Strona 24 z 26
Podziemna Jaskinia
: 07 cze 2023, 10:22
autor: Kwiat Uessasa
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
+18
Patrzenie na błagającą samicę było naprawdę przyjemne, jej skomlenie i zawód wypisany w oczach. Czułem, jak bardzo tego chciała. Widziałem, jak z niej kapało, zostawiając lekko błyszczącą plamę na futrze. Szarpanie łańcucha nic nie da. Utrzyma on rozwścieczonego Aohę, a to też spora i silna persona... Trochę, szkoda, że dałem jej tak krótki łańcuch, przynajmniej jej błagające skomlenia mnie jeszcze bardziej podniecały... Byłoby przyjemnie gdyby mogła mnie, chociaż spróbo...
Obróciła się do mnie zadem, ukazując swoje walory w pełnej okazałości. Patrzyłem na to z lekkim lubieżnym uśmiechem wymalowanym na pysku. Nagle jej ogon zacisną się wokół mojej szyi. Mocno dusiła i ciągła. Nie mogłem oddychać. Próbowałem łapami jakkolwiek się uwolnić jej uścisku... Czyli umrę zajechany przez smoczycę. Śmierć godna wyznawcy Uessasa... Pomimo iż ledwo mogłem zabrał powietrze, tylko jeszcze bardziej traciłem swoje zdrowe zmysł, zostawiając zwierzęcy, brutalny instynkt, chcący zaspokoić swoje chore rządzę...
Zaparłem sie łapami, stwarzając opór, a następnie ruszyłem na nią. By przerzucić ją.
– Czyli tak chcesz się bawić, Słonko~? – mój głos był bardziej gardłowy, pełny dzikości i dominacji, a to wszytko podszyte niewyżytym pożądaniem. Uderzyłem ponownie ogonem w ziemie, tworząc kolejne łańcuchy. Wbijające się w jej brzuch, bogi, uda. Ocierają się o jej samicze sfery. Cały był raz zimy, a raz ciepły. Brutalnie złapałem ją z szczękę i podniosłem, składając na jej usta głwałtowny i brutalny pocałunek.
Erozja Obyczajów
Podziemna Jaskinia
: 09 cze 2023, 10:57
autor: Erozja Obyczajów
+18
Stawianie oporu było bezużyteczne, bo przez samice już dawno przepływała nieposkromiona żądza. Ciągnęła go za szyję z siłą która mogłaby zabić mniejsze zwierzęta, na szczęście górskie geny Kwiata pomagały my uniknąć urazów karku. Nie było słów by opisać jej radość gdy samiec w końcu zbliżył się do niej, obracając ją na bok. Jęknęła z pożądaniem i pozwoliła się znów związać. Zrobiłaby wszystko żeby ten w końcu przestał jej torturować, pozwolił się jej w końcu w pełni zadowolić. Jej tylne łapy drgały z niecierpliwością i pierwotnym instynktem. Czując jak samice ociera się i jej brzuch, mruczała i wierciła się niewygodnie.
-Na litość bogów… nie każ mi dłużej czekać. Nie wytrzymam…– Powiedziała między dyszeniem i skomleniem. Cieszyła się niesamowicie słysząc jak jego instynkty zaczynają przejmować kontrolę, nie pozwalając mu już dłużej się znęcać. Ogon znów pociągnął go do niej, a ona zaczęła ocierać się tylną częścią ciała o jego łapy. Była bardziej rozgrzana niż kiedykolwiek, gdyby teraz wyszli na zewnątrz to pewnie by się z niej dymiło. Mieszanka zapachów była tak potężna, że Erozja całkowicie zapomniała o wszystkim innym niż jej partner. Byli tylko oni i to niesamowite doświadczenie. Pocałowała go jak mogła ze swoim twardym pyskiem, starając się jakkolwiek znaleźć ukojenie w jego bliskości.
-Hras… daj mi raj, obiecałeś.– Powiedziała błagająco i niecierpliwie. Jej łapy były rozstawione szeroko, nie było wątpliwości co do jej pożądania. Cała wręcz ociekała, zmuszona tak długo czekać na ukojenie.
Kwiat Uessasa
Podziemna Jaskinia
: 12 cze 2023, 13:51
autor: Kwiat Uessasa
+18
Radowało mnie to, jak starała się otrzymać mój obiecany raj. Jej słowa były tylko dobrym potwierdzeniem moich naprawdę nieczystych myśli. Przyglądanie się jak łapczywie prosi o moje przyrodzenie. Tylko wywołała sadystyczny uśmiech na mój pysk. Każdy jej warkot, pisk czy błagania zmieniały się na dreszcz przechodzący przez mój grzbiet. Spojrzałem na jej pysk, gdy nasze się rozłączyły.
– Obiecać, obiecałem. Ale czy zasłużyłaś na taki raj? – dałem jej lekkiego klapsa w zad. Jak przyjemnie było móc poczuć podgrzaną skórę samicy pod swoimi opuszkami. Zamrmuczałem przy tym, samemu układając się na boku. Aby to ona mogła się minimalnie wykazać inicjatywą. Uniosłem tylną łapę, odsłaniając to, o co prosi od wielu chwil i jęków. Ponownie polizałem ją po łapie, swoją kierując ku ciepłocie. Czułem jak rośnie, pali się po moim dotykiem. Och Erozjo, gorętsza niż wschodnia pustynia... Uderzenie, za uderzeniem zbliżałem się tam, gdzie ty byś chciała mnie. Poczułem większa wilgoć pod łapką. Aż wsunąłem dwa palce w nią. Niby przypadkiem, a same przez słodycz tam wpadły. Momentalnie poczułem jej wszechobecny gorąc. Ciasnotę, aż chciałem tam wejść, rozepchać brutalnie, zalać i cieszyć się spełnieniem, lecz to musi jeszcze chwile zaczekać... Spojrzałem na jej psyk z lekkim zaciekawieniem. Powoli wysunąłem z niej łapkę, kierując w dół. Który powoli drażniłem, by zakończyć poznaniem i tego ciepła...
Erozja Obyczajów
Podziemna Jaskinia
: 13 cze 2023, 22:58
autor: Erozja Obyczajów
+18
Była jednocześnie taka szczęśliwa, a taka zirytowana. Mimo, że cały czas odczuwała rozkosz, jej ciało pragnęło więcej, jak picie wody, gdy patrzy się na pieczonego dzika. To było za mało, a on nie chciał pozwolić się jej wyżyć. Już myślała, że jej prowokacja z ogonem do czegoś doprowadzi, ale najwidoczniej będzie musiała wziąć sprawy w swoje łapy. Jeżeli sama nie weźmie tego czego chce, to samiec będzie się z nią droczył do końca dnia. Mruknęła i w końcu coś w jej łbie pękło. Spojrzała na Hrasa z dziką zachłannością, miała już dość tych podchodów. Maddara zawirowała a więzi które ją trzymały zabłysnęły. Stworzyła małe topory, które opadły na łańcuchy i rozbiły je szybkim ruchem. Samiec zapewne nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Zanim zdążył się spostrzec i jakoś ponownie złapać pustynną, ta wybiła się na samca i przetoczyła się z nim po ziemi. Tylne łapy obstały jego brzuch, chwytając się go mocno. Teraz go ma i nie ma mowy żeby puściła dopóki tamten nie da jej tego co obiecał.
