Strona 21 z 34

: 11 sie 2017, 11:50
autor: Ostatnie Ogniwo

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Obserwowałem ją jak przyjmuje pozycje, wyglądała trochę jak przestraszony kot. Prawie wszystko było dobrze łeb i szyja poniżej tułowia, ogon uniesiony i nogi rozstawione, ale zapomniała o kilku rzeczach. Kiedy spojrzała na mnie pokiwałem przecząco głową.
Źle – powiedziałem i pokazałem pozycję jeszcze raz. Ugiąłem i rozstawiłem łapy, ogon lekko uniesiony, a głowa obniżona. Na koniec przyłożyłem skrzydła do grzbietu i w takiej pozycji zostałem.
Zrobiłaś dobrze rozstawiając łapy, łeb niżej, a ogonek wyżej, ale zapomniałaś o skrzydłach i o ugięciu łap. Jeśli ugniesz łapy i będziesz miała dobrą pozycję to wtedy wyprostuj je wszystkie energicznym szybkim ruchem i polecisz do góry, w powietrzu utrzymuj równowagę ogonem, a przy lądowaniu ugnij łapy – to co powiedziałem chyba było zbyt skomplikowane dla młodej, ale częściowo zrozumie, dla pewności pokazałem jak to ma wyglądać. Wyprostowałem szybko wszystkie łapy i kiedy dotknąłem nimi ziemi ugiąłem je, żeby zamortyzować upadek. Teraz kiwnąłem głową, że może już zacząć i obserwowałem uważnie co robi.

: 11 sie 2017, 17:25
autor: Aria Negacji
'Sam jesteś źle!', miałam ochotę odpyskować. Na szczęście cięty język nie był moją mocną stroną, zwyczajnie frustrowałam się gdy coś mi nie szło. Fuknęłam sama na siebie, ale wciąż obserwowałam mentora.
Zapomniałam o skrzydłach, tak? No dobrze.. Powtórzyłam więc ćwiczenie i rozstawiłam łapy, głowę dałam niżej niż kręgosłup, a ogon nieznacznie uniosłam nad ziemię. Ugięłam łapy, a potem wybiłam się na nich w górę. Skok co prawda nie był imponujący i nie sięgnęłam gwiazd, ale oderwałam się od ziemi na tyle wystarczająco, by nazywać to podskokiem a nie podrygiem.
Ojej – sapnęłam. – Ależ to męczy! – pożaliłam się, bo jeden taki ruch kosztował mnie sporo wysiłku.

: 12 sie 2017, 9:25
autor: Ostatnie Ogniwo
Melodia tym razem dobrze się ustawiła. Ugięła i rozstawiła łapy, podniosła ogon i skrzydła przyłożyła do grzbietu. Po chwili podskoczyła.
Dobrze! Teraz skok do przodu, ta sama pozycja tylka wybijasz się wybić z tylnych łap. Im mocniej tym dalej polecisz i w powietrzu manewruj gogonem, żebyś się nie przewróciła i nie zrobiła sobie krzywdy, a i przy spadaniu uginaj łapy dobrze? – pouczyłem ją trochę, ja kiedyś zapomniałem o uginaniu łap i się przewracałem, a tak to zachowa równowagę chyba, że jest niezdarna. Kiwnąłem łbem dając znak, że skończyłem i uważnie przyglądałem się pozycji i skokowi tak, aby żaden szczegół lub błąd mi nie umknął. Przy nauce krytyka jest ważna, ale trzeba zachować umiar.

: 12 sie 2017, 11:51
autor: Aria Negacji
Do przodu skok, tak? Szkoda, że nie zademonstrował. Łatwiej było mi naśladować czyjeś ruchy niż widzieć je oczami wyobraźni ale może to też taki rodzaj treningu. Patrzałam na część łąki przed sobą, jakbym jednak obserwowała ów skok.
No dobrze, to nie może być takie trudne.. Przyjęłam tą samą pozycję co chwilę temu, tj ugięłam łapy, łeb miałam poniżej linii kręgosłupa, skrzydła zebrałam tak aby przylegały do grzbietu, a ogon uniosłam nad ziemię. Przeniosłam znaczną część ciężaru ciała na tylne kończyny. Policzyłam do trzech i wybiłam się z nich. Skok był bardziej 'dalszy' niż 'wyższy', ale i tak to całkiem niezły początek.
Wyhamowałam na trawie, pozostawiając po łapach niewielkie smugi ciemnej ziemi. Obejrzałam się przez bark na Grzmota z pytającym wyrazem mordki.

