Strona 23 z 45
: 17 cze 2017, 22:40
autor: Mistycznooka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
//wryłam się ale w sumie post nic nie wnosi xD
Sytuacja trochę ostygła i Mistyczna mogła teraz w spokoju ocenić co się właściwie stało. Wiedziała tylko że prawie się pobili. Przez ślepotę jak i adrenalinę nie mogła oczywiście wiedzieć że to właśnie Damon pierwszy wyciągną szpony, mimo wszystko to jak wszyscy go spacyfikowali mogło być dobrym tropem na wyciągnięcie takiego wniosku.
Figlarna, Opoka.. I Ziemisty Samiec którego nie znała. Samiec, który ważył się zaatakować jej ucznia. Zmarszczyła pysk, miała nadzieje że zaraz rozwścieczona bestia, doprowadzona działaniami Opoki i Figlarnej zechce opowiedzieć swoją wersję zdarzeń i motywy.. A Złocisty opowie swoją. Miała szczerą nadzieje że to jakieś nieporozumienie i że oboje będą dosyć obiektywni w swoich zeznaniach. Liczyła po cichu na to że Ojciec podejmie dyplomatyczne kroki – W końcu niedługo będzie przywódcą, a tutaj znajduje się druga przywódczyni.. tak.
Odwróciła się do Złocistego, podchodząc do niej irytacja z jej pyska zniknęła.
– Jesteś cały?
: 18 cze 2017, 0:28
autor: Szlachetny Nurt
Wszystko działo się tak szybko... Najpierw się bronił, potem chciał sam szykować się do ataku. Potem nagle znikąd pojawiła się jakaś ziemista, która stworzyła barierę. Może to i lepiej? Zaraz po niej pojawiła się Mistyczna razem z jej ojcem. A potem znowu kolejna ziemista której nie znał, chociaż ktoś kiedyś opisywał mu podobną, więc podejrzewał kim była. Podszedł do smoka z którym przed chwilą walczył, był splątany w korzenie i unieruchomiony, widział że już wyszedł z amoku i zaczął kontaktować, chociaż może jeszcze nie do końca. Co mogło spowodować w nim aż taki szał i gniew? Rzucał się na niego jak bezmyślne zwierze opętane swoimi zmysłami. On sam też był w gniewie, ale nie do takiego stopnia... Spojrzał na Mistyczną, która zapytała go czy coś mu się stało. Fizycznie? Raczej nie.
– Dzięki że jesteście... nie, nic mi nie jest. Ja... muszę po prostu chwilę ochłonąć. – Powiedział niepewnie, nie wiedział co ma dalej mówić, brakło mu słów. Za dużo tego wszystkiego, najpierw śmierć bliskiej mu osoby, potem pojedynek. Nie czuł się winny, gdy podchodził do ziemistego, gdy ten masakrował ciało jego siostry... chociaż targał nim gniew, to nadal chciał mimo wszystko najpierw wyjaśnić całą sprawę. Wiedział, że za chwilę trzeba będzie wyjaśnić to wszystko, ale najpierw musi chwilę ochłonąć.
: 18 cze 2017, 0:42
autor: Płacz Aniołów
Tak, wszystko zadziało się w mgnieniu oka. Nagle pojawiła się chmara smoków próbujących powstrzymać tragedię, która mogła się lada chwila zrodzić. Odciął dopływ maddary do tworu w momencie, gdy młody Ziemisty w końcu się uspokoił. Dopiero wtedy mógł pomyśleć i się rozejrzeć...
...rozejrzeć...
Kryształowa...?
Jej ciało było dosłownie w strzępach. Gdyby nie ogólna postura adeptki, Płacz miałby trudność z rozpoznaniem jej ciała. Zbliżył się kilka kroków do niej, przyglądając się obrażeniom oraz by z grubsza ocenić to, co spowodowało jej śmierć. Jeszcze ten niebieskołuski samiec...
Z jego gardła wydobył się niski, cichy warkot, jakby trzewia naprawdę się w nim gotowaly. W spowolnionym tempie przeniósł wzrok kolejno na Złocistego, Strzaskanego i Opokę. Wbił pazury w ziemię i warknął przez zęby.
– Ktoś zechce łaskawie wytłumaczyć co tu się stało? – odezwał się raczej mało pozytywnym głosem, puszczając pytanie w przestrzeń. Zarówno było ono skierowane do Złocistego, Strzaskanego i do Opoki Ziemi.
: 18 cze 2017, 0:58
autor: Zmierzch Gwiazd
Chmara smoków, każdy zareagował na swój sposób i stworzył się bajzel niczym na Szczerbatej Skale. Każdy chciał unieszkodliwić atakującego i obronić ofiarę. Dobrze że nikt nie został ranny. Jeszcze tylko tego by brakowało, aby znowu wybuchły jakieś konflikty...
Ziemista trzymała mocno siostrzeńca aż do czasu, kiedy przestał walczyć, kiedy nie wyrywał się już. Rozluźniła więc uchwyt, puściła go, ostrożnie zeszła z niego nie chcąc zrobić mu krzywdy. Stanęła tuż obok niego i patrzyła się na niego z współczuciem. Domyślała się, co się stało, jednak nie był to potwierdzone, dlatego też nie dzieliła się swoimi domysłami z innymi. Nie była pewna, nie chciała powiedzieć czegoś nie tak.
Położyła więc łapę na barku Daimona okazując mu tym samym wsparcie w tej trudnej dla niego chwili. Wierzchem szpona otarła samotną łzę spływającą po jego policzku. Podniosła wzrok na drugiego swojego siostrzeńca, na Płacz Aniołów.
– Sama chciała bym wiedzieć. Nie wiem co dokładnie tutaj zaszło, ale dam sobie łapy uciąć że to nie Daimon zabił Kryształową.
: 18 cze 2017, 12:05
autor: Figlarne Serce
Tyle się działo, że chyba wszyscy obecni zapomnieli nagle o obecności matki młodego kleryka, której również nie podobała się cała zaistniała sytuacja. Figlarna także podeszła do ciała martwej smoczycy i położyła na nim łapę przymykając ślepia. Nie była już wprawdzie uzdrowicielką, ale i bez tego mogła stwierdzić, że Wodna nie została przez nikogo zamordowana.