-Wystarczy gier.– Powiedziała drapieżnie i otarła się o człon swojego partnera. Czuła jaki pulsuje, jak twardy już się zrobił. Ciepło z jej samiczego organu tylko dodatkowo kusiło samca, który nie miał już jak uciec od pożądania smoczycy. Jej Ogon owinął się wokoło jego gdy ta leżała obok niego, jej pysk wrył się pod jego brodę i drgał lekko, mrucząc wręcz ze szczęścia. Było jej teraz tak dobrze, tak ciepło. Uzdrowiciel sadystycznie trzymał się z daleka od niej przez ten cały czas, aż się denerwowała jak o tym myślała.
Kwiat Uessasa
Podziemna Jaskinia
: 19 cze 2023, 13:09
autor: Kwiat Uessasa
+18
Nagły ruch, rumor. Jej skok na mnie. Przewrót pełny ciepła. Pomruki i jej wtulenie w moją szyję... Zaskoczyła mnie tym i to w niej kocham. Tę ukrytą, udomowioną dzikość. Bierze i dostaje, co chce. Przez me ciało przeszedł dreszcz gdy tylko jej kuper otarł się o mnie. Lepkie i gorące soki z pustyni delikatnie skapywały na m nabrzmiałego mnie, który delikatnie, z każdym moim oddechem ocierał o lędźwie. Drażniąc wszystkie strewy jej zadu. Mogła poczuć, z jakim potworem ma do czynienia.
Otulałem partnerkę łapami, delikatnie pogłaskałem po szyi i z największym uśmiechem na pyszczku wyszeptałem.
– Łowca mnie upolował~ – zamruczałem, czując większe ciepło, rozchodzące się po mojej klatce piersiowej. Nie przeszkadzało mi to, że robiłem za dywanik dla tej boskiej samicy. Polizałem ją jak mogłem po karku
– Więc jak chcesz mnie zjeść? Bo masz wiele wyborów~ – ponownie zamruczałem, wraz z otarciem o nią.
Erozja Obyczajów
Podziemna Jaskinia
: 22 cze 2023, 18:20
autor: Erozja Obyczajów
+18
Miała go teraz cała dla siebie. Już się jej wydawało, że będzie ją drażnił przez wieki, i tak też się czuła. Jej łapa oparła się na piersi samca i zaczęła powoli zjeżdżać w dół. W końcu samiec poczuł jak jego człon zostaje pojmany agresywnym, ale delikatnym chwytem. Erozja zamruczała, a w jej głosie słychać było dziką ciekawość i ekscytacje. To wszystko jest dla niej takie obce, a za razem wydaje się być całkowicie normalne. Nie ma pojęcia co robić, ale ciało samo rusza się jak trzeba. Samica powoli i delikatnie badała narząd swojego partnera, traktując go jak niebezpieczny artefakt.
– Już niczym się nie martw, zajmę się tym.– Zamoczyła swoją łapę w wydzielinach jej samiczych regionów i położyła ją na członie uzdrowiciela. Jej ciepła i śliska łapa była niczym dotyk duszka, miękki i przyjemny. Docisnęła jego skarb do ciała i zaczęła pocierać, czując jak pulsuje i robi się twardy. Chciała go poczuć w pełni okazałości, zasłużyła po tych torturach.
-Teraz ty trochę pojęczysz, żeby było po równo- Nie zamierzała go torturować jak on ją, bo to by mogło się skończyć tragicznie. Dlatego więc uważnie pilnowała Hrasa, chcąc przygotować go do następnego etapu, nie przesadzając przy tym zbyt wcześnie. Czuła się niespodziewanie wygodnie w pozycji władzy, co było do niej dość niepodobne. Raczej ktoś tak cichy i nieśmiały nie nadaje się na lidera, a tu jednak. Może to doświadczenie nauczy ją czegoś o sobie.
Gdy czułą, że samiec już wystarczająco się podekscytował, nakierowała jego męskość na swe czułe okolice. Na początek otarła go tylko lekko po wargach, co wystarczyło by zrobiło się jej słabo w łapach. Zadrżała i warknęła z przyjemnością, wzdychając w objęciach partnera. Byli tak blisko, że czuła jego każdy oddech, każde uderzenie serca. Potem powoli nakierowała go do środka, samo zbliżenie się do tamtych obszarów biło falami ciepła i feromonów.
-Teraz cię mam...– Jej zad powoli opadł, nadziewając ją na człon partnera. Erozja wręcz krzyknęła z radości, ale jej roztrzęsienie i zadowolenie sprawiło, że pysk się jej nie otworzył.
Kwiat Uessasa
Podziemna Jaskinia
: 30 cze 2023, 0:34
autor: Kwiat Uessasa
+18
Ciepło, uciski i fale palącego dotyku, powodujący na wskroś dreszcze tylko mnie zachęcał. Wiłem się pod jej delikatnym, dotykiem. Chcąc wiecej i więcej. Rozpływałem sie pod nagłym zimnem i kojącym ciepłem uciekające wraz z jej łapką. Nagłe złapanie za mnie. Mimowolnie napiąłem się, a z gardła wydarła mi cichy jęk. Dźwięk tak dziwny i niespotykany w mej strony, pełny rozkoszy, jaką odczuwałem przez je opuszki.
Gorąc rozbijający się po mojej szyi, jej woń wraz z oddechem wpychał się w nozdrza. Wraz z tym ochota i chęć zjedzenia jej. Z każdym ruchem starałem się ukryć, w jakim jestem raju. Jęki i pomruki uciekające mimowolnie... Złapałem jej ogon swym, ogonem. Mocniej ścisłym zaś na słowa tylko prychałem w jęku. Ta słodka wiedźma wiedziała, jak pozbawić mnie godności w przyjemnych torturach. Spojrzałem półprzymkniętymi oczami w jej pyszczek. Z rozmarzoną miną lekko ruszałem lędźwiami. Chcą ją, a nie jej łapkę. Łapę miałem na co dzień, tutaj chciałem danie głównie, po tylu wybornych przystawkach.
Z radością przyjąłem puszczenie mnie i dosiaście mnie. Ponownie przyspieszył mój oddech i serca rytm. Wreszcie! Już bez tortur, podchodów, pieszczot i słodkich snów. Brutalna i pierwotna przyjemność. Nawet nie starałem się jej przeszkadzać, oddałem się w jej łapki...
