Strona 22 z 30
: 19 sie 2019, 1:08
autor: Kojąca Głębia
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
A więc ten dziwny trop, prowadzący aż tutaj był zaproszeniem na naukę. Dość nietypowe zaproszenie, Khriza była przyzwyczajona do wiadomości mentalnych, słów przekazywanych z pyska do pyska, jednak sposób zaprezentowany przez łowczynię z pewnością był oryginalny. Przybliżyła się nieco do niej, zaciekawiona, słuchając jej dalszych słów. Widziała również inną smoczycę z jej stada, zapewne również zwabiona tutaj śladami. Wylądowała, również słuchając. Im więcej osób, tym więcej ślepi, które obserwują i widzą twoje błędy... Wodnista szybko odpędziła od siebie te myśli. Nauka. Na tym powinna się teraz skupić. Nie pozwoli, aby jej czarne myśli odebrały jej szansę, na udowodnienie swojej wartości... O ile miała jakąś wartość... Dość! Słuchaj uważnie, bo coś przegapisz!
Łowczyni od razu po przedstawieniu się, nie czekając, aż jej uczniowie również zdradzą swoje imiona, przeszła do opowiadania o polowaniu. Dobrze jest usłyszeć tyle informacji od łowczyni- smoczycy, która na polowaniu zna się przecież jak nikt inny. Starsza Wodnista w milczeniu przysłuchiwała się jej słowom, a następnie z wielką uwagą obserwowała ruchy Ognistej. Jej szare ślepia wpatrzone były w sylwetkę Pacyfikacji Pamięci. Starała się wychwycić jak najwięcej szczegółów z jej postawy, począwszy od głowy czy ogona, skończywszy na skrzydłach i łapach. Z boku wyglądało to łatwo, ot, zmiana pozycji na nieco lżejszą, jednak zapewne to jedynie pozory (w końcu łowczyni miała doświadczenie i wiedziała co robi, w porównaniu do młodszych smoczyc).
Khriza uważnie analizowała wszystkie możliwe przeszkody, jakie mogła napotkać podczas skradania się do zwierzyny, myślała, co może ją spotkać lub przeszkodzić jej w podkradaniu się. Wtedy też dotarło do niej, że łowcy muszą mieć niezwykle podzielną uwagę, skoro potrafią pilnować własnych ruchów, ruchów zwierzyny oraz pilnować kierunku wiatru. Właśnie, wiatr... Wodnista wywnioskowała, że to największy wróg podczas skradania- zmienny, kapryśny, raz po twojej stronie, a następnym razem spłoszy zwierzynę, która ucieknie, spłoszona wonią smoka. Khriza musiała zapamiętać, że musi w szczególności pilnować ziemi, po której stąpa, bowiem błotnista lub mokra, mogła wydawać głośne dźwięki "ciapania" lub "pluskania". Suche trawy bądź też liście mogły szeleścić nieprzyjemnie nawet przy najmniejszym poruszeniu się, nie wspominając już o gałązkach, które trzaskały głośno pod łapami! Trzeba było pilnować szponów, które przy uderzeniu o kamień mogły zdradzić obecność smoka, skrzydeł, które w przypadku zahaczenia o otaczające zarośla wywołałyby sporo hałasu. Do tego zwierzyna, która ciągle zmieniała położenie, trzeba było więc uważać na to, gdzie pójdzie i od nowa planować ścieżkę, po której najlepiej byłoby się do niej zbliżyć.
Pacyfikacja Pamięci nie zapomniała również wspomnieć o technice, dzięki której można było zamaskować swoją obecność. Wiadomym było, że upodobnienie się do terenu nie zastąpi dobrego skradania, jednak z pewnością zwiększy szanse na jego powodzenie! Całe szczęście, Ognista tutaj również przekazała im bardzo dużo informacji na temat różnych sposobów ukrywania się, z wykorzystaniem różnych elementów. Błoto, gałęzie, liście, czasami również trawy, kora czy też piasek pozwalały na ukrycie swojego prawdziwego koloru łusek, natomiast żywica pozwalała na bezbłędne ukrycie swojego zapachu. Wystarczyło tylko rozejrzeć się dookoła i zebrać to, co potrzebne! W każdym terenie można się jakoś zakamuflować, wystarczyło pomyśleć! Jako przyszła czarodziejka będzie raczej stosować kamuflaż z pomocą magii, jednak na razie nie była zbyt pewna swoich umiejętności, więc nie zdecydowała się na ten rodzaj kamuflażu. Maddarowe twory bywały zdradliwe, gdyby tym razem się on nie pojawił, zmarnowałaby jedynie czas Ognistej...
