Strona 20 z 21

Niewielkie zlodowacenie

: 25 sie 2023, 23:11
autor: Sięgający do Nieba

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Khart? Ten Khart? Ich Khart?
Szczerze mówiąc zaczynał już podejrzewać Zhelre. Krew wężowych i ciemny kolor łusek się zgadzał, a futro najwyraźniej pochodziło od drugiego rodzica, ale Khart? Nigdy by go nie podejrzewał. Samiec wydawał się do szaleństwa respektować kodeks i jego zasady (odezwał się hipokryta), nigdy by nie powiedział, że miał partnerkę w innym stadzie.
– Twoja matka wie niewiele mniej od nas. Któregoś dnia Khart zniknął ze stada i nigdy nie wrócił – powiedział niezapytany. Nie widział w tej informacji niczego przydatnego, biorąc pod uwagę, iż jego stado wiedziało o losie Kharta absolutnie nic mogli co najwyżej otrzymać jakieś informacje na jego temat, co było jednak bardzo mało prawdopodobne.
Słowo "pedofil" niewiele mu mówiło, aczkolwiek zobrazowanie sytuacji dało mu sporo to myślenia, zaś widząc podobiznę Hrasvelga na moment zamknął oczy. Nie od dziś wiadomo, że ich były uzdrowiciel nie potrafił trzymać tego co między nogami na wodzy i robił pisklęta bez zastanowienia – pisklęta, które traktował jak Erkal – a to, że był przy tym obrzydliwy... Kogo to dziwiło? Na pewno nie Hermesa.

– Wydaję mi się, że rozumiem. Gdybyś przypadkiem zobaczył tego smoka gdzieś na arenach daj mi znać, zwłaszcza gdyby powodował kolejne problemy. Mam z nim do pogadania – mruknął po chwili milczenia. Hermes pragnął przyłapać go na gorącym uczynku i zażądać obecności Mahvran, by tym razem nie mogła zignorować informacji, że Hrasvelg łamie nałożone na niego kary.
– Nie wszyscy Mgliści tacy są. W gruncie rzeczy tylko ta jedna jednostka

Kołysany Wiatrem

Niewielkie zlodowacenie

: 26 sie 2023, 0:24
autor: Kołysany Wiatrem
Nie wyglądał na przejętego.
– Nie szkodzi. Znalazła sobie kogoś innego – takie były fakty. Nigdy nie traktował Topoli jak matki, pomimo jej związku z Bestią. Zawsze pozostanie dla niego ciotką i mistrzynią, bo tak był uczony. Eshel nie lubił zmian społecznych, zwyczajnie za nimi nie nadążał i nie rozumiał po co w ogóle miały miejsce.

Do pogadania? Czemu nie mógł zrobić tego w obozie? Może Mgły, podobnie jak Słońce, spali gdzie popadnie i nie sposób było na siebie trafić każdego dnia?
– W porządku – nie widział powodu, aby mu odmawiać. – Dlaczego? Też był taki wobec ciebie? – w normalnych okolicznościach w ogóle by o takie rzeczy nie dopytywał, jednak ostatnio łapał się na tym, że interesowało go wszystko co związane z Sulanar. Ta choroba, którą go zaraziła, była naprawdę groźna.

Przechylił lekko pysk na tłumaczenie samca.
– Inny próbował ją zabić – przypomniał sobie sytuację z ogłoszeniami, ale nadal nie brzmiał na urażonego. – Niebieski, białe skrzydła, czarne paski i kolce – spoglądał prosto na Gwieździste Niebo, praktycznie nie mrugając. – Atakował ją nad czołem, choć nie takie mieli warunki – przynajmniej tyle wiedział. Zresztą z nauk pamiętał, że atakowanie takich miejsc jest zazwyczaj próbą zabijania. Łania musiała mieć niezwykłego pecha do trafiania na "nie wszystkich Mglistych". Ale skoro ktoś zrobił kompas wskazujący jej pozycję, nie powinno go to chyba dziwić.