Strzyknąłem uszami, otarłem się pyszczkiem o nią bez słow, widząc jak lekki dotyk ją zwala. Zobaczymy co powie, czując górską bestie. Lekkie ciepło i wilgoć. Jej przyspieszony oddech i walka z wolą.
– Wiem o tym. Oboje sie mamy nawzajem... – odpowiedziałem z głębokim mrukiem, czując jak powoli wchodzę w ciasną grotę. Rozpycham się sobą, jej pustynne ciało. Ona, pomimo że chciała się sama nadziać z jej słodkim trelem. Mocniej złapałem ją za grzbiet i ruszyłem biodrami w górę. Przyspieszając zanurzenie siebie w niej. Zarzynałem się an węzie i powoli opadać. Przeniosłem łapy na jej pyszczek. Podnoszą go na wysokość mojego. Chciałem ten ukochany podmuch na szyi, ale wolałem go gdzieś indziej. Pocałowałem ją gwałtownie, namiętnie. Pokazując jej cała swoja miłosć do niej. Wraz z wszystkim, co czułem. Ruszałem sobą w niej.
Dopiero gdy nasze pyski się rozłączyły wyjęczałem jej do ucha
– Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, mój skarbie... Moja Gwiazdeczko Zaranna. – ponownie dobrałem sie kłami i językiem do jej szyi. Delikatnie podgryzając, rażniąć w taktach i pomiedzy taktami ruchów sobą w niej. Gdzie przyjemny dźwięk zderzających sie ciał rozbrzmiewał i odbijał się echem po grocie.
Erozja Obyczajów
Podziemna Jaskinia
: 02 lip 2023, 14:07
autor: Erozja Obyczajów
+18
Jej planem było powolne przyzwyczajenie się do tego nowego uczucia, ale najwidoczniej samiec miał inne plany. Jedno pchnięcie biodrami nadziało ją wystarczająco, by niczego nie spodziewająca się samica jęknęła w ekstazie. Członek samca poczuł jak ścianki jej wnętrza zaciskając się i drgają gwałtownie, a samica mruczy z przyjemnością. Kolejna fala cieczy zaczęła kapać na brzuch partnera, a Erozja wzięła głęboki wdech i dała się dotykać i gryźć samcowi. Ciepło w jej środku było niesamowite, każdy nawet najmniejszy ruch sprawiał, że przez jej ciało przepływały wale przyjemności. Samiec nie musiał nic robić, a łowczyni wręcz rozpływała się z radości. Jej drgające łapy mocno zaparły się na ziemi, a jej biodra powoli lecz rytmicznie zaczęły poruszać się w przód i w tył. Zgrała się z ruchami samca i zacisnęła swoje łapy na barkach uzdrowiciela. Mruczała i jęczała co jakiś czas, czując się bardzo dobrze w tej pozycji zadowalając siebie i jego. Nie mogła się powstrzymać, czuła w powietrzu pożądanie jakie odczuwał teraz Hras. Nie zawiedzie go, chce by czuł się tak samo bosko jak ona. Przyśpieszyła, zachęcona jego uległością i dźwiękami przyjemności. Była cała rozgrzana, bardziej niż słońce w samo południe. Ich ciała ocierały się i zderzały w nieustannym tańcu, dając jej tak dużo satysfakcji, że już nigdy nie zapomni tego uczucia. Naparła mocniej, piszcząc gdy wchodził w nią głębiej. Dyszała coraz ciężej, nie spodziewając się, że będzie to takie męczące.
Kwiat Uessasa
Podziemna Jaskinia
: 11 lip 2023, 9:19
autor: Kwiat Uessasa
+18
Gorąc i ciasnota pustynnej doprowadzał mnie wręcz do szaleństwa. Dziwny głos, pełny rozkoszy, doprowadzał mnie do większej satysfakcji. Moja bogini tej nocy, która samą swoją obecnością rozpuszczała mnie. Starałem się utrzymać jej rytm, by i ona miała z tego więcej przyjemności. Delikatnie głąskałem ją po szyi, powoli dając oddawajać się w zapomnienie morza rozkoszy. Gdyż z każdym ruchem było przyjemniej, jak i z mego gardła wyrywała pojedyncze westchnienia i pomruki.
Ponownie zanurkowałem nosem pod je brodę. Zasmakowałem mego skarbu, który chciałbym by był tylko dla mnie... Woń skór, feromonów po raz kolejny uderzyła mi, tracąc resztki samokontroli. Otworzyłem pysk i ponownie ugryzłem ją w szyję. Trochę mocniej, ale nie na tyle, by zranić. Zassałem jej skórę wraz z łuskami. Smakowałem ją i kosztowałem...
Powoli czułem, że koniec jest bliski. Przyjemny uścisk był powoli nie do utrzymania. Na koniec, zwolniłem tępo, aby móc jak najdłużej cieszyć się ukochaną. Jej ciepłem, ciasnotą wonią, która mnie tak otaczała. Zabierała wszelakie myśli poza tą, że chcę spędzić może życie u jej boku. To był mój koniec. Spojrzałem w jej oczu, swoimi, tak rozmarzonymi. Gwałtowniejszym ruchem wbiłem się w nią. Chcąc wejść cały, by móc ją rozepchać wraz z węzłem. Ten gdy tylko znikł w odmętach jej ciała, mocniej ją przytuliłem i z cichym jęknięciem wypuściłem z siebie gorące, białe złoto. Zalewając najdroższa mi osobę.
– Kocham Cię Erozjo... – wyszeptałem, będąc wtulony w nią.
Erozja Obyczajów
Podziemna Jaskinia
: 13 lut 2024, 17:44
autor: Tęcza nad Wodospadem
Dzięki bogom, że ostatni wizyta w tym miejscy odbyła się wiele, wiele księżyców temu. Yami mógł na spokojnie wejście do Podziemnych Jaskiń i się rozgościć. Ubrany był jak zwykle bardzo stosownie do okazji. Na przednich łapach miał swoje smocze pończochy sięgające łokci. Focza skóra nie krępowała ruchów no i miał odsłonięte palce. Na wisiała okręcona kilkukrotnie granatowa apaszka, a nad kitą ogona pobrzękiwały czerwone korale. Rogi mieniły się lekko jakimiś wzorami ewidentnie namalowanymi czarną farbą. Niech bogowie błogosławią Sekcję za lekcje z barwników.
Obok samca lewitował spory wiklinowy kosz wypełniony różnymi materiałami. Miał trochę skór jeleni, lisów, węży oraz igłę i sporo nici. Postawił kosz w grocie i pierwsze o co zadbał to oświetlenie. Stworzył kilka kolibrów które rozleciały się po grocie i zawisły w jej różnych miejscach. Dawały sporo jasno-żółtego światła czyli zbliżonego do słonecznego. Po środku jednak postawił na naturalność i rozpalił ognisko. Nie smagane wiatrem nie dymiło w randomowych kierunkach więc będą mogli skupić się po prostu na szyciu. Wspaniale.
