Strona 22 z 54

: 17 mar 2017, 21:19
autor: Mistycznooka

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

// samodzieelkaaa innyyy czaaass

Mistyczna dzisiaj przyleciała nad Czarny Staw tylko po to by pod szlifować umiejętności magii precyzyjnej. Wylądowała i przystąpiła do działania. Najpierw skupiła się na szukaniu maddary w sobie. Usiadła na ziemi i delikatnie wyciszyła – Najpierw myśli, potem otaczające ją dźwięki przestały zaprzątać jej umysł, po tym dochodziły również zapachy a na koniec całe ciało zdawało podryfować gdzieś daleko, daleko w eter. Po chwili poczuła niesamowicie przyjemne ciepło, które skumulowało się najpierw w jej sercu i zaczęło podążać w dół, rozdmuchując się na całą powierzchnie brzucha. Powoli wdarł się w każdy zakątek jej ciała. Czuła się odprężona i wyciszona. Może przystąpić do ćwiczeń. Zaczęła od najprostszych rzeczy – Wyobraziła sobie kulę. Niezbyt dużą, o jakiś szpon mniejszą od smoczego łba. Miała być stworzona z materiału podobnego do skały, wypełniona w środku lepką, i drażniącą nozdrza smrodem substancją. Nie miała idealnie okrągłego kształtu, była raczej pofałdowana i nieregularna, no i oczywiście gorąca, bardzo gorąca. Miała czarny jak ciemność kolor z białymi plamami porozrzucanymi losowo na jej powierzchni. Oprócz tego smoczyca chciała by smak był równie obrzydliwy co zapach. Kula powinna pojawić się około dwóch ogonów przed nią i w tamtym miejscu lewitować. Nadała jej jeszcze odpowiednią masę – miała być ciężka jak dosyć spory głaz i gdy była gotowa ze swoim tworem tchnęła w niego maddarę. Wydobyła ją ze swojego wnętrza do miejsca w którym miał się on zmaterializować. Teraz postanowiła że poruszy tę kulę. Skupiła się na niej ponownie, zanurzyła się w swej wyobraźni. Wróciła do kuli, do jej temperatury, kształtu, wielkości, ciężaru, faktury, tak aby nie rozproszyć swojego tworu. Musiała być bardzo spokojna by go nie zniszczyć. Wyciągnęła lewą przednią łapę do góry, by była na wysokości jej tworu po czym powoli opuściła ją w dół aż do ziemi. Chciała zobrazować sobie ruch i prędkość z jaką położy swoją kule na ziemi. Zrobiła to bardzo powoli po czym tchnęła maddare. Usłyszała i poczuła jak cząstki maddary z jej tworu uderzają o ziemie. Dobrze, kula opadłą. Teraz za pomocą tej samej łapy wyciągniętej poziomo na linii jej barków, zrobiła obrót o 180 stopni, delikatnie i powoli by sprawić że kula tocząc się, zatoczy koło wokół niej. Znów przelała maddare i słuchała w pełnym skupieniu jak kula toczy się wokół niej. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Było dobrze! Porzuciła już ten twór i przystąpiła do kolejnego. W jej wyobraźni pojawiła się mała jak głowa pisklęcia i lekka jak piórko chmura. Miała być długości ciała smoczycy, o nieregularnych brzegach, ciepła w dotyku. Chciała by pachniała i smakowała deszczem, barwę miała białą a w dotyku miała być gładka – żadnej chropowatości. Twór miał zmaterializować się jakieś dwa szpony przed nią. Przelała maddare z wnętrza i tchnęła ją w wyobrażenie. Poczuła jak stworzyła się przed nią! Szkoda że nie mogła jej zobaczyć!

: 31 mar 2017, 23:45
autor: Zmierzch Gwiazd
– Nie musisz się ciągle ze mną zgadzać, jeżeli masz inne zdanie, powiedz. Nie chciała bym, abyś mi się podporządkowywał czy coś podobnego.
Może i zwracała się do niego przyjaznym głosem, ale dyskretnie pilnowała go. Prawda była taka, że nie miała ochoty oddawać mu się z własnej woli. Nie była teraz aż taka naiwna jak kiedyś, zmieniła się dużo od tamtego czasu.
– Jeżeli nie chcesz mówić, nie zamierzam cię do tego zmuszać. – Odparła – Kreatywnie? Nie. Od tamtego czasu jedyne co się we mnie zmieniło to to, że teraz na moich barkach spoczywa więcej obowiązków związanych z przewodzeniem stada, nic więcej.
Tak, tylko to się zmieniło. Nie wspominała o tym, że zmienił się również jej charakter, bo to chyba był oczywiste? Widać na pierwszy rzut oka.

