Strona 22 z 29

: 31 gru 2019, 18:54
autor: Eskalacja Konfliktu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Nie mam ci tego za złe, inni też nie powinni. W końcu... przywódca powinien przede wszystkim myśleć o swoim stadzie, taki był twój odruch. Nie wiedziałeś czy uchodźcy z Cienia nie sprawią kłopotów. Czy nie wyrządzą wam krzywdy od środka, wolałeś zapłaty. Tak naprawdę żaden wybór nie był dobry, ty obrałeś ten bezpieczniejszy i bardziej opłacalny. – Zmrużyła ślepia. – Założę się, że mój ojciec i za dopłatą by obecnie nikogo do obozu nie wpuścił, przynajmniej żywego.
Na wspomnienie o rozmowach z Frar kiwnęła lekko głową.
Gdyby nie wyszło, mogę się za tobą dyskretnie wstawić. Kiedy już obejmie stanowisko – specjalnie nie powiedziała 'jeśli', nie musiał wiedzieć wszystkiego. – Niemniej, w stadzie Plagi taki zwykły wojownik jak ja nie ma za wiele do powiedzenia. To znaczy, może sobie to prawo i pozycję wywalczyć, ale nieśpieszno mi do zbiorowej odpowiedzialności. – Uśmiechnęła się półgębkiem.
Eurith była ostatnią osobą która by w ogóle rozmawiała o czymkolwiek ze swoimi. Była bardziej im obca, a oni jej, niż smoki z chociażby Ziemi. Lubiła Strażnika, nie miała powodów by go nie znosić lub nie akceptować, nawet jeżeli dopiero teraz zamówili ze sobą kilka słów. Nie uważała go za złego smoka. Skrzywionego, może, ale nie złego.
Nie ma sprawy – powiedziała w miarę pogodnie, ale po chwili spoważniała. – Właściwie... mogę ja o coś zapytać? – jeżeli nie wyraził sprzeciwu, rozwinęła temat. – Zanim moja mama... no wiesz, odeszła, podczas spotkania rozdawała jakieś tytuły, tajemnicze kamienie. Przywódca też czasem coś o tym mówi i coś przekazuje smokom. Zastanawiałam się skąd ta wiedza i co o tym decyduje... – zmieszała się teraz. – ... oraz czy i mi takie coś przysługuje. Choć nie jestem pewna, raczej nie zrobiłam za wiele. Poza nauką i kilku wycieczek poza tereny, prowadzę zwykłe, nudne życie. – Ulepiła na szybkiego śnieżkę i cisnęła nią w jego bark, żeby się rozbryzgała i zostawiła po sobie białego kleksa. Ot, pokazywała mu czym może być zabawa. O ile się rozluźni.

: 01 sty 2020, 23:55
autor: Strażnik
Choć samica nie tłumaczyła nic, czego sam by już nie przerobił, usłyszenie tego z jej ust wydawało się mieć mniej charakter żałosnego usprawiedliwienia, co zrozumienia, a na to już zupełnie nie wiedział jak zareagować. Słowny optymizm go przerażał bo dotąd sądził, że najlepiej leżał na kłamcach, bądź głupcach. Oh. Ależ to było niemiłe. Co jeśli rzeczywiście chciała go jedynie pocieszyć? Czerwona była miła, łagodna, przyjazna, wbij to sobie do głowy!
Ciekaw był czy reprezentowana przez nią postawa mogłaby uzyskać aprobatę w Pladze, czy może potępiono by ją za sposób w jaki rozmawia z niechcianym prorokiem. To nie tak, że znał jej stado, bo od czasu gdy przestał się nim aktywnie interesować musiało przybrać na sile, zwłaszcza jeśli miało dość smoków, by urwać Wodzie tak wielką połać terenu.
Jak mocno sam przywódca i zastępczyni byli w stanie narzucić nastrój, który miałby wpłynąć na odbiór jego osoby? Eurith sugerowała, że jego temat nie wypływał zbyt często, ale to nie tak, że musiała mówić prawdę, czy być świadkiem wszystkich istotnych rozmów.
Kiwnął łbem, wyrzucając jedynie ledwie słyszalne "hmm" spod przymkniętych warg. Hierarchiczność Plagi, a przynajmniej pod rządami Szydercy była definitywna, ale samica jedynie upewniła go w przekonaniu, że nic się do tego czasu nie zmieniło.
Minęła kolejna chwila i szybko podryfowali do kolejnego wątku, a choć wojowniczka nie miała Strażnikowi za złe jego pytania, najwyraźniej wygodniej było je zignorować i nieco skręcić w stronę proroczej kariery. Może rzeczywiście było idiotyczne? Wracać do niego nie zamierzał, więc bez dalszego oporu w końcu otworzył pysk –
Istnieją osiągnięcia, których wykonanie możecie śledzić sami, choć przywódcy powinni mieć zdolność do ich potwierdzenia, żeby uczciwie wręczyć wam nagrodę. Ktoś u was na pewno ma w tym rozeznanie?– zapytał retorycznie. Poza już wręczonymi, bądź zaobserwowanymi tytułami nie miał pojęcia jakie jeszcze mogły istnieć –Zabijając konkretną ilość dzikich zwierząt, wędrując na misje, oddając przedmioty do skarbca albo zwyczajnie szkoląc się szybciej niż większość leniwych smoków jesteś w stanie zdobyć zarówno uznanie stada, jak boga, który to wszystko obserwuje. Ja tymczasem wiem o osiągnięciach dzięki więzi z...– zamyślił się na moment. Dzięki Sennah? Zdawało mu się że jest na to za młoda, dlatego to moc Kaltarela decydowała o jego świadomości, ale ostatecznie nie potrafił stwierdzić. Niesamowite, że po prostu wiedział. Jeszcze chwilę temu nie miał o Eurith żadnego pojęcia, a teraz zdawał sobie sprawę jaka nagroda miałaby jej przysługiwać. Przerażające i ekscytujące jednocześnie –Dzięki więzi z bogiem. Właśnie dlatego tytuł wręczony przez proroka wydaje się bardziej znaczący, masz pewność, że także coś większego od ciebie uznało, że ma ochotę cię wynagrodzić– Nigdy nie lubił bogów, ani idei wszechwiedzy, ale odkąd zyskał miano ich wysłannika, czuł jakby wcale nie byli mu tacy dalecy. To znaczy, jasne że byli, ale wciąż w inny sposób niż dla reszty smoków, a to absolutnie zmieniało postać rzeczy. Był tak cholernie specjalny. Odchrząknął, znowu ściągając się na ziemię. Powinna zauważyć, że gdy jej to zagadnienie tłumaczył, ożywił się nieco bardziej, jakby zapomniał że nie powinien tego robić. Ale teraz znów był normalny, zwłaszcza po przywaleniu mu śnieżką –Erm..– Spojrzał skonsternowany na to działanie, niepewny czy ruszyć dalej. Przystanął ostatecznie, żeby zetrzeć sobie śnieg z łusek –Zdaje się, że już za jedną stadną wyprawę przysługuje ci Odkrywca, a on z pewnością jest do wręczenia przez przywódcę, ale poza nim powinnaś otrzymać jeszcze hm... dwa kryształy. Wręczyć ci może już wyłącznie prorok– czy to ją pocieszyło? Temat nie wydawał się wybitnie interesujący, chyba że zamierzała pociągnąć go gdzieś dalej, choćby do stopnia osobistej przysługi, w zamian za bycie dla niego miłym. Lub nie, hahaha! Przestań w końcu z tymi spiskami idioto
Czy to cię satysfakcjonuje?– zerknął znów na swoje ramię, a potem na nią. Miał nadzieję, że nie zrobiła nic, co w Pladze uznawało się za przyjazny, ale wymagający odpowiedzi gest –Czy jest coś, co chętnie zmieniłabyś w swoim stadzie?– dopytał nieco ciszej, choć nie niepewnie. Głupie, bo ton sam z siebie miał jakiś taki poważny i zdecydowany, nawet gdy nie był. Odniósł się do nudy o której wspomniała, bo zdawało mu się, że nawiązuje w ten sposób do rozdysponowania obowiązków, a nie własnego poczucia celu.

