Strona 3 z 27
: 07 paź 2014, 20:55
autor: Echo Odwetu
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zmiana czysto teoretycznie nie przybyła tu, by oddać cześć zmarłym, raczej była ciekawa czy znajdzie tu imiona członków własnej rodziny. Chciała też zobaczyć, czy znajdzie tu imiona Weny, Popiołu i reszty rodzeństwa. Szła powoli, szukając wzrokiem czegoś znajomego. Całe miejsce sprawiało wrażenie... ponurego. Wtedy zobaczył coś, co wbiło ją w ziemie. Może i Ogniści nie należeli do najdelikatniejszych i nie sentymentalnych, ale ten kurhan nie miał prawa być w takim stanie. Podeszła bliżej, by móc się przyjrzeć zniszczeniom. Dlaczego ktoś chciał zmazać te imiona, dawny wróg Ognia? Ktoś, kto miał do niego uraz? Może dawni członkowie Wody, Wiatru lub Ziemi? I dlaczego odłamał kawałek głazu, musiał wpaść w gniew... albo dokładnie zaplanował to, co zrobi. Druga opcja była mniej prawdopodobna, ale młoda czarodziejka jej nie wykluczała. Najbardziej niepokojące były ślady. Czyżby to był któryś z Ognistych? Nie... to wykluczone. Pisklę nie byłoby w stanie zrobić czegoś takiego, Słodycz była Uzdrowicielką, nie posunęłaby się do zniszczenia kurhanu. Jad był wierny stadu, Runa pełniła rolę przywódczyni, Ćmienie była ranna, a nikt z adeptów zwyczajnie nie miał powodów... chociaż nie znała Umykającej, ani Czerwonego. Może któreś z nich miało rodzinę w Wodzie czy Wietrze? Ale wtedy ich ślady inaczej by wyglądy. Wywerny? Smoczyca obniżyła łeb, chcąc wychwycić woń i przyjrzeć się tropom tego, kto tak zniszczył kurhan Ognia.
: 07 paź 2014, 21:22
autor: Administrator
Ślady nie były podobne do smoczych łap ni w ząb. Nie były też podobne do żadnego drapieżnika czy zwierzyny łownej znanej Zmianie Nastawienia. Przypominały mocno spłaszczony owal i, prawdę mówiąc, dla smoczych oczu wyglądały bardziej jak ślady po kamieniach niż czyichś kończynach. Może to ktoś bez stóp?
Śladom, których chyba były dwie pary (wnioskować to można było na podstawie tego, że jedne były odrobinę większe od drugich) towarzyszył gryzący w nos zapach. Nie był to smród, ale zapach, który wywoływał nieprzyjemne skojarzenia. I coś w tym zapachu rzeczywiście przypominało wyvernę, którą tak wiele księżyców temu zademonstrował Uśmiech Cienia na spotkaniu.
Zmiana znalazła też miejsce, w którym ślady odrywały się od kurhanu. Zmierzały na zachód, w kierunku pustyni. Były całkiem świeże, więc istniała szansa powodzenia w wytropieniu sprawcy... Lub sprawców.
: 07 paź 2014, 21:38
autor: Ćmienie Maddary
Cmentarz. Przybyła tu niosąc w zębach kuleczkę śnieżnobiałego futra. Mocno kulała na prawą łapę. Jednak... młoda zmarła na jej łapie. Nie widać było po niej choroby, zawsze żywa i energiczna, teraz Shino milczała. I milczeć będzie na wieki. Przyszła tutaj pełna bólu i żałoby. I jakby podkreślając zaniedbanie córki (któż mógł wiedzieć?!) silny ból w jej piersi pulsował jeszcze mocniej. Było to spowodowane jednak wędrówką, nie stratą. Dlatego teraz nawet już kulała z trudem. Słaba łapa nie dawała oparcia, a na wilgotnych kamieniach ślizgała się, gdy nie czuła na czym staje. Cała blizna, od piersi ku bark promieniowała wręcz, gdy pobliskie mięśnie walczyły o kolejny krok. W końcu dostrzegła kurhany. Minęła je kierując się do kurhanu Ognia. nieprędko stąd odejdzie. Potrzebuje odpoczynku.
