Strona 20 z 42
: 16 mar 2015, 15:58
autor: Dwuznaczna Aluzja
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
I znowu sowa wykazała się umiejętnościami, chociaż znała zaledwie podstawy – obrona była wyważona, perfekcyjna, tak że orlica nie zdołała niestety wyprowadzić swojego ataku. Niezadowolona patrzyła jak jej przeciwniczka zmierza ku niej ponownie, a w ramach obrony odbiła szpony swoim dziobem. Było to dość ryzykowne, a zderzenie wiązało się z dużym dyskomfortem.
Następnie rzuciła się na swoją przeciwniczkę od spodu sowy, chcąc wbić dziób w jej podbrzusze. Znowu.
: 16 mar 2015, 21:31
autor: Pierwotny Instynkt
Mavelle chyba wciągnęła się w tą walkę, bowiem znów wykonała ryzykowną obronę, ale dzięki szybkości sowa miała nadzieję na powodzenie swojej akcji. Dlatego też gdy tylko zauważyła, jak orlica zmierza ku niej od dołu, Mavelle przechyliła się lekko na bok, na swoje prawe skrzydło, a następnie mocno machnęła lewym następnie połowicznie je składając i kładąc się mocniej na prawym skrzydle. Łapy sowy wtem podciągnęły się mocno, a ogon był kluczową rolą w utrzymaniu równowagi przy obrocie, bo to właśnie wykonała Mavelle. Beczkę na prawą stronę. Zaraz jednak rozłożyła skrzydła i szybko zamachała nimi, by zdążyć zaatakować przelatującą orlicę. Leciała na nią frontalnie, od grzbietu, aby wyciągając przed siebie pazury, przejechać z góry na dół szponami po grzbiecie swojej przeciwniczki. Rany sama sobie miała pogłębić sama Vesper, dzięki pędowi, jaki osiągnęła.
: 18 mar 2015, 20:08
autor: Dwuznaczna Aluzja
Sowa dużo ryzykowała, bowiem manewr nie należał do łatwych. Nie mniej jednak jej się powiodło, a Aluzja uśmiechnęła się szyderczo. Orlica widząc natarcie skierowane w jej grzbiet wykonała obrót, tak że na spotkanie z pazurami sowy poszły te należące do Vesper. Gdy ich łapy się zderzyły, w powietrzu rozległ się huk i zgrzyt. Siła i zwinność, sowa i orzeł. To bardziej ekscytujące niż niektóre walki smok vs smok.
Nauka trwała dalej. Orzeł wykorzystał bliskość Mavelle, zaciskając szpony na łapach sowy tuż po tym, jak się zderzyły. Teraz ptak był zależny od kompanki Aluzji, która zapikowała w dół, ciągnąc sowę za sobą w silnym uścisku, chcąc uderzyć nią o ziemię, co mogłoby się źle skończyć. Uśmiech kiedyś uczył tak Aluzję.
: 19 mar 2015, 15:58
autor: Pierwotny Instynkt
Sowa jednak nie była bierna. Gdy tylko szpony zacisnęły się na jej, a orlica zaczęła pikować, sama Mavelle także złożyła skrzydła, aby ich nie połamać pędem. Jednocześnie zgięła się i dziabnęła na tyle mocno, by orlica ją puściła, wtedy też rozłożyła skrzydła, by szybkimi ruchami oddalić się od orlicy i nie dopuścić do swojego uderzenia w ziemię. Jednak zaraz potem i tak złożyła skrzydła, by zaatakować. Sowa pikowała wprost na Vesper, chcąc przelecieć dokładnie przy niej i pazurami przejechać po nasadzie jej skrzydła. Celowała tak, by uszkodzić ścięgna i uniemożliwić ruchy swojej przeciwniczce. Ptak bez skrzydeł, to jak smok bez głowy.
