Strona 25 z 35

: 02 lis 2020, 22:43
autor: Oświecona Łuska

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Czas mijał jej na ciągłych naukach, spaniu, jedzeniu oraz doglądaniu gąsienic mamy. Życie znów stawało się monotonne, a nuda zaczynała jej coraz bardziej doskwierać. Próbowała karmić pana Fergusona kamieniami albo czułymi pomrukami, ale to chyba niezbyt zadziałało sądząc po jego niezmienionym apetycie na liście.
Szła na spotkanie z tatą, z nosem przy ziemi szukając czegoś w rodzaju innych zapachów czy śladów jego taty. Na pewno by je poznała! Z daleka zauważyła jego sylwetkę, na co zareagowała wysokim i radosnym piskiem. Rzuciła się niemalże biegiem w jego stronę, nawet nie zauważając po drodze nieco dziwnie wyglądającego żurawia. No dobra, może tuż przed spotkaniem z Błyskiem raptownie wyhamowała i od razu wyszczerzyła kiełki i syknęła w stronę kawałka mięsa zajmującego miejsce na głowie jej tatusia.

: 04 lis 2020, 16:37
autor: Błysk Przeszłości
Dostrzegł sylwetkę córki w oddali i od razu wiedział, że to ona. Podniósł się z ziemi i wyszedł jej na przeciwko. O rety, ależ ona urosła!
Od razu, gdy córka zasyczała Błysk bez żadnej chwili zawahania szybko się odezwał.

– Hej, hej! Spokojnie, to mój przyjaciel, Irys, nic złego Ci nie zrobi. – pragnął uspokoić i ją, i kompana, który dla bezpieczeństwa wzleciał troszeczkę w górę i wylądował gdzieś z tyłu, po prawej stronie Zamąconego i obracając swój ciekawski łebek bacznie przyglądał się młodej smoczycy.
Zamącony przysiadł i od razu wziął swoją córkę w przednie łapy i ją do siebie przytulił. Podniósł ją nawet, ale długo tak nie wytrzymał. Oh, stała się znacznie cięższa. To dobrze! Odłożył ją po tulasku z powrotem na ziemię.

– Ale urosłaś! Naprawdę bardzo się za tobą stęskniłem. Wiem, że umówiliśmy się na naukę, ale... powiedz no, co tam u ciebie słychać? Masz może jakąś wesołą paczkę przyjaciół?

: 10 lis 2020, 22:45
autor: Oświecona Łuska
Rozdziawiła paszczę, słysząc że to coś jest przyjacielem jej taty. Jak on mógł posiadać tak małe zwierzątko, a nie chociażby hydrę! Coś tak mikrego mogłoby co najwyżej wydziobać wszystkie robaki gnieżdżące się w grocie jej mamy. W każdym razie przestała wydawać wrogie dźwięki w stronę kompana Błyska.
Pozwoliła przytulić się tacie, i momentalnie objęła go już nie tak pisklęcymi łapami. Miała coraz więcej siły, co ten mógł już wyraźnie poczuć. Kiedy jeszcze tata trzymał ją nad ziemią, rozłożyła skrzydła i radośnie nimi zatrzepotała. Czuła się niemalże niczym w przestworzach!
Miło jej było, kiedy Błysk zapytał co u niej słychać. Z jednej strony było w porządku, ale martwiła ją rozpustność Misia.. W każdym razie strzepnęła skrzydłami i wykrzesała z siebie coś na kształt wesołego pomruku. Bo po co martwić tatulka?

: 18 lis 2020, 23:52
autor: Błysk Przeszłości
Kompan Zamąconego obszedł go ponownie stanął na jednej nodze na prawo od młodej samiczki.
Błysk natomiast... czekał na odpowiedź. Głosową odpowiedź. Z lekkim uśmiechem na pysku przypatrywał się, jak samiczka wesoło mruczy, ale po chwili ten pozytywizm nieco upadł. Nastała chwila ciszy, a Błysk przekrzywił lekko łebek.

– Hm? – dodał jeszcze dla pewności, czy aby córka usłyszała jego słowa. Może jakoś... źle się wysłowił, czy coś?

: 22 lis 2020, 20:51
autor: Oświecona Łuska
Też czekała jak żarzący się węglik na to co przyniesie jej los. Zgasi, czy rozniesie płomień na wszystkie strony świata? Patrzyła się na przekrzywiony łeb ojca, naśladując jego gest. Czego od niej chciał? Miała mu dać jakiś ładny kamień? Albo zagłaskać na śmierć tak jak hydrę?
W każdym razie odpowiedziała mu kolejnym, tak samo zabarwionym pomrukiem. Nie potrzebowała przyjaciół, skoro miała Misia. Jej pięć głów starczała jej z nawiązką za choćby mamę, ale póki co nie za tatę. Miała jakieś problemy z mruczeniem, że tata był taki ciekawski?

