Strona 23 z 25
Cicha Jaskinia
: 23 wrz 2023, 22:43
autor: Kołysany Wiatrem
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nawet nie drgnął, gdy jej kły szczypnęły mu gardziel. Znieruchomiał, ale nie dlatego, że mu się nie podobało. Bardziej chyba czekał na to, co mogłaby zrobić dalej. Niestety, nic takiego nie nastąpiło. Opuścił więc pysk, znudzony oglądaniem sufitu. Widok przed nim podobał mu się bardziej.
Jej akcent pozostawiał wiele do życzenia, ale przynajmniej brzmiała zrozumiale.
– Mhm – mruknął, i była to jedyna pochwała jaką od niego usłyszała. Był zbyt zajęty... innymi rzeczami. Myślami błądził wokół jej ostatniej prośby. – Mógłbym pójść, ale wioska znajduje się za szczeliną nad morzem. Nie latam, a Ziemni potrzebowali złączonej siły trzech smoków, żeby ich bezskrzydła wojowniczka przeszła – z drugiej strony, był dość długi. Pewnie nie potrzebował aż tak solidnego mostu, jak smoczyca o której opowiadał mu Pasterz.
Malachitowa Noc
Cicha Jaskinia
: 24 wrz 2023, 11:39
autor: Malachitowa Noc
Hah, samica również działała po omacku, a do tego... naprawdę nie wiedziała co robi, chociaż... chciałaby więcej. Jednak oboje byli wykończeni ostatnimi wydarzeniami, a to, co się między nimi rodziło, jeszcze zbyt delikatne, aby brała sobie nauki siostry i jej Cirka do serca.
Zadowoliła się więc skubnięciem go w ucho, a następnie wtuleniem w jego ciało, czerpiąc pociechę z bliskości.
Na pewno akcent miała strasznie twardy, słowa były obce, ale... oddawały wszystko to, co czuła.
– Hm.. Gheina nie jest najlepsza w kreacji... ja radzę sobie całkiem dobrze. Jak bardzo uzdolnieni byli ci Ziemni? Mogłabym ewentualnie zapytać jeszcze tatę? – mówiła, chociaż w jej głosie wkradło się zwątpienie. Tata też czarodziejem raczej nie był, ale był za to silny... Tylko co, przerzuciłby Eshela przez szczelinę?
Do tego naprawdę zaczęła rozważać wszystkie implikacje, jakie mogły pojawić się w trakcie, a świadomość, że może wpakować Eshela w niebezpieczeństwo... Aż zadrżała na tą myśl.
Westchnęła sfrustrowana, zaciskając palce na jego łapie.
Kołysany Wiatrem
Cicha Jaskinia
: 24 wrz 2023, 15:30
autor: Kołysany Wiatrem
Chociaż lubił jej bliskość, której znaczenie dopiero co zrozumiał, jemu również nie było śpieszno do czegoś więcej. W tak krótkim czasie zdążył zauważyć swoją preferencję do małych, pozornie nieistotnych gestów. Za każdym muśnięciem lub dotykiem kryła się jakaś historia.
Wzruszył ramionami na jej pytanie.
– Nie wiem – nie pytał o takie detale, nie wydawało mu się to istotne. – Jeżeli uważasz to za dobry pomysł – odpowiedział wymijająco. Nie miał zdania na ten temat, jej ojca znał zaledwie z widzenia.
Kiedy Malachitowa Noc tak gorączkowo myślała, on wpatrywał się w jej lico. Trybiki w jego głowie chodziły na tyle głośno, że z pewnością byłyby niedługo słyszalne nawet dla zmarłego. Pióra na końcówce ogona ściskały się ku sobie, a później rozluźniały. Myślał, kalkulował, aż w końcu...
– Mogę cię pocałować? – wypalił z taką prostotą, jakby pytał ją o pogodę. Znał ten gest, nie raz go widział u matki i ciotki. Dodatkowo, dużo mu mówiono o istocie przyzwolenia (nie mógł wiedzieć, że podłożem był gwałt na Topoli), więc uznał, że wypada o to zapytać.
Cicha Jaskinia
: 24 wrz 2023, 15:49
autor: Malachitowa Noc
Sese dopiero po chwili zrozumiała, że Eshel jakoś tak dziwnie zamilkł. A i jego odpowiedzi stały się nieco wymijające, gdy ona sama dopiero rozum w miarę... starała się odzyskać.
Poczuła, jak jego pióra muskając jej kolano, jakby nie było, dalej owijał ogon wokół jej nogi. Kąciki jej pyska uniosły się ku górze, ponieważ to łaskotało.
– No nie wiem... tata w szał wpadnie... ale jakby mu nie mówić wszystkiego – mamrotała, unosząc jedną z łap, aby postukać się w zastanowieniu w nos.
Wtedy padło pytanie.
Zamarła. Uszy uniosły się do góry. Zerknęła na niego najpierw kątem ślepia, powoli okręcając ku niemu pyszczek.
– M-możesz? – głos samicy uniósł się o oktawę, przechodząc w pytające nuty, ale zaraz kiwnęła głową, że tak, oczywiście, że możesz. Dlaczego pytasz o to tak późno?!
Serce znowu zaczęło walić w jej piersi z ekscytacji, miała ochotę jednocześnie się śmiać, a zaraz potem niemal wstrzymała oddech.
Leciutko przysunęła pyszczek ku niemu, patrząc wprost w jego tęczówki, badawczo, z zaciekawieniem, ale przede wszystkim z radością.
Kołysany Wiatrem
Cicha Jaskinia
: 24 wrz 2023, 19:30
autor: Kołysany Wiatrem
Nie miał zdania na temat zabierania jej ojca na tę wyprawę.
