Strona 21 z 34

: 03 wrz 2019, 21:09
autor: Echo Istnienia

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Gdy stożek pojeciał w jej stronę instynktownie zaczęła tkać maddarę. Lekko kolista, niewidzialna i wyczuwalna tylko dotykiem bariera, zakrywająca cały przód jej ciała. Położona tuż przed nią, gruba na łuskę, ale niezmiernie wytrzymała. Praktycznie niezniszczalna, nieelastyczna. Śliska i gładka, niczym wypolerowany kryształ. Ledwo co zdążyła zaczerpnąć ze źródła, gdy pocisk przeleciał obok niej, mijając i ją, i jej wpół stworzony twór.
Gdy myślała, że jest atakowana, jej oczy rozszeżyły się, a mięśnie spięły, jednak jako czarodziej to był jedyny ruch jaki wykonała. W trakcie tworzenia po prostu patrzyła się przed siebię, w nicość, więc nie musiała potem wykonywać żadnego ruchu głową, aby posłać najbardziej czcze, najbardziej beznamiętne spojrzenie jakie jej puste białe ślepia potrafiły wytworzyć. I je utrzymywała.
Może go walnąć jak jest zła? Porywczy wojownik? Och, Echo nie była zachwycona zachowaniem "swojego ucznia". Cholerni wojownicy, przeklęte trwonienie całkiem dobrego powietrza. I jeszcze ten durny uśmiech, z czego on się tak szczerzy?
Uderzyła raz ogonem.
Porywczy wojownik, tak? No to Szkarłatna będzie wykładać mu teorię. I wykładać mu teorię. I wykładać mu teorię, aż ten głupkowaty wyraz twarzy mu zejdzie.
"Jesteś pewnien, że nie powinieneś być jeszcze w grocie rodziców albo u piastuna? Bo ktokolwiek dał Ci miano adepta, chyba mocno Ciebie przecenił" przesłała magicznie, w ten sposób aby głos był wysyczany, ale jednak dalej kompletnie bez emocji. Czy ten idiota wiedział, co maddara może zrobić smokowi, jeśli jest niestabilna? Czy czuł, jak jego własna moc pochłania go w całości, ekspolując i niszcząc jego ciało od środka? Bo Echo to i wiedziała i czuła...
...
Nie, nie wiedział. Dopiero się uczył, a i jego magia najprawdopodobniej jest stabilna.
To nie znaczy jednak, że nie była wściekła.
Wstała i zaczęła obchodzić Ziemnego:
"Obrona i atak magiczny, to twozenie tworów, które mają za zadanie zadać obrażenia, albo ochronić kogoś przed ich otrzymaniem. Jest bardzo wiele sposobów obrony. Magiczne bariery, chroniące tylko wybraną część, ale zużywające mało maddary, kopuły zapewniające większą obronę, ale bardziej moco chłonne. Czary wytrącające z równowagi drapieżniki, takie jak silniejszy podmuch wiatru, albo czary mające za zadanie złamać koncentrację maga. Wszystko, co ma za zadanie ochronić Ciebie przed atakiem jest magią obrony. " i tutaj normalnie wspomniałaby jeszcze tylko o tym, żeby skoncentrować się wyłącznie na obronie, i żeby pamiętać o takich niuansach jak przepuszczanie dobrego powietrza albo izolacja od temperatur, i to by było na tyle z teorii. Ale tym razem będzie mu truć i truć, aż sama będzie miała dość "Bariery są dobrą obroną, gdy wiesz, że nie spotka Cię nic niespodziewanego. Gdy wiesz, że musisz obronić tylko jakąś część ciała, albo zablokować jeden pocisk. Możesz tworzyć bariery przed sobą, za sobą, na sobie, tworząc pewnego rodzaju magiczną zbroję, mogą być półkuliste, wklęsłe, wypukłe, okrągłe, prostokątne, trójkątne, czyli czego tylko twoja dusza zapragnie. Tylko, że jeśli walczysz z magiem, tak naprawdę nie wiesz, czy pocisk nie zacznie wywijać piruetów albo nie rozpłynie się w powietrzu wypełniając je jakimś żrącym gazem. Dlatego lepsze są bańki, gdyż ponieważ oczywiście chronią Cię ze wszystkich stron. Zawsze warto jest też pamiętać, zebyże twoja kopuła przepuszczała powietrze, bo nie wiem jak to tam u Ciebie, ale ja duszona być nie lubię. Dobrze jest też dodać detal izolacji od temperatur, bo co Ci da zablokowanie ognistej kuli, jesli ta ogrzeje tak powietrze, że i tak się upieczesz? Ale jakkolwiek dobre są kopuły, nie obronią Ciebie przed tworem, ktory na powstać na twoim ciele, takim jak na przykład matalowa linka mająca poderżnąć ci gardło. Jak sam powiedziałeś, jesteś bardziej porywczym wojownikiem, więc raczej wiesz jak najlepiej bronić się przed czarodziejem. Zdekoncentować go, czy to pchniciempo, czy tot smagnięciem czy jeszcze czymś innym. To samo można osiągnąć magią.
Tylko broniąc się pamiętaj, żeby tylko się bronić. Przynajmniej na początku. To raczej teze już wiesz, jesteś zbyt mało doswiadczony, żeby skupić się i na obronie i na ataku."
cały wywód przesyłała już tak samo beznamiętnym tonem jak jej spojrzenie. Gdy go skończyła położyła się i , i to była niespodzianką, uśmiechnęła się słodko
"Więc teraz sprawdźmy, czy rozumiesz teorię. Opisz mi ze wszystkimi szczegółami proszę, dwie obrony. Jedna przeciw lodowemu oddechowi smoka, nie skupionemu na jednym miejscu, ale raczej obejmującego całość Ciebie, a druga przeciw korzeniom wyrastajacym spod Ciebie, mających zgnieść Ci kark. Oczywiście korzenie to prosukt maga"

