Strona 3 z 31
: 09 sie 2014, 16:42
autor: Tygrysia Łuska
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Opierając swe ciało na przednich skrzydłach, wbijając ze złości pazury tylnych łap w ziemię Tygrysia zawędrowała na Błękitne Skały. Właściwie z początku to ona spacerowała po tej niewielkiej polance, zatopiona w swym czarnym umyśle. Dlaczego była zła? Otóż dobijają ją dwie rzeczy; pierwsza to brak umiejętności latania, a druga to jej niepamięć. Niczego nie pamięta ze swej przeszłości, kim była i gdzie mieszkała? Co to są za jej urywki w głowie? Czy to była walka a może coś innego. Oto pytania które będą ją męczyły przez całe życie. Jednak z tej dziury wyrwał ją nieznany zapach, zwierzęcy zapach i smoczy. Podniosła swój łeb i ujrzała w odległości ok. dwudziestu metrów na skale, siedziała smoczyca ze żbikiem. Niewątpliwie nie należała do cienia, biło od niej dziwne gorąco które Tygrysia wyczuła. Wyprostowała się i patrzyła w milczeniu na smoczycę i jej kompana.. Rzadko się odzywa.
: 09 sie 2014, 16:52
autor: Słodycz Zbawienia
To Kurama pierwszy dostrzegł samicę. Nie znał osobiście prawie żadnego smoka, zwłaszcza z Cienia. Nie musiał warczeć, by poinformować mnie o przybyszu. W końcu jesteśmy połączeni więzią. Obróciłam łeb w kierunku, który mi wskazał i przyglądałam się samicy. Wyglądała na smoka wywernowego, jak Blask. Spoglądałam na nią uważnie, ale kąciki mojego pyska delikatnie uniosły się ku górze. Nigdy nie pałałam nienawiścią do ledwo co poznanych smoków. Kurama wydawał się być nieco podejrzliwy, z uwagi na nieznany sobie zapach.
: 09 sie 2014, 18:17
autor: Tygrysia Łuska
Z'Hanora zwróciła uwagę najpierw na prawie że nastroszonego kota, podeszła jeszcze bliżej i postanowiła się odezwać – Twój koteczek chyba mnie nie lubi- powiedziała to trochę z kpiną no ale cóż ona na to poradzi? Usiadła patrząc na smoczycę nieco z dołu, poruszyła nerwowo skrzydłami i wbiła swój kolczasty ogon w ziemię.
//wena kaput!
: 10 sie 2014, 10:47
autor: Słodycz Zbawienia
Zmrużyłam nieco ślepia. Koteczek, tak, bardzo pasuje do Kuramy. No, ale cóż zrobić? Mój kompan machnął ogonem. Ach ta kocia komunikacja niewerbalna. Ja zaś wzruszyłam lekko barkami, głaszcząc go po grzbiecie. – Twój zapach jest dla niego kompletnie obcy. Dlatego też jesteś potencjalnym zagrożeniem. – odparłam. Drapieżniki tak mają, ale co się dziwić? Całe życie muszą radzić sobie same, narażone na ataki innych drapieżników. Są też nieco słabsze niż my, smoki.