Niewielkie zlodowacenie

: 05 wrz 2023, 10:41
autor: Sięgający do Nieba
Znalazła kogoś innego? Cóż za niespodzianka. Eshel był już w pełni dorosłym smokiem, a przynajmniej na takiego wyglądał, nic więc dziwnego, że tamta smoczyca zdążyła się już związać z kimś innym. Od zniknięcie Kharta minęło wiele księżyców.
– Jest osobnikiem, który nie powinien nigdzie chodzić sam w przeciwnym razie... Widziałeś, jak to wygląda. – Nie wdawał się w szczegóły uznając, że taka zdawkowo informacja powinna Słonecznemu wystarczyć. Hermes posiadał wrodzoną ostrożność w przypadku pozostałych dwóch stad, a jego dzieciństwo niczego mu nie ułatwiło.
Z wielką ciekawością wysłuchał kolejnych rewelacji, acz te nie przykuły już jego zainteresowania. Oczywiście zapamiętał to sobie.

– Nie każdy cios w delikatne miejsce to próba morderstwa. Dopóki wojownicy i czarodzieje hamują swoje siły nie stanie się nic poważniejszego. Podejrzewam, że to był sposób na zwiększenie swych szans na zwycięstwo. – Sam był za młodu czarodziejem. Od tamtego czasu minęło mnóstwo czasu, lecz podstawowe informacje nie leciały mu ze łba. Nie znał Bojowego na tyle dobrze, by móc go w tym momencie ocenić, wydawał się być spokojną i niewyrozniającą się jednostką, choć kto wie. Młodzi robili często dziwne rzeczy.

Kołysany Wiatrem

Niewielkie zlodowacenie

: 13 lut 2024, 16:54
autor: Tęcza nad Wodospadem
Przybył na miejsce od wschodu czyli z terenów Ziemi (bo jakże by inaczej). Nie wlazł jednak do lodowatej wody Niewielkiego zlodowacenia które było częścią Zimnego Jeziora. Jeszcze tak źle, o dziwo, się nie czuł. Zamiast tego zatrzymał się na skraju czyli tam gdzie kończyły się już Parujące Źródła. Ha! Dzięki temu mógł cieszyć się urokami ciepłych wód, ale i widoku na olbrzymie jezioro które zdawało się być morzem. Ledwo widział stąd wyspę.

Zanim jednak wszedł do rzeczonego Parującego Źródła kaszlnął. Kaszlał tak jakby miał pozbyć się płuc, aż w końcu się uspokoił i mlasnął kilka razy. Od razu lepiej! Naciągnął mocniej na głowę swoją czapkę uszatkę (jej prostszą niż ludzka wersję oczywiście, ze żbika). Szarość pasowała mu do ślepi i świetnie grzała w głowę. Nie to żeby narzekał na brak ciepła bo chyba miał temperaturę... ale mniejsza z większością!
Wlazł do parującego źródła i jęknął z rozkoszy. Jak dobrze! Brakowało jednak jego przyjaciół. Nie czekając i w sumie nie zastanawiając się zbyt długo wezwał obydwoje.

Nieugięty Kolec Ostatnia Nadzieja

Niewielkie zlodowacenie

: 29 mar 2024, 16:12
autor: Płatki na Wietrze
Uh, ohhh, odwlekał to jak tylko mógł. Jednocześnie chciał i nie chciał tam lecieć. To znaczy, domyślał się, że powinien, żeby chociaż spróbować poradzić sobie ze swoim problemem i strachem. Teoretycznie będzie miał wsparcie Yamiego i Ikki, tylko… Uhhh… No, woda no, boi się jej no. O, albo jeszcze coś innego! Co jak się ośmieszy przed nimi? Że będzie się bał nawet takiej płytkiej, ciepłej wody? Że przyleci i nawet nie wejdzie. Jakby nie patrzeć będzie to jakaś oznaka słabości... Uh, nie, oni tacy nie są... Chyba. Miał nadzieję.

Uhhh…

Podniósł się w końcu ze swojego legowiska i wyszedł przed grotę. Spojrzał na te zmarznięte krzewy róż, z nieskrywanym smutkiem. Uh, gdyby było ciepło, to mogłyby mu one może dodać otuchy, poprawić humor albo coś. A tak to cóż, no, jest w jeszcze gorszym nastroju niż przed wyjściem. Lubił obecną porę, ale no... Miała ona swoje wady.

Ale poleciał.

Wylądował nieopodal źródła, w którym grzał się Yami, na jakiejś półce skalnej. Nie wyglądał na szczególnie szczęśliwego, kiedy lądował. No dobra, jakaś tam isrkierka szczęścia gdzieś się na chwilę zatliła, kiedy Kairaki posłał powitalny, słaby uśmiech drugiemu samcowi. No cóż, humor dalej mu się nie poprawił. Rozejrzał się niepewnie dookoła, uważając byle tylko niechcący nie wpaść do któregoś z tych źródełek, albo, o zgrozo – jeziora.