– Może powinnaś jednak być szczera, zamiast go okłamywać – zasugerował. Sam nie okłamał nigdy matki, ale też nie o wszystko go pytała. Gdyby zainteresowała się tym, co tu teraz robił, zapewne opowiedziałby w szczegółach, bezwstydnie.
Otworzył pysk, żeby się upewnić dlaczego odpowiada mu pytaniem na pytanie, ale na szczęście wyłapał kiwnięcie głową. To chyba wystarczające przyzwolenie. Zastanawiał się nad tym jak ten temat ugryźć. Zawsze słuchał o instynktach, że "po prostu takie rzeczy się wie, kiedy przyjdzie co do czego", ale nie czuł, jakby tak teraz było. Patrzył na jej pysk oczami, a mentalnie na scenę rozgrywaną przez matkę oraz ciotkę. Drobne czułości na powitanie lub pożegnanie, subtelne gesty. Przekrzywił głowę, gdy jego nos nie wiedzieć kiedy stykał się z jej własnym. Nie spuszczał z niej spojrzenia nawet na chwilę, być może przestał na jakiś czas nawet mrugać.
Poprawka, jednak czuł.
Szczypnął jej górną wargę wystającymi kłami, aby to miejsce pogładzić koniuszkiem języka. Wsunął go pod dolną wargę, odrobinę niezdarnie ją zasysając. Przymrużył ślepia, sunąc nosem wzdłuż kufy Seaynah, aż do momentu natrafienia na prawy kącik pyska. Liznął go eksperymentalnie, nienachalnie. Zastrzygł uszyma, badając jej reakcję przy użyciu dosłownie każdego ze zmysłów – nawet nie zauważył kiedy jego prawa przednia łapa splotła palce z jej własną.
Malachitowa Noc
Cicha Jaskinia
: 25 wrz 2023, 17:15
autor: Malachitowa Noc
Uszy smoczycy delikatnie opadły, nieco smętnie, kiedy usłyszała dobrą radę w kwestii taty. Zdawała sobie sprawę, że Eshel ma rację i w końcu będzie musiała porozmawiać z tatą na temat zdarzeń, w które wciągnęła nie tylko siebie, ale i siostrę, jak i Eshela. A także, co planowali na przyszłość.
Westchnęła cichutko, obawiając się jego furii podyktowanej, bądź co bądź, troską. Nie była tylko pewna, jak zareagowałaby mama, nie chciała ich martwić teraz, kiedy na świecie pojawił się Arok, który wymagał uwagi. Tata i tak był już dla niego surowy...
Skinęła jednak powoli pyszczkiem, jednocześnie obiecując sobie, że zdobędzie się na ten krok...
Jednak niebawem wszystkie inne "zbędne" myśli rozpierzchły się w umyśle uzdrowicielki. Poczuła delikatny, ciepły oddech na swych wargach, kiedy samiec uchylił pysk. Przekrzywiła delikatnie głowę, patrząc na niego, gładząc jego łapę palcami. Ekscytacja wiła się w jej żołądku, niczym gromada węży, łaskocząc, zaś serce biło nierytmicznie, jakby miało zaraz rozsadzić jej pierś. Zetknęła się z nim nosem, uśmiechając się delikatnie, czerpiąc radość, że i on nie spuszcza z niej bacznego spojrzenia, a kiedy szczypnął kłami jej wargę, z spomiędzy zębisk wydobył się cichy jęk, jednak wcale nie bólu, a przyjemności. Westchnęła, czując jego język, uchyliła pysk, wysuwając swój własny, jagodowy, badając go, smakując. Odpowiadała na każdą pieszczotę niemal od razu, wysuwając głowę tak, aby móc się otrzeć o niego, przymykając delikatnie ślepia, gdzie nosem natrafiła na jego lewą krawędź pyska i tam również liznęła go czule, pomrukując.
Kiedy splótł ich palce razem, zacisnęła je lekko, uśmiechając się szeroko, szczęśliwa.
– Wow – szepnęła, nie odsuwając się od niego nawet na łuskę.
Kołysany Wiatrem
Cicha Jaskinia
: 25 wrz 2023, 18:37
autor: Kołysany Wiatrem
Gdyby lepiej odczytywał emocje, zapewne poradziłby jej więcej. Niestety, był jako-tako upośledzony w tych kwestiach, więc i on milczał.
Stłumił chęć zapytania ją, czy była chora. Nigdy nie widział języka o takim kolorze, ale słowa Nytby rozbrzmiały w jego głowie jak dzwony alarmowe. Lepiej nie teraz, uznał. Kontynuował te drobne pocałunki wzdłuż jej szczęki, aż dotarł do policzka. Tam się na moment zatrzymał.
Ślepia same mu się zamykały. Teraz nawet na pół oddechu jego organizm się wręcz wyłączył, a system nerwowy niechętnie wrócił do pracy.
– Mhm – mruknął, chyba bardziej sam do siebie niż do niej. Był zmęczony, kleiły mu się oczy, jednak z jakiegoś powodu nie chciał spać. Szczypnął siekaczami krawędź jej ucha, na koniec liznął ją w to miejsce, aż wreszcie cofnął pysk. – Padam z łap – przyznał, ziewając szeroko. Wbrew temu co sądzą niektórzy malarze, wcale nie miał żółtych zębów. – Muszę się zdrzemnąć, jeżeli mamy niedługo wyruszyć. Garamo, to znaczy "wybacz" – przetłumaczył swój odruch.