Dopiero na koniec wezwał Yulo mówiąc krótko iż pierwszą lekcję czas zacząć.
Powiernik Pieśni
Podziemna Jaskinia
: 13 lut 2024, 20:46
autor: Powiernik Pieśni
Dłuższy czas Yulo myślał, że Yami po prostu zapomniał o tych naukach... tak wiele się wydarzyło od ich spotkania. Tak wiele... niedobrego. Zaskoczony wojownik mimo to uznał za niestosowne gdyby po prostu odpowiedział "nie przyjdę". Lepiej skonfrontować obecny stan z samcem, aby ten nie uznał go za wiarołomcę. Uznał, że parę zdań wymienią, Yulo go przeprosi i się rozejdą.
Dotarcie do terenu wspólnego nie było problemem, ale wyzwaniem okazało się wąskie przejście i samo udanie się głębiej. Zanim jeszcze zobaczy samca, postanowił już po drodze, że nie będzie okazywał otwarcie tego jak cierpli z powodu strat które doznał. Ba! Łapa to jedno, ale utrata mam i to w jednym momencie? Bo po prostu wybrały życie bez niego? Cóż, mógłby pójść, jednak Aie twierdziła, że powinien sam decydować o swoim życiu, a nie ciągle chodzić za innymi. Mądre słowa, a Yulo postanowił wyszukać w nich jedynie zakaz podążania za sobą. Równie dobrze mogły nie żyć, bo nie był w stanie kontaktować się z nimi. Jedynie ta mała myśl, że są gdzieś razem, szczęśliwsze...
Intensywny zapach samca i jego wyrobów, ogniska i skór... Im głębiej tym cieplej.
Westchnął i powoli wyłonił się z ciemności, ale wychylił tylko łeb, cóż za dramaturgia... Większe pomieszczenie oświetlał ogień i magiczne niewielkie ptaszki. Powoli ogarnął wzrokiem pomieszczenie i przygotowane rzeczy. Yami faktycznie traktował to poważnie. Od razu robiło się przykro, że jego przygotowania były niepotrzebne.
– Witaj, Poziomko.,,-powiedział wyjątkowo ciepło jak na siebie samego. Yami niczemu tak na prawdę winny nie był, chociaż miał koszmarny gust skoro uznawał jego za kogoś wartego uwagi. Wzory na jego rogach nie przypominały mu run mamy Topoli, były to raczej jakieś zwykłe fale i wzory... Chwilę patrzył na jego pysk utrzymując powagę na pysku.
–Zawsze najbardziej nienawidziłem w życiu właśnie tego: bezsensowności, bezużyteczności, nagłych zwrotów, które robią z nas głupców, sprawiają, że wszystkie nasze wysiłki i plany idą na marne...– dodał przenosząc wzrok na przyniesione skóry. Powoli wszedł... a raczej dokicał do ognia i usiadł na zadzie. Kalectwo było ewidentne, ale w chwili stresu Yulo wolał jeszcze dokolorować makabryczność i zamachał kikutem lekko- Masz zestaw do szycia zadnimi łapami?– mruknął i na pysku pojawił się grymas niezadowolenia. Uniósł wzrok, aby zobaczyć reakcję samca. Zdziwi się jeśli ten zareaguje szokiem.
Co do wyglądu Yulo... Nie wyglądał jakoś szczególnie inaczej. W miarę dbał o siebie, chociaż jego warkocze za uszami ewidentnie ucierpiały przy zaciskaniu ich jedną łapą i zapewne maddarą.
Niebanalnie Kuszący
Podziemna Jaskinia
: 14 lut 2024, 16:02
autor: Tęcza nad Wodospadem
– Witaj Yulo no w końcu. Człapałeś tak wolno jakby ci...
mówił jak zwykle raźno i z lekkim rozbawieniem w głosie. Urwał gdy samiec wyszedł w końcu z cienia. Swoją drogą musiał go chyba zrobić sobie magicznie. Przecież całe wnętrze i to spore, było oświetlone. Tak, Yulo mógł być zdolny do takiego dramatyzmu, nieco czarnej mgły i proszę. Wychodzi jak skazaniec.
Yami uśmiechnął się i pokręcił łbem. Zauważył brak łapy, a Yulo zaczął sączyć swoje mądre, nieco nudne słowa.
– Nie bądź nie mądry.
Och ależ go korciło by wypytać co się stało. Łapa, mina, ŁAPA. Ale ugryzł się w ten swój długi język.
– Kto niby używałby tych kiełbasek do trzymania igły.
mówiąc to poruszył zręcznie swoimi palcami, wykręcił nadgarstek i wskazał na kosz. Nici i igły uniosły się energicznie w górę. Zawirowały nad jego łapą i... zatrzymały się lewitując nad nią.
– Będziemy używać maddary dla precyzji więc mam nadzieję, że masz podstawowe lekcje za sobą kochaneczku. Siadaj tak byś widział co robię.
puścił mu oko i teraz jelenia skóra uniosła się w powietrze i podleciała przed jego pierś.
Powiernik Pieśni
Podziemna Jaskinia
: 14 lut 2024, 17:50
autor: Powiernik Pieśni
To tak na prawdę nietrudne jeśli korytarz prowadzący do oświetlonego miejsca był pozbawiony jakiegokolwiek światła. Nieskierowane światło tworzyło kolistą łunę, tak jak to bywało przy ognisku. Istota przy ognisku niewiele widziała dopóki nie wychodziła poza obręb światła. I tak właśnie Yulo mógł skryć się w tym półcieniu z korytarza, który tu pokonywał.
No i się nie dziwił. Czy ktoś musiałby ginąć mu przed ślepiami, aby ktoś zobaczył u niego powagę?
– Jestem praktyczny i dokładny. Ale miło, że nie nabierasz się na moje pozory.– skomentował spokojnie odsuwając tą niewielką uwagę na swój temat. Taaak, zdawał sobie sprawę, że on był jak ołówek i klucz-używa się go tylko w jednym, nudnym celu i który albo wciąż ginie, albo się o nim zapomina. Yami natomiast był... skomplikowany i hałaśliwy jak ul pełen brzęczących pszczół. A mimo to jakoś nie przeszkadzało to Yulo.
– Ja, oczywiście, że ja.– odpowiedział chociaż doskonale wiedział, że pytanie miało być retoryczne. Podniósł łapę do góry i wyciągnął ją w stronę ognia czując ciepło- Nie wstydzę się fizyczności. To dar od bogów i nic nie kosztuje. Lubię cieszyć się tą rozkoszą, którą może dać mi dotyk. Tak, chodzi też o walkę kiedy uderzam w przeciwnika. To nie wszystko, lubię czuć błoto w łapach po biegu, zimno wody kiedy wskoczę do niej wieczorem, o wszystkie prace, które mogłem wykonywać łapami.– Yulo obszedł ogień i sięgnął do kosza po igłę i nić. Zręcznie złapał za igłę dwoma paliczkami. Miał łapy ćwiczone od pisklęctwa do wiązania wianków, a więc miał mimo wszystko bardziej sprawne paliczki. Okupił to wieloma ćwiczeniami nawet jeśli te umiejętności nieco zbladły- O tak...– po czym delikatnie podrzucił igłę i ją złapał zamykając łapę. Potem ją otworzył i lekko odłożył ją do kosza.
