Strona 23 z 30

: 17 maja 2022, 18:36
autor: Jadowity Jeż

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Oh, coś się zrobiło, co wystraszyło młodego. Nie, nie, nie! Trzeba uspokoić, pogadać, lekko oczyścić atmosferę, żeby znów było miło i przyjemnie.. do czasu.
– Kopie, ponieważ ma bardzo silny instynkt łowiecki. Pod ziemią kryją się nory wielu zwierzaków, głównie drobnych, ale zawsze coś! Potrafi nawet włazić do ich jam! Stąd nazwa gatunkowa, jamnik. – odparł Tojad, lekko mentorskim tonem. Wbijał cały czas wzrok w tego śmiesznego królika. Będzie z niego wspaniała ofiara, och, a potem pieczone udźce z takiego smoczka, pycha, da to w pyrkowej innym smokom, też docenią te kulinarne mistrzostwo. Pióra i futro gagatka wepchnie się do jakiegoś worka czy co, i będzie miękko! Z gałek ocznych zrobi się jajecznicę!
]~Opanuj się durniu, bo rzeczywiście go spłoszysz. Patrzysz nań jak na jakiego kurczaka, co chcesz wybebeszyć
~Ale przecież tak chce zrobić.
~Spokój, ja będę gadał, a ty nie bądź idiotą.
No i tak się stało, że jego obiad się zaczął wycofywać.
~No i masz babo placek.
Grot podleciał bliżej Fazmy. Usiadł na gałęzi i skłonił głowę.
– Wybacz mojemu kompanowi, szlachetny smoku, czasem zachowuje się jak imbecyl, nie odbieraj tego źle. Może jeszcze nie idź? Mam kilka fajnych historii do opowiedzenia, jeżeli będziesz chcieć posłuchać. Jak się ulotnisz do dużo stracisz! – zakrakał kruk, podskakując na gałęzi. Pierwsze wrażenie do d#py, ale może da się jakoś to jeszcze odkręcić..
Jamnik miał wszystko w nosie, zdwoił wysiłki w kopaniu. Zwietrzyła po prostu gniazdo myszy polnych! Ah, jedzonko!

: 18 maja 2022, 20:11
autor: Niepozorny Kolec
Trzeba przyznać że jamnik był interesującym widokiem i może Fazma chciałby się w innej sytuacji dowiedzieć więcej, może pobawić ze zwierzakiem. Coś jednak mówiło mu że smok ten nie był kimś komu powinien ufać. Fazma nie wiedział do końca skąd czuł niepokój. Co prawda smok nie wydawał się agresywny w stosunku do niego, nie groził mu, nie zrobił mu jeszcze nic. Jednak Fazma by niezwykle podejrzliwy względem jak bardzo natrętny i dziwnie przyjazny samiec był. Nie znał wiele smoków które zachowywały się tak w stosunku do kompletnie obcych im smoków. Jaki w takim razie był jego cel? I czemu zdawał się zdesperowany by go zatrzymać? Coś w jego wzroku za bardzo przypominało drapieżnika czającego się na swój następny posiłek.
Kruk podążył za nim. Może dobrze dla Szaleja że jedynie kruk, gdyby sam smok próbowałby podążyć uszak zacząłby uciekać ile sił w łapach. Chociaż młodzik był zaciekawiony gadającym ptakiem, nie zmieniało to faktu że nie miał zbyt wiele powodu by mu ufać. Skoro nie miał zaufania do najbliższych mu smoków, czemu miałby do obcych...? W każdym razie próby Kruka przekonały bardziej Fazmę że coś tu jest nie tak. Tylko że był boleśnie świadomy faktu że Kruk za nim podążył bez problemu i dogonił. Nie ma szans z dorosłym smokiem. Musiał jakoś improwizować. Lub przynajmniej kupić sobie czas.
Em. Dobra! Dobra...ale pod jednym warunkiem. Udzielisz dobrej odpowiedzi na moje pytanie, ptaku. Jak nie odpowiesz, nie będziecie za mną podążać! -Tak naprawdę to Fazma po prostu modlił się że ktoś będzie przechodzić nieopodal już niedługo. Albo że Sekret wysłał tym razem Zigu by go pilnował. Jedyny raz kiedy ucieszyłby się z tej możliwości. Jeżeli jednak smok i jego kruk odmówią, młodemu nie pozostanie nic jak próbować biec jak najszybciej. W międzyczasie...Fazma próbował wymyślić dobre pytanie, które nie będzie łatwe do odpowiedzenia.

: 04 cze 2022, 21:53
autor: Jadowity Jeż
Szalej się uspokoił. Jego mimika złagodniała, uśmiechnął się pogodnej. Przysiadł, owinął ogonem przednie łapy, czekając na to, co się będzie działo. Wszystko w łapach kruka. Jak schrzani, to będzie jego wina, a królikowi i tak się ukręci łeb.
~ Nie zrąb tego.
~ A jak nie zgadnę.
~ Jeszcze zobaczymy.
Kruk zakrakał. Zgadywanki lubił! Niech będzie.
– Niech będzie, mości króliku. Daj pytanie, zagadkę, cokolwiek. Jestem gotowy. – rzekł Grot. Miał dość dużą wyobraźnie, plus pomoc kompana, będzie dobrze!
Jamnica zajmowała się sobą, czyli kopał doły. Normalnie już robiła przekop, tylko dokąd on prowadzi? Tylko merdającym wesoło ogonem, ubłocony od czubka nosa po koniec chwostu jamnik to wie, to jego słodka tajemnica!

