Strona 23 z 38
: 16 kwie 2019, 22:07
autor: Opiekunka Snów
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie wiedziałam, co Moira zechce stworzyć i mnie tym zaatakować, jednak nie było to ważne. Ważki nie stworzyłam sobie od tak, bowiem gdy tylko ryba poleciała w moją stronę, jeden z owadów wystrzelił w jej kierunku i zderzył się z tworem samczyka, tworząc coś na kształt tarczy od której ryba z madary po prostu się zatrzymała i spadła bezwładnie na dół. Skinęłam głową, że dobrze, po czym powiedziałam
– Dobrze, tylko nie wiem jak ta ryba miała mnie zranić...w końcu ćwiczymy magię ataku, nie precyzyjną. No ale jak na pierwszy raz to niech będzie, teraz ty się obroń. Za pomocą magii. Przed tą drugą ważką. Pamiętaj – musisz stworzyć coś, co ochroni cię przed tym, co zamierza zrobić ci ważka. Ma być to proste ale też konkretne, ja najczęściej korzystam z tworzenia sowistych barier na ciele, nadając im odpowiednią wytrzymałość. Czasami jednak w obronę magiczną trzeba włożyć więcej wysiłku i – dla przykładu – broniąc się przed grubymi, pędzącymi w twoją stronę pnączami, lepiej stworzyć wokół siebie twardą kopułę lub skalistą ścianę niczym ta w jaskini, tyle że znacznie mocniejszą, żeby atak się z tym zderzył. A nie z tobą
Powiedziałam i przelałam madarę tak, żeby druga ważka popędziła w stronę przedniej, prawej łapy. W locie rozgrzała się tak, że gdyby obrona Moiry się nie udała, ten poczułby nieprzyjemne (ale na pewno niegroźne) poparzenie. Zadanie o tyle łatwe, że mój twór leciał po lini prostej i nie jakoś strasznie szybko, żeby Moira miał odpowiednio dużo czasu na stworzenie obrony.
//raport Magia Ataku I
: 21 kwie 2019, 9:23
autor: Płynący Kolec
Wiele można powiedzieć o Moirze. Ale trudno określić go mianem kreatywnego, jak bardzo by się nie starać. Nie powinno więc nikogo dziwić, że na torze lotu ważki pojawiła się... ryba. Tym razem Gadzik wybrał szczupaka – długa jak łapa samczyka paszcza, wypełniona wieloma rzędami ostrych zębów rozewrzeć się miała tuż przed ważką. Paszcza miała oczywiście swój ciąg dalszy, czyli długie, pokryte drobną i ostrą łuską ciało, dwa wyłupiaste brązowe ślepia, purpurę skrzeli wyglądających spod pokryw w skutek rozwierania paszczy, oraz płetwy mielące powietrze, jakby ryba znajdowała się w wodzie, nie ponad nią.
Jej zadaniem było połknąć ważkę, by nie dotarła do łapy młodego i zniknąć, gdy wykona swe zadanie lub zawiedzie.
Tchnął maddarę w wyobrażenie, ciekaw, czy się uda.
: 21 kwie 2019, 18:32
autor: Opiekunka Snów
Teraz to już byłam gotowa na to, że pojawi się ryba ale tym razem taka, co miała zjeść ważke. I nie myliłam się, nie znałam się totalnie na gatunkach ryb. Po prostu wiedziałam, że są smaczne, mama czasami jakieś łowiła
– Dobrze, tyle powinno wystarczyć jak na pierwszy raz. Ja będę już wracać do swojej jaskini, odpocząć trochę. Do zobaczenia Moira
Powiedziałam, po czym wyskoczyłam w górę, machnęłam skrzydłami i skierowałam się na tereny ognia.
/raport Magia Obrony I
//zt.
: 15 lip 2019, 21:47
autor: Fenomenalna Flądra
Kolejne rodzeństwo. Młodych Żerów było coraz więcej i więcej. Opiekunowi na pewno bardzo się ten fakt nie podobał. Czekała tylko aż cała gromadka zjawi się nagle na jakiejś ceremonii, a ten stary zad zasłabnie. To byłby śmieszny widok.
Matka Tweeda poprosiła ją żeby zajęła się braciszkiem. Każdego w stadzie była w stanie nazwać rodziną, więc co dopiero prawdziwego smoka rodu Gonitwy! Miała co prawda ciekawesze rzeczy do roboty, jednak humor poprawiał jej fakt, że braciek był w połowie morski. Chyba nawet większej połowie i nie powinna mu przeszkadzać woda tak jak futrzakom czy grubasom z lądu.
Jako cel podróży wybrała to duże jezioro na Terenach Wspólnych. "Zimne?" Wykluwała się w zimniejszych wodach, więc ten zbiornik jak niemal wszystkie wydawał jej się – tym bardziej w tej porze roku – ciepły. Co najwyżej ten klimat. Czuła się tu czasem obserwowana.
Po drodze do granicy rozmawiali trochę, choć trudno było z pisklakiem utrymać jeden temat, a z Chromą wymienić więcej niż jedno zdanie na pół godziny. Ale jednak nie minęło im to w całkowitej ciszy.
Szybko dostrzegła wysepkę... czy tam półwysep. Tweed, mimo że już trochę sporych rozmiarów podrożował na jej grzbiecie. Teraz jednak, gdy byli zanurzeni w większości w wodach Zimnego Jeziora mógł wybrać, czy na nim zostaje, czy postanowi sobie popływać zanim dotrą do wyspy.