: 28 sie 2014, 13:01
autor: Gałązka Jaśminu
Liliowa przybyła na Błękitną Skałę potrenować lot. Skoro czuła się całkiem nieźle w innych formach ruchu, dlaczego by nie także ruch w powietrzu? Stanęła więc na brzegu skały i rozprostowała duże skrzydła. Nigdy nie miała większych problemów z ich używaniem, ale postanowiła rozgrzać je przed treningiem. Kilka razy pomachała nimi porządnie, wykonała kilka okrężnych ruchów, poruszała całym ciałem, porozciągała się, a gdy uznała, że już czuje wszystkie mięśnie potrzebne do lotu, ugięła mocno łapy i skoczyła w przód, w przestrzeń przed sobą. Pół otwarte skrzydła rozwinęły się zupełnie i samica mocno niemi uderzyła podrywając swoje smukłe ciało ku górze. Różne formy startu nie sprawiały jej trudności, problemem była raczej sama zwrotność i to właśnie postanowiła potrenować. Na początek porządnie się rozpędziła. Gdy czuła już świszczący w uszach wiatr, zdecydowała się ostro zakręcić. Przy takiej prędkości nie mogła się zupełnie zatrzymać na kilka sekund jak robi się to przy ostrych zakrętach podczas biegu. Musiała więc wykonać to inaczej. Przechyliła się mocno w lewo, gdyż własnie w tę stronę chciała skręcić i zablokowała skrzydła w stawach w pozycji niemal prostopadłej do ziemi. Odmachnęła się ogonem dodając sobie większą siłę skrętu i zakręciła. Niestety straciła też na wysokości. Wyrównała lot i kilka razy mocno uderzyła skrzydłami by wznieść się wyżej. Uznała jednak, że ciąłem nieźle jej to wychodzi, a gdyby tak... Spojrzał w górę na białe chmury płynące po niebie. Wyciągnęła się ku górze i mocno machnęła skrzydłami kierując się pionowo do góry. Nie było to łatwe. Na początku powoli, bo ustawienie skrzydeł pod takim kątem było dość niewygodne, przynajmniej dla kogoś, kto nigdy nie próbował takiego manewru. Po chwili jednak samiczka przyzwyczaiła się i z każdym machnięciem leciała szybciej. Dla zmniejszenia oporu powietrza podkuliła mocno łapy i wyprostowała się jak struna. Nawet uszy położyła po sobie. Niesamowicie byłoby wpaść w chmury z takim impetem. W pewnym momencie Liliowa czując ogromny pęd powietrza, spróbowała jeszcze jednej rzeczy. W pewnym momencie ustawiła skrzydła w takie sposób, by nadać swojemu opływowemu ciału ruch wirowy. Zaraz po tym przytuliła skrzydła do pleców zamykając ich główne stawy nad swoją głową. W ten sposób zrobiła z siebie coś na kształt... śruby. Zakręciło się jej w głowie, wychodziło więc na to, że udało się jej zrobić to, co chciała. Lepkość i chłód jaki poczuła na futrze oznajmił, że dosięgnęła chmury. Szybko rozprostowała skrzydła, które uderzyły z hukiem i zamieszały w wilgotnej bieli. Liliowej zaparło dech w piersi. Jeszcze nigdy nie była tak wysoko. Odetchnęła głębiej bardzo rozrzedzonym powietrzem i spojrzała w dół... wszystko takie małe. Uśmiechnęła się do siebie. Mięśnie skrzydeł podczas takiego wysiłku zaczęły doskwierać jej nieprzyjemnym napięciem. Postanowiła jednak chwilę powisieć w chmurze i wznieść się nad nią by po podziwiać widoki. Dopiero gdy nasyciła oczy, zdecydowała się na ostatnie ćwiczenie. Skierowała ciało w dół i dodając sobie odwagi westchnęła głęboko by za chwilę, złożyć skrzydła do połowy. Dzięki temu zaczęła szybko spadać ku Skale. Kleryczka czuła jak krew zaczyna szybciej krążyć w jej żyłach ze strachu. A co, jeśli nie uda się jej wyhamować? Skała była coraz bliżej więc trzeba było wyczuć moment... Jeszcze trochę, jeszcze bliżej... Różowa grzywa powiewała na wyprostowanej szyi. Całe jej ciało znów było napięte i gotowe do manewru. Jeszcze trochę... Około skrzydło od ziemi, Liliowa z całej siły wyprostowała skrzydła i wygięła się ku górze, by pociągnąć ciało i lotem ślizgowym zbliżyć się do ziemi. Poczuła jak łapy ocierają się o trawę, więc podkuliła je mocniej. Serce biło jak oszalałe... Przynajmniej wiedziała już, ze na przyszłość, trzeba reagować szybciej. Ustawiła front skrzydeł do góry by zwiększyć opór powietrza i uderzyła nimi zagarniając powietrze przed siebie i trochę pod. W efekcie na chwilę zawisła w powietrzu a potem opadła na ugięte łapy, które machinalnie wyprostowała. Po raz któryś odetchnęła głęboko i wzdrygnęła się. Nie była pewna czy jak na swoje nikłe umiejętności, nie przesadziła aby, ale skoro żyła i miała się całkiem dobrze, to chyba nie... Rozejrzała się jeszcze, a widząc, ze Skała jest pusta i cicha, skierowała się ku Obozowi, tym razem pieszo. Musiała dać odpocząć wyeksploatowanym skrzydłom.
