Strona 3 z 4

: 08 gru 2016, 8:20
autor: Tropikalna Łuska

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Belial spojrzał się swoimi ślepkami, szeroko otwartymi na boga. Ta mgła... czemu ona tak krzywdziła smoki? Co one jej zrobiły?! Jednak odpowiedzi raczej na te pytanie nie uzyska. Dlatego też postanowił nie marudzić i siedzieć tym razem cicho. Oczywiście dopóki Atreal nie zaczął zadawać im pytań. Trzeba przyznać, że na pierwsze tematy nie znał odpowiedzi. To te błyszczące kamyki miały jakieś legendy? To jest ktoś taki jak Brat Krwi? To otacza nas jakaś bariera... Naraneli? Interesujące. Początkowo wysłuchiwał więc tylko wypowiedzi innych. Sam mógł odpowiedzieć tylko na jedno z tych ośmiu pytań. Młodzik rozejrzał sie niepewnie, gdy jakiś nieznajomy ognisty pisklak skończył mówić o mgle. Pisnął cicho, długo gardłowo i podniósł nieco wyżej łepek.
– Ja, ja znam kilka owoców. Mamy na przykład gruszkę. Taki wydłużony owoc o żółtej barwie. Czasem niektóre są też trochę zielone lub brązowe w zależności od tego kiedy je zbieramy. Drzewko na którym rośnie nie jest jakieś bardzo duże. Przypomina inne drzewka. Ich liście mają jajowaty kształt.
A na jabłoni rosną jabłka. Drzewko to ba pojedyncze, okrągłe listki z zaostrzonymi końcami. Mają też takie brzegi, które przypominają małe, spłaszczone kolce. Wyrastają na długich ogonkach. Jabłka są okrągłe z takim wgłębieniem przy ogonku. Mają czerwony, zielony lub żółty kolor. Czasem z takimi ładnymi rumieńcami.
Brzoskwinie mają ciemnobrunatnoszarą korę. Czasem nawet prawie czarną przy ziemi. Ich liście są podłużne, węższe u nasady. Mają faliście ząbkowane brzegi. owoce przypominają małe, bardziej okrągłe jabłka. Ma żóło-czerwoną skórkę pokrytą takim śmiesznym meszkiem.
Śliwa rośnie równie wysoka co taka jabłoń. Ich pędy czasem mają różne kolory. Listki zazwyczaj są okrągłe lub jajowate z piłkowatymi brzegami. Śliwki, które na nich rosną są podłużne, ich powierzchnia jest zielona, żółtozielona, żółta, żółtoczerwona, czerwona, fioletowo-czerwona, czerwono-niebieska lub granatowa. To dużo kolorów, a w rzeczywistości i tak część z nich wygląda podobnie...
Wiśnia karłowata to małe drzewko, może nawet krzaczek? Ma wielkość jakby... dorosłego smoka? Ona również ma jajowate listki jednak nieco zwężone u nasady. Takie... klinowate? Listki od góry się ładnie błyszczą. Rosną na nich ładne kwiatki, które potem przekształcają się w owoce – wiśnie! Są one raczej małe i kwaśne w smaku. Są soczyście czerwone i mają najczęściej po prostu okrągły kształt.
– Skończył na tym swoją jakże wyczerpującą wypowiedź. Dumny z siebie rozejrzał się po zebranych. Ciekawy był co powiedzą na temat tych legend o błyszczących kamykach. Jeszcze kilka chwil temu nawet nie wiedział, że one mogą mieć jakąkolwiek historię.

: 08 gru 2016, 19:14
autor: Deszczowa Kołysanka
Chaos słuchała uważnie chłonąc wszelkie informacje, podane zarówno przez Boga, jak i przez adeptów i pisklęta. Tyyyle informacji. Aż wstyd się przyznać, że ona nie wiedziała prawie nic, a pytania na które mogłaby trochę odpowiedzieć, zostały już zajęte przez Żurawia, Rozsądnego i Porywistego. Ale! Czujność i uwaga jaką poświęcała żeby wszystko zrozumieć i zapamiętać zrobiła swoje i mała wychwyciła jedną informację, której Ognik nie podał, a o której ona wiedziała. Ufff... Mogła się odezwać. To bardzo dobrze, nie chciała milczeć.
-Mgły jest też zazwyczaj więcej przy wodzie, na przykład przy jeziorkach, albo przy rzekach.
Jako pisklę, które wychowywało się trochę samopas, wiedziała całkiem sporo o tym jak działają pory dnia, a co za tym idzie, kiedy można się pobawić w mgle. W tej.. Bezpiecznej mgle. Widziała też chyba jakieś owoce, ale nie miała bladego pojęcia jak się nazywają. Kiepsko, no nie?
-A jeśli chodzi o owocki to są jeszcze takie małe czerwone i różowe, które rosną na malutkich krzaczkach.
Uśmiechnęła się. Tyle miała do powiedzenia... Jak na razie. Zaciekawiło ją to, że pośród nazw kamieni szlachetnych, została wymieniona Jaspis. To jej imię pochodzi od kamienia szlachetnego? Fajnie... Fajnie też będzie dowiedzieć się jak ten kamień wygląda. Może ich tatuś, jakoś się tym sugerował w wyborze imienia? A ciekawe czym się sugerował przy jej imieniu. No bo chyba nie tym, że od razu chciała mu wleźć na pyszczek...

