Strona 22 z 47

: 13 mar 2017, 20:13
autor: Samiec

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Istotnie pozbawiłby się komfortu, gdyby wyszedł na brzeg, dlatego tego nie zrobił. Podpłynął nieco bliżej, żeby móc ją bez wysiłku wysłuchać, ale wciąż znajdywał się po samą szyję w bezpiecznym środowisku. Jego grzebienie nie przestawały delikatnie falować, zaś on nie spuszczał wzroku z jej małych, błyszczących ślepi. Z daleka ledwie je dostrzegał i zastanawiał się czy z takimi kuleczkami smoczyca widzi pod Wodą tak wiele jak on. Choć z jakichś przyczyn samiec zasłaniał ślepia powiekami, wciąż miał je bardzo wyraziste.
Widząc, że jest pobudzona, odczekał dłuższą chwilę, zanim zdecydował się zabrać głos –Graliśmy w grę– odpowiedział swobodnie i posłał jej przyjazny uśmiech. Z tego co zauważył, morska do tej pory nie pozbyła się drobnych okaleczeń, które wtedy zebrała. On zaś, nie licząc trwałych ran i nerwicy, był już w pełni zdrów.
Czy jesteś zainteresowana by kontynuować tę zabawę?

: 13 mar 2017, 22:43
autor: Zatruta Łuska
Odpowiedź samca była przewidywalna. Nigdy nie mówił tego, co się chciało usłyszeć. Miała po dziurki w nosie jego igraszek. Podeszła więc do niego i patrzyła w jego świdrujące ślepia, po czym podniosła łapę, po czym uderzyła łapą go w pysk, przecinając tym samym łuski swoimi pazurami.-Nie igraj ze mną!-powiedziała przez zaciśnięty pysk, po czym powtórzyła pytanie.-Co się działo podczas naszego ostatniego spotkania? Mów!-Chociaż była już opanowaną smoczycą i podchodziła do wszystkiego ostatnio racjonalnie, to wiedziała, że z morskim nie da się inaczej rozmawiać. Chociaż przyznał, że lubi ból, to każdy w końcu pęknie. Miała go dosyć. Był dla niej nikim, a jednocześnie go potrzebowała. Nie potrafiłaby go zabić. Chociaż codziennie życzy mu śmierci, to jednak nie potrafiłaby jej na niego zesłać. Choć może jednak. Zastanawiała się, jak zmusić samca do gadania. Pomyślała o Piórku, którego spotkała kilka dni temu. Może wezwałby resztę. Może wystraszyłaby go banda smoków polujących na niego. Szybko jednak rozmyśliła się. Ten smok jest psychiczny, a tacy nie boją się śmierci. Pozostaje tylko ból. Ból, który musi mu zadać. Całe jego życie musi być nim przepełnione, aby zrozumiał jak to jest. Patrząc wciąż na niego, ponowiła zamach łapą, tym razem emocjonalnie. Mniej wycelowany, lecz równie silny. Gdyby chciał, to mógłby uniknąć uderzenia. On jednakże zdawał się jednak niczego nie rozumieć. Ta menda była zwykłym śmieciem.