: 15 wrz 2014, 19:10
autor: Spojrzenie Mroku
Sylwetka granatowołuskiego samca o niezbyt pokaźnych rozmiarach zamajaczyła na horyzoncie. Smok leciał tutaj na spotkanie. Nie miała być to zwykła rozmowa, zwłaszcza że nie będą rozmawiały dwa typowe smoki jakie teraz można spotkać na terenach wolnych stad. Ponadto, oba smoki miały mieć ze sobą więcej wspólnego niż przyszła rozmówczyni samca mogła przypuszczać. Spojrzenie po dość długim locie ucieszył się że w końcu mógł wylądować. Nie przepadał za długimi podróżami, gdyż podczas takich lotów niewiele się działo nie licząc zmieniającego się w dole krajobrazu. Podczas pierwszych lotów, w wieku pisklęcy, może i było to zabawą, jednak po kilkudziesięciu księżycach przestawało nią być. Gdy w końcu wylądował, łowca przysiadł pod skałą i w milczeniu czekał na przybycie prorokini
: 17 wrz 2014, 13:55
autor: Opiekunka Gwiazd
Prorokini nie przybyła od razu, a więc niestety Łowca Cienia musiał odczekać. Słońce nie zdążyło jednak uciec daleko na niebie, gdy obok wylądowała drobniuteńka smoczyca. Biało-szara wywerna złożyła miękko skrzydła i zrobiła kilka kroków w stronę Mroku. Zmierzyła go czujnym spojrzeniem, uśmiechając się ciepło.
~ Witaj, Antrasmerze. Jestem Opiekunka Gwiazd, albo Białe Pióro jeśli wolisz.
Mrugnęła pogodnie do samca i zadarła nieco łeb, by móc patrzeć nań wygodnie.
~ Mogę Ci w czymś pomóc?
: 17 wrz 2014, 15:58
autor: Spojrzenie Mroku
Cóż, jako łowca, ten smok był cierpliwy. W końcu bez tej cechy nie można prowadzić owocnych łowów, prawda? związku z tum nie niecierpliwił się. Wiedział że samica w końcu przyleci. Gdy ta w końcu to zrobiła, on uniósł łeb i przeniósł na nią spojrzenie dwukolorowych ślepi. Jednego srebrzystego i drugiego żółtego. Oba jednolitego koloru, bez widocznych soczewek ani źrenic.
-Dobrze Cię widzieć. Dużo czasu upłynęło... -zaczął mówić smok, niskim głosem nie należącym do Antrasmera. Głos ten należał do smoka którego prorokini dawno nie widziała – Podniebnego Błękitu. Powód był prosty. On od dawna był martwy- Powiedz mi... Co się stało z Wiatrem?
: 13 paź 2014, 13:46
autor: Turkusowa Łuska
po spotkaniu na polanie w granicach stada ognia postanowiła, że poleci dalej na tak zwane tereny pokoju by może tam poszukać ucieczki od stresu oraz ostatnich wydarzeń chciała mieć trochę spokoju i miała nadzieję, że tym razem nic jej się nie przytrafi czego by się nie spodziewała.
