę, ale zaraz obrócił spowrotem przekonany ruchem łapki kompanki. W międzyczasie usłyszał Mglejarkę, Zirka się obruciła do niej z uśmiechniętym pyskiem, ale on, choć też się obrucił, to tylko spojrzał budząc pewne podejrzenia co do tej istoty. No nie podobało mu się jak na niego patrzyła. Tak... nachalnie. Podirytowało go to trochę, bo znał już takie spojrzenia, zachował jednak spokój, lecz tylko ze względu na tą za nim osóbkę.
Dała już spokój z głaskaniem i odstawiła łapę na śnieg. Jednak nie dojrzała dwóch śnieżek przy Echo... do puki nie zawołał.
Orient? Jaki orient? – zaprzątała myśli obracając pysk ku niemu, wyrwana se spokoju nagłym entuzjazmem smoczego towarzysza.
Już z nawyku (Oraz z faktu tego, że nie przemyślała tego co robi.) prędko podsunęła łapy próbując po tym się wybić. Jednak jej ciało nie było gotowe do takiego wysiłku i skończyło się na kraksie. Tylne łapy ugrzęzły jej w śniegu, a podrywając się przednimi nie było szansy na jakieś sensowne rezultaty. Więc nie dość, że i tak oberwała przynajmniej jedną śnieżną kulką, to runęła brzuchem i pyskiem, równo na śnieg. Agree jeszcze się uratował przed zmiażdżeniem, jakby przewidując co się stanie, i postąpił w bok. Jednak ogon mu utkwił, który szybko bo z sykiem wyciągnął spod cielska kompanki. Normalnie godne pożałowania, myślał kogucik patrząc na nią i na winnego temu czarodzieja, na którego również syknął, lecz nie tylko że względu na siebie.
Zaś Zirka prychnęła pozbywając się śniegu z nozdrzy, przy tym prowokując śmiech. Którego bardzo nie ukrywała, bo sytuacja pomimo, że trochę dla niej przykra, to wydała jej się trochę zabawna. No i grunt i szczęście, że się nie połamała, jak to potrafi. Podebrała łapy pod siebie, lewą przednią zgarniając śnieg po kryjomu.
– Ej! To było wredne! – spojrzała na Echo, lecz uśmiech zdobiący je pysk wskazywał, że i tak się nie gniewa. Za to, wraz ze swoim słowem, odepchnęła się od ziemi przednią łapą, by zamachnąć się zaraz lewą i wycelować lekko ubitą śnieżką w młodego czarodzieja. Następnie wstając i zbierając przednimi łapami śnieg.
(I chyba nie trzeba już mówić, że naszyjnik jaki miał Echo na sobie – już go nie było.)
: 16 lut 2021, 21:54
autor: Echo Zbłąkanych
Cóż, twory tworami, ale w walce nie szło mu już tak dobrze.. Skulił się lekko, jak sobie przypomniał, że jego maddara lubiła go okaleczać, i to tak solidnie.. Nie chciał dalej poruszać tego tematu, było zbyt sympatycznie, żeby teraz to zrujnować.. Co do ptaszka.. nadal go intrygował.. Był niesamowity.
-Komplementy jak najbardziej na miejscu, fajny kogucik. – odparł Echo. Nie spodziewał się takiej reakcji na swoje kule śniegowe, mamuna też syknęła, widząc co się dzieje, gotowa pomóc wojowniczce. Świetlik zaklął pod nosem, w ten sposób ganiąc się za swoją głupotę.. Nie każdy lubi takie niespodzianki, ty durniu. Mglejarka przytaknęła.
-Przepraszam najmocniej, nie chciałem Cię przestraszyć.. wybacz mi. – powiedział ze skruchą do Zirki. Było mu strasznie przykro, mimo tego, że z natury wredny jak cholera, to ona była zbyt sympatyczna.. Nie można tak..
Usłyszał, że jednak wojowniczka się śmieje.. Uśmiechnął się nie pewnie, po czym zarobił od niej śnieżką prosto w dziób, natomiast w bok głowy dostał śnieżką od Mglejarki..
-A masz, za straszenie miłej i ładnej Pani! – powiedziała mamuna, waląc w niego śnieżkami, jak prawdziwy śnieżkomiot.. Wszystkie praktycznie trafiły, więc Echo przykryty był warstwą śniegu.. Zaśmiał się, waląc zaspą w Mglejarkę, tylko częściowo trafiająć, gdyż była zbyt sprytna..
Przygotował kolejne dwie kule do ataku na Zirkę, i posłał je, ale tak niezbyt celne, nie chciał jej trafić, tylko kontynuować wygłupy.
-Cieszę się, że nic Ci się nieooo.. – chciał powiedzieć coś do Pogodnej, ale śnieżka wpadła mu do ryja, i się zatkał.. Mamuna kontynuowała ostrzał. Dwójka na jednego, no nie! Naszyjnik diamentowy na szyi Zirki pozostał na swoim miejscu, Echo nie chciał przerwyać czaru, bo pewnie by się jej przykro zrobiło..