: 09 gru 2016, 13:01
autor: Szept
Nawał pytań, który wydobył się ze strony młodych smoków robił na nim pewne wrażenie. Zwłaszcza, że część z nich dotyczyła spraw, którymi albo się do tej pory nie interesował, albo nawet ich nie zauważył. Nie dziwiło więc to, że całą swoją uwagę skierował właśnie w te słowa, jak również w następne, wypowiadane w odpowiedzi na poprzedzające je zapytania. Spotkanie z boskim smokiem. Kto by pomyślał, że przyjdzie mu tego doświadczyć. Nie on, nie w jeszcze nie tak odległej przeszłości. A jednak tu był. On i wiele innych, zarówno młodszych, jak i starszych smoków. Wszystkie z nich miały coś, czego jeszcze musiały się nauczyć, a niektóre miały również coś innego, czego mogły nauczyć pozostałe. Jeśli o niego chodzi, postanawiał nie odpowiadać na zadawane przez Aterala pytania. Te, na które znał odpowiedź, zostały już wykorzystane przez innych. Wobec pytań, na które odpowiedź była dla niego niejasna, z oczywistych powodów wolał w ogóle nie zabierać głosu. Niewiele miał wiedzy, którą mógłby się podzielić. Nie w chwili obecnej. Ale mnóstwo z wymienianych tu mądrości mógł sobie przyswoić, i kto wie, może w przyszłości i jemu dane będzie podzielić się swoją wiedzą z młodszymi.
Słuchał więc dalej, choć wiedział, że to tylko początek. Pewnie usłyszy tu jeszcze mnóstwo rzeczy, które będą dla niego zupełną nowością. Poczuł dreszcz pożądania, łaknął tej wiedzy tak jak każda żyjąca istotna pragnie wody. Czy jednak nie utonie w obliczu tej fali tajemnic? Czy nieznana dotąd wiedza nie zaleje go i nie pochłonie, pozostawiając go tak na prawdę o suchym pysku? Mógł się jedynie przekonać na własnej skórze. Jedno nie ulegało wątpliwościom, będzie potrzebował dużo czasu dla siebie gdy to spotkanie się skończy. Na pewno będzie nie raz wracał wspomnieniami do dnia dzisiejszego, czerpiąc z nich mądrość i rozmyślając nad tymi zagadnieniami, których być może nie uda mu się pojąć dziś w całości.

: 09 gru 2016, 22:33
autor: Zaciekły Kolec
Oh..! A więc jego pytanie zostało pominięte! No trudno, w sumie przecież Ateral jasno się wyraził odnośnie ilości pytań jakie mogą zadać. To że Fáelán nie bardzo skupił się na liczeniu nie usprawiedliwiało go za swój błąd. No, ale za to nikt chyba nie miał mu tego za złe, co nie? Najważniejsze było, że dowiedział się teraz wielu ciekawych rzeczy, i od tego co powiedzieli inni na pytania jego rówieśników, oraz od samego Aterala. Coby jednak nie mówić, wypowiedzi Aterala były dość szczupłe. Jak na ciekawość Fáelána zdecydowanie za mało rozwinięte! A co najgorsze, to wątki ciągle się zmieniały. Musiał się przyzwyczaić do tych zmian by nie skupiać się na tym co już zostało na tą chwilę pominięte.
Ta krótka opowieść od Srebrzystej go zaciekawiła. Sądził że wie dość dużo o Bogach. Jak się okazuje, to było wciąż mało. Ale z tego co usłyszał, i ona nie wiedziała części historii którą i on znał!
W każdym razie dzięki temu wiedział coraz więcej o samej Naranlei. Miło było poznać historię o tym jak powstała maddara, co znaczy słowo maddara oraz że Bogowie jednak nie byli tacy wszechpotężni jak są teraz.
W ogóle, fajnie się słuchało piskląt z innych stad. Ta różnica kulturowa... Fáelán zawsze myślał, że charakter to rzecz indywidualna – coś na co nie mają wpływu inne czynniki. A jednak jak się okazuje to wiele potrafi zmienić. A teraz wystarczy pomyśleć co się by działo gdyby rodzice czy broń boże – całe stado, wychowywałoby swoje pisklęta w nienawiści do innego stada!
Ale takie przemyślenia można odłożyć na bok, albo przynajmniej do momentu kiedy jego brat przestanie opowiadać o tym samym co Windu. To że zupełnie inaczej zaczął go traktować nie znaczy że powtarzane słowa będą ciekawe!
No i kolejny temat! Pory Roku.. On zdążył więc zobaczyć Porę Gorejącego Słońca, pamiętał te słoneczne, upalne dni w których nawet w cieniu było mu duszno. Teraz było w porządku gdyby nie ten wiatr i wilgoć. PoraLiściastych Dywanów to idealna nazwa do tego co się teraz dzieje.
Nie mógł się doczekać aż zobaczy biały puch, a po nim jak rośliny odradzają się i znów się robi ciepło!
Najlepsze jednak dotknęło go zaraz. Czarny samczyk doskonale zdawał sobie sprawę że nie posiada tutaj największej wiedzy i inni pewnie będą w tej dziedzinie dominować, aczkolwiek po słowach pisklęcia które jest co najmniej dwa razy mniejsze od niego doznał wewnętrznego szoku, szczęka mu opadła a przednie łapy znalazły się na jego pyszczku by by to wszystko zakryć.
O cholera, skąd on to wszystko wiedział?!? Jedyny owoc który on poznał to był Arbuz, w dodatku wyczarowany..
Nie to, ale jeszcze dobierane przez niego słowa! Poznaj najpierw taką Jensko, która wyjątkowo potrafi więcej mówić jak na swój wiek, by nie wspomnieć o Motylku. Teraz te opowieści o smoczych duszach zdają się być jeszcze bardziej prawdziwe niż zwykle.
No, przynajmniej w ten sposób uzupełnił właśnie swoją wiedzę o owocach. Teraz już zna nie tylko arbuz, ale też gruszkę, jabłko, brzoskwinie, śliwki i wiśnie karłowate.
Zauważył że Jensko postanowiła dołączyć się do tego tematu. O ile temat mgły wydawał się już być wyczerpany dla niego, o tyle o owocach sam mógł coś jeszcze powiedzieć.
Ja znam jeszcze jeden owoc! Taki bardzo duży, zielony w ciemnozielone paski! – Dopowiedział. No niestety nie poznał nazwy tego owocu, ale wiedział że to owoc. Tak przynajmniej wcisnęła mu Nefrytowy Szpon!
I wiem też że Naranlea powstała z związku Immanora z Księżycem! – Dodał w pełni zadowolony, wyszczerzając kiełki i mrużąc oczy szczęśliwie.