: 02 sty 2020, 22:11
autor: Eskalacja Konfliktu
Wytłumaczenie działania tych tytułów i kryształów było bardzo zawiłe. Może na tym to miało właśnie polegać? By tylko prorok był w stanie to zorganizować we łbie? Starała się nadążać za wyjaśnieniami i lekko kiwała głową, o tyle zabawnie, że w rytm swoich kroków. Czyli jeden tytuł, co najmniej, mógł wręczyć jej ojciec na stadnej ceremonii, tak jak uprzednio siostrze i Frar, zaś inne tylko prorok.
Czyli poza wręczaniem kryształów i tytułów, które równie dobrze mógłby wręczać bóg za pośrednictwem przywódcy, oraz opieką nad niemowlęcym bogiem... nie robisz nic znaczącego – podsumowała, ale nie ze złośliwości. Może delikatnie się uśmiechnęła pod nosem i mógł to tak odebrać. – Wybacz, staram się zrozumieć po co Wolnym Stadom prorok. Podobno przed moją matką, i długo po niej, takowego nie było. I zasadniczo to dopiero kiedy obieraliśmy proroka, zaczynały się ataki na smoki, z zewnątrz. Tak to panował spokój. Dziwne, prawda? – była ciekawa czy rzuci jej na ten temat odrobinę światła. Może wiedział coś, czego ona nie wiedziała.
Strażnik dalej był drętwy, co tylko utwierdzało ją w przekonaniu jaki jest naprawdę. Nie miał własnego charakteru, tak bardzo się zatarł. Starał się mimikować zachowanie rozmówcy, lecz bycie przyjaznym i otwartym wychodziło mu co najmniej miernie. Zachowała jednak te wnioski dla siebie. Lubiła wiedzieć z kim ma do czynienia.
Powiedzmy. Choć zakładam, że przez decyzję przywódcy, na co de facto wpływu nie mam żadnego, będę cierpieć i nie otrzymam nic za zasługi, które dostrzegł sam bóg. – Teraz jej uśmiech nieco skwaśniał. – Kolejna rada: nie znajdziesz przychylności taką pasywną agresją. Odmówienie stadu tego, co mu się należy, dopóki nie zaakceptują ciebie to szantaż. Chciałbyś być zaakceptowany w taki sposób, czy dlatego, że uważają cię godnego stanowiska i ich zaufania? – pozostawiła mu to pytanie, a entuzjazm samicy znacznie opadł. Naprawdę nie podobało się jej to w jakiej sytuacji się znalazła przez polityczne decyzje ojca. Brał pod uwagę przeszłość, nie przyszłość Plagi. To martwiące.
Usłyszawszy jego pytanie, miała ochotę odpyskować w stosowny sposób. Opanowała się jednak. Nie była w Pladze, nie musiała udawać twardej czy chamskiej na siłę – nawet jeżeli zazwyczaj taka bywała. To zachowanie w nią wrosło jak huba w drzewo. Ciężko się z tego wyleczyć.
Obawiam się, że na to pytanie odpowiedzieć nie mogę – potrzebowała chwili ciszy nim się odezwała. – Kodeks. – Wyjaśniła krótko, ale powinno go to naprowadzić do sedna sprawy. Nie wypadało mówić źle o stadzie. Ani osobom z zewnątrz, ani w wewnątrz. Och tak, im dłużej żyła, w tym gorszym świetle widziała swoje własne stado. Więzienie o złotych okowach. Choć dla niej i Rakty, to raczej cierniowe, wysmarowane kałem.