– Yhm, cześć – powiedział cicho, krzywiąc się i patrząc z odrazą i strachem na wodę. Huh, nigdzie nie widział nigdzie Ikki…

Niebanalnie Kuszący
Ostatnia Nadzieja

Niewielkie zlodowacenie

: 29 mar 2024, 16:57
autor: Tęcza nad Wodospadem
Zamrugał żeby móc lepiej dojrzeć Kairakiego który ukrył się za oparami unoszącymi się z ciepłego źródła, w którym siedział Yami. Już myślał, że nikt nie przyjdzie! Uśmiechnął się słabo kiedy usłyszał powitanie przyjaciela. Na prawdę zaczynał się czuć bardzo źle.
– Hej Kairaki! Miło cię niemal widzieć. Podejdź bliżej.
powiedział starając się nadać swojemu głosowi weselszą nutę. Nie było to zbyt łatwe bo ogarniało go zmęczenie. Ciekawe czemu. Wysunął łeb i ramiona z ciepłej wody i oparł łapy o brzeg by nieco się unieść.
– Kaaaai, jesteś tu w ogóle?
zachęcił jeszcze przyjaciela bo serio nie widział go za dobrze zza tej mgły.

Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 31 mar 2024, 22:21
autor: Płatki na Wietrze
Uh, zbliżyć się? To chyba ostatnia rzecz, jaką zrobi!
To znaczy, uh, taka była pierwsza i niemal odruchowa myśl.
Ale przybył tutaj, żeby w końcu coś z tym swoim irytującym strachem przed wodą zrobić, prawda? W związku z tym spełnił prośbę towarzysza, tylko... No, nie aż tak zupełnie. Nie od razu zresztą.

Zrobił niewielki kroczek do przodu, dalej pozostając spiętym, czujnym i zlęknionym. Rozglądał się dookoła, zupełnie jakby pod łapami nagle miało pojawić się jakieś jeziorko. Potem zrobił kolejny krok i jeszcze jeden. Nie zbliżył się przez to jakoś bardzo drastycznie, ale próbował!

– Y, tak, jestem – powiedział jeszcze w międzyczasie, trochę niepewnie. Widoczność faktycznie nie była najlepsza, więc nie dziwił się, że Yami mógł go nie widzieć za dobrze. – Tak lepiej? – Zapytał, siadając jeszcze nieco bliżej samca. No cóż, robił wszystko, żeby nie wejść do tej okropnej wody. Albo jej nie widzieć.

Niebanalnie Kuszący

Niewielkie zlodowacenie

: 03 kwie 2024, 21:14
autor: Tęcza nad Wodospadem
– Może być.
zaśmiał się i zanurkował w ciepłej wodzie. Nie było go widać przez dłuższą chwilę. Może się utopił? Chociaż o to mogło być ciężko bo Yami miał przecież skrzela. Wynurzył się po dobrej minucie i westchnął ciężko.
– O ranyyyy o wiele lepiej. Dobrze czułem, że ciepełko sprawi, że będę zdrowy.
wyszczerzył zęby po czym zaniósł się kaszlem. Tak... prawie...
Nie zauważył jeszcze iż przyjaciel miał spore trudności z opanowaniem strachu przed wodą. A przecież szło mu całkiem nieźle.
– Nie widziałeś Ikki? Myślałem, że lubi kąpiele i też przyjdzie.
zdziwił się lekko i zanurzył aż po nos niczym hipopotam.

Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 04 kwie 2024, 13:04
autor: Płatki na Wietrze
Uh, właśnie od momentu tego zanurkowania, Yami dostarczył Kairakiemu mnóstwo niezbyt pozytywnych emocji.

Kiedy wężowy dał nura, to Kairakiego aż sparaliżowało. To znaczy, najpierw stanął na równe łapy spanikowany, a potem zastygł w bezruchu. Jakby, nie wiedział czemu, ale kiedy tylko zobaczył jak ten znika pod wodą to… Przypomniał mu się jego koszmar. Ścisnęło go w płucach, zakręciło we łbie, no, poczuł się słabo. Jak zawsze, kiedy to mu się śni. Przez chwilę pomyślał, czy tam wskoczyć, czy zrobić coś, podjąć jakąś akcję… No zrobić cokolwiek. Nawet jeśli wiedział, że Yami ma skrzela, to w tamtym momencie o tym zapomniał. Inne emocje i myśli wzięły górę.

