Strona 23 z 25

: 07 lut 2021, 15:02
autor: Echo Zbłąkanych

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Jakoś wrócił na to bagno po pewnym czasie.. Mimo panującej aury, zimy, paskudnego śniegu, lubił tu być. Szkoda, że nie było cieplej.. nie ma tego ogromu życia, tętniącego dookoła.. Brakowało mu tego rozgardiaszu.. Przylazł tu wcześnie rano, słońce jeszcze nie wstało całkiem, był przyjemny półmrok. Podszedł do skraju rozlewiska, i usiadł sobie, wpierw podgrzewając powietrze dookoła. Oczywiście wyczarował sobie pięć błędnych ogników, koloru zielonego, żeby tworzyły przyjemne refleksy na pobliskim śniegu. Lubił te twory, i nawiązywały do jego pisklęcego imienia! Mglejarka nie przyszła z nim, gdy ja próbował obudzić, powiedziała, żeby się wpychał, bo jest za wcześnie.. No to przylazł sam. Siedział tak, obserwując roztańczone kolorowe punkciki.

//pikujący upiór

: 08 lut 2021, 14:50
autor: Pikujący Upiór
Hebog jak zwykle leciał sobie na arenę w nadziei na to, że może mu się uda kogoś poleczyć, chociaż pewnie znowu nic nie będzie miał do roboty i jedyne, co będzie tam robił, to siedzieć i gapić się czy to na Szarego, czy na Mihr, ewentualnie sam da komuś w pysk.
Jednak jego uwagę przykuły palące się w oddali zielone ogniki. Postanowił sprawdzić, co to było, a gdy przyleciał, okazało się, że to było na bagnie, zaś same ogniki były maddarowe, więc zapewne ktoś je kontrolował.
Samo bagno go trochę brzydziło. Nigdy nie lubił takich miejsc, bo w końcu nie był bagiennym. Specyficzny zapach i całe łapy w błocie. Gdyby w Pladze by je odwiedził, to z bardzo dużym prawdopodobieństwem jedynym celem były zioła, chociaż i te można znaleźć koło rzeki. W końcu tereny podmokłe to nie tylko bagna. Dobrze, że teraz była zima i cechy typowego bagna nie były tak odczuwalne, jak w czasie upału.
Stanął w skraju niepewnie na bagno z rozprostowanymi skrzydłami na wszelki wypadek. Sprawdzał, czy bagno go utrzyma. Chyba tak. Ruszył więc dalej i oprócz woni bagna wyczuł też i woń smoka z Ziemi. Pewnie to on urządził ten pokaz. Podszedł bliżej, aż w końcu dostrzegł samego czarodzieja zajętego bawieniem się z ognikami.
Cześć! To ty stworzyłeś te ogniki? – zagadnął.

: 09 lut 2021, 9:42
autor: Echo Zbłąkanych
Młody trwał tak przez pewien czas, ciesząc się własną wesołą twórczością.. Pomagała mu się wyciszyć, podobnie tak jak otoczenie, które lubił. Poczuł czyjąś obecność, i zapach, który był mu obcy.. Zapach kogoś ze stada plagi. Skrzywił się, szukając przybysza dookoła, nie miał za grosz do nich zaufania, cóż, propaganda anty plagijska była w ziemi silna, stada delikatnie mówiąc nie przepadały za sobą.. Echo nie znał przyczyny, będzie musiał kiedyś zapytać, czemu jest taki stan rzeczy.. Zaczął się rozglądać, szukając przybysza, gdyż wpierw go wyczuł, i usłyszał, a potem zobaczył.. Miał wrażenie, że gdzieś go już kiedyś widział, jednak nie był pewien gdzie. Heh, znów trzeba się socjalizować, a miał ochotę na samotny pokaz magiczny, dobra, pogadać zawsze można, jak znów będzie to plagijczyk z rodzaju, o, mam takie "kontrowersyjne opinie, i jestem sarkastyczny do bólu, to przeniesie się gdzieś indziej w obręb tego urokliwego grzęzawiska, i tyle? A może jednak się miło zaskoczy, i ten jegomość zmieni jego pogląd na smoki z tego krwiożerczego stada.
-Witaj, jestem Echo Zbłąkany. Czarodziej, do uslug – przemówił, i ukłonił się. Etykieta, nawet jak mu się nie chce, musi być zachowana.
-Tak, to moje twory.. Pomagają mi się wyciszyć, uspokoić, i poprawić skupienie. Jest to element mojego treningu, taki rodzaj kształtowania charakteru. – odparł Echo. Cóż, trening skupienia, pomoże może mu nie wysadzić się w powietrze w następnym pojedynku? Szukał źródła problemu, a że jest z natury uparty jak osioł, to łatwo nie zrezygnuje.
-Co tutaj Cię sprowadza? – zapytał grzecznie. Mało osób podzielało jego entuzjazm co do tego miejsca, dlatego ciekawił go cel wizyty nieznajomego w tym zapomnianym przez Bogów terenie...

