OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
// samodzieelkaaa innyyy czaaassMistyczna dzisiaj przyleciała nad Czarny Staw tylko po to by pod szlifować umiejętności magii precyzyjnej. Wylądowała i przystąpiła do działania. Najpierw skupiła się na szukaniu maddary w sobie. Usiadła na ziemi i delikatnie wyciszyła – Najpierw myśli, potem otaczające ją dźwięki przestały zaprzątać jej umysł, po tym dochodziły również zapachy a na koniec całe ciało zdawało podryfować gdzieś daleko, daleko w eter. Po chwili poczuła niesamowicie przyjemne ciepło, które skumulowało się najpierw w jej sercu i zaczęło podążać w dół, rozdmuchując się na całą powierzchnie brzucha. Powoli wdarł się w każdy zakątek jej ciała. Czuła się odprężona i wyciszona. Może przystąpić do ćwiczeń. Zaczęła od najprostszych rzeczy – Wyobraziła sobie kulę. Niezbyt dużą, o jakiś szpon mniejszą od smoczego łba. Miała być stworzona z materiału podobnego do skały, wypełniona w środku lepką, i drażniącą nozdrza smrodem substancją. Nie miała idealnie okrągłego kształtu, była raczej pofałdowana i nieregularna, no i oczywiście gorąca, bardzo gorąca. Miała czarny jak ciemność kolor z białymi plamami porozrzucanymi losowo na jej powierzchni. Oprócz tego smoczyca chciała by smak był równie obrzydliwy co zapach. Kula powinna pojawić się około dwóch ogonów przed nią i w tamtym miejscu lewitować. Nadała jej jeszcze odpowiednią masę – miała być ciężka jak dosyć spory głaz i gdy była gotowa ze swoim tworem tchnęła w niego maddarę. Wydobyła ją ze swojego wnętrza do miejsca w którym miał się on zmaterializować. Teraz postanowiła że poruszy tę kulę. Skupiła się na niej ponownie, zanurzyła się w swej wyobraźni. Wróciła do kuli, do jej temperatury, kształtu, wielkości, ciężaru, faktury, tak aby nie rozproszyć swojego tworu. Musiała być bardzo spokojna by go nie zniszczyć. Wyciągnęła lewą przednią łapę do góry, by była na wysokości jej tworu po czym powoli opuściła ją w dół aż do ziemi. Chciała zobrazować sobie ruch i prędkość z jaką położy swoją kule na ziemi. Zrobiła to bardzo powoli po czym tchnęła maddare. Usłyszała i poczuła jak cząstki maddary z jej tworu uderzają o ziemie. Dobrze, kula opadłą. Teraz za pomocą tej samej łapy wyciągniętej poziomo na linii jej barków, zrobiła obrót o 180 stopni, delikatnie i powoli by sprawić że kula tocząc się, zatoczy koło wokół niej. Znów przelała maddare i słuchała w pełnym skupieniu jak kula toczy się wokół niej. Oczywiście w bezpiecznej odległości. Było dobrze! Porzuciła już ten twór i przystąpiła do kolejnego. W jej wyobraźni pojawiła się mała jak głowa pisklęcia i lekka jak piórko chmura. Miała być długości ciała smoczycy, o nieregularnych brzegach, ciepła w dotyku. Chciała by pachniała i smakowała deszczem, barwę miała białą a w dotyku miała być gładka – żadnej chropowatości. Twór miał zmaterializować się jakieś dwa szpony przed nią. Przelała maddare z wnętrza i tchnęła ją w wyobrażenie. Poczuła jak stworzyła się przed nią! Szkoda że nie mogła jej zobaczyć!

