Łąka głazów

: 14 gru 2022, 0:36
autor: Sięgający do Nieba
Hermes nie zapuścił się bardzo daleko od granic swego stada. Zostawił za plecami obóz i znajome mu góry, nie oglądając się na nie. Nie było późno, ale słońce niknęło już za horyzontem, ustępując ciemnej, bezlitosnej nocy. Niebo wybrał się na spacer w towarzystwie swoich zwierząt, co zdarzało mu się coraz częściej; nie dopatrywał się w tym niczego dziwnego, im był starszy, tym więcej wrażeń potrzebował. Od siedzenia ciągle w tych samych miejscach można oszaleć i czasami nawet najbardziej zatwardziałe gady potrzebowały odmiany.
Hermes zatrzymał się przy jednym z większych głazów i wdrapał się na jego szczyt, by rozejrzeć się po okolicy. Nigdy nie wiadomo, czy kogoś tu nie spotka.


[mention]Rozwiany Dmuchawiec[/mention]

Łąka głazów

: 14 gru 2022, 20:34
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Miała dziwne wrażenie, że już raz doszło do podobnego spotkania. Szła kiedyś polaną głazów kiedy to na jednym z nich wylegiwał się smok Plagi. Był jednak dość nieuprzejmy i wykłócał się z nią o kompanów. Mogła to też źle zapamiętać... była młoda i głupia. Teraz była już tylko głupia.

Szła spokojnym krokiem, a towarzystwa jak zwykle dotrzymywał jej Trahearne i Rytlock. Nie zostawiliby jej samej zwłaszcza poza granicami Słońca. Wydra leżała między jej skrzydłami i grzała tam łapki, leszy szedł powoli i posępnie obserwował teren.

– (...) próbowałam raz i widzisz jak to się skończyło. Nie nadaję się do takich rzeczy i tyle.
głos był spokojny, melodyjny chociaż teraz nieco przygaszony
– Próbą zwiesz wgapianie się? Rację masz, próbowałaś więc.
ten głos zaś zalatywał ironią.
Łatwo było się domyśleć do kogo należał który.

Zaczął prószyć śnieżek kiedy zbliżyli się niebezpiecznie blisko głazu na którym siedział Hermes.
– Stój... czuję kogoś.
szepnęła marszcząc łagodnie zazwyczaj ułożone brwi i zaczęła się rozglądać. Trahearne uniósł kościsty łeb wyżej teraz już zupełnie dominując swoją sylwetką samicę, również się rozejrzał.
– Mgła i mantykora.
rzucił do swojej towarzyszki.

Hermes miał okazję zareagować, jeśli nie, łowczyni go wypatrzy.

– Jeśli gdzieś tu jesteś prosiłabym o ujawnienie się!
nie wrzeszczała, po prostu uniosła głos by było ją słychać.

[mention]Gwieździste Niebo[/mention]

Łąka głazów

: 17 gru 2022, 21:11
autor: Sięgający do Nieba
Zobaczywszy innego smoka w otoczeniu chodzącego drzewa i wydry znieruchomiał, zastygł w całkowitym bezruchu i wyciszył swój oddech. Wodził za nimi spojrzeniami i słuchał strzępków ich rozmowy – z początku głosy były odległe i niewyraźne, później zrozumiałe, choć kontekst całej dyskusji mu umykał. Interesujące... Nigdy dotąd nie spotkał gadających kompanów, nie wiedział, iż lesze potrafia mówić w smoczym.
Wkrótce jego obecność została zarejestrowana, choć obca i jej towarzysze nie wiedzieli, gdzie się znajduje. Hermes machnął krótko ogonem, nakazując swoim zwierzętom, by schowały się gdzieś między skałami, a sam wyprostował się i odchrząknął głośno.

– A zatem dokonuję ujawnienia – wybrzmiała ironiczna odpowiedź wypowiedziała zwyczajnym, neutralnym tonem głosu. Znajdował się po prawej stronie Słonecznej i wyciągnął swój biały łeb na długiej szyi, by lepiej ją widzieć. Nie była już młoda, ale i nie stara. Czy ją kojarzył? Nie był pewien.

[mention]Rozwiany Dmuchawiec[/mention]

