Strona 24 z 37
: 07 lip 2019, 12:29
autor: Spuścizna Krwi
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tak, nie była to łatwa decyzja. Tym bardziej, że młode pisklę jak Rakta wyjątkowo nie lubiło podejmować decyzji. Przemyślanych decyzji. Te, podejmowane w jednej chwili, pod wpływem impulsu były czymś znacznie łatwiejszym i bardziej zabawnym. Rakta z jednej strony była niezadowolona, że ktoś kazał – nie prosił – o przemyślenie czegoś takiego. Z drugiej jednak strony czuła się dowartościowana. Być może Mahvran chciała nią rozrywać. może chciała ja wykorzystać. Może kłamała i jedynie słodziła swoimi słowami, aby przeciągnąć ją na stronę Cienia... Ale czy miało to znaczenie? była pierwsza, która naprawdę dostrzegła Raktę. Uznała, że warto jest mieć ją po swojej stronie. Tego nie zrobili ogniści. Być może młoda miała do nich większy żal, niż przyznawała sama przed sobą. Była jednak ognistą. Z temperamentu, z krwi. To głos Ognia pchał ją na przód, gdy jako dwuksiężycowe pisklę trafiła na tereny Ognia. To krew jej przodków sprawiała, że miała siłę, by przetrwać tą podróż.
–
Zapamiętam... I przemyślę. A ty przemyśl dołączenie do Ognia. Możemy go razem naprawić – powiedziała do Mahvran. Tak, ona nie bawiła się w manipulacje. Mówiła prosto to, co myślała. W końcu jeśli Cień nie był zbyt liczny, to mógł zniknąć w każdej chwili, a wtedy Mahvran będzie potrzebowała nowego domu. Rakta przyjmie ją z otwartymi skrzydłami. Znacznie lepiej, niż sama została przyjęta do Ognia. I razem naprawią Ogień od środka. A potem naprawia jeszcze Wodę. O istnieniu Ziemi wciąż nie miała pojęcia.
–
Nic nie powiem. I tak nikt nie zapyta – wzruszyła lekko skrzydłami. Czuła, że taka rozmowa i tak nie zostałaby dobrze przyjęta przez ognistych. nie wiedziała dlaczego, bo w końcu żadna z nich nie zrobiła nic złego. Jedynie rozmawiały, prawda? Rakta miała prawo do myślenia i wciąż czuła się ognistą.
Tak jak Mahvran mówiła, że czuła więź z Cieniem, Rakta uważała się za Ogień. Nawet jeśli obecni ogniści nie byli tym Ogniem, który ona miała na myśli, to wciąż jeszcze jest dla nich nadzieja. Nadzieja na to, że z wystygłych popiołów znów wystrzelą gorące płomienie. Zanim podejmie jakakolwiek decyzje chciała przekonać się, czy gdy podrośnie i stanie się silniejsza, Ogień w końcu ją zauważy. W końcu ją doceni. Chciała sprawić, aby pożałowali, że nie zrobili tego wcześniej. A jeśli wciąż nie będą jej chcieli miło wiedzieć, że istnieje ktoś, kto pragnął mieć ją przy sobie. Nawet jeśli Mahvran kłamała, aby ją do siebie przekonać, Rakta mogła przymknąć na to oko.
: 07 lip 2019, 15:05
autor: Infamia Nieumarłych
Dla Mahvran jedynym sposobem na naprawienie Ognia była jego absolutna anihilacja. Przeżarta była nienawiścią do tego stada. Przyczyniły się do tego pewne jednostki, spora ich część, ale kleryczce brakowało obiektywności, by podejść do tego na chłodno. I ona reagowała na wszystko gwałtownie, przez co jej chęć wyniszczenia tego stada była wyjątkowo potężna. Może gdyby Serce nie okazała się być tak obrzydliwa w swojej pełnej patosu "empatii", wszystko wyglądałoby inaczej. Obecnie jednak Mahvran chciała, aby woń siarki i popiołu zniknęła na zawsze. Mimo, że nie miała środków do osiągnięcia tego celu, a i absolutnie zniszczenie stada wyglądało na coś niewykonalnego, nie chciała rezygnować.
Nie mniej jednak, skinęła tylko Rakcie łbem, by nie psuć jej nastroju. Niech myśli, że Mahvran jest na tyle elastyczna, by przemyśleć jej propozycję. Wszystko i tak wyjaśni się dopiero, gdy młoda Ognista dorośnie i będzie na tyle dojrzała, by samodzielnie podjąć poważną decyzję. Oby tylko była ona prawidłowa. W przeciwnym wypadku pozostawienie jej przy życiu może być ryzykowne. Ta rozmowa poniekąd była kluczowa – jeżeli mała zapamięta ją i zostanie w Ogniu, może użyć tego przeciw Cieniowi. Mogło jej się więc wydawać, że wybór jest niegroźny. Zostać wśród swoich, lub dołączyć do obcych. Tak naprawdę jednak jej wybór był bliższy stwierdzeniu "śmierć, lub zdrada swoich".