Dopiero po chwili odkryła, że gdy ona była pogrążona w swoich myślach, młodsza Wodnista zdążyła już podkraść się do Pacyfikacji. Skarciła się w duchu za to, że na moment odcięła się od rzeczywistości i rozejrzała się dookoła. Chciała najpierw stworzyć kamuflaż, a dopiero potem się podkraść. Pomyślmy... C tu było, a co mogłoby jej się przydać w tworzeniu kamuflażu. Były w lesie, niedaleko były skały, pełno więc było tutaj różnych gałęzi, liści, kawałków kory czy mchu. Odeszła nieco od Ognistej, szukając również jakiejś kałuży błota, co nie było trudne i już po chwili Khriza dostrzegła takową. Położyła się w niej, a następnie przeturlała z brzucha na grzbiet, wyginając swoje ciało, tarzając się w błocie i zakrywając swój naturalny kolor łusek. Pomagała sobie również łapami, aby dokładnie cała oblepić się mazią. Powinno wystarczyć, teraz czas na drugą warstwę! Wodnista położyła się na ziemi i wytarzała ponownie, zbierając na siebie wszystkie elementy ściółki leśnej i sprawiając, że wszelkie gałązki oraz liście przykleiły się do jej ciała. Powoli wstała dbając o to, aby kamuflaż z niej nie spadł, a następnie spojrzała się na swoje ciało. Gdy zauważyła jakieś braki, natychmiast zebrała nieco gałęzi, liści bądź kory, ręcznie uzupełniając braki w kamuflażu. Kolor już zamaskowany, teraz wypadałoby jeszcze ukryć swój zapach. Rozejrzała się ponownie, czy w pobliżu nie ma jakiegoś "zranionego" drzewa, a gdy takie zauważyła, podeszła i zebrała nieco żywicy, którą następnie wtarła w swoje ciało. Nie była to duża ilość, ale powinna chociaż trochę zamaskować jej zapach. Teraz już była gotowa na to, aby spróbować swoich sił w podkradnięciu się do nauczycielki.
Na początku przypomniała sobie, jaką pozycję przyjęła Pacyfikacja Pamięci, gdy tłumaczyła im zasady skradania się. Khrizuaenta ugięła łapy w stawach, obniżając mocno swoją pozycję, jednocześnie również rozstawiła kończyny nieco szerzej, stając na nich w miarę pewnie oraz stabilnie. Obniżyła łeb, natomiast ogon podniosła w górę tak, że jej kręgosłup tworzył prawie idealną, prostą linię. Skrzydła przycisnęła delikatnie do boków, na tyle mocno, aby nie zaczepiały się o okoliczne zarośla, jednak nie aż tak mocno, aby w jakiś sposób krępowały one jej ruchy. Pamiętała również o tym, aby złożyć swój grzebień, kładąc go po sobie, bowiem mógł on zwrócić na nią uwagę, a przecież nie o to chodziło w skradaniu. Gdy była już pewna, że pozycja była taka, jak należy, powoli ruszyła w kierunku Ognistej.
Poruszała się płynnym krokiem, na paluszkach, starając się wyeliminować wszelkie dźwięki, gdy stawiała kolejne kroki. Nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów, bowiem te nie dość, że mogły zdradzić jej obecność, to jeszcze mogły sprawić, że część jej kamuflażu po prostu spadnie z jej ciała. Krok po kroku, stawiała łapy w taki sposób, aby w miarę możliwości omijać gałęzie czy suche liście, na które nadepnięcie mogło się bardzo źle skończyć. Chciała zajść łowczynię od tyłu, tam, gdzie nie sięgał jej wzrok, najpierw jednak sprawdziła, w którą stronę wieje wiatr. Jeżeli ten wiałby wtedy na jej niekorzyść, po prostu podkradnie się od boku. Nie zamierzała ryzykować tego, że jej woń dotrze do nozdrzy nauczycielki. Od czasu do czasu zerkała pod swoje łapy, sprawdzając ziemię, zwracając uwagę na potencjalne przeszkody, pilnowała również pozycji Ognistej. Co, gdyby ta się nagle odwróciła? Zaczęła rozglądać? Wtedy najprawdopodobniej samiczka znieruchomiałaby, udając część otoczenia, czekając, aż czujność łowczyni ponownie nieco spadnie. Zmrużyła nieco ślepia, bo domyślała się, że ich błyski przypadkowo mogłyby ją zdradzić. Wyciszyła oddech. Jej łapy powoli same ją niosły w stronę Ognistej. Starała się wykonywać niskie kroki, ostrożne. Chowała się za zaroślami, za drzewami, nawet w cieniu wielkich skał. Pilnowała, aby jej skrzydła czy też ogon nie zaczepiały o nic. Gdy coraz bardziej zbliżała się do olbrzymki, tym wolniejsze i bardziej czujne były jej ruchy. Pilnowała się, aby nie zdradzić swojej obecności, chociaż serce mimowolnie przyspieszyło nieco swojego tempa, gdy znalazła się już tuż za Pacyfikacją.
Niepewnie wyciągnęła łapę przed siebie, po czym szturnęła delikatnie Ognistą w ogon. Czy dobrze wykonała swoje zadanie, czy też łowczyni już wcześniej usłyszała jej obecność?
: 19 sie 2019, 15:50
autor: Pacyfikacja Pamięci
Łowczyni znów udawała swój letarg i doskonale widziała, co morska wyprawia i wyczynia. Jak dobrze jest widzieć, że jej słowa nie idą na marne – najpierw pierwsza Wodna ładnie sobie poradziła, teraz druga. Zdolne pokolenia rosną za granicą u sojuszników, nie ma co.
Gdy Stłuczona podeszła i dotknęła jej ogon, Pacyfikacja udała zaskoczoną, aby podbudować morale uczennicy.