: 05 wrz 2019, 2:43
autor: Berius
Wiedział że będzie na niego wściekła, ale nie spodziewał się że wspomni o jego rodzinie. To sprawiło że zapłoneła w nim na nowo odraza do magów i samej magii. Mimo jednak bycia wściekłym słuchał dalej wywodu smoczycy. Miał wrażenie że jego nauczycielka na siłę próbuje się zachowywać jak dorosła. "Ranga nie czyni cię lepszą od innych" pomyślał i skupił się na pytaniu. Jako że słuchał to odpowiedź nie sprawia mu problemu.
najlepsza będzie kopuła z utrzymaniem temperatury takiej jaka będzie najlepsza dla mnie, dobrze jest też za pomocą kilku odbić skierować oby oddech na korzenie by je unieruchomić, po czym stworzyć na przykład kulkę która spadnie na maga i go zdekoncrentuje
Podszedł kilka kroków w jej stronę gdy tylko skończył dawać swoją odpowiedź. Na jego twarzy malowała się odraza gdy na nią patrzył.
Próbowałem być miły dla ciebie może nawet obdarzyć cię przyjaźnią lecz chyba muszę wytłumaczyć ci jedną rzecz
Podszedł jeszcze bliżej i nachylił się nad leżącą Eho patrząc w jej puste oczy swoimi krwistymi ślepiami.
Kiedy mówisz do mnie NIGDY nie wspominaj o moich rodzicach i dla twojej wiadomości nie, nie interesuje mnie używanie magii a nawet powiem że nienawidzę magów z całego serca. Wy wszyscy skupiacie się tylko na sobie i maddarze mając innych gdzieś!
Prychną i odsuną się od niej i obojętnym wyrazem twarzy czekając na jej odpowiedź.

: 05 wrz 2019, 20:28
autor: Echo Istnienia
Pod spojrzeniem ziemnego tylko bardziej się umiechała. Oho, ktoś się chyba obraził, a ją najwyraźniej cieszył ten stan.
Gdy skończył zaśmiała się lekko i stanęła bardzo nisko na tylnych nogach, lewą przednią łapą teatralnie złapała się za serce, a a drugą gestykulowała. W tej pozycji nie sięgała mu nawet podbrzusza.
"Jakże niezmiernie mi jest przykro, że nienawidzisz wszystkich magów, dlatego, że na nauczyciela magii trafił Ci się złośliwy szkurdupel, który skupia się tylko na maddarze i sobie, mając imnych gdzieś. Ach, ten smutny los, i to na dodatek zgotowany przez własnego mistrza. Będziesz musiał mu podziękować, co?" przesłała z szerokim umiechem, przylegając całkowicie do ziemi i gwałtownie, jakby zaczepnie, rzucając ogonem z lewej na prawo. Wściekłość ustępowała... rozbawieniu? Tak, Echo dobrze się bawiła, niech ją ten krwistooki próbuje zranić słowami, tak, niech wygarnie jej wszystko. Wszystko, może wtedy będzie mogła chociaż jedną noc przespać spokojnie, bo już nie bedzie musiała sama się katować. Albo lepiej, niech znajdzie coś, czego sama Szkarłat jeszcze nie znalazła, wtedy mu chyba nawet zatańczy taniec gratulacji.
Próbował ją obdarzyć przyjaźnią, ha! Dobre sobie. Mogłaby teraz jak najbardziej wspomnieć o jego rodzicach, tak w podzięce za bycie miłym hmm? Ach, niepotrzebnie dał jej amunicję. Tylko co zrobili, co zrobili? Zginęli, porzucili go, znęcali się? A może byli jak Kaskada Kości?
...
Ta myśl trochę ostudziła "zapał" czarodziejki. Nie, nie wspomni o jego rodzinie.
...
Cholera jasna, Kaskada Kości.
"I to bardzo źle, że nie interesuje Cię magia, naprawdę tyle możliwości, atak i obrona to tylko mała ich cząsta, i tylko świadczy to o smokach, że głównie używamy tej mocy do walki, gdy można zrobić tak wiele."
Wyprostowała się, już tylko kąciki ust były lekko podniesione. Zaśmiała się w duchu – no i jej zdechło.
"I co do twojej odpowiedzi, pomysły dobre, ale opisz mi je z detalami, tak jakbyś miał je teraz stworzyć. I załóż, że to są dwie różne sytuacje." przez jej pysk przeszedł bardzo szybki, trudny do zauważenia grymas. Magia obrony i magia ataku, phi. Czemu w takim razie nie ma osobnej magii iluzji i magii czucia? " Magicznie bronić się mozesz jak zechcesz. Są schematy, które działają i są popularne, tak jak kopuły i bariery, ale to nie znaczy, że nie możesz spróbować czegoś nowego. Magia Cie nie interesuje, jak powiedziałeś, więc musisz jedynie pamiętać, żeby tworzyć rzeczy proste, mającą tylko jedną funkcję, bo inaczej istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ci nie wyjdzie"