Ale tego nie musiała wiedzieć.
– Dobrze. Będę więc czekać na odzew od ciebie. Do zobaczenia. – Głos Mahvran zniżył się nieco, a przez jej pysk przebiegł cień uśmiechu. Ponownie skinęła młodej łbem, z szacunkiem, po czym powoli wstała. Gdy miała w planach odejście, przyszedł jej do głowy jeszcze jeden pomysł. – Przy okazji, mam radę. Łuski młodego smoka są delikatne; warto zacząć je hartować już teraz. Gdy będziesz wracać, wstąp na jakąś pustynię, albo w okolice wygasłego wulkanu. Porządne wytarzanie się w popiele i piasku będzie drażniące, ale będzie pierwszym krokiem do wzmacniania ciała.
... A tak naprawdę porządnie ukryje nutę Cienistego zapachu, który Rakta mogłaby przynieść ze sobą do obozu, a czego Mahvran chciała uniknąć. Porządne wytarzanie się w charakterystycznych woniach Ognia bez problemu to ukryje. Lepiej zacierać wszystkie ślady. A to, że zabawa w piasku niekoniecznie ma aż tak dobry wpływ na łuski... Och, drobne, niegroźne kłamstewko. Gdy Rakta dorośnie, pewnie zrozumie o co chodziło owego dnia.
Kleryczka odwróciła się ostrożnie i rozłożyła skrzydła, wzbijając się w powietrze i znikając na pochmurnym niebie, zostawiając małą samą.
Oby przeżyła drogę z powrotem do swojego stada, bo nikt jej nie odprowadzi.
: 07 lip 2019, 16:44
autor: Spuścizna Krwi
Wysłuchała uważnie rady smoczycy i pomachała jej skrzydłem na pożegnanie – jak przystało na grzeczne, naiwne pisklę. Obserwowała odlatującą smoczycę i dopiero gdy ta zniknęła jej z oczu parsknęła cichym śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem. Może była młoda, ale pewnością nie głupia. Nawet ona wiedziała, że piach nie hartuje łusek. Włazi pomiędzy nie i doprowadza do szaleństwa, ale nie wzmacnia. O pyle wulkanicznym niewiele wiedziała, ale podejrzewała, że nie posiada takich właściwości. Równie dobrze mogłaby wytarzać się w ziemi tutaj. Mahvran przesadziła, zbyt łatwo było to odczytać. O ile w poprzednie słowa była skłonna uwierzyć – a nawet chciała uwierzyć – to tutaj wiedziała, że smoczyca po prostu kłamała. Ha, myślała, że jest aż tak naiwna? Oj, nawet ona, pomimo słodkich słówek potrafiła zlekceważyć bystry, młodzieńczy umysł Rakty.
Wciąż chichocząc pod nosem ruszyła z powrotem na tereny Ognia, ani myśląc pozwolić, by gryzący piasek wdarł się pomiędzy jej łuski. Nie wnikała po co cienista to powiedziała. Jej młody umysł dopiero od starszych smoków uczył się manipulacji i kłamstwa. Miała naprawdę "dobrych" nauczycieli.
<z/t>
: 09 sie 2019, 13:43
autor: Tejfe
Niedawno wyszedł z Świątyni. Nie usłyszał od bogów nic, co mogłoby mu w jakikolwiek sposób pomóc, ale nie czuł do nich żalu o to. Przynajmniej mógł tam bez przeszkód, nie zaczepiony przez nikogo powiedzieć wszystko, co leżało mu na sercu. I nawet jeśli nikt go nie wysłuchał, czuł się z tym lepiej. Teraz... teraz sam będzie musiał znaleźć odpowiedzi na swoje pytania. I chyba powoli, chyba powoli już czuł, co będzie musiał zrobić.
Ale później nad tym pomyślę, nie teraz...– pomyślał, wędrując po terenach Dzikiej Puszczy. Wcześniej nie wiedział jaka jest pora dnia, ale teraz rozumiał już, że wtedy musiał to być jeszcze dzień. No bo teraz była już noc albo wieczór. Zrobiło się znacznie chłodniej niż wcześniej. Czuł też w powietrzu deszcz. Odkąd stracił wzrok, stał się bardziej wrażliwy na takie rzeczy. Właściwie, to by było całkiem logiczne, gdyby jak najszybciej postarał się odnaleźć drogę do obozu. Gdyby znowu wyczarował magiczną sondę i wzleciał w powietrze, kierując się w stronę terenów Ognia. Może nawet dotarłby tam i bez pomocy maddary?