: 13 mar 2017, 23:26
autor: Samiec
Smoczyca miała krótsze łapy niż on, choć zdawać by się mogło, że w tubylczej społeczności, smukłej i wysokiej lub postawnej, to on jest królem karzełków. Nie do końca odebrała mu tytuł, ponieważ posiadała długi tułów, ale jeśli chodzi o kończyny, w jej przypadku były bardziej zminiaturyzowane. Właściwie, choć tak kochał Wodę, to nie jego, a tę furiatkę obdarzyła najlepszymi cechami.
Uniknięcie jej uderzenia nie byłoby trudne, gdyby Samiec w ogóle się go podjął. Ogon bolał go, ale był sprawny, zaś on pozostawał w gotowości, w razie ataku. Wcześniej obmyślił nawet, że gdyby sprawa zaczęła wymykać mu się z łap, odskoczyłby od niej i odpłynął, lub nawet odleciał, bo z jakiegoś powodu morska nie wydawała się najlepszą lotniczą. Nie była to kwestia jego tchórzostwa, ale oceny możliwych strat, bowiem sam najlepiej wiedział, że nie nadawał się do fizycznej walki. To nie do niej szkolił się przez całe życie. W każdym razie zamachnęła łapą i jak zapewne oczekiwała, Samiec nie poruszył się. Zacisnął ślepia, w obawie, że jej szpony zmierzają właśnie do nich, ale szybko odetchnął, czując piekący ból na pysku. Smok poczuł ciepło wokół rany, które rozeszło się po jego łbie, pobudzając jego zmysły. Gotów był mruknąć, zdradzając swoje zadowolenie, ale tego nie zrobił, co więcej, wydał się nawet skonsternowany.
Czego oczekujesz?– zapytał, kiedy przy drugim uderzeniu chybiła jego pyska. Nie była w szczególnie korzystnej pozycji do atakowania, a tym razem, żeby jej zbytnio nie nakręcać, wolał uniknąć obrażeń. A może była to kwestia pyska w który celowała i ślepi, o które jednak się bał.
Nie pamiętasz i oczekujesz relacji?– zatrzepotał mocniej bocznymi grzebieniami –Jeśli wszystko działo się tak szybko, sam nie jestem pewien czy pamiętam– jakkolwiek niepoważnie musiały brzmieć jego słowa, nie było w nich kpiny. Smoczyca mogła nawet wyczuć, że smok przejął się ich wspólną niewiedzą.

: 14 mar 2017, 11:42
autor: Zatruta Łuska
Gdy tylko łapa samicy minęła pysk Niewidocznego, jej emocje się trochę stonowały. Uspokoiła się, choć jej serce wciąż waliło jak gdyby przy każdym uderzeniu waliły pioruny wewnątrz jej klatki. Sapała ciężko, choć po chwili się uspokoiła. Przełknęła ślinę i postanowiła załatwić to spokojnie. Nie miała jednak zamiaru mu odpuszczać. Przybliżyła się do niego o kilka kroków i pochyliła się nad nim swym pyskiem, że dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. Jej głos, był był ciężki i ochrypły, jakby wypowiadając słowa warczała.-Powiedz co się wtedy wydarzyło!-powiedziała patrząc na niego swoimi czarnymi ślepiami. Może trudniej wyczuć emocje patrząc jedynie w jej oczy, ale spojrzenie było martwe i pożądające krwi. Jej łapy mocno przylegały do miękkiego brzegu, jednakże były gotowe, aby w każdej chwili niespodziewanie uderzyć. Po odczekaniu krótkiej chwili w ciszy, smoczyca znów się odezwała. Jakby jej złość była jeszcze większa, choć i wcześniej była olbrzymia.-Wiem doskonale, że wiesz co się tam wydarzyło. Wiesz doskonale czemu czułam ból między nogami i dlaczego mój brzuch rośnie.-Powiedziała tłumacząc całą sytuację, na wypadek gdyby ją źle zrozumiał. Choć aż tak głupi chyba nie był. Chyba wiedział, co zrobił i czy wydarzyło się to po tym jak straciła przytomność. Jeśli tak, to był to czysty gwałt i nie musiała nikomu się tłumaczyć, aby zabić tego plugawca. Lecz on był inny. Nie wydawał się interesować sprawami intymnymi. Czy nasłał kogoś, a może było to za sprawką kogoś innego, a samiec się przyglądał. Tak czy siak na pewno zna więcej odpowiedzi, od niej samej. I zrobi wszystko aby powiedział wszystko.

