Strona 22 z 37

: 09 sie 2017, 15:35
autor: Żar Zmierzchu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

– Cieszę się, że twój wzrok wrócił do normy. W rzadkich przypadkach maddara nie słucha jak powinna i nawet mojej mentorce czasem się nie udawało – wyjaśnił, patrząc krytycznie na swoje dzieło, upewniając się że wszelkie symptomy choroby minęły. Gdy zaś miał pewność, rzucił okiem na smakowitego żubra, od którego silnym ruchem oderwał nogę i zaczął ją pożerać, ze zgrzytem towarzyszącym mięsu odrywanego od kości.
– Nie trzeba, wolę mięso w zwykłej postaci – powiedział z pełnym pyskiem, przełykając porządny kęs i gryząc kolejne kawałki 3/4[/color]], a po ciele rozchodziło się miłe ciepło bijące od żołądka. Jednak nie był w stanie zjeść wszystkiego. Po dłuższym czasie ze zwierzęcia został szkielet ze strzępkami skóry i ścięgien zwisających z kości oraz... ostatnia noga, udziec, którego nie tknął gdyż był już pełny. Po wszystkim bezceremonialnie otarł pysk przedramieniem lewej łapy.
– Dzięki, nie dam rady wsunąć wszystkiego – powiedział oddając pozostałe mięso 1/4[/color]] Pozłacanemu. Usiadł wygodnie na zadzie, owijając ogon wokół łap, zaś jego końcówka cicho pacnęła o ziemię.
– Dziękuję, choć wolałbym aby ta chwila nadeszła później. Niezbadane są koleje losu – stwierdził filozoficznie.

//kruszyna

: 08 wrz 2017, 23:06
autor: Dzika Gwiazda
Zaranna kontynuowała swoje wędrówki po wolnych terenach. Tym razem jej uwagę zwróciła Błękitna Skała, a konkretnie miejsce zwane Polanką. Zielona adeptka wylądowała na piasku rozglądając się dookoła, ale nie dostrzegała nic ciekawego. Ot, kilka kamieni i sam piasek. Korzystając z faktu, że piasek był dosyć drobny i przyjemnie ciepły od słońca, postanowiła tu chwilę odpocząć. Położyła się i przymknęła oczy, ciesząc się ciepłem piasku oraz promieniami słońca, które nie grzało już tak, jakby chciało ich wszystkich usmażyć.

: 10 wrz 2017, 19:11
autor: Brzytwoskrzydły
Młody Adept ziemi szukał dzisiaj smoków w jedym celu – zapytać się, czy nie są przy okazji łowcami i czy nie mają jakiegoś mięsa. No cóż, akurat Lorem jakoś nie specjalnie miał ochotę ruszyć w las. Było to bardzo nie wygodne dla niego, a jak na złość na równinach nie było nic godnego zamordowania i konsumpcji. Nawet jżeli ktoś osądziłby go o lenistwo, to on miał to gdzieś. Po coś ci łowcy byli dla stad. Tak też leciał aż zobaczył nad polaną jakiegoś smoka, dokładniej to zieloną smoczycę. Ocenił ją krytycznym wzrokiem ale nie miał zbyt wielkiego wyboru, a co mu tam szkodzi spróbować. Wylądował dwa ogony przed nią i bez zbędnych ceregieli zapytał
– Cześć. Masz może mięso...albo owoce w ostateczności...?
Już raz jadł owoce ale nie był ich fanem, weganem nie zostanie, smoki to mięsożercy i gardziłby tymi które jadłyby tylko rośliny. Jednak jeżeli byłoby cienko z pokarmem, Lorem nie wybrzydzałby.