: 12 sie 2017, 12:10
autor: Ostatnie Ogniwo
Wszystko było idealnie. Pozycja i skok. Smoczyca wykonała to porządnie i z gracji. Uśmiechnąłem się do niej.
Mhm dobrze! Jesteś stworzona do skoków młoda – teraz przyszła pora na skok w boki i nad przeszkodami.
Wiesz, że skok możesz wykorzystać szybszego przedostania się nad przeszkodą. Wyobraź sobie, że masz przed sobą pień i chcesz go przeskoczyć. To musisz wybić się z tylnych łap i skierować się lekko do góry, żeby było wyżej. Rozumiesz? Czy tak czy nie spróbuj przeskoczyć ten pieniek – użyłem maddary i wyczarowałem pień o wysokości pół ogona i długości ogona. Musiała go przeskoczyć co raczej było możliwe do zrobienia dla małego smoczka. Wierzyłem, że da radę. Wystarczyło chcieć, żeby cokolwiek zrobić prawda?

: 12 sie 2017, 13:10
autor: Aria Negacji
Pieniek? Ojeju! Zwróciłam uwagę na wyczarowany przedmiot. Ciekawe czy i ja kiedyś będę umiała tworzyć coś z niczego.. Pokiwałam główką na znak że rozumiem. Cofnęłam się kilka kroków chcąc wziąć rozbieg. Bieganie szło mi wzorowo, przynajmniej według Zośa, więc moja pewność siebie nie powinna nikogo zdziwić. Zresztą ćwiczenie nie było znowuż takie trudne..
Przyjęłam pozycję startową do biegu, była zresztą bardzo podobna do każdej innej. Wybiłam się z tylnych łap i zaczęłam pruć przed siebie, nie rozpędzając się jednak do maksymalnej prędkości. Będąc tuż przed pieńkiem ugięłam łapy i przylgnęłam brzuchem do ziemi. Wyprostowałam je i lekko wyprężyłam grzbiet aby nadać skokowi odpowiedniej formy. Przeleciałam nad przeszkodą, nieco jednak oszukiwałam (?) bo machnęłam skrzydłami by wylądować dalej za nią. Szybko złożyłam skrzydła do boków. Może Grzmot nie zauważy!
Sapnęłam, obracając się w kierunku adepta.
Do czego mi to potrzebne? – spytałam otwarcie. – Nie lepiej przefrunąć takie przeszkody?

: 12 sie 2017, 20:23
autor: Ostatnie Ogniwo
Melodia ruszyła wystartowała pięknie, szybki bieg i skok, ale te skrzydła mi się nie podobały. Ach i weź tu zrób coś normalnie.
Nie przefrunąć, bo skokiem zrobisz to szybciej, musisz rozwinąć skrzydła i potem je schować, aby biec dalej i przy tym trochę zwolnisz, bo trzeba też machnąć skrzydłami,
a rozkładając je powietrze dmuchnie i będziesz wolniejsza, a wtedy to przed czym uciekasz cię złapie. Jeśli przeskoczysz nie wytracisz prędkości biegu, oczywiście trochę się spowolnisz, ale nie tyle co przy skoku. Teraz za karę, że używałaś skrzydeł wyczaruję jeszcze takie dwa pieńki i masz je przeskoczyć jeden po drugim i tak do skutku, aż ci powiem, że koniec
– oszustwo nie popłaca, chciała oszukiwać to dostanie karę, nie była jakaś surowa, ale na pewno się zmęczy. Uśmiechnięty wyczarowałem pieńki tak, żeby smoczyca miała miejsce do biegu po przeskoczeniu i skoku. Kiwnąłem głową, że ma zaczynać

