Strona 22 z 32

: 28 gru 2019, 20:55
autor: Posępny Czerep

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Smoczyca miała ostatnio bardzo mało czasu, a bardzo dużo roboty. Do tego ta zimowa senność... Dlatego więc na wezwanie odpowiedziała jedynie podając miejsce i skrytkę, w której postanowiła schować mięso dla kompana jakiegoś smoka ze Stada Wody. Wykopała więc niewielki dołek na Łące, zostawiła tam dwa upolowane zaskrońce i odleciała, chwilę jeszcze krążąc w powietrzu Przy Skale, czekając na potwierdzenie, że zwierzę znalazło swój pokarm.

: 28 gru 2019, 21:05
autor: Wijąca Łuska
Polowanie w tutejszych rejonach ujmując to wielce ostrożnie nie szło im doskonale. Absolem nie wiedział co robić, kiedy jego skunks co raz mocniej gryzł, by zaraz kąsać słabiej, z widocznego osłabienia. Wijąca nie była najlepszym opiekunem, choć z całego swego pokrętnego serca kochała Żaberzwłoka – nie potrafiła zaradzić na własną nieporęczność, niezdolność zapewnienia dobrobytu. Zima ich nie oszczędzała, a nowe miejsce, pełne odmiennych zasad, nie ułatwiało zwyczajnego przeżycia.
Zrozpaczona Wija zaczęła się skarżyć jakiemuś wyraźnie zirytowanemu jej gadką smokowi, który chcąc jej zbyć podał jej jedynie imię jednej z tutejszych myśliwych, która mogłaby nakarmić jej zwierzątko.
Po porozumieniu Absolem zaniosła połzdechłe śmierdzidełko, które nawet słaniając się ze zmęczenia spoglądało na nią gniewnie błyszczącym okiem. Natychmiast znalazła porzucone truchełka i dała znać Perspektywie, której cień chyba nawet dostrzegła na nieboskłonie – bo smok w tej samej chwili, w której dostała mentalną wiadomość, złożył skrzydła i zniknął za horyzontem.
Postawiła na ziemi skunksa, który ledwo stawić mógł dwa kroki do podstawionego mu mięska.
Żaberzwłok miał jednak wielką wolę przeżycia – gdy poczuł ofiarę dopadł do niej ostatkiem energii i rozerwał cienką wężową skórkę, by jak prawdziwy smok zacząć się pożywiać. Natentychmiast pożarł mięsa z zaskrońców i zapadł w sen ze zmęczenia i obżarstwa usnuty.
Wielki wąż zwinął się wokół niego w spirale, chroniąc go swoim ciałem przed zimnem i niebezpieczeństwem, samemu łajając się wełbie za swą nieodpowiedzialność.

: 06 sty 2020, 9:11
autor: Szara Rzeczywistość
Kolejny chłodny dzień, który dopiero co się zaczynał. Długie noce nie ułatwiały polowań jednak Godny akurat nawykł do ciemnych wycieczek w las na swoich terenach. Teraz gdy złoty pysk oświetlał już tereny, łowca mógł uznać swoje polowanie za zakończone. Wędrując spokojnie przy terenach wspólnych postanowił w końcu udać się na łąkę. Wyciągnął z pełnego tobołka fajkę i zapchał ją podsuszonymi ziołami. Usiadł przy skale i zaczął spokojnie palić, obserwując okolicę. W sumie nie spodziewał się gości o tak wczesnej porze.

: 06 sty 2020, 9:20
autor: Eskalacja Konfliktu
Nie mogła spać, noż nie mogła. Wcześniej zadowalały ją spacery po górach w towarzystwie nowej kompanki, która znała drogę na pamięć, teraz jednak to nie wystarczało. Chyba zaczęła szukać sobie towarzystwa. Nieudane ostatnie łowy tylko ją rozsierdziły. Bo jej miałoby się coś nie udawać? Chociaż nie miała nigdy wcześniej problemów? Niedoczekanie...
Kroczyła przed Vhesirą, która zbierała na siebie zimny wiatr i śnieg. Demonica wytworzyła półprzezroczystą bańkę wokół siebie i częściowo Eurith, miała ona na celu wsysać zimne powietrze oraz wirujące płatki śniegu. Wyczuwszy ostry zapach palonego zioła, wojowniczka doskonale wiedziała z kim ma do czynienia. To chyba dobrze? A może powinna go zostawić w spokoju? Serce nie sługa, dudniło jak kopyta stada koni mknących przez równinę. Tylko w tych ciemnościach nie widziała za dużo.

