A: S: 5| W: 4| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 2
U: W,B,Pł,L,O,Śl,Skr,MP,Prs: 1| A: 2
Atuty: Regeneracja, Boski ulubieniec, Chytry przeciwnik
Nawet nie zdążył odpowiednio zareagować na słowa Hektycznego, gdy zza jego grzbietu wyłonił się starszy brat. Baran nie przepadał za poznawaniem swoich rówieśników z rodzinom, mając ku temu wiele powodów. Pierwszy był niezwykle prosty – ich zachowanie mogło zniszczyć reputację, nad którą przecież tyle pracował. Najbliżsi czytali z niego jak z otwartej księgi, unikając wszelkiego rodzaju złudnych kartek widmo, które przedstawiał obcym czytelnikom. Drugi natomiast – jego rodzina była znacznie za wysokimi progami dla szarych smoków, z którymi zadawał się jedynie w celu poszerzania własnych horyzontów oraz obserwacji. Najłatwiej uczyło się od tych z niższych, mniej znaczących sfer. Byli w końcu obiektami codzienności, z którymi na każdym kroku musiał wymieniać przyjemności.
Uśmiechnął się więc niezręcznie nie tylko w momencie, w którym Felis zdradził swoje rzeczywiste imię, ale i utwierdził jego, szastając nim jak nic nieznaczącym tytułem. Rzeczywiście, przywiązywanie wagi do mienia było głupie, ale czuł, że przed tymi konkretnymi przypadkami… Jedno Słowo… powinni zachowywać skrajne środki ostrożności.
— Hektyczny Kolec, mój najlepszy przyjaciel, niemalże tak bliski jak braterska krew — przedstawił mglistego, czując, jak język piekli mu się od parszywych słów. — Opowiadałem o tobie kilkukrotnie. — Prawdą było, że o nim wspominał. Możliwe, że nie Felisowi konkretnie, choć liczył, że ten pominie ten szczegół.
— Koszmarny! Jak tam ci idzie, stary? — skierował swoją uwagę na Lethariona, który dołączył do ich tłumu. Grupka naprawdę nabierała w członków, a liczył, że nie zwrócą na siebie zbyt wiele uwagi. Marzenie ściętej głowy.
— Nie mogę się doczekać żeby zobaczyć, co wymyśliłeś — ciepły uśmiech rozpromienił jego pysk. Przymrużył ślepia, przerzucając je po chwili na Vaelina. O co mu chodziło? Ewidentnie za nim nie przepadał. Cóż, trudno, nie żeby mu zależało. Zwyczajnie gdy będzie już dostatecznie wyrośnięty zrobi sobie z niego dywan. Albo znajdzie inne zastosowanie truchła. Było tyle możliwości. Kości, futro, łuski. Wszystkiego pod dostatkiem.
Nie zareagował jednak w żaden sposób, a na jego nieprzerwane spojrzenie, które wręcz piętnowało skórę diabelca, odpowiedział przyjaznym uśmiechem. Udawanie niczego nieświadomego idioty w takich sytuacjach działało wyśmienicie.
Rashediah zawsze ignorował tych, którzy nie znajdowali się w kręgu jego zainteresowań. Lecz był w pełni świadomy ich zachowań. Obserwował, tym razem jednak ze wzajemnością. Oblizał więc pysk, a znudzone ślepia wbił w boginię. Nie znał jej, była obca, dlatego też nie wydawała się dla diabelca w żaden sposób interesująca. Nie wykazała nigdy chęci poznania go, więc czemu on miałby to zrobić? Rodzina też nie wydawała się o niej wspominać częściej niż raz, dlatego szybko odwrócił wzrok.
Tylko po to, aby coś zasłoniło mu cały widok. Stał jak wryty, gdy nieznajoma sylwetka całkowicie ograniczyła mu wizję, zaciskając swoje kończyny wokół jego ciała. Zwolnił oddech, a pysk zostawił otwarty, dalej nie pojmując co właśnie się wydarzyło. Rozpoznał zapach siostry, ale jej nagła czułość była tak nieoczekiwana, że dłuższą chwilę po prostu odpuścił reakcji.
Była…. przepełniona żałosnym zapachem.
Smutek…?
Starał się go zrozumieć od dawna, ale nawet w momencie, w którym Nell odeszła, jego środek wypełniony był żarem. Ostatnim czego w tamtym momencie potrzebował była bliskość.
Dlatego odwzajemnił jej uścisk. Nawet jeśli dla niego kontakt cielesny był ostatecznością, tak wiedział, ile ten dla niego znaczył w kryzysowym momencie podczas ceremonii. Choć rzadko się do niego posuwał, czuł, że Fri potrzebowała jego towarzystwa teraz. Nie po spotkaniu, nie za chwilę.
Tu i teraz.
Dlatego niezależnie od opinii jego towarzyszy, po prostu pozwolił siostrze ponieść się chwili. Nawet jeśli tego nie rozumiał, nawet, jeśli jego środek przepełniony był pustką. Zrobił to ze względu na nią, naśladując jej kroki. Może poczuła się jak on w dniu swojego mianowania – przytłoczona wzrokiem i oceną miernoty, która ciągle szeptała po kątach. Zmrużył ślepia. Zabiłby wszystkich obcych, ledwo dysząc po starciu, jeśli tylko to uśmierzyłoby uczucia jego siostry.
Czując, że ta w końcu rozluźnia uścisk, uśmiechnął się sam do siebie.
— Wszystko w porządku, Friren? — Szepnął, nie chcąc przesyłać tak kluczowych informacji w obieg.
Ten sam moment przeszyty został krótką wymianą nieuprzejmości między nim, a mentorką Lethariona. Poczuł, jak ostre zwieńczenie ogona wyverny narusza futro jego łapy. Nawet nie wysiliła się na rzeczywiste przeprosiny. Jej spojrzenie odbił swoim, pustym, lecz niezwykle wymownym. Zapewne gdyby nie Fri, rzuciłby prosty, lecz dosadny komentarz. Tym razem postanowił odpuścić, przekładając samopoczucie siostry ponad swoje własne.
Licznik słów: 696

all you are to me is a bleak obsession
atuty
⬩ REGENERACJA ⬩
raz na tydzień obniżenie powagi wszystkich ran wybranego stopnia o jeden (pt. 11.07)
⬩ BOSKI ULUBIENIEC ⬩
raz na polowanie może wywołać losowe zdarzenie niespodziewane
⬩ CHYTRY PRZECIWNIK ⬩
raz na walkę +2 ST do akcji przeciwnika |
.
d
J
j
j-=.#a29f97 :: #6b6960 :: #6b1a20
=–proszę odróżniać postać od użytkownika |