: 02 sty 2020, 23:23
autor: Strażnik
"Nie robisz nic znaczącego" zadudniło mu w głowie, na co wyczuł w żołądku nieprzyjemny ucisk. Nie poszedł do Kaltarela, żeby wyżebrać nieśmiertelność, bo bał się rozkładu, lecz ponieważ chciał ze swojej osoby zrobić użytek. Czy właśnie taka była idea piastunów, których stale mieszał z błotem? Ranga zapychająca przestrzeń? Nie chciał wyjść przed sobą na hipokrytę, więc zmartwił się jeszcze bardziej, choć okazał to bardziej zmarszczeniem pyska, niż smutnymi oczętami. Nie wiedział jeszcze wszystkiego o swojej funkcji, więc liczył że to właśnie dezinformacja przysłaniała jego rzeczywisty cel i gdy tylko rozmówi się z bogiem, wszystko nabierze jasności. Póki co musiał ugryźć to własną logiką. Odchrząknął krótko – Nie jesteście świadkami wszystkiego co ma miejsce poza tymi terenami, a teraźniejszości nie zbudowano na paru księżycach wstecz, a trwającej przez wiele pokoleń współpracy z bogami. Mniej, czy bardziej aktywni wciąż wam towarzyszą, a fakt że ktoś próbuje pokusić się na moc, która w małej części zostaje ofiarowana konkretnym smokom powinno jedynie utwierdzić was w przekonaniu, że istnieje narastający problem i wrogość, pod którymi nie można się ugiąć choćby dlatego, że to nie ich, tylko nasze ziemie. Poza tym prorok jest dodatkowym usprawnieniem, korektą, wsparciem, jak zwał tak zwał. Nie zajmuje miejsca w stadzie, więc nie stanowi balastu, a swoją wiedzą i pamięcią nie waha się dzielić z żadnym ze smoków, bez względu na przynależność. Myślę że to dobry dodatek, tylko trzeba chcieć z niego skorzystać– Wyjaśniał jedno po drugim, nieco szybciej, choć wciąż wyraźnie formułując słowa. Nie chciał wciskać jej idei, która by ją przytłoczyła, bądź wydała się naiwna, ale pogodzenie się z bezużytecznością proroctwa nie obalałoby sensu tej rangi, a udowodniło jedynie jego słabość intelektualną.
Kolejna uwaga smoczycy nieco go zirytowała, choć pozwolił rozejść się jej po kościach, przyjmując jako zrozumiałe zastrzeżenie, jeśli nie znało się pełni sytuacji, tak jak na przykład on przeoczył istnienie kodeksu w Pladze. Nie słyszał o niczym podobnym w Ziemi i chociaż instynktownie nie narzekał na nią członkom z innych grup, nie sądził, że był to odgórny wymóg –
Tłumaczyłem to zagadnienie na zebraniu przywódców, więc chciałbym dać wiarę, że poprawnie zapamiętasz moje uzasadnienie– zarysował stanowczo – Nie. Jestem. Wrogi. Wobec. Plagi. To nie ja zadecydowałem aby nie wręczyć kryształów pozostałym smokom z twojego stada, lecz Kaltarel. Nie ma to związku z moimi przeszłymi decyzjami jako przywódcy, lecz wypływa z jego oceny sytuacji. Nie będę się upierać, że musicie mi we wszystkim ufać, jednak proszę abyś zwróciła uwagę, że moje czyny bezpośrednio obserwuje i koryguje bóg, dlatego jeślibym złamał którekolwiek dane słowo, zostałbym skrytykowany i pociągnięty do odpowiedzialności. Jeżeli nie wierzycie w sprawiedliwość Kaltarela, to znaczy że mu nie ufacie, a więc przyznane przez niego nagrody nie zostaną odebrane z wdzięcznością, lecz jako coś z góry wam należnego. To nie czyni relacji z bogiem ani trochę przyjazną, czy opartą na szacunku, a chyba nie muszę podkreślać, że kryształy to jego, czy ich dobrowolna twórczość, która powinna podkreślić naszą wzajemną więź. To nie szantaż, lecz warunek i znów podkreślę, że nie mój, nawet jeśli uważam go za bardzo rozsądny– odetchnął i z następnymi słowami znacząco złagodził ton – Jeśli chcecie żebym wam usługiwał, zrobię to w waszym stadzie i na waszym szczycie, bądź w ogóle. Nie mówię tego cynicznie, ale sama stwierdziłaś, że nie ma sensu nic ponaglać– Zauważył zmarkotnienie smoczycy, a nie chciał mieć jej za wroga, szczególnie gdy wchodzili na bardziej grząski grunt. Surowość mógł zachować na smoki, które nie chciały dyskutować, a choć czerwona mogła gnieździć w sobie jakieś uprzedzenia, czy zasłyszane plotki, wciąż traktowała go lepiej, niż zdarzało się niektórym ziemistym. Odchrząknął szybko, mając wrażenie, że jego starcze gardło wraca na swoje miejsce – Staram się być tak klarowny, jak tylko to możliwe. Nie chcę cię urazić poprzez podkreślenie naszych różnic, czy skrytykowanie decyzji Plagi. Twój ojciec miał swoje powody, ale muszę zastosować się do woli tych, których reprezentuję, jesteś w stanie to zrozumieć?– Czy to w ogóle poprawiło atmosferę? Czuł, że rozdrapał ją tylko dwa razy bardziej, odsłaniając wrażliwe tętnice, które Eurith gotowa była zaraz ugryźć. Nie maszerowali już, nie wiedział nawet kiedy przestali, więc nerwy pozostało mu wyładować zaledwie w drżącej końcówce ogona. Borze, gdyby przywalenie jej śnieżką wystarczyło i miałby pewność, że nie zrobi przy tym idioty z samego siebie, zalałby ją dziką serią pocisków.

: 03 sty 2020, 9:39
autor: Eskalacja Konfliktu
Nie miała pojęcia, że tak uderzyła w punkt, w środek egzystencji Strażnika i go zakwestionowała. Spacerowali dalej, aż do momentu zatrzymania się. Samica odczekała aż samiec się wypowie na każdy temat. Później na trochę zamilkła. Zadarła pysk żeby spojrzeć w niebo. Dzika Gwiazda, hę...
Może i tak, ale wybierając proroka, nie wypleni się jego przeszłości. Masz swoje za rogami, tak jak każdy inny. Nie sprawisz, że ci których zraniłeś zaczną ci ufać i cię szanować, choćby wybrał cię sam Immanor. Bogowie nie raz popełniali błędy... – mówiła jakoś tak bez polotu.
Kiedy wspomniał o zaufaniu do Kaltarela, warknęła gardłowo. Nie mogła się powstrzymać, za bardzo nienawidziła tego zakłamanego ryja.
A o tym, że Kaltarel stał po stronie Tarrama i wszystkich zdradził już nikt nie pamięta? – zapytała proroka, który może po prostu tej części historii nie znał. – Myślisz, że nauczał smoki bo mu to pasowało? To była kara, a przy każdej wizycie nie szczędził obelg swoim uczniom. Kiedy pojawiła się perspektywa odbudowy bariery, Kaltarel zgarnął tę iskrę dla siebie by odzyskać moc i uwolnić się ze swojej służby za karę. Kiedy moja matka, JEGO prorok, została zaatakowana, tchórzliwie odebrał jej iskrę i schował swój zapluty zad w świątyni, poświęcając ją. To tchórz i egoista. Nie myśl, że ciebie też by nie poświęcił gdyby miało go to odratować. – Skrzywiła się. A podobno bogowie mieli być miłosierni i kochać smoki, co za bzdura. – Nawet nie wiemy, czy te iskry po które nas wysłał, nie zostaną użyte by wskrzesić na nowo jego kumpla, Tarrama. Smoki to robią bo chcą wierzyć, a tak naprawdę do tej pory to właśnie wiara w bogów powodowała wszelkie cierpienie w tych stronach. – Wbiła pazury w śnieg, żeby się uspokoić. – Nigdy nie zaufam temu staremu grzybowi. Wykorzystuje nas, a koniec końców skończymy z łapą w końskim łajnie. Wypowiada się zagadkami, zamiast powiedzieć wprost co, gdzie, i jak. Gdyby zagrożenie było tak duże na jakie je wszyscy kreują, to choćby w obawie o swój zad Kaltarel byłby bardziej otwarty na dzielenie się informacjami. Bawi się nami, od samego początku.
Tak właśnie uważała i nie bała się tego przyznać. Robiła to co Plaga od niej oczekiwała, ale sama z siebie miała własną opinię. Usiadła z tych nerwów.