To, co zobaczyła sprawiło, że o niemal ścisnęła zębami zimną już, a jeszcze nieco elastyczną skórkę swej córki na karku. A wśród tego stała Zmiana. Ale te wszystkie ślady nie były smocze. Odkryła kawałek ziemi wolnej od śladów i trucheł, by we wściekłym milczeniu pochować córeczkę. Usiadła na zadzie, by tylko lewą łapą z trudem odgarnąć całą ziemię, wykopać dół. W nim położyła puchatą kuleczkę swojej córki i zasypała na powrót ziemią. Gdy wstała spojrzała ze wściekłością na drugą czarodziejkę.
– Widziałaś sprawcę? – Zapytała bardzo suchym i twardym tonem. Zaraz potem podeszła bliżej kurhanu. Śladów było mnóstwo, więc bezcześcicieli grobów mogło być kilku. Teraz jej córka z pewnością nie zazna spokoju. Zamorduje sprawcę nie ważne czy był to Złudzenie Życia czy niedźwiedź. Choć to nie powinien być smok.
Podeszła do odłamka głazu by go obwąchać. Szkoda, że nie była tropicielem. Potem podeszła do tropów, ale nie weszła między nie. Stąpała tak, by ich nie uszkodzić. Nie mogła zniszczyć dowodu zbrodni!
– Myślisz, by poinformować Runę? Ślady prowadzą do obozu... Co chcesz zrobić? – Zapytała. Gniew szarpał jej zmysłami. Ale rzuciłaby się w pogoni za tymi istotami czy istotą. Zamorduje ją! I ogień w jej oczach mówił to bardzo, bardzo jasno. Zaciągała się zapachami okolicy szukając woni, która może należeć do tych zwierząt. Istot!
Gryzły jej nos. A istot mogło być dwie sztuki. Dorwie te stworzenia. Ich łapy były bardzo dziwne, ale zdążyła się już raz przyjrzeć humanoidalnym nogom. Widząc, że Zmiana przyjrzała się śladom w innym miejscom i zobaczyła, że ślady kierowały się na pustynie. Kto mądry szedłby na pustynię? Nigdy wcześniej nie widziała wywerny... Ślady były świeże, na rozum Ćmienia. Więc... – Idziemy? – Zapytała cicho. Pokuśtykała do drugiej czarodziejki nie mogąc wybaczyć zniszczenia kurhanu. Tylko Ognistego! Zamorduje go!
: 07 paź 2014, 21:50
autor: Echo Odwetu
//najpierw jest, że ślady prowadzą na północ, do obozu Ognia, potem, że prowadzą na zachód na pustynię, prowadzą w oba kierunki?
Młoda czarodziejka w tym momencie żałowała, że nie spędziła więcej czasu na treningu umiejętności śledzenia. Może wtedy byłaby w stanie rozpoznać dokładnie właściciela śladu, chociaż kto to tam wie. Przekrzywiła delikatnie łeb, wpatrując się w ślady. Może ktoś miał do łap przywiązane płaskie kamienie? To był pewien pomysł. Wyverny chyba odpadały, miały tylko jedną parę łap, ale mogły poruszać się zarówno na nich i na skrzydłach. Ale czy nie byłoby śladu sunącego ogona? Mogły go podnieść. Zapach, który unosił się nad śladami drażnił nozdrza samicy. Nigdy nie spotkała go na polowaniu, ale nie wiedzieć czemu źle się kojarzył. Jakby... z czymś złym. W sensie niebezpiecznym, wrogim. A może to jej wyobraźnia? Wyverna? Ta odpowiedź wydawała się być coraz bardziej prawdopodobna. Może powinna czuć strach, ale w samicy górowała złość i ciekawość. Ale przede wszystkim to pierwsze. Cokolwiek to było, odważyło się sprofanować kurhan Ognia. I teraz miała dylemat. Iść na północ, do obozu by sprawdzić czy wszystko w porządku i ostrzec resztę, czy pójść na zachód, gdzie również prowadziły ślady? Była ranna, nie zdążyłaby więc pójść w jedną i drugą stronę. Również w razie walki miałaby pod górkę... ale bardziej skłaniała się do pójścia na zachód. Nie miała zamiaru dać uciec sprawcy... czy też sprawcom. I wtedy zobaczyła Ćmienie. Odwróciła łeb, zaskoczona. Odruchowo przyjęła pozę do obrony i nastroszyła pióra, przyczajając się. Dopiero po sekundzie potrząsnęła łbem, spuszczając wzrok. Wzięła czarodziejkę za tego, kto tak zniszczył to miejsce.
