Strona 24 z 38
: 23 wrz 2019, 20:22
autor: Dziadke
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Pokiwał łbem z aprobatą, gdy uczennica zadała pytanie. To oznaczało, że go słucha. No, przynajmniej na tyle, aby wyłapać nieścisłości.
– Mmm! Gadzik prawi słusznie. Tak, tak. Gadzik może być zauważony-złapany przez zwierzyna kiedy tak robić kamuflaż, ale gadzik musi pamiętać, że taka forma skryto-chowanie być absolutna ostateczność. Tak, tak. Niemniej czasem zwierzyna nie patrzeć, a gdy nie patrzeć, móc minąć. Nawet jednak, gdy gadzik chowa udając coś dużego, powinien pamiętać żeby dobrze pachnieć-smrut. Jak gadzik pachnie-smrut to wtedy ptaszke nie wyczuje, albo weźmie za padlinę. A wtedy podejdzie bliżej i gadzik może zrobić dziabas!
Bacznie obserwował jak młoda ziemna prezentuje zdolność kopania dołu. Zmieniał przy tym swoje położenie kilka razy i choć większość rzeczy byłą dobrze, tak faktycznie poroże stanowiło kluczowy problem Chromy. Ale spokojnie- na to też znajdzie się sposób.
– Mmm! Rybke! Co do terenu, to gadzik dobrze odpowiada, ale rewir zależeć od gadzik. .Gadzik górski lepiej góra, gadzik morski, lepiej morze. Ale gadzik zapomina też teren niebezpieczny jak strome skarpy, klify oraz skała wystająca nad woda lub rozlewiska gdzie prąd silny i móc rzucić gadzik o niebezpieczna przeszkoda, albo wiatr strącić z urwisko lub sprawić, że poślizgnąć. TEren niebezpieczny tak samo dla ofiara, jak gadzik. Poza tym, gleba-gadzik dobrze-chyżo kopie dół, ale musi pamiętać o różke. Różke móc być ignorowane, a czasem zdradzać w płaski teren. Dlatego dobrze, że nawet jak wystają, to obwiesić jakiś glon, luz użyć ma...ma...maddara, o!
I w tym momencie olśniło Syreniego, bo właśnie zdał sobie sprawę z tego, jakie kolejne zadanie da Chromie.
– Teraz z pomocą maddara gadzik zmienić kolor poroże, że wyglądać jak kikut drzewke, albo coś innego, naturalnego. Gadzik móc wymyślić sobie sposób w jaki chce zabarwić różke.
: 26 wrz 2019, 22:11
autor: Fenomenalna Flądra
– Chyba pozostanę przy obwieszaniu rogów, ale chętnie spróbuję to maddarowe rozwiązanie. – Na codzień magii używała tylko do przyrządzania posiłków. Tak, lubiła bardzo kombinować z mieszaniem, grzaniem i oziębianiem tego i owego. Jednak nigdy nie wpadła na pomysł, by zmienić sobie kolor. Albo ogólnie kombinować z nią na swoim ciele. Zazwyczaj kojarzyła jej się z destrukcyjną lub obronną właściwością. Nawet pieczenie mięsa, gdyby zastosować na smoku... no... nie było by zbyt fajnie. Niby dało się z niej robić nieszkodliwe rzeczy, ale nie pamiętała już nawet, czy widziała smoka używającego magii "pasywnie", bez krzywdzenia lub chęcią obrony. Albo leczenia. Ale to coś kompletnie innego!
Skupiła się na swoim źródle. Wyciszyła ciało, uspokoiła się i pozbyła zbędnych myśli. Może przy małych rzeczach nie potrzebowała takich przygotowań, ale teraz miała magię wykorzystać na sobie i trochę... trochę się bała.
