Strona 21 z 27
: 23 wrz 2020, 17:05
autor: Echo Zbłąkanych
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Młody ucieszył się, że udało mu się sprostować swoje słowa. Nie chciał zrobić złego wrażenia na przywódcy, może faktycznie słowo „eksperymentowanie” było dość groźne, nieforunne. Nie znał historii wielkich zdrad w obrębie ziemi, przydałoby się coś dowiedzieć.
–
Wspomniałeś coś o zdradzie w obrębie ziemii, obiło mi się o uszy, że kilka smoków zdradziło, i miało to związek ze stadem ognia. Możesz mi to tym opowiedzieć?, zapytał. Kilka razy się mu obiło o tym o uszy, a nie znał szczegółów, a kogo lepiej spytać, jak nie przywódcę stada?
–
Również zgadzam się z pójściem na kompromis, jednak czy za wszelką cenę? Jak musiała by się daleko posunąć plaga, żeby podjąć zdecydowane kroki? Nie traktuj tego jako próbę podżegania do czegokolwiek, jest to po prostu luźna dywagacją. Jeśli nie masz ochoty na to odpowiadać, to nie ma problemu, kontynuował. Chciał po prostu posiąść wiedzę jak powinno się postępować. Wypytywanie o ewentualne ostrzejsze środki w sporze z plagą miały na celu zdobycie jakiś informacji, które mógłby zastosować w relacjach z innymi smokami, np: jak postępować ze smokami pokroju Jarzębinki..
–
Mam pytanie co do strażnika, od dawna jest prorokiem? Jaką właściwie pełni funkcje prorok oprócz ciągłego biadolenia, poruszony był w sumie ten temat na spotkaniu młodych, ale trochę z tych jego pompatycznych monologów ciężko było cokolwiek wyciągnąć., zapytał-powiedział, i zaśmiał się lekko. Strażnik był tak poważny, że nawet nie zdawał sobie sprawy, jaki był zabawny. Postanowił zrobić jeszcze jedna karykaturę, mianowicie Basiora. Wziął bardziej tęgi posąg pod uwagę, tam gdzie był duży łeb dorysował małe oczka, szelmowski uśmiech, pocieniował łeb, żeby wydawał się mały w stosunku do korpusu. Pozaznaczał obłości, jak najbardziej po bokach, aby pokazać nadmierna tusze smoka.
–
A teraz zgadnij kto to jest!, oznajmił do przywódcy stada. Miał nadzieje, że teraz trochę bardziej się nagłówki, aczkolwiek jako Łowca, jest bardzo spostrzegawczy, więc pewnie nie sprawi mu to dużego problemu...
–
–
: 24 wrz 2020, 12:13
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
W sumie nawet zastępca wiedział mało o tych sprawach. Wiciokrzew nie mówiła mu dużo, jedynie że krwawy oraz Teza najzwyczajniej opuszczają ziemię. Oczywiście potem dowiedział się, że Teza dołączył do ognia, ale powody ich zdrady były mu nieznane. Nie mógł wiele powiedzieć, ale przynajmniej poda kluczowe informacje.
– Samemu nie wiem wiele, jedynie tyle ile usłyszałem od pozostałych. Krwawy i Teza opuścili ziemię, za porozumieniem z Lepką. Nie był to czysta ucieczka, po prostu opuszczenie stada. Wciąż zdrada, ale widocznie była przywódczyni miała dobry powód, by ich puścić. Ja bym o nich walczył, ale nie znam ich motywacji, może to było coś poważnego.– Stracenie dwóch dobrych wojowników było poważną sprawą, niebezpieczną jak na obecną sytuację ziemi. Krwawy miał swoje kłopoty, ale jego problemy były trochę urojone. Czuł się urażony, bo nie wybrano go na zastępcę i odrzucono za chęć odejścia. Targał się na swoje życie i to wszystko przez jego charakter. Sam sobie szkodził, a zamiast szukać pomocy, znajdował coraz to lepsze powody na gnębienie samego siebie. Co do Tezy nie był pewny, ale chyba też chodziło o politykę, bo zezłoszczony odleciał z ceremonii, na której Zefir stał się zastępcą. Może uważał, że w ogniu jest lepszy przywódca, ale ogólnie lepsza polityka stadna. Nie wiadomo, ale oboje byli zdrajcami, a tego się nie da usprawiedliwić. Potem wysłuchał prowokacji i wewnątrz się trochę zirytował. Młody chyba chciał walczyć z plagą i szukał granicy, gdzie słowa przemieniły by się w czyny. Korna jednak nie miał zamiaru niczego zakładać z góry, mieli przecież porozumienie, które ziemia miała zamiar dotrzymać.
-Nie, nie mam ochoty odpowiadać. Szukanie dziury w całym nie jest dobrym pomysłem, ani ciekawym tematem do dyskusji. Nie mam powodów zastanawiać się na takie tematy, bo wierzę, że do nich nie dojdzie.– Plaga nie była byle stadem, a woja to nie gra. Smoki umierają, rodziny się rozpadają, a złość, smutek i tragedia płyną korytami jak rzeka. Nie ma w tym nic ciekawego, aż strach pomyśleć. Na szczęście temat znów odbił się do spokojniejszych spraw, które i tak zahaczały o linie niewygody dla Korony. Lecz teraz rozmowa o ojcu nie stanowiła mu problemów, te czasy były za nim.