Ułożył pysk na łapach i oddał się w objęcia Lahae. /zt
Cicha Jaskinia
: 30 lip 2024, 16:10
autor: Mackonur
Axarus wybrał to miejsce specjalnie, było ciche, oddalone, a w środku panował mrok. Idealnie, żeby nakreślić Khamsinowi to, jak zła była sytuacja związana z Nosem Szyszki. Łowca zajął miejsce w ciemności, czekając na Słonecznego Piastuna. Miał już przygotowane tabliczki, na których spisał wszystko, co chciał powiedzieć! Przede wszystkim jednak Mackonur upewnił się, że Nos nie będzie interweniował. Zamknął go w worku od ziemniaków, to go powinno zatrzymać, przynajmniej na kilka godzin. Przynajmniej zazwyczaj to działało.
A wezwać Khamsina miał tutaj Krabuś. Skorupiak miał znaleźć Rytm, a następnie wspiąć się na jego kark, żeby z tego miejsce móc wskazywać szczypcami drogę do Axarusa. Musieli się spieszyć, ten worek nie powstrzyma niuchającego demona na cały dzień! Na szczęście Niuchacz posiadał jeszcze jedną, dodatkową lukę w swojej obronie, którą odziedziczył po Szyszce, jako iż jest jej nosem. Panicznie bał się myszy i szczurów!! Tylko skąd wziąć ich wystarczająco dużo...
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 31 lip 2024, 17:21
autor: Rytm Słońca
Khamsin przyszedł na miejsce spotkania, jak zwykle ładnie ubrany w swoją obrożę i bransoletkę. Krabuś bardzo ułatwił mu znalezienie jaskini. Po zobaczeniu zielonołuskiego, Kewir pomachał mu skrzydełkiem na przywitanie i skinął łebkiem nie odzywając się. Nie czuł takiej potrzeby, a nawet i miał wrażenie, że może brak jego głosu uśpi czujność nosa Szyszki i sprawi, że ten będzie myślał nadal, że Kewir nie dotarł na miejsce.
Mackonur
Cicha Jaskinia
: 03 sie 2024, 2:06
autor: Mackonur
Upewnił się kilkukrotnie, że nie ma tutaj Niuchacza, rozejrzał się na boki... no i można było przechodzić do sedna! Krabuś usiadł sobie gdzieś obok, nie bojąc się, że w tej ciemności ktoś na niego nadepnie. W Cichej jaskini ledwo widać było cokolwiek, oprócz własnych łap.
"To zaczęło się, gdy ja, Świadomix, Krabuś, Pełnia i Przywódczyni Ognia zdobywaliśmy iskrę Erycala, a co za tym idzie... także Tarrama! Iskra siedziała w jeziorze i wyszedł z niej olbrzymi szkielet, to był Tarram, chciał wrócić na Wolne." – Zaczął swoją opowieść, a tekst na tabliczkach dodatkowo pokrył maddarowym tworem, który miał sprawić, że całość była czytelna w ciemności, jak proszek ze świecących kałamarnic.
"Świadomix zemdlał, a Przywódczyni Ognia prawie została opętana przez Tarrama! Chciał z jej pomocą wrócić na Wolne. Ale na szczęście ja, no i Pełnia, bo on też tam był, musieliśmy ją ratować. Walczyliśmy z Tarramem, a ja używałem do tego Nosa Szyszki, on walił w jego szkielet. I on nie opętał Przywódczyni, ale wydaje mi się... wydaje mi się, że mógł przejąć kontrolę nad najbliższą osobą, która była w jego zasięgu, a to był NOS SZYSZKI" – Było napisane na kolejnej tabliczce, Axarus przekładał je niczym slajdy na jakimś pokazie. Na sam koniec Axarus pokazał tabliczkę z rysunkiem, przedstawiającym tą epicką bitwę, ale z patyczakami zamiast smoków. Było jezioro, były smoki, wszystkie postacie, wyglądające jak karykatury, no i wielki, potężny szkielet Tarrama!
"A no i kiedyś oddałem Tarramowi swój magiczny głos, a moja koleżanka dar tworzenia dzieci i słuch, żebyśmy mogli wskrzesić Mułka, hehehe. Więc wtedy też mógł przejąć kontrolę nad Nosem." – Dodał na sam koniec, ale tak szybko pokazał tabliczkę, żeby Khamsin nie nadążył z czytaniem! Nie ma już dowodów, a jednocześnie były, Axarus był kryty.
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 05 sie 2024, 0:00
autor: Rytm Słońca
Khamsin uważnie czytał tabliczki prezentowane przez mackowatego samca, i mimo braku możliwości wyrażenia ekspresji na jego pysku, po samych ślepiach dało się z Zastępcy wyczytać rosnący niepokój. Wiedział, że Mackonur był stary i już popadał trochę w szaleństwo, ale możliwe że powodem ów szaleństwa było właśnie to, co przekazał właśnie półpustynnemu na tabliczkach?
Z przekrzywionym lekko łbem czytał, a gdy Mackonur za szybko schował ostatni slaj...znaczy, tabliczkę, Rytm bez wydawania dźwięku zamachał wyraźnie łapką tak, żeby poprosić o przewinięcie jednej tabliczki do tyłu. Wyłapał jednak z run imię, którego nie kojarzył w cale.
"Gdzie jest Mułek" stworzył lewitujący napis, zwrócony poprawnie w stronę zielonołuskiego, chcąc jakoś tak z dobroci i przyzwyczajenia nadawać na tych samych falach co on, czyli na piśmie! Choć nagle Ballada wzdrygnął się, a po tekście pojawiła się jeszcze jedna, ostatnia runa; "?" Ha! Aż machnął z zadowolenia ogonem, odblokowując w sobie tą zdolność wyrażania pytania na jeszcze jeden sposób!
Miał jeszcze trochę pytań do morskiego, więc stworzył również i je.
"Czyli Tarram nie jest już więziony w Erycalu, jeśli na prawdę kogoś opętał?"