: 25 lis 2020, 23:33
autor: Błysk Przeszłości
Gdy córka w odpowiedzi przekrzywiła tylko łeb i ponownie zamruczała, Błysk się już znaczniej zaniepokoił. Nie chce mu powiedzieć? Czemu? Może... Może po prostu jest nieśmiała? Tak, na pewno to to. Przecież to nie tak, że świadomie by mu nie odpowiadała bo mimo wszystko Błysk był dla niej praktycznie obcą osobą, a obcej osobie o sobie lepiej nie mówić, pradwa? ...prawda?
– No... dobrze... – odparł lekko zmieszany, po tej nieprzyjemnej chwili "ciszy". Zaśmiał się troszkę nerwowo, a potem zdecydował, że skoro o sobie Endria nic nie chce mówić, to może chociaż powie nieco o swojej aktualnym stanie wiedzy na temat, którego Zamącony chciał podjąć na swoich naukach.
– To może powiedz mi najpierw, zanim w ogóle zacznę, co aktualnie wiesz o walce? Cokolwiek, tak ogólnie. – zapytał się, będąc ciekawy czy już wcześniej kiedyś Endria rozmyślała, albo loso się pytała mamy o coś na ten temat.

: 03 gru 2020, 23:19
autor: Oświecona Łuska
Och, jakże głęboko w jej młodzieńczy umysł wrył się jego nerwowy śmiech. Pacnęła go nieco mocniej łapką i też spróbowała jako tako naśladować jego odgłosy. Nie chciała zbytnio od niego odstawać, a wydawanie takich dźwięków z marszu zaczęło wydawać się jej czymś coraz bardziej wymaganym przez jej tatę. Spróbowała wydobyć z siebie coś podobnego do tego dźwięku..
Jakkolwiek kaleki cichy i urywany, można było uznać go za cichy rechot. Spojrzała się na niego szukając aprobaty. Następnie po prostu pokręciła łbem. Walka podług jej dotychczasowych ustaleń była czymś mitycznym, co po prostu w jej życiu nie miało racji bytu. Bo po co miała się bić, skoro miała wszystkiego pod dostatkiem?

: 14 gru 2020, 0:49
autor: Błysk Przeszłości
Umysł Błyska był naprawdę teraz zamącony. Odpowiedziała... tym samym...? Podobnym śmiechem? Ona go w ogóle rozumiała? Albo bardzo podobało jej się udawanie i przedrzeźnianie Błyska...
Niee, rozumieć chyba rozumiała, skoro "odpowiada", powiedzmy, na jego pytania... Huh, cóż...
Błysk jedynie utrzymywał na sobie przez tamtą chwilę delikatny, aczkolwiek zakłopotany uśmiech. Uśmiech wprost mówiący "Co jest ze mną nie tak?".
Delikatnie się zdziwił pokręceniem łba córeczki, ale w sumie... Może po prostu nie wpadła na pomysł, który chodził po głowie Zamąconemu.

Hm? Nic? Nie bawiłaś się z nikim choćby w ganianie się po klepnięciu? Bo jakby na to nie spojrzeć, to też jest pewna forma walki. Walki, tyle że bez zadawania sobie ran. Ale niestety czy to na polowaniu, czy jeśli ktoś napadnie ciebie bądź twoich bliskich, będziesz musiała użyć większej siły i zwinności, niż podczas zabawy. – wytłumaczył, przechodząc już na poważniejsze tony.

Irys w międzyczasie sobie stanął na jednej nodze obok Błyska i słuchał.

– Żeby móc skutecznie walczyć i bronić siebie i bliskich, najpierw musisz zrozumieć, w jakie części ciała najlepiej jest celować i które najbardziej bronić, gdy znajdziesz się w środku walki. Jak sądzisz, jakie są te najwrażliwsze na smoczym ciele? Gdzie masz najcieńszą łuskę? Jeśli coś pominiesz, po prostu Ci o ty dopowiem. – Zachęcił ją do zaangażowania się w naukę jeszcze przed przejściem do praktyki.

