Strona 21 z 37
: 03 gru 2017, 10:48
autor: Popiół Przeszłości
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Adept był jednym z ostrożniejszych smoków, zasnął, ale ciągle był gotowy na wszystko. Spał tak czujnie, że słyszał nawet sowę która latała gdzieś w oddali. Noc nadal była taka piękna, niebo czyste, księżyc w pełni. Wiatr trochę chłodny, ale oba smoki raczej nie miały na co narzekać, pierwszego kryło futerko, a drugiego uczucie spełnienia w misji i przerwanie tej dziwnej samotności która dręczyła go już tak długo. W taki to sposób poczuł, że świat jest większy niż kto kolwiek mógłby myśleć. Smoków jest niezliczona ilość, jak gwiazd na niebie i pomoc mogła przyjść tak niespodziewanie jak deszcz z białej chmury. To był udany dzień, w sumie można było zaryzykować stwierdzenie, że zaczął się już następny. Było przecież na prawdę późno.
///skip do rana?
: 15 gru 2017, 22:12
autor: Obnażony Kieł
Z pomrukiem niezadowolenia przewróciłem się na drugi bok, kiedy dotarły do mnie pierwsze promienie słońca. Zamachnąłem się łapą zupełnie jakbym chciał je odpędzić niczym natrętną muchę. Tyle, że niewiele to dało. W sumie to nic nie zmieniło, a ja zyskałem tylko tyle, że miałem wrażenie, że to światło dręczy mnie jeszcze bardziej. Fuknąłem zły i uderzyłem ogonem o... trawę? Zerwałem się jak poparzony rozglądając uważnie dookoła. W pierwszej chwili w ogóle nie wiedziałem co ja tu robię. Na świeżym powietrzu? A czemu nie we własnej grocie? Dopiero, kiedy mój wzrok padł na Shadowsa wszystko sobie przypomniałem. To całe nocne spotkanie i rozmowę do późna. Uśmiechnąłem się delikatnie na to wspomnienie i po krótkim ziewnięciu czekałem aż ziemny się obudzi. Och, jak ja się nie wyspałem!
: 15 gru 2017, 22:27
autor: Popiół Przeszłości
Kiedy czuwający czarny usłyszał dziwne hałasy lekko otworzył ślepia. Wtedy zauważył, że ognisty już nie śpi, co więcej siedzi, chyba się nie wyspał. A przynajmniej na takiego wyglądał. Bywa różnie, na szczęście Nocny zdążył się przyzwyczaić do zrywanych nocy, ostatnio było ich coraz więcej. Ale nie żałował każda chwila poświęcona smokom była na wagę złota. Cicho się wyciągnął, wstał, popatrzył na wschód słońca, było tak pięknie. Pogoda na prawdę im sprzyjała, był jakiś inny, taki pogodny i spokojny. Ta rozmowa na prawdę tak wiele mu dała. W końcu wzrok adepta opadł na brata witając go z lekkim uśmiechem jak swojego. Tego nie dało się opisać, znali się tak niedługo, a on gotów był na wszystko. "Witaj, widzę że misja na dziś to wcześniej się położyć..." Z uśmiechem było mu do pyska, taki pełen energii jak pisklak, wierzący w smoki. W te które kroczyły dobrą drogą, ale też w te błądzące.
: 17 gru 2017, 23:54
autor: Obnażony Kieł
Mrucząc coś pod nosem o tym jaki to byłem niewyspany na zmianę przeciągałem się i ziewałem odsłaniając ostre jak brzytwa bielutkie kły. Z lubością przymykałem ślepia, żeby chociaż na chwilę pozwolić odsapnąć powiekom, które nie miały zamiaru dać mi jeszcze spokoju i cały czas opadały jakby chciały mnie zmusić do ponownego zaśnięcia. I szczerze mówiąc bardzo chętnie bym się ich posłuchał, gdyby nie to uparte światło, które skutecznie uniemożliwiało mi wszystko na co w tej chwili miałem ochotę. Och, cóż to za udręka nie być w stanie zasnąć, kiedy jest jasno! Przez swój niezbyt dobry stan nie od razu zauważyłem, że Shadows się zbudził. W sumie zorientowałem się dopiero, kiedy ten się odezwał. Spojrzałem na niego niezbyt przytomnym wzrokiem. Cóż, dobrze, że chociaż słuch mi działał bez zarzutu.
– Yhym... – mruknąłem, a po chwili znowu wyrwało mi się porządne ziewnięcie. Do której myśmy gadali, że zachowuje się jakbym był nieprzytomny? Obsydianie, weź się w garść!
– Jakżeś ty to zrobił, że wyglądasz jak nowonarodzony? – powiedziałem nieco marudnie jak kilku księżycowy pisklaczek. Bardzo powoli docierała do mnie świadomość, że ziemny się uśmiecha. Radośnie i bez przerwy. Czyżby wstąpił w niego dobry humor?