Ale nie robił tego. Nie chciał jeszcze wracać do Obozu, chociaż wiedział, że czeka tam na niego Kołysanka, która w swojej dobroci udzieliła mu u siebie schronienia. Wolał jeszcze chwilę pospacerować w ciszy, korzystając z faktu, że jego umysł pracował dzisiaj całkiem nieźle i odsuwając od siebie wszelkie pytania o przyszłość, wszelkie zmartwienia, tęsknoty, żale i lęki, szedł sobie taki zwyczajnie pusty. Tak przyjemnie lekki. Nawet jeśli zaczynał go atakować od tyłu ostry ból głowy, to nie miało znaczenia. Nawet jeśli taki słaby fizycznie, samotny prawie że pozbawiony zmysłu percepcji byłby teraz łatwym celem dzikiej zwierzyny. Nawet jeśli zahaczał ciągle o jakieś gałęzie lub potykał się o wystające korzenie, których nie widział. Nawet jeśli nieprzyjemny wiatr chłostał jego nagą skórę na pysku. To wszystko nie miało znaczenia. Dzisiaj, o tej później porze, czuł się wolny.
: 09 sie 2019, 17:29
autor: Berius
Wieczorną ciszę zmoncił chałas przedzierającego się przez zarośla młodego smoka który świeżo po dostaniu rangi adepta wyruszył by poukładać sobie wszystkie myśli i przemyślenia, mimo tak radosnego wydarzenia nie czuł się szczęśliwy, był gotowy ruszyć drogą do zostania wojownikiem ale nigdy nie przypuszczał że będzie musiał to zrobić bez wsparcia rodzica. Czół się ciężko we własnym ciele, bał się że to wszystko może go przecisnąć. Błąkał się po terenach wspólnych z nadzieją na to że pomoże mu to się pozbierać.
Gdy tylko wyszedł z zarośli odrazu spojrzał na starszego samca i pierwszą reakcją była instynktowna pozycja bojowa ale odrazu przypomniał sobie że jest na terenie na którym nie trzeba się martwić że ktoś cię zaatakuje mimo wszystko pozostał czujny.
Wygląda na to że nie jestem jedynym który potrzebuje spaceru.
Podszedł bliżej na tyle by móc poczuć specyficzny zapach stada ognia. Już kiedyś czuł taki zapach ale mimo iż było to dawno to zapamiętał go bardzo dobrze.
: 09 sie 2019, 18:28
autor: Tejfe
Chociaż odkąd wyszedł ze świątyni, i tak było mu wyjątkowo dobrze, to przyjemniej było się znaleźć na pustej polanie, nie musząc już przedzierać się przez drapiące rośliny. Iść, mając przed sobą wolne pole. Mógł nawet schować rękę. Mało prawdopodobne wydawało mu się, by trafił teraz na jakieś drzewo lub krzewy.
Zamiast tego trafił na kogoś. Kogoś oddychającego, żywego. Zatrzymał się. Spiął mięśnie. Ogarnął go stres. Mimo wszystko, co mogło się w nim dzisiaj urodzić pozytywnego, dalej pozostawał Tejfe. Nie mógł się przecież wyrzec swojej tożsamości i ciążącego z nią obłędu.
W jego głowie zaczęły pojawiać się pytania. Jaki jest powód, by stojący przed nim smok, o ile jest smokiem wyszedł o tak później poprzez Obozu? Zaraz. Przecież mógł do niego wracać. Ale jeśli tak, to jaki miał powód w tym, by go zaczepić? Odezwać się. Nie. Nie wracał z obozu. Spacerował podobnie jak on. Ale w takim razie, kto spacerował? Czy jest to prawdziwy, żyjący mieszkaniec któregoś ze stad? A może jednak on nie istnieje lub co gorsza jest jakąś marą?
Stał tak zesztywniały przed młodym adeptem Ziemi, przez chwilę niepewny, co powinien zrobić, aż w końcu, może w wyniku tego, że wraz z lepszym samopoczuciem, miał też więcej odwagi, zdecydował się odezwać.
–Jesteś prawdziwy?– spytał swoim zdartym, chrypliwym głosem. Nigdy nie może mieć pewności, czy ten swoją odpowiedzią nie zdecyduje się go oszukać, ale nie miał innego wyboru jak przyjąć za prawdę, to co tamten mu powie.
: 10 sie 2019, 6:44
autor: Berius
Spojrzał po sobie jakby zdziwiony, czy on umarł i nikt mu o tym nie powiedział?
skoro żyje to chyba raczej jestem prawdziwy
Dopiero w tym momencie Płomienny zauważył ślepote swojego rozmówcy. Nagle zrobiło mu się głupio, widać było jednak po sposobie jego poruszania że ślepy jest od niedawna. Trochę szkoda mu go było ale nie chciał poruszać tego tematu.
zwą mnie Płomiennym kolcem jestem adeptem ziemi jeśli więc nie musisz się lękać powoli zaczął obchodzić starszego smoka na około by upewnić się że napewno jego spostrzeżenie było trafne. Mimo wszystko ów smok nie wyglądał groźnie więc młodzik był znacznie bardziej pewny siebie. Po zrobieniu pełnego okrążenia usiadł na przeciwko niego mierząc go wzrokiem.
