Strona 24 z 40
: 05 lip 2019, 23:30
autor: Gasnący Wiciokrzew
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Postać dorosłej, choć całkiem drobnej samiczki przewinęła się przez Szklisty Zagajnik. Szczupłe, trochę niezgrabne łapy raz po raz zamieniały się miejscami, nieomalże sztywne i szybkie w powrocie pazurków na ziemię – Honi chyba nie była osamotniona w całkowicie dominujących nad resztą uczuciu
zafascynowania nowymi terenami i akompaniującemu podekscytowaniu zwiedzaniem. Tutaj było inaczej, tutaj, jakby każde miejsce miało znaczenie – ślady toczonego życia nadawały barwiły zwyczajne zazwyczaj punkty krajobrazu, niosły zapach innych
smoków. A minąwszy tylko granicę Zagajnika, wezbrały one na sile i zaczynały skrajnie się różnić. Przystawała co rusz, zastrzegała uszami, czujnie rozglądała się wokoło. Drobne rozluźnienie przyszło dopiero na Szumiącej Polanie. Samica zwolniła rzutkiego tempa, pozwoliła spocząć uszom w naturalnym ich ułożeniu, zmiękczyła krok. I zaczęła
nucić, starając się trafić z harmonijny szum zieleni przygrywający w tle przestrzeni, uśmiechając się delikatnie w stronę nieba.
: 06 lip 2019, 9:05
autor: Poszept Nocy
Na skraju Szumiącej Polany zatrzymała się bezszelestnie większa sylwetka. Smok o mocnej posturze, którą dodatkowo potęgowało gęste, aksamitne futro. Cień drzew czynił cuda w jego chłodzeniu – głęboka czerń, nawet jeśli upstrzona trzema plamami bieli i licznymi w odcieniach czerwonego nie sprzyjały Ciepłej Porze. Złota Twarz na szczycie swej trasy nie była łaskawa dla spacerujących północnych.
Poszept Nocy korzystał więc z przyjemnego chłodu Szklistego Zagajnika, aż zatrzymał się przy polanie. Najpierw usłyszał łagodne nucenie, a dopiero później, wiedziony ciekawością, dostrzegł właścicielkę głosu. Na jego pysku zamajaczył ciepły uśmiech, tak typowy dla przyjaznego samca. Miał nadzieję że jej nie przestraszy ale nie chciał się odzywać – nie chciał jej przerwać.
: 06 lip 2019, 15:10
autor: Gasnący Wiciokrzew
Węszyła po okolicy w najlepsze, nie przerywając melodii, sunąc powoli przed siebie już całkiem spokojnym krokiem, aż nagle ujrzała futrzastą postać i nieomalże podskoczyła, niczym wiewiórka, która złapała czkawkę. Nucenie ustało, ale humor wręcz przeciwnie – pyszczek bagiennej rozjaśnił się, ozdobił uśmiechem, ciemne oczy zabłysnęły, uszy stanęły ciekawsko na baczność.
– Przepraszam, nie spodziewałam się tu smoka! – zawołała wesoło w kierunku przybyłego. Smok! Najprawdziwszy w świecie i podobny jej! Błądząc nieumiejętnie po zapachowych szlakach liczyła, liczyła, miała nadzieję, jasne – ale spodziewała się to zdecydowanie za dużo powiedziane. Podeszła dziarsko bliżej, przystanęła w odległości niecałego ogona, a własnym zakołysała nie ukrywając podekscytowania.
– Mam na imię Honi, przybywam tu długą drogą z południa, jak mogłabym mówić na ciebie? – przyjemnie przyjazny wyraz pyska nie znikał, ukłoniła się lekko, nie przerywając kontaktu wzrokowego z nakrapianym smokiem, podreptała nieznacznie w miejscu zanim wyprostowała się na nowo i powęszyła. Futrzany pachniał inaczej, niż mogła dotychczas wyuczyć się przebywając tereny Ziemi. Ciekawe! Ciekawe!
: 06 lip 2019, 15:16
autor: Poszept Nocy
Srebrne ślepia Ognistego zaśmiały się, iskrząc jasno na widok reakcji bagiennej smoczycy. Uśmiechnął się szerzej i pokręcił delikatnie łbem.