: 10 wrz 2017, 23:34
autor: Dzika Gwiazda
Z przyjemnego półsnu wyrwał ją szelest skrzydeł. Spoglądała jak niedaleko od niej ląduje młody smok. Podniosła się, gdy zauważyła, że zmierza w jej kierunku. Zaranna była zaintrygowana nieznajomym, bo nie przypominam żadnego innego, znanego jej smoka – poruszał się na dwóch silnych, tylnych łapach. Zaciekawiona spoglądała na niego żółtymi oczyma. Uśmiechnęła się lekko, gdy samiec zapytał ją o mięso.
Witaj. Dobrze trafiłeś. – odpowiedziała krótko i uniosła prawą przednią łapę, przywołując porcję mięsa z legowiska, które dzieliła z Gonitwą. Mięsisko pojawiło się przed łapami nieznajomego. Niezależnie od tego z jakiego stada był, jeśli był głodny, jej obowiązkiem jako adepta aspirującego na Łowcę było nakarmienie go. Głód był wspólnym wrogiem dla każdego stada. – Smacznego. – dodała po krótkiej chwili.

: 12 wrz 2017, 12:39
autor: Brzytwoskrzydły
Poczuł satysfakcję kiedy smoczyca potwierdziała, że dobrze trafił. Czyli najpewniej była łowcą, Lorema mało co to w sumie interesowało. Nie szukał teraz towarzystwa czy czegoś więcej, cel został osiągnięty. Kiedy tylko pojawiło się mięso rzucił się na nie. Nie zajęło mu to długo, w sensie konsumpcja, odrywał spore kawały mięsa i nie zawsze je połykał. Przytrzymywał jedną łapą aby mięso się nie kulało, kiedy skończył po porcji mięsa nie było śladu. Zostało tylko trochę krwi. Lorem otrzepał się, popatrzył na smoczycę i pwoiedział
– Dzięki
Planował raczej od tak odlecieć kiedy się już naje, jednak uznał, że aż tak chamski wyjątkowo dzisiaj nie będzie. Po tym krótkim, trochę sztucznym, podziękowaniu znikł na niebie tak szybko jak się pojawił

: 12 wrz 2017, 13:09
autor: Dzika Gwiazda
Zaranna w milczeniu przyglądała się jak Tnący pochłania mięso. Gdy jej podziękował, kiwnęła tylko głową, ponownie układając się na ciepłym piasku, patrząc jak podrywa się do lotu, a po chwili znika między chmurami. Zielona smoczyca leżała tak jeszcze przez jakiś czas, a gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, podniosła się, przeciągnęła i wyskoczyła w powietrze mocno uderzając skrzydłami. Zatoczyła krąg nad Polaną i odleciała w kierunku terenów Ziemistych.


: 14 paź 2017, 19:46
autor: Rozpromieniony Kolec
Młody... a może już nie taki młody? Miał już trochę księżyców na karku, a mimo to nosił rangę pisklęcia – równie dobrze mógłby być już dorosłym smokiem! Właściwie to wielkością dorównywał dorosłym osobnikom, ba, dużą część z nich przewyższał i to wcale nie była mała różnica... bardzo możliwe, że będzie większy nawet od swojego nauczyciela, z którym ma się tutaj spotkać!
Wracając, Świetlik szukał odpowiedniego miejsca w którym mógłby nauczyć się podstaw walki – a polana wśród Błękitnych Skał wyglądała idealnie! Dużo miejsca, mało, a wręcz brak roślinności, sam, trochę mokry przez deszcz piach. Nie widział żadnych przeciwwskazań żeby nie uczyć się w tym miejscu, więc po prostu siadł zadowolony i otoczył łapy krótkim ogonem, a skrzydła przycisnął do boków, spoglądając ku górze. Cierpliwie czekał na przybycie Ziemnego.

: 15 paź 2017, 9:43
autor: Ostatnie Ogniwo
Ostatni raz widziałem Świetlika Kiedy uczył się skakać. Przyszedłem na polanę i już z daleka zauważyłem żółte łuski ognistego. Od ostatniego czasu trochę urósł, a z racji tego że ja jestem mały od zawsze to Świetlik był minimalnie większy. Podszedłem bliżej i uśmiechnąłem się do ognistego.
Cześć Świetlik! Słyszałem, że chcesz nauczyć się walczyć. Najpierw musisz trochę wiedzieć o tym gdzie i jak atakować. Znasz jakieś zasady walki czy coś? – zapytałem smoka, najpierw trochę nudnej teorii, a potem praktyki. Też nie lubiłem zbędnego gadania o tym co i jak no ale tak trzeba.