: 01 kwie 2017, 9:34
autor: Samiec
Kiedy pierwsze stwierdzenie samicy było co najmniej dziwne, drugie wręcz rozbawiło go swoim bezsensem. Najwyraźniej Lądowa była tak obyta ze wszystkimi rangami, że przemianowanie się na przywódcę było dla niej marnym zaszczytem. To prawda, że oszczędność w słowach Undarii mogła bardzo sprzyjać temu wrażeniu, choć mimo luźnego podejścia do własnych interpretacji, Samiec nie sądził, że było nie trafne. Oczywiście nie znał wszystkich przewodników, a Cienista Undaria zdawała się mieć w związku swojej rangi, ambicje większe, niż jej możliwości, ale zdawało mu się, że przywódca nie miał za wiele szacunku, o ile sam ciężko na to nie zapracował. Zielona zdawała się prostą smoczycą, dla której przywództwo... cóż, było takie jak sama określiła, więc budowanie wizerunku raczej nie należało do jej mocnych stron.

Zatrzepotał do niej grzebieniami i spuścił wzrok. Dziwnie się czuł otrzymując od niej tyle sympatii przesiąkniętej sztucznością. Nie potrafił do końca określić jaki był cel jej próby pogodzenia i w ogóle dalszej rozmowy, skoro nie zamierzała się do niego przekonywać.
Wypadałoby chyba, żebym był ci posłuszny, skoro jesteś przewodniczką. Jestem może nie z twojego stada, ale twoja ranga...– przerwał na moment i niespokojnie wypuścił powietrze –Chyba nie uważasz, że jest niczym poza obowiązkami? W czymś musi przejawiać się twoja zmiana. Gdzie zaszczyt i dominacja?
Po pytaniu, ni stąd ni zowąd wsunął łeb pod jej szczękę. Siedzieli dość blisko siebie, więc niewiele czasu potrzebował na ten gest, który trudno powiedzieć do czego się odnosił...


#loveme

: 10 kwie 2017, 23:36
autor: Zmierzch Gwiazd
Już miała odpowiedzieć na jego słowa, gdy nagle wykonał coś, czego się nie spodziewała kompletnie. Nie wiedziała, co chciał w ten sposób pokazać, ale nie spodobało jej się to. Zdecydowanie nie spodobało. Z jej gardła wydobył się cichy, ostrzegawczy warkot. Niech sobie nie pozwala na zbyt wiele, bo o ile podczas ich ostatniego spotkania była bezbronna, tak teraz nie da się. W przypadku, gdyby morski nie cofnął się, ona położyła by swoją łapę na jego piersi i odepchnęła go stanowczo.
– Nigdy więcej tak nie rób, bo pożałujesz.... – odpowiedziała, zaraz jednak odniosła się do kwestii, którą poruszył przed chwilą- Mylisz się. Musisz być posłuszny względem swojego przywódcy, w stosunku do "przewodników" innych stad musisz tylko zachować szacunek. Jeżeli natomiast pytasz o moją rangę, nie, to nie są tylko obowiązki, jednak nie ma we mnie chęci dominacji nad innymi. Prawda, mam władzę nad niektórymi sprawami, to zaszczyt, lecz prawda jest taka, że nadal jestem sobą.
Zaczynało robić się ciekawie. Ciekawe, co będzie później?

: 11 kwie 2017, 0:00
autor: Samiec
Nie opierał się, kiedy go odepchnęła, wszak miała rację próbując zachować go z dala od swojej prywatnej strefy. Nie zdołał otrzeć się o jej szyję, tak jak zakładał, a jedynie niezdarnie pacnął łbem o jej szczękę. Nie było szansy by tym sprawił jej przyjemność, tak jak kiedyś Undarii. A może po prostu miały swoje czułe punkty w różnych miejscach? Stwierdziła, że pożałuje jeśli ponowi tę próbę, więc czy to oznaczało, że miała dla niego coś w pogotowiu? Nie wydawał się w żaden sposób poruszony jej groźbą, jakby w ogóle jej nie zauważył.
Jesteś taka sztywna– stwierdził bez żadnego żalu do smoczycy, ale jakby ze współczuciem do niej –Kiedy to tak opisujesz, nie brzmisz na szczęśliwą– dodał i znów, korzystając z tego że odstawiła łapę, zbliżył się niedopuszczalnie do jej szyi i nerwowo wypuścił powietrze. Tak znikąd, właśnie z nią zachciało mu się nagle przytulać? Z pewnością w tej postawie, którą nagle przyjął, wydawał się zagubiony, jakby sam nie wiedział co robi. Miękkość i ciepło futra wydawały się teraz takie komfortowe.

