Strona 21 z 32

: 12 lis 2019, 23:39
autor: Sosnowy Pocisk

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zwariować można z tymi pisklakami. Najpierw sobie same łażą bez żadnej opieki do obcych, a później jeszcze mówią, że to Twoja wina! Nie dziwię się, że tyle mam potrzeba do jednego Szuwarka. Ba! Nawet jest ich za mało, jak widać.

Skupiła się na nowo poznanym smoku. Skinęła mu pyskiem kiedy się przedstawił. Właśnie w tym momencie Szuwarek postanowiła się oddalić, a Szyszka wyczuła zapach, który przyprawił ją o dreszcz przerażenia. Puma! Godny też ją musiał wyczuć, gdyż rzucił się w stronę pisklęcia.

Brązowa cicho obiegła skałę z drugiej strony. Miała nadzieję, że otoczona puma zrezygnuje z ataku, wybierze inny cel, albo przynajmniej zawaha się, co da im czas do odciągnięcia Szuwarka z dala od jej groźnych szponów. Zatrzymała się w pewnej odległości od drapieżnika, zerkając na skałę. Wskoczyła na nią. Znajdując się nad pumą, będzie miała chociaż przewagę pozycji. Widząc pojawiający się mur oddzielający Szuwarka od niebezpieczeństwa, poczuła ulgę i wdzięczność do Godnego. Sama przyczaiła się na skale i obserwowała zachowanie zwierzęcia, które było mocno zdziwione nagłym pojawieniem się przeszkody. Nie mogła nie zauważyć jej pięknego futra, jakby stworzonego do głaskania. Ech, Szyszka zawsze chciała mieć własnego zwierzaka... Tymczasem czekała na jej kolejny krok.

: 13 lis 2019, 0:05
autor: Owoc Opuncji
Szuwarek zastygła i tyle było z jej udziału w walce. Z resztą czy można było mówić o jakimkolwiek udziale kiedy pod uwagę brało się kilku księżycowe pisklę. Strach jaki poczuła... takiego czegoś jeszcze nigdy w życiu nie widziała i nie czuła. Łapki były ciężkie jakby ktoś je przykuł do ziemi z kolei serce. Och serduszko biło jej tak szybko jakby za chwilę miało wyskoczyć przez gardło. Na szczęście smoki wyskoczyły nieopodal... nie mama, ale to... ach Godny? Chyba tak się nazywał. Nie ważne bo puma nadal warczała i... ściana? Samiczka zamrugała ślepiami czując, że oprócz strachu delikatne zdziwienie trąca ją w kark.
Tymczasem puma zamruczała i spojrzała na tego który odgrodził ją od obiadu. Co więcej na górze był następny smok. Czy już zwyczajnie nie dało się upolować sobie obiadu? Warknęła i machnęła łapą po czym skoczyła. Wywiązała się krótka utarczka pomiędzy nią, a Godnym. Puma machała szponami, samiec pewnie jej oddawał. W każdym razie skończyło się na tym, że drapieżnik drapnął samczyka przez pysk i zaczął się oddalać kulejąc na zadnią łapę. Czyżby ją dosięgnął? Uciekła.
Szuwarek wytrzeszczyła ślepka i odwróciła się by spojrzeć najpierw na siostrę siedzącą na skale, a potem na niego. Co on miał na pysku... to krew?
Szuwarek pisnęła z przerażeniem.
– Szyszko on umielaaaaa! Ja pszeplaszam!!
po czym zaczęła bardzo donośnie skomleć i płakać na zmianę. To wszystko jej wina! Teraz to już na pewno dostanie karę!

: 13 lis 2019, 0:22
autor: Szara Rzeczywistość
Chyba sam się o to prosił, kiedy obiad zniknął z pola widzenia pumy. Zwróciła na niego uwagę i to było najbardziej istotne... Ale nie spodziewał się, że bestia jest tak piekielnie szybka, albo sam po prostu był już mocno wyczerpany dzisiejszym polowaniem z rana i zanim uskoczył, ona była przy nim. Dziabnęła go w polik jednym pazurem... Ale to ledwie muśnięcie. Ojciec na taką ranę by napluł i powiedział, że wystarczy leczenia.
Dlatego też początkowo tej rany w ogóle nie zauważył. Puma nie dała mu wyboru, dlatego wywiązała się krótka walka na pazury, którą początkowo przegrywał, ale im więcej walczył tym coraz bardziej rozumiał ruchy zwierzęcia i w końcu odskoczył w bok w taki sposób, że puma odsłoniła tylną łapę w którą zahaczył pazurem. Reszta już była kwestią czasu. Puma najwidoczniej uznała, że dołączający drugi smok do walki to stanowcza przesada i postanowiła uciec.
Godny jeszcze obserwował ucieczkę kota, a w tym czasie Szuwarek pisnęła. To było bardziej niespodziewane, niż atak pumy. Aż musiał zacisnąć ślepia.
W końcu ze zdziwieniem spojrzał w stronę obu samic. Nie do końca rozumiał o co chodzi... Adrenalina dopiero powoli zaczynała opadać, a on to zacięcie na poliku poczuje dopiero za chwilę...