: 14 mar 2017, 18:11
autor: Samiec
Cofnął łeb. Nie brzydziła go jej bliskość, choć nie była szczególnie przyjemna. Jej murenowata aparycja przywodziła mu na myśl tępego drapieżnika, którego drażnił każdy gest lub słowo. Ciekaw był co chciała wnieść swoją wścieklizną, lub co stałoby się, gdyby streścił jej wszystkie wydarzenia. Zamrugał zaskoczony, kiedy wspomniała o brzuchu. Nie sądził, że jajo zajmowało w trzewiach aż tyle miejsca, żeby je rozepchać, choć nie zamierzał kwestionować samiczego odczucia. Czy to oznaczało, że ją zapłodnił?
...
Nie brał dotąd pod uwagę, że jakiś smok mógłby nosić jego geny i nie był do końca pewien, czy był z takiego prawdopodobieństwa zadowolony. Czy podobałoby mu się, że dostrzega w młodym podobieństwo siebie lub jej? Nie. To wydawało się zbyt obrzydliwe.
Ból pomiędzy nogami?– gdyby potrafił się śmiać, zapewne podzieliłby się z wodną swoim rozbawieniem, ale i tym razem, zdecydował się nie zdradzać nawet z uśmiechem. Wydawał się nie pojmować o co chodzi.
Sugerujesz, że zostałaś zapłodniona?– robiła sobie żarty, czy naprawdę nie pamiętała? –Myślisz, że widziałem kto się z tobą zabawiał, kiedy byłaś nieprzytomna?– spojrzał ze współczuciem w jej małe wybałuszone ślepka.

: 20 kwie 2017, 9:45
autor: Marmurowa Łuska
Wylądowała miękko na plaży nad Zimnym Jeziorem. Było tu sporo miejsca do linii drzew. Dość, żeby dwa smoki mogły turlać się ze sobą. Rozejrzała się wokoło, szukając zwodniczych małych skał ukrytych w odrastającej trawie, korzeni bliżej linii drzew. Wszystkiego, co mógłby wykorzystać ktoś, żeby się potknęła. Ale była to dość czysta polana. Po prostu plaża, trawa i drzewa. No. Może małe krzewy, których nasion nie zebrały niegdyś burze. Dzień był całkiem pogodny jak na ostatnie dni. Wiatr wydawał się być dość spokojny, żeby móc robić figury w powietrzu, a Złota Twarz często wychylała się pomiędzy chmurami. Perła przysiadła nad wodą i zaczęła rozglądać się w oczekiwaniu na swojego nauczyciela.
Poznała go z daleka. Niewiele smoków miało tak soczyście czerwone łuski. Odbijały światło, sugerując ich zdrowotność. Oddaliła się od brzegu wody i stanęła, kierując pierś w stronę zmierzającego w tę stronę smoka. Uniosła smukły łeb, ale tylko na chwilę. Zdawał się być zbyt delikatny dla wojownika. Po chwili pochyliła go wszak, kierując spojrzenie w stronę nauczyciela. Uniosła ogon dla stabilności, chociaż nie był jej jeszcze potrzebny. Nikt nie nauczył jej jak radzić sobie z wywernowym ciałem, dlatego podstaw uczyła się od bardzo charakterystycznej pozycji. Palce skrzydeł mocno zawijała pod przedramiona skrzydeł, a te szeroko rozstawione były po bokach ciała. Kończyny lotne były wszak zbyt długie, by mogła podstawić je pod siebie. Miała smukłe, lśniące w słońcu łuski i pomimo ich ogromu, zwłaszcza w przypadku imponujących płyt osłaniających pierś, nie przysłaniały one jej sylwetki. Wzmacniały ją. Ale... to jeszcze nie był wojownik. Potrafiła spiąć mięśnie na grzbiecie i podnieść nieco znajdujące się tam kolce, ale Perła była młoda i widać było, że odbyła wiele ćwiczeń. Ale odbyć będzie musiała jeszcze wiele więcej, żeby móc dorównać mocniejszym w budowie smokom. Tym bardziej, że nie była ona na lądzie ani szybka, ani sprawna, a nadgarstki skrzydeł na dłuższą metę bolały, kiedy chodziła na nich długo, nie dajcie bogowie gdy musiała skoczyć z ich udziałem lub przyspieszyć chód, choć wyglądało to dziwnie, gdy wyginała całe swoje ciało podczas wyciągania wprzód kończyn. Ugięła lekko tylne łapy, skrzydła miała po prostu rozstawione. Tak zachowałaby się w chwili, gdyby nie mogła oderwać się od ziemi lub w sytuacji, gdy stawia czoła komuś znacznie szybszemu. Lub w sytuacji, w której czułaby się przytłoczona. W innym wypadku eksponowałaby skrzydła, które jak ogon, stawały się źródłem jej równowagi gdy stała na dwóch łapach. Jej ciało nie było dostosowane do tego, by mogła po prostu na dwóch nogach stać. Nauczyła się tak biegać, ale męczyło to ją. Rozwinięcie skrzydeł wszak miało swoją funkcję. W każdym bowiem momencie mogłaby się wznieść w powietrze.

