Strona 23 z 39
: 20 lip 2018, 10:01
autor: Erupcja Epidemii
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Careth pewnie stanął na dnie. Wpatrywał się chwilę w dno toni, zastanawiając się, czy Popiół już w ten sposób kogoś utopił. Chyba nie, prawda? Przecież by sobie tego nie wybaczył. Widział reakcję piastuna na zabicie lisa. Może tylko tak dbał o zwierzęta, ale czy śmierci pisklęcia bądź adepta również by dosyć ciężko nie przeżył? Wbrew pozorom Cienisty nie wiedział o Ziemnym za wiele.
Nie myśląc za wiele, błyskawicznie pochylił szyję i zgiął lekko łapy, by zanurzyć łeb w wodzie. Wstrzymywał oddech, z lekkim trudem unosząc powieki. Jego rogi wystawały ponad taflę kiedy ciecz zamknęła się nad jego pyskiem. Woda dostawała się mu do oczu, to było... dziwne uczucie. Utrzymywał tak chwilę głowę pod wodą, już zwarty i gotowy do potencjalnego wyrwania się z chłodnej wody, gdyby zabrakło mu powietrza. Póki co jednak odliczał kolejne uderzenia serca. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć. Pierwsze pięć już ma. Wynurzył łeb, choć z pewnym ociąganiem.
Przecież wytrzymałbym dłużej, przeszło mu przez myśl. Jasne, już zaczynał czuć lekki powiew paniki, kiedy powietrza w płucach pozostawało coraz mniej, lecz zamierzał wykonać ćwiczenie nawet, gdyby miał się podtopić. Mimo to stosował się do rad starszego. Z wodą należało zaznajamiać się powoli. Z tego też powodu przeniósł się nieco głębiej, tam, gdzie jego kończyny nie dotykały już ziemi. Znów zaczerpnął tchu i skulił się, by w całości znaleźć się w źródełku i zniżyć się bardziej do dna. Tym razem liczył do ośmiu, nim się wynurzył. I podpłynął na jeszcze większe głębokości, taplając się chwilkę nad taflą, nim ponownie nabrawszy powietrza zagłębił się w toń. Spróbował podpłynąć blisko dna, machając zapalczywie łapami. W jego umyśle nadal trwało liczenie. Zbliżył się, po czym odepchnął mocno tylnymi łapami, by skrócić czas. I tak lada moment miało mu wybić dziesięć sekund, a powietrza miał już naprawdę mało. A przynajmniej tak mu się wydawało. Znów jego głowa pojawiła się nad wodą, a on chciwie łykał powietrze. Spojrzał na mistrza. To co teraz?
: 20 lip 2018, 10:28
autor: Popiół Przeszłości
Pokiwał pyskiem, wszystko było tak jak trzeba. Czas na test, samiec podszedł do ucznia i odparł. "Teraz pójdziemy głębiej i zanurkujemy, aby to zrobić musisz przechylić ciało z od strony łba w dół. Łapami nadal odpychasz wodę za siebie. Oczywiście wstrzymujesz powietrze jak w poprzednim zadaniu, kiedy się zanurzysz i poczujesz że już zaraz zabraknie ci powietrza to zginasz ciało łbem w stronę powierzchni jak przy skręcaniu. Ogon nadal jest twoim sterem pamiętaj. Aby się wynurzyć nadal odpychasz wodę za siebie i kierujesz się w górę, ważne jest to aby mieć trochę czasu na wynurzenie, więc nie czekaj z brakiem powietrza do krytycznego momentu zgoda? Będę tuż obok..." Wszystko było powiedziane bardzo poważnie, przecież w źle wykonanym teście można było zrobić sobie krzywdę. Nocny na pewno dałby rade szybko intereniować, ale na pewno tego nie chciał. Nienawidził strachu, który go ogarnia kiedy widzi topiącego się smoka. Sam przypomina sobie moment, kiedy omal ciecz go nie zabiła. Przestrzegał od tamtej pory każdego, z wodą trzeba było się posługiwać bardzo rozważnie.
: 21 lip 2018, 9:35
autor: Erupcja Epidemii
Zabrał się do roboty. Tak właściwie... to już próbował nurkować, choć z pewnością dosyć nieumiętnie. Nie było to czymś ciężkim, stwierdził. Dlatego też od razu popłynął na najgłębsze wody. Jedna łapa, druga łapa, utrzymuj równowagę, skrzydła przy ciele. I dopłynął, wpatrując się przez dłuższą chwilę w toń, nim zadecydował o odpowiednim momencie na zanurzanie. Wziął głęboki wdech. Pochylił ciało, głowę zanurzając i odpychając się kończynami w dół. Wykonywał zamaszyste ruchy, zbierając i odpychając jak najwięcej wody rozczapierzonymi palcami. Gdyby miał błonę, z pewnością byłoby mu łatwiej. Tak jednak musiał sobie radzić jak większość pozbawionych błon smoków, spowalniany przez opór. Wstrzymywał cały czas oddech, skierowany pod kąten do dołu i sunął rytmicznie w głąb. Jego ogon unosił się i dostosowywał do każdego ruchu. Kiedy dotarł już do dna, dotknął go wszystkimi łapami. Potem tylnymi nadal stojąc, wyrzucił przednie do góry, pomagając sobie ogonem zachować równowagę i pomagając przy skręcaniu pod wodą. Potem mocno wybił się z tylnych łap. Nie chciał znów powolnie płynąć ku powierzchni. Wolał już poświęcać parę cennych sekund, by odbić się od ziemi i pomknąć niesiony rozpędem. Machał dodatkowo łapami, chcąc utrzymać jak najdłużej jak najszybsze tempo. Spowalniał, lecz mimo to nie przestawał machać, chcąc dopłynąć do celu nim zabraknie mu tlenu. Jeszcze parę razy zamachał, przebił taflę i pokręcił na boki łbem, chcąc otrzepać się z wody. Rozglądał się chwilę, wypoczywając i oddychając szybko. Potem już nieśpiesznie płynąc "na pieska" dotarł z powrotem na płycizny, cały ociekający już wychodząc z wody. Chciał się już na spokojnie wygrzać na słoneczku.