: 09 wrz 2019, 13:05
autor: Berius
powoli opuszczało go zdenerwowanie a zastępowało je po prostu niechęć. Najchętniej wrócił by do swoich treningów ale obiecał mistrzowi że nauczy się magii mimo wszystko.
Znów spojrzał na białooką smoczycę zmęczonym wzrokiem. Nie chciało mu się tracić energii na kłótnie ale nadal było widać że niezbyt dobrze się czuł w jej towarzystwie.
Kopuła ochraniająca od oddechu może być z grubego lodu i dobrym pomysłem jest by była nieco zakrzywiona. przy odrobinie szczęścia skieruje ona atak przeciwnika na jego samego
Płomienny mówił tym samym pustym tonem co ona, z tą różnicą że on na koniec się nie uśmiechnął.
a najlepszym sposobem na dekoncentracje jest atak z wielu stron np. kulami o których mówiłem, będzie on musiał skupić się na ochronie przed każdą z nich. Jeśli nie jest bardzo dobry nie da rady utrzymać pnączy i bronić się jednocześnie.
Był ciekawy jednak jak na taką jego zmiane zareaguje jego nauczycialka.

: 09 wrz 2019, 23:06
autor: Echo Istnienia
Gdy Kolec odpowiedział na jej pytanie, zamiast dalej ją wykazywać, czuła się...zawiedzona. Może jednak powinna była wspomnieć o rodzicach, to by musiała go zdenerwować, sam przecież to powiedział. Jednak nie zamierzała dać po sobie tego poznać, i teraz oby dwa smoki nie pokazywały żadnych emocji.
" W pierwszym masz na myśli zamkniętą kopułę, czy barierę? Bo jeżeli to pierwsze, to bez przepuszczalnosci powietrza najzwyczajniej w świecie się udusisz. I mam nadziej, że dokładnie wyobraziłeś sobie położenie, wielkość i grubość tego lodu, i że to tylko twoja niechęć do mnie powstrzymuje Ciebie przed powiedzeniem mi o tym wszystkim.
Co do drugiego, teoretycznie dobre, ale Ty jako na zawsze poczatkujący mag, masz dużo mniejsze szanse koncentrować się na dużej ilosci kulek, i to lecących inaczej w inne miejsca, niż nad jedną. I nie próbuj zadawać obrażeń tymi kulami, tylko dekoncentruj, w walce magicznej skupienie jest na wagę kamieni szlachetnych, i szczerze wątpię, żeby udało Ci się zrobić coś wielofunkcyjnego, w walce oczywiście. No i to samo co powiedziałan do kopuły tyczy się też i kul. Wielkość, położenie i tak dalej. Dokładnie to.samo, co ze zwykłą magią"
Przesyłając to odchidziiła od adepta, aby w pewnej odległości stanąć i odwrócić się.
"A teraz..." (połowa odległości między nią a uczniem Skały. Kula wody wielkości głowy Ziemnego. Przypominająca zwykłą wodę w większości rzeczy, jedynie utzrymywałaby kształt kuli, nie parowałaby ani nie zamarzałaby i byłaby wrząca. Miałaby pomknąć w głowę samca i zostać "na" niej parząc go i topiąc. Jeśli zamiast obrony magicznej zrobiłby unik i kula by nie trafiła miała się rozbryznąć na niego. Zazwyczaj Echo dawała czas na przygotowanie i atakowała dopiero gdy uczeń dał znak, ale... no cóż, i tak wydawało jej się, że kolec zaryzykuje obronę dekoncentracją, tylko po to, żeby ją trafić. Przelała maddary. ) Po środku drogi między Szkaratną, a Płomiennym pojawiła się wodna kula i poleciała w stronę pomarańczowołuskiego. "Pokaż, co potrafisz"