– Nie przepraszaj. Te tereny są dostępne dla wszystkich, a Ty byłaś tu pierwsza. – Odparł uspokajająco, a jego melodyjny, niski głos zabrzmiał na polance. Odpowiedział na jej przywitanie uprzejmym skinieniem łba i bez skrępowania pozwolił jej na obwąchanie.
– Jestem Poszept Nocy, Piastun stada Ognia. Miło Cię poznać, Honi. – Odpowiedział ze swym zwyczajowym spokojem, delikatnie kołysząc na boki puchatym ogonem. Nie umknął jego uwadze zapach smoczycy. Z pewnością przeszła przez tereny Ziemi, ale nie przesiąknęła nimi jeszcze do końca. No i jak sama powiedziała, przybyła z daleka. Jej imię nie pasowało do wieku, przynajmniej na tyle na ile potrafił stwierdzić.
: 06 lip 2019, 21:47
autor: Gasnący Wiciokrzew
Och, jak dawno nie słyszała własnego imienia w czyimś pysku. Jak dobrze, że o to rozpoczęły się dni, od których będzie to już częstsze dla niej wydarzenie.
– Poszept Nocy! Jak pięknie. Tajemniczo! – zawołała i pochwaliła szczerze północnego. Dobre imię świadczy o dobrym smoku – a nie było złych imion. – To zaszczyt i przyjemność, Piastunie Ognia. – nie kłaniała się drugi raz, ale kiwnęła mu łbem i ułożyła luźniej uszy, za których ruchem zafalowały delikatnie wachlarze z boku szyi.
– Czy mógłbyś mi może powiedzieć, ile jeszcze stad mogę się spodziewać w najbliższej okolicy, tutaj, pod waszą... siatką, tarczą? – przyjazny ton zabarwił się drobną ciekawością – Wiatr, Wodę? Wszechświat? – jakby dokończyła pytanie, wybiegając odpowiedzi na przeciw, zgadując motyw, który sugerowały dwa poznane już stada. Miała przyjemny dla ucha głos, choć był bardzo zwyczajny i dość przeciętny, bez żadnych wyróżniających się specjalnie cech. Z pewnością brakowało mu tej pewnej melodyjności, jaką mógł pochwalić się Poszept; przy dłuższym zdaniu wyraźnie było słychać, jak Honi nieznacznie inaczej akcentuje niektóre słowa, co nie przeszkadzało w ogólnym odbiorze i zrozumieniu, ale przy co czujniejszym wsłuchaniu się było wyłapywalne. Cóż, jeszcze trochę czasu i trochę rozmów i na pewno to się zmieni.
: 07 lip 2019, 13:43
autor: Poszept Nocy
– Dziękuję. – Odpowiedział uprzejmie, z przyjemnością przyjmując komentarz odnośnie swojego imienia. Nie był próżny, ale czemu miałby stronić od szczerych słów?
– Oczywiście. Obecnie pod Barierą znajdziesz cztery stada: Ogień, Ziemię którą już zaczynasz pachnieć, Wodę i Cień. Choć ten ostatni ma obecnie nieco gorszy okres i nie potrafię przewidzieć czy pozostanie wśród nas w takiej formie jak teraz. – Uśmiechnął się smutno. Wciąż nie wiedział co myśleć o tych wydarzeniach. – Tarcza o której wspominasz to Bariera którą wiele księżyców temu stworzyła bogini Naranlea. Zabraniała ona wstępu smokom pochodzącym z równin, które miały złe zamiary wobec Wolnych Stad. Wszystkie pozostałe smoki mogą swobodnie ją przekraczać.
Przekrzywił delikatnie łeb i zakołysał ogonem. Zapytała wprawdzie o stada, ale skoro przybyła z daleka to im więcej się dowie, tym lepiej dla niej.
– Każde stado utrzymuje podobną strukturę. Przewodnik stada to Przywódca, który podejmuje decyzje z nim związane. Może on wybrać swojego Zastępce, który będzie pomagał mu w tych obowiązkach. Smoki które bronią stad to Wojownicy i Czarodzieje, walczący odpowiednio fizycznie i przy pomocy maddary. Łowcy to mistrzowie polowań, dbający o to by nikt nie chodził głodny. Uzdrowiciele potrafią leczyć przy pomocy ziół i magii. A Piastuni, choć nie ma ich dużo, bronią i szkolą najmłodszych w stadach.