: 19 mar 2015, 16:02
autor: Dwuznaczna Aluzja
Gdy tylko sowa wydostała się z uścisku i znowu zapikowała, chcąc zaatakować orlicę w skrzydło, ta rozłożyła ponownie szerokie, pierzaste skrzydła, wyrównując lot, ale tylko na chwilę – bowiem po chwili wygięła się w górę, lecąc na spotkanie z sową – wydawało się, że zderzenie jest nieuniknione, lecz w ostatniej chwili Vesper zmieniła tor lotu i skręciła nieco w prawo, jednocześnie uderzając Mavelle swym skrzydłem i zbijając ją z toru lotu, oraz chwilowo ogłuszając. Ponownie zapikowała w jej stronę, celując ostrym dziobem dokładnie w czaszkę przeciwniczki, chcąc dosłownie ją rozłupać. No, może przesadnie powiedziane – wbić dziób w jej głowę i stworzyć szeroką ranę.
: 19 mar 2015, 16:07
autor: Pierwotny Instynkt
Mavelle chwilę wisiała w powietrzu nieruchomo, otrząsając się z tego nagłego ogłuszenia, po czym zauważywszy ruch , machinalnie zaczęła mocniej wachlować skrzydłami. Zagarniała powietrze w przód, aby szybko wycofać się do tyłu, nie zmieniając swojego pułapu lotu. W ten sposób po prostu odleci poza zasięg Vesper, nim ta ją dorwie. Jednak na tym się nie skończyło, bowiem Mavelle wyciągnęła przed siebie łapy, by ciąć po głowie orlicy, celując głównie w ślepia. Chciała ją oślepić, by utrudnić jej późniejsze ataki. Pazury w zasadzie tylko wyciągnęła, by przelatując przed nią, orlica sama się nadziała na atak.
: 19 mar 2015, 16:12
autor: Dwuznaczna Aluzja
Sowa mimo ogłuszenia uniknęła ataku, orlica natomiast nie zdołałaby wykonać uniku, więc tak wycelowała swój lot, że odbiła pazury sowy własnym dziobem. Wtedy też zapikowała w dół i wylądowała na grzbiecie swej właścicielki, dostając mentalne polecenie do powrotu.
– Powinno wystarczyć. Coś jeszcze? – spytała smoczyca, mrużąc niebezpiecznie złote ślepia. Jeśli czegoś jeszcze chcą, to tu i teraz – Aluzja nie zamierzała za godzinę znowu tu przychodzić, bo coś się Pierwotnemu przypomni, a takie smoki się niestety zdarzały.
: 20 mar 2015, 22:36
autor: Pierwotny Instynkt
Mavelle chwilę jeszcze krążyła nad głowami smoków, po czym bezszelestnie zleciała w dół, wyciągając łapy do lądowania i gładko usiadła na grzbiecie Pierwotnego. Keith zaś pokręcił łbem i posłał pół-uśmiech Dwuznacznej.
-Nie, to wszystko. Dzięki za poduczenie mojej kompanki.
Rzekł i odwrócił się w stronę terenów Cienia. Czas ruszyć na polowanie.
: 21 maja 2015, 16:28
autor: Cichy Potok
Kanion wydawał się miejscem na tyle spokojnym i odizolowanym, że wręcz aż wołało o spotkanie. Dlatego też Leśny zaraz po zebraniu wszystkich, których mógł, a także po omówieniu pewnych kwestii przybył w to miejsce ówcześnie powiadamiając przywódcę stada Cienia o pilnym spotkaniu. Wysłał wiadomość mentalną, z prośbą o przybycie i miejscem tego spotkania. Zawarł też krótką informację, że sprawa dotyczy też Cienia. Miał nadzieję, że ten smok okaże się dość...intrygującym sprzymierzeńcem. Teraz miedzianołuski wylądował i czekał.
: 21 maja 2015, 16:45
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca jak zwykle nie był zadowolony z mentalnego przekazu. Tym bardziej od kogoś, kogo nie zna. Impuls nie pochodził jednak z areny jak zazwyczaj, więc zaciekawił cienistołuskiego samca. Czego może od niego chcieć jakiś obcy smok z Życia? Kheldar zaintrygowany, opuścił swą jamę i przybył niedługo potem na miejsce.
Wylądował ciężko, a jego zwaliste cielsko uderzyło o ziemię, wzniecając nieco kurzu. Pazury zagłębiły się w ziemię, a Szyderca wbił wzrok w Leśnego. Zbliżył się doń, zatrzymując w odległości paru ogonów od niego i rozejrzał podejrzliwie po otoczeniu, a potem spojrzał nań wyczekująco, unosząc lekko jeden łuk brwiowy.