Łąka głazów

: 21 gru 2022, 15:26
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Nie była pewna czy go kojarzyła po tym jak już zobaczyła jego wyciągniętą głowę. Zamrugała kilkukrotnie i uniosła łapę by zagrodzić Trahearne drogę, i by cofnął się do tyłu. Nawet nie musiała na niego patrzeć by wiedzieć, że leszy chciał stanąć przed nią niczym żywa tarcza. Oczywiście nie chciała mu na to pozwolić.
~ Dam sobie radę, przecież nic jeszcze nie zrobił.
musnęła umysł towarzysza na co ten zacisnął szponiaste łapy w pięści.
Nie spuszczała jednak błyszczących dwukolorowych ślepi z, jak na pierwszy rzut oka, obcego smoka. Nawet jeśli go kojarzyła to była wtedy bardzo młodym smokiem, z resztą... wszyscy się zmieniali.
Tylko właśnie to wrażenie, że skądś go kojarzy nie dawało jej spokoju. Nie wiele było smoków o takim porożu i kolorystyce.
– O wiele lepiej, dziękuje drogi panie.
powiedziała spokojnie i posłała mu swój łagodny uśmiech.
– Czy dużym naruszeniem byłoby oczekiwanie, że zejdziesz z góry? Ostatnimi czasy, nie często spotykam smoki na terenach wspólnych, żal byłoby po prostu przejść obok. A zadzieranie łba do góry jest mało wygodne.
zauważyła dość lakonicznie.
Jeśli samiec postanowi zostać tam gdzie siedział to cóż... po prostu odejdzie.

[mention]Gwieździste Niebo[/mention]

Łąka głazów

: 02 sty 2023, 2:12
autor: Sięgający do Nieba
Z zainteresowaniem obserwował reakcję gadającego drzewa. Gdyby miał brwi zapewne właśnie by je uniósł na widok jego zaciśniętych pięści oraz bojowej postawy. Interesujące. Nie spodziewał się po ożywionym kawałku kory takiego zaangażowania i pasji w obronie swego właściciela.
– Nie ma za co – wymruczał łaskawie, mrugając z wolna. Czy pamiętał ją ze swojego dzieciństwa? Nie był pewien. Pamiętał kogoś kto miał zielone futro, a nie pstrokate. Zresztą... to już dawno straciło dla niego znaczenie. Dorósł, odciął się od dawnych uprzedzeń i wrogości, która ostatecznie nigdy nie znalazła ujścia, a na domiar złego straciła sens, gdy powstało Słońce. A może po prostu do jego łba nadciągnęły myśli, iż nie wszystko było takie, jak mu opowiedziano.
– A może to Ty dołączysz do mnie, nieznajoma? Skał jest tutaj aż nadto, a widok z nich jest wręcz zjawiskowy – zaproponował jej i machnął swym ciemnym, upstrzonym gwiazdami ogonem w kierunku najbliższej skały. Była odrobinę niższa niż ta, na której obecnie siedział, ale na tyle wysoka, by Słoneczna nie musiała zadzierać łba, a to wszak na tym jej zależało, czyż nie? Dodatkowym atutem był fakt, iż gadające, ożywione drzewo raczej nie miało możliwości wspinaczki i dołączenia się do nich.

Rozwiany Dmuchawiec

Łąka głazów

: 02 sty 2023, 19:50
autor: Rozwiany Dmuchawiec
Trahearne prychnął ostentacyjnie słysząc ostatnie słowa samca. Założył nawet łapy na pierś. Wyglądał jakby mówił "Taki tekst? Serio?". Na co łowczyni odetchnęła ciężko i machnęła skrzydłami. Odwróciła się nagle do leszego stając tyłem do Mglistego.
~ Trahearne nie jestem już pisklęciem czy adeptem. Mam ci przypomnieć kto cię uratował ze spalonego lasu razem z drugim adeptem? Zachowuj się. Lepiej zrobisz jeśli odejdziesz i będziesz miał na mnie baczenie z dala. Jeśli na prawdę uważasz, że ten smok mnie tu wybebeszy to fajnie by było mieć jakiegoś świadka który zdąży powiadomić stado zanim zerwie się więź. Nie sądzisz?
stanowcze myśli i zmarszczone brwi nie zostawiały wiele do namysłu. Trahearne wiedział doskonale, że był równie pomocny co faktyczne drzewo w lesie. Ale był jej drzewem w lesie! I jeśli jego przeznaczeniem było zostać spalonym zamiast niej, to niech tak będzie. Nagie jelenie szczęki nieprzyjemnie potarły o siebie niosąc po okolicy charakterystyczny dźwięk.
– Jak chcesz.
warknął i zaczął odchodzić w stronę odwrotną od tej w którą udali się kompani Nieba. Nieświadomie.

Samica zaś odwróciła się w podskoku i machnęła skrzydłami odbijając się od ziemi. Sus był szybki, zgrabny i wydawało się, że nie zabrał jej dużo wysiłku. Wbiła szpony w skałę po czym wspięła się wyżej i legła na zebranym na szczycie śniegu. Puchaty ogon wylądował u jej boku, a przednie łapy się skrzyżowały. Rozejrzała się po okolicy zanim jej wzrok spoczął na obcym.
– Kamienie zatopione w morzu śniegu. Ciekawy gust muszę przyznać. Widziałeś kiedyś jezioro po którym można chodzić? Podczas pełni księżyca światło odbija się w taki sposób, że wygląda jakbyś chodził po niebie.
powiedziała uśmiechając się pod nosem.

Gwieździste Niebo

Łąka głazów

: 16 sty 2023, 2:01
autor: Sięgający do Nieba
W momencie, w którym Słoneczna odwróciła się do niego tyłem, Hermes spojrzał na leszego, a w jego ślepiach zaiskrzyła obietnica rychłej śmierci. Wyobrażał sobie, jak gadające drzewo zapoznaje się bliżej z magicznymi, gorącymi niczym lawa płomieniami i jego wzrok dobitnie przekazywał, że z chęcią sprawdziłby, czy leszy pali się równie chętnie, co zwykły dąb czy kasztan. Wyraz ten prędko zniknął, trwał tylko kilka chwil i przepadł bez śladu nim pstrokata smoczyca zwróciła się po raz kolejny do Nieba.
W milczeniu obserwował, jak ta wspina się na skałę, zaś w reakcji na jej słowa w pierwszej chwili się uśmiechnął.