– Ciężko powiedzieć, bo się nie starzeje, a ja przestałem liczyć. Może 30 księżyców? A co do funkcji to jest pewnego rodzaju łącznikiem i wysłannikiem bogów. Rozdaje tytuły, błogosławieństwa, taka marionetka bogów. Robi to co bogowie by robili, gdyby wychodzili ze świątyni. Ważna rola, a nagrody też niczego sobie. Wieczna młodość, nieskazitelne zdrowi, czego tu nie lubić.– Powiedział z uśmiechem, samemu nie pogardziłby takim stanowiskiem. Niestety prorok jest tylko jeden, a w jego życiu nowego już nie będzie. No chyba że Strażnika spodka coś niefortunnego, ale jaka jest na to szansa. Następnie smok spojrzał na zdecydowanie zbyt tłusty wizerunek smoka i od razu wiedział o kogo chodzi. Jako łowca dobrze wiedział, jaką budowę ciała ma kto, a jest jeden smok w ziemi, którego można by było tak przekoloryzować.
– Pewnie Pyzaty, tylko jeden smok ma tyle masy.
: 26 wrz 2020, 21:31
autor: Echo Zbłąkanych
Eh.. młody jak zwykle miał za długo jęzor, którym chlapał na lewo i prawo, nie mając ra naprawdę złych zamiarów. Kiedyś coś takiego może Cię zgubić, musisz się bardzoej pilnować.., pomyślał, Cóż, pora na kolejne sprostowanie...
–Przepraszam jeżeli uraziłem Cię tym pytaniem. Obiecuje już nigdy nie poruszać tego tematu., powiedział skruszony w kierunku Zefira. Lubił go, i nie chciał mieć w nim wroga, chciał wykorzystać wiedzę o podejmowaniu takich decyzji w swoich sprawach, a od kogo miałby się takich dowiedzieć, jak nie od przywódcy stada? Postanowił szybko zmienić temat,
–Chciałbym zapytać o poprzednich przywódców, jacy byli? Dokładnie o Swiatokrążce i Twojego ojca, chciałbyś przejąć od nich jakieś sposoby rządzenia, czy raczej jesteś sceptycznie nastawiony do ich postępowania w przeszłości?, zapytał. Mała lekcja historii nie zaszkodzi, a widział, że Zefir ma ogromną wiedzę.
–Czyli rozumiem, że bycie prorokiem to raczej taka nagroda bez większych obowiązków? Cóż, tylko pozazdrościć., powiedział młody. Jedyne co musi robić, to przekazywać, co mówią bogowie.. I się odmłodził, bardziej przyjemność niż ciężkie brzemię..
–Nie Pyza, a Basior! Ale blisko., powiedział. Postanowił zabazgrac koleją kartkaturę, mianowice swojego brata, Mango. Wybrał bardziej smukłą statułę, pozaznaczał nadwagę, ale starał się oddać ładne rysu, i kształt. Dodatkowo przystroił posąg kolorowymi kwiatami, znalezionymi w okolicy.
–Może zgadniesz, kto to? Oczywiście, jeżeli masz jeszcze ochotę., zaproponował Zefirowi. Ciekawe, czy teraz mu się uda?
: 29 wrz 2020, 14:59
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Korona wzruszył ramionami, uśmiechając się lekko. Nie chciał przeprosin, bo nie było za co przepraszać. Po prostu młody wybrał zły temat, trochę nieadekwatny do sytuacji w jakiej znajdują się oba stada.
– Nie przepraszaj, nie uraziłeś mnie. Chodzi bardziej o to jak zabrzmiało twoje pytanie, prowokatorsko. Dla twojego bezpieczeństwa, proszę uważaj jak co mówisz, bo czasami możesz się wplątać tym w tarapaty.– Wyjaśnił spokojnie, nie zdenerwowany, nawet trochę uśmiechnięty. Ale przynajmniej młody potrafił przeprosić, to była dobra cecha. Następne pytanie było ciężkie, nie dlatego, że musiał opowiedzieć jak rządzili poprzednicy, lecz dlatego, że musiał znaleźć jakieś sposoby warte naśladowania. Mruknął drapiąc się po podbródku, no na pewno parę decyzji jakie podjął jego tata nie pasowały z Zefirem w żadnym stopniu. A co do panowania Żera nie miał zastrzeżeń, no może prócz paru obietnic, które doprowadziły do kilku zdrad.
– W sumę to ciężko powiedzieć, bo za ich panowania nie interesowałem się polityką w najmniejszym stopniu. Przespałem prawie wszystkie ceremonie, a głosowania obchodziły mnie tyle co zeszło sezonowy śnieg. Więc nie wiem co bym zaadoptował, bo nie wiem nic o ich rządzeniu. Ale wiem czego bym unikał, bo nauka na błędach jest najskuteczniejsza, zwłaszcza na cudzych. Więc nie zdradzałbym stad, jak mój ojciec i nie zdradzał bym smoków, jak Żer.– Słaba odpowiedź na pytania, ale nie miał lepszej. Powiedział samą prawdę, bo naprawdę nie pamiętał jak wyglądały sposoby rządzenia tej dwójki. Honi dobrze pamiętał, ale niektóre jej sposoby były trochę zbyt łagodne.