: 21 maja 2015, 17:14
autor: Cichy Potok
Leśny słyszał ciężkie uderzenia skrzydeł tego samca. Wiedział kogo się spodziewać. Potężnego samca i dobrego Przywódcy. Smok wydawał się być zły, ale i zainteresowany. Leśny wiedział, że jest wojownikiem, a ci nie przepadają za mentalnymi wiadomościami, jednak była to najszybsza i najbardziej bezpośrednia forma komunikacji i miał nadzieję, że Uśmiech mu to wybaczy. Skinął mu głową, nisko, na znak szacunku, ale nie odsłaniał karku, zachowawczo...życie mu było miłe, ale już nie Życie. Chwilę milczał, przypatrując się Cieniowi i po chwili oznajmił. – Stado Życia ma nowego Przywódcę, Słowo Prawdy. Nie wiem czy znasz tego smoka, czy nie, jednak chciałem się z Tobą spotkać ponieważ...ponieważ znam jego plany i mam też własne. Jeśli zechcesz mnie wysłuchać, będę rad...wtedy też zadecydujesz, czy Cień jest w stanie wykonać jedną, małą rzecz, która byłaby w moim planie niezbędna... – powiedział na początek. Nie zamierzał do niczego przymuszać Przywódcy Cienia, ba...nawet nie byłby w stanie. Ale chciał wiedzieć, czy nie traci czasu Szydercy i czy ten w ogóle będzie zainteresowany zmianą Przywództwa w Życiu. Głos Leśnego był cichy i spokojny, a błękitne ślepia z wyraźnym zaciekawieniem badały sylwetkę molocha.
: 26 maja 2015, 19:45
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca usiadł powoli, usadzając zad na ziemi. Nie spuszczał spojrzenia z Leśnego. Był zaciekawiony wezwaniem, ale mimo tego postarał się, by nie było to tak bardzo widoczne na jego pysku. Widząc jego pełne szacunku gesty wiedział już, że najpewniej będzie czegoś chciał. Życie nigdy nie traktowało Cienistych z szacunkiem.
Słuchał uważnie, a wraz z kolejnymi słowami Leśnego, na pysku Przywódcy Cienia pojawiał się szeroki uśmiech, zaś łuk brwiowy powędrował do góry w wyrazie udawanego zaskoczenia tymi rewelacjami. Udawanego, bo poniekąd spodziewał się czegoś takiego od dawna.
Z jego gardzieli wydostał się cichy, gardłowy pomruk.
– Ciekawe jest to, co mówisz... ale może byś się najpierw przedstawił? – spytał, uśmiechając się krzywo. Mimo wszystko chciałby wiedzieć, komu pomoże bądź nie.
: 26 maja 2015, 21:40
autor: Cichy Potok
Leśny zaśmiał się lekko. No tak, w zasadzie przeszedł do sedna sprawy nawet nie przedstawiając się. Ale gdzie ta pamięć o tych manierach, gdy losy stada w zasadzie działy się tu i teraz? Młody czarodziej więc szybko się zreflektował. – Teraz znany jestem jako Leśny Szept, ale...kto wie jak długo? Planujemy z połową obecnego stada Życia odbudować Wodę. Przeszkodzić planom Słowa, bo nie zgadzamy się na jego...fanaberie. – powiedział pewnym siebie głosem, jednak nawet nie uniósł go ani na chwilę, mówił wciąż cicho, ale wystarczająco, aby go zrozumieć. Znów wyjawił rąbek tajemnicy, ciekaw jak zareaguje Uśmiech. Wydawać by się mogło, że wcale nie jest zaskoczony tym, że kilka smoków sprzeciwia się przywództwu takiego fanatyka. To w sumie oczywiste, że zna tego wojownika, inaczej byłby ciekawy czemu to tak się dzieje...a może nawet by wykorzystał tę informację i od razu zaatakował. Kto wie, czy właśnie tak postąpi ten smok?