: 10 gru 2016, 4:44
autor: Dzierzba
Ilość pytań i odpowiedzi na nie powoli ją przytłaczała, kiedy tak wysłuchiwała tego wszystkiego. Zwróciła swój łeb w stronę Swarliwej, kiedy ta zdecydowała się odpowiedzieć na pytanie Dzierzby. Zatem ów Ateral nie był jedynym bogiem. Kiwnęła przejęta główką, dając znak, że rozumie. Następny był Immanor i to on był, jak określiła adeptka, patronem Ziemi. A Ziemia, jak wiedziała ślepa, była jej domem. Dlatego też imię tego boga najbardziej się wryło w jej umysł, bo, jak sądziła, był on również najważniejszy. Dalej był jego brat Kammanor. Thahar. Nenya, pani zręczności. Dzieci Immanora. Było tego... Dużo, dużo więcej, niż Dzierzba się spodziewała. Ale mimo to starała się wszystko zapamiętać najlepiej jak mogła, niczego nie chciała zapomnieć.
Później były kolejne odpowiedzi i kolejne pytania, aż w końcu Ateral się odezwał. Drgnęła na jego głos, lecz nic poza tym. Wysłuchała wszystkiego, wszystkich odpowiedzi, uzupełnień, aż w końcu on sam zapytał się o coś. Zamrugała gwałtownie i nieco cofnęło się. Nie znała odpowiedzi na żadne z tych pytań. Skrzywiła się nieco i zasmuciła, pochylając łeb w dół.
N-nie wiem – wymamrotała na tyle cicho, że pewnie nie usłyszał jej nikt poza nią samą. Może to i dobrze? Cóż, kto wie, kto wie. Za to inni mogli się w tym czasie popisać wiedzą, nawet Belial! A Belial przecież był w jej wieku. Skąd tyle wiedział? Ona... Ona nie wiedziała nic. Była gorsza? Poczuła wręcz, aż robi jej się przykro.

: 11 gru 2016, 20:09
autor: Gonitwa Myśli
Zastrzygła uchem, spoglądając na srebrzystołuską samicę, gdy ta odpowiadała na pytanie jednego z piskląt odnośnie Równinnych. Patrzyła na smoczycę z uwagą, chociaż trudno było stwierdzić, czy to jej opowieścią była tak zainteresowana, czy może czymś... innym. Potem padły jeszcze jakieś pytania, na które Swarliwa nie znała odpowiedzi. Siedziała wobec tego cicho, czekając na odpowiedzi Aterala.
Słuchała słów Boga, starając się zapamiętać jak najwięcej. Zauważyła przy okazji, że Ateral użył imion, które wcale nie zostały wypowiedziane tu na głos. Ciekawe, ale jednocześnie nie było to niespodziewane. No i przy okazji Swarliwa poznała imię cienistej samicy – Srebrzysta. Gdyby sama miała zgadywać, to nie byłaby daleko od prawdy.
Słuchała także odpowiedzi innych na zadane pytania, uzupełniając swoją wiedzę. Nie słyszała na przykład wcześniej o owocach, ani też tym całym bracie krwi. Nie interesowała się opowieściami o bogach, przyjmując po prostu za fakt, że istnieli. Podobnie było z różnymi porami – dla Swarliwej było po prostu albo zimno, albo ciepło. Czasami padał deszcz, a czasami dął wiatr. Nie potrzebowała rozdrabniać tego wszystkiego, ale warto było wiedzieć, jak inni to nazywają.
Natomiast sama nie znała odpowiedzi na te pytania. Nie o kamieniach szlachetnych i pogodzie słyszała kiedyś od Skamieniałej i Nefrytowej, a o stadach, trochę o elfach i drapieżnikach.
Nie słyszałam o tym – odezwała się, mniej donośnym głosem niż wcześniej. Odnosiła się zapewne do ogółu pytań, a także odpowiedzi smoków. Chociaż w jej głosie nie krył się żaden wstyd z powodu niewiedzy, wręcz przeciwnie – mówiła tonem spokojnym, jakby obwieszczała rzecz oczywistą, a nawet kryły się w nim nuty uprzejmego zainteresowania.