: 16 gru 2020, 21:51
autor: Oświecona Łuska
Co jest z nim nie tak?
Także chichotała coraz bardziej histerycznym tonem, nie wiedząc co ze sobą począć w tej sytuacji. Tato pod względem zachowania coraz bardziej przypominał jej jakiegoś nudnego i smutnego smoka, niźli tak superfajnego rodzica jak kiedyś. Nie miał nawet hydry! A taki Aedal miał i hydrę, i nie śmiał się tak dziwnie.
Pokręciła łebkiem kiedy usłyszała coś o tak ordynarnej zabawie. Jak mogłaby się bić? A jeśli przypadkiem ukręciłaby komuś łeb? Albo ktoś zobaczyłby ciało zanim zdążyłaby je ukryć? Tyle pytań! W końcu jednak zaczął mówić o rzeczach jeszcze mniej przyjemnych, co szybko przegoniło uśmiech młodej. Nie lubiła wnikać w takie sprawy poza szeroko pojętym poczuciem humoru. Jeśli by kogoś zabiła, to ten ktoś już nigdy by się nie zaśmiał. Straszna myśl.
W każdym razie miała wyszukać słabe punkty w smoczym ciele, miejsca które po skutecznym ataku bardzo szybko doprowadziłyby do co najmniej dużego bólu u przeciwnika. Oczywiście były to oczy! Wskazała prawe oko Błyska swym grubawym paluchem. Zaraz potem pogładziła szyję oraz podgardle taty. O ile ślepia pewnie by po prostu bardzo bolały przeciwnika to reszta wskazanych punktów była raczej bardziej poważna. Bo utrata krwi to nie przelewki! Na koniec sprzedała tacie solidnego(Bo wymierzonego z całej półolbrzymiej siły) kuskańca w brzuch, bo bycie wybebeszonym też było niefajne.

: 24 gru 2020, 0:45
autor: Błysk Przeszłości
Pewnie jeszcze bardziej zasmuciłby go wiedza o tym, co sobie córka teraz o nim myślała. Że żaden z niego superfajny rodzic. Choć z drugiej strony zwykle właśnie tak zakładał, więc raczej większej różnicy by mu to nie zrobiło...
No, ale wracając do nauki, która wreszcie się rozpoczęła... Nie bawiła się? Szkoda... Może przydałoby się to zmienić? Ale dopiero po nauce, tak. O ile będzie miała czas. Na pewno będzie, tak?

– Mhm – skinął łbem, gdy Endria pokazała jego ślepia – nozdrza również z reguły są wrażliwe, a przynajmniej jeżeli nie są pokryte twardszymi łuskami. – powiedział, a następnie cierpliwie czekał, gdy córka przejeżdżała łapą po jego szyi, przyjemnie ją gładząc. W sumie to bardzo mu się to podobało i sprawiło, że się nieco bardziej rozchmurzył. Tak rzadko przecież czuł na swojej łusce czyjś dotyk.
– Ogólnie tam, gdzie łuska jest cienka, smoka, i nie tylko, łatwiej uszkodzić. Zwykle są to również miejsca, gdzie zginają się kończyny i-AAH! wrzasnął, gdy nagle poczuł na swoim brzuchu niespodziewane uderzenie ze strony własnej córki. Wraz z krokiem w tył podniósł aż z odruchu swój brzuch wyżej do góry, a przód i tył obniżył, praktycznie prawie że się skręcając. Początkowe niezadowolenie szybko zmieniło się w zmącenie na pysku; czy on już zrobił coś aż tak źle, że własna córka, co ponoć na nikogo ani łapy wcześniej nie podnosiła, uderzyła go zanim jeszcze przeszedł do części praktycznej? Czy aż tak bardzo przynudzał? Jego dotychczasowe przeżycia życiowe nie dały mu żadnej możliwości, aby pomyśleć, że to nic wielkiego.

Trwałby tak w zawieszeniu gdyby nie to, że podszedł do niego od boku Irys i lekko trącnął go w bok swoim skrzydłem.

Wtedy nieco bardziej Błysk doszedł so siebie, a przynajmniej do momentu, w którym mógł spleść zwykłe słowa.
– U-umm... Tak, już... wybacz, że mówię wolno, ale jeszcze tylko dopowiem, że niektóre stworzenia, jak mój kompan, są odporne na pewne rodzaje ataków. Na przykład łapami i zębami nic nie zrobisz żadnemu żywiołakowi, nie ważne jak bardzo byś chciała. – powoli dochodził do siebie po tym incydencie, po czym popatrzył się na Irysa, a następnie razem sobie skinęli łbami.
– Spróbuj sama. Spróbuj go zaatakować tak, jakbyś próbowała zrobić to zwykłemu zwierzęciu. Nie powiem Ci jak, po prostu daj się poprowadzić instynktowi. Ale nie obiecuję, że Irys nie będzie się bronić. – mrugnął nawet w jego stronę oczkiem, a on po prostu dalej sobie tak stał, wpatrując się w cyjanowołuską smoczycę.