: 03 cze 2015, 19:58
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca pochylał nisko, niemal do ziemi, łeb osadzony na długiej, kolczastej szyi. Wpatrywał się w ziemię, na jego pysku majaczył lekki uśmieszek. Zawsze robił tak, gdy myślał. Mrużył ślepia, oddychając chrapliwie i pozwalając czarnemu dymowi unosić się z nozdrzy.
– Hmmm, Słowo został Przywódcą... ten żałosny tchórz, który nie stawia się nawet na arenie, gdy rzucane mu jest wyzwanie, który nie radząc sobie w walce, skomli jak pies o pomoc... Ktoś taki jako Przywódca to obraza dla całego stada – wychrypiał czarnołuski gardłowo i z zamyśleniem. Cała sytuacja była dla niego niebywale ciekawa. Wreszcie coś się dzieje! Kheldar nienawidził stagnacji i monotonii, która tu, pod cholerną barierą, niestety była normą.
– Najpierw uczestniczyłem w zniszczeniu Wody, rozdzierając ją jak krwawy ochłap pomiędzy Cieniem a Ogniem. Teraz mam pomóc w jej odnowieniu? Zabawna ironia... – wymruczał gardłowo, jakby mówił sam do siebie. To dość możliwe, Szyderca nie jest do końca zdrowy na umyśle. Podrapał się w zamyśleniu po podbródku, szpony przesuwające się po chropowatych łuskach zachrobotały cicho.
Uniósł rogaty łeb lekko, by spojrzeć na Leśnego.
– Powiedz mi, Leśny Szepcie, skoro większość z was nie chce tej żałosnej imitacji jaszczurki na tym stanowisku, jakim cudem został wybrany? I o jakich dokładnie "fanaberiach" mówisz? – spytał. Nie zdradzał na razie tego, co myśli i co zamierza zrobić. Prawie nigdy tego nie robił, ale teraz chciał się więcej dowiedzieć o sytuacji.
: 04 cze 2015, 11:22
autor: Cichy Potok
Przyglądał się samcowi, starszemu, mającemu większe doświadczenie na stanowisku Przywódcy. Dał mu czas na przyswojenie wiadomości, tak...Słowo był tchórzem, jednak wiedział jak używać języka, aby omamić smoki, jednak jak widać, gdy tylko wyszedł z propozycją, nagle większość stada poszło za nim, po co więc wybierali Słowo na przywódcę? Nie był sam pewien jak to się stało. Słyszał też wzmiankę o dawnej Wodzie i uśmiechnął się. – Coś, co teoretycznie zostało zniszczone tak naprawdę płynęło przez długi czas pod ziemią, żłobiąc tunele, zapadliny, aż gdy wszystko było gotowe...nadszedł czas, aby ta woda wypłynęła na powierzchnię, zalewając to, co do niej należy. – oznajmił spokojnie i cicho, choć słowa niosły dość okropne znaczenie. Gdy zaś Uśmiech w końcu podniósł na niego wzrok młody czarodziej wzruszył tylko barkami. – Może dlatego, że moja siostra, kleryczka, a teraz Uzdrowicielka, Jesień Bzów zgłosiła swoją kandydaturę. W zasadzie byłem jedynym kandydatem, który sam się nie zgłosił. – zaśmiał się cicho. – Może przez to, że głosy innych zostały podzielone między nas sprawiło, że poplecznicy Słowa osiągnęli swój zamiar. Nie wiem. Wiem, że Ulotna postąpiła głupio. Przyznała się, że głosowała na Słowo, a potem chciała sama zbuntować się i stworzyć stado, do którego tęskniła, o którym tyle słyszała i zechciała je odbudować. Ale i o tym dowiedziałem się zbyt późno. Mimo to, teraz jesteśmy, garstka smoków dorosłych i silna reprezentacja piskląt. Musimy walczyć o to, co nasze, jeśli Słowo zechce nam to odebrać. – mówił dużo, za dużo, warknął na siebie, na chwilę odwracając wzrok. Po co tyle gadał? Zbytnio się uniósł tą Wodą. Teraz błękitne ślepia spojrzały przepraszająco na Uśmiech i Leśny skinął krótko głową. – Słowo dąży do zjednoczenia stad. – prychnął – No i do zniszczenia Cienia. – dodał po chwili, lekko przechylając głowę na bok. – Gdy ze mną rozmawiał, nie zgadzałem się z jego poglądami, nie chciał we mnie wroga....a mimo to później zachował się tak, jak wróg. Gdy wynajdywałem kolejne problemy, z którymi musiałby się zmierzyć, aby połączyć stada, wywijał się odpowiedzi, chcąc ją usłyszeć ode mnie, aby odpowiedzieć później tak, bym mu uwierzył, bym poszedł za nim. To szczwany lis, jednak idiotyczny tyran. Gdy zaś oznajmiłem, że odchodzę wraz z innymi smokami i moimi pisklętami do Wody, zgodził się na odejście moje i innych dorosłych, ale nie na stworzenie nowego stada, bo terenów nam nie zamierzał dać, ani do zabrania własnych piskląt...A on siebie nazywa miłosiernym Przywódcą, skoro zniósł miano zdrajcy z jednej smoczycy. – znów prychnął. Ta sytuacja pięknie ukazywała jaki jest naprawdę Słowo. Tyranem i mimo, że się zapiera jak może, to miano pasowało do niego jak ulał.
