Strona 23 z 48
: 06 gru 2017, 13:21
autor: Aro
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Rosły zwierz, choć lubił zwiedzać tereny po zachodzie jaskrawej kuli, nie spotkał się dotąd ze świecącymi muszkami, ani nieszczególnie w ogóle przykładał uwagę do owadów. Trochę wstyd się przyznać, nawet we własnych myślach, ale wolał ich unikać, ponieważ dopóki nie słyszał uderzania ich niewielkich skrzydełek (które dodajmy, nieco go drażniły) nie miał całkowitej pewności, iż to co widzi jest rzeczywiście żywą istotą, a nie zobrazowanym przez umysł zapachem. Ciemne, chaotycznie poruszające się cętki były w jego zapachowym katalogu na pozycji spalenizny i siarki, dlatego będąc w pobliżu tych stworzeń zawsze musiał chwilę pomyśleć, przed postawieniem wniosku, że coś płonie albo wlazł po prostu w zaowadziony teren.
Wracając jednak do rzeczywistości, żółć wiązała się jedynie ze zgnilizną, z którą wbrew popularnej opinii nie miał żadnego problemu. Czym więc mogły być te świecące zadki?
...
Rozkładającą się siarką?
To w ogóle możliwe?
Raczej nie... poza tym, żeby widzieć woń, musiał ją także odczuwać, a nic nie wskazywało na którekolwiek z tych zjawisk. Aro odwrócił do nich łeb, wpatrując się w nie jak urzeczony. Rozświetlające ciemność cętki były tak śliczne, że nawet nie miał ochoty ich smakować, chociaż gdzież z tyłu głowy już tliła się taka myśl. Śledząc je swoimi złotymi ślepiami, nawet nie pomyślał, że mogłyby być wytworem jego towarzysza. Musiał sądzić, że to zbieg okoliczności i ciemna postać również nie wiedziała z czym mają do czynienia. Jednak czy na pewno?
Przez uderzenie serca nawet chciał się do niego odezwać, ale zrezygnował, decydując się jedynie na wydanie paru warknięć, burknięć i gulgotania, które w swoim umyśle podpisywał jako mruczenie. Tajemnicze dźwięki były słowami, które rozumiał tylko on, ponieważ były bardziej wyciekającym z czaszki, zdeformowanym monologiem, niż przekazem dla materialnego odbiorcy.
Jeśli o pluskaniu mowa, całkiem byłoby to ciekawe, gdyby Aro poświęcił temu jakąkolwiek uwagę. Kiedy już na czymś się skupił, a w obecnej chwili były to światełka, miał problemy z interpretacją innych zjawisk. Ale być może jego magiczny towarzysz jest bardziej czujny?
: 06 gru 2017, 13:52
autor: Popiół Przeszłości
Samczyk prawie natychmiast zareagował na ruch w widzie. Jeśli chodzi o ten żywioł był bardzo źle nastawiony. Woda już raz go prawie zabiła, drugi raz nie da się zaskoczyć. Co prawda znał parę smoków wodnych, ale nie przyszło mu jakoś na myśl że to jeden z nich. Nie czekał na atak musiał wiedzieć z czym ma do czynienia, na szczęście ilość przeżytych księżyców była na tyle liczna, a doświadczenie na tyle wykorzystane by wiedzieć dokładnie co zrobić. Czas był złotem więc pokierował sporą grupę świetlików przed tafle wody, teraz będzie mógł lepiej dostrzec zagrożenie przemieszczające się gdzieś pod wodą. Było już dosyć ciemno co dodawało sytuacji klimatu. Czarnemu nie można było zażucić nic wrogiego, po prostu w razie niebezpieczeństwa zawsze był o krok do pszodu. To dawało mu niewątpliwie przewagi w ewentualnej walce. Stał bliżej płycizny niż cienisty, warknął i swoje słowa pokierował mocą maddary w długą wodną dal. Jeżeli to coś inteligentnego i