: 15 paź 2017, 11:58
autor: Rozpromieniony Kolec
Poderwał się na proste łapy, gdy tylko dojrzał w oddali sylwetkę czerwonofutrego. Niebieskie ślepia śledziły każdy jego krok, cierpliwie czekając aż ten dotrze na miejsce spotkania – a wtedy będą mogli rozpocząć jedną z ważniejszych nauk w życiu Ognistego.
Cześć Krwisty – odezwał się, a krótki ogon płynnie kołysał się na boki – Jak byłem za barierą to mój brat trochę mi o tym mówił. Raczej nie szkolił się za dużo w walce, ale znał same podstawy i mówił, że jeśli chce się zabić wroga to należy celować we wrażliwe miejsca, których zranienie może go szybko pozbawić życia, czy trwale go okaleczyć. To może być chyba łeb albo szyja, ale wydaje mi się, że atakowanie w ten sposób w trakcie zwykłych pojedynków raczej... nie jest najlepszym pomysłem, prawda? W końcu nie walczymy po to żeby się pozabijać, a żeby ćwiczyć i przygotować się na momenty w których będzie groziło nam niebezpieczeństwo... – młodzik nawet sobie nie wyobrażał żeby spróbować kogoś zamordować w trakcie zwykłej walki – Mówił też, że jeśli nie chcę kogoś zabijać, a jedynie zranić i uciec, to dobrym pomysłem mogłoby być zaatakowanie jego łap czy skrzydeł, co utrudniłoby mu poruszanie się.
Niestety nie dysponował większą wiedza na ten temat i było to wszystko czym mógł podzielić się z Ziemnistym Adeptem – resztę będzie musiał dopowiedzieć już on sam.

: 15 paź 2017, 13:12
autor: Ostatnie Ogniwo
Kiwnąłem z aprobatą łbem, kiedy Świetlik mówił o tym co opowiadał mu brat. Coś już wiedział na temat walki.
Dokładnie tak, jeśli zaatakujesz szyję lub na przykład brzuch gdzie są wnętrzności to możesz zabić nawet na miejscu jak będziesz chciał. Smoki przed walką zawsze ustalają jakieś zasady, czasami walki toczą się do omdlenia lub po prostu do iluś dam zadanych ran. W walce nakładasz nacisk na rodzaj ataku, niektóre są wykonywane za pomocą naszej siły czyli nasz oddech ja zieję lodem, a ty pewnie ogniem, są też rany kłute gdzie wbijasz głęboko pazury i wyrywasz kawałek ciała do tego potrzeba użycia siły lub rany gdzie tniesz płytko pazurami ciało przeciwnik, tutaj wchodzi w grę nasza szybkość – powiedziałem dając młodzikowi chwilee na przetrawienie tego wszystkiego. Trochę teorii nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Po chwili obok wyczarowałem smoka jego wzrostu, a z wyglądu przypominał mnie. Twór nie ruszał się, był materialny i miał zniknąć przy bardzo wysokiej temperaturze. Tchnąłem maddarę w twór, a następnie stanąłem obok Świetlika, a sobowtór stał przed nami.
Wyobraź sobie, że stoisz ze mną w walce. Teraz musisz na mnie użyć smoczego oddechu, cofnij się kawałek i weź duży haust powietrza i kiedy w gardle poczujesz coś ala łaskotanie wypuść je prosto na twór. Pamiętaj też o precyzji im bardziej się skupisz na tym gdzie i co chcesz zrobić tym większa szansa, że się uda – odsunąłem się kawałek obserwując poczynania ognika.

