Strona 22 z 33
: 09 mar 2020, 22:03
autor: Berius
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Heh Sosna i futerko to dwa różne światy a jednak tak dobrze do siebie pasują. Patrzył na małą wojowniczkę i zaczął się zastanawiać.
Wiesz co powinnaś skupić się na konkretnej dziedzinie. Wyczuwam w tobie silną magię więc podejrzewam że powinnaś skupić się na Maddarze. Niech siła fizyczna będzie twoim dopełnieniem.
Odszedł kilka kroków do tyłu i ruchem łapy pokazał na siebie.
Spójrz na mnie. Wydawać by się mogło że jestem wojownikiem który bazuje na zręczności, i to prawda. Jednak mało smoków wie że w czasie walki używam też maddary by wyczuć kiedy nadchodzi atak magiczny a kiedy mogę atakować. Używałem też jej w walce z tobą.
Krwawy wojownik usiadł na ziemi i patrzył na futrzaną kulkę miał nadzieje że zrozumiała przekaz ale w razie czego jeszcze wyjaśnił dodatkowo.
Gdy używasz obu umiejętności na raz wyrównujesz je po połowie mocy. nie starasz się skupić na konkretnych rzeczach
Wojownik szponem wyrył w ziemi dwie równoległe kreski tej samej długości.
Jednak gdy skupiasz się na jednym możesz uzyskać moc równą tym dwóm połówkom.
Sprawnym ruchem zmazał jedną kreskę i postawił ją jako przedłużenie pierwszej.
Wtedy dopełniasz jeszcze mocniej nieco słabszą lecz nadalk istniejącą mocą drugiej umiejętności. razem masz moc większą niż te dwie połówki.
Do dwóch kresek dodał jeszcze kawałek nowej taki był sposób jego nauki.
Jeśli nauczysz się tego będziesz miała szanse mnie zaatakować i zranić. Gdy uznasz że jesteś gotowa i zrozumiałaś to wezwij mnie na pojedynek a ja zawsze się stawie
Na koniec obdarował jeszcze samiczkę ciepłym uśmiechem. Przez chwilę czuł się jak by był jej mistrzem mimo iż to były tylko rady odnośnie jej stylu walki. Ciekawe czy to właśnie tak to jest mić swojego prywatnego ucznia.
: 18 kwie 2020, 15:20
autor: Gasnący Wiciokrzew
// fabu po misji
Cóż, Lepka dobrnęła swojego. Szła tylko po to, aby odzyskać Błysk i... odzyskała, jakkolwiek podejrzany by nie był. Grunt, że żywy. A może to faktycznie okropne charaktery Ognia odbiły się na jej mentalności?
– Teraz już na spokojniej możemy porozmawiać. Wiesz, że nie zdążyłam powysyłać wiadomości, od razu wyruszyliśmy – uśmiechnęła się. Wolno bo wolno, ale ona i Żer w końcu nie mieli skrzydeł – A więc nikt nie zdążył się namartwić, poza mną. – parsknęła – Mówisz, że Mrok chciał ci pomóc? Znaczy, że... ci pomógł. Mówił coś jeszcze?
: 18 kwie 2020, 15:27
autor: Błysk Przeszłości
Zamącony z biegiem czasu, zbliżając się do domu, coraz bardziej rozluźniał się. Czuł się bezpieczniej, nie idąc samemu przez tereny niezbadane.
– To bardzo... miłe. A co z resztą? Na prawdę tylko wy, we dwoje, poszliście tylko po to, by mnie... "uratować"? – zapytał się cicho, z lekkim niedowierzaniem w głosie.
– Mówił, że miał zamieszanie w głowe i nie pamiętał, co się stało nim został wypuszczony z kryształu. Mówił normalnie, jak każdy z nas. On nie jest zły. On po prostu chce już normalnie żyć. Nie wie nawet do końca dlaczego zabijał. Domyślał się, że może to głód, ale... nie był pewny.