: 11 paź 2018, 0:08
autor: Nocny Tropiciel
Khuran potrzebował ciszy i spokoju. Po wydarzeniach na Urwisku kotłowały się w nim bardzo silne emocje, głownie złość i frustracja. Jednak za najważniejszą emocję uważał strach. Czarnołuski bał się o Cień. Na chwilę obecną wydawał się słaby jak niemal nigdy w przeszłość i uważał rządy Aenki mogą go dobić. To wszystko sprawiało że był przytłoczony emocjami tak bardzo że nawet pójście na polowanie mu nie pomogło. Nie był w stanie oderwać myśli od wydarzeniach poprzedniego dnia, nie mógł się skupić na tym co robi, a chwila nieuwagi może łowcę dużo kosztować.
Tak więc wybrał się na wycieczkę poza tereny Cienia. Poza polowaniami które spędzał na dzikich terenach stada Ziemi praktycznie nie opuszczał swojego domu, a niemal wcale nie przebywał na terenach wspólnych. Lot w to miejsce zabrał mu dużo czasu i z racji tego ze wyruszył w nocy teraz już świtało. Nie śpieszył się. Cieszył się lotem tuż nad nisko położonymi chmurami muskając je skrzydłami. Raz czy dwa zanurkował w białe obłoki dla zabawy jednak niewiele to pomogło na ból jego duszy.
W końcu po długiej wędrówce zleciał na dół do wyjątkowo ładnie wyglądającego miejsca. Polanka obok której płynął krystalicznie czysty strumień wyglądała naprawdę zachęcająco. Po miękkim przyziemieniu podszedł do brzegu i zanurzył pysk w wodzie ciągnąć kilka długich łyków. Następnie podniósł łeb i głęboko odetchnął próbując zebrać myśli. Próbował przemyśleć teraz na spokojnie tą całą sytuację. Niezbyt dobrze mu to wychodziło.
: 11 paź 2018, 0:21
autor: Maestria Kreacji
A ona nadeszła z drugiej strony rzeki. Tak jakby, nieco pod skosem w stosunku do Khurana. Kroczyła lekko, nie tworząc przy tym za wiele hałasu, aczkolwiek niespecjalnie zwracała na to uwagę – czuła się tu bezpiecznie. Wróć, wszędzie się tak czuła. Odkąd podszkoliła swoje techniki, trudno było ją wystraszyć. Tym razem nie towarzyszył jej Ziemniak, co raczej było zrozumiałe. Ostatnio ich relacje nieco się nadszarpnęły przez fakt, że samica próbowała targnąć się na swoje życie. Miał jej za złe. Nie winiła go.
Zauważyła na drugim końcu strumienia jakiegoś smoka. Wielkolud, czarny jak noc, z dziwnymi błonami między kolcami na grzbiecie. Nie znała swojego rodzeństwa, nawet nie wiedziała o jego istnieniu – poza Yishengiem i Galnirem. Przekrzywiła głowę. Wyczuła smutki smoka na kilometr, niemalże nimi śmierdział! Spróbowała więc go rozchmurzyć. Z jej pazurków wyciekło trochę iskier maddary, które pobudziły do życia wodę w zbiorniku. Uformowała z niej kilka okrągłych baniek, które lewitowały dookoła głowy Khurana, aby na sam koniec plusnąć na jego czole i go zamoczyć.
Jej cichy, niewinny chichot zdradził pozycję łowcy. Nie było jej za bardzo widać z daleka spomiędzy krzewów i drzew, ale słychać.. teraz już tak.
: 11 paź 2018, 0:49
autor: Nocny Tropiciel
Jego egzystencjalne bóle zostały nagle przerwane przez brutalny atak wodnych baniek! Czarny smok był tak zaskoczony że przez chwilę nie wiedział co się dzieje. Konfuzja trwała jednak ledwie ułamek sekundy mózg łowcy szybko wznowił swoją pracę. Podniósł łeb który opuścić rozmyślając i spojrzał się w kierunku z którego usłyszał chichot dostrzegając smoka odpowiedzialnego za wyrwanie go ze smętnych myśli. Przez ułamek jego serce zabiło szybciej, a grzebień na grzbiecie uniósł się nieznacznie gdy dostrzegł złote łuski, myśląc że może to jego siostra wróciła ze swojej nieobecności. Po chwili jednak dostrzegł ciemną, niemalże czarną, zieloną grzywę i jego entuzjazm nieco opadł. To nie Eliana. Ten smok nie pochodził nawet z Cienia. Khuran wciągnął powietrze w nozdrza próbując dowiedzieć się czegoś więcej. Wyczuł że ma do czynienia ze smoczycą z Ziemi. Dobrze. Gdyby pochodziła z Wody bądź Ognia zapewne, biorąc pod uwagę jego stan emocjonalny, stałby się niemiły. Tym razem jednak postanowił nawiązać rozmowę.