: 13 lis 2019, 12:46
autor: Sosnowy Pocisk
Gdy puma zwróciła się w stronę Godnego, Szyszka warknęła głośno, mając nadzieję, że zwróci jej uwagę na siebie. Niestety, ku przerażeniu Brązowej drapieżnik zaatakował samca, a walka była tak krótka i intensywna, że Szyszka nie zdążyła mu pomóc. Na szczęście ranna puma uciekła.
Pisk Szuwarka zmroził jej krew w żyłach. Czy coś jej się stało? Szybko zeskoczyła ze skały i obejrzała dokładnie przerażone pisklę. Wydawało się całe i zdrowe. Przynajmniej fizycznie. Obejrzała się na samca i zauważyła krew na jego pysku. Musi mu pomóc, jednak nie może znowu się oddalić od Szuwarka. Kto wie, czy młoda zaraz nie ucieknie przerażona, albo czy puma jednak nie wróci?
Spokojnie mała. Wszystko będzie dobrze. Chodź, musimy pomóc Twojemu nowemu koledze – powiedziała, trącając ją delikatnie pyskiem w stronę Godnego. Gdy pisklę znajdzie się przy nim, dokładnie obejrzy krwawiące zadrapanie.
Jesteś cały? Oczywiście poza raną na pysku – zwróciła się zmartwiona do Godnego. Tymczasem urwała kilka liści babki lancetowatej i zgniotła je. Rucze kiedyś w ten sposób opatrzyła jej zranioną o kamień łapę. Miała nadzieję, że to wystarczy na ranę zadaną przez drapieżnika.

: 14 lis 2019, 0:42
autor: Szara Rzeczywistość
Godny spokojnie przyglądał się oględzinom młodej Szu, która mimo wszystko nie milkła i szlochała dalej. Kiedy próbował się lekko uśmiechnąć dopiero wtedy poczuł uczucie kłucia na poliku.
Ooo!
Skomentował sam do siebie i przejechał łapą po pysku. Faktycznie krew, ale nic nadzwyczajnego... Zaczął lizać łapę i wycierać nią krew, ale łuska nie była zbyt dobrym nosicielem śliny, dlatego tez obrócił łapę i miększą częścią przetarł krew. Wtedy też został zapytany.
Przecież mi łapy nie urwała– Odpowiedział i się zaśmiał, ale uśmiech mu zrzedł jak zobaczył jakieś liście w łapie samicy. Jego ojcem był uzdrowiciel i ten zapach... zupełnie nie przypominał ziół ojca... Poza tym pierwszy raz widział, żeby ktoś zbierał takie liście.
Spokojnie, nic mi nie jest. To ledwie zadrapanie. Bardziej mnie rani płacz małej...
Kiwnął lekko głową do Brązowej i podszedł do Szuwarka.
Hej, mała. Nic mi nie jest. Po prostu chciałem groźniej wyglądać z tą czerwienią na pysku. Widziałaś, jak puma uciekała jak ją zobaczyła...– Uśmiechnął się doń, po czym położył na jej łebku swoją łapę i nieco poczochrał.

: 14 lis 2019, 11:51
autor: Owoc Opuncji
Histeria polegała chyba na tym, że strasznie ciężko było się samemu sobie uspokoić. Bardzo potrzebowała jakiegoś bodźca z zewnątrz bo mimo, że chciała to nie umiała przerwać. Wielkie łzy spływały jej po polikach i ledwo łapała oddech. Siostra podszedł i starała się pomóc potem również ten samczyk coś powiedział. Widziała jak próbują z liściem, ale chyba ślina okazała się lepsza choć nie działała aż tak dobrze. Jak... jak mama Płucka... starała się skupić na wspomnieniu i łapać więcej powietrza. Już nie ryczała płaczem, ale łkała... powolutku się uspokajała obserwując martwiące się smoki. Sami nie byli dorośli, ale starali się.
Czując ciężką łapę na głowie i to jak szeleszczą jej piórka. On... żyje i wcale... wcale nie umierał. Przełknęła ostatnie łzy i spojrzała szeroko otwartymi ślepiami w jego pysk.
– Pszeplaszam.
jęknęła cichutko i odwróciła wzrok na siostrę. To wszystko jej wina no... uciekła i w ogóle. Mamy mówiły żeby była grzeczna i co ją spotkało jak była nie grzeczna? Na pewno zapamięta tą naukę na... może najbliższy księżyc.
– Szyszko... nie powiesz mamom? Ploszę...
jęknęła podbiegając do siostry i opierając o jej torsik łapki. Skoro jej koledze nic nie było to teraz trzeba było zadbać by nie było kary czyż nie?
– Ja baldzo, baldzo nie chciałam... Byłam zła, sze zaczęliście... zaczęliście mówić jak mamy... to nie splawieliwe.
jęknęła mówiąc w końcu prawdę. Wszyscy wokół byli tacy duzi... a z pisklętami Wody coś nie potrafiła się dogadać.