– Kolejna zdolna bestia! Czy aby na pewno przyszłaś tu z koleżanką obok na trening, czy po prostu udawałyście niewiedzę by zrobić mi żart? – poderwała się i usiadła przodem do samicy. Brzmiała na rozbawioną. – Zdenerwowanie pod samiusieńki koniec jest normalne, szczególnie przy pierwszych próbach w skradaniu. Będąc w dziczy postaraj się całą tą adrenalinę i emocję przekuć w najlepszy atak, jaki potrafisz. W końcu poluje się po to, by zabijać. – zerknęła też na pierwszą ze skradaczek, po czym wróciła wzrokiem na morską – i postanowiłaś się zakamuflować, dobrze. Nie musisz przejmować się aż tak, jeśli cześć liści się straci – chodzi głównie o wytracenie zapachu. A ty – no cóż, pachniesz teraz bardzo leśnie, co mam więcej mówić. – westchnęła, podniosła się, uwagę zwróciła na obie Wodne na raz.
– Z łowiectwa to wszystko. Polecam się na przyszłe treningi, jeśli przyjdzie którejś z was pomysł zostania Łowcą. A na dzisiaj – możemy się pożegnać, bezimienne i nieznajome mi dalej Wodniste. Pomyślnych polowań! – nie dopytywała się konkretnie o imiona, po co jej to niby? Pożegnała się z nimi surowym kiwnięciem łba, ale przyjemnym i dziarskim uśmiechem. Sama jednak nie dochodziła, jakby jeszcze ktoś miał do niej trafić – lub obecne uczennice jeszcze czegoś potrzebowały.
: 23 sie 2019, 1:16
autor: Kojąca Głębia
Khriza uśmiechnęła się niepewnie, w odpowiedzi na słowa Ognistej. Sama oczywiście w duchu umniejszała swoje zasługi, zwalając na to, że po prostu Pacyfikacja Pamięci jest bardzo miła i nie chciała jej urazić. Wodnista nadal myślała, że wcale nie będzie z niej aż takiej dobrej smoczycy do polowań. Mimo wszystko, nauka była o wiele łatwiejsza, niż prawdziwe polowanie. Czy poradzi sobie, gdy po raz pierwszy wyruszy w poszukiwaniu pożywienia? To się okaże.
Szybkimi ruchami ciała, niezbyt udolnie strąciła z siebie kamuflaż. Słuchała również uważnie porad starszej samicy, każde jej słowo było ważne dla Wodnistej, która bardzo chciała poprawiać swoje umiejętności w każdej dziedzinie.
– D-dobrze... Dziękuję.
Powiedziała jedynie w odpowiedzi na słowa Pacyfikacji. Zaraz również smoczyca oznajmiła, że to już koniec ich nauki. Czas zleciał bardzo szybko i bardzo przyjemnie, to Khriza musiała przyznać. To była miła nauka... Samiczka jednak miała jedno pytanie.
– A jeżeli zamierzam atakować za pomocą maddary... Również muszę się skradać? Magia ma trochę większy zasięg niż smocze szpony...
Spojrzała się na Ognistą, oczekując odpowiedzi na swoje pytanie.
: 23 sie 2019, 1:59
autor: Pacyfikacja Pamięci
Pacyfikacja nie kiwnęła już głową na podziękowanie, choć w geście przyjęcia go i szybkiego "nie ma za co" mrugnęła jedynie. Co ciekawe, towarzystwo nie poznikało od razu. To dobrze, nie ma złych czy niewartościowych pytań. Odsunęła łeb lekko do tyłu w drobnej zadumie.
– To prawda, maddara pozwala ci na pozostanie całkiem daleko od przeciwnika. Nikt nie zabroni ci atakować od razu, gdy zobaczysz zwierzynę – jednak musisz liczyć się z tym, że poprzez dzielącą was odległość i, hm, że tak to nazwę, przeszkadzajki masz mniejsze powodzenie na swój atak. Może on trafić o któryś z pni na drodze, może wytracić się w gęstym powietrzu nad wodą, może nie zdążyć dolecieć do celu bo ten po prostu się ruszy – niby macie sposoby, na kontrolowanie posłanego czaru, jednak to zawsze jest ryzyko. – zerknęła na chwilę na drugą uczennicę, gdyby jej też to przypadkiem mogło dotyczyć – Nie musisz podkradać się na tyle blisko, na ile smoki atakujące fizycznie – ale skrócenie dystansu choć trochę może naprawdę zaważyć nad tym, czy atak się uda i ile zwierząt powali. – teraz kiwnęła łbem, krótko i surowo, jakby znacząc, że dziękuje za uwagę i to już koniec jej wypowiedzi. Aaaalbo i nie. Uśmiechnęła się, lekko zaczepnie i zmrużyła oczy – Zawsze możesz zobaczyć sama, jak to działa, raz zaatakować z oddali a raz po zbliżeniu się w komfortową odległość, z której masz zwierzę jak na tacy, samej będąc widoczną. Pamiętaj, że nigdy nie musisz wierzyć nikomu na słowo.
: 24 sie 2019, 0:07
autor: Kojąca Głębia
Słuchała uważnie odpowiedzi Pacyfikacji Pamięci. Cieszyła się, że Ognista po skończonej nauce nie zignorowała jej, a zdecydowała się odpowiedzieć na dręczące Wodnistą pytanie. Nie szczędziła słów, aby wszystko jak najdokładniej wytłumaczyć młodej półmorskiej, a Khriza chłonęła każde jej słowo, pojmując sens i rozumiejąc.
Maddara może ma nieograniczony zasięg, ale im dalej od siebie czarodziej tworzy twór, tym trudniej nad nim zapanować oraz go utrzymać. Magiczna energia nie jest niezawodna, czasami zdarza się, że twór się nie pojawi, jednak na tak dużej odległości, ryzyko, że coś pójdzie nie tak, jest o wiele większe. To wywnioskowała ze słów Ognistej.