– Czasami piękno ukryte jest w zwyczajnych, naturalnych rzeczach, na które nie zwraca się uwagi. Lubię obserwować śnieżne krajobrazy: okryte białym puchem wyglądają całkowicie inaczej. – To nawet nie było do końca kłamstwo, gdyż Mglisty istotnie często obserwował naturę i cechował się pewną wrażliwością na piękne krajobrazy. Odprowadził wzrokiem oddalającego się leszego i uprzedził swe zwierzęta, że niedługo będą miały towarzystwo. Jeleń i mantykora miały rozstąpić się na boki przed agresywnym kompanem Słonecznej przepuszczając go środkiem, a następnie podążyć za nim, pozostając w dyskretnej odległości. Na tyle dużej, by pozostać niezauważonymi, zwłaszcza że żywiołak nie poruszał się po ziemi. Nie po to był związany z powietrzem, by chodzić po nudnej glebie!
– Widziałem, wysoko w górach. Ale nie lubię, gdy ktoś próbuje po mnie chodzić – pozwolił sobie na słaby żart. Była to jego standardowa zagrywka, zawsze tak robił, gdy ktoś wspominał przy nim o niebie: nie mógł przepuścić najmniejszej okazji, by nie nawiązać do swego wyglądu. Ach, ta skromność.
– Nigdy wcześniej nie widziałem mówiącego leszego. Twój wyglądał na wzburzonego. Nie toleruje obcych?

Rozwiany Dmuchawiec

Łąka głazów

: 16 kwie 2023, 20:28
autor: Trans Bitewny
Duży Kolec postanowił skorzystać z okazji, że był już pełnoprawnym adeptem – jakkolwiek głupie i bezsensowne to nie było – i przejść się na tereny niczyje. W końcu taka okazja żeby zobaczyć nowe miejsca i porównać, jak bardzo różnią się od domu wydawała się wyjątkowo kusząca. Tak więc młodzik z determinacją wyruszył w podróż, zatrzymując się przy różnych biomach by spojrzeć to tu, to tam, co się czai dookoła w różnych kryjówkach. Na dłużej przycupnął przy jakiejś łące. Ale ze skałami. Przełaził między nimi, nisko ziemi, co jakiś czas wysuwając język i wydając z siebie cichutkie, niemalże niesłyszalne syknięcia. Łatwiej mu wtedy było się skupić. Właściwie to robił to już machinalnie.
Nie spodziewał się towarzystwa. Patrząc po stadzie Mgieł smoków nie było aż tak sporo, żeby miał napotykać co rusz jakąś nową mordkę. Właściwie to poza okropnymi zapachami nikt mu się za bardzo nie rzucił w oczy. Ale wracając. Zatrzymał się na dłużej, unosząc nieco zad. Przyglądał się intensywnie w kępkę trawy przed sobą poruszanej lekko wiatrem. Wytrzeszczył oczy, wytężył wzrok. Był pewien, że lada moment, tylko chwila cierpliwości, i to wszystko mu się zwróci z nawiązką.

Robaczywy Kolec, Żucza Łuska

Łąka głazów

: 17 kwie 2023, 20:44
autor: Czereda Czerwi
  • Robaczywy ledwo co mógł powstrzymać swoją ekscytację: wspólna wycieczka! I to z Żuczą Łuską! Dawno się nie widział z Żuczą, dużo spała (tak jak i Gęsi teraz, tak jak i on sam wcześniej). Zatoczył skrzydłami dwa potężne koła i wydał z siebie dźwięk pomiędzy śmiechem, a wyciem, po czym wpadł mu do głowy pomysł, któremu nie poświęcił nawet ułamka uderzenia serca na przemyślenie, zanim spróbował go wykonać. A tym pomysłem mianowicie była beczka. Lotnicza beczka. Czy Keni kiedykolwiek takową robił? Nie. Ale był wysoko w powietrzu, więc nawet jeśli mu nie wyjdzie, to będzie miał dużo czasu na próbę wyrównania lotu. Jak dokładniej wyglądała jego beczka, i co dokładniej on robił? Ciężko stwierdzić, sam adept nie był pewien. Smok wiedział tylko, że finalnie skończył z powrotem lecąc normalnie, nawet jeśli manewr był wszystkim, tylko nie płynnym, a żółtogłowy odrobinkę stracił orientację po tym i troszeczkę się potem miotał w powietrzu. Manewr zakończony krytycznym sukcesem, haha!
    ~To jak, lądujemy tutaj?~ zagaił mentalnie do koleżanki wyrównując lot. – Tu są ogromne skały, a pod ogromnymi skałami mogą być ogromne robaki! – tym razem już wykrzyczał ponad szum powietrza. I jeśli adeptka wyraziła zgodę, zanurkował w dół, żeby będąc już blisko ziemi rozłożyć skrzydła i uderzyć nimi potężnie, wytracając całą swoją prędkość i lądując względnie delikatnie.
    Otrzepał się niczym pies i zaśmiał się w głos. Następnie potrząsnął łbem jeszcze raz i wyszczerzył zęby w stronę adeptki (oczywiście jednak to dalej był Keni, wiec ten wyszczerz i tak był bardzo mocno zabarwiony uśmiechem). Ciemne oczy zalśniły wesoło.
    – Kto znajdzie większego żuka wygrywa? –