– Bycie w środku nieustannej uwagi wszystkich stad i bogów może być stresujące. Ale podejrzewam że mojemu ojcu się to podoba. Jemu raczej nie robi różnicy, czy ktoś patrzy na niego z podziwem, czy z pogardą, liczy się, że ktoś się w ogóle nim interesuje. A jego obowiązki i tak są wystarczająco czasochłonne, by nie zazdrościć mu losu. Gdyby nie boska interwencja to zszedłby z wysiłku, tak to to wszędzie teleportują i takie sprawy.– Spojrzał potem na statuę, Basior nie był aż taki gruby. Widząc kwiatki od razu przyszedł mu na myśl Kwiecisty, ale pysk nie pasował, mag miał bardzo charakterystyczny wygląd.
– Nie mam pojęcia, kto może mieć kwiatki jako przedrzeźniającą cechę.
: 02 paź 2020, 16:58
autor: Echo Zbłąkanych
Młody jednak nadal uważał, że należało przeprosić. Niewyparzony jęzor mógł faktycznie wkopać go w jakąś kabałe, musi bardziej uważać. Podobało mu się nastawienie Zefira do bycia przywódca, był bardzo pewny siebie, ale tak normalnie, czego nie można mylić z zadufaniem. Świetlik przypomniał sobie, że Zefir ma brata,
–Z tego co pamietam, masz brata, Zamąconego Błyska, nie mylę się? Jest zastępca przywódcy, jakie są z tym związane obowiązki?, zapytał. Wiedza była dla Świetlika bardzo ważna, podstawa wszystkiego. Jeżeli wyrobi sobie takie podejście, łatwiej będzie my się nauczyć sztuki magicznej.
Z racji tego, że Zefir miał olbrzymia wiedzę historyczną, młody zamierzał powiększyć swoją wiedzę, tyle ile mógł.
–Obecnie istnieją 4 stada, czy kiedyś istniały jakieś inne?, zapytał. Znał mniej więcej opis tych obecnych, natomiast dawne były dla niego wielką zagadką. Czemu przestały istnieć? Czy żyły jeszcze jakieś smoki z tamtych stad? Może się dowie!
–To mój brat Mango! Starałem się kwiatami podkreślić, że jest bardzo ładny, a lekkie obłości, że jest, ten, tego... potężny, wyszczerzył się na koniec w głupawym uśmiechu. Bawiło go to, że miał ulanych braci, grube smoki są bardzo zabawne!
: 05 paź 2020, 14:18
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Młody był ciekawy wielu rzeczy, nie wszystkie związane z przywództwem. Słysząc o swoim bracie, rozchmurzył się znacznie. Sama myśl o nim dawała mu otuchę i spokój ducha, byli dla siebie wszystkim. Padły pytania, które trochę zdziwiły Koronę. Zamącony zastępcą? Niby spodziewał się, że wszyscy tak będą myśleli, ale jeszcze oficjalnie nikogo nie wybrał.
– Zamącony Błysk jest moim bratem, ale nie zastępcą. Jeszcze nie jestem pewny co do tego, ale jest on kandydatem, to prawda. Ale jestem też częściowo rozdarty między tym a braterstwem krwi. Bogowie by chyba nie byli zadowoleni, gdybym wybrał brata krwi jako zastępcę, to wbrew zasadą. A jest to o wiele lepszy sposób pokazania, że ci na kimś zależy, niż dawanie mu dodatkowej roboty. Odpowiadając za to na twoje poprzednie pytanie, zastępca nie ma dużo do zrobienia. Zajmuje się skarbcem i zielnikiem, pomaga w organizacji ceremonii i jest w sumie drugą parą łap dla przywódcy. Jest też doradcą, gdy potrzebna jest opinia na temat podjęcia jakiejś ważnej decyzji.– Samemu przynajmniej nie robił nic innego, więc nie spodziewał się, że jego zastępca będzie robił więcej. Nie wymagał też nie wiadomo czego, bo przecież smoki i tak już mają wiele innych obowiązków. Kolejne pytania, na które przywódca nie potrafił odpowiedzieć. Za jego życia zmieniła się tylko nazwa Cienia na Plagę, ale to nie jest inne stado, tylko inna nazwa.
– Aż tak stary nie jestem.– Zaśmiał się, ale nie był urażony.
– Niestety nie wiem i żadnych innych stadach, zawsze było ich 4. Jedyne co mi przychodzi do łba, to gdy walka wewnątrz stada Cienia doprowadziła do chwilowego rozpadu. Ale zmienili potem nazwę na Plaga i dalej mieli te same tereny i członków, po części. W sumie to słyszałem o stadzie Życie, ale nie wiem o tym kompletnie nic.– Odpowiedział tak dobrze jak tylko mógł, niestety takie informacje posiadałby jedynie Światokrążca. Gdy dowiedział się jakiego smoka przedstawia karykatura, skinął łbem i mruknął.
– Ta z jakiegoś powodu ci dwaj jedynie nabierają na masie.– Zefir zawsze był chudy jak patyk, ale nie był to problem, bo prędkością dorównywał wojownikom.
– A co u ciebie, jak idzie nauka. Kwiecisty daje ci w kość?
: 13 paź 2020, 20:36
autor: Echo Zbłąkanych
Młody naprawdę cieszył się na rozmowę z przywódcą, dowiadywał się wielu ciekawych rzeczy. Będzie musiał o inne stada zapytać może jakiegoś starego smoka.
–Nauka idzie całkiem dobrze. Kwiecisty jest bardzo wymagającym, ale sumiennym nauczycielem. Takiego tez potrzebuje, aby osiągnąć upragniona perfekcję, myśle, że u jego boku będzie to możliwe., powiedział do Korony Ziemii. Wszystko wypowiedział zgodnie z prawdą, magia była jedyną dziedziną, w której młody nie nudził się, a porażki ewentualne tylko stymulowały go do osiągnięcia upragnionego sukcesu.