– R-rozumiem... Dziękuję ci za wszystko, czego mnie nauczyłaś. Muszę już wracać... Do zobaczenia!
Po tych słowach skinęła głębiej łbem na pożegnanie, po czym odwróciła się i czym prędzej opuściła tereny wspólne. Sama nie mogła uwierzyć, że była w stanie w miarę normalnie się zachowywać przy dwóch innych smoczycach.
/zt
: 23 paź 2019, 19:06
autor: Szara Rzeczywistość
To było miejsce dobre jak każde inne w sumie. Godny był ciekaw swoich nowych odkryć i postanowił właśnie dziś- w deszczowy wieczór- wezwać swoją siostrę, która jednak od wyklucia żyła w stadzie wody. Czy tylko on po Kaskadzie Kości żył na terenach Ziemi? To bardzo możliwe, w końcu znał swoje stado i nikt chociaż trochę nie przypominał mu matki.
Cóż więc pozostało jak nie ryknąć w stronę terenów Wody, nawołując przy tym Koralową Łuskę. Nigdy wcześniej jej nie widział, ale chciał właśnie ją poznać... W końcu to rodzina jaka by nie miała być... No i poza tym oczywiście zamierzał dowiedzieć się znacznie więcej o swojej mamie, ponieważ relację jednego smoka, który jej nie znał były... krótko mówiąc łajno warte.
Chwila trwała, a Godny po prostu usiadł na zadzie i przetarł łapą swój pysk. Chciał się lepiej prezentować? Może i tak- w końcu dobre wrażenie można zrobić tylko jeden jedyny raz.
: 24 paź 2019, 19:24
autor: Niespokojna Toń
Wezwanie zaskoczyło ją i zaintrygowało. Nie wiedziała niemal nic o części rodziny zamieszkującej Stado Ziemi, jednak ten głos... Zwęglona iskierka nadziei rozbłysła na nowo, gdy Nanshe zaczęła łudzić się, że to własny ojciec przypomniał sobie o jej istnieniu. Głos nie brzmiał jak u starca, lecz ona nigdy nie widziała Daru na oczy, skąd więc mogła wiedzieć, jak wybrzmiewał?
Wyruszyła, nie wiedząc czego się spodziewać. Członkowie ich rodziny byli tak różni, że nie mogła nastawiać się na nic. Wyłoniła się z zarośli, z powagą, ale i ciekawością wymalowaną na pysku. Jej postawa zdradzała jednak fakt, że samica była przygotowana na różne scenariusze.
Jej oczom ukazał się... Właściwie smok podobny do niej. Przede wszystkim młody. Dar Tdary nie był to z całkowitą pewnością.
A jednak... Coś w jego błonach, ubarwieniu, a może sylwetce podpowiadało jej, że wezwanie nie było przypadkiem. Nieco zdezorientowana wbiła pytające spojrzenie w smoka.
–Czy... my się znamy? Jaki był powód twojego wezwania? – Podeszła na wygodną odległość, by każde z nich miało wystarczająco dużo przestrzeni.
A może był to najzwyczajniej w świecie chętny na pojedynek? Nawet jeśli, uderzające podobieństwo sprawiało, że od razu odrzuciła tą myśl. Inna niemrawo przebijała się przez warstwy podświadomości – Czyżby jakiś potomek jej rodziny zdecydował się ją odnaleźć, tak jak ona od dawna planowała odnaleźć swego ojca?
W jej oczach na próżno było szukać chłodu czy uprzedzeń. Były za to niezwykle badawcze.
: 24 paź 2019, 20:50
autor: Szara Rzeczywistość
Potrzebował około trzech księżyców wypytywania o swoją matkę, żeby wreszcie trafić na ślad! No ale chciał być łowcą, więc i musiał umieć być cierpliwym.
Wreszcie upragniona nagroda. Widok siostry przyprawił go o szeroki uśmiech, który zaczął jednak tłumić, żeby nie wyjść na zbyt transparentnego. Pierwsze wrażenie było tak ważne...
–Witaj Koralowa Łusko– Zaczął kiedy podeszła na niezbyt wielką odległość. Był zachwycony siostrą, była po prostu kolejnym połączeniem ojca i matki- czyli trochę sierści i trochę łusek. Wąsy ojca i kolory bardziej mamy.
–Jestem Godny Kolec, ale proszę, mów mi Godzien. Jestem... podobnie zresztą jak Ty... dzieckiem Daru jak i Kaskady. Jesteś moją siostrą.
W życiu się tak dziwnie nie poczuł mówiąc takie słowa do kogoś w sumie obcego, ale zarazem podobnego. Krew ich łączyła, a krew była ważniejsza od stada w którym się znajdowali. No przynajmniej tak właśnie sądził Godny.
Po tym zamilkł. Dał czas samicy na reakcję. Jeśli miała się okazać daleka od przyjaznych to samczyk nie zamierzał okazywać jak bardzo się rozczarował i pozostanie niewzruszony.
: 25 paź 2019, 18:25
autor: Niespokojna Toń
Mimo, że gdzieś w głębi tliła się nadzieja, że kiedyś nastąpi podobna chwila, samica i tak była zszokowana. Spojrzenie zaczęło wędrować po bracie, poznając jego sylwetkę i dostrzegając podobieństwo do Kaskady Kości. Aż dziwnie czuła się słysząc tak miłe słowa ze strony kogoś, kto do tego stopnia przypominał jej matkę!