: 19 lip 2019, 22:22
autor: Horyzont Świata
Latanie na czyimś grzbiecie czy nawet podróżowanie, było zupełnie odmienne. Nie lubił latać na kimś, wolał to robić sam bo SAM opanował sztukę latania. Za to siedzieć na kimś kiedy ten drepta po ziemi, bardzo lubiał i było to przyjemne. Tweed pomimo swojego wieku, dalej miał problemy z mówieniem i rozumieniem niekórych słów. Przez ten problem bardzo często tracił mu się cały sens zdań, swoich własnych czy od kogoś innego. Gdzieś powoli w jego głowie rodził się pomysł, że skoro nie potrafi dobrze mówić, to może lepiej w ogóle się nie odzywać? Ale póki co, nie wcielił go w życie. Widząc wodę popędził do niej bez namysłu, czuł się w niej tak samo dobrze jak w powietrzu
– Chromromka...
Powiedział owracając się do siotry, chcąc ją do siebie przywołać, po czym zanurkował w poszukiwaniu niewielkich kamieni. Dla siostry musi znaleźć jakiś ładny, okrągły i gładziutki a potem pokaże jej jak fajnie można się nimi bawić.
: 01 sie 2019, 22:13
autor: Fenomenalna Flądra
– Jaaaa. Co tam młody? – Wyszczerzyła kiełki. Miała świadomość pewnego "upośledzenia" brata związanego z mową jednak nigdy jej to jakoś nie przeszkadzało. Zamiast tego samiczka "posłusznie" podążyła za nim pod wodę. Szkoda że tak go los pokarał i nie mógł pod nią oddychać. Dla adeptki wydawało się to smutne. Bez problemu spłynęła na dno średnio-głębokiego zbiornika i bacznie obserwowała co młodzik porabia. Jednocześnie była gotowa by w razie czego pomóc mu i wypchnąć na powierzchnie jakby nie wiem... brakło mu powietrza czy coś.
Sama za to pozostawała w niemal bezruchu. Na dnie było trochę ciemno również ze względu na to, że nie było jakieś krystalicznie czyste, ale dało się ładnie zobaczyć co masz poc łapami i przed sobą. Tweed mógł więc na spokojnie widzieć jak jej jasnoniebiesko-błękitne części – łuski, rogi i ślepia świecą delikatnie. Raz mocniej a raz delikatniej. Osttnio uczyła się nad tym panować. Niby wabiło to niektóre ryby, ale nie lubiła być aż tak widoczna.
Czekała co takiego planuje samczyk. Może chciał popolować? Ćwiczyć oddech? Kto tam wie te pisklaki.
: 11 sie 2019, 23:28
autor: Horyzont Świata
//zt
: 22 sie 2019, 22:43
autor: Fenomenalna Flądra
Kiedy odprowadziła brata do domu po chwilach spędzonych na zabawie i oglądaniu kamieni, podwodnego życia, postanowiła tu wrócić. To miejsce jakoś ją... zauroczyło? Dno jeziora jakby stało... zatrzymało się w miejscu. Zazwyczaj jest tam o wiele więcej życia, ruchu. Tutaj jednak większych organizmów jakoś brakowało. Były pojedyncze spore rybki. Nauczone już ucieczki przed pierwszym lepszym smokiem. No i maleńkie stworzonka, wielkości szpona lub i mniejsze. Szczególnie pełno ich było właśnie wśród kamyczków. Niektórych brzydzą, a innych – jak chromke – ciekawią, interesują. Nie przesadnie, ale były takie... inne.
Adeptka jednak rzuciła sobie inne wyzwanie. A propo rybek. Stanęła w wodzie, tak po kolanka z uniesioną lewą przednią łapą i zastygła. Nie poruszała chyba niczym. Ani to łapkami, ani skrzydłami czy płetwami. To jedyne co jej się kojarzyło z kamuflażem wodnym. Nauczyli ją jak robić to na ziemi. Jednak no... jako morska raczej wolałaby ryby. Gdyby tylko biedaczka wiedziała, że takie ciężkie oddychanie tworzy tak wiele wibracji. Może nawet by się zorientowała, gdyby nie była tak bardzo skupiona na każdym cieniu. Miała nadzieję, że któryś z nich w końcu przekształci się w rybkę, którą złapie i udowodni samej sobie, że potrafi upolować jakąś nawet nad wodą! Za jakąś wieczność powinno się udać. Może zesztywnieje? albo zdechnie? Nie no, chyba kiedyś jakaś przypłynie...
: 25 sie 2019, 11:30
autor: Dziadke
Jak to zwykle bywa, na odpoczynek przypłynął bardziej wgłąb lądu, robiąc sobie przerwę od polowań i innego tałatajstwa. Zrządzenie losu chciało, że Syreni akurat leżał nieopodal- nakryty trzciną, nieco oblepiony błotem oraz piaskiem, w dodatku z kawałkiem jakiejś siatki na końcu ogona. I tak, widział też nieznajomą ziemną, którą obserwował z początku z zaciekawieniem, a później ze znudzeniem, domyślając się, że coś próbuje ćwiczyć- pływanie? Skradanie się? Nie będzie wiedział póki nie zapyta.
Ale w tych trzcinach nad brzegiem było tak wygodnie... i ciepło! Nie to, co na dnie oceanu, gdzie często dochodziło do walki o odrobinę wyższą temperaturę żeby nie zamarznąć.
Ostatecznie jednak, wylazł. I strząsnął z siebie cały ten brud.
– Mmm! Rybke! Co gadzik robi tak długo w woda? Hm? Tak stojąc, gadzik nie złapie rybke. Nie, nie.
