OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Tak jest. – Odpowiedział dumnie pisklaczkowi z przebłyskiem małego uśmiechu na pysku, kiedy ten chciał się upewnić na temat rodzinnej relacji. Skoro Strażnik nie miał rzeczywiście nic przeciwko spotkaniu Teraz, to znaczy, że... wszystko jest w porządku.Zaczął się faktycznie zastanawiać, o jakie gołębie chodzi samiczce, bo było to na prawdę nielogiczne z jego punktu widzenia. Zanim jednak cokolwiek zrobił, sprawa się szybko wyjaśniła, i domniemane gołębie okazały się być po prostu kompanami Perły, których Błysk już raz widział. Heh, co też te młode umysły mogą wytworzyć... Miało to swój urok.
W trakcie, gdy Świadek kończył swoją długą odpowiedź, dość niski jak na dorosłego przystało morski samiec wstał bez problemów na gałęzi i ostrożnie zeskoczył z niej na ziemię, po drugiej stronie drzewa od Estrel. Chciał się jej przyjrzeć z bliższej odległości, a kto wie, może ona, jak i jedno inne, dorosłe już pisklę zainteresuje się jego fajnymi błonami? Ciekawe, czy nie spodoba się to Strażnikowi. Chociaż w sumie sam mówił, że jego wygląd mu nie przeszkadza, więc nie powinien mieć mu niczego za złe.
Podszedł do niej bliżej i usiadł przy jej boku, ale będąc skierowanym przodem w stronę jej pyszczka. Owinął swój ogon zakończony dużym latawcem z brudno-niebieskich błon wokół lewego boku, kładąc końcówkę ów części ciała na przednich łapkach, skutecznie je zasłaniając. Rzucił ślepiem na Strażnika, by obadać, jak wygląda. Pewnie tak samo, jak zwykle, więc szybko porzucił pomysł na rozczytanie go.
– Tata ma rację, tym razem nic cię nie zjadło, ale kto wie, co może wydarzyć się następnym razem? – Mówił cicho i "delikatnie", jeśli można użyć takiego sformułowania. Przyglądał się jej z góry, nadal z delikatnym uśmiechem na pyszczku. – Nawet na terenach stadnych mogą wszędzie czaić się drapieżniki. Mając kompana przy sobie, albo kogoś dorosłego nic Ci nie grozi.
No, więc według rozkazu ojca Malstrom spróbował zaangażować się, ale czy dobrze mu to wyszło? Szczerze gdyby nie to, nadal grzecznie siedziałby na drzewie i nie wchodziłby nikomu w słowo, ale jeśli znów wyda mu się, że odrobinkę przeszkadza, to umilknie i cierpliwie będzie czekał na swoją kolej.




