: 18 gru 2017, 0:10
autor: Popiół Przeszłości
Adept popatrzył na ognistego smoka, chyba na prawdę się nie wyspał. No, cóż nie każdy siedział po nocy z pisklakami pod skrzydłami. Wtedy kiedy przyjaciel ziewnął wydawał się taki słodki. Nocny poczuł impuls i bez przemyślenia zrobił coś co nakazało mu same serce. Podszedł by być obok i otulił nowego brata skrzydłem, ułożył go wygodnie na trawie i odparł opierając się na pytaniu Gryzącego. "Dużo przebywam z pisklakami, prawie co drugą noc nie śpie. Przyzwyczaiłem się do spania w wolnej chwili. W moim legowisku jest zawsze ciemno więc to nie problem. Co więcej widzę że jeszcze jesteś zmęczony, zdrzemnij się ja poczuwam. Kto wie, może sam jeszcze odpocznę... " Czarne ciałko od tamtej pory ani drgnęło, można było powiedzieć, że samczyk miał już pewne doświadczenie w usypianiu smoków. Był bardzo cicho, lubił bliskość, wtedy czuł że na prawdę żyje...
: 26 gru 2017, 0:56
autor: Obnażony Kieł
Moje zmysły działały jeszcze z pewnym opóźnieniem, dlatego nie od razu zarejestrowałem ruch Shadowsa. Można nawet powiedzieć, że zorientowałem się, co robi dopiero jak... to zrobił. Najpierw poczułem ciepłe skrzydło, a potem łaskoczącą mój brzuch trawę. No i poczułem się trochę niezręcznie. No, bo jak to tak? Dwa dorosłe samce przytulające się na środku polany? Ja rozumiem pisklęta, ale... A zresztą! I tak nikogo tutaj nie ma! A co smok nie zobaczy, to nikomu nie rozpowie, co nie? A warto jeszcze wspomnieć, że było mi wygodnie i raczej nie miałem ochoty się ruszać.
– Wiesz, Shadows? Nie umiem spać jak jest jasno, ale chętnie sobie poleżę. Wygodnie mi – powiedziałem, po czym wtuliłem pysk w zieloną trawkę. No, tak to można cały dzień!
– Ale jak chcesz, to możesz opowiedzieć mi bajkę – zażartowałem, czując jak wraca mi dobry humor. Jeszcze kilka takich chwil i wrócę do siebie! No, może tylko to ziewanie zostanie na dłużej...
: 26 gru 2017, 1:21
autor: Popiół Przeszłości
Nocny brał wszystko na poważnie. Chwilkę pomyślał i już po chwili pełen zwątpienia, chłodno zaczął. "Wiesz... Znam jedną historię która nie zaczna się zbyt szczęśliwie." Czarny czuł, że nia łatwo będzie mu opowiedzieć swój własny żywot, ale czemu nie? Może ognisty wniesie w to coś mądrego? Adept zaczął opowiadać. "Był raz pisklak, matka znalazła go jako jajo w strumieniu. Jajo było czarne jak węgiel, a w środku niedługo potem wykluło się coś dziwnego. Matka nigdy nie wiedziała jaki to był do końca smok, był cały czarny, zimny i twardy. Nie wiedziała jak do niego podejść więc postanowiła poczekać. Niestety młodzik odebrał to jako brak miłości i akceptacji, czuł się inny. Więc któregoś dnia młody uciekł z legowiska, bał się... Napotkał na swej drodzę inne legowisko, a w nim inną smoczyce. I chociaż była mu obca okazała mu ciepło i nakarmiła. Wszystko by się ułożyło gdyby nie fakt przybycia matki, która go szukała. Po chwilo niezrozumienia młody znowu uciekł, tym razem natknął się na przywódczynie stada. Wtedy kiedy nawet w tym momencie młodzik uciekał matka w końcu odeszła. Zostawiła go pod ślepiami przywódczyni, ale i ona nie umiała dać szczęścia pisklakowi. Nie było to przecież jej dziecko, księżyce mijały a pisklak rusł. Pusty, zgaszony, osamotniony. Co prawda poznał brata, ale to nie było to samo. W wieku dziesięciu księżyców wrócił sam do matki w pokorze, wiedział jak głupio się zachował. Matka mu wybaczyła ale dzióra w pisklaku pozostała aż został adeptem. Wtedy poznał swoją ukochaną, miał z nią wspaniałe dzieci które kochał ponad życie, a pustko w sercu w końcu została zapełniona....powiec... Co myślisz kiedy to słyszysz? Jak smok może kochać nie będąc samemu nigdy kochanemu? To co się wydarzyło to historia, a przyszłość to puste kartki które sami zapełnimy własnymi wyborami i uczuciami... Ale... W smoku... Nadal będzie jakaś pustka... Będzie czuł się z tym źle... Co zrobić?" Gdzieś w ślepiach zakręciła się łza, czemu wszytko spotkało akórat jego, przenoszone dziecko z skrzydeł do skrzydeł. Inne, odmienne i pożucone. Matka mu wybaczyła, ale coś nadal go kuło. Tylko co? Czyżby nadal się za to obwiniał... Kiedy opowiadał włożył w to sporo uczuć i zamyśleń. Do czego to zmierzało... I co odpowie mu Gryzący?