: 09 lut 2021, 18:14
autor: Pikujący Upiór
Plagijczyk mruknął, słysząc odpowiedź od nieznanego mu dotąd smoka. Imię jak imię. Nic zaskakującego. No, może nie licząc ukłonu, którego w żaden sposób nie spodziewał się po żadnym smoku. Mimo tego Hebog starał się nie zwracać uwagi na takie dziwne zachowanie.
Pikujący Upiórh, uzdrhowiciel Plagi. – przedstawił się uprzejmie. Nie za bardzo przypadał za używaniem swojego drugiego imienia, ale skoro rozmawiał z przedstawicielem stada zależnego od tych głupich zwyczajów, to musiał się tego trzymać przynajmniej dla szacunku. – Miło mi cię poznać.
Spojrzał jeszcze raz na ogniki. W sumie to nie miał nic przeciwko takim praktykom. W końcu sam od czasu do czasu się tym zajmował nie tylko dla utrzymania nawyku na wysokim poziomie, ale też i dla relaksu. Jednak czy nie lepiej jest zajmować się tym w swojej grocie? W końcu to były Tereny Wspólnie gdzie co każde uderzenie serca przelatywał jakiś smok, a to z pewnością przeszkadzało. Zaś we własnej jaskini było cicho i przytulnie i uzdrowiciel nie widział problemu w korzystaniu z tego, no chyba że Echo nie miał swojej. Chociaż w sumie to na takie przypadki były przecież groty wspólne, nie?
Sprhawdzałem, czy nikt nie chciał czegoś podpalić swoimi ognikami. – przyznał się spokojnie. Tak naprawdę to był jedyny powód, przez który przylazł do tego niezbyt przyjemnego miejsca. – Czemu nie zajmiesz się tym w swojej grhocie? – spytał po chwili.

: 11 lut 2021, 16:34
autor: Echo Zbłąkanych
O, przemówił.. plgus jeden,, jakoś dziwnie mówi, coś mu między zęby wlazło, czy co? Był uprzejmiejszy niż poprzedni plagijczyk, z którym miał wątpliwą przyjemność rozmawiać, mimo wszystko biła od niego pewna niechęć.. Czemu, coś źle zrobił? Zirytowało go to nieco. Ale nie pokazał tego po sobie, co on, jakiś barbarzyńca? Trzeba się zachowywać w sposób dystyngowany, uprzejmy, robić dobrą minę do złej gry.. póki ktoś go nie wkurzy solidnie..
O, jakiś strażnik przyrody z powołania, coś w stylu Strażnika Gwiazd, hę?
-Nie musisz się przejmować! Jakiś czas zajmowało mnie występowanie na bagnach naturalnych błędnych ogników, te tutaj nie są w stanie zapalić niczego, gdyż mają dawać wyłącznie światło, nic więcej – wyjaśnił nieco mentorskim tonem, tak dla zabawy.
-Wolę bawić się maddarą w środowisku, które wpływa na mnie pozytywnie. Polecam, fajna sprawa. – dodał, uśmiechając się do rozmówcy. Pierwszy plagijczyk, który był.. mniej irytujący niż reszta, ta rozmowa mogła naprawdę zmienić jego zdanie o tym stadzie, przynajmniej na to liczył.. Nie lubił stereotypów, wolał sam przekonać się, jaki był rzeczywisty stan rzeczy..

: 18 lut 2021, 16:59
autor: Pikujący Upiór
Raczej nie był strażnikiem. Po prostu po tym, jak Ha'ara ostatnio podpaliła jeden z plagijskich lasów z powodu jakichś tam jej widzimisię, zawsze reaguje nastroszono na wszelki ogień w pobliżu roślin. A kto ich tam wie, co ten smok knuje! Chociaż słowa Echa brzmiały przekonująco, uzdrowiciel na wszelki wypadek pilnował ogniki. Nie lubi, jak ktoś od tak bierze i niszczy przyrodę, stwarzając przy tym realne zagrożenie nawet dla swoich.
Rhozumiem... – odparł krótko. Nie przypadał za bagnami, jak typowy bagienny, ale odnosił się do takiej różnicy w zdaniach z szacunkiem. W końcu każdy miał prawo do tego.
Ja wolę swoją grhotę. Tam jest chłodno i przytulnie... – palnął tak dla ciekawostki.
Często tak rhobisz? – spytał po chwili milczenia – Tak szczerze to nie lubię ognia, szczególnie po ostatnim wydarzeniu, jakie spotkało Plagę. –dodał.

: 05 mar 2021, 21:06
autor: Echo Zbłąkanych
Miał wrażenie, że jego rozmówca nie był do końca przekonany do jego zdania. Ale cóż, przecież nie da się nikogo zmusić do swojego poglądu na pewne sprawy! Dziwnie się jakoś wysławiał, coś mu między zęby wlazło, czy co? Oczywiście nie zapyta, jaki jest powód, to byłoby wielce nietaktowne, chyba, że go wkurzy.. wtedy to co innego. Plagijczycy lubili być wredni, a Echo nie miał za dużo cierpliwości, jednak ten jak dotąd uprzejmy.
-W swojej grocie zawsze jest przyjemnie. – rzucił krótko. Taki banał, wiedział jednak, że był to wstęp do odkrycia prawdziwych intencji, chęci poruszenia jakiegoś problemu przez uzdrowiciela.
-Pokazy takie? Dość często, lubię bawić się maddarą. Płomienie, groźna rzecz.. Co tam się u Was stało? Macie jakiegoś piromana w szeregach – zagadnął rozmówcę. Plaga jest groźna i dla innych, ale widać, że sami sobie wyrządzają krzywdę.. Co za dziwaki, cóż, może czerpią taką samą przyjemność w zadawaniu bólu, jak i okaleczaniu siebie.. kto co lubi..