–Oj tak, Basior i Pyza są grubi. Nie jest to zbyt praktyczne, choćby z punktu widzenia polowań, czy walki. Takie osobniki są mniej motoryczne, więcej z tego problemów niż korzyści, a mam wrażenie, ze tym dwóm to pasuje., odparł. Cóż, trzeba przyznać, że te smoki pasowały do siebie, jednak wizja przelewających się tusz jego brata i Basiora dość go zniesmaczyły, i starał się podjąć szybko inny temat. W sumie to miał jedno,
–Ciekawiło mnie od jakiegoś czasu zagadnienie samotników. Czy maja one szanse na dołączenie do stada Ziemii? Jakie warunki musza spełnić? Pytam wyłącznie z ciekawości, zastanawiam się po prostu jak wyglada ten proces, zapytał przywódcę. Ciekawiło go, czy istnieje w ogóle taka możliwość, i jak to wygląda.
: 15 paź 2020, 16:35
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Aspiracje adepta były wysokie, perfekcja to dość ciężki do osiągnięcia cel. Właściwie to niemożliwy, ale niech na razie pozostanie motywatorem młodego. Oby tylko nie dostał obsesji na tym punkcie, inaczej może stać się problemem.
– Perfekcje powiadasz, wysoko sobie postawiłeś poprzeczkę. Nie ma wielu smoków które mogą powiedzieć, że osiągnęli perfekcje w czymkolwiek. No chyba, że są zbyt pewni siebie. Pamiętaj tylko, żeby się nie przepracowywać, odpoczynek pomaga w uczeniu się, serio.– Podzielił się swoimi przemyśleniami na ten temat, szczerze wierząc, że błędny będzie najlepszym w śród najlepszych magów.
– Racja, duża masa nie jest bardzo przydatna, ani zdrowa. Wciąż, jest to oznaka dobrobytu, więc w sumie całkiem dobry stan. Poza tym ci dwaj rzadko walczą o coś więcej niż racje, więc czy mniejsza zwinność im przeszkadza? Raczej nie, więc niech objadają się ile chcą, jeżeli tylko mogą sobie na to pozwolić.– Samemu nie miał nic przeciwko ich rozmiarom, kiedyś się przekonają, że popełnili błąd. Gdy nie będą mogli spojrzeć na łapy, bez duszenia się własną brodą. Temat przeskoczył na samotników, którzy w sumie byli dość ciekawi. Nie mówi się dużo o smokach nie należących do żadnego stada, ze względu na ich mały wpływ na sytuację wolnych stad. Samemu dużo nie mogą zrobić, nawet jeżeli są… specyficzni.
– Tak, samotnik może dołączyć do każdego stada za zgodą przywódcy, tak samo jak osobniki z poza granicy. Oczywiście oznacza to, że muszą zdobyć zaufanie smoków i dowieść lojalność. To może być coś prostego jak wsparcie stada, albo nakarmienie głodnych smoków, nauka pisklaków. Zależy od nastawienia, jeżeli wydaje się podejrzany, to będzie miał ciężej. Jeżeli przyjazny i skłonny do pomocy, to coś prostego. Wiadomo, jest okres próbny, gdzie nie ma przywilejów ziemnych, ale może nazwać się takowym. Wszystko stanie się oficjalne po otrzymaniu pełnej rangi i złożeniu przysięgi, tak jak u każdego innego smoka.
: 26 paź 2020, 9:29
autor: Echo Zbłąkanych
Młody zgadzał się z przywódcą. Perfekcjonizm musi być umiarkowany, aby nie przyćmił jego ważnych życiowych decyzji. Jednak perfekcjonizm jest motorem napędowym, jeżeli chodzi o magię, to młody na pewno w przyszłości będzie pracoholikiem, inaczej po prostu nie będzie umiał. Prawidłowe skupienie, dążenie do perfekcji zminimalizuje błędy, które w przypadku obcowania z magią mogą być poważne w skutkach.
–Zgadza się całkowicie, że odpoczynek jest ważny. Jednak czarodziej musi uczuć się cały czas, nigdy nie spoczywać na laurach. Tego wymagają zaklęcia, a maddare poznaje się całe życie. -w końcu po namyśle powiedział Świetlik. Gdyby takie nastawienie miał do wszystkiego, uniknąłby wielu głupich sytuacji, jednak nasz bohater w innych sferach był, jak to powiedzieć, straszną gułą.
–Jeżeli chodzi o dużą masę smoka, może jest to oznaka dobrobytu, jednak bardzo szybko pojawiają się problemy zdrowotne, wysiadają stawy, zbyt obciążone serce, nie wydolne płuca. Jest szereg spraw, komplikacji, które się z tym wiążą, nie mówiąc, że to z lekka obrzydliwe być zbytnio ulanym. -wyapostołował swoje poglądy Swieltik. Cóż, wszystko co powiedział, może poza ostatnią wstawka, która była czysto subiektywnym odczuciem, było prawdą. Trochę martwił się o Pyzatego, lubił go, wiec nie chciał żeby za szybko kopnął w kalendarz. Miał zamiar znów pobawić się w zgaduj zgadule z posągami. Kolejnego smoka starał się zrobić dość smukłego, i zaznaczyć na nim różne kwiatuszki, motylki, i inne przesłodkie dziadostwa.
