Strona 24 z 54
: 24 gru 2017, 14:21
autor: Pióro Krwi
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przyleciałam nad czarny staw z pisklakami na grzbiecie. Miałam szczęście że były małe no i lekkie bo pewnie musiałabym iść na pieszo a wtedy wędrówka zajęłaby więcej czasu niż powinna. Gdy już wylądowałam zdjęła małe z grzbietu i położyłam je na ziemi. Potrząsnęłam całym ciałem by moje futro oraz pióra odrobinę się napuszyły. Zaraz po tym ryknęłam głośno wzywając do tego miejsca swojego partnera czyli Nocnego Kolca.
: 24 gru 2017, 15:08
autor: Alia
Stanełam na ziemi, otrzepałam się i Spojrzałam na siostry. Byłam podekscytowana. Gdyby nie młode pewnie próbowałabym się wyzbyć nadmiaru energii a tak to siedziałam spokojnie dając im przykład. Co chwile jednak spoglądam na niebo. Bardzo się cieszyłam. Zaczelam chodzić wokół sióstr niecierpliwie. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale nie umiałam się uspokoić. W końcu zaczelam biegać. Musiałam jakoś rozładować emocje.
: 24 gru 2017, 15:54
autor: Wieczna Perła
Lily bała się przez praktycznie całą podróż. Od razu, kiedy ją wzięto to się obudziła i piszczała przez cała drogę. Pierwszy raz czuła taki pęd (nawet jak był słaby, to na niej zrobił wrażenie). Bała się niemiłosiernie, że spadnie i tyle z jej życia... chociaż... może wtedy znowu byłaby w domu? Ale z drugiej strony, bała się tego, co może źle znaczyć. Nie mniej, zaciekawiła się tym, co robiła ta biała. Była jakoś dziwnie... energetyczna? Biegała dookoła bez powodu, jakby się z czegoś cieszyła. Ale z czego? Tego akurat nie wiedziała i nie miała jak się dowiedzieć. Nie wiedziała jak wydobywać z siebie te głosy, co ją martwiło. Czekała więc na pojeździe (chyba wiadome, że chodzi o krwawą). Nie wiedziała, co tutaj robi i nie podobało jej się to. Była w obcym, zimnym jak dla niej miejscu i nie wiedziała co się wydarzy. Może ją tutaj zostawią? W sumie to logiczne, kto by chciał tak wrzeszczące coś? Tylko przeszkadza. Czekała więc pełna strachu, pełna niecierpliwości, na to, co nadejdzie.
: 24 gru 2017, 17:54
autor: Obsydianowa Łuska
Etna właściwie była zachwycona. Gdy przelatywali na wysokościach wyjęła pyszczek i chłonęła nowe zapachy, nowe doznania. To było coś niesamowitego. I to bardzo. Ten zamęt, ten cus, te zapachy... Ach... I zapas króliczków pełne dookoła. Gdy wylądowali, popatrzyła się na swoją matkę i postanowiła ją ponaśladować. A następnie zaczęła biegać po okolicy i zaczęła ganiać okoliczne króliczki. Po jakiejś chwili zawiedziona, że żaden króliczek nie chce się z nią bawić. Po czym jeszcze raz zrobiła to, co mama.
: 24 gru 2017, 21:12
autor: Powściągliwa Łuska
Samiczka zachwycała się podróżą. Chodziła cały czas po plecach Turkusowej i obserwowała świat z zupełnie innej perspektywy. Wygląda teraz na mały, ale i też na ogromny. Samiczka nie wiedziała jak to możliwe, ale nie obchodziło jej nie to. Nie w tej chwili kiedy zachwycała się tym cudnym widokiem. W pewnym momencie znalazła sobie wygodne miejsce i resztę podróży przesiedziała. Po wylądowaniu Turkusowa zdjęła ją ze swojego grzbietu. Pisklątko ponownie ogarnął ją zachwyt. Ten teren w ogóle nie przypominał tego w którym przyszła na świat. To miejsce było piękne zielone, i miało jeszcze jakąś czarną ciecz. Natomiast miejsce jej narodzin było twarde, i zimne. Tutaj świeciło słoneczko i ogrzewało przyjemnie jej łuski. Znalazła jakieś wygodne miejsce i położyła się i zaczęła wygrzewać się na słoneczku z uśmiechem na pyszczku. Kiedy Turkusowa ryknęła lekko się przeraziła, ale chyba nie miało oznaczać to nic złego. Zresztą, miejmy taką nadzieję.