: 10 sie 2019, 10:31
autor: Tejfe
Płomienny Kolec. Adept Ziemi. Nie muszę się go lękać. – przetworzył w myślach informacje, które usłyszał. Uśmiechnął się lekko na jego ostatni komentarz, chociaż nie było tego widać gdyż pysk zwiesił do dołu. Poczuł się ciut swobodniej, ale to nie dlatego, że w istocie bał się tego młodego smoka i teraz czuł ulgę, że jednak nie jest niebezpieczny. Poczucie swobody wynikało raczej z tego, że tamten stał teraz obok niego i rozmawiał z nim zupełnie normalnie, a to z kolei znaczyło, że albo o nim nie słyszał, albo nie wiedział kim jest.
Pewnie, gdyby poznał moją przeszłość, nie rozmawiałby już teraz ze mną...– pomyślał, zastanawiając się jednocześnie czy jego wygląd nie zdradza za dużo. Właściwie to nie miał pewności jak wygląda, ale po dotyku rozpoznawał, że nie musi to być najprzyjemniejszy dla innych widok. Zastanawiał się, czy tamten mu się przygląda. Nie mógł mieć pewności, to tylko wrażenie, które i tak miał nazbyt często i zwykle nie było prawdziwe, ale wydawało mu się, że tamten uważnie go lustruje.
–Ja jestem...– zaczął, ale był niepewny jak ma dokończyć. Zdradzać mu swoją tożsamość? Teraz, kiedy mieli szansę porozmawiać tak z w y c z a j n i e? Z kim ostatnio rozmawiał zwyczajnie? Ot tak, po prostu? Wszystkich, których ostatnio spotykał i rozmawiał, nawet ten kamień w świątyni... Rozmowy z nimi zawsze sprowadzały się do tego, że myślał o przeszłości, że musiał się z nią konfrontować. A dzisiaj... Dzisiaj przecież poczuł się pusty. Pusty, czysty. I taki właśnie czysty poczuł, że chce rozmawiać z tym młodym adeptem Ziemi. Nie ważne o czym. Po prostu porozmawiać. Tak jak kiedyś. Jak dwoje zwyczajnych smoków.
–Podobno moje imię, w innym języku brzmi jak Sekretne Wspomnienie.– Nie kłamał, ale też nie ryzykował. Wybrał bezpieczną opcję. –Tak dawno temu powiedziała mi matka.– odetchnął. Powiedziałem o niej bez większych przeszkód.– zauważył z pewną dumą, po czym gwałtownie uniósł głowę do góry. Wydawało mu się, że zaczyna kropić.
Właściwie to mam jeszcze jedno imię, które mógłbym mu przedstawić. Byłoby właściwsze– uświadomił sobie po chwili, znowu chowając głowę do dołu. Jednak nie padało.
–Mieszkam w Ogniu. – dopowiedział jeszcze, mając nadzieję, że mimo jego dość prostych komentarzy, tamten zdoła podtrzymać jakoś tę rozmowę i nie odejdzie sobie zaraz po tym krótkim przywitaniu.
: 12 sie 2019, 9:21
autor: Berius
Sekretne Wspomnienie... nie była to kompletna odpowiedź na jego pytanie ale mógł się tym zadowolić, jego zainteresowanie wzbudziła jednak niepewność jeśli chodzi o imię miał wrażenie jakby rozmówca bał się zdradzić swojego imienia. Gdy Sekretny wspomniał o swojej matce Młodzik lekko posmutniał, nie wiedział w prawdzie jakie to uczucie mieć matkę ale i tak czuł że mu jej brakuje.
Wiem że jesteś z ognia miałem już przyjemność spotkać się z jedną waszą adeptką więc umiem was rozpoznać
Nie ważne jak dziwnie by to nie brzmiało była to prawda, w tym momencie uświadomił sobie że nie spotkał jeszcze żadnego smoka z stada Wody co musi w najbliższym czasie nadrobić. Wracając myślami do rozmówcy nadal cisnęło mu się na usta pytanie o jego oczy. Czy był on wojownikiem i stracił je w walce, a może to jakaś choroba. Pytania zalewały jego głowę jak deszcz . W końcu postanowił dojść do tego nieco okrężną drogą.
Jesteś może wojownikiem?
To już był jakiś start, powoli metodą dedukcji może dostanie odpowiedź na swoje nurtujące pytania.