–Dla rozluźnienia lekko atmosfery może zgadniesz, kto to? -zaproponował wesoło, machając ogonem. Kto wie, może teraz mu się uda?
: 05 lis 2020, 14:20
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Przywódca słuchał jak błędny mówi o nieustannym treningu i szlifowaniu swoich umiejętności, spoglądając na karykatury.
– To też pomaga ci w szkoleniu swojej mocy? Gdybym wiedział, że rysowane wąsów i mono brwi na smokach zalicza się do nauki, to już dawno wymalowałby całe stado.– Zaśmiał się i spoglądnął ponownie na Adepta.
– Po prostu nie trać snu na próbowaniu osiągnąć szczytu, zdrowie nie jest wartę perfekcji. Ale co ja tam wiem, nigdy nawet nie sięgałem wyżej niż „wystarczająco i wygodnie” więc chyba nie jestem najlepszą osobą by dawać ci rady.– Wszystko ma swoją cenę, ale chyba poznawanie zaklęci nie jest chyba na równi z życiem osobistym. Oczywiście jeżeli uda się połączyć oba, jak na polowaniach u Korony, to życie staje się łatwiejsze.
– To już ich sprawa, dowiedzą się o tym prędzej czy później. Jeżeli to ich nie zmotywuje to już nic nie zdoła. Na siłę nic nie wskórasz więc wystarczy liczyć, że sami się za siebie zabiorą.–
Nie miał wiele do powiedzenia na ten temat, bo w sumie nigdy go to nie interesowało. Nikt z jego bliskich przyjaciół nie miał z tym problemu, więc nie zastanawiał się nad sposobami przekonania kogoś o zmienieniu diety. Nie mówiąc już, że większość smoków jest aktywna cały czas, a niektórzy nawet zapominają czasem zjeść. Otyłość nie jest problemem wolnych stad, zdecydowanie.
– Nie wiem, nie ma za bardzo niczego co rozpoznaje.– Powiedział odnośnie smoka, którego wskazał Błędny.
: 10 lis 2020, 18:36
autor: Echo Zbłąkanych
Mlody uśmiechnął na słowa przywódcy stad.
–Najlepiej dzielić rozrywkę z treningiem, w odpowiedniej równowadze, wtedy efekty są znacznie lepsze. Odpoczynek jest ważny, ale tylko odpoczywając nie osiągnie się rezultatów! – powiedział Świetlik. Trudno się dziwić odpowiedzi naszego bohatera, nadal drzemały w nim niespożytkowane pokłady energii. Tematu nadwagi jego brata nie było co więcej komentować, wszystko zostało powiedziane. Pokiwał tylko głową na znak, że zgadza się ze słowami Zefira.
–Słyszałem, że jako kompana masz żywiołaka ziemi. Trudny ponoć bardzo do znalezienia, już nie mówiąc o nawiązaniu z nim maddarowej więzi. Ciężko było Ci go znaleźć? Planowałeś to, czy raczej była to spontaniczna decyzja? – zapytał Błędny. Tu też trudno się dziwić jego pytaniom, młodego bardzo interesowały inne gatunki zwierząt/bytów zamieszkujących tereny wolnych stad, plus był to temat związany z maddarą.
–To przedstawia Goździk. – powiedział dumnie, machając ogonem.
–Może nie wystarczająco oddałem jej cechy.. – powiedział po chwili zamyślenia. Musi udoskonalić swoje umiejętności rysowania głupot na kamieniach!
: 13 gru 2020, 13:22
autor: Wyzwolony Rozrabiaka
Brązowy kiwnął łbem na potwierdzenie, ciesząc się że młody ma taki dryg do nauki. Sam nigdy nie lubił się uczyć, na szczęście wszystko przychodziło mu naturalnie. Przynajmniej jeżeli chodzi o łowiectwo, bo maddary do dzisiaj nie potrafi opanować w pełni. Zaczął się temat kompanów, który był dość interesujący. Więź Zefira z Terraią była dość specyficzna. Normalnie kompan nie opuszcza boku smoka, albo zostaje gdzieś na życzenie właściciela. W przypadku Terrari jednak, sprawa miewa się inaczej. Nie lubi ona towarzystwa, smoków czy kogokolwiek innego. Dlatego łowca daje jej wolną łapę, by mogła być gdzie chce i z kim chce. Przeważnie kręci się wokół gniazda przywódcy, ale też nie zawsze. Jedyny moment, w którym właściciel wie, że się zjawi to gdy wzywa ją na polowanie, wtedy nigdy nie zawodzi.
– Zdarzyło się to na jeden z misji poza granicę stad. Nie pamiętam dokładnie która to była, ale szliśmy chyba do niziołków. Po drodze przez las o coś się potknąłem, okazało się że nie o korzeń. Jak się teraz zastanowię, to nie wiem jak to się stało, skoro żywiołaki są niematerialne, ale mniejsza. Pomyślałem sobie „Huh, ale dziwny wąż” ale Zamącony szybko powiedział, żebym go gonił i oswoił. Tak zrobiłem i poszło nawet gładko. Chyba bogowie byli po mojej stronie, bo maddara to nie jest moja mocna strona. Ale nie widuje jej często, właściwie tylko na polowaniach. Nie lubi towarzystwa smoków, a ja szanuje jej przestrzeń osobistą.– Dużo więcej nie ma co opowiadać. Poza tym, już dłogo gadają, chyba pora się zwijać.