droga na Błękitną Skałę zajęła jej trochę czasu ale nie wylądowała na nie samej tylko na polanie, którą wypatrzyła z nieba postarała się tym razem wylądować z gracją co wyszło jej pierwszy raz, zamachała skrzydłami po czym je złożyła i zaczęła się rozglądać gdzieś w dali słyszała jakieś głosy innych smoków ale raczej nie miała ochoty na to by do nich podejść wolała się trzymać na dystans, może jej nie zauważą, szła przez siebie rozkoszując się chwilą spokoju pod jednym z drzew zauważyła wolne miejsce a że był upalny dzień miło było poleżeć pod drzewem, ruszyła więc w tamtą stronę.
nie spieszyło jej się zbytnio ale kiedy już dotarła rozłożyła się wygodnie w cieniu i pomrukując z zadowolenia przymrużyła powieki a pysk uniosła do słońca, którego promienie przemykały się przez gałęzie, było na nim jeszcze trochę liści nie opadły wszystkie, pomyślała więc, że to będzie jej miejsce takiego relaksu i ucieczki od nadmiaru obowiązków, które prawdopodobnie otrzyma w przyszłości.
tak się rozmarzyła, że nie zauważyła nawet kiedy złapał ją sen i że pomrukiwała przez niego, sen w który zapadła przerwał szum zbliżających się skrzydeł więc uniosła ciekawsko łeb ale nic nie zauważyła więc pomyślała, że jej się zdawało.
: 15 paź 2014, 14:29
autor: Gra
Gra, dowiadując się od pewnego smoka ze stada Ognia o Terenach Pokoju, stwierdziła, że się tam uda. Podobno można się tu spotkać z innymi smokami z każdego stada, a ona chciała dowiedzieć się trochę więcej o tym miejscu, więc stwierdziła, że będzie to idealna okazja. Dlatego szybko udała się na poszukiwania i pierwszym miejscem w które udało jej się trafić była Błękitna Skała.
Z zaciekawieniem oglądała całe to miejsce, idąc przed siebie z nadzieją, że uda jej się tu kogoś spotkać. Niestety, jak na złość nikogo nie było, dokładnie tak samo jak na większości terenów Cienia po których ciągle błądziła. No dlaczego tu musi być tak pusto? Mruknęła niezadowolona i przyśpieszyła kroku, chcąc zobaczyć jeszcze inne miejsca. Może tam trochę jej się poszczęści? Byłoby bardzo miło, gdyż od dłuższego czasu błąka się po całych Terenach Wolnych Stad, nie wiedząc praktycznie nic o tym miejscu. W jej pamięci pozostały tylko niewielkie fragmenty tego, co opowiadał kiedyś jej Wodny spotkany za barierą.
Nagle jej łapa natrafiła na coś twardego. Szybko pochyliła łeb, a wzrok, który swobodnie wędrował sobie naokoło, skupił się na rzeczy z którą właśnie się zetknęła. Ogon. Zamrugała zdziwiona, delikatnie obracając głowę na bok, gdzie ujrzała większą od siebie i zapewne starszą smoczycę. Cofnęła się kilka kroków, nie wiedząc co ta zrobi, kiedy Gra najprawdopodobniej przerwała jej drzemkę. Zdenerwuje się? Bardzo możliwe. Choć jest też szansa, że okaże się przyjazna...
: 15 paź 2014, 23:00
autor: Turkusowa Łuska
czując czyjąś łapę na swoim ogonie podniosła się gwałtownie i rozejrzała powarkując,
ale nie zauważyła nikogo dopiero kiedy schyliła się ujrzała młodego smoczka, od razu przestała warczeć a na jej pysku pojawił się przyjazny uśmiech najprawdopodobniej mała nie zauważyła ogona Turki nie potrzebnie młoda smoczyca zareagowała tak gwałtownie.
podeszła do małej po woli i schyliła swój pysk na wysokości jej.
– hej maleńka, wybacz za moje uniesienie ale nie spodziewałam się tutaj nikogo
– nie masz się czego obawiać z mojej strony nie jestem wrogo nastawiona do innych stad, a zwą mnie Turkusowa Łuska a ty jak masz na imię?
spojrzała na nią ciepłym oraz radosnym wzrokiem, bardzo lubiła spędzać czas z pisklętami zawsze wnosiły bardzo dużo pozytywnej energii oraz radości.