    Żucza Łuska, Duży Kolec
    //sorry, Robaczywy jeszcze cb nie znalazł, Kęsku xD

Łąka głazów

: 25 kwie 2023, 23:35
autor: Żucza Łuska
Miała bardzo długi sen. Pamiętała, że położyła się obok swojego ukochanego braciszka Gaesaia, przytulając się do jego kolorowej grzywy. Wiedziała, że tego dnia była znacznie bardziej zmęczona, niż jakiegokolwiek innego. Niewiele pamiętała ze swoich snów... ale śniły jej się bardzo niepokojące rzeczy. Jakieś olbrzymie, bardzo wysokie budowle o dziwnych kształtach, których nie była w stanie opisać.
A obudziła się w grocie Wujka Szaleja! Dziwne to było, bo wcale tam nie poszła spać. Hmm. Powinna odwiedzić ojca i go zapytać, czy on ją tam przeniósł. Wyszła z groty Wujasa, cała zaspana, ziewając. Tam natknęła się na Keniego, z którym ostatecznie postanowiła się przejść na wycieczkę! Później się tatę odwiedzi. No bo co złego mogłoby go spotkać? Że niby zostałby okrzyknięty zdrajcą, stracił łapę i został wygnany do innego stada? Absurd!
Leciała sobie więc z Robaczywym, no i zaśmiała się, jak próbował robić beczkę. Ale śmieszne ruchy!
~ Ooo, to dobre miejsce! Ciekawe czy znajdziemy tam takie gigantyczne żuki, chciałabym jednego oswoić! Myślisz, że się da? Na pewno się da, muszę to zrobić! O, może ty też, Keni? – Zaproponowała, no i razem z nim wylądowała, brakowało jej w tym gracji, no i tak dosyć sztywno to zrobiła, ale nie dbała o elegancję, liczy się skuteczność.
~ A kto przegra ten... dż... dż-dżdżownica! – Krzyknęła i ruszyła szukać żuczków, podnosząc skały, pniaki i wszystko inne, co mogło pod sobą kryć jakieś robaczki. Gdzieś tam jej w oddali mignął Kęsek, to wyszczerzyła oczy w jego kierunku. Tyknęła Keniego rogami z przyzwyczajenia, mógł to pamiętać z ostatniej ich rozmowy.
– Paaatrz, żuczek... błękitny. – Szepnęła do niego i wskazała przed siebie.

Robaczywy Kolec, Duży Kolec

Łąka głazów

: 27 kwie 2023, 19:24
autor: Trans Bitewny
Zastrzygł ogonem – bo nie miał dużych uszu – na nowy, nieznajomy dźwięk. Wychylił się zza krzaka, depcząc przypadkiem kępkę trawy, którą to poddawał sumiennej obserwacji. Krzyki, coś w rodzaju krzyków nadchodziło z niedaleka. Zerknął w bok raz, drugi, może nawet dostrzegł jakiś kolorowy strzępek ciała smoków pośród lasu. Prychnął tylko sam do siebie pod nosem, patrząc na zgniecioną trawę z niemrawą miną. Uniósł łapę i wycofał się, a tu nagle mrówka. I to całkiem pokaźna, czerwona mrówa! Capnął ją łapą jeszcze raz, lżej, patrząc jak wywija na parkiecie. Hehe. Na jego pysku zabłądził mały uśmieszek. Nikt więcej nie krzyczał, toteż pewnie już sobie poszli czy coś tam, i tak go jakoś nie za bardzo obchodzili jacyś obcy. Przyległ do gleby, podając mrówce pomocny... pazur? Do wspięcia się na jego łapę. Wpatrzony z nową iskrą w szybko poruszające się stworzenie nawet więcej nie oglądał się za siebie.

Robaczywy Kolec, Żucza Łuska

Łąka głazów

: 28 kwie 2023, 12:03
autor: Czereda Czerwi
  • ~Ja bym chciał spotkać jeszcze raz jednorożca ze spotkania młodych, na którym się wyklułaś, haha! Ale taki oswojony robal... Gigantyczna skolopendra. Oj taaaak. I musi się dać! A jeśli się nie da...~ Błysnął zębami w stronę Żuczej ~To my tego nie wiemy, a o czym się nie wie, to ciebie nie dotyczy, hehehehehehhe~

