Strona 21 z 39

: 15 mar 2020, 20:58
autor: Despotyczny Ferwor

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

– Jasne, że będziesz. Musisz tylko nauczyć się magii precyzji. Wtedy będziesz mogła robić takie uroczę słodziaki. – Rzekł radośnie. Sam by ją mógł tego nauczyć, ale jednak słabo znał się na uczeniu innych. Może Echo mogła by ją nauczyć? Dla niego pewnie by to zrobiła.
Gdy Zirka klepneła go po głowię, ten szeroko się uśmiechnął i rzucił się w pogoń za bratanicą.
– Uciekaj uciekaj! – Krzyknął zręcznie przebierając łapami. Jednak trzymał się troszeczkę za samiczką dają jej małe fory. W końcu była od niego dużo młodsza, a gdy ta się oglądnęła za nim, ten nagle przyśpieszył i klepnął ją szybko w ogon, zręcznie odbiegając na lewą stronę.
– Berek! – Zakrzyknął zręcznie uciekając przed ziemną. Jednak ponownie dawał jej fory, biegnąc dużo wolniej niż faktycznie potrafił. Mimo, wszystko nadal było to duże wyzwanie dla samiczki, bo ten wykonywał doże i nieregularne skoki, wykorzystują wszelkie nierówności terenu, jak i przeszkody na ziemi.

: 15 mar 2020, 22:46
autor: Pamięć Barw
No to zobaczysz. Nauczę się i ja tobie będę robiła takie słodziaki. – Powiedziała radośnie. Niby takie nic, ale dla niej te nic możemy mieć większe znaczenie. Właśnie! Może jak się nauczy robić takie puchate kulki to będzie mogła je pokazywać mamie. I nie będzie smutać.
Pacnęła wujka po głowie i popędziła przed siebie. Jednakże błędem było zwolnienie i oglądanie się za siebie. Bo wujek ją dopadł.
Złapie cię! – Krzyknęła i popędziła za nim. Przebierała łapkami najszybciej jak dawała radę w tej chwili, przy tym podnosząc wysoko łapy by się nie zwalić w śnieg, przez co robiła małe skoki. Biegła już szybciej oddychając za Mułkiem. Da radę. Zakrzyknęła sobie. Przytrzymała skrzydła przy bokach składając kryzę. Przebierała szybciej łapkami niż wcześniej, coraz bliżej będąc wujka. Będąc blisko, uskoczyła mu na ogon i odbiegła w lewo.
Berek! – Zdarzyła krzyknąć gdy go dotknęła po ogonie. Potem odbiegła w lewo, tak aby miał jeszcze robotę przy zakręcaniu. Napotykając drzewa, co rusz zmieniała kierunek. A to zakręciła w lewo przy pierwszym drzewie a to w prawo przy następnym. Liczyła, że okaże się to bardziej pożyteczne niż prosty bieg.

: 24 mar 2020, 13:40
autor: Despotyczny Ferwor
Jak widać, nie doceniał małej samiczki. Głośno się śmiejąc od razu skręcił za samiczką, trzymając się jak na razie blisko niej. Swoją drogą pomysł z drzewami był bardzo dobry, bo Mułek za nic nie mógł jej dogonić. Księżyce świetności już miał za sobą, jednak ciąż nie podpuszczał bratanicy. Biegł za nią i biegł, coraz bardziej zwiększając swoje tempo i zręczność, tym samym szybciej omijał drzewa. Trwało to chwilę, aż.... naglę pacnął samiczkę w czubek jej ogona.
– Mama cię! – Krzyknął po czym od razu skręcił w swoją prawą stronę, po czym wzbił się w powietrze, gdzie manewrował między drzewami.
– Spróbuj teraz mnie złapać! – Obwieścił wzbijając się jeszcze trochę wyżej. W swoim życiu bardzo rzadko latał, albo też używał samym skrzydeł. Więc samiczka miała ułatwione zadanie w złapaniu go, co nie znaczy, że będzie to takie łatwe.