: 26 kwie 2017, 16:46
autor: Wola Przeznaczenia
Samica przechadzała się po wspólnych znudzona ciągłymi treningami. Zauważając jeziorko weszła do niego przez dłuższy czas pływając jednak głowę mając nad wodą. W końcu wyszła z wody i nie strząsając z siebie wody postanowiła położyć się na trawie i powygrzewać się w promieniach złotej twarzy. Ułożyła się więc wygodnie wydając z siebie głośny pomruk zadowolenia. Zamknęła ślepia lekko przysypiając jakiś ogon od jeziora. Trawa była przecież tak miękka i przyjemnie pachniała a złota twarz świeciła jasno. Nie mogła nie przysypiać.

: 26 kwie 2017, 18:04
autor: Samiec
Grzebienie poruszyły się łagodnie, przechwytując ruch, wywołanych przez obce ciało, wodnych wirów i dostarczyły je do maleńkich uszu Samca, zostawiając jemu interpretację. Odkleił łeb od dna, które już od jakiegoś czasu pochłaniało jego dolną szczękę oblepiając ją piachem i mułem.
Niedaleko przed, ale i spory kawałek nad sobą dostrzegł brązowe łapy, rytmicznie odpychające Wodę. Widać było, że stworzenie relaksujące się w tej przestrzeni jest z nią obeznane i choć nie miało błon pomiędzy palcami, ani charakterystycznego, morskiego ogona, z pewnością nie dałoby się łatwo podtopić. Gdyby zaszła taka potrzeba oczywiście, bowiem Samiec przyglądał się zanurzonej sylwetce i jedynie analizował jego pływackie zdolności, bez żadnych refleksji dotyczących samej postaci. Dopiero po dłuższym czasie, kiedy nieznajomy znudził się już, obcą dla swej rasy aktywnością, Samiec zaczął grzebać w pamięci, czy już nie kojarzy skądś tej brązowo-złotej kolorystyki i absurdalnie wyglądających, fioletowych szponów.
Wynurzył się ostrożnie, z dala od brzegu i dostrzegł tego samego smoka wylegującego się na słońcu i drzemiącego. Czyżby właśnie to była Młoda, którą kiedyś przyszło mu uczyć?
Właściwie ciekaw był ile się zmieniła i jak go zapamiętała, o ile w ogóle wyrył się w jej pamięci. Nie miał wielu okazji do takich analiz porównawczych.
Ale może by tak...
Zanurzył się z powrotem, aż dobił do dna, gdzie szponami zahaczył się o leżące tam licznie kamyki. Ponad swój łeb uniósł magiczną sondę, zieloną maddarową kulkę wielkości przeciętnego jaja, która świeciła tak jasno, że widział ją bez problemu nawet ze zmętniałego dna.
Twór zawisł parę szponów nad taflą i tam migał, na przemian nieco mocniej i słabiej, niczym podekscytowany, błędny ognik. Do umysłu smoczycy zaś dotarł krótki, nieokreślony impuls, który miał skierować jej uwagę na Wodę.