: 14 lis 2019, 18:55
autor: Sosnowy Pocisk
Młoda smoczyca odczuła dużą ulgę widząc, że Godny nie doznał większych obrażeń. Chyba musiało się to malować na jej pysku, bo próbował ją rozbawić. Zauważyła jak zareagował na liście, więc pospieszyła z wyjaśnieniami.
Nie martw się, nie są trujące – powiedziała szybko – A przynajmniej mam taką nadzieję – uśmiechnęła się do niego – Rucze... jedna z mam – spojrzała na Szuwarka powoli dochodzącą do siebie – dała mi je na łapę, kiedy niedawno się zraniłam o kamień. Powiedziała, że roślina nazywa się babka lancetowata i że powinnam zakrywać nią rany zanim zajmie się nimi uzdrowiciel. Widzisz? Moja łapa też jest nadal na miejscu – podniosła przednią łapę na której było widać świeżą, niewielką bliznę.
Gdy zobaczyła jak uspokaja pisklę, poczuła jeszcze większe wyrzuty sumienia w związku ze swoją pierwszą reakcją na ich widok. Może rzeczywiście powinna nieco bardziej ufać innym?
Słysząc przeprosiny Szuwarka poczuła cień dumy, który szybko uleciał, gdy padło pytanie o ukrycie całego zdarzenia przed pozostałymi smoczycami Fal. Nie mogła im nie powiedzieć. Pisklę powinno usłyszeć o tym jak lekkomyślnie wystawiła się na niebezpieczeństwo od kogoś, komu nie wyrzuci, że „nie jest mamą”. Wciąż bolały ją te słowa, jednak przytuliła Szuwarka do sobie.
Nie mogę Ci tego obiecać, ponieważ, gdy tylko wrócimy, to Twoje mamy wyczują, że spotkałyśmy smoka z innego stada. Tak jak ja wyczułam, że ostatnio spotkałaś się już z obcym smokiem. Nie mogę ich okłamać, że było inaczej – powiedziała patrząc w oczy pisklakowi i uspokajająco gładząc jej piórka – Mogę Ci za to obiecać, że razem poznamy kilka piskląt z naszego stada i... jeśli będziesz chciała odwiedzić nowych przyjaciół z poza Wody, to Cię do nich zaprowadzę. Ale żadnego wymykania się samotnie, zrozumiano?
Podniosła wzrok na Godnego.
O ile przyjaciele będą chcieli ryzykować kolejne spotkania z krwiożerczą bestią – dodała unosząc prawy kącik pyska w zaczepnym uśmiechu.

: 15 lis 2019, 1:04
autor: Szara Rzeczywistość
Pisklęta były... takie urocze. Jak mógłby się gniewać na tą małą istotę? Poza tym mogłoby ją to spotkać wcześniej, kiedy jeszcze nie była w polu widzenia Godnego. Dobrze, że tak się to potoczyło.
Najważniejsze, że wam nic nie jest, a ja dosłownie się wyliżę...– zaśmiał się krótko i opuścił wreszcie łapę z główki Szuwarka. Resztę pozostawił już jej siostrze. W końcu ona będzie lepiej wiedziała co dobre dla małej.
Mimo wszystko podziękuję...– Godzien na prawdę nie chciał robić przykrości Brązowej, jednak unikał prowizorycznych tamowań ran. Czemu? Może z powodu zapachu tego zielska?–Szkoda byłoby dobrej łapy...– podłapał żart i się uśmiechnął na chwilę. Potem już tylko obserwował poczynania dwóch sióstr i nie zamierzał wchodzić starszej w słowo. Nie będzie się mądrzył jak powinna postąpić.
On też popełniał błędy jako pisklę o czym świadczyła blizna na łapie. Właśnie tak można było nauczyć się bezpieczeństwa na przyszłość.
Pod koniec wypowiedzi Brązowej samczyk się zaśmiał.
Jest to poświęcenie na które jestem gotów...-Rzekł i spojrzał w stronę szczupłych terenów stada Wody.
Jeśli spotkacie moją siostrę, Koralową Łuskę, pozdrówcie ją ode mnie. Mam też siostry w waszym stadzie... więc może to złagodzi trochę złość innych... 'matek' na Szuwarka za swobodną wycieczkę.
Godny po raz ostatni przetarł ranę, która już nie krwawiła, po czym ostatni raz uśmiechnął się do obu samiczek.
A tym czasem życzę wam spokojnego dnia, już bez takich niespodzianek. Dbajcie o siebie i o swoich bliskich...
Młodzik obrócił się i powoli odszedł kołysając ogonem na boki.
/zt/