: 25 mar 2020, 22:59
autor: Pamięć Barw
Zerknela za siebie szybko czując coś na swoim ogonku. A potem doszedł głos.
A niech to! – Odparła z uśmiechem zaraz potem się śmiejąc. Spojrzała w prawo za wujkiem i następnie pobiegła w tamtym kierunku by go złapać. Przyzna szczerze. Miała ochotę wzlecieć, ale nie spodziewała się, że wuj to zrobi. Ha! I chyba nie wie co robi. Uśmiechnęła się zawadziadzko.
Nie ma problemu! Hahaha... – Odparła radośnie i rozłożyła skrzydła całkowicie przy tym dalej biegnąc. Ugięła wszystkie cztery łapy następnie się wybijając i kiedy poczuła opór powietrza na skrzydłach, zaczęła nimi machać mocniej z góry na dół, by wzlecieć wyżej nad szklanymi drzwiami. Szybko wypatrzyła Mułka i pochyliła się ku niemu. Przestała wtedy machać i unieruchomiła ramiona, by poszybować na wuja. Przeleciała mu nad głową przy czym wyciągnęła łapę i klepnęła go w szyję.
Mam cię! – Rzekła, po czym gdy się oddaliła, podbijając powietrze skrzydłami wzleciała wyżej.Teraz, gdy nie groziło jej wpadniecie na drzewo ciągle mogła mieć wujka na oku, z czego korzystała. I była gotowa do jakiegoś uniku.

: 05 kwie 2020, 1:58
autor: Despotyczny Ferwor
Zirka była szybsza niż myślał. Widać, że wdała się w Beriego. Dlatego też, gdy samiczka wleciała jeszcze wyżej, on od razu pognał za nią. Był świadomy tego, że tutaj będzie dużo trudnej o złapanie młodej samiczki. Wszak miała dogodną pozycję do uniku. Dlatego też chciał wziąć ją z zaskoczenia. Zaczął krążyć wokół adepki, niczym wygłodniały rekin. Szybko i zręcznie, nadając tym samym prędkości. Z czasem jego koło zacieśniało się coraz bardziej, aż w końcu wystrzelił wprost na samiczkę i jeżeli ta zrobiła unik, ten zdążył ją jeszcze musnąć końcówką skrzydła. Następnie szybko zapikował w duł, Wbijając się ponownie, będąc niewiele nad ziemią tak, że chwila nieuwagi i rozbiłby się o ziemie. Leciał tuż nad ziemią. Zręcznie wymijał drzewa, jednak nagle wylądował na ziemi, po czym szybko wskoczył w najbliższe krzaki. Chciał się ukryć przed Łuską, wykorzystując swoje maskujące umaszczenie.

: 05 kwie 2020, 11:41
autor: Pamięć Barw
Nie była zbytnio pewna co takiego robił wujek, latając w koło, ale nie zwolniła tylko leciała pewnie, mając go wciąż na uwadze. Nie wie jak się stało, że poczuła jego tyknięcie pomimo uniku, lecz widząc jak ucieka w dół, bez obaw zapikowała w stronę ziemi. Rozłożyła skrzydła zaraz po nim, ponownie nabierając wiatr w skrzydła i szybując tuż nad ośnieżoną ziemią. Nie myślała czy zaraz się zwali w biały puch, po prostu leciała. Mijała lustrzane drzewa jak umiała. Trochę to spowalniało, lecz to że jest mniejsza dało więcej przestrzeni do skrętu.
Widziała wujka jak nagle wylądował, a może już po lądowaniu? Tak czy siak widziała jak lustrzane drzewa odbijają jego zieloną sylwetkę. Chyba nie wziął pod uwagę tych luster kryjąc się.
Nadleciała w krótce nad jego kryjówką. Tylko nad nim przeleciała i na końcu machnęła na niego ogonem, którym go dotknęła.
Haha! Mam cię! – Krzyknęła rozweselona, lecąc dalej. Wymijając gałęzie ponownie wzleciała w niebo wysoko. Około sześć ogonów od koron jej zdaniem wystarczyło by mieć dobry widok i móc uniknąć Mułka. Nie chcąc się zatrzymywać krążyła spokojnie w powietrzu.

: 06 cze 2020, 19:54
autor: Trzask Płomieni
Samiec był już znacznie starszy niż kiedy ostatnim razem jego łapa przekroczyła tereny wspólne. Nie potrzebował już asysty ani Awantury, ani Reya, ani własnej matki. Sam tkał swój los. Aqen nie był specjalnie towarzyski, toteż nie miał z kim spędzać wolnego czasu. Spożytkował go więc głównie na spacery. I tak trafił do osobliwego lasu – tutaj drzewa nie były z kory. One... miały jego odbicie! Jak woda! Z fascynacją przechadzał się pomiędzy tymi abominacjami roślinnymi, zerkając co jakiś czas na swoje odbicie. Nie był chyba specjalnie urodziwy. Miał prezencję ojca, ale z usposobieniem bywało różnie. Na pewno łatwo się irytował czy denerwował, ale zazwyczaj nie dawano mu ku temu podstaw.
Zatrzymał się przed jakimś dębem, lub czymś co go przypominało. Tutaj lustrzane płaty kory były nieco większe, a on mógł siebie obserwować z dziwną fascynacją. Uniósł łapę, aby dotknąć tego dziwu...

