Strona 24 z 33
: 13 lis 2020, 11:30
autor: Szabla Kniei
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nawet jednego posiłku? Szabla zmarszczyła brwi. Viliarze, ale z ciebie skąpiradło! I potem się dziwisz, że nie masz wyznawców? Hańba!
–
O, wstydziłby się. Załatwię ci coś sama, jak już wybierzesz się na drugą stronę. Ale nie spiesz się, potrzebuję dużo czasu na wymyślenie odpowiedniego dania. – Mrugnęła do niego jednym ślepiem.
–
To takie intrygujące, co obecni łowcy robią z jedzeniem. Jestem trochę zła, że nie udało mi się załapać na ten trend "gotowania" – wypuściła powietrze przez usta. Zawsze uważała się za osobę kreatywną, ale na niektóre pomysły ciężko było wpaść samemu. –
Achh, z przyjemnością ubabrałabym sobie łapy w świeżym mięsie. I uścisnęłabym cię mocno. W odwrotnej kolejności, nie jestem potworem. – Wyszczerzyła kły w wesołym uśmiechu. I dopiero wtedy zauważyła przy sobie inną osobę: białego, majestatycznego jelenia, który pasował opisem do... No, jak on miał na imię? Gej? Geeejl.
–
Oho. No proszę – zaczęła po zmrużeniu ślepi. –
Gael! Nie sądziłam, że kiedykolwiek cię zobaczę. Zdrowie dopisuje czy jesteś jednym z wędrujących duchów? – Nie potrafiła tego poznać.
: 13 lis 2020, 19:02
autor: Światokrążca
"Ale się nie spiesz"
Żer uśmiechnął się półgębkiem, szelmowsko, odsłaniając trójkątne zęby z jednej strony pyska.
– Ah nie tęskno ci tam za mną w Zaświatach, co? Czy może porostu lepiej się bawisz mając kogo obserwować na ziemi w czasie gdy zajadasz duchowy bezik. Booo wyydajesz się byyć wyjątkowo zaznajomiona z poczynaniami żywych. – złośliwie wyszczerzył zęby. No no. Wiedziała, że był Czempionem Viliara, wiedziała o Ziemistej sztuce gotowania. Czy powinien się martwić o swoją prywatność? Zadowolony zamruczał cicho i pokiwał łbem, a na jego pysk wkradł się serdeczny uśmiech.
– Też bym cie chętnie uściskał – odpowiedział.
Następnie zerknął znacząco na Gaela, który najwyraźniej faktycznie postanowił się pokazać.
– Zgadza się, to ja. – Jeleń ukłonił się lekko. – Trzymam się całkiem dobrze, Szablo Kniei. Pramatka straciła życie zamiast mnie. – stwierdził ten jakże oczywisty fakt, który Żer postanowił podłapać i rozwinąć. W końcu i tak chciał jej o tym opowiedzieć. Uśmiechnął się dumnie.
– Tak udało nam się pokonać Pramatke Seann bez krzywdzenia żadnej innej driady i odzyskaliśmy iskre Thahara. Teraz można z nim swobodnie rozmawiać. Ah właściwie z to jeszcze kilku innych bogów wróciło. Viliar, Valanyan, Kammanor, Uessas. Ah i mamy nową-starą boginię Lata Sennah. Za to w Puszczy nową pramatką została przyjaciółka Nalaeth. A kilka księżyców temu znów udałem że do Puszczy i zaprosiłem Gaela do siebie. Od tego czasu mi towarzyszy zwiedzając tereny Wolnych Stad. – wyjaśnił Szabli.
: 14 lis 2020, 10:45
autor: Szabla Kniei
– Tęskno. Tak bardzo tęskno. – Jej uśmiech osłabł, ale nie zszedł całkiem z pyska. – Jeśli mam być szczera, szybsze zaciągnięcie cię na górę przeszło mi przez myśl parę razy. Jest tyyle rzeczy, którymi mogłabym cię zachęcić do porzucenia skóry i kości! – Siedząc na ziemi, uniosła przednie łapy do góry. – Ale przecież ty i tak prędzej czy później do mnie dołączysz. Nawet gdyby strzeliło ci do głowy zostać prorokiem, oni też nie żyją wiecznie... Właśniee, powiedz mi, czy Strażnika zdążyło już coś zeżreć? – Mało prawdopodobne, ale nadzieja umiera ostatnia!... Nie no, Szabla nie życzyła mu zgonu. Po prostu dalej ją bawiło, że bogowie zdecydowali się wybrać na proroka kogoś tak niepasującego do zawodu.