: 18 lis 2019, 23:34
autor: Owoc Opuncji
Odczekała swoje obserwują jak starsze smoki mówią coś o jakichś roślinach. Nudne... znów zaczynają gadać nudne rzeczy! Ziewnęła przeciągle mimo tego, że jeszcze chwilę temu najpierw bała się tak mocno, że niemal umarła, a potem płakała nad losem nowego kolegi. Pisklęta szybko zmieniają humorki.
– Moje mamy? To są tesz twoje mamy, jusz jesteś taka dusza sze ich nie potszebujesz? Zawsze ich będziemy potszebować bo nas kochają!
krzyknęła oburzona stwierdzeniem siostry. Jak mogła tak powiedzieć, mamom byłoby strasznie smutno gdyby to usłyszały. Zwłaszcza mamie Lianie... No i chciała ją wsypać i... i jeszcze chciała za nią chodzić? Otwarła pyszczek w niedowierzaniu. Przecież była prawie, no prawie tak duża jak ona! Co z tego, że niedawno chciała ją zjeść puma. Tupnęła łapą i odwróciła główkę niemal nie słuchając słów samczyka.
– To... to ja się poskalszę na ciebie.
rzuciła pod noskiem i ruszyła powoli przed siebie czekając w odpowiedniej odległości, żeby jednak Brązowa do niej dotarła. Chciała być już z Falami, one tak nie zadzierały nosa. Mama Brzask i mama Drzewo to wręcz zachęcały ją do robienia różnych fajnych rzeczy. Właśnie mama Brzask miała opowiedzieć jej o jedzeniu tatów!
– Wlacajmy do domu.
powiedziała już spokojniej chociaż nadal była bardzo, śmiertelnie obrażona na Brązową.

/zt

: 19 lis 2019, 21:12
autor: Sosnowy Pocisk
Brązowa skinęła łbem do Godnego na pożegnanie. Uznała, że całkiem miły z niego smok. Popatrzyła na liście w swojej łapie i wyrzuciła je. Jeśli nie chciał skorzystać z mądrości Rucze, to jego strata.

Na słowa Szuwarka sierść zjeżyła jej się na karku z irytacji. Nie cierpiała jak ktoś ją pouczał. Szczególnie nierozsądny pisklak, który właśnie naraził siebie i innych na niebezpieczeństwo. Nie odezwała się ani słowem. Nie ruszyła się też z miejsca. Siedziała na trawie i głęboko oddychała patrząc w niebo.

Kiedy myślała, że już się uspokoiła, usłyszała, że młoda coś jeszcze mruczy pod nosem idąc w stronę obozu. Szyszka przewróciła oczami i zaczęła węszyć za pumą. „Może jednak wróci po swój obiad?” – pomyślała z nadzieją. Gdy nic nie wyczuła podniosła się i ciężkim krokiem poszła za siostrą. Miała wrażenie, że dzisiaj przybyło jej ze 100 księżyców przez Szu...
/zt/

: 21 lis 2019, 20:30
autor: Owoc Opuncji
Przyszła w to samo miejsce bo czemu nie! Znała otoczenie, znała zapachy i istniała przecież szansa, że Brązowa da jej spokój. W końcu wybrała się w miejsce które wszyscy znali... wdrapywanie się na skałę nie należało do najłatwiejszych, ale nie podda się. Nie podda się powiadam wam! Za pomocą skrzydeł, ogona, wszystkich łap, a nawet szczęki zaczepiała się o wystające części skały i wspinała się... oczywiście spadła kilka razy, ale cóż to znaczyło z uporem pisklęcia.
W końcu... po niemal dwóch godzinach znalazła się na szczycie skały i zipała głośno.
Teraz... teraz tylko znaleźć... znaleźć tego kolegę i... i poprosić... o rajciu ależ jestem... padnięta!
Rozpłaszczyła się na kamieniu jakby to miało pomóc jej wezwać Godnego, bo jego miała na myśli. Może mógłby jej pomóc wyśledzić tą pumę. Po co? Po prostu chciała wiedzieć gdzie się skryła... wiedziała, że nie ma z nią szans. Dobrze jednak wiedzieć gdzie takie pumy się ukrywały. A lekcję o drapieżcach odebrała już!
– Godny!
krzyknęła kiedy w końcu mogła już oddychać.

