Strona 23 z 28
: 01 gru 2020, 23:38
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Odpowiedź Koralowej była dla niego mało szokująca. Jakoś nie dziwiło go, że młoda posunie się tak daleko ze swoimi gniewami. Ale w sumie nie brał tego do siebie, bo przypominało to nastoletni bunt, bardziej niż właściwą zdradę. Mimo to, przywódca też nie był bez winy, tak samo jak i jej ojciec.
– Słowa mają równie wielką moc co pazury i kły, więc powinnaś używać ich rozważniej. Zwłaszcza, gdy używasz ich by złożyć przysięgę wierności. Nie zostałabyś zlinczowana, tak samo jak nie zostałaś wyśmiana, ani zapamiętana jako nikt. Nadanie tytułu to nie byle jaki zabieg, który nie ma znaczenia. Inaczej nie było by przy nim całego stada. Na przyszłość zapamiętaj, że jeżeli czujesz się przymuszona do wyboru między dwoma złami, to lepiej nie wybierać wcale.– Sosnowa zabrała głos, zdradzając w sumie sedno całego tego spotkania. Korona miał nadzieję przeciągnąć jeszcze trochę suspens, ale czar prysł.
– I masz też wielkie szczęście, że postanowiłaś wybrać akurat Wodę. Są dla nas prawie jak drugi dom, więc twoje przejście do nich jest w zasadzie tylko formalnością. Nie będzie żadnej kary, ani nie zostaniesz ogłoszona zdrajczynią. Wyrażam pełną zgodę, na twoje odejście i życzę spełnienia i powodzenia na czysto, w nowym środowisku. I jeszcze raz przepraszam.– Ukłonił się Koralowej, uśmiechając się ponowie.
– Oczywiście nie ma zamkniętych granic między naszymi stadami, więc ziemia jest ci dalej otwarta, poza obozem oczywiście. Jeżeli się nie mylę w tej kwestii, to chyba tylko luźne przywołanie układów z poprzednim przywódcą ziemi.– Spojrzał na Przesilenie i jemu również skinął łbem na dowód, że sprawa jest już załatwiona.
– Mam nadzieję, że ten mały gest wzmocni nasz sojusz, który bardzo chętnie chciałbym utrzymać. Jesteśmy w kontakcie w razie jakichkolwiek problemów, stado Ziemi zawsze do usług. Życzę powodzenia z młodą, przynajmniej teraz wiecie czego unikać.– Mrugnął do samca i ukłonił się również jemu, oraz Sosnowej.
– Do zobaczenia, mam nadzieje, że w lepszych okolicznościach.– Zrobił kilka kroków w stronę terenów ziemi, obracając się i czekając na swojego zastępcę. Nie odejdzie przecież bez niego, to by było niemiłe.
: 03 gru 2020, 20:38
autor: Przesilenie Północne
„Mogło być znacznie gorzej, na przyszłość będę wiedział.
~ To ile jeszcze smoków zamierzasz ze sobą przynieść?! ~ parsknął rozbawiony, dalej mentalnie dokuczając synowi.
Potem słuchał kolejnych smoków, nie wtrącając się już więcej. Spoglądał na Kwiecistego, słuchając wspomnienia o przysiędze. Sam jej nie wymagał. Czy mając siedem księżyców jest się w stanie wypowiedzieć ją świadomie? Uważał, że nie – i Koralowa jedynie ją w tym upewniła, chociaż czarodziej miał rację mówiąc, że zapewne nie wiązała się ze stadem już dawno. Ale – usprawiedliwiał ją dalej – czy będąc samemu i tak młodemu, na pewno tak łatwo odpowiednio szybko przestać iść z prądem? Wydawało mu się, że nie.
Szyszka sprecyzowała jego myśli, a on tylko skinął łbem, zanim Korona Ziemi zabrał głos. Jego słowa o Wodzie sprawiły, że się uśmiechnął, odwzajemniając skinięcie łbem dla przywódcy.
– Dziękuję, Ziemio, Rapsodzie. O spotkanie w lepszych okolicznościach sami możemy się postarać – granice są otwarte, a i tereny poza barierą są dostępne. Możemy wybrać się na wspólne polowanie lub na wyprawą poza barierę lepszą, niż ostatnio. – Uśmiechnął się krzywo. – Moglibyśmy poznać się lepiej – poza tym, myślę, że miałbym sprawę, którą chciałbym z tobą omówić.
Pożegnał się z nimi, a potem zwrócił się ku Koralowej, która została z nimi.
– Huh! Chyba nie było tak źle, co? – odetchnął. – Postaramy się, żebyś tej decyzji nie żałowała. – Wyszczerzył kły w uśmiechu. – Chodź, wytłumaczę ci więcej w drodze powrotnej.