–...Nie sądziłam, że takie spotkanie nastąpi. Nasze stada wydawały się być tak od siebie odizolowane, a ojciec... – Wymamrotała do siebie, ale przerwała, zbliżając się parę kroków bliżej. Spojrzenie stało się bardziej pogodne. – A więc witaj, bracie. Rzeczywiście mogłam się tego domyślić, wyglądasz znajomo. – Uśmiechnęła się. Ekscytację spotkaniem można było dostrzec w długim, wężowym i podrygującym za smoczycą ogonie.
: 25 paź 2019, 22:06
autor: Szara Rzeczywistość
Godny był zupełnie inny. Oprócz delikatnej mieszanki wyglądu swoich rodziców, dzecydowanie nie przypominał charakteru rodziców. Koralowa Łuska od razu się mogła o tym przekonać. Jego otwartość była transparentna, tym bardziej dla siostry, która sama szybko uwierzyła w ich pokrewieństwo. Zaraz po tym jak ruszyła bliżej i przywitała go jako brata, ten wręcz wyrwał w jej stronę jakby chciał ją zaatakować i był przy tym błyskawiczny.
Tak, rzucił się na nią, ale zrobił o tylko ze wzgledu na radość. Chciał ją objąć szyją, ale źle wymierzył ruch do przodu. Warto też dodać, że samica pewnie odruchowo się uchyli i skończy się a tym, że oboje wylądują na ziemi... Godny jednak kompletnie nie straci rezonu i zaśmieje się po prostu z pozycji leżącej obejmując ją swoją długą szyją. Pachniał ziołami, i palonymi ziołami, których używal tak często ojciec. Poza tym jego łuska była gładka , a ciało twarde. Jedyną rzeczą nie pasującą była lewa łapa, która od łokia po nadgarstek miała długie jasne ślady pozbawione łuski. Blizna była jednak stara... mogłaby nawet się spodobać komuś kto lubował w takowych.
–Nareszcie! Nareszcie odnalazłem kogoś! Tak się cieszę! Cztery księżyce szukałem, ale się udało...– Chwila uniosła wreszcie minęła... Samczyk się podniósł i jednak postanowił ochłonąć.
–Przepraszam, że tak Cie zaatakowałem... Pachniesz... Tak przyjemnie...– Oczywiście, że i ją powąchał w tym wszystkim... Był zupełnie inny, niż rodzice...
: 28 paź 2019, 18:53
autor: Niespokojna Toń
Na nagły ruch zareagowała instynktownie. Był to jednak instynkt czarodzieja, który sprawił, że powierzchnię ciała smoczycy zajęła niemal przezroczysta błonka, urzeczywistniająca się w momencie, gdy brat pędził ku niej. Przez jedno drgnienie serca wahała się, oceniając sytuację. W ostatniej chwili dojrzała szczerą radość w oczach brata, dlatego błonka nie uaktywniła swej obrończej funkcji... całkowicie. Wspomogła smoczycę, która nie cofnęła się o krok, polegając wyłącznie na swej magii. Nieco zamortyzowała zderzenie rodzeństwa, a później osuwającą się na ziemię Adeptkę, by przy kontakcie z glebą nie zamroczyły jej błyszczące przed oczami gwiazdy!
Sapnęła, i tak zaskoczona impetem, z jakim wpadł na nią wciąż jeszcze trochę obcy smok. Przez chwilę leżała nieruchomo, niezręcznie wijąc ogonem. Takiego kontaktu nie miała nawet z Fenem, Axarusem i Mułkiem, z którymi przecież tworzyli bractwo krwi! Co więcej nawet Sztorm nie wkraczała tak mocno w jej przestrzeń osobistą, o Kaskadzie Kości nawet nie wspominając! Biorąc to pod uwagę, należy zrozumieć dezorientację i speszenie rozpłaszczonej pod nowo poznanym bratem samiczki!
Zapach uzdrowicielskich ziół przytłoczył Nanshe, ale jednocześnie był kolejnym dowodem na to, że rzeczywiście ma przed sobą brata. Wydawał się silny i chyba brał już udział w pojedynkach, gdyż mogła wyczuć na jego łapie jakieś pozostałości! Ona musiała dopiero umówić się ze Stłuczoną Łuską, by mieć chociaż szansę na zdanie testu nadanego przez Echo!
Ulżyło jej, gdy samiec jednak postanowił się podnieść. Mimo to, że z pewnym dystansem podchodziła do takich spoufaleń, nie mogła się na niego gniewać. Wydawał się bardzo miłym smokiem, a do tego sam ją odnalazł! Uśmiechem próbując zatuszować speszenie, usiadła, powstrzymując się przed poprawianiem grzywy i wąsów! – Tata ci o mnie opowiadał? – Spytała z cichą nadzieją. Czy Dar wiedział o jej istnieniu? Jak inaczej dowiedziałby się Godny?
: 28 paź 2019, 19:13
autor: Szara Rzeczywistość
Godny głupi nie był, wyczuł delikatny ruch maddary, ale kompletnie nie spodziewał się tego, że siostrze mogłoby chodzić o realną obronę przed nim. A gdyby go przy tym skrzywdziła? To nic, po prostu ostudziłaby jego entuzjazm w dość brutalny sposób.