: 25 sie 2019, 22:14
autor: Fenomenalna Flądra
Trzeba przyznać, że Chroma wystraszyła się nie widząc znajomego. Słysząc ruch dużego stworzenia przeszły ją niemałe ciary i szybko, niemal skacząc odwróciła się w stronę źródła dźwięku. Nie planowała ucieczki. Ba! Planowała nawet zmierzyć się z tym dużym czymś. Niestety ku jej zaskoczeniu był to smok. Potrafił podejść tak blisko bez wydawania żadnego dźwięku? Niesamowite.
– Zazwyczaj raczej łowię pod wodą, jakoś mi tak łatwiej. Chciałam... przećwiczyć na płytszych wodach. – Odpowiedziała chłodno. W wyższych partiach rzek raczej nie było innej opcji niż polowanie nad wodą. Tym bardziej że Chroma była już kawałem smoka. Może i nie wysoka ale nieco szersza niż zwykłe morskie. Dużo mięśni, masy mięśniowej... mimo że nie potrzebowała aż tyle. Nie planowała zostać wojownikiem.
Adeptka wyszła powoli z wody, już pewniejsza i bardzo ciekawa. Obeszła trochę samca, ale nie dochodząc do boku. Pociągnęła kilkukrotnie nosem i przy okazji widocznie mu się przyjrzała. To łapom, to płetwom.
– Morski jak widzę. Już myślałam że poza moją rodziną żadnych tutaj nie ma. Skąd jesteś? – Trudno powiedzieć, czy pytała o dalsze pochodzenie, czy o stado. Przez ten kamuflaż trudno jej było wyczuć jakąś woń. – Umiesz łowić na takich płyciznach? – Dodała jeszcze. Przymrużyła oczy patrząc na niego wzrokiem typu "Myślisz że umiał byś niby lepiej?". Jeśli wiedział że nic nie złapie to może powie jej co robi źle? Jak ma to robić żeby było dobrze? Domyślała się, że jeśli wypomniał to umie lepiej, ale zawsze wolała uznawać innych, nie-ziemnych za z góry gorszych od niej.
Czekając na odpowiedzi nadal zafascynowała przyglądała się jego wyglądowi. Każdy nowo poznany osobnik jej rasy był taki niesamowity! Niby inny, a jednak dzielił z nią tyle podobnych cech. Mimo swojej wielkiej fascynacji wewnątrz, nieznajomy widział jedynie lodowo błękitne ślepia, zamyślone z nieco "zobojętniałym" zabarwieniem przeskakujące z jednej części ciała na drugą.
: 26 sie 2019, 14:51
autor: Dziadke
Na płytszych wodach. Ehe. Kłamie jak z nut- od wymówka żeby się nie przyznać do nieporadności. Syreni jedynie lekko pokręcił głową, choć z jego wyrazu pyska niewiele można było wyczytać... najpewniej dlatego, że cały był pokryty błockiem. A może nadinterpretował to, co robiła młoda smoczyca?
Wtem bez żadnego ostrzeżenia, smok wytrzepał się na boki jak pies po kąpieli w kałuży, rozchlapując muł, piasek i wodorosty we wszystkich możliwych kierunkach. Kawałek sieci rybackiej wylądował nieopodal łap Tradycyjnej, a zaraz obok niego ogromny kłąb glonów.
Nawet mimo przyspieszonego czyszczenia, morski dalej był brudny, ale teraz w świetle słońca jego barwa uległa zmianie z czarnej na niemal świetliście turkusową, jawiąc się refleksami.
– Mmm! Rybke! Jeśli gadzik chce uczyć łowić rybke, to musi być jak rybke. Jeśli nie chce być jak rybke, to nie może rybke. Rybke nie być pół zanurzona, tylko cała zanurzona. Tak gadzik łowić kałamarnice na dnie ocean, chwytał lewiatany i dziaba-dziabał okonki po rzeka-jeziora naziemiec. Tak, tak. Gadzik musi nauczyć, że dobre skryto-chowanie podstawa. Co to za skryto-chowanie kiedy gadzik być dla rybke jak konar drzewa w środek pole? No bez sensu! Okropnie bez sensu! Ale Syreni Śpiew może pokazać-uczyć, jeśli gleba-gadzik się najpierw przedstawi i zapłaci kamyczke, bo kamuflaż rzadka sztuka. Tak, tak. Nikt nie być lepsza skryto-chowanie i morska połów od Syreni. Nie, nie. Syreni nauczy-przeszkoli, że ty złowić każde rybke. I żadne rybke nie uciec jeśli gadzik zrobi dobrze jak Syreni pokaże-nauczy. Mhm!
Tak, tak!
: 26 sie 2019, 22:04
autor: Fenomenalna Flądra
Chromę nie brzydziły resztki kamuflażu. Wyglądała na kompletnie nieporuszoną otrzepaniem się czy fragmentami obok niej. Taki już był, że zawsze trzeba było się brudzić. Nie lubiła tego bardzo, ale już się przyzwyczaiła. Samiec jeszcze bardziej spodobał się jej, gdy zobaczyła go w kolorze. Piękny turkus, widać że ten morski był stworzony do łowiectwa wodnego.
– Ty to masz szczęście, dostęp do dna oceanu... Takie przygody! – Chroma widocznie posmutniała. Bardzo by chciała mieć możliwość łowienia w morzach, oceanach. Delfiny, rekiny, wielkie ławice i być może nawet rafy koralowe! To wszystko brzmiało tak cudownie, ale jedynie z opowieści. Matka pochodziła jedynie z głębokich jezior, a tata podobnie jak ona był z Ziemi. Szkoda, że nie mają dostępu do takich ogromnych zbiorników...