Na szczęście, po chwili trwającej dla samca niczym wieczność, Yami się wynurzył. Kairaki wyraźnie odetchnął z ulgą… Uh, w ogóle zaczął oddychać. Zakaszlał w sumie w podobnym momencie co Yami, tylko... Prawdopodobnie z zupełnie innego powodu.

– Uhm, dobrze się czujesz? – Zapytał go słabo. Dużo bardziej zmartwił go ten kaszel… Nawdychał się wody? Coś mu jest? Uh, nie wiedział… To znaczy, możliwe, że to od wody, tak. – A jej nie widziałem, myślałem że już tu będzie… – Liczył, że Yami nie zignoruje jednak jego wcześniejszego pytania.

Niebanalnie Kuszący

Niewielkie zlodowacenie

: 04 kwie 2024, 16:32
autor: Tęcza nad Wodospadem
Zamrugał przeganiając zmęczenie i ból głowy by lepiej przyjrzeć się przyjacielowi.
– Ja? Może być...
uśmiechnął się słabo
– Ale o ciebie zaczynam się martwić.
zmarszczył brwi. Kairaki wyglądał jakby miał wyzionąć ducha, albo już go wyzionął i stoi przed nim trup. To znaczy on zawsze wyglądał słabo, chyba przez swoje obciążone płuca czy coś... ale teraz było o wiele gorzej.
Yami odkaszlnął głośno i powoli wyszedł z wody prawie się przewracając. Na szczęście nie na biednego Kairakiego. Po prostu, łapa się pod nim załamała i tyle.
– Uh...
powiedział na podobieństwo kumpla po czym uśmiechnął się znów do niego jakby nigdy nic
– Może Ikka ma nas dość hehe, jesteśmy jak ogień i woda. Nie? Khe!
W wodzie został tylko długi ogon samca.

Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 05 kwie 2024, 17:39
autor: Płatki na Wietrze
Oh, dobra, czyli spanikowane i przerażone spojrzenie nie opuściło Kairakiego na długo!

Kiedy tylko Yami spróbował wyjść z wody, samiec po odruchowym odsunięciu się(w końcu woda, mokry smok, wiadomo), znowu się do niego zbliżył i pochylił się. Pewnie za chwilę spróbuje sobie coś z nim zrobić, podnieść, albo coś, jeśli ten nie da rady zrobić tego samodzielnie. W razie co to był i oferował swój bark, łapę, czy cokolwiek ten potrzebował.

– Uhm, nic mi nie jest, to Ty nie wyglądasz za dobrze – tak, teraz już ostatecznie porzuci temat Ikki. – Może wezwę uzdrowiciela – powiedział i bez czekania na odpowiedź posłał wiadomość mentalną do Imbir.
~ Y, z Yamim dzieje się coś dziwnego, mogłabyś przylecieć i go zbadać? ~ Brzmiał przekaz mentalny do samicy. Oczywiście z porcją chłodu, ale też może trochę stresu i ogólnego zmartwienia? No troszkę za bardzo się martwił, żeby nie przelać przypadkiem tych emocji.

Niebanalnie Kuszący
Zapach Goździków

Niewielkie zlodowacenie

: 05 kwie 2024, 18:23
autor: Tęcza nad Wodospadem
– No zobacz sobie. Jestem zdrowy jak byk!
powiedział wypinając przed siebie pierś i uderzając w nią pięścią. Ruch godny jakiegoś wojownika wywołał w Yamim tylko kolejny atak kaszlu. Pochylił się aż opierając czoło o chłodne kamienie nad źródełkiem. Zatrząsł się i złapał głębiej powietrza dziwnie świszczącym oddechem.
– Uh... od razu lepiej.
podniósł łeb, a słaby uśmiech wykwitł na jego pysku
– Widzisz? Nie trzeba żadnego uzdrowiciela czy innego szarlatana. Ty lepiej mi powiedz czemu sam taki blady jesteś... jakbyś zobaczył ducha jakiegoś.
Musiał odwrócić uwagę od siebie, a poza tym serio trochę się zmartwił reakcją Kairakiego. Jakby serio zobaczył co najmniej lewiatana.

Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 05 kwie 2024, 21:06
autor: Zapach Goździków
W momencie otrzymania mentalnego przekazu była w trakcie układania ziół w składziku. Niemniej, powaga informacji, pomimo ulatniającego się z pyska smoczycy westchnienia, wywołała pożądany efekt. Zostawiła wszystko co miała w łapach i chwyciła skórzaną torbę, ruszając we wskazane przez Pąk Róży miejsce. Nie zajęło jej przesadnie długo dolecenie, z tym, że pewien odcinek pokonała pieszo. Docierając do dwójki samców, skinęła łbem najpierw temu bardziej przytomnemu, a później skupiła się na Yamim. Jej... kuzyn? Nie do końca była zaznajomiona z tą częścią rodzinnych więzów... No, w każdym razie nie wyglądał najlepiej. Podeszła do niego i przyłożyła łapę do jego czoła, odgarniając grzywkę.

Jesteś cały zgrzany. Masz gorączkę. – stwierdziła na start. Nie trzeba było medyka, żeby stwierdzić, z czym Yami miał problem. Uporczywy kaszel zdradzał go dość szybko. – To... chyba nie trwa chwilę, co? Już dawno powinieneś był się pokazać w lecznicy, Yami.

Sięgnęła do torby z ziołami, nieświadoma niechęci smoka. Zaczęła wybierać z nich zioła, myśląc, co konkretnie zastosować.
  • Pąk Róży × Niebanalnie Kuszący

Niewielkie zlodowacenie

: 08 kwie 2024, 14:24
autor: Płatki na Wietrze
Uh, Kairaki tylko westchnął na prezentację Yamiego. Uhhh… Z każdą chwilą martwił się coraz bardziej, trochę też z tego powodu, że Yami jakkolwiek to ignorował i… Uh, po prostu spuścił łeb i przysiadł. W razie co, będzie tutaj i będzie mu asystował, czy pomagał jak stan mu się pogorszy. Jak nie fizycznie, to powinien dać radę maddarą, byle nie wejść do wody. Na uwagę o nim samym również westchnął…
– Po prostu, uhm, martwię się, widząc w jakim jesteś stanie… I też, y, nieco mnie zaskoczyło, że na tak długo zniknąłeś pod wodą – o tak, to zdecydowanie dostarczyło samcowi najwięcej emocji!

Więcej nie zdążył powiedzieć, bo właśnie zjawiła się wezwana uzdrowicielka. Odetchnął z ulgą i uśmiechnął się na jej widok. Odsunął się więc, dając jej działać. W końcu to ona się na tym wszystkim zna…


Niebanalnie Kuszący
Zapach Goździków

Niewielkie zlodowacenie

: 17 kwie 2024, 20:41
autor: Tęcza nad Wodospadem
Zmarszczka między ślepiami Yamiego pogłębiła się tak mocno, że można by przysiąc iż ma tam dziurę. Nie widzieli tego jednak ponieważ grzywka wszystko zasłaniała.
– Niijjee?
powiedział przekrzywiając łeb na bok i wpatrując się prosto w ślepia w przybyłego smoka. Dało się zauważyć iż oczy czarodzieja były lekko przekrwione. Yami zdusił w sobie chęć do kaszlu poprzez mocne zaciśnięcie pyska.
– Nic mi nie jest. To tylko coś przejściowego...
już chciał powiedzieć więcej kiedy Zapach zaczęła szukać czegoś w torbie. Samiec postąpił krok, a potem trzy kroki do tyłu. Przełknął ledwo ślinę czując jak drażni mu gardło i skrzywił się lekko.
– Jak już mówiłem Kairakiemu nic mi nie jest. Możesz więc zabrać...
tu zaczął wymachiwać łapami starając się wskazać o co mu chodziło (zioła)
– To...
wypluł w końcu.

Zapach Goździków Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 21 kwie 2024, 20:14
autor: Zapach Goździków
Zatrzymała nieco zdezorientowane spojrzenie na Yamim, unosząc jedną brew ku górze. Dlaczego wolał się męczyć, zamiast zwyczajnie przyjąć lekarstwo i mieć z głowy doskwierającą mu chorobę?
Nie przejdzie samo, jeżeli czegoś z tym nie zrobisz. – skwitowała, przerywając poszukiwanie ziół. – Wygląda na to, że masz ciężki przypadek zapalenia płuc. Za długo z tym zwlekałeś. – starała się być na tyle spokojna, na ile mogła być w takiej sytuacji. Nie zamierzała się z nim szarpać – starała się być bardziej praktyczna. – Nie chcę Cię straszyć, ale jeśli choroba będzie rozwijała się dalej, coraz trudniej będzie się jej pozbyć. A kiedy obudzisz się z tym za późno, może się okazać, że lekarstwa nie zadziałają i nie będziesz mógł nawet biegać, nie mówiąc o całej reszcie czynności. Będziesz męczył się zbyt szybko, żeby zrobić cokolwiek.