: 07 mar 2021, 14:15
autor: Pikujący Upiór
Hebog miał prawo twierdzić, że medytowanie na bagnie jest choć odrobinkę dziwne. W końcu obaj inaczej żyli i mieli swoje zwyczaje. Mimo to puchaty uzdrowiciel odnosił się z tolerancją do podobnych zachowań. To już nie jego problem, a czarodzieja.
A więc lubisz bawić się czymś grhoźnym? Też to lubię. Tylko ja się bawię lotem, a nie maddarhą. Taka drhobna dawka adrhenaliny nigdy nie zaszkodzi. Najważniejszy jest umiarh. – rzekł z lekkim uśmiechem. Często w wolnej chwili nie robił nic innego, tylko w tę i z powrotem nieopodal obozu, wyczyniając różne akrobacje. Nawet nie tyle dla adrenaliny, ile po prostu dla przyjemności. W locie zawsze czuł się wolniejszy, bo mógł zmierzać dosłownie w dowolnym kierunku.
Co do pożarhu... Jedna z wojowniczek postrhadała zmysły, jak zobaczyła zrhanionego synka w lesie. No więc podpaliła ten las niby dla zemsty na jakiegoś duszka, bo twierhdziła, że to przez niego doszło do "trhagedii". Ciężko to nazwać pirhomanią. – odparł. Ha'ara była nieco szalona, ale nie na tyle, aby bez wyrzutów sumienia dać jej miano piromana. Co jak co, ale bez przesady.
Nie mogę powiedzieć, że to przestępstwo na rhówni z zabójstwem. W końcu na szczęście ucierhpiały tylko drzewa. Dużo drzew... No ale żaden smok. Chociaż dalej uważam, że nie powinna tego rhobić, w końcu gdyby nie całe stado, to strhach pomyśleć, jakby to się rhozwinęło. Ogień to potężny żywioł. – dodał. To nie była żadna przyjemność dla nikogo. Ha'ara może troszkę się ucieszyła, ale nie na długo. Szkoda tylko, że większość smoków nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia, jakie ona w tamtym momencie utworzyła. Tylko Szarlotka jeszcze jakoś go rozumiała. Reszta za to miała to gdzieś, byle tylko ugasić i od razu rzucić się na malutką siostrzyczkę z uściskami, jak na jakiegoś pisklaka, który zgubił zabawkę. Za to na niego od razu wszyscy się nastroszyli. Ugh... Do dziś nie może takie zachowanie zrozumieć.
Mam nadzieję, że u was nigdy niczego takiego nie będzie. Taki pożarh nawet największemu wrhogu nie chce się życzyć. – żaden nie powinien tego doświadczać. Śmierć niewinnego smoka uwięzionego wśród śmiercionośnego żywiołu z powodu jakiego psychola jest o wiele gorsze od śmierci na arenie.

: 21 mar 2021, 15:29
autor: Echo Zbłąkanych
Czy jego świetliki, ogniki mogły być groźne dla otoczenia? Raczej nie.. Latanie.. cóż, z racji tego, że był bagniakiem, do asów przestworzy nie należał, także, noo każdy miał nieco inaczej, to normalne.
-Nie wydaje mi się, żeby moje ogniki były specjalnie groźne.. Dużo groźniejsze są te występujące na bagnach naturalnie, co ponoć zwodzą podróżujące nimi istoty.. Latanie, nigdy nie byle w tył dobry, znacznie bardziej wolę pływać. Raczej jako źródło adrenaliny traktuje pojedynki, choć ostatnio mam dużo wątpliwości. – posiedział do uzdrowiciela. Nie wynikało to oczywiście z pacyfistycznych zapędów Świetlika, a raczej.. z ostatnich jego osiągnięć w tej materii, które były nędzne. Na razie nie poruszamy tego tematu..
Pożar.. czyli tez mają jakiegoś szaleńca w swoich szeregach? Hmm, smok z plagi, ma racjonalne podejście do pewnych spraw, ba nawet żałuje drzew, które niby są tylko roślinami.
-Matka, która traci swoje dziecko, lub uważa, że jest zagrożone, jest w wstanie poświecić wszystko.. myśle, że w jej sytuacji, ocenie tego wszystkiego, drzewa były małą zapłatą za ewentualna obronę najbliższych.. Tylko co jej akurat drzewa przeszkadzały? – odpowiedział znów Echo, po chwili namysłu. Rozumiał gniew, złość, ale żeby jarać cały las? Mu się zdarzyło spalić jedną sosnę jak się wkurzył kiedyś, ot, widać plagijczycy mają bardziej wybuchowe temperamenty.
-Mysle, że warto by spojrzeć na to z jej perspektywy.. była szansa, że jej dziecko umrze, miotały nią silne emocje, może w przypływie gniewu uznała drzewa, albo coś z nimi związane za zagrożenie? – dywagował dalej, odnosząc się do kolejnych słów rozmówcy. Duszki, czy inne stworzenia bywały bardzo nienawistne.. hmm, ale czy spalenie lasu mogło zabić coś niematerialnego? Trochę podświadomie współczuł tej smoczycy, z jednej strony nie wiedział co to macierzyństwo czy inne takie sprawy, ale sam stracił kiedyś kontrolę.. Wolał jednak o tym nie mówić, przynajmniej na razie. Polujący mógł zobaczyć jednak małą zmianę w jego mimice, jakby przejściowe przygnębienie.
Kolejne jego pytanie nie pozwoliło jednak wygonić myśli związanych z felerną ceremonią. Skrzywił się lekko, jednak postanowił odpowiedzieć.
-Powiedzmy, że może nie zapalił się las, ale był nie tak dawno u nas podobny incydent.. Na szczęście został zażegnany w zarodku przez smoka, który to wywołał.. nieświadomie. – powiedział powoli, jakby z wysiłkiem. Wspomnienia wróciły, humor mu się zespuł całkiem.