: 12 gru 2016, 18:19
autor: Wrzawa Wierzb
Lew wodził wzrokiem od smoka do smoka, chłonąc każde ich słowo. Natłok informacji, różne głosy, dziwne nazwy – chociażby brzoskwinia albo Pora Gorejącego Słońca – samczyk miał wrażenie, że zaraz przestanie nadążać, a wszelkie zasłyszane opowieści wylecą mu uszami jak stado ptaków podrywające się do lotu. Bogów było więcej niż myślał, stada bardziej skomplikowane, a czas miał tak wiele nazw... Poruszył się, nieco oszołomiony, ale zaraz skarcił się w myślach. Jeśli się skupi, to może coś z tego zapamięta.
Po kilku dłuższych wypowiedziach smoki zamilkły, więc Lew przetrzebił w myślach zadane pytania i te, które otrzymały odpowiedzi. Miał jeszcze okazję się popisać, o!
Too... onyksy są takie czarne, czasami mają białe paski. Są kojarzone z bogiem Valanyanem i mówi się, że posiadacze tych kamieni są pobłogosławieni przez boga i że mogą przewidzieć przyszłość. A łowcy uważają, że onyksy przynoszą szczęście na polowaniach! – Wyprostował się z pewną dumą. – A z opalami to było tak, że pewna smoczyca tak bardzo troszczyła się o swoje jajo, że przestała odwiedzać świątynię, gdzie smoki modlą się do bogów. Minęło wiele księżyców, a jajo się nie wykluwało, więc smoczyca zadrapało je pazurem i okazało się, że to kamień, a nie jajo. Podobno tak się stało przez to, że nie oddawała bogom należytej czci.
Przekazywanie swojej wiedzy było nawet przyjemne, choć ta ostatnia kwestia cały czas go niepokoiła – czy bogowie naprawdę byli tak surowi? Stojący tutaj Ateral nie wydawał się samczykowi taki złowrogi. Ale kto wie. Był w końcu ten jeden, Viliar, który patronował niesłusznej wojnie, czy coś w tym stylu.

: 12 gru 2016, 21:03
autor: Mistycznooka
Młoda nie liczyła szczerze że uzyska odpowiedź na swoje pytanie, które zadała poza kolejką. Jednak zwróciła uwagę na to, że odpowiedzi Boga nie są zbyt rozbudowane a więcej dowiedziała się z wiedzy innych członków spotkania. Ale może Bogowie tak mają? Może nie mówią dużo, by smoki mogły same odkrywać odpowiedzi na dręczące je pytania? Może to miało uczyć je działania w trudnych sytuacjach, strategicznego myślenia, miało rozwijać i napędzać pewne działania.. Bogowie są od pewnych spraw, a większość rzeczy które się tu dzieją, tu na ziemi pozostaje dalej w łapach smoków. To ma sens.
Ateral zadał pytania. Młoda przysłuchiwała się im dokładnie i znów nie wyrywała się do odpowiedzi. Inne smoki starannie zrobiły to za nią i znów nastąpił gwar odpowiedzi. Ale spokojnie – dało się wychwycić odpowiedzi. I to dosyć szczegółowe odpowiedzi – To doprawdy zadziwiające jaką wiedzę może posiadać smok. Wiele smoków nie znało odpowiedzi na pytania które zadał a te na które odpowiedź znała Mistyczna zostały już wyczerpane. Ale w końcu spotkanie jest od tego by dowiedzieć się czegoś, by się uczyć. To chyba jest cały.. powód tego.
Poczuła ulgę kiedy znalazły się też smoki które powiedziały "Nie wiem". Nie czuła się ze swoją niewiedza sama. Niektórzy deklarowali to z nutką żalu w głosie inni spokojnie, jakby myśleli tak jak ona
– Również nie wiem.. Ale chętnie się dowiem. – powiedziała spokojnie i ułożyła się wygodnie czekając na reakcje Boga. Miała nadzieje że nie będzie na nich zły.