: 03 sty 2020, 14:13
autor: Strażnik
Miał swoje za rogami, ale o tym już wspomniała, czyż nie? W końcu to nie tak, że zabił kogoś, bądź zdradził, przynajmniej nie pod barierą, gdzie bądź co bądź zyskał zaufanie więcej niż jednego smoka, skoro gotowi byli wybrać go na przywódcę. Nie byli przecież zupełnie pozbawieni opcji. Pozbycie się czyichś wątpliwości nie należało w każdym razie do łatwych czynności, a sam wiedział, że gdyby role jego i Eurith były odwrotne, nie istniałoby zapewnienie, które zdołałoby go uspokoić. Tak, mogłaby być nazwana najlepszym dyplomatą pod słońcem, a i tak krzywiłby się na jej zasługi. Na szczęście, bądź nieszczęście, teraz on, a nie nikt inny reprezentował bogów i musiał tłumaczyć się tak samo z ich, jak swojego postępowania. Mimo że go kusiło, nie przerwał smoczycy ani razu, a wraz z jej narastającym gniewem jego własny nastrój ulegał ostudzeniu. Podniosła stawkę, a chciał być przecież profesjonalistą. Chciał. Rola Kaltarela w historii plagijki nie ubodła go dlatego, że zdołał tak namiętnie zakochać się w swojej służbie, aby nie widzieć jego wad. Jego zbrodnia uderzała zbyt blisko tego, czego sam doświadczył, dlatego choć rozumiał niechęć samicy, zwyczajnie pragnął wierzyć, że nawet popełnienie niewybaczalnego błędu nie skreślało wszystkich smoków. Niektórzy nie chcieli się zmienić, to jasne, ale być może właśnie bóg zimy należał do tych, którzy próbują
Szanowałem Dziką Gwiazdę. To ona mianowała mnie na swojego zastępcę, a następnie wspierała, gdy szkoliłem się by przejąć po niej rolę. Nie zgadzaliśmy się ze wszystkim, ale była prawdopodobnie ostatnim smokiem, który zasłużył na takie zakończenie– Nie wiedział czy zdoła w ten sposób uspokoić Eurith, ale nie kłamał w tej kwestii. Mógł ją nazywać krową rozpłodową, czy innymi dziecinnymi obelgami, ale aktywnie udzielała się w życiu stada, a gdy stanęła przed przywódcami by ogłosić swoje proroctwo posiadała wiedzę i fascynację, której brakowało wielu innym. Zapewne kłóciłby się z nią, gdyby nie odeszła, lecz nie w taki sposób aby życzyć jej najgorszego. Oh, przynajmniej nie dosłownie
Nie musisz mu ufać– dodał cicho, tę mało proroczą kwestię –Nie z jego woli zginęła twoja matka, ale w taki czy inny sposób do tego dopuścił. Popełnił błąd, który tak samo dla niego, jak dla was nie mógł wiązać się z żadną korzyścią, więc gdy ja ponownie postanowiłem podjąć ryzyko, spróbował sięgnąć po alternatywę, która lepiej niż on zdoła osłonić mnie przed wrogiem. Nie wiem dlaczego takiego samego traktowania nie otrzymała Dzika i czy to nie wynik nieobecności nimf w odpowiednim miejscu i czasie. Zginęła, to prawda, ale to nie powinno sprawić, że popadniemy w apatię i nie będziemy podejmować kolejnych decyzji– starał się tłumaczyć nieco wolniej, ale nie proszącym, czy przepraszającym tonem –Mógłby nie zgodzić się na kolejnego proroka i nie brać udziału przy powstaniu Sennah, gdyby zależało mu wyłącznie na mocy Iskier, którą zagarnie dla siebie. Jeśli nie jemu, może warto zaufać istocie, zaledwie rozpoczynającej swoją historię na tych ziemiach– odchrząknął, na moment skręcając gdzieś wzrokiem –Bądź mnie, abym takie rzeczy prostował– Niepotrzebnie dodawał to na głos, ale choć czuł, że smoczyca ma prawdo do swojej opinii, stawianie go na równi z Kaltarelem, gdy tak go nie cierpiała, wydało mu się nieuczciwe. Choć może tego nie robiła i wyszedł na jeszcze mniej poważnego? –W każdym razie– spojrzał na nią ponownie, wrzucając więcej energii do swojego głosu –W takim układzie tym trudniej oczekiwać od niego darów. Jeśli zdaniem Plagi, czy twoim, jego pokuta nadal trwa, czy jego dary nie miałyby... nie miałaby...– zawahał się. Czuł potrzebę aby to zagadnienie wyjaśnić, co do ostatniego słowa, ale nie było to odmienne od postawy, którą zawsze reprezentował, a wtedy nie zaskarbił sobie zbyt wiele sympatii. Przełamanie bariery dotyku postrzegał jako ogromne ryzyko, bo wiedział że nie każdy sobie tego życzył, lecz miał wrażenie, że smoczyca starała się przekazać dość sygnałów mających zarysować jej pozytywne stanowisko w tej materii. Widział, że wbija pazury w grunt, a nie chciał przecież z nią walczyć, czy prowokować tematów, które uczynią ją niechętną do dalszej dyskusji. Wyciągnął łapę i trzy zwarte, ptasie paluchy oparł na jej barku. Kończynę miał krótką, także nawet nie zgiął jej w łokciu, a oparł o plagijkę niczym suchą gałąź. Chyba że się cofnęła, wtedy zamachnął nią w powietrzu i niezręcznie odstawił na ziemi. Borze, co on w ogóle chciał osiągnąć? –Wybacz. Ja naprawdę... staram się stanąć po twojej stronie, bo wierzę, że jest do wykonania jeszcze wiele pracy, ale od czegoś trzeba zacząć