neutralnego to albo się oddali, albo pokaże, kto wie może nawet odpowie. Jego ton zawsze był chłodny i poważny. Póki nie widział z czym ma do czynienia gotowy był na wszystko. W końcu też ujawniła się treść poniesiona wiatrem. "Kim kolwiek jesteś pokaż się. " Może zabrzmiało to ostro, ale nie było innego wyboru. Młody przyszły piastun był nadzwyczaj odpowiedzialny, a jego ślepia jeszcze bardziej błyszczały na srebrno. Tak to fakt, zabrzmiało to jak rozkaz, ale zbyt wiele krwi już się przelało. Od misji z nierzyjącymi potworami nic go raczej nie zdziwi. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z własnego wizerunku, kto kolwiek to był była luda szansy, że nie jest groźne. A co jeśli jest to malutkie i się boi? Z lekką niepewnością wysłał następny przekaz. "Przebywamy w pokoju, łączę się z innymi smokami w wielką rodzinę i każdy jest mile widziany" Pomimo dobrych chęci lęk przed żywiołem był silniejszy i gdy tylko coś się poruszyło zaczął ostrzegawczo warczeć. Jego szponki zacisneły się mocno na piasku na wypadek gdyby to coś chciało go do wody wciągnąć. Ogon był blisko cienistego pisklaka, Nocny miał wszystko pod kontrolą... przynajmniej miał taką nadzieję... Spięty, czujny i przerażony dawnymi wspomnieniami był w stanie nawet zabić w obronie młodych. To jego misja, to jego przeznaczenie... jego życie.
: 06 gru 2017, 15:31
autor: Tropikalna Łuska
Na widok świetlików istota cofnęła się niżej, do głębi, gdzie światło tych małych istotek nie było w stanie ją oświetlić. Po jakimś czasie z wody wystrzeliło coś między falą i gejzerem. Jakby splunięcie wody z niej samej. Rozproszyła ona twór nocnego, który zniknął. Istota chyba nie chciała światła. Przez kilka uderzeń serca był spokój. Jakby dziwne coś spod wody po prostu zniknęło.
Jednak tak nie było.
Plum.
Spod tafli wody wynurzył się ostro zakończony, ciemnogranatowy, nieco wyblakły nosek. Odstawały z niego wąsy. Nie było widać jakie są długie, bo były zanurzone w wodzie. Wyglądał jak sum z dziwnym pyskiem. jednak był większy. Trochę. Nawet więcej niż trochę. Gdzieś dalej znowu plumnęła woda, gdy granatowy ogon z dwoma rzędami płetw wysuną się na chwilę, przemierzył odcinek około pół ogona i znów się zanurzył. Stwór nic więcej nie robił, ponownie czekając na ruch smoków z plaży.
: 06 gru 2017, 17:52
autor: Aro
Czyżby je przestraszył? A może nie zamierzały zatrzymywać się przy nim, jak te przeciętne owady, którym nie zależało na dokładnym zbadaniu przedmiotu wokół którego latały? Aro powiódł za nimi wzrokiem, gotów tępo za nimi podążyć, gdyby wcześniej nie rozeznał się w otoczeniu i tym jak zimna i nieprzyjemna jest woda, nad którą zawisły. Nieco zawiedziony, ale wciąż ciekaw ich zachowania wpatrywał się, jak przemierzają drogę nad taflę, jakby próbowały coś oświetlić. bezskrzydły wytężył wzrok, choć na moment z transu wyrwał go cichy warkot. Wspomniałem, że łatwo było ściągnąć jego uwagę, tak żeby nie przejmował się otoczeniem, lecz istniały pewne bodźce, wpisane gdzieś głęboko w instynkcie, które uaktywniały czujność. Niepewny tego, skąd u nieznajomego pojawiła się wrogość, powoli się od niego odsunął, na moment skupiając wzrok na jego ciele i ewentualnych gestach, które miałyby zdradzić, że zamierza go zaatakować.