: 30 gru 2020, 13:37
autor: Oświecona Łuska
Zachichotała cicho słysząc reakcję ojca, będącą dla niej idealnym potwierdzeniem słuszności jej tezy. Solidny kop pod żebra był naprawdę świetnym rozwiązaniem na większość problemów, szczególnie jeśli w końcu nauczyłaby się poprawnie to robić. Naprawdę fajnie by było gdyby jej potencjalny przeciwnik po takim ataku miałby złamane serce czy coś. W sumie będzie musiała kiedyś tak pobić Mokrego Kolca, zasłużył sobie za dobieranie się do Misia.
Podążyła ślepiami za jego kompanem, który to podobno miał być taki super, że aż nie mogłaby go choćby ukatrupić. Spojrzała się na dziwny twór, a następnie ojca po czym westchnęła cicho. Wiedziała że jej tak mówi, bo pewnie chciał jej wmówić że zwierzę nie może umrzeć od szponów. Jej szponów! Natychmiastowo zjeżyła błonki na pysku i ugięła łapy tak aby była w stanie w miarę szybko skończyć żywot tej marnej kopii ptaka. Miał dość długą szyję więc cel ataku wydawał się jasny jak święcące nad nimi słońce. Niewiele myśląc wykonała pojedynczy, długi skok aby znaleźć się tuż przy Irysie. Co prawda nie pomyślała o złożeniu skrzydeł. więc jej manewry były o wiele mniej finezyjne niż się jej wydawało ale tak czy siak nie mógł zawieść jej ostatni manewr! Błyskawicznie wyciągnęła szyję i rozwarła szczęki w czasie zbliżania się do szyi ptaszyny. Ostatnim czynem przed uśmierceniem Irysa miało być zaciśnięcie z całej siły zębów na jego szyi. Tylko tyle i aż tyle.

: 03 sty 2021, 2:11
autor: Błysk Przeszłości
Jej śmiech nie pomagał pogubionemu ojcu ani trochę z myśleniem. Cóż, ale była jeszcze za młoda i miała z nim za dużo doświadczenia aby wiedzieć, że niesubordynacja sprawia mu pewne problemy i pobudza myśli, w których próbuje dojść do tego, co on zrobił źle.
Ale wracając już do rzeczywistości... Tak, Endria przypuściła atak na biednego Irysa, który nie próbował się nawet bronić. Szczęka samicy kłapnęła na jego szyi i... Oh, zamiast szyi, pozuła zwykłą wodę. Wodę, której raczej ciężko było się "chwycić", więc pysk Endrii po prostu spadł w dół, a kompan jak stał, tak stał.
Zaraz po tym Irys się wycofał na spokojnie dwa kroki do tyłu, a do Endrii podszedł delikatnie uśmiechnięty Błysk.

– Dobrze, zacznijmy od samego początku. Gdy wykonywałaś atak, spostrzegłaś pewnie, że niektóre części ciała nieco ci przeszkadzały. To skutek dwóch rzeczy. Po pierwsze, przed podjęciem ataku trzeba odpowiednio upozycjonować swoje ciało tak, aby po pierwsze nie dawać przeciwnikowi jasnych sygnałów, kiedy zamierza się ruszyć do ataku, a po drugie, aby móc zareagować na jego akcję w jak najwięcej sposobów. Patrz, ustaw się jak ja.
I tutaj Błysk odsunął się o krok na bok, ugiął lekko wszystkie swoje cztery kończyny, podniósł nieco ogon do góry i przycisnął bardziej swoje skrzydła do pleców. Nachylił również i łeb nieco do przodu i złożyl swoją błonę ogonową.
Poczekał aż córka nie spróbuje, a później kontynuował swój wywód.

– Mhm, a teraz pamiętaj o utrzymaniu tej pozycji. Wszystkie łapy lekko ugięte, ogon wyprostowany, podniesiony nad ziemię, skrzydła złożone i przyciśnięte do pleców. Pamiętaj o tym, że przybierając ją będzie ci najwygodniej wyprowadzać i ataki, i obrony. Teraz spróbujmy przećwiczyć ten drugi element. Spójrz na przeciwnika. – pokazał łapą Irysa, który właśnie akurat stał na jednej nodze, spoglądając się wo stronę cyjanowej smoczycy z przekrzywionym łbem. – Patrz się na niego. Nie odwracaj wzroku. Obserwuj go, czy nie zdradza po sobie swoich zamiarów. Spróbuj obronić się przed jego atakiem... również postępując tak, jak ci się wydaje, że będzie najlepiej. Pamiętaj, tak czy siak nic ci się nie stanie, a ja jestem tu po to, aby ewentualnie nakierować cię na ścieżkę, która będzie najbliższa twemu sercu... Um, tak, odsuwam się. – rzekł, po czym znów wrócił na swoją pozycję, usiadł i zaczął się przyglądać Endrii.