-W czym mogę ci pomóc? -zapytał się pokrótce. Liczył że rozmowa z nieznajomym Ziemistym go zajmie. Może pozna kogoś fajnego? Zawsze lubił spotykać nowe smoki, nieważne w jakim był nastroju. No chyba że były z Ognia lub Wody. Wtedy mogło być różnie.
: 11 paź 2018, 18:18
autor: Maestria Kreacji
Wyglądał całkiem uroczo kiedy z mokrym pyskiem pytał o jej potrzeby w tak elegancki sposób. Znów zachichotała i opuściła brodę, obserwując łowce spod ciemnej grzywki. A niech to, już ją spostrzegł. No trudno. I tak nie zamierzała zbyt długo się kryć. Wyszła więc zza zarośli i ustawiła się naprzeciwko Khurana, ale wciąż po drugiej stronie strumienia. Przekrzywiła głowę.
– To chyba ja powinnam o to zapytać – stwierdziła z uśmiechem. – Wyglądasz paskudnie, jakby Ci ktoś wyrządził wielką krzywdę. Wszystko gra?
Dziwne, że o to pytała, skoro była tak bardzo pewna jego odpowiedzi. Zastrzygła lewym uchem. Nie kojarzyła go, a jakoś nie czuła potrzeby sprawdzać zapachu tajemniczego jegomościa. Niedługo pewnie wszystko samo się wyjaśni. Na tę chwilę, była zbyt zainteresowana jego samopoczuciem i stanem. Empatia wręcz z niej wyciekała, z oczywistych powodów.
: 11 paź 2018, 21:52
autor: Nocny Tropiciel
Otwartość smoczycy bardzo go zaskoczyła. Do tego stopnia że przekrzywił lekko łeb na bok wyrażając owo zaskoczenie. Teraz gdy wyszła z zarośli mógł się jej lepiej przyjrzeć. Musiał przyznać że naprawdę prezentowała się okazale. Jej łuski, jej empatia naprawdę sprawiały że przypominała mu Elianę. Eh, gdyby tylko wiedział... Ale nie wie!
-Nie znasz nawet mojego imienia, skąd ta troska? -zapytał się jej patrząc się jej prosto w ślepia jak to miał w zwyczaju. Naprawdę nie rozumiał czemu ktoś tak się o niego martwi. Nie był do tego przyzwyczajony. Po chwili jednak westchnął i na nowo pochylił łeb.
-Problemy w rodzinie. Poważne. Martwię się o nią. -wytłumaczył jej pokrótce. nie chciał wnikać w szczegóły. Sytuacja na Zdradliwym Urwisku nie powinna dojść do uszu smoków z innych stad zbyt szybko, mimo że nie popierał Aenki na stanowisku przywódcy nie życzył stadu źle. Wieści o tym wydarzeniu mogłyby jej zaszkodzić ale bez korzyści dla stada.
Khuran uniósł łeb na nowo chcąc zejść z obecnego toru rozmowy na jakiś inny, mniej ponury.
-Skoro już rozmawiamy to powinniśmy się poznać, więc jak masz na imię? Ja jestem Khuran, łowca Cienia. Jeśli wolisz moje drugie imię które wybrałem sobie na ceremonii, brzmi ono Nocny Tropiciel -przedstawił się samicy. Nie przestawał na nią patrzeć. Jego skotłowane, ponure myśli, powoli ustępowały. Mimo że rozmowa już się zaczęła już teraz czuł się nieco lepiej. Jego kreza na grzbiecie nieco się uniosła ukazując to.
: 11 paź 2018, 22:43
autor: Maestria Kreacji
Zaskoczył ją tymi słowami. Czy naprawdę innym tak trudno uwierzyć w szczodrobliwość, taką bezinteresowną? Zamrugała kilkakrotnie jakby chciała się ocucić z dziwnego snu.
– No bo.. jesteś smokiem. Powinno się dbać o swoich. Podziały stadne dla mnie nie istnieją – odparła bez zawahania.
Kłopoty w rodzinie. Skąd ona to znała. Aż dziwne, że ze Szczerbatej nie wyciekła żadna negatywna informacja. A ostatnio było ich całkiem sporo. Ostatnio się na szczęście polepszyło, więc nie wyglądała na zatroskaną. Obrót o sto osiemdziesiąt stopni, ot co.
– Ooh... macie łowców – powiedziała z uznaniem, bo nie słyszała o nich od jakiegoś czasu. – Ja jestem Sejsej, choć oficjalnie mówią mi Maestria Kreacji. Czarodziejka Ziemi, najsilniejsza jego obrończyni, lepiej ze mną nie zadzierać! – uśmiechnęła się wesoło, szczerząc ząbki. Nie mówiła tego poważnie, wszak próżną nie była, ale lubiła reklamować czarodziejstwo jako coś lepszego od potyczek fizycznych.
Przeszła przez rzekę. Ale bez zamoczenia sobie łap czy grzywy. Po prostu pod jej podeszwami pojawiały się drewienka, które unosiły ważkie ciało samicy bez większego problemu. Maddarę opanowała wystarczająco dobrze, aby nie musieć się na niej skupiać tak jak inni. Jak nie czarodzieje. Bardzo ją lubiła, przydawała się na co dzień, nie tylko w walkach.