: 18 kwie 2020, 15:45
autor: Gasnący Wiciokrzew
– Ogniści okazali się stadem nienawistnym i niemądrym. – westchnęła ciężko, niepocieszona takim stanem rzeczy – Nie miałeś okazji zobaczyć, jak naskakują na mnie i na Żera. Ta Czarodziejka, którą też Mrok zabrał – spotkałam ją raz na naszych terenach, ale nie zdążyłam dobrze porozmawiać czy przedstawić warunków przyjęcia do stada, ale ta zdążyła dołączyć do walki dla Viliara – pokręciła łbem, lekko rozbawiona – a Sztorm ma za złe całej Ziemi, że istnieje, najwyraźniej. – złośliwe? Może, ale starość obejmowała Honi w dość typowej manierze. – Oni ruszyli za nią, wraz z Okiem, a ja i Żer rozdzieliliśmy się w lesie, aby upewnić się, że wrócisz żywy. Przepraszam za tamto kłamstwo z ziołami – spoważniała – Musieliśmy być ostrożni. – nadal nie mówiła całej prawdy, ale była już bliżej. – Sądzisz, że Mrokowi dałoby się pomóc stać się normalnym smokiem? Czy ten głód był nie do powstrzymania?
: 18 kwie 2020, 16:21
autor: Błysk Przeszłości
– Ona... ja jej też nigdy wcześniej nie widziałem na własne ślepia. Jest... powiem tak, charakterystyczna. Z mojego punktu widzenia traktuje wszystko jak zabawę, ale... Dała mi swoją łuskę mimo tego, że wyraźnie sugerowała, że jestem idiotą. Nawet mi tak powiedziała. – Spojrzał się na moment w dół i na bok, delikatnie ruszony tymi słowami.
– Co?! – wrzasnął wręcz ze zgrozą słysząc, że była też i druga grupa, chcąca dopaść Mrok – Oni poszli na pewną śmierć, jeśli Go znajdą i sprowokują do ataku. Sam mi powiedział, że nawet Viliar mu nie straszny. Ehh... oby nie zrobili niczego głupiego. I w sumie... W sumie on chyba nawet chciał być jak normalny smok. Chciał siebie zrozumieć. Nie pamiętał nawet w ogóle tego, czy rzeczywiście był to głód czy inny powód. Nawet nie wiedział, czy robił to specjalnie, czy przez instynkt, czy ktoś go do tego zmuszał, czy jeszcze przez coś innego.
: 18 kwie 2020, 16:57
autor: Gasnący Wiciokrzew
– Szkoda, że nie zyskamy Czarodziejki. – przekrzywiła łeb. Zdrada czy nie zdrada, moralność Dziewanny nigdy nie była jakoś niesamowicie nastawiona na bohaterskość, co? Mrok jej nie obchodził jakoś szczególnie. Znaczy zemsta. Im mniej smoków zostaje zraniona, tym lepiej. Oby Oko i Żer wrócili cali, jak rozwydrzone dzieci Ognia? To już wszystko jedno. – Też się tego obawiam. Dlatego jestem zła na siebie, że nie mogłam pójść leczyć ich nierozsądne zady, ale byłabym też zła, musząc posyłać cię samego do obozu. Minęliśmy ludzi i mnóstwo pułapek. – wytłumaczyła – Odszedł gdzieś daleko, czy może planuje wrócić? – zapytała, zanim otrzyma wiadomość od tych, co wrócą, jeśli wrócą.
: 18 kwie 2020, 17:13
autor: Błysk Przeszłości
Zamącony rozglądnął się instynktownie, aby sprawdzić, czy aby na pewno nikt ich nie podsłuchuje.
– Mówił mi, że idzie w swoim kierunku, ale też, że mnie jeszcze odwiedzi. – Powiedział cicho, idąc już całkowicie spokojnie, bo był już na ziemiach, które dobrze znał. – Boję się tylko tego, że... um... Że jak będę chciał to wszystko wytłumaczyć Viliarowi, to... Że źle ze mną będzie. Mam nadzieję, że nic im się nie stanie. Nie chciałbym zasilać mojego łba myślami, że przez to, że cię od nich odciągnąłem, stała im się krzywda. Przede wszystkim Oku i Żerowi. Bo chyba już wiesz, jak czasami działa moja głowa...