: 06 sty 2020, 11:01
autor: Szara Rzeczywistość
Godny ostatnio częściej funkcjonował nocami dlatego tez ciężko było się z nim spotkać. Poza tym Eurith ostatnimi czasy była wyraźniej zajęta, ale i łowca nie był wcale lepszy. Tęsknił za nią i brakowało mu tego uczucia otwierania się jej kiedy była przy nim. Zmieniał się, nadal. Doroślał i to nie tylko charkterem, ale i jego wygląd nieco zmężniał. Jego wątłe ciało nadal było smukłe, ale jednak stwardniało pod wpływem mięśni, jego ślepia bystrzej patrzyły na świat. Czy to szczyt tego co mógł osiągnąć? Nie, zdecydowanie nie. Starał się jednak dążyć do szczytu swoich możliwości. Nie tylko umiejętności się rozwijały, ale i pogląd na świat. Uczucia nadal były ważne, ale z wiekiem należało je stonować.
Teraz akurat siedział samotnie, starając się zapomnieć o brzemieniu, które Trzęsienie niedługo zarzuci mu na barki... a im bliżej do tego obowiązku tym coraz więcej nieprzyjemnych informacji docierało do jego uszu.
Usłyszał skrzypienie śniegu dopiero kiedy samica była bliżej niż dwa ogony. Przez chwilę przestał dmuchać fajką. Spojrzał przez dym i wreszcie zobaczył któż postanowił go odwiedzić.
Ukochana! Jak miło Cie spotkać w tak zimny poranek.
Zabawne jak szybko jego ponura kontemplacja uciekła kiedy ją zobaczył. Przygasił fajkę śniegiem, schował ja szybko do tobołka i rozgonił dym. W tym czasie samica akurat się zbliżyła. Samiec wpatrzony w partnerkę na początku w ogóle nie zauważył demona zaraz za nią. Dopiero kiedy wstał i wyszedł jej na przeciw i objął ją swoją długą szyją.
Oh, nowy kompan. Gratuluję, skarbie!
Zaśmiał się krótko, ale nie cofnął się jeszcze. Potrzebował nieco więcej czułości i dlatego jej nie puścił.
Na pewno nie łatwo było ją okiełznać. Co poza tym u Ciebie? Mam nadzieję, że sprawa z piastunem nieco się... uspokoiła
Kiedy już jego płuca się oczyściły, zaczął ją dokładnie smakować. Chcąc znów ' utonąć ' w zapachu jej ciała.

: 06 sty 2020, 16:51
autor: Eskalacja Konfliktu
Żołądek podszedł jej do gardła. I nie dlatego, że Godny wziął ją z zaskoczenia. To reakcja nowej kompanki przeraziła wojowniczkę. Vhesira od razu gwałtownie się zerwała na równe nogi, rozglądając za zagrożeniem. Maddara zawibrowała w powietrzu, niemalże było to słychać.
Czekaj! – warknęła na partnera, odskakując od niego jak oparzona zanim ten zdołał do niej mocno przywrzeć.
Syknęła cicho kiedy poczuła nieprzyjemne mrowienie z tyłu głowy. Tym odskokiem częściowo przyjęła na siebie powstający twór demona. Mało rzeczy przerażało Eurith, a wizja utraty partnera na rzecz rozsierdzonej kompanki było jedną z nich. Odwróciła się w kierunku Vhesiry, która wydała z siebie jedynie niezadowolone mruknięcie. Ciemny dym unosił się z jej pyska. Jak z fajki Godnego, tylko kompanka zdecydowanie nie paliła zioła.
Na sto turzych odchodów, Godny... – spojrzała na niego, jakby był niemądry. – Jako łowca wiesz jakie niebezpieczne są demony. Jestem z nią drugi dzień, nie znosi gdy ktoś się do niej zbliża. Nie rób tak więcej. – Poprosiła, patrząc na niego inaczej niż zwykle. Czy to strach dostrzegł w jej oczach?
Vhesira patrzała na samca spod byka. Jakby rozprawiała sama ze sobą na ile różnych sposobów może go wypatroszyć. Nie mogła dotknąć smoków Plagi i ich potomstwa, ale ten tutaj taki nie był. Dlaczego więc miała mu pozwalać na więcej? Łypała to na wojowniczkę, to na błękitnołuskiego, wyraźnie niezadowolona.
Co? A czemu by miała? – spytała zdziwiona, że w ogóle wraca do tematu Burdiga. – Nic się nie da z tym zrobić, trzeba poczekać aż sam się potknie i go coś zeżre w lesie, albo zleci z klifu. I nawet nie możemy go klepnąć w plecy na zachętę – skrzywiła się z niesmakiem.
Wolała jednak ten temat porzucić. Stała w bezpiecznej odległości od partnera, choć sama najchętniej by się na niego rzuciła – nawet jeżeli niekoniecznie było to po niej widać. Ustawiła się bardziej bokiem, wolała mieć na oku obie strony. Demonica wyglądała jakby zamierzała walczyć o swoją "pozycję" u boku smoczycy. Kto wie, może powinna? Tylko czy Godny by sobie poradził? Chyba powinien? Ech, nie, to głupie. Mniejsza.
Powinieneś przestać palić, jeszcze zgłupiejesz od tego – mruknęła, krzywiąc się na smród jaki roznosił.