Gdy znalazła się na 'brzegu Khurana', stanęła przed nim. I to tak blisko, że mogłaby wetknąć nos w jego. Nieustannie się uśmiechała. Była ciekawa, czy się cofnie, czy jednak będą stali tak ciasno. Jej wężowy tułów ułożył się w dziwną eskę od barków aż po uda, a tylne łapy ledwo nie zahaczały o wodę. Ogon się troszkę zmoczył koniec końców, ale to nic takiego.
– Jeżeli są to problemy wymagające interwencji sojusznika, nie wahajcie się prosić o pomoc – przypomniała przyjaźnie.
: 11 paź 2018, 23:46
autor: Nocny Tropiciel
Khuran z kolei stronił od używania magii. Praktycznie używał jej jedynie do zanoszenia zdobyczy z polowań do groty ojca w której zamieszkiwał. Znosił bez problemu wszelkie inne trudy życia. Poza tym jego zasób maddary nie był zbyt duży i nie miał czasu na doskonalenie umiejętności używania tego co miał. Zamiast tego używał szponów i kłów w walce i skrzydeł do przenoszenia się z miejsca na miejsce. Był pod tym względem staroświecki.
-Cóż, to bardzo... otwarte z Twojej strony. Cień ma jednak pewne problemy z pewnymi stadami które nadszarpnęły skutecznie nasze zaufanie. Ale dzięki za troskę. Doceniam to. -skomentował to łowca uśmiechając się lekko. On także był otwarty na nowe smoki, tak długo jak doświadczenia z przeszłości nie stanowiły ostrzeżenia. Ziemia udowodniła że zasługują na obopólne zaufanie, Ogień i Woda... wręcz przeciwnie.
-Mamy jednego łowcę praktycznie rzecz biorąc. Mnie. Ale Cień już nie musi się posiłkować Waszymi łowcami! -rzek z dumą smok. To zadziwiające że rozmowa mogła przegonić tak szybko tak poważne smutki które go dręczyły, przynajmniej na razie. Problem nie zniknął ale teraz miał szanse nie zadręczać się tym póki nic to nie da.
-Maestria... Bardzo ładne imię! Podoba mi się! -skomentował Khuran, po czym obserwował w ciszy pokaz umiejętności czarodziejki. Faktycznie jej zdolności manipulowania maddarą były imponujące. Wytwarzała swoje kreacje bardzo szybko i wydawałoby się że bez wysiłku. Khuran mógł tylko marzyć o takiej wprawie. Ale i tak nie wymieniłby księżycy ćwiczeń w sztuce skradania i śledzenia na trening magii. Zbyt bardzo kochał swoją pracę.
Tymczasem czarodziejka podchodziła bliżej i bliżej. Teraz Khuran mógł jej się dobrze przyjrzeń. I szczerze powiedziawszy spodobało mu się to co zobaczył. Jej złote łuski, ciemna grzywa i jej ślepia. Serce młodego łowcy zabiło mocniej, a ogień poruszył się za nim. Co więcej samica podeszła bardzo blisko naruszając jego przestrzeń osobistą. Jednak Khuran nie cofnął tylko bez słowa patrzył się jej ślepia.
-Ja... -rzekł cicho próbując skomentować dziwne zachowanie samicy. Młody samiec który niemal w ogóle nie spędzał czasu w obecności innych smoków miał problemy z interpretacją zachowania Sejsej. Głupek. Dopiero gdy ona coś powiedziała ocknął się.
-Nie, nie! -wypalił nagle zdziwiony ofertą- To nie jest nic co by wymagało pomocy. Po prostu stado musi poradzić sobie ze swoimi... problemami. Samo.
Faktycznie, taka interwencja to byłaby katastrofa i na każdej możliwej płaszczyźnie. Przede wszystkim byłaby to zewnętrzna ingerencja, praktycznie wojna i złamanie sojuszu, a Khuran byłby zdrajcą. O nie. Na pewno na to by nie pozwolił.
Teraz jednak dwa smoki stały bardzo blisko siebie, niemal stykając się pyskami. Minęła chwila podczas której wpatrywał się w jej ślepia. Niespodziewanie Khuran zrobił coś jak na niego bardzo dziwnego wiedziony dziwnym impulsem. Wyciągnął łapę i palcem delikatnie przejechał po boku jej łba odgarniając kosmyk ciemnozielonych włosów.
-Masz naprawdę piękne ślepia. I grzywę. -powiedział do niej cicho wyraźnie zafascynowany pięknem który widział w samicy. Drodzy państwo! Khuran się zakochał!
: 12 paź 2018, 12:03
autor: Maestria Kreacji
Ona wybrała maddarę nie tylko z powodu fascynacji, ale też braku predyspozycji fizycznych do walki wręcz. Łapy miała krótkie, pazury również, zęby może i ostre, ale jakoś nie widziało się jej kąsanie wszystkiego dookoła.
– Nie będę się wykłócać, ale z tego co wiem to Cień nadszarpnął zaufania innych. Słyszałam, że jedna z waszych przywódczyń oszukała Wodnych i najechała ich, mimo danego słowa – zastanowiła się. – I wciągnęła w to Ziemię.
Wzruszyła barkami jakby chciała pokazać że nie ocenia ogółu. Po prostu jego stwierdzenie trochę ją rozbawiło, bo to Cień był znany jako agresor w tych stronach. Na chwilę obecną może nie mieli sił aby robić podboje, ale kto wie co się stanie w przyszłości.