Odparł spokojnie, po czym udał sie razem z uzdrowicielką do serca stada.
//zt →
tutaj
: 15 cze 2020, 13:39
autor: Lumi
Biała postać zamajaczyła na nieboskłonie, nieustannie trzepocząc skrzydłami. Po stokroć przeklinał swoje umiejętności łowcze, a raczej ich brak, teraz był zdany tylko na innych łowców. Mimo głodzenia się do granic wytrzymałości swej powłoki, miał swoje limity, w końcu każdy kiedyś musiał coś zjeść. Mógł z łatwością dojrzeć wystające żebra, a reszta kości była okryta cienką warstwą okrągłych łusek i skóry, powoli nawet zaczynał słyszeć nawołującą go rodzinę, chcącą aby do niej dołączył. Zdecydowanie musiał skosztować jakiegoś krwistego mięsa, bo inaczej może zdechnąć szybciej niż by chciał.
~ Potrzebuję jedzenia, krwistego jedzenia. ~ Przesłał Mułkowi mentalnie, wraz ze swoją dokładną lokalizacją. Wylądował niezbyt zgrabnie, i od razu zachybotał się na wątłych łapach, przez co usiadł. Oczy dziko zaczęły wypatrywać ofiary, bądź zdobyczy, byle zaspokoić swój głód.
: 15 cze 2020, 14:20
autor: Despotyczny Ferwor
Niedługo po wezwaniu przybył plamisty łowca, który od razu uśmiechnął się do Lumiego, gdy tylko go zobaczył. Zaraz potem rzucił mu upieczone i dobrze doprawione mięso 4/4, bo osobiście nie jadł surowego, a swoje mięso piekł zawczasu, dlatego Lumi musiał uraczyć się tym co ma teraz.
– Wybacz nie mam surowego mięsa. – Rzekł, siadając koło niego.
: 15 cze 2020, 16:20
autor: Lumi
Rozbiegane spojrzenie skierowało się na plamistego łowcę, uosobienie dwulicowości i troski. Kto bowiem nakarmiłby biednego Wrotycza? Nikt oprócz jego zaufanych przyjaciół i zmanipulowanych smoków, a tych i tych nie miał zbyt wiele. Dziękował Bogom za zesłanie mu tak naiwnego wujka, ale to jeszcze nie był czas aby obracać się przeciw niemu. Wrotycz póki co go potrzebował.
Swój posiłek(4/4) pochłonął w zastraszającym tempie, nie trudził się jakąś kulturą czy podstawami etyki. Wyrywał wielkie płaty mięsiwa, i praktycznie połykał je niemal bez gryzienia, a w głębi duszy delektował się poczuciem oddalającej się wizji śmierci z głodu. Po wszystkim bez okazywania jakichkolwiek uczuć rozpostarł skrzydła, zrobił krótki rozbieg i wzbił się w powietrze, a następnie odleciał w tylko sobie znanym kierunku.