–Obawiam się, że będę potrzebował nauki większej precyzji w maddarze jeśli faktycznie mam coś zrobić igłą i swoim lichym źródłem.
Po tych słowach Yulo już został obok Yamiego i lekko wyginał szyję w jego stronę przez co wręcz mógł czuć na poliku jego oddech.
Niebanalnie Kuszący
Podziemna Jaskinia
: 15 lut 2024, 17:40
autor: Tęcza nad Wodospadem
Parsknął i pokręcił łbem słysząc, że samiec wolał używać łap do szycia. Chyba nigdy nie zarwał nocy próbując stworzyć bardzo wymagające zamówienie które polegało na wtłoczeniu motywu chmur i run w materiał. Jak niby miałby to zrobić łapami?
– No proszę, podczas naszej rozmowy brzmiałeś jak raczej ktoś nie-dotykalski.
wyszczerzył zęby szczerze rozbawiony słowami Gryfa patrząc jak ten ogrzewa sobie łapę przy ognisku. Płomyki wesoło skakały po kolczastym drewnie akacji, bladej korze jarzębin i chropawych gałązkach sosem. Iskry strzelały kiedy liznęły szyszek czy igieł.
– Ja zdecydowanie bardziej wolę fakturę i dotyk sierści oraz łusek.
Yami szepnął niewinnie i bardzo niespodziewanie do ucha Yulo kiedy ten swoimi zręcznymi łapami podrzucał igłą. Jeśli Gryf by na niego spojrzał, samiec jak zwykle obdarzyłby go szczerym szerokim uśmiechem i lekko przymkniętymi ślepiami.
– Aj waj!
zaśmiał się głośno po słowach Yulo. Nie znać dobrze magii? Blisko siedzi. Jakim trzeba było być smokiem by dobrze nie używać magii. Czy zrobiło się cieplej? Maddara to przecież podstawa ich funkcjonowania, zaraz się mu pokaże. Przecież tak miało być, czemu poczułem dreszcz?
– Słuchaj zrobimy tak. Najpierw przywołaj swoje źródło. Zobacz je w sobie, nie? Jak podczas lekcji za pisklaka. Następnie, ja widzę mgliste macki które wysączają się z mojego źródła. Owijają się wokół moich łap i wysuwają dalej. To one precyzyjnie łapią przedmioty i trzymają je w miejscu. Nikt ich nie widzi bo mnie zależy na używaniu przedmiotu, nie na wyglądzie rzeczy, czy magii która go trzyma. Musisz wyobrazić sobie coś... podobnego?
zmarszczył nasadę nosa kiedy tym razem wezwał maddarę tak by ukazała się na zewnątrz. Teraz faktycznie było widać iż wąskie smugi mgły wysuwają się z jego klatki piersiowej, wiją się po niej i wpełzają na ramiona. Z ramion spływają oplotami po przedramionach i nadgarstkach do palców. Ze szponów pełzną do igły i nici która właśnie wpływała dzięki ruchowi owej mgły w dziurkę narzędzia do szycia.
Powiernik Pieśni
Podziemna Jaskinia
: 15 lut 2024, 18:27
autor: Powiernik Pieśni
To prawda, gdyż jego paleta zainteresowań nie była ograniczona tylko do szycia. Jeśli łapy go bolały to po prostu przestawał. Najgorzej szło mu ze szkłem, ale to nie dziwne, gdyż wymagało szybkiego i precyzyjnego działania. Nad wiankami i szyciem mógł trochę podumać.
– Nie zawsze byłem takim niemądrym gburem... Poza tym jeszcze pewnie wiele rzeczy we mnie może Cię zaskoczyć.– Miał dodać coś o tym, że jak zbierze wszystko już do kupy to wyjdzie z bilansem na zero, a więc nic szczególnego z Yula nie było... Lepiej jednak przemilczeć i nie kontynuować dyskusji w której żadna ze stron nie uzna myślenia tej drugiej.
Na jego kolejne słowa spojrzał jednym ślepiem na samca, a potem znów przeniósł wzrok na kosz.
– Tylko tyle? No... ale przynajmniej nie brakuje Ci materiałów do dotykania.
Czy wyłapał jakiś podtekst? Starał się nie, a jednak myśl przyszła i pozwolił jej odejść. Przecież chodziło mu raczej o te skóry, które pozyskiwał do swojego szycia. Nie było mowy o smokach! A jeśli chodziło o smoki... to kogo tak lubił dotykać, hm...? Gorzka myśl, dlatego wolał ją sobie podarować i pozwolić jej odpłynąć.
Siedzenie blisko nie było czymś co go krępowało, bo nie widział w tym nic niestosownego. Dotykanie się to co innego, niż zwykłe siedzenie blisko siebie, szczególnie jeśli chodziło o naukę i uważne obserwacje.
Widząc w jaki sposób to przedstawia... Yulo od razu skojarzył ten sposób z nakładaniem na pazury nasadek, które pomagały czarodziejom przy atakach bardziej fizycznych. Stąd też po takim przełożeniu było znacznie łatwiej zrozumieć te działania. Każdy palec lewej łapy miał myć macką... Nie, dwa paliczki, dwie macki wystarczą. Skupił się na czymś co nie było widzialne, ale było faktycznie macką niczym u ośmiornicy. Taka przeźroczysta nasadka na pazurze powoli się wydłużała i kierowała do koszyka, chwyciła igłę i nić w ślad za drugim samcem...
Na pysku Yulo malowało się skupienie. Intensywnie wpatrywał się w koszyk, przez co i jego pysk był skierowany bardziej w tamtą stronę, a nie na Yamiego.
Nawlekanie na igłę nici było jednak kilkoma próbami. Wyobrażenie macek było faktycznie wijącym się elementem, który miał lekko pływające ruchy, ale zamiast końcówki utrzymywać w miejscu to cała się lekko kołysała.
– No... powiedzmy...
mruknął cicho i opuścił sobie na łapę nawleczoną igłę. Teraz się już nie bawił i większość nici przeciągnął trzymając w łapie igłę, a wargami ukrytymi za płytowym dziobem po prostu przytrzymywał nić i ją wyciągał. Cały czas był w pełni skupiony i dopiero teraz skierował pysk pytająco na Yamiego.
Niebanalnie Kuszący
Podziemna Jaskinia
: 14 mar 2024, 16:44
autor: Tęcza nad Wodospadem
– Oczywiście, że tak. W końcu jesteśmy smokami, prawda?
powiedział uśmiechając się promiennie. Każdy miał w sobie coś czym błyszczał, kwestia tylko tego czy chciał się to pokazać czy nie. Taki na przykład Yulo i jego śpiew, a to zapewne tylko czubek góry schowanej pod taflą wody.