: 11 wrz 2019, 14:03
autor: Berius
Od czasu gdy skończył się kłócić był bardziej skupiony na całe sytuacji, więc atak smoczycy wcale go nie zaskoczył a wręcz spodziewał się tego. Płomienny szybko zaczął przeliczać jak długo zajmie mu stworzenie zapory. Nie lubił wody więc przyłożył się do tego nieco bardziej tym razem a gdy Kula wody zaczęła się zbliżać on był już przygotowany. Kiedy pocisk był już tuż przed nim pojawiła się wysoka na jednego smoka i nieco bardziej szersza niż Beri, szara kamienna zimna skalna ściana w postaci prostokontnej bryły, nie dając czasu wodzie na zmienienie kursu czy zatrzymania się. Gdy tylko Kula rozbiła się na niej, kamienna ściana zniknęła tak samo szybko jak się pojawiła. Jedyną reakcją adepta na ten atak była lekko podniesioną prawą brew.
Najpierw karcisz za atak a potem sama go wykonujesz jak dla mnie trochę wieje ironią

: 11 wrz 2019, 20:00
autor: Echo Istnienia
Tak, kamienna ściana pojawiła się i obroniła Płomiennego Kolca przed atakiem. Dobrze.
Echo obniżyła i przekrzywiła głowę, przynajmniej się czegoś nauczył ten porywczy wojownik. Chociaż gdyby pocisk trafił to też nie miałaby niczego przeciwko.
Na wypowiedź ziemnego kącik jej ust podniósł się razem z lewą brwią
"To było oczywiste, że będziesz musiał bronić się przed prawdziwym atakiem na koniec nauki obrony. Myślisz, że dlaczego wczesniej wymagałam tych detali? Tylko żeby być małostkowym?" no, poniekąd tak, ale ona zawsze czepiała się szczegółow w magii obrony, w sumie w takim samym stopniu jak teraz. Ale no, klamalaby gdyby powiedziała, że chodziło jej jedynie o bezpieczeństwo ucznia. "Uwierz mi, nikt z tu obecnych nie byłby szczęśliwy, gdyby głowa Ci się ugotowała, bo zapomniałeś o dokładnych wielkościach ściany" nooo... hmm, gdyby jednak doszło do trafienia jak najszybciej by przerywała dopływ maddary, ale... hmmmmmm, bie bylaby nieszczęśliwa " Oraz to Tu się tu uczysz, nie ja. Ja już to przeszłam, i pragnę tylko dopowiedzieć, że gdybym w trakcie nauki postaw rzuciła szpikulcem w mojego nauczyciela, ten by mnie zapewne utopił. A jeśli to Ci wszystko nie wystarcza, to pomyśl sobie, że teraz czas na naukę magicznego ataku, i chyba jest to oczywiste, co bedziesz robił pod jej koniec"
Przysiadła i przeplotła przednie łapy
"A więc, znowu wszystko to samo. Lepiej mniej ataków, ale które dotrą celu, niż wiecej, na których stracisz koncentrację. Teoretycznie niby atakiem można się też bronić, ale przynajmniej magicznie Ty tego nie będziesz w stanie zrobić. Na początku twórz je bliżej siebie i wysyłaj dalej, chyba że przeciwnik jest blisko. Mniej skomplikowane twory na początek są lepsze – kolce, kule, żywioły i tym podobne. Czyli wszystko to co zwykle. Także teraz dwa przykładowe ataki poproszę.
//raport MO

: 17 wrz 2019, 20:24
autor: Berius
Atak tak? oj jak kusiło go by zrobić to co ostatnio zrobił z jej głową i drzewem ale powstrzymał się od tego w ostatnim momęcie. zamiast tego wybrał drzewo nieco po lewej spojżał na nie a przed jego głową piwstał dysk z metalu.Srebrny jak księżyc, cięki jak liść i zimny na tyle że osadzał się na nim szron i ostry jak brzytwa. Dzięki szronowi ktury się na nim osadził można było zobaczyć że ów dysk zaczął wirować z zawrotnął prętkością a potem wystrzelił w stronę drzewa o wiele szybciej od smoczgo oddechu. Gdy dotarł do celu wbił się w niego z krutkim piskiem i przeleciał nawylot wbijając się w kore drzewa za nim z głuchym udeżeniem. Po czył rozpadł się i zniknąć zostawiając po sobie ślady swojej obecności. Następnie zwrócił się w stronę skały po swojej prawej stronie tym razem pojawiła się mała kulka wielkości smoczej pięści ktura żarzyła się i paliła jak rozgrzany węgiej. pomarańczowo czerwony ogień płonął tak gorąco że smoki mogły poczuć jak nieznośny żar pali ich skury. brdzo szybko jednak kula ruszyła w stronę celu robiąc beczki w powietrzu po krutkim czasie uderzyła w skałę ktura po małym wybuchu ukazała kawałek stopionego kamienia, całe szczęście nic z pobliskiej flory nie ucierpiało od ognia.