– Ooo czyli jak zgłodnieję, mogę do Ciebie wpaść? – zapytała, uśmiechając się lekko. Nie wyznała mu jednak swojej słabości jaką były owoce. O tym wiedziała tylko Kwitnąca. Sejsej ledwo przełykała mięso, nie czuła się z tej perspektywy drapieżnikiem.
Podobało mu się jej imię? Och! Dla niej było trochę wyniosłe, ale nie umiała wymyślić nic ciekawszego. Wolała swoje pisklęce miano i takim się przedstawiała. Nie było też mowy o zrozumieniu pojęcia sfery intymnej czy też prywatnej, czarodziejka była mało obeznana w tym wszystkim i nie wiedziała o możliwości naruszenia cudzego komfortu. Zabawne, że mimo swojego wieku brakło jej takiej podstawowej wiedzy społecznej. Ale co się dziwić, jak większość czasu spędzała z żywiołakiem...
Obserwowała go w ciszy i wyraźnym zdziwieniu. Co go tak speszyło? Przekręciła główkę w lewo, a kiedy ten się zająknął uśmiechnęła się leciutko. Był uroczy, jak się tak zawstydzał! I nie, dalej nie wpadła na to, że to z jej powodu.
Zamrugała kiedy odgarnął wiecznie zbłąkane kosmyki włosów z jej pyska. Co prawda prędko wrócą na swoją poprzednią pozycję, ale to nie jego wina. Sejsej nie dbała za bardzo o aparycję (mimo trzech punktów w tej statystyce), więc zazwyczaj chodziła z roztrzepanym sianem na głowie.
– O.. dziękuję? – odpowiedziała niepewnie i aż usiadła, mocząc sobie przy tym portki. Na szczęście woda nie była zbyt zimna. – Czasem żałuję, że odziedziczyłam skrzydła. Mój brat ich nie ma, bardziej przypomina tatę – westchnęła.
: 12 paź 2018, 22:04
autor: Nocny Tropiciel
Khuran nie odpowiedział na uwagę Maestrii. Miała rację, jednak on został wychowany w nieco dziwacznym środowisku, choć niedawne wydarzenia sprawiły że zaczął jednak przeglądać na oczy dostrzegając występki poprzednich przywódców. "Przypadek" chciał by były to przodkinie Delirium...
Teraz jednak miał coś zupełnie innego na łbie i całe szczęście. Ich bliskość była dziwna. Khuran skończył mówić ckliwe słówka i postawił łapę z powrotem na ziemi. Działał pod wpływem impulsu i emocji, tym bardziej czyniąc je prawdziwymi. Samica siedząca przed nim sprawiała że serce biło mu szybciej i sama jej obecność podnosiła go na duchu. Młodość jak widać miała swoje uroki, szczęście tak łatwo było znaleźć, wystarczyło znaleźć kogoś odpowiedniego.
Jednak Maestria zdawała sobie nie zdawać sprawy z emocji łowcy. Nie mógł jej winić za nic, ba nawet nie narzekał. Dodawało to jej tylko uroku w oczach łowcy który sam był młody i niezbyt w tych sprawach doświadczony. Khuran nigdy nie był typem smoka który chowa się za słowami, był bezpośredni. Nie powinno nikogo więc zdziwić jak zareagował. Uśmiechnął się szeroko do Sejsej i przemówił.
-Maestrio... -zaczął z początku nieco niepewnie jednak po chwili zbierając się i kontynuując już dalej cichym acz pewnym głosem- Sejsej. Masz piękną grzywę i ślepia ale także skrzydła i wszystko inne. Nie chciałbym widzieć cię inną niż teraz jesteś i to nie tylko z wyglądu. Nie znamy się jeszcze ale już czuję... Już wiem że tak jest. Naprawdę. -Khuran nieprzerwanie patrzył się ślepia samicy którą obdarzył uczuciem. Nie robił jednak tego nachalnie ani nie przygniatał jej wzrokiem. Nauczył się już kiedy przestać, jednak Maestria nie uciekała wzrokiem i ich spojrzenia były ciepłe. Zamierzał powiedzieć coś jeszcze.
-I myślę że chciałbym spędzać z tobą dużo czasu. Tylko z tobą. -rzekł bezpośrednio jak potrafił. Nie zamierzał używać tekstów kalibru "kocham cię, bądź moją partnerką". Uważał to za durne. Wolał wyjawić swoje uczucia i intencje szczerze niż prosić czy mówić krótko i bez emocji. Może i nie był bezpośredni jak cios łapy w łeb ale Maetria, mimo że nie doświadczona, nie była głupia. Na pewno zrozumie.
: 13 paź 2018, 12:09
autor: Maestria Kreacji
Wydobyła z siebie ciche "hmm?" kiedy się do niej bezpośrednio zwrócił. Dwa razy! I to na różne sposoby. Później przyszło coś niecodziennego. Rzadko kiedy słyszała w swoim kierunku tak miłe słowa. Jak tak się zastanowić, to chyba nigdy. Uran coś tam mówił, ale ona nie brała tych słów zbytnio poważnie. Była za młoda aby pojąć ich sens, on zresztą tez. Smok zwykle zaś mówił o niej, że jest złą osobą – tak to odbierała. A Szyszek..? Cóż, nauczył ją zupełnie innego podejścia dojrzałych samców do samic. Gdyby Khuran był oziębły, niesympatyczny i burczał pod nosem, wtedy z pewnością by wypaliła 'hej, hej, wolnego!'. A tak? Niezbyt.. zrozumiała.