~ Opoka Ziemi ma rację, nie wyczuwam na niej ani żadnej obcej maddary, ani też zapachu, wygląda raczej na to, że sama sobie to zrobiła. ~ stwierdziła, zabierając łapę i przenosząc wzrok na pozostałych. Z uwagi na swoją chorobę przemawiała oczywiście wyłącznie telepatycznie, mając nadzieję, że nie będą jej mieli tego za złe. Podeszła do syna z drugiej strony i również przy nim usiadła, mimo wszelkich targających nią teraz emocji, trąciła go czule i delikatnie nosem.
~ Wszystko będzie dobrze Kochanie, jestem przy Tobie. ~ wyszeptała okrywając go opiekuńczo swoim matczynym skrzydłem. ~ Opoko, wiesz może co się dzieje z moim synem? Przez chwilę zachowywał się jakby w ogóle nie był sobą. ~ spytała zatroskana, spoglądając teraz na siostrę. W tym momencie miała jeszcze większe poczucie winy, że zniknęła na tak długo, z Daimonem działo się coś niedobrego, a ona nawet o tym nie wiedziała. Co by nie było dało się zauważyć na jej pysku jak bardzo jest zmartwiona.
: 18 cze 2017, 13:07
autor: Szlachetny Nurt
Nadal nie mógł dojść do siebie po tym wszystkim. Próbował ochłonąć, ale to nie było teraz możliwe. Ale inni chcieli się dowiedzieć co tu się stało... i nie dziwił im się. Mimo że nie czuł się na siłach, to musiał to wyjaśnić. Cieszył się, że sytuacja się opanowała, cieszył się również, że jest z nim Mistyczna i Płacz, mógł na nich liczyć. Popatrzył się jeszcze raz na martwe ciało siostry, nadal nie mógł w to wszystko uwierzyć. To wszystko jest jak zły sen z którego nie może się wybudzić, ale jednocześnie ma nadzieje, że jednak to wszystko nie jest prawdą. I zaraz obudzi się w swojej grocie jak gdyby nigdy nic. Wyszedł kawałek dalej i zaczął mówić, mimo że nie chciał tego robić... nie chciał sobie o tym przypominać.
– To wszystko działo się tak szybko. Ja... dostałem wiadomość od Kryształowej, ale to nie była zwykła wiadomość, bo brzmiała bardzo dziwnie... jak ostatnia wiadomość przed śmiercią. Poleciałem tam szybko, mając nadzieje że jeszcze da się coś zrobić i wtedy... zobaczyłem jego. Nad martwym ciałem mojej siostry, z krwią wciąż kapiącą z pyska i pazurów... Widziałem jak rozszarpywał jej ciało, jak wbijał w nią swoje szpony i wyrywał łuski, wtedy opanował mnie gniew... Nie wiedziałem czy to on ją zabił, ale po tym co zobaczyłem... Chciałem już się na niego rzucić, ale coś kazało mi nie działać pochopnie, opanowałem się. Podszedłem do niego, mimo że wciąż byłem wściekły, to dałem mu szansę się wytłumaczyć.... i wtedy zobaczyłem jego oczy, nie słyszał co do niego mówię, był jak zwierze... rozwścieczony... zaatakował mnie, chciał tylko krwi, chciał... uderzyć w moją tętnicę i zabić, ale udało mi się odskoczyć do tyłu. Potem sam chciałem się bronić i również go zaatakować, i wtedy przyszła ta Ziemista, która stworzyła tą barierę między nami, potem Mistyczna razem z Płaczem i kolejna Ziemista. – Powiedział cichym roztrzęsionym głosem.
: 18 cze 2017, 14:00
autor: Tejfe
Na początku nie bardzo mógł się połapać w sytuacji, która miała tu miejsce. Wiedział tylko tyle, że w wyniku czegoś strasznego dostał swojego ataku, który jak widać ściągnął tutaj całą ekipę, chcącą go powstrzymać przed czymś strasznym, co zapewne chciał zrobić. Nie bardzo jednak chciał dopuścić do siebie wspomnienie owej, strasznej rzeczy.
Poczuł jak trzymający go ciężar podnosi się i jak kladzie na jego ramieniu łapę, wcześniej ścierając nią łzę, która spływała po jego poliku. Jego ciotka, Opoka Ziemi. Jak zawsze troskliwa, łagodna i delikatna. Ściągnął z siebie jej łapę i z wysiłkiem podniósł się z ziemi, czując jak kreci mu się w głowie. Było mu również niedobrze. Czuł w pysku posmak krwi, obrzydliwy posmak krwi, którą miał również na łapach, na pysku, na klatce. Cały był w krwi i ziemi. Poczuł jak przeszywa go dreszcz wstrętu. Usiadł, bo nogi mu drżały i zmąconym wzrokiem spojrzał na wodnego kleryka, który z jakichś przyczyn również się tutaj zjawił i, który widać był wyraźnie wkurzony. Właściwie wszyscy byli jacyś zdenerwowani, co go wcale nie dziwiło. Pewnie odstawił się tu niezły cyrk z jego udziałem, ale nie chodziło tylko o to. Czuł w sercu ogromny ucisk i ból, którego podłoże szybko zidentyfikował. Kiedy tylko przerażony i zszokowany Złocisty zaczął mówić, on zauważył powód, który musiał wprowadzić go w ten krytyczny stan, który miał nadzieję, że nigdy nie powróci, gdzie myślał już, że choć trochę nad sobą panuje. Tam leżało ciało. Ciało, które poznał od razu.
Ponownie podniósł się z ziemi, jednocześnie strzepując z siebie skrzydło Figlarnej, która pojawiła się tu znienacka. Jego matka, która wraca po długim czasie i jak gdyby nigdy nic, myśli, że wszystko między nimi w porządku. Daimon już dawno przestał darzyć ją jakimkolwiek uczuciem. Jednak i tak nie był w stanie myśleć teraz o jej nagłym pojawieniu się, znaczyła teraz dla niego tyle co nic. Istniała tylko Kryształowa, która leżała tam, martwa. Podszedł do niej, powolnym krokiem, czując jak z każdą sekundą, coś wewnątrz niego umiera. Jakaś mała część jego duszy odchodziła, wraz z rosnącą świadomością tego, że ona nie żyje. Nie żyje. Nie ma jej. Koniec.