//ZT
: 22 cze 2020, 16:59
autor: Zgubna Słodycz
//inny czas
Pierwszy szok powoli uchodził ze smoczycy i to już parę machnięć skrzydeł od miejsca zdarzenia. Zorza spanikowała, a teraz kiedy została sama z myślami nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Pójść na pomoc? Ale to były obce smoki. Smoczyca powoli wylądowała na trakcie i skryła się pod jednym z drzew. Wlazła w jeden, z większych krzewów i zamarła w środku. Musiała zebrać się do kupy i ochłonąć. Widok jej rówieśnika, nieprzytomnego w paszczy tajemniczej smoczycy cały czas jawił się przed oczami. Emocje buzowały w Zorzy. Całe ciało dygotało, a jej myśli galopowały analizując to co się właśnie wydarzyło. Przecież ona mogła być ofiarą. Byli identyczni pod katem rozmiarów i wieku. To ona mogła być w paszczy! Chociaż nie... Ona była chyba z plagi? Plaga miała sojusz z Ogniem, przynajmniej tak mówił przywódca. Zorza jednak nie rozumiała dlaczego smoczyca tak zrobiła. Przecież on nic jej nie zrobił. Był...po prostu był. Zorza załkała cicho. Zacisnęła szpony i przeorała nimi ziemię. Bolała ją jej własna bezsilność w tamtej sytuacji. Wiedziała, że nawet jeśli zawoła o pomoc, to smoczycy już dawno tam nie będzie. Ba! Już jej tam nie było. No i na dokładkę pozostawiał fakt, że Mango nie był z Ognia, ani z Plagi. Zorza tłukła się tak z własnymi myślami, próbując się uspokoić. Musiała chwilę odsapnąć, bo po prostu nie czuła się dobrze, aby teraz lecieć taki kawał.
: 22 cze 2020, 20:31
autor: Ruda Ciocia
Cóż, gdyby Zorza wiedziała w jakich okolicznościach przebywający akurat niedaleko Chochlik spotkał jej matkę, pewnie uznałaby to za coś.. Podobnego. Burek jeszcze nie wiedział co uszykowało się przez jego córkę i w błogiej niewiedzy, jakoś tak wodzony swoim Piastuńskim przeczuciem wracał właśnie do siebie z dosyć owocnego polowania z Grabieżcą. Miał w grocie pisklęta lecz oczywiście mógł polegać na swoich kompanach! Ahh, cudownie się złożyło!
Przystanął jednak, kiedy do jego uszu dodarł cichy szloch. Poruszył uszami a kolczyki zagrały swoją pieśń co mogło zwrócić uwagę tego kogoś kto tu sobie popłakiwał. Burdig zaczął się bardzo dokładnie rozglądać, jednak ów Płaczek musiał gdzieś schować. Hm.. Dziwne to to.. Może pisklę które się zgubiło? Cóż, mógł zrobić coś co potrafi najlepiej..
Przysiadł i rozwarł paszczę a delikatna melodia rozniosła się po tym malutkim zagajniku, tuż przy drzewie.
~ Czeka już na nas łąka
Kolorowego kwiecia
Ja zerwę Ci jeden polny kwiat
I Ty zerwiesz mi jeden
A potem będziemy biegli
Wprost przez bramy skrzydła
Przez bramę wbiegniemy w wieczny dzień
W wieczny, wieczny dzień
Ja podam ci moją łapę a Ty
Wtedy podasz mi swoją
Ta noc, ta noc, ona nie wróci już
Będzie tylko łąka ~
I chociaż śpiewał bardzo delikatnie, cały czas obserwował otoczenie bo może jednak Mały Płaczek odważy się wyjść?
: 23 cze 2020, 11:16
autor: Zgubna Słodycz
Zorza zatrzęsła się, gdy usłyszała czyjeś kroki w okolicy. Wstrzymała oddech przetarła pysk łapą. Nie był to dobry pomysł, bo rozmazała tylko krew, którą miała na swoich łuskach. Zresztą, dopiero teraz mała to zauważyła, ale nie miała jak się z tego umyć. Na samą myśl o lizaniu robiło jej się co najwyżej niedobrze.
Smoczyca spojrzała w kierunku drogi. Szedł nią jakiś smok, który zaczął śpiewać? Smoczyca wsłuchiwała się dłuższą chwilę w jego głos oraz przyglądała się mu. Też był chyba z plagi. Przynajmniej nie czuła żadnego obcego zapachu. Kiwała się dłuższą chwilę, ale wystawiła łeb, aby móc lepiej go zobaczyć. Wzięła głębszy wdech i powoli wyszła z krzewu. Otrzepała się z liści i spojrzała na smoka.