: 08 lip 2019, 16:00
autor: Gasnący Wiciokrzew
Wysłuchała Piastuna, trochę jednak zawiedziona, że nie udało jej się zgadnąć. Na słowa o gorszym czasie dla jednego ze stad przekrzywiła nieznacznie łebek i przybrała mimikę podobną do posmutniałego pyszczka Ognistego.
– Czy można jakoś im pomóc? – głos jej zcichł, a uszy zadrgały na moment, chcąc się skulić i wtulić w tył łba, dając upust nagłemu, przytłaczającemu ją współczucia dla – nieznanego przecież! – stada, ale zdominowała nad nimi ciekawość: wszakże samym współczuciem nic nie da się zrobić, trzeba działać!
Jednak samica, ponad wszystko, odznaczała się raczej słomianym zapałem. Nieradzące sobie stado odeszło w niepamięć na wspomnienie o bogach, głowa się wyprostowała, oko zabłysło. Nie przerywała jednak północnemu, który zdecydował się do tego wytłumaczyć jej działanie struktury stada – nie było to coś, o co chciała dopytywać o każde znaczenie słów pierwszego lepszego spotkanego smoka, ale pięknym przypadkiem napotkała się na kogoś, kto był naturalnym nauczycielem. Ukłoniła się łebkiem i uśmiechnęła wdzięcznie gdy tylko skończył.
– Dziękuję! Nie spodziewałam się, że można aż do takiego stopnia zaplanować stada. Ale pokrótki opis wygląda na coś, w czym chyba faktycznie każdy mógł się odnaleźć. No i skoro wszyscy mamy podobną strukturę musi znaczyć, że taki system naprawdę się sprawdza. – przysiadła. – Jeśli mogę – czy otaczacie Naranleę jakimś specjalnym kultem? Czy zostając tutaj, powinnam złożyć jakiś dar, ofiarę, uczestniczyć w czymś? Nie chciałabym żyć przeciw wierze, jeśli jest tutaj czymś ważnym.
: 10 lip 2019, 15:54
autor: Poszept Nocy
Uśmiechnął się łagodnie widząc przejęcie Honi. Była wyjątkowo łagodnym smokiem. Cieszyło to Akaera, ale i martwiło nieco. Miał nadzieję, ze nie spotka ją tu nic złego.
– Pewne rzeczy muszą rozwiązać sami. Ale z innymi im pomożemy, gdy tylko będzie taka możliwość.
Nie można było pomóc tym, którzy pomocy nie chcieli. A przynajmniej było to trudniejsze. Część tych smoków znajdzie jednak azyl w Ogniu.
Ale wracając do pytań...
– Wolne Stada czczą wielu bogów, a każde stado ma swego patrona. Wierzymy że Ojcem smoków jest Immanor, bóg wytrzymałości. O jego patronat stara się Stado Ziemi. Naranlea, bogini magii, to jego córka. Szczególną uwagą obdarza ją Stado Wody. Ogniści na swojego opiekuna wybrali Kammanora, brata Immanora – patrona siły. – Ognisty mówił powoli i spokojnie, wiedząc że było to dużo informacji jak na jeden raz. – Immanor posiada jeszcze jednego brata, Thahara, patrona łowów, oraz siostrę Nenyę, mistrzynię zręczności. Niespokrewnieni z nimi są bracia Viliar i Valanyan. Ten pierwszy to kapryśny bóg lubujący się w niesłusznej wojnie i walkach. Niedaleko stąd znajdziesz Arenę jego imienia, na którą sprowadza on wyjątkowo potężne i agresywne drapieżniki. Nie opuszczają jej, czekając na walczących którzy przychodzą tam by sprawdzić lub udowodnić swoje umiejętności. Valanyan to cierpliwy patron rzemieślników, partner Nenyi.