: 06 sty 2020, 20:54
autor: Szara Rzeczywistość
Oh nagła reakcja demona była... dziwna. Godny wiedział jak to jest w więzi z inną istotą i mimo wszystko Burek nie był zbyt problematycznym kompanem. Nagłe uczucie maddary w powietrzu było ostrzeżeniem oczywiście, ale rzadko to przeszkadzało samcowi. Odsunęła się, więc i on zwinnie odskoczył w tył od razu stając w pozycji gotowości do walki. Zawarczał nie na Eurith oczywiście tylko na demona.
Gdyby Godny miał w gruczołach płynny ogień to i on zapewne mógłby zadymić teraz w złości, jednak on ział lodem.
To przez Ciebie. Przy Tobie jestem ślepy na zagrożenia.
Uśmiechnął się lekko, ale nie spuścił ze ślepi demona, który nadal wydawał się być wrogo nastawiony. Krótko spojrzał na nią i powoli zmienił pozycję.
No dobrze, w takim razie postaram się być bierny na Twoje dźwięki...– usiał zawijając ogon na przednie łapy i krótko się zaśmiał. Oczywiście czuł się na siłach pokonać demona, ale nie chciał drażnić nowego kompana jego partnerki.
Oczywiście dopóki ten Twój demon mnie powstrzymuje...
Dodał nieco ciszej patrząc na nią nieco łobuzerskim spojrzeniem. Znów spojrzał na demona i cicho westchnął. Wolałby kontakt cielesny, ale weźmie to co los mu dał. W końcu jednak się doczeka.
Zostawmy to.
Zdecydował w końcu mrużąc ślepia. Jego partnerka ewidentnie skrzywiła jego pogląd na temat przyjaciela z młodości, ale czy to spowoduje, że przy następnym spotkaniu potraktuje go jak wroga? No właśnie nie. Tak samo jak nie zamierzał walczyć o 'pozycję' przy boku Eurith. O tą akurat samiec się nie martwił, gdyż więź była zupełnie innym rodzajem połączenia, niż prawdziwe uczucia i miłość. Więź mogłaby zerwać w każdej chwili, ale uczuć nie byłaby w stanie tak po prostu się wyrzec.
Zanim rzucę, najpierw znajdziesz czas, żeby zapalić ze mną. Ten smród w pysku ma zupełnie inny smak...
Godny był przyzwyczajony w pewnej mierze do ziół które palił... ale im mocniejsze tym... bardziej działały i to na różne sposoby... Zależy oczywiście jaką mieszankę zastosować. Przez kilkanaście księżyców zrozumiał które mieszanki działają na które boleści... Teraz akurat palił taką, która po prostu dobrze smakowała, więc jego umysł nie był zaćmiony.

: 06 sty 2020, 21:04
autor: Eskalacja Konfliktu
Dobrze. – Odparła bez namyślenia. – Znaczy, niedobrze. – Poprawiła się.
Powinien się czuć przy niej bezpieczny bo prędzej by zginęła niż pozwoliła by ktokolwiek wyrządził mu krzywdę. Niezależnie od wszystkiego, w oczach samicy łowcy, uzdrowiciele i zwłaszcza piastuni niekoniecznie potrafili o siebie zadbać. Jak dotąd miała przed oczami tylko tych ze stada, którzy reprezentowali baranią, a nie drapieżną naturę. I ze wszystkich trzech tylko Sufrinah robiła to z klasą.
... dźwięki? – nie zrozumiała przekazu, naprawdę powoli zmieniała się w Raktę.
Podeszła bliżej demonicy. Powęszyła przy jej pysku ostrożnie, tamta zrobiła to samo. Wąchały swoje pyski, łapy, boki, nawet otarły się o siebie kilkakrotnie. Eurith potrzebowała wykonywać z nią ten rytuał nawet kilka razy dziennie, musiała dbać o delikatną, świeżą więź. Nikt nigdy jej nie mówił jak ciężkie było wychowanie kompana. Vhesira dalej była zdziczała, jedynie więź z wojowniczką ją powstrzymywała – a dzielone odczucia były nieco trudne do zahamowania.
Po tych czułościach była pewna, że może na nieco ją odwołać. Niech się prześpi, albo coś. Demonica rzuciła ostatnie, nieufne spojrzenie Ziemistemu nim zniknęła w mroku. Ale trzymała się blisko, to było pewne. Czasem pewnie i Eurith i Godny będą mogli słyszeć jej oddech czy kroki w oddali. O tej porze, wieczorami, nie było tutaj zbyt głośno.
Omal się nie zakrztusiła śliną kiedy usłyszała tę przedziwną propozycję.
Zapomnij – prychnęła, jakby zaproponował jej coś niestworzonego. W rzeczywistości, dla samicy właśnie tak było. – Prędzej ci się oddam na stadnej ceremonii. – Zakpiła pod nosem, choć nie do końca słyszalnie. Rzecz jasna nie miała tego na myśli, po prostu idea zapalenia zioła wydawała się jej równie abstrakcyjna co ten drugi, niemądry pomysł.
Podeszła bliżej siedzącego łowcy. Właściwie to nie podeszła, zaczęła się skradać. Nie robiła tego z pieczołowitością czy też w pełnym skupieniu, ot, miało to dla niej być zwykłą zabawą. Na wpół ugiętych łapach zbliżała się do samca, a później nawet go okrążała. Kłapnęła zębami przy jego zadzie, a o tylną lewą łapą potarła policzkiem. Mruczała co jakiś czas niczym agresywna puma, choć jej pogróżki były niezwykle czcze. Nie miała na celu go zaatakować.
Mówiłeś coś o wspólnym polowaniu, ostatnio? – przypomniała sobie, a na jej pysku wymalował się złowróżbny uśmieszek. – A czy będę mogła upolować ciebie?