Stanął nad jej ciałem, czując że jego cierpienie osiągnęło już takie stadium, że już nie mogło być gorzej. Żałował, że jest tak wyczerpany i nie może ponownie oddać się w to głupie zapomnienie, co budziło w nim szaleńca. Albo, że nie może umrzeć tutaj i leżeć obok niej, nieżywy. Patrzył osłupiały na jej porozrywaną skórę, zniszczony pysk, pogryzione ramiona i szyję. Na te zniszczenia. Jednocześnie brzmiały gdzieś w jego głowie słowa Złocistego, który tłumaczył to co się stało i co widział. Fakt, że to on dopuścił się takiego plugastwa i zmasakrowania jej ciała wydawał mu się od początku najbardziej prawdopodobny, ale wraz z wypowiedzeniem tego przez tamtego smoka, którego musiał wystraszyć, sprawił że nieodwracalnie pękło mu serce.
–Nie żyła, kiedy przybyłem. Sam nie pamiętam co się działo dalej.– wychrypiał zdartym od wrzasku gardłem. Własne słowa brzmiały jakoś głucho i nieobecnie, nawet nie zauważył że je wypowiedział. Stał tak tylko nieruchomi i w oszołomieniu patrzył na Kryształową.
: 19 cze 2017, 18:02
autor: Płacz Aniołów
// ryję się przed Mistyka
Posłał Opoce dość nieciekawe spojrzenie. Normalnie Płacz zdałby sobie sprawę, że Przywódca raczej zawsze będzie bronić swoje smoki, zwłaszcza w tak nieciekawej sytuacji. Ale zapewnienie niewinności smoka, który jest splamiony krwią rozerwanej adeptki Wody? Niesamowite.
Figlarna (którą, swoją drogą, widział pierwszy raz od blisko 40 księżyców) podeszła do Kryształowej, uznając, że zobaczy jej rany. Nie sądził, aby dalej była w fachu uzdrowiciela przez swoje zniknięcie, więc co ona właściwie robi?
Na jej słowa podniósł łuki brwiowe i chciał już wtrącić swoje słowo, gdy odezwał się Złocisty.
A potem był absolutnie wściekły. I zaraz zwrócił się w kierunku Figlarnej.
– Dobra dobra, czekaj no. Żebym tylko wiedział, na czym stoję. Figlarna, o której nie słyszałem wieki wieków, właśnie skłamała w żywe oczy twierdząc, że Kryształowa sama sobie rozerwała swoje ciało, dodając, że "nie czuła obcego zapachu". – rzucił kpiąco, pauzując na chwilkę i zerkając to na Opokę, to na Figlarną.
– Przed chwilą Wasz adept w furii takiej, jakiej sam na oczy nie widziałem chciał zranić również mojego adepta. Który właśnie sam oskarżył go o zbezczeszczenie ciała, lub nawet zabójstwa mojej Wodnistej, a jego siostry. – przeniósł wzrok na ciało Umbry, a potem znowu na Opokę. – Świetnie. Bardzo dobre podejście. I jedyną Waszą obroną teraz jest to, że Wasz adept – przypominam, co przed chwilą zrobił – uważa, że "nie żyła, gdy przybył", tak?
Zbliżył się do Opoki na odległość kilku szponów i spojrzał prosto w jej ślepia, sycząc przez zęby.
– Lepiej, byście miały naprawdę porządne wyjaśnienia dla tego opętańca. I również dla Figlarnej.
: 19 cze 2017, 18:15
autor: Mistycznooka
// to będzie Siwy dym teraz xDxD
Tak, teraz właśnie do Łowczyni dotarło że znajduje się tutaj ciało Kryształowej. Wcześniej w przypływie adrenaliny Mistyczna skupiła się tylko i wyłącznie na obroni Złocistego, jednak teraz kiedy oboje "poszkodowanych" mówiło swoje wersje wydarzeń w których przewijała się wizja rozszarpanej Kryształowej..
Warga smoczycy nieznacznie drgnęła w górę.
Ach, więc widzisz. Czyny przeciw Bogom się odpłacają..
Mimo wszystko, okryła teraz Złocistego skrzydłem. Na jej pysku drgnienie wargi trwało ułamek odbicia serca, teraz jej pysk posmutniał. Posmutniał, ponieważ i Złocisty, uczeń którego traktowała jak własnego syna doświadczył straty jaka dotknęła i ją. I jej Ojca. Tak, Płacz na punkcie rodziny był bardzo czuły.. ale i widać było że poczuwa się do obowiązku jako przywódca. Nie znała tamtego smoka, nie wiedziała że między nim i Kryształową było coś więcej.. Jednak jego ton, drganie i załamywanie głosu sprawiało że Mistyczna czuła że to jednak nie on podjął się zabicia Kryształowej. Ale to były tylko domysły, jeszcze musi wszystko przeanalizować by móc się wypowiedzieć..
Przysłuchiwanie się ostrym słowom Ojca było trudne. Jednak..
– Nie pamiętasz nic po tym jak znalazłeś martwe ciało? Nic a nic? – spytała łagodnie Ziemistego, dosyć łagodnie neutralnym tonem. Nie chciała oskarżać a najpierw wybadać całą sytuację na chłodno. Potem zwróciła łeb do Opoki i Figlarnej.
– Czy jemu często zdarzają się takie.. ataki szaleństwa, jak mówi Złocisty? Czy może macie do czynienia z tym pierwszy raz? – pytała spokojnie w przeciwieństwie do Ojca. Nie oznaczało to że staje przeciw niemu – Po prostu coś jej tutaj nie pasowało i próbowała jakoś dojść do tego co..
: 19 cze 2017, 18:46
autor: Zmierzch Gwiazd
Przysłuchiwała się lamentom Płaczu Aniołów z kamienną miną. Najwyraźniej nie słuchał ich słów dość uważnie aby wyłapać najważniejsze szczegóły. Zamiast tego, kpił sobie z Przywódczyni, a taki ton z pewnością nie zostanie puszczony płazem. Natomiast gdy podszedł do niej, sycząc przez zęby, miarka się przebrała, nie pozwoli mu tak dłużej.