Wyobraziła sobie najpierw prostą błonkę na jej rogach i wystających częściach pyska, wraz ze ślepiami. Początkowo była przepuszczającym powietrze, cienkim, przezroczystym tworem. Następnie przyszedł czas na nadawanie właściwości. Najpierw kolor, bo to było tutaj głównym celem. Pokryła nim całą błonkę, jedynie z wyjątkiem ślepi, by mogła wszystko na spokojnie widzieć. Błonka była więc brązowa, ciemna, z delikatnie jaśniejszymi i ciemniejszymi pasami ciągnącymi się od dołu w górę, w bardzo różnych wzorach. Raz przerywały się, raz ostro skręcały tworząc szlaczki. W niektórych miejscach rozdzielały i łączyły ponownie. Następnie nadała wszystkiemu warstwy, to co jaśniejsze odstawało bardziej, a to co ciemniejsze, znajdywało się nieco głębiej. Kolejnym krokiem była faktura. Błonka stała się chropowatym, spękanym tworem. Niczym stara, ususzona gałąź. Dodała kilka sęków dla wiarygodności. Następnie stworzyła mały obiekt dołączony do błonki, w połowie jednego z rogów. Był prosty, przy końcówce zgięty w górę. Posiadał takie same właściwości co sama błonka. Przyłączony był możliwie naturalnie, aby wyglądał jak odstająca od reszty gałązka. Na pysku warstw było więcej, z odchodzącymi kilkoma takimi "gałązkami", jednak zgiętymi ku dołowi. W ten sposób poroże stało się uschniętym drzewkiem, a pysk jego korzeniami. Dodała również właściwość, aby zapach pozostawał wewnątrz błonki. Wpadła na to w ostatniej chwili, kiedy upewniała się że nie nadała wszystkiemu żadnej temperatury. Nie chciała skończyć ze zwęglonym pyskiem. Wystarczyło, że wszystko będzie miało temperaturę przepuszczanego powietrza. Nie cieplejszą, nie zimniejszą! Tchnęła we wszystko cząstkę swojej maddary i powoli otworzyła ślepia, nadal zakopana piachem. Średnio zauważy efekt, w szczególności na rogach, które rzadko kiedy widywała. W odbiciu wody co najwyżej, albo innej odbijającej powierzchni. Spojrzała się więc nadal nieruchoma na Syreniego, oczekując jego opinii o czarodziejskim kamuflażu. Jeśli o niczym nie zapomniała... powinno być dobrze, prawda?
: 30 wrz 2019, 20:11
autor: Dziadke
I faktycznie, wszystko było dobrze, bo należało przy całej tej sytuacji nadmienić, że morski nie za dobrze znał florę świata na powierzchni. Samo przejście obok drzewa skutkowało u niego spazmami i wymiotami, a co dopiero stałe przebywanie wśród tych wysokich pomników natury.
Uczennicę obserwował bardzo czujnie, chociaż znając życie, niewiele byłby w stanie zrobić, gdyby przypadkowo się oszpeciła z pomocą maddary- sam nie był czarodziejem, a i wiedza o magii była mu średnio przyswajalna.
No, ale... kamuflaż to kamuflaż.
I zdaje się, że Chroma poznała wystarczająco dużo jego tajników aby móc kontynuować polowania w przyszłości.
Skinął jej łbem, przywdziewając uśmiech na pyszczek, dając w ten sposób znać, iż nauka właśnie dobiegła końca.
// Raport kamuflaż II- kończmy to, bo się doczekasz tej umki na starość :P
: 01 lis 2019, 2:10
autor: Błysk Przeszłości
Unosił się na wodzie bezwładnie na plecach, nie wiedział nawet jak długo już to robi. Z daleka wyglądał, jak zwykłe ciało topielca dryfujące w poszukiwaniu brzegu, na który powinien zostać wyrzucony. Dopiero z bliska można było dostrzec sporadycznie mrugające ślepia w całości zanurzone pod powierzchnię wody, jak i również większa część jego pyska. Nie odczuwał żadnych problemów z oddychaniem, w końcu mógł to robić zarówno na powierzchni, jak i pod nią. Wpatrywał się w szare niebo, z którego już powoli zaczął kropić słaby deszcz, lecz i to nie robiło na nim żadnego wrażenia. Wyciszał swój umysł, nie myślał o niczym, po prostu relaksował się, aby chociaż na chwilę ochłonąć od codziennego starania się o udowodnienie wszystkim swojej wartości. Bardzo pomagała mu w tym woda wygłuszająca prawie wszystkie dźwięki z otaczającej go wszechobecnej fauny i flory. Mógłby tak wsłuchiwać się w odgłosy kropel deszczu uderzających w spokojną taflę jeziora przy tej części brzegu aż do wieczora...