: 13 gru 2016, 13:59
autor: Strzegący Kolec
Evaris otworzył szerzej ślepia, gdy tylko Ateral odpowiedział na jego pytanie. Innym smokom odpowiedź ta mogła się wydać dość krótka i mało wylewna, niemal nieinteresująca, ale młody złotołuski uważał wręcz przeciwnie. Każde słowa o kamieniach szlachetnych, choć proste, niesamowicie go absorbowały i sprawiały, że skupiał się jeszcze bardziej, niezwykle się przy tym ekscytując. Ta sytuacja była szczególna; nie dość, że mówiono o tak pochłaniającym temacie, to jeszcze mówcą był sam Ateral. Powtórzył w myślach wszelkie wypowiedziane przez boga słowa, jakby bojąc się, że mógłby je zapomnieć. Zrobił to tak mechanicznie i tak bardzo się tym przejął, że dopiero po chwili zabrał się za właściwe rozszyfrowywanie znaczenia użytej przenośni i rozkładanie wypowiedzi na mniejsze części.
Dary natury... Więc wbrew niektórym legendom to nie bogowie je stworzyli, a po prostu natura? Dlaczego więc wciąż istniały te opowieści, dlaczego Ateral tu i teraz nie powie im jasno, że to wszystko nieprawda? Że cytryn wcale nie powstał za sprawą kary nieśmiertelnych wymierzonej w ludzkiego kupca, któremu ususzono cytryny, a rubin – jego rubin! – wcale nie był sercem jakiejś Równinnej... A co z legendami, które opowiadały o magicznych właściwościach kamieni, ale nie tłumaczyły ich powstania? Jak na przykład akwamaryn, na którym tak bardzo mu zależało, o którego nawet prosił Erycala w świątyni. Bo opowieść, którą opowiedziała mu mama mówiła, że to właśnie patron uzdrowicieli dał im go w prezencie... Ale przecież sam kamień i tak mógł istnieć wcześniej?
Z jednej strony poczuł się trochę oszukany, z drugiej jednak zaintrygowany. Wszystko co ich otacza kształtuje kamienie? Słowa te wydały mu się być bardzo dziwne, niemal nie do pojęcia. Jako smok, zwłaszcza tak młody, nie wiedział nic o skomplikowanych procesach geologicznych, o czasie, jaki potrzebny jest do stworzenia klejnotu. Do tej pory wydawało mu się to być dużo prostsze; bogowie tworzyli je i zrzucali do ich świata, dlatego leżały w takich przypadkowych miejscach jak przy drzewie, czy na łące. Oczyma wyobraźni widział nawet Immanora przelatującego nad ich rozległymi terenami w słoneczny dzień, z połyskującymi złotem łuskami, w którego łapach rubiny i szafiry same się pojawiają i które tak po prostu upuszcza, by jakiś śmiertelnik mógł je później podnieść.
Woda? Tak podejrzewał, w końcu ładne kamyki często leżały w strumieniach, a żywioł ten dodatkowo nadawał im intensywniejszej barwy. Udoskonalał, dodawał, podczas gdy suche powietrze i wiatr odbierały ich urok. Ale w jaki sposób zwykle woda tworzyła coś tak trwałego i pięknego? Przecież sama była taka miękka...
I ta wzmianka o wyjątkowości. Wiedział o tym, oczywiście. Każdy kamień był inny! Musiał być. Dlatego swojemu nadał imię. I wiedział, że nazwie każdy kolejny i każdemu z nich będzie poświęcał tyle samo czasu. Należał im się. Były takie kolorowe, hipnotyzujące, magiczne...
Podczas jego rozmyślań wypowiedziano wiele słów i musiał przyznać, że nie wszystkie z nich wyłapał... Szczerze zadziwiła go wiedza tych wszystkich smoków, dużo musiały słuchać i uczyć się w danych dziedzinach. Jednak to nie mgła i nie obowiązki przywódcy zaprzątały mu teraz łebek.
Jego uwagę przykuł Lew. Miał złote łuski, choć nie tak błyszczące jak te Evarisowe. Nadrabiać tę wadę zdawało się futro tego samego koloru, do którego skąpe w tej porze roku światło Złotej Twarzy zdawało się tajemniczo lgnąć. Miał białe ślepia, zupełnie jak Sekrecik. Czyżby również był ślepy? Mówił jednak o kolorze i paskach, a przecież pasków nie dało się wyczuć dotykiem czy wywąchać, były po prostu różnicą w kolorze... Nie wygląd ognistego pisklęcia go jednak zaciekawił, a słowa przez niego wypowiadane. Drzewny często pytał Apokalipsę i historie związane z kamieniami, o onyksie jednak nigdy nie słyszał. Wydało mu się być to szczególnie interesujące. Jeśli to, co przytoczył było prawdą, to w pierwszej kolejności zdecydowanie warto było zaopatrzyć się właśnie w onyks. O ile zdolność widzenia przyszłości mogła potencjalnie okazać się przydatna, o tyle w szczególności zainteresowało go szczęście na polowaniach. Pragnął zostać łowcą; jeśli więc szybko wybłaga Thahara czy Valanyana w świątyni właśnie o onyks, to poszukiwania kolejnych kamieni będzie mógł rozpocząć jeszcze szybciej i skuteczniej.
O agacie mówili z Apokalipsą podczas ich prywatnej nauki. Evaris dopytywał ją nawet o kilka szczegółów, więc śmiało zabrał się za odpowiedź na pytanie Aterala.
– Agat można też nazywać kamieniem Thahara – wymówił imię boga bardzo wyraźnie, nie chcąc go przypadkiem urazić poprzez popełnienie błędu, jak pomylenie sylab. – Przynosi szczęście i sprzyja na łowach, tak samo jak onyks – przypomniał sobie. Ciekawe, czy gdyby miał i agat i onyks, to jego szczęście potroiłoby się? – Ma bardzo dużo warstw w różnych kolorach, na przykład kremowy, wiśniowy i brązowawy też, a nawet złoty, prawie jak bursztyn. Te warstwy oznaczają, że jest na świecie duża różnorodność. Tak jak pan przed chwilą powiedział, wszystko się od siebie różni. Ale jest zachowana równowaga – zastanowił się chwilę. Szło mu nieźle, nie chciał więc wszystkiego zepsuć i palnąć czegoś głupiego. – A diament to podobno łzy Naralnei... Ale jak to w końcu było? Stworzyła je natura, czy Naralnea? – spojrzał w górę, ametystowymi ślepiami prosto w onyksowe, boskie.

: 13 gru 2016, 17:38
autor: Cień Kruka
Jaspisówka nie znała żadnej odpowiedzi, niestety. Bo i jak miała je poznać? Nikt jej nie powiedział, nie oświecił – jeszcze nie. Słuchała z zapartym tchem opowieści i odpowiedzi, pochłaniając wiedzę niczym gąbka w kształcie smoka. Nawet jej siostra coś wiedziała! Jaspis nie spotkała jeszcze różowych i czerwonych na krzaczkach. Choć były rówieśniczkami, wiedziała o świecie mniej od siostry. Spokojniejsza, mniej przebojowa, mniej wędrowna, nie zobaczyła jeszcze nawet ułamka tego, co widziała Chaos. Oczywiście, będzie miała na to czas. Smoki żyją długo. Jednak... Słysząc, że nawet jej siostra coś wie, a ona nic, poczuła malutkie ukłucie zazdrości.
Może z następnym pytaniem jej się poszczęści? Miała taką nadzieję. Siedziała póki co cichutko, słuchając wszystkiego i zapamiętując.