Yami przyglądał się samcowi, jego skupieniu na pysku kiedy czarował. Och czyż ten dołek między jego brwiami nie był cudowny? To dziwne, ale czarodziej na moment zapomniał, że sam również miał szyć. Tak jakoś... miło się na drugiego samca patrzyło. Złote i niebieskie oczy wodziły za mackami, skakały między koszem, magią, a przyborami do szycia. Yami dopiero teraz zauważył, że sierść wcale nie była biała, wpadała tez nieco w złoto! Pasy tygrysa ładnie dopełniały całości i były ciekawym łączeniem granatu i tej nie-bieli. Ziemny poczuł drgnięcie serca i ciepło na pysku.
– O rany.
szepnął i nagle wsadził łapy w swój kosz szukając w nim czegoś. Przewalał skóry, materiały, nici, farbki aż nie znalazł piór i skrawka wysuszonej brzozowej kory. Cieniutkiej i niezwykle jasnej. Rzucił ją w powietrze, a ta zawisła przed Yamim. Po kilku uderzeniach serca pawie pióro również lewitowało, zaraz obok kory, a czarodziej już odkorkowywał jakiś barwnik. Postawił buteleczkę na ziemi, złapał za pióro i zamoczył w czerwieni ostrą końcówką. Spojrzał raz jeszcze na Yulo i uśmiechnął się by chwilę później zacząć skrobać po korze unoszącej się mu przed pyskiem. Rysował, powstał smok, bardzo prosty, a na nim? Na nim zaczęły pojawiać się warstwy materiałów. Yami narysował smoka i teraz go ubierał.
– Sądziłem, że tylko twój głos będzie mi inspiracją, a tu proszę. Mówił ci ktoś, że...
urwał i zaśmiał się kręcąc głową
– Nie ważne, znów niemal sprawiłem ci komplement. Szyj, szyj. Pokaż mi co na razie umiesz i... czy mógłbyś coś zaśpiewać? Ja muszę... przelać wizję na korę zanim uciekniesz.
Dawno nie czuł takiej weny! Ah drogi Valanyanie patronie sztuki (tak wmawiał sobie Yami), prowadź mą łapę!
Powiernik Pieśni
Podziemna Jaskinia
: 14 mar 2024, 20:44
autor: Powiernik Pieśni
Prychnął cicho i krótko uśmiechnął się półgębkiem.
– Bycie smokiem nie definiuje bycia zaskakującym... Zresztą nie powiedziałem wcale, że będziesz pozytywnie zaskoczony.– machnął lekko łapą i rozgonił temat jak i swoje rozbawienie. Miał się skupić na szyciu prawda? Mógł mu powiedzieć jakiś komplement, ale powstrzymał się z obawy, że do da mu drewna do ognia i będzie tym bardziej jemu powtarzał jakieś bzdury o nim.
Zabawa maddarą nie była jego ulubionym zajęciem, ale już próby szycia jedną łapą... Cóż, musiał nauczyć się łączyć obie te techniki. Maddarą podawał sobie i trzymał skórę. Wybrał skórę o gładkiej, niemalże bezwłosej strukturze, a potem wybrał taką, która miała długie włosie... pewnie łosia. Zaczął wycinać z tej długiej okrąg na tyle duży, aby wszedł na łeb. Jego? No nie, nie z tymi rogami. Ale może na Yamiego wejdzie jak wytnie się potem miejsce na dość proste rogi?
– Umiesz pozbywać się sierści, aby została sama skóra?– dopytywał zaciekawiony i na krótko spojrzał w stronę Yamiego. Z takiego bliska to i on dostrzegał, że jego pysk nie był tylko jednej barwy, a przecinała go biel. Pod ślepiami widział małe odbarwienia, które przypominały nieco piegi u człowieka. Zapatrzył się przez chwilę, zawieszając spojrzenie na linii jego łuków brwiowych, a jego szacujący umysł na ten moment kompletnie milczał.
Otrząsnął się chwilę później, blado się uśmiechnął i znów spojrzał na swoją pracę. Wyciął koło... potem zaczął wycinać kopnięte i zaokrąglone trapezy, po dwa tej samej wielkości, aż nie miał trzech par takich trapezów. No tak, ale zanim wyciął pierwszego, to znów spojrzał na gorączkowe poszukiwania Yamiego. Nie za bardzo wiedział czego ten tak szuka... a potem to chrobotanie... Coś pisał? Nie, za dużo było tego chrobotania. Rysował nieco zmieszany na początku, ale w końcu pokiwał łbem na znak zrozumienia i jeszcze tylko rzucił podejrzliwie spojrzeniem na samca, a potem powrócił do przygotowywania materiału. Powycinał kopnięte trapezy, zaczął je łączyć za pomocą igły i nici po bokach. Finalnie miały powstać trzy coraz większe obręcze futerkowej sierści bez środka z jednym właśnie środkiem. Potem ten środek z najmniejszą obręczą miał zamiar połączyć w taki sposób, aby szew nie był widoczny, czyli szył wewnętrzne części skóry tak, aby po wywinięciu nie było widać nici.
A śpiew? Zaczął cicho nucić, aż w końcu wymyślił piosenkę...
– Gdy mniej znaczy więcej,
To jestem najbardziej sobą,
jak nigdy dotąd Tu,
w głąb się zagłębiam...
Gdy mniej znaczy więcej,
To jestem najbardziej sobą,
jak nigdy dotąd.
To nie jest kres...
Im głębiej nurkuję,
Tym więcej odnajduję.
Niepewny, czy te myśli są moimi przyjaciółmi,
Walka poniżej
Rywalizacja prądów,
Trzymając się przyrzeczenia przypływu.
Gdy mniej znaczy więcej ,
To jestem najbardziej sobą,
jak nigdy dotąd Tu,
w głąb się zagłębiam...
Im głębiej nurkuję ,
Tym więcej odnajduję,
Niepewny, czy te myśli są moimi przyjaciółmi.
Walka poniżej Rywalizacja prądów,
Trzymając się przyrzeczenia przypływu,
To nie jest kres....
Gdy mniej znaczy więcej
To jestem najbardziej sobą,
jak nigdy dotąd Myślałem,
że to będzie koniec
Lecz czuję ducha we mnie
Błagającego mnie
To nie jest kres... Oh, to nie kres...
Przy ostatniej zwrotce podniósł nieco glos i przerwał swoją pracę, aby zaśpiewać wyjątkowo głośno, jakby chciał to wyśpiewać światu. Zaciskał przy tym ślepia, pozwalając płynąć pieśni samej. W końcu jego głos jednak zanikł wraz z lekkim echem, a on otarł zagubioną łzę w jednym ze ślepi, a potem mruknął sam do siebie i rzucił okiem na Yamiego, a potem blado się uśmiechnął i zabrał się za kończenie czapki, którą tworzył z okręgów. Jeszcze chwila... już miał się zabierać za szycie najdłuższej części.