: 01 lis 2019, 14:26
autor: Samiec
Mimo przemieszczania się w objęciach ukochanej Matki, nie czuł na łusce jej łagodnego dotyku, podobnie jak emanującego z niej chłodu, który przypominał mu o jego dawnej fizyczności. Ta troskliwa Przestrzeń nie stała się jednak zupełnie obca, przeciwnie wręcz, teraz zjednoczył się z nią w wymiarze wyżej, gdzie potrafił na żywych spoglądać z podobną mieszanką miłości i obojętności. Sunął tak, przez Wodną nicość, aż dostrzegł sylwetkę biernie dryfującego smoka. Śmiertelny morski idealnie zgrał się z jego powoli płynącymi przemyśleniami, dlatego postanowił zacząć interakcję stosunkowo łagodnie.
Po gładkim szarawym ciele, mniej więcej wzdłuż grzebienia, gdzie wyrastały skrzydła, przemknął szpon skoncentrowanego ducha. Bezbolesna konfrontacja, lecz definitywnie nie losowa, gdyż widmo dotyku zaznaczyło wyraźnie długi odcinek na grzbiecie.
~Ups~ szepnął ktoś, wewnątrz jego głowy, lecz wokół nie było nikogo.
: 01 lis 2019, 16:05
autor: Błysk Przeszłości
Wzdrygnął się czując, jak nagłe nieprzyjemne uczucie zakłóciło jego wewnętrzny i zewnętrzny spokój. Gwałtownie zrobił półbeczkę w wodzie, rozchlapując ją przy powierzchni na wszystkie strony świata i zaczął się rozglądać po okolicy w celu spostrzeżenia podwodnego intruza, którego jakoś dziwnie nie było nawet słychać ani czuć. Zaczął płynąć skonfuzowany w stronę piaszczystego brzegu półwyspu, nie widząc nikogo. Pomyślałby, że to tylko jakieś omamy dotykowe, gdyby nie czyjś nieznany głos usłyszany we łbie, dochodzący z nikąd. Może ktoś robi mu psikusa maddarą? Może brat nauczył się nią władać, gdy on tu próbując się uspokoić odstawał coraz bardziej w tyle?
Po spędzeniu kilku sekund na rozglądaniu się pod delikatnie mętną wodą, Malstrom wynurzył łeb. Myślał, że spostrzeże brata albo kogoś znajomego na piaszczystym brzegu, ale ku zdziwieniu nikogo tu nie było.
– Ktoś ty? Nie chowaj się, wyłaź i się pokaż! – Odparł delikatnie podniesionym głosem w powietrze, czując już grunt pod łapkami machanymi wcześniej w mokrej cieczy w celu napędzania się. Rozglądał się nadal i myślał, że może ten ktoś kryje się w pustym konarze jakiegoś powalonego drzewa albo za licznymi skałkami znajdującymi się na tym półwyspie.
: 01 lis 2019, 19:23
autor: Samiec
Poprosił więc otrzymał! Łeb Bzu wynurzył się z Wody, ale z uwagą na to, aby wiarygodnie poruszyć jej cząsteczkami. Musiał włożyć w to pewien mentalny wysiłek, ale skoro miał taki kaprys, nic nie powstrzymywało go od jego realizacji. Bladozielony pysk zdobił wpisany w jego anatomię uśmiech, choć smok nie sprawiał wrażenia przyjaznego. Lekko rozchylone wargi odsłaniały rekinie kły, a maksymalnie zwężona źrenica skupiła się na cienkiej szyi młodzieńca. Reszta ciała smoka nie była widoczna, tak samo znad, czy spod Wody.
~Witaj Błyszczący. Rozglądaliśmy się z Bzem za jakimś towarzystwem i napatoczyłeś się nam w idealnym momencie~ Radosny ciepły głos, który kontynuował przemawianie w łebku skonsternowanego młodzieńca zdawał się zupełnie nie pasować do topornie wyciosanej mordy drapieżnika ~On dawno nie dotknął żadnego ciała~ zębami, zębami ~... a ja z nikim nie rozmawiałem, więc nie posiadamy się z zachwytu na twój widok. Co powiesz na dogodzenie obu duszom jednocześnie? Sam wyglądasz na samotnego~ Spostrzeżenie wypowiedział z uprzejmą troską, jakby dostrzegł w samotnej kontemplacji nieznajomego wołanie o pomoc.