Srebrne ślepia obserwowały Honi by sprawdzać czy aby nie nudzi jej opowieścią, lub czy nie powinien mówić wolniej.
– Oprócz Naranlei Immanor posiada jeszcze dwójkę dzieci – Nytbę, najpiękniejszą z bogów i bogiń oraz Uessasa, patrona zakochanych. Bogini Maddary zaś przyniosła mu dwójkę wnucząt. Bystrą Lahae, panią informacji i spostrzegawczości i Erycala, patrona uzdrowicieli i lecznictwa. – Zamilkł na chwilę, zastanawiając się czy mówić dalej. – Immanor ma jeszcze jednego brata. Tarram Upadły był bogiem śmierci, ale po próbie pozbycia się Immanora i przejęcia władzy nad smokami został uwięziony. Jego następcą jest najmłodszy z bogów, Ateral. Nowy patron śmierci i sprawiedliwości.
Nie chciał jednak zakończyć opowieści tak ponurą kwestią.
– Niegdyś bogowie często odpowiadali na nasze modlitwy. Teraz jednak nie usłyszysz ich raczej w Świątyni – rezydują tam jedynie duszki. Jeśli przyniesiesz na Ołtarz Wymian kamień szlachetny otrzymasz za niego mięso. A jeśli w wyniku paskudnej rany utracisz sprawność, na Ołtarzu Erycala – za pewną opłatą – możesz zostać uleczona. Nie każdy wierzy i wielbi nasze bóstwa tak jak ja. – Uśmiechnął się smutno do Honi. – Cisza w świątyni zniechęciła wiele smoków. Ja jednak wierzę że zawsze są z nami – tak jak gwiazdy na niebie. Po prostu nie zawsze ich widzimy.
// Raport Wiedza I.
: 11 lip 2019, 16:23
autor: Gasnący Wiciokrzew
Słuchała spokojnie, ale z zaangażowaniem, kiwając nieznacznie głową gdy poczuła potrzebę zaznaczenia swojego zrozumienia czy ruchem uszu, choć ich już był bardziej mimowolny.
– To piękna wiara, Poszepcie. Mimo oblicza ciszy. – wyciągnęła nieznacznie łebek w stronę smoka i starała się go pocieszyć. – Moja rodzina nigdy nie przykładała większej wagi do wierzeń, ale nawet wtedy siły wyższe były nieuchwytne i niewidoczne. Może to część doświadczenia, że trzeba im po prostu zaufać? Smoki powrócą do bogów, gdy będą do tego gotowe. Jestem tego pewna! – gdy słowa ustały, zaistniał tylko delikatny, pokrzepiający uśmiech na pysku i w prawie czarnych oczach. Cofnęła po chwili głowę na swoje miejsce.
– Jestem też naprawdę wdzięczna, że podzieliłeś się ze mną częścią waszej kultury i wiary. Powstrzymam się jednak od od większej ilości pytań o każdy szczegół, to dużo imion które trzeba poukładać sobie najpierw w głowie. – zażartowała serdecznie. Nie chciała absolutnie migać się od głębszego poznania, miała nawet nadzieję, że za kilkanaście księżyców uda jej się jeszcze kiedyś spotkać z Piastunem i podyskutować naprawdę, podzielić własnymi przeżyciami z bogami.
– Wiem, że twoim zadaniem jest nauka najmłodszych, a ja już odbiegłam księżycami od bycia pisklęciem – ale jeśli mógłbyś poświęcić mi jeszcze chwilę i pomóc rozwinąć sztukę mediacji, byłabym wniebowzięta. Zręcznie posługujesz się słowem i sądzę, że mi też by się to przydało. – mrugnęła wesoło oboma ślepiami. Prawiła dużo komplementów, ale wszystkie wychodziły z jej pyska lekko, nieobciążone żadną intencją fałszywości, manipulacji, czy flirtu – a ot, zwyczajna część rozmowy.
: 12 lip 2019, 9:48
autor: Poszept Nocy
W srebrnych ślepiach na ułamek uderzenia serca zamigotało coś na kształt smutku.