: 15 kwie 2017, 19:25
autor: Zmierzch Gwiazd
– Sztywna? Może czasami.
Uśmiechnęła się chytro. Tutaj musiała przyznać mu rację, była sztywna, lecz nie zawsze. Tylko wtedy, kiedy sytuacja tego wymagała. Teraz, nie starała się być poważna, ale różne smoki różnie interpretują zachowania, więc nie zamierzała się kłócić.
– Bycie przywódczynią, to najlepsze zajęcie jakie mogłam sobie wymarzyć. Podobają mi się moje obowiązki, lubię prowadzić ceremonie. No i nie ukrywam, że to całkiem miłe być rozpoznawalną przez obce smoki. Fajne uczucie.– wyjaśniła spokojnie.
Morski ponownie spróbował, a Ziemista powoli traciła swoją cierpliwość. Zmarszczyła pysk i ryknęła głośno, ten dźwięk poniósł się daleko i daleko. Czekała, aż Ciensty sam się cofnie, po drugim ostrzeżeniu powinien już wiedzieć, że jego zachowanie nie podoba się Opoce.

: 15 kwie 2017, 21:24
autor: Samiec
Całkiem możliwe, że przypisał jej cechy, których nie posiadała, ale nie zamierzał się w to zagłębiać. Była w pełni wykształconą, powściągliwą gadziną, której w obecnym stanie nie mógł zaoferować nic, poza mdłą rozmową, lub upartym wchodzeniem na głowę. Ciekawiło go na ile ceniła siebie i swoją cierpliwość, a ile reputację łagodnej przewodniczki. Wiedział, że stado nie wybrałoby jej, gdyby nie posiadała bojowych zdolności, więc z dużym prawdopodobieństwem mogła stanowić spore zagrożenie, gdyby ją rozjuszył. Przymknął ślepia, w obawie, że rozwiera psyk żeby go ugryźć, ale ta jedynie ostrzegła go dźwiękiem, który jeszcze chwilę po rozejściu się w Przestrzeni, grzmiał wokół jego niewielkich uszu, za sprawą napiętej do słuchania błony. Morski zatrzepotał grzebieniami, chcąc pozbyć się pozostałości ryku i otworzył ostrożnie ślepia, analizując na nowo postawę swojej towarzyszki. Trwało to niekomfortowo długo, ale najwyraźniej jedynie czas mógł sprowadzić go z powrotem do chęci rejestrowania dalszych wydarzeń.
Mimo jawnie wyrażonego niezadowolenia, nie zamierzała poczynić kroku przybliżającego ją do zakończenia tego spotkania, a to było niczym zaproszenie do dalszej... zabawy.
Samiec poderwał się, nie spuszczając z Undarii nieco skonsternowanego spojrzenia i zamiast cofnąć się, w celu uniknięcia dalszych niezgodności, obszedł ją za grzbietem, docierając do jej drugiego boku. Może wcale niczego nie sugerował, a sądził, że to jakaś metoda na zgodę? Może istniał pewien test, który musiał zdać, żeby się do niego przekonała, ale to wymagało przedarcia się przez jej gęstą linię obrony? –Skoro to miłe, dlaczego nie chcesz bym ofiarował ci ze swojej strony trochę szacunku?– powiedział, na powrót spokojnym tonem i już zupełnie prowokacyjnie spróbował otrzeć się łbem o jej szyję, długim i śmiałym ruchem, któremu towarzyszyło niepokojące, gardłowe mruknięcie.