    Podążał za młodszą smoczycą z uśmiechem na pysku. Żaden pieniek, żaden kamień nie ukryje robaków przed tą dwójką. Oczywiście sprawdzał inne miejsca niż adeptka, nie chciał przecież zosatać dżdżownicą.
    Rogi Żuczej Łuski wyostrzyły się wraz z jej wiekiem, ale na szczęście nie tylko ona dorastała: Robaczywy też już się robił stary. A profitem bycia starym grzybem (nie licząc ostrzejszych rogów i kolców) były twardsze, bardziej wytrzymałe łuski. Więc koniec końców tyknięcie Żuczej dało ten sam efekt co księżyce temu: nagłe ukłucie, zaborczo wymagające uwagi smoka kłutego.
    Keni instynktownie drgnął na sensację, a następnie zerknąął w stronę wskazaną przez smoczycę. Rzeczywiście. Ni byli tutaj sami.
    Jego oczy zalśniły psotnie.
    -Błękitny smoczy żuczek... ale nie taki przystojny jak inny błękitny smoczy żuczek, którego znam powiedział cicho i odtyknął (także kłująco) niebieskołuską w bark hakiem z końca ogona, po czym od razu skupił się na nowym smoku
    -Wygląda, jakby na coś polował. Albo coś ciekawego tam było... Może to on wygra nasz konkurs na znalezienie największego żuka, heh- Keni otwarł pysk, próbując wyłapać zapach nowego smoka. Nie był z Ziemi, to na pewno. Ale czy był samotnikiem, czy był z Ognia, czy z Mgieł... niestety tereny wspólne były uczęszczane przez wszystkie smoki, więc żółtogłowy nie był w stanie stwierdzić, skąd był nowy smok. (Nowy dosyć mały smok)
    No coż.
    Podejść? Ale jeśli na coś poluje...
    ...
    Eh, Keni z jednej strony pamiętał, jak Ved zaregował na mentalkę, ale nowy smok nie był Vedem, oraz kto powiedział, że adept uczył się na swoich własnych błędach.
    ~Heeeeeej, panie smoku~ finalnie przesłał, wraz z pewną świadomością kierunku, skąd mentalka została wysłana i wrażeniem machania łapą na przywitanie.

    Rzucił uśmiechem w stronę Quetzy i wskazał łbem na nowego smoka, po czym ruszył do przodu czymś w stylu skradania się, ale jednak nie do końca. Chciał być zauważony przez smoka, ale nie chciał spłoszyć... teoretycznego czegokolwiek, na co smok być może polował.
    Jeśli smok nie wyrażał jakiegoś strachu, albo wyraźnego dyskomfortu na zmniejszającą się odległość Keniego (i pewnie Żuczej) to Robaczywy pojawił się z boku nowego smoka i wyszeptał -Na co się czaimy?–

    Duży Kolec Żucza Łuska

Łąka głazów

: 02 maja 2023, 17:32
autor: Żucza Łuska
– Ciekawe, co się z nim stało... i z tym wilczkiem! – Nadal się zastanawiała, chciałaby wiedzieć. Zaniosła wilczkowi kamyczek, jak była jeszcze świeżo po wykluciu, ale nie pamiętała właściwie, co wydarzyło się dalej.
– Ooo, taka jak mnie kiedyś ugryzła? Tylko w gigantycznej wersji? Ale to by musiała być groźna! – Powiedziała i zaśmiała się, gdy też Keni się zaśmiał. No tak, jak ich nie wiedzą, to się nie liczy!

I cóż, czyli jej różki nadal działały! A haczykowatego ogona Keniego najpierw nieco się wystraszyła, bo się nie spodziewała, że on też tak może.
– Jaki błękitny, smoczy żuczek? Ahhh... – Odpowiedziała Keniemu, czy jemu chodziło o nią? Szybko, musiała coś wymyślić i to tak bardzo szybko, też musiała coś miłego powiedzieć!
– Ale obu błękitnym żuczkom, brakuje do żółtego, krokodylego chrząszcza wodnego! – Powiedziała, zadowolona z tego, co wymyśliła.
– O nie, nie ma opcji! Ale mamy potencjalną dżdżownicę, więc żaden Ziemisty nie zasłużyłby wtedy na to miano. – Wpadła na ciekawy pomysł. Albo mu przechwycą jego robaczka, albo upewnią się, że znajdą lepsze!

Sama Żucza zaczęła się skradać, ale stanęła gdzieś w połowie drogi, w odróżnieniu od Keniego. Wyobraziła sobie swojego drugiego ulubion... nie, nie drugiego. Może trzeciego? Yyy, w TOP 5 ulubionych żuczków i chrząszczy! Ta różnica, że miał być wielki jak pięść dorosłego, olbrzymiego smoka. Zielony, mieniący się, skrzydełkami machający, przepiękny chrząszcz. Miał latać, zbierać informacje i kto wie! Może zrobić psikusa błękitnemu smokowi? No, powinien się kręcić wokół niego, zaraz przy jego głowie. Porozumiewawczo mrugnęła do Keniego, jeżeli ją jeszcze widział.