– Łatwo jest wierzyć, gdy na każdym kroku widzisz cuda i niezwykłe dowody ich obecności, możesz z nimi porozmawiać. – Przekrzywił delikatnie łeb. – Dopiero gdy znikną ujawnia się prawdziwa wiara, a ślepia szukają znaków których dotychczas nie widziały.
W końcu tak naprawdę wszędzie wokół nich były dowody istnienia Nieśmiertelnych. Czyż to nie Immanor stworzył smoki? Świątynię do której mogli wejść? Czy to nie Viliar sprowadził potężne drapieżniki na Arenę?
– Jeśli w przyszłości będziesz miała jeszcze jakieś pytania służę pomocą. Staram się też stworzyć zbiór opowieści o przeszłości Wolnych Stad. Niestety nie jest on jeszcze rozległy – dopiero zacząłem i potrzebuję pomocy innych smoków, ale mam nadzieję że w przyszłości będziesz mogła zapoznać się z historią miejsca w którym przyszło Ci żyć. – Uśmiechnął się lekko do Honi, mając nadzieję że smoczyca chciała pozostać tu na stałe.
– Oczywiście. Obdarzam szczególną opieką pisklęta, ale moim zadaniem jest nauka wszystkich niezależnie od wieku. Czy wiesz już może jaką drogę chciałabyś obrać w stadzie, znając rangi jakie wybierają tu smoki? Może uda mi się poprowadzić naukę tak, by ułatwić Ci przyszłe zadania.
: 21 lip 2019, 21:28
autor: Gasnący Wiciokrzew
– W przyszłości, być może, będę i w stanie sama pomóc w opowieściach – odsunęła lekko łeb, jakby wtulając się w samą siebie i mrugnęła wesoło. Cóż, nie ma co ukrywać, że nawet jeśli chciałaby teraz – sama wie tyle, co żbik napłakał. Nie można wyrywać się do pracy, jeśli nie ma się możliwości. – Pierwszy raz słyszę o takim zbieraniu historii. Sprytne, spisane słowo nie zgubi się tak, jak tylko wypowiedziane. Jak to jest być skrybą, dobrze? – błony postawiła prawie na baczność, czujnie, ciekawsko.
– Najchętniej zwróciłabym się ku drodze Uzdrowiciela – odpowiedziała chwilę po usłyszeniu pytania, nie musząc długo się zastanawiać – Lubię zioła, lubię magię i lubię smoki – zakołysała wesoło łbem, a słowa jej odpowiedzi zabrzmiały niewinnie... i naiwnie. Jakby wszystko było pisklęcą igraszką. Może trochę było igraszką zwykłą, jako że Honi starała się jakby zażartować swoim wyliczaniem. Podniosła się po chwili nieznacznie, podreptała w miejscu i tym razem usiadła już w pełni, zataczając jeszcze ogonem okrąg po ziemi, aż luźno otoczył jej łapy i zad.
: 25 lip 2019, 17:49
autor: Poszept Nocy
– Byłbym bardzo wdzięczny. – Odpowiedział przyjaźnie. – Spisane słowo również może zaginąć... Ale mam nadzieję, że będzie choć trochę trwalsze niż smocza pamięć. Skrybą, hmm... –
Nie znał tego słowa. W tym kontekście łatwo było założyć jakie miało znaczenie, ale przede wszystkim podsycało ciekawość Poszeptu Nocy. Ile historii żyło na terenach poza Wolnymi Stadami...
– Uzdrowiciele, szczególnie tacy o czystym sercu, są nam potrzebni. Mam nadzieję, że spełnisz swoje plany.
Honi wydawała się być niezwykle przyjaznym smokiem. Może stanie się Uzdrowicielem, który nie zdradzi nigdy smoczego zaufania i niewinności.
– W takim razie mam dla Ciebie problem, nad którym chcę byś się zastanowiła. Wyobraź sobie, że Twoje stado żyje w złych stosunkach z grupą innych mówiących istot, na przykład ludzi. Były kłótnie, były walki i zranione smoki. Ale teraz do Ciebie, Uzdrowicielki, przyszedł człowiek proszący o pomoc. Córka ich przywódczyni jest chora i nie potrafią jej pomóc. Co byś zrobiła? – Przekrzywił delikatnie łeb. – Nie ma tu złych odpowiedzi. Chciałbym poznać Twoją decyzję i jej uzasadnienie. Dlaczego tak a nie inaczej? Czym ryzykujesz, co mogłabyś zyskać dla siebie i swojego stada?