: 18 kwie 2017, 1:01
autor: Zmierzch Gwiazd
Nie zamierzała się zagłębiać w jego tok rozumowania głębiej niż to było konieczne. Nie rozumiała dokładnie jego postępowania, a on zapewne nie rozumiał jej, więc było po równo. Opoka pozostawała czujna, bo zachowanie morskiego był co najmniej niepokojące. O co mu chodzi? Czyżby chciał jakiegoś głębszego uczucia, zbliżenia? Nie spuszczała z niego wzroku szmaragdowych ślepi, analizowła każdy jego ruch, nawet ten najmniejszy.
Nie odezwała się ani słowem na jego słowa, mimo iż je słyszała. Czy to dla niego było okazywanie szacunku? Zabrał się do tego od złej strony, ale północna nie zamierzała go oceniać. Podążyła za nim wzrokiem, gdy tylko ją obszedł, a gdy tylko zauważyła, że morski ponownie chce się do niej zbliżyć, błyskawicznie zareagowała. Korzystając z tego, że chciał podejść Ziemistą od boku, szybko rozłożyła jedno że skrzydeł, uderzając go dosyć solidnie ostatnim palcem kończyny lotnej, prosto w pierś samca. Cios nie miał wyrządzić mu krzywdy, miał jedynie zatrzymać go przed bliższym zbliżeniem się do przywódczyni, jednocześnie powodując ból, który (miała nadzieję) da mu solidnie do myślenia.
Spojrzała się w jego oczy. Zielone ślepia smoczycy przewiercały morskiego samca na wylot.

: 18 kwie 2017, 10:43
autor: Samiec
Po raz kolejny ta wyzywająca strategia. Zadała mu ból, ale wydawała się przy tym zupełnie niewzruszona, jakby chciała okazać, że nudzą ją jego podchody. Ale i tym razem nie odeszła, a jej przeszywający wzrok jedynie go pobudzał, wzywając do dalszych prób. Odwzajemnił jej spojrzenie, choć wydawał się przy tym taki zbity z tropu i zastraszony, że ledwie powstrzymał się od odwrócenia łba.
Znów znieruchomiał, nabierając powietrza powoli, z sykiem i wypuszczając je z wyraźnym drżeniem. Mógłby przysiąc, że atmosfera wokół niego zrobiła się cieplejsza, dzięki rozlewającego się na piersi pieczeniu. Skupił się na nim, ale nie żeby je stłumić, ale świadomością wzmocnić każdy sygnał nadawany przez uszkodzoną łuseczkę. Zamknął pysk z cichym kłapnięciem i podjął się kolejnej próby.
Wyciągnął przed siebie przednie łapy, obniżając skutecznie przednią część ciała i odepchnął tylnymi, ryjąc szponami w ziemi, byle tylko wślizgnąć się w pobliże samicy. Dopaść do jej przedniej, niegdyś okaleczonej łapy, ale nie ugryźć, a polizać z miłością po jej grzbiecie.
Legł przed nią, zupełnie bezbronnie, odsłaniając swój grzbiet, oczekując jej względów i przełamania, którego jak założył, ta biedna smoczyca potrzebowała. Wszystkie grzebienie ułożyły się łagodnie na szyi, a kiedy nie były napięte, sprawiały wrażenie kruchych i podatnych na uszkodzenia.

// więc bawimy się w sado-maso xD?

: 20 kwie 2017, 19:21
autor: Zmierzch Gwiazd
Ziemista zmrużyła oczy. Czy to są jakieś wygłupy? Jeszcze nigdy nie spotkała się z tak opornym smokiem. Czy morski nie rozumie, że północna wcale nie chce tego, o czym on myśli? Najwyraźniej nie.
Wpatrywała się w niego swoimi szmaragdowymi ślepiami jakby chciała przez to powiedzieć "Idź już sobie". Pilnowała go, aby nie zrobił względem niej czegoś głupiego. Jeszcze by tego brakowało, żeby miała go na łbie przez cały czas tylko dlatego, że zrobi coś dziwnego. Oby tylko nie pociekła krew, jego lub jej.
Zareagowała natychmiast, gdy tylko zauważyła jego kolejny ruch. Co on chciał tym razem zrobić? Nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Przeniosła swój ciężar ciała na lewą stronę, po czym podniosła prawą, okaleczoną łapę w górę, aby nie zdążył jej dotknąć, a jedynie legnąć przed nią. Po raz kolejny z jej gardła wydobył się warkot. Ta cała dziecinada zaczynała ją denerwować i to bardzo.