Ale nic nie wskazywało na to, że ciemnołuski kierował swoje zdenerwowanie właśnie ku niemu. Czyżby irytowały go te świecące owady? Przypomniawszy sobie o nich, Aro znów zerknął w kierunku wody, gdzie istotki żyły jeszcze przez chwilę, nim... woda ich nie zaatakowała? Nie miał pojęcia, że... ciecz potrafi robić coś takiego. Na szczęście nim zapędził się w swoich bezsensownych teoriach, taflę przebił ciemny, ozdobiony wąsami nos. Ciekaw tego zjawiska fiolet podszedł ze dwa kroki bliżej, tak by brzeg wody znalazł się zaledwie kilka szponów od jego łap. Kto to, dlaczego się nie pokazuje?
Aro spojrzał krótko za siebie, dla upewnienia że nieznajomy nadal jest obok. Nie czuł się przy nim bezpieczny, lecz i tak czyjaś obecność zwiększała ogólny komfort. Kluczem była komunikacja.
...
Plum, plum, smok plasnął ogonem o powierzchnię wody przed sobą.
: 06 gru 2017, 18:11
autor: Popiół Przeszłości
Nocny popatrzył na całe zajście, podszedł bliżej, ale jednak woda i tak nie była głębsza niż jego młode szponki na skrzydłach. To coś zaatakowało światełka, czyli może być wrogie. Stanął w pozycji obronnej, był blisko cienistego, jakoś zawsze w obecności pisklaków czuł się za nie odpowiedzialny. Dla niego mogło być ciemno, nie miał z tym problemów, w jego legowisku było zimno, ciemno i była tam nawet woda. Po pysku istoty można było wywnioskować, że to nie ryba ani żadne inne bezmyślne zwierzę. Była cisza, jeżeli to coś byłoby pozytywnie nastawione nie chowałoby się, chociaż z drugiej strony ukazało kawałek siebie. Jakiś początek był tylko co teraz? Cienisty dotknął tafli wody i znowu ten odgłos, tak podobny do plumkania tego czegoś w wodzie. Może to jakiś dialekt? Nowy język... Z pyska czarnego uwolniło się ciepłe powietrzę i gwizd. Cichy, długi, jednotonowy... Wpierw wybada na czym stoi, przeanalizuję, a potem zrobi następny krok. Teraz skupił się na bezpieczeństwie cienistego i wszystkich innych czynnikach które mogłyby dać ślad dla Nocnego. Trop do rozwiązania tej dziwnej zagadki, użył wszystkiego co posiadał, wzroku, słuchu, węchu. Nigdy nie przywiązywał wagi do siły, najważniejsze były umiejętności psychiczne i wytrzymałość... Grube łuski raczej nie były pomocne, ale przy walce to co innego. Oby do tego nie doszło...
: 06 gru 2017, 21:02
autor: Tropikalna Łuska
Patrząc na pyszczek stworzenie nie było raczej bardzo duże. Może coś kolo jednego, ewentualnie półtorej ogona. To nadal sporo, ale nie było jakimś wielkim bydlakiem co na raz hapsnąłby smoka gdyby ten się nie bronił. W odpowiedzi na plumkanie istota nieco się cofnęło. Jak ryba, gdy ktoś był głośno w pobliżu wody. Jednak to coś się nie spłoszyło. Jedynie trochę cofnęło i zanurzyło. Następnie ponownie wynurzyło szybko ostry czubek i wąsy. Po chwili również pojawił się ogon z odpowiedzią.
Plum plum.
Następnie był ruch nocnego. Na gwizdnięcie istota zanurzyła się ponownie, jednak po to by po chwili wydać z siebie głośny, buczący, nieco groźnie brzmiący dźwięk. Czy miał tak brzmieć? Może to coś nie umiało inaczej? Po donośności, głębi i każdym innym czynniku dało się łatwo wywnioskować że nie był to smok. Ani żadne chowające się lądowe stworzenie. To było coś wodnego i do wody przyzwyczajonego.
