Strona 25 z 34

: 16 lis 2020, 0:30
autor: Pasja Uczuć

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Jeszcze chwila, jeszcze momencik... i Ha'ara się wyłączyła. A może raczej – osiągnęła swój szczyt. To było najlepszą pieśnią dla uszu łowczyni. Sprawienie, że jej ukochana będzie mogła skosztować słodkich obłoków kresu możliwej przyjemności. Przez chwilę wręcz miała problem, by uwolnić zmoknięty, rozgrzany paluszek i przesiąknięty smakiem partnerki jęzorek z jej wciąż zaciskającej się szparki. Dlatego – Pasja działała powoli, powoli zwalniając swoje ruchy, aż ich zaprzestając, dając Ha'arze czas na uspokojenie i rozluźnienie spiętych mięśni. Teraz to nawet z powiedzeniem czegoś miała by problem. Cierpliwie wręcz czekała, aż wszystko ucichnie, aż ścianki Obietnicy oddadzą jej wolność. Gdy tak się stało, łapę odstawiła na ziemi i, podobnie jak w poprzednich razach, odwróciła się, stąpając nisko przy ziemi, niemal szorując po niej brzuchem. Ustawiła się pod Ha'arą tak, by główna część jej ciałka znalazła się nad grzbietem. I wtedy, przycupając stabilniej, sięgnęła do maddary. Jeden magiczny ruch sprawił, że... lina, która utrzymywała księżniczkę przy sklepieniu jaskini przestała spełniać swoją funkcję. Pasja jednak postarała się, by partnerka, zamiast spaść, została powoli opuszczona na jej grzbiet. Reszty lin, przede wszystkim pętających jej kończyny, nie ruszała. Zawsze Ha'ara mogła sama próbować się oswobodzić... Choć Pasja wątpiła, czy by chciała. Pierwsze grzbietu łowczyni dotknęły łapki, a potem cała reszta. Skrzydełka drzewnej, lekko uniesione, upewniały się, by północna nigdzie nie spadła.
Pasja, utrzymując na sobie ciężar drugiej samicy, ułożyła łepek na ziemi, obracając go lekko bokiem, by jednym okiem spoglądać na bałagan, jaki pozostawiły po sobie ich zabawy na łepku Ha'ary. I tak leżała, wpatrując się, dając jej odpocząć. Dając jej czas. Paqui uśmiechała się błogo, wyraźnie zadowolona z siebie. Choć chętnie by usłyszała, co mogła by zrobić lepiej.

: 23 lis 2020, 19:01
autor: Żałobna Pieśń
Samica... Jej szczyt trwał dość długo. Dość długo jej pysk wypuszczał z siebie pieśń spełnienia, a ciało drgało w jej rytm. Przez umysł otępionej samicy przetoczyło się tyle hormonów, odczuć i bodźców, że zwyczajnie przestała mieć jakikolwiek kontakt z rzeczywistością i tym samym własnym ciałem, które działało teraz samo, wbrew niej. Jęki, dreszcze, spazmy. Pewnie to wszystko cieszyło przyklejoną do Obietnicy samiczkę. Zwłaszcza gdy udało jej się oddalić od uzdrowicielki.
Szarlatanka zwisała niemal luźno opierając swoje ciało na linach, które ją podtrzymywały w powietrzu. Ocuciło ją dopiero... Ciało partnerki. Gdy brzuch uzdrowicielki zetknął się z grzbietem łowczyni ta powoli otworzyła zamglone podnieceniem ślepia i kierując parę szmaragdów na mordkę Paqu uśmiechnęła się błogo. Jej mały drapieżniczek... Tak ją kochała... Tak mocniutko. Ojoj... Ktoś nam się chyba robi śpiący. Ciekawe kto?
Obietnica tylko raz zebrała się na przesunięcie związanych łapek i lubieżne oblizanie lin nim jej łepek nie oparł na ciele partnerki a oddech uspokoił. Zaraz zacznie zasypiać... Chyba, że ktoś jej nie pozwoli.

: 28 lis 2020, 14:37
autor: Pasja Uczuć
Pasja zdecydowanie bardzo cieszyła się ze swojego osiągnięcia. Uwielbiała to. Uwielbiała możliwość sprawienia przyjemności swojej partnerce, sprowadzenie uśmiechu na jej pysk. Paqui sądziła, że tak sprawi, że jej króliczek będzie szczęśliwy, a i jej samej podobała się ta zabawa. Liczyła, że same linki nie są na tyle ciasne, by skrzywdzić Obietnicę. Jeśli potem zauważy, że bardzo jej przeszkadzają... na pewno pomoże z oswobodzeniem się.
Ha'ara była już zmęczona zanim zaczęły, a trwało to tak długo... Biedna, musiała już być wykończona. Pasja nie zamierzała jej budzić. Było tak miło czuć na sobie jej miękkie futerko, ale i ciążące na grzbiecie ciałko. Drzewna smoczyca nie była zbyt silna, ale... do leżenia nie było po potrzebne. Rozpłaszczyła się na ziemi z błogim uśmiechem, pozwalając ukochanej odpłynąć ku pięknym snom. A, jeśli nawiedzi ją koszmar – jej Paqui wciąż tu będzie. Okryje błoniastym skrzydełkiem. Wtuli się czule, drapiąc łuskami. Magicznymi kroplami kwasu zabije uporczywe owady. Zwiąże wrogów (Ha'arę w sumie też) i odprowadzi ich na tyle, by nie zrobili krzywdy tej małej, puchatej kuleczce. Ach... marzenia. Wciąż pobudzonej Paqui zajmie jeszcze chwilę, nim całkiem w nie odpłynie. Ale mogła marzyć na jawie. O miłości podzielonej różnicami. O rodzinie, która nigdy nie będzie całkiem razem.