– Zdarza mi się oglądać żywe smoki, ale nie na tyle, żeby być ze wszystkim na bieżąco... I zanim mnie zapytasz: nie, nie patrzę, jak chodzisz się wypróżniać. – Parsknęła, pokazując mu język. Ale skoro Szabla nie przyglądała się czynnościom fizjologicznym Śliskiego, to co takiego ją interesowało? Ile wiedzy posiadała?
– Widziałam twoją walkę z pramatką. I bieganie za Darem. Aghh, pod koniec moich dni tak mnie irytował, że byłam bliska starcia sobie zębów od tego całego zgrzytania. – Zacisnęła kły. – Jeszcze nie próbowałam się z nim spotkać i w sumie nie mam na to ochoty. – Trochę szkoda, bo przecież zaczynali jako dobrzy przyjaciele. A potem Dar coraz bardziej staczał się i staczał... Ale może po śmierci ten dziad w końcu poczuje się lepiej? Szabli udało się zostawić za sobą część ziemskich problemów.
: 14 lis 2020, 14:35
autor: Światokrążca
Uśmiechnął się niemrawo. Najwyraźniej jego kilka znajomych duszyczek tęskinło za nim równie mocno co on za nimi. Te krótkie spotkania... były bardzo kojące. Nawet jeśli tymczasowe. Ale Świat był cierpliwy. Powiedziałby, że duchy też są ciepliwe, ale jego matka nie wpisywała się w ten schemat. Ha! Typowe dla niej. I zabawne, zarówno Szabla jak i Feeria wyraziły, że będą czekać na niego nawet jeśli postanowi zostać prorokiem. To było pocieszające. Jednak posada proroka byłaby dla niego interesująca tylko jeśli mógłby spędzać większość swojego czasu za Barierą.
– Tak się składa, że Strażnika jeszcze nic nie zeżarło. Ale no powiedz, kto by chciał zjeść taki drętwy kawał drewna? – zaśmiał się.
– Wiesz co, czuje się trochę urażony, że nie mogę cię niczym zaskoczyć – powiedział z udawanym oburzeniem, dramatycznie przy tym przykładając łapę do piersi. – Mówię ci coś a ty już wszystko wiesz. Tststs. – teatralnid pokręcił łbem. Właściwie, to było ciekawe jak różny poziom wiedzy miały duchy. Matka zdawała się patrzeć tylko na Szczerbatą Skałę i mało ją obchodziło co innego. Na wspomnienie Daru tylko skrzywił się jakby ktoś wcisnął mu coś obrzydlwiego do pyska ale nie komentował dalej. Po chwili ciszy przechylił lekko łeb.
– Wiesz może czy Dzika zejdzie na ziemię? Tylko jej jeszcze nie widziałem. – stwierdził marszcząc łuki brwiowe.
: 15 lis 2020, 10:52
autor: Szabla Kniei
Szabla parsknęła śmiechem na wzmiankę o drewnie. Pomyślała o kornikach, ale nie powiedziała tego na głos.
– E tam, możesz mnie czymś zaskoczyć. Po pierwsze, oglądanie wizji cały dzień na pewno jest niezdrowe. Po drugie nie dosięgam wzrokiem wielu miejsc, na przykład pustyni. Może dlatego, że nie była dla mnie ważna za życia? – Pochyliła się lekko i oparła pysk o dłoń.
Szabla liczyła na to, że po śmierci dostanie jakąś pogawędkę z bogiem albo lepiej – bogami w liczbie mnogiej. Że pozna zdumiewające tajemnice, które nareszcie otworzą jej oczy!... A tu zad. W zaświatach mogła korzystać z własnej wiedzy i tej, którą zdobyła od innych zdechlaków. W sumie to nie było takie złe – bo skoro nie rozumiała, jak działał ten świat, mogła go poznawać tak, jak kiedyś poznawała ziemię. To zawsze jakieś urozmaicenie dnia.
– Dzika już dawno zeszła na ziemię. – Szabla skrzywiła się lekko. – Jako nowy smok. Nie wiem, kim jest i czy w ogóle żyje na terenach Wolnych Stad. Być może zdążyła już umrzeć ponownie. – Zaśmiała się niemal bezgłośnie. – Miałam nadzieję, że reinkarnacja to bzdura, ale cóż. – Wzruszyła barkami. Dla Szabli, która została na dobre w zaświatach, było to uczucie podobne do oglądania drugiej śmierci bliskiej osoby. Tylko ta niosła ze sobą więcej rozczarowania niż bólu, bo on zdążył zelżeć już wcześniej.