: 08 cze 2020, 0:39
autor: Żałobna Pieśń
Nie tylko adept Ognia postanowił zwiedzić tak wspaniałą okolicę. Ha'ara dopiero teraz zaczynała śmielej wychodzić na tereny wspólne. Przez bardzo długi okres zamknęła się w bezpiecznym kloszu okolic obozu i w zasadzie dopiero droga uzdrowicielki i częste wizyty na arenie nakłoniły ją do samotnych (tak jakby) spacerów po ciekawych bądź magicznych jak ona miejscach. I Lustrzany Las właśnie do takich miejsc należał. Samiczka z rozdziawionym pyskiem mijała kolejne drzewa, w których dostrzegała własny pyszczek wielokrotnie odbijany przez lustra. Raz gdy stanęła pomiędzy dwoma drzewami nie była w stanie policzyć ilości swoich odbić... Cóż za wspaniałość! Zastukała drewnianą łapą o "pień" zapewne czegoś co naturalnie byłoby chudą brzózką. Wibrujący dźwięk pieścił jej uszy.
Samiczka z uśmiechem zatapiała się w lesie gdy w końcu w jednym z odbić dostrzegła obcą postać. Dużo większą od niej, ale do tego już się przyzwyczaiła, gdyby jednak odjęła różnicę wzrostu... tak zdecydowanie byli w podobnym wieku. Wyszczerzyła karmelowe kły dreptając wesoło w kierunku nieznajomego. Oczywiście samiczka nie była głupia o czym mogły świadczyć wypalone maddarą ślady po jej prawej dłoni. Zawsze jakieś zabezpieczenie gdy ma moc pod "ręką".
~ Ładnie tu prawda?~ Zapytała stając obok wyższego samca. Jej głos był ciepły o niemal piastuńskim zabarwieniu, a jej szmaragdowe ślepia wpatrywały się w Ognika skrząc się wesołymi iskierkami.

: 09 cze 2020, 9:28
autor: Trzask Płomieni
Zupełnie nie spodziewał się towarzystwa, więc nawet nie oglądał się za siebie. Aqen zajął się obserwowaniem samego siebie. Naprawdę tak wyglądał...? Niezbyt okazale. Skrzywił się leciutko. Mama była ładniejsza, tata też. Po kim miał te kolory? Czemu wcześniej tego nie zauważał? I kontemplowałby tak znacznie dłużej, gdyby nie pojawienie się kogoś jeszcze. Usłyszawszy za plecami głos odwrócił się dość gwałtownie, jak zaszczute zwierzę. Skulił uszy w rudej grzywie, łypiąc na... drobną samiczkę bez łapy? Zamrugał w zaskoczeniu. Przez moment widział podobieństwo do swojej mistrzyni, ale Sztorm utraciła tę drugą łapę. I nie miała aż takiej osobliwej protezy. Inny w miarę dyskretnie powęszył w powietrzu, próbując przypisać woń Ha'ary do czegoś znajomego. I chyba wymyślił z czym mu się kojarzyła. Z mamą. Nie była jednak jego siostrą, to na pewno. Rodzeństwo znał. Musiała więc pochodzić z Plagi.
Całkowicie zapomniał o swojej przypadłości. Rozwarł nieco pysk by coś powiedzieć, jednak żaden dźwięk nie uszedł z jego gardła. Zmieszał się i zacisnął wargi w poziomą linijkę. Przysiadł, zgarbił się i spojrzał na smoczycę przepraszająco. Raczej nie porozmawiają, więc pewnie szybko sobie pójdzie. Jak każdy. Już się przyzwyczaił. Zerknął na lustrzaną korę, a potem pokiwał głową. Tak, miała rację. Było tu ładnie.

: 09 cze 2020, 18:32
autor: Żałobna Pieśń
Och! Wystraszył się jej biedaczek. A przecież była o niego co najmniej o głowę niższa. Uśmiechnęła się ciepło widząc jego zakłopotanie.
~ No... Już kochanie, spokojnie. Nic ci nie grozi z mojej strony.~ Niemal wyszeptała w kierunku samczyka podchodząc na krok. W międzyczasie dotarł do niej zapach obcego. Ooo! Pochodził z Ognia jak Promyczek! Powód by go nawet polubić... Choć wciąż musiała pozostać ostrożna i było to widać przez gotową do działania maddarę.
Dwa szmaragdy bacznie lustrowały samczyka gdy ten otworzył pyszczek, lecz nic z niego nie uleciało poza powietrzem. Samiczka lekko zdziwiona zastrzygła zakolczykowanym uchem, lecz po chwili wyszczerzyła karmelowe kiełki. Co to za przepraszające spojrzenie?! Ona mu zaraz da! Zastukała protezą o jeden ze szklanych pni by zwrócić na siebie jego uwagę.
~ Coś się stało? Masz chore gardło, albo głos? Jestem uzdrowicielką, więc chętnie ci pomogę. O! I przy okazji nazywam się Ha'ara.~ O kurczęta! Zrobiła to! Ha'ara po raz pierwszy przedstawiła się obcemu z imienia na co jak sama uważała trzeba było zasłużyć. Aqen więc musiał wydać jej się specjalny. Tylko dlaczego?