: 29 gru 2017, 0:55
autor: Obnażony Kieł
No tak. Mogłem się domyślić, że Shadows weźmie moją propozycję na serio. Tyle, że mój niewyspany umysł trawił jeszcze zbyt wolno, by wpaść na to przed wypowiedzeniem tamtych słów. No ale, nie zamierzałem narzekać. Gdy ziemny zaczął swoją opowieść obróciłem pysk tak, by patrzeć na niego jednym całkowicie czarnym ślepiem i wsłuchałem się w jego słowa. Opowiedziana przez niego historia faktycznie nie należała do najszczęśliwszych. Zdecydowanie nie brzmiała też na bajkę, ale o tym wolałem nie wspominać. Zamiast tego skupiłem się na zadanych pytaniach i próbowałem zmusić mój mózg do myślenia.
– Myślę... że ten smok po prostu nie miał szczęścia. Niektórzy dorośli nie potrafią pokochać nie swoich pisklaków tylko dlatego, że nie krąży w nich ich krew. Myślą, że z takiego brzdąca wyrośnie żądna krwi bestia, bo posiadają w sobie geny jakichś nieznanych smoków. Ale inni sądzą inaczej. Wiedzą, że charakter da się ukształtować przez wychowanie i dlatego dają znalezionemu pisklęciu tak wiele szczęścia, co i własnym pociechom. Jednak ten smoczek... niestety napotykał na swojej drodze ten pierwszy typ dorosłych. Przez to nie wiedział, co to znaczy kochać, a patrząc na pisklęta, którym rodzice dawali ciepło, tylko pogłębiał w sobie rosnące uczucie pustki. Jednak to on przetrwał, a nie odszedł z tego świata jak większość zbyt słabych smoczych dzieci. Przetrwał i dojrzał. Sam uczestniczył w kształtowaniu przyszłości własnego stada. I mógł pójść dwiema ścieżkami. Tą którą podsuwała mu przeszłość, ścieżkę nienawiści i braku akceptacji lub tę przepełnioną wybaczeniem i własnym pojmowaniem miłości. I na szczęście wybrał tę drugą, która może i była bardziej wyboista, ale obfitująca w pyszne owoce rosnące na krzaczkach, które sam zasadzał. Znalazł partnerkę, dorobił się piskląt... Doświadczył tego, co znaczy być kochanym. I co najważniejsze przekazał tę miłość dalej. Okazał ją swoim pisklakom, które nigdy się nie dowiedzą, co to znaczy brak akceptacji ze strony rodzica. Dał im najlepszy prezent na który mógł się zdobyć rodzic, a którego niestety sam nie otrzymał od swoich opiekunek. I wiesz co? To najlepszy dowód na to, że mimo trudnych przeżyć wciąż można być dobrym. I to oczywiste, że smok może kochać, pomimo tego, że sam nie był w dzieciństwie kochany! Bo jako dobry rodzic chciał dać swoim pisklętom, to czego sam nie posiadał, by im było lepiej niż jemu. To... chyba naturalny odruch. Przynajmniej w moim mniemaniu. A co do tej pustki... to... hm... może niech się skupi na swojej rodzinie i nie rozpamiętuje przeszłości? Niech cieszy się tym, że teraz jest w pełni akceptowany i kochany, nie przez jednego smoka, a całą masę – powiedziałem, mając nadzieję, że nie palnąłem żadnego głupstwa, bo Shadows wyglądał jakby opowiedzenie tej historii kosztowało go sporo energii. Czyżby osobiście znał tego smoka, o którego życiu mi opowiedział?
– A i... może lepiej nie opowiadaj tej bajki pisklakom. One są zbyt małe by ją pojąć i zdecydowanie bardziej wolą opowiastki o magicznie wygranych pojedynkach, czy gadających zwierzętach – dodałem jeszcze po chwili dla rozluźnienia atmosfery.