: 11 lut 2020, 12:19
autor: Żelazna Strzała
// Przepraszam ale jest tak aktywnie że staram się znaleźć jakis temat ale sa pozajmowane więc
//INNA CZASOPRZESTRZEŃ//

Wędrowałam po terenach wspólnych rozglądając się za odpowiednim miejscem by było miejsce i nie było ślisko. Takim miejscem okazał się ten skrawek lasu. rosły tu duże Buki Dęby i inne wiekowe drzewa które sprawnie okrywały gałęziami niebo nade mną. Śniegu wcale nie zamierzało ubywać tak więc spokojnie z nosem przy ziemi by nie nadepnąć na coś ostrego przemierzałam tę część boru.
Usiadłam jednak spokojnie odgarniając śnieg z pod swojej zmarzniętej Pupy i odetchnęłam głęboko.
Jak na porę nagich drzew było tu dość gwarno. Sikorki i mniejsze ptaki śpiewały wesoło a w nielicznych krzakach słychać było szelesty nornic które powoli wybudzały się ze snu głównie z głodu a nie za sprawą ciepła. Biegały te biedne stworzonka po lezie słabo okrytym i zbierały resztki ziarenek zakopanych pod drzewem. Taka nornica to dopiero miała życie! Biegała po lesie zbierała nasionka na zimę a potem szła spać... no chyba że coś ją zjadło to wtedy było nieciekawie.
Zebrałam odrobinę maddary by uformować z niej wiadomość Do smoka Ziemi zwanego Krwawym Okiem. Mułek powiedział mi że ten smok jest wojownikiem i że nauczy mnie on Walki i obrony na wyższym poziomie. Czy mi się to przyda? OCZYWISCIE ZE TAK! jak nie na polowaniu to w samo obronie a plany miałam bardzo rozległe w bój.
Wiadomość zawierała w sobie Lokalizację moją oraz opis miejsca w którym się znajduję. Wlałam też w nią swój głos.
~~Witaj, Jestem Smokiem Stada Wody... Polecił mi cię mułek do nauki walki i obrony bym była bardziej przydatna WASZEJ SPRAWIE.~~

Wiadomość posłałam tylko i wyłącznie do niego mając nadzieję że za raz smoczysko przyleci lub wyśle mi wiadomość mentalną z wiadomością że szykuje się do wylotu. w tym czasie pozbierałam parę gałązek i zaczęłam powoli i dokładnie pleść z nich malutki okrągły domek dla ptaszków które wesoło ćwierkały mi nad głową. Miały mieć okrągłe wejście i paliczek by miały gdzie lądować przy wchodzeniu do niego. Kuleczke chciałam zawiesić na gałązce dość wysoko by żaden kotołak nie dopadł piskląt jeżeli takie się pojawią.

: 11 lut 2020, 13:35
autor: Berius
Wiadomość od smoczycy bardzo go zdziwiła. Nie słyszał od mułka dawno żadnych wieści o nowych rekrutach. Mimo wszystko Wzleciał w przestworza i skierował się w wyznaczone miejsce. Już z wysokości zauważył samiczkę zakładającą domek na drzewo delikatnie i bezszelestnie wylądował za nią około dwa ogony za jej plecami. Chwile ją obserwował Nie była zbyt umięśniona więc prawdopodobnie nie umiała za wiele.
To czy będziesz bardziej przydatna nie zależy od tego co będziesz umiała lecz od tego jakie będziesz miała do tego podejście Smoku ze stada wody
Wysłał jej wiadomość cały czas stojąc cicho za nią. Czy go od razu po tym zauważy i jak zareaguje to tylko od niej zależy. Chciał takim zachowaniem sprawdzić jej reakcje. Każdy ruch smoczycy mógł pomóc ustalić mu jak ciężka będzie dla niej nauka czy może będzie bardzo pojętnym uczniem i szybko wszystko załapie.

: 11 lut 2020, 15:04
autor: Żelazna Strzała
Już prawie... Prawie..... I ciach! Udało mi się zaczepić mały domek z patyczków na najwyzszej i w miarę solidnej gałęzi. Wlezienie na drzewo zajęło mi trochę czasu bo jak wiadomo, jestem smokiem Morskim a nie Drzewnym. Powolitku zaczęłam schodzić kiedy usłyszałam odpowiedź w głowie i wyczułam skąd dochodzi... Dochodziła tuż zza mnie. Wzdrygnęłam się i poślizgnęłam na ośniezonej gałęzi lądując tuż przed łapami smoka w ogormnym impetem. Chyba nabiłam sobie parę siniaków. Jednak nie mogłam tak leżeć Obcy smok stał przede mną w dodatku się podkradł wykorzystując to że zajmowałam się powieszeniem domku.
Szybko Wstałam na nogi odskoczyłam kawałek od niego jak kot i Najerzyłam wsystkie łuski na grzbiecie Opadłam nisko na przednich łapach ogon unosząc sztywno a tylne lekko uginając by być gotowym do skoku. Wyszczerzyłam groźnie zęby i zmrużyłam oczy z gardła wydobył się metaliczny warkot
– Kim jesteś i czemu mnie straszysz niezajomy!

: 11 lut 2020, 19:10
autor: Berius
Niezdarne ruchy samicy nie dawały zbyt dużych oczekiwań ale przynajmniej była gotowa walczyć więc jest nadzieja. Spojrzał na nią zastanawiająco i przechylił łeb lekko na bok.
Wzywałaś mnie to się zjawiłem Smoku ze stada wody.
Znów wysłał jej wiadomość siadając ciężko na ziemi. Był spokojny mimo iż samica wyglądała że może go w każdej chwili zaatakować.
Fatalna pozycja, nie wyważone rozłożenie ciężaru.
Szybkim obrotem i machnięciem ogona podciął smoczyce sprowadzając ją pyskiem na śnieg.
I słaby czas reakcji. Po to własnie me wezwałaś?
Podał jej łapę by mogła wstać i w końcu się przedstawił.
Jestem Krwawe Oko Wojownik Ziemi. A ty pewnioe chcesz się nauczyć walki i obrony Smoku z stada Wody?