: 10 cze 2020, 13:34
autor: Trzask Płomieni
Został zaskoczony, niekoniecznie się wystraszył. Futro było bardziej elastyczne od łusek, łatwiej było okazywać dzięki niemu emocje. A Aqen zawsze się jeżył, gdy szykował się do walki. Tutaj się ona nie zapowiadała, o czym jednak się dowiedział nieco po fakcie. Na jej infantylne określenie lekko się skrzywił. Nie przepadał za zdrobnieniami wszelakiej maści, a to słowo na "k" mogło sugerować, że czuła się od niego starsza nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Tak mówiła do niego mama lub mistrzyni, ale nie ktoś obcy. Zniesmaczył się, czego nie krył. Musiał jakoś wyznaczać granicę, a mimika pyska była jedną z niewielu jego opcji w tym zakresie.
Patrzył na nią cały czas, oczywiście, więc nie musiała prosić o atencję tym stukaniem. Zawiesił spojrzenie na jej... zębach. No bezłapych smoków z protezami przywyknął, ale brązowe zęby? Może były po prostu brudne i zainfekowane? O fuj. Wtedy powinien trzymać odpowiedni dystans. Nie chciałby się przypadkiem czymś zarazić. Starał się jednak nie pokazywać tego po sobie. Siedział w miarę rozluźniony.
Pytania, znowu tyle pytań. Jak tu nadążyć? Pokręcił głową na boki. Nie był chory, wszystko było z nim w porządku. Jednak wiedza o tym, że była uzdrowicielką w tak młodym wieku mu zaimponowała. Zadarł lekko brodę. Sam zostanie wkrótce wojownikiem, o ile Płomień Wiary przyjmie go w szeregi dorosłych smoków. Aqen zdawał sobie sprawę ze swojej... problematyczności.
Uniósł łapę i poklepał się po podgardlu, próbując gestami przetłumaczyć Ha'arze, że to nie jest choroba. Miał się świetnie.

: 10 cze 2020, 23:30
autor: Żałobna Pieśń
Najłatwiej chyba zwyczajnie używać pyska do przekazania własnych emocji prawda? I nie chodzi mi tu o same słowa, a o mimikę nawet delikatnie ograniczoną na twardych smoczych pyskach zdobionych ostrą łuską. Futrzaki jednak takie jak ta dwójka mogły wieść prym i komunikować się samymi wyrazami pyszczka. Uśmiechem na przykład! Albo skrzywienie pyska na słowo "kochanie". Ha'ara nie przeczuwała, że to określenie jest jakieś nietrafne. Przejęła je jeśli tak można rzec wraz z innymi piastuńskimi cechami Burdiga, które wręcz wylewały się z niej gdy ktoś przypadł jej do gustu. I nie czuła się starsza od nikogo jeśli mam być szczery, a zwyczajnie przyzwyczaiła się do otoczenia Plagijczyków, którzy byli jej rodzeństwem w mniejszym lub większym stopniu.
Czując na sobie jego wzrok wyszczerzyła ząbki, którym obcy właśnie się przyglądał. Nie były one brudne, przynajmniej nie według Ha'ary, a swojej karmelowej barwy nabrały przez bzowe napary, których samiczka piła stanowczo za dużo. Może i jego takim poczęstuje?
Ale zrobi to dopiero po tym jak sprawdzi co mu jest. Klepanie po gardle sugerowało, że samczyk czuje się z nim dobrze, albo że coś tam siedzi i wiąże mu dźwięki by nie mogły opuścić pyska Ognika. Inteligencja jaką niestety dla niektórych samców Ha'ara grzeszyła wskazywała jednak na tą pierwszą opcję.
~ Zwyczajnie nie potrafisz? Ojoj! Ale musi ci być trudno.~ Powiedziała otwierając pyszczek w geście zdumienia. Tak być nie może! Ona zaraz coś zaradzi.
~ Wiesz. Może Promyczek Uzia coś mogłaby na to zaradzić. Jest bardzo zdolną uzdrowicielką i potrafi robić coś z niczego. Może i głos ci zrobi?~