» https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 172#404172
: 09 gru 2020, 18:04
autor: Pajęcza Lilia
Wiele smoków wypowiedziało swoje zdanie i stronę, a Ptasznik już jedynie w ciszy obserwowała rozwój wydarzeń. Powiedziała co jest najważniejsze jest dla niej, a kolejnych pytań jej nie zadawano więc nie miała po co zabierać jeszcze raz głos. Oczywiście niektóre wypowiedzi działały na nią jak płachta na byka, przemilczała je. Ptasznik jest impulsywna, ale nie głupia, żeby robić sceny za kilka słów zwłaszcza gdy jej los wacha się między bycia nazwanym zdrajcą a przyjęciem do stada wody. Minuty czekania trwały dla niej jak wieczność, a towarzyszący trzy nim stres wcale nie pomagał, aż w końcu Korona Ziemi podjął decyzję, która szczerze nawet lekko zaskoczyła wężowa. Ale takie zaskoczenie z wielką chęcią przyjmie.
–Dziękuje za pozwolenie mi dołączyć do wody i za nie nazwaniem mnie zdrajcą – podziękowała ze szczerym uśmiechem na pysku i skinęła głową przywódcy i Kwiecistemu na pożegnanie, gdy oboje zbierali się do powrotu. Ma najgorsze za sobą i teraz może oddychać swobodnie, bez żadnych ograniczeń, jakie czuła na sobie przez całe życie. Faktycznie poszło o wiele lepiej niż się spodziewała, ale to nie jest żadna negatywna rzecz, tylko pozytywna. Na laurach oczywiście nie spocznie teraz, bo czeka ją dużo pracy, aby przekuć swoje słowa w czyny. Podążyła za Przesileniem Północnym kontynuując ich rozmowę gdzie indziej.
zt/
: 10 gru 2020, 1:15
autor: Niepokorny Hiacynt
I decyzja została podjęta. Nie miał zamiaru się z nią kłócić. Młoda dostała szansę co było niezaprzeczalnie właściwe, skoro wszyscy życzyli jej odnalezienia jej własnej drogi. Sprawa zakończyła się więc szczęśliwie. Kwiecisty pożegnał się ukłonami zarówno z Sosnową jak i Przesileniem, skinął lekko głową młodym smokom po czym podążył za Rozrabiaką na tereny Ziemi.
//zt
: 08 sty 2021, 12:42
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca przybyła na tereny wspólne z Łuną u boku. Zdawała sobie sprawę, że jej stan wcale nie wygląda lepiej i musiała się wziąć za siebie. Przebłysk nie była już Przebłyskiem, więc musiała prosić o pomoc innych. Miała nadzieję, że pomoc rzeczywiście przyjdzie, więc usiadła pod skałą i spojrzała w niebo. Wysłała mentalną wiadomość w tylko jej znanym kierunku i tylko jej znanej zawartości. Liczyła, że przybędzie odpowiedni smok i spędzą razem chwilę. Trochę bała się oddawać swoje zdrowie w cudze łapy, ale cóż mogła zrobić, prawda?
: 08 sty 2021, 15:36
autor: Pikujący Upiór
Wkrótce na miejsce przybył pewien smok, który wcale nie pochodził ze stada Ognia. Wylądował obok smoczycy północny samczyk, witając lekkim uśmieszkiem.
– Witaj! – przywitał się – A więc mówisz, że macie trhudności z pewną chorhobą, tak? – spytał retorycznie, po czym obejrzał uzdrowicielkę.
– Ciekawe... – mruknął. Nigdy nie miał do czynienia z czymś podobnym. Pierwsze, co mu przyszło do łba, to użycie melisy, chociaż może nie?
– Jakie zioła już prhóbowaliście użyć? – spytał na wszelki wypadek. Kiedy dowiedział się, że już próbowali leczenie z użyciem melisy, lecz nic z tego, mruknął z rozczarowaniem. Ale była też i dobra wiadomość – jedno z potrzebnych do leczenia ziół zostało już ujawnione i nie będzie musiał w pełni w ciemno leczyć.
Westchnął.
– Uh... No dobrha, sprhóbujmy! – powiedział, po czym przystąpił do leczenia tego dziwactwa.
Postanowił zacząć od działającego zioła, czyli od buteleczki z wielokrotnie gotowanego naparu z topoli, który poprosił u uzdrowicielki i podał jej do wypicia w ściśle wymierzonej dawce. Następnie wyciągnął miseczkę, nalał do niej wody i postawił na maddarowy ogień. Kiedy woda się zagotowała, poprosił o gałązki lawendy i wrzucił je do miski. Mieszał szponem, aż uzyskał odpowiedni wywar i – ostudzony – także podał do picia.
