Strona 3 z 30

: 13 lip 2014, 19:22
autor: Krwiożerczy Obłęd

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zwalczył w sobie pokusę rzucenia się na posiłek. Już od tak dawno nie jadł, a to i obecne zapasy wcale takie kaloryczne nie były. Wszystko chude – lub też kościste – no i przede wszystkim nie dające aż tyle energii niż te zwierzęta sprzed długotrwałej zimy. Nie! On się zachowa ... kulturalnie. – Dziękuję – oznajmił po krótkiej chwili, zabierając się do jedzenia. Wcześniej jednak nieco przesuwając je sobie pod pysk. Dopiero później zaczął jeść. Szybko, ale to wcale nie oznaczało, że jakoś brutalnie. I niehigienicznie. Kiedy skończył, oblizał swój pysk oraz pazury. – Jeśli będziesz potrzebować jakieś pomocy, wystarczy mnie tylko wezwać ... – mruknął, unosząc jeden kącik pyska ku górze. A niech straci.

: 13 lip 2014, 19:51
autor: Pasterz Kóz
Przyglądał się jak Cienisty zjada posiłek. Lubił wiedzieć, że zaspokojenie głodu zawdzięcza się jemu.
-Chętnie skorzystam- odpowiedział. Dużo miał takich zobowiązań pomocy. Jeszcze się nie zdarzyło, aby któreś wykorzystał, ale to dobrze, że inni chcieli jakoś odpłacić za jedzenie.
-Gdybyś potrzebował więcej jedzenia, daj znać. Jeśli jednak obecnie to by było na tyle, pozwolisz, że się ulotnię- powiedział, na wszelki wypadek czekając na to co powie Krwiożerczy. A nuż, ma jeszcze jakąś sprawę, ale Bezchmurny raczej w to wątpił.

: 14 lip 2014, 8:55
autor: Krwiożerczy Obłęd
Krótko kiwnął głową. I takie konkretny to on rozumie. Nie ma tu żadnego gdybania – może, nie może, ewentualnie ... Wszystko jasne i proste! Zupełnie jak w walce. – Jasne. Ja też mam kilka spraw do załatwienia – oznajmił, wydając z siebie dźwięk między chrząknięciem a zakrztuszeniem się. Cóż, prawdopodobnie to miał być zaczątek śmiechu, ale gdybanie pozostawmy jednak innym. Szczerze mówiąc, jakoś nie widział tych innych, potrzebnych spraw do załatwienia, ale cóż. Może coś się trafi? Jakaś potyczka albo cuś? – W takim razie do zobaczenia – dodał, czekając aż Niebo się oddali. Jeśli to zrobił, on również poszedł w jego ślady. Odszedł z tego miejsca.
(zt)

: 16 lip 2014, 15:56
autor: Pasterz Kóz
Szybko poszło, bez zbędnego gadania o pogodzie czy coś. Kiwnął głową na pożegnanie.
-Do zobaczenia- powiedział wycofując się parę kroków w tył. Nie żeby nie ufał Cienistemu, choć w sumie to ufać też nie ufał. Po prostu z jednej strony było to dla kultury, z drugiej dawało bezpieczeństwo. No, ale nic tu po nim. Dopiero teraz obrócił się i ruszył ku obozowi Życia.

: 13 sie 2014, 16:56
autor: Zwiastująca Łuska
Smoczyca wędrowała przez Bliźniacze Skały, chcąc wrócić do swojej groty. Jednak wyglądała źle. Cierpiała. Miała opuszczony łeb, ogon bezwładnie pełzał po ziemi. Łuski miała poparzone kwasem. Każdy ruch sprawiał ból. Nie miała jednak siły wrócić do obozu. Poczuła, jak łapy się pod nią uginają. Upadła, a w powietrzu rozległ się głośny huk upadku. Leżała na boku, bezwładnie, ciężko dysząc. Ślepia miała zamknięte. Miała ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić. Ból nadszedł dopiero teraz. Kilka dni po walce. Był nie do zniesienia. Nie było żadnych uzdrowicieli. Nikogo. Nikt nie mógł jej pomóc, a nie zdołałaby dojść do Elfiego Obozu. Leżała na ziemi, wyglądała na martwą, ale żyła.

: 13 sie 2014, 17:04
autor: Jaskiniowy Kolec
Walcząc na arenie trzeba się liczyć z tym, że odnosi się często obrażenia. On sam przez 2 księżyce nosił stare rany, których w ogóle nie leczył...
Teraz zobaczył leżącą w dole Zwiastującą.
Miała często pozycję leżącą, kiedy zauważał ją, a więc nie bardzo się przejął.
Dopiero kiedy wylądował to ocenił zupełnie inaczej sytuacje. On jednak nie z tych co panikują. Zobaczył lekkie ruchy ciała samicy cienia. Żyła.
Ale czy była przytomna.
Zwiastująca?-Powiedział spokojnym głosem. Nie był roztrzęsiony tym co widział. Śmierć też jest czymś naturalnym w życiu smoków. Nie widzieli się około księżyc. Co się zmieniło w tym czasie...? Na pewno on odzyskał język w gębie...