: 12 cze 2020, 12:15
autor: Trzask Płomieni
Czy było mu trudno? Nie uważał tak. Na początku było to z pewnością upierdliwe, gdy wszyscy wymagali od niego czegoś niestworzonego, ale w gruncie rzeczy jego otoczenie już do tego stanu rzeczy przywykło. Znał też Urzarę, której nigdy o tego rodzaju pomoc nie prosił. Na jego czole pojawiła się brzydka fałdka skóry w postaci pojedynczej zmarszczki. Pokręcił lekko głową. Nie potrzebował pomocy, dlaczego tak uważała? Nawet się tak wymuszenie uśmiechnął. O zobacz, szczęśliwy jestem, niczego mi nie brakuje!
Poza tym nie wyobrażał sobie zrobienia głosu... z drugiej strony, łapy też nie. Młodzik wskazał pyskiem na jej nietypową protezę. Wyglądała lepiej, niż ta należąca do jego mistrzyni. Przechylił pyszczek w lewo. Opowie mu co to takiego? Lubił słuchać. Niewiele wnosił swoją osobą do towarzystwa, więc z radością posłucha jej przygód. O swoich jej nie opowie... ewentualnie zrobi to, ale na migi, lub posługując się niezbyt wykształconą maddarą.

: 13 cze 2020, 17:11
autor: Żałobna Pieśń
Czy Ha'ara robiła źle zwyczajnie martwiąc się o młodego samczyka? Zwyczajnie nigdy nie spotkała nikogo kto by nie mówił w jakikolwiek sposób. Aqen też w swój dziwny sposób ją zaciekawił. Chciała go poznawać, znaleźć jakiś sposób by móc go zrozumieć bardziej niż teraz.
Jego uśmiech wyraźnie jej powiedział, że temat głosu nie jest tematem do roztrząsania. Samiczka więc rozsiadła się wyjmując z torby dwie miseczki i trochę bzu. Hyc, hyc i napar zaraz się pojawił przyjemnie pachnąc. Samiczka chwyciła miseczkę w zdrową łapę i zaczęła zaciągać się parującym naparem. Mmm...
~ Proszę, to dla ciebie. Piłeś kiedyś napar z bzu? Mój tata nauczył go robić i jakoś tak nie potrafię się z nim rozstać.~ Zachichotała jak chochlik biorąc pierwszy ostrożny łyczek. Po wskazaniu na protezę zakłopotana uśmiechnęła się pogodnie. Czasami zapominała, że jest to coś niezwykłego.
~ Och to? To nic niezwykłego. Uzi ją dla mnie zrobiła i tak jakoś sobie z nią żyje od... piętnastu księżyców. Oczywiście kiedyś w tym miejscu była łapa ale... ktoś mi ją zabrał i tak średnio z odzyskaniem jej. To chyba nic dziwnego czegoś nie mieć prawda?~ Wystawiła samczykowi jęzor w zawadiackim geście. Po tym jednak zdjęła protezę z łapy opierając lewą stronę ciała na skrzydle. Kawał drewna podała samczykowi.
~ Proszę, obejrzyj ją sobie. Jest całkiem przydatna gdy trzeba kogoś uśpić, a nie ma się chmielu pod łapą~

: 13 cze 2020, 17:18
autor: Trzask Płomieni
Nieufnie obserwował jej łapy, zwłaszcza kiedy coś podawała. Nie znał się za bardzo na leczeniu, to jest odróżniał rośliny – mniej więcej – ale tej chyba nie kojarzył. Zmarszczył śmiesznie nos, kiedy w powietrzu zaczęła się unosić ta dziwna woń. Kojąca, ładna... jednak nadal dziwna. Zrobił niepewny krok bliżej smoczycy i powąchał intensywniej. Węch miał aż zanadto wrażliwy, więc nic dziwnego, że omal nie kichnął. Na szczęście to powstrzymał, tylko jego mina była niezbyt poważna gdy to zrobił.
Postawił uszy na sztorc słuchając jej krótkiej, rzeczowej historii. Ktoś zabrał? Ale kto? W tym fragmencie Aqen nastroszył futerko, a potem łapami próbował rozgestykulować, że pyta kto jest za to odpowiedzialny. Kto wie, może by znalazł tę osobę i spróbował odebrać jej prawdziwą łapę? Nie wiedział przecież o kalectwach. Sztorm zabrała łapę jakaś niedobra smoczyca. Tyle wiedział.
Chwycił ostrożnie jej łapę. Ależ się dziwnie czuł! Przypomniał sobie od razu jak okładał jakieś zwierzęta kawałkami drewna, gdy był mniejszy i bardziej strachliwy. Kącik pyska Aqena delikatnie się uniósł, rozbawiło go to. Zrobił lekki, niezbyt poważny jak na jego wiek zamach. A masz, niewidzialny wrogu! Bawił się tak w najlepsze jak pisklę. Szybko się speszył. Przecież nie był tu sam! Rozłożył uszy na boki, wytrzeszczył lekko oczy i podał jej tę protezę z powrotem, udając że nic się dziwnego nie wydarzyło.
Kiedy pokazała mu język, on też to zrobił. Wytknął tylko drobny kawałek koniuszka, zamknął przy tym oczy, Uroczy widok, smoki futrzaste wyglądały chyba zawsze uroczo, nawet jak ściekała im z brody krew. Lub – jak w tym wypadku – ślina. Trochę się obślinił. Ups.