: 11 lut 2020, 21:02
autor: Żelazna Strzała
Uderzyłam pyskiem o śnieg, co nie należało do najprzyjemniejszych z moich doznań. Wyciągnęłam głowę z białego puchu wytrzepałam ją porządnie i spojrzałam naburmuszona na Pomarańczowego smoka. Zdawało się że jest wytrenowany w walce na zwinność a nie siłę co mi odpowiadało całkowicie. Usiadłam i oblizałam pysk z kropelek wody. Jego ciało było smukłe ale z pewnością giętkie jak u lisa. Można by było powiedziec że jest umięśniony jednak jego mięsnie nie zdawały się być duże, był raczej żylasty i szczupły.
Zmrużyłam ślepka i kiwnęłam mu głową.
– Ja ma na imię Tasuni, Pochodzę zza bariery moją siostrą była Freira którą chcę pomścić w mniejszym lub większym stopniu ale do tego potrzebuję potrafić dobrze uderzyć i chcę byś na razie nauczył mnie Ataku... a obrony kiedy przyjdzie na to czas.– Wyrecytowałam formułkę którą powtarzałam sobie w głowie szukając miejsca na trening. – Jak możesz zauważyć nie jestem super silna więc chciała bym nauczyć się walczyć opierając swoje ataki na zręczności i szybkości ale też nauczyć się myślec podczas walki. – Nagle przeszyła mnie strzała która zburzyła część muru między mną a tym smokiem spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się słabo. ~~Wyczuwam że byłeś z nią blisko... Wiedz że jest teraz na wiecznych łowach z naszymi przodkami i obserwuje nas, nie możemy jej zawieść.~~

: 13 lut 2020, 19:32
autor: Berius
Odwrócił głowę gdy samica zaczęła mówić o Freiri. Zostawił te wydarzenia za sobą a one i tak go dogoniły. Chcąc nie chcąc musiał znów się z nimi zmierzyć. Popatrzył na samice z lekko wnerwioną miną. Nie był dziś w nastroju do słuchania sztucznych słów wyuczonych na pamięć. Gdyby nie mentalna wiadomość pewnie odmówił by nauki.
Walka to nie jest coś czego można się od tak nauczyć. To coś czego uczysz się od pisklaka by uzyskać mistrzostwo. I żeby było jasne.
Podszedł gwałtownie do niej i spojrzał w jej oczy. Krwawy wzrok samca był pełen kolorów.
Nigdy nie uczę nikogo kto używa tej wiedzy by się mścić i zabijać. Moim uczniem zostaje ten kto chce chronić a nie niszczyć.
Następnie odszedł na odległość jednego ogona od swojej nowej uczennicy.
Jako iż zaczynasz bardzo późno twój trening będzie przyśpieszony i skupiał się na chociaż dorównaniu cię do poziomu młodych adeptów.
Ustawił się momentalnie w pozycji bojowej jego łapy były lekko ustawione a ciało nieco się obniżyło. Jego postawa wydawała się bardzo mocna lecz nadal miał rozluźnione kończyny. Liczył że smoczyca zrobi to samo, może nie idealnie ale liczył chodź na dobre ustawienie łap.
ATAKUJ!

: 15 lut 2020, 10:50
autor: Żelazna Strzała
Smok wyraźnie uważał mnie za skończoną idiotkę. co on sobie wgl wyobrażał? Wyjątkowo nie przypadł mi do gustu był wredny, arogancki i nieprzyjemny. Czy on wgl myśli że nigdy nie stanęłam do boju? nigdy nie broniłam granic bagna? Czy on zjadł własny ogon!?
Obruszyłam się zdenerwowana kiedy podszedł do mnie i już miałam zdzielić go łapą w pysk ale powstrzymałam się. Co za bufon!
Prychnęłam oczywiście, nie będzie mi jakiś staruch mówił co mam robić ze swoimi umiejętnościami
nie musiał wiedzieć że zamierzałam wykorzystać umiejętności nie tylko do obrony stada wody które zresztą było dla mnie bardzo miłe i sympatyczne ale też do zamordowania oprawców mojej siostry lub porządnego okaleczenia ich. Nie wiedział jek to jest stracić bliźniaka więc niech zawrze pysk i nie pier**li głupot.
Wpatrywałam się w niego z wzrokiem pełnym politowania. Za kogo on się ma.
Mam 21 Księżyców. I że niby ze mnie jest stara rura? Widział swoje odbicie w wodzie? Co moja siostra widziała z tym starym pryku! Pfff!
Przyjęłam więc pozycję bojową. Wbijając wściekłe spojrzenie w smoka na przeciwko. Nic nie mówiłam bo po co! Nie musi nic wiedzieć! BA NAWET NIE MA PRAWA WIEDZIEĆ co siedzi w mojej głowie.
Rozstawiłam szeroko łapy i ugiełam je lekko gotując się do skoku. Błoniaste skrzydła przycisnęłam mocno do boków a ogon usztywniłam w lini kręgosłupa. Stawy były miękkie ale sztywna a głowa była pochylona lekko na wysokości moich barków. Jako iż czułam się lepiej w szybkich atakach uznałąm że atak na smoka używając zręczności moich łap będzie słuszny.
Wyskoczyłam wyciągając lewą łapę i celując nią prosto w tętnice szyją mojego nauczyciela, czy chciałam mu zrobic krzywdę? oczuwiście że nie ale czemu nie pokazać mu że potrafię?
palce łapy rozchyliły się i lekko zagięły chciałam wbić je w jego skórę ale nie głębiej i przejechać nimi rozcinając tylko skórę. Zwinnie wyprowadzając cios.

: 17 lut 2020, 22:52
autor: Berius
Gdy samica ruszyła w jego stronę on zrobił to samo. widział dokładnie gdzie celowała i miał wystarczająco czasu na analizę tego jak chce to zrobić. Gdy był blisko jej łapy błyskawicznie wyskoczył nad nią i przeleciał robiąc salto nad jej grzbietem. wylądował bardzo sprawnie za nią wykorzystując śliską powierzchnie by wprawić swoje ciało w ruch i odwrócić się przodem do uczennicy. prawą tylną łapą zatrzymał swoje ciało blokując ją na korze drzewa.
Lekcja pierwsza. Zrozumienie swoich błędów. Jesteś zbyt wolna, Twoim stylem jest walka zręcznościowa. zbyt długo skupiasz się na przygotowaniu ataku i dajesz przeciwnikowi czas na analizę gdzie ma trafić. Pamiętaj też że to gdzie celujesz świadczy też o tobie. czasem nawet fakt że celujesz w punkty witalne nie ważne jaka jest to sytuacja może być odebrane jako prowodyr do wojny. Będziesz walczyć mam nadzieję głównie na arenie. Więc pamiętaj że nie wolno atakować w punkty witalne. Chyba że przeciwnik w warunkach podkreśli że możesz to zrobić lub sam tak zaatakuje. Ostatnim twoim błędem są emocje. Mają nad tobą kontrolę co spowodowało że byłaś spięta. rozluźnij się, uspokój. Twoje ciało musi być giętkie bo inaczej sama utrudniasz sobie ruchy. No. Jeszcze raz atakuj.
Znów Ustawił się w pozycji bojowej. Jego ciało było luźne ale i gotowe na gwałtowny ruch. Czekał na ruch smoczycy i cały czas ją obserwował.