: 13 sie 2014, 17:13
autor: Zwiastująca Łuska
Wokół panowała cisza. Nie słyszała nic. Nie wyczuła żadnego zapachu. Zupełnie, jakby straciła zmysły. Ale to nie było możliwe. Usłyszała swoje imię.
Zwiastująca.
Głos był jej dziwnie znany. Czyżby Oko? Ale przecież on stracił język...
Otworzyła powoli i z trudem ślepia. Wtedy dało się zauważyć jej śnieżnobiałe tęczówki, pełne rozpaczy.

~ Zmierzch... Ty mówisz... ~
wymruczała z trudem. Spróbowała wstać. Zebrała siłę w łapach, ale nic z tego. Syknęła cicho. Nie miała siły.
~ Wybacz, że widzisz mnie w takim stanie... Możesz odejść, jeśli chcesz, nie marnuj swojego czasu na patrzenie na coś takiego.... ~
wymamrotała.

: 13 sie 2014, 17:51
autor: Jaskiniowy Kolec
Pokiwał jedynie głową jako zaprzeczenie.
Tak, mówię i nie... Nie chcę patrzeć na coś takiego. Niemniej potrzebujesz pomocy. Ostatnio krucho u nas z uzdrowicielami...– Oglądał ranę magiczną Zwiastującej ze spokojem. Była dość rozległa, ale nie należała to najgorszych jakie widział. Czyżby samica była tak krucha, że nawet nie potrafiła dzielnie znieść rany średniej? Toż to istny kawał nieszczęścia. Zawsze coś musiało jej dolegać. Jak nie na sercu to na ciele... Hah. pewnie potrzebowała ochrony...? Nieprawda. Sama poszła na arenę... Nie było co się użalać.
Mam Ci pomóc dojść do obozu elfów?
Po pierwsze musiał zapytać. Przecież nie będzie jej ciągał bez jej pozwolenia. Chyba że tego właśnie chciała... A jeśli tego chciała to wystarczyło powiedzieć 'nie'.

: 13 sie 2014, 18:27
autor: Zwiastująca Łuska
~ Przeżyję. Za kilka godzin może wrócą mi siły i zdołam wrócić do obozu ~ powiedziała, ponownie starając się wstać. Tym razem zacisnęła zęby i zdołała usiąść. Spojrzała na Sumiennego przepraszająco.
~ Nie. Nie trzeba. Dam sobie radę, aż taka beznadziejna nie jestem ~
mruknęła, uśmiechając się delikatnie ~ A u Ciebie w porządku? Niedługo prawdopodobnie dołączę do Twojego stada. Mam pomówić o tym ze Złudzeniem za kilka dni ~ uśmiechnęła się szerzej. Cieszyła się w duszy.
Przypomniało jej się, co zrobiła tuż przed odejściem podczas poprzedniego spotkania.
Niedobrze. Jeśli Zmierzch o tym nie zapomniał, i zechce wyjaśnień, to będzie niedobrze.

: 13 sie 2014, 18:35
autor: Jaskiniowy Kolec
Nie było co ukrywać, że Zwiastująca jeszcze rosła. Sumienny za to był już od dawna dorosłym smokiem. Dlatego też podszedł bliżej Zwiastującej i położył jej łapę na ramieniu.
Nie bądź uparta i daj sobie pomóc...
Po czym spojrzał w jej ślepia i po chwili puścił jej ramię.
Mam się dobrze... Nawet lepiej niż za ostatnim razem, gdy mnie widziałaś... Nikt ostatnio nie rozrabia... Biały Kolec nie próbuje mnie prowokować.... Ogółem w porządku...
I wtedy rozglądnął się czy aby nie są przez nikogo obserwowani. Taki odruch. Przynajmniej nikt potem nie powie, że chyba był jasnowidzem, ze się rozejrzał...
Widzę, że decyzja już zapadła i chcesz opuścić Cień... Tym lepiej dla Ciebie...Twój znajomy może rozpętać swoim zachowaniem wojnę. Cieszę się, że będziesz z nami jeśli do tego dojdzie...

: 13 sie 2014, 18:39
autor: Zwiastująca Łuska
Kiedy Sumienny położył swoją łapę na jej ramieniu poczuła przyjemne ciepło, które w pewnym sensie uśmierzyło jej ból. Chwilowo.
~ Taka już jestem ~
powiedziała, a kąciki jej pyska się uniosły.
~ Biały Kolec. Ostatnio doprowadziłam go do szału ~
warknęła, wymawiając jego imię. Nienawidziła go, z wzajemnością.
~ Będę. Tego możesz być pewny ~
powiedziała, również się rozglądając. Lepiej być pewnym, że nikt ich nie obserwuje. Przykładowo Uśmiech Cienia. Wtedy byłoby kiepsko. Na szczęście byli sami.