: 29 gru 2017, 14:16
autor: Popiół Przeszłości
Nocny popatrzył w ślepia słuchacza, mówił tak mądrze i tak bardzo do niego trafiał. To było na prawdę piękne, cieszył się z tego. Lekko się uśmiechnął i przysunął się bliżej mówiąc. "Na pewno przekaże twoje słowa temu młodzikowi, będzie bardzo wdzięczny bo tak mądre słowa pomogą mu dalej iść. Masz ciekawe poglądy, sam czasami jestem bardzo zaskoczony. Takich smoków jest bardzo mało myślę, że pozostawię tą historie tylko tym którzy na to zasługują. Jest piękna i pełna uczuć, też będę tak walczyć. Posłucham twojej rady i zacznę doceniać to co mam. Chociaż jeszcze jedno pytanie nie daje mi spokoju... Jak widujesz swoje pisklaki pierwszy raz, a one nie chcą się zbliżyć, boją się... czy jest jeszcze nadzieja bez ingerencji rodzica...ponieważ no nie powinien ich do tego zmuszać...by same z czasem go pokochały oczywiście z wzajemnością?" Skoro już tak sobie rozmawiali to czemu by nie rozwiązać wszystkiego czym się martwił. Widać było, że czarny samiec bardzo nad tym dumał, może... to właśnie jego pisklaki były tak wyjątkowe...
: 31 gru 2017, 0:40
autor: Obnażony Kieł
Przyjemnie mi się zrobiło, kiedy usłyszałem słowa Shadowsa. Poczułem się taki doceniony, co nieco połechtało moje smocze ego. W zasadzie sam do tej pory nie wiedziałem, że moje rady mogą komuś tak pomóc, bo zwyczajnie nikt mnie o zdanie nie pytał... a tu proszę. Jednak ktoś uważa moje słowa za mądre. Ciekawa odmiana. Natomiast słysząc jego kolejne pytanie. Zasępiłem się trochę nie do końca wiedząc, co odpowiedzieć. Pytanie z pozoru łatwiejsze, a mi się wydawało niemal nie do rozwiązania.
– Ja... Shadows nie mam własnych piskląt. Ba! Nie mam nawet partnerki! Nie mam doświadczenia z małymi istotkami, a w łapach taką miałem tylko raz. No i raz widziałem wyklucie, ale to było w grocie mojego ojca – powiedziałem, wspominając dzień narodzin Lapis. Szkoda, że ta nie dożyła chociażby wieku adepckiego. Była jedyną z mojego rodzeństwa, którą udało mi się poznać, więc jej strata bardzo mnie bolała.
– Ale myślę, że jest taka nadzieja. Skoro pisklaki dopiero co się wykluły, to nie postrzegają jeszcze świata jako bezpieczny. Dla nich azylem jest grota w której przebiły skorupkę jajka i jej domownicy. Ale w przyszłości, jak urosną, będą rozumiały znacznie więcej i jak wtedy się z nimi spotkasz, to wydaje mi się, że wszystko się ułoży. Nie widzę powodu dla którego miałoby być inaczej.
: 31 gru 2017, 10:40
autor: Popiół Przeszłości
Czarny przypomniał sobie o rozmowie z Krwawą Żądzą. Pozostała już tylko jedna sprawa, mógł się wstrzymać, ale to było na prawdę istotne. "Postanowiłem poprosić waszego przywódcę abym mógł co jakiś czas odwiedzać rodzinę. Pewnie niedługo się z nim spotkam. Wiem, że Prędki kolec i luba już rozmawiali z tym smokiem w mojej sprawie, ale coś chyba nie wyszło. Może gdybyś kiedyś go widział poprosiłbyś go o to samo. Jestem przecież dobrym smokiem, wiem że nie macie piastuna którym niedługo zostanę. Ciężko mi prosić o co kolwiek, ale to na prawdę dla mnie wiele znaczy. Myślałem czy nie wziąść córki do ziemi, ale... Nie chcem jej ranić, nie chcem jej rozdzielać od rodziny. Jest wyjątkowa, byłem przy jej wykluciu, jesteśmy ze sobą bardzo związani. Nie chcem jej krzywdzić tylko by samemu być szczęśliwym, to takie egoistyczne. Pewnie skończy się tym, że zostane sam w ziemi już do śmierci..." Przybity adept spóścił wzrok, od dawna walczył sam ze sobą. W końcu postanowił, że będzie czekać. Nic innego sensownego nie można było już zrobić. Znowu ciężko odetchnął by się nie rozkleić. Położył łape na łape i już tak tkwił.
: 02 sty 2018, 18:53
autor: Obnażony Kieł
Mój miarowy oddech zastygł na chwilę, kiedy usłyszałem kolejną nowinkę od Shadowsa. Jego partnerką była Krwawa Żądza! No, co prawda nie znałem jej dobrze, ale sam fakt, że pochodziła z mojego stada był dosyć istotny. Dodatkowo ich pisklęta zasilają Ogień. Chociaż faktycznie nie dobrze, że wszystkie przebywały w jednym stadzie u matki. Ziemny naprawdę mógł czuć się samotny. Jednak...