: 26 kwie 2017, 19:04
autor: Wola Przeznaczenia
Samiczka otworzyła oczy i dopiero po chwili otrząsnęła się odrobinę z senności. Od razu zauważyła dziwną kulkę w zielonym kolorze która świeciła. Czując impuls spojrzała na wodę z zaciekawieniem i wstała przeciągając się jak kot i chowając pazury. W razie co mogła je przecież wysunąć. Podeszła do wody powoli patrząc w jej toń. Zasyczała wysuwając rozdwojony język i weszła do wody by spróbować dotknąć kuli. Była ciekawa kto ją stworzył i po co. Zanurzyła więc głowę wcześniej nabierając bardzo dużo powietrza do płuc i z otwartymi oczami próbowała coś tam dostrzec. Była jeszcze na tyle blisko brzegu by uciec gdyby coś się stało.

: 26 kwie 2017, 19:38
autor: Samiec
Tak jak podejrzewał, smoczyca nie różniła się wiele od tego jak ją zapamiętał. Bardziej masywny, odrobinę dłuższy pysk i okazałe rogi, nie dekoncentrowały na tyle, żeby jej nie rozpoznać. Ciekawiło go w jaki sposób będzie wyglądał Młody, jeśli w ogóle zdoła osiągnąć wiek samiczki.
W przeciwieństwie do niego, nie mogła widzieć aż tak wyraźnie, ze względu za nieprzyzwyczajone do Wody ślepia, choć jeśli wytrwałaby w tym długo, zapewne powoli zaczęłaby wyróżniać obcy kształt. Nim do tego doszło, kula zanurzyła się, wpadając przed same ślepia samicy –Witaj smoku!– rozbrzmiał niebawem znajomy głos morskiego. Był tak jak przy pierwszym spotkaniu, niski i raczej przyjemny dla ucha, choć o wiele śmielszy. Słowa dotarły oczywiście bezpośrednio do jej myśli, wraz z mentalnym impulsem, więc i tym razem nie było sposobu by określić gdzie znajdywał się jego twórca. Jeśli jednak przypuścić, że kula była jego dziełem, nie trudno było się domyślić, że musiał mieć ją w zasięgu wzroku.
Nie masz wrażenia, że to niebezpieczne, zbliżać się tak do obcej siły?– migotała, wraz z każdym wypowiedzianym słowem, dekoncentrując jej wzrok. Pod wodą nie była tak jaskrawa i zdawało się, że nawet widać było jej rdzeń o zagadkowym, przypominającym regularny kamień kształcie. Może nie był to wcale Samiec, a duszek o łudząco podobnym głosie?

: 26 kwie 2017, 20:12
autor: Wola Przeznaczenia
Samica nie dała po sobie poznać że zdziwił ją mentalny głos. Nie mogąc już dłużej utrzymać powietrza. Bądź co bądź ale morskim nie była.
-Witaj i nie. Jakby obca siła chciała mnie skrzywdzić to zrobiłaby to wcześniej korzystając z tego że przysypiałam- Powiedziała lekko jakby to było normalne. Lekko cofnęła się w stronę ziemi.
-Masz zamiar się pokazać czy nadal się bawić maddarą?– Spytała siadając na brzegu i owijając swój ogon dookoła przednich łap kolcami na zewnątrz. Patrzyła z zaciekawieniem na tafle wody podejrzewając już co a właściwie kto może się pod nią kryć. Uśmiechnęła się lekko zamyślając jednak nadal była czujna.

: 26 kwie 2017, 22:02
autor: Samiec
Jej głos nie był wyraźny, ale że wciąż znajdywała się w pobliżu Wody, która była idealnym nośnikiem dźwięku – szczególnie dla dostosowanych do jego odbierania grzebieni – oraz maddarowej słuchającej ją kuli, Samiec nie miał problemu, by zrozumieć każde słowo. Dzięki temu nie musiał ruszać się z dna, na którym było mu teraz nadzwyczaj wygodnie.
A co jeśli obca siła, nie może wykroczyć poza granicę wody? Niektóre zagrożenia kuszą, zamiast podchodzić do swoich ofiar– zapulsowała, podpływając w pobliże Lądu. Możliwe, że zgodnie z tym co mówiła, nie mogła wydostać się na brzeg, albo po prostu nie zamierzała, bo tak było jej wygodniej. W końcu sama nie wyglądała na groźną istotę –Co masz na myśli mówiąc o zabawie maddarą?– Skąd kula miałaby wiedzieć, że smoczyca porównuje ją z jakimś Lądowym stworzeniem? Już kolejny raz, od kiedy spotkała Wirującego nazwano ją kłamliwą, ale tym razem nie zamierzała się tym przejmować. To była naturalna cecha smoków, niezaznajomionych z samodzielną magią, więc musiała być wobec nich bardzo cierpliwa.