– Oh, jestem Chroma, od jakiegoś czasu zwana też Tradycyjną Łuską, z Ziemi. – Opamiętała się dopiero, gdy jej przypomniał swoimi słowami. Dla normalnego pozastadnego nie byłaby taka otwarta ale no morski, morski! Z niemal każdym czuła się prawie jak rodzina! W końcu zapewne rozumiał typowo płetwiaste sprawy, których lądowcy nie znali. Na pewno również dzielił podobne, podwodne zainteresowania. Te historie, nawet nie zastanawiała się czy były prawdziwe. Jej pyszczek po prostu sam sie delikatnie otwierał słuchając o tym, a oczy iskrzyły zaciekawione. Z spokojnego, chłodnego smoka jakoś za-szybko zmieniała się w całkowicie inne stworzenie.
– Rzeczywiście idealnie się przede mną schowałeś na lądzie. Byłabym wdzięczna, jeśli pokazałbyś mi jak się lepiej ukrywać. Czy to w wodzie, czy na lądzie. Niestety nie mogę polować w oceanach i czasem jestem zmuszona robić to w lasach. Jednak... mimo wszystko wolałabym skupić się na rzekach i jeziorach jeśli można. – Uśmiechnęła się. Tak, panie i panowie! Chroma jest miła i uśmiecha się do kogoś spoza Ziemi! I to szczerze! Dzisiejszy dzień najwidoczniej był jakimś wyjątkowo cudownym dniem. Zaraz ryby zaczną wylatywać z wody prosto do ich pysków! Jeśli ona jest miła dla dopiero poznanego smoka – naprawdę wszystko jest chyba możliwe!
– Z kamieni mam... coś takiego. Wystarczy? – Podeszła do torby wyciągając Szafir. Niebieściutki, pasował do ich kolorów. Miała też ukryty onyks, ale jakoś wolała go zostawić dla siebie. – Rybke ważniejsze od jakiś błyskotek. – Dodała po chwili kładąc klejnocik przed Wodnym. Wypowiedziała to ponownie nieco bardziej spoważniała, kiwając do niego delikatnie głową. Kamienie raczej nie były dla niej zbyt ważne. Ani nie mogła już poprosić o nauki u nauczyciela, ani w świątyni boskie moce nie chciały jej wymieniać ich na ryby tylko jakieś zwykłe mięso. Wreszcie do czegoś się przyda chociaż jeden.
: 26 sie 2019, 23:32
autor: Dziadke
– Mmm! Gadzik całe życie ocean. Wykluty w ocean, przyjęty przez morskie koczuj-płyń stado i ono przygarnąć i nauczyć polować na rybke. Tak, tak. Ale nie być dobrze, bo poza Nazuz i Wielka Szaman Glonożuj Pierwszy Który Wynalazł Gałonź każdy niemiły i chcieć zabić jak ty nie dać rybke. Dlatego gadzik teraz Woda w Wolne Stada i mieć własny kawałek ocean i tyle rybke ile wyłowi, tyle mieć rybke w jasknia i gnacik na trofeum. Tak, tak.
Rzekł, po czym nieco chciwym gestem zagarnął szafir ogonem, po czym unosząc go lekko hakiem kończącym tenże ogon, podsunął go sobie pod nos, niemal zahipnotyzowany pięknem klejnotu. Momentalnie schował jednak kamień, przypominając sobie, że ma do spłaty dług wobec stadnego skarbca i wszelkie świecuszka musiały pójść do zwrotu. Mina mu nieco zrzedła, ale słusznie. Otrzymał zapłatę, więc teraz wywiąże się z obietnicy.
– Gadzik Chroma powie co wie o skryto-chowanie. Co możemy użyć żeby schować przed ofiara albo drapieżnik? Gdzie możemy chować, a gdzie lepiej nie? I dlaczego nie? I jeśli znaleźć dobre miejsce do chowanie, to czego unikać przy kamuflaż? A co dobre dla kamuflaż? Gadzik rozejrzy dookoła. Co może skryć-schować gadzika na ziemia, kiedy ten czai na rybke? Na okonka na przykład? Gadzik powie co myśli, a Syreni będzie prostować-mówić i potem pokaże dobre sztuczke na dziaba-dziab rybke. Tak, tak.
I tak powiedziawszy, wziął do łapek kilka wiązek trzcinki i zaczął z nich... pleść. Co takiego, Tradycyjna zapewne miała się za chwilę dowiedzieć. Na ten czas morski lustrował ją przenikliwym spojrzeniem błękitnych ślepi, a po dłuższej chwili milczenia urywanej szelestem przeplatanych trzcinek, grzebień na grzbiecie morskiego gwałtownie się napiął, zdradzając, iż ten jest zupełnie przytomny, czujny i czeka na odpowiedź.
: 29 sie 2019, 21:48
autor: Fenomenalna Flądra
Chroma uważnie słuchała słów "Gadzik". Powtarzał to tak, jakby to było jego imię. Więc zamiast Syreniego, to właśnie Gadzik powoli kodował się w jej pamięci.
– Co największego Gadzik upolował? Tutaj, albo tam, skąd pochodził? Widział kiedyś te... "Płetwale?" Słyszałam że są ogromne! – Jej słowa brzmiały bardzo niepewnie. Nie wiedziała czy było mu tak wygodniej rozmawiać "jak Gadzik z Gadzikiem", czy jednak wolałby rozmawiać z kimś bardzo tutejszym, tak normalnie.