Teraz leczenie magią. Położył łapę na łbie Zgubnej i wniknął maddarą w jej ciało. Ciekawe było to, że nerwy wcale nie były uszkodzone. W takim razie maddara skupiła się na wyszukiwaniu i likwidowaniu wszelkich mikroorganizmów i wirusów, które mogłyby powodować takie schorzenia. Następnie zniżyła ciśnienie krwi i temperaturę ciała do odpowiedniego poziomu oraz spróbowała zrelaksować smoczycę poprzez rozluźnianie mięśnie w ciele i pomocy w wyciszeniu się. Po wykonanych czynnościach powróciła do Heboga. Czy to pomogło?
//choroba – topola, lawenda
: 08 sty 2021, 19:28
autor: Zgubna Słodycz
Zorza uśmiechnęła się łagodnie na widok nieznanego jej samca. Pachniał Plagą, więc wiedziała, że dobry smok przybył jej na pomoc. Odpowiedziała na jego pytania wedle potrzeby i samiec przeszedł do leczenia. Nie przeszkadzała mu, ani się nie mądrowała. Gdyby była taka mądra, to by sobie sama poradziła, a było ciężko. Bardzo ciężko. Czuła, że objawy ustępuję, ale znała już to uczucie. Znowu nic. Znowu się powtórzy.
– Dziękuję, ale obawiam się, że to chwilowe. Wiele księżyców choruję i wiem, że choroba nawróci. Niektóre objawy nadal się mogą utrzymać. Czy zechciałbyś spróbować jeszcze raz? Myślałam o rzęśli, ale... nie mam jej wiele. – Wyjęła ostatnie gałązki z torby. Spoglądała na samca niepewnie, licząc, że jej pomoże, ale nie miała tak naprawdę pewności. Wiedziała, że zawraca mu gitarę, ale potrzebowała jego pomocy.
: 10 sty 2021, 15:33
autor: Pikujący Upiór
Hebog kiwnął łbem na znak, że wszystko rozumie.
– Meh, on rhaczej nic nie zadziała. Sprhóbujmy coś innego. – powiedział, po czym ponownie zabrał się za leczenie.
Jako że gorączki już nie było, to topola tutaj była niepotrzebna. Zaczął więc od czegoś innego.
Wyciągnął miskę, wlał do niej wody i postawił na maddarowy ogień. Kiedy woda się zagotowała, wrzucił niewielką ilość sproszkowanych za pomocą kamienia liści kozłka. Mieszał cierpliwie szponem, aż uzyskał odpowiedni napar, po czym podał do Zgubnej wdychania na niezbyt długi czas. Następnie umył miskę i ponownie nalał do niej wody, postawił na maddarowy ogień i czekał, aż się zagotuje. Następnie wrzucił do zagotowanej wody korzenie kaliny i mieszał, aż uzyskał odpowiedni wywar, który po ostygnięciu podał do wypicia. Na koniec użył listki mięty, które starł w miseczce i podał do wdychania, jako dodatkowy środek na uspokojenie.
Ponownie położył łapę na łeb smoczycy i wniknął maddarą w jej ciało. O co chodzi? Najpierw spróbował maddarą rozprowadzić lecznicze działania ziół po całym ciele, dla lepszego i szybszego efektu. Następnie jeszcze raz rozmasowała delikatnie mięśnie dla zrelaksowania i... to tyle. Ciężko było powiedzieć co tu jeszcze można zdziałać. Maddara znów wróciła do właściciela, a ten zabrał łapę. Może teraz zadziała?
//choroba – kozłek, korzenie kaliny, mięta
– No jak? Lepiej, czy jeszcze rhaz? – spytał na koniec. To był naprawdę twardy orzech do zgryzienia, w którym nie wiedział, co i gdzie poszło nie tak. To jest chyba jakaś uzdrowicielka gra w ciemno.
: 13 sty 2021, 9:15
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca poddała się pomysłowi samca, bo i co miała poczynić. Sama nie miała pojęcia, a samiec mógł mieć świeży pomysł.
– Dziękuję, jest lepiej. Pulsowanie zniknęło. – Po dłuższej chwili mogła w końcu przyznać, że przyszła wyczekiwana ulga. – Dziękuję. Pierwszy raz się z tym spotkałam i przyznam, że nie mam pojęcia skąd ta zaraza się wzięła. Jak Ci się mogę odwdzięczyć? – Zapytała samca. Nie chciała mieć u niego długu, ale może porcja mięsa go zachęci do spłaty. Może mu lepiej nasunąć ten pomysł. – Mam trochę mięsa, owoców.