: 30 cze 2018, 16:23
autor: Iluzja Piękna
Latałem sobie ponad drzewami oraz jeziorami mrużąc delikatnie oczka w zadowoleniu. Latanie było naprawdę wspaniałe! Czułem się tak wolny oraz nieograniczony przez budowę mojego ciała. Na ziemi byłem trochę zbyt pokraczny jak dla mnie. Westchnąłem cicho po czym po znalezieniu jakiegoś miłego miejsca do lądowania zapikowałem w dół ciesząc się pędem wiatru. Chwilę potem jednak rozprostowałem całkiem skrzydła trzepocząc nimi delikatnie by wylądować na tylnej parze łap i zaraz ułożyć nadgarstki skrzydeł na ziemi. Mimo iż było raczej chłodno to nie przejąłem się tym zamiast tego kładąc się plackiem na ziemi by odpocząć nie martwiąc się o nic.

: 30 cze 2018, 19:19
autor: Byk
Poznawanie nowych terenów przywiodło ich i w to miejsce. Było chłodno, nieco wilgotno i wciąż wiało, więc po kilkunastu minutach słuchania marudzenia Doriana większy gad uniósł skrzydło i tak szedł, osłaniając tymże daszkiem idącego tuż obok, znacznie mniejszego kochanka. Lekko zagięty kształt skrzydła sprawiał, że podmuchy w większości umykały, nie sięgając Doriana. Wielkie, gadzie cielsko roztaczało zaś wokół siebie wręcz dziwnie silną aurę ciepła.
– Mówię ci, że coś tu widziałem, Kadan – stwierdził, rozglądając się uważnie i węsząc. – Jakiś mały, fioletowy kształt spadający z nieba. Może to jakiś duży ptak? Z piór można byłoby zrobić ci poduszkę pod twój szlachetny tyłek.
Zapatrzony na Doriana z wykrzywiającym pysk uśmiechem, nawet nie zauważył znacznie mniejszego, rozłożonego płasko gada, na którego prawie nadepnął wielkim łapskiem.

: 01 lip 2018, 1:09
autor: Dorian
Dorian sunął przy boku Byka, trzymając się bardzo blisko jego ciała z dwóch powodów. Po pierwsze – ten bawół był zawsze ciepły, po drugie – był duży i osłaniał go od wiatru. Mrużył oczy i przyciskał uszy do ciała, nastroszony z irytacji.
– Kaffas – zaklął wściekle. – Nie wiem, co sprawiło, że pomyślałeś, iż przyprowadzenie mnie tu będzie dobrym pomysłem – marudził mimo ochrony ze skrzydła kochanka. – Założę się, że tym twoim fioletowym kształtem jest... – zaczął, ale urwał gwałtownie. Zatrzymał się raptownie i przyłożył smukłe łapsko do piersi Byka, rozcapierzone, jakby chciał go zatrzymać.
– Stój! – uniósł głos. Byk prawie wdepnął w leżącego na ziemi pisklaka. Dorian obnażył zębiska. – Fasta vass, ile razy mam ci powtarzać, żebyś patrzył, gdzie kładziesz swoje tłuste kończyny! Jesteś zagrożeniem dla otoczenia – oznajmił, po czym pochylił lekko łeb, by przyjrzeć się obcemu. – Leżenie w takim miejscu nie jest zbyt bezpieczne. Grozi zostaniem zdeptanym przez bydło.

: 02 lip 2018, 20:31
autor: Iluzja Piękna
Słysząc dudnienie ziemi przez raczej niezbyt delikatne kroki skrzywiłem się delikatnie jednak zignorowałem to po prostu. W końcu jednak to się przybliżyło a następnie usłyszałem krzyk na który szybko podniosłem się z ziemi i odskoczyłem ogon do tyłu. Spojrzałem na oba smoki z czego do jednego mniejszego uśmiechnąłem się lekko.
-Najwidoczniej masz rację- Stwierdziłem przypatrując się im z zainteresowaniem. Nie widziałem ich nigdy wcześniej więc nie mogli należeć do stada wody.
-Zwą mnie Eteryczny Kolec, mógłbym poznać wasze imiona?– Przedstawiłem się lekko pochylając łeb do dołu po czym wyprostowałem się przez moment jednak upewniając się iż moje łuski oraz rogi są tak samo lśniące i gładkie jak zazwyczaj. Nie chciałem przecież wyglądać źle kiedy poznawałem kogoś nowego! To byłoby straszne!