: 23 mar 2021, 10:44
autor: Pikujący Upiór
Hebog nie spuszczał wzroku z czarodzieja, gdy ten mówił.
Wiem, ale wolę na wszelki wypadek się upewnić, ponieważ zawsze możesz zmienić właściwości swoich ogników, na grhoźniejsze, nawet od tych występujących naturhalnie. Taka jest istota czarhowania. – odparł. W końcu maddara to potężny dar, który także może okazać się nieszczycielski jeśli nie bardziej, to przynajmniej na równi z naturalnymi żywiołami. W końcu ta plagijka, co podpaliła las, uczyniła to właśnie dzięki swojej maddarze.
Uzdrowiciel zmarszczył lekko brwi, słysząc kolejne słowa Echa. Kolejny po stronie tej "nieszczęsnej" matki.
Co? – spytał z niezrozumieniem, przekrzywiając lekko łeb – Pożarh to pożarh! Takie coś jest zawsze potencjalnie grhoźne i nie dajcie bogowie, żeby przez czyjś chorhy łeb ktoś zginął! To nie jest godne uzasadnienie, tylko wandalizm! – dodał, podnosząc nieco głos.
Nastroszył nieznacznie futro od emocji.
To wcale nie jest norhmalne i nic nie może być usprhawiedliwieniem takich działań. – kontynuował – Czy wyobrhażasz sobie, co byłoby, gdyby przez nią zginęło inne pisklę? Też byś tak stał i JEJ współczuł? Dla mnie to doprhawdy porhażające, jak barhdzo smoki nie przejmują się rhealnym zagrhożeniem. – mówił dalej. Z chęcią by popatrzył na egzekucję smoka, który faktycznie podpalił czyjś las i jeszcze kogoś przy tym zabił. Czułby się wtedy wniebowzięty.
Takie smoki powinny gnić w lochach! – dodał stanowczo.
Następnie nastało długie milczenie. Hebog otrząsnął się, aby trochę ochłonąć. Wciąż nim miotało na wszystkie strony po tym całym zdarzeniu.
Masz dzieci? – spytał spokojniejszym głosem. Sam nie był ojcem, dlatego pewnie nie potrafił tego zrozumieć. Jej uczuć, poglądów... Chociaż nawet nie chciał. Brakowało mu jeszcze, aby sam postradał zmysły.
Też coś u was podpalili? – zadał kolejne pytanie, jak usłyszał o podobnym incydencie u ziemnego. Chociaż to bardziej wyglądało na retoryczne, sądząc po reakcji czarodzieja.
Dobrha, widzę, że wolisz o tym nie rhozmawiać. Barhdziej mnie ciekawi to, dlaczego tak brhonisz tę smoczycę, co podpaliła u nas las?

: 23 mar 2021, 20:23
autor: Echo Zbłąkanych
A ten dalej o tych ognikach.. co on się aż tak ich bał? Echo miał całkowitą kontrolę nad tymi tworami, nie miały prawa nic podpalić. No, ale uzdrowiciel może, tak jak wcześniej kminilł, być jakimś obrońca przyrody, pokroju Strażnika Gwiazd? Ten to nawet wyglądał jak drzewo, hehe.
Oj, chyba rozsierdził rozmówcę.. No ale przecież wszystko co mówił, było zgodne z prawdą, w sumie wcale nie starał się jej jakoś specjalnie bronić, tylko spróbować ukazać Pikującemu jej punkt widzenia. Potrzeba nieco sprostowania.
-Nie rozumiałeś.. starałem się przedstawić motyw, który nią kierował. Zgadzamy się akurat w kwesti, że powinna ponieść konserwacje.. jakiekolwiek. – powiedział do plagijczyka. Ależ są skrajne smoki w tym stadzie, jedni obrażają Cię, drudzy chcą od razu wypruć flaki, a trzeci jest obrońca roślin. Niebywałe!
O, dziwne pytanie.. ale co tam, odpowie.
-Wkrótce zostanę.. można uznać właściwe, że już jestem. – powiedział, patrząc z ukosa na Upiora, który Pikuje. Hmm, ale co to ma do rzeczy? A co mi tam..
-I wiem, że dla dziecka zdołałbym poświecić wiele, jak wiele.. wolałbym nigdy nie znaleźć się w takiej sytuacji, nawet sobie jej nie wyobrażać. – dodał po chwili. Cóż, akurat Echo w obronie bliskich, i z swym wybuchowym temperamentem spaliby nie jeden las, aby zagwarantować im bezpieczeństwo. Jednak.. tego szczegółu nie dodał.. jakoś.
Znów powrót do początku, ehh, ile ma razy to tłumaczyć.
-Tak jak mówiłem wcześniej, nie jest moim celem bronienie jej.. jedynie chciałem przedstawić punkt widzenia zrozpaczonej matki. Konsekwencje powinny być wyciągnięte. – uznał, że powtórzy wypowiedz wcześniejsza, aby rozjaśnić nieco Pikującemu swój punkt widzenia.
-Powiedzmy, że znalazł by się pewnie jakiś piroman w szeregach naszego stada.. Jednak dotąd nie doszło do groźniejszych incydentów. – postanowił odpowiedzieć po chwili na wcześniejsze pytanie uzdrowiciela. Palony Pisklak, czy jak ona tam miała, ma potencjał wywołać duży pożar.. ze swoim zamiłowaniem do płomieni, kiedyś go to kręciło.. teraz.. niepokoiło, że ktoś ma bardziej nie równo pod sufitem, niż on.