: 06 sty 2020, 22:35
autor: Szara Rzeczywistość
Godny wiele rzeczy mógłby o sobie powiedzieć, ale nie czuł się słaby szczególnie jeśli chodziło o pojedynki z drapieżnikami. Wiedział wiele więcej niż Eurith w tej płaszczyźnie i nawet dziki demon nie miał dla niego tajemnic. A to, że uderzał słabiej od niej... Może i jednym ciosem nie byłby w stanie zabić, ale wcale nie musiał. Wystarczyłoby kilka mniejszych ran i odpowiednie unikanie ciosów...
No ale mniejsza o to. Przyjemnie wiedzieć, że jeśli będzie potrzebował Eurith to ta wspomoże go w walce z przeciwnościami. Dzikość? Godny przejawiał takie uczucia, ale również zmagał się z mrokiem w sobie. To wszystko było skomplikowane. I jeszcze jedno... Samica miała rację nie walcząc na arenach. Lepiej zachować swoje sztuczki dla siebie. Podczas walki można kogoś nieźle zaskoczyć.
Dźwięki ciała. Twoje poruszanie się... Twoje kołysanie zadu i spojrzenia. Są mocniejsze niż więź, która wiąże Cie z tym demonem.
Mówił to ciągle się uśmiechając i patrząc na to co czyni z demonem. Miało to pewien urok- to musiał przyznać. Kiedy odesłała kompana jego ślepia wręcz zabłysły. Nie potrzebował zachęty, ale nie rzucił się na nią dając jej wybór co zechce teraz zrobić.
Nigdy nie mów " nigdy ", ukochana...– wciąż się uśmiechał, a jego głos był nieco zalotny. Jego błony na łbie nieco się uniosły i wypiął pierś do przodu.
Patrzył jak pozoruje skradanie i pozostał bez ruchu śledząc ją jedynie ślepiami. W końcu znalazła się przy jego boku, a on cofnął swój ogon i odnalazł jej. Omotał go lekko i przytrzymał.
Wygiął się w jej stronę zarazem zablokowując jej dalsze krążenie. Oczywiście jeśli będzie chciała to mogła przejechać po jego korpusie i ' wyślizgnąć ' się z jego blokady. Podobnie ogon, chociaż ten trzymał zdecydowanie bardziej pewnie.
Owszem, mówiłem...
Mruknął krótko kiedy byli tak blisko siebie.
Jestem bardzo... smukły i waleczny. Nie wiem czy jesteś gotowa na to polowanie...– i ponownie mruknął pozwalając sobie wygiąć jeszcze mocniej łeb i polizać ją po pysku.

: 08 sty 2020, 13:34
autor: Eskalacja Konfliktu
"Dźwięki ciała"? Zamrugała kilkakrotnie. Czegoś takiego jeszcze nie słyszała. Zerknęła po sobie, a w szczególności na swoje tyły. Wydawało się jej zawsze, że to Rakta chodzi z gracją słonia, a Eurith wręcz przeciwnie. Może jednak Godny nie miał nic złego na myśli? Och tak, zdecydowanie zbyt często doszukiwała się we wszystkim drugiego dna. Potrząsnęła lekko głową dla ocucenia myśli.
"Zablokowana" zatrzymała się i zadarła pysk. Nie wyglądała na taką która utorowałaby sobie ciałem drogę, to były aspekty jej starszych sióstr. Wolała iść naokoło, kombinować. Drążyć. I o ile taka zabawa byłaby w normalnych warunkach ciekawa i zapewne zajmująca, tak jednak wspomnienia o polowaniach trochę jej popsuły nastrój. Wzdrygnęła się nieprzyjemnie, aż usiadła. Tak, nawet jej włączał się czasem ten wewnętrzny pisklak. Obrażona siedziała, patrząc na Godnego zazdrośnie. Nie mogła być dobra we wszystkim, ale dlaczego? Kto dyktował takie limity? Bogowie? Ach, pewnie tak. We wszystko się wtrącali. Nadąsana jak ropucha wpatrywała się w Godnego. A przecież w życiu się nie przyzna, że potrzebuje się czegoś nauczyć.
Miała ochotę go pobić, albo przytulić. Albo oba na raz! Denerwował ją. I jednocześnie nie. Ech, czy tak się zawsze czuje dorastająca samica?