: 22 wrz 2019, 10:08
autor: Echo Istnienia
No dobra, nie o to jej chodziło, ale też udzie. Wzruszyła barkami
"Chodziło mi o teorię, ale w sumie nie wiem, dalczego uważałam, że wytrzymasz trochę dłużej bez akcji. Zaarakuj teraz mnie, i miejmy to z głowy"
Stanęła i przeciągnęła się. Już prawie koniec tych prześwietnych lekcji

: 22 wrz 2019, 11:29
autor: Berius
Zaatakować ją? Ostatnio nie wyszło to za dobrze. No ale jak mus to mus. Wstał na równe łapy gotowy ewentualnie zrobić unik gdyby nastąpił kontratak,skupił się i stworzył bardzo cienkie stalowe linki które były giętkie jak gałęzie wierzby, zimne jak lód ale mocne jak skała. Linka ta miała opleść wszystkie kończyny Smoczycy i szarpać nimi to w jedną to w drugą stronę powoli nacinając jej łuski i przy okazji nie dawając się skupić. Innymi słowy chciał zrobić z niej marionetkę.

: 22 wrz 2019, 20:41
autor: Echo Istnienia
//pamiętaj o przelewaniu maddary do tworu ^^
oraz dodaj może miejsce powstania tych linek, czy właśnie powstaje już na Echo, czy pod nią, czy jak, bo trochę niejasne to jest

Echo wyobrazila sobie, że przy głowie Ziemnego pojawiają się dwa identyczne przedmioty – kule. Małe jakby kamienne kule. Szare i chropowate. Każda mniejsza od jej pięści. jedna kula po lewej stronie głowy adepta, druga po prawej. W odległości może jednego szponu od głowy. temperatura otoczenia – ot, zwykłe kamyki.
Tylko, że te zwykle kamyki miały by rozsypać się w dławiący i kłujący w oczy oraz śluzówkę pył, który miał ogarnąć całą głowę Kolca i samemu próbować dotrzeć do wrażliwszych miejsc. Pył nie miał wyrządzać żadnych szkód. Byłby tak samo szary jak kule, o tej samej temperaturze, w końcu to z nich miał powstać.

Gdy Wodna poczuła, że Ziemny zaczyna tkać maddary sama natychmiastowo rozkazała małym śliwtlistym pasemkom pomknąć do swojego tworu i urzeczywistnić go.

Oby dwa czary powstały. Linka owinęła się wokół nóg Szkarłatnej, lecz zanim zdążyła wyrządzić jej jakąkolwiek krzywdę, drażniący pył zaczął, hmm, drażnić Ziemnego aż ten nie potrafił dłużej utrzymać koncentracji na swoim ataku

//raport MA, chyba powinno wystarczyć

: 26 wrz 2019, 10:07
autor: Berius
kichnął dwa razy a nici zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Przynajmniej miał już to z głowy ale co wymyśli samica teraz to nawet nie mógł się domyśleć.
Zgaduję że zaraz powiesz że popełniłem błąd że nie stworzyłem dla siebie obrony
spojrzał na nią podrażnionymi oczami czekając na jej odpowiedź.

: 01 lis 2019, 16:36
autor: Ruda Ciocia
Romantyczna noc. Bardzo romantyczne, skalne półeczki. Zimne podłoże skłaniało wręcz do tego aby wtulić się w ciepłe, rozgrzane cielsko i nacieszyć się swoim towarzystwem. A jednak.. Burek przyleciał tu sam.
Ciemna noc i wszechobecna, mleczna mgła może u kogoś podkręcały zapędy pijanego amora, jednak u północnego budziła się pewna ciekawość. Już zdążył przekonać się iż jest to jedna, wielka noc dziwów i czarów więc postanowił wykorzystać ją, by dowiedzieć się bardzo dla niego ciekawej rzeczy. Czy raczej spróbować się dowiedzieć – O Chędożenie może poprosić o każdej porze dnia i nocy, Ateral jednak raczej szybko upomni się o swoje zagubione duszyczki.
Dziwne. Nie miał okazji z nikim porozmawiać odnośnie Keezheekoni. Przy Szydercy tracił łeb i bujał w obłokach a Mah wydawało się iż może coś wiedzieć.. Ale jak tutaj rozmawiać po pierwsze – Z uzdrowicielem, który sprawia że serce Ci mimowolnie zwalnia i po drugie – Z kimś, kto przez Ciebie kicha jak opętany. No jakże by nie próbował, nie pogada. Chyba że wyłysiałby i przyszedł na ploteczki naszprycowany tajemniczym zielskiem. To wtedy może coś by z tego było.
Wylądował miękko na zimnej tafli podłoża i zaczął się rozglądać. Bardzo ale bardzo zaintrygowany tym czy uda mu się znaleźć to, czego szuka.
– Yaaahuuuu, Czy zaświaty wypuściły Keezheekoniii? Chciałbym wyrrrwać na pogaduszki~ – zaświergolił w eter i klapnął na zadzie.. Bardziej bezczelnie się chyba nie dało.