: 25 mar 2021, 16:38
autor: Pikujący Upiór
Jak czarodziej nie chciał gadać o tych ognikach, to niech nie gada. Nikt go przecież tutaj nie trzyma. Jeszcze lepiej, gdyby jeszcze powrócił do tych swoich ukochanych ziemnych, skoro tak mu się tutaj nie podoba.
Hebog był upartym smokiem i zazwyczaj starał się wszystkim wmówić, że to właśnie on i tylko on ma tu rację. Mógł poświęcić wszystko, aby coś udowodnić. No... prawie wszystko. Aż tak głupi to nie jest, aby poświęcać czyjeś życie czy coś.
Także nie był obrońcą roślin. Właściwie to rośliny w ogóle go nie obchodziły. Bardziej przejmował się tym, że ktoś przez takie podłe zachowanie na tym ucierpi. Szczególnie smoki. W końcu co jak co, a były one związanie z naturą w nie mniejszym stopniu, niż inne zwierzęta i wiszą jej szacunek, czy chcą tego czy nie. Najlepsze jest to, że za takie lekceważenie smok wcześniej czy później poniesie konsekwencje i niekoniecznie od jakiegoś tam duszka. Spalisz las? Świetnie! Od dziś nie będziesz mógł tam polować. Zatrujesz zbiornik wodny? Pożegnaj się z wodą pitną i rybami na dobre! Wytępisz jakieś zwierzę? Inny gatunek namnoży się w takiej ilości, że ledwo będziesz nadążać za ich łowieniem. I to tylko w najlepszym przypadku. Jak się jeszcze doda gniew bogów czy jeszcze inne problemy z ekosystemem, o których się nawet nie śniło, to będzie po prostu idealny przepis na najgorszą karę na tym smoczym świecie.
Wracając do dyskusji między plagijczykiem a ziemnym, to Hebog wysłuchał kolejne wypowiedzenia czarodzieja ze spokojem. Westchnął.
Jeszcze rhaz. – przerwał. – Ja to rhozumiem, ale widzę, że ty mnie nie rhozumiesz. Ani mnie, ani moich myśli, więc wytłumaczę ci to jeszcze rhaz. – powiedział.
Na odpowiedź związana z ojcostwem czy jakoś tak, uzdrowiciel jedynie coś do siebie mruknął. Teraz myślał tylko o tym pożarze.
Nic – powtarzam – NIC nie służy za usprhawiedliwienie niszczenia naturhy. Nawet największa trhagedia, jaką jest śmierhć ukochanej osoby, nie oznacza, że można od tak niszczyć wszystko, co ci się żywnie podoba. – wyjaśnił. – Jeśli dla zrhozpaczonego smoka sprhawia przyjemność krzywdzenie innych, to już jawny sygnał, że coś tam jest nierhówno pod sufitem i takich trzeba od rhazu leczyć. – mówił dalej. – Nie oskarhżam cię czy coś. Chcę jedynie wbić ci do łba swoją myśl. Ale nie chcesz mnie słuchać, więc będę to powtarzać aż do skutku. Rhobię to wszystko po to, abyś w podobnej sytuacji od rhazu wiedział, że takich smoków trzeba od rhazu surhowo karhać, niezależnie od powodu. – zakończył. – Czy TO jest dla ciebie jasne? – spytał na koniec, aby upewnić się, czy w końcu dobił się tego, czego przez cały ten czas chciał.
Znów mruknął, tym razem wtedy, kiedy usłyszał o piromanie ze stada Ziemi. Cóż, dobrze wiedzieć.
Dobrze. A więc pilnujcie go jak oka w głowie! Nigdy nic nie wiadomo. – odparł. Domyślał się, o kogo chodzi. To była jakaś samica, co nawet imię miała związane z ogniem. Palenie Pisklęcia, czy jakoś tak.