: 14 cze 2020, 20:53
autor: Żałobna Pieśń
Kątem oka zobaczyła jak samiec patrzy się jej na łapy. Zachichotała cichutko.
~ No już, już. Nikt tu nie chce cię otruć. Jest słodki i aromatyczny, ale barwi trochę zęby jeśli pije się go za dużo.~ Wyszczerzyła ząbki w serdecznym uśmiechu biorąc kolejnego łyczka. Samiczka zamruczała przy tym błogo już szukając wygodnego miejsca do położenia się. Hmm... Grzbiet niemowy wydawał się bardzo ładnym miejscem. I pewnie był wygodny jak mało co!
Na niewerbalne pytanie odpowiedziała westchnieniem. No tak... jak zaczyna się historię warto opowiedzieć ją całą prawda?
~ Istnieje taki leśny duszek. Nie ma imienia więc szuka smoków, które go nazwą i... niezwykle lubuje się w krzywdzeniu innych gdy tylko pomyśli, że wlazło się do jego lasu. Ja nadałam mu imię Volaan.~ Streściła. W końcu nie tylko ona została przez niego skrzywdzona i kto wie... Może w końcu przeniesie się do innego lasu? Na przykład jakiegoś lasu w Ogniu?
Przynajmniej samczyk wiedział jak rozluźnić atmosferę. Parsknęła cicho widząc jak wymachuje jej protezą. Szkoda tylko, że tak szybko skończył zabawę. Przyjęła jednak własną kończynę na powrót umieszczając ją na miejscu. Dwa rzemyki zacisnęły się na jej ramieniu, a ona sama uśmiechnęła się.
~ Gdy zrobię sobie drugą będziemy mogli zawalczyć na łapy.~ Zażartowała wyobrażając sobie pojedynek dwójki szermierzy. A masz i w ogóle!
Szybko zauważyła jak samczyk lekko mówiąc... zapomniał się z własnym jęzorem i lekko zaślinił brodę. Uśmiechnęła się delikatnie, a Burdigowa krew spłynęła jej do mózgu kierując łapą, która po zbliżeniu się samicy do samca zwyczajnie wytarła mu pyszczek w delikatnym ruchu. No i ich spojrzenia spotkały się... Tylko co z tego?

: 15 cze 2020, 17:28
autor: Trzask Płomieni
No właśnie ten element zabarwienia zębów go najbardziej przejmował, ale nie miał jak tego powiedzieć. Wysunął język i spróbował na niego nabrać trochę tego wywaru z bzu. Był przy tym do tego tak absurdalnie ostrożny, bo nie chciał przecież aby choćby kropla dotknęła jego nieskalanych, białych zębów. Posmakował tego. Skrzywił się jakby zjadł kosz cytryn. Nie przepadał za zielnym smakiem, nawet owoce mu niezbyt wchodziły. Nie chciał sprawić Ha'arze przykrości, więc wymusił się na naprawdę solidny, wesoły uśmiech. Jednak nie napił się więcej.
Volaan? Zmrużył ślepia. Nie kojarzył tego imienia wśród znanych mu duszków. Mógłby zapytać ojca, on wie na ten temat sporo, jednak nie wiedział jak to przedstawić. Zastanowił się, a potem obrazami maddary pokazał jej duszka, którego sam widział. Alelayę, w formie jaskółki. Później wskazał na uzdrowicielkę i przekrzywił głowę. Może ona też mu pokaże tego niedobrego duszka...?
Niezbyt się mu spodobał jej żart, bo sugerował jej dodatkową krzywdę. Druga proteza oznaczała utracenie drugiej łapy. Zrobił niezadowoloną minę i przekrzywił głowę. Zawahał się kiedy jej łapa przysunęła się bliżej jego głowy. Miał awersję, nie lubił dotyku blisko pyska. Znieruchomiał niczym skała, a kiedy ta starła ślinę z jego brody, zerknął w jej ślepia. Utkwili w tym wymiennym spojrzeniu przez kilka uderzeń serca, jednak to on pierwszy urwał kontakt, cofając się o krok.