: 27 kwie 2017, 15:28
autor: Wola Przeznaczenia
Uśmiechnęła się słysząc słowa kuli.
-Tym byłoby lepiej dla mnie. A po za tym czym ty kusisz?– Spytała się lekceważąco obcego obiektu. Siedziała jakieś pół ogona od wody także zdążyłaby uciec lub zaatakować to dziwne coś. Na pytanie kuli uśmiechnęła się.
-Oh nic takiego- Powiedziała przesłodzonym tonem głosu. Nie miała zamiaru się tłumaczyć. A dodatkowo ta kula bardziej irytowała niż kusiła. Zwłaszcza to jej migające światło. Jej źrenice zwężyły się a ona sama ledwo się powstrzymała od wydania z siebie złowrogiego syku.

: 27 kwie 2017, 22:20
autor: Samiec
Zdecydowanie nie dało się narzekać na powtarzalność charakterów Lądowych. Samiec nie był w stanie przyjrzeć się samiczce, ani wczuć w jej głosową modulację, ale same jej odpowiedzi wzbudzały jego ciekawość. Wyraźnie zrezygnowała z posądzania kuli o konszachtowanie z nim, choć nie sądził, że go nie rozpoznała. Istniała taka szansa, skoro spotkali się dawno i mogła zapomnieć barwę jego głosu, ale szybka rezygnacja z tego tematu, wydała mu się podejrzana. Wirujący długo powątpiewał w prawdziwość porzuconej maddary i kto wie, czy ostatecznie zdołał w nią uwierzyć.
Emmm... a kuszę? Wybacz, ale chyba się nie zrozumieliśmy. Chciałem tylko ostrzec cie przed możliwym niebezpieczeństwem, tak na przyszłość– wyjaśniła łagodnie –Ale nie sugeruję, że sam jestem groźny. Właściwe to sam potrzebuję pomocy– zamigotała mocniej, a potem przygasła i do połowy zanurzyła się w Wodzie, jakby opadła z sił. Nawet jeśli nie mogła westchnąć, to impuls przesyłany samicy, wyraźnie kreował jej ton na zmartwiony. Oczywiście kula nie chciała niczego jej narzucać, nawet jeśli tkwiła tu w samotności już od bardzo dawna –Co nie znaczy, że musisz mi pomagać!– wtrąciła prędko, kiedy zorientowała się, jak zabrzmiała –Nie chcę kusić cie swoją beznadzieją...

: 28 kwie 2017, 15:17
autor: Wola Przeznaczenia
Samiczka zasyczała rozbawiona wystawiając tym samym swój długi rozdwojony język i pokręciła głową.
-Dziękuje za ostrzeżenie jednak jestem pewna że co jak co ale jednak powinnam sobie poradzić w razie kłopotów- Powiedziała lekko. Wydawała się być całkiem spokojna i rozluźniona jednak nie było tak. Nadal była czujna i w razie czego zdolna do walki. Słysząc słowa kuli odrobinę się zdziwiła. Obserwowała kulę z cichym zainteresowaniem.
-Jakiż to problem możesz mieć?– Spytała z rozbawieniem. Nie tak że cieszyło ją cudze cierpienie...no może trochę. Nie dotyczyło to jednak smoków jej bliskich. W jej oczach zatańczyły psychopatyczne iskierki a ona sama z gracją podnosząc zad z ziemi. Pazury miała wysunięte a pyszczek zdobił szaleńczy uśmiech który mógł sprawić że inny smok zadrży tknięty przez odrobinę strachu

: 28 kwie 2017, 15:57
autor: Samiec
Zapewne poczułby zaniepokojenie, gdyby ją widział, ale Przestrzeń zdołała go przed tym uchronić.
Młodsza śmiała się w sposób, którego jeszcze nie słyszał i nie potrafił określić, czy było to powodowane poirytowaniem, czy rzeczywistym rozbawieniem. Czegokolwiek jednak nie odczuwała, miał świadomość, że zdołał ją zainteresować.