: 05 cze 2015, 1:02
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca uśmiechnął się ponuro kącikami pyska.
– Piękna metafora... – wymruczał gardłowo, a podczas mówienia spomiędzy szczęk unosiły się czarne smugi. – Jednak słowami nikt nie wygra, nie wywalczy sobie pozycji i nie wyrwie terenów. Zarówno tamten tchórz, jak i ty – stwierdził rzecz oczywistą. Bez krwawej walki się nie obejdzie, obaj to wiedzieli. No, chyba, że tchórz stchórzy i się podda. Wtedy dojdzie jedynie do egzekucji, bo Szyderca nie pozostawi go przy życiu.
– "Silna reprezentacja piskląt"... faktycznie, to groźna armia! – rzucił z ironią i parsknął śmiechem. – Zamierzam zmieść Życie z powierzchni ziemi. Wraz z Ogniem planowaliśmy to od dawna. Powstanie Wody jestem nam na łapę. Nigdy nie miałem nic do tego Stada, ale walczyłem z nim, bo tak chciał mój Przywódca. – Na wspomnienie o bracie, Kheldar zmrużył lekko ślepia. Kalhair był bardziej roztropny od niego. On jest narwany, nie zastanawia się i nie analizuje. Czy to lepiej, czy gorzej?
– Słowo Prawdy zdechnie od mych kłów, brocząc krwią u mych łap. Wypowiedział mi wojnę, nazywając Cień swoim wrogiem i choćby myśląc o jego zniszczeniu – oznajmił z powagą rogaty samiec i uśmiechnął się drapieżnie.
: 05 cze 2015, 10:16
autor: Cichy Potok
Skinął lekko łbem i też lekko się zaśmiał. Fakt, pisklęta nikogo nie przestraszą...– Cóż, ale ty też dobrze wiesz, że te "groźne" pisklęta to przyszłość stada. Nowe pokolenie, które wzmocni od podstaw stado. Bez nich poumieralibyśmy i stada, które tworzymy. – oznajmił ze spokojem, po czym nagle zmrużył ślepia. On był szczery ze swoimi intencjami wobec Uśmiechu, dlatego powierzenie mu tych informacji, o jego planach i planach Ognia wstrząsnęło nim. Nie zamierzał doprowadzić do egzekucji żadnego ze stad. Słowo był przeszkodą, ale i też ciekawym osobnikiem, którego plany i tak nigdy nie zostaną wcielone w życie. Młody wiedział, że jeśli te dwa stada zjednoczą się, by zniszczyć Życie to będzie koniec tego stada. A on się do tego przyczyni. Nie podobało mu się to w ogóle. – Zabicie Słowa będzie nudne... – oznajmił wzruszając barkami, po czym przechylił łeb lekko na bok. – Poza tym, myślę, że Aluzja o wiele bardziej pragnie zatopić w nim kły, zwłaszcza, że ten tchórz nie miał jaj, aby pojawić się na arenie, aby się z nią skonfrontować. – skąd to wiedział? Chyba odpowiedź była jasna. Rozmawiał z Aluzją wiedząc, że