: 26 lip 2019, 1:05
autor: Gasnący Wiciokrzew
Czubki uszu Honi styknęły się na moment, a samo jej czoło schyliło się w nieznacznym kiwnięciu łbem. Dwa tak proste gesty, a tak jasno szczęśliwe i wdzięczne za uprzejmość Piastuna i jego piękną nadzieję. Wysłuchała go spokojnie do końca.
– Poszłabym za tym człowiekiem. Możliwe, że byłyby znajome mi smocze sztuczki i sposoby, jakie umknęły ludziom – i jakie byłyby w stanie pomóc ich pisklęciu... dziecku. Nie wiem od czego zaczęła się wojna, ale to już nie ważne. Ważnym jest, aby nie pozwolić się jej pochłonąć i samemu nie przyczyniać się do żadnych więcej ran czy śmierci.
– Podarowanie chwili własnego czasu, uwagi, skupienia czy medykamentów to naprawdę nic za uratowanie czyjegoś życia. – przerwała na moment, pozwalając słowom spokojnie rozbrzmieć. – pojedyncze życie, kogoś pochopnie nazwanego "wrogim" może nie być dla wszystkich najważniejszym powodem samym w sobie, oczywiście – a pełniąc rolę w stadzie i przed nim także odpowiadając, nie chciałabym aby jego członkowie byli zmuszeni ulec tylko moim przekonaniom. Na szczęście jest jeszcze jeden niewątpliwy plus! – uśmiechnęła się, pokazując zęby. – Jest to szansa na naprawienie relacji – odmowa potrzebującemu w akcie zemsty i możliwe, że i czyjeś poskręcanej idei sprawiedliwości, przynieść może innym pojedyńczym życiom krótkotrwałą satysfakcję, ale nigdy nie zakończy niepotrzebnej waśni z ludzkim stadem. – westchnęła. Honi wierzyła w dobro jak nic innego, czasem może naiwnie, ale nie była głupia. Wiedziała, że ile istnień, tyle ideałów. W końcu gdyby wszyscy byli tacy sami, nie byłoby wrogów – a pokazanie, że jesteśmy ponad kłótniami i że zależy nam – mi – na dobrym stanie każdego, nawet obcego gatunku, nawet w przypadku, gdy oni ranili wcześniej "naszych", może zakończyć się wdzięcznością z ich strony. A z nią niedopuszczeniem do zranienia ani jednego smoka więcej i z drobną nauką – również uchronienie przed chorobą następnych ludzi. Jeśli kłótnia rodzi kłótnię, to pomoc rodzi pomoc, prawda? – uśmiechnęła się lekko.
– Nie ryzykuję niczym. Może poza możliwym głosem sprzeciwu od kogoś niepotrzebnie nienawistnego, ale nie ma co przejmować się takimi rzeczami – odbiegła wzrokiem w bok – nawet, jeśli pomoc nie przekona ludzi, dla siebie zyskam spokój ducha. A jeśli przekona – dla stada zdobędę możliwość zawiązania pokoju, może nawet sojuszu.
: 27 lip 2019, 19:17
autor: Poszept Nocy
– To bardzo piękne podejście. Jestem pewien, że gdyby więcej smoków podzielało Twoje zdanie żylibyśmy w znacznie spokojniejszych warunkach. – Uśmiechnął się szczerze i ciepło do Honi. Spotkanie jej było jak opatrunek na zmartwione serce Ognistego Piastuna. Do niedawna Poszept Nocy żył w swoim błogim przekonaniu o prawdzie, drugich szansach i sprawiedliwości. Teraz, choć wciąż pozostawał wierny swoim decyzjom i Bogom, coraz częściej przyłapywał się na smutnym rozpatrywaniu wydarzeń. Rozdrapywaniu ran na sercu. Kwestionowaniu decyzji swoich i swoich towarzyszy. Dlatego teraz bagienna smoczyca była niczym pierwszy promień słońca po długiej burzy – ciepła i jasna.