– jesteś tutaj sama?
spytała z lekkim zmartwieniem w głosie, nie sądziła, że niektóre pisklęta są tak odważne, że same wylatują z gniazda i przybywają na wolne tereny była więc pełna podziwu odwagi małej smoczycy.
: 31 paź 2014, 15:12
autor: Zadziorny Kolec
Przybył za zapachem siostry bo umówili się na małą potyczkę i chciał z nią wszystko ustalić, tak aby było wszystko wiadomo kiedy ma być gotowy na jej atak. wylądował na ziemi i podążył za jej śladami. Gdy był już blisko dostrzegł Turkusa z jakimś innym smokiem o wiele mniejszym i młodszym od nich oraz z innego stada, przywitał się skinięciem pyska.
: 02 lis 2014, 23:56
autor: Turkusowa Łuska
dopiero teraz wyczuła, że Zadzior za nią tu przybył, nie spodziewała się tego, że wgl. przyjdzie w końcu nie za bardzo lubił poznawać nowe smoki a przynajmniej tak go zapamiętała, a może się zmienił?spojrzała na niego łagodnie oraz z uśmiechem na pysku. przedstawiła małej smoczycy swojego brata i schyliła do niej pysk.
: 07 lis 2014, 16:36
autor: Charyzmatyczny Kolec
Pora jesieni na wolnych stadach już dosyć mocno dawała o sobie znać. Samczyk zauważył jak jego łuski stawały się ciemniejsze, niedługo z pewnością ściemnieją już na brązowy.. szkoda, lubił kiedy były one bordowe.
Jednakże nie przyszedł tutaj rozmyślać swoich łuskach, coś innego go nagliło, albowiem przybył tutaj w celu nauki. Zamknął na moment ślepia i rozkoszował się czystym powiewem powietrza, które targało jego grzywę. Rudawe futro tańczyło w rytm śpiewu ptaków, a wzrok malca cały czas kierował się ku górze.
Niestety nic nie jest pewne i trzeba będzie być bardzo ostrożnym. Wiedział, że podróżowanie samemu po tak niebezpiecznych terenach nie jest zbyt mądrym pomysłem. Wpierw musiał się nauczyć potrzebnych mu umiejętności do przetrwania.
Bieganie, skakanie.. to wszystko musiał potrafić jak najszybciej aby przetrwać księżyce tutaj. Zamierzał też niedługo odnaleźć swoją rodzinę, gdyż w sumie tylko u nich mógł szukać bezpiecznego schronienia.. nie miał bowiem gdzie spać, a był już bardzo zmęczony. Zatrzymał się na terenach wspólnych, może tutaj kogoś napotka?
Westchnął.
: 10 lis 2014, 11:04
autor: Fantazjotwórcza
Wcześniej Ursus spotkał Kuroi na Polanie. Młoda już po jakimś czasie zrezygnowała z tamtego miejsca. Nie było aż takie ciekawe. Samica udała się więc na samą Błękitną Skałę.
Będąc około trzech lotów nad skałą złożyła wielkie skrzydła i zapikowała w dół. Wiatr powiewał jej futrem gdy z ogromną prędkością spadała ku głazowi. Mogłoby się wydawać, że zaraz adeptka umrze rozbijając się o głaz. Smoczyca jednak znajdując się około pół ogona nad skałą jednym, potężnym ruchem rozłożyła skrzydła uderzając potężną falą wiatru wszystko co znajdowało się w pobliżu. W tym również możliwe, że znajdującego się w pobliżu ursus. Była w jego wieku ale wyglądała całkowicie inaczej. Po wyglądzie samca wiedziała, że musi być smokiem północno-bagiennym lub północno-morskim.
Cicha musiała jeszcze wylądować. Z gracją obróciła się w powietrzu o około dziewięćdziesiąt stopi tak aby stać... znaczy się lecieć w miejscu, przodem do samca. Teraz jeszcze lądowanie. Zniżyła swój lot i gdy znalazła się kilka szponów nad ziemią złożyła skrzydła i miękko wylądowała na łapach. Najpierw przednich, a dopiero potem na tylnych.