– Witaj... – Powiedziała cicho. Smoczyca gotowa była uskoczyć. Nie wiedziała kim jest, zresztą, nie czuła się tu zbyt bezpiecznie, ale tak naprawdę, czy mogła się tu kiedykolwiek czuć bezpiecznie?
: 24 cze 2020, 0:20
autor: Ruda Ciocia
Wzrok Plagijczyka utkwił w małej, uroczo ubarwionej smoczycy która.. Miała na sobie krew? Burdig zmarszczył lekko pysk bo dziwnym było by ktoś tak mały mógł zostać zraniony. Dobrze że jego taktyka ze śpiewaniem zawsze działała!
– Witaj, Witaj... Czy wszystko w porządku, kochana? Nazywam się Burdig, Chochlik Miłości. Jestem Piastunem Plagi.. – tu przypauzował na chwile, podchodząc bliżej jednak wciąż zachowując dosyć zdrowy dystans jeżeli chodzi o odległość między nimi. Młódka wydawała się być dosyć przestraszona i jakaś taka wycofana.. – Gdzie masz rodziców hm? Po zapachu czuje że jesteś z Ognia! Znam wiele smoków z tego stada, może będę wiedział jak Ci pomóc hmm? – uśmiechnął się i w tym momencie nadeszła do niego wiadomość Żeru. O na Bogów! Starał się nie krzywić przy samiczce, utrzymując uśmiech chociaż wgłębi serca miał ochotę zerwać się i iść zobaczyć co to tam te jego Latorośle znów odwaliły. Czy raczej latorośl. No tak – Za długo było spokojnie, nagle wszystko musiało zwalić się na głowę.. Ale nie zostawi tutaj tej małej, szczególnie że jest z Ognia!
: 25 cze 2020, 15:18
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca przyglądała się mu dłuższą chwilę. Odetchnęła z ulgą słysząc, że jest z plagi. Zapach to potwierdzał, więc chyba nie kłamał. O ile zmysły jej nie oszukiwały.
– Jestem Zorza...po prostu Zorza. – Smoczyca wzięła głębszy wdech – Moi rodzicie są... Mama jest w ogniu, a tata gdzie indziej. Chciałam pozwiedzać tereny wspólne i... – Młoda zamilkła patrząc się w nicość. Oblizała nerwowo pysk i poruszyła delikatnie szponami, zanurzając je w ziemi. – Ktoś zaatakował Mango. – Dodała ciszej i usiadła na ziemi. Próbowała chować emocje, więc musiała robić przerwy, żeby jej głos nie zadrgał zbyt mocno. Smoczyca spojrzała na smoka ponownie, ale już nie zdołała wydusić z siebie słowa. To co powiedziała, musiało na razie wystarczyć.
: 27 cze 2020, 21:31
autor: Ruda Ciocia
– Zorza.. Chyba wiem dlaczego! – uśmiechnął się szeroko, nawiązując do ślicznej kolorystyki samiczki, chociaż dalej był trochę zdenerwowany w środku wiadomością o poczynaniach Nesali. Kiedy zaś usłyszał że jej mama jest z Ognia, próbował dopatrzeć się jakiegoś podobieństwa. Lekko nawet nachylił łeb by w dosyć oczywistej woni Ogników wyczuć.. Ah! No proszę!
– Córka Promyczka! Jak cudownie, wiesz że Twoja mama jest moją przyjaciółką? – uśmiechnął się szerzej lecz z drugiej strony trochę się zmartwił – Co jeżeli ta mała wcale nie powiedziała że idzie sobie pozwiedzać tereny wspólne a Urzara traci łuski z nerwów gdzie ona jest? Zestresowanie samiczki również nie budziło w nim dobrego przeczucia..
A gdy usłyszał że Mango został porwany, od razu skojarzył fakty. C h o l e r a J a s n a.