– Uratowanie córki przywódczyni wrogiego stada mogłoby zakończyć wieloksiężycowy konflikt. Sprawiedliwa przywódczyni nie tylko przywróciłaby pokój pomiędzy grupami, ale i nagrodziła Cię za Twoją pomoc.
Przekrzywił łagodnie łeb.
– Obawiam się jedynie, że gdyby Ci się nie udało, matka która straciłaby dziecko mogłaby nie myśleć jasno. I nawet jeśli żałowałaby później pochopnych decyzji, niektórych z nich nie można cofnąć. Dlatego zrób coś dla mnie. – Mrugnął wesoło, niemalże zaczepnie do Honi. – Jeśli kiedyś ruszysz na pomoc obcym do ich Obozu, uważaj na siebie.
// Raport mediacja I.
: 28 lip 2019, 11:32
autor: Gasnący Wiciokrzew
Przytaknęła Ognistemu łbem. Mówił prawdę, czasem zrozpaczona istotka niemyśląca trzeźwo, nieświadomie i niechcący może nieść innym krzywdę, czasem nie do naprawienia. Przymknęła lekko oczy i spoważniała. Postara się mieć to częściej na uwadze.
– Zrobię, oczywiście. Nawet przez moment nie będziesz musiał się martwić. – po krótkiej chwili pyszczek znów szczerze się jej rozjaśnił, a Honi zapewniła żwawo smoka.
– Jeśli jest jeszcze coś, co mogłabym dla ciebie zrobić w zamian – jej uszy kiwnęły się w przód, czujnie, ale nie poganiająco, jasno dając znać, że jeśli tylko Piastuna coś trapi, może się tym podzielić. – teraz lub w przyszłości, nie bój się ze mną porozmawiać. W przeciągu kilku następnych księżyców mam nadzieję upleść sobie z Ziemi dom, ale zawsze znajdę czas na odwiedzenie terenów wspólnych. – oczy miała błyszczące, a mówiła tak dźwięcznie i przyjemnie radośnie, że jasnym było, jak bardzo podoba się bagiennej perspektywa bycia częścią Wolnych. Może i nie miała wiekopomnych i burzących ery planów, ale spokojne życie to też cel sam w sobie.
: 29 lip 2019, 15:43
autor: Poszept Nocy
Zaśmiał się krótko, niskim i ciepłym głosem, gdy usłyszał szybkie zapewnienie Ziemnej. Cieszyła go ta odpowiedź i wierzył w to, że Honi przynajmniej postara się na siebie uważać.
Gdy zaczęła mówić dalej przekrzywił delikatnie łeb, słuchając. A z każdym słowem pomarańczowej smoczycy je go srebrne ślepia lśniły coraz jaśniej.
– Dziękuję. Cieszę się, że chcesz zostać wśród Wolnych Stad. Bardzo chętnie się jeszcze z Tobą spotkam i porozmawiam. – Odpowiedział szczerze.
Póki co nie mógł zwierzyć się ze swoich bolączek. Najpierw musiał porozmawiać z Sercem Płomieni, która po Zdradliwym Urwisku zniknęła. Może potrzebowała odpoczynku po tych burzliwych wydarzeniach. Nie uspokajało to jednak Piastuna, który czuł pewnego rodzaju niedosyt po tamtych dniach. Potrzebował odpowiedzi na pytania, potrzebował poznać motywacje i powody swojej matki.
: 29 lip 2019, 21:16
autor: Gasnący Wiciokrzew
Nie naciskała. Kilka posmutniałych uśmiechów pojawiło się na futrzanym pysku Poszeptu, to prawda, może dla dodania dramaturgii niektórym słowom – może faktycznie Ognistego coś naprawdę trapiło. Ale rozumiała doskonale, że Ognisty mógł nie być na tyle otwarty i nie czuć się na tyle komfortowo, by dzielić troski z nowonapotkanym smokiem. Ciepły uśmiech Honi po raz ostatni dzisiaj podarowany został Poszeptowi, dla pozostawienia go choć z odrobiną otuchy.