: 20 kwie 2017, 20:13
autor: Samiec
// dotychczas siedziała, więc przyjmuję, że robi to nadal

Do czego zmierzała ta samica? Wykonywała wciąż po jednym, drobnym ruchu, co więcej teraz nawet się nie odsunęła. Przejechał językiem po powietrzu, zawiedziony, że nie dane mu było przypomnieć sobie smaku jej palców. Leżał tak blisko, ale wciąż nie mógł zaznać miękkości i temperatury jej futra, chociaż jego ciepło niemal emanowało na jego łuski. Gdyby zbliżył się jeszcze kawałeczek, może miałby szansę, w końcu wciąż siedziała, a jego ruch byłby krótki, niemal niezauważalny.
Uniosła łapę, odsłaniając mu kawałek ciała, który wcześniej, nieświadomie broniła. To niedostępne dla innych, wrażliwe. Towarzyszący temu warkot przestał mieć znaczenie ostrzegawcze, spływał na jego wyczulone grzebienie i na nich, przekształcał się w podniecony pomruk. Samiec wbił szpony w grunt na którym się opierał i odepchnął w stronę smoczycy, żeby zbliżyć do niej swój łeb. Przejechanie klatką po szorstkiej ziemi, może nie było przyjemne, ale mogło zostać zrekompensowane uderzenie serca później, kiedy Samiec miał sposobność na realizację swojego zamysłu. Nim zdołała unieść zad, czy choćby rozprostować tylne łapy, przysunął łeb w pobliże jej brzucha, by tam, w miejscu bardziej intymnym, zupełnie nieszkodliwie wgryźć się w jej futro.

: 02 maja 2017, 0:27
autor: Zmierzch Gwiazd
Nie zdążyła zareagować na czas. Morski wgryzł się nieprzyjemnie w jej śnieżnobiałe futro zanim w ogóle ruszyła łapami. Nie było to zdecydowanie zbyt przyjemne uczucie. Opoka jednak nie zamierzała czekać na rozwój wypadków, kiedy samiec posunie się jeszcze dalej. Wyprostowała łapy i odskoczyła jakiś ogon w tył, co poskutkowało wyrwaniem części z jej mięciutkiego futerka. Spojrzała na sierść która pozostała w pysku smoka, który nie chciał zdradzić swojego imienia.
Jej źrenice zwęziły się co sugerowało, że teraz żarty się skończyły. Podbiegła szybko do morskiego smoka kładąc swoją lewą łapę na jego głowie tak, że mały palec był tuż koło jego oka. Natomiast drugą łapą, tą okaleczoną położyła u podstawy jego szyji. Przycisnęła go mocno do ziemi. Dodatkowo, jej ogon powędrował ku jego przednim kończynom, owijając się wokół nich. Teraz, samiec nie mógł jej nic zrobić, o ile Opoka nie poluzuje uchwytu. Przeniosła ciężar ciała na przednie łapy jeszcze bardziej dociskając smoka do ziemi. Schyliła się i po raz kolejny ryknęła przeszywająco prosto w jego pysk. Teraz, zdecydowanie już przegiął.
– Co to miało być ?! – Warknęła.

: 09 maja 2017, 2:01
autor: Piórko Nadziei
Piórko Nadziei nagle poczuł w swoim umyśle, a może to było raczej w sercu, coś jakby przeczucie. Jego ukochana jest w ciężkim położeniu? A może jej coś grozi? Nie potrafił tego odczytać. Nie wzywała go, a jednak czuł, że powinien czym prędzej tam lecieć. Nie był akurat na polowaniu. Szkolił jedynie gryfa. Zerwał się, wybiegając z jaskini i z wyskoku wzbił się w powietrze lecąc nad Czarny Staw. Gdy był już blisko i okrążał wysoko to miejsce, gdzie była Opoka, zauważył znanego mu smoka, którego w myślach nazywał kłamcą, gdyż nie wierzył, że nie pamięta swojego imienia.
Widok który Piórko ujrzał był niecodzienny. Opoka najwyraźniej zdenerwowana, przyciskała do ziemi tego smoka o nieznanym mu imieniu. Zniżył lot, zrobił jeszcze jedno okrążenie i miękko wylądował.
– Witaj moja miła. Co tutaj robicie? Czyyyy... ten smok ci się narzuca? Zaatakował cię?–
Piórko był trochę zaniepokojony. W końcu przywiodło go tutaj złe przeczucie. Patrzył na oboje smoków z oczekiwaniem na wyjaśnienia.