/ZT

: 10 gru 2020, 14:23
autor: Berius
Berius był wolny ale niestety okres nie był zbyt przyjemny. Było zimno i mokro. Obu tych rzeczy samiec nie lubił. Musiał więc znaleźć sobie lepsze miejsce do spania. Jego poszukiwania zaprowadziły go aż do Groty pod skałą. Nie była to ciepła lokalizacja ale przynajmniej nie wiało. Berius przyniósł ze sobą trochę drewna znalezionego gdzieś po drodze i ułożył kupkę przy półce skalnej na której się rozłożył. Lekkim ognistym oddechem rozpalił małe ognisko które go grzało. Zawsze był to jakiś początek. Tutaj właśnie miał zacząć nowe życie. Brakowało mu tylko towarzystwa. Kto wie może kiedyś jeszcze w kimś się zakocha na starość. Dużo dni na to mu już nie zostało.

: 16 gru 2020, 19:52
autor: Palenie Piskląt
Niespodziewanie przy wejściu do groty pojawiła się brzoskwiniowa osobowość, która to szukała czegoś ciekawego, co mogło by ją zainteresować bardziej aniżeli niedawno co opadłe liście. Szczerze z tego wszystkiego lubiła same spacery, chociaż nie dawały jej takiej radości co kroczenie pośród ognia i popiołu. Na swoich terenach mogła puścić swoje pierwotne emocje luzem, ale na terenach wspólnych musiała się hamować. Tutaj czuła by się jeszcze bardziej bezkarnie, a zagrożenie płynące z doszczętnego spalenia okolicy było całkiem prawdopodobne. Jednak nie była pewna, czy tak się nie stanie. Ogień działał na nią jak narkotyk, a niezdrowe podniecenie i sam fakt nagiętej rzeczywistości przez euforię powodował, że sama nie uważała za to coś złego... Palenie żywych istot było swoją drogą niezwykle ekscytujące i jej ciało aż zadrżało gdy sobie o tym pomyślała. Chyba nikt by się nie obraził za wywołanie małego kontrolowanego pożaru? W takiej grocie jaką zaraz ma obok! Z radością na pysku ruszyła więc do środka, a sam samiec mógł ją od razu ujrzeć jak wkracza do środka... A niestabilna maddara też dawała o sobie znać.

: 17 gru 2020, 14:25
autor: Berius
Oczywiście że ją zauważył. Niestety nie mógł z tym nic zrobić. W końcu jego przyszły dom był na terenach wspólnych więc każdy mógł tu wejść nawet bez pytania. Obadał samiczkę wzrokiem. Nawet ładna była ale niestety wyczuł w niej zapach ziemi. Kto wie co jej o nim opowiadali. Wolał nie ryzykować dlatego zostawił ognisko i wycofał się w cień. Nadal był osłabiony więc wolał nie ryzykować walki o życie w ty momencie. W ogóle co to było za życie, cały czas uciekał i się ukrywał jak jakiś szczur. Coraz więcej przemawiało do tego by zaszyć się w jakimś stadzie. Woda była dobrym kandydatem ale nie mógł teraz o tym rozmyślać, musiał skupić się na ładnej samiczce. O czym on myślał!? Musiał się pozbyć tych myśli jak najszybciej. Ona była wrogiem, widocznie samotność miała na niego większy wpływ niż myślał.

: 31 sty 2021, 0:03
autor: Pasja Uczuć
Biegła. Biegła ile sił miała w łapach, przedzierając się przez śnieżną zamieć. Czemu znowu musi tak mocno sypać? W innym wypadku przyleciałaby na miejsce i była znacznie szybciej. Lepiej nie. Latanie, gdy w ślepiach zbierają się łzy nie jest bezpieczne. Łuski na ciele drzewnej szeleściły z każdym ruchem, starając się jak najbardziej przylegać do ciała. By ona nie zmarzła.
Sprawdzała to miejsce. Niemal każdego dnia. Czemu więc tym razem tak się spieszyła? Nic nie wskazywało na to, że cokolwiek miało by się zmienić. Żadnych wiadomości, świeżych zapachów blisko granicy, brak śladów istnienia. A do tego Mułek... Chaos... Ohtli.. Za dużo myśli. Zmartwienia. I sen. Sen, który dopadał ją coraz częściej. Dała dzisiaj jeść Neirze i jej kompanowi. Nie będzie musiała się tym przejmować przez kilka dni. Od kiedy jej brat poluje... Nie jest już tak bardzo potrzebna. Radzi sobie, razem z Szelest zdobywa mięso, kamienie... Radzą sobie. Nawet bez niej.
Wpadła do groty, wciąż oblepiona śniegiem. W środku nic się nie zmieniło. Wszystko stało na swoich miejscach. Tylko warstwa kurzu była nieco większa. Tylko tych pajęczyn było więcej. Było już późno. Bardzo późno. Ba, prawie światło. Czy biegła całą noc?
Była zmęczona. Jak zwykle, gdy tu przybywała, sięgnęła do źródła. Ciepły wiatr zawiał z wnętrza pieczary, wydmuchując na zewnątrz cały kurz i pajęczyny do momentu, aż było czysto. Tak, jakby ktoś spodziewał się gościa. Rozstawiona, czysta zastawa, leżące z boku większe misy, lawendowe mydełko... Czy jeszcze kiedyś się to przyda? Pasja coraz bardziej wątpiła. Jej pysk był pozbawiony wyrazu. Jak wtedy, gdy uciekła z jaskini Mułka. Jak wtedy gdy po rozmowie z mamą... Nie była pewna, co myśleć. Powinna być silnym smokiem... Lecz jej wewnętrzny drapieżnik zasnął. I ona była coraz bardziej senna. Zmarznięta... Nawet nie rozpaliła ogniska. Położyła się na skórach, zwijając w kłębek. Ciężkie powieki szybko się zamknęły, a ona... Odpłynęła. Syn już się nie obudzi. Partnerka już nie wróci. Chaos i Mułek nie będą już chcieli jej znać. A przynajmniej tak jej się wydawało. Zasnęła. Śniła o żółto-różowej księżniczce, która obudzi ją z magicznego snu. Nawet gdy czuła, że nikt nie przyjdzie.