– Bardzo miło mi się rozmawiało, ale czas goni, a obowiązki same się nie wykonają. Powodzenia w naukach i wandalizowaniu pomników.– Powiedział i ukłonił się, po czym odszedł gdzieś w las.
//zt
: 26 sty 2021, 11:52
autor: Prostota Czerwi
Szarlotka nie ustawała w swoich dążeniach, by jak najszybciej stać się wartościowym członkiem Plagi. Nie chciała czuć się niepotrzebna, a im szybciej mogła pójść na swoje pierwsze polowaniem, tym lepiej.
Przybyła do zakątka przed czasem umówionym ze Spaczonym Źródłem. Głównie w celu rozejrzenia się po terenach Wolnych Stad. Dopiero uczyła się, jak się tutaj poruszać i nie zgubić. Ciekawsko przypatrywała się głazom. Zdawało jej się, że są na nich malunki: niezbyt ładne, ale sztuka to sztuka. Wzruszyła barkami i położyła się pod jednym z głazów, przymykając ślepia. Przyjemnie tutaj.
: 26 sty 2021, 12:06
autor: Spaczone Źródło
Samiec przybył na miejsce i niemal natychmiast przeszedł w tryb nauczyciela. Ostatnie na co miał ochotę to jakieś pogaduchy w tej chwili.
– Witaj. To zaczniemy może od razu, żeby nie marnować czasu. Jeśli chcesz się nauczyć śledzenia, to musisz nauczyć się wykorzystywać swoje zmysły. Im bardziej zaangażujesz swoje ciało, tym łatwiej Ci będzie wyśledzić zwierzynę. Podczas łowów, kiedy idziemy przez las, znaleźć możemy tropy zwierzyny. Zwykle ujrzysz odciski łap, może trochę futra. Po ich ilości możesz ocenić ile zwierząt szło tym tropem i wiesz, w którą stronę się udały. Potem zaczyna się właśnie śledzenie. – Samiec znów zaczął czarować. Stoicka mogła poczuć drżenie maddary w powietrzu, a samiec po chwili wykreował potrzebne mu ćwiczenie dla samiczki. – Jakie zmysły wykorzystujemy? Najlepiej wszystkie. Węch, smak, wzrok, słuch i czucie. Węszenie zapachów, to banał, który każdy powtarza, ale czy wiesz jak wykorzystać odpowiednio czucie? Śladów możesz dotknąć, aby ocenić ich świeżość. Nadgryziony liść może dalej puszczać soki, a odcisk łapy może nadal jest ciepły. Teraz kiedy jest śnieg możesz zauważyć, czy śnieg jest świeżo zgnieciony, czy zdążył już stwardnieć. – Poinstruował samicę krótko. Może rozbudzi jej wyobraźnię. – Nie będziemy jednak tylko gadać, bo ostatnio strasznie znudzonych miałem uczniów, więc ruszysz na swoje pierwsze ćwiczenie. W okolicy ukryte są ślady jakiejś ofiary. Twoje zadanie to jej wytropienie. Wiesz już o jakie zmysły mi chodzi, ale czy potrafisz je wykorzystać odpowiednio? Ruszaj. Będę szedł za Tobą. – Shiron był ewidentnie znużony i zniecierpliwiony czymś. Czy będzie złośliwy? Będzie musiała się przekonać o tym sama. W okolicy jednak znalazły się liczne ślady królika, które prowadziły jak po sznurku do małej polanki. Były odciski łapek, kawałki futra, nadgryzione listki i silny zapach zwierzęcia. Czasami mogła usłyszeć jego kicanie po śniegu, a czasami usłyszeć jak coś przeżuwa. Ćwiczenie było proste, ale na razie chodziło o oswojenie się z samym pomysłem. Dopiero potem będzie trudniej.
: 26 sty 2021, 15:36
autor: Prostota Czerwi
Szarlotka od razu wyczuła, że Shiron nie ma zamiaru wejść w jakiekolwiek interakcje z nią. Biznes to biznes. Uszanowała to. Na jej pysku, jak zwykle, tkwił łobuzerski uśmiech.
Ucieszyła się, że będzie mogła od razu przejść do praktyki. Zdecydowanie bardziej odpowiadał jej taki tryb nauki niż nauczyciel oczekujący, że będzie wiedziała wszystko przed rozpoczęciem zajęć.
– Jasne, zabieram się – odpowiedziała, choć smok pewnie tego nie oczekiwał. Natychmiast przeszła do działania, nie biorąc do siebie zachowania smoka. Złośliwy, czy nie: dla niej liczyło się przejść przez tę naukę. Nie musi ze wszystkich robić swoich przyjaciół.
Rozejrzała się, próbując doprecyzować, za czym dokładnie ma "ruszać". Wyczuła maddarę w powietrzu, ale nie potrafiła na początku powiedzieć, gdzie zjawiła się iluzja łowcy. Dość szybko jednak dostrzegła ślady królika: jak każdy członek Plagi Szarlotka była obdarzona sporą spostrzegawczością. Podeszła do śladów, a śnieg miło zaskrzypiał pod jej krótkimi łapami. Powiedział, że mam tego dotknąć? Dotknęła leciutko łapą śladów, by ocenić ich stan. Śnieg był zdecydowanie mięciutki w tym miejscu, tak jakby zwierz dopiero tu przeszedł.