"Czy legenda o pochodzeniu granatów jest prawdziwa?"
"Czy Nos Szyszki nie jest czasem twoim maddarowym tworem i nie możesz go po prostu zniknąć kiedy chcesz?"
Naszła go jednocześnie dość nieprzyjemna myśl... Jeśli "nos szyszki" na prawdę został opętany, a ów nos jest właśnie tylko tworem starca, czy to by znaczyło, że... Kewir stał teraz oko w oko z chowającym się upadłym bogiem śmierci?
Mackonur
Cicha Jaskinia
: 06 sie 2024, 17:58
autor: Mackonur
"Nie żyje, ale wskrzesiłem go, ale to nie był on, tak wyszło." – Napisał na tabliczce i na szczęście nie zorientował się, że powiedział za dużo. Nie dość, że Tarram był bogiem śmierci, to jeszcze ich oszukał! Jak tak można? Dał im złą duszę do ciała, nie robi się tak!
"..." – Odpowiedział Khamsinowi na jego "?", robiła się z tego bardzo interesująca konwersacja! "Jeżeli moja teoria jest prawdziwa to tak. Mało brakowało, żeby opętał wtedy przywódczynię Ognia! Ale na szczęście nam się udało. Tylko zapomniałem jak miała na imię." – Dodał, no i niestety za dużo tych wszystkich imion, każde mu się ze sobą myliło. Wiedział, że na pewno był tam Pełnia, a potem jeszcze jednego dnia udali się tam z Fille.
"A tego nie wiem, kurde mogłem poszukać na dnie jeziora granatów. Ale może tam są! Jak coś z niego zostało." – Powiedział. Mogliby się tam kiedyś udać! Co gdyby były tam całe stosy granatów? Byliby bogaci! Jeżeli brała w tym udział iskra, no to było to niewykluczone.
"On wysysa ze mnie magię jak ekimma. Ale czasami szuka mi kamieni szlachetnych i poluje na zwierzęta. I co ty gadasz, on jest prawdziwy, znam go yyy, no ze sto pięćdziesiąt księżyców!" – Wytłumaczył Khamsinowi. Nosek przecież należał do bardzo starej rasy niuchaczy olbrzymich, ale prawie wyginęła przez zmiany klimatyczne. Tak czasami bywało w prawdziwym życiu.
"Khamsin przestań na mnie niuchać, zimno mi w kark!" – Dodał jeszcze na koniec, gdyż Słoneczny piastun niegrzecznie chuchał mu w tył głowy. Problem jest taki, że to nie był Rytm, a do tego sam Kewir odczuwał podobne zjawisko na sobie, naprzemiennie. Było tu jednak zbyt ciemno, żeby się zorientować. Czy to oznacza, że... nie, to nie może być! Axarus przecież zamknął go w worku od ziemniaków!!
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 07 sie 2024, 21:24
autor: Rytm Słońca
Przytaknął ze zrozumieniem i zmrużonymi, srebrzącymi się jak księżyce ślepiami. Tak go coś naszło, ażeby przyjrzeć się również i oczom należącym do Mackonura. Jak nimi ruszał w trakcie, gdy pisał, myślał? Co zdradzał ich kolor?
"Trzeba się go zapytać." odpisał w powietrzu magicznymi, błyszczącymi na błękit jego błonek runami. Oczywiście w odpowiedzi na odpowiedź Mackonura o więzieniu Tarrama.
Dalej tylko słuchał i stał jak kamień, jakby Mrok go dotknął. Drżał tylko wtedy, gdy zielonołuski z niewiadomej przyczyny dyszał mu dziwnie na kark.
"Pisałeś więc pewnie kiedyś na tablicach swoją historię poznania go. Czy mógłbyś mi ją pokazać?" Skoro niby znał go od tak dawna... Czy był jednak na prawdę prawdziwy? Gdyby tylko tu ów nos Szyszki był, z pewnością mógłby to ocenić i zweryfikować natychmiastowo przez wyczucie wibracji maddary.
– Ale to ty mnie w tył głowy niuchasz. – Powiedział nareszcie swoim głosem, cichym, trochę męcząc się tworzeniem lewitujących smoczych run. No i chciał, żeby Axarus się upewnił w tym słysząc z którego miejsca dobiegał półpustynny, płaski głos.
Mackonur
Cicha Jaskinia
: 13 sie 2024, 20:00
autor: Mackonur
"Tarrama? Aaaa Erycala! Ja się tym zajmę, w końcu uratowałem jego iskrę!" – Powiedział tabliczką i kilkukrotnie poruszał w górę i w dół swoimi brwio-mackami, ale nie było tego za bardzo widać przez ciemność tego miejsca.
"Nie mogę wysyłać wiadomości mentalnych, Tarram mi to zabrał. Ale mogę opisać!" – Napisał i właściwie nadal miał ten olbrzymi ślad łapy na swoim pysku, czarne łyski, jakby ktoś go dotknął cały od węgła i to coś nigdy nie zeszło. Ale Mackonur zawsze pokazywał się z korzystnego profilu [na avatarach też] dlatego nie było tego widać!
"Była taka smoczyca, Takhara. Wydrapała mi oczy, na śmierć mnie zostawiła! Potem chodziłem ślepy i on mnie znalazł, Nosek, pomagał mi na polowaniach. Dopiero go zobaczyłem jak odzyskałem wzrok." – Napisał i niestety negatywne wspomnienia znowu wpłynęły do jego głowy, złapał się za nią i zaczął mocno uderzać ogonem o ziemię, jakby znowu próbować wezwać pomoc. To wszystko potęgowało to, że tak jak wtedy – nie potrafił mówić i odgłosy ogonem to jedyne, co mógł z siebie wydawać.