Szybko jednak z tematu morza przeszli do nauki. Tutaj jej skupienie osiągnęło maksymalną wartość. Uważnie słuchała nie tylko pytań ale i reszty wypowiedzi. Następnie skinęła głową i tak jak powiedział Gadzik – zaczęła się uważnie rozglądać po okolicy. Po drzewach, trawach, wodzie i dnie zbiornika. Chwilę potrwało zanim zaczęła mówić.
– Wiem, że to bardzo ważna umiejętność dla łowcy, bo dzięki niej mamy większe szanse, że ofiara nas nie zauważy, kiedy będziemy się do niej podkradać. Będziemy zlewać się z otoczeniem. Z jego wyglądem i zapachem.
Takie chowanie to nie tylko oblepianie się i nacieranie, ale również poruszanie się w odpowiedni sposób. W końcu biegający krzak w lesie też może być trochę... podejrzany. – Odpowiedziała. Większości w sumie uczyła się sama poprzez doświadczenie z życia. Z głębi jeziorka albo podążając za jaszczurkami w lesie. Dużo tego było, ale podobnież praktyka jest najlepszym sposobem na naukę!
– Zależy gdzie. Nie wszędzie rośnie to samo. Najlepiej jednak zawsze zmoczyć ciało. Błotem, albo inną najlepiej, gęstą cieczą. Mułem z dna?
Potem zebrać to, co jest w pobliżu. Trawa, wodorosty, liście. Byle nie suche, i oblepić się nimi, wytarzać w nich... jak kto woli. Można też przylepić jakieś gałęzie, albo korę z drzew. To wszystko zamaskuje nie tylko wygląd ale też zapach! – Odzywała się nadal trochę niepewnie. Tak jakby była pewna, że zaraz jej przerwie, że mówi coś źle. Trudno mówić teorię, kiedy dopiero własną się tworzy, bo innej nie poznała.
– Przy skryto-chowaniu próbowałabym się ukryć za czymś. Za krzakiem, drzewem, skałą. Czymkolwiek, co by mnie zasłoniło przed wzrokiem ofiary. Równiny, albo ogólnie otwarta przestrzeń może być bardzo problematyczna. Wtedy co najwyżej jakieś krzaczki, albo wyższa trawa. – Odezwała się ponownie po dłuższej przerwie. Przy okazji... strasznie dużo zadał jej tych pytań. Już nawet nie wiedziała, czy odpowiedziała na wszystkie. Na szczęście on raczej będzie pamiętał i powie jej, jeśli coś jej się zgubi. – Czajenie się na rybke chyba nie będzie jakieś bardzo inne od tego na lądzie, jeśli chodzi o maskowanie się. Jeśli chodzi o płytkie rzeki to stanąć w jakimś miejscu, które zasłoniłoby łapy i stać nieruchomo, ewentualnie oblepionym otoczeniem nad powierzchnią. W głębszej wodzie raczej byłoby podobnie. Mało ruszania, mało drgań wody. Może zaplątać się w jakieś wodorosty? Glony? Przyczaić w mule? – Na pełen etat nie próbowała polowania pod wodą. Może czasem jej się pojedyncze udawały, ale Chroma chciała robić to częściej. Do takiego stopnia, by móc rybami wykarmiać głodne smoki.
I nastała cisza, która chyba wystarczająco sygnalizowała, że skończyła.
: 03 wrz 2019, 14:07
autor: Dziadke
Siedział i uważnie słuchał. Niestety, w stosunku do tego, czego nauczał morski, wszelka wiedza młodej ziemistej była zbyt ogólna. Tak jak większość nauk prowadzonych tutaj pod barierą, zresztą. Naziemcy umieli, ale sprawienie by inni umieli pozostawiało nieco do życzenia.
– Czajenie na rybke kiedy jest się na lądzie, bardzo różni od skryto-chowania normalnie używane przez naziemiec. Ale kiedy gleba gadzik szuka ofiara, musi mieć dobre miejsce. Tak, tak. Dobre miejsce by czekać na ofiara być zarośnięty brzeg jeziora. Im bardziej busz-busz, tym lepiej. Dobre miejsce na ofiara, to dobre rybke. Dobre miejsce być też dno morze, ale jeśli gadzik nie umie oddech-woda, to może próbować plaża-wydmy nad morze albo chaszcze wzdłuż rzeka- zwłaszcza kiedy kręta, a nie prosta. Kręta rzeka mieć zagłębienia gdzie często chować rybke. I dużo sitowie. ALE jeśli gadzik szuka sposób na łapanie rybke będąc ląd, jest bardzo ciekawa sposób. Tak, tak.
Morski podszedł do brzegu, zbierając po drodze możliwie najwięcej chaszczy, suchych pędów roślin, ale także dłuższych gałęzi rzuconych tam i ówdzie przez prąd rzeki, tudzież wiatr. Zaraz potem wszystkie te elementy zaplótł w jedno, wielkie chuchro wyglądające jak prowizoryczny chochoł i ułożył nad nieco bardziej stromą częścią brzegu- dokładnie tam, gdzie nie było plaży, lecz niemal prostopadły spad wprost do wody. Następnie prawą łapę wytarł z całej siły o wodną roślinność i zanurzył nie tyle w wodzie, co w piasku, pozwalając aby kwarcowa powłoka pokryła w całości jego błoniastą łapkę.