: 31 sty 2021, 14:59
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Niezupełnie przemyślała drogę "ucieczki", a wiatr sam ją zarzucił na bok. Widziała jak znajoma, brązowa sylwetka gna przed siebie, na północ. Zdziwiła się i jednocześnie zmartwiła. Nie była najlepszym lotnikiem, jednak postanowiła mimo wszystko spróbować – poleciała śladem łowczyni. Dotarła jednak na miejsce znacznie później, prawdopodobnie w środku nocy. Zgubiła się parę razy po drodze, jednak ślady Paqui nie zostały całkowicie zasypane, a każdy głupek by po takich wielkich odciskach trafił do celu!
W grocie śmiesznie pachniało. Było tutaj też kilka dziwnych przedmiotów, których zastosowania samiczka nie znała. Podeszła do jednego z mydełek i powęszyła, omal nie kichając. Ale dziwny zapach! Potrząsnęła pyszczkiem i namierzyła spojrzeniem ją. Cichą łowczynię, którą widywała w przystani i w obozie często, ale nigdy nie zamieniła z nią słowa. Tylko dlaczego tutaj spała? To na pewno bezpieczne? Powinna polecieć do domu i kogoś zawiadomić? A-ale co jak się jej coś stanie w tym czasie?
Postanowiła zostać. Położyła się przy szyi Pasji Uczuć, chcąc ją choć trochę ogrzać. Co prawda była mała i dość kolczasta, jednak oddech miała cieplutki. Leżała na brzuszku, z pyszczkiem ułożonym między łapkami. Wzrok utkwiła w wejściu do groty. Nie spuszczała z oczu nawet na chwilę! Nie sypiała w nocy, tylko w dzień, więc tym prościej było jej zachować przytomność. Czasem pogłaskała łapką łapę Paqui, jeżeli ta przez sen miała ewidentne koszmary i na przykład drgała z tego tytułu.
Sasanka czuwała. Sama była pogrążona myślami, które krążyły wokół tego osobliwego smoka.

: 02 lut 2021, 22:33
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Aj, czemu musiało się tak rozpadać właśnie teraz, jak była na wspólnych? Śnieg uderzał w jej drobną łuskę, w wiatr smagał tak mocno, że aż się prawie przewróciła gdy został złapany przez jej grzebień. Brr! Jak zimno! Zaraz jej chyba wszystkie błony skamienieją od chłodu. Już ją nawet te między palcami zaczynały piec. Zasłoniła się skrzydłem przed wiatrem i złożyła grzebień, aby uniknąć całkowitego przemarznięcia. Powrót do obozu byłby bardzo męczący, szczególnie że o lataniu przy takim wietrze nawet nie było mowy. Rozejrzała się wytężając wzrok i próbując cokolwiek zobaczyć w tej śnieżycy. Wtedy, zobaczyła jakieś wgłębienie.. coś jakby grota?
– Ś-ś-ś-w-w-wiet-t-tnie – powiedziała sama do siebie. Może uda jej się przeczekać tą okropną pogodę..

Cała się trzęsła z zimna gdy postawiła łapy na kamiennej posadzce. Zzzimmno.. Chłód mokrego śniegu, który przykleił się do jej błon i drobnych łusek, niemal ją paraliżował. Aż mogła usłyszeć szczękanie swoich własnych zębów! Z trudem skupiła się, sięgając do maddarowego źródła i przywołała ciepły wiatr, który ściągnąć miał z niej ten lodowaty śnieg, i ją ogrzać. Wiał on jednak zdecydowanie za słabo, bo mimo że udało mu się stopić śnieg, to teraz przez to była cała przemoczona. Spróbowała przywołać ciepły wiatr jeszcze raz, ale tym razem dmuchnęło w nią lodowaty wiatrem, który ją całą oszronił. Nie o taki efekt jej chodziło.
– W-w-w-sp-p-pa-nia-le – powiedziała znowu do siebie, jak gdyby miało by jej to jakoś pomóc w poczuciu się lepiej. A dobrze na pewno nie było, bo trzęsła się jeszcze bardziej niż na początku.