: 12 kwie 2021, 15:04
autor: Echo Zbłąkanych
Oh... OH! Jaki nerwus mu się trafił.. Co te plagusy mają takie nerwy słabe? Denerwuje się strasznie.. powinien sobie chyba meliskę, czy coś, bo go szlag trafi. Czemu nie rozumie tego, że to nie jest przyjemność, że to nie dla zabawy prawdopodobnie doszło do takiego incydentu? Dziwne.. no cóż, widać nie przemówi mi do rozsądku. Mimo wrzasków, nie wkurzył się. Uzdrowiciel był obruszony, jednak nie agresywny. Agresji by nie tolerował, z wzburzonym można rozmawiać. Dobra, spróbujmy może jakoś inaczej mu to nakreślić. Nie zirytował się jeszcze, ale patrzył ze skupieniem śledząc każdy ruch Pikującego. Nigdy nie wiadomo, gotowym należy być zawsze..
Wysłuchał dalszej tyrady Pikującego.
-Nie potrzebnie się denerwujesz. Jestem jak najbardziej za ukaraniem winowajcy, jednak staram się Ci nakreślić, jakie emocje mogły towarzyszyć temu incydentowi. Założę się, że nie była to kwestia przyjemności, albo chęci niszczenia.. Również przyroda jest u mnie wysoko w hierarchii, a szczególnie zwierzęta.. brzydzi mnie dla przykłady, że cześć smoków traktuje je wyłącznie jako worki mięsa. Jakbym był świadkiem takiego zachowania, na pewno podjął bym kroki, żeby to ukrócić. Mimo wszystko, zawsze warto zrozumieć drugą stronę. Jakie motywu nią kierują, jaka jest przyczyna. Pozwoli to uniknąć takich zdarzeń w przyszłości. – powiedział spokojnie, nieco przeciągając słowa, patrząc bardzo uważnie na rozmówcę. Może teraz nieco zrozumie jego tok myślenia?
Skrzywił się na myśl o podpalonym pisklaku.. Paleniu Piskląt.. Była kiedyś sympatyczna, trochę szalona, no ale.. co ja skłoniło do takiego imienia? Nawet dla Echo była to nieco przesada.
-Pilnujemy.. oby nigdy nic się takiego nie wydarzyło. – udzielił krótkiej odpowiedzi na słowa Heboga. Fakt, warto mieć nieco oko na nią.. jednak on nie ma prawa jej oceniać, bo sam ma swoje za uszami. Niech zajmą się tym inni.
-Widzę, że czujesz silną więź z naturą, mam podobnie.. Nawet hoduje zwierzęta w grocie, obserwuje je, dbam, poznaje zachowania. – powiedział po chwili. Może mała zmiana tematu, i jakiś temat przystępny dla nich obu poprawi nieco tą konserwacje? Uzdrowiciel zyskał szacunek Echa, jeżeli chodzi o tą niezachwianą obronę żywych stworzeń. Szkoda by było rozejść się w nieprzyjemnej atmosferze...

: 22 maja 2021, 22:39
autor: Ostoja Zimy
Rzadko bywała na bagnach, nie przepadała za nimi, co o czym mogli wiedzieć Ziemiści i byłoby to ostatnie miejsce w którym szukaliby smoczycy. Czując głód westchnęła cicho. Nie miała przy sobie żadnych zapasów, a żołądek powoli się skręcał tak, że prawie zwymiotowała.
~ Gwieździsty, głupio mi prosić, ale... czy dasz radę przygotować mi jedzenie i je przynieść, ja... nie mogę wrócić do obozu, jeszcze nie teraz ~ wysłała łowcy mentalną wiadomoścć, podając w nich dokładne współrzędne swojej lokacji.

: 22 maja 2021, 23:10
autor: Pasterz Kóz
Wiadomość Sahidy była... Lekko niepokojąca. Nie dość, że głupio jej było prosić to jeszcze miała jakieś problemy, skoro nie mogła wrócić. Bała się czegoś? Cóż, nie zaszkodzi zabrać ze sobą żarcie dla niej. Przyszykował zatem w jadłodajni porcję mięsa, posolił, przyprawił, usmażył z obu stron, dodał nieco przysmażanej cebulki i wszystko zawinął szczelnie w duże, czyste liście. Taki pakunek zabrał ze sobą i wyruszył na granicę, gdzie mieli się spotkać.
Tam też wylądował blisko samicy i dalszą odległość podszedł z miłym uśmiechem, podając jej pakunek wraz z jeszcze ciepłą jak nie gorącą zawartością.
– Proszę, to dla Ciebie. Wybacz, że zapytam ale... Masz jakieś... Kłopoty? Potrzebujesz pomocy? Wiesz, że każdy w Ziemi Cię wspiera i nie musisz się nikogo obawiać, prawda? – zapytał z troską w głosie, lekko przekrzywiając głowę. Coś jej się może stało?