W międzyczasie Irys zdołał powrócić na ziemię drugą nogą i zacząć powoli kroczyć w stronę młodej smoczycy. Wpatrywał się ciągle w jej ślepia i zaczął ją powoli odchodzić od jej lewej. W końcu, stojąc mniej niż pół ogona od niej rozłożył szybko swoje prawe skrzydło do tyłu, a później zamachnął się tak, aby uderzyć nim w lewy bok pyska Endrii. Tyle, żeby dodać trochę dreszczyku emocji, Irys z pomocą maddary pokrył atakujące skrzydło warstwą miękkiego, zimowego puchu, który przy ewentualnym zderzeniu miał wytłumić trochę siłę i tak niezbyt mocnego uderzenia.

: 10 sty 2021, 21:05
autor: Oświecona Łuska
Nie pisała się na takie nieczyste sztuczki.
To ptaszysko stało przed nią tak jakby właśnie nie rozerwała mu wszystkich arterii znajdujących się w jego chudziutkiej szyjce. Ta kupa wody po prostu nie mogła istnieć na jakichkolwiek znanych jej prawidłach. Nie krwawiła, nie wiła się z bólu, a jej ciało po prostu funkcjonowało jak woda. Ino wyglądało to raczej jak demon którego należy się pozbyć przy najbliższej okazji. Na szczęście do takich spraw miała mamę, albo drugiego tatę.
I znowu dotarł do niej potok słów tak niecodziennych dla jej błoniastych uszu. Źle się ustawiła? Cóż, przynajmniej pokazał jej jak można to zrobić w sposób poprawny. Tak jak on ugięła wszystkie swoje łapy, podniosła nieco ogon i zniżyła łeb próbując nie wystawiać zbytnio szyi. Na koniec zostawiła sobie skrzydła które przycisnęła do swoich boków aby już więcej jej nie zawadzały. Błonki na pysku oczywiście położyła po sobie. Była gotowa!
Oczywiście bacznie obserwowała Irysa próbując domyślić się co ten będzie próbował robić. Ucieknie? Zniknie? W każdym razie cofała się próbując mieć potencjalnego przeciwnika przed sobą, aby w razie czego móc łatwiej uchronić się przed jego ciosami albo jeszcze raz spróbować ukrócić jego żywot. Bynajmniej nie spodziewała się tego że rozłożył skrzydło i wziął solidny zamach. Nie chciała oberwać tego spaczonego pomiotu więc momentalnie spięła mięśnie szyi i pociągnęła łeb w dół – ku ziemi. Zaraz po nim podążyły łapy, uginając się do granic możliwości byle młoda znajdowała się niżej. Ot nie wiedziała czy to ptaszysko nagle nie wydłuży tego skrzydła czy coś, więc wolała leżeć cała na ziemi.

: 23 sty 2021, 16:05
autor: Błysk Przeszłości
Ruch Endrii był na tyle szybki, że z łatwością zdołała uniknąć prostego zamachu skrzydłem Irysa. Ptak zamachnął się, śnieg spadł z jego skrzydła niczym chlupiąca woda i spadł wszędzie dookoła. Wszędzie, pomijając skuloną do ziemi Endrię. Aczkolwiek było blisko, żeby śnieg wylądował również i na jej ogonie, o którym widocznie zapomniała, aby również obniżyć nieco żwawiej.

Irys tak bardzo się zamachnął, że na moment stracił równowagę i aby ustać musiał wykonać dodatkowy obrót wokół własnej osi. Udało mu się jednak nie wywrócić i dla ukrycia swojej drobnej wpadki, klasycznie dla siebie powrócił do stania na jednej nodze.