– Dz-dziękuję? – wymamrotała, nie wiedząc co powiedzieć. Lekko opuściła brodę, próbując zamaskować swoje zażenowanie.
Jako, że przyjaciół i ogółem znajomych za wiele nie miała, ucieszyła ją propozycja łowcy. Bo czemu miałaby odmówić? Za dużo czasu spędzała samotnie lub z Ziemniakiem, a to była dobra okazja, by przed kimś się otworzyć! Uśmiechnęła się i lekko kiwnęła głową. Zaczęło być jej jednak nieco zimno w portki, woda w strumieniu nie była wszak najcieplejsza. Zrobiła więc mało zgrabny krok w bok, a potem weszła 'głębiej' lądu. Otrzepała się tam, aby znowu usiąść. Prostopadle do Khurana, od jego lewej strony, stosunkowo blisko.
– A co chciałbyś razem robić? – zapytała.
: 13 paź 2018, 13:33
autor: Nocny Tropiciel
Oh, come on! Czemu nie mogła zrozumieć? Jego intencje były oczywiste, naprawdę. Do serca zakochanego smoka wdarła się mała nuta irytacji gdy ta wciąż nie potrafiła zrozumieć jego uczuć. Zmrużył lekko ślepia gdy tak podeszła do niego jeszcze bliżej stając w bardzo dziwnej pozycji na rozmowę. Khuran nie chciał stać obok niej, tylko naprzeciw. Tak więc zrobił parę kroków w tył by zająć wygodniejszą pozycję i obrócił się w jej stronę. Teraz znowu mogli rozmawiać.
Słysząc jej pytanie lekko się zdziwił. Czy ona na pewno nie rozumiała? Czyżby z nim pogrywała? Nie, chyba by się zorientował. Pokręcił więc łbem na nie.
-Chiałbym z tobą spędzić czas jak z kimś bardzo bliskim. Jak samiec z samicą, jak... parter z partnerką. -powiedział tylko. Teraz wszystko było już jasne, Sejsej na wiedziała. Pysk Khurana nie wrażał co ciekawe żadnych silniejszych emocji. Sam smok był przejęty ale jedyny sposób w jaki to okazywał to lekko podniesiony koczasty grzebień na grzbiecie i ogonie.
: 13 paź 2018, 18:37
autor: Maestria Kreacji
Czekała cierpliwie, z tym samym uśmiechem na pysku, na jakieś wyjaśnienia. A gdy nadeszły.. oj, chyba wolałaby pozostać w nieświadomości. Bo.. jak to tak? Zaledwie ją spotkał! Z drugiej strony, czy ona nie zachowała się podobnie? Zaczęła widzieć w tym wszystkim wzór. Może to kwestia wieku? Ech, Sejsej...
Zamrugała w zaskoczeniu. Nie była pewna co odpowiedzieć, na to nie było odpowiednich słów. Jeżeli Khuran mówił na serio, a na to wyglądało, mogła go zranić. Ale czy oszukiwanie go nie byłoby gorsze od zatajania prawdy?
– Och – bąknęła pod nosem speszona i odwróciła wzrok, szukając odpowiedzi w pobliskich drzewach. – Ja.. znaczy, wydajesz się bardzo miły. I chętnie bym się z Tobą zaprzyjaźniła, ale.. ja.. kogoś mam. – Bąknęła pod nosem. Wolała nie dodawać, że w dodatku całe stado o tym wie, bo ten ktoś postanowił ich o tym poinformować w aż zbyt oczywisty sposób na ostatniej ceremonii. Przełknęła głośno ślinę i wróciła spojrzeniem do Khurana. – Wybacz, nie zrozumiałam na początku. Przyzwyczajono mnie do.. czegoś innego. – Przyznała tę prawdę z widocznym żalem, bo zdecydowanie wolałaby gdyby Quaz był w tych aspektach równie romantyczny co Khuran. Ale nie był. Był wręcz oziębły i obojętny na wszystko, zwłaszcza nią.
: 13 paź 2018, 19:29
autor: Nocny Tropiciel
Jej odpowiedź nieco go zbiła z podniosłego nastroju, pełnego miłości i sprowadziła go nieco na ziemię. No tak, mógłby się domyśleć że taka samica na pewno kogoś ma. Ale Cieniści się nie poddają na widok pierwszej przeszkody, a już na pewno nie Khuran. Nie tylko czysta zawziętość która cechowała młodzika sprawiała że nie zamierzał odpuścić.
Jednak jego pierwsza reakcja była mocna. Poczuł jakby spadł na niego głaz. Grzebień na grzbiecie opadł mu na płask, a łeb powędrował na bok. Smok jednak szybko spojrzał się z powrotem na czarodziejkę gdy ta zaczęła mówić ponownie. Jej słowa i mimika nieco go zaskoczyły. To wszystko zaczęło mu się wydawać dziwne.
Cóż, nie zmienia to faktu że to co czuje jest prawdziwe i szczere. -powiedział powoli, wyraźnie zamierzając kontynuować i poruszyć swoje wątpliwości odnośnie tego "kogoś" kogo miała Maestria- Co masz na myśli mówiąc że "nie jesteś przyzwyczajona"? Ten z kim jesteś nigdy nie powiedział ci tego co czuje?