: 08 sty 2020, 20:31
autor: Szara Rzeczywistość
Widział, że kompletnie go nie zrozumiała dlatego też krótko się uśmiechnął.
Chodzi mi i to, że Twoje ruchy i zachowanie mnie podnieca. To złe, ale pragnę cie ciągle...– jedno trzeba mu było przyznać. Był cholernie bezpośredni, a zmieszanie samicy było w jego mniemaniu bardziej urocze, niż mogła sobie wyobrażać.
Nikt nie jest doskonały, kto o tym mógł wiedzieć lepiej niż łowca, który potrafił być porywczy, ale zarazem zbyt wątły, żeby sprawić, iż inni będą respektowali jego wygląd. A jednak potrafił wytrzymać długie dziobanie i uciec z zemdlałym kompanem. Potrafił też zaatakować drapieżnika w taki sposób, żeby wykrwawił się powoli, ale finalnie i tak umierają pod jego łapami.
Powinien być dumny z siebie, ale wiedział, że czeka go jeszcze wiele pracy. To było podejście godne dorosłego smoka.
Co jest kochana?
Widział przecież, że coś było nie tak... Niemniej jednak jak miał się domyśleć o co chodzi, skoro ledwie musnęła temat łowiectwa. Może nie chciała polować z nim? Może się wstydziła? Skąd on to mógł wiedzieć?
Chodzi o polowanie?
I tylko tyle mógł z domysłu powiedzieć. Niemniej jak to Godny- miał wyobrażenie, że to jego wina i zrobił coś nieodpowiedniego.
Dał jej nawet znać o tym, gdyż powoli odplątał ich ogony, a następnie usiadł, więc samica mogła już swobodnie chodzić dookoła niego. Tą samicę było tak ciężko rozgryźć...[/b]

: 08 sty 2020, 23:48
autor: Eskalacja Konfliktu
Pragnął jej? To... chyba dobrze? Więc czemu twierdził inaczej? Gubiła się w tym wszystkim. Speszona posłała mu tylko głupkowaty uśmiech, ale przynajmniej się starała nie być skamieliną jak reszta jej stada. Trochę zejdzie nim ta skorupa odejdzie na dobre, o ile nic złego po drodze się nie wydarzy.
Nie zamierzała chodzić, nawet pomimo oswobodzenia. Przeciwnie. Drobiła niespokojnie przednimi łapami po ziemi, wierciła się. Na jego pytania i podejrzenia nadęła się jak żaba i pokręciła gwałtownie głową. Taak, bo akurat ci uwierzy. Ścisnęła pysk, a jej wargi uformowały niezwykle równą linię. Nie chciała o tym rozmawiać, po prostu nie potrafiła. Głód jednak ściskał ją za żołądek, i chociaż nie chciała jeszcze go wypełniać, tak jednak niepowodzenia ostatnio mocno się jej trzymały.
Samica sięgnęła lewą łapą do prawego ramienia, milcząc. Drapała się po nim lekko, ale ewidentnie było to z nerwów. Nie przejdzie jej to przez gardło, a głupio by samiec miał się bawić w zgadywanki. Spróbowała więc obejść temat i rzucić w niego śnieżką. Co prawda ostatni taki cios spowodował u nich niespodziewane zbliżenie, ale może na otwartej przestrzeni partner się na nią nie rzuci jak wygłodniałe zwierzę.

: 09 sty 2020, 5:10
autor: Szara Rzeczywistość
Wtedy partner nie był tak skupiony na niej. Wtedy też partner był nieco mniej... spostrzegawczy i mniej zwinny...
Jego ślepia błysnęły w momencie kiedy zobaczył, że jej łapa ląduje w śniegu, od razu przygotował się do zasłonięcia się. Był szybki co mogła docenić nawet Eurith... Gdyż mimo wszystko robił to też dla niej. Ciągle ćwiczył i ciągle się rozwijał. Wyciągnął łapę przed siebie i akurat prosto w nią trafiła nieduża śnieżka.
No, no... Mam nadzieję, że jak nie będzie śniegu to błotem już we mnie rzucać nie będziesz
Zażartował sobie opuszczając łapę i uśmiechając się do niej. Musiał się wysilić... Coś ją gryzło, czegoś chciała, ale nie potrafiła powiedzieć tego słowami. Rzucić? Nic z tych rzeczy. Samiec próbował najpierw rozwiązać problem partnerki a nie widzieć we wszystkim tylko uciechę cielesną. To nie tak powinno działać przecież.
Chodzi o polowanie, tak? Potrzebujesz mięsa? Może potrzebujesz rad? No dalej Eurith... Mnie możesz powiedzieć i poprosić o wszystko. Jesteś dla mnie najważniejsza i nie mogę patrzeć jak Cie coś tak gryzie...
W duchu był nieco rozbawiony tym jak wojowniczka potrafiła okazywać zmieszanie. Pomimo swojej groźnej postury była nadal samicą, która zwyczajnie potrzebowała czasem kogoś. Godny właśnie te potrzeby starał się zaspokajać. Czy nie właśnie o to chodzi w związku? Żyć obok i się wspierać kiedy jest się potrzebnym?