Gdy już była na skale usiadła na niej i swoimi szafirowymi ślepiami wpatrywała się w nieznanego jej smoka. Nie odezwała się ani jednym słowem. Bo w końcu... po co?
: 10 lis 2014, 11:11
autor: Charyzmatyczny Kolec
Ursus czekał i czekał, aż w pewnej chwili spojrzał ku górze. Na niebie znajdowała się Cicha, którą już miał okazję spotkać.
Z nutką zazdrości obserwował jej popisy. Nie spuszczał z niej błękitnych ślepi, był całkowicie skupiony na jej lotnych wyczynach.
Aż coś go ukuło w sercu.
On też tak chce!
Kiedy smoczyca z gracją wylądowała, postąpił w jej stronę kilka kroków. Cóż, w sumie i tak wylądowała przed nim..
Uśmiechnął się lekko, obserwując północną z zaciekawieniem.
Cóż, zmieniła się odkąd ostatni raz ją wiedział. Byli w tym samym wieku, a jej umiejętności były lepsze od niego.
To niesprawiedliwe!
– Witaj, mieliśmy okazję już się kiedyś spotkać. – Rzekł poważnym, może i zanadto uroczystym głosem, a jego pióra opadły mu lekko na łeb.
– Nauczysz mnie, abym mógł latać tak jak Ty? – Zapytał, a jego kąciki poszły ku górze. Cóż, może jednak się zgodzi?
Latanie wydawało się być wielką frajdą, a szczególnie dla Ursusa, który nie mógł się już go doczekać. Ten ruch skrzydeł, te akrobacje..
Wszystko wręcz na niego krzyczało, musiał nauczyć się latać. Po prostu musiał.
: 10 lis 2014, 11:23
autor: Fantazjotwórcza
Kuroi wesoło uśmiechnęła się słysząc nieco uroczysty ton głosu Ursusa. Na jego pytanie pokiwała zaledwie potakująco łbem. Czyli nauka. Po raz pierwszy uczyła czegoś jakiegoś innego smoka. I to jeszcze jednej z jej ulubionych umiejętności czyli lotu!.
– Najpierw rozgrzewka. – Zaczęła. – Rozłóż skrzydła i zacznij nimi machać. Najpierw wolno, później szybciej. Uważaj, by nie zahaczać nimi o podłoże. – Powiedziała i sama rozłożyła swoje skrzydła oraz uniosła je nieco w górę. Może i gdy zmiana ją uczyła, stała w miejscu. Jednak Kuroi nie była Zmianą. Ona wolała pokazywać co i jak gdy mówiła polecenia. Sama również zaczęła rozgrzewać skrzydła jednak robiła to tak, by powietrze nie leciało w stronę Ursus. Jeszcze by go przewróciła. W końcu jako smok w połowie morski był od niej mniejszy.
– Co czujesz, gdy machasz skrzydłami? – Zapytała się kończąc swoją rozgrzewkę i wpatrując się wielkimi ślepiami w samca.
: 10 lis 2014, 11:38
autor: Charyzmatyczny Kolec
Cóż, jedna rzecz nie podobała się młodemu czarodziejowi. Smoczyca była od niego wyższa! A to było niesprawiedliwe, przecież to samce zawsze są wyższe od samic, a nie odwrotnie.
Mimo to starał się zachować spokój.
Ursus skinął z wdzięcznością łbem i zabrał się za machanie. Rozłożył skrzydła i powoli zaczął nimi machać, drobinki piasku i kurzu zaczęły się wzbierać w powietrze pod wpływem ruchu skrzydeł.
Delikatnie je unosił to opuszczał, czuł się coraz lepiej, jakby zaraz miał się oderwać od podłoża, niesamowite uczucie.
Minęło trochę czasu, a samiec nawet nie czuł zmęczenia. Pragnął latać.. to było najważniejsze. Uśmiechnął się nikle do siebie samego, wyobrażając sobie jak to jest.