To wszystko brzmiało dla Khurana dziwnie. Powiedziała że chętnie by się z nim "zaprzyjaźniła", ewidentnie mówiąc o związku mimo tego że była w związku, nie była z kimś kto mówił b y na niej zależało... No i cała jej mimika wyraźnie wskazywała że nie była szczęśliwa. Nie zamierzał głośno tego mówić, wiedział że może poczuć się przez to bardzo źle. Chciał nieco rozwinąć temat nim do tego dojdą.
: 14 paź 2018, 12:14
autor: Maestria Kreacji
Nie zamierzała zaprzeczać. Nie siedziała w jego głowie, nie wiedziała czy to co mówił to młodzieńcze zatracenie, czy faktycznie coś więcej. Był naprawdę ciekawym osobnikiem i na pewno miłą odmianą od tych samców, które dotychczas spotykała. Ale to wciąż nie byłoby w porządku. Złożyła obietnicę, w pewnym sensie, i choć uważała, że to Quaz jako pierwszy ją złamie, bo nie miał powodu aby chcieć trwać u boku Sejsej, to nie chciała robić tego ona.
– No.. właściwie to nie – przytaknęła cicho. – To ja go o to poprosiłam, bo pragnęłam jego bliskości. Myślałam, że jak mu wszystko powiem i będę szczera, to jakoś nasza relacja się poprawi, ale dalej patrzy na mnie tak.. dziwnie. Może nawet z pogardą – uśmiechnęła się smutno. – A na to wszystko zgodził się tylko po to, bym nie odeszła za barierę, bo już mnie męczyła sytuacja w której się znalazłam.
Ciekawe co teraz sobie o niej pomyśli Khuran. Desperatka, idiotka? Tak podejrzewała. Jednakże skoro on wyłożył wszystkie karty na stół, ona powinna zrobić to samo. Pazurkiem kreśliła na ziemi jakieś wzorki, była zażenowana tym co musiała powiedzieć i co robiła. Dalej była przecież bardzo młoda.
– Chyba powinnam była wtedy jednak odejść. To głupie, że pomyślałam, że jemu może na mnie naprawdę zależeć. Widzi we mnie tylko członka stada którego utrata jest nieopłacalna. – Skrzywiła się znów. I wtedy zreflektowała się, co spowodowało podkulenie uszu jeszcze bardziej. – Nikomu tego nie mówiłam. Nie chciałam, aby źle o mnie myśleli...
: 14 paź 2018, 13:18
autor: Nocny Tropiciel
O rany, to było więcej niż się spodziewał. Bardzo szczere wyznanie, a w dodatku zaskakujące. Khuran nie spodziewał się że samica może być w takiej sytuacji. Ba, on sobie nawet takiej sytuacji nie wyobrażał! Wysłuchał wszystkich jej słów w milczeniu bez jakichkolwiek emocji wymalowanych na pysku. Próbował pojąć jej sytuację, dla niego była ona tak dziwna że potrzebował chwili na przetworzenie jej w myślach. Gdy już skończyła milczał jeszcze przez sekundę zanim w końcu coś powiedział.
-To nie brzmi jakbyś z kimś była. To w ogóle nie brzmi jakby on w ogóle uważał się za twojego partnera, a już na pewno jakby cię kochał. Cieszę się że nie odeszłaś dzięki temu za barierę, dzięki temu mogłem cię dzisiaj poznać! Ale nie jesteś szczęśliwa. -podzielił się swoją oceną z czarodziejką. Nie chciał mówić głośno że to wszystko z jego perspektywy pachniało jakąś patologiczną znajomością.
-Ja nie myślę o tobie źle. I na pewno nie chcę byś gdziekolwiek odchodziła -zapewnił zamierzając jednak ruszyć ich rozmowę dalej- Myślę że potrzebujesz szczęścia w życiu by wyjść na prostą. I jestem gotów Ci je dać, mi na Tobie zależy całym sercem!
Po tych słowach Khuran wstał i podszedł bliżej do Maestria i uniósł łapę dotykając jej podbródka i unosząc jej głowę wyżej. Nie chciał by była smutna, przygnębiona i gapiąca się w glebę. Chciał by była szczęśliwa!
: 14 paź 2018, 14:39
autor: Maestria Kreacji
Nie wiedziała, że to dziwne. Nikt jej nie powiedział czym jest partnerstwo. Ba, jej matka sama uznała, że lepiej zrobić to, co należy do obowiązku samca i samicy – przedłużyć gatunek, a potem najlepiej zejść sobie z oczu. Sayperith miała zarówno wyidealizowaną wizję związku (na początku), jak i skrzywioną (teraz). Rozszerzyła lekko nozdrza, czuła dziwną duchotę. Nie lubiła o tym rozmawiać, wolała udawać, że wszystko jest dobrze. Do tej pory działało...
– "Jeżeli zależy ci na reprodukcji, a miałaby ona zatrzymać cie w stadzie, jestem w stanie na to przystać" – zacytowała słowa Quaza z wyraźnym bólem w głosie. Jak tak o tym teraz myślała, na świeżo, to faktycznie potraktował jej marzenia, jej słowa i wyznanie, jako coś, co sprawi, że ona w stadzie zostanie. Ni więcej. Wzdrygnęła się nieprzyjemnie. Źle jej było z tym całym zwierzaniu się potencjalnie obcej osobie, do tego nie tylko z własnych 'sekretów' ale nie potrafiła dłużnej tego w sobie dusić. Matka by jej nie zrozumiała, a brat zamiast konkretnej rady lub słowa pocieszenia wcisnąłby jej jakieś zielsko. Była jeszcze Szabla, ale ona zajęta nową funkcją w stadzie z pewnością nie znalazłaby nawet czasu dla dawnej przyjaciółki. O ile kiedykolwiek nią była dla łowczyni...