: 01 lis 2019, 22:53
autor: Błysk Przeszłości
Spostrzegając smoczy łeb wystający znad wody, morski adept od razu zwrócił się przodem do niego, pozostając do szyi w wodzie i odwrócił swoją głowę w taki sposób, że jego jedno lekko zmrużone, srebrzyste oko wgryzało się w ujawnioną część postaci, a połowa jego pyska dla obserwatora była schowana za błoną przebiegającą przez cały jego grzbiet aż od samego końcuszka nosa.
Postawił wszystkie łapy na miękkim piachu i bez okazywania żadnego strachu wsłuchiwał się w słowa nieznajomego.
– Witaj. Nie jestem Błyszczący, jestem Mętny. Mętny Kolec. Adept Ziemi. – Rzekł spokojnym tonem myśląc, że dziwnie zachowujący się smok po prostu go z kimś pomylił.
– Cóż, samotność pomaga mi się uspokoić, ale w nadmiernych ilościach potrafi być zgubna, to prawda. Kim ty tak w ogóle jesteś? I kim jest Bez? Wybacz, ale nie kojarzę Cię. – Czuł się w wodzie pewniej niż na lądzie mimo niepewnego podejścia do smoka, który wydawał się, jakby nie miałby ciała schowanego pod wodą, ale byćmoże po prostu jest to spowodowane załamaniem światła... Malstrom tak czy siak nie sprawdzał jeszcze prawdziwości istnienia towarzysza, bo kto by robił takie coś na codzień z każdą nowo napotkaną osobą?
: 03 lis 2019, 11:07
autor: Samiec
Mętny? Miano, które mu nadał nieco korzystniej ujmowało jego aparycję, a że Niewidoczny był bardzo uprzejmą energią, swojego rozmówcę wolał postrzegać przez nieco jaskrawszy pryzmat. Błyszczący mógł tego nie widzieć, ale było to działanie dla jego dobra ~Błyszczysz się ślicznie, to Mętny ci nie pasuje. Nie ma się czego wstydzić~ rzekł, jakby próbował przekonać przestraszone pisklę do przyznania się, że zrobiło coś niedobrego ~Ja zwę się Niewidoczny i jestem hmm... Zapewne nie dasz wiary, ale jestem energią, która odczepiła się od smoka po jego śmierci~ O cholera. Poczuł się dziwnie opowiadając tę historię, gdy nie była już tylko kłamstwem. Wygląda na to, że dostał to, do czego już za życia się przygotowywał ~Bez to mój towarzysz i to właśnie na niego patrzysz. Jest bardzo niespokojnym duchem, bo w przeciwieństwie do mnie pamięta jak zginął i ma na tym padołku parę niedokończonych spraw~ Też prawda, ale nieco mniej ~Ja chyba nie mam celu, poza... no cóż, rozglądaniem się za żywymi i łagodzeniem Bziego samopoczucia. O, o!~ Mówił przyjaźnie, ale dość monotonnie i dopiero teraz bardziej się ożywił ~A co powiesz na zabawę w er... "Niewidoczny albo Bez?" Tak się nazywa, przed chwilą ją wymyśliłem
: 03 lis 2019, 16:32
autor: Błysk Przeszłości
Stał w wodzie cały czas tak samo, w bezruchu, jakby się zwiesił. W rzeczywistości starał się przetworzyć to, co do niego mówi napotkana istota. Nawet po usłyszeniu faktu, że Niewidoczny przedstawia siebie jako... chyba dusza martwego smoka, nie drgnął, a jedynie mrugał nawadniając wysuszające się nad wodą ślepia.
– Tu nie chodzi o to, co mam na zewnątrz, tylko o to, kim jestem w środku. Jak postrzegają mnie inni i jak postrzegam... siebie samego. – Odparł będąc równie cichym i przygaszonym, jak przedtem.
– Ale Błyszczący mi nie przeszkadza. – Brzmi nawet, jakbyś mnie doceniał. – dopowiedział sobie we łbie.
Rozłożył swoje skrzydła z brudnoniebieskimi błonami na powierzchni wody, aby móc podnieść łapy z gruntu i spokojnie dryfować.
– Czyli czekaj, twierdzisz, że nie żyje...cie? Huh, nie wyglądacie na takich. Ale jeśli to prawda, to nie powinniście być gdzieś indziej? – Jego ton trochę ocieplił się, ale nadal pozostawał w gamie chłodniejszego nurtu. – Hm, a na czym polega ta twoja "zabawa"? Jeśli to nic... śmiercionośnego to pewnie, zgodzę się.