: 13 lut 2021, 16:20
autor: Pikujący Upiór
Cieszył się, że zniknęła ta uporczywa choroba, bo już mu się powoli kończyły pomysły na leczenie tego świństwa. Szkoda tylko, że nie wiedział, które z tych ziół podziałało.
– Cieszę się – odpowiedział na słowa Zgubnej.
Nie spodziewał się zapłaty za zwyczajne wyleczenie choroby, ale nie miał nic przeciwko takiego wynagrodzenia.
– Nie musisz, ale jak chcesz, to mogę wziąć trhochę mięsa. – powiedział.
Ciekawe, czy gdyby z plagi wszyscy płacili tak za każde leczenie, to byłby już bogaczem?
– Tak prho po, to jak długo się zmagaliście z tą chorhobą? – spytał po chwili, przysiadując na śniegu – W Pladze rzadko kogo leczymy i nie śpieszy mi się do obozu, więc możemy jeszcze chwilkę porhozmawiać. – dodał.
Dodano: 2021-02-13, 16:20[/i] ]
* * *
Wkrótce nowa zastępczyni w Ogniu znów poprosiła Heboga o pomoc. Ten nie miał w sumie nic przeciwko, w końcu dawno nie miał kogo leczyć. Spotkali się w tym samym miejscu o umówionej porze.
– Witaj! – przywitał się, po czym zerknął na jej ranę – Gdzie ty łaziłaś, że ci tak przebili szyję? – spytał, nie oczekując zbytnio na odpowiedź. Przyszedł tutaj tylko aby wyleczyć. Z drugiej strony... czy Ogień na serio nie ma więcej uzdrowicieli?
Przepłukał najpierw ranę maddarową wodą, po czym ostrożnie nastawił kość żuchwy. Następnie wziął miskę i nalał do niej wody z bukłaku, po czym postawił na maddarowy ogień. Kiedy woda się zagotowała, wrzucił do niej owoce kaliny, które wcześniej poprosił. Mieszał czystym szponem, aż uzyskał gęsty napar, który ostudził i podsunął pod nos smoczycy.
– Prhoszę, popij, tylko ostrhożnie. – polecił, podtrzymując lekko miskę, aby niczego nie wylała.
Kolejnym i ostatnim ziołem od Ognia były jagody jałowca. Podał jej do jedzenia odpowiednią ilość i czekał, aż wszystko na spokojnie połknie.
Teraz czas na maddarę. Położył swoją łapę na piersi pacjentki, po czym wniknął maddarą w głąb jej ciała. Ta w mig zawędrowała do zranionego miejsca. Jeszcze raz na wszelki wypadek oczyściła ranę, po czym zabrała się do działania. Zrosnela ze sobą złamaną kość wraz ze szpikiem i innymi istotnymi rzeczami, pozbywając się przy tym zbyt drobnych okruchów. Następnie w obu miejscach odbudowała naczynia krwionośne, najpierw je wydłużając poprzez dodawanie nowych komórek na ściankach, a następnie łącząc je w odpowiednich miejscach. Pozbyła się na koniec nadmiaru krwi oraz opuchlizny, po czym powróciła do właściciela.
– No jak, lepiej? – spytał na koniec z lekkim uśmiechem, patrząc na rezultat jego pracy.
//ze składzika Ognia: owoce kaliny, jałowiec
: 07 mar 2021, 12:20
autor: Świadomy Fakt
W przerwach między łowami, kiedy obliczenia wskazywały, iż może sobie na to pozwolić, Yeccaqui zachodził czasem na tereny wspólne. Nie znał ich jeszcze dobrze – a przynajmniej nie tak dobrze, jak uważał, iż jest to odpowiednie – wiedział też, iż jedynie tutaj może spotkać smoki z innych stad. Spacerując po okolicy, znalazł żuka, który w swym nieporadnym locie uderzył o skałę, zatrzymując się. Na zawsze – Świadomy Fakt bowiem chwycił małe stworzenie i z drobną pomocą maddary, bardzo ostrożnie przekroił robaczka na pół, przyglądając się, jak wygląda w środku. Potem jeszcze przez dłuższą chwilę dłubał pazurem w jego wnętrznościach, aby zobaczyć, jak są położone względem siebie żucze narządy i jak bardzo różnią się od narządów innych robaków.
To była bardzo dobra śmierć – nie bezsensowna, jak zazwyczaj to bywa w przypadku żuków, ale mająca głębszy cel, ktoś dzięki niej zdobędzie nową wiedzę! A że żuk wcale nie musiał umrzeć? No cóż...