: 21 lis 2019, 23:09
autor: Szara Rzeczywistość
Godny przybył, chociaż z niemałym opóźnieniem.
Przybył bezpośrednio z lasu gdzie polował, więc raczej nikt nie mógł liczyć na to, iż przybędzie błyskawicznie. To jednak dało czas samiczce na spokojne dojście do siebie.
Wylądował zaraz przy niej na skalę.
Ah, Szu... To Ty mnie wołałaś jak mniemam. Co się stało?
Jak zwykle bezpośrednio zwrócił się do mniejszej i lekko się uśmiechał, chociaż... Coś się zmieniło. Wydawał się nieco bardziej zdystansowany, a może nawet jego uśmiech był sztuczny? Nie... To niemożliwe. On zawsze był pogodnym smokiem. Ściągnął ze szyi mokry tobołek i rzucił go na skałę. I tak był teraz pusty, gdyż niedawno odkładał upolowaną zwierzynę do leża i przeprał torbę z krwi.
Ale te księżyce lecą... Już jesteś duża... znaczy prawie...– Cicho się zaśmiał i usiadł na zadzie czekając na to co powie młoda samiczka.

: 22 lis 2019, 0:30
autor: Owoc Opuncji
– Duża?
pokręciła główką po czym wybuchła cichym śmiechem.
– Nadal jestem najmniejsza w stadzie i wydaje mi się, że bardziej urosłam wzdłuż niż w górę.
zignorowała też fakt, że samiec tak po prostu bez wysiłku wylądował na skale podczas gdy ona o mało nie wypluła własnych płuc. Nadal była dzieciakiem któremu się potwornie nudziło, ale też wiedziała iż powinna poznać chociaż podstawy bycia smokiem. W to wchodziło również podkradanie się do ... i tu bywało różnie. Większość podkradała się do roślinożerców, ale jej marzyło się spotykanie drapieżców. Nie powiedziała tego oczywiście na głos bo wszyscy uznaliby ją za szaloną. Uznała jednak, że tylko to pozwoli jej pozbyć się strachu.
– Widzę, że wezwałam dobrego smoka. Mama ma bardzo dużo na głowie, a ty chyba jesteś łowcą prawda?
Oczywiście, że w Wodzie też miała łowców... ale dawno nie widziała się z kolegą z Ziemi. 2 księżyce? Wyszczerzyła ząbki.
– Nauczysz mnie jak mogę się cicho podkraść do innych? Prooooooszę!
mówiąc to zabawnie przekręciła łebek na bok i wyciągnęła go w kierunku samczyka jakby prosiła o kawałek posiłku.

: 22 lis 2019, 5:36
autor: Szara Rzeczywistość
Dwa księżyce? Jedno było pewne. Dużo się zmieniła, chociażby przez swoje wypowiadanie się. No i nie była już taka strachliwa, ale to pewnie nie tylko przez podrośnięcie, ale również fakt, iż się już znali.
Godny spojrzał na mokry tobołek, który odrzucił na bok.
Wciąż jeszcze czekam na ten tytuł, ale już tyle zwierzyny złapałem, iż niejeden pewnie łowca z waszego stada się schowa...– pomyślał chwilę o Mułku, który dopiero co nauczył się skradania od niego... i został mianowany łowcą. Czy tylko on dostał jakieś głupie polecenia, które musiał wykonać zanim zostanie pełnoprawnym członkiem stada? Odsunął od siebie te ponure myśli i obdarzył ciepłym uśmiechem Szuwarka.
Ależ oczywiście, że możesz na mnie liczyć...– Poklepał ją po głowie i spojrzał na swoją torbę. Skoro i tak jest morka to dalsze polowanie mogło tą chwilę zaczekać.
W takim razie powiedz mi wszystko co wiesz na temat skradania...
Proste pytanie i od razu chwila na rozglądnięcie się po okolicy czy aby faktycznie nie obserwuje ich jakiś drapieżnik tym razem.