Rozstawiła więc łapy, otworzyła pysk i warknęła przeciągle w jego kierunku. To nie był już jej siostrzeniec, nie ten sam Płacz którego znała.
– Waż swoje słowa wojowniku. Z tego co wiem, nie jesteś przywódcą. – odpowiedziała na jego słowa – Nie mogę snuć wyjaśnień za Figlarną, jest już dorosła, sama nie widziałam ją bardzo długi czas, więc powinna nam obojgu zacząć się tłumaczyć, najlepiej już teraz – Tu przeniosła wzrok na siostrę, jednak po chwili powróciła do Wodnego– Żadne z nas nie twierdzi że Kryształowa sama sobie zrobiła te wszystkie rany na ciele. Przypuszczam, że kiedy Daimon przybył na miejsce i zobaczył martwe ciało Kryształowej wpadł w furię. Nie panował nad sobą, przez co rozszarpał jej ciało na strzępy w niekontrolowanym przypływie gniewu. Właśnie w tej sytuacji zastał go wasz adept, jednak nie jestem pewna co do tego. Ciało musiałby zbadać prawdziwy uzdrowiciel, a Daimon musiałby opowiedzieć nam wszystko w szczegółach, jednak jak widzisz na razie nie jest w stanie.
Po tych słowach odwróciła się w kierunku Figlarnego Serca. Zmierzyła ją wzrokiem. Wróciła tu po tak długiej nieobecności i myśli, że będzie jak dawniej?
– Porzuciłaś swoje stado, pisklęta i myślisz że jak wrócisz po tylu księżycach będzie jak dawniej? Mylisz się. – Po tych słowach odciągnęła od niej wzrok, jednak nie zwróciła go na nikogo konkretnego. Można powiedzieć że mówiła do wszystkich – Zdradzę wam o ile wszyscy tutaj zgromadzeni zachowają tę informację dla siebie. Nie sądzę aby Strzaskany chciał o tym od razu wszystkim rozpowiadać. Tak, zdarzały się u niego już takie ataki, zazwyczaj kiedy był czymś bardzo zasmucony lub rozgniewany to tracił nad sobą kontrolę. Nie wiem który to jego atak, wiem że co najmniej trzeci. Jednak Daimon nigdy by czegoś takiego nie zrobił, darzył waszą adeptkę sympatią, nie wiem w jak dużym stopniu, ale nie zabiłby jej. Jeżeli mi nie wierzysz, możesz uciąć mi łapę choćby tu i teraz. Jestem pewna co do tego, że to nie on ją zabił. Zmasakrował ciało owszem, lecz nie zabił.
Jej ton wskazywał na głęboką wiarę w to, o czym mówiła. Była gotowa stracić łapę, aby udowodnić niewinność Ziemistego. Nie wierzyła w żadne oskarżenie co do zabójstwa.
: 20 cze 2017, 8:49
autor: Figlarne Serce
Od momentu, w którym Daimon strząsnął z siebie jej skrzydło, aż do ostatniej chwili czuła, że cała zaczyna się trząść, futro jej się zjeżyło, a oczy stały się ogromne ze strachu, niedowierzania i rozpaczy. Opuściła uszy, a ogon podkuliła pod siebie, cała się skuliła jak przed gradem bolesnych ciosów. Te się w rzeczy samej na nią posypały, ale były dużo gorsze od tych fizycznych, zadających ból ciału, ponieważ ucierpiała jej dusza i serce. Dlaczego smoki, za którymi tyle czasu płakała i tęskniła pozwalają, by ich gniew wygrywał z miłością? Owszem, miała nadzieję, że wszystko będzie jak dawniej, pragnęła tego całą sobą. Myślała nawet, że będą szczęśliwi, że żyje i że wróciła do nich cała i zdrowa. Że syn jej przebaczy ich ostatnie spotkanie, że się pogodzą, że padną sobie ze łzami w objęcia. I że znowu wszystko będzie dobrze, tak jak być powinno. Tymczasem wszyscy są na nią wściekli, wszyscy jej nienawidzą i pewnie woleliby nawet już nigdy nie widzieć jej na oczy. I to jest jej rodzina? Rodzina, w którą zawsze starała się wierzyć? Przez to całe nieszczęsne zamieszanie rzeczywiście nie zwróciła uwagi na to, że Daimon jest cały zakrwawiony, a jego przeciwnik nie został ranny. Może to adrenalina przyćmiła nagle jej wszystkie zmysły, że chcąc zbadać martwe ciało mylnie doszła do wniosku, że Kryształowa sama się rozszarpała własną maddarą? Trudno powiedzieć, ale Figlarna nie skłamała celowo, tylko wszystko już po prostu zaczynało jej się mieszać we łbie i pomyliła się oceniając zaistniałą sytuację, za dużo tego wszystkiego. A najgorszy ze wszystkiego był gniew i poczucie bycia znienawidzoną i zaatakowaną przez wszystkich. Przecież nie chciała.
~ P…pomy…li..ł…łam się… J…ja…p…prze…e…pr…pra…a…szam…j…ja…n…nie…ch…chciałam… ~ zaszlochała, a z oczu obficie popłynęły jej łzy. Wybuchnęła nagle pełnym rozpaczy płaczem jak bezradne pisklę. A następnie cały czas łkając i zawodząc uciekła z tego miejsca.
: 20 cze 2017, 17:46
autor: Tejfe
Sytuacja była poważna, lecz wydawało się jak całą ta powaga gdzieś mu uleciała. Nie obchodziło go co się może z nim stać, o co go oskarżą, jak rozwiążą cała tą sytuację. Nie bardzo go interesował cały ten konflikt, którego był prowodyrem. Choć właściwie głównym powodem całej tej sytuacji, a również jego złamanego serca była Kryształowa Łuska. Smoczyca popełniła samobójstwo, a chociaż nie wiedział dlaczego, po co i jak w ogóle mogła tak egoistycznie się zachować, nie był na nią zły. Wyjątkowo też nie był zły na samego siebie, za to że poniszczył jej piękne ciało. Od momentu, gdy ta świadomość do niego dotarła, wstyd uleciał. Zastąpiła go rozpacz. Rozpacz niezmierzona jak gwieździste niebo, w które jeszcze niedawno wpatrywał się z ukochaną, gdy leżeli wtuleni. Niebo już nigdy nie wyda mu się takie piękne, jak wtedy. Nic już nie będzie takie same. Jak ma poradzić sobie ze swoim żalem? Przecież nie może upaść tutaj i zeschnąć jak wysuszony słońcem kwiat? Ze słów, które padały przez obecne tu smoki, usłyszał nagle jak zwraca się do niego jakaś smoczyca. Kieruje pytanie do niego. Odwrócił głowę w jej stronę, nie patrząc już na zmasakrowane ciało Kryształowej.