Dla niego to też była najbardziej bliska chwila, no ale on nigdy nie miał oporów przed kontaktem fizycznym z istotami, które w jakiś sposób były mu bliskie. A przestrzeń osobista? Była tylko wtedy kiedy miało się w pobliżu wrogą istotę. W Ziemi niektórzy już wiedzieli, że Godzien właśnie taki był i nic się z tym nie zrobi.... na jego szczęście i siostra to dojrzała zanim było za późno. Szkoda, że jednak wyszło to dość niezręcznie.
Kiedy już wstał to usiadł na zadzie, a ogon podwinął do przodu i położył na przednie łapy. Nie przepadał mówić źle o tacie, ale to w końcu siostra, prawda?
–Ja... nie wiem. Tato mi niewiele mówi o rodzinie, zresztą w ogóle jest ciągle zajęty, ciągle zbywa, bo przeszkadzałem przeważnie w leczeniu innych smoków. Z pewnością chcesz więc wiedzieć skąd wiem. Pewien czas temu rozmawiałem z Mułkiem- smokiem o dziwnych poglądach, ale chyba z dobrymi intencjami... No i próbowałem go wypytać o naszą matkę, ale skierował mnie do Ciebie. A wcześniej? Szukałem przy granicy kogoś, ale nie za długo, bo inaczej mnie brat szukał. Ma na imię Niewidzialny Kolec i jego mamą... w sumie nawet nie wiem kto jest, ale wiem, że uciekł z Cienia, żeby przyjść do ojca.– Zamyślił się chwilę... W sumie to nigdy nie pytał brata o to... no i na razie nawet nie mógł, bo brat mocno spał smoczym snem, co było niepokojące... Tato robił się coraz starszy, a Niewidzialny spał. Jeszcze trochę i zostałby sam, a tego chyba obawiał się najbardziej. Po prostu nie chciał nie mieć rodziny, na prawdę zaufanych istot, którym mógł powierzyć życie.
–No... a ja staram się być łowcą. Niedługo wyruszam na polowanie i postaram się tym zdobyć dorosłą rangę. Jeśli się uda to pamiętaj, że zawsze podzielę się z Tobą.– Biedny, naiwny Godny na prawdę myślał, że jego rodzina kończyła się na jednej siostrze i bracie z innej matki.
: 03 lis 2019, 19:50
autor: Niespokojna Toń
Jej przypuszczenia potwierdziły się. Ojciec był bardzo zajętym smokiem, a ona nie wiedziała co o tym sądzić. Być tak zajętym, by nie znaleźć czasu nawet dla własnej rodziny? Nie poznać własnej córki? Przesilenie Północne potrafił pogodzić funkcję przywódcy z ich przyjaźnią. A jej własny ojciec nie potrafił... Albo nie chciał.
Jej uwagę przykuła wzmianka o Mułku i jego nietypowych poglądach. Jak wiele opowiadał smokom spoza stada? Nie czas był teraz nad tym myśleć, lecz na pewno zapamiętała tą informację.
Również imię Niewidzialnego Kolca zapisała w swej pamięci. Będzie musiała potem dowiedzieć się więcej na ten temat. Na razie skoncentrowała się na czymś innym.
–...I pewnie chciałbyś dowiedzieć się jaka była Kaskada Kości...? – Bardziej brzmiało to jak stwierdzenie niż pytanie. Samica owinęła się ciaśniej wężowatym ogonem, jakby zrobiło jej się odrobinę zimniej.
–Nasza matka... Nie była najprzyjaźniejsza... Właściwie nie wiem, czy pisklaki znaczyły dla niej coś więcej niż marna forma początkowa przyszłych wojowników... – Głos wiązł jej w gardle, ale ton pozostawał niezwykle obojętny i odległy. Nie chciała rozczarować Godnego, ale przecież nie było sensu kłamać. – Nie oddałabym jej pod opiekę dziecka wroga, co dopiero kogokolwiek z nas... – Dokończyła ciężko. Nieświadomie zaczęła wbijać pazury w ziemię. Zabiła własną córkę. Nie przeszło jej przez gardło.
: 04 lis 2019, 21:24
autor: Szara Rzeczywistość
Dar Tdary nie był zbyt społecznym smokiem. Któż to mógł lepiej wiedzieć jak syn, który wychowywał się u jego boku, obserwując reakcję i zachowania. Miłości w nim zbyt dużo nie było, ale Godny wiedział, że w głębi duszy jego tato potrzebował jego, brata i swojego kompana... Na pewno nie chciał być samotny. Może to właśnie przez ten ułamek tęsknoty i chęci towarzystwa, Godzien był jaki był?
W końcu miał usłyszeć o swojej matce i ochoczo pokiwał łbem z uśmiechem, który dość szybko zaczął znikać z jego pyska. Nie był głupi i potrafił czytać takie gesty. Ewidentnie siostra wcale nie miała zbyt miłych informacji o matce.
Nieco gotowy na to co miał usłyszeć, nawet nie ruszył się kiedy usłyszał niezbyt przychylną informację. Musiał to trawić powoli.
Czyli jego mama nie miała większych uczuć do piskląt, ale Dar... miał, a przynajmniej on był zawsze co do tego przekonany. Głupie złudzenia piskląt potrafią zostać nawet u dorosłych smoków. Niemniej ojciec był jego rodziną. Najważniejszą, która mimo wszystko zawsze była.
Teraz i jego siostra zacznie należeć do tego grona- czy chce czy nie.