– Ktoś?.. Czy możesz mi powiedzieć kto to był?.. I czy chciał Ciebie zaatakować również? – oh wiedział doskonale że to była Nesala. Ta, o której mówił Grabieżcy więc jeżeli wiadomość dotrze do Morien to on będzie musiał świecić przed nią ślepiami. Ale jeżeli pokusiła się też na malucha z Ognia to kara będzie ostrzejsza. Przecież to mogło narazić sojusz! Co ta Młódka sobie myślała, wciągać w międzystadne konflikty dzieci?! No dobra, młodszych adeptów ale dla Burdiga wszystko co miało poniżej 15 księżyców było wciąż dzieciakiem.
: 27 cze 2020, 21:46
autor: Zgubna Słodycz
Zorza otworzyła nieco szerzej ślepia. Jej mama znała Burdiga? Nigdy o tym nie wspominała, ale co się dziwić, skoro większość ich interakcji były bardziej poświęcone stadu i rodzinie. Burdig chyba nie był z nimi spokrewniony. Nie wyglądał przynajmniej. Smoczyca pokręciła tylko głową i przesunęła ogonem po ziemi. Na drugie pytanie mogła powiedzieć jednak więcej.
– Ona tylko wpadła na rozstaje, więc nie mogłam jej się zbyt dobrze przyjrzeć. Miała malinowe łuski i błoniaste skrzydła. Na głowie miała zakrzywione do przodu, zielone rogi. Chyba...chyba miała niebieskie paski na ciele, ale nie jestem pewna. – Opisała krótko smoka, który na nich napadł. Zorza wzięła głębszy wdech. – Nie wiem. Wpadła i złapała Mango za szyję. Ja...nie umiem walczyć...uciekłam. – Samiczka westchnęła ciężko. – Mango jej nic nie zrobił. On po prostu ze mną rozmawiał. – Dodała zaraz i otuliła się ciaśniej skrzydłami. Nie miała na to wszystko siły dzisiaj.
: 05 lip 2020, 2:53
autor: Ruda Ciocia
Burdig zmrużył ślepia, choć miał ochotę teraz walnąć się z całej siły łapą w łeb. Był zmęczony, doprawdy jeszcze jego własna córka musiała mu dobić szpilę do łba? Wymienił z Ha'arą mentalne wiadomości i wiedział co się dzieje, dodatkowo chyba cała sytuacja rozeszła się dla obu stad bez rozlewu krwi i przykrych konsekwencji.. Ale zachowanie Nesali, którą definitywnie po opisie już Piastun by rozpoznał wszędzie zostawiła niezbyt małą rysę na postrzeganiu sojuszu przez tę samiczkę. I trzeba było to naprostować..
– Przykro mi że byłaś tego świadkiem ale następnym razem, jeżeli nie umiesz walczyć to lepiej wysyłać wiadomości mentalne. Wiesz może jak to się robi? – dopytał i siadł obok niej, nachylając się z uśmiechem. Cóż, zawsze może jej to wyjaśnić a jeżeli zna magie to może go poprawić.
– Potrzebujesz odnaleźć swoje źródło. Maddara jest w ciele każdego smoka lecz by z niej korzystać, musisz znaleźć jej źródło głęboko w sobie. Nie ma reguły gdzie ono jest – Jedni mają ją w sercu, inni w głowie, są przypadki gdzie smok czuje ją w całym ciele. Ja moje źródło odnalazłem w gardle! Ciekawe prawda? Ale po kolei – By odnaleźć swoje źródło musisz się uspokoić. Przepędzić z głowy złe myśli, wyciszyć otoczenie. Skupi się na jednym elemencie na przykład.. Szumie wiatru lub biciu swojego serca. Niech ten dźwięk od teraz będzie jedynym, którego będziesz słuchać. Zamknij ślepia i odetnij się od otoczenia a gdy będziesz kompletnie sama ze sobą – "zawołaj" je. Powinno Ci odpowiedzieć – wytłumaczył a potem już nic nie mówił, obserwując reakcje samiczki. Ciekawy był czy go posłucha i czy znajdzie swoje źródło od razu a może będzie jej ciężko się z nim znaleźć?
: 05 lip 2020, 15:02
autor: Zgubna Słodycz
Smoczyca przechyliła nieco głowę. Wiadomości mentalne? Cooo? Zorza pokręciła głową i uśmiechnęła się zaskoczona.