To ja jej to zrobiłem.– powiedział jakimś dziwnym, nieobecnym głosem, aż nazbyt pozbawionym uczuć. Ciężko było mówić o tym wszystkim. Jednak co mu za różnica? Słuchał słów swojej ciotki, która nawet teraz chciała zachować lojalność wobec niego i kryć jego tajemnicę przed światem. Gdyby potrafił, może nawet i by się zaśmiał. Ale nie umiał. Nie było mu do śmiechu. Naprawdę myślała, że to teraz takie ważne? Wszyscy widzieli jaki był, jak się zachowywał, jak opętaniec. Wodnisty dobrze to ujął. Ale co go to teraz ruszało? Równie dobrze mógłby być królem błaznów. Mimo wszystko jednak był wdzięczny Opoce za jej dobro i myśl o nim. Była cudowną osobą, może jednak trochę zbyt łagodną. Nie przejął się nagłą ucieczką i wybuchem płaczu przez Figlarną. Może w tej chwili nie była na nią zły, gdyż całą złość obecnie z niego wyparowała, ale nie czuł tez nic innego oprócz zimnej obojętności.
–Nie pamiętam tego co się ze mną działo.– powiedział nagle i całkiem wyraźnie, choć nieco zmienionym, szorstkim głosem.
–Nie pamiętam, że chciałem Cię zabić.– zwrócił się do Złocistego. W jego słowach nie było żadnego wytłumaczenia, ani tym bardziej przeprosin. Po prostu mówił, nie widząc sensu w czymkolwiek innym. Równie dobrze może mówić. Zabijać czas. W jaki sposób? To bez znaczenia. Może i mówić. Jego własny głos i tak był zbyt obcy, zbyt nienaturalny, jak nie jego.
–Skoro jednak mówisz, że to ja zniszczyłem jej ciało, tak pewnie było.– Spojrzał tęsknie z powrotem w jej stronę i ponownie zaczął się zastanawiać, czy kiedykolwiek poradzi sobie ze swoją pustką?
–Zabiła się sama, wysłała mi wiadomość z pożegnaniem. Była moją partnerką.– Po tych słowach znowu podszedł do jej ciała, usiadł i utkwił nieobecny wzrok w bransoletce, którą jej kiedyś podarował, która teraz obryzgana była jej krwią.
: 21 cze 2017, 14:22
autor: Szlachetny Nurt
Gdy Mistyczna objęła go skrzydłem nieco ochłonął, doceniał to, niby małe gesty, a potrafią tak wszystko zmienić. Widział również, że i jej pysk posmutniał.... rozumiała go. Widział, że ostatnio również ona jest jakaś przygnębiona i nieswoja, czyżby i ona straciła kogoś? Przysłuchiwał się rozmowie całej reszty, zdania były różne, z niektórymi się nie zgadzał. W pewnym momencie odeszła też jedna z ziemistych, nie znał jej, nie widział jej wcześniej nawet na oczy. Widać było tutaj z kolei, że chodziło o sprawy między nimi samymi. Najbardziej zszokowało go to co powiedział sam opętaniec. Że niby on i Kryształowa byli partnerami? Ciężko było mu w to wierzyć, ale mogło tak być. Jednak gdy ziemisty zasugerował, że Kryształowa zabiła się sama.... nie to nie mogła być prawda. Nie miała powodu by to robić, nie wyglądała na osoba, która byłaby do tego zdolna. Cały czas była radosna, nigdy nie miała problemów, nigdy nie widział jej naprawdę zasmuconej. To po prostu nie mogła być prawda.
– Wybaczcie, że wysnuwam takie wnioski, ale... – Powiedział patrząc się na ziemistą smoczycę, tą która została i głównie do niej kierując swe słowa. – Skoro podczas swoich "napadów szału" tracisz nad sobą kontrolę, i nie pamiętasz niczego co robisz w tym stanie... A co jeżeli przybyłeś tu i w napadzie gniewu zabiłeś ją? Nie wiem, może cię czymś zdenerwowała... albo wkurzyło cię coś innego. A gdy ocknąłeś się z amoku, zobaczyłeś martwe ciało i znów szał wrócił. – Powiedział tym razem kierując swe słowa do ziemistego. Dziwnego partnera wybrała sobie Kryształowa, wpada w niekontrolowane szały i demoluje wszystko. W takim szale mógł przecież ją zabić... Może i ją kochał, ale w końcu niedaleko jest od miłości do nienawiści. Póki co to wszystko domysły nie wiedział co tak naprawdę się stało, gdyby tylko przybył tutaj szybciej....
: 21 cze 2017, 14:49
autor: Mistycznooka
"Była moją partnerką"
....
A to ironia, prawda? Najwyraźniej oboje są po jednych łapach. To takie.. smutne. Jej pysk utkwił w Ziemistym. Nie mogła go dostrzec oczyma, jednak aura jaką roztaczała i pozornie spokojny, delikatny wyraz pyska mógł Daimonowi zdradzać że bardzo dobrze go teraz rozumie. Chociaż jednocześnie nie rozumie.
Jak można kochać coś tak plugawego? Dzikiego i nieokiełznanego, głupiego. Głupie stworzenie, które podrzutem swojej "świetnej" roboty prawie wywołało kolejną wojnę. Ale przecież swoim "dziełem" trzeba się pochwalić, prawda? Niewyjaśnione bestialstwo jest przecież czymś pięknym! Wcale nie świadczy o tym jak smok nie różni się od na przykład takiego wilka, na którego poluje. A może to poglądy na smoki Mistycznej były jakieś dziwne.
Nie mniej jednak, najwyraźniej nie była w tym sama...