Następnie dziwne coś znowu zniknęło pod powierzchnią. Pojawiło się po chwili jeszcze dalej i po łuku przepłynęło bardzo szybko do wcześniejszego miejsca. Płetwa widoczna w tym czasie na jego granatowym grzbiecie, podwójna, przecinała wodę z charakterystycznym dźwiękiem. Długie szuuu, kiedy woda podbijała się o płetwę do góry i chluuus, kiedy zamykała się za nią. Wszystkiemu towarzyszyły fale. Nie duże, ale jedna z nich wpływając na ląd ochlapała nieco Nocnemu pyszczek. Aro zaś poczuł jak woda na chwilę podmywa jego łapki. Dosłownie na uderzenie serca. Chłodna, nieco nieprzyjemna. Podobnie jak u Nocnego.
A ostro zakończony łepek nadal wystawał nad taflę wody.
: 16 gru 2017, 10:57
autor: Aro
// przepraszam za zwłokę, już powracam z niezgłoszonej nieobecności q-q
Miał do niego iść? Czy mógłby? Na drodze stała mu woda, jednak w obliczu ciekawości trudno ją było postrzegać jako przeszkodę. bo cóż takiego strasznego jest w tym chłodnym żywiole, skoro inni poruszają się w nim tak zwinnie? Może sam powinien spróbować, przejść się po tej tafli, aż nie dotrze do podłużnego, porozumiewającego się poprzez buczenie i plumkanie stworzenia? Przez zaopatrzony w szare, zdeformowane rogi łeb nie przetoczyły się żadne logiczne procesy myślowe dotyczące zachowania bezpieczeństwa, czy też nawet odruchowy lęk przed utonięciem, skoro nie potrafił pływać. Jakże zdolny do komunikacji Aro nie chciał tracić kontaktu z wąsaczem, więc nie do końca świadomie, postanowił się poświęcić. Ruszył energicznie w jego kierunku, na przemian ciągnąc albo uderzając ogonem za sobą, jakby nie zamierzał zaprzestawać tego wysoce rozwiniętego sposobu wymiany informacji. Prędzej czy później ląd osunął mu się spod łap, witając Aro chłodnym objęciem, sięgającym aż po połowę jego pomarszczonej szyi. Tam, czyli dobry ogon od brzegu, samczyk zatrzymał się i spróbował powtórzyć gwizd swojego towarzysza. Ten zupełnie mu nie wyszedł, przypominając bardziej wysoki, bulgoczący warkot, chociaż w uszach bezskrzydłego brzmiał całkiem poprawnie. bardziej od świadomości, że otacza go żywioł którego się boi, interesowała go odpowiedź wąsatej ryby której niski, kojący głos od razu polubił.
: 16 gru 2017, 11:11
autor: Popiół Przeszłości
To było strasznie nieodpowiedzialne, ale co mógł się spodziewać po pisklaku i to z cienia. Kiedy młody się zanurzył serce Nocnego mocno zabiło, kiedyś sam się o mało nie utopił w ten sposób, ale teraz czas wypełnić obietnice którą złożył dawno temu. Pobiegł w zimną toń, zanurkował, na szczęście i tu maddara bardzo się przydała. Skupił się i po chwili wodę oświetliło stado maleńkich złotych rybek, były na tyle odporne że byle fala ich nie zniszczy. Tak to odbił się skrzydłami tak by wpłynąć pod małego ciemnego smoka. Tu przydała się zwinność którą zdobył w lataniu i akrobacji z chmurami. Po małej chwili on i cienisty wynurzyli się na powierzchnie. Teraz to się obaj wkopali jak śliwki w kompot, teraz to nawet Nocny się obawiał. Strach najpewniej by go sparaliżował, ale wiedział że nie może nie teraz. Ważniejsze od strachu było bezpieczeństwo pisklaka. Takim to sposobem obaj płynęli, jakby coś nieoczekiwanego zagroziłoby pisklakowi czarny był gotów wybić młodego ogonem na brzeg. Nocny nie cenił swego życia ponad innych, zawsze on był na szarym końcu. Nic innego mu nie pozostało, tylko wierzyć że istota z wody na prawdę jest nie groźna. W ostateczności przywoła wołaniem umysłu swoją lubą i wszystkich których zna. Na pewno ktoś im pomoże, teraz skupił się na wytropieniu wodnego. Dzięki małym rybkom miał te coś ciągle na oku. Tu było jeszcze za płytko by wodnisty mógł zrobić starszemu od siebie smokowi krzywdę. Sądząc po wielkości pyska z wąsikami obcy nie mógł być jakoś szczególnie duży. Teraz zwrócił się bezpośrednio do cienistego. "W porządku? Widzę, że ci zależy aby poznać przyjaciela...." To był zły pomysł, ale miał przecież po wsze czasy wspierać młode smoki nawet za cenę życia, miał tylko nadzieje że nie przypłaci tego życiem ani swoim i tak naderwanym sumieniem. "Popłyniemy do niego razem zgoda?" Jego łapy na prawdę drżały, bał się jak nigdy do tond. Widział co woda robi ze smokami które wpakowały się w nią bez wiedzy co i jak. On na szczęście umiał pływać, wystarczyło tylko opanować lęk, a to było takie trudne. W końcu zdeterminowany ruszył, łapa za łapą, jak bogowie na to patrzyli to niech mają ich w opiece....