: 04 lis 2019, 1:20
autor: Samiec
Obywając się z nim nieco dłużej, Niewidoczny rzeczywiście rozumiał skąd u rozmówcy człon "mętny", chociaż jego wydźwięk nie przywodził mu na myśl negatywnych skojarzeń. Zaczął nawet rozmyślać na ile ma ochotę szczuć go Bzem, a na ile po prostu porozmawiać, bo miał wrażenie, że dotąd przemieszczał się z jednego miejsca na drugie w przesadnym pośpiechu. Nie żeby nie doceniał tamtych spotkań, ale prawdopodobnie nie zaszkodziłoby mu trochę zwolnić.
~Cały czas się gdzieś unosimy, ale nie zawsze mamy dość energii, żeby się zmaterializować. Nie ma czegoś takiego jak "gdzie indziej" kolego. Wszystko jest "tutaj", tyle że skryte pod dodatkową warstwą Przestrzeni, która rozdziela zmarłych od żywych. Dziwny wymiar~ Twórca głosu wyraźnie się zamyślił, podczas gdy druga postać wodziła wzrokiem po ciele Błyszczącego, jakby rozważała, w którą część się wgryźć, gdyby tylko miał ku temu sposobność ~Zadałeś proste pytanie, a jakimś cudem nie zdążyliśmy się jeszcze nad tym zastanowić haha. A myślałeś, że jak wygląda życie po śmierci hm?~ Może... w ogóle? Sam w życiu nie przypuściłby, że będzie podskakiwać w Przestrzeni jako duszek. On w sensie Samiec, a nie Niewidoczny, bo ten zawsze był oderwaną od ciała energią ~Wzięło mnie na nostalgię. Co ty na to, że dam ci coś z wymiaru z którego pochodzę, w zamian za poprawną odpowiedź na prostą zagadkę – takie zasady duchów, wiesz? – oraaaz przybliżenie mi, jaki ktoś taki jak ty może mieć stosunek do śmierci?
: 04 lis 2019, 1:35
autor: Błysk Przeszłości
Odpowiedź głosu cały czas nawiedzającego go od środka wprawiła go w większe zamyślenie. Czyli miejsce, gdzie znajdują się zmarłe dusze i żywe smoki jest... to samo, tyle że niemożliwe do zobaczenia dla śmiertelnika? Ciekawe, zaprawdę interesujące.
Cały czas miał na oku groźnie wyglądającą główkę wydawałoby się morskiego drapieżnika, ale nie bał się jej. Wiedział, że jakby miał zacząć uciekać, to z pewnością by nie zdążył, a i tak znacznie pewniej czuje się w zwartym starciu z innymi.
– Zgadzam się. – Rzekł na głos zaraz po tekściku na temat zagadki i nagrody, wypowiedzianym w jego łbie.
– Co ja sądzę o śmierci? Cóż, prędzej czy później jej doświadczę, jak każde inne stworzenie. Sądzę jednak, że skoro duchy, jak wy istnieją, to śmierć nie jest końcem. Coś musi czaić się za nią, aczkolwiek nie śpieszno mi, by o tym się dowiedzieć. Szanuję życie i pragnę je wykorzystać w najlepszy dla mnie sposób. – Powiedział, będąc cały czas gotowy na ewentualną szarżę czy agresywne zachowanie zielonołuskiego łba.
: 04 lis 2019, 1:58
autor: Samiec
Odpowiedź Błyszczącego nie była szczególnie porywająca, ale w sumie czego innego miałby się po nim spodziewać? Widać, że dopiero zaczął wkraczać w prawdziwe życie i jak każda normalna jednostka, instynktownie zamierzał przetrwać jak najdłużej. Ciekawe jak wiele było gadów takich jak Samiec, które nie rysowały przed sobą żadnych granic.