– Niestety nie... myślę, że to wyverna, albo kilka osobników z tego gatunku, ale to tylko spekulacja. Mogło to być coś podobnego do nich... – mruknęła cicho, nie mówiąc nic na temat pisklęcia, które pochowała Ćmienie. Pewnie córka rannej czarodziejki. – Na razie prawie nic nie mam... warto by było znaleźć coś jeszcze. – W głosie Zmiany można było usłyszeć gniew. Nie miała tu nikogo bliskiego, raczej chodziło o to, że ktoś w ogóle śmiał zrobić coś takiego. To był cios poniżej pasa.
– Ale jeśli ten ktoś poszedł do obozu, to młodsi Ogniści mogą być w niebezpieczeństwie. – Obie samice były ranne, żadna nie była w stanie szybko pójść lub lecieć. – Myślę, że powinnyśmy się rozdzielić. – Wtedy jedna mogłaby pójść na pustynię, a druga na północ. – Tobie pewnie łatwiej by wszyscy uwierzyli... masz doświadczenie. Mogłabyś pójść na północ i ostrzec Runę, Słodycz, Jad... wszystkich, którzy mogliby pomóc. – Dodała patrząc na Ćmienie.
: 08 paź 2014, 11:02
autor: Ćmienie Maddary
Nie była tropicielką. Ale była czarodziejką. I była głupia. Albo odważna, ale głupia. Nie ważne co to było, miała zamiar to zabić, by jej dziecię mogło spoczywać w spokoju. Patrząc na ślady widziała wyraźnie dwie pary. I owe rozwidliły się, jak zauważyła Zmiana. Podeszła do obu par, wychodzącej na zachód i na północ. Obwąchała je, ale sądziła, że będą równie świeże. Skoro widniał tu zapach to te istoty były bardzo niedaleko. Niszczyły kurhan gdy tu szła! Gdyby była sprawna... Nie doszłoby do tego. Ten zapach wzbudzał w niej tylko złość i gniew.
Wywerna nie była straszna Ćmieniu, ale podejrzewała, że to inne stworzenie. I tak jej to niestraszne. Skinęła łbem rannej czarodziejce. Były porównywalnie silne w tej chwili, ale Zmiana poruszała się szybciej. Trzeba podjąć szybkie decyzje.
– Nie mam zmysłów łowcy. Rozpocznę zrazu pogoń za ofiarą. Ruszam na północ. – Ślady prowadziły niebezpiecznie w głąb Ognia... Podeszła do północnej odnogi, by zacząć tropić. Szła blisko tropu, ale nie na tropie. Nie chciała go zniszczyć. I węszyła. Wzrokiem podążała od odciśniętego kroku po kolejny. Deszczowa pogoda ułatwiała pójście po śladach. Byle teraz nie spadł deszcz. Rozmaże trop i zapach. – Obawiam się o pogodę, spieszmy się. – Powiedziała Zmianie nim oddaliła się kuśtykając. ~ Runo. Sprofagowano kurhan Ognia. Ślady prowadzą na nasze tereny, Obóz i Pustynię. Wracam do obozu, Zmiana podąża za drugą istotą. Jej jedyne podejrzenie to wiwerny. Strzeż się, nie wiemy co to jest. Z pewnością nie jest to drapieżnik naszych terenów. Runo, co planujesz począć? ~ Najlepiej nie wszczynać paniki... dlatego przesłała to tylko Runie. Też wizję zapachu i wyglądu tropów. Może wie więcej niż Ćmienie i Zmiana? Na razie ostrzegła obóz i zaczęła trójłapo gonić.
: 08 paź 2014, 16:59
autor: Echo Odwetu
Zmiana skinęła łbem, zgadzając się ze starszą samicą.