Przyjrzała się dokładniej wnętrzu jaskini, jakieś miski, dziwny zapach lawendy i..
Zamarła w bezruchu widząc jak jasnozielone ślepia wpatrywały się w jej stronę. Szybko jednak drgawki powróciły, a ona z drżącym oddechem, przymrużyła oczy próbując przyjrzeć się sylwetce.. sylwetkom, bo jeszcze za nią była druga, zwinięta w kłębek. Przez zmarznięty nos i ten zapach lawendy nie była w stanie odgadnąć, z jakiego stada były te smoki. Panujący półmrok też nie pomagał, choć te ślepia i fioletową łuskę chyba skądś kojarzyła...

: 05 lut 2021, 12:01
autor: Żałobna Pieśń
Żółto-różowa księżniczka... której korona już dawno spadła z łba i została zastąpiona przez ciernie przykrych doświadczeń, które dociskane przez wiele nieświadomych tego smoków szpeciły jej łeb... jej umysł od wielu księżyców.
Teraz jednak Obietnica czuła ją mniej niż zwykle. Piach i akurat teraz śnieg, areny pozwalały w wymianie ran, złamanych szponów i wybitych kłów zapomnieć choć na chwilę o tym wszystkim. O partnerstwie, miłości, krzywdzi i uległości. Pozwalały jej być silną, pewną siebie smoczycą... Szkoda, że tak późno... Ha'ara właśnie wracała z kolejnej takiej walki. Po raz kolejny czuła się lepiej po upuszczeniu krwi czyjejś i własnej. Pogoda jednak nie zawodziła. Śnieżyca szybko i niewielką wojowniczkę złapała w swe szpony zmuszając do wędrówki po omacku przez tereny wspólne. I czy był to czysty przypadek, a może niewidzialna siła prowadząca Szarlatankę, w końcu poznała mijane Bliźniacze Skały. Śmieszne bo to oznacza, że w ogóle nie kroczyła w stronę domu, a...
Uśmiechnęła się pod nosem wśród śniegu dostrzegając znajomą jaskinię. I tak pewnie nie dotrze do obozu w taką pogodę więc... Lepiej się zatrzymać. Obietnica zbliżyła się do wejścia, a jej łapa powoli odsunęła półprzeźroczystą różową zasłonę zdobiącą wciąż wejście. Już ciut postrzępioną, lecz była to swego rodzaju pamiątka. Pamiątka po starych czasach, gdy była młoda i... szczęśliwa. Gdy od miłości nie spodziewała się niczego więcej niż chędożenia. Gdy wszystko było łatwiejsze i serce nie pękało tak łatwo. Gdy przestąpiła próg jaskini coś jednak zatrzymało ją w miejscu. To, że to miejsce już od dawna cuchnęło nią i Pasją było dla niej oczywiste lecz teraz zapach tej drugiej był... Niezwykle silny. Połączony z dwoma innymi, nieznanymi jej zapachami. A więc... Porozmawiają sobie. Obietnica w strachu, że gdy zabraknie chędożenia i ich... dominująco- uległej relacji miłość pęknie niczym bańka unikała kontaktu z partnerką. Już od czasu tego swoistego ślubu czuła się... przytłoczona tym wszystkim.
I tak z dość chłodnym spojrzeniem dwóch jadowitych szmaragdów odbijających nikłe światło żółto-różowa diablica stała w wejściu wpatrując się w... nią... W jej śpiącą partnerkę. Nic nie mówiła... Nawet się nie ruszała obserwując jak pierś Pasji podnosi się i upada. Jak wiele razy opierała łeb na tej łuskowatej piersi. Jak wiele razy łączyło się to z pięknym wyznaniem... Może... Może to jednak jest miłość. Może zwyczajnie wymaga poświęceń. Wielu pięknych poświęceń, dzięki którym wszystko stanie się tak piękne jak powinno.
~ Długo tak śpi?~ Jej głos ozdobiła nuta ciepła gdy zadała to pytanie. Nie chciała dopuszczać do siebie myśli, że Paqu... jej Paqu mogła zasnąć tak jak każdy ważny dla niej smok.

: 05 lut 2021, 19:50
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Powieki jej nawet nie drgały. Odkąd się wykluła to nigdy nie sypiała w nocy, wiecznie się bawiła z kompanami albo zaczepiała odpoczywającą rodzinę. Nic więc dziwnego, że stosunkowo prędko zorientowała się o obecności kogoś jeszcze. Podniosła głowę z łap i obserwowała zielonołuską, która wleciała do groty z czerni nocy. Nie tylko mróz, ale też zwykła niewiedza powstrzymywała młódkę przed określeniem z kim ma do czynienia, lub skąd ta osoba pochodzi.
Jedno było pewne, to nikt ze stada Wody. Więc ktoś Obcy, jak to określała sama sobie, nauczona doświadczeniem. Sasanka dźwignęła się i w protekcjonalnym geście stanęła tak, by zasłonić śpiącą Paqui swoim drobnym ciałkiem.
Przepraszam – odezwała się całkiem sympatycznym głosem, po którym nastąpiło trochę mniej miłe wyjaśnienie. Mówiła jednak szeptem, nie chcąc zbudzić łowczyni. – Ale ta grota jest zajęta i musisz sobie stąd pójść. – Oznajmiła w miarę uprzejmie obcej sobie kleryczce.
Jakby tego było mało, pojawił się ktoś jeszcze. Za plecami Trójkątnej. Rety, czy wszystkie inne groty były zajęte? Ame nabrała powietrza w płuca. Miała pracować nad swoim wewnętrznym ja i nie denerwować się zbyt szybko. Trudno było jej to robić, gdy chodziło o komfort bliskiej osoby. Próbowałaby wydrapać gardło nawet myszce, gdyby ta swoim piskiem przeszkadzała jej rodzinie odpoczywać. Ale nie wolno zabijać dopóki się z kimś nie pokłócisz, przypomniała sobie nauki Niepełnego Kolca.
Niedługo. – Odpowiedziała zdawkowo drugiej smoczycy, nie do końca kłamiąc. Nie była pewna ile jej zajął lot od czasu wypatrzenia Pasji, aż do przybycia tutaj, ale raczej nie dłużej niż dwie, może trzy godziny.
Czy skoro była uprzejma i nie chciała ich zabić, to zgodnie z rzekomą logiką, obie Obce powinny sobie pójść? Tak to działało?