– Gadzik musi pamiętać, że rybke nie głupie jak myśleć naziemiec. Rybke nie tylko dobrze węszyć, ale też patrzeć, więc naziemiec nie powinien wystawać nad gleba dalej niż potrzeba, ale też być schowanym. Tutaj miejsce dobre, bo nie być gładkie zejście do woda. Jak być strome, ofiara nie spodziewać, że coś przyjdzie z ląd. I jak łapke zagrzebana i śmierdzieć, to nie odróżniać od stara konar co leżeć długi czas w woda. I wtedy podpływać. A jak podpływać, to gadzik móc zrobić "DZIABAS" łapke w góra-góra i rybke być gadzik. Tak, tak!
I równolegle z tymi słowami, samczyk poderwał łapę ku górze wzbijając fontannę wody, a wraz z nią kilka malutkich sztuk rybek, które akurat wpłynęły mu w zasięg pazurów i wylądowały na trawie.
– Teraz gadzik spróbuje. Metoda dobra. Tak, tak. Ale im większy prąd, tym często więcej rybke i nie da rady każdej złapać. No i uważać trzeba, bo woda móc porwać jak nieostrożnie.
: 05 wrz 2019, 22:53
autor: Fenomenalna Flądra
Chroma pokiwała potakująco łbem starając się gąbką przyswajającą wiedzę. Na szczęście "teorii" typu gdzie, co, kiedy, czym, było bardzo niewiele i mogli na spokojnie przejść do momentu związanego z samym łowieniem. Gdzie i w co atakować, jak stać, aby nie było widać. I tym razem nie chodziło o ogół, ale o rzeczywiście to miejsce, jak to powinna robić tu i teraz. I to jeszcze z korektami Syreniego.
Widząc jak wyrzuca małe rybki z wody podeszła do nich. Skakały jak głupie, dusząc się na powietrzu. Nabiła jedną na pazur i wciągnęła jak malutką kluseczkę. Następnie resztę szponami, bardzo delikatnie wrzuciła do wody.
– Niech podrosną, albo nakarmią te, które będą duże i smaczne. – Mruknęła. Nie lubiła takiego zachowania. Rozumiała, że chciał jej pokazać co i jak, ale czemu ich nie wrzucił z powrotem jeśli nie planował ich wsunąć. Nie mogą tu leżeć i gnić, trawie to niepotrzebne. Mogą się przydać czemuś większemu, smaczniejszemu.
Jednak jednak, trzeba się skupić na nauce a nie. Jak będzie teraz mu wytykała wszystko to jeszcze zażąda więcej kamieni i będzie miała problem ze swoimi nie-bogatymi zapasami.
Podeszła więc do rzeki od strony klifu, tak jak jej powiedział. Odwróciła jeszcze pysk w kierunku Syreniego z niepewnym grymasem. Szybko jednak zatrzęsła płetewkami przy policzkach i wróciła do... próbowania. Natychmiastowo ułożyła się tak, jak Wodnisty. Tylne łapy były bardziej z tyłu dzięki czemu jej grzbiet obniżył się względem podłoża. Wystawała coraz mniej do góry, a więc według tego, co mówił nauczyciel – była mniej widoczna dla ryb. Następnie spojrzała się na wodę, dno, roślinki które tam rosły. Jej łeb wycofał się nieco, czubek podwyższył, a paczałki obserwowały niepewnie ciecz. Wiedziała, że temu turkusowemu się udało, ale to były małe rybki. Czy da radę tym sposobem złowić coś większego?
No cóż, trzeba spróbować nie ważne co jej się tam nasunie. Zamoczyła więc łapę w wodzie, dokładniej w wodnistych roślinach. Natarła nawet nimi łapkę, aby zapach i kolor ładnie na nią przeszedł. Następnie zanurzyła ją ponownie obok tej samej roślinki. Wtopiła się głęboko, pod piach, zasypując niemal w całości palce, a całościowo sięgając aż do nadgarstka. I czekała, gotowa żeby zaatakować pierwszą rybę. Nie ważne czy małą czy dużą. Po prostu chciała, żeby udało się złowić jakąkolwiek. I to z takim fajnym chluśnięcio-fontannem wody jak to zrobił wcześniej jej mentor. Może się nawet wtedy schłodzi, jak jej kapnie na pyszczek? Ah zobaczymy, zobaczymy.
: 11 wrz 2019, 12:25
autor: Dziadke
Pierwsza próba Chromy nie wyszła jej najlepiej. Samiczka zapomniała przede wszystkim o tym, żeby zakryć całe ciało, a nie jedynie natrzeć łapy.
Mimo wszystko, w milczeniu obserwował jak jej idzie. I niestety, w momencie wyrzucenia łapy celem pochwycenia zdobyczy, mała ławica rybek czmychnęła we wszystkich możliwych kierunkach, pozostawiając małą z niczym. A to dlatego, że potencjalna zwierzyna przywykła do otaczającej jej fauny i każdy, nawet najdrobniejszy element jaki wystawał, mógł płoszyć. W tym wypadku, byłą to po prostu śmierdząca łapkę wyzierające nad stromą, ale gładką powierzchnię brzegu.
– Mmm... gleba-gadzik zbyt widoczny. Tak, tak. Gadzik musi się nakryć jakieś siano. Ale to Chrom-Chroma będzie pamiętać, bo reszta dobrze. Czasem jednak gadzik nie może skryto-chować tak jak ćwiczymy teraz, bo nie być nigdzie roślina, tylko wszędzie piach oraz kamień. A na przykład zamiast rybke, na plaży będzie morski ptaszke albo inny żółwik czy raczek co go gadzik może dziaba-dziabnąć. Co wtedy? Jak gadzik schowa?