: 17 gru 2017, 21:41
autor: Tropikalna Łuska
Bestyjce z wody najwidoczniej nie spodobał się wasz plan. Kiedy dostrzegła jak młody się zbliża zaplumkała jeszcze kilkukrotnie ogonem, by następnie schować się w głębi Zimnego Jeziora. Bardzo długo trwała cisza, którą przerywała tylko woda uderzająca co jakiś czas o ciała smoków stojących głęboko w zimnej wodzie. I tak oto staliście. Trwało to dość długo, że nawet taki bliski pisklakom opiekun mógłby mieć myśli, by zabrać pisklę, aby nie pochorowało się w niemal lodowatej cieczy.
Jednak wtedy, po tym jakże długim oczekiwaniu, usłyszeliście coś. Był to niesamowicie głęboki, niski dźwięk. Już nie przypominający tego, jaki wydobywał się z małego, wąsatego pyszczka.
A propos niego, znów się pojawił. Bardzo daleko, ale zauważyliście go. Ponownie plumkał. Było to dobre kilkanaście ogonów od was, a więc taki biedny Aro sam już by się do niego nie dostał.
Co z Nocnym? Może on go podwiezie? Albo sam popłynie na spotkanie?
Niestety pyszczek znowu zniknął. Wystarczyło kilka uderzeń serca. Dostrzegliście po krótkiej chwili szeroką sylwetkę zbliżającą się od boku, przez płyciznę, szorującą mocno po dnie, podnosząc muł i ziemię/piach/inne cosie pokrywające dno w górę i zasłaniającą go niemal w całości. Przepłynął za wami. wielką gracją i szybkością dorównującą, a może i przewyższającą smoki morskie. Następnie znowu zniknął.
Z głębi wciąż było słychać niskie i te nieporównywalnie bardzo niskie dźwięki. Naprzemiennie raz jeden, a raz drugi.
: 21 gru 2017, 12:28
autor: Aro
Czyżby tych potworków było więcej? Obecnie poza logiką Aro mieściło się to w jaki sposób miałby sobie z nimi poradzić, ponieważ ten ograniczony samiec ledwie radził sobie z podejmowaniem decyzji tak by sobie samemu nie wyrządzić szkody. Mowa oczywiście o pomyśle wchodzenia do wody, zdecydowanie zbyt pochopnym, o czym przekonał się gdy spod jej powierzchni uwolniło się niskie buczenie, a nieznajomy smok, czy też wąsata ryba przemieściła się o kolejne kilkanaście ogonów. Oba te czynniki, stale uciekającego celu, jak i piękny, choć napawający niepokojem dźwięk, uaktywniły w końcu świadomość Aro, która zaczęła boleśnie przypominać mu, że nie znajduje się w miejscu do którego wszedłby w pełni przytomności. Przerażony otaczającym go zimnem, jak i prawdopodobieństwem że coś czai się na nich w wodzie, w dzikim odruchu sięgnął ciemnej wysepki, wyłaniającej się z nieprzyjemnego otoczenia. Nie rozmyślał długo skąd wzięła się tuż obok niego, ani dlaczego miała zielone oczy, marzył jedynie o wdrapaniu się na jej grzbiet, gdzie poczułby się choć trochę bezpieczniejszy. Choć ciemnołuski postrzegał go jako pisklę, którym w istocie jeszcze był, nie zmieniało to faktu, że nie był wcale taki maleńki i jeśli w szaleńczym popłochu i wymachiwaniu ostrymi szponami udałoby mu się wdrapać na towarzysza, zająłby praktycznie cały jego grzbiet, co raczej nie ułatwiłoby mu pływania, czy utrzymania się na powierzchni.