: 05 lut 2021, 20:29
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Brr. Otrząsła się, otrzepując z okrywającego ją szronu. Zdecydowanie nie byłoby uprzejme zostać w tej grocie skoro była już zajęta.
– A, to przepraszam – powiedziała cicho, po czym obróciła się w stronę wyjścia i... nie w taką śnieżycę prędzej się zamieni w sopel, niż znajdzie inną pustą grotę. Zwróciła się więc z powrotem w stronę pisklęcia.
– Musisz mi wybaczyć, ale chyba nie mam jak stąd wyjść, w taką straszną pogodę. Położę się tam z boku i nie będę wam przeszkadzać, dobrze? – wyszeptała, wskazując na najbardziej oddaloną od wodnych samic część groty. Podeszła w tamtą stronę, słysząc za sobą dziwnie znajomy głos, ale zostawiła odpowiedź małej, bo na pewno więcej wiedziała niż kleryczka. Dopiero gdy usadowiła się na swoim miejscu, spojrzała do kogo należał ten nowy głos...
Cynamonka?
Nie, była znacznie mniejsza i nie miała łapy, ale jednak.. głos i wygląd.. może to jej młodsza siostra? Albo córka? Dziwne...
Kusiło ją o to spytać, ale wydawała się przejęta dorosłą z Wody więc Trójkątna im nie przeszkadzała.

: 11 lut 2021, 23:40
autor: Pasja Uczuć
Pasja ledwo ułożyła się i zwinęła w kłębek, a od razu zasnęła. drzemka dobrze jej zrobi. Taak.... nie była świadoma, że miała gości. Drobinki magii zamknęły jej ślepia i spowolniły bicie rozbieganego wcześniej serca. umysł wyciszył się, myśli odpłynęły. Była taka spokojna. Nareszcie. Nie wiedziała jednak, co dzieje się dookoła niej. Tyle smoków... Sasanka. To fioletowe maleństwo? Co ona tu robiła? Martwiła się o Paqui? Być może. Obca smoczyca z Ziemi... brakowało jedynie kogoś z Ognia i mieli by komplet. A cztery smoki.... to i tak całkiem sporo, jak na tą niewielką, przytulną klitkę. Pasja nie znała jej. Może gdy się obudzi, to to się zmieni? I była też Ona. Ta, którą Paqui niemal pochowała już w swoich myślach. Dlaczego przyszła? Dlaczego akurat teraz? Nic nie miało znaczenia. Sen ukoił zagubiony umysł. Czy będzie tym samym, gdy się obudzi?
Ciało łowczyni spoczywało bez większego ruchu. Jedynie ciepło, oddech i drgające pod powiekami gałki oczne, podążające za sennym marzeniem zdradzały, że żyje i nie wybiera się na stałe do Aterala.

: 12 lut 2021, 23:07
autor: Żałobna Pieśń
Może i lepiej gdyby rzeczywiście umarła? Oszczędziłoby to wielu problemów zarówno jej jak i jej bliskim. Nie wykrzywiło psychiki żadnej z ofiar i nie zmusiło nikogo do ucieczki, która z pewnością skończyła się śmiercią. Dlaczego to ona nie umarła? Dlaczego w ogóle oszpeciła świat swoją obecnością. Wzrokiem pary jadowitych ślepi obserwowała śpiącą samicę i jej ochroniarza. Widziała w tym nikłym świetle spięcia jej mięśni, na które zareagowała zwykłym uśmiechem... Ciut szyderczym nawet. Nic nie mówiła póki sama młódka nie odpowiedziała na zadane pytanie. Obietnica westchnęła cicho kątem oka dostrzegając... Ziemną jeśli nos jej nie mylił. No i uzdrowicielkę bo zapach ziół wyczuwała z odległości kilku skoków. Wpierw jednak musiała rozmówić się z tym słodkim dzieckiem.
~ Szarlatańska Obietnica, wojownik Plagi. I partnerka naszej śpiącej królewny. Nie obrazisz się jeśli jej popilnuję?~ Starała się być miła tak jak zawsze. Choć przez ostatnie wydarzenia średnio jej to wychodziło. Póki co jednak jad nie sączył się jej z pyska i zebranie w grocie nie groziło bójką.
~ Trochę się tu zmieniło od kiedy byłyśmy tu razem ostatnio... Gdzie jest Gaj?~