~Nah, śmierć jest końcem, dryfowanie jako duch to zawsze jedynie nawiązanie do poprzedniej postaci, ale nieudolne, jak pojedynczy składnik, który niby istnieje, ale bez zestawienia z innymi nie ma żadnego smaku. Jak kości bez szpiku albo posiłek z ryby, który składa się z samej łuski. Bez sensu. Zapewniam, nieżycie które prowadzę z Bzem jest nudne, bardzo nudne, nabiera sensu dopiero po dłuższym czasie, gdy zdołamy uzbierać dość energii, żeby móc się do kogoś odezwać~ Była w głosie Niewidocznego pewna nuta przygnębienia, ale nie pozwolił jej zgłębić, radosnym tonem wyjeżdżając ze wspomnianą zagadką ~No mniejsza, teraz zgaduj! Prosta, specjalnie dla ciebie.
Lżejszy, od tego, co mnie tworzy,
Lepiej mnie zauważ, bo się wyłożysz!
Czym jestem?
: 04 lis 2019, 2:47
autor: Błysk Przeszłości
Morski adept zmrużył swoje ślepia jeszcze bardziej w skupieniu. Śmierć byłaby końcem, gdyby rzeczywiście byłaby nim, a nie po prostu granicą, którą można jednak przekroczyć, w celu bezcelowego istnienia. Jakże ironiczne. Cóż, widocznie zależy to od definicji słowa, które stwarzał sobie tylko jego właściciel.
Mętny nie zamierzał dalej wypytywać się o te rzeczy. Kiedy przyjdzie odpowiedni czas, to się o tym przekona na własnej łusce. Po prostu. Skupił się teraz na zagadce, która wchłonęła jego myśli na na prawdę długi czas. Co może być lżejsze od tego, z czego jest stworzone? To nie ma sensu, a zwłaszcza w połączeniu z informacją o tym, że można się jeszcze przez ten przedmiot przewrócić.
Pierwsze, co przyszło adeptowi na myśl był czar. W końcu jest lżejszy od przyzywającego go smoka, a i często można się od niego wyłożyć. Z drugiej jednak strony co, jeśli smoki są jednak w stanie tworzyć przedmioty, które są znacznie cięższe od nich? Dodatkowo nie każdy czar widać, więc kiepsko z zauważaniem go. Przez łeb przemknęły mu również wszystkie rodzaje drewna, które poznał w swoim życiu dzięki ojcowi. Cóż, żadne z nich nie mogło być przecież lżejsze od tego, z czego są stworzone, to nie ma sensu! Kiedy już samczyk miał się poddawać, do jego myśli wpadła jeszcze jedna rzecz.
Hm, woda... woda przecież może zamarznąć, a gdy zamarznie wydaje się być większa. Jeśliby więc obciąć kawałek ów zamarzniętej cieczy tak, aby objętościowo zajmowała tyle samo miejsca, co woda do porównania, to zdecydowanie ciecz w formie stałej byłaby lżejsza! Dodatkowo na takiej śmiesznej wodzie można się bardzo łatwo poślizgnąć, jeśli nie patrzy się pod łapy. Tylko teraz pytanie, jak to się nazywało... Malstrom tak rzadko słyszał o tym zjawisku, że musiał poświęcić kolejne jednostki czasu, dryfując na wodzie powolutku w stronę rozmówcy, aby sobie to przypomnieć.
– Jesteś Lodem. – Powiedział w końcu na głos, bez innych, zbędnych słów. Zawsze starał się przekazywać informacje, które chciał udzielić w najbardziej zrozumiałej i przejrzystej formie. Jak czysty lód właśnie.
: 04 lis 2019, 7:42
autor: Samiec
Młody zgadł, ale tutaj Niewidoczny nie zamierzał mu gratulować. Dlaczego? Łeb Bzu, z którym tutaj przypłynął, jak gdyby nigdy nic rozpłynął się w powietrzu. Czyżby odpowiedź była jakimś hasłem, które się go pozbyło? A może droczył się, no bo skoro był duchem, mógł znikać i pojawiać się w dowolnym momencie. Długie wysiłki Błyszczącego, nie pozostały jednak bez odpowiedzi, gdyż w tym samym momencie, jak sprzed jego pola widzenia zniknęła postać, w Przestrzeni zmaterializował się niewielki pakunek, który parę chwil wisiał nad taflą Wody, by następnie chlupnąć wprost do niej i zacząć tonąć. Jeśli smok byłby zainteresowany, zorientowałby się, że to pakunek ze ściśle zwiniętej trawy, który choć z daleka sprawiał wrażenia niewyraźnego, w łapach nabrałby ostrzejszego... detale znamy, pierw Błyszczący musiałby jednak rzucić się w stronę przedmiotu, a potem go wyłowić, z tym właśnie utrudnieniem, że paczuszka przez jakiś czas pozostawała półprzezroczysta.