: 19 lut 2020, 8:44
autor: Żelazna Strzała
No dobra może i byłam wściekała na tego bufona ale muszę mu przyznać że rada którą mi dał była dobrą radą. Zmrużyłam ślepia i fuknęłam na znak że rozumiem o co mu chodzi. nie miałam ochoty się do niego odzywać bo jeszcze dam mu powód moim nie wyparzonym jęzorem do skrócenia mnie o głowę.
Postanowiłam zrobić to szybko. Przyjęłam postawę bojową. Głowa nisko mięśnie napięte ogon sztywno uniesiony na lini kręgosłupa. tylne łapy podkurczone gotowe do szybkiego startu i skrzydła dociśnięte mocno do boków. Trwało to tyle co jeden skok myszy.
Odbiłam się szybciutko tylnymi łapami ruszając prosto w smoka jednak kiedy byłam blisko niego znów odbiłam się zgrabnie i szybciutko od podłoża chcąc w powietrzu obrócić się tak by wylądować na grzbiecie przeciwnika. Cała akcja rozgrywała się tak szybko że sama byłam pod wrażeniem
Moim celem było zwinne obrócenie się w powietrzu i wylądowanie na grzbiecie smoka przejeżdżając pazurami po ym odcinku kręgosłupa który był najlepiej okryty przez płyty grzbietowe. Przecież nie chciałam zrobić mu krzywdy to był tylko trening!

: 23 lut 2020, 20:53
autor: Berius
On czekał cierpliwie aż samica na niego skoczy próbowała wskoczyć mu na grzbiet więc. Pomógł jej. Nie robił uniku ale gdy ta była nad jego grzbietem ten pochylił się na bok i lekkim pchnięciem uderzył grzbietem w jej łapy tak że gdy ta dotknęła jego grzbietu straciła od razu równowagę i ześlizgnęła się na ziemię. Powolnym krokiem przeszedł przed leżącą smoczycę i podał jej łapę by ta mogła wstać.
Bardzo dobrze wykonałaś atak ale chciałaś zrobić ruch który nieco wychodził poza twoje umiejętności. Już na początku naszego spotkania zauważyłem że co prawda masz dobrą równowagę ale brakuje ci trochę by być w niej mistrzem. Postaraj się dobierać ataki do swoich możliwości a nie na hura robić wielkie ewolucje w powietrzu. Na początek proponuje trzymać się bliżej ziemi. Jeśli jednak lubisz skakać to spróbuj następnym razem zrobić taki ruch.
Rozejrzał się po okolicy i podszedł do drzewa z najgrubszym pniem.
Załóżmy że jest to przeciwnik
Staną bokiem do drzewa i w lekkiej odległości. Następnie odbił się od ziemi i skoczył na drzewo jego ciało zatrzymało się na korze i w tym momencie zatopił pazury w mocnej korze. Potem mocno odbił się od drewna a naturalny ruch łap przy skoku zrobił resztę i pazury naznaczyły korę głębokimi rowkami z których zaczęła się sączyć żywica. A on bezpiecznie wylądował na ziemi.
Widzisz? Użyłem przeciwnika jak ściany od której się odbiłem resztę załatwił ruch łap przy odskoku. Jest do dość prosty ruch a jeśli masz z nim problemy to możesz sobie trenować na drzewie.
Podszedł do samicy z uśmiechem. Nie musiał już zgrywać gbura by zobaczyć jak radzi sobie z emocjami.
Spróbuj. Pamiętaj op szybkości i dostosuj wysokość do tego co umiesz a nie staraj się wskoczyć jak najwyżej. Zrób kilka powtórzeń jak nie będzie ci wychodzić

: 01 mar 2020, 19:06
autor: Żelazna Strzała
Obserwowałąm uważnie pomarańczowego gbura i z lekkim uśmiechem zdałam sobie sprawe z tego co on właściwie zrobił i dlaczego zachował się w ten sposób. To była tylko gra aktorska, i to bardzo dobra. Jednak przydomek "Gbur" zostanie z nim dłużej. Wiadomo, pierwsze wrażenie najważniejszym.
Odetchnęłam z ulgą na myśl że nie bedę musiała drzeć kotów z przyjacielem mułka i mojej siostry. Ustawiłam się na przeciwko grubego buka i spiełam mięśnie.
To miał być szybki i precyzyjny ruch.
Odbiłam się tylnymi łapami nadając swojemu ciału pędu. stanełam na tylnych łapach a lewą przednią zamachnęłam się na korę drzewa. Nie włożyłam w to ani kszty siły zrobiłam dokładnie to co kazał mi Krwawe Oko. Pacnęłam drzewo poduszką łapy a następnie tylko przesunęłam po korze zakrzywiając pazury. Poczułam opór, Zapach żywicy mieszający się z moją własną krwią gdyż odłamki kory wbiły mi się w mięciutkie poduszeczki łap. nie zwracałam na to uwagi, potem je powybieram teraz musiałam dokończyć cięcie.
Po tym jak skończyłam ciąć z dumą spojrzałam na wyżłobione na pniu trzy cięcia. były płytkie i dość niezgrabne ale zawsze jakieś były prawda?
Uznawszy że zrobiłam to zbyt wolno, powtórzyłam cały atak parę razy starając się włożyć w to więcej gracji, prędkości i zredukować siłę tak by nie przeszkadzała mi w płynnych oraz zwinnych ruchach przy ataku a spowodowała tyko głębsze cięcie moich pazurów.
W pewnym momencie uznałam że to czas na ostatnie uderzenie ale tym razem zrobi to prawą łapą.
Odeszłam kawałek od Buka i ruszyłam. Zwinnie i szybko dopadłam do drzewa stając na tylnych łapach i rozchylając pazury uderzyłam łapą o pień zakrzywiając je lekko by cięcie było głębokie i czyste.