// 4/4 mięsa dla Ostoi

: 22 maja 2021, 23:19
autor: Ostoja Zimy
Już z oddali czuła tę cudowną woń przypieczonego mięska, nawet łowca był tak miły, że dodał odrobinę cebulki! Przełknęła głośno ślinę, a ogon drgał jej ze szcześcia na myśl o posiłku. Cóż za egoizm, bardziej się cieszyć z żarcia, niż w widoku tak sympatycznego smoka. Jednak zanim zaczęła opowiadać o swoim zniknięciu, posiliła się soczystym i przepysznym posiłkiem najpierw jedząc powoli, delektując się każdym kęsęm, a potem jedząc łapczywie. Finalnie oblizała mordkę oraz łapkę. Smoczyca zawsze zazdrościła Iskrze tak czułych i opiekuńczych rodziców, cicho westchnęła wiedząc, że nie ma sensu opowiadać o Mirri. – Musze poukładać sobie pewne sprawy w głowie, ale nie mogę być tutaj, bo wtedy mi nie wychodzi – powiedziała ze spokojem – Uznajmy, że jestem na... wakacjach! Integruje się z wodnymi smokami, są bardzo mili, ale... głupio mi ich prosic o jedzenie, uh... Dziękuję, że się o mnie martwisz, ale radzę sobie. – ukłoniła się grzecznie – a jedzenie jak zwkle pyszne, dziękuję! – Machnęła potęznie skrzydłami, aby odlecieć, jednak zanim to zrobiła – proszę pozdrowić Iskierkę! – krzyknęła do smoka, po czym odleciała w stronę terenów stada wody.

zt

: 19 sie 2021, 3:27
autor: Strażnik
Chcąc nieco wyrównać stan emocjonalny z cielesnym, Strażnik zgarnął zapisane kamienne tabliczki, które zazwyczaj trzymał przy swoim drzewie i razem z nimi, niczym fizyczną formą niekompetencji i wyrzutów sumienia zanurzył się w błocie. Niewielka sonda w postaci rubinowej ważki określiła głębokość, żeby przez przypadek się nie utopił, a gdy już spełniła swoje zadanie, przysiadła na wystającym nad breję, nosie swojego twórcy. Przyglądał się jej, udając w myślach, że była czymś więcej niż wytworem jego magii. Symbolem czegoś wartościowego. Może... pasji.

Ważka poruszyła skrzydełkami powoli, kiwając się na cienkich, dokładnie odtworzonych nóżkach. Ona i koniki polne były jedynymi owadami, którym twórca przyglądał się na tyle, by potrafić przywołać z pamięci przynajmniej częściowo realistyczny obraz. Z jednolicie brudno brązowego i zielonego tła, wyróżniała się jedynie jej śliczna barwa i niebieskie ślepia smoka, który ją obserwował. Hop. Hop. Zamiast odlecieć, zeskoczyła w błoto, by tam się zdematerializować.

Westchnął, tworząc w bajorze parę gęstych bąbelków, a potem nozdrzami ostrożnie wessał powietrze. Spędzi tu chwilę czasu, udając że nic nie czuje, a potem wróci do pisania, żeby przez moment pobawić się w niezależną od stad produktywność.

A co ze smokiem, za którym tęsknił?
Sarna wtrąciła się nieśmiało. Rzecz jasna nie było jej obok. Rzadko kiedy była. Mimo to ostatnimi czasy zatęskniła za odnowieniem więzi z obrońcą. On z nią najwyraźniej również, ponieważ czuła, że specjalnie hamował nerwy, gdy przypominała o swojej niematerialnej obecności.


Nie tęsknił. Miał wyrzuty sumienia, za to że odprawił go jak obcego, gdy Szary zdradził się ze źródłem swoich nerwów. Wiedział, że byłby niezdolny aby go pocieszyć, w czym ostatnie wydarzenia jedynie go utwierdziły, ale to nie znaczy, że zasługiwał na bycie zignorowanym. Mógłby powiedzieć, że teraz są kwita po tym jak odszedł w pół rozmowy, ale nie był idiotą, który szukałby tego rodzaju usprawiedliwień. Jedynie takim, który izolował się od bliskich, a potem zastanawiał, dlaczego ich nie miał.

Ale to przecież nie tak, że nie miał powodu, by się izolować. Ileż razy można było się zawieść?

Liczył, że nie było na to żadnego limitu. Inaczej robienie czegokolwiek, nie miałoby sensu.
~
Wspomniałeś, że ktoś ci umarł ~ tknął Szarego mentalnie ~ Wybacz za mój brak zainteresowania w chwili, gdy o tym wspomniałeś ~ Tu wstaw uzasadnienie, którego nie wypowiedział ~ Czy chciałbyś o tym porozmawiać? ~ Przekaz nie był szczególnie przygnębiony, bo Strażnik zadbał o to, aby odpowiednio wykastrować go z emocji. Fakt faktem, brzmiał przez to trochę inaczej niż zazwyczaj.

: 21 sie 2021, 7:02
autor: Szara Rzeczywistość
Jaah kolejny dzień spędził w legowisku, niezbyt zainteresowany interakcjami z innymi. Sam spoglądał na siebie i był niewiarygodnie zmęczony. Niemalże niczego już nie oczekiwał od życia, bo na wszystko było teraz o całe życie "za późno". Pragnął tylko spokoju, lecz i to nie było mu dane. Na wiadomość mentalną otrząsnął się. To nie było zaproszenie na rozmowę, a zwykłe zaczepienie.
Śmierć Ostoi to... dobry pretekst do zwariowania na jakiś czas i robienia rzeczy, które w innym razie byłyby niewybaczalne. Cóż to za rozkosz, zachowywać się źle i jeszcze zasługiwać na współczucie innych! Teraz miał już za sobą burzliwe chwile po śmierci Sahidy, już poniżył się, zbłaźnił, okaleczył... Wystarczy mu już tego. Zwykła rozmowa niezbyt często doprowadza do ukojenia.
Przetarł pysk łapą i sformułował odpowiedź, która trafiła w wiadomości mentalnej do Strażnika.
"Już się z tym uporałem, ale możemy porozmawiać."
Przecież i tak nie miał nic lepszego do roboty...
"Gdzie mam przyjść?"
Tak, zdawał sobie sprawę z tego, że Strażnik wszystko wykrzywia pod jedno i to samo tłumaczenie sobie uczuć... wyrzuty sumienia. Jeśli tak było to był psychicznym masochistą, gdyż przez ponad sto księżyców nie wyciągnął ze swoich błędów zbyt dużo lekcji.