– Niech tak będzie. Ruszam na zachód, ku pustyni. – Powiedziała złudnie opanowanym głosem. Komentarz o pośpiechu skomentowała jedynie zagadkowym spojrzeniem. Nie chciała się spieszyć nadmiernie, w końcu wtedy łatwo o błąd, wypadek lub przeoczenie czegoś. No i nie miała zamiaru wpaść w zasadzkę tego, kto zdewastował kurhan. Więc Ćmienie ruszyła na północ. Zmiana nie tracąc czasu skierowała swoje kroki na zachód, obserwując dziwne tropy i węsząc, aby móc się może dowiedzieć czegos nowego. Kto wie, może tamten zapach był fałszywy, stworzony dzięki magii, może to był kamuflaż, który ktoś dopiero później zrzucił? Czarodziejka wciąż pozostawała czujna, nie chcąc stracić śladów z oczu i nasłuchiwała, czy może właściciele tropów nie są blisko. Powinna się pewnie martwić o Ogień, i by się martwiła, ale aktualnie jedyne co ją wypełniało, to złość i odrobina ciekawości. Jad na pewno nie pozwoliłby skrzywdzić nikogo z jej rodzeństwa, podobnie jak pozostali rodzice, więc istniało ryzyko, ale nikłe. Młoda czarodziejka starała się iść na tyle szybko, by zdążyć przed możliwym popsuciem się pogody i na tyle wolno, by niczego nie przeoczyć. Szła na zachód, w kierunku pustyni. I bogowie jedni wiedzą czego jeszcze, prawdę mówiąc.
Po pewnym czasie zatrzymała się. Pogoda wyraźnie nie sprzyjała młodej czarodziejce, lada chwila pewnie zmyje dalsze ślady, zostawiając Zmianę na pustyni bez niczego. Obejrzała się za siebie, patrząc w stronę obozu Ognia. Mogłaby tam dotrzeć szybciej od Ćmienia, a Runie trzeba zaraportować o całym zdarzeniu. Po kilku sekundach Zmiana już pędziła w stronę obozu.
: 19 lis 2014, 18:38
autor: Pani Wojny
Runa Ognia przywędrowała do Kurhanu Pamięci, czując potrzebę naprawienia zniszczeń w pomniku ich zmarłych. Niegodne było to, by chwałę dawnych Ognistych głosił popękany, zbezczeszczony kamień.
A mieli do niej dołączyć inni Ogniści, a przynajmniej ci, którzy chcieli uczcić pamięć ich przeszłości. Więc usiadła naprzeciwko Kurhanu Ognia i patrzyła się na niego spokojnym wzrokiem. Nieznacznie ubłocony koniuszek jej ogona kołysał się lekko. Runa czekała na stado i planowała naprawy, które zrobią tego dnia.
: 19 lis 2014, 18:50
autor: Piekielna Łuska
Świeżo mianowana adeptka od razu po opuszczeniu Płomiennego Szczytu skierowała się w stronę Kurhanu. Słyszała, że ktoś kto zniszczył, a Runa chce go naprawić wraz z kilkoma innymi ognistymi. Lilith postanowiła udzielać się w stadzie jak tylko się da, a pomoc w naprawieniu świętego kurhanu może być dobrym początkiem.
Jej czarna sylwetka z pomarańczowymi akcentami pojawiła się na niebie, coraz bardziej się zbliżając. Smoczyca zapikowała i szybko wyrównała lot kilka metrów nad ziemią, by następnie spokojnie wylądować. Skinęła przywódczyni łbem.
– Witaj, Runo Ognia. Przybyłam pomóc przy naprawie naszego Kurhanu – powiedziała spokojnie, siadając naprzeciw przywódczyni i czekając na resztę.
: 19 lis 2014, 19:15
autor: Turkusowa Łuska
postanowiła, że także pomoże stadu w odbudowie Kurhanu. Z jaskini miała dosyć daleką drogę więc wybrała się drogą lotną, nie zajęło jej to wiele czasu. Wylądowała na ziemi po ustaleniu odpowiedniej odległości, złożyła skrzydła i ruszyła w stronę Runy oraz Lilith, skinęła pyskiem na przywitanie po czym usiadła trochę dalej od nowej adeptki.
– Witaj Runo, zgłaszam chęć do pomocy przy odbudowie Kurhanu Ognia
: 19 lis 2014, 20:37
autor: Marmurowa Łuska.
Marmurowa nie umiała ani biegać ani latac. To trochę wstyd, ale ona wolała skupić się na Umiejętnościach Uzdrowicielskich. Ale tego, prędzej czy później także się nauczy. Mniejsza o to, przybyła na Cmentarz. Nawet jako jedna z pierwszych. Widząc Kurhan Ognia syknęła ze złościa.
– Kto śmiał zbeszcześcić tak to święte miejsce! Zero szacunku! – Oburzyła się. Niech go dostanie w swoje łapy!