: 25 lis 2019, 0:16
autor: Owoc Opuncji
Uniosła brewki słysząc stwierdzenie "waszego stada". Nadal nie było przyzwyczajona do tego stwierdzenia bo zawsze były Fale i ona... no i Fale zawsze miały jakieś jedzonko, przecież zawsze miała pełny brzuszek.
– Nie wiem jakich łowców ma Woda bo nie spotkałam żadnego. Fale z kolei zawsze miały dość jedzenia by wszystkie nas wykarmić.
powiedziała szczerze i uśmiechnęła się ciepło.
– To dobrze, że i twoja rodzina ma kogoś kto dba o pełne brzuchy.
dodała zerkając na worek z mięsem. Wszystkie rodziny potrzebowały kogoś takiego, ale ona nie wiedziała czy chciałby być kimś takim... sama jeszcze nie wiedziała kim chce być. Wiedziała tylko, że chciała chronić swoje Fale, swoje siostry i mamy. Dlatego też przyszła do niego bo on na jej oczach przepędził pumę!
– Skradanie to... eee...
podrapała się po mordce chcąc powiedzieć coś mniej lub bardziej mądrego. Nie mogła przecież wyjść na taką co się nie zna prawda?
– No jak idziesz... idziesz przez las albo łąkę...
zerkała co jakiś czas czy Godny robi jakieś miny zatwierdzające to co mówi.
– Idziesz szukać kogoś albo czegoś i widzisz... no widzisz, że to coś tam było już... i to coś wiesz, że jest... to znaczy było! Było... no tam na przykład w krzakach.
zaczęła się nieco plątać, ale brnęła dalej.
– Coś było w krzakach i jak chcesz to coś złapać to musisz... musisz być cicho!
no tak, to takie oczywiste, prawda? Wyszczerzyła dumnie ząbki.
– Jak jesteś cicho to możesz to coś z krzaków zaskoczyć, a jak nie jesteś cicho to się nie da zaskoczyć. No i po to jest skradanie, żeby móc coś zaskoczyć. No i ja nie umiem się skradać, więc nie umiałabym nic zaskoczyć.
westchnęła.
Mało to było precyzyjne, ale na prawdę niewiele wiedziała na temat tego co miała poznać poza faktem, że można kogoś zaskoczyć podczas skradania się.

: 25 lis 2019, 20:40
autor: Szara Rzeczywistość
Czy właśnie tylko taką wartość miał on? Łowca, to tak... jego jedynym zadaniem było polowanie i teoretycznie mógł mieć gdzieś całą resztę. Mógł nawet zbierać kamienie i jedzenie dla siebie. No ale wracając do niego. Czy jego wartość zamykała się na tym, że tylko odstraszył tą pumę?
Moja rodzina ma... kilku takich. W sumie to chyba wiele smoków ze stada ma też własne zapasy... a jednak wolą ich nie uszczuplać... no nieważne.
Musiał zmienić temat, gdyż zaczynał brnąć za daleko w swoich myślach. To nie czas na takie rozważania!
Po to jest właśnie nauka, nieprawdaż? Żebyś się nauczyła...-Zaczął z lekkim uśmiechem, gdyż nie spodziewał się, iż Szu będzie tak mało wiedziała. W sumie to w ogóle mało wiedział o niej przecież, nie wiedział jak bardzo te całe "fale" ją izolowały od otoczenia. Może stąd braki w podstawach, które on sam obserwował za pisklęcia?
Musisz się poruszać cicho, ale maksymalnie szybko, musisz uważać na wiat niosący Twój zapach no i oczywiście na ciekawskie ślepia. Przykład z brzegu. Zauważyłaś kiedyś pumę dopiero jak już była przed Tobą. Ukryła się w trawie, a wiatr wiał jej w pysk. Czuła nas, ale my jej nie. Była za wielkim głazem, więc jej nie czuliśmy. Koniec końców uciekłaś i ją zaskoczyłaś, zauważyłaś ją, a wcześniej nawet usłyszałaś ten trzask gałęzi na który zwróciłaś wcześniej uwagę. Pamiętasz to wszystko?
Nie ma nic lepszego jak przypomnieć pisklakowi o złych przeżyciach, co? Niemniej może właśnie teraz wyciągnie z tego prawdziwą lekcję?
No ale zacznijmy od prostych rzeczy... Czy te... Fale nauczyły Cie odpowiedniej postawy gotowości? Jeśli tak to pokazuj.