: 17 cze 2020, 10:39
autor: Żałobna Pieśń
Samiczka obserwowała go z należytą czujnością. W końcu ktoś nowy spróbuje jej "kuchni" i nie będzie mógł jej oszukać, że mu nie smakuje prawda? O skrzywił się! Widziała to i miała świadków w postaci wszystkiego co przelatywało w okolicy w tej chwili! Ale nie będzie na niego krzyczała prawda? W końcu nie każdemu wszystko smakuje tak jak jej wyjątkowo nie smakowało surowe mięso i jeśli mam być szczery mięso w ogóle. Do tej pory nikt jej jeszcze nie zmuszał by zjadła jelenia na surowo, więc czemu ona ma zmuszać kogoś by wypił jej napar?
Dostrzegła w końcu jego szeroki uśmiech, na który odpowiedziała tym samym. I po chwili jakoś przestała zwracać uwagę na to, że miseczka samca wciąż pozostaje nie ruszona.
Samiczka drgnęła lekko. Nie była przyzwyczajona do tego jak działa maddara u innych smoków i do obrazów z jej pomocą wysyłanych. Zrozumiała jednak o co chodzi i westchnęła cicho widocznie tracąc humor.
~ Twój duszek jest bardzo ładny. Mało smoczy i wydaje się miły... Teraz ja mam ci pokazać Volaana tak?~ Zdjęła w tym momencie protezę odkładając ją na bok i zaczęła pobudzać maddarę tak by każde miejsce na jej ciele wydzielało odpowiednią ilość. Futro samicy skryło się pod iluzją ciemnego drewna, omszałego i porośniętego grzybami na grzbiecie, który ukrył skrzydła. Jej łapy wraz z tą brakującą stały się ciemniejsze, również drewniane o czarnych pazurach. Na brzuchu samiczka stworzyła iluzję, która wyglądała jakby w klatce z żeber znajdowała się pusta przestrzeń z kilkoma latającymi wewnątrz świetlikami. Pysk samiczki natomiast po ukryciu grzywy przybrał postać białej czaszki przypominającą tą u jelenia z pustymi czarnymi oczodołami, które wpatrywały się w Aqena. Iluzja jednak po chwili znikła odsłaniając szeroki uśmiech Ha'ary.
Później wszystko potoczyło się dość szybko. Gdy tak patrzyli sobie w ślepia... W samiczce coś drgnęło. Nie wiedziała do końca co i dlaczego, ale poczuła dziwne ciepło... Podobne jak wtedy gdy przytuliła ją Paqui.
~ Hej wiesz co? Chciałbyś może przejść się ze mną na wycieczkę? Spotkajmy się jutro przed świątynią o świcie. Pamiętaj tylko by zabrać coś do przekupienia tego brązowego gbura.~ Wyszczerzyła kły po czym odwróciła się. Samczyk mógł teraz świetnie zauważyć jej drgającą od przejęcia kitę.
~ Do jutra kolego!~ Zakrzyknęła po czym zabierając protezę zwyczajnie wybiła się z miejsca odlatując w kierunku terenów Plagi.

// zt

: 07 lip 2020, 14:58
autor: Torvihraak
Dobra. Kolejne miejsce, które Torvihraak ostatnio przegapiła, a zdecydowanie nie powinna była, bo było bardzo ciekawe. Te drzewa... one wyglądały jakby były szklane... a w ziemi było dużo ostrych odłamków. Piękne miejsce, trochę jak róża ze swoimi cierniami.
Hmm, las idealny na spacer, ale gorzej z takim piknikiem. Kupczyni już wyobrażała sobie dwa zakochane młode smoki, które przyszły tutaj pobyć razem, tylko po to, aby się pokłuć i stąd uciec. Hihi.
Złotooka poprawiła torby na plecach i pomaszerowała dalej, podziwiając w spokoju okolicę.