: 14 lut 2021, 16:07
autor: Pasja Uczuć
Gdy Pasja usnęła, początkowo leżała bardzo spokojnie. Sen dopadł ją nagle, powoli przeistaczając się w barwne marzenie. Wirujące plamki nad kwiecistą polaną. Łuski otulone miękką niczym futro trawą. Źdźbła czule obejmowały każdą część ciałka drzewnej samicy, wylegującej się z błogim wyrazem pyska. A potem... potem działo się zbyt wiele. Nie była pewna nawet do końca co. Czuła napinające się mięśnie, czuła szybciej bijące serce. Te uczucia, te myśli, które przepływały przez jej zziajany łepek za każdym razem, gdy... była blisko niej. Nie widziała jednak samej partnerki, a... kwiat. Różowy, w pełni rozwinięty, leżący tuż przed jej łapami. Czuła, jak bijące z niego ciepło i energia niemal wnikają głęboko w jej ciałko, gdy wyciągnęła ku niemu łapę.
Śpiące dotąd spokojnie ciałko zostało nagle przebudzone. Paqui zadrżała mocno, podwinęła tylne łapy pod sam brzuch i otworzyła ślepia. Rozszerzone źrenice i rozmyte spojrzenie świadczyły jasno o jej doznaniach. Pazury przednich łap wbiła w posłanie, gdy ledwo przytomna spojrzała na otaczające ją smoki. Nie do końca przytomna początkowo nawet nie rozpoznała rozmazanych dla niej sylwetek. Z otwartego pyska pociekła strużka śliny, a teraz towarzyszyły jej szybkie oddechy. Przebudzona tak nagle, nie była nawet do końca pewna, gdzie dokładnie się znajduje. Próbowała wydać z siebie dźwięk, ale przez zaciśnięte gardło, był on ledwo słyszalnym szeptem. Ha.

: 15 lut 2021, 21:46
autor: Narrator
Zapach kwiatu łagodnie rozchodził się po wnętrzu groty, z jednej strony dodatkowo wybudzając smoczycę, poprzez łaskotanie jej zmysłu powonienia, z drugiej uspokajając swoją słodkością, a przez to być może znów zachęcając do przymknięcia ślepi i pogrążenia się we śnie. Co było w nim nietypowe, to rozchodząca się odeń energia, która uwrażliwiała ją, dotykając emocji, które trzymała w sobie i łagodnie, wydobywając je na zewnątrz. Nie był to efekt, którego nie dało się powstrzymać, gdyby poświęciła temu choćby drobną, świadomą myśl, bowiem kwiat jedynie nasuwał skojarzenia, a nie w zupełności manipulował jej zmysłami. Przy nim czuła się zmotywowana, a jednocześnie miała wrażenie, że powinna podjąć jakąś decyzję, związaną nie tyle z nim, choć względem kogoś oraz samej siebie. "Czy dostatecznie wyrażam to co czuję?", podsuwał do jej myśli, jak gdyby całym celem jego zaistnienia było zachęcenie smoczycy na odpowiedzenie przed samą sobą, na właśnie to pytanie. "Czy mogę bardziej docenić to co mam?"
Ostatecznie motywację można by związać z przekazaniem kwiatu, ale wtedy i druga osoba musiałaby odnaleźć odpowiedź na pytania, które swoją magią wlewał do świadomości. W każdym razie tylko wtedy mogłaby dowiedzieć się, po co właściwie go tutaj dostarczono.

: 17 lut 2021, 18:08
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Nie ufała Trójkątnej, ale póki ta się usunęła gdzieś na bok, to zaczęła być dla adeptki tłem. Mogła się więc skupić na drugiej smoczycy. Strasznie małej, swoją drogą. Ile mogła mieć księżyców? Tyle co ona? Może ciut więcej.
Partnerka? – powtórzyła i wyraźnie się nad czymś zastanawiała. – Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek mówiła coś o kimś takim. Chyba kła... – urwała, bo coś się zaczęło dziwnego dziać. Nagły oddech i ruch Paqui ją zaalarmował. Wiedziała! Wina tej obcej! Mogła nie gadać, nie hałasować! Sasanka przyjrzała się łowczyni, trącając lekko nosem jej bark. Czy wszystko było z nią dobrze? Nie miała jak wezwać taty by przyszedł z pomocą. On się znał na tym lepiej. Zwęziła nozdrza w przecinki. "Ha?" Jakie "Ha"? Może chciała się zaśmiać? Śniło się jej pewnie coś śmiesznego!
Wyczuła coś osobliwego. Dziwny aromat rozniósł się po grocie. Nie były to te dziwne mydełka, które Sasanka wąchała przychodząc tu wcześniej. Rozejrzała się i zauważyła leżący nieopodal obiekt. Podczas gdy na Paqui, i może Szarlatańską, działał on w jakiś magiczny sposób, Sasanka była tylko dzieckiem. Nie miała takich myśli... a w ogóle to ona o niczym nie myślała. Przekrzywiła głowę i podeszła bliżej rośliny. Co to takiego...?
Obudził się w niej chytry duch. Skoro Trójkątna leżała z boku, a Szarlatańska była zapatrzona w śpiącą Pasję, adeptka zadziałała. Capnęła w zęby ten uroczy kwiatek i czmychnęła w kierunku wyjścia groty. Hops, hops, i już była na zewnątrz. Wichura nie pozwalała jej lecieć, więc próbowała dać dyla na piechotę. Ale śliczny kwiatek! Da go tatusiowi!