: 09 maja 2017, 10:29
autor: Samiec
Po raz kolejny smutna scena. Gdy zdawało się już, że dojdzie do czegoś więcej, nim Undaria dopuściła do siebie szczerość, zjawił się kolejny smok, nieproszony przez nikogo bohater, który zniszczył całe napięcie.
Samiec zacisnął zęby, ledwie tknięty tym, że leży przygnieciony do ziemi przez samicę. Przywykł już, że na nim leżały, nawet jeśli rzadko wiązało się z tym coś jeszcze. Wątpił, że była to jedynie kwestia jego gładkiej łuski. Może po prostu wyczuwały, że da się zdominować, więc korzystały, mogąc w ten sposób podbudować swoje ego? A może reagowały gwałtownie, ponieważ się bały? Skoro tak, dlaczego zielona nie zaatakowała, dlaczego nie wbiła ostrzegawczo szponów albo nie rozerwała mu grzebieni. Czy oprócz wypluwania dźwięków nie potrafiła nic więcej?
Chciał wiedzieć dlaczego tak tłumiła agresję albo zobaczyć, jak zachowa się, kiedy zostanie przekroczona jej ostateczna, święta granica. Powoli zbliżał się do odkrycia, ale ognisty musiał wszystko zaprzepaścić.
Samiec spróbował wypluć sierść, ale przykleiła mu się do podniebienia. Co za obrzydliwy żart Przestrzeni.
Chciałem tylko...– Na szczęście obecny Błyszczący, poza tym że dał się ponieść zagadkowej emocji, nie kontrastował wiele z poznanym przez ognistego Koralem, dzięki czemu zmieszanie ich, w miarę konsekwentne i wiarygodne, nie wydawało się aż takie trudne. W prawdzie Błyszczący nie był tchórzem i choć w wypowiedziach zachowywał łagodność, agresję innych przyjmował z większym dystansem niż Koral, ale pojawienie się obcego smoka mogło słusznie wyprowadzić ich obu z równowagi.
Zllaaa-aapewnić yej– gdyby miał wolną przednią łapę, zapewne pomógłby sobie, zamiast walczyć językiem z tym białym mchem –Trochę... eh... um... przyjemności– zadrżał pod łapami samicy, jakby dopiero teraz zorientował się, że może nie powinien.
Chyba nie wyszło– dorzucił ciszej i sprawiając wrażenie zawstydzonego skulił się na tyle ile mógł, zwijając napięte wcześniej, czerwone grzebienie oraz wbijając wzrok w łapy nowo przybyłego.

: 04 cze 2017, 0:15
autor: Zmierzch Gwiazd
Przez dłuższy moment nie odpowiadała na pytanie ukochanego, aż w końcu puściła morskiego samca i cofnęła się o parę kroków w tył. Zbliżyła się do Piórka z smutnymi oczami ciągle pilnując wzrokiem nieznajomego jej z imienia smoka. Nie wiedziała co on sobie wyobrażał, nie chciała wiedzieć z chciała dać mu szansę a on tak ją potraktował. Najwyraźniej pomyliła się co do niego, nie był warty przebaczenia, nie zasługiwał na nie.
– W pewnym sensie tak. – odpowiedziała po czym spojrzała się na ubytek futra, jednak nie trwało to długo bowiem już sekundę później wróciła wzrokiem do morskiego.
Zmrużyła oczy i zawarczała głośno w jego kierunku gdy tylko usłyszała jego słowa. W taki sposób chciał jej zapewnić jakąś przyjemność? Skąd on w ogóle wpadł na taki pomysł, przecież nie prosiła go o to, nie dawała mu jakiejkolwiek nadziei czy nawet szansy na jakąkolwiek przyjemność. To była zwykła rozmowa, źle zinterpretowana.
– Przyjemność? Nie prosiłam cię o to, to co chciałeś zrobić całkowicie odbiegało od tego, nawet jeżeli miałeś dobre zamiary. Czego ty ode mnie chcesz? Dlaczego tak się na mnie uwziąłeś, kiedyś i dzisiaj? Co ja ci zrobiłam?