~ Rozumiem Twój ból. Również straciłam ukochanego.. z jej łap.~ – zabrzmiało w głowie Ziemistego, neutralnie aż do ostatnich trzech słów. Te były twardsze niż reszta. Jednak wciąż w tonie informacyjnym. Jakby chciała Ziemistemu pokazać, jak bardzo Mistyczna się na niej zawiodła.
– To, że ktoś zabił się sam nie jest nigdy oczywiste. Mogła zdążyć wysłać wiadomość do was obojga, kiedy ktoś ją dobijał. – rzekła łagodnie. Z drugiej strony teraz, niezbyt wiedziała już co ma w tej sprawie mówić. Zostawi to Ojcu i Opoce. Miała nadzieje że się tutaj nie zarżną.. Bardzo nie chciała by to wydarzenie wywołało kolejną wojnę lub ciaśniejsze zatargi.
– Nie mniej jednak to Ty zbezcześciłeś jej zwłoki. Nawet jeżeli robiłeś to w szale, nie jest to.. w porządku. I niestety, przynajmniej moim zdaniem powinieneś za to ponieść jakieś konsekwencje. Ale jakie, to już nie moja decyzja. I czy w ogóle. – zakończyła krótko po czym odwróciła łeb do Złocistego, uchylając go ku jego łbu.
– Czujesz się na siłach by tu jeszcze siedzieć? – zapytała szeptem. Jeżeli dla Złocistego to za dużo.. Poprosi Ojca o to by zebrał ciało Umby gdy skończą negocjacje, a ona zabierze stąd swojego ucznia. O ile będzie chciał iść.
: 21 cze 2017, 15:46
autor: Płacz Aniołów
Wymalował się na nim kpiący uśmiech, gdy słuchał słów Opoki. Tak ślepo oddana swojemu stadu, tak bardzo nie umiała przyznać, że jej stado postąpiło w czymś źle. Preferowała swoje stado ponad własną rodzinę, ponad Wodę, na terenach której urodziła się i żyła z nią przez większość swojego życia. Była gotowa nawet odrzucić rodzinę i wybrać Ziemię.
Ale wcale się jej nie dziwił. Był gotowy na równie duże poświęcenia.
Ale do błędu umiał się przyznać.
– Nie jestem? – zapytał przeciągle, "mocno zdziwiony". – Skoro teraz nie reprezentuję swojego stada, to wezwij sobie Wzburzonego. Może przyleci do Ciebie specjalnie zza bariery i wtedy sobie porozmawiacie, Przywódca z Przywódcą. – wzruszył ramionami, mając w zadzie to, że Opoka nie uważała go za przewodnika swojego stada.
Potem reszta smoków również wypowiedziała swoje zdanie, a Figlarna... zwyczajnie stchórzyła. Pokręcił głową z politowaniem i w niedowierzaniu. Nawet oskarżenie Złocistego mogło mieć tutaj sens. A nawet, jeśli nie miało sensu, nadal nie było dla niego najmniejszym usprawiedliwieniem to, że "to nie Strzaskany ją zabił".
– ...a Waszym solidnym argumentem nadal jest "jestem pewny, że jej nie zabił". – skomentował nad wyraz spokojnie i cicho, po czym ignorując wrogą postawę Opoki, odszedł od niej kilka kroków i stanął bliżej Złocistego i Mistycznej. Odwrócił się zaś w stronę ciotki i zlustrował wzrokiem i ją, i jej adepta.
– Czyli rozumiem, że rozerwanie ciała na tle zabójstwa to pikuś, wypadek. Bo przecież jej nie zabił, tak? – znów jego głos zabrzmiał arogancko, nie ukrywając też rozbawienia sposobem myślenia Przywódczyni. – Czyli atak na Złocistego to też było nic. – dodał, po czym znowu pokręcił łbem w niedowierzaniu, a następnie zmienił swój ton na poważny i syczący. Ponownie.
– Jeśli nie umiesz dopilnować swojego chorego adepta, to jest Twoja sprawa. Ale w momencie, gdy on zagraża życiu MOIM Wodnistym, to mam głęboko w zadzie jego napady. Domagam się rekompensaty. Złocisty sam wymierzy mu odpowiednią karę, jeśli będzie chciał. A jeśli nie, zrobię to ja. Dla uściślenia – za atak na mojego adepta i rozerwanie ciała Kryształowej. I za ewentualne jej zabójstwo. Ząb. Za. Ząb.
: 21 cze 2017, 19:26
autor: Zmierzch Gwiazd
Przekrzywiła łeb na bok jakby nie rozumiejąc o co mu chodzi. A wiec to tak się sprawy miały. Teraz już rozumiała, dlaczego to Płacz z nią rozmawiał, a nie Wzburzony.
– A wiec Wzburzone Wody opuścił was? W takim razie wybacz mi, nie wiedziałam o tym. – odpowiedziała już nieco spokojniej.
Skoro ich przewodnik odszedł za barierę, to Płacz był jego oficjalnym zastępcą. Do niego teraz należała cała władza nad przyszłością Wody oraz to jego głos był decydujący. Jednak miała pewne wątpliwości. Nie przedstawiała ich jednak, nie zamierzała w żaden sposób wpływać na decyzję innego stada czy na jego przywództwo.
– Nie twierdzę, że atak na waszego adepta oraz zbezczeszczenie zwłok tej Wodnej jest niczym. Oczywiście Daimon otrzyma stosowną karę za to. Jednak tak jak ty masz "w zadzie" jego ataki, tak ja mam w zadzie powód samobójstwa Kryształowej. Po prostu powiedz czego chcesz za rekompensatę. Od razu mówię, że nie pozwolę ci zabić lub poważnie okaleczyć Strzaskanego. Za dużo żyć ostatnio straciły Wolne Stada. Cichy Potok, Faelan, Jaspis, Jesion, teraz jeszcze Kryształowa. To tragedia dla każdego, bo ten problem nie tyczy się tylko jednego stada, a wszystkich.
Wątpiła że rozmowa cokolwiek da, w końcu Płacz był wyjątkowo upartym smokiem, co widziała już gdy był pisklęciem. Zmienił się jednak od tamtego czasu i to bardzo. Czekała cierpliwie na jego odpowiedź. Nie zwróciła nawet uwagi na ucieczkę Figlarnej. To była jej decyzja, policzy się z nią potem.