: 13 wrz 2019, 11:00
autor: Fenomenalna Flądra
Syknęła cicho kiedy rybki uciekły. Jej wzrok szybko jednak powrócił na Syreniego i nieco się uspokoił. Wytrzepała łapę, aby przyszykować się do kolejnego zadania. Skinęła łbem. Czyli teraz plaża? Gleba? No cóż, chyba nie może być tak trudno...
Chroma wskoczyła do wody, nie zwracając uwagi, czy małe rybki tam nadal są, czy nie. Starała się załapać również muł, ale głównie zalać całe swoje ciało. Następnie stanęła na piachu nieco dalej. Położyła się na nim i przeturlała najpierw w jedną, a potem w drugą stronę. Piach przylepił się do jej boków. Skrzydła trzymała blisko siebie, aby nie odstawały za bardzo. Podobnie płetwy, złożyła je, aby trzymały się ciała. Następnie łapą wspomogła dalszy kamuflaż obsypując piachem każdą część ciała, która była odkryta. Obniżyła się na łapach, kładąc w piachu, wtrzepując się do niego i przykrywając, pomagając sobie ogonem. Chciała, aby wyglądała na jak najbardziej naturalną górkę. Uspokoiła oddech, przymrużyła ślepia.
To była pierwsza poza, jakby zwierzątko chciało do niej podejść, a nie ona do niego.
Rozłożyła skrzydła zalepiając piachem od spodu, a to, co nie spadło z niej jak się zakopywała, zostawiła na ciele. Powstały góry piasku na skrzydłach, łbie i górnej części ciała. Wciąż pozostawała na ugiętych łapkach, tuż, tuż nad ziemią. Byle nie szorać po niej brzuchem, z uniesionym ogonem i złożoną płetwą ogonową. Oddech i ślepia, tak samo jak wcześniej – uspokojone i przymrużone. Poruszała się powoli, płynnie, starając się wybierać trasę z jak największą ilością przeszkód
– Kamienie. – Dała tylko znać samcowi, że te głody i krzaki, za którymi się chowała, brała za podane w jego przykładzie "kamienie" z plaży. Starała się ukrywać właśnie za nimi przez większość czasu. W pewnym momencie stanęła w miejscu, niziutko, z delikatnie obróconym łbem – Patrzy. – Zasygnalizowała nauczycielowi że zrobiła to w razie gdyby ofiara spojrzała. Po chwili takiego zastygnięcia w miejscu i ciałem, i dechem, i ślepiami, usiadła po prostu na zadzie. Czekała na dalsze polecenia. Piasek sam powoli się z niej skruszał po dłuższym czasie. Strzepie go, gdy całkowicie wyschnie.
: 22 wrz 2019, 13:35
autor: Dziadke
Przez dłuższy czas Morska trwała w swojej pozycji z nałożonym kamuflażem. Syreni zaś obserwował jej poczynania i od czasu do czasu jedynie leniwie kręcił, lub kiwał łbem by wyrazić swoje zdanie na temat podjętych przez młodą działań.
Jednakże oszczędna odpowiedź odnośnie chowania się za przeszkodami nie zadowoliła morskiego. Ukrył na chwilę pyszczek w łapkach, ale cierpliwie nie komentował, myśląc jednocześnie ja kompleksowo odpowiedzieć uczennicy. Musiał pamiętać, że nie rozmawia z Remedium, tylko bądź co bądź, obcą, dużo młodszą smoczycą.
Mogła po prostu nie wiedzieć. Zdarza się.
– Gadzik musi zrozumieć, że samo chowanie za kamień lub konar na plaża to za mało. A jeśli nie będzie kamień? Albo nie będzie nic, za co można schować, to co wtedy? Gadzik musi wiedzieć, że dobra broń przeciw zwierzyna na ziemia-piach być kmuflaż przez dziaba-kopanie. Tak, tak! Zakopać się gadzik musi, aby ptaszke złapać. Ptaszke albo żółwik nieświadom-głupi i wpaść w pyszczke gadzik co być zakopany cały w piasek albo leżeć w przygotowany dół tak, że tylko nos albo pysk wystawać. Jesli tylko nos i pysk wystawać, gadzik móc obserwować co dookoła, wąchać i słuchać, a jednocześnie pochwycić ofiara. Jeśli Chrom-chroma znaleźć jakiś element ziemia-piach co być duża i podobna do jej kolor, czasem nie trzeba nawet piach-błoto i wodorostów by chować-kryć. Wtedy Gadzik może zwinąć w kłębek i nieco przypaść do ziemia żeby zlać z tło i być niewidocznym dla zwierzyna, co mieć dopiero przyjść na rewir.
I tak rzekłszy, trzasnął ogonem o ziemię.
– A teraz gadzik powie jakie według niego są niedobre miejsca do chowania? Dlaczego unikać? I gleba-gadzik też wykopie dół i pokaże jak zrozumiał nauka Syreni o kamuflowaniu w dół. Tak, tak.
: 22 wrz 2019, 21:57
autor: Fenomenalna Flądra
Chromka zawiodła się trochę na sobie. Miała nadzieję, że Gadzikowi spodoba się jej pokaz kamuflażu, a jednak nie zrobiła tak idealnie jak jej się wydawało. Wysłuchała więc jego słów, opinii – wszystkiego. Oj znał się znał. Dobrze, że to on ją nauczał, a nie jakiś pierwszy lepszy nie znający się łowca. Kiwała potakująco łbem na znak, że zrozumiała, co mówił.