: 17 lut 2021, 22:02
autor: Pasja Uczuć
Zapach. Łagodny, ale i intensywny. Ten sam, który poczuła w swoim śnie, zanim nie otworzyła ślepi. Zamrugała kilka razy, powoli, odzyskując nieco ostrości obrazu. Wtedy też dostrzegła kwiat, leżący tuż przed jej łapami. Czuła, jak nadal działał na nią. pobudzał. Czuła, jakby łaskotał ukryte w jej ciele nerwy. Spokój, a jednocześnie pobudzenie, dziwne uczucie potrzeby... decyzji. Jakiej decyzji? Nim dotarły do niej pytania kwiatu, uniosła wyżej wzrok. Widziała JĄ. poznała by ją wszędzie. "Czy dostatecznie wyrażam to co czuję?" Pytanie magicznie rozbrzmiało w jej głowie. Pasja nie opierała się magicznej energii kwiatu, pozwalała jej wnikać do swojego ciała.
– Nie. – mruknęła cichutko, jakby sama do siebie, odpowiadając na pierwsze z pytań. Czuła, jak emocje napływają do jej ślepi, zmieniając się w słone łzy.
– Paqu nie klyje uczuć, ale to nie znaczy, że potlafi je wylazić tak, jak sama czuje. – pobudzona do nadmiernych (a w jej przypadku już kolosalnych) emocji łowczyni zalała poliki łzami, a jej głos wyraźnie się łamał. Nawet nie zauważyła, gdy kwiat zniknął spod jej łap. "Czy mogę bardziej docenić to co mam?" Jego energia dostarczyć zdążyła do jej umysłu jeszcze jedną wiadomość. A jeszcze dobrze nie odpowiedziała sobie na pierwsze z pytań.
– Szczęście, ladość, miłość... to nie są jedyne uczucia. Inne są tludne. Tęsknota, zazdlość, niepewność, nieufność. Paqu nie chciała ich. Nie mówiła Ha'arze. Doble uczucia Paqu Ha'ala wszystkie zna. Te smutne... nie. – szeptała wciąż, wpatrując się w jej lekko rozmytą posturę. To wszystko, obecność trzech smoczyc tutaj... to wydawało się takie nierealne. Pasja była przekonana, że to jakaś dalsza część snu. Ale nawet jeśli – mogła choćby i sama przed sobą powiedzieć, co czuje. Głos drzewnej był bardzo cichy, łamał się przy kolejnych słowach. Szczególnie gdy zdawała sobie sprawę z tego, na jakie pytanie musiała sobie odpowiedzieć w następnej kolejności. Mrugnęła, mocno zaciskając ślepia, uwalniając zalegające w nich łzy, by znów spojrzeć ku partnerce. Wiele by dała za to, by była prawdziwa.
– Czy Paqu może baldziej docenić to, co ma?... Tak. Paqu może mniej uciekać. Zamiast chodzić wzdłuż glanic i czekać... mogła by zlobić coś więcej. Nie myśleć tyle. Nie tylko o Paqu. Zlozumieć szybciej. Mieć więcej czasu dla stada. Dać wolność Ha'arze. I kochać baldziej. Nawet, gdy jest baldzo daleko. I nie poddawać się tak szybko. – wyjęczała, kładąc na koniec łeb na łapach i przymykając ślepia, wciąż ociekające łzami. Kwiat zniknął. A ona myślała, że to tylko sen. No bo jak inaczej wyjaśnić gadający kwiat? I wizytę ukochanej, którą tak pragnęła. A Sasanka i ta obca smoczyca? Kolejne wytwory jej wyobraźni. Pasja czuła gdzieś w głębi serca, że powinna oddać kwiatek Ha'arze. Choćby tej wyśnionej. Ale już go nie było.
– Może w kolejnym śnie kwiat wlóci. Wtedy nie pozwoli zablać. Da Ha'arze. – szepnęła jeszcze do siebie. Powtarzające się raz po raz sny nie były dla niej niczym nowym. Czasem nawet udawało się w nich coś zmienić za którymś razem.

: 20 lut 2021, 19:41
autor: Narrator
Wpływ rośliny osłabł na chwilę, podobnie jak jej zapach opuścił jaskinię, choć rozpoczęta lawina myśli była u Pasji tak intensywna, że nie potrzebowała nawet magicznej stymulacji, żeby się w nich zatracić. Ale czy nie smutnym byłoby, gdyby te rozterki nasilające poczucie samotności i zagubienia, miały skończyć się w ten sposób? Kwiat wiśni mógł w tym momencie pełnić symbol jej uczuć, skradzionych przez lęk, stłumionych przez opór.
Czego się bała? Czy ufała sobie, jej? Im razem? W miarę jak jej łzy ciekły po policzkach, skapując na chłodny kamień oraz jej własne łapy, zapach wiśni znów stał się nieco intensywniejszy, choć początkowo nie potrafiła odnaleźć jego źródła. Gdyby wytężyła zmysły... coś aksamitnego połaskotało ją pod prawą łapą. Ten sam, a może zupełnie nowy kwiatuszek znajdywał się tuż pod nią, na nowo żywy i emanujący przyjazną, motywującą energią. Może było właśnie tak jak myślała i wystarczyło znaleźć wspólnie właściwą ścieżkę? Coś, czym mogłyby się podzielić, spojrzeć i przypomnieć o sobie, aby pomimo odległości, zawsze pamiętały gdzie znajduje się ich serce.