: 21 cze 2017, 20:41
autor: Tejfe
Nie sądził, by cokolwiek byłoby go w stanie jeszcze zaboleć, ale słowa Złocistego dotyczące tego, że mógł ją zabić i o tym nie wiedzieć poruszyły jakoś zadaną ranę, ale i tak były tylko pyłkiem z tym, co czuł teraz obecnie. Kiedyś był prawie gotowy to zrobić, ale zdołała się przed nim obronić, zostawiając przy okazji bolesną pamiątkę na jego ciele. Jednak tym razem wiedział, że tak nie było. Pamiętałby kłótnię.
–On nie wraca dwa razy. I pamiętam, że dostałem tą wiadomość. I, że widziałem ją martwą. Z głęboką, okrągłą raną na szyi, z której sączyła się krew. Jakby zadana ostrzem. Była jeszcze ciepła, kiedy do niej doleciałem.– martwym głosem odpowiedział Złocistemu, nie odwracając jednak wzroku od bransoletki na łapie samicy, jak wcale nie mówił do niego, a do siebie, jakby przypominając sobie tamto straszne wspomnienie.
Po tej krótkiej wypowiedzi, nie pozostało mu nic innego jak słuchać. Chociaż prowadzona rozmowa wcale nie była pocieszająca, również niewiele znaczyła w porównaniu z tą stratą. To wszystko było bez sensu. Stali tu nad ciałem jego zmarłej ukochanej, której życia w żaden sposób nie przywrócą, zastanawiając się co zrobić z jej partnerem, który w przypływie szału dokonał zniszczeń na jej ciele. Ciekawe, czy patrzy teraz na nich z góry i się śmieje? A może jest jej go żal? Może żałuje tego co zrobiła? Czy jest Ci tam lepiej, Umbro?– pomyślał, lekko poruszając przy tym wargami, zadając to nieme pytanie. Nagle do jego głowy wdarły się słowa wodnistej smoczycy, stojącej koło Złocistego. Straciła ukochanego. Z jej łap. Z rąk Kryształowej? Jak przez mgłę w jego głowie pojawiło się wspomnienie Umbry, która bestialsko zabijała cienistą smoczycę. Chyba rzeczywiście byliśmy dla siebie stworzeni – zaśmiał się w duchu gorzko, a po jego jak dotąd niewyrażającej niczego minie, spłynęły ciurkiem łzy, które starł wierzchem łapy, przy okazji rozmazując po pysku krew. Nie płacz. Kamienie nie płaczą.– dodał w myślach, po czym zaczął się przysłuchiwać sprzeczającym się Płaczowi i Opoce. Właściwie to nie rozumiał po co jego ciotka dalej walczy? Nie przejmował się karą, ani tym czy na nią zasługiwał, jeśli chcą mu coś zrobić- proszę bardzo. Nic nie dostarczy mu więcej cierpienia, niż strata Umbry. Nie przygotują dla niego nic gorszego.
–Jak chcecie możecie mnie zabić.– odezwał się nagle, pod wpływem jakiegoś wewnętrznego impulsu, odwracając się do Płaczu Aniołów. Śmierć. Pragnął jej już kiedyś, potem, wyleczony przed Opokę i Kryształową, przyrzekł sobie że postara się żyć najlepiej jak potrafi. Ale teraz kiedy wodnista samiczka nie żyła, jakie znaczenie miała ta dawna obietnica? Może tym razem tylko ona da mu ukojenie?
: 22 cze 2017, 13:31
autor: Szlachetny Nurt
Znów przysłuchiwał się całej dyskusji, znów jedyne co do powiedzenia miała ziemista smoczyca to "tak mi się wydaję, więc na pewno tak jest" I jeszcze to tłumaczenia opętańca, być może to on ją zabił, a być może to nie on, ale to co mówił nie wiele wyjaśniało. A jedynym jego argumentem jest to, że "na pewno bym to pamiętał" widział tutaj podobieństwo do przywódczyni ziemi.
– A może pamiętasz tylko to co chcesz pamiętać? Powinieneś zrobić coś ze sobą, nie wiem, leczyć się? O ile da się coś z tym zrobić. Kto wie ile smoków może jeszcze ucierpieć na twoich atakach szału. – Powiedział do ziemistego, bez większych emocji, może nie licząc lekkiej nutki ironii na początku. Gdy z kolei Mistyczna spytała go czy czuję się na siłach... powiedzmy że nie było z nim aż tak źle, ale czy chce tu zostać? Na nic tu już się nie przyda, opowiedział swoją wersję wydarzeń, powiedział również co sądzi, że mogło się stać. Resztę zostawia Płaczowi i Ziemistej Przywódczyni. I tak nie miałby już nic do powiedzenia.
– Nie... nic już tu po mnie. Ale, nie możemy tu chyba jej tak zostawić... to nie jest dobre miejsce. – Odpowiedział Mistycznej, może i faktycznie to było dla niego za dużo. A ciało... trzeba je stąd zabrać, nie może gnić w tym miejscu, nie zasługuje na to, chociaż kto by zasługiwał? Przyjrzał się jeszcze razu ciału. Znów ogarnął go smutek, ale nie mógł o tym myśleć. Na końcu odniósł się jeszcze do słów Płacza. Nie, nie mógł wymierzyć kary, nie znał się na tym... nie wiedział co w tej sytuacji będzie sprawiedliwe. Opętaniec był nawet gotów na śmierć, ale czy to odpowiednia kara?
– Zostawiam to tobie, mam nadzieję że wymierzysz mu sprawiedliwą i odpowiednią karę, bo na taką moim zdaniem zasłużył. – Powiedział do Przywódcy, na karę ziemisty zasługiwał na pewno. Nawet jeżeli nie zabił jego siostry, to i tak zmasakrował jej ciało i zaatakował również jego samego. A kto wie co by się stało gdyby nie zjawiły się tutaj dwie ziemiste razem z Płaczem i Mistyczną.