Niebanalnie Kuszący
Podziemna Jaskinia
: 14 mar 2024, 23:53
autor: Tęcza nad Wodospadem
Zaśmiał się lekko znów kręcąc głową i dalej nie komentował już słów Yulo. Smoki.
Tak na prawdę nasz Yami żył sobie w bańce nie widząc przykrości jakie rozdawało na lewo i prawo życie. Syn Przygody i jego barwne opowieści napełniały głowę młodego od pierwszych księżyców. I tak było dobrze. Piękne rzeczy odpychały złe, a wszystkie smoki były na swój sposób piękne. Czyli... wszystkie były tak na prawdę dobre? Naiwne, ale bańka wciąż trwała.
Pokiwał głową na zadane pytanie ale milczał. Dopiero kiedy postawił pierwsze kreski na korze odetchnął z lekką ulgą. Myśl nie uciekła. Dobrze. Teraz dopiero udzielił odpowiedzi w postaci widmowego obrazu z magii. Teraz Yulo wiedział już jak przypalić sierść tak by została gładka skóra.
Następnie rozbrzmiała pieśń. Ah, jakaż to była piękna pieśń. Yami przymknął nieznacznie ślepia i stawiał linie oczarowany dźwiękami. Tu przydałoby się wzmocnienie, tam pasek, twarda skóra, coś... metalowego? Znaczenia... jak pasy u tygrysa poprowadzone złotym barwnikiem. Uniósł wzrok znak kory zerkając na samca kiedy ten przestał szyć i podniósł głos. Czyżby zawładnęła nim Nytba?
Nie.
To jego uczucia, nie bogini. Yami zobaczył to o co prosił Uessasa, czyjeś serce, jak na dłoni. Pióro wysunęło mu się z palców i delikatnie opadło na ziemię. W pysku mu zaschło, a kiedy zobaczył łzę... a potem słaby uśmiech Yulo, przełknął mocno ślinę czując jak jego łeb staje w płomieniach. Czuł to na pysku, karku, uszach.
Co jest. I czemu zaczął boleć go brzuch? A łapy zaczęły drżeć podobnie jak serce.
Wstał nagle uśmiechnął się zakłopotany i wydukał
– Gorąco tu nie? Złapię powietrza i... pooddycham. Ładnie śpiewasz, serio. Bardzo mi się podobało!
mówił plącząc się nieco. Kora opadła na ziemię, kiedy wstał nieco barwnika wylało się na kant rysunku. Yami jednak już ruszył do wyjścia nie rozumiejąc co się z nim działo. Szedł szybko i oczywiście, że odstawił klasyczną dwunogą kobietę w podobnej sytuacji. Rąbnął pyskiem w stalagmit aż zadźwięczało w całej jaskini, a następnie zemdlał z uśmiechem na pysku.
Powiernik Pieśni
Podziemna Jaskinia
: 15 mar 2024, 7:07
autor: Powiernik Pieśni
To nie było najlepsze wyjście. Kiedyś bańka pęknie, a wtedy wszystkie kolory staną się bardzo szare. Czy wtedy Yami będzie potrafił to podźwignąć? Yulo z pewnością postrzegał świat w ciemniejszych barwach, ale taki już po prostu był.
Uważnie przyglądał się wypalaniu i kiwał łbem. Musiałby to robić bardzo ostrożnie bez użycia maddary, a z nią... cóż, odpowiednio operować. Wrócił myślami do swojej pracy, ale dość szybko skrobanie odciągało jego uwagę. Muzyka za to już pochłonęła go całkowicie.
Początkowe zwrotki tak nie pochłaniały go, jakby wciąż szukał odpowiednich słów, ale kiedy je znalazł to nic innego przez chwilę nie było. Żadnego smutku, rozterek... Były po prostu słowa, gdzieś z tyłu łba czuł przyjemne mrowienie niemalże jakby zziębnięty wszedł do swojego gorącego legowiska. Ten dreszcz przeniósł się po ciele i na chwilę na prawdę spowodował, że był szczęśliwy. Słowa jednak opadły, a uniesienie chwilę później. Kolory odpłynęły, ale akurat do tego uczucia był przyzwyczajony.
Yulo nie miał cierpliwości do okazywanego mu zainteresowania. Rzucanie jakimiś komplementami, uwagami, ukradkowe spojrzenia, próby jakiegoś podejścia pod sierść... Był przekonany, że gdyby ktoś chciał z nim być, po prostu powiedziałby mu, iż chce być z nim w takiej czy innej pozycji, zamiast przystępować do tańców godowych. Co on był, cietrzew? W każdym razie...
Otworzył ślepia widząc... przerażonego Yamiego? Nie powiedział nic tylko lekko przekrzywił łeb w bok w geście zastanowienia. Nie spodziewał się, że tak zareaguje, może wyśpiewał to za głośno? Rzucił ślepiami po upuszczonych rzeczach, a potem chwilę śledził ruch zadu odchodzącego chwiejnie smoka. NO OCZYWIŚCIE! Niepotrzebnie ten ogień rozpalił, było gorąco tutaj, owszem! No ale Yulo mieszkał na ścianie wulkanu to przecież nie przeszkadzało nieco więcej ciepła. Yami niekoniecznie do tego był przyzwyczajony. Chyba powinien za nim pójść i się upewnić, że odetchnie od tego ukropu.
Wstał i pokicał do rysunku na który spojrzał chwilę z ciekawością, a potem poniósł wylewające się nadal naczynie z barwnikiem. Kiedy uniósł łeb to idealnie na moment w którym prawie całkowicie ciemna sylwetka smoka przyrżnęła w kamień i chwilę później znalazł się na ziemi.
Yulo mimowolnie przewrócił ślepiami i możliwie szybko na trzech łapach tam podbiegł.
– Żyjesz?
Zapytał przechodząc obok niego i trącił pyskiem jego pysk. Nie było reakcji, dlatego też usiadł, odgarnął grzywę samca i obejrzał pysk. Nie było rozcięć, ale wydawało mu się, że nad lewą skronią urośnie niedługo guz, którego będzie nosił kilka dni o ile nie uda się z nim do którejś z trzech uzdrowicielek. Poza tym nie miał żadnych obrażeń. No skoro jednak było mu gorąco i duszno to musiał go jakoś wyciągnąć z tej jaskini i to na trzech łapach. Yami na szczęście nie był gigantem, ale Yulo nawet nie oczekiwał, że będzie w stanie go wyciągnąć w taki sposób, aby ten nie szorował ogonem po posadzce.