Błysk tymczasem skinął lekko łbem w zadowoleniu.
– Dobrze, dobrze. Ślicznie. Dobrze również zrobiłaś, próbując mieć go cały czas przed sobą, gdy próbował cię obchodzić. To ważne, żeby być ustawionym do przeciwnika w najwygodniejszy sposób, aby mieć później największe pole manewru i wiedzieć, gdzie potencjalnie można uciec od ataku. Pamiętaj tylko, że nie zawsze będzie to najlepsza opcja. Przeciwnik zawsze może próbować cię wprowadzić w jakiś kąt, więc uważaj również na to, gdzie sama podążasz. – mówił, podchodząc tak normalnie dwa kroki bliżej niej. Irys wciąż czekał, a Błysk miał nadzieję, że Endria również wysłucha chętnie wszystkich słów jej troskliwego tatusia.
– Tylko jeszcze jedna drobna uwaga. Przy schylaniu się, staraj równocześnie obniżyć i swój tułów na łapach, i łeb, i oczywiście nie zapominaj o ogonie. Pamiętaj też o skrzydłach, aby trzymać je cały czas blisko przy sobie. Przynajmniej podczas naziemnej bądź podwodnej walki. – dodał. Spojrzał się jeszcze na moment na Irysa, przekazując mu dalsze instrukcje, a następnie zwrócił się ponownie do córki.
– Przy swoim uniku mogłaś również zauważyć, że Irys po swoim ataku nieco stracił panowania nad sobą. I takie właśnie okazje należy w walce od razu wykorzystywać, aby przejąć inicjatywę. Czas, który poświęcił na odzyskanie równowagi to czas dla ciebie, na przygotowanie i wykonanie ataku. –
cofnął się znów o dwa kroki sygnalizując, że kolejna "runda" zmagań się zbliża. – Więc... Teraz Irys spróbuje zaatakować cię ponownie. Obroń się przed nim, a następnie od razu go zaatakuj. Pamiętaj o pozycji, skrzydłach, ogonie i obserwacji przeciwnika. – usiadł, i ponownie zaczął się przypatrywać Endrii, aby dostrzec jej błędy. Z pomocą kompana było to dużo bardziej proste. To miło ze strony Irysa, że wyraził chęć na takie uczestnictwo w szkoleniu.

Kompan ponownie stanął na obydwie nogi i zaskrzeczał groźnie. Musiał się chwilę zastanowić nad tym, jaki atak wykonać, by Endria mogła go w odpowiednim czasie dostrzec i się przed nim obronić. Przecież samiczka nie znała jeszcze maddary, więc zapewne nie potrafiła jej jeszcze wyczuć.
Dlatego więc Irys, nie ruszając się z miejsca, wyglądał przez moment tak, jakby... brał głęboki wdech. Co on, będzie ział? Najwyraźniej tak, bo później na jego cienkiej szyi było wyraźnie widać, jak coś kulistego o średnicy trzech szponów przechodzi przez nią od ciała, wprost do jego dzioba. W rzeczywistości manipulował tylko kształtem swojego ciała, żeby to tak wyglądało. Nie potrafił przecież niczym ziać. Gdy "kulka" doszła do kresu swej podróży, żywiołak otworzył szeroko dziób, w środku którego stworzył z maddary kulę śniegu o takiej samej średnicy jak ta, która ponoć przechodziła przez jego szyję. Ów pocisk miał po prostu polecieć w stronę pysku Endrii i się na nim rozbić. Nie było to jednak nic groźnego. Ot większa kula śnieżnego puchu.

: 02 lut 2021, 22:45
autor: Oświecona Łuska
Wprowadzić w kąt? Będzie na to uważać, ale nie wydawało się jej to jakoś super prawdopodobne. Przeciwnik pewnie prędzej by wyeliminował ją z walki, jeszcze zanim zdążyłaby choćby pomyśleć o cofaniu się w tył. Ale zachowała sobie radę o obniżaniu całego ciała jednocześnie, wydawała się przydatna nie tylko w sytuacjach walki. Nauki u taty były dość ciekawe, miała nawet wrażenie że bardzo przydadzą się jej w życiu. Ale te uwagi co do skrzydeł to mógł jednak sobie darować, przecież głupia nie była..
Ale znów nadeszła jej okazja na walkę z kompanem Błyska, i odegranie się za tamten numer z prawie udanym atakiem. Docisnęła skrzydła do swych boków, po czym gwałtownie poderwała się na równe łapy – w końcu nadal leżała przykulona do ziemi! Po chwili ugięła nieznacznie kolana, aby mieć choćby szczątkową swobodę ruchów. Wyszczerzyła nieco kły i.. Czekała na atak ptaszyska, które chyba chciało w nią czymś splunąć – Niedoczekanie! Momentalnie spięła mięśnie swych łap i rzuciła kątem oka w swą lewą stronę, aby upewnić się czy przypadkiem tam czegoś nie ma. A kiedy tylko kula bliżej nieznanej substancji wyłoniła się w pyska Irysa, Endria wybijając się lewą parą łap gwałtownie rzuciła się w bok. Choć może wylądowanie bokiem na ziemi nie było zbyt wygodne, to nie mogła marnować czasu na użalanie się nad sobą. Błyskawicznie podniosła się na wszystkie łapy, przybrała poprzednią pozycję, i jeszcze mocniej docisnęła skrzydła do siebie i rzuciła na Irysa, z zamiarem zwykłego dobiegnięcia do niego w celu zbliżenia się na dystans w którym możliwe byłoby sięgnięcie do niego łapą. Wtedy wzięłaby zamach przy pomocy prawej przedniej łapy, ścisnęłaby jej palce i po prostu z całej siły uderzyłaby zewnętrzną częścią łapy jego szyję – szarpiąc ją pazurami, byle to coś w końcu zdechło.