Na szczęście ze stanu napadu lęku wyrwał go tajemniczy Niuchacz. "Nie nie, Khamsin, to ty stanowczo na mnie niuchasz." – Napisał na tabliczce, ale pod koniec zdał sobie sprawę z tego, co to oznacza! Zaczął mocniej tupać ogonem w ziemię i wydał z siebie taki krzyk, na jaki go było stać z chorym gardłem, czyli prawie żaden.
"ZAMKNIJ GO W WOREK OD ZIEMNIAKÓW, TO JEDYNY SPOSÓB" – Napisał kolorowymi i świecącymi literami z maddary, które pojawiły się nad nim, jak napisy z komiksów. Sam spróbował wytworzyć taki worek magiczny (bo prawdziwy został w grocie) ale chybił i trafił nim w Khamsina!
"PRZEPRASZAM" – Napisał po chwili, ale Khamsin pewnie tego nie widział przez worek (no chyba, że zrobił unik!) w każdym razie sytuacja wymykała się spod kontroli, a Niuchacz krążył wokół nich, planując swój atak! Zaczął od zebrania wszystkich tabliczek Axarusa, żeby pozbyć się dowodów. Próbował je wszystkie złapać!
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 15 sie 2024, 16:53
autor: Rytm Słońca
Rytm też odwiedzi Erycala. Na wszelki wypadek, przed Mackonurem. To już w głowie miał zanotowane.
Zaskuczał aż cicho ze smutku na reakcję opowieści o Takharze. Robił to na prawdę rzadko! Miał też dziwne wrażenie, jakby to kiedyś słyszał, ale z drugiej strony nie słyszał. Huh. Dziwne deja'vu. Dobrze, że nie miał na sobie emocjonalnej rękawiczki, bo ta rozbeczałaby się w niebogłosy.
Gdy Axarus zaczął dziwnie uderzać ogonem o ziemię, sygnalizując... no właśnie, co sygnalizując? Khamsin nie wiedział! A półmorski wybijał nawet całkiem niezły rytm... tak niezły, że aż zmusił piastuna do dołączenia się. Wkrótce z pojedynczego obijania się ogona Mackonura o podłogę powstał na prawdę urzekający i porywający rytm dzięki akompaniamencie ogona należącego do półpustynnego. Uderzał nim w innych odstępach niż te równe zielonołuskiego, ale dzięki temu właśnie tworzył tę urokliwą prawie że melodię, która za nic w świecie już nie brzmiała jak wzywanie pomocy czy denerwowanie się, lecz na prawdę dobrą zabawę. Aż czuć było te pozytywne wibracje w powietrzu. A może to wibracje maddary?
Chaos związany z włochatym, wścibskim nozdrzem trwał. Khamsin został jeszcze bardziej zaskoczony tym, co pisał Mackonur. Zwłaszcza, że nie wiedział jednej, dość ważnej rzeczy.
– Czym jest ziemnia-aaaak!! Co ty robisz! – Zaskoczony nagle workiem rzuconym na jego łeb piastun wstał i zaczął chodzić krzywo jak kot z wiadrem na głowie. Tak się zachwiał, że aż w pewnym momencie usiadł... i to niefortunnie obok zapisanych przez Mackonura tabliczek... NA nosie Szyszki! Co z tego wyniknie?
Mackonur
Cicha Jaskinia
: 20 sie 2024, 11:14
autor: Mackonur
Może gdyby nie Niuchacz, to mogliby nawet założyć jakiś zespół bębnowy! Niestety, nie było im to dane przez to wścibskiego złoczyńcę. Miał wielki plan widocznie, ale o co właściwie mu chodziło? Chciał zacząć od porwania tych tabliczek, ale jego plany zostały pokrzyżowane przez Khamsina, który usiadł na Niuchaczu. Przygwoździł go do ziemi i Nosek został w szklanej pułapce! Wiercił się, próbował walczyć. Rytmem miotało, jakby coś go opętało. Wyglądało to trochę jak gdyby ktoś gotował w garnku wodę i pokrywka ciągle podskakiwała przez parę na wszystkie strony.
"OKEJ, WOREK ZDJĘTY" – Odwołał swój worek i napisał szybko, a litery świecące w ciemności miały pojawić się obok. "Było blisko, ale co teraz? Nie możesz tu siedzieć cały czas... chyba, że będziemy się zmieniać. Ja pół tygodnia i ty pół tygodnia, będziemy pełnić warty." – Napisał tym razem już na spokojnie na tabliczce. Niuchacz głośno fukał i wykrzykiwał w nosowym języku jakieś niemiłe słowa w ich kierunku. Po chwili jednak Nosek zmienił strategię, gdyż stwierdził, że w ten sposób się nie wydostanie! Nadal wierzgając się jak gdyby był bykiem na rodeo, a Khamsin kowbojem, próbował do niego mówić. Ciężko powiedzieć, o co właściwie chodziło, ale to chyba jakaś propozycja? Rodzaj współpracy i zdradzenie Axarusa!? A przynajmniej tyle mógł Rytm wywnioskować, gdyż dopiero zaczął uczyć się języka tych fuknięć, niuchnięć, chuchnięć i kichnięć.
"Khamsin, nie słuchaj go, on chce cię oszukać, on nawet nie ma tylu rzeczy!" – Mackonur próbował ostrzec Rytm, ale Niuchacz był nieugięty. Tak naprawdę jednak szykował podstęp... zamierzał odwrócić ich uwagę propozycjami i wyślizgnąć się, gdy byli zajęci rozmyślaniem jego propozycji!
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 22 sie 2024, 17:59
autor: Rytm Słońca
Niuchanie nagle znikło, jak i jego wizja, która na szczęście po chwili powróciła. Nie widział jednak już atakującego przed chwilą go niuchacza, co się z nim stało?