Wczołgał się jakoś pod niego, zarzucił sobie na ramiona i kroczek po kroczku, a raczej skok przednią łapą po skoku, zaczynał go wynosić. Wytarmosi go na tym grzbiecie ładne, ale przynajmniej jak się obudzi to będzie na świeżym powietrzu. Zanim go jednak finalnie położył jakoś na ziemi przed jaskinią to oczywiście wyczarował maddarą ogrzewający ogień, aby stopić i wysuszyć miejsce na którym miał spocząć Yami. Kiedy go już jakoś ułożył na suchej ziemi to usiadł obok i wachlował go lekko jednym ze skrzydeł patrząc z ciekawością czy jego zabiegi nie spowodowały, że dodatkowo odstał wstrząsu mózgu. Kiedy zauważył oznaki wybudzania się, pochylił się mocniej nad samcem, który w jakiś sposób zamruczał. Yulo wydawało się, że może coś do niego mówi? Finalnie Yami otworzy ślepia na wpatrującego się w niego Gryfa, pewnie też kilka łusek od swojego pyska.
Niebanalnie Kuszący
Podziemna Jaskinia
: 20 mar 2024, 22:49
autor: Tęcza nad Wodospadem
I co się stało? Oczywiście, że zemdlał. Chociaż... może tylko na początku. Był świadom kiedy Gryf go podnosił i niósł przez zakręcane korytarze jaskini. Co prawda na początku miał wielką ochotę wrzasnąć z zaskoczenia, lecz szybko ugryzł się w jęzor. Wojownik miał tylko trzy łapy, a nie czuł się jakby był workiem mięcha na jego plecach. Yami pozwolił sobie na lekki uśmiech mimo, że jego ogon szorował po ziemi. Ciężko było jednak upakować sobie wężowego tak by łapa czy ogon nie zbierały kurzu czy śniegu.
Docenił oczyszczone i suche miejsce. Ba, nawet ciepło się zrobiło, a wachlarz ze skrzydła? Byłby głupcem gdyby nie chciał czegoś takiego codziennie. Ok, ok, oszukiwał i wykorzystywał dobre serce Gryfa, ale było mu tak miło! Otworzył w końcu ślepia i spojrzał wprost na niego. Wow, nie spodziewał się smoczego pyska aż tak blisko. Chodź bolała go trochę głowę czuł przyjemne mrowienie na całym ciele.
– No cześć.
jęknął cicho i uśmiechnął się słabo po czym dostał ataku kaszlu. Brzmiało to... bardzo źle, chyba gorzej niż cały ten guz na głowie. Ledwo mógł oddech złapać!
– Na wszystko co święte wybacz.
rzucił słabo z mocną chrypą. Do tej pory bardzo ładnie się powstrzymywał, ale ile można było?!
– I dzięki, że mnie nie zostawiłeś... to było dziwne zachowanie z mojej strony, normalnie nie jest mi tak... gorąco?
Powiernik Pieśni
Podziemna Jaskinia
: 21 mar 2024, 7:09
autor: Powiernik Pieśni
To z pewnością było żenujące kiedy kaleka próbował wyciągnąć na powierzchnię drugiego samca, ale pewne rzeczy trzeba było zrobić dla dobra poszkodowanego. Jego koraliki na ogonie szorowały po ziemi to i nie spodziewał się, że Yami pozwoliłby na takie niszczenie jego dobranego stroju... Niemniej w końcu go wydostał.
Yulo przez pewien czas nie tylko guza obserwował bo i same oznaczenia na rogach. Pieczołowicie wymalowane za pomocą pewnie maddary, ale nie można było odmówić precyzji w wykonaniu. Łuski przy pysku wydawały się odbijać światło dnia, a sam pysk.... oh... Odsunął swój łeb bo zauważył otwarte miodowe ślepie, które patrzyło na niego. Nieco niepewny wyprostował się i patrzył na samca nieco z góry, ale chwilę potem położył się obok i wachlował dalej, krzywiąc się kiedy Yami zaczął kaszleć.
– To pewnie przez dym z ognia no i ogień. Tam nie ma za bardzo gdzie uciekać to wszystko. Ja mieszkam na ścianie wulkanu to mi nie przeszkadza za bardzo duża temperatura.
Wyjaśnił spokojnie nawet nie mając podejrzeń co do prawdziwego powodu dla którego Yami chwilę wcześniej starał się wyjść na powierzchnię.
Machnął łapą w geście jakby odganiał muchę.
– A co tu wybaczać? Cieszę się, że to nic poważniejszego.
Nieco przymrużył ślepia słysząc kolejny krótki atak kaszlu. Może jednak powinien wezwać uzdrowiciela...?
– A uważasz, że byłbym w stanie Cię zostawić?– zapytał nieco rozbawiony tym faktem, że właśnie w jego mniemaniu to właśnie zasugerował. Nie musiał mu za nic dziękować, bo każdy normalny smok postąpiłby tak samo jak on.
– Może to na szyi Ci przeszkadza też oddychać? – cokolwiek to było... nie wyglądało na zaciśnięte, ale jednak chciał zwrócić na to uwagę. Wcześniej o tym przecież nie rozmawiali- Czemu w ogóle nosisz te wszystkie stroje, te rękawiczki... Tylko z zimna?– i dał mu czas na wypowiedź, jednak ona nie zmieni jego własnego zdania na ten temat... Czas to wreszcie powiedzieć, nawet jeśli wyjdzie na to, że był z dziczy, a nie dążył do cywilizowanych zachowań.
– Rozumiem i akceptuję Twój tok rozumowania, ale wciąż uważam taką praktykę za absurdalną... – Yulo nieco zdecydowanie złapał łapę Yamiego i obejrzał rękawiczkę. Jako że nie miał drugiej łapy to i ściągnąć jej po prostu nie mógł, a pyskiem to ryzykował uszkodzenie materiału.
– Dobrze, podkreślają powab Twojego ciała, ale im więcej materiału piętrzącego się tym bardziej to ukryją... Nie mówiąc już o tym, że wszystko pod nim stanowi tajemnicę. Czemu chcesz zakrywać tak piękne ciało?– przejechał lekko łapą po wnętrzu łapy Yamiego i to w taki sposób, że ledwie wyczuł dotyk. O tym też warto było wspomnieć, że nawet drobna skóra pozbawiała go dokładniejszego czucia. W końcu złapał mocniej łapę w swoją i powoli ją opuścił. Dziś i tak miał tylko to na szyi, a drobne ozdoby nie były niczym przeszkadzającym. Podejrzewał jednak, że w przyszłości będzie tych ubrań więcej.
– Przy mnie się nie chowaj w te wszystkie skóry. Widzę i doceniam Twój talent, ale nawet najpiękniejszy kawałek materiału przyćmiewa Twoje piękno.
Yulo mówiąc to lekko się uśmiechał, ale mówił to co po prostu uważał ja niewypowiedziane wcześniej. Tu nie chodziło o komplementy, a spostrzeżenie i jego własne zdanie.
Niebanalnie Kuszący