– To nie takie proste.. – wydukała, na moment spoglądając w jego ślepia, ale szybko cofając brodę spod jego łapy. Krępowała się, to na pewno. – Ja... ja mu dałam słowo. Przed całym stadem i przywódcą. Nie mogę go złamać.
: 14 paź 2018, 15:27
autor: Nocny Tropiciel
Khuran nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Słowa Maestrii wprawiały go w osłupienie. Historia którą mu opowiadała była kompletnym absurdem.
-To nie jest normalne. To wszystko nie na tym polega, czemu się na to godzisz? -zapytał się kompletnie nie rozumiejąc sytuacji w której znajdowała się jego wybranka. Związek z... litości? Co to miało być? to nawet nie był związek ku spłodzeniu potomków dla stada, bo nawet nie o to tutaj chodziło. Widział że Masetria chce z nim być, co go niezmiernie cieszyło ale coś ją hamowało. Gdy dowiedział się co sprawa się nieco skomplikowała. Zobowiązania wobec stada? Przyrzekła? Znał ziemię całkiem przyzwoicie, czemu w ogóle do czegoś takiego doszło? Czemu w ogóle to publicznie ogłoszono? Khuran pokręcił łbem jakby chciał powiedzieć "nie".
-Nie wiem nawet czemu ktoś cię do tego zmusił... przecież takich rzeczy nie robi się publicznie, to prywatna sprawa. -powiedział do niej nieco zezłoszczony zachowaniem obcego samca, który czynił czarodziejkę tak nieszczęśliwą- Ale to musi być jedno wielkie nieporozumienie, po prostu muszą nie mieć rozeznania w sytuacji... inaczej tego nie da się wyjaśnić! Ta sytuacja jest absurdalna. Ten smok został twoim partnerem byś poczuła się lepiej, a nie z miłości i w efekcie cierpisz. Ta... relacja nie działa w żaden sposób!
Bolało go że złotołuska smoczyca była w takiej sytuacji, zadręczona swoim "związkiem". Był też zły że smok z którym się związała traktował ją jak utrapienie. Odwrócił na bok na chwilę pysk i westchnął chicho wypuszczając z siebie nieco złości po chwili wracając wzrokiem ku Maestrii.
-Sejsej, Chcemy być razem. Myślę że trzeba wytłumaczyć sprawę Twojemu stadu. To mądre smoki, na pewno zrozumieją i nie będą Cię winić za nic, w końcu stado to rodzina, nikt nie chce by jego członek był nieszczęśliwy! Znam kogoś kto na pewno nam pomoże. Powinniśmy z nim porozmawiać. Mam go zawołać?
Tak, to będzie najlepsze rozwiązanie. Jeżeli zawoła teraz kogoś z jej stada i ten ktoś powie Maestrii że nie powinna się katować, będą wiedzieli już oboje że na drodze do wspólnego szczęścia nie stoi nic.
: 14 paź 2018, 15:40
autor: Maestria Kreacji
– J-ja.. – nie umiała wydusić z siebie wiele więcej.
Czy ona się godziła... to złe określenie. Ona sama do tego wszystkiego doprowadziła! Co więcej, najwidoczniej Khuran opacznie ją zrozumiał. Jasne, był miły, nawet i dobrze się prezentował, i w innych okolicznościach może by coś do niego poczuła, ale nie mogła wypełnić naczynia, które było już pełne po brzegi. Nawet jeżeli wypełniła je, swoje serce, zupełnie podświadomie i nie potrafiła tego powstrzymać.
No i najwidoczniej źle się wysłowiła. W innej sytuacji może i by uznała jego wyznanie za całkiem urocze i porywające jej serce, ale w obecnej chwili było to dla niej po prostu nie na miejscu. Zakrawało wręcz o nieporozumienie.
– Chyba.. chyba mnie nie zrozumiałeś. Ja nie mogę z tobą być – zwiesiła pysk. – Chodziło mi o to, że możemy się zaprzyjaźnić, wiesz, jak przyjaciele, ale nic więcej nie mogę ci zaoferować. To po prostu nie w porządku w stosunku do Quaza.. – ugryzła się w język. Może nie powinna mówić otwarcie imienia swojego wybranka? – I.. kocham go. Nawet jeżeli on mnie nie, nawet jeżeli pokazuje, że najchętniej by się odwrócił i nie patrzał za siebie gdy dochodzi to... nie potrafię przestać o nim myśleć. – Czuła się teraz winna absolutnie wszystkiemu. Powinna obciąć sobie rogi, zgolić grzywę i jeszcze w inny sposób się oszpecić, aby nikt na nią naprawdę nie chciał spoglądać. Powinna odejść za barierę i wszyscy byliby zadowoleni. Wyglądała na naprawdę załamaną. Naprawdę była w kropce.
Zainteresowała ją jednak osoba na którą powoływał się Khuran. Kogo mógł mieć na myśli?
– O kim mówisz..? – spytała ciszej. – Nie wiem.. nie wiem czy powinnam jeszcze więcej osób wciągać w swoje prywatne sprawy...