: 25 gru 2017, 10:28
autor: Popiół Przeszłości
Nocny wędrował po rozchmurzonym niebie, było jeszcze bardzo wcześnie. Usłyszał wołanie Krwawej, było dosyć spokojne, czyli nic złego się nie działo. Cóż i tak nie chciał aby długo czekała. Tym bardziej, że miał na uwadze szaleńcze rozpędy córki. Nie miał pojęcia, niespodzianki która na niego czekała. Paroma uderzeniami skrzydeł udał się w stronę Czarnych Wzgórz, minęło kilka minut, a do lubej doszedł głos maddary samca witający ją już z tak daleka. Wesoły smok szybując spojrzał w stronę Czarnego Stawu, lekko się uśmiechnął zniżając lot. Tylko coś tu nie grało, jeden, dwa, trzy, cztery... Chwila, czy przypadkiem tych małych kropek szalejących na dole nie powinno być tylko dwa. A on tu się doliczył już czterech, nie możliwe. Czarny mógłby szybko pomyśleć, że znalazła sobie innego, ale to przecież absurd. Na pewno wszystko da się wyjaśnić, no już tak się zapatrzył że w ostatniej chwili ominął jedną z skał dalej. Ale by było jakby przywalił, po prostu wzór ojca na sto dwa. Słyszał pogłoski o jajach, ale aż tyle... To się we łbie nie mieściło, prawie zapomniał o tym, że Valeria zawsze prosiła go o te piękne akrobacje po niebie i te cudne lądowanie. Więc, trzy machnięcia skrzydłami i znowu w górę, potem wpadł w chmurę i narysował im piękne serce, potem schował skrzydła i runął w dół. Kiedy był parę ogonów od ziemi, rozłożył skrzydła i wylądował na tylnych silnych łapach. Poszedł huk powietrza i szybko do łap dołączyły złożone skrzydła. A wszystko zdarzyło się tuż przed swoją córką którą znał już od wyklucia. Kiedy się z nią przywitał popatrzył na resztę młodych. Powąchał je po kolei, no no no....ehhh.... widzi je pierwszy raz no to jak miał inaczej zrobić. Pachniały ogniem i matką, tak samo jak Valeria. Czyli, to chyba jego, chyba...na pewno... Na początku nie pewnie, ale potem też już lekko uśmiechnięty poszedł do samicy. Nie szczędził ani sił ani uczuć by się z nią przywitać. Tak dawno się nie widzieli, niby zawsze się dogadywali, ale Nocny od zawsze bał się jej stracić. Może nadal za mało się starał, otarł się pyszczkiem o puchate ciałko młodej matki. Popatrzył jej w ślepia i z dziwnym spokojnie rzekł. "Witaj kochanie, widzę że... powiększyła nam się rodzina. Wszystkie są tak podobne do ciebie, są takie słodkie. Zupełnie jak matka... Tęskniłem tak bardzo, nie tylko za młodymi, ale...ale też za tobą." Dotknął ją skrzydłem, a potem popatrzył na maluchy. Wzrok jednak zatrzymał się na tej jedynej którą widział od wyklucia. "No i na co jeszcze czekacie, kto chce do tatusia?" Samczyk rozłożył skrzydła tak by dla każdego z maluchów znalazło się przy nim miejsce. Pysk lekko opadł niżej by każdy mógł się do niego wtulić. Nocny zawsze był wyglądem trochę straszny, ale ciągle te wielkie kochające serce biło w tej ciemnej piersi. Ciężki ciałem, bo łuski były grube, ale lekki duchem który prowadził się zawsze dobrem innych. Wszystko starał się kłaść ponad własne potrzeby czy zdrowie. Widać, że nie spał parę nocy, zawsze udawało mu się to jakoś ukryć, ale czy i tym razem? Wystarczyło tylko czekać, może wszystkie go zaakceptują, ciągle miał z tym problem. Strach że zostanie odrzucony jak kiedyś za pisklaka, dlatego że nie doświadczył tej miłości chciał dawać ją wszystkim każdego dnia. Aby nikt nigdy nie poczuł się zraniony jak on. Jego głos był zimny i bezuczuciowy, ale to cały on. Miał tylko nadzieję, że tak jak on pokochał je od pierwszego spojrzenia tak i one zwiążą się z nim już do końca swoich dni. Była taka cisza, nie chciał wątpić, lekki, zachęcający uśmiech nadal trwał na jego pysku. Nie mógł się poddać i chociaż skrzydła mogły zdrętwieć to i tak będzie czekał tyle ile trzeba. Już milczał, westchnął ciężko i z powrotem spojrzał na młode już pewny siebie, przecież podobno młode czują najwięcej ciepła, jak tak to na pewno będzie dobrze... Na pewno. Powtarzał sobie Nocny w głowie słowa siostry, że na wielkie rzeczy trzeba czasu, najważniejsze to cierpliwość której chyba mu brakowało...