: 07 mar 2021, 13:32
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Jakie fascynujące miejsce! Zawsze ciekawiło to miejsce, z którego dobiegały dziwne błyski podczas przelatywania nad terenami wspólnymi. Tego dnia postanowiła przyjrzeć się mu z bliska i zadziwiły ją dziwne drzewa, w których jak w tafli jeziora, była w stanie zobaczyć swoje odbicie. Przechadzając się tak dotarła do mieniącej się skały przy której dłubał coś wielki smok o równie błyszczących łuskach. Podchodziła do niego z początku niepewnie, lecz gdy poczuła zapach Wody dostała pewności siebie i już pewnym krokiem podeszła do smoka. Hmm.. czy on dłubał w jakimś małym żuczku? Trochę to wyglądało jak sekcja.. he he, Sekcja Zwłok.
– Cześć! Co robisz? – zagadała z ciekawości, przyglądając się pociętemu robaczkowi.
: 07 mar 2021, 14:16
autor: Świadomy Fakt
– Analizuję wnętrzności żuka – odpowiedział natychmiast Yeccaqui, odwracając się w stronę Mirri. Patrzył na nią, ponieważ wiedział, że jest to uprzejme, ale nie patrzył jej w oczy, ponieważ wiedział, że mogłoby to zostać odebrane jako agresja. I oczywiście w pierwszej chwili zapamiętał dokładnie wygląd samicy.
– Nazywam się Świadomy Fakt, jestem smokiem ze Stada Wody – przystąpił do przekazywania kluczowych informacji. Mówił jednostajnym, dość monotonnym... i chyba nienaturalnie spowolnionym tonem? Tak jakby mógł mówić znacznie szybciej, ale rozmyślnie rozciągał słowa. – Nazywam się tak, ponieważ nie mam uczuć, ale mam świadomość. Nie wiem, kim jesteś, ale na podstawie zapachu mam opinię, że należysz do Stada Ziemi. Czym różni się Stado Ziemi od Stada Wody? – od razu przeszedł do pierwszego pytania... które było prawdopodobnie dopiero początkiem.
: 07 mar 2021, 15:18
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Ooo.. czyli jego też ciekawiły takie rzeczy. Może też był uzdrowicielem?
Zapamiętała jego imię jak się przedstawił, ale przede wszystkim zaciekawiło ją jego znaczenie. Jak to że nie miał uczuć.. to tak się da? Nim jednak zdążyła zadać pytanie, on wyprzedził ją z wyjaśnieniem, że wie że one jest z Ziemi, a potem z pytaniem odnośnie stad. Spieszyło mu się?
– Ja się nazywam Sekcja Zwłok, ale możesz mi mówić Mirri – mówiła normalnie, choć trochę dziwił ją sposób mówienia samca. – Dobrze myślisz, że jestem ze Stada Ziemi. Hmm.. stada Ziemi i Wody różnią się tym, że mają innych członków, obozy w innych miejscach, inne tereny stadne i pewnie też inne tradycje, ale co do ostatniego nie jestem pewna. Czemu cię to tak ciekawi? I.. co to znaczy, że nie masz uczuć? Czy jak na przykład powiem, że ładnie wyglądasz, to nic nie odczujesz?
: 08 mar 2021, 18:35
autor: Świadomy Fakt
– Nie znam tradycji Stada Ziemi, więc nie jestem w stanie porównać ich z tradycjami Wodnych. My mamy na przykład taką prawie tradycję, że nasz przywódca nie nazywa się od Wody. I ze grzebiemy swoich zmarłych – stwierdził Yeccaqui, co zasadniczo... nie było chyba wielkim odkryciem. – Zadaje pytania, ponieważ zdobywanie wiedzy jest istotne. Większa ilość wiedzy pozwala lepiej rozumieć świat – dodał, odpowiadając na wątpliwości samicy.
– Rozumiesz dobrze, nic nie odczuję – powiedział, kiedy Mirri zaczęła drążyć temat jego specyficznej cechy. – Objawia się to na przykład tym, że nic nie lubię. Gdy karmię smoki, muszę je pytać, czy posiłek był smaczny – wytłumaczył. – Nie rozumiem też do końca smutku, wiem jedynie, że smutny smok płacze. I wiem, że należy się uśmiechnąć, kiedy ktoś opowiada dowcip. Martwi, którym robisz sekcje zwłok, się martwią – stwierdził, znienacka wyszczerzywszy szeroko kły. Po chwili jego wyraz pyska wrócił jednak do normalnego. – Wiele zachowań smoków jest dla mnie nielogicznych, ale rozumiem, że robią tak dlatego, że coś lubią bardziej albo czegoś nie lubią. Najważniejsza wydaje się wiedza, że powinienem zachowywać się tak, aby nie wydawać się agresywnym. Czyli na przykład mówić spokojnie i patrzeć prosto w oczy – wytłumaczył, dopiero teraz robiąc dość długą przerwę, aby Mirri mogła się swobodnie wtrącić w wypowiedź.