: 16 lut 2021, 1:27
autor: Błysk Przeszłości
Łeb Irysa powędrował w dół po wystrzeleniu śnieżnego pocisku, którego Endria uniknęła z łatwością. Nim żuraw podniósł łeb w górę, samica zdołała się wystarczająco szybko pozbierać i ruszyć w jego stronę. Jej łapa już leciała w stronę jego szyi i zdawało się, że nic już jej nie powstrzyma przed zadaniem mu ciosu, jednak nagle ów łapka natrafiła na coś twardego. Wokół szyi Irysa, tam, gdzie zamierzała uderzyć smoczyca zmaterializowała się gruba warstwa lodu, bez problemu chroniąca ptaszynę przed atakiem. To znaczy, gdyby tak czy siak ten atak mógł zrobić mu jakąkolwiek krzywdę.

Po uderzeniu lód po prostu rozpuścił się. Teraz Irys mógł skorzystać z czasu i zaatakować blisko niego stojącą samicę. Żywiołak zmaterializował dosłownie cztery szpony przed ślepiami Endrii kulę śniegu o średnicy szponu. Ta, tuż po pojawieniu się miała ruszyć, poruszając się tylko w poziomie, w stronę ów pyszczka Endrii i się na nim rozbić, powodując dotkliwe obrażenia mentalności i wiary w swoje możliwości samicy. Ale czy ta sztuczka się uda?


Błysk nadal siedział z boku i uważnie się temu przyglądał, aby móc później wystosować trafne uwagi do swej córusi.

: 23 lut 2021, 22:32
autor: Oświecona Łuska
Miała naprawdę coraz większe problemy z utrzymaniem swojego skupienia na ubiciu tego ptaszyska. Poczuła lekki, tępy ból w łapie którą próbowała pozbawić Irysa życia, a zaraz po tym usłyszała przejmujący pisk szponów trących o lód. Momentalnie skrzywiła się, i wydała z siebie ledwo słyszalny warkot niemalże czystej furii.
Znów poczuła drgania maddary i już wiedziała, że to ptaszysko tak łatwo nie odpuści. Naprawdę będzie musiała kiedyś dowiedzieć się od Aedala jak pozbyć się takiego potwora. Ale na teraz miała nadzieję choćby uniknąć jego ataku, aby potem przy odrobinie szczęścia znów spróbować zakończyć tą naukę przez pozbawienie jej rywala życia. Widząc jak kulka śniegu pojawia się niemalże w bezpośredniej okolicy jej pyszczka, postanowiła ominąć ją na nieco inny sposób. Spięła mięśnie swego karku i położyła błony po sobie aby stanowić mniejszy cel. Momentalnie pochyliła swój łeb do przodu, tak aby nosem dotykać(albo i się w nią wbić) ziemi, aby śnieżna kulka po prostu przeleciała nad nią. Oczywiście ugięła także łapy, aby całym swoim ciałem znajdować się jak najniżej – a przez to nie zostać trafioną przez pocisk.
A kiedy miała już pewność że nie jest obiektem ataku, wyszczerzyła gwałtownie kły. Teraz nadszedł jej czas na zemstę, i zatopienie kłów w tym wodnistym ciałku. Dzięki temu że wcześniej mocno ugięła łapy, nie musiała się teraz tym przejmować i zamiast tego skupić się na wymyśleniu jakiegoś sensownego ataku. W końcu postawiła na rzecz dość nieszablonową – jej ogon. Wybiła się tylnymi łapami do przodu, tak aby móc pokonać odległość dzielącą ją i Irysa jednym susem, a przy odrobinie szczęścia nawet na nim wylądować i nacisnąć na niego swymi przednimi łapami. Następnie spięła ogon i podkuliła go w ten sposób, aby był skierowany kolcem w stronę pupilka taty, i nieco go obniżyła aby niemalże szurał po ziemi. Następnie po prostu z całej siły wykonała pchnięcie – aby jeśli wszystko się powiedzie wbić go w miejsce gdzie każdemu normalnemu smokowi wyrasta ogon... No może nieco niżej. Ała.

: 18 mar 2021, 0:40
autor: Błysk Przeszłości
Śnieżny pocisk przeleciał nad Endrią, a ta doskoczyła do Irysa i zagłębiła w jego ciało kolec w ogonie bez większego problemu. Jednakże żywiołak... cóż, nijak nie zareagował zbytnio. Po prostu zaskrzeczał mile do smoczycy, gdy ta go trzymała nabitego jak na drzazgę.
– Brawo, Ładnie! No, tyle nam na razie wystarczy. – powstał i nieco promieniściej się do niej uśmiechnął. Poklepał ją ostrożnie swoim skrzyddłem po jej plecach – jestem z ciebie dumny. – rzekł potem nieco ciszej, ale z nie mniejszą ciepłotą w głosie.