: 25 gru 2017, 11:47
autor: Obsydianowa Łuska
To nie było tak, że Etna była jakoś przestraszona ani nic. Ona była przerażona tym hukiem. Gdy tylko usłyszała ten przeogromny huk schowała się w futrze swojej mamy, tak się przestraszyła, by nie powiedzieć przeraziła. Taki huk, taki wariacki zapęd, a ten huk był taki nieprzyjemny. Aż położyła uszka po sobie. Ale źródło tego hałasu nie było aż takie straszne jak początkowo myślała. Ro było duże, ważne i najwyraźniej kochało mamę. Ale fdy usłtszała coś o tacie... To tata? To nasz tata?!?!?! Z radości przebiegła po grzbiecie matki i jak nie skoczyła, jak nie rozpostarła skrzydzełek... To wywinęła takich orłów, jak nie wywaliła się pyszczkiem, jak nie przekoziołkowała, ro jak wylądowała pyszczkiem przy pysko taty i jak nie dała mu solidnego liza po pysku, że aż sama się zakrztusiła tym całym pyłem i jak nie zaczęła kasłać, kichać i generalnie zachowywać się jak królik z alergią na pyłek z ADHD. Po jakiś 15 minutach takiego wariactwa to jeszcze raz podeszła do jej taty i przytuliła się do jego pyska, a potem wtuliła się w jego skrzydło. Zamruczała cicho i popiszczała z radości, a następnie piskami starała się wyartykułować najpierw swoje imię, a potem słowo tata, jednak...
: 25 gru 2017, 16:28
autor: Pióro Krwi
W końcu zauważyłam Nocnego który zaczął wyprawiać jakieś ekscesy na niebie. Wzdrygnęłam się słysząc huk i widząc że jeden pisklak się przestraszył. Pokręciłam głową z niedowierzaniem patrząc na partnera. Mimo to odpowiedziałam na jego przywitanie liżąc bok jego pyska.
-Nie tylko do mnie i także tęskniłam- Odpowiedziałam uśmiechając się lekko. Skrzydłem delikatnie przysunęłam maluchy do ich ojca. Nadszedł czas żeby się wreszcie poznali.
: 25 gru 2017, 21:46
autor: Alia
Wskoczyłam na nocnego liżąc po pysku, potem wtuliłam się w jego czarne skrzydła które były takie ciepłe. Było mi tak przyjemnie. Ah... gdybym mogła tak zostać na wieczność. Niestety tak się nie da. Ale, że trzeba brać co życie daje to wtopiłam się w jego łuski. Teraz nic mnie chyba nie odciągnie.
: 25 gru 2017, 22:10
autor: Wieczna Perła
Kiedy Lily dostrzegła coś krążącego wysoko,wiedziała że to nie wróży nic dobrego. Jakoś dziwnie wywijało tam wysoko... dziwne. Nigdy nie widziała czegoś wysoko, tylko raz tam była i tyle, a tak to dziwnie się patrzy na coś takiego... wtem, kiedy coś wylądowało, zobaczyła w pełnej okazałości rozmiary i wyglądało jak... matka? No, chyba matka, było podobnej wielkości (przepraszam, jeżeli to nieprawda, ale uznajmy niech że ona tak to widziała), ale było w nim coś... złego. Może to kolor łusek? A może głos, bo jak tylko Lily go usłyszała, od razu się odsunęła. Wtem niespodziewanie matka zaczęła ją zbliżać do tego czegoś. Zaczęła głośno piszczeć. Nie chciała do tego! Bała się tego! Poczęła się gorączkowo odsuwać byle daleko, byleby poza skrzydło, wtedy będzie mogła uciec i nie bać się, że to coś zrobi jej krzywdę.
