A: S: 1| W: 4| Z: 1| M: 5| P: 2| A: 2
U: W,B,Pł,M,L,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1 | MA,MO: 2
Atuty: Mocarny, Niestabilny
Obserwował jak nieznajomy wychodzi za nim na ląd i powoli się do niego zbliża. Co zrobi? Spróbuje go zaatakować? Wężowy spiął mięśnie i przyciągnął ogon bliżej siebie, po czym uniósł łeb i był już gotowy sięgnąć do źródła maddary...
Gdy nagle słowa obcego całkowicie zbiły go z tropu.
Otworzył szeroko ślepia, a jego uszy delikatnie uniosły się wyżej próbując wyłapać cały ten potok słów wydobywający się z gardła morskiego smoka. Gadzik? Rybke? Pół rybke? Kirvoith pokręcił głową, starając się nadążyć za całą sytuacją. Chodziło mu o morskie smoki, prawda? Czy może inne morskie stworzenia? Bo przecież nie wziąłby go za rybę, prawda?!
– Ja nie jestem rybą... znaczy... uh... rybke? – wydukał, patrząc się na Wodnego z zakłopotaniem.
Jednak propozycja morskiego już nieco bardziej zaciekawiła młodego. Kirvoith z niewielkim trudem w końcu podniósł się, ignorując mokry piasek przylegający do jego łusek po czym powoli usiadł naprzeciw swojego rozmówcy, mierząc go zaciekawionym spojrzeniem.
– Polujesz na ryby? Nigdy nie jadłem ryb... znaczy rybke! – poprawił się szybko, naśladując sposób mówienia nieznajomego. Co jeśli mówiąc inaczej w jakiś sposób go urazi? – Kiedyś próbowałem złapać rybke jak nurkowałem, ale zawsze były za szybkie. No i brakowało mi powietrza.
Skrzywił się lekko na wspomnienie jednej ze swoich prób. Może i ryby były małe, ale za to jakie szybkie! Dopłynięcie do nich i złapanie jednej z nich było wręcz niemożliwe dla młodego wężowego, który ani nie był mistrzem pływania, ani nie potrafił spędzić zbyt wiele czasu pod wodą.
– Kirvoith – odpowiedział na pytanie, jednocześnie unosząc brew gdy usłyszał imię Wodnego – Syreni? Co to oznacza?
W końcu niedoszły adept nigdy nie słyszał o czymś takim jak "syreny" więc to pojęcie było dla niego całkowicie nowe. Gadzik Syreni, hm... może to był jakiś tytuł?
Skupiony na rozmowie z morskim, Ziemny prawie całkowicie zapomniał o całej tej sytuacji i że mało brakowało, a jeszcze w ogóle nie wypłynąłby z rzeki i pewnie leżałby gdzieś na jej dnie lub odpłynął z jej prądem. Obecność nieznajomego wydawała mu się niezwykle ciekawa, szczególnie, że pisklak jeszcze nie miał zbyt dużej styczności z osobnikami z innych stad. Siedział wpatrzony w Syreniego i próbował zrozumieć co ten ma do powiedzenia.
"Naziemiec", hm...
– Jestem z Ziemi, ale też z woda! – odezwał się nagle, wchodząc w słowo swojemu rozmówcy – Tata miał w grocie sadzawkę w której pływałem. Zawsze mówił, że woda to najlepsze miejsce dla takich jak my!
W końcu byli wężowymi – zarówno wędrowanie po lądzie jak i latanie wśród chmur niezbyt im sprzyjały, w szczególności, że większość osobników ich gatunku nawet nie posiadała skrzydeł. Cóż, Kirvoith był wyjątkiem, ale nie oznaczało to, że przepadał za lataniem. Bieganie także nie było najwygodniejsze, więc co zostawało? Rzeki i jeziora! To, że przypadkiem mógł się utopić to już inna sprawa.
– Ja nie chciałbym jeść innego gadzik! – skrzywił się na samą myśl – Wielki Szaman Gl...o... nożuj to wasz przywódca?
Miał bardzo długie imię, a Kirvoith już wiedział, że imiona mają duże znaczenie w tym miejscu. Może był bardzo istotnym przywódcą, który zrobił wiele dla stad i innych smoków? Albo kimś jeszcze istotniejszym o którym wężowy nigdy nie słyszał?
W każdym razie, młodzik był niezwykle zafascynowany osobą Syreniego i wszystkimi informacjami, które ten mu przekazywał.
Licznik słów: 536