– Mój ojciec musiał mieć dobry powód skoro nie przychylił się do waszej prośby. I w tym przypadku myślę, że ilość smoków, która będzie go prosić o to samo niewiele zmieni. Ja rozumiem, że pragniesz kontaktu z rodziną i on na pewno też. Zresztą sam miał pisklęta z samicą z innego stada, więc wie co czujesz. Ale on oprócz własnej rodziny musi też myśleć o całym stadzie. Dbać o bezpieczeństwo wszystkich ognistych i myślę, że teraz, po tych wszystkich stratach, to jest dla niego priorytetem. I wiem, że jesteś dobrym smokiem i gdyby ktoś pytał cię o sekrety ognistych to byś ich nie zdradził, ale... co gdyby ten smok groził jednemu z twoich piskląt? Złapał je i mówił, że zrobi mu krzywdę jeśli nie zdradzisz położenia naszych grot? Byłbyś w stanie zataić te informacje i patrzeć na cierpienie swojego potomka? Masz dobre serce i wiem, że byłby to dla ciebie ogromny dylemat. Ale nie każdy jest taki i byłby w stanie do okropnych czynów, żeby wydrzeć od ciebie dostrzeżone na naszych ziemiach informacje. No... biorąc pod uwagę sojusz ziemnych z cienistymi i nasze napięte stosunki... po prostu nie dziwię się, że tata podjął taką, a nie inną decyzję – powiedziałem, a uśmiech na moim pysku zastąpiła niezbyt piękna mina. Shadows mógł dostrzec, że byłem rozdarty. Z jednej strony chciałem mu pomóc, a z drugiej pragnąłem chronić stado i ziemie, które były moim domem. To było naprawdę trudne.
– Shadowsie, pomyślę o twojej prośbie. Rozmówię się z ojcem, ale osobiście myślę, że wraz z Żądzą musicie pomyśleć nad innym, bezpieczniejszym rozwiązaniem. Nie jesteś jeszcze rangą dorosły, więc nie związałeś się całkowicie ze swoim stadem... więc może... no... póki jesteś w Ziemi sam... to... no – jąkałem się nie mogąc powiedzieć tego, co przyszło mi do łba na głos. Wszak to też było ryzykowne. Trzeba by było przeprowadzać wiele rozmów z przywódcami. No, ale ostatecznie nie narażalibyśmy Ognia aż tak bardzo. Gdyby, gdyby Shadows postanowił zmienić stado... Och, o czym ja myślę! Jeszcze samiec się obrazi, zawiedzie na mnie i... i tyle z tego będzie.
: 02 sty 2018, 19:18
autor: Popiół Przeszłości
Adept był chwilę w szoku po tym co usłyszał, miał racje to byłby na prawdę spory dylemat. Nie mógł narażać żadnych ze stad, nawet gdyby miałby by być już sam do końca swoich dni. Kiwnął pyskiem na jąkaniem się Gryzącego. To był absurd, ale nie miał mu tego za złe. Wszak chciał przecież mu pomóc, sam dobrze wiedział na swoich łuskach, że czym bardziej chcę się pomóc tym gorzej to wychodzi. "Rozumiem, nie musisz jeśli nie chcesz. Jestem pewny że Płomień jest wspaniałym nie tylko przywódcą, ale też bratem, przyjacielem, synem i na pewno ojcem. Nie musisz się obawiać swoich słów ani myśli, niestety nie mogę opuścić ziemi z tego samego powodu jak ty ognia. Moja matka została niedawną przywódczynią stada ziemi, obiecałem jej wsparcie i pomoc. To będą ciężkie czasy w których moja pomoc może na prawdę wszystko zmienić. Moje obietnice na ceremoniach nigdy nie idą na wiatr. Póki co mogę się spotykać z rodziną na wspólnych terenach więc nie ma powodu by dążyć po trupach do celu. Wiem, że są w stadzie ognia bezpieczni, mam tam dużo przyjaciół. Wiem, że jak odejdę zajmiecie się nimi dobrze tak jakbym sobie tego chciał, a może nawet i lepiej. Konflikty nigdy nie są niczym dobrym, możemy mieć tylko nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Nie obchodzą mnie konflikty ziemi ani innych stad, nie mam nic nikomu do zarzucenia, ciągle jesteśmy braćmi i wątpię by cokolwiek się zmieniło" Uśmiechnął się lekko kładąc swoje szponki z skrzydła na jego ramieniu. Czasami niektórych rzeczy nie da się zmienić, chociażby oddało się za to życie. Nic na tym świecie nie było proste, nie wiedział jeszcze o tak wielu sprawach ziemi z innymi stadami, trzeba będzie to koniecznie nadrobić. Na razie było tu i teraz, podziękował szczerze za te dobre rady i wpatrzył się w te ogniste ślepia. Mijał już następny dzień, a oni nadal rozmawiali...
: 08 sty 2018, 14:26
autor: Obnażony Kieł
Ulżyło mi, kiedy usłyszałem słowa Shadowsa. Nie krzyczał, nie był zły... no chociaż tyle dobrego. Ale pomimo tego, wciąż było mi trochę smutno, że nie byłem mu w stanie pomóc.