– A zwierzyna nie spłoszy się, jak będę tak nisko, aby stopić się z ziemią podobnego koloru? W końcu nadal będę dużym czymś. Może i podobnego koloru, ale czy nie uznają tego za podejrzane bez dodatkowej warstwy na sobie? Albo bez ukrycia się za czymś? – Zapytała się. Pomijała fakt, że mało które stworzenie samo podejdzie. Najczęściej to ona będzie się do niego zbliżać i mała szansa jest na to, że podejdzie akurat w jej stronę. Chyba że w sytuacjach, kiedy nie ma innej drogi, albo kiedy chowa się przed czymś, co szuka jej. Wtedy takie sposoby rzeczywiście mogą być bardzo przydatne!
– Na pewno niedobre będą miejsca, gdzie jest duża, otwarta przestrzeń. Szczególnie jeśli jest tam krótka trawa, albo całkowity brak jej i jakichkolwiek innych przeszkód. No i twarda, sucha ziemia, skąd nawet nie pobiorę błota czy wody, aby okleić swoje łuski. Albo takie góry kamienne, bo jak nie ma źródełka w pobliżu, a wszędzie tylko kamyki i kamyczki, głośne i głośniejsze. Ani się w tym nie zanurzysz, ani się tym nie obkleisz. Jedyną opcją byłoby chowanie się za głazami, ale jeśli nawet ich by nie było to rzeczywiście mógłby być problem... – Mruknęła z widocznym niezadowoleniem. Niezależnie od jego odpowiedzi ponownie spojrzała się na piach, gotowa na zaprezentowanie swoich nadzdolności w kopaniu dołu.
Ustawiła się idealnie pomiędzy wodą z rzeki, a zwykłą ziemią, aby miała dużo piachu do dyspozycji. Za pomocą łapek zaczęła kopać dół. Starała się nie wysypywać piachu za daleko, wystarczyło, by mogła się w tym dole wygodnie niemal-położyć, na mocno ugiętych łapach. Następnie z pomocą przyszły skrzydła. Ich ruchami zmusiła piach pokrywający krawędzie dołu, aby zleciał na nią, zasypując ile tylko się dało. Resztę pomogła sobie wystającym wyżej ogonem. Ponownie drżenie nim poruszyło piach, który mniejszymi i większymi falami zakrywał samiczkę do czasu, aż nad powierzchnię wystawały jej nozdrza, ślepia i te nieszczęsne rogi. Oj jak zwykle przeszkadzały, ale miała nadzieję, że ofiara widząc takie byle dwa kikuty nie nabrałaby podejrzeń, że to wielki drapieżnik schowany pod piachem, a jedynie jakieś dwa dziwnie kształtne kamienie czy cokolwiek te chodzące mięska sobie myślą. Na sam koniec poruszyła jeszcze ogonem tak, aby i on zakrył się w piasku. I tak oto nic nie powinno wystawać na powierzchnię prócz wcześniej wspomnianych fragmentów łba. Nawet położona płetwa była ledwo widoczna. Tylko te roki. Te przeklęte, choć piękne rogi!
: 23 wrz 2019, 20:22
autor: Dziadke
Pokiwał łbem z aprobatą, gdy uczennica zadała pytanie. To oznaczało, że go słucha. No, przynajmniej na tyle, aby wyłapać nieścisłości.
– Mmm! Gadzik prawi słusznie. Tak, tak. Gadzik może być zauważony-złapany przez zwierzyna kiedy tak robić kamuflaż, ale gadzik musi pamiętać, że taka forma skryto-chowanie być absolutna ostateczność. Tak, tak. Niemniej czasem zwierzyna nie patrzeć, a gdy nie patrzeć, móc minąć. Nawet jednak, gdy gadzik chowa udając coś dużego, powinien pamiętać żeby dobrze pachnieć-smrut. Jak gadzik pachnie-smrut to wtedy ptaszke nie wyczuje, albo weźmie za padlinę. A wtedy podejdzie bliżej i gadzik może zrobić dziabas!
Bacznie obserwował jak młoda ziemna prezentuje zdolność kopania dołu. Zmieniał przy tym swoje położenie kilka razy i choć większość rzeczy byłą dobrze, tak faktycznie poroże stanowiło kluczowy problem Chromy. Ale spokojnie- na to też znajdzie się sposób.
– Mmm! Rybke! Co do terenu, to gadzik dobrze odpowiada, ale rewir zależeć od gadzik. .Gadzik górski lepiej góra, gadzik morski, lepiej morze. Ale gadzik zapomina też teren niebezpieczny jak strome skarpy, klify oraz skała wystająca nad woda lub rozlewiska gdzie prąd silny i móc rzucić gadzik o niebezpieczna przeszkoda, albo wiatr strącić z urwisko lub sprawić, że poślizgnąć. TEren niebezpieczny tak samo dla ofiara, jak gadzik. Poza tym, gleba-gadzik dobrze-chyżo kopie dół, ale musi pamiętać o różke. Różke móc być ignorowane, a czasem zdradzać w płaski teren. Dlatego dobrze, że nawet jak wystają, to obwiesić jakiś glon, luz użyć ma...ma...maddara, o!
I w tym momencie olśniło Syreniego, bo właśnie zdał sobie sprawę z tego, jakie kolejne zadanie da Chromie.
– Teraz z pomocą maddara gadzik zmienić kolor poroże, że wyglądać jak kikut drzewke, albo coś innego, naturalnego. Gadzik móc wymyślić sobie sposób w jaki chce zabarwić różke.