: 09 sty 2020, 12:04
autor: Eskalacja Konfliktu
Zafurkotała niczym upośledzony koń. Nie spodobało się jej to w jaki sposób Godny zatrzymał pocisk. Stawał się faktycznie z każdym dniem co raz lepiej wyszkolony. Wyczuwała to i bez próby testowania go. Na jego uwagę uśmiechnęła się półszyderczo:
Kupy też się nie brzydzę dotykać.
Czy to była obietnica? Oby nie, bo naprawdę tylko w ostateczności mogłaby się aż tak ubrudzić. Później ten zapach ciężko z siebie ściągać. Wolała już śmierdzieć wyflaczonymi zwłokami, jak to miało miejsce nim poznała samca. Później instynktownie zaczęła o siebie dbać, jakby jej organizm dopasował do siebie odpowiedniego partnera o którego i ona musiała się – w pewnym sensie – postarać.
Próby przemówienia do jej rozumu działały, ale zapewne nie tak jak on by tego sobie życzył. Burknęła krótko i świsnęła ogonem przy jego tylnych łapach, muskając nim skórę samca. I ten jeden minimalny dotyk wystarczył aby przekazać mu skrawki wspomnień w których na misjach nie raz kamuflaż nie wypalił (choć zwykle nie dlatego, że był źle nałożony, tylko za krótko trwał), albo o niezbyt owocnych polowaniach. Ze skradaniem nie miała problemów, z tropieniem zwierzyny też nie. I tak chodziła na polowania bardziej z obowiązku, musiała dorzucać swoje łupy do skarbca, jak wszyscy.
Po tych szczątkowych wspomnieniach znowu się naburmuszyła. Przecież mu nie powie wprost, niech sam się domyśli. Hę.

: 09 sty 2020, 20:37
autor: Szara Rzeczywistość
Widział jej reakcję i uśmiechnął się zaraz po tym jak opuścił łapę. Widziała, że ćwiczył. To dobrze.
Na jej słowa się skrzywił, gdyż dla niego było to normalne akurat, żeby czasami użyć łajna do zamaskowania swojego zapadu... Robił to jednak zawsze na obu barkach co było łatwiejsze do zmycia i za bardzo nie świnił niczego innego.... ale żeby na pysku? Aż tak zdesperowany nigdy nie był.
To dobrze... ale nie brudź łap jak nie musisz.
Czy widział różnicę w jej drobnych zmianach? Czuł przede wszystkim. Samica początkowo pachniała starą krwią. Teraz jednak czuł tylko zapach jej ciała. Jej toaleta zdecydowanie zmieniała jej zapach, nawet zmniejszył się zapach plagi i został ten... który wyczułby nawet po ciemku gdyby w jaskini były inne samice. Jej zapach był zwyczajnie szczególny i wyjątkowy. Podświadomie zawsze ją wąchał kiedy znajdowała się blisko.
A Godny? Raczej zawsze dbał o dokładne wyczyszczenie się no i poza tym lubił zimne kąpiele. Czasami pachniał spalonymi ziołami jednak ostatnio przeżuwał też miętę, żeby na wszelki wypadek Eurith nie czuła z jego pyska jedynie dymu z ziół. Teraz jednak akurat śmierdział paloną lawendą... Pytanie tylko czy samicy tak bardzo to przeszkadzało?
Teraz akurat musnęła go lekko i zobaczył wszystko jej ślepiami. To były urywki, ale nagłe samiec krótko sapnął kiedy się skończyły. Spojrzał na nią najpierw ze zdziwieniem, a potem się uśmiechnął.
Rozumiem...
Stwierdził zaczynając rozglądać się dookoła siebie. Nic tylko warstwa śniegu, zaspy. W sumie miejsce idealne do ćwiczenia, gdyż było piekielnie trudne do ukrywania się.
No dobrze kochana... To skoro tak... to może spróbujesz mi pokazać jakbyś się ukryła w takim terenie? Twoje barwy jak i duże... ładne ciało jest ciężkie do niezauważenia... A równiny to dość ciężki teren.