: 12 sie 2019, 15:24
autor: Tejfe
A więc pachnę Ogniem, tak?– pomyślał Tejfe, słysząc słowa młodego smoka, który powiedział mu, że rozpoznaje pochodzenie innych. Od razu pomyślał, że robi to poprzez zapach. On sam, nawet wtedy, gdy wyraźnie czuł woń innych, nie umiał poznać do, którego stada należą, ale wiedział, że są tacy, którzy to potrafią.
Wiem, że jesteś z Ognia...– powtórzył w myślach raz jeszcze, czując pewne, rozlewające się po jego sercu ciepło. Nie chodziło o to, że zależało mu na tym, by być branym za Ognistego. Przynależność do jakiegoś stada wciąż znaczyła dla niego niewiele, jednak... jednak miło wiedzieć, że czuć od niego ten sam zapach co od Miękkiej, zamiast tego z Cienia.
Potem kolejne pytanie sprawiło, że fala ciepła rozchodząca się po jego piersi nagle wyparowała.
To naturalne, że się pyta. Mój wygląd na to wskazuje.– pomyślał, czujac się niepewnie z tym, że ma mu mówić czym się zajmuje. No bo właściwie... czym się zajmował? Kim był teraz? Fern mówił, że mu pomoże... że znowu zacznie czarować... Tejfe nie miał mu siły tłumaczyć, że raczej nie da rady wrócić do walki.
–Kiedyś byłem czarodziejem.– odpowiedział wymijająco, po czym chcąc jak najszybciej zmienić temat z siebie na niego, rzucił:
–Czemu chodzisz sam o tak późnej porze? Wracasz do Ziemi?– nie było to najbardziej kreatywne pytanie, nie miał nawet pewności, czy rzeczywiście jest wieczór, ale wymyślił to w pośpiechu.
: 12 sie 2019, 17:04
autor: Berius
Czemu chodzi sam o tej porze sam w sumie nie wiedział, szukał czegoś ale nie wiedział czego.
Może po prostu chciał pomyśleć. Nie wiedział jak powinien mu odpowiedzieć i czy może mu ufać na tyle by powiedzieć mu prawdę wolał na razie nie ryzykować więc wymyślił szablonową odpowiedź jaką dał by typowy Młody smok.
Jakby to powiedzieć, szukam jakiejś samotnej samicy
W tym momencie Płomienny w myślach zdzielił się sam łapą w łeb.
"To była najgłupsza wymówka jaka kiedykolwiek komuś zaserwowałem i chodź fajnie by było być w związku to jednak na razie sobie to odpuszczę" pomyślał i spojrzał rozmówce. Miał nadzieję że mimo tak dziwnej odpowiedzi jego ton głosu nie zdradzi że to blef i Młodzik wyjdzie z tego z twarzą.
Niestety nie ma za wiele młodych samic w ziemi więc pomyślałem że może tu jakąś spotkam.
Przy każdym kolejnym słowie bolała go głowa, wymyślał bzdury mimo iż nie lubił kłamać a już szczególnie w tak nieprofesjonalny sposób.
: 12 sie 2019, 18:22
autor: Tejfe
Odetchnął z ulgą. Ta chwila przerwy świadczyła o tym, że młody samczyk chyba na razie mu odpuści. Szykował się do odpowiedzi na jego pytanie. I nawet kiedy ta padła... Tejfe drgnął lekko zaskoczony. Chociaż, gdyby głębiej się zastanowił nad odpowiedzią Płomiennego, to ta nie była wcale taka zastanawiająca, ale mimo to nie spodziewał się takiego wyznania. Doświadczył już wiele w swoim życiu, ale mimo to wciąż był na tyle naiwny, że dziwiło go tak wiele rzeczy. Naiwny, ale jednocześnie miał też wiarę dziecka, więc nie wyczuł w głosie samczyka żadnego blefu, tylko przyjął to zaskakująca odpowiedź jako coś prawdziwego.
–Ja jestem w połowie samicą.– wyrwało mu się nieoczekiwanie, zanim zdążył pomyśleć dlaczego Płomienny w ogóle szuka młodej samiczki. Ta myśl pojawiła się w jego głowie dopiero po chwili. Przypomniał sobie jak za dzieciaka dowiedział się o tym w jaki sposób robi się pisklęta. Czy po to właśnie samczyk szukał sobie młodej samiczki? Chciał mieć dzieci?
Sam jest jeszcze dzieckiem.– przeszło mu przez myśl. Tembr jego głosu zdradzał bowiem kogoś bardzo młodego.
–Nie wiem czy mogę Ci jakoś pomóc, ale jeśli tak, to powiedz. – zaproponował zupełnie niewinnie, zastanawiając się, czy powód poszukiwań, który wymyślił dla Płomiennego rzeczywiście jest prawdziwy. Może chodziło jednak o coś innego?