: 01 lis 2019, 18:10
autor: Delirium Obłąkanych
Pierwszą odpowiedzią na bezczelne wezwanie był porywisty podmuch wiatru, który z dobitną brutalnością szarpnął bujną, szkarłatną grzywą Burdiga, sprawiając że ta totalnie przesłoniła mu pole widzenia. Nie, żeby mógł wiele zobaczyć, bowiem tereny wspólne spowijała gęsta mgła. A gdy w końcu uporał się z niesfornymi kosmykami przydługiego włosia, ujrzał w odległości zaledwie połowy ogona przed sobą niezwykle klarowne widmo wywernowej samicy. Z tym że ta nie kichała w jego obecności. I wręcz emanowała pychą, arogancją i ogólnym poczuciem wyższości, zadzierając przyozdobioną rogami głowę ku górze i patrząc beznamiętnie na północnego.
– Keezheekoni Niezgłębiona spoczywa w innej krainie śmierci. Niedopilnowanie tego całego waszego śmiesznego Aterala nie ma z nią żadnego związku, tak jak wolne stada nie są już jej najmniejszym zainteresowaniem. – Powiedziała oschle, wypuszczając z ciemnych nozdrzy obłoki pary, przywodzące na myśl czarny dym Kheldara. – Dlaczego właśnie ona wzbudza twoje zainteresowanie? – Zapytała, przekrzywiając minimalnie łeb na bok i świdrując samca wzrokiem. Przypominał kogoś... Kogoś, kogo Chimeryczna nie miała okazji spotkać za życia, ale kogo przedstawiono jej w czasach młodości w postaci bardzo wyraźnej iluzji, gdy wpajano jej historię Cienia.

: 01 lis 2019, 18:50
autor: Ruda Ciocia
Zamknął ślepia, kiedy to wiatr zawiał mocniej i zaczął targać jego lokami. TO była rzecz, jedyna rzecz która mu w nich przeszkadzała. W starciu z żywiołem powietrza, nie miał szans bowiem one rozbryzgiwały się na całej długości pyska nie tylko ograniczając widoczność, jednak również zaburzając system oddychania. Niesforne kosmyki wchodziły w nozdrza i mało brakowało a skończyłby jak Mahvran albo nawet lepiej bo wszedłby włos do nosa i udusił. Śmierć przez grzywę, bardzo honorowo.
Przynajmniej wiedział że coś nadchodzi. A gdy uporał się z zabójczym włosiem, domysły się potwierdziły.
Duch przybył. Nie tej smoczycy, której był zainteresowany jednak dalej była to ciekawa postać. Burek bezceremonialnie lustrował jej postawę i sylwetkę swoimi ślepiami, mrucząc z zadowoleniem. Szczególnie że zjawa zdawało się.. Wiedziała o kogo mu szło. Chociaż nie niosła pozytywnych i cieszących wieści.
– Hmmm a miałem kilka pytań.. No nic, niechże jej się tam dobrze siedzi.. Gdzie siedzi – skomentował, wzruszając barkami. Nie czuł się w żaden sposób przytłoczony jej aurą arogancji, wręcz bardziej zachęcony do rozmowy! Chociaż.. Element jej "korony" był tak miły dla ślepi że sam z tego korzystał, gapiąc się z uznaniem.
– Chciałem się dowiedzieć czy rzeczywiście to była jędza czy nie-– Chwila moment. – urwał, kiedy to mózg załadował się i przypasował obraz do konkretnej postaci. Czy raczej.. Do konkretnego szkieletu.
– Mmm! Chyyyba wiem kim jesteś, jednak nie dane było mi nigdy poznać Twego imienia.. Przyjemnie jest chodzić sobie bez nadzoru Aterala? Pewnie jest tam nudno jak cholera. – wyszczerzył kły, nanosząc ostatnie poprawki na swoją bujną grzywę. Ciekawość miał na poziomie pisklęcia, mimo iż kwiecie wieku zbliżało się nieubłaganie.

: 02 lis 2019, 16:38
autor: Delirium Obłąkanych
Pierwsze wrażenie, jakie wywarł na samicy Burdig zdecydowanie nie było pozytywne – od razu bowiem czuła się, jakby miała do czynienia z klasycznym i jakże obficie występującym na tej szerokości geograficznej przykładem idioty. Albo po prostu smoka, który ma tak lekkoduszne podejście do życia, że zdaje się być... Słabo obdarowany intelektem.
– Ja także nie należę do tego waszego żałosnego Aterala. – Odparła z jawną pogardą, odsłaniając częściowo wargi i koniuszki czarnych jak krucze pióra zębisk. – Po prostu wybrałam ten moment na odwiedziny, bo to idealna okazja do przyłożenia łapy do... Siania drobnego zamętu. – Uśmiechnęła się krzywo, acz minimalnie, a uśmiech ten zdecydowanie nie wliczał się do kategorii przyjemnych, czy chociażby ładnych. Był po prostu brzydki.
– Aenkryntith Plugawa. Wiedźma. I jedna z ostatnich przywódców Cienia. Tego starego Cienia. Z pewnością ostatnia z tych, których się pamięta. – Zaklekotała cicho zębiskami i oblizała spierzchnięte, brązowe wargi rozwidlonym jęzorem. – Nie będziesz marnować czasu mojej matki, ale możesz zmarnować trochę mojego. Może uchylę rąbka tajemnicy odnośnie Keezheekoni, o ile nie będą to informacje poufne. Tylko się pospiesz, zanim zmienię zdanie.