: 15 lis 2020, 16:21
autor: Światokrążca
Czeluść przekrzywił łeb, strzygąc uszami wyraźnie zainteresowany tematem.
– Opowiedz więcej. Jak daleko możesz patrzeć? Tylko tam gdzie byłaś? Co z obcymi terenami za Barierą? Co z terenami innych stad. – zapytał wlepiając w nią duże okrągłe ślepia. Po chwili jednak znów się skrzywił. – A co do pustyni... Jakieś 15 księżyców temu Plaga przejęła pół Celeri, jako okup za bezpieczne oddanie nam naszego adepta, którego porwali. Ts. – cmoknął niezadowolony. A jeśli chodzi o spotkania z bogami, Szabla musiała mieć niezłego pecha, bo najwyraźniej teraz na ziemi łatwiej było z nimi porozmawiać niż w niebie.
Na wzmiankę o tym, że Dzika... już przeszła w nowe wcielenie. Na chwilę się zawiesił z połowinie otwartym pyskiem. Po ślepiach przepłynął zawód. Skulił uszy. Wyglądał teraz jak smutny szczeniaczek.
Westchnął.
Zmarszczył łuki brwiowe i a wzrok uciekł gdzieś w bok.
: 15 lis 2020, 17:20
autor: Szabla Kniei
Śliski zadawał ciekawe pytania, ale Szabla też nie znała konkretnych odpowiedzi. Wzruszyła tylko barkami, unosząc jedną z przednich łap.
– To instynkt? – Podrapała się po głowie. – Czasem coś wychodzi ci bardzo łatwo i widzisz wyraźnie, a czasem nie możesz się w ogóle skupić. Przypuszczam, że to kwestia silnych wspomnień albo wyobraźni. Albo wprawy. Na pewno zrobiłam jakieś postępy, odkąd zaczęłam spoglądać w dal. – Poruszała palcami. – Miejsce, którego nie dosięgam, to na przykład Ogień.
Tu mogła śmiało przyznać, że nie czuła z tamtym stadem więzi emocjonalnej. Była raz na wojnie treningowej, bardzo przyjemnej, ale oprócz tego nie miała tam przyjaciół ani interesów. Nawet nie pamiętała, kto za jej czasów rządził Ogniem. Ale to dobrze! Po prostu czasy były spokojne. Nie to co teraz, gdy połowa stad syczy na drugą połowę jak obrażone kotki.
– Że co? – Szabla wybałuszyła ślepia. Celeri? Okup? No tu ją zaskoczył. – Chodziło mi o tę pustynię driad. Nie, wrogów driad?... Nieważne, opowiedz więcej o porwaniu! – Klepnęła płetwą o ziemię. Zauważyła przygnębienie Śliskiego, ale skoro nie mogła nawet objąć przyjaciela, spróbowała odwrócić jego uwagę od zmartwień. – Dostali tereny, ale czy w ogóle oddali adepta? – Gdyby na nią popatrzył, zauważyłby, że trochę wyolbrzymia swoje zainteresowanie. No, Żerku. Uszy do góry, bo i moje opadną.
: 15 lis 2020, 18:20
autor: Światokrążca
Zapewne gdyby nie rewelacja, że siostry już nie spotka wypytywałby Szable o szczegóły działania Zaświatów. Czy skoro nie widzi konkretnie Ognia, to znaczy, że widzi Plagę i Wode? Ale nie zwerbalizował tego, na szczęście dla sąsiadującego narratora, który inaczej mógłby być pogoniony miotłą za odpowiadanie na takie pytania.
– Ah Pustynia "driad". Tam jest taki tylko wielgachny robal pełznący pod piachem, zdolny pożreć smoka w jednym kawałku. – uśmiechnął się drwiąco. Westchnął i spojrzał jej w ślepia. Doceniał jej starania. I tak przecież nie mógł się tym zadręczać. Siostra nie żyła... podwójnie. Uśmiechnął się, a w tym uśmiechu skryła się kropla goryczy, ale szybko zniknęła gdy zaczął jej opowiadać o perypetiach Mango. Doskonale wiedziała jak go pocieszyć.