Znalazła w końcu liście lubczyku zawinięte w materiał. Zaczęła obracać je w szponach, zerkając na Niebanalnego.
Byłabym zapomniała. Jeżeli w ogóle nic nie zrobisz ze swoim gardłem i nabawisz się Czarciej Grypy, o której wspomniałam, jest szansa, że umrzesz. – poinformowała, wrzucając listki do drewnianej miseczki i nalewając do nich wody z niewielkiego bukłaka. Ujęła naczynie w łapy i podgrzała z użyciem maddary, aż wreszcie odstawiła na ziemię przed sobą. Był gotowy do zastosowania jako lekarstwo. – No, to dasz sobie pomóc?
  • Niebanalnie Kuszący × Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 22 kwie 2024, 0:48
autor: Płatki na Wietrze
Kairaki większość tego czasu stał z boku, nieco zmartwiony. W końcu on sam się na tym nie znał i wolał zostawić to wszystko komuś, kto ma o chorobach i uzdrowicielstwie wiedzę i doświadczenie. Może co najwyżej nieco go zmartwiło, że część wymienionych objawów pasuje do tych, które on przejawia, ale… No nie, ma tak od zawsze… Jakaś wrodzona choroba? Może? W końcu u niego to wszystko jest słab...

"umrzesz."

Oh, y, chwila, co?! Ale jak to… Umrze? Uh, to jedno słowo mocno uderzyło w Kairakiego. Widać to było po całej jego mimice i postawie, która zmieniła się diametralnie, kiedy tylko o tym usłyszał. Strach, przerażenie wręcz, zawitały na moment na jego pysku. Potem został już tylko strach.
– Umrze…? – Powtórzył to bardzo cicho za Imbir, jakby, chciał się upewnić czy dobrze dosłyszał. Spojrzał to na nią, to na przyjaciela. Już mu mignął przed oczami obraz umierającego Yamiego z powodu całej tej choroby i uhhh… Nie, definitywnie nie ma ochoty o tym myśleć, a tym bardziej sprawdzać, czy faktycznie tak się wydarzy. Nie. Właśnie dostał potężną motywację, żeby zacząć działaj bardziej stanowczo.

I właśnie dlatego, chciał się w to wszystko wtrącić. Podszedł do Yamiego ze strachem i leciutką nutką troski w oczach. Położył mu łapę na barku(ramieniu?) i może nieco zniżył łeb. Nieważne gdzie był, nieważne czy był mokry czy nie.

– Proszę Yami, spróbuj, daj jej szansę – zawahał się na chwilę – uh, bardzo bym nie chciał, żeby... Coś Ci się stało – jakoś nie miał w sobie na tyle siły, żeby wspomnieć o tym na głos. Mówił trochę cicho i mooże leciutko tylko głos mu się złamał.

Niebanalnie Kuszący
Zapach Goździków

Niewielkie zlodowacenie

: 25 kwie 2024, 16:35
autor: Tęcza nad Wodospadem
Słuchał Imbir, a przynajmniej tak wyglądał, ale tak na prawdę miał gdzieś jej tłumaczenia. Uzdrowiciele zrobią wszystko (chyba) by ktoś wypił ich specyfiki. Yami na prawdę nie miał na to ochoty. Zacisnął zęby i skrzywił się patrząc kątem oka na rozciągającego się za nimi jezioro Zimne. Przecież nikomu nie szkodził faktem, że nie chciał lekarstw.

Już miał otworzyć pysk, ba nawet odepchnąć miseczkę z ziołami które tak pieczołowicie przygotowała Imbir kiedy stało się coś dziwnego. Uniósł swoje lekko zaczerwienione teraz ślepia na przyjaciela bo ten pojawił się teraz przed nim. Nie chodziło o samo podejście, ale Kairaki położył mu łapę na ramieniu! On sam! Czarodziej otworzył lekko pysk wpatrując się w kumpla.
– Kairaki...
szepnął nie mogąc uwierzyć w to co się działo. Ile sił musiał w to włożyć!