: 02 sty 2017, 20:48
autor: Ateral
// Przepraszam, że tak długo czekaliście!

Czarne ślepia Aterala wędrowały kolejno na odzywające się smoki. Bóg przypominał nieco posąg. Nie wyglądało na to, by wypowiedzi młodych robiły na nim wrażenie, ale nie ulegało wątpliwości, że słyszał wszystko dokładnie.
– Duszki, których najwidoczniej jeszcze nie spotkaliście, smoki wolnych stad znają pięć. Najłatwiej spotkać zapewne Riromiego. To złośliwa istota. Przeszkadza na polowaniach, czasem rzuca kamieniami i wyśmiewa. Zdarza się, że płoszy zwierzynę lub napuszcza na smoki drapieżniki. Łatwo spotkać również Alayelę, choć nie należy jej drażnić. Dba o naturę i karze tych, którzy nie okazują jej szacunku. Dlatego owoce lepiej zbierać z ziemi. – Zerknął na pisklęta które o nich mówiły. – Naqmia opiekuje się młodzikami, niezależnie od gatunku. Dadu to przyjazny, często pomagający duszek. Katamu upodobał sobie kamienie szlachetne. Jeśli go spotkacie, być może zada wam zagadkę. A za poprawną odpowiedź może ofiarować wam coś ze swojego zbioru.
W ten sposób odpowiedział na swoje pierwsze pytanie.
– Owszem, agat nazywany jest kamieniem Thahara, a diament łzami Naranlei. Różne opowieści mogą krążyć wśród smoków. I być może nigdy nie dowiecie się ile w nich prawdy. – Ateral uniósł delikatnie łeb. – Mówi się, że jaspisy to łuski Lahae, czerwonej bogini percepcji. Według legend chwilę po spadnięciu na ziemię zachowują jeszcze ciepło. Z kolei korale miały być kolcami Fayhtera, boga równinnych, które połamał w walce Immanor. Wpadły do oceanów i tam rozrastają się, a smoki znajdują wyrzucone przez wody fragmenty.
Czarne ślepia spojrzały na słońce, zupełnie jakby jego światło nie miało na boga najmniejszego wpływu.
– Obsydianowy Kolec wymienił nam pory. Oprócz tego powinniście znać miesiące. Rozpoczynając od Lata Zimnego mamy miesiąc Złotych Drzew, Smutnego Deszczu, Nadchodzącego Chłodu, Długich Nocy, Chłodnych wiatrów i Surowego Słońca. Później następuje ciepła pora – miesiąc Pierwszego Kwiatu, Pierwszego Życia, Urodzaju, Zwierzyny, Złotego Słońca i Zachodu Słońca. – Ponownie skupił się na młodzikach. – Dobrze znacie pozycje w stadzie. Rangi te będą wam towarzyszyć przez całe życie.
I czas na kilka nowych pytań. Historia często była zapominana przez smoki skupione
– Czy ktoś z was wie w jaki sposób smoki spotkały Naranleę gdy przybyła pomóc z równinnymi? Czy znacie imię i stado smoka który przywrócił tradycję wiązania się z kompanami? Czy ktoś potrafi wymienić przynajmniej pięć imion poprzednich przywódców stada Wody, Ziemi, Cienia, Ognia i Wiatru? I w jaki sposób powstał Wiatr i jak zniknął? Znacie inne istoty rozumne niż elfy – jakie? Jeśli znacie więcej niż jedną, wybierzcie tą o której najbardziej chcecie opowiedzieć, dając innym szansę.

: 02 sty 2017, 20:55
autor: Zawierzony Kolec
Chłonąłem wiedzę, starając się zapamiętać dosłownie wszystko – nie było to jednak możliwe i dobrze zdawałem sobie sprawę z tego, że część rzeczy wypadnie mi z łebka jeszcze zanim upłynie kolejny księżyc. Na przykład już nie pamiętałem imienia tego boga Równinnych – a to źle, bardzo źle, bo w końcu fascynowałem się tamtymi bezskrzydłymi.
– Fay... Fayh... Fayt... – próbowałem przypomnieć sobie bezskutecznie jego imię, mrucząc pod nosem pierwsze zapamiętane litery. Po chwili jednak poddałem się.
Tym razem nie znałem odpowiedzi na żadne z zadanych pytań. Tata nie opowiadał nam o dawnych Przywódcach, albo o tym, jak smoki poznały Naranleę – nie wiedziałem też o tym, że istniało Stado Wiatru, a przecież o Stadzie Lasu nam mówił! Czyżby Wiatr był mniej ważny? A może po prostu nie doszedł do tego momentu w historii?
– Nie znam odpowiedzi na żadne z pytań, ale wiem, że Naranlea z pomocą magii smoków Wolnych Stad utworzyła Barierę, by chronić nas przed smokami Równin – powiedziałem nieskrępowany swoją niewiedzą. Miałem tylko trzy księżyce, więc nie było wstydem czegoś nie rozumieć. Wręcz dziwactwem byłoby, gdybym w tej chwili znał odpowiedź na każde z tych pytań!