Gdyby spotkała się z zagrożeniem ze strony magicznej siły, z pewnością nie byłaby taka pewna siebie, ale kula nie zamierzała się z nią kłócić. Sądząc po natężeniu jej energii, nieznajoma była dość młodym smokiem, może nie pisklęciem czy Adeptką, ale z pewnością gadem który nie przeżył jeszcze wielu księżyców. Jej pewność nie była powodowana doświadczeniem, a młodzieńczą głupotą, ale to było do wybaczenia, bo może gdyby kula wróciła do swojej prawdziwej postaci, byłaby podobnym młodzieńcem.
Ja... cóż– zawahała się. Czy smoczyca rzeczywiście chciałaby ją wysłuchać i zrozumieć jej historię? –Nie mogę się stąd ruszyć. Tłumaczyłem to już kiedyś istocie podobnej do ciebie, nie z wyglądu, ponieważ nie mogę cie zobaczyć, ale też smokowi... Słyszałaś kiedyś ooo... porzuconej energii? Takiej jakby maddarze oddzielonej od smoka?– Nie mogła powiedzieć jej wszystkiego naraz, więc musiała najpierw rozeznać się na ile samiczka była ciekawska, a na ile trzymała się utartych ścieżek wykonanych dla niej przez przodków. Maddara nadal była niezgłębioną, zagadkową siłą.

: 28 kwie 2017, 16:12
autor: Wola Przeznaczenia
Słysząc słowa kuli westchnęła w myślach. Nie chciała jednak wyjść na niegrzeczną czy nie miłą.
-Rozumiem ale jednak nie słyszałam o takim zjawisku. Opowiedz mi o tym- Powiedziała normalnie jednak mimika nadal utrzymywała się taka sama wraz z iskierkami w oczach. Źrenice samicy zwężyły się tak że wyglądały jak oczy dużego gada. Zaczęła powolnymi ruchami drapać ziemię i cicho przenosząc się na trawę odrobinę dalej od kuli. Znowu zasyczała choć teraz nie było w nim żadnych emocji które chciałaby przekazać.

: 28 kwie 2017, 16:32
autor: Samiec
Głos był trudniejszy do rozpoznania, kiedy się oddaliła, więc wyglądało na to, że samiczka nie zamierzała ryzykować siedzeniem przy samym zbiorniku. Oboje byli ostrożni i nawet jeśli młoda podchodziła do rozmowy z wewnętrznym dystansem, Samiec nie zamierzał zwracać na to uwagi. Od teraz rozmowę toczyli tylko ona i kula.

Prawdę mówiąc nie wiem o tym za wiele. Jestem tutaj sam, dlatego mam dużo czasu by zastanawiać się nad sobą i dlaczego tutaj trafiłem– Jej głos sugerował, że była szczęśliwa, mogąc się komuś zwierzyć, choć do umysłu samiczki przekazywała jednocześnie swój niepokój. Gdyby słuchaczka zdecydowała się odejść, kula nie mogłaby w żaden sposób się z nią skontaktować i musiałaby liczyć, że znów spotka ją dzięki przypadkowi –Moje pierwsze wspomnienie dotyczy tej wody. Wynurzyłem się z niej i... i od tej pory tutaj tkwię. Niczego nie pamiętałem, ale słuchając smoków na brzegu dowiedziałem się o maddarze i pomyślałem, że może nią właśnie jestem. Nikt nie wspomniał, że to możliwe, żeby magia oddzieliła się od smoka ale...– twór uniósł się odrobinę i zapulsował słabo –Ale zdecydowałem się przyjąć taką wersję. Twoja pomoc zależałaby od stopnia w jaki zamierzasz się zaangażować, ponieważ ja nie będę cie do niczego zmuszał– Odrobinę się rozgadała, a sądząc po jej pospiesznie wypowiedzianych słowach, szczególnie pod koniec, widać było że za wszelką cenę chce utrzymać nieznajomą przy sobie –Chcesz mi powiedzieć jak się nazywasz? Smoki lubią się przedstawiać prawda?– zapytała łagodniej, odrobinę zakłopotana własnym zdenerwowaniem.