: 12 sie 2019, 19:33
autor: Berius
"Uwierzył uff. Przynajmniej jestem bezpieczny... Zaraz co?!" Gdyby jego rozmówca go widział zauważył by smoka który przez chwilę miał mózg na lewą stronę. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi a już na pewno nie spodziewał się co za kilka chwil powie.
emm tak jak by. Skoro jesteś w połowie samicą to możesz pomóc mi w pewien sposób
"Chwila co ja robię? Głupi nie brnij bo jeszcze wpadniesz!"
Próbował zatrzymać sam siebie jednak na niewiele się to zdało skoro już chciał pomocy samca, samicy nawet nie wiedział jak się zwracać by go, jej nie urazić.
Możesz mi powiedzieć co zrobić by samica się tobą zainteresowała. W sensie powinieneś wiedzieć w końcu patrzysz z perspektywy i samca i samicy jeśli dobrze rozumiem
"Uff dobra jakoś z tego wybrne może i się czegoś dowiem na przyszłość."
Pomyślał i się nieco uspokoił, znów panował nad sytuacją przynajmniej do czasu aż nie dostanie odpowiedzi która może go znów sprowadzić do parteru.
: 13 sie 2019, 10:21
autor: Tejfe
Nawet będąc ślepym, nie sposób było nie zauważyć jego zdumienia. Inny oddech, niepewność w głosie. No tak... nic dziwnego, że samczyk był zszokowany. Przecież nie codziennie się słyszy taką informacją, że twój rozmówca jest w połowie tym, a w połowie tamtym. Tejfe już nie pamiętał kiedy ostatni raz mówił komuś o swojej dwupłciowości, to było przecież w innym życiu, potem... po tym, co przeżył wszystko stało się takie mało ważne. Jego tożsamość była mało ważna. Czy wciąż jest? Ale to, że teraz powiedział komuś o tym oryginalnym aspekcie swojej osoby, nawet jeśli zrobił to zupełnym przypadkiem, nie stanowiło dla niego żadnego problemu. Nie chciał mówić o sobie, bo wstydził się tego kim był. Ale jego płeć nie wliczała się w to. Mógłby być po prostu samcem, po prostu samicą, a i tak doszłoby do to tego, do czego by doszło.
–Wybacz, jeśli Cię przeraziłem.– przypomniał mu się nagle Marduk. Jego reakcja na jego słowa była taka prosta. Chciałbym Cię jeszcze kiedyś zobaczyć, pomyślał niespodziewanie, cały czas zwracając się do samczyka. –Mam ciało, które jednocześnie przypomina ciało samca, jak i samicy. Taki się wyklułem. Czuję się jednym i drugim, ale nie chcąc budzić zdziwienia innych, przyjąłem, by zwracano się do mnie jak do samca. Zwykle nie wyprowadzałem innych z błędu, gdy za niego też mnie brali. Więc jeśli nie wiesz jak się do mnie zwracać, mów tak jak mówiłeś wcześniej.
Chyba tyle z wyjaśnień. Teraz... teraz może przejść do dalszej części jego pytania. Ale to zabawne! Nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek w życiu będzie z kimś o tym rozmawiać. I, że będzie czuł się z tym dobrze.
Co prawda pytanie samczyka... Tejfe nie miał doświadczenia jeśli chodzi o te sprawy. Mógł mu mówić o tym, co samemu dawniej podobało mu się w spotkanych samcach, choć wtedy nie oparłby się też temu, by wspomnieć również o samiczkach. Poza tym... Tejfe nigdy nie zakochał się w taki sposób, że ciągnęło go do miłości fizycznej. A przynajmniej nie miał szansy na to, by jego relacja z kimś doszła do takiego punktu. Jego uczucia do innych zwykle były czysto platoniczne i teraz on, czterdziesto księżycowa hermafrodyta, skrzywiona życiem jak starzec, a także wciąż niewinna jak dziecko, decydował się dawać porady młodemu samczykowi na wzbudzenie zainteresowania płcią przeciwną.
–Wiesz, ciężko jest powiedzieć, która samica czym bym się zainteresowała. Myślę, że nie można brać wszystkich w jedną pętle i mówić, co której by się spodobało, a co której nie. Jesteśmy inny, mamy inne upodobania. Na Twoim miejscu nie starałbym się na siłę wzbudzać czyjegoś zainteresowania, tylko byłbym po prostu sobą. – przekrzywił lekko łeb, ból z tyłu zaczynał promieniować już na skronie, płat czołowy. Przysiadł na ziemi, nie chciał by nim chwiało. –Nie udawaj nigdy kogoś, kim nie jesteś. Tylko w ten sposób dowiesz się, czy Ci, którzy Cię pokochali... rzeczywiście pokochali Cię dla samego Ciebie. – Własne słowa, a pozostawiające jakiś gorzki posmak na języku.