Robaczywy Kolec. Duży Kolec

Łąka głazów

: 16 maja 2023, 13:08
autor: Trans Bitewny
Potrząsnął lekko głową, kiedy zwrócił jego uwagę nowy odgłos trzepoczących robaczych skrzydełek. Kątem oka dostrzegł wielobarwny ruch. Obrócił głowę. Pewnie byłby uwierzył, że to jakiś żuk i się nim zainteresował, lecz wiadomość mentalna jaka dotarła do jego umysłu skutecznie wytrąciła go z równowagi. Obcy głos. Wskazujący na jakieś miejsce? Tam, bliżej krzaków? Nawet się nie zawahał, obracając się i szybkim marszotruchtem zaszarżował w stronę miejsca gdzie się zaczaili. Wykrzywił lekko pysk na znajomą Ziemską woń. Obrzydlistwo.
HEJ – ryknął z całej siły, uśmiechając się lekko zadziornie i gwałtownie jednocześnie do nich wpadł. Byli... więksi. Uh oh. Ale to nie powód do bycia zlęknionym! Nie znał lęku, o! Spojrzał to na jedno, to na drugie, i domyślił się szybko o co może chodzić. Obronnie zastawił krzaki ciałem. – To MÓJ robal! – zawłaszczył go sobie psychicznie. I nie było nawet gadania, już jego, o!

Czerada Czerwi, Żucza Łuska

Łąka głazów

: 19 maja 2023, 22:03
autor: Czereda Czerwi
  • Finalne ani "plan" Żuczej ani Robaczywego nie wypalił, przez najzwyczajniejszy brak koordynacjo-współpracy. Najpewniej można było się z tego czegoś nauczyć, jednak Keni nie miał czasu przetrawić dłużej tej myśli, gdyż nowy smok z pewnością i zdecydowaniem kamienia lecącego w dół zbocza wparował przed nich.
    Gdy młodszy smok już przytruchtał na swoje upatrzone miejsce i krzyknął na nich, Keni wstał z krzaków, żeby od razu pomyśleć, że oh joj, on nie był przyzwyczajony jeszcze do takiego górowania nad kimkolwiek, i położył się znowu. Następną myślą było powtórzenie sytuacji ze spotkania z Opresyjną: a mianowicie ale uroczo się ten smok denerwował!
    (Jakaś odległa i cicha część umysłu adepta zakwestionowała, czy aby na pewno wszystko z żółtogłowym było w porządku, ale dosyć szybko została zagłuszona bezużytecznymi anegdtotkami o rodzajach kory drzew)
    Uśmiechnął się przyjaźnie i zerknął na Żuczą, po czym z powrotem na nowego smoka
    -Mmmmmm, dobrze. Czy to jest twój finalny wybór? Chrząszcz zaiste piękny, ale po pierwsze: nie wystarczy go znaleźć, trzeba go też przypilnować, żeby nie uciekł, bo inaczej od razu się przegrywa – powiedział, wymyślając zasady poszukiwań w danym momencie -Po drugie, jak już złożysz swoje – zakręcił łapą kółka – wejście. To już nie możesz go wycofać, i jeśli albo ja, albo moja przyjaciółka, Żucza Łuska tu, o. Tak w ogóle, Nazywam się Robaczywy Kolec, haha. O czym to ja... a tak! Jeśli znajdziemy większego żuka, to też przegrywasz.... i wtedy jesteś dżdżownica. – przekręcił łeb i wyszczerzył zębiska w uśmiechu -Wiec jesteś pewien? Jak jest jeden robal, to jest ich i więcej –

    Żucza Łuska Duży Kolec

Łąka głazów

: 27 maja 2023, 4:49
autor: Żucza Łuska
Podeszła do Dużego Kolca i Keniego, nieco niezadowolona, że jej magiczny chrząszcz w ogóle nie zdał egzaminu.
– Wcale nie, to mój robal! Tylko... tylko zostawiłam go tu sobie, czekał na mnie, bo to grzeczny i mądry chrząszcz. – Nieco wykrzywiła w pysk w grymasie, mimowolnie i odruchowo. No nie była zbyt dobrą kłamczuchą, ale chciała tego robala! Może nie był największy i najładniejszy, ale nadal fajny i uroczy.
– Ale wiesz co, możesz go sobie wziąć, widziałam tutaj ostatnio takiego dużego żuka z takim olbrzymim, dużym rogiem. Jak go znajdę, albo Keni, to na pewno nie będziemy dżdżownicami! Nazywa się jednożuk, bo to połączenie jednorożca i żuka. – Tym razem poszło jej nieco lepiej i nawet obyło się bez grymasu. Robaczywy na dobrą sprawę określił dobry plan ich narracji, której po prostu się trzymała, dokładając swoje trzy kamienie szlachetne. A jeżeli chodzi o żuka, którego opisała? Przez przypadek powiedziała o prawdziwym gatunku, chrząszczu herkulesie! Jednak po prostu połączyła swojego mitycznego, niebieskiego żuka z jednorożcem, którego chciał mieć Keni.

– Jak się w ogóle nazywasz? My mamy dodatkowe punkty, bo imiona związane z robaczkami. No, chyba, że też masz takie. – Zapytała się Mglaka, patrząc mu się na robala. A potem mrugnęła jeszcze do Keniego porozumiewawczo i stworzyła sondę... która miała szukać robaków, docelowo większych od tego tutaj! Może faktycznie coś tutaj jeszcze się kryje? Plus, mogą zacząć z przewagą, jak się Duży nie skapnie, że już "sondują".
W ogóle – bardzo jej się spodobało, gdy Keni nazwał ją przyjaciółką, więc mimowolnie się uśmiechnęła, delikatnie, podobnie jak z grymasem na samym początku. Nie miała zbyt wielu znajomych w Ziemi, więc bardzo miło to było usłyszeć!