//Przepraszam za może trochę ubogie słownictwo i może kaleczące, ale tak mi się o dziwo wygodnie pisało odpis, więc ten...//
: 25 gru 2017, 22:53
autor: Powściągliwa Łuska
Samiczka obserwowała latający w górze kształt. Chciałaby znaleźć się tam ponownie, by znowu móc podziwiać świat z tej perspektywy. Nie wiedziała czemu ta postać jakoś dziwnie lata. Skoro leci tutaj do nich, to chyba powinien zacząć lecieć w dół, a ten coś dziwnego tam odwala. Ale cóż, skoro umie być tam w górze to prawdopodobnie jest mądrzejszy od samiczki więc pewno też wie co robi i po co robi. W sumie gdyby się tak zastanowić to dla samiczki niektóre rzeczy wydawały się bezsensu, ale łatwo je akceptowała, nawet się nad nimi nie zastanawiała. Znalazła wygodną wymówkę " bo skoro jest większy to i wie lepiej" i tyle. Ciekawe czy jej tak zostanie do końca? Mniejsza oto, bo właśnie owy dziwny kształt wylądował na ziemi. Wzniecił tym tak duży hałas, że samiczka aż musiała schować się za Turkusową Górą, by czuć się bezpiecznie. Kiedy owy kształt wylądował, pisklątko odkryło że nie jest pokryte puchatą materią. Kiedy zdała sobie z tego sprawę poczuła że jest z nim jakoś powiązana. W końcu to pierwszy taki smok, nie licząc jej sióstr, którego widzi i nie jest on opierzony! Kiedy zaczął ją obwąchiwać, skuliła się lekko, bo nie wiedziała co on chce jej zrobić. Kiedy obniżył pusk i rozłożył skrzydła, samiczka poczuła się dziwnie mała. Głównie przez skrzydła, zdawały się dodawać mu nieco więcej wzrostu. Jednak skoro jej dwie siostrzyczki się do niego zbliżyły, czemu ona miałaby być gorsza? Ostrożnie poszła w jego stronę. Kiedy dotarła do jego pyszczka oparła się na nim swoimi przednimi łapkami i spojrzała mu głęboko w oczy, zupełnie jakby chciała coś z nich odczytać. Potem obeszła kształt dookoła i położyła się przy jego lewym boku, nie wtulała się bo po co skoro nie jest to miękkie i ciepłe? Ma nadzieję że nie obrazi tym jakoś smoka.
: 25 gru 2017, 23:06
autor: Popiół Przeszłości
Adept popatrzył na malutkie, teraz matka musiała spokojnie poczekać. Dobrze, od czego tu zacząć? Samiec policzył ile ma już pociech, całkiem sporo. No cóż, czym więcej tym lepiej. Jedna się schowała, bała się. Rzeczywiście zrobiło mu się na początku przykro, ale przecież taki jest świat. Niektórzy boją się dosłownie wszystkiego, dobrze wiedział że nie grzeszy wyglądem. Pierwsze wrażenie nigdy nie było zbyt miłe, czarny kolor chyba coraz częściej kojarzył się z strachem i cierpieniem. Jednak nie zniechęcił się, wbrew przeciwnie był bardzo zaangażowany by to zmienić. Przytulił wszystkich którzy odważyli się podejść, liznął je po kolei. Potem otarł jeszcze raz o nie ciemny pysk, sam się przedstawił, a kiedy już poznał ich imiona, pokierował jedno z szponków skrzydła w stronę białego kwiatu, był taki piękny, a pachniał jeszcze ładniej. Pierwszy kwiatek powędrował do tej wstydliwej i bojaźliwiej, potem reszta po kolei też taki dostała. Wszystkie smoczycę z tymi kwiatkami wyglądały tak słodko i wyjątkowo. Na końcu kiedy już wszyscy byli szczęśliwi i wypieszczeni oprócz czekania na reakcje smoczycy która się jeszcze chowała zerwał ostatni kwiat. Ten był akurat niebieski i wpiął go za ucho ukochanej. Taki dumny samiec nie mógł przecież o nikim zapomnieć, wszystkich kochał po równo. Uśmiechnął się lekko jeszcze raz i popatrzył na pociechy. "Moje skarby, wszystkie, małe i te duże" Patrząc na Krwawą...
: 26 gru 2017, 13:28
autor: Pióro Krwi
Uśmiechnęłam się ciepło kiedy nie tylko małe dostały po kwiatku ale również ja.
-Czyżbyś sugerował że to futro mnie pogrubia?– Spytałam rozbawiona a w moich oczach pojawiły się psotne iskierki.
-To jest Lyra- Wskazałam na pisklaka który ułożył się przy jego boku.
-To Lily- Tym razem wskazałam piszczącego pisklaka którego to przysunęłam do siebie tak że było okryte moim futrem. Miałam nadzieje że się trochę uspokoi.