: 21 gru 2017, 17:38
autor: Popiół Przeszłości
Samczyk popatrzył na gramolącego się pisklaka. Pomógł mu się wspiąć po czym wysłał jeszcze jeden przekaz maddary. Jeżeli nie będzie nic się zmieniać, a obcy nie pokaże że można mu ufać Nocny zabierze Aro w bezpieczne miejsce. "Kim kolwiek jesteś... Udowodnij że możemy ci ufać" Po jasnym przekazie chlupnął raz ogonem i zagwizdał. Jeszcze swoją maddarą na wszelki wypadek otoczył jak tarczą ciałko młodego. Nocny wolałbyć o krok przed wszystkimi, zawsze zakładał najgorsze, a może to skończy się lepiej niż kto kolwiek może sobie zamarzyć? Trzeba wierzyć...
: 05 sty 2018, 18:00
autor: Tropikalna Łuska
Raczej przekaz nie był jasny. Czy w ogóle mógł być? Istota ta nie była bowiem tą, za którą mogliście ją początkowo uważać. A może jednak od samego początku domyślaliście się czym jest? Jednak chociaż było wiadomo, że odebrała słowa adepta. Nawet jeśli nie w taki sposób, jak powinna. Ale co miał zrobić biedny drapieżnik nie znający smoczej mowy?
Tak, drapieżnik.
Spod powierzchni wynurzył się o wiele większy szpiczasty nosek niż wcześniej. Zaraz po nim reszta łba. Był naprawdę szeroki, nieco spłaszczony i co najważniejsze, duży. Wystający początkowy nosek okazał się nochalem ogromnej bestii, o wiele większej od normalnych przedstawicieli swojego gatunku. Może i nawet dwukrotnie? Jego łuska była jednak bardziej matowa, zza łba wystawało kilka płetw ciągnących się pod wodę. Nad powierzchnię wystawały sumie wąsy, pysk miał nieco otwarty, z widocznymi kilkoma rzędami ostrych, trójkątnych zębów. Miały one dodatkowe haczyki, jak te u rekina. Ślepia całkowicie białe. Mogło to sugerować, że potwór był częściowo ślepy, choć dla was nie była to żadna różnica. I tak wyczuwał dobrze niemal każde wasze poruszenie łapy czy ogona. Woda przenosiła te wibracje po prostu idealnie. Bestia ta jednak nie była nawet trochę agresywna. Jednak nie oznaczało to, że na taką nie wyglądała. Potężne monstrum leżało spokojnie z łbem i częściowo wyblakłym nieco, granatowym grzbietem nad powierzchnią wody. Z tyłu mogliście zauważyć mniejszą i ciemniejszą wersję tego potwora. O wieeele mniejszą, nawet nie mającą półtorej ogona. Pewnie to ta, którą widzieliście wcześniej.
I co teraz postąpicie z tymi dwoma, legendarnymi lewiatanami?
: 16 sty 2018, 0:38
autor: Milknący Szept
Wybiła godzina piętnasta. Jej również nie znały smoki. Znały jednak czas co do kwadransu. Złota Twarz była dość wysoko by dać sygnał kolejnej grupie uczniów. Jak w południe, samiczka wysłała komunikat mentalny do wszystkich zgromadzonych ze swoją lokalizacją. Potomstwo Krwawej jest już dość duże by przemieszczać się na niewielkie odległości. Ponadto jednak wzbiła się w powietrze, by zawisnąć trzy ogony nad ziemią. Teraz jej platynowe, lśniące łuski odbijające światło będą doskonale widoczne z daleka. Nikt nie może zgubić się tego dnia. Ona również mogła wypatrywać. Spodziewała się czwórki rodzeństwa. Miała nadzieję, że Valeria jako najstarsza je tutaj przyprowadzi. Czy pojawią się też inni uczniowie? Zapraszała wszystkich. To ten dzień, gdy będzie dwoić się i troić, by było jak najlepiej.