: 08 mar 2021, 20:37
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Świadomy Fakt był bardzo ciekawym smokiem. Wciąż nie była w stanie pojąć jak można nie mieć uczuć, ale jego tłumaczenia powoli zaczęły ją przekonywać, że jednak można. Nawet się uśmiechnęła na jego żart w postaci gry słów, choć opowiedziany trochę z zaskoczenia.
– Hmm.. my nazywamy naszych przywódców od Ziemi, ale to nie jest wymóg. Są za to wybierani z pośród wszystkich smoków, większością poparcia całego stada. Dlatego, na przykład, bycie Zastępcą nie ma u nas dużego wpływu na szansę zostania wybranym na przywódcę – co było według niej całkiem ciekawym konceptem, gdyż zawsze myślała że Zastępca, którego wybierał przywódca, zawsze zostawał nowym Przywódcą. – A jeśli chodzi o zmarłych, to nie różnimy się tak bardzo, bo my też grzebiemy naszych. Sadzimy potem na ich grobach młode drzewa, tworząc gaj drzew przodków.
Jego podejście do życia było na swój sposób proste a jednocześnie skomplikowane. Czysto oparte na logice, zasadach oraz metodzie prób i błędów.
– Aa.. czy nie boisz się że.. yyy.. to znaczy czy nie sądzisz, że brak emocji może trochę utrudniać życie w stadzie? W sumie ten brak emocji ma też pozytywy, bo chyba cię nic nie denerwuje ani nie irytuje, prawda? Na przykłaaad.. jakbym ci położyła łapę na pysku albo klepała palcami po nosie?
: 10 mar 2021, 1:17
autor: Świadomy Fakt
– Rozumiem. Przesilenie Północne opowiadał mi, że został wybrany przez stado, więc prawdopodobnie wyglądało to podobnie – wspomniał Yeccaqui, zauważając analogię. – Nie wiem jednak, jakim sposobem zostanie wybrany kolejny przywódca. Prawdopodobnie dowiem się za jakiś czas, bo Przesilenie jest już stary – dodał, będąc świadomym jego wieku.
– Nie boję się, to prawda. Nie mogę się bać – odpowiedział na kolejną kwestię, starając się wytłumaczyć wszystko dokładnie... choć wiedział, że tak naprawdę on sam pewnych spraw nie może pojąć. – Nie widzę powodu, żebyś nie mogła mi położyć łapy na pysku albo nie mogła mnie klepać po nosie, jeżeli nie zamierzasz mi zrobić w ten sposób krzywdy. Krzywda jest niewłaściwa – podkreślił. – Czy sugerujesz, że inne smoki źle zareagowałyby na takie zachowanie? Dlaczego? Czy tego nie lubią? – dodał, próbując w ten sposób pozyskać wiedzę. – Nie wiem, czy brak emocji utrudnia moje życie w stadzie. Wydaje mi się, że może w pewnym stopniu pomagać, ponieważ każdy wie, że kieruję się logiką, a nie lubieniem bardziej. Możliwe jednak, że jakiś smok nie polubi mojego logicznego wyboru. Najtrudniejsze jest dla mnie rozumienie pewnych zależności; kiedy była dyskusja ze Strażnikiem Gwiazd, który nie pozwolił Gasnącemu Gwiazdozbiorowi na wybranie imienia z członem "Gwiazda", motywacje smoków były dla mnie niejasne. Ich zachowanie wydawało mi się całkowicie nielogiczne – wytłumaczył. – Bardzo możliwe, że gdyby doszło do wojny, tez nie rozumiałbym jej powodów. Chyba ze byłyby logiczne, jak na przykład brak jedzenia – dodał, starając się w miarę dokładnie opisać swój punkt widzenia samicy.
: 10 mar 2021, 11:18
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– No to chyba nasze stada nie różnią się aż tak bardzo, pod względem tradycji! – powiedziała klepiąc go kilkukrotnie po jego wielkim pysku, dla zabawy – Fajny jesteś. Wiesz, smoki z emocjami niektóre rzeczy lubią, a niektórych nie. Na przykład jednemu mogą nie smakować ślimaki, a dla innych to najlepsze danie pod słońcem. Jeśli chodzi o takie klepanie – ściągnęła łapę z jego pyska – i ogólnie dotykanie: niektórzy mogą to uznać za naruszenie prywatności, albo robienie sobie z nich żartów. Mogli by to uznać za brak szacunku. Pewnie tak samo było z członem "Gwiazdy", który chyba zarezerwowany jest tylko dla Proroków, żeby podkreślić ważność ich funkcji – zatrzymała zastanawiając się nad intencjami smoków i jak trudno czasem je odgadnąć. – Najgorzej jest chyba jak ktoś kłamie, albo ukrywa swoje intencje. Wtedy to jest prawie nie możliwe wywnioskować logicznie o co mu naprawdę chodzi. A ty? Widzisz potrzebę w kłamaniu i oszustwie? – zapytała, przyglądając się jego błękitnym oczom. Ciekawe jak to jest, być wyzbytym z emocji. Nie czuć strachu, żalu, smutku i gniewu. Nie czuć szczęścia i miłości.