– Łupieżca Nektaru, czy raczej wtedy ledwie Soczysty Kolec, rozmawiał z znajomą na Wspólnych, aż tu nagle... jakaś niezrównoważona młódka z Plagi go zaatakowała i zaciągnęła na tereny Plagi. Byłem pierwszy, który się o tym dowiedział... wiesz, czasem mam takie... mm przeczucie, że ktoś jest zagrożony. Matka miała to samo. – wspomniał. – Przybyliśmy na miejsce razem z Lepką, Darem i Basiorem, a ślady nas zaprowadziły na granice z Plagą. Plagijczycy jednak uznali, że nie mają zamiaru go od tak po prostu oddać i zlecieli się całą chmarą pod Sowie Drzewo. Bo widzisz niiiigdzie w ich kodeksie nie ma, że nie mogą porywać innych. Żałosne. – prychnął. – Po nerwowych negocjacjach zażądali pół Cereli w zamian za oddanie adepta. Zgodziliśmy się, bo nawet gdybyśmy chcieli walczyć zabiliby młodego nim byśmy doszli na miejsce. – westchnął. – No ale Łupieżca wyrósł na wartościowego młodzika, więc powiem, że warto było. – uśmiechnął się kwaśno półgębkiem.
Milczał przez chwilę.
– I ekhm – odchrząknął – Mam nadzieje, że nawet sobie nie myślisz o reinkarnacji co? – zapytał ją z udawaną podejrzliwością. To oczywiste, że nie planowała porzucać tego wcielenia, patrząc na to co mówiła wcześniej ale... zawsze dobrze jest to usłyszeć wyraźnie z jej własnego pyska. Szczególnie, że siostra nie potrafiła usiedzieć na tyłku... ah typowe dla niej. Pewnie by się zanudziła w Zaświatach. No ale mogła chociaż na niego zaczekać, co? Przywitać się, pogadać, pożegnać i potem sobie pójść. Niecierpliwa starucha!!
: 15 lis 2020, 19:22
autor: Szabla Kniei
– Tylko – powtórzyła po Śliskim. A potem patrzyła się na niego przez dłuższą chwilę, przetwarzając fakty. Czy chciałaby zobaczyć wielgachnego robala? Mooże. W końcu wielgachny dzik bardzo podszedł jej do gustu. Ale mniejsza z tym... Szabla zmrużyła na moment ślepia, zastanawiając się, jakiego elementu brakuje jej w tej układance, jaką była opowieść o porwanym Łupieżcy Nektaru.
– O! Prawie zapomniałam, że Cień to teraz Plaga. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego nadali sobie tak odpychającą nazwę, kiedy poprzednia brzmiała dużo lepiej. – No dobrze, ta uwaga nie była zbyt ważna w tej dyskusji, ale Szabla po prostu nie mogła się powstrzymać. – To się działo na Wspólnych? – Skrzywiła się lekko. – Niewesoło. Zgaduję, że potem nikt nie chciał tam puszczać wolno swoich dzieci? – Tego typu napięta atmosfera była czymś, czego Szabla absolutnie nie znosiła. – Tyle dobrego, że pustynie na ogół są bezwartościowe. Nie to co ta druga, robalowa. – Zaśmiała się, unosząc łuki brwiowe. Podziel się robalem, Śliski!!
"Mam nadzieje, że nawet sobie nie myślisz o reinkarnacji, co?" Drapieżny uśmiech Szabli nabrał łagodniejszego wyrazu. Na szczęście mogła od razu rozwiać wątpliwości Żeru, bo sprawa była dla niej bardzo prosta.
– Nie potrzebuję jej– odparła zdecydowanym tonem. – Jak sobie pomyślę, że musiałabym znowu uczyć się biegać... To nie, nigdy więcej. – Puściła Śliskiemu oko. – Ale na poważnie? Myślę, że po prostu... czuję się ze sobą dobrze. I nie chcę tego stracić.
: 15 lis 2020, 20:20
autor: Światokrążca
– Jak mówiłem Matce, pewnie uznali, że Cień był niedostatecznie mroczną nazwą. Ale przynajmniej nie musiałem mówić Cieniowi Gór by wybrał imię. Bo sami zrezygnowali z wyłączności do nazwy "Cienia". – zaśmiał się złośliwie. – Co do wypuszczania na Wspólne, ustaliliśmy pakt, że nie tylko oddadzą nam Soczystego, ale również coś takiego, nieuzgodniona agresja czy porwania nie powtórzą się więcej, chyba, że ktoś ma ochotę na umówione mordobicie na arenie. Niech lepiej nie próbują łamać swojego słowa, bo nie ręczę za siebie. – zmrużył groźnie ślepia i trzepnął ogonem o ziemie. – Ale mam wrażenie, że sytuacji po tym wszystkim się uspokoiła. Plaga od dawna nam dyszała na kark a teraz się chyba napchała tym piachem. – wzruszył barkami.
Na następne słowa Szabli uśmiechnął się ciepło.
– Cieszę się, że wszystko u ciebie dobrze. – powiedział uszczęśliwiony tym faktem.