– Bądź zdrów, Piastunie. Dziękuję raz jeszcze za pomoc i do zobaczenia. – samica pożyczyła mu, co najlepsze i wyruszyła po chwili dalej zwiedzać tereny, które przyjęły jej postać i którym miała zamiar się kiedyś naprawdę odwdzięczyć. Za którymś z nieśpiesznych kroków postanowiła wrócić do towarzystwa własnego nucenia, zamyślona płytko o obietnicy i wszystkich informacjach o stadach i bogach, jakie miała dzisiaj przyjemność poznać.
/zt
: 01 wrz 2019, 17:21
autor: Echo Istnienia
Echo zanim wyszła z groty sprawdziła, czy wszystko wzięła co najmniej 3 razy, mimo że Tancerz zdecydowanie mówił jej, że tak, spakowała wszystkie miseczki i niemiseczki, że wszystko ważne miała ze sobą.
Szła na tereny wspólne, feniks lecący w pobliżu, aby nauczać się w dalszym stopniu uzdrowicielstwa, tym razem od Światłości Erycala ze stada Ognia. Jeśli dobrze kojarzyła, on nauczał też Szarpiącego. Przynajmniej tak się jej wydawało.
Nie dostała jeszcze miana uzdrowiciela, ale to nie znaczy, że nie może uczyć się dalej. tylko będzie lepsza, gdy już nim zostanie, a Woda bardzo potrzebowała dobrego medyka.
Gdy dotarła na miejsce przycupnęła i skupiła się na oddychaniu, aby się uspokoić. Stresowała się naukami leczenia, bo bała się, że coś zawali, że nie będzie wystarczająco zdolna, aby coś osiągnąć, a właśnie na uzdrowicielstwu jej zależało. Co sprawiało, że się denerwowała. (oraz obawiała się przed znalezieniem kolejnego skamieniałego smoka, bo świat jej nienawidził i mógłby coś takiego zrobić)
: 01 wrz 2019, 17:27
autor: Błękit Nieba
Otrzymał wezwanie i zadowolony ruszył w stronę umówionego spotkania. Szumiąca polana wyglądała lepiej niż..zawsze. Hah. Może to jemu się tak wydawało ze względu na znalezienie partnerki? Ale no co poradzić. Zaraz jednak dostrzegł w oddali czerwonego samca. Poprawił przywiązane do boku skrzydło i ruszył powoli w kierunku ucznia.
-Witaj. Czego dokładnie potrzebujesz? Jak wyglądały twoje poprzednie nauki?
Zapytał żeby uściślić informacje.
: 01 wrz 2019, 18:22
autor: Echo Istnienia
Skinęła mu na powitanie.
Jak wyglądały jej poprzednie nauki?
" Uczyłam się o ziołach, gdzie je można znaleźć i jak ich użyć. No i miałam teorię leczenia, ale potem nauki wziął szlag, bo jak zapewne zostaliście poinformowani znaleźliśmy kolejną ofiarę ciemnego ducha ze Spotkania z prorokinią i jakoś tak nauka przestała być priorytetem...Więc w sumie nie mam żadnej praktyki... a i wiedzę też mam raczej trochę okrojoną" Dokończyła głupio. Wiedziała, że gdyby miała kogoś leczyć, to by potrafiła, ale jednak to co powiedziała brzmiało... smutno
: 03 wrz 2019, 17:56
autor: Błękit Nieba
Nie dobrze. Mocno nie dobrze. Westchnął i spojrzał na samicę, ale nie miał zamiaru się denerwować.
-Zioła jakkolwiek znasz? Chociaż któraś z grup? to zalicza się do teorii. Ale wpierw może zacznijmy od maddary. Pierwsze zadanie. Zaskocz mnie. Ma to być iluzja żywego stworzenia. Z wszystkimi aspektami. Dużego, wielkości łosia. wygląd możesz wybrać sama, może być mieszanką kilku zwierząt. Ma się poruszać. Ma wyglądać i pachnieć i zachowywać się jak prawdziwy.
Podrapał się po pysku bo coś go zaswędziało. Chciał by samica pokazała mu wpierw co potrafi. Najbardziej wymyślny twór na jaki mogła wpaść. Dokładnie go pokazać, sprawić by samiec uwierzył, że istnieje na prawdę.