: 12 sie 2017, 20:35
autor: Aria Negacji
Zastanowiłam się nad jego słowami.
Ale ja się z nikim nie ścigam, co za różnica czy zwolnię? – zapytałam. – Teraz nikt mnie nie gonił, tylko ćwiczę! – oburzyłam się.
Jeszcze mi karę dowalił. No świetnie! Za spryt! Za zmyślność! Jak tak można? Poskarżę się komuś, na pewno dostanie za to wciry. Burknęłam pod nosem, ale nie zamierzałam się wykłócać bo chciałam dopracować swoją nową umiejętność. Głupi Grzmot, kiedyś mu to wypomnę, ot co! Na przykład jak umrze od krytyka mojej siostry, wtedy mu powiem, że to była zemsta.
Odbiegłam truchtem kawałek aby mieć miejsce na rozpędzenie się. Przyjęłam odpowiednią pozycję startową i ruszyłam. Przed pierwszym pieńkiem przycupnęłam, uginając łapki. Wyprostowałam je prędko i przeskoczyłam przeszkodę. Wylądowałam kawałek za nią, aby znowuż pobiec kilka metrów i powtórzyć skok z drugim pieńkiem. Będąc już za nim wykonałam zwrot w biegu i wracając przeskoczyłam obie przeszkody znowu. Było to bardzo męczące, ale kondycję miałam najsuper po tacie.
Zerkałam na Grzmota czy już się ulitował, ilekroć robiłam zawrotkę by powtarzać skoki w nieskończoność..

: 12 sie 2017, 20:43
autor: Ostatnie Ogniwo
Melodia ruszyła i zaczęła skakać. Śmiałem się przy tym, bo wyglądało to śmiesznie kiedy skoczyła nad kolejnym pieńkiem zniknąłem je. Wróciła do mnie i teraz wyczarowałem kamienie, były trzy jeden większy od drugi. Pierwszy był najmniejszy, drugi większy, a trzeci największy. Potem spojrzałem na nią i znowu się uśmiechnąłem.
Dobra młoda ostatnie ćwiczenie teraz wskoczysz na górę i potem zeskoczysz po skała na dół. Proste tylko pamiętaj, że im bliżej się wybijesz tym dalej do skoczysz więc przy zeskakiwaniu skacz gdzieś koło środka, bo spadniesz i pamiętaj o uginaniu łap. A jak cię przyłapie,
że oszukujesz skrzydłami to wymyślę jeszcze gorszą karę
– ostatnia chyba ją nauczyła, żeby nie oszukiwać, nie przy mnie. Teraz kiedy wytwór był już dopracowany i gotowy. Maddarę tchnąłem i kiwnąłem łbem, że Melodia może ruszać.

: 12 sie 2017, 20:56
autor: Aria Negacji
Kiedy jedna z przeszkód dosłownie rozpłynęła się pode mną spanikowałam i wylądowałam mniej zgrabnie. Na szczęście nie przydzwoniłam pyskiem o ziemię. Fuknęłam z pretensją na Grzmota, na pewno wybitnie dobrze się bawił. Jeszcze mu pokażę...! Kiedyś.
Oglądałam pojawiające się kamienie i bezgłośnie jęknęłam z rozżalenia. Obejrzałam się na adepta z wyrzutem. Specjalnie robił mi pod górę (dosłownie). Skrzywiłam się ale i tak zamierzałam podjąć się ów zadania. Raz kozie śmierć!
Truchtem zbliżyłam się do pierwszego kamienia. Skok na niego był raczej prosty bo był podobny wielkością do pieńka. Byłam naturalnie zwinna po mamusi, więc nietrudno było mi utrzymać równowagę. Uniosłam ogon i skrzydła ścisnęłam do boków co by 'oszukiwanie' mnie nie kusiło zanadto.
Odsapnęłam i wybiłam się z łap na kolejny kamień. Tutaj rozjechał mi się tyłek i musiałam na głaz się wdrapać tylnymi łapami, ryjąc przy tym w skale pazurami co tworzyło niesympatyczne dla ucha dźwięki. Już teraz wiedziałam, że muszę dopracować wymierzenie długości i wysokości skoku. Został jeszcze jeden głaz..
No nic, jeszcze trochę. Dam radę. Kuperkiem popracowałam aby wymierzyć lepiej kolejny skok. Ugięłam łapy i kiedy się z nich wybijałam dałam susa do przodu dzięki czemu wylądowałam na ostatnim kamieniu poprawnie, bezbłędnie wręcz! Dumnie wypięłam pierś patrząc z góry na adepta. Widzisz, potrafię!
Zostało jeszcze wrócenie na dół. To wydawało się nieco trudniejsze na pierwszy rzut oka. Spróbowałam zeskakiwać zsuwając się jednocześnie z kamienia na którym byłam obecnie. W efekcie skok nie był taki fenomenalny jak te dzięki którym się tu wspięłam, ale kosztował mnie mniej wysiłku. Na środkowym kamieniu zrobiłam chwilkę przerwy. Później ugięłam łapki i skoczyłam przed siebie celując na ostatni kamień, a potem na ziemię. Zadziwiająco gładko poszło, najwyraźniej ścieżka w dół była skocznie prostsza niż wspinaczka, przynajmniej w moim wykonaniu.
Nie oszukiwałam – postanowiłam się wybronić z poprzedniego manewru. – Chciałam wykorzystać swoje skrzydła i tyle!