: 08 lip 2018, 19:33
autor: Byk
– Hę? – Byk zatrzymał się gwałtownie, słysząc krzyk swojego kochanka. Uniósł początkowo łuki brwiowe z niezrozumieniem, lecz drgnął i sapnął ciężko, kiedy ujrzał pisklaka.
– Vasshedan... – zaklął. Aż zmroziła go myśl, co prawie zrobił. Cofnął się o krok dla bezpieczeństwa, wbijając spojrzenie jedynego ślepia w obcego. – Och, wybacz. Jesteś taki malutki, że nawet cię nie zauważyłem.
Skinął mu, kiedy młodzik się przedstawił. Byk musiał mocno pochylić do niego łeb. Im więcej smoków napotykali w tej dolinie, tym bardziej rogacz dziwił się tymi wszystkimi imionami. Czy tu każdy miał dwuczłonowe miano? Nadawali je sobie sami czy to była jakaś nieznana im tradycja?
– Możesz mówić mi Byk. A ten, który chyba właśnie uratował ci życie, to mój partner, Dorian. My... można powiedzieć, że jesteśmy tu nowi. Miło cię poznać, mały.

: 04 gru 2018, 15:02
autor: Płynący Kolec
Smok przybył tutaj, prowadząc ze sobą swoje oczko w głowie – Córkę. Chciał pokazać jej kawałek Terenów Wspólnych, które paradoksalnie wydawały mu się bezpieczniejsze od ziem należących do stada. Oddalone od Bariery, zbyt gęsto przecinane smoczymi tropami, by drapieżniki mogły się tu zapuścić, objęte prawami chroniącymi pisklęta, jawiły się jako bardziej odpowiednie, niż półdzikie równiny i lasy Stada Wody.
Dotarłszy na miejsce, usiadł sobie i owinął łapy ogonem.

– W takich miejscach, jak to, smoki różnych stad spotykają się na neutralnym gruncie. Na przykład, żeby się uczyć, albo bawić. – wyjaśnił krótko. – Kto wie, może jeśli zaryczysz, przyjdzie ktoś, kto chciałby cię poznać?
Uniesionymi lekko uszami badał otoczenie, wciąż czujny, uważny. Jednak uśmiech na jego pysku i rozluźnione mięśnie zdradzały, że nie spodziewał się ataku, a jedynie zachowywał ostrożność z przyzwyczajenia.

: 04 gru 2018, 15:17
autor: Córka
Maleńkie smoczątko kroczyło tuż za swym tatą. Zaciekawiona, badała wszystko swymi, kolorowymi oczkami. Jak widziała jakieś owady, czy pajączki, próbowała je łapać w swoje maleńkie łapki. Przysiadła przy Smoku, uważnie słuchając co ma jej do przekazania. Uśmiechnęła się na myśl, że rykiem może kogoś tutaj zwabić do zabawy. Z jej pyszczka wydobył się delikatny pisk, który nie był podobny nic, a nic do ryku. Zaczęła spoglądać wokół, czy może ktoś ją usłyszał.
– Czy tak tato? – Zapytała z uśmiechniętym, czarnym pyszczkiem. – A jakie to stada? – Zaciekawiona, zadała pytanie. Poznałam dwa smoki ze Stada Ognia. Powiedziała, nie wiedząc czy tata wie o jej chwilowym zniknięciu z terenów stada.
Reszty stad, nie miała okazji poznać nawet z nazwy. Teraz miała okazję dowiedzieć się, co tylko nasuwało jej się , w tej czarnej, małej główce, za pytania. Przyznać trzeba, że była bardzo ciekawa świata.