: 03 lis 2019, 0:27
autor: Ruda Ciocia
Samiec oparł podbródek na łapie i obserwował w dalszym ciągu ducha z uśmiechem, analizując każde z wypowiedzianych słów. Koścista emanowała pogardą w jego stronę i szczerze nie była jedyna, bo jeżeli miałby zliczyć smoki które uważały go za idiotę, brakłoby dni na liczeniu tego. A Burek był do tego przyzwyczajony i żył po swojemu.
– "Waszego Aterala". Skąd taka pewność że akurat ja w niego wierzę, kochaniutka? – zagaił, szczerząc śnieżnobiałe kiełki. Nie tylko Trzęsienie lubił łapać za słówka! Chociaż.. Burdig był po prostu ciekawy dlaczego akurat umarli uważają że śmiertelni muszą w coś wierzyć. To że żyją na ziemiach w których panuje jakaś wiara, nie oznacza że wszyscy mają tego przestrzegać. Ciekawska bestia z niego była, cóż poradzić?
Kiedy Wiedźma się przedstawiła, miano wiedźmy jakoś go rozluźniło. Bał się iż to kolejna Uzdrowicielka i wtedy przez całą rozmowę musiałby o tym fakcie nie myśleć bo dostałby podwójnego zawału. A kolejne zdanie bardzo ale to bardzo go zainteresowało. Ostatnia z przywódców starego Cienia.. Niby Cień nie umarł a jednak dla duchów sytuacja była inna? Ciekawe. Samiec wyprostował się, nie spuszczając ślepia ze zjawy.
– Hmm, czyli ta na którą zamach przeprowadził Khuran? Miło mi Cię poznać Wiedźmo. Burdig Zmysłowy, Piastun. Wnuk Heulyn Krawej, Potomek Tiernana Krewkiego.. Hmm.. Ciekawi mnie jaka była i jakie sprawowała rządy za swojej kadencji. Bo słyszałem, że również przewodziła Cieniowi.. Jednak nikt z okresu jej rządów nie chodzi już po tych ziemiach. No, oprócz Kheldara jednak ciekawi mnie Twój punkt widzenia, skoro znasz jej tajemnice.. – Kiwnął łbem po przedstawieniu się. Pytań w sumie miał więcej.. Jednak trzeba od czegoś zacząć. A jak mu nie powie to trudno, chociaż rozmowa z duchem sama w sobie jest ciekawa!

: 15 lis 2019, 1:14
autor: Szara Rzeczywistość
Godzien kontynuował poszukiwania swojej rodziny. Doskonale wiedział o tym, że w leżu ojca była cała rodzina wymalowana na ścianie i zapamiętał jej na tyle, ze mógł powoli docierać do odpowiednich samic... No właśnie! Godny miał chyba tylko jednego brata, reszta była siostrami! Nic to jednak nie zmieniało przecież. Samice były nawet bardziej wartościowe od samców pod pewnymi względami.
No ale to nie był czas na debaty o tym która płeć jest lepsza. Godny stanął na skale i głośno ryknął w stronę stada Ognia wywołując przy tym tą jedną samicę, która z pewnością gdzieś tam była... Koralowa nawet o niej wspominała, ale nie rozwinęła zbytnio tematu.
Poza tym lepie dowiedzieć się od źródła, prawda?
Sztorm w końcu przybędzie, a Godny będzie mógł poznać dalsze losy swojej rodziny, chociaż im bardziej grzebał tym więcej odchodów wychodziło na wierzch. Dobrze jednak było znać rodzinę... zawsze będzie co opowiadać potomnym.

: 17 lis 2019, 22:39
autor: Sztorm
Sztorm kręciła się przy Terenach Wspólnych. Głównie dzięki temu usłyszała to wezwanie. Nieco zaintrygowana jak szybko roznoszą się wieści o jej ucieczce z łap śmierci, postanowiła się pojawić. Wyszła z mgły niebawem, ze ślepiami utkwionymi na celu, jakim był młody smok – kryształowe łuski, piaskowa grzywa, miękki i bezszelestny krok wprawionej w bojach Wojowniczki... Szła w jego kierunku stawiając łapy jak potężne wcielenie smoczego tygrysa, poruszając barkami jak na polowaniu, odruchowo właściwie. Zatrzymała się o dwie do trzech długości ogona i zmrużyła ślepia, mierząc młodzika od stóp do głów.
Wystarczyło jedno spojrzenie i wiedziała, na kogo patrzy. Wiatr nie musiał nawet przynieść jej woni Ziemi, nie miało to znaczenia. Drobna budowa ciała, kształt łusek, błony na łbie... Był jaśniejszy, dużo jaśniejszy. Ale linie szczękowe pyska były jak tafla wody odbijająca przeszłość. Czekała tylko, aż wykrzywią się w złośliwym uśmiechu, wizytówce tej starej jędzy.
Widać było, jak mięśnie napięły się pod skórą, a na pysk wypłynął wyraz niechęci. Sztorm zmarszczyła brwi i drgnęła. Bez powiedzenie słowa zaczęła się odwracać, by zabrać zad z powrotem do Obozu Ognia.