: 11 mar 2020, 20:43
autor: Berius
Krwawy przez długi czas obserwował samice podczas jej treningu wyglądało na to że jest nieco bardziej do niego przekonała. Było to dobre dla następnych lekcji. Gdy tak trenowała na Buku samiec przysiadł niedaleko niej i po prostu obserwował. Patrzył jak samica popełnia proste błędy, jak je zauważa i poprawia. Miała w sobie to coś. Tą iskrę która tli się na początku w każdym z wojowników. trzeba było ją tylko pielęgnować. Gdy ta skończyła wojownik powoli podszedł do niej i na nią spojrzał.
Czynisz duże postępy w bardzo krótkim czasie. To bardzo dobrze ale nadal zapominasz o podstawie. Zobacz.
Delikatnie chwycił ją za łapę i przekręcił spodem do góry była ona poraniona od kawałków drewna. Następnie obok niej pokazał swoją. Widać było na niej lekkie wgniecenia ale nic poza tym.
Wiesz dlaczego przy ataku moje łapy pozostają niezranione? Bo mam je rozluźnione. Gdy napinasz mięśnie stają się one bardziej wrażliwe na zranienia. Lecz gdy są rozluźnione twoje ciało samo dopasowuje się do powierzchni.
Krwawy delikatnie zaczął wyjmować jej drzazgi z łapy.
Porównaj to do skały i mchu. Gdy przesuniesz pazurem po kamieniu powstanie na nim rysa. Lecz gdy zrobisz to samo z mchem to ugnie się on pod naciskiem pazura ale pozostanie nienaruszony. Spróbuj teraz zamknąć oczy.
Krwawy odsunął się kilka kroków od samicy by miała przestrzeń.
Weź kilka wdechów i wydechów, następnie rozluźnij wszystkie mięśnie i otwórz oczy. A teraz spróbuj zaatakować jeszcze raz

: 12 mar 2020, 7:54
autor: Żelazna Strzała
Jeśli mam być szczera nie podobała mi se ta jego nagła zmiana nastawienie do mnie jednak nie mi to oceniać prawda? Zabrałam łapę i posłusznie zamknęłam oczy. zięłam parę głębokich oddechów czując że cała flustracja zaczyna ze mnie spływać i otworzyłam oczka. Stanęłam na tylnych łapach i szczerząc kły odchyliłam prawą przednią łapę do tyłu, rozluźniłam ją ale jednak zakrzywiłam pazury dla lepszego efektu uderzenia. ogon trzzymałam sztywno za sobą lekko zagięty a skrzydła były usztywnione ale nie dociśnięte do boków bo w tym manewrze nie musiałam utrzymywać równowagi w powietrzu. Wyobraziłam sobie że to drzewo to morderca mojej siostry i zamachnełam się łapą. Był to szybki i zwinny ruch polegający na szybkim uderzeniu i rizcięciu kory drzewa jak najlepiej tylko potrafię. Cała akcja trwała zaledwie uderzenie serca dorosłego smoka a powstałe na korze bruzdy zdały się być wyraźniejsze niźli poprzednie. Tym razem nie poczułambu drzazgi wbijały mi się w łapę ale może to przez odrętwienie po rankach z poprzedniego ataku?

: 15 mar 2020, 20:23
autor: Berius
O to właśnie chodzi!!!
Powiedział ucieszony że udało jej się wykonać ruch. Widać że robi postęp z każdym ruchem. Wstał i podszedł do drzewa by się przyjrzeć śladom. Były idealne, na pewno wywołały by duże zniszczenia nie tylko łusek ale i żeber przeciwnika. Uśmiechnął się i odwrócił do niej.
Tak właśnie poznałaś podstawy walki zręcznościowej. Szybkość, luz i precyzja. Lecz teraz wszystko zależy od ciebie. Musisz znaleźć swoje ruchy które zaskoczą przeciwnika. To był mój główny ruch często go używam. Po kilku księżycach zauważyłem że jest też bardzo dobrym ruchem na początek. Zawiera wszystkie czynniki cechujące ten styl walki. i jak widzisz zadaje pokaźne obrażenia.
Pokazał łapą na buk. Następnie zaczął iść za nią przez jakiś czas. Ustawił się przodem do niej w odległości około pięciu ogonów od niej.
Teraz wykorzystaj to czego się dowiedziałaś. Pomyśl o ataku który mógłby być twoim znakiem. Nie staraj się by był niesamowicie skomplikowany bo to jeszcze nie ten poziom. Pozostań w swojej komfortowej strefie i spróbuj...
Zamilkł na chwilę zastanawiając się co by było najlepszym zwieńczeniem tej nauki, takim najlepszym testem.
Spróbuj mnie przewrócić w jednym ruchu. Zaskocz mnie.
Czy trochę mógł być za trudny ten sprawdzian umiejętności. Oczywiście, ale coś mu mówiło że ta samica ma potęgę ale jeszcze jej nie wydobyła. Teraz był na to czas.

: 21 mar 2020, 13:17
autor: Żelazna Strzała
Uśmiechnęłam się szeroko. czas na sprawdzian? Dobrze.
Więc przykucnęłam uginając stawy tak by pozostały cały czas w gotowości. Ogon leniwie bujał się z prawej na lewą a skrzydła podkurczyłam i docisnęłam do boków. Łeb pochyliłam a ozy wbiłam w krwistoczerwone oczy smoka. Moje błony które robiły za uszy rozłożyły się dookoła mojego pyska.
Co chciałam robić?
Chciałam ruszyć na smoka prosto na niego tak by myślał że chcę go stratować.
Ruszyłam więc odbijając się od poczycia leśnego mokrego i śliskiego jednak przy każdym odbiciu łap podwijałam je by upewnić się że nie poślizgnę się na podgnitych liściach i resztakach śniegu. Słyszałam w uszach bicie mojego serca czułam przypływ adrenaliny we krwi. Krwawe oko w moich oczach zamienił się w groźnego niedźwiedzia który zagrażał mi na polowaniu. Oddychałam równo i miarowo widząc jak zbliżam się coraz bliżej i bliżej.
Tuż przed Berim zwinnie przekręciłam ciało i wykorzystując pęd którego nabrałam przy fake szarży szybciutko i gładko wślizgnęłam się pod jego brzuch a następnie z dzikim sykiem i wrzaskiem przypominającym tarcie o siebie dwóch chropowatych blach zaczęłam młócić tylnymi nogami po brzuchu i klatce piersiowej Nauczyciela. Pazury oczywiście miałam schowane i odgięte tak by nie zachaczyły ani odrobinę o jego łuski i płyty brzuszne. Jednak w walce na poważnie pazury bym zagieła a łapy rozuźniła i pazury przejeżdżając po podbrzuszu i klatce piersiowej smoka pozostawiły by długie i szerokie cięcia. A zgrabne i zwinne owalne ruchy łap przypominające młócenie w wodzie miały nadać szybkości i pędu pazurom które w rezultacie miały zadać więcej niż jedno cięcie.