: 02 sty 2017, 21:17
autor: Strzegący Kolec
Był nieco rozczarowany, że Ateral nie podjął podrzuconego przez niego tematu, jakim była prawdziwość legend i pochodzenie kamieni szlachetnych. Nie wiedział? Może nie chciał mówić? Tylko dlaczego? Może nie wolno mu było? Jakiś odgórny zakaz od Immanora, albo co?
Pisklak nie zaprzątał sobie długo tym głowy, bo szybko wspomniano o kolejnej rzeczy związanej z uwielbianym przez złotołuskiego zagadnieniem – klejnotami.
– Jak rozpoznać te duszki? Wyglądają jak normalne smoki? – zainteresował się. Właściwie to ciekawił go głównie Katamu. Postanowił zapamiętać sobie to imię, usilnie powtarzając je w myślach. – A duszki to zbierają kamienie tak jak my, czy mają ich nieskończoność? – nasunęło mu się kolejne pytanie. Nauczycielowi płaciło się za naukę, chociaż podobno był bogiem. Może więc bogowie i duszki nie mieli wszystkiego, co im się podobało i też musieli na wszystko sobie zapracować? A nawet, jeśli byli wszechmocni, to duszki były przecież niższą kategorią. Ciekawiło go, czym dokładnie się różnią od swoich ważniejszych kolegów, ale postanowił nie zasypywać Aterala aż tyloma pytaniami. W końcu pozostali zapewne też chcieli coś powiedzieć.
– Cichy Potok, a wtedy Ciche Wody był poprzednim przywódcą Wody – powiedział pewnie. W końcu był jego synem.

: 02 sty 2017, 23:16
autor: Aroganckie Piękno
Wysłuchała z zainteresowaniem nowych informacji na temat duszków, o których wiedziała bardzo mało, wysłuchała także skrupulatnie o tym, o czym mówiły pisklęta po niej. W zasadzie znała większość z tego, o czym mówili, jednak i tak słuchała z zainteresowaniem, bo być może wyłapie coś ciekawego, nowego, czego jeszcze nie słyszała. Trochę ubodło ją to, że Ateral w ogóle nie odniósł się do jej słów, ale uznała w końcu, że to dobrze. Że dzięki temu w zasadzie nie było nic do dopowiadania, a więc wyczerpała temat. Potem wysłuchała jakże dobrze znanych sobie miesięcy, jednak i tak słuchała z uwagą, bowiem utrwalała już to, co wiedziała. A i to było ważne. Potem w zasadzie padły pytania tak zaskakujące, że nie wiedziała jak na nie odpowiedzieć. Bo...szczerze nie znała na nie odpowiedzi. Wiedziała jednak tyle, ile mogła wyjawić, a więc dawne imiona przywódców Cienia. Te pamiętała bardzo dobrze.
Pierwszym przywódcą Cienia był Kalhair znany innym jako Zaklinacz Cienia, po nim władzę objął Kheldar, znany innym jako Uśmiech Cienia, a po nim władzę objęła Ankaa, innym znana bardziej jako Dwuznaczna Aluzja, ale jako przywódczyni nosiła miano Cienia Otchłani. Po niej władzę przejął młody Kerrenthar, znany jako Szaleństwo Cieni, a gdy odszedł za swoją partnerką, a poprzednią przywódczynią Ognia, Gorączką Ognia, władzę przejęła moja matka, Heulyn, obejmując miano Kapłanki Cienia – odpowiedziała, przy okazji jeszcze wymieniając jedną z poprzednich przywódczyń Ognia. Znała jeszcze jedną poprzedniczkę, ale wolała dać się wykazać komuś z Ognia.

: 03 sty 2017, 1:49
autor: Cień Kruka
Jaspis też się chciała wykazać wiedzą. Koniecznie!
– W Wodzie był jeszcze Nieokiełznane Wody Oceanu, w Ziemi Marzenie Ziemi, a w Ogniu Oddech Pustyni!
Coś jednak zdołała zapamiętać z tego, co opowiadała ciocia. Ciekawa była, czy to wystarczy. Może nie wymieniła pięciu smoków... Ale inni wcześniej wymieniali też po mniej niż pięć!
Interesowało ją też bardzo zagadnienie duszków. Miała nadzieję, że bóg odpowie na to pytanie. W końcu skoro te duszki tak dużo mogą, trzeba koniecznie wiedzieć o nich jak najwięcej, prawda?

: 04 sty 2017, 21:11
autor: Aldranoth
Ateral, jak przystało na boga. posiadał rozległą wiedzę. Zapewne rozleglejszą niż którykolwiek ze znanych mu smoków. O jego odpowiedzi nie wspomniał, lecz Drago nie miał pewności, czy to dlatego, że była wyczerpująca, czy nie była nawet godna uwagi. Niezależnie od wersji, adeptowi przyjemnie się słuchało wszystkich opowieści innych, a w szczególności tych Aterala. Został jednak nieco zaskoczony kolejnym zestawem pytań. Najgorszym było jednak to, że na żadne z nich nie był w stanie w pełni odpowiedzieć. Mimo to chciał jednak podzielić się swoją wiedzą.
– Imię smoczycy, która przywróciła zwyczaj posiadania kompanów to Złowróżbny Szept, lecz niestety nie wiem z jakiego stada pochodziła.– Pochylił łeb, niejako w pokorze. Nie podobało mu się, że może udzielić tylko tak szczątkowej odpowiedzi, lecz jednocześnie cieszył się, że w ogóle był w stanie jakoś odpowiedzieć.