: 18 lis 2019, 21:32
autor: Szara Rzeczywistość
Godny widział podobną reakcję przy Koralowej, chociaż akurat tamta siostra była nieco bardziej zaciekawiona, dlatego nie spisała na straty go, zanim w ogóle się odezwał...
A jednak samczyk już taki był, że za każdym razem dostawał w zad, a on i tak nie ustępował.
Nie tak wyobrażał sobie pierwsze słowa... ale nie miał wyjścia.
Proszę... zostań na chwilę i posłuchaj.– Jego barwa głosu nie miała w sobie ani grama cynizmu i sarkazmu. Był poruszony tym, że widział Sztorm, albo był piekielnie dobry w udawaniu.
Ja... Jestem Godny Kolec. Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że Koralowa się myliła... Mówiła, że nie żyjesz... ale w leżu Daru widziałem, że Twoje imię nadal nie jest przekreślone na ścianie i dlatego szukałem... Trochę minęło, ale mi się udało! Chyba nie muszę mówić, że jestem Twoim bratem... i chyba zresztą najmłodszym z tych samych rodziców.– Potok słów wylewał się nadal. Może dlatego, że chciał powstrzymać ją przed odejściem... ale jednak dorósł na tyle, że nie rzuci się na samicę tak jak zrobił to przy Koralowej. Z drugiej zaś strony nie oznaczało to, iż nie zaczął iść w stronę Sztormu.
Nie jestem taki jak nasi rodzice. Kości nie poznałem, a ojciec i tak nie interesował się mną na tyle, żebym przesiąknął jego gburowatością... Chciałbym Cie bliżej poznać, siostro... Pozwól mi na to..

: 18 lis 2019, 22:39
autor: Sztorm
Zatrzymała się, wciąż odwrócona tyłem. Słuchała go, nieruchoma jak posąg, odległa jak góra i niewzruszona jak granit. Kiedy wymówił imię Nanshe, mięśnie na jej barkach spięły się jak do ataku, a samica zacisnęła ślepia. Przed oczami zatańczyła jej różowa grzywa, poczuła znowu słodki zapach miękkiego futerka, jak kiedy muskała nosem jej fikuśne uszka na ceremonii...
Immanorze, ależ mi ich brakuje.
Prawie umknęło jej to o ścianie i leżu. Zmarszczyła brwi zastanawiając się o czym ten adept bełkocze? Nazywał ją siostrą. Wzdrygnęła się zauważalnie i powoli obróciła, mrużąc ślepia i unosząc wargi, pod którymi lśniły bielą ostre kły.
Koralowa miała rację. Sztorm Stulecia umarła. – warknęła krótko i z dumą wypięła pieść, prezentując nierówny, szary pas łusek, wyraźnie odznaczający się na jej szyi – Położyła życie za to, w co wierzyła. Dar nie jest moim ojcem. A Kaskada nigdy nie była mi Matką.
Głos miała niski, łatwy do pomylenia z jakimś samcem. Brzmiał jak echo odległego grzmotu, baryton niczym ostrzeżenie przed sztormem. Oddychała ciężko, wzburzona. Nie potrafiła zachować spokoju, nie do końca. Był wprost irracjonalnie podobny do znienawidzonej figury. Dlaczego był tak podobny?
Zaraz, czy on właśnie jej powiedział, że spotkał się z jej małą jaszczurką? Głębokie warknięcie, niskie i przerażające, wydobyło się z gardzieli Wojowniczki. Postąpiła kilka kroków do adepta, tak blisko i gwałtownie, że prawie zderzyła się z nim czołem.
Przysięgam, jeśli zaprowadzisz Nanshe do Daru, jeśli sprzedasz jej jakąś ckliwą historyjkę, a potem złamiesz serce... – chłodna mgiełka jej oddechu owiała Godnego, gdy gardłowy pomruk kontynuował, ciszej i nie mniej przerażająco – Nie wiem, jaki masz w tym interes. Ale znajdę Cię. Całe Stado Ziemi mnie nie powstrzyma, jeśli skrzywdzisz Koral czy Stłuczoną.
Stulecie nie mogła pozbyć się z głowy obrazka malutkiego pisklaka, grubiutkiego węgorza z różowym, grzebieniem sierści, pytającego ją, kim jest tato. Teraz stała przed nim, cała spięta i agresywna. Ale gdzieś w głębi tych wściekłych i nieufnych ślepi czaił się ból. Niezależnie od tego jednak, widać było, że nie rzuca słów na wiatr. Sztorm nie bała się umrzeć w obronie rodzeństwa.
W końcu już raz to zrobiła.