: 22 cze 2017, 19:31
autor: Płacz Aniołów
Być może zaserwowanie Strzaskanemu czegoś podobnego, do czego on już niejeden raz się przyczynił, byłoby najodpowiedniejszą karą za tę jedną sytuację. Tak, chciał go zranić. Tak, chciał, żeby cierpiał fizycznie, skoro sam siebie doprowadza do psychicznego zniszczenia swoimi szaleńczymi atakami. Ale nie chciał go zabić. Jeśli się mylili i Kryształowa faktycznie sama popełniła samobójstwo – do czego powoli, naprawdę powoli się przekonywał, wydałby wyrok niesłuszny. Zresztą... czyż nie tłumaczył tego wcześniej samej Mistycznej? By nie szukać zemsty, bo będzie to tylko niekończący się rozlew krwi i wyrządzanie jeszcze więcej cierpienia?
Patrzył w zielone ślepia swojej ciotki przez dłuższą chwilę. Nie umknęło jego uwadze to, że Przywódczyni zmieniła swój ton i podejście do niego na łagodniejsze. A on odpowiedział tym samym. Również i jego spojrzenie stało się łagodniejsze, lecz nie pozbył się wymalowanej stanowczości ze swojego pyska.
Być może zrobiło mu się z jakiegoś powodu przykro.
– Niech wszystko, co ma w zapasach, odda Złocistemu. Dodatkowo niech przez 5 księżyców oddaje mu wszystko, co zdobędzie. Ma polować tylko dla niego. A jak nie ma nic w zapasach, to... 4 porcje mięsa z zapasów stadnych. – rzekł chłodnym głosem.
Być może nie jest to kara "ząb za ząb", jak on wcześniej to określił... ale chyba Opoka miała odrobinę racji w swoich słowach.
– A potem niech zniknie Wodnistym z oczu.
Wyjątkowo łagodna kara jak na niego.
: 26 cze 2017, 9:29
autor: Tejfe
Nie odpowiedział na słowa Złocistego. Samiec go nie znał, a wypowiadał się na temat, który dręczył go od dzieciństwa. Może i w pewnym sensie miał racje, ale on już to wiedział. Był niebezpieczny i wiedział o tym. Wiele razy próbował sobie jakoś z tym poradzić, czasem z lepszym, czasem z gorszym skutkiem. Może tym razem wizyta u Nauczyciela, chyba najstarszego żyjące na Wolnych smoka mu pomoże? Właściwie to nie by teraz w stanie o tym myśleć. Ani o tym jaką karę wymierzy mu przywódca, czy też zastępca Wody.
Nie chce go zabić? W takim razie, wygląda na to, że będzie musiał jakoś żyć w tym świecie pełnym goryczy i łez, które w dużej mierze pochodziły od niego. Nie chciał teraz myśleć jak będą wyglądały jego dni bez Kryształowej. Powiedziała, że chce jego szczęścia, perfidnie mu je zabrała. Dlaczego miłość potrafi być tak nieprzewidywalna i dotyka tych, którzy nigdy nie powinni byli się łączyć? Kiedy usłyszał jak Złocisty przypomina wodnistej smoczycy, tej którą nawet polubił, o zabraniu ciała Umbry, Daimon nie czekając, aż ktoś mu przeszkodzi, zabroni, czy pozwoli, podszedł do niej jeszcze raz. Zdjął z jej łapy bransoletkę, którą jej kiedyś podarował, po czym pyskiem musnął jej poorany policzek i z pomocą magii, przetransportowując trochę wody na swoją łapę, robiąc to parę razy, zmył skrzepniętą krew z jej pyszczka. Może gdyby nie Ci wszyscy dookoła, dałby radę naprawić szkody, które wyrządził na tym ciele, ale był teraz zbyt zmęczony, by nawet próbować.
–Każdego dnia będę próbował wybaczyć i Tobie, i sobie.– wyszeptał czule, pochylony nad jej ciałem, po czym z powrotem, z kamienną miną pomaszerował sztywno do żywych przedstawicieli smoczego gatunku. Akurat, kiedy wodnisty, który teraz patrzył na jego ciotkę nieco łagodniejszym wzrokiem mówił o karze, jaką pragnie na niego nałożyć. I Daimon naprawdę, by na nią przystał, gdyby nie fakt, że nie bardzo miał możliwość.
–Nie posiadam nic w swoim składziku, oprócz ziół własności stada, za które odpowiadam. Jako kleryk, nie uczęszczam na polowania.– przedstawił sprawę jasno, nie wiele zastanawiając się nad tym, co w zamian zażąda tamten. Właściwie mógł wyjść z inicjatywą i sam coś zaproponować, ale nawet nie przyszło mu to do głowy.
: 01 lip 2017, 23:42
autor: Zmierzch Gwiazd
Spojrzała się na Daimona. Czy ktoś tak załamany mógłby zabić ukochaną osobę świadomie? Nieświadomie również nie zrobiłby tego, pamiętała nadal co było na granicy. Wtedy z kiedy po raz pierwszy walczył z Kryształową. To on wtedy został ranny, adeptka Wody również umiała się obronić. Nawet lepiej od niego. Opoka sama się o tym przekonała na wojnie, kiedy stanęła pyskiem w pysk z nieżywą już teraz Łuską.
Ściągnęła łuki brwiowe wpatrując się w twarz siostrzeńca. Chciał wynagrodzić swoim śmierć jednej z nich w postaci mięsa? Dla niej był to nieco dziwne, jednak nie skomentowała tego. Jej pyszczek nie zmienił swojego wyrazu. Ale cztery porcje mięsa... To wcale nie było tak mało. Nawet ona musiała się postarać, aby upolować aż tyle. A co dopiero, aby została jakaś "nadwyżka" w zapasach stada którą mogłaby oddać Wodnym.
– Cztery porcje mięsa to nie tak mało... Chyba zdajesz sobie z tego sprawę? Jestem sama, poluję aby wykarmić całe stado, nie zachowała się w skarbcu taka góra mięsa. Mogę zaoferować ci trzy porcje maksymalnie. Więcej nie mogę ci dać. Nie chcę, aby cierpieli głodem. Rozumiem cię, że musisz też dbać o swoich, jednak ja,dbam o Ziemistych. Czy więc trzy porcje mięsa to wystarczająca rekompensata za to zdarzenie?
Kątem oka spojrzała na kleryka. Widziała, że to wszystko odcisnęło na nim piętno. Tego, nie da się już naprawić. Śmierć Kryształowej zapewne bardzo go zmieni...