: 05 sty 2017, 14:55
autor: Deszczowa Kołysanka
Chaosia zmarszczyła lekko nosek. Te pytania były naprawdę trudne. Po co miałaby wymieniać przywódców? Wystarczy że ci z Cienia byli wymienieni, inny nie byli dla niej jakoś specjalnie ważni. No i oczywiście byli z innych stad, a to oznaczało, że "niech sobie ich inni wymieniają". Spoglądała za to ciekawsko na bóstwo. Uśmiechnęła się, przybierając anielską minkę. Ateral był bardzo interesującym.. smokiem? Bóg też może być smokiem, prawda? A jeśli jest smokiem...
Wstała i omijając centrum zebrania, przeszła się wokół terenu, za smokami. Zataczając takie koło, nie śpiesząc się zbytnio, więc w między czasie pewnie zdąży jeszcze paść kilka smoczych odpowiedzi, podeszła aż do skały na którym siedział przewodnik zebrania i oparła się o nią przednimi łapkami, przekrzywiając lekko łebek. Na jej mordce pojawił się wyraz skupienia.
-Czy Bogowie są... materialni?

Wysunęła łapkę do przodu, w kierunku Aterala. Jej celem było dotknięcie jego łapy. Dlaczegóż miałaby się o tym nie przekonać? Chciała delikatnie pacnąć Boga, uważając na to, aby to pacnięcie było jak najbardziej leciutkie. Kto wie.. Może był zimny, albo.. No jeśli się nie przekona, to nie będzie pewnie już nigdy ku temu okazji. A jeśli jej się to udało, to z zadowolonym uśmieszkiem, wróciła na swoje miejsce.

: 05 sty 2017, 18:21
autor: Żar Zmierzchu
Tyle nowych wiadomości. Młodzik rozejrzał się z podziwem na pozostałych adeptów i pisklęta. Jak dużo wiedzieli i zechcieli się tą wiedzą podzielić! I kolejne pytania Aterala, na które ni w ząb nie znał odpowiedzi, chociaż...
– Przed Oddechem Pustyni stadu przewodziła Runa Ognia – wymienił imię dawnej przywódczyni, a mentorki swojego ojca – Panie Ateralu, co się stało z Gorączką Ognia? Żyje, czy odeszła do twojej krainy? – dość ważne pytanie odnośnie byłej już przywódczyni opuściło pysk Onyksa, który miał nadzieję że i reszta małych Ogników nadstawi uszu. W końcu część z obecnych ledwo się wykluła a złotołuska smoczyca zniknęła bez śladu czy słowa pożegnania. Przestąpił z łapy na łapę poprawiając pozycję na wygodniejszą. Z piersi wydobył się pomruk zadowolenia że znał chociaż częściową odpowiedź na pytanie bóstwa.

: 07 sty 2017, 15:04
autor: Gonitwa Myśli
Słuchała Aterala, a także innych smoków z zainteresowaniem. Starała się zapamiętać jak najwięcej, a informacji było sporo. Wargi smoczycy poruszały się nieznacznie, gdy ta bezgłośnie powtarzała sobie ważniejsze nazwy pór, duszków czy kamieni szlachetnych. Ogon drgał lekko w rytm powtarzanych wyrazów.
Potem bóg zadał pytania, a inni odpowiadali. Raczej bez szczegółów, ale i taka wiedza była cenna. Swarliwa nie usłyszała nawet kilku imion poprzednich przywódców jej stada, zaledwie chyba tylko jedno, dlatego postanowiła uzupełnić to nieco:
W Ziemi do niedawna przywódcą był Chłód Ziemi, wcześniej Chłód Życia. Przed nim był Posłaniec Natury, ale nie znam jego imienia jako przywódcy – dodała. Wprawdzie to był tylko dwa imiona, ale zawsze coś. A o Wietrze coś tam też kojarzyła, o czym jeszcze nikt nie zdążył powiedzieć.
Wiatr został włączony do Ognia, ale jak powstał – o tym nie słyszałam.

: 07 sty 2017, 20:44
autor: Wrzawa Wierzb
Duszki! Samczyk powoli zaczynał rozumieć, że bogowie nie są zwykłymi smokami i jego ojciec nie należy do ich grona (a szkoda, miałby się czym chwalić – Lew, syn boga!), ale duszki to było dla niego coś nowego, fascynującego. Nadstawił uszy i chłonął słowa – o złośliwym Riromim, dbającej o naturę Alayeli, Naqmii, Dadu i Katamu, który podobno zadawał zagadki. A potem Ateral mówił o innych kamykach i o miesiącach, a było ich tak dużo, że Lwu zakręciło się w głowie od samego słuchania. Rozumiał, że Ateral to wiedział – skoro był bogiem, to chyba przysługiwała mu jakaś większa pamięć – ale on miałby to zapamiętać? Miesiąc Długich Nocy, Chłodnych Wiatrów... połowy już mu wyleciała ze łba, choć nazwy brzmiały ładnie. Na koniec padły kolejne pytania, ale odpowiedzi było mniej niż wcześniej – garstka imion, które nic szczególnego samczykowi nie mówiły. Jemu samemu też nic nie przychodziło do głowy.
Czym są kompani? – spytał, wiedziony ciekawością. Teraz to oni mieli odpowiadać, ale skoro inne smoki zadawały pytania, to doszedł do wniosku, że jeszcze jedno lub dwa nie zaszkodzą. – I co to znaczy: istoty rozumne?

: 07 sty 2017, 21:44
autor: Słodki Kolec
Usłyszałem głos Boga śmierci i ruszyłem. Chodź wiem że z moim talentem pewnie będę spóźniony i się nie myliłem. Wchodząc na spotkanie było ono już dawno rozpoczęte. Szkoda że się na nie spóźniłem.

Wkroczyła powoli na nie. Przywitałam wszystkich skinieniem głowy i usiadłem na skraju kręgu.

Nastawienie ucha o czym jest teraz mowa. Bo każdy skrawek wiedzy jest cenny niczym życie smoka. Bo nie ma nic ceniejazego niż życie i wiedza...