: 09 sty 2020, 21:32
autor: Eskalacja Konfliktu
Och, miała sobie nie brudzić łap...? Gdyby tylko wiedział w ilu flakach się taplała z samej przyjemności. Wszak po walce z ludźmi nie wchodziła do rzeki przez kilka księżyców. Kto wie, może gdyby nie urodziła się tego koloru, na stałe takie zachowania odbiłyby się na jej wyglądzie?
Do swądu ziół zdążyła już przywyknąć, co nie znaczy że akceptowała taki stan rzeczy. Przeciwnie – postanowiła dodatkowo narzekać w razie gdyby samiec to odebrał jako ciche przyzwolenie. Nie chciała wdychać tego tałatajstwa, starczy ze uzdrowiciele ją do tego zmuszali.
Oko jej zadrżało na to "duże". A co, bo on był mały, tak?! Jakoś byli łowcy i wojownicy jej szkoły poruszający się bezszelestnie, jednocześnie będący znacznie więksi od niej. Choćby rasowo. Sam zresztą był tak długi, że zwierzyna by dostrzegła z przodu jego głowę, a za sobą jego łapę! Cała się wewnętrznie zagotowała, nie rozumiała dlaczego akurat w ostatnim czasie odbierała wszystko aż tak negatywnie.
Potrząsnęła głową, musi się z tego wykaraskać. Wolała żadnemu uzdrowicielowi głowy czymś takim nie zawracać.
Emm... – rozejrzała się z nieco tępym wyrazem pyska. – Nie mam pojęcia. Śnieg po przyłożeniu do ciepłego ciała się roztopi. Błota nie ma, roślin nie ma. Zostaje pewnie tylko.. maddara. – Skrzywiła się okrutnie.

: 10 sty 2020, 5:32
autor: Szara Rzeczywistość
To fakt, nawet największy smok był w stanie się sprawnie ukryć jeśli wiedział jak. Kamuflaż dotyczył również każdej profesji... Trzeba było wiedzieć jednak jak go stworzyć i utrzymać. Można przecież również połączyć oba sposoby na ukrycie się, albo skupić się nie tylko na wyglądzie... po prostu liczyć na to, że zwierzyna się nie obróci. Sposobów zawsze jest kilka.
Oh, nie tylko. Poszukując błota masz je dookoła siebie. Lekko przekopać się przez śnieg i dotrzeć do ziemi. Zgarnij ją z odrobiną śniegu i ogrzej w łapie. Błoto otrzymasz już po chwili. Jeśli dobrze je rozprowadzisz to ono uchroni też śnieg przed natychmiastowym roztapianiem. Możesz również narzucić na błoto ściółkę, kawałki traw zaśnieżonych. Jeśli masz duży dystans do zwierzyny to możesz też dmuchnąć małym strumieniem, żeby stopić śnieg na większej powierzchni, żeby się wytarzać- chociaż jeśli to zrobisz w nocy lub kiedy jest ciemno to możesz zapomnieć o polowaniu... Możesz również użyć maddary, to fakt. Zmienić swoją barwę, ochłodzić łuskę i uczynić ją lepką dla śniegu. Ważne też jest to, żebyś ukryła zapach. Ciało w połączeniu ze śniegiem wzbija mocno zapach, dobrze w tym wszystkim znaleźć coś dzięki czemu twój zapach się zredukuje... no właśnie na przykład fekalia innych zwierząt. Musisz jednak uważać i na nie, gdyż jedynym dobrym wyborem jest łajno zawierające rośliny. Nie możesz obsmarować się odchodami drapieżnika i liczyć na to że zwierzyna będzie tolerowała jego obecność.
Opowiedział wyczerpująco czekając w sumie na jakąkolwiek jej reakcję.
Jakieś pytania?

: 10 sty 2020, 11:11
autor: Eskalacja Konfliktu
Najczęściej na zwiadach kamuflowała ich Frar. Czarodziejka jeszcze za czasów bycia łowcą miała w tym tak niesamowitą wprawę, że Eurith doceniała kunszt maddary. Z siostrą jeszcze nie miała okazji wędrować, dowie się tego nazajutrz. Khm.
Słuchała jego wywodu a przy ostatnich zdaniach się wyraźnie krzywiła. Ona tak tylko żartowała z tym łajnem, ale on mówił to ewidentnie na serio. I co, ona z nim, po tym jak on? Eww. Skrzywiła się z wyraźnym niesmakiem. Chwyciła trochę śniegu w łapę, od razu się z niej wysypał i częściowo stopił. Nie był to chyba najlepszy pomysł. Wizja uczenia się CZEGOKOLWIEK od KOGOKOLWIEK była po prostu straszna. Do tej pory jedyną naukę z innym smokiem jaką przeszła była walka, z Mahvran. Ona była dobrym nauczycielem, choć surowym. Prawdopodobnie przez to Eurith miała swego rodzaju uraz. Ciekawe czy Ilun odczuwał podobnie.
Czy dalej będziesz uważał że jestem podniecająca gdy przyjdę do ciebie wytarzana w kupie? – zapytała uroczo, uśmiech był jednak kwaśny. Pokręciła głową, odpowiadając niemo na jego pytanie. Pytań nie miała.