: 21 sie 2021, 14:43
autor: Strażnik
Na to mu już nie odpowiedział, a przynajmniej nie słowami. W myślach Szarego pojawił się obraz bagna, a następnie okolica, która pomogłaby mu dotrzeć na konkretny obszar. Nie miał siły myśleć nad kolejnymi słowami, choć to dość paradoksalne, skoro właśnie na rozmowę się szykował. Nigdy przecież nie był smokiem, który potrafił po prostu milczeć w towarzystwie. Prawdopodobnie chciałby móc, ale stres pożarłby go wtedy żywcem.
Skoro Plagijczyk dostał odpowiednie namiary, samiec wygramolił się z błota, a następnie zajął czyszczeniem torby, która rownież została nim napełniona. Wrażliwe przedmioty takie jak zioła, trzymał na takie okazje gdzie indziej, zawijając je w grube liście i chowając między gałeziami na swoim drzewie. Rzecz jasna i tak po fakcie sądził, że włażenie do brei, która była prawdopodobną mieszanką wszystkich brudów i wydzielin jakie można było znaleźć na świecie, nie było najlepszym pomysłem, ale już nawet się na siebie nie denerwował. Magiczna woda zdołala zresztą całkiem sprawnie pozbyć się brudu, zarówno z niego, jak i biednego przedmiotu.
Przybywając, Szary prawdopodobnie mógł zastać go, jak jeszcze obraca pustą torbą, podczas gdy parę zapisanych tabliczek leżało pod połowicznie rozwiniętym skrzydłem.

: 21 sie 2021, 21:24
autor: Szara Rzeczywistość
Lokalizacja pozostawiała wiele do życzenia dla smoka górskiego, który nie dość, że nie przepadał za podmokłymi terenami i wilgoci to jeszcze nie miał łapy i ciężej było mu się utrzymać na łapach kiedy stawiał fałszywy krok.
Nawet jego lądowanie było ciężkie, przez co nie wylądował ciężko, a na prawdę wyhamował przed lądowaniem i podał jak pisklę, które dopiero się uczyło latać.
Czy zdziwił go widok? Oczywiście, ale miał swoje zmartwienia i nawet nie pytał. Po prostu zrobił dwa niepewne susy w stronę proroka i spróbował wypatrzeć co on tam miał ciekawego wypisanego na tych tabliczkach. Pytanie też czy umiał to przeczytać.
Cóż... Jaah nie miał łapy, więc coś się zmieniło. Poza tym jego pysk wydawał się być mniej przenikliwy, jakby wręcz ciągle zirytowany.
Na dodatek coś mu tu ciągle bzyczało i chociaż nie mogło mu to zrobić zbyt wielkiej przykrości to i tak go irytowało.
Szukałeś ziół? Albo ucieka mi sens siedzenia w tym miejscu.
Przynajmniej nie widział jak drzewny smok się tapla w błocie. Nie wiedział czemu, ale wydawałoby mu się to nieco... uwłaczające jego popularności wśród czterech stad.

: 22 sie 2021, 5:05
autor: Strażnik
Pismo Strażnika było całkiem staranne, a runy nie odbiegały od tego co powszechnie stosowane w Wolnych, więc jeśli Szary miał w tym zakresie wykształcenie, nie powinien mieć z czytaniem żadnego problemu. Z przyczyn technicznych jednak, czyli odwróconej pozycji tabliczek oraz osłaniającego je skrzydła, uzdrowiciel nie miał możliwości wyróżnić więcej niż parę słów. "Przybyli na ceremonię" było jedyną frazą, której z pewnym wysiłkiem mógłby zdołać się dopatrzyć.
Szukałem... – zaczął, unosząc wzrok na Szarego i zawahał się przez chwilę, dostrzegając jego stan – Miejsca do wypoczynku – odchrząknął niepewnie, choć w kontraście do tego, usiadł w nieco dostojniejszej pozycji, odkładając torbę obok, na tabliczkach.
... – Miał na myśli parę rzeczy, ale dość szybko uznał, że były niewarte wypowiedzenia. Wszystko, co konfrontował z racjonalnymi argumentami, wydawało się nieadekwatne, nachalne albo zbyt sztuczne. Chwilę zatem milczał, nim ostatecznie zabrał się za skomentowanie sytuacji
Nie masz łapy – rzekł z apatią, jedynie uderzenie serca przyglądając się kikutowi – Dlaczego? – Był najpewniej zbyt bezpośredni. Wścibski jak zwykle. Przecież nie jego sprawa. I tak nie powie nic mądrego.