: 28 lis 2019, 1:52
autor: Owoc Opuncji
Słuchała raz zaskoczona innym razem zaciekawiona, ale już nie komentowała. Kimże było pisklę by rozumieć jakieś rozterki. Pokiwała główką przyznając mu rację – chciała się nauczyć!
Na wspomnienia nie zareagowała jakoś traumatycznie tylko przekrzywiła główkę w bok i zmarszczyła zabawnie brewki. Starała sobie wszystko dokładnie przypomnieć i nadal uważała, że puma chyba sprytniej do tego podeszła. Wcale jej nie czuła! Ciekawe czy to była właśnie wina wiatru i jej cichych łap? Następnym razem to ona ją zaskoczy! Ale tak ją zaskoczy, że to ona będzie uciekać. Młódka wyszczerzyła ząbki i pokiwała szybko główką.
– Pamiętam Godny, wystraszyłeś ją swoimi pazurami i dzięki temu mnie nie zjadła. Tak, tak pamiętam też jak była cicha.
machnęła łapką. Mimo iż to skradanie miała pamiętać to nie mogła się oprzeć by zaznaczyć w zdarzeniu jego udział. Przecież był ważny i ona też tak chciała!
– Postawa gotowości?
znów uniosła brewkę nie do końca rozumiejąc o cóż mogło mu chodzić. Może... może o szykowanie się do skoku na kogoś tak jak podczas zabawy z mamami? No nic, warto spróbować.
Pochyliła się lekko przytulając jednocześnie swoje pierzaste skrzydła blisko boków ciała. Głowę miała niżej od barków, łapki ugięte w stawach by obniżyć środek ciężkości. Z tej pozycji zawsze łatwiej się wyskakiwało z krzaków na "nic nieświadomą" Lianę. Ogon też chyba miał być lekko uniesiony, żeby nie szurał po ziemi prawda? Chyba... lepiej chyba było go unieść. Złożyła też wszystkie piórka po sobie przez wydała się jeszcze drobniejsza niż w rzeczywistości. Poruszała nieznacznie noskiem i postąpiła kroczek do przodu delikatnie stawiając łapkę na ziemi. Czy o taką postawę mu chodziło? Spojrzała spode łba na Godnego czekając na jakieś słowa poprawy czy też pochwały.

: 29 lis 2019, 10:30
autor: Szara Rzeczywistość
Godny przybliżył się do Szu i dokladnie ją oglądnął.
No przecież nie zaglądał jej pod ogon! Po prostu sprawdzał postawę, dotknął ogona czy nie jest zbyt sztywny.
Trochę luźniej i niżej
Delikatnie pomógł jej ustalić wysokość i lekko się odsunął oceniając postawę. W końcu kiwnął łbem i zeszkodzył z wielkiego głazu.
Tak... badzo dobrze. Teraz rusz się. Idź przed siebie jakbyś chciała się skradać. Będę obserwował gdzie popełniasz błędy i na bierząco będę je poprawiał.
Stanął obok niej i po prostu zaczął się jej przyglądać. Na szczęście trasa przed nimi była pozbawiona drzew, ale teren nie był najprostrzy- pełno suchych traw no i teren nie był zbyt równy. Skrzydło na przeciw nich pojawiła się cienista postać pumy, jako cel ich skradania.
Widzisz swój cel, powodzenia– I następnie zaczął czekać, aż samiczka zeszkoczy z kamienia i rozpocznie swoje podkradanie do pumy.