– Poszukam... – Powiedziała cicho i zamknęła oczy. Źródło? Smok ją strasznie zaciekawił, więc postanowiła spróbować. Jako dźwięk, wybrała szum lasu. Poczuła jak mięśnie się delikatnie rozluźniają, a jej oddech powoli się uspokoił. Drzewa delikatnie się poruszały, wypełniając jej uszka tym dźwiękiem. Nie wiedziała jednak za bardzo co ma zrobić. Wsłuchiwała się w szum wiatru, odrobinkę jak w transie. Myślami zawołała źródło. Poczuła dziwny ucisk w ciele, ale nie bardzo była przekonana. Tutaj, ewidentnie działała po omacku.
– Jak to odpowie? – Zapytała cicho Burdiga, licząc na drobną wskazówkę.
: 06 lip 2020, 22:01
autor: Ruda Ciocia
Burdig nie odpowiadał, dając Zorzy czas na to by mogła się ona skupić, co nawet przez pierwszy moment dobrze jej szło i ucieszyło Piastuna lecz niepewność zapewne wybiła ją szybko z rytmu.
No cóż, kto pyta nie błądzi więc Plagijczyk spieszył z odpowiedzeniem na pytanie!
– Poczujesz ucisk lub mrowienie, to też zależy od smoka. Każde źródło przedstawia się nam w różnych.. Wizjach? Jedni widzą czyste źródełko, inni gniazdo żmij a jeszcze inni nie widzą nic tylko bardziej czują. Ale musisz się bardziej jeszcze wyciszyć i nie rozpraszać jeżeli od razu nie poczujesz niczego. A gdy cokolwiek się ruszy, dopiero wtedy otwórz ślepia a ja powiem Ci co dalej, dobra? – wyjaśnił spokojnie a potem znów przestał gadać, oczekując iż Ognista skupi się na samym odnalezieniu źródła i cokolwiek poczuje.
Zaczęła dobrze ale musiała się mocno skoncentrować by jej maddara odpowiedziała na wezwanie a czasami bywała ona niestety kapryśna..
: 07 lip 2020, 18:37
autor: Zgubna Słodycz
Zorza spróbowała ponownie. Zamknęła oczy i skupiła się na swoim oddechu. Czuła jak przepona się porusza, jak klata piersiowa się otwiera, aby zaraz znów opaść. Szum lasu znów wypełnił jej uszy, a ona próbowała się skoncentrować. Oddech powoli zwalniał i się spłycał. Serce również zwolniło, a sama smoczyca czuła jak jej mięśnie się rozluźniają. Jej głowa delikatnie opadła, podczas gdy smoczyca odpływała. Nie zasypiała, przynajmniej taką miała nadzieję. Ciemność stała się głębsza, a ona znów poczuła ucisk w ciele. Teraz nieco dokładniej, chociaż nie mogła określić wciąż lokalizacji. Przed oczami, w mroku dostrzegła coś. W pierwszej chwili myślała, że to po prostu światło przebija jej powieki, ale dwa, święcące punkciki były zbyt mocne, aby to był przypadek.
Zorza przyglądała się uważnie punktom, które nagle okazały się być ślepiami. Bezźreniczne złotka błyskały łagodnym, cierpliwym światłem. Z mroku wyłonił się biały, delikatny pyszczek. Dziwna smoczyca emanowała mocą i ciepłem. Czy to było jej źródło? Chyba tak. Smoczyca była dorosła i spoglądała na nią uważnie. Jesteś moim źródłem? Zapytała Zorza w myślach. Źródło kiwnęło łbem i uśmiechnęło się do niej łagodnie. Zostań, proszę.
Zorza nieśmiało otworzyła oczy i spojrzała na Burdiga. Ucisk w jej wnętrzu jej nie ustępował, więc chyba to dobry znak. Nadal próbowała podtrzymać skupienie. Miała nadzieję, że robi dobrze.