–Dziękuję, że mi powiedziałaś i wybacz, że przez moje chęci masz zepsuty humor. Nie potrafię wyobrazić sobie co musiałaś przeżyć z nią...
Godny nie był jakoś daleko od siostry, dlatego położył łapy delikatnie na jej łapach, żeby po prostu czuła, że brat był z nią tutaj i nie chciał, żeby była zła, albo nawet, żeby nie rozpamiętywała tego co się działo. No i oczywiście, żeby rozluźniła łapy. Zapach ziół się wzmocnił.
Godzien nawet nie zamierzał zadawać pytań o matkę. Już wiedział co chciał.
–Wiedz jednak, ze w porównaniu do naszych rodziców, ja zawsze jestem i będę, kiedy tylko zechcesz...– Samiec lekko się uśmiechnął, pogodnie. Nigdy nie rzucał słów na wiatr, Koralowa to jego siostra, a on dbał o rodzinę jak tylko był w stanie.
: 09 lis 2019, 19:00
autor: Niespokojna Toń
–Było, minęło. – Skomentowała, dając mu również znak, że nie chce dłużej wracać do tematu. Na następne jego zdanie rozpogodziła się. – Ty również możesz liczyć na moją pomoc. A nie powiedziałam ci jeszcze, że jest nas więcej! Poza mną była jeszcze Sztorm Stulecia... To ona tak na prawdę opiekowała się mną. Była właśnie taka, jaka powinna być matka. – Westchnęła cicho. Po krótkiej pauzie kontynuowała. – Inną moją siostrą jest Stłuczona Łuska, która również szkoli się na Czarodziejkę. Jest z wyglądu nieco podobna do ciebie i bardzo miła, choć ona również swoje przeżyła z matką. Jak każda z nas. Było jeszcze parę innych sióstr, ale pomarły albo zaginęły. Możesz jeszcze usłyszeć o Szarpiącym Obłoki, bo ma córkę w Ogniu, Ciemną Łuskę. To również mój brat, lecz on... źle skończył, przemieniony w kamień. – Zakończyła, ciekawa reakcji nowo poznanego brata.
: 11 lis 2019, 8:59
autor: Szara Rzeczywistość
No oczywiście. Czemu chciał marnować czas na ten temat skoro był bolesny dla Koralowej? Lepiej było skupić się na tym co mogło być... W końcu Kaskada już nie żyła.
Wiadomość o siostrach... To była bardzo ważna informacja! Poza tym wychodziło na to, że Godny akurat był najmłodszy z miotu... To w sumie przykre, ponieważ przez to czuł się nieco... Słabszy? Mniej przydatny?
–Sztorm? A więc moja podróż się nie skończyła...-Zastanowił się nad tym. Wychodziło na to, iż właśnie ta 'siostra' była najstarsza. Powoli zaczął w myślach układać już swoje drzewo rodzinne. Chwilę później doczepił również Stłuczoną Łuskę do tego drzewa, jako kolejna gałąź. Potem kolejne i kolejne, ale bezimienne? Rodzinę miał sporą, a krótkie informacje o śmierci? Godzien na pewno nie przepadał słuchać o tym jak ktoś umierał, ale był przyzwyczajony do widoku najgorszych ran i umierających smoków... Czasami lepiej było po prostu umrzeć i wierzył w to, iż taka kolej rzeczy była dla nich- żyjących czymś przykrym, ale dla umierającego... było to wybawienie.
Co więc zobaczyła w bracie? Zaciekawienie. Nie potrafił przejąć się śmiercią kogoś kogo po prostu nie znał.
–To dziwne, że z takich smoków jak Kaskada Kości i Dar Tdary wychodzą tak duże rodziny... Gdzie tu logika, skoro rodzice mają gdzieś odpowiedni chowanie piskląt... Pewnie nigdy tego nie zrozumiem...
Odwrócił na chwilę wzrok i westchnął. Oh, Darze... czemu jesteś taki bezuczuciowy...
–No więc mamy rodzinę czarodziejów. Tylko ja się oderwałem najwyraźniej. Niewidzialny też jest czarodziejem, a raczej kończy nauki na czarodzieja. Może nie macie wspólnej mamy z nim... ale warto, żebyście się spotkali... No ale najpierw musi wstać, bo od około księżyca śpi... I ojciec mówi, że może tak jeszcze pospać kilka księżyców, albo zdechnie w tym śnie... Ja jednak wiem, że on wstanie. Za dużo przeszedł, żeby tak po prostu odpuścić...
: 16 lis 2019, 12:13
autor: Niespokojna Toń
Uśmiech zniknął z jej pyska, zastąpiony przez smutek. Godny źle zrozumiał... – Sztorm... nie żyje.. – Westchnęła. – ...Ale myślę, że Stłuczona może być chętna na spotkanie. – Pociągnęła temat dalej, nie chcąc wdawać się w szczegóły na temat jej opiekunki.