: 13 sie 2014, 20:02
autor: Jaskiniowy Kolec
Nieco się uśmiechnął na wzmiankę o tym, że taka już jest... a potem jakby coś go trafiło. Spoważniał od razu... A więc znała Białego...?
Czemu doprowadziłaś go do szału?-Zapytał zdumiony. Jego humor nie był nieoczekiwany dla kogoś kto wiedział, że Sumienny próbował udowodnić ojcu, iż ten parszywy smok kombinował coś za plecami smoków Życia.
Oczywiście jego fantazje i marzenia były niegroźne dopóki nie zaczynał namawiać do tego wszystkich których spotykał...
Słyszał już o Nucącej. Czy aby teraz nie usłyszy, że próbował na coś naciągnąć smoczycę z Cienia?
Jeśli wiesz coś na temat jego planów przyszłościowych, powiedz mi! To bardzo ważne...!
Entuzjazm i jakby nadzieja. Wierzył w to, że czegoś się dowie od Zwiastującej. Chciał zabić Białego już od dawna. Dla niego już za pisklęcia był zepsuty do szpiku kości... A Złudzenie Życia nie jest zbyt dobry w nauczaniu charakteru innych. Umiał wiele i uczył wiele... Ale nie potrafił naprostować smoka. Takie były fakty...

: 13 sie 2014, 20:06
autor: Zwiastująca Łuska
~ Dawno temu, jako głupie pisklę przekonał mnie do swoich planów. Na szczęście chociaż trochę zmądrzałam i powiedziałam, żeby nie liczył na moją pomoc. Odeszłam od niego. Wkurzył się. Plany? Nie zdradził mi zbyt wiele. Jako zwolenników szuka jedynie pisklęta i młodych adeptów. W przyszłości chce wyzwać wszystkie smoki, które mu nie pomogły na wojnę i je zabić, co do jednego, a po zwycięstwie zostać Przywódcą i nazwać stado Kamiennymi. Ja miałam być zastępcą, ale nie potrzebuję tego do szczęścia ~ powiedziała, spuszczając łeb. Po co mu wtedy uwierzyła? Była głupia, nierozsądna. Westchnęła cicho i spojrzała na Sumiennego. Po co to zrobiła? Ale przynajmniej podjęła dobrą decyzję i stanęła po dobrej stronie.

: 13 sie 2014, 20:28
autor: Jaskiniowy Kolec
Uśmiech Sumiennego był wręcz promienny.
Jedynym kamieniem jakim będzie mógł być to tym, który codziennie depczę i wycieram o niego łapy... Ma śmieszne przekonania co do swojej wartości, ale skoro namawia tak wszystkich, to czas na to, aby Złudzenie coś z nim zrobił... Jeśli spotkasz się moim ojcem, powiedz mu o tym co wiesz o Białym. Na pewno go to zainteresuje...
Jeśli chciał mocnego stada to niech wie co się w nim dzieje. Ostatnio ojciec nie bywał tam, gdzie był potrzebny. Staruszek potrzebował odpoczynku? A może tez wyczuwał, że coś się święci? Może najwyższy czas zbierać wszystkie siły i dowiedzieć się kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem...?
Ale teraz pomogę Ci dojść do Elfów...
Wszystko miało swoje miejsce i czas. Trochę czasu poświęconego Zwiastującej nikomu nie zaszkodzi....

: 13 sie 2014, 20:35
autor: Zwiastująca Łuska
//Do elfów nie pomożesz mi dojść, bo już tam jestem, ale ran mi jeszcze nie wyleczyli.

Widząc jego uśmiech cała się rozpromieniła. Czuła, że chociaż na coś się może przydać w tym stadzie.

~ Na pewno o tym porozmawiam. To będzie mój obowiązek, który spełnię. I nie idziemy do elfów, jasne? Nie zaciągniesz mnie nawet siłą ~
powiedziała, a ostatnie dwa zdania wypowiadając żartobliwie. Poradzi sobie, nie jest aż tak niedołężna.
~ Coś jeszcze mogę dla Ciebie zrobić? ~
zapytała, przekrzywiając łeb i ciepło się uśmiechając. Patrzyła cały czas na Sumiennego. Może jeszcze się przyda? Może nie miała wielkiej wiedzy, ale co tam. Pomóc zawsze można!