Następny spodziewany post Rek: 19.01, godzina 0:00-1:00
Uczniowie: Valeria, Etna, Lyra, Lily
: 17 sty 2018, 20:28
autor: Alia
Przyszłam prowadząc moje małe siostry. Pilnowałam wszystkich, nie chciałabym by się zgubiły gdzieś po drodze. Szłam równo z nimi, tak by mieć wszystkie na oku. Byłam przy nich o wiele pewniejsza. Gdyby nie one zapewne trzęsłabym się ze stresu. Na szczęście były one. Miałam na czym się skupić. Poprosiłam młode by siadły bliżej Rek, ja siadła nieco z tyłu gdyby Lily miała uciekać. No i by mogły lepiej słyszeć nauczycielkę, Nie wiem ile miały już lekcji ale wiedziałam że im bliżej nauczyciela tym lepiej.
: 17 sty 2018, 22:01
autor: Wieczna Perła
Lily odebrała komunikat, oczywiście na początek się przestraszyła. Dalej się do tego nie przyzwyczaiła. Nie wiedziała, gdzie jest to miejsce. Potem dostrzegła Rek na ziemią, więc ruszyła tam. Przed nią szła Valeria, zbytnio się tym nie przejmowała, bo najwyraźniej szły na to samo. Poszłaby też na lot, ale... dalej bała się tego czarnego smoka i dopóki nie będzie zmuszona, nie zamierza go widywać. Gdy dotarły na miejsce, stanęła zaraz przy wejściu i podziwiała jak Rek wisi nad ziemią. Lekko żałowała, że nie poszła na ten lot, ale trudno. Siedziała więc, czekając aż Rek wyląduje.
: 18 sty 2018, 14:31
autor: Obsydianowa Łuska
Etna usłyszała wołanie cioci do siebie i wraz z Valerią, będąc koło niej ruszyła na spotkanie. O matko... Musi się jeszcze wiele nauczyć.
-Siostra... Powiedz... Co zamierzasz robić? – Zapytała się swojej nastarszej siostry z miotu (Lyra).
-No wiesz, jak już podrośniemy...
: 18 sty 2018, 15:49
autor: Powściągliwa Łuska
Pisklątko odebrało komunikat myślowy od Rek, tylko że nie wiedziała gdzie to jest. Więc dobrze że Valeria je do tego miejsca prowadziła. W sumie to po pewnym czasie Lyra stwierdziła że zbędnie, gdyż Rek wzniosła się w powietrze by być łatwiejsza do zlokalizowania. Nie mogła się już doczekać kolejnej nauki, w końcu zawsze to jakaś rozrywka, prawda? Zwłaszcza że będzie ich ponownie uczyła Rek, którą Lyra już trochę polubiła...
– No wiesz, jeszcze się nad tym nie zastanawiałam, ale myślę że chyba pójdę na Łowcę... A Ty, co byś chciała robić dla stada?– Dziwne pytanie zadała Etna. Przecież mogła się tego domyślić po tym jak Rek w jaskini opowiadała im bajkę. Lyra okazywała wtedy zainteresowanie tą profesją. W sumie mogła też pójść na Czarodzieja, lecz o magii wiedziała niewiele. Może kiedy dowie się o niej czegoś więcej, albo sama zacznie jej używać będzie mogła podjąć ostateczną decyzję?
: 18 sty 2018, 22:35
autor: Milknący Szept
Nie spodziewam się innych uczniów, więc zaczynamy. Przypominam – przyjmuję też spóźniających się.