: 11 mar 2021, 2:37
autor: Świadomy Fakt
Uwagi Mirri były cenną wiedzą, którą Yeccaqui natychmiast sobie przyswoił. Kiedy opowiedziała o klepaniu po pysku, odnotował pewien brak precyzji.
– Od czego zależy, czy smok uzna klepanie po pysku za obrazę, czy za żart? – zapytał. – Rozumiem, że obraza jest niewłaściwa, ale żart właściwy. Czy można coś zrobić, żeby zachowanie zostało właściwie zinterpretowane? Oprócz powiedzenia, jak należy je interpretować? – drążył, próbując pojąc tę kwestię.
– Kłamanie jest zazwyczaj nielogiczne, nie rozumiem mówienia nieprawdy. Ja zawsze staram się przekazywać całą wiedzę, jaką mam. A przynajmniej tyle wiedzy, ile jestem w stanie opowiedzieć w rozsądnym czasie – wytłumaczył, co poniekąd tłumaczyło też jego dość szybką mowę. – Czasami jednak kłamanie jest logiczne. Można na przykład spróbować przekonać drapieżnika, że nie chce się go zaatakować, żeby dać mu mniej czasu na obronę. Można też skłamać, żeby powstał żart, ale wtedy to nie jest kłamstwo, a żart właśnie. Powiedziałaś, że kiedy ktoś kłamie, to jest najgorzej. Czy to znaczy, że nie lubisz kłamstwa? Czy są smoki, które je lubią? – spróbował się dowiedzieć. – Czy niepowiedzenie czegoś też może być potraktowane jak kłamstwo? W pewnych przypadkach będzie miało podobny efekt, na przykład skradanie się jest w takim sensie kłamstwem – zauważył, w tym momencie przerywając, aby zebrać informacje od Mirri.
: 11 mar 2021, 23:13
autor: Ślepa Sprawiedliwość
– Hmm.. może tak: niektórzy nie lubią jak się z nich żartuje, nie, WIĘKSZOŚĆ nie lubi jak się z ich żartuje, w sensie z ich osoby, bo uznają to za zniewagę. Że w jakiś sposób to ubliża ich majestatowi i wszystkim wartościom jakie uważają za słuszne. A jeśli chodzi o takie klepanie.. cóż.. to zależy od czyjegoś nastawienia do takich rzeczy. Bądź co bądź, ale dotykanie kogoś jest uznawane za pewne naruszenie jego przestrzeni. Niektórzy są super poważni i taki dotyk rezerwują sobie tylko dla najbliższych im osób, najbardziej zaufanych. A inni mają to gdzieś, szturchają się, klepią i ogólnie dotykają jakby byli partnerami. – Zastanowiła się na chwilę nad tym, jakby najłatwiej rozpoznawać intencje – Oj.. z tymi intencjami może być problem. Bo widzisz, jeśli smok ci nie ufa, czyli sądzi, że możesz go okłamywać, albo cię po prostu nie zna, to nie ważne jakbyś się starał żeby dobrze zinterpretował intencje, nawet mówił je nagłos, to i tak może sobie nawymyślać, że go jednak okłamujesz. Tak samo z drugiej strony jeśli ktoś ci ufa i cię zna, to często jest w stanie zinterpretować poprawnie twoje zachowanie, nawet jeśli nie dawałeś żadnych znaków. Po prostu robiłeś to tyle razy przy nim, że jest w stanie przewidzieć o co ci chodzi. – Pomyślała jeszcze o tym całym kłamaniu. To też był ciekawy temat. – Masz rację co do kłamstw, że nie muszą być wcale złe. Trochę się źle wyraziłam wtedy. Nie lubię gdy ktoś okłamuje smoka, który mu zaufał. O, na przykład ty mi teraz tak jakby ufasz, yy... w sensie, nie widzisz powodu żebym miała ciebie okłamać. I teraz na przykład, gdybym specjalni ci wmawiała fałszywe informacje, żebyś źle postrzegał świat, to byś wtedy tego nie lubił, gdybyś się o tym dowiedział.. no i gdybyś potrafił czuć emocje. Nie powiedzenie czegoś też może być potraktowane jak kłamstwo. Hmm... ogólnie to określanie całej nieprawdy kłamstwem jest jakieś dziwne, ale nie wiem dlaczego..