jeśli wywiąże się wojna o tereny, to Aluzja z przyjemnością poderżnie gardło Słowu, a sam Leśny nie zamierzał mieszać w wojnę domową wszystkich stad. Po chwili sapnął, jakby coś sobie przypomniał. Jego rodzina, była w Życiu...ale on sam już był Wodnym smokiem. Skinął więc krótko łbem. – I tak zrobicie to, co uważacie za słuszne, ja jednak z ciekawością bym się przyglądał usilnym staraniom tego tyrana, jak to uświadamia sobie, że jego granice są kruche, niczym szkło...jak jego plany obracają się w pył. Jak jego partnerka żyje w innym stadzie, a jego pisklęta go nienawidzą. Chciałbym usłyszeć jak próbuje nagabywać smoki z innych stad, bo już to robił ze smokami Ognia, za plecami Runy. To byłoby naprawdę zabawne...Ale jeśli wy zagwarantujecie nietykalność Wody, póki nie staniemy na łapach i nie będziemy mogli powalczyć jak równy z równym, to ja nie zamierzam się wtrącać w wasze plany. – oznajmił tylko, na chwilę mrużąc ślepia. – W zasadzie...to w zależności od tego, jak Słowo postąpi, będzie rozlew krwi...albo pokojowe odejście, by koniec końców i tak powalczyć o swoje. – mruknął pod nosem, ale wiedział, że pomimo to i tak Uśmiech go usłyszy doskonale.
: 07 cze 2015, 15:07
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca parsknął krótko z mrocznym rozbawieniem.
– O ile dożyją – mruknął, nie mogąc powstrzymać tego czarnego żarciku.
Skinął rogatym łbem.
– Wiem o tym. Aluzja poinformowała mnie o tej walce. Planowaliśmy wtedy pozbyć się Słowa raz na zawsze. Tchórz widać wie, kiedy chować się do nory jak szczur – stwierdził gardłowo czarnołuski, nie przejmując się tym, że zdradził, iż planował zamach. Żadna tajemnica. Nie wstydzi się tego.
– Aluzja będzie mogła pozlizywać jego krew z ziemi. Słowo zginie, nawet jeśli nie okaże żadnej wrogości wobec nas lub was. Żaden wróg Cienia nie pozostanie przy życiu – oznajmił stanowczo Kheldar. To było postanowione od księżyców. Paskudny, sadystyczny uśmiech rozsunął pysk czarnołuskiego na samą myśl.
– Zagwarantujemy, pod jednym warunkiem. Ulotna naruszyła granice Cienia. Wdarła się na nie, a przyłapana przez mojego bratanka, nie wykazała skruchy, nie wytłumaczyła się. Zaczęła atakować. I to nie pierwszy raz. Wcześniej wdarła się do walki dwa przeciw dwóm jako trzecia i próbowała mnie zabić. Chcę ją – rzekł warkliwie samiec i uniósł łeb wyżej, po czym podrapał się szponami po barku, wypuszczając smoliste smugi z nozdrzy.