Następny spodziewany post Rek: 22.01. między 00:00 a 1:00
EDIT: Z przyczyn losowych następny post Rek do 23.01 godziny 00:00-01:00
Cieszyła się, że zobaczyła wszystkie cztery siostrzyczki razem. Uśmiechnęła się do nich przyjaźnie, gdy lądowała. Złożyła swoje błyszczące pióra. Tylne jej łapy zanurzyły się w wodzie, wywołując tafle zniekształcone podmuchem wiatru lądującego smoka... Woda zalśniła lekko w bladym słońcu. – Witam was wszystkie. Cieszę się, że jesteście, razem. Jak wiecie, uczę tutaj pływać i na tym się teraz skupimy. – Zapowiedziała. Przednie jej łapy stały jeszcze na piaszczystej plaży, ale zmieniło się to szybko, gdy cofnęła się kilka kroków. – Chciałabym na początek, żebyście weszły do wody. Ale nie głęboko. Do łokci i kolan. Chciałabym, byście się w niej przeszły. Chciałabym, byście powiedziały mi co czujecie, brodząc w niej. – Uśmiechnęła się zachęcająco, smukłym skrzydłem wskazując wzdłuż plaży. Sama weszła do wody po wspomniane stawy. Ta była ciepła... Dzięki magii. To ona poratuje ją jeszcze nie raz dzisiejszego dnia. Nie mogła się nadwyrężać... Ale ciepława woda dla piskląt to wymagane minimum. Nie ogrzewała przecież całego jeziora, a wybrany fragment. Nie też na całej głębokości. Woda była stojąca, więc było to całkiem... łatwe. Choć na pewno ją zmęczy.
: 20 sty 2018, 22:35
autor: Obsydianowa Łuska
Etna spojrzała się na ciocię i patrzyła na wszystkie elementy otoxzenia, jakie jej wpadły w ślepka, ale to nie było wqżne. Wkroczyła do tego jeziorka spokojnie tak, by drugie zgięcia od dołu były w zanurzeniu. Ogon też jakimś cudem był w wodzie.
-Ej, to nawet przyjemne... – Powiedziała jakby z uśmiechem. I nagle coś capnęło ją za ogon, a sama podskoczyła jak oparzona. Za jej ogon chwyciła młody szczupak, ale o tym nie wiedziała.
-Zdejmijcie mi to!!! Zdejmijcie, zdejmijcie!!!
: 21 sty 2018, 2:40
autor: Wieczna Perła
Lily, słuchając Rek, nieco się bała, w sumie jak zwykle w obliczu czegoś nowego. Wolała nie wchodzić pierwsza, czekała więc na inne. Pierwsza wpakowała się Etna i stwierdziła, że to dość przyjemne. Tyle dobrego, czyli nie jest to groźne, lub chociażby niewygodne. Nie wierzyła, że to coś będzie za pierwszym razem przyjemne, że trzeba będzie się przyzwyczaić, a tu już od razu może to być przyjemne. Już miała wchodzić, Etna zaczęła wariować. Bała się, że to przez wodę, ale kiedy usłyszała "to", to wiedziała już, że sama ciecz jej tego nie zrobi. Tak więc odsunęła się od niej, nieco dalej, aby tam wejść. Nie wiedziała, jak pomóc siostrze, a wolała nie próbować, bo mogłaby pogorszyć sprawę. Weszła więc i poczuła... ciepło. Tego się nie spodziewała. Teraz weszła na odpowiednią głębokość i zaczęła brodzić, tak jak nauczycielka kazała. Teraz czekała na pozostałe i na to, aż ktoś pomoże Etnie...
: 21 sty 2018, 12:58
autor: Powściągliwa Łuska
Lyra spojrzała tylko podejrzliwie na wodę. No cóż, nie wygląda zbyt groźnie, to można wchodzić, prawda? Widząc reakcję Etny i to jak zaczęła dookoła skakać lekko się przestraszyła. Ale jak sama Etna rzekła, było to spowodowane jakimiś żyjątkami. Cóż, skoro jej siostra dalej żyje to nie jest to jakieś zabójcze. Weszła więc do wody na taką głębokość jaką chciała Rek.
– Nie jest źle, mogło być gorzej. Trochę spowalnia ruchy, ale da radę się do tego przyzwyczaić.