: 05 lis 2019, 23:45
autor: Błysk Przeszłości
A więc jednak to najprawdziwsza prawda. Żaden żywy śmiertelnik nie zniknąłby po prostu ot tak sobie w powietrzu. Malstrom zanim zdążył przetworzyć jeszcze raz co tu dokładnie się stało spostrzegł dziwny obiekt lewitujący nad wodą. Nie wyglądał na żadną znaną część ciała smoka, lecz na zwyczajnie zapakowany... upominek? Tak sobie wisiał i wisiał w powietrzu, kiedy nagle upadł do wody, tym razem widocznie rozchlapując jej krople na boki. On nie był niefizyczny, on faktycznie naruszył strukturę powierzchni wody! Więc to był ten "prezent z wymiaru, z którego pochodzi"? Cóż, nie ma czasu na zastanawianie się, bo ów podarek za niedługo może zniknąć na zawsze pochłonięty przez otchłań jeziora.
Mętny szybko podpłynął bliżej miejsca, w którym ów podarunek zatopił się i dał nura pionowo w dół, mając nadzieję, że ten jeszcze tam będzie.
Skupiając swój wzrok, na spokojnie spostrzegł, jak kontrastowo ciemny pakunek leżał już na płytkim, piaszczystym dnie otaczającym pobliski półwysep. Bez wahania podpłynął do niego i wziął go w łapy. Wow, był na prawdę prawdziwy! To ci dopiero znalezisko. Wypłynął z nim w łapach na brzeg, po czym przerzucił go sobie do pyska, który trzymał go z delikatnością.
Zastanawiając się, co jest w środku otrzepał się z pozostałej wody na łuskach i wzbił się w powietrze w stronę swojego domu, aby tam na spokojnie zobaczyć podarowaną mu niespodziankę.
Po drodze myślał cały czas jednak o tym, co przekazała mu dziwna zjawa. Błyszczący? Cóż, Mętny chciałby też zabłysnąć przed ojcem, w jak najlepszym świetle. Kto wie, może to spotkanie wpłynie na wybór jego kolejnego imienia?
//zt
: 26 lis 2019, 19:07
autor: Słodycz Życia
//Jedzenie
Nie byłam pewna czy powinnam jeść tutaj. W grocie zawsze ktoś był więc wolałam nie ryzykować. Ze sobą a właściwie za mną leciał dosyć spory kawał mięsa oraz trochę owoców . Nie miałam zamiaru marnować czasu w tym miejscu. Musiałam jakoś przyzwyczaić się do tej całej sytuacji. Płuca nie pracowały jak powinny co wiele utrudniało. Nie czekając z tym wszystkim zbyt długo zaczęła jeść. Zaczęłam od mięsa, zagryzając je co jakiś czas owocami by smak był ciekawszy. Szybko skończyłam ten posiłek więc ruszyłam do groty Światłości by odpocząć po posiłku.
//zt i Kruszyna!
: 16 gru 2019, 22:08
autor: Gadzi Szał.
Wpasowanie się w nową, obcą i jednocześnie znajomą, kulturę oraz w całe to stadne życie, zdawało się go to przerastać. Samiec z przyzwyczajenia oglądał nowe tereny wspólne jak i tereny stada ognia. W końcu znalazł przyjazne miejsce, gdzie mógł sobie odpocząć i rozpalić ognisko co również robił z przyzwyczajenia. Teneris był bardzo zamyślony i każdy mógł to zobaczyć, Wystarczyło tylko bliżej podejść. Podrapał się swoimi pazurami po podbródku, kiedy robił sobie przerwę od zbierania drewna na opał. Jak zwykle miał przy sobie skórzaną torbę, w której trzymał między innymi krzesiwo, za pomocą którego rozniecić ogień. Teneris był smokiem który ział lodem a nie ogniem. Czasami bardzo tego żałował, gdyby był smokiem górskim na pewno ział by ogniem a tak, mając do mieszaną Północną krew, został pozbawiony tej możliwości. Nie ukrywał, że gdyby ział ogniem, mógłby przypiekać swoje ofiary bez większego wysiłku. Nie mówiąc już o atakowaniu ogniem. Ustal zatem i zastanawiam się jak powinien poprawnie komunikować się ze smokami, Jak rozwiązywać ewentualne problemy z jakimi będzie musiało się mierzyć słownie a nie fizycznie czy magicznie? Wydawało mu się od początku, że to nie problem ale w praktyce okazało się, że to będzie trudniejsze. Pomimo tego, nie zamierzał się poddawać i zaczął toczyć w swojej głowie kłótnię z wymyślonym smokiem, wszystko w myślach, mrucząc i stękająć cicho, siedząc przy ognisku. Wieczory i ognisko to czysta magia.