: 19 lis 2014, 22:23
autor: Wizja Zniszczenia
Wizja także tutaj przyszła. Nawet nie pytała taty o zgodę, zauważyła, że nie potrzebuje jej, by wychodzić gdzieś. Tak jak uprzednio, wędrowała za innymi Ognistymi, aż dotarła zapewne do docelowego miejsca. Mała nie wiedziała co to, wiedziała tylko, że po raz pierwszy wyszła poza tereny stada Ognia i że znajduje się na terenach wspólnych. Podeszła do smoczycy, która była najwyraźniej Przywódczynią stada i trąciła ją lekko łapą w łapę.
– Gdzie my jesteśmy i czemu te odłamki kamienne tutaj leżą i coś na nich jest napisane?
Mała była bardzo dociekliwym smokiem i lubiła zadawać pytania, a jej srebrne ślepia dodawały jej jakiegoś dziwnego mistycyzmu, zwłaszcza na tle czarnych, matowych łusek.
: 20 lis 2014, 9:08
autor: Niepamięć Świtu
Zjawiła się i łowczyni, chociaż nieco później niż Runa. Świt nie zjawiła się na ostatniej ceremonii, także dobrze by było, gdyby jednak była obecna przy naprawach kurhanu, czy czymkolwiek co miało się tu zadziać. A przynajmniej tak sobie pomyślała.
Kierunek z którego przyszła wskazywał na to, że przebywała gdzieś na terenach wspólnych, nie przybywając bezpośrednio z terenów Ognia. Zbliżając się ku sylwetkom obecnych już ognistych, usiadła koło nich, gestem łba witając zarówno Runę Ognia, jak i adeptki oraz pisklę. Po tym wzrok, skierowała na kurhan, marszcząc lekko nos. To był pierwszy raz, gdy wybierała się na cmentarz. Szkoda, że w takich okolicznościach, bo kamień, na którym wypisane były imiona zmarłych Ogników nie prezentował się zbyt dobrze. No ale przecież była tu, by uczestniczyć w jego naprawie.
: 20 lis 2014, 22:01
autor: Posępny Czerep
Krystalicznołuski gad przemierzał przestworza w poszukiwaniu celu dzisiejszej misji. Spoglądał w dół szybując i przeszywając okolicę wzrokiem. Wkrótce dojrzał coś – a raczej kogoś – i z chłodnym uśmiechem na pysku rzucił się w dół, ku ziemi, gdzie ze znacznej odległości dojrzał barwna postać Runy Ognia. Ciężko bijąc rozłożystymi skrzydłami wylądował niezgrabnie na ziemi, wzbijając przy tym kłęby pyłu. Rozejrzał się i posłał poważne spojrzenie Turkusowej, Marmurowej, Niepamięci Świtu i Wizji, do której uśmiechnął się ciepło wbrew własnej woli. Po chwili jednak wrócił wzrokiem do Przywódczyni i ledwo widocznie skinął jej łbem, dając do zrozumienia, że jest do jej dyspozycji. Usiadł obok swojej małej siostrzyczki i wyczekiwał, z zamyśleniem przypatrując się Kurhanowi.
: 20 lis 2014, 22:09
autor: Wizja Zniszczenia
Wizja odwróciła pyszczek od Przywódczyni, gdy tylko na pierwszym planie pojawił się jej duży brat Chłód. Odwzajemniła jego uśmiech i poczłapała, a raczej potruchtała do niego. Wyszczerzyła drapieżnie kiełki.
-Byłam pierwsza!
Wytknęła mu z rozbawieniem język, po czym jej srebrne ślepia popłynęły na chwilę po zebranych, a zaraz potem i tak skupiła się na bracie.
-Może ty wiesz, czemu tu jesteśmy i czemu ten zapisany czymś kamień jest...hmm...rozwalony?
Zapytała niezbyt skromnie, dobierając jakieś ładne słowa, tylko prosto z mostu. Runa jej nie odpowiedziała, najwyraźniej zamyślona, ale jej brat pewnie zna odpowiedzi na męczące ją pytania.
: 20 lis 2014, 22:44
autor: Posępny Czerep
Słysząc jej przechwałki zaśmiał się cicho, lecz szczerze. Mrugnął do niej porozumiewawczo.