– Nie znam twoich piskląt, ale masz rację. W Ogniu na pewno są bezpieczne. Każdy z nas będzie je chronił i nie pozwolimy, żeby stała im się krzywda – powiedziałem, potwierdzając jedynie to, co sam powiedział. Natomiast zainteresowała mnie jeszcze jedna, ciekawa sprawa.
– W Ziemi zmieniło się przywództwo? Więc kto teraz rządzi? – spytałem, nie kryjąc swojego zdziwienia. No, co prawda wiedziałem, że Opoka była już wiekową smoczycą, więc to, że odda władzę było do przewidzenia, ale nie miałem pojęcia kto był jej zastępcą. Pozostało mi mieć tylko nadzieję, że owa smoczyca, matka Skadowsa, była do tego odpowiednia. Wypuściłem z nozdrzy kłębek dymu zerkając na przyszłego piastuna. Już na pierwszy rzut oka było widać, że chęć na sen zdążyła mnie opuścić. No, a biorąc pod uwagę to, że z ziemnym rozmawiamy już drugi dzień... Czy ktoś się o nas nie martwi? Wszak zniknęliśmy na dość długi okres czasu. Może czas już powoli się zbierać?
: 08 sty 2018, 18:29
autor: Popiół Przeszłości
"Teraz przywódcą ziemi jest moja matka jak wspomniałem, może znasz... Gonitwa Ziemi. Dziwne, że nikt się o nas nie martwi prawda? Chociaż w ziemie to bym się nie dziwił, rzadko kiedy siedzie z nimi gdziekolwiek. Siostra jest zajęta jako łowca, matka jako przywódca, a brat szkoli się na wojownika. Każdy z tych celów jest bardzo szczytny." Chwilkę wyciągnął się i usiadł już bliżej towarzysza rozmowy dodając. "Rozmawiałem z Rek, okazuje się że w stadach jest bardzo mało piastunów, jak w ogóle jacyś są. Czyżby smoki stały się tak dojrzałem, że nie jestem już potrzebny." Cicho się zamyślił burcząc, niestety to było smutne i prawdziwe. Może było dane umrzeć randze piastuna, świat przecież wiecznie szedł do przodu. Póki co tak to się zakończyło, kiedy nic nie miał do dodania popatrzył się na ognistego. Co on o tym myśli? Miał nadzieję że tylko będzie szczery? Nie chce niczyjej łaski... Liczył na niego...Nawet bardzo.
: 13 sty 2018, 14:40
autor: Obnażony Kieł
Zamrugałem zdziwiony słysząc imię smoczycy, która objęła przywództwo w Ziemi. Tego się nie spodziewałem ale, że ze spotkań z tą samicą miałem dosyć dobre wspomnienia, to nawet mnie to ucieszyło. Tyle, że od naszego ostatniego spotkania minęło naprawdę wiele księżyców podczas których mogła się zmienić. No, ale po co się martwić? Ważne, żeby odnalazła się w nowej roli i dobrze przewodziła stadem.
– Znam. Spotkałem ją dwa razy. Raz, kiedy bawiłem się na granicy z Grzmotem z twojego stada, a drugi, kiedy uczyła mnie jak bronić się kłami i pazurami. Wydawała się miła. Dobrze wam przewodzi? – zapytałem, zerkając na Shadowsa kątem oka.
– A może po prostu mało kto czuje powołanie do rangi piastuna? Przecież nie każdy lubi opiekować się pisklakami, przekazywać wiedzę i nie brudzić pazurów krwią. Dobrze, że stada mają przynajmniej ciebie i Rek do pomocy przy najmłodszych – odparłem na słowa samca. Miałem świadomość tego, że piastunów jest mało, ale ta ranga była dosyć specyficzna i według mnie wymagała od chętnego do tej funkcji pewnych konkretnych cech. Bo weźmy takiego mnie... Jakbym miał siedzieć w obozie i cały czas przekazywać innym swoją wiedzę to bym zwariował! Ja po prostu potrzebuję ruchu i małej dawki adrenaliny.
– No... właśnie chyba już się o nas martwią. Takie znikanie na prawie dwa dni raczej nie jest normalne. Może czas już się zbierać? – powiedziałem, uśmiechając się lekko do samca. Ciekawie nam się gawędziło, ale nie mogliśmy tu siedzieć w nieskończoność, a przecież jak będziemy chcieli sobie jeszcze pogadać, to spotkamy się kolejny raz. Co za problem? Czekając na reakcję ziemnego powoli wstałem i wysunąłem się spod jego skrzydła. Miałem zamiar za chwilkę się pożegnać i wrócić do domu, żeby sobie odpocząć, ale czekałem jeszcze na jego słowa.