Wtedy przypomniał sobie słowa matki z wcześniej.
"Ostatnio jak zerkałam, to jakiś brązowy samiec zostawał przywódcą. Korona, tak? Grzywę miał jak... jak Szabla. Co w rodzinie to nie zginie."
– Nie obrazisz się jeśli zejdę na możliwie bardziej... niekomfortowe tematy? Czy Zefir jest twoim synem? Grzywa jest uderzająco podobna, ale nigdy nie dostałem oficjalnego potwierdzenia. – zapytał zamyślony marszcząc pysk.
: 15 lis 2020, 20:45
autor: Szabla Kniei
Czyli spokój wrócił tak samo, jak Łupieżca. Ciekawe, czy Plaga właśnie obmyślała jakiś atak z zaskoczenia? A może naprawdę zrezygnowali z agresji wobec Ziemi? Szabla myślała nad tym jeszcze przez chwilę. Chciała zadać Śliskiemu parę nowych pytań, ale ten wyprzedził ją swoim.
– Syn w sensie "tak, zrobiłam go". – Wypuściła powietrze przez nozdrza. – Potrzebujesz dobrej rady? Jeśli ktoś prosi cię o młode, odmów mu od razu, bez względu na to jak pięknie wygląda. Inaczej potem okaże się, że zrujnował tamtym smarkom życie, bo był kawałem ch... mięsnego patyka. – Potrząsnęłam łbem. Kiedyś ten temat bardziej ją poruszał – teraz została tylko irytacja. Zmęczenie. Najchętniej by o tym wszystkim zapomniała, ale konsekwencja jej jednorazowej przygody dalej chodziła po ziemi i wypadałoby ją odwiedzić. Później.
– No, Śliski. Masz więcej tych "niekomfortowych tematów"? – Uśmiechnęła się krzywo.
: 15 lis 2020, 21:21
autor: Światokrążca
Ahh "smarkom", dawno tego nie słyszał z ust Szabli. I mimo nieprzyjemnego kontekstu, jakoś wzbudziło to w nim miłą fale nostalgii. Ale nawet fala nostalgii nie była wystarczająca by zakryć inną emocję.
– No właśnie, dlaczego na litość bogów się przespałaś z Strażnikiem? Co wy wszystkie w nim widziałyście? Ty, Dzika, Maestria. Wszystkie się do niego śliniły. – zirytowany śmignął łapą w powietrzu. – Ja też lubię samców, ale nigdy nie wydawał mi się atrakcyjny. – prychnął urażony. Naprawdę nigdy nie rozumiał skąd to całe zamieszanie wokół drewnika. Szczególnie nie wtedy. Teraz, nooo może. Jest znacznie lepszy niż kiedyś. Ale wtedy jeżyły mu się łuski na karku na widok drzewnego, a wyprowadzanie drewniaka z równowagi było wyjątkowo przyjemne. Wyrzucił z płuc dawkę gorącego powietrza i wywrócił oczami. Machnął łapą w powietrzu.
Pochylił się nad ziemią i wyrysował szponem kilka linii przecinającym się pod kątem prostym. Na środkowym polu wyrysował duży krzyż. Żółte ślepia spojrzały spod czarnych powiek na pysk Szabli.
– Chcesz zagrać? – zapytał samicy z drobnym zadziornym uśmiechem. – Będę zaznaczać pola, które wybierzesz. – wyjaśnił. W końcu zjawa nie była zdolna do samodzielnych interakcji z światem żywych. A szkoda.
: 15 lis 2020, 21:35
autor: Szabla Kniei
Posłała Śliskiemu mordercze spojrzenie. Coś w stylu "Jeszcze jedno słowo, a zdepczę twoją duszę, skoro ciała nie mogę." Nie powiedziała nic więcej na ten temat – ale tylko dlatego, że nie chciała marnować reszty ich spotkania na kłótnię.
– Jak to się nazywa i co mam robić? – odezwała się wreszcie. Powoli, jakby najpierw musiała uspokoić swój nieistniejący oddech.
– Nie musisz zaznaczać pól – dodała, zasłaniając jeden z kwadratów symbolem dzika. Nie dało się go dotknąć, ale wyglądał jak wyskrobany w ziemi. Prawdziwa iluzja! Czy to nie irytujące, że wielu czarodziei nazywało iluzjami swoje materialne twory?