: 14 sie 2019, 22:18
autor: Berius
Samczyk miał trochę racji nie można się zmuszać do miłości mimo wszystko było mu trochę smutno gdyż wiele nocy spędzał sam. Potrzebował kogoś do pogadania czy zwierzenia się. Może z zewnątrz był jaki był i wyglądał na twardego ale gdy bywał sam to miewał dni w których był całkowicie wypruty z energii.
Mimo iż rozmówca mówił mu by być sobą on jakoś bał się pokazać kim naprawdę jest.
Masz rację nie można udawać kogoś innego tylko nadal nie wiem czy ta jedyna kiedyś przyjdzie
Przypomniał sobie kilka smoków że swojego stada które były już w podeszłym wieku i nadal były same nie chciał skończyć jak oni.
w sumie jest taka jedna ale nie wiem czy coś wyjdzie
: 15 sie 2019, 11:50
autor: Tejfe
Tejfe nie wiedział jak Płomienny wygląda z zewnątrz. Nie miał możliwości przyjrzenia się tym twardym, pomarańczowym łuskom, które kryły w sobie kruche wnętrze. Tak naprawdę każdy był kruchy. Jeden bardziej, drugi mniej. Można było nakładać na siebie wiele różnych warstw, tarcz, blokad, ale... to i tak była tylko ułuda, którą próbowaliśmy się chronić przed światem.
Młody samczyk wydał się starszemu smokowi kimś wrażliwym. Może i nie mówił drżącym głosem, nie słychać było u niego załamania, ani też nie płakał co drugie zdanie, jak to on miewał w zwyczaju, ale ta mowa o poszukiwaniu tej jedynej, ukochanej samicy... Musiał być romantykiem, prawda? Może i nie łączyło ich wiele, ale Tejfe rozumiał to jedno, jego pragnienie. Sam też całe życie błąka się, szukając ze wszystkich stron miłości.
–Jedyne co możesz, to trzymać się wiary i nadziei, że tak będzie, że ona wkrótce się pojawi. – powiedział mu, zastanawiając się jak może tak łatwo rzucać komuś rady? A jeśli któraś z nich okaże się być krzywdząca?
–Jak chcesz mi o niej opowiedzieć albo z czegoś się zwierzyć, to ja posłucham.– Tak. Dużo przyjemniej było zająć umysł problemami kogoś innego. Chociaż, czy naprawdę o to chodziło?
: 19 sie 2019, 10:23
autor: Berius
Pmyślał chwile nad tym co by chciał mu powiedzieć. Mimo iż bardzo chciał mu powiedzieć o niej wszystko jaka to nie jest piękna i w ogóle ale ograniczył się do kilku informacji.
Więc jest to pierwszy smok którego poznałem, jest nieco młodsza ale o wiele dojrzalsza. I teraz pojawił się problem bo ostatnio spotkałem jeszcze inną samiczkę z innego stada która też jest ładna i naprawdę fajnie mi się z nią spędzało czas, jest też starsza ale teraz nie mogę się zdecydować.
Gdy uświadomił sobie w jak słabej jest sytuacji uderzył ogonem w ziemie i odetchną głęboko nie chciał wybierać, chociaż serce jednak już dawno wybrało to on jeszcze o tym nie wiedział. No i też był bardziej tchużliwy więc nie umiał po prostu do niej podejść i zapytać czy by nie chciała gdzieś się przejść.
Nie wiem też co robić bo jak do jednej mam trudniejszy dostęp ze względu na odległość to do drugiej boję się podejść i po prostu ją gdzieś zaprosić, Nie mówiąc już o tym że boje się odrzucenia i jakoś podświadomie nie chce rysykować
W głowie rysował mu się obraz swojej wybranki i jak do niej podchodzi zapraszając na spacer, Gdyby tylko było to takie proste jak w wyobraźni to już dawno by do niej poszedł i spróbował. Płomienny spojrzał na rozmówcę z nadzieją że jakoś pomoże mu znaleźć rozwiązanie tego problemu.
: 19 sie 2019, 11:55
autor: Tejfe
Tejfe wysłuchał młodego smoka. Rozterki jego serca były tak bardzo... czyste. Proste. Oczywiście, Tejfe nie ujmował mu w tym, że jego problemy są niewarte szacunku, pytań i odpowiedzi przy problemach, które miał na przykład on sam, ale gdzieś z tyłu jego głowy majaczyła myśl o tym, że chciałby mieć podobne rozterki na głowie, co ten samczyk ze stada Ziemi. Chociaż, gdyby tak było... nie miałby też wspomnień z Eliane. Czy miłość jaką do niej odczuwał była warta tego, by tak cierpieć?