: 10 cze 2017, 19:05
autor: Samiec
Ciekaw był na jakich zasadach działał umysł Undarii. Z całą pewnością Samiec nie zaimponował jej, bo i nie dążył do tego, ale też nie rozjuszył na tyle by podzieliła się z nim swoim gniewem. Ten wniosek już przerobił i choć nadal wydawał mu się niezrozumiały, dopiero słysząc jej dziwnie rozpaczliwe pytania, zorientował się, że nie przyjrzał się innemu, równie istotnemu aspektowi jej charakteru. Może nie wszystkie Undarie były naiwne, tylko właśnie ona, ta trawiastofutra płeć żeńska nosiła się z tą cechą tak intensywnie. Zgodnie ze swoją zasadą, nie zamierzał zignorować jej dociekań i choć niechętnie udzielał odpowiedzi, zawsze analizował wszystkie pytajniki, dopóki ich nie pojął.
Najwyraźniej Undaria sądziła, że Samiec potrzebował powodu, aby przybierać dany zestaw zachowań. W pewnym sensie tak było, bo w końcu ciekawość też można uznać za doskonały powód, ale gdyby miał doszukać się w smoczycy cechy, która sprawiła że to właśnie ją zdecydował się dręczyć, wcale by takiej nie znalazł. Każde intensywne doświadczenie postrzegał jako pozytywne i to jaką opinię tym sobie wyrabiał nie miało żadnego znaczenia.
Podniósł się powoli, korzystając z tego, że znów jest wolny i nim spojrzał pytająco na przewodniczkę, wytarł język o swoją przednią łapę. Łuski miał tak płaskie i gładkie, że futro ledwie się o nie zaczepiło, ale ostatecznie tyle wystarczyło aby mógł mówić. Jak im wygodnie z takimi dodatkami? –Rozmawiałaś ze mną– stwierdził znów spokojnie, jakby nic nie robił sobie z obecności jej potencjalnie groźnego partnera. Chętnie zostałby tu dłużej, wymienił się z nią bardziej wartościowymi poglądami, ale nie zamierzał o to walczyć. W towarzystwie więcej niż jednego smoka, tracił pewność i czuł się przytłoczony. Mimo jej tonu wciąż wydawał się nie widzieć nic złego w tym co się wydarzyło, jakby zupełnie tego nie rozumiał. Dlaczego nie zamierzała docenić prób drugiego smoka?
Było to jednak wszystko. Nie zamierzał się żegnać, ponieważ nigdy tego nie robił, po prostu odwrócił się i wskoczył do Wody, żeby już niewidocznie dla nich móc sobie odpłynąć.

: 17 cze 2017, 21:33
autor: Dymiące Zgliszcza
I oto zjawił się Tiernan, znów w miejscu, w którym nigdy nie był. I znów w pobliżu ohydnej wody, ble! Co prawda, samczyk nieco wyrósł z chorobliwego obrzydzenia do kąpieli, ale wciąż czuł niechęć, kiedy wchodził do stawu, by przepłynąć się kawałek, zmyć z siebie pył drogi. Przyszedł tu piechotą, co było dziwne, bo zwykle latał. Ale cóż, nie zawsze miał energię na podniebne akrobacje.
Wyczołgał się na brzeg, otrząsnął niczym wilk i stęknął, żałując, ze nie umie się magicznie osuszyć. Czuł wilgoć, spływającą po jego pięknym futrze i zamieniającą je w strączkowaty bałagan. Miał jeszcze trochę czasu nim przyjdzie Wodny Adept, który, jak Tiernan miał nadzieję, nauczy go conieco o polowaniu.
Przez chwilę słońce grzało ciało Adepta, Tiernan wręcz czuł parę, unosząca się z niego. Samo schnięcie było przyjemne, bo przynosiło trochę ochłody w tych strasznych dniach upałów. W takich momentach nienawidził swego futra.
Spojrzał na słońce, uświadamiając sobie, że czas płynie, a Wodnego Adepta jeszcze nie ma. A może to Tiernan przybył za wcześnie?

: 17 cze 2017, 21:49
autor: Szlachetny Nurt
Nie spieszyło mu się, może to źle? Nie lubił pośpiechu, sam też nie miał nic przeciwko czekaniu na kogoś, ale nie wszyscy są tak cierpliwi jak on. Przyśpieszył więc nieco i po chwili był już nad Czarnym Stawem, było to idealne miejsce do nauki umiejętności łowieckich, pełno krzaków i drzew, no i sam staw dzięki któremu można zmyć z siebie kamuflaż. Rozejrzał się i dostrzegł cienistego adepta, który jak widać czekał już na niego. Cieszył się, że będzie mógł wreszcie kogoś czegoś nauczyć, szczególnie umiejętności łowieckich. Ostatnio bardzo mu się nudziło, a tak będzie mieć jakieś zajęcie, no i Tiernan podszkoli się trochę w łowiectwie.
Witaj, wybacz że się trochę spóźniłem... No to co, zaczynamy? Czego chciałbyś się nauczyć, śledzenia, skradania, kamuflażu? To ostatnie lubię najbardziej! – Powiedział do cienistego adepta. W sumie to był gotowy na nauczanie każdej z tych umiejętności, w końcu jego własna mistrzyni bardzo dobrze wszystko mu pokazała. Ahh, jeszcze niedawno to Złocisty ukrywał się przed dzikami i plótł siatki z trawy, a teraz to właśnie on będzie tego uczył kogoś innego.