: 13 sty 2018, 15:13
autor: Popiół Przeszłości
Nocny popatrzył na Gryzącego wysłuchał go do końca. Kiedy wyszedł z pod jego skrzydła ziewnął, to prawda było jeszcze tyle do ogarnięcia. "Trzymaj za mnie szpony, oby spotkania pod moim nadzorem szły tak jak chcieli tego bogowie. Dzięki za wsparcie to dla mnie wiele znaczy. Jesteśmy pod łapami o każdej porze wystarczy, że wzajemnie się zawołamy. Pozdrów Prędkiego i moją rodzinę w ogniu. Oczywiście pozdrów też ojca, jestem pewien, że wszystko się ułoży. Bądźmy dobrej myśli, niech bogowie mają ciebie w opiece. Zdrowia i szczęścia, aby układało się w twoim życiu chociaż w połowie tak jak tego chcesz." Nocny jeszcze na chwilę otarł się pyskiem o skrzydła samca i rozpędził się startując. Wysoki skok, rozłożone skrzydła i huk. Po chwili już na wietrze niczym ptak który z wiatrem się narodził. Parę machnięć skrzydłem i już był dość wysoko, po chwili już szybował w stronę ziemistych terenów. Nie było łatwo... miał nadzieję, że sobie poradzi z przeciwnościami, było ich już tak wiele. Nie wolno mu było jednak zapominać o tych których poznał, to dobre smoki, warto za nich walczyć, warto za nich cierpieć, warto...umrzeć.
///(ZT)
: 03 cze 2018, 15:12
autor: Zaciekły Kolec
Takich okazji nie należało marnować. Wycieczka na tereny wspólne była dla niego czymś niezwykłym, ten odosobniony kawałek terenu był niesamowicie bogaty w rzeczy których jeszcze nigdy na oczy nie widział. Wszystko zapewne przez fakt, że te tereny, w porównaniu do tego jak wielkie było terytorium Cienia, były bardzo małe.
Jednak to dobrze, z pewnością nie chciał tu zostawać na noc. Czuł się tu obcy, nie swój. Nawet sam charakter tego miejsca był obcy. Zupełnie mniej zwierząt. Jedynie świergot ptaków i brzęczenie owadów przypominało że to nie jest opustoszało miejsce.
Garruka jednak nie interesowała wyłącznie fauna. Roślinność bardzo go fascynowała, a młodzieniec był niesamowicie ciekaw jak bardzo różnią się tutejsze gatunki od tych, które do tej pory widział na terenach Cienia. Nie bez powodu przybył najpierw tutaj. Wielka, gęsta puszcza – bardzo podobna do jego domu, a zarazem tak odmienna. Już czuł dreszcze na samą myśl jakie ciekawe znaleziska tu znajdzie.
Ciekawe były już same zapachy. Czuł je, wszystkie – Cień, Ziemia, oraz dwa inne stada. Zupełnie jak gdyby kilkanaście smoków wieki temu spotkało się tutaj ze wszystkich stron i zaczęły grupowo ściskać. A może właśnie.. A może odbyła się tu jakaś wielka walka?
Im dłużej jednak przebywał na tych terenach, tym bardziej jednak ta teoria okazywała się błędna. Zapachy naprzemiennie się nawarstwiały. Coraz bardziej czuł, że po prostu wiele smoków z różnych stad tędy przechodzi i mus nie mus, powstaje taka mieszanka która nadaje typowego charakteru dla tego miejsca.
Polana na której się w końcu znalazł, nie odbiegała od tego obrazu. Odbiegała natomiast od tego co ją otaczało, bo gdzie wszędzie były drzewa, tutaj jakoś ich brakowało. Zawsze go zastanawiało czemu tak jest. Nie pierwszy raz coś takiego zauważył w środku lasu.
Postanowił wykorzystać tą chwilę, by się położyć. Chwila odpoczynku nigdy nie zaszkodzi, a przynajmniej może do tego czasu przyzwyczai się do atmosfery jaka tu panuje.
: 03 cze 2018, 15:44
autor: Wędrówka Słońca
Słoneczny, za młodu dziarsko nazywający się Odkrywcą, zapewne zaaprobowałby podejście Garruka. Może polubiłby go za sposób myślenia i pochwalił jego zainteresowanie światem.
Na pewno miło rozpoczęliby znajomość, gdyby Słoneczny prawie nie wdepnął w czarnołuskie pisklę.
Szedł sobie, jak to on, powolutku i spokojnie. Nie myślał o niczym konkretnym, skupiony li i jedynie na rozważaniach o piękności dnia dzisiejszego, bolącym gardle które wreszcie powinien obejrzeć Uzdrowiciel inny niż Piętno i, drobnostce, swoim bracie który przypominał mu pustą skorupę smoka. Same wesołe myśli.
Nic więc dziwnego, że nie czarne łuski Garruka były dlań niewidoczne wśród wysokich traw zarastających Polanę. Słoneczny zrobił wolny krok naprzód, ciesząc się że wyjdzie z leśnego półmroku na ciepłe promienie swojego imiennika.