– Gdzie on jest... gdzie jest... czemu mną tak podskakuje, ...A! – zorientował się, co się stało i zamarł w bezruchu... To znaczy wciąż podskakiwał, ale on sam się nie ruszał! Musiało to wyglądać na prawdę śmiesznie.
Warknął jednak dość agresywnie, nawet i jak na smocze standardy. Dodatkowo zdziwił się i jednocześnie przeraził mając wrażenie, że uprzednio bezsensowne poniuchy i pociągnięcia powietrzem zaczynały przypominać mu jakieś słowa... co prawda niezrozumiałe, ale wciąż.
Mimo to złowroga bestia uśpiona przez większość czasu w środku piaskowołuskiego zaczęła się budzić. Zaczął powarkiwać niekontrolowanie z coraz to większym zdenerwowaniem, ale jednocześnie nabierać jeszcze większych pokładów pewności siebie. Zmiana warty na Nosie weszła mu do jednego ucha i wyszła do drugim, gdy ze złości podskakiwał już jak wrzący garnek. Ah, chwila, to nie ze zdenerwowania. Zaskoczył wszystkich tu zgromadzonych i nagle podskoczył z powrotem, uwalniając jednocześnie Nos, ale dosłownie w tym samym momencie się na niego patrząc i z dominacją rozkładając swoje skrzydła.
– Ty. – Wskazał bezprecedensowo łapą w stronę Nosa i powiedział głośno, ale jakoś tak dziwnie na siebie. Jakby jego głos sam w sobie paraliżował wskazywane stworzenie. Ogon Zastępcy zaczął uderzać po ziemi ponownie. Głośno i rytmicznie. Nie brzmiało to jednak przyjaźnie, oj nie.
– Ty. Słuchaj się mnie. Masz. Się. Mnie. Słuchać. – wskazująca Nos łapa aż zadrżała w powietrzu ze spięcia. Nie spuszczał go ze swych srebrno-czarnych oczu. Jakby tak się w nie zacząć wpatrywać, nagle do głowy zaczęłyby napływać dwa słowa wymawiane na przemianrytm wydm rytm wydm – Twoje zachowanie jest karygodne. Nie ważne czy masz dobre czy złe zamiary, jesteś w tym tragiczny. Nie masz żadnych manier, a twoje próby wymuszania na kimś czegoś, co chcesz są tak beznadziejne, że tylko odrzucają od ciebie inne osoby jeszcze bardziej. – syczał i podkreślał każde "r" tak, jak jeszcze nigdy dotąd – Nigdy tak niczego nie osiągniesz. Patrz, co sobą reprezentujesz. Jak reprezentujesz swój gatunek. Powinny być ci wstyd. Jak będziesz się tak bez przerwy zachowywał wobec mnie, Mackonura i innych, będę zmuszony zdegradować cię z rangi niuchacza na rangę smarkacza. A chyba tego nie chcesz, czyż nie. – wykrzywił swój groźnie wyglądający łeb na bok w pytaniu. Skrzydłami zasłaniał wyjście z jaskini, przez które wpadało jeszcze szczątkowe światło sprawiając, że przenikające przez nie promienie nabierały piaskowo-błękitnych barw.
Cóż, tylko nie wiadomo czy nawet aż taki występ na ogół przekonującego piastuna wystarczy, by do Noska cokolwiek dotarło. Mógł przecież, tak jak chciał, teraz po prostu uciec, zamiast słuchać i czekać, aż piastun skończy swoją wypowiedź. Bo jeszcze jej nie skończył, oj nie skończył...
Mackonur
Cicha Jaskinia
: 03 wrz 2024, 17:39
autor: Mackonur
Nos Szyszki się uwolnił, a Axarus już chciał ruszyć do boju z kolejnym, magicznym workiem do ziemniaków, ale na szczęście Khamsin zajął się Niuchaczem, chcąc mu chyba przemówić do rozumu perswazją? Właściwie, Mackonur nigdy tego nie próbował, tylko się z tym brązowym, lewitującym monstrum kłócił. Nosek chciał już uciekać (albo próbować rzucić się na torbę Khamsina, żeby zabrać mu jego cenne granaty), ale ostatecznie postanowił posłuchać. Lewitował w powietrzu, niuchając. Wysłuchał wszystkiego, a potem zaczął mówić, to znaczy wydawać odgłosy nosem! Chuchanie, fukanie, siąkanie, niuchanie, wdechy i wydechy, nawet kichnięcia. Wszystko układało się w bardzo starą mowę Niuchaczy Olbrzymich.
(Sad Backstory Music)
Nos Szyszki pisze:– (Treść jest niezrozumiała przez język, ale wyjawia bardzo smutną historię przeszłości Nosa Szyszki, tłumacząc, dlaczego ostatecznie stał się Złoczyńcą. Był najmłodszym nosem w rodzinie, najmniejszym, reszta to duże, długie kinole... w stadzie Niuchaczy wszyscy wytykali go nosami i śmiali się z niego! Przez to nie uczył się dobrze, nie wypełniał obowiązków stadnych, tworzył sztukę w w podziemiach swojej groty, w której mieszkało Stado Nosów. Rodzina postanowiła wyrzec się go, a Nos Szyszki mieszkał przez długie księżyce na farmie swojej cioci, Nosa Aderyn. Ta jednak została zaatakowana przez hordę szczurów, a nos Aderyn zjedzony na jego oczach. Niuchacz dorobił się tego dnia panicznego lęku przed szczurami i myszami!! Nos zaprowadził go z powrotem do rodzinnej wioski... która przestała istnieć. Na Stado Nosów przyszła epidemia kataru oraz alergii, nikt nie przeżył, zbyt szybko się od siebie zarażali. Stało się to krótko po tym, jak Szyszkonos odszedł do cioci Nosa Aderyn.