: 10 lip 2020, 12:38
autor: Gasnący Wiciokrzew
Z jakiegoś powodu Honi też akurat wyszła w stronę terenów wspólnych. Zazwyczaj kończyło się to spotkaniem kogoś, gdy akurat chciała pozbierać myśli, teraz więc starała się wyruszyć z umysłem bardziej otwartym – choć to szybko zaniknęło, widząc florę miejsc pokoju natychmiast pogrążyła się w myślach, czy nie zebrać, ile się da, wysuszyć na herbaty, przesadzić na obiad dla pszczół. Zbliżającą się emerytura i spokój płynący ze smoków Ziemi, w których nie było jadu na sam widok Przywódczyni sprawiały, że Lepka coraz częściej pozwalała się porwać myślom o emeryturze. Zielarstwo już przechodziła. Pora na pszczelarstwo...
I mogłaby tak marzyć w nieskończoność, ale zawitała w Lustrzanym Lesie. Lustrzany miód? Nie, tu coś jej już nie pasowało. Wyostrzyła roześnione zmysły, aby rozejrzeć się za w miarę szybką drogą dalej, ale dzięki temu – usłyszała... chyba czyjeś kroki, a manewrując między świetlistymi chaszczami, dojrzała i komplet toreb – a potem... Cholera, znowu. Znowu nie pamiętała imienia. Torvahrek? Torvehrilda? Wojna z Mrokiem przeszkodziła im w handlu i być może i poznaniu całości imienia jeszcze raz, być może sama miała się dopiero przedstawić, westchnęła niepocieszona własną pamięcią i zawołała przyjaźnie:
Torvi! – z nadzieją, że samica nie będzie miała jej za złe, że pozwala sobie na zbyt dużo. Złych zamiarów przecież nie miała! Podeszła spokojnie kawałek bliżej.
Jak tam idą interesy? – zagadała lekko, kiwnąwszy uszami na przywitanie.

: 11 lip 2020, 20:39
autor: Torvihraak
Ah, cóż za miłe i niespodziewanie zrządzenie losu! Smoczyca Ziemi! I to nikt inny niż Lepka Ziemia – nowa przywódczyni! Ta sama, która w końcu nie kupiła od niej herbat!
Pomachała z usmiechem łapą na przywitanie i sama zaczęła podchodzić
-Dobrze, dobrze. Nawet bardzo dobrze mogłabym rzec! Odbudowałam swój asortyment i może nie jest tak bogaty, jak mógłby być, to zdecydowanie jest lepszy od tego, co miałam podczas naszego ostatniego spotkania, pani Lepka Ziemio.– zachichotała w łapy. – Co oznacza, że mam więcej herbat i więcej przypraw oraz innych rzadkich bądź nie do końca roślin oraz produktów z nich wykonanych. uśmiechnęła się. Trochę się za tym wszystkim nabiegała, ale teraz już mogła trochę odpocząć i w spokoju się powymieniać i potargować. I poczęstować, oczywiście. Szkoda, że niektóre smoki utrudniały jej to wymarzone spędzenie życia, na przykład nie przyjmując poczęstunku i jeszcze jej grożąc. No ale cóż, dobra groźba nie jest zła, jak to mówią. Chyba tak mówią... a może to nie była groźba, tylko coś innego? Zupa? Tylko że wtedy to nawet mniej sensu by miało...
-I apropo bogatszego asortymentu. Napiłabyś się ze mną jednej nowej rzeczy, którą posiadam? Herbata Oolong z żeń-szeniem? zagłębiła się do swoich toreb i wyciągnęła jeden mieszek. (Tak. Miała jedną całą torbę poświęciną tylko herbatom, ziołom i innym. Tak, tą większą. Co komu do tego?) Rozwiązała sznurek i pokazała drugiej smoczycy... zielone kamyczki? Nie, to było tylko coś, co wyglądało jak kamyczki, w rzeczywistości były to zwiędłe i wysuszone liście. Torvihraak wyglądała na dumną z siebie, bo czemu niby nie miałaby być? Herbata z żeń-szeniem! Sam żeń-szeń też miała! To osiągnięcie było i smoczyca była pewna, że Ziemna, nie to co Calad, rozumie wartość dobrej herbaty... tylko trzeba zaparzania nie popsuć. A tej jeszcze sama nie parzyła, ale powinno być dobrze, przecież ile to ona naparów w życiu zrobiła, i tych smacznych i tych nie. Poradzi sobie. Nie ulegnie presji trochę młodszej od niej smoczycy, która wygląda jakby się znała i mogła powiedzieć, kiedy herbata jest beznadziejna i przejżałaby przez blefy Kupczyni, bo po prostu miała doświadczenie i wiedzę do tego potrzebną. Nigdy! I jeszcze zanim smoczyca zareagowała, złotooka zaczęła rozmyślać, gdzie by tu można było usiąść, żeby bez większych starań magicznych bądź fizycznymi, żaden szkalny odłamek nie wbił się nikomu w zad. Miała na oku już pięć takich miejsc, no, pięć i trzy czwarte. Tylko które teraz by tu wybrać...
-Zawsze mam też parę miesznek odprężających lub dających energię. Nie mnie oceniać, ale chyba mając na głowie całe stado, to może się takie coś przydać. I ooooo, mam też orzeszki kola, te to budzą smoka. W dobry sposób i czy smoczyca teraz oferowała przekąski czy handel? To już Lepka musiała sama ocenić, bo przecież Torvihraak nie zrobi tego za nią, prawda?