–Masz dwa problemy. Pierwszym jest to, że nie wiesz, którą z samiczek wybrać. Powiem Ci coś, co kiedyś usłyszałem od kogoś bardzo mądrego. Nasze serca są w stanie pomieścić naprawdę wiele miłości. Nie musisz decydować, którą z nich chcesz kochać, kiedy możesz obie. Pamiętaj tyko, że im większa miłość, tym bardziej boli jej strata.– odpowiedział smutno, zastanawiając się, czy odpowiedź, którą mu udzielił jest słuszna. Czy powinien dawać mu takie odpowiedzi?
–Drugim Twoim problemem jest to, ze jesteś nieśmiały. I tutaj od Ciebie zależy, czy to przełamiesz. Nie mówię Ci, że warto ryzykować, ale czasami nie przekonamy sie o czymś, jeśli czegoś nie spróbujemy. To tylko rozmowa, pytania. – Sam bym nie zaryzykował, bo za bardzo boję się straty... A mówię mu takie rzeczy...
: 21 sie 2019, 22:18
autor: Berius
Zastanowił się dłuższą chwilę nad tym co mu powiedział jak miał kochać obie naraz czy to przypadkiem nie będzie krzywdzące dla obu? W sumie nie było by fajnie gdyby kochająca go samiczka kochała jeszcze kogoś innego.
nie zgodzę się z tobą, może i jestem nieśmiały ale napewno nie będę grał na dwa fronty to nie tylko może zrobić krzywdę obu samicom ale i ktoś obok może cierpieć
Powiedział stanowczo jednak po chwili zmiękł. A co jeśli obie go odrzucą? Czy będzie musiał zostać sam? Nie zna za wiele smoczyc w swoim wieku więc jest na straconej pozycji.
jestem w kropce, kompletnie utknąłem i nie mam odwagi żadnej powiedzieć co czuję
: 22 sie 2019, 19:33
autor: Tejfe
Łagodne zdziwienie odmalowało się na pysku niewidomego smoka, który teraz zapatrzony w życie kogoś innego, przestał tak bardzo skupiać się na swoich własnych problemach. Zdziwienie wynikało z tego, że nie do końca rozumiał jego punkt widzenia. Przekazał mu to, czego sam został nauczony, że miłością można się dzielić z właściwie każdym, a ten mu tutaj wyskakuje z działaniem na "dwa fronty"? Jakoś tak. Musiał się zastanowić. Znał pojęcie zazdrości przecież. Sam... sam nawet odczuwał raz zazdrość. Pamiętał. To silne, wykańczające uczucie, które prawie zniszczyło wtedy jego związek z Eliane. Tyle, że to była zazdrość nie o drugiego smoka, a o jej miłość do stada. Ten młody samczyk najwyraźniej nie chciał, by jedna z samiczek musiała zazdrościć tej drugiej. To może nie było to samo, co jego doświadczenia i dla Tejfe wciąż brzmiało trochę abstrakcyjnie, ale koniec końców, po dłuższej chwili namysłu, mógłby powiedzieć, że go trochę rozumie. Ale nie powiedział jednak tego.
–Miłość niestety wiąże się z cierpieniem i nieraz zastanawiam się, czy jest tego warta, ale koniec końców zawsze dochodzę do tego, że jest.– przełknął ślinę.
–Sam ostatecznie skończyłem jak skończyłem, bo za bardzo kogoś kochałem. Nie wiem więc, czy powinienem dawać Ci rady. Sam poza tym widzisz, że nie zgadzamy się ze wszystkim. Mam tylko nadzieję, że uda Ci się osiągnąć to czego pragniesz, unikniesz mojego losu i Ty oraz te dwie samiczki będziecie szczęśliwi.
: 27 sie 2019, 21:38
autor: Berius
Zastanawiał się długo nad jego odpowiedzią ale nie umiał dojść do konkretnego wniosku co powinien czynić. W sprawach miłosnych znacznie się od niego różnił. On poprostu nie potrafił być z dwoma naraz uważał to za coś złego i mimo iż nie wiedział czy jest to naprawdę złe czy nie on czuł że jego myśli są poprawne.
Los o którym mówił jego rozmówca faktycznie był nieciekawy. Nie wyobrażał sobie jak to jest cały czas widzieć tylko i wyłącznie ciemność. Ale mimo tego co powiedział, płomienny podświadomie domyślał się że nie chodziło mu tylko o oczy. Zaczął podejrzewać że jego rozmówca nie mówi mu całej prawdy.
mimo wszystko nie jestem zwolennikiem dwóch samic na raz. Ale też coś mi się zdaję że miłość nie tylko odebrała ci wzrok ale i coś jeszcze się stało w twojej przeszłości. Czy chciałabyś mi powiedzieć trochę o swojej przeszłości?