Kwiatek porwany przez Ametystową wcale nie zniknął z jej pyska, choć energia, która początkowo go otaczała zmalała stopniowo, czym dalej samiczka znajdywała się od miejsca, w którym go znalazła. Przekroczywszy dostateczny dystans, magia zniknęła zupełnie, a choć różowe płatki wciąż pachniały ślicznie, to był już zupełnie zwyczajne, podatne na łatwe uszkodzenie i zwiędnięcie.

Pasja Uczuć
+ niewiędnący kwiat wiśni

: 24 lut 2021, 21:08
autor: Żałobna Pieśń
Uniosła delikatnie brew widząc wątpliwość u młodej samicy. Ah no tak... Pewnie dlatego, że są niemal równej wielkości informacja o tym, że Obietnica była od niej cztery razy starsza mogła nie dotrzeć.
~ Tak, partnerka. Zapytaj, któregokolwiek ze smoków Wody obecnego na naszych zaślubinach to pewnie ci o nich opowie. Jeśli nie zrobi tego sama Paqui...~ Powiedziała spokojnie, lecz zaraz ten spokój znikł z jej pyska. Słowa Pasji... Jej łzy ściekające na posadzkę ich miłosnego kącika. Miejsca gdzie spędzili tak wiele pięknych i wzniosłych chwil. Były tam gdzie tak wiele pięknych deklaracji wypełzło z ich pysków. Teraz były tu jak dwie porażki. Każda zawiniła. Każda uznała, że to mógł być już koniec tej pięknej miłości. Każda sądziła, że przy następnym spotkaniu się pożegnają. Obietnica jednak... Widząc te łzy... Jak wiele ich ścieka na posadzkę sama zaczęła się rozklejać. Paqui też była pełna wątpliwości. Też potrzebowała rozmowy, rozjaśnienia pewnych spraw pomiędzy nimi. Obie nie dały sobie ku temu okazji. I gdy kwiatek został porwany Obietnica jedynie warknęła za młodą.
Jej spojrzenie szybko wróciło na łowczynię. Na jej ukochaną. Spojrzenie czułe, rozumiejące... Bez krzty dawnego jadu. Ha'ara nie pozwoliła się jej położyć. Już nie... Łapy z drewna i futra oplotły się wokół jej szyi, a sama malutka wojowniczka wtuliła się mocno w ciało partnerki. Tęskniła za tym... Za jej ciepłem, zapachem... Bliskością. I teraz płakała razem z nią. Świadoma tego jak bardzo ją kocha.
~ Nie potrzebuję żadnego kwiatka kochanie. Potrzebuję ciebie... Tak bardzo cię potrzebuję.~ Powiedziała wtulona w Pasję. W jej miłość... Najmocniejszą miłość na świecie.

: 25 lut 2021, 21:26
autor: Pasja Uczuć
Gdy partnerka ułożyła łapy pod pyskiem Pasji, by ta nie mogła się położyć, jej łeb rzeczywiście nie przeleciał przez nie jak przez duchową, czy maddarową strukturę bez materii. Jak w innych snach Pasji. Zamiast tego doskonale czuła jej dotyk, jej ciepło. Zaraz po tym, oplotły się one wokół szyi poruszonej łowczyni. Brakowało jej tego, tak bardzo. Nim północna jednak zdążyła przemówić, kwiat napełnił Pasję kolejnymi pytaniami. Kolejnymi wątpliwościami. Wszystkie je znała. Nie potrafiła jednak nigdy stawić im czoła. Wygłosić tego, co czuje, że jest jakimś problemem. Ta magia... to wszystko ułatwiała. Ten sen... był taki inny.
– Czy ufa? Nie. Szczególnie telaz. Szczególnie sobie. Myślała, że może, ale instynkt splawił, że Fille i Mułek już nie będą chcieli więcej jej widzieć na ślepia. Czy ufa im? Nie jest pewna. Paqu nie mówi o wszystkim. O Ha'arze wie mniej, niż by chciała. Ale czy to wszystko ma znaczenie? Paqu mogła pomyśleć wcześnie, zlobić inaczej. A telaz... ten sen nawiedził Pasję. Ha'ala odeszła, nie żyje, albo uciekła gdzieś baldzo daleko. Ohtli śpi już od wielu księżyców. Jest mały i słaby. Laczej się nie obudzi... – skupiona była na energii płynącej od magicznego kwiatu, wtulając się jednak w miękkie futerko. Dopiero po dłuższej chwili zauważyła, że powrócił on, pojawiając się pod jej łapką. Chwyciła go między palce, uniosła łapę i spojrzała na niego, nieco zezując załzawionymi ślepiami.
– Ha'alo... nawet, jeśli to wszystko to tylko wytwól wyoblaźni Paqu... Paqu chce wiedzieć. Chce wiedzieć, co czuje Ha'ala. Co myśli o pytaniach kwiatu. To dziwne, ale... Paqu plosi, niech Ha'ala go weźmie. I pozwoli jego magii na działanie. – powiedziała niejako w odpowiedzi na jej słowa, starając się nieco wstrzymać potok łez. Emocje wciąż mocno buzowały w jej żyłach. Uniosła łeb, by partnerka miała wolne łapy. A co z zieloną samiczką? Póki nie zniknie w obłoku dymu, albo nie zmieni się w wściekłą hydrę, mogła zapytać, kim jest i co tutaj robi później. Jak wyjaśni, o co chodzi z tym kwiatkiem. I dlaczego jej sen chce, by płakała.