Potem błąkał się przez długie księżyce, nie mając nic prócz własnego nosa, patyka i worka ze swoimi rzeczami, który przewieszony miał na patyku. Głodował, nie wiedział, co zrobić. Czuł się odrzucony przez cały świat, odebrano mu wszystko, ale to on będzie się śmiał ostatni! Nikt już nie będzie się z niego śmiał! Nikt nie będzie go ukrywał przed innymi. Wszyscy zobaczą!! A on przejmie władzę nad Okręgiem Trzech Stad, tam zaprowadzi w końcu porządek. Z tymi postanowieniami udał się do Wolnych Stad, gdzie ostatecznie znalazł Axarusa oraz swój pierwowzór nosowy, Sosnowy Pocisk. A reszta to już historia.)
Oczywiście Khamsin nie mógł tego zrozumieć, a przynajmniej nie wszystkiego, chociaż powoli już uczył się języka Olbrzymich Nosów. Axarus jednak postanowił to wszystko podsumować za pomocą tabliczek, rysując na nich karykaturalnie najważniejsze wydarzenia, chociaż nie oddawało to smutku tej sytuacji i tego, jak wiele bólu nosił w sobie ten Niuchacz.
"Nos powiedział, że to jego smutna, tragiczna przeszłość i teraz masz mu wybaczyć, bo jest niezrozumiałym złoczyńcą." – Axarus podsumował wszystko, co też jego (niegdyś) przyjaciel powiedział. Jak nisko upadł!
"Khamsin, myślisz, że Tarram wyciągnął z niego zło, a może ono zawsze w nim siedziało, głęboko w dziurkach nosowych?" – Zapytał się go jeszcze, spoglądając na nos. Był gotowy w razie czego zamknąć go w worku!
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 05 wrz 2024, 1:20
autor: Rytm Słońca
Zdziwił się trochę i tym, co sam i w jakim stylu mówił, i tym, że Nos jednak został i posłuchał. Jednak faktycznie może mimo nie bycia ani silnym, ani zręcznym, ani też jakimś wybitnym czarodziejem, jego mocniejszą stroną były próby komunikacji...? Odchrząknął, bo chyba chrypka mu się zrobiła i usiadł na ziemi ponownie, tym razem nie na nosie, i wsłuchał się w "opowiadanie". Był trochę skonsternowany tym, że niektóre niuchy miały już dla niego jakieś sensowne znaczenie.
Miał mu wybaczyć? Za to, co zrobił? Tak łatwo nie będzie.
– Jak chce być zrozumiałym złoczyńcą, skoro jedyne, co robi to atakuje i próbuje rabować smoki. Bez żadnej próby nawiązania choćby rozmowy, bez żadnego ciekawego przedstawienia powodu swojej nienawiści lub ataku. – Odezwał się do Mackonura, ale brzmiał już na szczęście tak, jak zwykle. W końcu niezrozumieli złoczyńcy byli świetni tylko wtedy, gdy przed wprawieniem w ruch swojego niecnego planu opisywali właśnie to, co do niego doprowadziło.
Zwrócił się potem do Nosa, patrząc na niego bokiem pysku.
– Z resztą, napastując smoki bezmyślnie sprawiasz, że czują się tak, jak ty na początku swojego istnienia. Czy chcesz być tak podły, jak reszta tych okropnych Niuchaczy. Czy chcesz tworzyć na świecie więcej osób, które przejdą drogę, jaką ty przeszedłeś i będą potem w kółko krzywdzić kolejne i kolejne istnienia, dopóki na świecie nie ostanie się tylko ból i przemoc. – Po każdym pytaniu przybliżał łeb bardziej i bardziej, przekręcając go raz na jedną, raz na drugą stronę – Pokaż, że jesteś inny. Pokaż, że jesteś lepszy. – aż tupnął – Że jesteś kimś więcej niż potrafiący tylko wykorzystać cudze słabości nochal. A wtedy dostaniesz to, czego chcesz, i to bez ani jednego pociągnięcia nosem, kiedy to atakowanie przyniosłoby odwrotny skutek. Wiesz, że to jest możliwe i jesteś w stanie to osiągnąć. Tak jest łatwiej. Tak jest przyjemniej; i dla ciebie, i dla osób, którym poprawiasz dzień. Czy pamiętasz to uczucie, kiedy mimo bycia wygnanym, przygarnął cię inny nos. – niestety imienia tamtego Niuchacza "Aderyn" nie wyczaił! – Miłe, prawda. Podziel się nim. Obdaruj nim innych, a wtedy zobaczysz, że prędzej czy później tobie zostanie on oddany ze zdwojoną siłą.
Mackonur
Cicha Jaskinia
: 07 wrz 2024, 19:36
autor: Mackonur
"I mi to mówisz? Próbował mnie zabić! Do tej pory nie wiem, o co mu wtedy chodziło. Kazał mi wypić coś dziwnego i prawie mnie rozerwało po tym od środka, gorzej niż po langustach z ostrym sosem!" – Napisał świecącym pismem na tabliczce (wzmacnianym maddarowo) i oskarżająco wskazał na Niuchacza. Ten jedynie kilka razy fuknął na oba smoki! No nie... coraz więcej świadków, których Nos musiał się pozbyć. Nosek spróbował jeszcze jednej, ostatniej próby obrony swojego dobrego miana, nim ostatecznie podda się perswazji Khamsina. Zaczął ponownie kichać, siąkać, wąchać i chuchać, a Rytm nawet mógł zrozumieć już kilka słów!