: 07 cze 2015, 16:31
autor: Cichy Potok
Skinął łbem. Tak, o ile dożyją....bo nigdy nic nie wiadomo z pisklętami. Czasem po prostu giną, a czasem...czasem sam Leśny nie wiedział co się z nimi dzieje, że odchodzą, bo przecież nie raz już było, jak na przykład w przypadku jego siostry, że dobrze się zapowiadała, a przepadła. No trudno, było, minęło. Nie odpowiedział też nic na słowa o Słowie. Jeśli oni chcieli jego śmierci, to niech sobie na niego polują. Leśnemu w zasadzie to na łapę. Gdy zaś jednak z pyska Uśmiechu popłynęły kolejne słowa Leśny miał ochotę zrobić wielki facepalm. Kolejny smok, który ma jakieś dziwne przewinienia na sumieniu. Czy oni po prostu nie mogli siedzieć jak trusie i nie wychylać się, tylko rzucać to na lewo, to na prawo? Chyba będzie musiał przetrzepać i Ulotnej i Głosowi skórę za te ich fanaberie granicowe. I już rozumiał słowa Ulotnej, gdy stwierdzili, że to on lepiej nadaje się na Przywódcę, bo pomimo tego, że teraz Leśny imał ochotę po prostu załamać łapy, nie uczynił żadnego gestu, prócz zmrużenia ślepi i cichego warknięcia pod nosem, które brzmiało jak "głupia smoczyca". Miedzianołuski przyjął informację od Uśmiechu i przechylił z zainteresowaniem łbem. – Jeśli chodzi o walki nie moja w tym głowa kto i w jakim celu ją wezwał, skoro nie potrafiono tego załatwić na arenie. Ulotna jest głupia. Lekkomyślna i niezdecydowana, jednak ma dobre serce. Chyba aż zbyt. – Leśny wzruszył barkami. -Chcesz jej? W jakim sensie? Co zamierzasz? – nawet nie usprawiedliwiał jej, jak to miało w przypadku Głosu. Ulotna była zdrowa na umyśle i wiedziała co robi. Czemu tak postąpiła? Nie miał pojęcia, jednak zaraz zapewne się dowie.
: 14 cze 2015, 4:21
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca przechylił rogaty łeb w bok i odwarknął, wypluwając czarny dym drapiący go w gardło. Wymruczał coś z niezadowoleniem pod nosem, mlaskając paszczęką.
– Zostałem wezwany przez moją wojowniczke na arenę, ujrzałem tam, że jest atakowana przez dwa smoki, więc dołączyłem, by jej pomóc. Potem pojawiła się ona. Mam pomagać komuś, kto chciał mnie zabić? – spytał retorycznie, sugerując samym tonem głosu, jak bardzo idiotyczne to było. Kheldar nie pomaga nikomu, jeśli nie ma z tego korzyści, a co dopiero komuś, kto chciał go zabić. – W sensie: wydaj mi ją. Co bym z nią zrobił? Jeszcze nie wiem. Może zabiję, może wcielę do Cienia, może wygnam, może pobawię się, odrywając po kolei każdą nóżkę... to zależy od tego, jak bardzo znudzony będę – odpowiedział bez owijania w bawełnę, a kąciki jego pyska uniosły się ku górze.
: 14 cze 2015, 11:36
autor: Cichy Potok
Leśny westchnął i skinął głową, gdy usłyszał okoliczności. Coś tam mu się też kiedyś obiło o uszy o jakimś morderczym nastawieniu Aluzji, gdzie ingerowało w jedną walkę kilka smoków. Ale to było dawno. Nie obchodziło go to. Leśny uśmiechnął się lekko i wzruszył barkami. – Jej nie musisz w niczym pomagać. – oznajmił z rozbawieniem. Ale uśmiech szybko zniknął, a zastąpił go grymas zniesmaczenia. – Wydać ci jej nie wydam ku tym celom. Poniesie odpowiednią karę i zapewne twoje oczy już więcej jej nie zobaczą. A jeśli tak...to nawet nie ośmieli Ci się spojrzeć w oczy, to mogę obiecać. Jednak to moja siostra, może nie z jednej krwi, ale jednak rodzina. Nie oddam kogoś, kto do niej należy, bo masz takie swoje widzimisię, Uśmiechu. – oznajmił z powagą. – Swoją frustrację wyładuj na Słowie. Ulotna bowiem pozostanie pod moją opieką i moją łaską, a ja nie będę traktować takich przewinień, jak przekroczenie granicy być może przyszłych sojuszników z przymrużeniem oka. – odpowiedział ze spokojem. Zarówno Ulotną, jak i Głos czekała kara, gdy już będzie miał moc sprawczą. Jednakże wiedział, że siostra postąpiła o wiele gorzej i będzie musiał ją okiełznać, bo to już nie pierwsze jej tak poważne przewinienie. Może i nawet oddałby ją Uśmiechowi, ale sam chciał ją ukarać i nie odbierze sobie tej satysfakcji. Ona skrzywdziła jedną z jego partnerek, naraziła dobry sojusz i ogólnie zachowywała się ostatnimi czasy niczym pisklę we mgle. Czas z nią porozmawiać, jak należy.