~Znalazłam ślady. Królik albo jakiś zając.~ rzuciła telepatycznie Szarlotka do Shirona.
W tym momencie usłyszała dźwięk przeżuwania, tak jakby coś wcinało listki. Zastrzygła uszami z zaintrygowaniem, po czym ruszyła ostrożnie za śladami. Węszyła i nasłuchiwała. Natknęła się na kilka kawałków futra i włosków, pachnących mokrym królikiem.
Ślady królika stały się prawie ciepłe wraz z tym, jak powoli się do niego zbliżała. Dostrzegła przeżuty listek i nacisnęła go. Był jeszcze wilgotny, tak jakby gryzoń dopiero go wypluł. Nie musiała nawet patrzeć na wypływające soki, wystarczyło spojrzeć na miejsca po ugryzieniach, gdzie tkanka liścia była delikatna i mokra.
Nagle go dostrzegła. Królik był tuż obok, za krzakiem. Przeżuwał dalej jakieś listki, oczywiście.
~Znaleziony~ rzuciła do Shirona. Nikt nie kazał jej spróbować zapolować na gryzonia.
: 27 sty 2021, 22:41
autor: Spaczone Źródło
Smoczyca uprzejmie donosiła Shironowi o swoich znaleziskach, ale samiec szedł za nią krok w krok, więc widział każde jej krok i próbę. Szło jej całkiem ładnie, więc pokiwał tylko łbem, gdy samica pokazywała mu królika. To była prosta próba, więc nie dziwiło go, że poradziła sobie świetnie. Pokazała jednak, że rozumie co się do niej mówi, a to już było sporo.
– Super. Fajnie, że zastosowałaś moje porady. Zaraz przygotuję drugą próbę i spróbujemy jeszcze raz. – Zapowiedziała i znowu skupił się na magii. Ponownie w okolicy pojawiły się ślady. Trochę odcisków racic, trochę kawałków futra. Samiczka mogła nimi ruszyć, ale zauważyła, że ślad urywał się znacznie częściej. Były fragmenty, gdy musiała polegać na samym nosie, aby prowadził ją dalej. W innych chwilach sarna strasznie plątała się w kółko, więc musiała się wysilić, aby nie zgubić swojego tropu. Czy poradzi sobie z takimi utrudnieniami?
: 28 sty 2021, 16:27
autor: Prostota Czerwi
Uśmiechnęła się szeroko, słysząc pochwały Shirona. Miło!
Jako że udało jej się już dostrzec smoka podążającego za nią, tym razem zrezygnowała z informowania go o swoich postępach. Po prostu zabrała się do pracy.
Zbliżyła się do śladów sarny i dotknęła ich lekko zręcznymi palcami przednich łap. Śnieg był tu nieco twardszy, zwierzyna musiała znajdować się dalej niż królik. Zbadała ślady węchem, próbując nauczyć się zapachu. Był ledwo wyczuwalny, ale mogła spróbować.
Podążyła za śnieżnymi raciczkami, znajdując gdzieniegdzie kawałki futra, które również wąchała. Cóż za fascynujący zapach mokrej sarny!
I w tym momencie ślad się urwał. Jak to możliwe? Przecież sarna nie mogła sobie tak po prostu polecieć. A jednak. W tym miejscu odbicie raciczek w śniegu było jednak znacznie głębsze: jeleniowata skoczyła. Bestia miała ogromny zasięg skakania. Szarlotka wypatrzyła dalszy odcinek śladu i poszła w jego kierunku, czując się lekko rozbawiona swoimi wcześniejszymi przemyśleniami.
Dotarła do niewielkiej przestrzeni, gdzie sarna widocznie się posilała: nadgryziona trawa wystawała gdzieniegdzie spod śniegu. Szarlotka dotknęła jej, by przyjrzeć się, jak świeże były ugryzienia. Wystarczająco świeże. Już niedługo. Teraz miała nowy problem. No gdzie teraz? Śladów było tak dużo i były tak rozbite, że nawet nie próbowała za nimi podążać. Zapach był również dość intensywny. Szarlotka nie ruszała się z miejsca, rozglądając się za najbliższym miejscem, gdzie sarna mogła przejść dalej. Nic nie widziała.
Pora przypatrzeć się podejrzanym krzakom. Szarlotka zbliżyła się do nich, dostrzegając dalszy trop sarny ukryty tuż pomiędzy dwoma największymi. Mamy ją!
Przecisnęła się pomiędzy krzakami, potwierdzając swoją tezę coraz mocniejszym zapachem zwierzyny. Nagle ją dostrzegła. Sarna była po drugiej stronie, z dziesięć skoków od niej.
: 30 sty 2021, 16:24
autor: Spaczone Źródło
Smok śledził smoczycę, która podążała za jego śladami. Obserwował ją i musiał przyznać, że radziła sobie całkiem dobrze. Zatrzymał się i puścił czar, który szykował dla niej.