// raport A i O I

: 31 mar 2021, 0:16
autor: Oświecona Łuska
To było bardzo, bardzo irytujące uczucie. Z jednej strony jej kolec znajdował się w cieczy aż zanadto przypominającej wodę, a z drugiej będącą żywym stworzeniem. O-brzy-dli-stwo. Ni to mięso, ani powietrze po prostu coś zawieszonego pomiędzy widzialnym życiem a śmiercią. Irys zapluta jego mać, zwykły niezrozumiany dla kogokolwiek twór będący urzeczywisteniem każdego spaczenia tego świata.
Ale wydała z siebie potulny pomruk na słowa taty, nie chcąc przypadkowo go speszyć. Irysa pozbędzie się później, a póki co należało choćby zachować pozory. Choćby przez oparcie się o jego bok, i ocierając się o jego szyję bokiem pyska. Niech żyje w nieświadomości!

: 18 lis 2021, 13:33
autor: Ołtarz Wyniesionych
Niestety, na granicy z Ogniem, a raczej w wyznaczonych do spotkań miejscach, no był dosyć spory ruch, a ona potrzebowała tak dosyć po cichu pogadać z jakimś członkiem tego stada. Albo ze Strażnikiem. Jednak nie miała na to ochoty. Po tym, jak popisał się brakiem interakcji z kimkolwiek przed Świątynią, gdy doszło tam do walki? Gdyby nie wyuczony szacunek do proroków, to pewnie otwarcie by nim gardziła. W każdym razie, padło na Ogień. Jako iż granice były tłoczne, to wybrała Dziką Puszczę. Powinna być najbliżej terenów tego stada, zatem spotkanie z Ognistym było tam najbardziej prawdopodobne. Zjawiła się tam więc ze swoim rosomakiem. Padło ostatecznie na Pisklęcą Równinę.
Zaczęła "rozglądać" się za barwnikami, przeszukiwała krzaki, podnosiła kamienie, szukając tam konkretnych robaków. Mogła łączyć przyjemne z pożytecznym, jednak tak naprawdę szukała kogoś z Ognia. Wtedy mogłaby porzucić swoje barwniki i wykrzyknąć: "Och, witaj sojuszniku, cóż za niespodziewane spotkanie!". Nie, nie zrobiłaby tak, jednak mimo wszystko grzebanie w krzakach będzie wyglądało bardziej autentycznie.

: 19 lis 2021, 15:41
autor: Kościany Kolec
O ile szukanie dorosłych smoków w krzakach było dość abstrakcyjne – bo przecież smok jest większy od nawet dużych okazów krzewów – o tyle... wysiłek nie szedł na marne, jeżeli Veir chciała znaleźć pisklaka. Czy bardzo młodego smoka. Nithirai nie lubił być w tym wieku nazywany jakimś pisklakiem, przecież był już duży i odpowiedzialny. Zwiedzał tereny Ognia i wspólne przez tyle czasu, a jednak nic mu się nie stało. Wręcz przeciwnie – znajdował zawsze miłe smoki na swojej drodze.
Ale co Nithirai robił w tym krzaku, pod tym wielkim klonem na skraju Dzikiej Puszczy? Oprócz tego, że teraz patyki miał chyba pod każdą łuską?
Gdy Wrota Dziejów odsłoniła młodego Ognistego, ten wzdrygnął się gwałtownie i, zwrócony tyłem, obrócił swój łeb w jej stronę. Pomrugał parę razy swoimi limonkowymi ślepiami, a następnie smarknął i kichnął, pozbywając się uczucia drażnienia w nozdrzach. Pewnie sobie wpakował tam jakąś gałązkę. Plagowa samica mogła też dostrzec niewielką ilość wykopanej ziemi obok. Tylko skąd?
– ... Cześć. – odrzekł po chwili, odwracając się nieco niepewnie. Nadal stał w tym samym miejscu, z wyraźną miną jakby Veir na czymś go przyłapała.
– Coś... Ci zwisa z nosa. – palnął, nagle zaintrygowany wąsami samicy. Pierwsze widzi coś takiego u smoka. Widział do tej pory futro zamiast łusek, łaposkrzydła, jakieś dziwne ozdoby w łuskach, splecione futro wyrastające z głowy... Ale cztery małe, dziwne ogonki z nozdrzy? Chyba, że... O fuj.
– Chyba się posmarkałeś.