: 12 sie 2017, 21:21
autor: Ostatnie Ogniwo
Tym razem Melodia normalnie skoczyła na ostatni głaz i zeszła na dół. Kiedy stanęła na ziemi zniknąłem iluzję i uśmiechnąłem się.
Widziałem, widziałem. Wyśmienicie ci poszło, jesteś najlepszym skoczkiem jakiego widziałem. To co teraz chcesz robić nauczyć cię czegoś jeszcze czy spotkamy się kiedy indziej? – polubiłem tego małego pisklaczka była bardzo zabawna i szybko się denerwowała, a kiedy się denerwuje to wygląda prze zabawnie.

// raport skok I i II

: 12 sie 2017, 22:16
autor: Aria Negacji
Byłam dumna jak paw z tego, że mnie tak pochwalił. Oczywiście. Byłam najlepsza. Nie było ku temu najmniejszych wątpliwości!
Chyba na razie mam dość – przyznałam, choć starałam się ukryć zmęczenie. – Muszę jeszcze zjawić się na stadnej nauce mediacji, podobno to coś fajnego! – pochwaliłam się, bo pewnie jego rodzina nie była taka fajna jak moja. – Znajdę Cię niedługo. I wtedy Ci pokażę gdzie raki zimują! – pogroziłam mu żartobliwie pazurem, a potem wyhopsałam z łączki wesoło. /zt

: 04 wrz 2017, 10:56
autor: Ostatnie Ogniwo
Dni były coraz bardziej chłodne, zerwał się lekki wiaterek. Był ranek, właśnie przestało padać. Rosa zalała trawy wszystko było mokre i przyklejało się mi do łapek. Ruszył rano się tak po prostu przejść. Od ostatniego czasu kiedy Erycal mnie wyleczył, wróciły też siły do wykonywania więcej akcji fizycznych. Wzleciałem w powietrze lecąc na tereny wspólne. Przeleciałem nad Dziką Puszczą, aż dotarłem do Bliźniaczych Skał.
Wylądowałem na Łące Szczęścia, ostatnio byłem tutaj ucząc melodię skoku. Podszedłem do jakiegoś drzewka opierając się o nie. Zaciągnąłem świeże poranne powietrze nozdrzem. Rozejrzałem się dookoła, nikogo nie było. W nocy nie mogłem spać też wyszedłem się przejść, a dokładniej polatać po okolicy, ale nic to nie dało. Może teraz uda mi się zasnąć. Położyłem się wygodnie oparty o drzewo i zamknąłem ślepia. Uszami cały czas nasłuchiwałem okolicy, gotów zaatakować lub się obronić.

: 04 wrz 2017, 13:24
autor: Aria Negacji
Spacerowałam po okolicy, zasadniczo bez większego celu czy powodu. Bo ceremonii miałam pełne łapy roboty ale i chwile wytchnienia miały miejsce. Wyczułam znajomy zapach i od razu podążyłam w jego kierunku. Mym zimnym, białym tęczówkom ukazał się ten sam leń co zawsze.. Tylko by spał.. Pokręciłam zawiedziona pyskiem.
Nie miałam ochoty go budzić i wysłuchiwać jego uwag, więc po prostu cicho podeszłam bliżej. Usiadłam obok i zamknęłam ślepia. Wsłuchiwałam się w śpiew ptaków, jednocześnie zastanawiając się nad wieloma sprawami. Chociażby tą sytuacją sprzed wczoraj.. dziwna sprawa.