– Czuję, że jestem gotowy do wzbicia się w powietrze. Opór powietrza pod moimi skrzydłami sprawia, że czuję, jakby coś powoli odrywało mnie od ziemi. – Rzekł jedynie, patrząc na nią.
Ona też zamierzała z nim polecieć? Miło.
Ursus machał coraz szybciej skrzydłami, czując przyjemne uczucie.. to naprawdę było niezwykłe. Gdy nauczy się latać, będzie mógł polecieć gdzie chce..
Zero biegania i spóźniania się.
Marzenia..
: 10 lis 2014, 11:56
autor: Fantazjotwórcza
Kuroi pokiwała łbem widząc rozgrzewkę i słysząc odpowiedź Ursus.
– Dzięki temu i magii będziesz mógł latać. – Odezwała się po chwili. Nagle jednym, szybkim ruchem ugięła łapy i gwałtownie je rozprostowała. Dzięki temu skoczyła w górę. Utrzymywała się w powietrzu machając mocno dużymi, upierzonymi skrzydłami. Teraz czas na Ursus.
– No to teraz wybij się w górę. Musisz machać mocno skrzydłami, by utrzymać się w powietrzu oraz balansuj ogonem, aby zachować równowagę. – Poinstruowała samca czekając na wykonanie polecenia.
: 10 lis 2014, 12:09
autor: Charyzmatyczny Kolec
Ursus uważnie słuchał jej wypowiedzi i uśmiechnął się, kiwając lekko łbem. Następnie rozmarzył się na myśl o magii, która była niesamowita. A więc teraz miał zrobić tak jak ona?
Nic trudnego.
Skakać potrafił i to jeszcze jak!
Po prostu ugiął łapy i wybił się z łap, lecąc kawałek w górze. Balansował ogonem, aby nic mu się nie stało, teraz tym razem nie przestawał machać skrzydłami, cały czas nimi balansując. W pewnym momencie znalazł się na górze.
Na jego pysku zagościł szczery uśmiech.
Nie było tak źle.
Machał skrzydłami, balansując ogonem dla lepszej równowagi. Jakby nie patrzeć, nie było to takie łatwe zadanie. Zmusił się na lekki uśmiech.
Po chwili jednak przyzwyczaił się, nie przestając machać skrzydłami. Może i był troszkę zdenerwowany, ale to tylko przez to, że jak mu się nie uda to runie na ziemię..
A nie chciał przecież umierać.
Zacisnął szczęki i wziął się w garść. To tylko latanie! Powinien to kochać! Jednakże był mieszanką smoków morskich, które uwielbiały żyć na ziemi. No nic, z pewnością jakoś powinien dać radę.
Spojrzał na smoczycę, czekając na dalsze wskazówki.
: 10 lis 2014, 18:41
autor: Fantazjotwórcza
Kuroi uważnie obserwowała jak Ursus wzbija się w powietrze. No, całkiem nieźle mu szło. Jednak to nie było wszystko. W końcu jeszcze trochę nauki przed nimi.
– Teraz do przodu. Przechyl swoje ciało w przód, a skrzydłami machaj tak, jakbyś przedzierał się przez powietrze. – Powiedziała po czym sama to zrobiła. Przechyliła swoje ciało w przód tak, aby móc lecieć do przodu. Następnie starała się machać skrzydłami tak, by odgarniać znajdujące się przed nią powietrze. Ciekawe jak sobie z tym poradzi Ursus.
– Im szybciej machasz, tym szybciej lecisz. Jeśli ustawisz skrzydła tak, by stawiały jak największy opór powietrzu – zaczniesz zwalniać lub nawet się zatrzymasz. – Poinformowała ursus pokazując mu o co jej chodzi. Skrzydła coraz szybciej machała skrzydłami i zwiększając przy tym swoją prędkość. Jednak już po chwili ustawiła je tak, że zaczęła zwalniać aż reszcie zatrzymała się i czekała, aż podleci do niej Ursus.