: 15 lis 2020, 21:55
autor: Światokrążca
Uśmiechnął się tylko drwiąco półgębkiem widząc jej reakcje. Ojć czyżby czuły punkt dla ich oboje, który tak pięknie szarpnął za nerwy? Zawsze go irytowało, że był jedynym, który zdawał się widzieć jaki był Strażnik. Czasem nawet zazdrosny za niezasłużoną atencje jaką otrzymywał Strażnik. A może nie był jedyny, a po prostu część milczała nie chcąc doprowadzać do starć w stadzie? No tak, sporo osób też wyrażało swoje niezadowolenie samcem, w bardziej uprzejmy sposób. ...I mimo wszystko w końcu udało chociaż trochę go naprawić.
Wracając do przyjemniejszego tematu, morski zaśmiał się cicho widząc piękną podobizne dzika na jednym polu.
– Kółko i krzyżyk. ...Chociaż w naszym przypadku jest to raczej Dzik i Krzyżyk. – zaśmiał się. – Wygrywa ten kto postawi trzy swoje symbole pionowo, poziomo lub na skos. – wyjaśnił i sam zaznaczył kolejny krzyżyk w jednym polu.
: 15 lis 2020, 22:19
autor: Szabla Kniei
Ten uśmiech. Wycelowany na ogół w osoby, które nie były jego przyjaciółmi. Szablę zapiekły ślepia. Właściwie, to dlaczego w ogóle tak się czuła? Czy jej dusza nie mogła odzwyczaić od tego, że kiedyś była zamknięta w mięsie? A może uważała, że w momencie odrzucenia smoczych odruchów przestanie być smokiem?
– Starczy już tego przekomarzania – wymamrotała. Chciała brzmieć szorstko lub stanowczo, ale zabrzmiała po prostu na zmęczoną. Zupełnie tak, jak za życia. Jej dawne oblicze wyjrzało na chwilę zza błyszczącej peleryny dobrego humoru.
– Kółko tez jest dobre – dodała. Wymazała dzika i postawiła nowy symbol w prawym górnym rogu. Patrzyła teraz na plansze, a nie na Żer.
: 15 lis 2020, 22:46
autor: Światokrążca
– ... – skrzywił się lekko widząc ją w takim stanie. Prawdopodobnie powinien powstrzymać swoje pazurki przed drążeniem dalej zanim otworzył pysk kilka sekund temu. Ale cóż poradzić na przyzwyczajenia i utartą mimikę, która nieodwracalnie do niego przylgnęła.
– Przepraszam... Ja- – przerwał w pół słowa by przełknąć ślinę – ...jestem zazdrosny. – dokończył w końcu uśmiechając się gorzko. – Nawet nie wiesz jak zgrzytałem zębami gdy wykluła się Sennah, a Prorok nagle odmłodniał. – wyznał marszcząc pysk.
– I nie tylko ty masz pisklę, które miało gó.wniane życie bo spędziłaś z kimś jedną noc. Chociaż ona pewnie już zdążyła się zabić. Ciekawe czy wciąż byłaby na Wolnych gdybym nie był takim tchórzem w kwestii ojcostwa. – mruknął stawiając pazurem kolejny symbol na ziemi.
–|–| o
–|X|–
–|–|X
: 15 lis 2020, 23:53
autor: Szabla Kniei
Nie oczekiwała przeprosin, ale przywróciły w jej sercu ciepłe uczucie.
– Ja też mu zazdrościłam, a przecież tyle razy podkreślałam, że nie chciałabym być prorokiem – szepnęła, uśmiechając się lekko. – Miałam sobie za złe to, że nie spróbowałam, wiesz? Co innego otrzymać odmowę od bogów, a co innego samemu przepuścić okazję. A oni nawet nie wymagali kogoś, kto reprezentował sobą silną wiarę.
Nie chciała pracy, ale nagroda była tak kusząca. Pozwoliłaby jej na tyle przygód z osobą, na której zależało jej najbardziej... Tyle że musiałaby się użerać z pozostałymi aspektami istnienia. Nie dało się ukryć, że śmierć przyniosła jej ukojenie. Nawet jeśli początkowo tego żałowała, wybrała najlepsze rozwiązanie.
– Mam nadzieję, że nasze pomyłkowe dzieci mimo wszystko wyciągnęły z życia coś pozytywnego. – Zaśmiała się słabo.
Szabla postawiła kolejne kółko. Tym razem zablokowała Żer. A potem on zaznaczył kolejny krzyżyk, a ona dzika... To znaczy kółko. I tak dalej na przemian, aż obu smokom skończyły się opcje. Żadne z nich nie wygrało. Być może taki wynik był lepszy – porozumienie zamiast dominacji nad drugą osobą...
Niee, olać te filozoficzne rozmyślania. Robimy dogrywkę! Broń się, Śliski!