– Racja, co jak co, ale przy Tobie poruszam się wolniej niż Księżyc po Niebie. – wyszeptał rozbawiony. – Nie myśl sobie jednak, że nabiorę takiego zwyczaju. Następnym razem to ja będę pierwszy. – dodał, jakby w tej chwili nie było nic ważniejszego, niż zabawa z siostrą. Była młoda i zasługiwała na odrobinę swobody. Słysząc jej pytanie wrócił spojrzeniem na kamień i cicho westchnął. Chciałby udzielić jej zadowalającej odpowiedzi, ale sam wiedział bardzo niewiele. Był tu pierwszy raz.
– No cóż.. Ten głaz to Kurhan Ognia. Jest to obiekt, który upamiętniania imiona naszych poległych braci i sióstr. Ktoś dopuścił się obrzydliwego czynu, niszcząc go. – Przerwał, starając się panować nad głosem. Odchrząknął. – Skoro tu jesteśmy, to zapewnienie po to, by przywrócić cześć naszym przodkom.. I być może przy okazji dowiemy się kto jest winny.
: 21 lis 2014, 21:23
autor: Wilczy Kolec.
Przechadzając się po okolicy, wyczuł obcy zapach, jak i wiele znanych. Podszedł by sprawdzić co się dzieje i ujrzał grupę smoków ze swego stada. Podszedł więc bliżej i kiwnął na powitanie łbem. Widząc minę Runy, wiedział że nie jest to sprawa błaha, ale mimo to wiedział, że milcząc i siedząc nic się nie zdziała, cokolwiek miałoby to być.
– Co się stało? – zapytał bezpośrednio, acz z powagą podchodząc do matki. Spojrzał na pokruszoną skałę. Widniały tam imiona, a więc nie był to zwykły kamień. Chciał przysiąść obok Lunarnego, ale zauważył iż zajmuje się jakimś pisklęciem. Stanął więc przy Runie, kątem oka przyglądając się przyjacielowi. Spojrzał raz jeszcze na matkę i wyszeptał tak, aby nie było to dość słyszalne.
– Jest już nas to sporo, możemy zacząć działać. Bo wydaje mi się, że nie jest to zebranie towarzyskie. Wybacz za słowa, ale siedząc nic nie zrobimy. – rzucił raz jeszcze spojrzenie na pozostałe smoki.
: 22 lis 2014, 15:14
autor: Pani Wojny
Nie wyglądało na to, że ktoś jeszcze tu przybędzie. Ale tylu pomocników wystarczy. Przynajmniej taką miała nadzieję.
– Dziękuję wam wszystkim za przybycie. Nie wiem, czy wiedzieliście o tym wcześniej, ale... – wskazała łapą Kurhan – Jakiś czas temu ktoś zniszczył cokół upamiętniający naszych przodków. Zebraliśmy się tutaj, aby naprawić zniszczenia – uśmiechnęła się do wszystkich zebranych łagodnie – Niepamięć Świtu, weź Piekielną Łuskę i Lunarnego Kolca i znajdźcie odpowiedniej wielkości kamienie, abyśmy mogli je złączyć z naszym Kurhanem i utworzyć jeszcze większy pomnik. Wróćcie szybko. A my... – popatrzyła po smokach, które z nią tu zostaną – My zbierzemy wszystkie odłamki, aby w przyszłości nikt przychodzący pod nasz Kurhan nie ryzykował rozcięciem łapy o ostrą krawędź zapomnianego kamienia.
Skierowała się w stronę Kurhanu Ognia, po drodze uważnie sprawdzając grunt przed sobą i badając wzrokiem okolicę. Ktoś, kto zniszczył ich kurhan mógł też zastawić pułapki, które nie zostały zauważone wcześniej...
– Rozdzielmy się, aby wszystko też za Kurhanem zostało oczyszczone. Nie siłujcie się z większymi kawałami kamienia, tylko dajcie mi znać jak na jakieś natraficie, ja się ich pozbędę – dodała jeszcze, wybierając spomiędzy trawy pierwsze odłamki.
: 23 lis 2014, 0:23
autor: Wizja Zniszczenia
Wyszczerzyła kiełki w radosnym uśmiechu, po czym sprzedała bratu lekkiego kuksańca w łapę. To był znak, że umowa stoi ale i tak wiedziała, że to ona wygra, nie było innej opcji! Zaraz potem jednak spoważniała i wysłuchała z uwagą słów Chłodu.
-A więc ktoś był bardzo zły czyniąc to, a my nie wiemy kto to był? Czy to ktoś z Ognia, a może Życia bądź Cienia?