: 12 mar 2021, 0:27
autor: Świadomy Fakt
Wiedza przekazywana przez Mirri była dla Yeccaquiego bardzo cenna, choć w wielu miejscach łowca musiał dokładnie przeanalizować jej słowa. Z tego też powodu nawet jego niezmącony jakąkolwiek dekoncentracją umysł potrzebował chwili na przetworzenie informacji. W końcu jednak Świadomy Fakt zdołał pookładać sobie wszystko w całość, którą zamierzał zweryfikować.
– To wydaje się sprzeczne z moimi doświadczeniami. Nie spotkałem smoka, który by się obraził na mnie za powiedzenie żartu, chyba że mi tego nie powiedział. Skoro jednak mówisz, że to większość, a nie wszyscy, być może po prostu nie trafiłem na takiego smoka, mając szczęście. To wartościowa informacja: powinienem zapytać smoka, czy mogę z niego żartować, w ten sposób zwiększam szanse, że mnie nie znielubi. A bycie nielubianym wydaje się niewłaściwe – wywnioskował. – Podobnie powinienem postępować z dotykaniem – dodał, dostrzegając pewną analogię.
– Zaufanie jest dla mnie częściowo zrozumiałe, a częściowo nie. Nie rozumiem, co to jest za uczucie, aczkolwiek wydaje mi się, że na podstawie poprzednich zachowań smoka można ocenić prawdopodobieństwo, czy skłamie. Taka ocena wydaje się logiczna: jeżeli prawdopodobieństwo jest duże, informacje od takiego smoka powinienem traktować jak opinię, a nie jak fakt. Myślę, że powinienem to brać pod uwagę – przyjął lekcję, dodając kolejny aspekt do długiej listy tych, które analizował. – Zaufanie związane z dotykaniem wydaje się równie logiczne: istnieje prawdopodobieństwo, że inny smok spróbuje mnie zranić. Smok, który nie ufa nieznajomym, po prostu przyjmuje, że jest zbyt duże prawdopodobieństwo trafienia na smoka, który zrobi coś niewłaściwego. Czy dobrze rozumiem? – zapytał, aby upewnić się, czy dobrze ułożył wiedzę.
Była jeszcze jedna kwestia...
– Zdobycie zaufania, żeby skłamać, wydaje się w pewnym stopniu logiczną strategią, a w pewnym stopniu nie. Jeżeli inny smok nie ufa nieznajomym, a my chcemy go oszukać, trzeba najpierw zdobyć zaufanie. W tym kontekście strategia jest właściwa. Jeśli jednak ten smok powie innym smokom, że został w taki sposób oszukany, to inne smoki już nigdy nam nie zaufają i zawsze będą przyjmować, iż możemy jedynie zdobywać zaufanie w celu okłamania. Taka taktyka wydaje się więc odpowiednia u starych smoków, które niedługo umrą, więc nie potrzebują zaufania w przyszłości – wywnioskował. – Choć dostrzegam pewną komplikację: kiedy oszukany smok powie, że został oszukany, inni mogą mu nie uwierzyć, jeśli mu nie ufają. Kiedy dużo smoków w taki sposób nie ufa oszukanemu, możemy i tak znowu zdobyć zaufanie. To się wydaje skomplikowane. Zwłaszcza ze czasami może brakowac danych, aby właściwie ocenić prawdopodobieństwo oszustwa – stwierdził.
– Nielubienie takiego kłamcy, który zdobył zaufanie, wydaje się logiczne – dodał jeszcze. – Nie potrafię lubić ani ufać, a przynajmniej nie tak jak inni, ale gdybym oceniał prawdopodobieństwo kłamstwa na bardzo małe i został oszukany, od tego momentu oceniałbym to prawdopodobieństwo na bardzo duże. Zastanawiam się też, co może wpływać na takie prawdopodobieństwo. Wydaje mi się, że większa szansa na kłamstwo jest wtedy, kiedy smok może na nic coś zyskać – zauważył. – Czy smokom zdarza się oszukiwać inne smoki dlatego, że ich nie lubią? To wydaje się nie całkiem logiczne, bo jeśli smok wie, że go nie lubimy, to właściwie oceni prawdopodobieństwo kłamstwa. Jeżeli jednak oszukujemy przez zdobywanie zaufania, on może tego nie wiedzieć – odnotował. – Czy moje wnioski na temat oszukiwania właściwie oddają to, jak działa? – zapytał, aby zorientować się, czy choć częściowo zrozumiał nową wiedzę.