– Hm. Potrzebujemy czegoś trudniejszego. – Szabla podniosła się z ziemi, a jej kółka momentalnie rozwiały się na wietrze. – W zaświatach poznałam duszę, która miała więcej niż czterysta księżyców, dasz wiarę? Nauczyła mnie jednej gry. Zasady są trochę zawiłe, ale myślę, że załapiesz po drodze. – Jej uśmiech nabrał mocy. O jaką drogę chodziło? – Chodźmy do obozu. Chciałabym zobaczyć moje drzewo umarlaka. – No, i wyszczerz jak nowy!
: 09 gru 2020, 2:00
autor: Światokrążca
– Hmm... bycie prorokiem. – spojrzał gdzieś w bok zastanawiając się nad implikacjami tego aspektu ich istnienia – Wieczne życie jest niezwykle kuszące. Ale nie wyobrażam sobie siedzieć tutaj na Wolnych dwa razy tyle czasu co teraz żyje i rozdawać niewdzięcznym smokom błyskotki. ...Długie podróże są... dużo bardziej kuszące. – powiedział zamyślony spoglądając w niebo. Gdy wspomniała o ich "pomyłkowych dzieciach", zaśmiał się cicho zerkając na nią jednym okiem.
– Twoje pomyłkowe dziecko ma kochającego brata i zostało przywódcą. Chyba nie jest tak źle? – parsknął uśmiechając się zaczepnie i strzygąc uchem.
Gdy skończyli rozgrywkę, zakończoną jakże spektakularnym remisem, Czeluść bardzo chętnie podniósł zad by iść za martwą smoczcą i poznać nową grę.
– Zamieniam się w słuch. – odparł z uśmiechem i ruszył u jej boku. Za to na wspomnienie o chęci "ujrzenia drzewka umarlaka" zmarszczył skonsternowany pysk ale nic nie mówił. Jeśli Szabli naprawdę się uda wejść do obozu, będzie musiał jeszcze raz znaleźć swoja matkę i udać się na kolejny spacerek z nią.
//zt
: 03 sty 2021, 14:47
autor: Kuszenie Diabła
Śnieg skrzypiał pod jej łapami. Nie spieszyła się, szła powoli nie myśląc nawet o niczym konkretnym. Zimno odświeżało jej umysł i szczypało przyjemnie w łuski.
Dziwne, zdawało jej się, że przyszła tu za dnia, ale wokół zapanowała najgłębsza noc, jaką mogła sobie wyobrazić. Srebrzyste światło księżyca spływało pomiędzy drzewa na wydeptaną ścieżkę, którą szła. Przy kolejnym uderzeniu serca wokół niej zawirowały złote świetliki.
Odetchnęła jeszcze raz i potem dwa razy, a potem posłała w eter impuls. Do swojej jedynej wnuczki. Jej krwi, która jakimś cudem wylądowała w Ziemi. Przysiadła w bliżej nieokreślonym miejscu Traktu, przekazując jednak młodej dokładną drogę do niej. I propozycję spotkania, wyjaśniając kim jest.
: 05 sty 2021, 23:56
autor: Wrzawa Wierzb
Ledwo zdążyła odłożyć nieoczyszczne i niepesegrogowane jeszcze zioła do lecznicy, gdy w jej łbie rozkwitły zupełnie obce obrazy i słowa. Zamarła w pół ruchu, pozwalając wiadomości napęcznięć i zaraz powrotem ucichnąć, by mogła na spokojnie – westchnęła powoli – pomyśleć.
Nie chodziło o żadnego rannego Ziemnego, jak zawsze się spodziewała przy nagłym kontakcie. Sprawa była zgoła inna. I dotyczyła samej Ważki. A to się jeszcze... nie zdarzało.
Chwilę stała jeszcze w opustoszałej grocie, otoczona śródzimową ciszą, nim ruszyła na tereny wspólne. Wahała się przez moment, ale mimo podejrzanie późnej pory nie poinformowala nikogo o swojej wyprawie. Najwyżej Babi kogoś zaalarmuje.
Leciała nisko, nad rzeką, pochłonięta myślami. Dawno przestała drążyć temat Plagijskiej gałęzi swojej rodziny; jeszcze za pisklęcia. Błysk szybko zgasił jej zaciekawienie, a ona... nie potrzebowała tej wiedzy do życia. Nie miała jednak powodu, żeby nie dowiadywać się więcej.
Czuła nawet lekkie łaskotanie w brzuchu.