Czereda Czerwi, Duży Kolec

Łąka głazów

: 14 cze 2023, 16:46
autor: Trans Bitewny
Kęsek patrzył to na jedno, to na drugie, nie rozumiejąc skąd śmierdzące smoki się urwały. Widać było, że kompletnie inna liga, ale jako że zbyt wielu znajomości nie miał, a i trochę nudno było czasem tak samemu ślęczeć, to dlaczego by nie zagrać w tę ich grę? Oczywiście, na swoich własnych zasadach.
Kiedy mówili przez pysk młodszego zdążyło przewinąć się wiele emocji. Złość, niezrozumienie, zaskoczenie. Może nie tak dobrze widoczne na smoczym obliczu, ale na pewno częściowo dało się zauważyć płynne przejście z jednego do drugiego.
Po pierwsze, to MÓJ robal, bo to ja go złapałem – stwierdził tonem niezwykle pewnego siebie dziecka i złapanego w łapę żuczka pokazał trzymając go między dwoma palcami – a po drugie, jak go nie pilnujesz, to też jest mój, bo go złapałem – dodał do Żuczej, nie zwracając uwagi na jej pozwolenia. Po co mu one? Sam sobie pozwalał, duh.
Czemu miałby uciec? Przyjaciele nie uciekają od swoich przyjaciół – machnął żuczkiem przed ich pyskami, pokazując siłę trzymania żuczka. Niesamowita moc, gigantyczna zręczność i precyzja. – Jaka dżdżownica? Ten jest słaby? Ale nie liczy się wielkość... znaczy, to też, bo łatwiej się najeść, ale smak jest ważniejszy – skwitował z miną eksperta, kompletnie nie rozumiejąc o jakie zawody im chodzi. W jedzeniu robali? – I jestem, ten. Pożeracz. Pożeracz Robali, to moje imię. Też mam robacze – dodał szybko, całkowicie pewien że w ten sposób zaskarbi sobie dodatkowe punkty prestiżu wśród rozmówców. Chociaż tak szczerze to nie tak, że mu zależało... chyba.

Czereda Czerwi, Żucza Łuska

Łąka głazów

: 25 cze 2023, 13:09
autor: Czereda Czerwi
  • Keni absolutnie uwielbiał Żuczą. Jednożuk! Piękne. Chociaż na grymas samcy adept musiał zdusić śmiech: udało mu się to.... połowicznie. Na pewno poszerzył mu się uśmiech i oczy zabłyszczały, gdy ten rzucił w jej stronę spojrzenie, ale tak ogółnie to nie wydał żadnego podejżadnego dźwięku. Sukces!
    -Mmmmm, tak. Jesteśmy pewni, że gdzieś tutaj jest. Widziałem jednego, jak byłem pisklakiem; był absolutnie niesamowity Gracja jednorożca i piękno żuka.!
    Przekręcił łeb w bok i podniósł łuk brwiowy, uśmiechając się przyjaźnie
    -A gdybyś rozwarł swoje palce?– powiedział, samemu rozczpierzając palce u dłoni.-Nie wiesz, czy chciałby zostać, czy nie. Oczywiście dodatkowe punkty są też, jeśli nie trzeba trzymać żuka, bo chyba przyjaciół też nie powinno się trzymać na siłę, hmmm?"

    Na pytanie odpowiedział tylko jednym słowem, trzymając kontakt wzrokowy i nie mrugając (oczywiście rozbawiony uśmiech był na miejscu) -Dżdżownica.–
    A smak? Czy Keni wiedział, jak smakuą robaki? Na pewno wiedział, jak smakuje trawa, ale czy robaki? Hmmm... Tate chyba by dostał zawału serca, a potem by go wydziedziczył, gdyby Robaczywy zaczął po prostu jadać żuki, tak o. A poza tym, żuki, wije i inne były mega śliczne i tak fajnie się poruszały, że Keni akurat uważał, że lepsze są do obserwowania z daleka, niz jedzenia, ale widać każdy smok jest inny.
    Smok cienia był trochę mały o młodym zpachu, jak na smoka o pełnym imieniu, ale jeśli tak się przedstawił, to żółtowgłowy nie widział powodu, żeby tak go nie nazywać. Ukłonił się więc głęboko i powiedział
    -Pożeraczu Robali ze stada Cienia! Niechaj więc igrzyska czas zacząć! Liczy się wielkość, kolory, kształt znalezionego insekta, jak i ogólnie powiązanie imienia z robalami oraz zbudowana więź robacza! Czyli to, gdzie siedzi, czy ciebie gryzie, czy nie i co najważniejsze, czy z własnej woli, czy próbuje uciec. Przegrany zostaje dżdżownicą na czas wyżej nieokreślony! Używanie czarów oraz brudne sztuczki są jak najbardziej dozwolone, z zastrzeżeniem, że nikomu nie może stać się żadna krzywda, oraz że zabicie czyjegoś robaka liczy się jako automatyczna przegrana do potęgi! Zwycięzca... ah... – nezręcznie podrapał się po łbie i zerknął na Żuczą -Wzięłaś coś ze sobą? Coś, co mogłoby być nagrodą? Bo ja trochę nie pomyślałem, hehe!–

    //Żucza Łuska Duży Kolec bojour xD