: 04 gru 2018, 22:31
autor: Nakrapiana Gwiazdami
Toffinka niechcący posłuchała słowa smoka, którego trochę kojarzyła z zebrania. Zaciekawiona, podeszła bliżej. Nie wiedziała, czy grzecznie będzie się wtrącić, ale jednocześnie była strasznie ciekawa, czy naprawdę mogłaby się z kimś tutaj zaprzyjaźnić. W końcu, po kilku męczących chwilach zawahania ciekawość zwyciężyła i mała poczłapała do smoka bez skrzydeł. Ostrożnie kucając niedaleko nieznajomego, cichutko wymruczała:
– Aaa... Cy jaaa teeeż... mooogę zaryyceć? – niepewnie podniosła wzrok na wielkiego smoka, obawiając się reakcji na jej pytanie. Chyba się nie wścieknie, prawda?

: 12 gru 2018, 14:02
autor: Córka
Zerknęła na przybyłe smoczątko. A jednak udało się kogoś przywołać jej niesamowitym jak dla niej, rykiem. Była tak szczęśliwa, że aż podskoczyła kilka razy ze szczęścia. Była z siebie dumna, miała nadzieję, że tata również, lekko na niego zerkając. Kiedy już troszeczkę opanowała się, zrobiła wokół niej kółeczko, po czym usiadła na przeciwko niej z uśmieszkiem na pyszczku.
– Cześć. Kojarzę Ciebie. Jesteśmy z tego samego stada. – przywitała się z nią, pamiętając z ostatniej ceremonii. – Jestem Córka. Również możesz zaryczeć. – dodała, przedstawiając się.
Miała koleżankę do zabawy, chociaż jak na razie, myślami była bardziej przy tym co opowiadał tata, niż przy zabawie. Wyczekiwała również imienia pisklaka oraz tego, jak ona ryczy.

: 12 gru 2018, 22:22
autor: Nakrapiana Gwiazdami
Gdy mniejsza smoczyca ją okrążała, Toffinka podążała za nią zaskoczonym wzrokiem, przez co trochę zakręciło jej się w głowie. Wreszcie tamta usiadła i przedstawiła się radośnie, a niebieskołuska wreszcie mogła jej się przyjrzeć, gdyż wcześniej jej po prostu nie zauważyła, ale za to od razu zrozumiała, że pisk, który przed chwilą słyszała, wydała właśnie ta istota. Córka była prawie cała czarnobrązowa, tylko w niektórych miejscach czerń przecinały czerwone pasy. Po części była bardzo podobna do większego smoka z zebrania, więc córka Nurta założyła, że to chyba jego pisklę, którego złoto-czerwone oczy przyglądały jej się z ciekawością, czekając na odpowiedź. Toffinka wyciągnęła niepewnie pyszczek, obwąchując nowo poznaną smoczycę i zapamiętując jej zapach. W końcu wyprostowała się i szeroko wyszczerzyła, ukazując dwa rzędy jeszcze powoli rosnących białych ząbków. Postanowiła w końcu przerwać ciszę:
– Jestm Tofffinkaa. Jaaa widziaałaam cię naa zebraaniu... Too wyy wysliście, taak? – na chwilę zamyśliła się, wracając do tamtych wspomnień, jednak szybko przypomniała sobie, że pozwolono jej też zaryczeć.
Ale fajnie! Ogon z niecierpliwości zaczął radośnie podrygiwać, z czego Toffinka nie do końca zdawała sobie sprawę, bo była zajęta ekscytacją. Cieszyła się tak między innymi dlatego, że tata nauczył ją ładnie i groźnie ryczeć, więc miała czym się popisać. Żeby nie przestraszyć nowej koleżanki, najpierw uprzedziła:
– Uwaaga, bo zaryyycę!
Ustawiła się w groźnej, jak dla niej pozycji. Nachyliła się trochę, zginając przednie łapy w kolanach, zadarła wysoko ogon, rozłożyła skrzydła, otworzyła szeroko pyszczek... I głośno zaryczała, zupełnie jak nauczył ją tata. Z jej gardła wydobywał się głęboki pomruk, w głosie było słychać dumę, a w oczach pląsały iskierki radości.
Po dłuższej chwili zakończyła swój pokaz i ponownie usiadła na ziemi, mimowolnie oczekując pochwał i zdziwienia ze strony obecnych smoków.