: 01 gru 2019, 13:45
autor: Owoc Opuncji
Zerkała jak poprawiał jej położenie. Myślała, że dobrze stoi ale nic to. Ważne, że teraz było lepiej! Zmarszczone w determinacji brewki czekały na polecenia kiedy usłyszała, że ma stać luźniej. Czemu? Przecież lepiej żeby czuła grunt pod łapkami prawda? Westchnęła cicho i poprawiła się raz jeszcze z jego pomocą po czym zerknęła spode łba. Czy już było okej? Chciała skradać się już! Jak na pisklę przystało nie mogła się doczekać. Zeskoczyła zaraz za nim i poturlała się po trawie. Otrzepała łepetynę i zamrugała intensywnie upewniając się, że góra to góra, a dół to dół.
– Tak jest!
zakrzyknęła pełna radości. Widząc pumę otwarła szerzej ślepka. Maddara! Na Matkę Niebo, ale super! Zamachała ogonem i musiała teraz zacząć walczyć z podnieceniem jakie ją ogarnęło. Tyle nowych rzeczy na raz!
Najpierw zgięła nieco łapki, zgięła je tak mocno by znaleźć się bliżej ziemi ale też nie tak by szurać po niej brzuchem. Poczuła nikły ból w mięśniach, dość dobra oznaka, że łapki ugięte są odpowiednio nisko. Tak myślała. Przybrawszy niską pozycję uniosła lekko ogonek by ten nie sunął za nią po ziemi. Jeszcze narobiłby hałasu! Mając na względzie swój ogon nie zapomniała jednak o skrzydłach. Złożyła je dokładnie i przytuliła do boczków swojego chudego ciałka. Co jeszcze? Ach jej pióropusz! Wystawał teraz swoim karminem ponad trawy więc czym prędzej szybko złożyła piórka na całej długości swojego ciała. Głowa, kark, zadek i koniec ogona, wszystkie pióra przytuliły się do łusek. Przyczajona w miejscu musiała jednak zrobić ten pierwszy krok do przodu. Oddychała cichutko i poruszała noskiem łapiąc zapachy. Jedna łapa ruszyła, przednia... powoli, po cichu, delikatnie chciała odłożyć ją od razu na ziemię, ale usłyszała szelest. Sucha trawa! Zacisnęła mocniej ząbki i zamarła obserwując magiczną pumę. Musiała tą łapkę postawić w innym miejscu, mniej szeleszczącym. Szukała go wyciągając kończynę w różne miejsca aż jej nie odstawiła. Podobnie sprawa się miała z resztą łap. Unosiła je powoli i odkładała w miejsca gdzie szelestu było najmniej. Oczywiście wszystko w ramach zdrowego rozsądku, przecież nie chciała rozpłaszczyć się pod dziwnymi kątami na ziemi. Szła powolutku dbając o to gdzie stawia łapy. Za każdym razem gdy puma zerkała w jej kierunku Szuwarek obniżała się jeszcze bliżej ziemi i zamierała w bezruchu. Nie patrz tu! Strasznie chciała kołysać ogonem na boki i musiała bardzo się wysilić by tego nie robić. Szła powoli, oddychając miarowo i cały czas badając grunt jeszcze zanim postawiła na nim łapkę. Wszystko za pomocą delikatnych łusek, nie mogła przecież gapić się sobie pod łapy. Musiała mieć oko na pumę. Szła powoli czekając na dalsze słowa.

: 01 gru 2019, 16:17
autor: Szara Rzeczywistość
Godny powoli podążał przy niej jak cień. Nie oceniał początkowych potknięć, ale resztę już musiał skomentować. Puma zaczęła się poruszać i to coraz dalej od nadchodzących smoków.
Pozycja dobra...-oznajmił z uśmiechem, ale cicho żeby jej nie rozpraszać, potem jednak przeszedł do dłuższego wywodu w którym samiczka będzie powoli stawiać swoje łapy na cichszych częściach równiny.–Jak tam zapach? Nie czujesz oczywiście pumy, bo nie odzwierciedlałem jej tak dobrze. Musisz na początku określić czy wiatr Ci sprzyja czy też nie, dopiero po tym określał swoją trasę. Jeśli Twój zapach ma nieść wiatr w stronę celu to z każdym krokiem narażasz się na porażkę. Są dwie opcje: albo kamuflaż i ukryć możliwie dobrze swój zapach, albo po prostu obejść nieco bokiem zwierzynę...
Następnie zamilkł na chwilę i nieco jeszcze bardziej zwolnił swój krok. Puma w ogóle nie obracała już łba w stronę Szuwarka.
Zwróć też uwagę na odległość. Jeśli jesteś daleko od celu to nie musisz aż tak dokładnie starać się. Szczególnie jeśli cel się porusza jak teraz. Jeśli będziesz ogon, albo półtora maksymalnie... wtedy uważaj tak jak to czynisz, wcześniej po prostu wybierz trasę, która wydaje się najlżejsza do przejścia i po prostu uważaj na najbardziej hałaśliwe rzeczy jak patyki suche. Byle źdźbło poruszone nie sprawi, że dany zwierzak się już obróci. Z czasem też nabierzesz nawyku i dobrze zauważysz kiedy trzeba być już na prawdę cicho... Kontynuuj.
Puma nada szła przed siebie zmuszając Szu do szybszych ruchów. Dopiero po dwóch skrzydłach się zatrzymała...

: 28 gru 2019, 20:55
autor: Posępny Czerep
Smoczyca miała ostatnio bardzo mało czasu, a bardzo dużo roboty. Do tego ta zimowa senność... Dlatego więc na wezwanie odpowiedziała jedynie podając miejsce i skrytkę, w której postanowiła schować mięso dla kompana jakiegoś smoka ze Stada Wody. Wykopała więc niewielki dołek na Łące, zostawiła tam dwa upolowane zaskrońce i odleciała, chwilę jeszcze krążąc w powietrzu Przy Skale, czekając na potwierdzenie, że zwierzę znalazło swój pokarm.