Zapytała raczej retorycznie nie sądząc, że brat zna odpowiedź na to pytanie, skoro jeszcze nie została wymierzona odpowiednia kara za tak bestialski czyn jak niszczenie pamięci o przodkach. Na chwilę na pyszczku Wizji pojawił się smutek, jednak został on przerwany słowami Runy, która piastowała stanowisko Przywódczyni. Pokiwała z wolna łebkiem, a w jej oczach pojawił się na chwilę strach. Jak to Lunarnego Kolca? Mała spojrzała na brata. Ma zostać sama? No jak tak można? Rozejrzała się jeszcze ale nie było tu nikogo, z kim miała wcześniej styczność. Sposępniała, ale mimo to podniosła się i zaczęła zbierać pomniejsze odłamki kamyków. No cóż, musi się czymś zająć, nim jej braciszek wróci, prawda? Dlatego też czarna, niczym smoła Wizja po prostu chodziła to tu, to tam, sprzątając.
: 23 lis 2014, 13:27
autor: Niepamięć Świtu
Wysłuchując słów Runy, kiwnęła milcząco łbem, przenosząc wzrok kolejno na Lunarnego Kolca i Piekielną Łuskę. Gestem łba wskazała na adeptów, by za nią poszli, po czym sama odeszła nieco od reszty Ogników, by zacząć szukać odpowiednich skał do odbudowy kurhanu.
– Spróbujcie znaleźć jakieś kamienie o długości co najmniej dwóch szponów, tak, aby w ogóle się nadawały – mruknęła do dwójki młodych smoków. Na szczęście mieli tą obojętność, jeśli chodziło o rodzaj kamieni. Cały pomnik zmarłych Ognistych był zbudowany z różnych skał, toteż te nowe zapewne nie będą się jakoś specjalnie rzucać w oczy.
Cmentarz może nie był zbyt dobrym miejscem aby szukać... czegokolwiek, ale na pewno jakieś głazy, mniejsze czy większe, by się znalazły.
: 23 lis 2014, 13:33
autor: Piekielna Łuska
Wysłuchała Runy i skierowała wzrok na Niepamięć, a następnie Lunarnego. Nie obdarzyła go żadną emocją, nawet agresją. Po prostu beznamiętnym wyrazem pyska.
Wstała i bez słowa zaczęła szukać odpowiedniej wielkości głazów czy kamieni. Czteropalczastymi łapami oglądała uważnie każdy kamień, który mógł się nadać, ale jak dotąd wszystkie były niezdatne do użytku przy naprawie Kurhanu. W końcu jednak znalazła pierwszy porządny kamień. Miał długość jakiś trzech szponów, więc nieco więcej niż minimum postawione przez łowczynię. Piekielna położyła go gdzieś na trawie obok Kurhanu.
– Odkładajmy kamienie na tamtą stertę – mruknęła, wskazując łbem na miejsce, gdzie położyła swój kamień i szukała dalej.
: 23 lis 2014, 14:30
autor: Posępny Czerep
Początkowo słysząc, że razem z Lilith musi wykonać to zadanie, skrzywił się. Potem jednak wzruszył barkami. Miał już swoje księżyce, więc dąsanie się nie miało sensu i było poniżej jego godności. Dlatego też w ślepiach Chłodu nie było nawet obojętności. Spojrzał na nią, a w tym spojrzeniu była łagodność, czyli emocja, która zwyciężała w nim z każdym księżycem. Skinął lekko łbem i na odchodnym pochylił jeszcze łeb ku Wizji, uśmiechając się do niej szeroko i chuchając jej w kark dość zimnym podmuchem. Mruknął jej jeszcze cicho, że nie wie, po czym poszedł za Niepamięcią. Rozejrzał się po okolicy i westchnął. Była ponura i nie owocowała jakoś specjalnie w skały. Zaczął jednak sukcesywnie przeczesywać teren w ich poszukiwaniu, odrzucając niedbałym ruchem łapy zbyt małe kamienie. W końcu znalazł jego zdaniem odpowiedni, choć wielkością sporo powyżej oczekiwań. Wpierw musiał lekko rozgrzebać go z ziemi, w którą był wciśnięty, a potem dopiero dźwignął go w łapy, przyciskając do piersi. Musiał używać skrzydeł jako przednich kończyn, by utrzymać równowagę i dowlec go na wskazane przez Lilith miejsce. Gdy już to zrobił, zerknął na Łowczynię pytająco.