Yami opuścił łeb głośno wzdychając
– Ughhhhhh! Dobra!
Wziął w łapę specyfik przygotowany przez uzdrowicielkę i wypił jednym haustem. Ledwo dotknęło jego języka, a i tak czuł gorzki smak. PASKUDZTWO! Ale czego się nie robiło dla przyjaciela... Przełknął i się rozkaszlał.

Zapach Goździków Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 26 kwie 2024, 13:51
autor: Zapach Goździków
Ulga – już miała ogłuszyć go jakimś kamieniem z zaskoczenia, ale Kairaki pozytywnie wpłynął na swojego kolegę i obyło się bez rękoczynów. Na szczęście napar z lubczyku, który przygotowała chwilę wcześnej, podgrzewając jego liście w miseczce z wodą, nie był aż tak gorzki, jak Yami mógł się spodziewać. Dodała do niego bowiem odrobiny miodu. Wolałaby, żeby dłużej pooddychał parą unoszącą się nad naparem, ale pijąc – a przecież przesadnie szybko wypić nie pozwolił mu jego stan – na pewno poinhalował się chwilę lekarstwem. Później go także wypił, a to było zadowalające. Dzięki temu jego choroba miała niedługo odejść.
  • » zapalenie płuc – lubczyk.
Uśmiechnęła się do niego.
Widzisz? Teraz będzie Ci znacznie lepiej. Musisz odpocząć. – zadecydowała. Wygrzebała z torby jeszcze parę słodkich, jadalnych jagód, niebędących lekarstwem. Budowanie pozytywnych skojarzeń też jest przecież ważne, prawda? – Masz, przeżuj sobie po leku. Wiem, że miód nie załatwia wszystkiego. Są słodkie, pewnie Ci posmakują.

Niezależnie od tego, co zrobił, zaraz pożegnała się z samcami i odleciała.
  • » zt.

    Niebanalnie Kuszący x Pąk Róży

Niewielkie zlodowacenie

: 27 kwie 2024, 0:09
autor: Płatki na Wietrze
Odetchnął wyraźnie, kiedy Yami w końcu się zgodził. Nie tylko było to słuchać, ale i widać, bo adept opuścił już swoją łapę i z wyraźną ulgą, obserwował jak Yami zażywa lekarstwo i Imbir próbuje go jeszcze… Uhm, pocieszyć?
– Dziękuję – powiedział jeszcze do samicy i poczekał aż ta odleci. A co zaś tyczy się Yamiego, który tutaj został i prawie… Uh, umarł… – Dlaczego tak właściwie doprowadziłeś się do takiego stanu? – Powiedział z pewną dozą złości i irytacji w głosie. Może trochę też z wyrzutem? Teraz, kiedy zagrożenie minęło, a jego przyjaciel jest bezpieczny, może dać upust zupełnie innym i nowym emocjom, które właśnie powoli wkraczają do umysłu smoka. Złości i gniewowi na Yamiego za to, co ze sobą zrobił. Uhh… – Dlaczego nie chciałeś odwiedzić nikogo wcześniej? – Dlaczego tego nie zauważyłem, dodał potem sobie w myślach. Uh, no, nie był bez winy… Uhhh…

Niebanalnie Kuszący

Niewielkie zlodowacenie

: 06 maja 2024, 14:42
autor: Tęcza nad Wodospadem
Wziął jagody od uzdrowicielki i zaczął je ssać w policzku. Przymknął ślepia skupiając się teraz na słodkim smaku owoców. Nie był to faktycznie miód, ale jagody były świeże i smaczne. Yami uśmiechnął się słabo i pochylił głowę w podzięce. Kiedy Imbir już odeszła uniósł wzrok na Kairakiego. Cóż miał mu powiedzieć?
– Nie było tak źle...
zaczął krzywiąc się na samo wspomnienie jak paskudnie się czuł
– Myślałem, że dam sobie radę sam. Nie lubię uzdrowicieli. Po prostu.
dodał pod nosem czując się trochę jak pisklę które musi się tłumaczyć rodzicowi. Uniósł w końcu pysk by spojrzeć na przyjaciela.
– Ok?
jego pysk wyrażał nadzieję iż temat został zakończony.

Pąk Róży