: 04 wrz 2017, 15:54
autor: Ostatnie Ogniwo
Chwilę poleżałem i znowu ktoś przeszkodził mi odpoczynek. Poczułem zapach wody, dość znajomy. Była to chyba ta sama samica, którą ostatnią uczyłem tu skakać. Podeszła po cichu, nie wiem czy chciała, żebym jej nie słyszał czy co, ale nie wyciszyła oddechu.
Położyła się obok mnie (i to niby ja jestem leniem) otworzyłem ślepia i spojrzałem po niebie. Słońce wychylało się pomału.
Nadal jesteś zła? – zapytałem uśmiechając się, może i była zdenerwowana, ale warto było. Mi się wtedy na spotkaniu podobało.

: 04 wrz 2017, 19:37
autor: Aria Negacji
Siedziałam, nie leżałam. Do tego co rusz poruszałam łapami, czy to w ramach gniecenia trawy czy to w ramach ściskania ich w piąstki i znów rozczapierzania palców. Nie chciałam zasypiać nawet jeżeli widać po mnie jak na dłoni, że potrzebuję wypoczynku.
Hm, co? – wyrwałam się nagle z zamyślenia kiedy Grzmot postanowił się oburzyć. – Nie, tylko się droczyłeś. – Rzuciłam dość sucho, jakby co najmniej mi się wizja tej prawdy nie podobała.
Znów zapatrzyłam się na horyzont. Od tamtego spotkania minęło co prawda niezbyt wiele czasu ale i tak wydarzyło się sporo.
Zostałam uzdrowicielem. – Wypaliłam ni z tego ni z owego. – I nie wiem czy to dobrze czy źle..

: 04 wrz 2017, 19:53
autor: Ostatnie Ogniwo
Podniosłem się wyczuwając jej ruch. Klepała trawę. No cóż niektórzy zamrażają wody, a ta klepie trawkę. Podniosłem się z pozycji leżącej do siedzącej i przybliżyłem się trochę do smoczycy.
Taa, żeby to było tylko droczenie – powiedziałem szepcząc pod nosem, nie wiem czy to słyszała czy nie, ale potem podniosłem głowę na wzmiankę o uzdrowicielu.
Ooo to wspaniale! Leczyłaś już kogoś? Kiedy nim zostałaś? Jak wyglądają wyprawy po zioła? – zapytałem uśmiechnięty, może powie coś jakieś tajemnice uzdrowicielskie czy coś nie miałem pojęcia.
Co tutaj robisz tak w ogóle? Przyszłaś poćwiczyć skoki? – zaśmiałem się wspominając o skokach. Tak to był śmieszny i zabawny dzień. Nie wiem jak dla niej, ale dla mnie tak.

: 04 wrz 2017, 20:58
autor: Aria Negacji
Zamrugałam i nieco wytrzeszczyłam gałki oczne kiedy usłyszałam ten szept. Tak, nie umknął mi. Zerknęłam na niego w zakłopotaniu, ale też jakby.. zawstydzeniu. Zmieszałam się i nie odpowiedziałam na te słowa. Chyba było to najlogiczniejsze i najlepsze wyjście z całej sytuacji.
Wczoraj. – Odpowiedziałam wpierw na drugie pytanie. – Tak, parę osób. Wojowniczkę z ciężkich ran, siostrę ze średnich, dziadka z lekkich.. ale coś czuję, że mój awans tylko ich wszystkich zachęci do prania się po pyskach.
Co do ziół zaś.. chyba mu mówiłam?
Już jako kleryk mogłam na nie chodzić. Zwykłe krążenie po okolicy i zbieranie chwastów. Czasem nawinie się zwierz lub inny fant, ale z tym drugim szczęścia nie miałam.
Skrzywiłam się delikatnie na zaczepkę, ale nie dałam się sprowokować. Wciąż byłam częściowo gdzie indziej, przynajmniej umysłem.