– Dobrze. Ostatni test. Tym razem znajdziesz mnie. – Powiedział krótko i ruszył w gęstwinę. Smoczyca w pierwszej chwili, oczywiście widziała jego ślady w śniegu, ale im dalej szła, tym bardziej mogła zauważyć, że smok starannie dobierał kroki. Szedł po lodzie, czasem ostrożniej postawił łapę. Ocierał się o drzewa, czy krzewy, czy kamienie, aby zostawić trochę futra i zapachu. Oprócz oczywiście niewielkiej ilości śladów, które mogły być trudne do wykrycia, samiec chciał podnieść poziom przez niewydawanie żadnych dźwięków. Kiedy już zawędrował o kolejne parę skoków, usiadł i po prostu czekał. Dodatkowo nałożył na siebie małą iluzję. Prostą błonę na ciele, która przybrała barwy okolicy. Nie było to idealny kamuflaż, bo widać było jego ślepia oraz mogła go wyczuć po zapachu, ale na pewno po prostu go nie wypatrzy. Czy Szarlotka znajdzie zakamuflowanego smoka? Będzie to trudniejsze, niż sarnę, ale o to w tym chodziło. Jeśli go wyśledzi, to będzie gotowa.
: 30 sty 2021, 17:33
autor: Prostota Czerwi
Na stwierdzenie Shirona pokiwała jedynie głową. Lekko zdziwiła się tym, że ma teraz szukać Shirona. Co to znaczy, dlaczego? Czy chodziło o realizm? A może po prostu o praktykę śledzenia zakamuflowanych? Może będzie magicznie krył swój zapch albo dźwięki.
Dała mu kilka chwil, by miał czas się schować, po czym ruszyła przyjrzeć się najbliższym śladom: ich położenie było dla niej oczywiste, skoro widziała, gdzie samiec stał przed chwilą. Wiedziała że są świeże, więc nie traciła czasu na dokładnym przyjrzeniu się im, tylko kontynuowała marsz, wypatrując skrawków futra Shirona i nosem próbując łowić jego woń. W następnej chwili stanęła tuż przed dużą lodowatą kałużą: tu odciski się urywały. Spróbowała przypomnieć sobie zapach Shirona, wąchając ślady i futro, które pozostawił na krzakach. Teraz musiała sobie radzić tylko ze swoim węchem.
Podążyła dalej za zapachem, stąpając ostrożnie po lodzie i rozglądając się w poszukiwaniu następnych śladów łap łowcy, których spodziewała się gdzieś w okolicach brzegów kałuży. W pewnym momencie dostrzegła, że zaczynały się znowu w okolicach krzaka rosnącego nieopodal: stara sztuczka! Ruszyła dalej, ale to jeszcze nie był koniec. Po przeciśnięciu się przez krzaki natrafiła na kolejną, jeszcze większą kałużę. Za to dostrzegła pozostawiony na niej kawałek futra. Wspaniale.
Szła po lodowatej posadzce, podążając za zapachem łowcy i znajdując małe włoski, które gubił Shiron. Szczęście, że uczyła się ze smokiem, który miał tyle futra.
Po jakimś czasie zdała sobie sprawę, że kałuża jest olbrzymia, cała pokryta w miarę równomiernie zapachem Plagusa i wcale nie mogła się połapać, gdzie iść dalej. Rozbudziło to w niej pewne podejrzenia. Dlaczego nie ma już nigdzie śladów obok kałuży? A zapach Źródła dalej taki silny, ale tylko słabł, gdy podchodziła do krawędzi lodu w poszukiwaniu nowych odcisków łap.
Zamknęła oczy i skupiła się na zapachu tak bardzo, jak tylko mogła. Powoli podążyła za najsilniejszym źródłem. Zdawało jej się, że czuła go nawet mocniej, niż sarnę, której szukała ostatnio! Zmarszczyła pysk z irytacją i otworzyła oczy.
– Poddaję... – miała powiedzieć "się" gdy nagle mignęły jej błękitne ślepia gada tuż przed nosem! Zamrugała kilka razy, patrząc na to dziwne zjawisko.
– Shiron? – zapytała niepewnie. – To ty?
: 30 sty 2021, 19:46
autor: Spaczone Źródło
Smok obserwował smoczycę, gdy tylko znalazła się przy nim. Dotarła tu, a teraz szukała go. Widział, że się cofała, że prowadził ją nos, a nie tylko leniwe spoglądanie po okolicy. To chyba wystarczająco, aby mogła spróbować swoich sił na łowach. Samiec zdjął iluzję i pokiwał łbem.
– Dobrze. Myślę, że sobie poradzisz na polowaniu. Gdybyś miała pytania, to możesz mnie złapać, ale myślę, że praktyka skoryguje Twoje błędy. To wszystko z mojej strony. Jeśli nie zapomnisz żadnego ze zmysłów, to powinnaś sobie dać radę. – Podsumował krótko. Skinął jej łbem i jeśli nie miała więcej pytań, to odszedł.
: 16 lut 2021, 19:38
autor: Echo Zbłąkanych
// inny czas.
Jak to było w jego zwyczaju, poszedł się znów szwendać.. Mglejarka była w okolicy, ale szukała bóg wie czego w jakimś oddaleniu od niego.. nie to, że była zła, ale coś tam chciała znaleźć no.. Nie chciała powiedzieć co.. Łaził tak w nudach, jednak w doskonałym humorze. Wszelkie wspomnienia z felernej cerki, czy z sytuacji z groty minęły, głosy mu już tak nie przeszkadzały.. Jakoś to będzie. Usiadł sobie na tyłku, wesoło machając ogonem Wyczarował kilka żab, które kumkając rozhasały się po okolicy.. zwykłe żaby trawne, tyle że eee, nie skakały w trawie tylko w śniegu, no. Było zimno, więc podgrzał wokół siebie powietrze, a i wyczarował drzewko z liśćmi, takie nie duże, drewko klonowe.. mniej więcej duże jak Mglejarka.. Chciał już, żeby było ciepło..
/Mirri