"Nie słuchaj go, Khamsin, to było dawno i nieprawda! Wcale nikogo nie porwałem, a jeżeli kogoś porwałem, to tylko na chwilę i nawet go wtedy wyczyściłem." – Napisał po chwili, nie wiedząc, że gdyby tego nie przetłumaczył, to prawda by nie wyszła ostatecznie na jaw. Tak to jest, jak się jest tłumaczem z powołania.
Potem Nosek dłużej zastanowił się nad słowami Khamsina, kilka razy lewitując wokół groty i coś tam sobie cichutko niuchając pod nosem, ostatecznie jednak postanowił odpowiedzieć. Tym razem nie było żadnej następnej tragicznej historii z dzieciństwa Nosa (a było ich więcej, społeczeństwo Niuchaczy Olbrzymich było niestety bardzo brutalne, szczególnie dla słabszych), a trochę nawet... smutku? W którymś momencie dwie łzy spłynęły po nosie Nosa Szyszki i ciężko powiedzieć, skąd właściwie się wzięły. Przecież Nos Szyszki nawet nie ma kanalików łzowych, ale kto wie, może u jego rasy działało to jakoś inaczej.
"Ooo, to było dziwne. Nosek powiedział, że... że masz rację i Nos Aderyn chciałby, żeby jego siostrzeniec nie traktował wszystkich jak szczury, gdyby tylko był z nami. I mówi, że inne Nosy wmówiły mu, że jest zły i on zaczął w to wierzyć. Powiedział też, że tak bardzo chciał ci ukraść granaty, że nigdy nie pomyślał, że może zapytać. I pyta się, czy dasz mu jeden granat." – Axarus napisał na kilku tabliczkach, gdyż tekstu przetłumaczonego było dosyć dużo. Sam Mackonur wzruszył się i też kilka łez poleciało mu z oczu, ale czy to naprawdę zmiana Nosa Szyszki? A może chciał wszystkich oszukać i udawać dobrego, kiedy nadal będzie śmiał się diabolicznie za ich grzbietami? Ciężko powiedzieć.
"Nos Szyszki pyta się, czy ty też masz swojego Niuchacza Olbrzymiego. Czy gdzieś żyje nos Wafla." – Dodał jeszcze Axarus na podstawie ostatnich niuchnięć brązowego monstrum, te jednak zdenerwowało się i fuknęło groźnie na Mackonura.
"Co? Aaaah! Nos ballady! Przepraszam, źle napisałem, "Wafla" i "Ballada" brzmią bardzo podobnie w nosowym, różnica głośności kichnięcia." – Makconur wytłumaczył się ze swojego błędu w tłumaczeniu.
Ballada Kewiru
Cicha Jaskinia
: 11 wrz 2024, 18:31
autor: Rytm Słońca
Wypatrzył wymianę zdań między Axarusem a Niuchaczem, kiwając z lekka łebkiem. Na szczęście powoli się już uspokajał widząc, że w nosie siedzi coś więcej niż niespokojne kozy!
– Może zamiast nagadywać się na siebie nawzajem, moglibyście spróbować poświęcić sobie jeden dzień na przeniuchanie tego na spokojnie, w cztery nozdrza. Może podczas jakiegoś krótkiego wypadu za granicę, co wy na to. – Zaproponował, politycznie poprawnie machając swoimi łapkami. – Każdy w życiu musi popełnić parę błędów, to nieuniknione. – dodał, słysząc i jedno, i drugie zdanie. Byle by tylko nie popełnić o jeden za dużo. On jeszcze tego nie zrobił! Chyba.
Gdy nosek zaczął szlochać, Kewir podszedł bliżej noska i spróbował objąć go pocieszająco skrzydłem.
– Hej, no już, nie płakusiaj... – Czy był zły czy nie, każdy zasługuje na trochę dawki półpustynnego pocieszania. A może to był szczwany plan? Przecież radosny złoczyńca jest mniej groźny od zrozpaczonego! Nie no, akurat Khamsin w ten sposób o tym tu nie myślał, choć stać było tę podstępną jaszczurkę na takie zagrania.
Przeczytał na spokojnie to, co wypisywał mu dalej Mackonur. W międzyczasie przyglądał się jego mackom na pysku, a przynajmniej ich konturowi w tych egipskich ciemnościach.
– Wybacz, nie mam żadnego przy sobie... Pytanie, na co ci on. Mam za to cytryn. O. – I podniósł swoją torbę wyżej, pogrzebał w niej omijając łapą liczne opuncje, posążek Ducha Mody, agawę w kolorze Agawy... O, i wyciągnął ów cytryna i pokazał go nosowi, aby mógł go powąchać. Dobrze, że to cytryn, a nie cytryna! To by mogło być zabójcze.
Wafla? Czym w ogóle był wafel? Niezbyt wiedział, ale zawsze to jakieś nowe słowo do słownika! Wiedział natomiast dobrze, czym był kebab.
– Huh... Nie, nie mam. Mam tylko własne niuchadła tu. – dotknął się szponem w swoje nozdrza i pociągnął nimi powietrze w spokojnym oddechu. Trochę przeraziła go na moment myśl o tym, że pewnego dnia jego nos po prostu by od niego odleciał i zaczął żyć swoim życiem.
Spojrzał się jeszcze raz na Niuchacza i spróbował to sobie wszystko jakoś w miarę możliwości logicznie ułożyć w głowie.
– Myślę, że... Hm. Szczerze, nie mam żadnego pomysłu. Ale wierzę, że można uratować nawet i najbardziej zagubioną i przeżartą duszę. Pokazać jej, że dla niej też świeci Słońce. – przytaknął sam sobie i... cóż, chyba powoli spotkanie dobiegało końca? Miał nadzieję, że ta rozmowa zostanie z Nosaczem na długie księżyce.