-A to jest Etna- Powiedziałam delikatnie rozbawiona zachowaniem ostatniej córeczki. Byłam ciekawa co z nich wyrośnie. Może pójdą w ślady któregoś z rodziców? A może jednak nie? Nie wiedziałam tego ale obserwowanie ich starań będzie naprawdę fascynujące.
: 28 gru 2017, 18:19
autor: Wieczna Perła
Lily, widząc że to coś wykonuje jakiś ruch, tylko bardziej się przeraziła. Chwycił coś... dziwnego. Nigdy tego nie widziała. Chwycił to szponem, źle jej się kojarzył. Może dlatego że był ostry? Niemniej, przeraziła się, kiedy niepożądany obiekt zaczął się zbliżać! Zaczęła się odsuwać, ale niestety udało się go jej nałożyć. Bała się tego, nie zwracała wtedy uwagi na to, czy to jest przyjemne czy nie, bo była przerażona i kwiatem i tym szponem, który był blisko jej. Po pewnym czasie udało jej się go zrzucić, a wtedy matka ją do siebie przysunęła. Nieco ją to uspokoiło, ale dalej bała się bliskości czarnego tworu. Piszczała więc dalej, pokazując z przerażeniem na czarny kształt. Próbowała wejść głębiej w matkę, zakryć sobie oczy, cokolwiek, byleby nie musieć na to patrzeć.
: 28 gru 2017, 21:28
autor: Obsydianowa Łuska
Właściwie to nie było tak, że Etna była jakoś zawiedziona, przestraszona czy coś w tyn rodzaju. Nie, ona była bardzo zadowolona i generalnie jakby mogła, to by usiadła i zaśpiewałaby, ale z jej mówieniem... Eh... Szkoda słów. Naprawdę szkoda słów. Na kwiatek natomiast zareagowała przyjemnym mrukiem i stanięciem na swoich dwóch tylnych łapkach. Ale bardziej ją zaniepokoiło jej bojaźliwa siostra. Smok, co się boi?! I nie chxe się bawić? Wolne żarty!!! Podeszła do siostry wręcz na paluszkach i przysiadła się koło niej. Następnie delikatnie tryknęła ją główką i pokazała, by wyszła. Kichnęła jeszcze raz czy dwa by zaznaczyć, że jest to zabawa. No i może polizała swoją siostrę po grzbiecie? Trudno to orzecz w tej masie futra.
: 28 gru 2017, 23:48
autor: Powściągliwa Łuska
Kiedy Ciemność ją polizał nie wiedziała co o tym myśleć, bo w sumie nie wiedziała też co to znaczy. Później zniżył swój pyszczek i otarł się o nią. Samiczka dalej nie wiedziała co to znaczy, ale skoro nie czuje bólu to chyba musi to być coś dobrego. Kiedy smok sięgnął po kwiaty była lekko przerażona. W sumie sama nie wiedziała czemu, przecież skoro do tej pory jej nie skrzywdził to musi to znaczyć że nie miał złych zamiarów. Mimo wszystko samiczka czuła że mógł to być podstęp, lub jakieś przedstawienie, udawanie żeby sobie zaskarbić ich sympatię. Może też się tak zachowuje bo jest tutaj Turkusowa i w rzeczywistości może być zupełnie inny. Cóż, na chwilę obecną są to tylko domysłu, miejmy nadzieję nie prawdziwe oraz też tak trochę strach... Przed złym traktowaniem? Przed tym że smok mógłby ją kiedyś skrzywdzić? Tylko czas zna odpowiedź na to pytanie. Kiedy dał jej kwiat za ucho, nie wiedziała co ma z tym robić. Obserwowała Turkusową oraz swoje siostry. NA chwilę obecną nie zamierza tego zrzucać, ale i tak to przecież zniknie jej z głowy kiedy będą wracały drogą powietrzną? Jaki cel miał ten gest? Czy Ciemność chciał sobie zaskarbić tym niewielkim czynem jej sympatię? A może ten czyn tak naprawdę nie jest tak niewielki jak się samiczce wydawało? Koniec końców, Lyra postanowiła zostawić sobie kwiat na głowie obserwując Ciemność i czekając na kolejne jego ruchy.
: 29 gru 2017, 13:31
autor: Alia
// Sorry że tyle mi to zajęło. Prawie w ogóle nie wchodziłam na stronę. Nie było kiedy//
Z kwiatem za uchem podeszlam do reszty sióstr spokojnie siadajac. Nie bałam się, w końcu dobrze Znałam czarnego smoka. Pięć księżyców to nie tak mało. Pokazałamm Lily że nie ma sue czego bać. Że wszystko jest w porządku. Faktycznie Ojciec z wyglądu może i był trochę straszny ale serce miał wielkie i dobre. Nie zrobiłby nam krzywdy nawet gdyby mu kazano. Wręcz przeciwnie. Broniłby nas do upadłego. Zawsze.