: 20 gru 2019, 21:59
autor: Ruda Ciocia
A na górze coś zamigotało.
Na dobrą sprawę trudno było dostrzec przy takiej pogodzie cokolwiek, co mogłoby świadczyć o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Hm?.. Niebezpieczeństwie? Usłyszał wesoły chichot gdzieś w górze a gdy podniósł łeb, coś z dużą prędkością zmierzało w jego stronę. Strzała, rudo-złota mknąca wprost w Ognisko! Na Bogów! Toż to samobójca! Im bliżej był, tym lepiej szło zobaczyć jego wywieszony jęzor i wyszczerzone kły.. Dopiero gdy minął nagą koronę pobliskiego drzewka, rozwarł ślepia i zdał sobie sprawę z tego gdzie leci.
– UuuUU! – zawołał, wyginając cielsko w łuk, skierowany do góry. Machnął skrzydłami mocniej a wytworzona tafla powietrza, buchnęła w ognisko.. Które zgasło. Rudzielec jednak przemknął bez większych problemów czy obrażeń nad Obcym, zakołował jeszcze teatralnie by zaraz wylądować z gracją na ziemi. Otrzepał się, poprawił grzywę i.. Ojże.
– Ajajaaajj! Przepraszam! Nie chciałem Ci zgasić ogniska! – rzucił z daleka, podchodząc bliżej, ostrożnie bo może owy Pan się zezłości! A on jedynie chciał pokornie znów je zapalić!
: 29 gru 2019, 13:36
autor: Gadzi Szał.
Jego bystre oczy i wyczulony słuch bardzo szybko ostrzegły go, kiedy ktoś zbliżał się dość chaotycznie lecąc prosto w jego stronę. Teneris bacznie obserwował czerwono-złotą sylwetkę, zauważając bardzo szybko jego nietypowe skrzydła, bardzo podobne do tych motylich. Złote błyski w okolicach nosa oraz uszu..
'' A niech to, leci prosto na ognisko...Aaaa...okej. Udało mu się nie wlecieć do płomieni"
Myslal sobie, obserwując każdy ruch nieznajomego. Musiał to przyznać – zagęszczenie smoków było tutaj naprawdę duże, to dopiero trzeci dzień a jeszcze nie było chwili, żeby kogoś nie spotkał. Nie wiedział jeszcze czy brać to jako pozytyw czy negatyw
– Nic się nie stało, nie musisz go ponownie rozpalać. A kim jesteś? Mów mi Teneris Ovask.. albo po prostu Teneris
Powiedział do smoka, gd ten tylko znalazł się w zasięgu jego głosu. Teneris był cały czas mocno zamyślony, gdzieś w połowie dalej tocząc niewygrywalną kłótnię z "tym drugim".
: 05 sty 2020, 2:01
autor: Ruda Ciocia
Burek przekrzywił łeb w zdziwieniu na tak pozytywną reakcję.. Czy może raczej na tak neutralną reakcje. O dziwno nie zezłościł się, nawet nie kazał zapalić ogniska od nowa. W tym momencie żałował, że akurat jemu nie było dane posiąść naturalnego ogniwa w swoich trzewiach. Ale nie będzie się narzucał, nie to nie!
– Miło mi poznać! Jestem Burdig, tutejsze miano Chochlik Miłości. Jestem piastunem Stada Plagi.. Nie przybywasz stąd hm? – chociaż woń wskazywała stado Ognia, samo imię czy raczej jeden z jego członów podpowiadało że nie jest to smok tutejszy. Przybył zapewne z daleka, osiedlił się przy Ognistych i tak już zostało. Może zechce mu opowiedzieć? To zawsze jakaś nowa perspektywa na poznanie smoka..A opowieści był ciekawy!