: 13 sie 2014, 21:49
autor: Mistrz Gry.
Niedługo po słowach Niezdecydowanej, zdegradowany wojownik Życia mógł poczuć, że coś uderzyło w jego żebra zaraz pod skrzydłem... Oboje za to usłyszeli po chwili jakieś szamotaniny w zielonych krzakach niedaleko ich pozycji. Wiatr wiał smokom w ogon więc nie tak łatwo było ze zidentyfikowaniem przybłędy, która próbowała zdenerwować Sumiennego.
Chwilę później na łeb Zwiastującej spadła kupka błota, która rozprysła się na jej łbie jakimś cudem omijając oczy. Gdzieś w oddali coś się z nich śmiało. A może po prostu wiatr niósł ze sobą jakiś dźwięk z oddali?

: 14 sie 2014, 10:22
autor: Zwiastująca Łuska
//Chyba Zwiastującej xD

Smoczyca ledwo wypowiedziała słowa, gdy zauważyła, jak coś uderza Sumiennego w żebra, tuż pod skrzydłem. Nie była pewna co to jest. Gdy zobaczyła na swojej głowie błoto, prychnęła z dezaprobatą i otrzepała głowę, pilnując by nie pochlapać kleistą mazią wojownika.
~ Idę to sprawdzić ~
powiedziała, po czym z mniejszym trudem niż poprzednio wstała z miejsca. Ból od kwasu powoli odpuszczał. Na szczęście.
Ruszyła w stronę krzaków, ale wyraźnie ostrożna. Była gotowa do ataku, co widać było po jej mięśniach. Patrzyła pod łapy i co pewien czas przystawała.

: 14 sie 2014, 11:04
autor: Jaskiniowy Kolec
Sumienny rozglądnął się znów nie wiedząc co go tak trapi. Chwilę później bez słowa ruszył za samicą. No proszę. Czuła się nieco lepiej! Aż dziwne.
Niemniej skoro tak ochoczo chciała sprawdzić co się dzieje, to niech idzie przodem. Ten śmiech we wietrze nie był zbyt przekonujący co do szukania źródła jak dla niego.
A może po prostu mu się tak zdawało?
Był czujny często oglądając się za siebie i często też kątem oka obserwując ruch nad łbem...
To był las. Z każdej strony mogło nadejść coś niespodziewanego...

: 14 sie 2014, 11:37
autor: Mistrz Gry.
//No tak ;) Przepraszam//
A krzaki przed Zwiastującą był gęste... Kiedy się przez nie przedzierała, nic nie wskazywało na to, iż może coś się stać. Nagle zaraz za ogonem Zwiastującej poleciała gruba gałąź. Czujny wojownik zdoła ją ominąć z pewnością. Za to chwilę później Zwiastująca poczuła, że ziemia się pod nią zaczyna zapadać, bowiem właśnie wpadła w bardzo gęstą, błotną papkę. Pierwszy ruch łapami był jeszcze dość dobry, ale po chwili zaczęła się zakopywać coraz bardziej. O dziwo i tylne zaczęły się zapadać. Za bardzo nie było gdzie uciekać. Kiedy tylko spróbowała się ruszyć, błoto wciągnęło ją jeszcze bardziej przez co znalazła się w błocie aż po brzuch. Znów wiatr zawiał mocniej i niósł tą barwę śmiechu. Sumienny za to miał spokój... Tylko chwilę.
O dziwo bagienko było też pełne małych, denerwujących owadów, które wręcz cisnęły się do nosa i uszu wojownika.

: 14 sie 2014, 11:46
autor: Zwiastująca Łuska
Poczuła, jak ziemia się pod nią zapada. Niedobrze. Postanowiła użyć skrzydeł. Szkoda tylko, że przez rany nie mogła latać. Niech to szlag.
Na dodatek była osłabiona, co też nie ułatwiało jej zadania. Starała się wydostać, ale to tylko pogarszało sytuację. Nagle wpadła na pomysł.
Ma przecież maddarę wyćwiczoną w całkiem dobrym stopniu. Wyobraziła sobie grubą, kamienną półkę, mającą pojawić się pod jej łapami. Była twarda, wytrzymała. Jej zadaniem było wypchnięcie samicy z błota, ta by nie zapadała się głębiej. Tchnęła w twór maddarę i modliła się o pomoc do Naranlei.

: 14 sie 2014, 16:49
autor: Jaskiniowy Kolec
No cóż. Nie miał nawet możliwości ratowania Zwiastującej, a więc po prostu uskoczył w tył przed gałęzią.
Co do cholery...
No i po chwili jeszcze te owady. Na początku po prostu próbował je odganiać, ale potem zrozumiał, ze nie ma to sensu. Dlatego też zionął ogniem i dymił z nozdrzy, nawet parząc sobie pysk. Lepsze to, niż te całe owady. Dym przeważnie odstrasza...
Nie było czasu nawet na patrzenie w stronę Zwiastującej...