: 04 wrz 2017, 23:30
autor: Ostatnie Ogniwo
Przez chwilę była cisza i potem Melodia odpowiedziała.
To masz dużo roboty, masz jakieś ustalone godziny kiedy masz przerwę czy coś? – zapytałem i wyobraziłem sobie jak wodnista biega od jednego do drugiego z ziołami i czarując co chwilę rany. No cóż przynajmniej się nie nudzi.
Potem zaczęła opowiadać o wyprawach, były tak jak to opisała nudne. Tylko chodzi i zbiera te rośliny, w sumie takie bez sensu. Czemu nie może chodzić na zwykłe polowania i znajdywać je po drodze.
O czym tak myślisz? – zapytałem patrząc w to samo miejsce co ona, nic tam nie mogłem znaleźć. Może ona cos widziała?
Nie wiem czemu, ale większość smoków, których spotykam pod barierą po jakimś czasie jest na mnie zła lub mnie wyzywa, ciekawe czemu nie mogę tego,pojąć. A ty spotkałaś kogoś ciekawego ostatnio? – zapytałem uśmiechając się w jej stronę.

: 06 wrz 2017, 12:09
autor: Aria Negacji
To praca na pełen etat. Nie znam dnia ani godziny w której będę potrzebna. Nawet teraz ktoś może mnie wezwać.. – wyjaśniłam.
Wyprawy nie należały do ciekawych przedsięwzięć, zwłaszcza jak miało się mojego pecha. A im dłużej nic nie znajdywałam tym gorzej wychodziło na tym stado wody. Presja ściskała mnie z każdej możliwej strony. Niedługo zacznę się przez nią dusić. A mogłam wybrać spokojne życie piastuna lub czarodzieja, mhm..
Co? – wyrwałam się znów z zamyślenia, na moment wracając na ziemię. – Sama nie wiem, o wielu rzeczach. Ale obecnie o tym, że przydałby mi się kompan tak szybko jak to możliwe. – Wyjaśniłam.
Wywróciłam oczyma, robiąc do tego kwaśną minę kiedy podzielił się tymi jakże nieprawdopodobnymi spostrzeżeniami..
Sam to prowokujesz, jesteś zaczepny i złośliwy – podpowiedziałam mu. Na pytanie pokręciłam głową. – Nie, ale.. ostatnio na mojej ceremonii było trochę gorąco.

: 06 wrz 2017, 22:59
autor: Ostatnie Ogniwo
Czyli teraz mogłaby dostać wiadomość, że jest potrzebna i musi przybiec? A gdyby spała to by ją obudzili! Bezsensu w takim razie skoro nie wiesz kiedy, a przychodzą do ciebie. Powinno być jakieś uprzedzenie, żeby się przygotować. Ci uzdrowiciele to jednak ciężka pracę mają.
Wszyscy teraz dostawali rangę, a ja nadal byłem adeptem. W sumie nie narzekałem miałem dużo czasu wolnego. Pewnie jako taki już pełnej rangi będę miał więcej obowiązków czy coś. Chociaż w sumie teraz też są na przykład patrole, które muszę któregoś dnia wykonać.
Zauważyłem, że Melodia była zamyślona. Potrzebowała kompana, ciekawe jak to wszystko działało, żeby go zdobyć.
Wiesz już jakiego kompana chcesz? Mi by w sumie też się przydał. Na polowaniach to dodaktowa para oczu do wyszukiwania kamieni szlachetnych – jak mi przejdzie już ból od kalectwa do końca to wyruszę od razu na polowanie szukać kamieni szlachetnych. Potrzebuję ich bardzo dużo.
Jakbym był kiedyś ranny przyszła byś mnie wyleczyć? – zapytałem uśmiechając się. Skierowałem na nią swój wzrok. Wiedziałem chyba jaka będzie odpowiedź. Tak samo jak wiedziałem, że mnie lubi, ale się do tego nie przyzna. Czasami zachowywała się jak taki pisklak, który mógłby wrzeszczeć tak długo, aż ktoś przyzna mu rację. Dobra koniec myślenia, bo zaraz się kapnie, że coś myślę o niej albo nie wiem sam.
Ja nie prowokuję, zaczepiam innych, ale nie wyzywam kogoś bez powodu. Nie wiem czemu myślisz, że jestem zaczepny i złośliwy przecież jestem cichy i spokojny tak jak i grzeczny – powiedziałem uśmiechając się, zaraz pewnie wybuchł bym ze śmiechu, ale potem powiedziała o gorącej ceremonii. – A co się działo?