I nadepnął delikatnie na twardy, łuskowaty ogon. To wyrwało go zamyślenia i spowodowało że automatycznie skoczył w przód i wylądowawszy, zgrabnie obrócił się w stronę z ktorej przyszedł. Dopiero teraz zauważył młodego samczyka o zielonych oczach.
Och. Świetnie. Dobrze, że smoki nie lubiły plotkować. Już słyszał te głosy: "Przyszły Piastun Wody depcze pisklę! To powód do wojny!"
Wyprostował się.
~ Nie zdeptałem Cię za bardzo? Wybacz. ~ Magicznie utworzony głos poniósł się po Polanie, wyrażając niejakie zażenowanie złotołuskiego.
: 03 cze 2018, 16:10
autor: Zaciekły Kolec
Tego się nawet nie spodziewał. Czy na prawdę wystarczy na chwilę stracić czujność by nie usłyszeć nadchodzącego smoka. Jeszcze takiego dużego?
Musiało mu się przysnąć. Nawet nie wiedział kiedy my się ślepka zamknęły, ale za to wiedział kiedy poczuł coś bolesnego na swoim ogonie. Teraz.
– Eeek! – Pisnął, natychmiast się podnosząc i kulawo podskakując do przodu – co wyglądał jak energiczne kuśtykanie.
Garruk odwrócił się niezadowolony, jego pełne gniewu spojrzenie spoczęło na złocistego samca. Wydawał się być przestraszony, i słusznie. Gniew Garruka nie należał do pobłażliwych.
Ale nie on pierwszy nawiązał kontakt, nie on postanowił ukarać słownie większego od siebie smoka. Pierwszy odezwał się on. W dodatku, w jakiś sposób zrobił to inaczej niż każdy.. Bo chyba smoki odzywając się, poruszają przy tym szczękami? Szczerzą się i pokazują mordercze uzębienie? Albo chwalą się jęzorami? Ten ewidentnie w pysku miał coś do ukrycia.
Słysząc jego przeprosiny, Garruk ochłonął. Pisklę zresztą nie należało do takowych co by wielce się gniewało. Jego gniew bardzo szybko osiągał wielkie rozmiary i tak samo szybko znikał. Spojrzał więc teatralnie w górę na niebo, a następnie znowu na swojego dużego rozmówcę.
– Nie.. Co prawda poczułem to, ale chyba nie jest źle skoro przestaje boleć.. – Odpowiedział mu w formie bardziej głośnego myślenia nad swoją wyolbrzymioną udręką.
– Jestem Garruk. Pochodzę ze stada Cienia. A ty...? – Zapytał go, zachęcając do nieco dłuższego przedstawienia się. Nie liczył na to tylko dlatego, że on sam przedstawił się krótko. Po prostu nie bardzo wiedział, jak mógł ewentualną ciekawość samca zaspokoić w tej chwili.
Z przymrużonymi ślepiami obserwował go, oceniał. Jeszcze wcześniej go nigdzie nie widział. W dodatku czuł od niego obcą woń, gdzieś z czymś mu się kojarzącą, ale wystarczająco odmienną by wiedzieć że to ktoś inny niż Cień albo Ziemia.. Kto?
: 03 cze 2018, 16:29
autor: Wędrówka Słońca
Oho, już widział te ku rwi... Iskry w ślepiach widział, to jest. Na szczęście pisklę nie wybuchnęło pretensjami ani płaczem, li i jedynie uniosło oczęta do nieba, jakby tam kryła się odpowiedź na to, czemu nieznajomi depczą po cudzych ogonach. Słoneczny mimowolnie sam zerknął do góry, jednak poza jasnym niebem i koronami drzew nie zobaczył nic specjalnego.
~ Skoro mija, to nic. Do ceremonii się zagoi. ~ Mimowolnie odetchnął z ulgą, wypuszczając powietrze przez pysk. Dobrze, zatem powodów do wojny nie było. Przysiadł, jak to on, na tylnych łapach i dopiero po chwili zorientował się, że górowanie nad pisklakiem sprawia że musi pochylać nieprzyjemnie szyję. Potem będzie mu w karku strzykać.
~ Mmm, po samym imieniu idzie się domyślić. Możesz mi mówić Słoneczny, jestem przyszłym Piastunem Wody. ~ Proszę proszę, kto by pomyślał ze spotka kiedyś młodego Cienia. Ostatni raz widział smoki z tego stada podczas walk na Skałach Pokoju. Garruk pewnie siedział wtedy w jaju, o ile w ogóle został poczęty.
~ Jeśli mogę spytać, kim są Twoi rodzice? ~ zagadnął, ciekaw czy usłyszy jakieś znane mu imiona. Wątpliwe, biorąc pod uwagę ze kojarzył chyba tylko czarnego smoka zwanego Szyderczym Lichem i zmarłą już Zmorę Opętanych.