: 29 gru 2017, 13:51
autor: Popiół Przeszłości
Nocny popatrzył na Krwawą. Dziwnie się poczuł, czuł że będzie ciężko. Nie chciał zmuszać ich by go polubiły, no bo tak się nie da. Cicho powiedział do samicy. "Krwawa... może potrzebują czasu. Teraz wiesz czemu napierałem, aby być przy ich narodzinach." Tylko tyle dał rady powiedzieć, było mu przykro. Starał się, ale może nie było im to pisane. Może już wszystko jest stracone? Usiadł spokojnie, jak którą będzie chciała się z nim przywitać, albo zaciekawi się swoim drugim rodzice to przecież podejdzie, prawda? Jego wzrok zszedł w dół na maluchy które jeszcze przywitał szczerym uśmiechem. Jednak chyba tylko Valeria która znała ojca w sumie od zawsze mogła wyczuć smutek, rozczarowanie, obwinienie. Może liczył wtedy na malutką, tą jedyną z którą był najbliżej. Aby nie czekać w nieskończoność jeszcze skierował do nich parę poważnych słów. "Zawsze będę was kochać jako ojciec, bez względu czy będziecie uciekać i chować się, czy podejdziecie i dacie sobie pomóc." To może zabrzmiało dziwnie, ale taka była prawda. Wszystko zależało właśnie od nich, Czarny chciał walczyć, ale nikomu nie wolno było niczego narzucać. Dał im wybór, te spotkanie najpewniej szybko się skończy, już wcześniej zaproponował Valerii, że polecą razem na następne nauki. Wtedy jeszcze nie wiedział o innych maluchach. Gdyby chciały też by je czegoś nauczył, nie było problemu, ale po ich zachowaniu można było już powiedzieć, że większość już przepadła. Jak miał kochać kogoś kto tego nie chciał, co gorsze nie był zły, bolało go tak bardzo... Co znowu źle zrobił? Gdzie popełnił błąd? Tego nikt nie wie....
: 29 gru 2017, 17:05
autor: Pióro Krwi
Nie usłyszałam odpowiedzi na swoje pytanie przez co napuszyłam delikatnie piórka na grzbiecie.
-No już cichutko przecież on ci nic nie zrobi- Powiedziałam schylając się do Lily ukrytej całkiem w moim futrze. A może by tak je kiedyś przyciąć? Nie musiałabym się martwić że coś mi się w nie zapląta. Może kiedyś. Słysząc uwagę Nocnego prychnęłam zirytowana.
-Jak ty sobie to wyobrażasz? Mam latać z jajkami na granice lub na wspólne i narażać je na jakieś uszkodzenia? Co to to nie mój drogi- Stwierdziłam i odsunęłam się trochę od Lily kiedy Etna spróbowała ją polizać. Wycofałam się tylko na moment żeby Etna polizała grzbiet siostry a nie moje futro. Zaraz jednak ponownie się przybliżyłam.
: 30 gru 2017, 23:42
autor: Wieczna Perła
Lily, oczywiście, przestraszyła się tego, co zrobiła Etna. Nie dość, że liznęła, to jeszcze pokazała że to zabawne. Chyba, przynajmniej coś tak mówiło Lily w głowie. Przysunęła się bliżej matki, odsuwając się od Etny, która ją lekko zdenerwowała. Dziwne że nie przeraziła, nieprawdaż? Ale woli z nią nie zaczynać, bo jeszcze może jej się zadziać krzywda. Tak więc tuliła się do matki, starając się nie patrzeć na ciemne coś.
//Jakoś ledwo ledwo poszło.//
: 31 gru 2017, 20:17
autor: Obsydianowa Łuska
Etna była lekko zasmucona słowami taty. Nawet bardzo. To nie jego wina, tylko po prostu tak się ułożyło. Popatrzyła się na tatę smutnym wzrokiem i podeszła do niego, po czym go polizała przyjaźnie po pysku. Następnie wespnęła się po nim i jeszcze raz go polizała.
-Ale ja Cię kosiam tato... – I otarła się o jego głowę.
-Ja rozumiem wszystko... Po prostu to dla mnie dziwne, że nie jesteśmy razem...