: 11 sty 2020, 7:46
autor: Szara Rzeczywistość
Robił co mógł, żeby jej pomóc, a ona słuchała. To zawsze jakiś plus. Jednak komentarz spowodował na jego pysku grymas.
Będziesz nawet jak będziesz miała sto księżyców, sama się obsrasz i będą po tobie łaziły pchły. O ile sam będę mógł w takim wieku liczyć na podniecenie... A teraz skup się i zapamiętaj.
Czy powiedział to byleby się odczepiła? No własnie nie. Zapewne z pchłami byłoby ciężko, ale cała reszta to raczej nic szczególnego dla łowcy, w końcu brodził w kupie czasami, haha. To miała być nauka do cholery.
W lesie jest prościej, dlatego polecam Ci tam przede wszystkim polować. Tam znajdziesz kamuflaż dookoła siebie. Ważna też jest szybkość nakładania i przejścia pomiędzy miejscem kamuflowania do zwierzyny. Przy Twoich barwach musisz bardzo dokładnie zadbać o łeb, żeby był cały w błocie. To samo z rogami i podbrzuszem. Nie pomiń niczego, nawet przy ślepiach. Czasowo może to zająć sporo, dlatego jeśli zamierzasz iść na wprost do zwierzyny to skup się na łbie i łapach, a resztę ciała po prostu trzymaj nisko i licz na szczęście. Jeśli istoty do których zamierzasz się skradać są bardziej statyczne... nigdzie nie idą to poświęć więcej czasu, wytarzaj się w mokrych liściach, ale też bez przesady bo to jest dość głośne. Jak zwykle... potrzebny jest trening. Poza tym nie narzucaj na siebie śniegu który po zaciśnięciu w łapie zaczyna kapać, inaczej zmyje z ciebie wszystko, a tego właśnie nie chcemy.
Przerwał na chwilę z lekkim grymasem. Czy ona go słuchała w ogóle? Starał się jej pomóc i nawet nie wymagał od niej ruchu tylko posłuchu. Jeśli wszystko dobrze zapamięta to przecież to jej pomoże w przyszłości.
Pytania?

: 12 sty 2020, 10:10
autor: Eskalacja Konfliktu
O... okej, tego niekoniecznie się spodziewała i niezbyt wiedziała co powiedzieć. Godny pewnie próbował być romantyczny, ale wyszło troszkę obrzydliwie, poza jej skalę akceptacji. Wykrzywiła pysk w głupkowatym uśmiechu aby zamaskować swoje zniesmaczenie. Fuj, ona by go nie dotknęła gdyby śmierdział kałem, fekaliami, czy czym innym. Od razu by go wysłała na kąpiel.
Starała się jednak skupić na jego słowach. Nauce. Khm. Uważała to za przykrą konieczność bo naprawdę sądziła, że w tym wieku takie nauki miała za sobą. Przecież ona to wiedziała, przynajmniej to o tym jak wyglądała i co powinna zamaskować. Nie chciała mu jednak umniejszać, więc po prostu spod przymrużonych powiek kiwnęła głową.
No, nie – mruknęła i się przeciągnęła. – Gadaniem niewiele się nauczę, daj mi coś z czym da się pracować.
Była wojownikiem, musiał jej wybaczyć podejście. Wolała lać po gębach przeciwników niż słuchać o tym jak się to robi. Tak samo było z innymi rzeczami, po prostu.

: 12 sty 2020, 12:10
autor: Szara Rzeczywistość
Romantyczny? Hah, może i dobrze, że tak to postrzegała... On zdecydowanie po prostu chciał zakończyć temat i go uciąć zanim się rozwinie. Bez sensu jest ciągnąc coś co mogło zwyczajnie zabijało jego chęć nauki Eurith czegoś pożytecznego.
Przykra konieczność nauki z partnerem. No co za biedna samica... musiała pokazać, że czegoś nie umie do końca zrobić. Wiedziała co powinna maskować, oh to się okaże za chwilę.
No to do dzieła. Powiedziałem Ci wszystko co powinnaś wiedzieć na temat kamuflowania się w takim otoczeniu. Pora spróbować.
Siedział już na zadzie, ale po jego słowach uderzył ogonem mocno o podłoże i zamiótł śnieg zza siebie. Zirytował się? Może i tak. W końcu każdy gdzieś miał granicę... Nawet najbardziej spokojny i zadowolony z życia smok... a Godny raczej nie był aż tak bardzo szczęśliwy ze swojego życia i ze swoich decyzji.