Na następne stwierdzenie poruszyła ogonem i odezwała się, chcąc sprostować tę kwestię. – Tak na prawdę nie opiekowała się mną Kaskada. Jedynie mieszkałam w jej grocie... do pewnego czasu. Miałam opiekę Sztorm, która była dla mnie bardziej jak matka... oraz jej kompanki Awantury. Potem jej rolę przejął mój starszy brat, Fen, wujek Axarus i przyjaciel Mułek. Myślę, że inne dzieci Kaskady również wychowywały się bez niej, ale miały pomoc stada. Akurat o stado Kaskada na swój specyficzny sposób dbała. –
I znów powróciła do Sztorm, Była zbyt silnie w niej zakorzeniona, przy każdej okazji przychodziła jej na myśl. – Sztorm była wojowniczką. – Uśmiechnęła się lekko, odwracając wzrok i milcząc jakiś czas. W tym czasie zaczęła zastanawiać się nad wzmianką o kolejnym bracie. – Co takiego przeszedł? – Spytała cicho. Czy wszyscy z ich rodziny musieli przechodzić przez jakieś ciężkie doświadczenia?
: 16 lis 2019, 13:03
autor: Szara Rzeczywistość
Godny jednak nadal się uśmiechał. Czyżby był nieczuły wobec bólu własnej siostry?
Oczywiście, że nie... Wiedział widocznie nieco więcej teraz jak poznał Koralową.
–Nasz ojciec może i jest gburem, ale dba o to, żeby znał swoją krew w wolnych stadach i w grocie ma wymalowane na jednej ze ścian imię Sztormu. Są też imiona innych samic, czasami oznaczone czerwoną linią co oznaczało ich śmierć... Ale Sztorm nie jest oznaczona. Zapewne żyje... Słyszałem o tym, że jedna z czarodziejek ziemi zmarła na arenie, ale jednak jakimś cudem powstała z martwych i nadal... po prostu żyje. Może ze Sztormem było tak samo? Ojciec pewnie wie...
Cały wywód musiał odbyć się na głos, żeby i Koralowa poczuła nadzieję.
–Odnajdę ją, siostro...
Był przekonany, że to zrobi, albo przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Skoro jednak odnalazł ją to i odnajdzie resztę swojej rodziny.
Wiadomości odnośnie Kaskady przyjął zwykłym kiwnięciem łba. Zdawał już sobie sprawę z czym miał do czynienia i kim tak na prawdę byli jego rodzicie... On był drzewem, a to wszystko było jedynie wiatrem. Ugnie się, ale nie złamie...
–Zawsze coś...-skomentował krótko wiadomość o Sztormie-Niewidzialny zwyczajnie zasnął na kilka księżyców i tyle. Nie wiem czemu większość smoków traktuje to jako chorobę, skoro nawet tato uważa, że jest to naturalne i zdarzyć się może każdemu
: 20 lis 2019, 18:56
autor: Niespokojna Toń
Przyglądała się bratu z nieprzekonaną miną. Sztorm by żyła? To gdzie była w takim razie... Przecież nie porzuciłaby ich bez słowa! Nie porzuciłaby piskląt jak Dymiący, prawda? ...Prawda?
–Nie mam pojęcia, na czym polegają napisy na ścianie naszego ojca. Ani razu nie widziałam go na oczy, zupełnie nie wiem, co siedzi mu we łbie. Fakt jednak jest taki, że Sztorm zapadła się pod ziemię. – Myśl, że siostra faktycznie mogłaby gdzieś żyć, bez nich... Porzucając całe stado wraz z ich problemami wydawał jej się dziwaczny. Nie chciała jednak rozdrapywać starych ran.
Godny Kolec tak wierzył w ich ojca... Po minie Koral łatwo można było zorientować się, że jak na razie nie ma o nim najlepszego zdania. – Nie widziałam nigdy takiego przypadku, ale brzmi dość... niepokojąco. Nie chciałabym obudzić się wiele księżyców później, być może w nowym, obcym już stadzie... – Jak Takhara. Przecież jeśli uda im się ją odnaleźć, będzie już w wieku adepckim!
: 20 lis 2019, 20:31
autor: Szara Rzeczywistość
–No zdarza się, że tak się dzieje...– Zaczął mówić i nagle smok zamarł.
Nie, żeby miał się nie ruszać, po prostu przerwał jakby coś chciał powiedzieć, ale zapomniał co. Przez chwilę wydawał się być nieobecny, a po tym się uśmiechnął.
–Chyba czas się zbierać. Muszę jeszcze coś upolować, zanim ruszę do obozu no i poza tym dostałem wezwanie od mojej mistrzyni...
Godny jeszcze raz zbliżył się do siostry i objął ją szyją.
–Obiecuję Ci, że ją znajdę, a Ty po prostu dbaj o siebie i czekaj, aż Cie wezwę. Nie zawiedziesz się na mnie, przyrzekam!– Wyszeptał spokojnie z pełnym przekonaniem, aż w końcu puścił Koralową z objęć, posłał jej ostatni uśmiech pełen zadowolenia, a następnie skoczył przednimi łapami, wygiął ciało, żeby się obrócić i ruszył w biegiem w stronę obozu Ziemi.
Tyle go widziała...
Przynajmniej na tą chwilę
: 03 gru 2019, 22:18
autor: Lawina Obłoków
Pierwszy śnieg zaczynał sypać z nieba, ale nie przeszkadzało to czarnołuskiej w rozpoczęciu nowej przygody. Tym razem miała cel. Planowała poćwiczyć tropienie, naturalne więc było, że udała się do lasu. Z nosem przy ziemi starała się odszukać jakieś zapachy. Może znowu uda jej się znaleźć zająca? Tym razem nie zamierzała dać mu uciec. Starała się zmobilizować do pracy wszystkie zmysły. Niestety jedyne co znalazła to mrowisko, które zaraz zaczęła rozkopywać. Może w środku znajdzie coś interesującego?