: 28 kwie 2017, 20:12
autor: Wola Przeznaczenia
Słuchała uważnie tego co kula miała jej do powiedzenia.
-Doprawdy ciekawe- Skomentowała krótko. Nie wiedziała co więcej powiedzieć więc zrezygnowała z tego na rzecz błogiej ciszy. Powoli uspokajała się z jej oczu zniknęły iskierki a zamiast szaleńczego uśmiechu pojawił się tylko pełen znudzenia wyraz pyska. Bynajmniej nie z rozmowy raczej przypomniała sobie że poza tą dziwną jest nudne monotonne życie. Westchnęła ciężko. Kiedy usłyszała pytanie kuli lekko się uśmiechnęła.
-Niektóre smoki to lubią a jeszcze inne wręcz przeciwnie- Powiedziała lekko i odrobinę zbliżyła się do kuli.
-Mam na imię Kryształowa Łuska lecz niektórzy mówią mi Umbra- Przedstawiła się. I tak nie wykorzysta tego przeciwko niej.

: 30 kwie 2017, 0:34
autor: Samiec
Prawdę mówiąc nie interesowało go jej imię, ale Niewidoczny lubił je zapamiętywać. To jedyne co mu pozostało po jego domyślnej smoczej postaci.

Jej odpowiedź była zdecydowanie... nie tak porywająca jak się spodziewał. Ale zachował spokój. Może po prostu nie była pewna co dodać. W końcu zjawisko było dla nieznajomej, to znaczy Umbry, zupełnie nowe i nie miała takiego zasobu wiedzy, z którego mogłaby skorzystać by pomóc gadającej maddarze.
Mam nadzieję, że nie uraziłem cie pytając o imię– dodał nieśmiało. Który to smok nie lubił dzielić się swoim mianem? Uwielbiali je, sądząc że nadają im charakter albo niezależność.
Ja jestem Niewidoczny. Ehm... Skojarzyło mi się, ponieważ muszę wkładać dużo energii w to, żeby w ogóle się z tobą skontaktować. Normalnie jestem cichszy i bardziej przezroczysty– na dowód tego na chwilę zniknął, czemu towarzyszyło krótkie, żółte wyładowanie. Parę smoczych oddechów zajęło mu nim znów zebrał energię i rozkwitł na jej ślepiach –Przez większość czasu jestem tu sam. Wyobrażasz sobie jak to jest, nie móc z nikim porozmawiać?
Oboje zbyt dobrze to znali.

: 30 kwie 2017, 12:02
autor: Wola Przeznaczenia
Samica zdziwiła się kiedy kula powiedziała że nie chciała jej urazić. Słysząc imię i wytłumaczenie jakie znalazł okrągły byt zaczęła się niekontrolowanie śmiać. Nie było w nim jednak ani grama rozbawienia. Była za to słychać psychopatyczną nutę. Naprawdę dziwnie się dzisiaj czuła a rozmowa z dziwną kulą na pewno tego nie poprawiała.
-Nie uraziłeś i pomysłowe imię- Chciała coś jeszcze dodać jednak zrezygnowała uśmiechając się ironicznie. Chciała wejść do wody jednak jeszcze nie teraz. Za moment. Podniosła się na równe łapy.
-Nie nie wyobrażam sobie jednak musisz być wtedy samotny- Powiedziała po czym powoli i bezszelestnie ruszyła w stronę wody.