: 17 cze 2017, 22:09
autor: Dymiące Zgliszcza
Tiernan uśmiechnął się promiennie na widok łuskowatego smoka, przyglądając mu się z bliska. Wodny był od niego większy, ale miał przyjazny pysk i Tiernan nie mógł się doczekać, aż będzie się mógł czegoś nauczyć. Nie to, że mu się śpieszyło do mordowania sarenek, ale polowanie samo w sobie go pociągało. Nigdy nie wiadomo, co cię czeka na łowach.
Odchrząknął i otrząsnął się jeszcze raz, sprysujac ostatnie kropeki wody na trawę.
Jeżeli to Twoja ulubiona umiejętność... to może kamuflaż? – odpowiedział ochoczo, choć nie miał bladego pojęcia, co może to pojęcie w sobie zawierać. Czy będzie musiał przywiązać sobie patyki do głowy i udawać drzewo? Parsknął cicho na samą myśl.
I nie spóźniłeś się, to ja przyszedłem wcześniej – dodał grzecznie. Uprzejmość jest cnotą.

: 17 cze 2017, 22:36
autor: Szlachetny Nurt
No i padło na kamuflaż, uśmiechnął się mimowolnie i pomyślał od czego by tu zacząć. Przypomniał sobie jak to wyglądało wszystko w jego przypadku. Chyba najlepiej zacząć po prostu od teorii... może i nie jest to najciekawsza część nauki, ale z pewnością bardzo przydatna. Potem będzie można przejść do siatki, oby Tiernan polubił to bardziej niż on sam na początku.
– Jeżeli chodzi o Kamuflaż to najpierw trochę teorii, nie ma sensu od razu iść na żywioł. No więc zacznijmy od takiego wprowadzenia do nauki. Kamuflaż to umiejętność dzięki której może stać się jednością z otoczeniem, żeby jak najbardziej przypominać teren w którym jesteśmy. Przydaję się na polowaniu, czy po prostu wtedy gdy chcemy się ukryć. Do tego wszystkiego używa się różnych elementów otoczenia jak chociażby liście. No to załóżmy, że znajdujesz się w jakimś lesie i chcesz się ukryć za pomocą kamuflażu, co robisz? Wiesz, najlepiej na początku trochę pomyśleć, bo potem lepiej zapamiętuje się resztę. Sam o tym dobrze wiem! – Powiedział do cienistego adepta, a potem usiadł i czekał na to cóż to on wymyśli.

: 17 cze 2017, 22:44
autor: Dymiące Zgliszcza
Czyli jednak trzeba przyczepiać sobie gałęzie do głowy... Tiernan pokręcił łbem, słuchając Adepta, zapewnie łowiectwa, z lekkim niedowierzaniem. Złoty wyglądał na pasjonata.
Myślę, że... – zaczął niezręcznie, po czym wziął sobie do serca wskazówkę i pomyślał chwilę. Las. Drzewa. Szyszki. Ale jak to wszystko powkładac na siebie? Pysk Cienistego wykrzywił się w lekkim obrzydzeni, gdy możliwe rozwiązanie przyszło mu na myśl.
Może wytarzałbym sie w błocie, jakkolwiek ohydnie to brzmi. – Zaśmiał się nieco niezręcznie i podrapał po szyi. – Potem do lepkiego ciała poprzyklejałbym jakieś szyszki, liście, żeby wyglądać jak poszycie. Może przytwierdziłbym sobie... – Tu przełknął ślinę, czekając na śmiech towarzysza. – Gałęzie do głowy? – Odpowiedź zabrzmiała jak pytanie, bo Tiernan nie był pewien niczego.
Na pewno nie chciałbym też pachnieć jak smok, bo zwierzęta to wyczuwają. Raz borsuk przede mną uciekł, choć mnie nie widział, czyli musiał mnie wyczuć. Chyba, że po prostu wołały go jakieś borsucze interesy... – I... znowu paplał.