Wylądowała w Dzikiej Puszczy nieco niezdarnie ze względu na zdrętwiałe łapy; drogę odnalazła chyba tylko dzięki przekazowi Kuszenia. Kroczyła przez łysą gęstwinę lekko oszołomiona – po całym dniu spędzonym w terenie czuła się teraz jakby śniła. Widok Frar tylko sprawił, że łapy uzdrowicielki nabrały jeszcze większego ciężaru. Zmierzyła smoczycę zupełnie nieskupionym, rozskakanym spojrzeniem. Wygięcie ciemniejących rogów, jasne oczy, opalizujące łuski – grubsze niż u niej, ale tak złudnie podobne do łusek smoczycy, którą kiedyś, przez moment, widziała. Czuła, jak zbiór tych faktów boleśnie przemieszcza się w jej łbie.
– Wątpliwości Ważek, uzdrowicielka – przedstawiła się z formalności; mogły być rodziną, ale nadal... nie znały się. – ...albo Sól. – Pamiętała, że Plaga woli pierwsze imiona.
: 16 sty 2021, 13:28
autor: Kuszenie Diabła
Po chwili stwierdziła, że to coś w tym lesie musi sprawiać, że dzień zamienia się w noc. W Pladze nie mieli takiego zjawiska, właściciele to kiedy ostatnio była poza nią? Nie pamietała, bo częściej odwiedzała obce tereny poza ich granicami niż miejsca wspólne dla wszystkich smoków.
Nie pamiętała ile czekała, pogrążona w rozmyślaniach, otoczona świetlicami i bezbarwną ścianą zatrzymującą dla niej nieco ciepła. Lubiła zimno, ale nawet dla niej wyczekiwanie na mrozie nie należało do przyjemnych. W końcu usłyszała kroki, szelest błon i zobaczyła... Thear. Ciemność przez chwilę spłatała jej figla, przekonując, że odwiedziła ją znowu, mimo, że to nie był odpowiedni dzień. Zaraz jednak zreflektowała się, odganiając ułudę.
Patrzyła na młodą wzrokiem spokojniejszym niż ona, mimo, że tak podobnym. Spojrzała na nią na nowo, nie przez pryzmat zmarłej córki. Przypominała swojego ojca. Miała po nim morskie błony, nieobecne wcześniej w jej rodzinie. Ale białe łuski i ślepia, ciemne przebłyski rogów i wyraz pyska – wszystko to krzyczało, że jest jej krwią. To było dziwaczne uczucie. Jeszcze dziwniejsze niż dowiedzenie się, że Thear miała córkę. Świadomość, że gdzieś w innym stadzie dorastała twoja poniekąd najbliższa rodzina, ale ona nie grała w tym żadnej roli. Jak Błysk mógł to zrobić tej małej istocie? W głowie Frar nie mieściło się odcinanie od rodziny, nawet tej wstydliwej i niechcianej, Plaga zakorzeniła się w niej zbyt mocno.
Z rozmyśleń wyrwał ją głos smoczycy. Uzdrowicielki. Na pysku rozkwitł delikatny uśmiech, blizny wokół oczu zagięły się w nieco upiorne kurze łapki. Pamiątka po wojowniku z jej stada. Ciekawe jak miewała się jego odcięta łapa?
Jej uwagę przykuło też imię uzdrowicielki. Nie przywiązywała zbyt dużej uwagi do tych dwuczłonowych, ale to było urokliwe.
– Ładnie. Jestem Frar. Kuszenie Diabła. – Chociaż pisklęce imię Ważki nie miało wiele wspólnego z imionami cienistych, Frar postanowiła podzielić się też swoim. Coś w niej nie miało ochoty wodzić za nos ziemistej wnuczki, nawet jeśli ta nie mogła jej nazywać swoją babką. – Musisz mi wybaczyć wezwanie Cię dopiero dziś. Dowiedziałam się o tobie właściwie przypadkiem. Niestety.– Zacisnęła mocniej szczęki, wyraźnie niezadowolona z takiego stanu rzeczy. Gdyby nie spotkała wtedy Zamąconego podczas poszukiwań Thear, czy kiedykolwiek stanęłaby w tym miejscu? Nie rozumiała motywów wojownika. – Czy... twój ojciec, Błysk, mówił Ci coś o twojej matce? – Nigdy nie zaczynała rozmowy ze swoją nowo odkrytą, dorosłą wnuczką i nie wiedziała czy wspomnienie Thear nie zaboli jej zbytnio. A może nie zaboli w ogóle? Był to jednak dobry sposób na dowiedzenie się o niej czegoś więcej. Serce Frar ścisnęło się boleśnie. Słowa ciężej niż zwykle przechodziły jej przez gardło.