: 14 gru 2018, 16:17
autor: Płynący Kolec
Smok uśmiechnął się, wyczuwając zapach drugiego pisklęcia. Pachniało o dziwo Nurtem – czyżby taki wiekowy smok dorobił się potomstwa? To było wręcz godne podziwu.
Jednak miast rozmyślać nad tym, że stary smok i może, pochylił łeb w przyjaznym skinieniu.

– Miło cię poznać, malutka. Ja jestem Smok.
Na chwilę zastanowił się nad słowami, które padły wcześniej, słowami Córki. Tak, w sumie mógłby sporo opowiedzieć o stadach, żył dość długo, by dowiedzieć się o nich całkiem sporo.
– Opowiem wam. Zacznijmy może od tego, co pewnie wiecie – że stad jest cztery; Woda, nasze stado, Ogień, Ziemia oraz Cień. Smoki z naszego stada pewnie już widziałyście na zebraniach. Dawniej przewodził nam Szlachetny Nurt, który był bardzo dobrym przywódcą. Teraz, niestety, jego czas przeminął i do władzy dorwała się z braku lepszych opcji wiedźma zwana Goryczą Losu. Jesteśmy jednym z dwóch stad, które mają dostęp do morza, a z tej przyczyny u nas najwięcej jest smoków morskich. Oprócz tego mamy wyjątkowo dużo łowców, jak na jedno stado. W naszych zapachach, jak zapewne zauważyłyście, dominuje właśnie woń morza, którą wiatr przynosi z zachodu. Dalej mamy Ogień, którego ziemie leżą na północy. Choć nie wiążą nas z nim obecnie żadne układy, członkowie tego stada są nam potencjalnie przychylni, pomogli nam w czasie ostatniego kryzysu. Kiedyś też wiązał nas sojusz, jednak to czasy, których nawet ja nie pamiętam. Dawniej przewodziła mu Pieśń Płomieni, bardzo mądra smoczyca. Obecnie władzę zdobył ich jedyny łowca, Tembr Ognia. To bardzo różnorodne stado, ale też więzi między smokami są tam silniejsze, niż w innych. Myślę, że spokojnie można powiedzieć, że całe stado jest jedną, wielką rodziną. Kolejne stado to Ziemia... Stado wiedźm. Choć niektóre z tamtejszych smoków są nam przychylne, osobiście nie uważam, by kontakty z nimi były dobrym pomysłem. Ich tereny pokrywają cały wschodni brzeg bariery i pokryte są w większej mierze lasami, dlatego pachną roślinnością. Przewodzi im Szabla Kniei, ale nie dane mi było jej poznać osobiście. No i na koniec Cień... Z tego, co widziałem, trudno ich uznać za prawdziwe stado. Nie szanują innych, ani siebie nawzajem, nawet ich władza nie cieszy się w stadzie szacunkiem, ani żadną formą posłuchu. To raczej jednostki, zamieszkujące jeden teren, niż prawdziwa społeczność. Wydają się niezrównoważeni i wiecznie skłóceni. Należy do nich niewielki kawałek ziemi pomiędzy Stadem Wody, a terenami wspólnymi. Dawniej przewodził im smok o imieniu Utracona Niewinność, jednak stracił tę pozycję na rzecz wiedźmy noszącej miano Arkan Nekromancji. Są naszym wrogiem, ale właściwie nie tylko naszym. Przez to, jak się prowadzą, stanowią zagrożenie dla wszystkich stad. Podobno oryginalnie pochodzą z daleka, spoza bariery i przybyli już po jej utworzeniu, a terytoria, które mają, wydarli innym. Na szczęście są nieliczni i słabo zorganizowani. Wyniszczyły ich ciągłe wojny, w które tak lubią się mieszać.
Zamilkł, unosząc uszy w oczekiwaniu, jakby samym tym gestem pokazując, że jest otwarty na pytania. Może coś jeszcze ciekawiło młode?